Kryształowe Jezioro[Granica puszczy] Śladami białego świtu

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

Irs bujał myślami w całkiem innymi miejscu, wpatrując się w oświetlający pomieszczenie kryształ. W tym czasie elf postanowił uspokoić kobietę, biorąc pod uwagę jak zachowywał się jego przyjaciel.
— W głębszej części puszczy, a konkretniej w miejscu na swego rodzaju posterunku. Twój towarzysz postawił na nogi wszystkich w środku nocy… — stwierdził ze śmiechem, przypominając sobie scenę.

Elfi mężczyzna potrząsnął głową i przymknął usta dłonią, tłumiąc śmiech. W końcu gdy się uspokoił, złapał głębszy oddech i spojrzał przepraszająco na syrenę.
— Wybacz moje maniery, ale sytuacja była dosyć niecodzienna, nawet dla nas elfów. Nie wspominając jegomościa, który siedzi obok ciebie
Florci zerknął na zamyślonego jeleniołaka z dosyć pobłażliwą miną.
— Czasem ciężko uwierzyć, że siedzi miedzy nami legenda. Nie jesteś pewnie z tych stron, jak mniemam, um… Emmarilla? Tak to się wymawia? — elf z lekkim trudem wydukał imię dziewczyny, łamiąc sobie na nim język.
— Co sprowadza piękną kobietę w okolice Kryształowego Jeziora? W podróży? A, zapomniałem! Irs jest niespecjalnie biegły w Mowie Wspólnej… — Zakłopotany mężczyzna ponownie rzucił spojrzenie na temat wypowiedzi.

Thili tym razem zareagował, przekrzywiając głowę w pytającym geście. Nie zrozumiał niczego o czym był mowa.
— Zapytaj się syreny o magię nad jeziorem, jestem ciekaw czy to jej normalny sposób podróży! — Młodziak gwałtownie wstał i oparł się o stół, spoglądając to na elfa, to na towarzyszkę siedzącą obok. Ani trochę nie ukrywał ciekawości i entuzjazmu.
Elf po krótkim namyśle odezwał się do kobiety
— Irs się pyta o jeziora i magię. Jest zainteresowany czy to twój zwykły sposób podróży.

Długouchy uśmiechnął się lekko i oparł podbródek na dłoniach, wpatrując się zaintrygowany wcześniejszą wypowiedzią młodego przyjaciela. Powód był dosyć prosty: wiedział o zamieszaniu nad jeziorem i najwidoczniej znalazł sprawczynię, ale postanowił nie wyciągać pochopnych wniosków.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Znów niepewnie zerknęła w stronę milczące jeleniołaka, zastanawiając się dlaczego zwołał ten.. cały posterunek. Chociaż sama nie należała do osób gadatliwych, milczenie innych ludzi niepokoiło ją, ale na szczęście Floric ratował sytuację, która najwyraźniej mocno go bawiła. Syrena jednak nie miała mu tego za złe, jego swoboda pomagała jej chociaż trochę rozluźnić się w nowym miejscu, a gdy poprosił ją o wybaczenie, uśmiechnęła się słabo, machnąwszy lekko dłonią w niemym „nie ma o czym mówić”.
        - Po prostu Emma – powtórzyła grzecznie, lecz powoli, zastanawiając się w międzyczasie nad resztą słów elfa. – Legenda? – zapytała, jakby upewniając się, czy dobrze usłyszała, a następnie zerknęła pytająco w stronę białowłosego zmiennokształtnego, z trudem ukrywając powątpiewanie w spojrzeniu. Chłopak nie wyglądał na legendę, zdecydowanie. Chyba że taką o nieśmiałym chłopaku niemowie, ale taki chyba nie miałby posłuchu u całej gromady elfów, którzy pędziliby mu na ratunek w środku nocy.
        - Nie, nie jestem stąd – potwierdziła, spoglądając spowrotem na elfa, nie dopowiadając jednak więcej o swoich korzeniach, chociaż sama nie wiedziała, dlaczego miałoby to stanowić tajemnicę. Chyba po prostu ostrożność wżarła się w nią już zbyt mocno, przejmując kontrolę nawet nad grzecznościową rozmową. Lekkim uśmiechem i skinieniem głowy skomentowała subtelny komplement, zastanawiając się nad odpowiedzią, kiedy część jej wątpliwości z dzisiejszego dnia rozwiała się jak za magicznym dotknięciem. Chłopak nie zna wspólnej mowy! Nie było to trudne do domyślenia się, po tym z jakim trudem prosił ją o pomoc, gdy zaplątał się w krzak, jednak czuła się pewniej słysząc to od kogoś innego, o wiele bardziej komunikatywnego. Nie zdążyła jednak odpowiedzieć na zadane pytanie, gdy Irs zerwał się nagle z krzesła, opierając o stół i mówiąc coś do Florica w nieznanym jej dialekcie. Emma drgnęła, zaskoczona tą gwałtowną reakcją, a na wbite w siebie spojrzenie jeleniołaka odpowiedziała, szukając wzrokiem pomocy i elfa, więc przez moment wszyscy spoglądali na siebie w milczeniu, każde wyczekując odpowiedzi. W końcu Latoneille przetłumaczył słowa chłopaka i dziewczyna rozluźniła się nieco, poprawiając wygodniej w krześle.
        - W takim razie oba wasze pytania mają wspólną odpowiedź – uśmiechnęła się lekko i tym razem odpowiadała spoglądając zarówno w stronę elfa, jak i zmiennokształtnego. Wiedziała, że ten drugi nie zrozumie jej słów, jednak kulturalne nawyki przebijały się u niej nawet w nietypowych sytuacjach.
        - Znalazłam się tutaj przypadkiem, porwał mnie portal, zdarza mi się to od pewnego czasu – zaczęła wyjaśniać, marszcząc na moment cienkie różowe brwi, lecz zaraz rozpogadzając się znów i z uśmiechem spoglądając na białowłosego. – Musiałam chyba nieźle wystraszyć Irsa, tak spadając z nieba do jeziora, przeproś go proszę za to – powiedziała i odczekała moment, aż rozbawiony elf powtórzy jej słowa. – Ciebie również proszę o wybaczenie, nie wiedziałam, że moja obecność wywoła tyle zamieszania. Pojawiły się te wilki i wszystko jakoś źle się potoczyło.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

Floric uważnie wsłuchiwał się, wyłapując każde słowo bezbłędnie. Nie zajmował się magią, ale miał wielu dobrych przyjaciół wśród elfów, którzy kochali magię. Wypowiedź o porywającym portalu znacząco zmieniła wyraz na jego twarzy i nieświadomie zaczął się gładzić po lewym uchu w głębokim zamyśleniu. Wzrokiem obejmował obie siedzące przed nim postacie, przerzucając spojrzeniem co jakiś czas.
        — Floric, sposępniałeś? Obraziła ciebie w jakiś sposób?
Zapytał zmartwiony młodzieniec, widząc znajomy nawyk elfa.
        — Wręcz odwrotnie. Sprawa jest poważna, musimy ją zabrać do niego — rzekł poważnym tonem, nie spuszczając oczu z Irsa — Nie, nie mogę jej puścić wolno. Nie w tych okolicznościach…
Elf miał spore doświadczenie jak postępować z przyjacielem–legendą, więc szybko zamknął możliwość dyskusji, widząc niepewność w oczach jeleniołaka. Nie mieli na to teraz czasu.
Thili nic nie odpowiedział, przytłoczony trochę atmosferą. Wiedział, że jeżeli w grę wchodziły „oficjalne” sprawy, przyjaźń między nimi schodziła na drugi plan.
        — Nie martw się, my elfy nie jesteśmy barbarzyńcami. On nie wydaje nam wytycznych bez celu. Przy okazji również się z nim spotkać, pytał się o ciebie ostatnio.
Długouchy się uśmiechnął, widząc nieco buntowniczą minę jeleniołaka, ale wiedział, że na końcu i tak się po cichu zgodzi.

Z boku obserwowała ich syrena, która mogła się jedynie domyślać o czym dwójka rozmawia i próbować zrozumieć nagłą zmianę atmosfery. Floric w końcu postanowił zwrócić się do młodej kobiety.
        — To dosyć kłopotliwe dla mnie, rozmawiać z osobami, które siebie nie rozumieją. Moje maniery nie potrafią tego wytrzymać, ale jestem bezsilny. Irs to… uparty osobnik, jeżeli chodzi o wiedzę — złapał głębszy oddech i przywdział twarz w oficjalną maskę.
        — Rozmawiałem z twoim towarzyszem o dalszych losach twych. Biorąc pod uwagę okoliczności i to co powiedziałaś, będziesz musiała z nami odbyć małą podróż — elf spróbował ująć sprawę delikatnie, ale wyraźnie podkreślił głosem słowo „musiała”.

Na zewnątrz elfy obstawiły bezszelestnie okolicę, na dźwięk niesłyszalny dla ucha Thiliego czy też syreny. Thili mógł opuścić miejsce kiedy chciał, ale jego towarzyszka miała do wyboru dwie opcje. Pójść z własnej woli, albo zostać do tego zmuszona.

Jeleniołak wyprzedził reakcję różowowłosej, na nic nie mówiącą mu wypowiedź. Położył dłoń na jej dłoni w uspokajającym geście, bo wiedział że albo wypełni ją gniew, albo zakłopotanie. Delikatnie się uśmiechnął.
        — Em… E… Emma — jeleniołak wydukał z trudem, marszcząc czoło niezadowolony, że nie potrafi tego wypowiedzieć, tak dobrze jak Floric.
        — Ty i ja, razem — chłopak dodał z niewinnym uśmiechem, będąc dumny że tym razem nie zająknął się ani razu.
Zdanie co prawda nie pozwalało poziomem skomplikowania, ale sposób interpretacji mógł zostać odebrany błędnie. Elf ze zdziwieniem obserwował scenę, szczerze nie wiedząc jak zareagować na to ostatnie zdanie i co miał chłopak przez to na myśli.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Wiedziała, że coś jest nie tak, jeszcze zanim skończyła mówić. Łagodne oblicze przyjaznego do tej pory elfa sposępniało widocznie, a on sam zamyślił się, zupełnie zapominając o swoich rozmówcach. Najwyraźniej nie tylko ona dostrzegła tę zmianę, gdyż Irs odezwał się do znajomego, jednak znów w obcej jej mowie. Zupełnie nie rozumiejąc o czym rozmawiają mężczyźni, próbowała nie przytłaczać ich swoją dociekliwością i przez moment rozglądała się po domku na drzewie, jednak nie do końca jej się to udawało. Poważny ton Florica nieustannie zwracał na siebie jej uwagę, jak gdyby tylko szukała najmniejszego pretekstu, by uznać elfa za zagrożenie i umknąć stąd czym prędzej. Po pierwsze jednak nagła ucieczka z domku na drzewie mogłaby skończyć się dla niej tragicznie, po drugie i tak wątpiła, by udało jej się prześcignąć zaznajomionego z terenem elfa. Właściwie na lądzie miałaby trudność z prześcignięciem większości osób.
        Nagle jednak Latoneille uśmiechnął się lekko do białowłosego kolegi, co Emma obrała za dobrą monetę, zwłaszcza gdy po chwili zwrócił się w jej stronę, z pewnością w celu wyjaśnienia, co go tak poruszyło. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy potwierdziły się jej przypuszczenia i uprzejmie skinęła głową na słowa elfa. To rzeczywiście musiało być uciążliwe, zwracać się do każdego w innej mowie, a jednocześnie czasem tłumaczyć rozmowy pomiędzy tą dwójką. Zdawało jej się nawet, że pamięta ze swojego pobytu na którymś dworze, że co ważniejsze osobistości miały wręcz zawsze przy sobie specjalnie wykształconą osobę, która tłumaczyłaby rozmowy w przypadku spotkania się przedstawicieli dwóch różnych ras. Ale nawet wówczas tłumaczy było dwoje. Jeleniołak i syrena nie byli nikim ważnym, a i ich słowa nie wnosiły wiele, więc tym bardziej uciążliwe musiało być tłumaczenie każdego komentarza, by druga strona nie poczuła się obgadywana. Nie dziwiło ją wcale, że elf skraca te wypowiedzi do minimum, tylko by oddać ich sens.
        Jego kolejne słowa sprawiły jednak, że Emma zmarszczyła delikatnie brwi, najwyraźniej potrzebując wytłumaczenia jej również tego zdania, mimo iż wypowiedzianego we wspólnej mowie. Nie spodobało jej się, że planowano jej dalsze losy tak swobodnie, jakby elf posiadał do tego jakiekolwiek prawo. Ponadto usiłowała ze swojej wypowiedzi wyłowić coś, co wywołałoby taką reakcję, a zwłaszcza konieczność prowadzenia jej gdzieś ze sobą. Nie wyglądała na zadowoloną takim stanem rzeczy, ale wciąż zachowywała spokój. Miała właśnie zapytać, czy chodzi o te portal, którym przybyła, być może to z nim było coś nie tak, ale nawet jeśli, to jak ona miała im z tym pomóc? Sama nie wiedziała, dlaczego ją porwał. Zdążyła jednak raptem otworzyć usta, kiedy zamknęła je nagle zaskoczona, spoglądając na dłoń chłopaka, przykrywającą jej własną, by później podnieść spojrzenie na samego młodzieńca. Jej oblicze złagodniało na moment, gdy widziała z jakim trudem przychodzi mu wymówienie jej imienia, jednak troska ta zniknęła natychmiast po wypowiedzeniu przez Irsa kolejnych słów.
        - Proszę? – zapytała, mrugając kilkukrotnie, nim w końcu przeniosła spojrzenie z białowłosego młodzieńca na elfa. Fakt, że ten również wyglądał na zdezorientowanego wcale jej nie pomagał. Emma odchrząknęła, lekko zakłopotana i ostrożnie zabrała rękę, pod pozorem odgarnięcia włosów. Dłoń jednak nie wróciła już na stół tylko spoczęła na kolanach dziewczyny.
        - Floric, powiedz mi proszę o co chodzi, z pewnością zdajesz sobie sprawę, jak enigmatycznie brzmisz? – zapytała spokojnie, wciąż nie wiedząc, o co w ogóle chodzi. Nawet przecież nie protestuje tylko miło by było, gdyby ktoś jej łaskawie powiedział, gdzie niby ma się z nimi udać i w jakim celu.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

Jeleniołak nie odebrał źle zachowania syreny, naprawdę sądził, iż chciała tylko poprawić włosy. Zwłaszcza, że owy gest wydawała się dla niego fascynujący i śledził go do samego końca, zanim dłonie wylądowały na kolanach towarzyszki.

„Czy wszystkie syreny mają takie delikatne i gładkie dłonie? Umm, chce dotknąć ich jeszcze raz” — postanowił głęboko w myślach, ukradkiem zerkając na gęstwinę różowych włosów i skrywając się za nimi twarz.

Pech chciał, że spojrzenie dwójki w końcu się spotkały i zapadła w pomieszczeniu niezręczna cisza. Miedzy nimi, bo jeleniołak został przyłapany na wpatrywanie się w nią, a elf po prostu myślał nad całkiem innymi sprawami i zostawił młodych samym sobie.
Spłoszony jak dzikie zwierzę, spanikował i stracił równowagę. Lądowanie nie należało do najprzyjemniejszych, ale nie można było wymagać zbyt wiele od twardego drewna. Skończyło się na chwili strachu i obitej kości ogonowej. Poszkodowana również była niewielka duma młodego mężczyzny, który szybko wyleciał jak wystrzelony z procy, nie dając obecnym zareagować w jakikolwiek sposób.
Floricowi oczy prawie wyleciały z oczodołów, gdy zobaczył „legendę” w tak lichym stanie. Po ucieczce ofiary, złapał się za brzuch i sam prawie spadł z krzesła, przetrzymując się stołu ze śmiechu. Otarł łzy rozbawienia, tłumacząc sytuację lekkim tonem.

— Znamy się z młodym jeleniołakiem dwa lata, ale to mój pierwszy raz jak widziałem go tak spanikowanego. Hehe... nawet młoda legenda ma słabość do płci pięknej — rzucił z lekkim uśmiechem do syreny, która miała jeszcze bardziej zmieszaną minę niż wcześniej — Nic nie zrobiłaś źle. Ten samczyk wie jak się zachowywać tylko w lesie, pomiędzy zwierzętami i roślinami. On sam chyba nie ma świadomości, co się właśnie stało — elf znowu się zaśmiał, ale tym razem opanował się szybciej.

„Sprawa doszła do tego momentu, bez obecności głównego bohatera będzie łatwiej”

Długouchy odchrząknął, chcąc zwrócić uwagę na siebie i nijako zaznaczyć, że czas na poważniejsze treści.
— Odpowiedź na twe pytanie znajduje się bliżej niż myślisz, po prostu jest niepozorna. Chce ciebie spotkać prawa ręka naszego króla, a jak pomyślnie przejdziesz rozmowę, zostaniesz dopuszczona do audiencji z samym królem. Sam jestem zdziwiony, nie patrz tak na mnie.
Wzruszył ramionami, pokazując że sam nie do końca wie, co się dzieje.
— My elfy trzymamy się ze sobą i z sosznikami, ale jesteśmy raczej nieufni wobec obcych. To już nawet nie zaszczyt, a raczej cud. W dużej mierze pewnie spowodowany przez niego... — oczy elfiego mężczyzny powędrowały w stronę drzwi, za którymi niedawno zniknął jeleniołak.
Widząc jednak skomplikowany wyraz twarzy po przeciwnej stronie, pogładził się odruchowo po uchu i zaczesał za nie kosmyki włosów.
— Jak wiele wiesz o jeleniołakach? \Większość życia spędzają pod postacią zwierzęcia? Niektórzy tak długo, że zapominają o ludzkiej postaci, a nawet dziczeją. O ile jest to normalne wśród zmiennokształtnych, jest to ewenement, bo ile to zazwyczaj kilka procent... u jeleniołaków dobija prawie całości. Jak sobie wyobrażasz społeczeństwo takiej rasy?
Oparł oba łokcie o blat stołu i oparł brodę o dłonie, wpatrując się z zainteresowaniem co odpowie syrena. Nie wyglądała na głupią, wiec spodziewał się dobrej odpowiedzi, a przynajmniej bliskiej prawdzie.

Tymczasem na zewnątrz Thili gdzieś na moście linowym, rozmawiał z elfami, które „pilnowały” syreny. Floric pewnie wpadłby w furię, jakby zobaczył jak zaniechali obowiązków. Nie było to też nic nowego, miał bardzo pozytywną wśród wszystkich elfów, nawet tych, który widział pierwszy raz w życiu. Plotki roznoszą się szybko, a ustne legendy jeszcze szybciej.

— Oj, dziewczę nie odchodzi urodą od naszych elfek! — stwierdził jeden z obecnych
— Czy ty masz oczy z tyłu głowy! Jest ładniejsza, a do tego te różowe włosy… — skomentował drugi, mając na twarzy rozmarzoną minę
— Haha, cieszcie się, że wasze żony was nie słyszą! Hahahaha — roześmiał się jeden ze starszych i bardziej doświadczonych z obecnych, wprowadzając dwóch poprzedników w zakłopotanie. Wepchnął się między młodych, a Thiliego i klepnął go dziarsko po plecach. Zwierzołak kurczowo złapał się liny i prawie za nią wyleciał przez impet uderzenia, gdyby nie szybka reakcja owego elfa.
— Powiedz nam coś więcej o tej syrenie — zapytał bezwstydnie, co spowodowało śmiech reszty obecnych.
Wszyscy tu się znali, a obecność białego jelenia zawsze wpływała pozytywnie na morale. Sam jeleniołak zamyślił się, wpatrując się daleko w korony drzew.
— Pachniała morzem, orzeźwiająco… — Irs zamilknął na chwilę, opuszczając głowę niżej i chowając twarz za ramionami opartymi o linę — I jak łania przed… przed tym — mruknął cicho, ale elfy wyłapały ten szmer dokładniej niż resztę wypowiedzi.
— No, no, no. Wysoko stawiasz sobie poprzeczkę — podsumował starszy elf, trzymając dłoń na ramieniu zawstydzonego jeleniołaka, który nie za bardzo wiedział co ten miał na myśli.

„Czy tak wyglądałby jaskier różowy jako istota humanoidalna?” — odleciał myślami, ucinając słuch od reszty rozmowy elfów i zapominając o wszystkim. W głowie tylko migały mu obrazy profilu syreny i włosów przypominających mu owy piękny kwiat.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Elf rozważał najwyraźniej odpowiedź na jej pytanie, bo myślał w milczeniu przez krótką chwilę, a Emma w tym czasie spojrzała znów na zmiennokształtnego, który ją tutaj przyprowadził. Niezwłocznie napotkała jego spojrzenie utkwione w sobie i uśmiechnęła się delikatnie, z grzeczności chyba przede wszystkim. O tym co miało za chwilę nastąpić uprzedziły ją tylko otwierające się coraz szerzej oczy, a syrena podświadomie kojarząc takie spłoszone spojrzenie, zdążyła jedynie unieść delikatnie dłonie w obronnym geście, jednak było za późno. Chłopak szarpnął się jak poparzony i spadł z krzesła na ziemię, podnosząc się jednak momentalnie, niemalże tak samo szybko i wypadając z domku.
        Zszokowana syrena nie zdążyła nawet się podnieść, spoglądając jedynie za jeleniołakiem z otwartymi lekko ze zdziwienia ustami i szukając wzrokiem wyjaśnienia u elfa. Ten jednak ryczał ze śmiechu, wprawiając kobietę w jeszcze większą konsternację. Gdy się trochę opanował udzielił krótkich wyjaśnień, które niestety nie wiele więcej wniosły. Co tutaj się wyrabia? Miała wrażenie, że zachowuje się zupełnie normalnie, a mimo to wokół niej ciągle dzieją się jakieś dziwne rzeczy. Najpierw portal, upadek do jeziora, poznanie jeleniołaka, wataha wilków, a teraz siedzi w domku na drzewie i słucha, jak snuje się co do niej plany.
        - Floric, już któryś raz słyszę z twoich ust coś mglistego o legendzie i rzeczywiście, nie jestem z tych stron, bo nie mam pojęcia o czym mówisz. Czy może o kim? – zapytała, zaczynając domyślać się co nieco, jednak wizerunek, jaki przedstawiał sobą Irs do tej pory nijak się miał do miana legendy. Co prawda w swojej zwierzęcej formie prezentował się niezwykle majestatycznie, ale chyba nie wystarczy być pięknym i nietypowym, by zyskać takie miano?
        Wstała, nieco zbyt zdenerwowana by usiedzieć w jednym miejscu i zaczęła przechadzać się po chatce wolnym krokiem. Przez okno dojrzała Irsa stojącego z elfami na jednym z wiszących mostów kawałek dalej. Wyglądali na zaprzyjaźnionych, śmiejąc się wesoło i rozmawiając. Odwróciła się do Florica, gdy odchrząknął, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę. Wróciła na swoje miejsce na krześle i usiadła na nim wyprostowana, składając dłonie na stole i poświęcając elfowi całą swoją uwagę. Zawsze była dobrym słuchaczem, a teraz dodatkowo sprawa odnosiła się ściśle do jej osoby, więc trudno byłoby ją rozproszyć.
        Zszokować już jednak nie tak trudno, jak się właśnie okazało. Szeroko otwarte ze zdziwienia oczy i uniesione wysoko różowe brwi mówiły chyba wszystko.
        - Audiencja. Z królem. Ja mam mieć audiencję z królem? – powtórzyła wbrew własnej woli, doskonale wiedząc, co usłyszała, tylko po prostu zupełnie tego nie rozumiejąc.
        Elf jednak znów wyparł się tłumaczeń, składając swoje milczenie na karb niewiedzy, więc lekko podirytowana syrena obróciła na moment spojrzenie w bok, wystukując paznokciami jakiś rytm w blacie. Z elfami zawsze było trudno się dogadać, mówiły co chciały, zazwyczaj pokrętnie i nierzadko w swoim własnym języku, i nigdy nie udzielały odpowiedzi na zadawane im pytania, albo nie chcąc, albo nie wiedząc. A jej głowa pełna była pytań bez odpowiedzi, lub co gorsza z szalonymi domysłami. Skąd ich król w ogóle miał o niej wiedzieć? Dlaczego miałaby być w jakikolwiek istotna na tyle, by rozmawiać z nim bezpośrednio, zamiast przez kilkudziesięciu pośredników? Jak niby ma się stawić przed elfim władcą w takim stroju?! Toż dokona obrazy majestatu nim jeszcze na dobre usta otworzy!
        Rytmiczny stukot urwał się, gdy Emma splotła palce dłoni na stole i ponownie przeniosła uwagę na Latoneille’a. Zmarszczyła lekko brwi, zastanawiając się nad jego pytaniem.
        - Niewiele – przyznała wprost. – Nigdy nawet żadnego nie spotkałam, ale biorąc pod uwagę to, co mówisz… - wzruszyła ramionami, zastanawiając się nad odpowiedzią.
        - Irs był bardzo nieufny, gdy się spotkaliśmy i rzeczywiście przebywał pod postacią zwierzęcia. Jeśli w istocie w takiej formie spędzają większość życia to zapewne nie mają wielkiego zaufania do ludzi – mówiła, bardziej snując domysły niż przekazując wiedzę. Floric prosił ją jednak o przedstawienie jej zdania, więc to czyniła.
        - Społeczeństwo? Pewnie jak większość żyjących dziko zwierząt. Niewielkie stado z przywódcą. Dodając do tego ich ludzkie cechy, z pewnością rządzą się jakimś własnym, wewnętrznym prawem. Raczej nie ufają ludziom, co zakładam po zachowaniu Irsa. Nie wiem, co więcej mogłabym powiedzieć, co nie byłoby już czystą retoryką.
        Obejrzała się znów na wejście do chatki, zastanawiając się kiedy wróci jej nowy znajomy i czy bardzo go uraziła. To znaczy, nie do końca wiedziała, co takiego zrobiła, ale prawdopodobnie i tak go przeprosi, z grzeczności i żeby nie bal się jej aż tak. Był całkiem uroczy w tej swojej cywilizacyjnej nieporadności. Westchnęła cicho, wracając spojrzeniem do swojego rozmówcy.
        - To gdzie ta wasza prawa ręka króla?
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

Floric wstał od stołu z grymasem na twarzy.
— Siedzenie wyraźnie mi nie służy… — powiedział markotnie, spoglądając przy okazji na pytającą go syrenę — Rozmawiasz z nią od początku moja droga, musiałem sprawdzić twe zamiar wobec tego… jelenia.
Elf wcale nie starał się ukrywać dwuznaczności w wypowiedzi, posyłając różowowłosej uśmiech. Wiedząc na czym stoi, postanowił nie przeciągać sprawy dłużej niż to było potrzebne.
— Irs, wyruszamy. Wracaj do nas w tej chwili.
Zawołanie o dziwo było w mowie wspólnej, ale jeleniołak zareagował, posyłając ostatnie pożegnania znanej kompani i znikając za drzwiami małego pomieszczenia. Elfy rozeszły się i powróciły do swoich zadań. Młodziak unikał spojrzenia syreny jak ognia po wejściu do środka, uparcie spoglądając tylko na elfa, którego oczy mówiły mu wszystko. Znali się na tyle długo, że mógł powiedzieć co miało się stać następne. O ile prawą rękę króla można było sobie wyobrazić jak kogoś poważnego i pełnego wszelkich spraw związanych z dworem, Floric skutecznie niszczył owy obraz.
— Nie mamy czasu, więc przygotuj się mentalnie… — Elf bez ostrzeżenia nagle pojawił się za dwójką, wpychając dwójkę do portalu, który pojawił się równie nagle.
Młody mężczyzna splótł tylko dłonie na klatce piersiowej, najwidoczniej będąc już zaznajomiony z praktykami elfa. Nie panikował, tylko zamknął oczy i w czasie ich bardzo krótkiej podróży, powrócił do formy zwierzęcia z jakiegoś powodu.

Po paru minutach, zrobiło się strasznie jasno, a „podróżnicy” mogli poczuć raz jeszcze stały grunt pod nogami, ale oczom zajęło trochę czasu akomodacja do tak nagłej zmiany warunków. Pomieszczenie było pokaźnych rozmiarów i sporą jego część zajmował pokaźnych rozmiarów balkon. Gdy się lepiej przyjrzało, można było zauważyć, iż materiały użyte do ozdoby pokoju posiadały pokaźna wartość. Nie jeden złodziej z chęcią wyniósłbym sporą część tego pomieszczenia i żył dostatnie po koniec swych dni.
— Floric, podaruj to dla niecodziennego gościa w tych progach. Jestem pewny, że rozmowa się stanie wtedy wygodniejsza dla nas wszystkich — głos wydobył się od elfa, który siedział na balkonie, popijając wino.
Elf nie śmiał zwlekać, odbierając z rąk króla prosty medalion przedstawiający parę liści nachodzących na siebie ze złotą obwódką. Skierował się prosto do syreny
— Pozwolisz? — Elf podszedł do sprawy szarmancko, doskonale wiedząc iż dostałoby mu się, jakby wcisnął to bez aprobaty syreny.
Sama kobieta wydawała się jeszcze nieco zagubiona w sytuacji, ale kiwnęła głową, a Floric pozwolił sobie założyć medalion na syrenią szyję.
— Emma, prawda? — król elfów wbił w nią spojrzenie z delikatną nieufnością, ale w końcu się uśmiechnął — Wybacz niesforne metody transportu. Odpowiedzialnego za sytuację odpowiednio później… wynagrodzę — zerknął na Florica, który oblał się się zimny potem i przyklęknał na jedno kolano, nie ważąc się podnosić spojrzenie wyżej niż poziom podłogi.
Twarz króla elfów nie posiadała zmarszczek, ale spojrzenie miał pełne wieków doświadczeń. Odziany w dosyć proste szaty, nie rzucał się w oczy jak ważny majestat. Nie można było się dziwić, znajdowali się w jego prywatnym pokoju. Miejscu, gdzie mógł odetchnąć od całego bycia królem.

Jeleniołak w głębi duszy przewracał się ze śmiechu, widząc w jakiej sytuacji znajdował się przyjaciel, ale nie trwało to dłużej.
— Irs… czyżbyś zapomniał, że nawet ciebie obowiązuje minimum szacunku? Choćby przez wzgląd na różnice wieku — jeleniołak wzdrygnął się i już zaczął ucieczkę, ale było za późno.
Syrena mogła być świadkiem galopującego w powietrzu olbrzymiego jelenia, który w końcu przestał patrząc pod siebie w konsternacji.
— Nie jesteś już dzieckiem, a wciąż się zachowujesz jak jedno — król rozmasował skronie i anulował magię na jeleniu, który spadł na posadzkę i rozłożył się na niej pokracznie. Po czym prostym machnięciem dłoni sprawił, że ten powrócił do ludzkiej postaci.
— Teraz lepiej, możemy przejść do rozmowy i konkretach. Emma, będę używał mowy, która rozumie Irs, ale powinnaś rozumieć sam przekaz — wskazał wzrokiem na medalion, a po chwili wznowił wypowiedź — Irs, nadszedł czas, abyś zrozumiał, że świat jest większy niż ten kawałek puszczy. Twoi przodkowie nie są zadowoleni i nie dają mi spokoju, więc pozostaje mi ulec ich prośbie. Rozumiesz co to oznacza, prawda?
Młody jeleniołak splótł dłonie buntowniczo na piers i odwrócił głowę, marudząc
— Nie prosiłem się o żadne dziedzictwo, ani nie obchodzi mnie, co martwi ode mnie oczekują. Ja to ja, chce prowadzić życie z MOIMI wyborami. Do diabła z przepowiednia i twoimi zobowiązaniami staruchu!
Floric wystrzelił jak strzała wypuszczona z łuku i niemiłosiernie wymierzył siarczysty policzek jeleniołakowi, sprowadzając go do parteru. Złapał go za kark i przycisnął mu twarz do ziemi, gdy ten leżał do ziemi i wyrywał się. Elf jednak miał sporą przewagę nad nim w postaci humanoidalnej.
— Wybacz królu, jestem odpowiedzialny za brak odpowiedniego wychowania go w tych sprawach.
Stary elf roześmiał się tylko, najwidoczniej niewzruszony wcześniejszym epitetem.
— Spokojnie, lubię tego młodzieńca za otwartości i brak patrzenia przez pryzmat władzy. Na ten moment niech się jeszcze nacieszy wolnością, póki może. Jednak wracając do naszego specjalnego gościa. Emma, mam do ciebie prośbę nie jako król, ale jako ktoś związany w przeszłości z losami tego młodzieńca.
Złapał oddech i zrobił bardzo poważną, acz surową minę.
— Zabierz tego naiwniaka w świat i pokaż mu, że świat nie kończy się na puszczy. Władca jeleniołaków powinien umieć coś więcej niż skakanie wesoło pomiędzy zielenią… — końcówkę wypowiedzi była wypełniona zakłopotanym tonem.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Jeśli sądziła, że ten dzień już sam w sobie jest zbyt dziwny, a ona zbyt zmęczona, by coś jeszcze mogło ją zaskoczyć, myliła się okrutnie. Spoglądała teraz na Florica w niemym szoku, jakby liczyła, że ten zaraz roześmieje się i powie, że żartował. To byłby głupi dowcip, ale wciąż stanowiłby lepszy scenariusz od tego, jak przedstawiała się rzeczywistość. Wstała zaraz, ale nie odwzajemniła uśmiechu elfa na rzucony dowcipnie przytyk wobec jeleniołaka, nieco urażona ukrywaniem przed nią jego tożsamości. Rozumiała jego pobudki, jednak nie oznaczało to zaraz, że pochwali takie zachowanie, skoro ostatecznie odwróciło się przeciwko niej.
        Irsa z kolei powitała łagodnym wyrazem twarzy, chociaż wciąż na nią nie spoglądał, najwyraźniej bardziej speszony swoim upadkiem, niż sądziła. Zmarszczyła lekko brwi, chcąc obejrzeć się na elfa.
        - Przygotować na co? – zapytała, ale gdy w końcu jej wzrok napotkał elfie oczy, została popchnięta w przód, w tworzący się właśnie portal. No jasna cholera, znowu!

        Podróż trwała dłużej niż zwykle, a Emma nie wiedziała, czy to dlatego, że przenosili się gdzieś dalej, czy po prostu pierwszy raz udawała się gdzieś umyślnie, a nie była przypadkiem wypluwana w losowych miejscach na Łusce. Tym razem jednak nie została upuszczona nad ziemią, ale poczuła delikatnie pojawiający się pod nogami grunt. Było jednak zbyt jasno, by mogła swobodnie się rozejrzeć, więc w pierwszym odruchu przysłoniła oczy dłonią. Słyszała jednak głosy i kroki innych osób, oraz czuła, że zmieniło się powietrze. Gdy w końcu otworzyła oczy, widok pełnego przepychu pomieszczenia sprawił, że wyprostowała się odruchowo, przybierając godniejszą pozę. Takie wnętrza były dla niej wyjątkowo znajome, lecz bynajmniej nie w pozytywnym znaczeniu, toteż syrena spięła się jak struna, wypatrując zagrożenia.
        Siedzący na balkonie elf zwrócił jej uwagę, gdy się odezwał, jednak dziewczyna i tak nie zrozumiała jego ojczystej mowy. Nie trudno było jednak powiązać fakty, bo po tym co usłyszała, i co teraz widzi, domyślenie się, że audiencja u króla właśnie się rozpoczęła, nie było trudnym zadaniem. Zaklęła tylko w myślach, przybierając na twarz uprzejmą, acz chłodnie obojętną maskę, a gdy Floric do niej podszedł, skinęła głową w milczeniu, nie spoglądając na niego. Nie wypadało bowiem ciskać gromami z oczu na doradcę króla elfów, nawet jeśli aktualnie chciało się wydrapać mu oczy za postawienie jej w takiej sytuacji. Skinęła więc pokornie głową i odgarnęła włosy, umożliwiając zapięcie biżuterii.
        Domyśliła się, że upominek nie jest zwykłym podarkiem powitalnym i ma służyć czemuś więcej, jednak jego właściwe zastosowanie poznała, gdy mężczyzna siedzący na balkonie znów zabrał głos, a ona zrozumiała każde słowo. Wahała się przez moment, postawiona w niezręcznej sytuacji przez swój nieodpowiedni strój, gdyż męski ukłon nie przystawał damie, a dygnięcia nie wykonywało się w spodniach. Ostatecznie jednak wolała poświęcić swoją dumę, niż urazić króla, więc skłoniła się przepisowo.
        - Zgadza się, Wasza Wysokość. Emmarilla Rosa – dopełniła własnej prezencji i przeniosła ukradkowe spojrzenie na wyraźnie speszonego Latoneille’a. – Nie ma czego wybaczać, Wasza Wysokość, Floric odpowiednio nas ugościł – wtrąciła zwięźle i nie wyjaśniając wiele, ale wyraźnie stając po stronie elfa, mimo tego, że nadal miała mu trochę za złe podstęp. Nie było to jednak na tyle istotne, by celowo zostawiać go w niełasce jego króla.
        Nie widziała wcześniejszego rozbawienia jeleniołaka, a dopiero dość komiczną reakcję jego władcy, który najzwyczajniej w świecie uniósł uciekającego zmiennokształtnego w powietrze, upuszczając dopiero po chwili i to dość bezceremonialnie. Syrena drgnęła lekko, jakby chciała podejść do chłopaka, który zajął miejsce białego jelenia, by pomóc mu wstać, ale sprzeciwiłaby się tym samym królowi, więc nie ruszyła się z miejsca.
        Uważnie słuchała wymiany zdań, próbując odnaleźć w nich swoją rolę. Nie wiedziała, dlaczego Floric ją tutaj przyprowadził, ani co takiego zrobiła, lub powiedziała, że w ogóle podjął taką decyzję. Nie zrozumiała woli elfiego króla, ale sądząc po reakcji Irsa, najprawdopodobniej próbowano ukierunkować w jakiś sposób jego życie. Chociaż z pewnością nie pochwalała takiego zachowania przy władcy rozumiała wolę chłopaka i współczuła mu trochę, że musi dźwigać takie brzemię… do czasu, aż nazwał swojego króla staruchem. Syrena wciągnęła cicho powietrze, spoglądając od razu na starszego elfa i wyczekując jego reakcji, gdy Floric nagle znalazł się przy swoim podopiecznym, dosłownie sprowadzając go do parteru. Nie wstrząsnęło to nią zbytnio, nie takich rzeczy doświadczała na własnej skórze, więc i tym razem nie było po dziewczynie widać reakcji.
        Obojętna maska na twarzy Emmy drgnęła dopiero wówczas, gdy wyjaśniła się jej rola, w tym całym przedsięwzięciu. Początkowo w jej oczach błysnęło tylko zdziwienie, nim w pełni zdała sobie sprawę z własnej sytuacji i zacisnęła usta z niezadowoleniem. Nietrudno było się domyślić, że prośba, jak grzecznie nie wypowiedziana, była raczej rozkazem, gdyż w przeciwnym razie nie fatygowano by jej tutaj, tylko Latoneille poprosiłby o tę przysługę jeszcze w lesie. Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie postawiła sprawy jasno, nawet w obliczu elfiego majestatu.
        - Wasza Wysokość raczy wybaczyć, ale nie sądzę, bym była do tego odpowiednią osobą – zaczęła uprzejmie, ale zdecydowanym tonem. – Nie znam tak dobrze świata, by zapoznać z nim kogoś innego, sama… tułam się nieco bez celu – przyznała niechętnie, ale uznała, że to może świadczyć na jej korzyść.
        – Niech Wasza wysokość wybaczy mi też tupet, ale nie wydaje mi się, bym należała do grona jego poddanych, nie wiąże mnie Wasze słowo. Myślę więc, że rozsądniej będzie wybrać do tego odpowiedzialnego zadania inną osobę.
        Stała wyprostowana, bez śladu wątpliwości we własne słowa, nawet jeśli obawiała się nieco reakcji, jakie wywołają. Mówiła jednak samą prawdę i jeśli elfi król rzeczywiście miał na względzie edukację jeleniołaka, wysyłanie go w drogę z zagubioną syreną nie było jej zdaniem najlepszym pomysłem. Mimo wszystko dziewczyna miała bowiem na względzie dobro chłopaka, zdawał jej się taki beztroski i niewinny, jak ona kiedyś, mimo że prawdopodobnie byli w zbliżonym wieku. W podróży z nią nauczyłby się chyba tylko wpadania w tarapaty.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

W pomieszczeniu zapadła cisza, powodująca, że własny oddech wydawał się głośniejszy niż powinien. Król elfów przyjął postawę syreny dosyć znośnie i nie okazał żadnych emocji na twarzy. Uważniej się zaczął przyglądać syrenie, odpowiadać zaskakująco szybko.
— Hahaha… hahaha… — król zaczął się kołysać do przodu i do tyłu, śmiejąc się nieprzyzwoicie radośnie i otarł łzy ze śmiechu — To nie my ciebie wybraliśmy, młoda syreno — wskazał wzrokiem jeleniołaka, nie pozostawiając żadnych wątpliwości
Thili się oburzył i zaczął się szarpać pod Floriciem, nabierając na twarzy coraz bardziej czerwieni.
— Jak…. jak mogłeś?! — obrócił głowę do tyłu mimo niewygodnej pozycji, oczami pełnymi wyrzutu.
— Przyjacielu, moje życie należy do króla i mojego ludu. Nic nigdy nie będzie dla mnie ważniejsze niż one. Wybacz… — Westchnął ciężko Latoneill.
— Uhh — młody jeleniołak nie był specjalnie zadowolony.
Pomiędzy elfem, a nim była gigantyczna różnica w wieku, jak i życiu jakie prowadzili. Czasem po prostu o tym zapomniał, bo czuł się przy elfach dosyć swobodnie, a przy nim wyjątkowo swobodnie. Drgnęło coś w nim i zrobiło się ciężko na sercu, chociaż sam do końca nie był pewny czemu. Z powodu wyjawienie szczegółów rozmowy przez własnego przyjaciela, czy może przez starcie ponownie z rzeczywistością, która go prześladowała.

Do tego wpatrywała się teraz w niego syrena, najwidoczniej oczekując wyjaśnienie, co oznaczała niewyobrażalna sytuacja i słowa długouchego króla. Młodziak uparcie więc wbił wzrok w podłogę,
— Floric mnie zapytał, gdy nas odnaleźli w lesie, czemu tobie pomagam...
Zapadła ponownie cisza, a król z uśmiechem wpatrywał się w jeleniołaka. Doskonale wiedział, czemu następne słowa przychodziły młodzieńcowi z takim trudem.
— Odparłem, że ładnie pachniesz… — wymamrotał bardzo cicho, ale trzymając go elf palnął jego delikatnie po głowie, aby wziął się w garść.
Przyjaciel jeleniołaka w końcu pozwolił mu obrać inna pozycję, gdy odpuścił. Thili wstał i zaczął się drapać po policzku w konsternacji.
— Odparłem, że ładnie pachniesz, a ten głupek mnie zapytał — wskazał brzydko elfa, która zaczął uciekać wzrokiem po suficie — Czy miałbym coś przeciwko, aby wyruszyć z tobą gdzieś poza granice puszczy. Odpowiedź jaką uzyskał: z przyjemnością.
Jeleniołak podniósł wzrok, nieuchronnie napotykając wzrok różowowłosej. W seledynowych oczach była wypisana niezwykła jak dla niego determinacja i upartość. Dawał wrażenie jakoby chciał opleść syrenę niewidzialnymi łańcuchami i nałożyć je na jej duszę, jak i ciało w towarzystwie słów „będziesz moja, czy tego chcesz, czy nie”.
Floric i król ukradkiem opuścili pomieszczenie, pozwalając młodym na rozwiązanie sprawy między sobą, gdy oboje byli pochłonięci rozmową.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Miała idealnie pokerową twarz, dopóki elfi władca jej się w nią nie roześmiał, bo naprawdę była to ostatnia rzecz, jakiej się spodziewała. Gniew monarchy, za sprzeciwianie się jego rozkazom owszem, zupełne zignorowanie jej słów, jako osoby zupełnie nieistotnej, stanowiącej jedynie narzędzie do osiągnięcia oczekiwanego rezultatu, jak najbardziej, ale nie zupełne rozbawienie. Emma jednak gładko przełknęła własne zmieszanie i opanowała mimikę, która przez moment zdradzała jej konsternację i dezaprobatę. Posłusznie podążyła wzrokiem za spojrzeniem króla, ze spokojem oczekując dalszych wyjaśnień od Irsa. Sugerowanie bowiem, że to nie elfi władca nalega na jej wspólną podróż z młodzieńcem, ale sam zmiennokształtny, było jej jak najbardziej na rękę, bo przecież tym łatwiej wymiga się z dziwnego zadania. Może i miała rację twierdząc, że nie podlega królewskim rozkazom, jednak o wiele łatwiej sprzeciwić się zachciance chłopaka niż faktycznej woli monarchy.
        To, co działo się na posadzce kawałek dalej, przypominało coś pomiędzy braterskimi przepychankami, a próbą aresztowania. Nieświadoma tego, że jest przyczyną całego zamieszania, Emma przyglądała się elfowi i jeleniołakowi, usiłując dowiedzieć się czegoś z zrzucanych słów, a przede wszystkim uzyskać w końcu jakieś konkretne informacje, co ona tu właściwie robi, bo powoli to wszystko zaczynało przypominać farsę. Splotła ramiona na piersi, powoli się irytując, a gdy w końcu złapała spojrzenie Irsa i uniosła pytająco brwi, czekając na jakieś wyjaśnienia, ten wbił wzrok w podłogę. No na miłość boską!
        W końcu jednak chłopak zaczął mówić, a ona postąpiła krok w jego stronę, próbując zrozumieć mamrotane w podłogę słowa. Z grzeczności darowała sobie poprawianie chłopaka, że to ona pomogła jemu, a później w sumie ratowali się nawzajem, ale rzeczywiście, mógł ją zostawić później nieprzytomną w lesie. Chociaż spotkanie z Florickiem nie przebiegło idealnie, jak się teraz okazało, wciąż jednak wolała swoją aktualną sytuację od pozostawienia jej samej na pastwę puszczy nocą. Jednak na następne słowa Irsa syrena opuściła dłonie i pochyliła się w jego stronę, sądząc, że się przesłyszała, albo naszyjnik jednak nie działa tak dobrze, tłumacząc słowa chłopaka. Nie była jedyną, której przeszkadzało mamrotanie, gdyż elf zaraz trzepnął chłopaka karcąco przez głowę, pozwalając mu w końcu wstać, co zdaniem Rosy o wiele bardziej pomoże mu złożyć zdania. Jej twarz złagodniała nieco, widząc z jakim trudem przychodzą białowłosemu kolejne słowa, jednak gdy w końcu je usłyszała, znów zamarła zdziwiona. Tego się nie spodziewała. To byłoby chyba nawet miłe, gdyby nie było takie… dziwne.
        - Irs, ale co to ma… - zaczęła, ale urwała szybko, nie chcąc przeszkadzać mu w wypowiedzi. Za niezbyt kulturalnym wskazaniem winnego, zerknęła na elfa, którego rozbawienie coraz bardziej działało jej na nerwy. Prawa ręka króla, rybia jego mać, przecież ten facet ma ubaw po pachy! Nagle jej dłoń odruchowo powędrowała do spoczywającego na dekolcie naszyjnika, gdy syrena zdała sobie sprawę, że chłopak ją rozumie, czyli biżuteria tłumaczyła mowę w dwie strony. Fascynujący przedmiot!
        Spojrzała znów na Irsa, gdy mówił, zupełnie nie wiedząc, co ma z tym zrobić. W końcu nawet złapała jego spojrzenie, a ramiona jej opadły na widok zdeterminowania w seledynowych oczach. Spoglądała na niego przez chwilę w milczeniu, w międzyczasie tylko rejestrując, że król i Floric opuścili komnatę. Grając nieco na zwłokę rozejrzała się po bogato zdobionym pomieszczeniu, wprawnym okiem oceniając kryształową zastawę, malowane freski i rzeźbione meble. Gdy jej wzrok padł na zachęcająco otwarte skrzydła wejścia na balkon, spojrzała krótko na jeleniołaka i gestem zaprosiła go, by poszedł za nią. Sama skierowała się w tamtą stronę i oparła na przedramionach o balustradę, wychylając się i spoglądając z ciekawością na piękny widok. Poczekała aż chłopak do niej dołączy i spojrzała na niego uważnie.
        - Irs, opowiedz mi proszę, co tu się w ogóle dzieje. Czego ode mnie chcecie? – zapytała łagodnie, ale stanowczo, odnosząc wrażenie, że chłopak odruchowo może zacząć bełkotać. – Dlaczego chcesz ze mną iść? Ja… ja nawet nie mam konkretnego celu swojej wędrówki – przyznała niechętnie, chcąc jednak postawić sprawę jasno, by nie doszły im kolejne nieporozumienia.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

Jeleniołak w ciszy przypatrywał się syrenie, wsłuchując się w jej prośbę o wytłumaczenie sytuacji. W tym głosie odczuł nawet nutę błagania i zagubienia, co spowodowało u niego natychmiastow reakcję. Przez krótką chwilę, zanim zerwał z nią kontakt wzrokowy, mogła zauważyć bardzo przygnębiony wzrok. Po czym ruszył nieśpiesznym krokiem w stronę elfiego balkonu, opierając dłonie na barierce, którą tworzyły gałęzie drzewa.
Widząc przed sobą krajobraz wypełniony zielenią i puszczą, zazwyczaj się cieszył i mógł uwolnić myśli od przyziemnych trosk. Dzisiaj było jednak inaczej, a duszące uczucie w klatce piersiowej nie ustępowało. Pytanie syreny trafiło w sedno sprawy aż za dobrze.
— Nie ma my, nigdy nie było my — jeleniołak potrząsnał głową gwałtownie, wprawiając kolczyki w ruch.
Sylwetka opierającego się młodziaka w towarzystwie delikatnej melodii szumiącego wiatru i biżuterii w uchu, wydawała się na tle puszczy niezwykle odległa i melancholijna. W jego głosie jednak nie było gniewu, a rezygnacja i zmęczenie.
— Elfy chcą wynieść mnie do władzy, aby mieć następnego sprzymierzeńca. Wiem, że jestem młody i głupi. Tyle jednak nawet ja jestem zrozumieć. Bez względu ile zrobiłem dla nich, nic nie zyskują. Motyw za tym wszystkim wydaje się ohydnie oczywisty.
Z każdym słowem, dłonie zmiennokształtnego zaciskały się na niczemu winnej gałęzi coraz mocniej i mocniej. Nie posiadał jednak wystarczającej siły, aby ją połamać — na całe szczęście.
— Chcę zobaczyć na własne oczy, co ten świat jest warty. — Odepchnął się gwałtownie i obrócił twarzą do różowowłosej.
— Nie obchodzi mnie wola przodków, ani nadzieje elfów.
Powiedział to głośniej i ze złością w głosie, wyrzucając w geście prawą rękę w powietrze z otwartą dłonią, jakby odpychając wszystko to co próbowało wpełznąć do jego życie. Ten jeden moment był pozbawiony codziennej naiwności białego jelenia.
Wcześniejszy gest połączony z ostatnią kwestią wydawał się niecodzienny, ale tak charyzmatyczny, jakby od początku była mu przeznaczona tylko jedna rola. Rola, której owa aura była potrzebna, a która teraz mu towarzyszyła. On sam nie był tego świadomy, jak majestatycznie wyglądał teraz w tej pozie, gdy w tle była jego ukochana puszcza, a wiatr rozwiewał mu włosy, oplatając kredowe poroże.
— Robię to tylko dla siebie — stwierdził z mocną determinacją w oczach, wręcz niezłomną.
Upuścił w końcu dłoń, zauważając że trochę go poniosło. Sięgnął dłonią do czoła, odsuwając z twarzy opadające na nią włosy.
— Przepraszam, wolałbym, abyś zapomniała o tym. O tym co mówił stary elf, o losie i moich korzeniach. Ja to ja, wolę być w twoich oczach dziwnym, niezaradnym i płochliwym jeleniem.
W głosie Thiliego było czuć szyderstwo wobec samego siebie, ale mimo to delikatnie się uśmiechnął ku syrenie.
— Czemu? Odpowiedź jest prosta. Nie poznam świata, kryjąc się między drzewami. Boje się, nie będę w tej kwestii kłamał — mruknął ostatnie zdanie ciszej, uciekając wzrokiem gdzieś w bok, aby nie zauważyła słabości wypisanej na jego twarzy i spojrzeniu.
— Czuję jednak, że tylko da mi odpowiedzi, których szukam. Pewnie myślisz, czemu wspomniałem o zapachu? — zaśmiał się niezręcznie, ale nie miał nic do ukrycia — Bez względu na rasę i pochodzenie, jesteś kobietą. W tym ogrodzie pełnym kwiatu i zapachów, to ten jeden kwiat mnie poruszył swym pięknem kradnącym ciało, i słodkim zapachem oplatającym umysł.
Irs zerkał na nią ukradkiem, ale owa otwartość była bardzo zawstydzająca. Nie znal dokładnego słowa, którym mógłby to opisać.
— Po drugie nie jesteś zła, nie masz celu podróży, a to idealnie się wpasowuje ze mną. A jeżeli jakiś cel podróży masz to też nieważne. Pozwól mi podróżować razem z tobą, będzie mi wtedy na pewno łatwiej niż samemu postawić swe jelenie nogi poza drzewami. Po trzecie… kto nie chciałby mieć za wierzchowca takiego stworzenia jak biały jeleń
Jeleniołak uśmiechnął się cwanie, grając teraz trochę na uczuciach syrenki. Widział jej fascynację jego zwierzęcą formą i coś mu podpowiadało, że to mogła być całkiem dobra karta przetargowa. Plus to wcale mu nie uwłaczało, jakby go ujeżdżała.
— Co ty na to? Nie znamy się długo, ale będziemy mieli czas na to podczas podróży. Całe dnie i noce, aby lepiej i głębiej się poznać — stwierdził młodziak ze szczerym wyrazem twarzy.
Thilivern naprawdę się starał ją do siebie przekonać, tylko nie był pewny, czy tak słabe argumenty mogłby w ogóle zadziałać. W końcu wydawało się to strasznie nielogiczne, aby chcieć podróżować z kimś takim. Konie końców wbił wyczekująco wzrok w twarz syreny, aby usłyszeć jej „wyrok” odnośnie ich sprawy. Wydawał się przy tym niezwykle niegroźny i naiwny, co przeczyło trochę z niedawnym obrazkiem charyzmy.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Przyglądała mu się w ciszy, pozwalając mówić, bo teraz w końcu mogła go zrozumieć. Jego wypowiedzi były chaotyczne, jednak pierwszy raz w ogóle mogli znaleźć wspólny język, nawet jeśli dzięki przekaźnikowi, w postaci magicznego naszyjnika. Zawsze był to już krok do porozumienia, gdy można pojąć z wypowiedzi rozmówcy więcej niż pojedyncze, przekręcone często słowa oraz dość wybujałą gestykulację.
        Emma, mimo swoich okazjonalnych wybuchów, zdawała się na pozór osobą raczej opanowaną. Jej mimika i gesty były oszczędne, więc wypowiedziom syreny rzadko kiedy towarzyszyło coś więcej niż lekkie kołysanie delikatnych dłoni w gestykulacji, subtelne zmarszczenie lub uniesienie brwi, czy mniejszy lub większy uśmiech. Westchnięcie czy wystukanie rytmu zadbanymi paznokciami było już oznaką irytacji, a wywołać wybuch wesołości było już nie lada wyczynem. Właściwie nie licząc momentu, gdy parsknęła śmiechem na widok splątanego w zaroślach jeleniołaka, Emma nie śmiała się już bardzo dawno. Ciężko powiedzieć nawet jak zachowywała się w bardziej zaufanym, lub chociaż znajomym towarzystwie, bo minęło sporo czasu odkąd spędziła z kimś więcej niż kilka dni. Teraz natomiast proszono ją o wyruszenie w podróż z dopiero co poznanym i do tego dość narwanym zmiennokształtnym.
        Słuchała więc uważnie, co popchnęło młodzieńca do chęci wyruszenia z obcą mu osobą, los wiedział w ogóle gdzie. Nie przerywała, gdy mówił, w duchu jedynie zastanawiając się, czy zostanie przywódcą jego stada to dla chłopaka naprawdę taki trudny do zaakceptowania los. Wyraz jej twarzy zmienił się nieznacznie, gdy Irs przejawił taką czystą ciekawość światem i jego skarbami, syrena powstrzymała się jednak od pogardliwego prychnięcia. Świat może był coś wart, jednak jego mieszkańcy już niekoniecznie, jej skromnym zdaniem.
        Nagła zmiana wyrazu zaskoczyła nieco syrenę, która wręcz odsunęła się odrobinę przed wyrzuconą w powietrze ręką. Chociaż komuś innemu w tej sytuacji zarzuciłaby pewnie zbytni patos w zachowaniu, białowłosemu pasowała ta nietypowa aura, która zawłaszczyła go sobie na moment, chwilowo pozbawiając tej roztkliwiającej niewinności. Chłopak szybko doszedł do siebie, próbując się wręcz odciąć od wcześniejszych wydarzeń, na co Rosa skinęła głową.
        - Rozumiem – powiedziała krótko, lecz szczerze, wciąż mu się przyglądając.
        Próbowała chociaż trochę rozczytać chaotycznego jelonka, by łatwiej było czynić jakiekolwiek założenia względem jego osoby. Na przeprosiny uśmiechnęła się nieznacznie, przymykając lekko oczy przyjmując jego słowa. Oparła się mocniej na ramionach o balustradę, tylko głowę obracając przez ramię, by spojrzeć na rozmówcę.
        - Nie uważam, że jesteś dziwny, czy niezaradny. Nieco płochliwy już owszem – dodała, a na jej ustach znów zadrgał lekki uśmiech.
        O wiele bardziej zainteresowała ją argumentacja, na którą w końcu zdobył się chłopak. Nie wiedziała bowiem, co go podkusiło, by akurat jej się uczepić i z nią podróżować. Syreną, która wpadła mu w życie z portalu, ewidentnie więc nie kontrolowała zupełnie swojej ścieżki w podróży.
        - Floric nie zechciałby ci towarzyszyć w podróży? Wydajecie się dość… zżyci – zapytała, gdy Irs początkowo przyznał tylko, że sam bał się opuścić znajome tereny. Nie uważała tego za słabość w żadnym wypadku. Ona sama, chociaż niezwykle ciekawska jako młoda syrenka, prawdopodobnie bardzo długo nie odważyłaby się opuścić znajomych wód. Na samotną tułaczkę skazały ją liczne niefortunne zrządzenia losu, które rozpoczęły się po prostu źle zawartą znajomością i porwaniem. Nie zamierzała więc mówić chłopakowi, że nie ma się czego bać.
        Na wzmiankę o zapachu tylko skinęła ledwo zauważalnie głową, wszak dziwny był to powód dla powzięcia decyzji o opuszczeniu rodzinnych stron i ruszenia w podróż z kimś obcym. Nawet takim, który ładnie pachnie. Powstrzymała ciche parsknięcie śmiechem, gdy błyskotliwie spostrzeżono, że jest kobietą, mimo wszystko! Następne zdanie starło jednak jej rozbawiony uśmiech, pozostawiając po sobie tylko czyste zaskoczenie. Początkowo jedynie wyjątkowo zbita z tropu, po chwili zmieszała się lekko, nie tylko samym nietypowym wyznaniem (dość śmiałym, można by rzec), ale też pięknym doborem słów. Coś ukłuło już ją boleśnie w serce, nie pozwalając docenić uroku komplementu, ale jeszcze nie zdradzając się z przyczyną niepokoju.
        Odwróciła wzrok, chwilowo nie przerywając chłopakowi, a całymi widocznymi u niej emocjami były początkowo lekko uniesione brwi, a później cichy śmiech, gdy chłopak próbował przekupić ją propozycją jeżdżenia na swojej zwierzęcej formie. Miała już raz tę przyjemność, jednak wówczas goniła ich wataha wilków i Emma jakoś nie potrafiła pozytywnie odnieść się do tego doświadczenia. Zerknęła tylko kątem oka na cwany uśmieszek i pokręciła głową, zbierając się w końcu do odpowiedzi, gdy nagle padły ostatnie słowa. Rosa zamarła w bezruchu, a gdy spojrzała znów na młodzieńca, spojrzenie miała chłodne i czujne. Gdy spojrzała na szczery uśmiech Irsa i jego niewinne oczy zmarszczyła na moment brwi, nieco zbita z tropu. Był taki naiwny, czy się zgrywał? Bo chociaż teraz prezentował się raczej… pociesznie, nie dało się ukryć, że nie jest dzieckiem. Obróciła się w końcu w jego stronę i podeszła bliżej do jeleniołaka, który teraz mógł spokojnie policzyć rzęsy okalające jej oczy.
        - Skąd wiesz, że nie jestem zła? - zapytała łagodnym, melodyjnym głosem, który sprawiał, że nie tylko łatwo było sobie wyobrazić jej śpiew, ale też chciało się go usłyszeć. Błękitne oczy przemknęły po ostrych rysach chłopaka, a syrena westchnęła bezgłośnie, przytłoczona tym obrazem naiwności przed sobą. – Nie oceniaj po pozorach, tylko dlatego, że widzisz ładną buzię – powiedziała już bardziej surowym tonem, chociaż nie do końca urażona, co po prostu skuszona wizją wytrącenia młodzika z jego idyllicznych wizji. Całe dnie i noce, że też naprawdę…
        - Sami na pewno nie wyruszymy – powiedziała w końcu, odsuwając się od chłopaka i wracając do komnaty. Jednocześnie, odwrócona tyłem, uśmiechnęła się lekko pod nosem, chcąc przetestować faktyczną wiedzę młodzika o świecie.
        - Wiesz, nie wypada, by mężczyzna i kobieta samotnie podróżowali, musi nam ktoś towarzyszyć – powiedziała, siląc się na poważny ton głosu i oczekując reakcji. W zależności od niej będzie dalej knuła, co zrobić, by nie zostawać sama z żądnym bliższego poznania zmiennokształtnym, bo to, że chyba będzie jednak z nim podróżować zostało w międzyczasie postanowione. Zresztą, właściwie co za różnica dla niej, przynajmniej będzie miała się do kogo odezwać po drodze, a i przed zagrożeniem szybciej ucieka się wierzchem. A jeśli dopisze jej szczęście, to może znów jakiś portal ją wciągnie i kłopot rozwiąże się sam.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

        Chłopak wyobrażał sobie śpiewającą syrenę, która stała przed nim, więc dotarła do niego dopiero ostatnia wypowiedź. Przyznanie się otwarcie do tego, że zignorował wcześniejsze wypowiedzi, uznał za niezbyt taktowne. Wsparł się więc plecami o barierkę elfiego balkonu, opierając o nią również łokcie. Zmrużył lekko oczy, lustrując syrenę obróconą do niego plecami. Podświadomie nie mógł oderwać spojrzenia od przyjemnej dla oka sylwetki Emmy, które powoli przesuwało się od długich, zgrabnych nóg aż po ramiona i szyję. Właśnie odkryta szyja i skrzela sprawiały, że jeleniołak czuł, jak robi mu się gorąco przez ten widok, a nawet miał reakcje. Zaskoczony, obrócił się gwałtownie plecami do towarzyszki, aby ostudzić umysł i ciało.
        Sens ostatnich słów różowogłowej stawał się aż nazbyt wyraźny w głowie młodziaka, który jeszcze miał w pamięci wyrytą jej twarz, szyję, skrzela i wszystko inne. Poczerwieniał na twarzy okropnie, chowając twarz w dłoniach, bo nawet jego niewinność nie była aż tak niedoinformowana.
        — Tak, tak. Masz rację, nie wypada…
„… bo zaczynam się bać o moją samokontrolę przy tobie” — dodał w myślach z wyraźnym wyrzutem, jakby nie rozumiejąc słabości, jaka mu doskwierała w tym morskim towarzystwie.
        Po wypowiedzi młodzieńca zapadła dosyć długa i niezręczna cisza, bo czuł się strasznie zmieszany własnymi emocjami. Przecież ledwo się poznali, a on już miał takie, a nie inne myśli. Zaczynał się zastanawiać, czy syrena nie rzuciła na niego jakiegoś czaru, który tam nim owładnął. Szukając jakiegoś wytłumaczenia, zaczął właśnie tak sobie wmawiać. W niewinnej i trochę niedoświadczonej głowie chłopaka ciężko było o inne wytłumaczenie tej dziwnej sytuacji.
        Całą sytuację uratował powrót Florica oraz króla. Przyjaciel jeleniołaka od razu wyczuł, że coś jest nie tak, widząc jak dwójka młodych jest do siebie plecami. Nie spodziewał się tez, aby ów jeleń miał jakikolwiek urok osobisty, zdolny zadziałać na młodą syrenę. Plus miał swe własne domysły, co do jej doświadczeń. Elf nie był już w końcu młody i nie był z zaufanych ludzi króla bez powodu. Uśmiechnął się tylko i wyszedł z inicjatywą, robiąc parę kroków do przodu. Zaklaskał trzy razy dłońmi, chcąc zwrócić na siebie ich uwagę. Thili wytłumaczył mu sytuację zwięźle, a elf tylko przelotnie spojrzał na króla przez bark. Spotkany z niezauważalnym uśmiechem i aprobatą we wzroku władcy, ośmielił się odpowiedzieć na wyczekującego na odpowiedź chłopaka.
        — Nie widzę problemu, bałbym się puszczać młodego, energicznego młodego faceta z taką piękną towarzyszką. Rzecz jasna bałbym się o jej bezpieczeństwo, zwłaszcza ż…
        — Ani się waż! — warknął jeleniołak, wytykając go palcem ze wzrokiem, który spowodował, że elf zrobił dwa kroki do tyłu podświadomie.
Król, widząc scenkę, nic nie powiedział, a jednie wydawał się zadowolony z reakcji jeleniołaka. Floric tymczasem próbował się pozbierać, bo przez krótki moment czuł do jeleniołaka respekt. Czuł się podobnie, jakby wtedy, gdy jego własny król nie był z niego zadowolony. Słowo „predyspozycje” nabrały w jego umyśle nowego znaczenia, gdy porównywał zazwyczaj beztroskiego, a wręcz naiwnego jeleniołaka do tego, co się stało. Odchrząknał w końcu nienaturalnie.
        — Kiedy wyruszamy? W sumie możemy to ustalić później. Thili, weź towarzyszkę i skorzystajcie z tego miejsca. O ile ty zadowolisz się obgryzaniem świeżej trawy, my potrzebujemy czegoś… normalniejszego.
        — Oh, w porządku. Emma, chodź — chłopak podbiegł i z zaskoczenie złapał syrenę za dłoń.
Po czym oboje wybiegli z królewskiej komnaty. Jeleniołak powrócił do bardziej naiwnego siebie, stąd nie wstydził się tak długo trzymać syreny za dłoń. Przemierzali korytarze budynku w biegu, a rogacz wydawał się energiczny jak małe dziecko. Wnętrza nie były urządzone z przepychem, ale elfi kunszt dodawał im fascynującego, lecz prostego wyglądu.
        W niewytłumaczalnym pośpiechu, jeleniołak wielokrotnie obracał się do tyłu, ukazując uśmiech od serca, a w oczach mając wesołe iskierki jak mały rozrabiaka. Nie ukrywał, że się cieszył z decyzji Florica, mimo że niedawno wydawał się twierdzić inaczej. Bardziej przypominał teraz małego chłopca niż młodego mężczyznę.
        Ostatecznie dotarli do czegoś w rodzaju elfiej spiżarni. Gdy młodzieniec otworzył drzwi, uderzyła ich fala różnorodnych i przyjemnych dla każdego nosa zapachów. Szkopuł tkwił jednak w tym, że dłonie młodych dalej były złączone, bo jeleniołak po prostu o tym… zapomniał.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Irs tak ostentacyjnie jej nie słuchał, że miała ochotę pstryknąć mu palcami przed oczami, by zniknął stamtąd ten maślany wyraz nieobecności. Zamiast tego jednak westchnęła tylko i poddała się, odchodząc z balkonu w stronę wnętrza, nie widziała więc wewnętrznej walki jeleniołaka. Skinęła tylko głową, słysząc potwierdzenie dobiegające zza jej pleców, pozostałą uwagę przenosząc już na powracającego władcę i Florica. Dopiero wówczas białowłosy dołączył do nich w środku i pokrótce przedstawił całą sprawę, a Emma nie przerywała, w milczeniu znosząc również porozumiewawcze spojrzenia elfów. Surowszym spojrzeniem odpowiedziała jedynie na zbędne uzupełnienie Latoneille’a, którego jednak nie dane mu było skończyć.
        Głośny protest Irsa zwrócił też jej uwagę i drgnęła pod niespodziewanym warknięciem łagodnego jeszcze chwilę temu chłopaka. Ostre spojrzenie szybko ugięło kark elfa, a syrena wodziła spojrzeniem od jednego do drugiego, powstrzymując uśmiech i zatrzymując błękitne oczy na młodym jeleniołaku. Specyficzna była to istota naprawdę, a zmienna i nieobliczalna, jak samo morze. Na zmianę budził sympatię i wzmagał czujność, przez co Rosa nie pożałowała jeszcze ani decyzji o wspólnej podróży, ani prośby o dodatkowe towarzystwo, chociaż początkowo było to jedynie żartem. Floric pozbierał się w końcu, odzyskując częściowo rezon i odezwał się, zaskakując znów Emmę, która przeniosła na niego spojrzenie. „My”?
        Zaraz jednak została porwana za dłoń przez rozbrykanego znów jeleniołaka i nim zdążyła powiedzieć chociaż słowo, wypadła za nim z komnaty, pędząc przez korytarze prowadzona za dłoń. Wywróciła oczami widząc roześmianą twarz chłopaka, ale nie szarpała się, dając prowadzić przez westybul do innej części pałacu. Gdy w końcu zatrzymali się w jednym z mniej uczęszczanych przejść, przed niepozornie wyglądającymi drzwiami, kobieta rozejrzała się z zaciekawieniem, nim Irs wciągnął ją do środka.
        Nim zapytała, gdzie się znajdują, w nozdrza uderzył ją cały bukiet zapachów i syrena prawie zamruczała z zadowolenia. Nawet nie pamiętała, że była już całkiem głodna, od kilku dni żywiąc się tylko owocami i resztkami suchego prowiantu. Skuszona więc wonią jedzenia uśmiechnęła się lekko i wyplątała zgrabnie dłoń z uścisku chłopaka, by odruchowym już gestem odgarnąć włosy na jedno ramię. Bawiąc się różowymi kosmykami i przeplatając je między palcami, rozejrzała się po drewnianych regałach zastawionych dojrzewającym serem, koszami owoców i suszącym się w głębi mięsem.
        - Możemy tu być? – zapytała, zerkając na Irsa kątem oka, jednak korzystając z tego, że i tak już się tutaj znaleźli i chwilowo nikt ich nie widzi, skradła jedną truskawkę z kosza, smakując soczysty owoc. Podejrzewała raczej, że Floric mówił o jakimś bardziej oficjalnym posiłku, a nie podkradaniu półproduktów ze spiżarni, ale wciąż była tu tylko gościem i nie zamierzała się rządzić.

        W tym samym czasie korytarze przemierzała z szelestem spódnic panna Marina Classe. Wezwana przed oblicze króla, jedna z bardziej zaufanych elfich dyplomatek, guwernantka, szanowana stara panna, pędziła na spotkanie legendy, o której tyle słyszała i jakiejś młodej damy. O ile spotkanie z jeleniołakiem napawało ją wyjątkową dumą i podekscytowaniem, to równie ciekawa była tej tajemniczej istoty, z którą miał młodzieniec wyruszyć w podróż. Kim była ta młoda kobieta, która z własnej woli wniosła o towarzystwo podczas podróży z mężczyzną? Szlachcianka? Księżniczka może! Jej dziewczęta wymykały się na schadzki z chłopcami pod każdym możliwym pretekstem i tłumaczenie im niestosowności takich działań było równie skuteczne, co gadanie do ściany, z nadzieją, że ta odpowie. Nieznajoma jeszcze panna jednak sama dostrzegła konieczność obecności kogoś jeszcze, by siebie i towarzysza nie narażać na niestosowności lub co najmniej negatywne opinie ludu. A na dodatek elfka miała mieć swój własny udział w rozwoju legendy, jego pierwszej podróży poza puszczę!
         Wpadła do komnaty królewskiej z impetem i zamiatając za sobą licznymi warstwami spódnic popłynęła w stronę króla, wykonując idealne, przepisowe dygnięcie.
        - Wasza Wysokość!
        - Panno Classe – elfi władca uśmiechnął się do zaufanej poddanej, a ta pogłębiła dygnięcie, po czym wyprostowała się i z uśmiechem skinęła Floricowi.
        - To gdzie Irs i ta młoda dama? – zapytała, zacierając szczupłe dłonie i rozglądając się ostentacyjnie po komnacie.
        - Poszli coś zjeść, niedługo powinni wrócić – odpowiedział Latoneille. – Kiedy możesz wyruszyć?
        - W każdej chwili – odparła elfka niezwłocznie. – Wszystko mam uszykowane.
        - Dobrze. Emma była w wodzie nad ranem, z tego co mi wiadomo pewnie będzie musiała znów się przemienić w ciągu dwunastu godzin – Floric spojrzał pytająco na króla, a ten skinął głową, potwierdzając informację. – Tak, najlepiej chyba będzie, jeśli wyruszymy niezwłocznie. Najbliższe jezioro jest wszak ładnych parę godzin stąd, jeśli chcemy zmierzać w kierunku granicy puszczy, a nie się w nią zagłębiać – rozważał na głos elf, urywając nagle, gdy spostrzegł raczej zmieszaną minę Mariny. – Coś nie tak?
        - Przepraszam Latoneille, ale odniosłam chyba mylne wrażenie, jakoby towarzyszka Irsa była… syreną? – zapytała konspiracyjnym tonem, a gdy elf potwierdził z uśmiechem i skinięciem głowy, zacisnęła usta w niezadowoleniu. Syrena! Podstępne istoty! Cały urok i sympatia do nieznanej jeszcze dziewczyny prysnęły jak bańka mydlana, a guwernantka zmrużyła oczy z niezadowoleniem.
        - Czy to jakiś problem? – zapytał czujnie król, ale elfka szybko opanowała mimikę i dygnęła znów.
        - Żaden, Wasza Wysokość.
Awatar użytkownika
Thilivern
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thilivern »

        Gdy padło pytanie, chłopak wciąż był plecami do towarzyszki. Rozumiejąc dosyć logiczne obawy, nie trzymał jej w niepewności zbyt długo.
        — Oczywiście, co prawda Floric później dość długo siedzi u króla i pewnej elfki — odpowiedział, zerkając na nią przez ramię — Tym razem mu się należy. — Uśmiechnął się niebywale szeroko, nieudolnie ukrywając zadowolenie z ów faktu.
        Jeleniołak zdążył wejść już w głębsze partie pomieszczenia, sięgając do różnych pojemników z owocami i nie tylko. Nie hamował się, a wszystko wskazywało na to, że nie był to jego pierwszy raz. Widząc przy tym, jak syrena starała się nie rzucić na jedzenie mimo kuszących zapachów, podszedł do jednego z większych koszów. Przypomniał on bardziej z wyglądu sporą beczkę, a wewnątrz przechowywane były owoce wielkości pięści. Tym razem nie zaczął podjadać. Ostrożnie przebierał owoce, dokładnie obserwując skórkę każdego z nich, rzadziej podnosząc je bliżej nosa. Zaprzestał, dopiero gdy odnalazł „perełkę” wśród całej reszty.
        — Emma, spróbuj tego.
Rzucił do niej wyselekcjonowany owoc z delikatnym, tajemniczym uśmiechem. Nie czekając na reakcję różowej, wrócił do zapełniania żołądka. Wspominał sobie przy tym jego pierwszą reakcję, bo spróbowaniu tych owoców.
        Pierwszym wrażeniem była kwaśność wymieszana ze słodkością przypominającą najsłodszy miód. O ile normalnie, wiele istot odepchnąłby sam miodowy smak, tutaj w dużej mierze neutralizowała ją kwaśność. Nie była to też byle jaka proporcja, bo ani jednego, ani drugiego nie było za dużo, tworząc przyjemną i zaskakującą harmonię. Natura okazywała się w tym przypadku osiągnąć coś, co można był nazwać finezją smaku. Oprócz tego owoc mocno orzeźwiał i dawał sporą dawkę energii.
        Co ciekawe został odkryty przez Biały Świt głęboko w puszczy i prawdopodobnie było to jedyne miejsce, w którym można było go zdobyć. Warto wspomnieć, że cena tej małej wspaniałości osiągała dosyć szalone ceny wśród elfów bez względu na status. Zwał się „Loe’glis”, a nazwę nadała mu sama legenda elfów, jako ich odkrywca.
        Małe podjadanie dwójki zgłodniałych przerwał jeden ze strażników, będącego podczas obchodu. Za nim wpadło paru innych, przez co wyjście z pomieszczenia było teraz niemożliwe. Thili jako częściowe zwierze, zareagował błyskawicznie i miał dosyć kwaśny wyraz twarzy. Znał ich za dobrze, aby nie wiedzieć, że szukają z nim znowu problemów.
        Wszystkie elfy blokujące wyjście, można było zaliczyć do młodego pokolenia, przynajmniej jeżeli mowa o elfach. Każdy z nich miał arogancki i pewny siebie uśmiech, a widząc jeleniołaka, skrzywili się, jakby zobaczyli coś niezwykle niesmacznego. Jeden nawet pokusił się o komentarz.
        — Oj, co tu robisz dzikusie? Kto tobie pozwolił ruszać królewskie zapasy? — warknął, nie ukrywając wrogości wobec zmiennokształtnego. O ile reszta się nie dołączyła, żaden z nich miał przyjaznego spojrzenia.
        — Częstuje się. Jeżeli coś tobie nie odpowiada, możemy razem podejść do Florica, nie? — Thili rzucił tylko sugestię z pogodnym wyrazem twarzy, ale było w tym zachowaniu coś niepokojącego.
        — Nie, nie… — pokręcił głową gwałtownie, słysząc imię jednego z ważniejszy elfów.
        — No to spadajcie — dodał z szerokim uśmiechem, nie zostawiając im żadnej twarzy w tej sytuacji.
Młode elfy zaciskały tak mocno zęby z gniewu i bycia poniżonymi przez jakiegoś zwierze, że prawie można było usłyszeć tracie zębów o siebie.
        — Patrzcie! Syrena i to nawet ślicznotka — zauważył w końcu jeden z nich, uśmiechając się bezwstydnie, gdy zlustrował całą dziewczynę.
        — Oh, zamiast przebywać w towarzystwie tego zwierzęcia, proponowałbym, abyś poszła z nami. — Dodał jeszcze inny, najwyraźniej lider grupy młodych strażników. — Przy nas będziesz bezpieczniejsza i lepiej znamy każdy zakątek.
Nie oczekując żadnej reakcji od młodej kobiety, chciał chwycić ją za nadgarstek i pociągnąć do siebie. Ręka elfa jednak spotkała się z oporem, a dokładniej dłonią jeleniołaka, która zacisnęła się boleśnie na elfim nadgarstku. Długouchy miał dosyć ohydną minę, jakby dostał właśnie od tego zwierzaka po twarzy .
        — Widzę, że chcielibyście ze mną wylądować na audiencji u króla. — To jedno zdanie, wystarczyło, aby elfy odpuściły.
Jeden za drugim zaczęły wychodzić, rzucając gniewne spojrzenia w stronę rogatego.
        — Nie będziesz wiecznie mógł się nim zasłaniać, policzę się z tobą jeszcze! — Pogroził mu na odchodne jeden z nich i w pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza, gdy to jeleniołak stał bokiem do towarzyszki, spoglądając na wyjście z pewnym niepokojem.
        Nie był głupcem. Wiedział, że sytuacja mogła się skończyć o wiele gorzej. Ucierpiała tylko jego męska duma, bo musiał zasłonić się kimś innym. W tym wypadku jednak było warto i nie czuł się specjalnie poszkodowany. Jakby nie patrzeć, syrena była jego gościem.
Awatar użytkownika
Emma
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Emma »

        Słysząc odpowiedź przechyliła lekko głowę. Lekko rzucone potwierdzenie brzmiało przekonująco, natomiast konsekwencja w postaci bury Florica już mniej, a przynajmniej tak to zrozumiała Emma. Czyli nie do końca robili to, o co prosił Irsa, ale też myszkowanie po spiżarni nie było dla zmiennokształtnego niczym nowym. W końcu wzruszyła lekko ramionami, jakby sama rozprawiała się z własnymi wątpliwościami i poczęstowała się owocem. Chwilowo to chłopak był jej przewodnikiem tutaj, wiec nie miała zamiaru dociekać w nieskończoność. Poza tym naprawdę chętnie by coś zjadła, a taki sposób był nawet wygodniejszy niż proszony obiad. Po truskawce złapała więc za trójkącik żółtego sera i drobne pomidorki, które mogła zjeść na raz, nie martwiąc się o ubrudzenie miąższem.
        Kątem oka obserwowała poczynania białowłosego, który naprawdę czuł się jakby był u siebie, co widać było nie tylko w ogólnej swobodzie, ale też po tym, że wyraźnie wiedział czego szukał. Podjadając, obserwowała jak przebiera w koszu z owocami, dotykając i wąchając kolejne sztuki, aż znalazł ten zadowalający go. Nie zjadł jednak smakołyku, a wrócił z nim do syreny, podając jej go z tajemniczym uśmiechem i werbalnym zaproszeniem do skosztowania. Emma zerknęła na niego z lekką podejrzliwością, ale odebrała przysmak, a jeleniołak zaraz wrócił do swoich zajęć.
        Dopiero wówczas poświęciła większą uwagę kulce w dłoni. Jego skórka nie była gruba, więc kierowana intuicją syrena nadgryzła owoc, niczym jabłko, a ten okazał się wdzięcznie miękki i soczysty. Szczypiąca w wargi kwaskowość szybko zbalansowała rozpływającą się w ustach słodycz, tworząc mieszaninę tak cudowną, że nawet niezbyt czuła kulinarnie Rosa umiała docenić niezwykłość przysmaku.
        Zdążyła jednak nadjeść raptem pół owocu, gdy drzwi do spiżarni otworzyły się nagle, a w ich świetle stanęło kilku elfów, a patrząc na ich twarze, nawet najbardziej optymistyczna istota na świecie nie mogłaby powiedzieć, że mają przyjazne zamiary. Emma ze swoim doświadczeniem z nadmiernie pewnymi siebie mężczyznami momentalnie zrobiła krok w tył, a upuszczony owoc potoczył się gdzieś pod regał. Skryta w cieniu obserwowała jak nieprzyjazna energia przybyłych skupia się na jeleniołaku, a na ich słowa skrzywiła się odruchowo, nagle czując więź z białowłosym. Czyli i jemu, mimo wszystko, zdarza się być sprowadzonym do roli zwierzęcia tylko dlatego, że potrafi się w nie przemieniać. Ona sama z ryby miała tylko ogon i skrzela, jednak słyszała o zmiennokształtnych wystarczająco, by wiedzieć, że przejawiają oni często zachowania charakterystyczne dla swoich zwierzęcych wcieleń. To nie był jej zdaniem wystarczający powód, by odbierać komuś jego człowieczeństwo.
        W końcu jednak uwaga przeniosła się też na nią, sprowadzając się jedynie do jednego wrażenia – „ładna syrena”, wszystko czym była. Uniosła butnie brodę, spoglądając chłodno na natrętów i zawczasu kumulując w sobie energię, by sprawnie użyć magii w razie konieczności. Była ona posłuszna rozkazom syreny już w całkiem zadowalającym stopniu, wciąż jednak Emma wolała się przygotować, by ze względu na charakter arkanu, ograniczyć zniszczenia okolicy do minimum.
        - Z naszej szóstki widzę tu tylko czwórkę zwierząt, które nie umieją kontrolować swoich zachowań – odparła oschle, a wówczas ręka elfa popłynęła w jej stronę, by bezceremonialnie złapać ją za nadgarstek. To jednak męski przegub został pochwycony w mocnym uchwycie Irsa, który po raz drugi ukrócił zapędy strażników krótkim odwołaniem do swoich znajomości w pałacu. I tym razem poskutkowało, a mężczyźni jak niepyszni wynieśli się ze spiżarni.
        Dopiero wtedy Emma odetchnęła i rozluźniła się, wcześniej wyraźnie spięta. Spojrzała krótko na swojego towarzysza, dostrzegając jego strapienie. Nie domyślała się dokładnej przyczyny, zakładając po prostu, że jak i ona nie lubił traktowania go, jak zwierzęcia.
        - Dziękuję – powiedziała uśmiechając się lekko i łapiąc spojrzenie chłopaka. – Wracajmy już lepiej.

        Gdy ponowne pojawili się w komnacie, znajdowała się tam jedna osoba więcej – dostojna elfka o ciemnych włosach spiętych w zgrabny kok, z którego nie odważył się umknąć nawet jeden kosmyk gładkich włosów.
        - Irs, Emmo, pozwólcie, że przedstawię wam pannę Marinę Classe, która uprzejmie zgodziła się towarzyszyć nam w podróży – Floric przedstawił kobietę, a ta dygnęła przepisowo, rozkładając w dłoniach fałdy spódnicy. Następnie elf zwrócił się właśnie do niej, kontynuując skromną prezentację. – Marino, o Irsie z pewnością słyszałaś, masz teraz okazję dopasować twarz do opowieści, a ta przemiła młoda dama to Emma, jego nowa znajoma.
        - Emmarilla Rosa – naturianka z uprzejmym uśmiechem przedstawiła się pełniej i po kolejnej krótkiej bitwie z etykietą, skłoniła się lekko.
        Elfka odruchowo skinęła głową z aprobatą, chwaląc wybór sposobu powitania. Dygająca kobieta w spodniach wyglądała co najmniej śmiesznie, więc w jej profesjonalnej opinii dziewczyna bardzo dobrze radziła sobie z pułapkami etykiety. Nie zmieniało to jednak faktu, że powinna mieć na sobie suknię. I nie mieć skrzeli, na miłość boską.
        Większą uwagę poświęciła jednak jeleniołakowi, do którego zbliżyła się po chwili, po raz kolejny kłaniając się z szacunkiem.
        - To dla mnie zaszczyt – dodała elegancko i powstrzymała się od obrzucenia niekompletnego stroju młodzieńca powątpiewającym spojrzenie, skupiając wzrok na jego twarzy.
        No ale przecież naprawdę, mogliby mu zapewnić odpowiedni strój! Nie chodziło jej nawet o jedwabne koszule i atłasowe wstęgi, które oczywiście byłyby jak najbardziej na miejscu, turkusowa szarfa idealnie podkreślałaby kolor jego oczu, ale... ale daliby mu chociaż jakąkolwiek koszulę! To zupełnie nie przystoi, paradować z obnażonym torsem mężczyźnie w tym wieku, zwłaszcza w towarzystwie kobiet! Jej rozmyślania przerwał jednak Floric, ponownie zwracając na siebie uwagę dźwięcznym klaśnięciem w dłonie.
        - Skoro wszyscy są gotowi, możemy wyruszać!
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości