Smocze PieczaryPoszukiwania artefaktu II

Głęboko w podziemiach ogromnego lasu znajdują się niezwykle tajemnicze Smocze Pieczary. Zamieszkane przez przyjazne i inteligentne bestie -Smoki Ziemi, kryją w sobie wiele tajemnic. Uważaj żeby nie zgubić się w setkach zawiłych korytarzy łączących smocze mieszkania. Pieczary kryją w sobie ogromne biblioteki z tajemniczymi zwojami i niezwykłymi skarbami. Znajdziesz tu także podziemne ogrody, w których smoki hodują niezwykle rzadkie zioła o niesamowitych właściwościach.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Poszukiwania artefaktu II

Post autor: Gardenia »

        Jazda na smoku ma swoje niezaprzeczalne zalety. Po pierwsze nie trzeba korzystać z własnych skrzydeł. Dzięki smoczym mogła pokonać ten sam odcinek drogi znacznie szybciej. Po drugie odpadał problem ciągłego śledzenia trasy, by nie zderzyć się ze stadami ptaków lub innymi istotami korzystającymi ze zdolności latania. Ogromy szkielet był widoczny z odległości kilometra, więc każdy, kto miał trochę oleju w głowie, robił ostry zwrot lub omijał go szerokim łukiem. Po trzecie, cóż, jazda na smoku była po prostu zabawna.
Mag dziedziny śmierci, który powoził nieumarłym jaszczurem, dbał o to, by bestia nie rozpędzała się zbytnio i nie oddalała od podążającej konno reszty grupy. Jechali wzdłuż nurtu Dihar, głównej rzeki na tym terenie. Ze względu na znikome potrzeby fizjologiczne większości członków jej drużyny pokonywali kolejne kilometry trasy w całkiem szybkim tempie. Już po kilku dniach przekroczyli granice miasta-państwa Ekradonu. Nie robili tam jednak długiego postoju. Ich celem było rozciągające się dalej na południu Kryształowe Królestwo, a dokładniej znajdujące się pod jego powierzchnią Smocze Pieczary.
By nie wzbudzać w mieście popłochu maie rozkazała magowi, by poprowadził smoka wysoko, ponad chmury, pod ich osłoną przeleciał nad Ekradonem i wylądował jaszczurem dopiero w głębi lasu. Kiedy nieumarła bestia znalazła się na ziemi maie zeskoczyła ze swojego siodła i poświęciła kilka minut na rozprostowanie kości. Nemorianin wraz z kilkunastoosobowym oddziałem ożywieńców miał dojechać lada chwila. W tym czasie magini zebrała kilka większych gałęzi, połamanych podczas lądowania, a następnie zaklęciem rozpaliła ognisko. Zasiadła na trawie i rozłożyła mapę.
Gardenia przypuszczała, że gdy już dotrą na teren Kryształowego Królestwa, to istniała bardzo mała szansa, by przeoczyć wejście do Pieczar. Przede wszystkim ze względu na jego rozmiar, który musiał pomieścić dorosłego smoka. Z drugiej jednak strony Szepczący Las był ogromny a smoki ziemi inteligentne i przebiegłe. Mogły ukryć wejście do podziemi, na przykład nakładając na nie zaklęcie iluzji.
Kobieta oparła się o pień drzewa. Wzięła głęboki oddech i popatrzyła w górę, na falujące na wietrze korony drzew.
Jutro czekało ich sporo pracy przy przedzieraniu się przez te gąszcze i chaszcze na południowy-wschód, ku granicom Królestwa.
Wejście musiało tam być.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Dla demona podróż była bardzo uciążliwa, miał cały czas wrażenie, że nie pasuje do końca do tej gromady umarłych, źle się czul w ich towarzystwie. Zarówno oni, jak i on nie czuli potrzeby jedzenia, co innego było z potrzebami fizjologicznymi. Akkarin miał wrażenie, że zawsze gdy musieli się z jego powodu zatrzymać, ożywieńcy dziwnie się na niego patrzyli, jakby trochę niechętnie... Nie pozostawało mu jednak nic innego jak to przetrwać, w końcu nagroda za ten trud była bardzo wysoka...

Na polanę, dotarli dopiero dłuższą chwilę po magini. Zastali ją siedzącą nad mapą i studiującą ją uważnie. Nemorianin zeskoczył z konia i rozsiodłał go, układając swoje rzeczy, blisko środka polany. Później zajmie się zapewnieniem sobie posłania. Ruszył w kierunku Gardenii, zatrzymał się nad nią, swoim cieniem zasłaniając jej pergamin. - Ile nam jeszcze zostało staj do przebycia? - Usiadł obok niej. - Wiesz przynajmniej jak mamy znaleźć wejście do Pieczar, czy też będziemy improwizować?
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Przeniosła wzrok z mapy na czarnowłosego. Odruchowo podrapała się po głowie, zastanawiając się nad odpowiedzią. W końcu podsunęła pergamin pod nos demona. Palcem pokazała prawy dolny róg Szepczącego Lasu, wprost na zielony obszar w okolicy Kryształowego Królestwa.
- Tutaj. Jedno z wejść na pewno jest tutaj. - cofnęła rękę, odchyliła się do tyłu i oparła o pień. - Mam pomysł jak przyśpieszyć czas poszukiwań ale potrzebuję twojej zgody. Oddział konny dotrze na ten obszar za jakiś dzień, góra dwa dni. Podróżując drogą powietrzną pokonamy ten dystans o wiele szybciej. Na miejscu, wykorzystując swój zmysł magiczny, ty, ja oraz Modig... - ruchem głowy wskazała na siedzącego obok kościanego smoka maga śmierci. - ...moglibyśmy zająć się badaniem magicznej aury występującej na tym terenie. Przypuszczam, że w pobliżu wejścia do Pieczar będzie ona miała większe natężenie niż w pozostałej części lasu. Jeśli szczęście dopisze odnajdziemy grotę zanim jeszcze oddział szkieletów dojedzie do nas. Z oczywistych względów również twój wierzchowiec pojedzie z nimi. Jeśli nie będziesz chciał się z nim rozstawać zrozumiem. Polecę tylko ja i Modig. Jednakże twoja pomoc na pewno przyśpieszyłaby cały proces.
Pociągnęła nosem i zapatrzyła się na tańczące płomienie ogniska.
- Powiedz, Akkarinie, czy kiedykolwiek miałeś okazję walczyć ze smokiem? Wiedza o możliwościach tych pradawnych bestii, szczególnie na temat ich słabych punktów, bardzo by nam się teraz przydała.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Gdy mai wspomniała, o zostawieniu Arkada, demon odwrócił głowę w jego stronę, lekko zaciskając szczeki. Nie chciał go opuszczać, wierzchowiec był jego jedynym przyjacielem i nigdy nie rozstawali się dłużej niż na parę godzin, a teraz zapewne potrwa to zdecydowanie dłużej. Z drugiej jednak strony przyspieszyłoby to czas potrzebny na zakończenie misji. Odezwał się dopiero po dłuższej chwili walki z samym sobą, ciągle patrząc na swojego konia. - Dobrze Gardenio, polecę z wami. Wątpię jednak by spodobało się to Arkadowi. - Spojrzał magini w oczy - Mi również to nie odpowiada, lecz tak będzie lepiej. - Zamilkł ponownie, zastanawiając się co wie o smokach, niestety było tego zdecydowanie zbyt mało i bardzo niepewna była wiedza. - Nie, nigdy nie walczyłem ze smokiem, nie byłem na tyle głupi. Zaś cała moja wiedza o nich, pochodzi z opowieści, w których mogło być równie wiele prawdy, co kłamstw. Wątpię więc, by było to w jakimkolwiek stopniu użyteczne.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Wysłuchała demona do końca. Kiwnęła głową. - W porządku, w takim razie postanowione. Wylatujemy z samego rana. Powiadomię Modiga, że będziesz nam towarzyszył. - podniosła się z trawy i strząsnęła z ubrania pojedyncze źdźbła i liście. - Oczywiście przekażę mu także, że twój koń ma dotrzeć na miejsce w takim stanie jak go zostawiłeś. O ile nie stanie się nic nieprzewidywalnego, jak niestrzęsienie ziemi czy pożar lasu, Arkad będzie miał obstawę najlepsza z możliwych. Każdy ożywieniec jest bezwzględnie wierny swojemu nekromancie więc jeśli im powie, by strzegli twego wierzchowca, to na pewno tak się stanie. - uśmiechnęła się do Akkarina. - Dobranoc.
Rozmowa z gnijącym magiem nie zajęła jej długo, także już po paru minutach Gardenia udała się na zasłużony odpoczynek. Jutro czekał ją pracowity dzień.

***


Kilkanaście godzin później. Okolice Kryształowego Królestwa.

        Kościany smok siedział nieruchowo, niczym wielki, skrzydlaty głaz, pośrodku okręgu ułożonego z połamanych pni. Tak jak wspomniała poprzedniego dnia maie, nieumarły jaszczur nie ruszy się z miejsca nim jego nekromanta nie wyda mu takiego polecenia. Fakt ten cieszył Gardenię. Przeszukiwanie tego terenu i sprawdzanie każdego podejrzanego zawirowania magicznej energii było trudna i bez ogromnej bestii rozbijającej się o drzewa.
Wtem uwagę magini zwróciła dziwna energetyczna anomalia dochodząca do niej od strony pobliskiego, ogromnego jeziora. Krzyknęła na maga śmierci oraz Akkarina, by do niej dołączyli. Następnie sama podeszła bliżej brzegu. Tafla wody wydawała się spokojna i przejrzysta ale zmysł magiczny maie podpowiadał jej, ze coś tu jest wyraźnie nie tak.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Dzień wcześniej

Przekonanie Arkada, by jednak pojechał sam z nieumarłymi, okazała się nad wyraz trudna, choć demon nie spodziewał się niczego innego. Ostatecznie przekonała go jednak obietnica, że w razie jakichkolwiek problemów, demon natychmiast się do niego przeniesie i razem uciekną.

Teraźniejszość - magiczne jezioro

Słysząc krzyk Gardenii Nemorianin od razu ruszył w jej kierunku, choć sam nie wyczuwał jakoś specjalnie anomalii w okolicy, wierzył, że mai wie co robi. Biegnąć lasem, już z daleka zobaczył sylwetkę kobiety, dzięki czemu mógł zatrzymać się na brzegu obok niej. Po chwili dołączył do nich również nekromanta. Na pierwszy rzut oka demon nie zauważył nic specjalnego w tafli wody, choć wydawała mu się aż nazbyt idealna. Dopiero gdy skupił zmysł magiczny, wyczuł anomalię, choć nieznaczną, może jednak była to wina jego małej wprawy w wyszukiwaniu tego typu źródeł mocy? Miał nadzieję, że przynajmniej ktoś z dwójki jego towarzyszy wykryję coś więcej. Spojrzał na Królową Płomieni - Coś tu chyba jest nie tak, nie jestem jednak w stanie powiedzieć co dokładnie. - Ponownie skupił wzrok na wodzie. Jeśli znaleźli wejście, już niedługo zdobędą to po co przyszli, a może i znacznie więcej...
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Gardenia podeszła jeszcze bliżej do granicy wody, tak że czubki jej skórzanych butów zagłębiły się w szarym mule. Jej cała uwaga skupiona była teraz na analizowaniu obrazu rozciągającego się przed nią jeziora. Czy to właściwe miejsce? Czy wejście znajduje się gdzieś tutaj? Na pierwszy rzut oka brakowało jednoznacznych wskazówek ale intuicja podpowiadała jej, żeby się nad tym pochylić.
- Gdybym była smokiem i chciała zabezpieczyć wejście do mojej jaskini... - W zamyśleniu pogładziła linię brwi bokiem kciuka. - ...wybrałabym miejsce, które jest dostępne i na widoku. Takie, które nie wzbudza podejrzeń.
Sięgnęła do sakwy. Wyjęła z niej manierkę z nalewką i przez chwilę obracała ją w palcach. Miała ostry, orzeźwiający smak i zapewne na tym polegało jej dobroczynne działanie, ale nie dlatego magini miętosiła ją w ręce, nie decydując się na otwarcie. Trzymając butelkę w ręce rozpostarła skrzydła i podleciała dokładnie nad samo centrum akwenu. Zębami wyciągnęła korek, wylała do wody cały alkohol, w ślad za nim puściła niewielkie zaklęcie zapalające i obserwowała. Czar bardzo ładnie spalał się na alkoholu ale po dotarciu do tafli wody... Nic. Ani syku, ani pary, po prostu znikał, rozpływał się w powietrzu.
- Magia. - maie schowała pustą manierkę i w kilku mocnych uderzeniach skrzydeł wróciła na brzeg. Podeszła do dwójki swoich towarzyszy.
- To bardzo silne zaklęcie iluzji. Trzeba wypalić jego energię, wtedy powinno ukazać się nam prawdziwe przejście. Najpierw jednak założę na was czar zabezpieczający przed moim ogniem. - stanęła przed każdym z mężczyzn i rozpoczęła splatanie czaru ochronnego. - Przyda się kiedy już znajdziemy się pod ziemią. Jeśli będę korzystać z zaklęć obszarowych nie będę musiała się pilnować, żeby nie trafić kogoś rykoszetem. - Po zakończeniu procesu zakładania czarów ponownie ustawiła się przodem do jeziora.
- Zaczynam.
Stanęła w lekkim rozkroku, by zapewnić sobie dobre oparcie dla stóp. Wyciągnęła przed siebie ramiona, odwracając wnętrza dłoni w stronę błękitnej, migotającej tafli. Uderzyła w nią skondensowanym strumieniem ognia. Tuż przy brzegu woda zareagowała tak jak mogła tego oczekiwać - zmieniała się w gęste obłoki pary. Jednak jakieś sto metrów dalej jej płomienie jakby nie dotykały cieczy ale po prostu nikły pod nią.
- Mam cię. - przerwała czar. Odruchowo wstrzymała oddech i przyciągnęła ręce do siebie. Zaczęła kanalizować w nich płomienie o kilkukrotnie zwiększonej sile. Poczuła jak Zęby Mandragora wibrują pod wpływem przepływającej przez jej ciało mocy i lekko zaciskają się wokół szyi. Ładunek energii, jaki maie trzymała w dłoniach, zaczął się w końcu przez nie przelewać i opadać deszczem iskier dookoła.
Krzyknęła i wyrzuciła ręce przed siebie. Zagęszczona kula ognia pomknęła przed siebie z potężnym hukiem, przecinając taflę. Na środku jeziora zatrzymała się, wciąż wirując wokół własnej osi, i zaczęła formować pierścień, rozchodzący się we wszystkie strony. Płomienie przemieszczały się powoli, trawiąc energię obcego zaklęcia i kawałek po kawałku odsłaniając to, co się pod nim znajdowało. Zanim przejście do Smoczych Pieczar odsłoniło się przed wysłannikami Megdara Gardenia musiała kilkukrotnie robić przerwy na złapanie oddechu. W końcu nie co dzień musiała zajmować się osuszaniem jeziora, nawet jeśli iluzorycznego.
W końcu siadła ciężko siadła na trawie, oparła ręce na ziemi za plecami i spojrzała na swoje dzieło.
Czarna dziura wielkości dorosłego smoka, otoczona obręczą parującej wody, prowadząca gdzieś do wnętrza ziemi.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon był wdzięczny, za zabezpieczenie przed ogniem, choć początkowo sądził, że okażą się one zbędne. Gdy mai powiedziała, że należy wypalić zaklęcie, w pierwszej chwili myślał, że będzie potrzebna pomoc ich obu, na szczęście dla niego, Gardenia postanowiła radzić sobie sama. Cierpliwie obserwował jej początkowe wysiłki. Gdy jednak zobaczył ostatnie zaklęcie, jak również wyczuł jego moc bardzo blisko siebie, cofnął się zapominając o zabezpieczeniach. Zdecydowanie nie chciał robić sobie z tej kobiety wroga... Nieświadomi zrobił kilka kroków w stronę jeziora, zatrzymując się gdy woda zaczęła obmywać mu buty. Był w lekkim szoku, widząc dzieło Królowej Płomieni, odezwał się szeptem, bardziej do siebie niż do towarzyszy - Na Otchłań, w co my się pakujemy... Mam nadzieję, że będzie to tego warte.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Gardenia uśmiechnęła się tylko, słysząc mamrotanie demona. Była zbyt zmęczona, żeby odpowiadać. Siedziała więc i obserwowała, jak ostatnie ślady po misternie splecionej iluzji rozpływają się w powietrzu.
- Patrz. - odezwała się w końcu, wskazując palcem wejście do Smoczych Pieczar. - Blisko brzegu otoczyli otwór pierścieniem wody ale dalej był już tylko tunel w dół, na który nałożyli czar maskujący. Ciekawe ilu biedaków tam wpadło, próbując wypłynąć na środek jeziora?
Podniosła się na nogi i zaplotła ramiona na piersi.
- Na pewno smoki usłyszały już moje pukanie i wiedzą, że do nich idziemy. Trzeba być przygotowanym na wszystko. - odwróciła się w stronę nekromanty. - Niech kościana bestia zabierze nas na dół.
Licz, który od wyruszenia z Doliny Umarłych prawie się nie odzywał, kiwnął tylko głową, po czym zaczął przemawiać do nieumarłego jaszczura mieszaniną słów z Mowy Smoków oraz zaklęć Dziedziny Śmierci. Szkielet wstał gwałtownie i energicznie ruszył w kierunku brzegu, łamiąc po drodze swoim ogromnym cielskiem z tuzin drzew. Zatrzymał się przed trójką wędrowców. Wyciągnął przednie łapy i podniósł nimi Modiga oraz Akkarina tak łatwo, jakby były to szmaciane lalki. Maie usadowiła się na głowie smoka a dokładnie pomiędzy jego oczodołami. Stanęła na twardym, kościanym czole ożywieńca a obiema rękami złapała się jednego z rogów.
- Lecimy. - rozkazała. Licz wypowiedział kolejną obcobrzmiącą mieszankę słów i pomruków. Nieumarły jaszczur rozwarł paszczę, jakby próbował zaryczeć, po czym rozpostarł skrzydła i uderzając nimi miarowo wzbił się w górę. Pęd powietrza uderzył maginię w twarz, rozganiając na boki nieliczne niesforne kosmyki, które jakimś cudem wymknęły się z misternej plecionki warkocza. Bestia podfrunęła tuż nad ziejący czernią otwór w ziemi, po czym zaczęła ostrożnie w niego opadać. Tunel, którym się kierowali, był na tyle szeroki i przestronny, że nie istniało zagrożenie zahaczenia skrzydłem o ścianę. Mimo wszystko całą drogę w dół pokonali w dość wolnym tempie.
Ostatecznie tunel wejściowy skończył się i kościany smok wylądował w ogromnej jaskini. Bestia rozwarła łapy, wypuszczając z nich obu transportowanych mężczyzn. W świetle stworzonych na poczekaniu płomyków Gardenia zobaczyła, że od groty odchodziło sześć podobnie wyglądających, rozmieszczonych w równych odległościach korytarzy.
Zsunęła się z czaszki szkieletu na podłogę.
- No to jesteśmy. - odwróciła się do towarzyszy, oświetlonych przez lewitujące nad ich głowami ogniki. Uśmiechnęła się. - Gospodarzy jeszcze nie widać, co może oznaczać, że albo są w innym rejonie Jaskiń, albo są bardzo zajęci szykowaniem dla nas stosownego powitania. Tak czy inaczej lepiej nie zostawać zbyt długo w jednym miejscu. Mamy tu sześć korytarzy. Jeśli podzielimy się na dwie grupy to znacznie szybciej uda nam się je przeszukać i być może wpaść na jakiś trop Kamienia. Z drugiej strony będziemy wtedy bardziej wystawieni na atak. Jakie jest wasze zdanie? Rozdzielamy się czy zostajemy w jednej grupie?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Gdy martwy gad złapał go niespodziewanie w szpony, próbował mu się początkowo wyrwać, skoro jednak nic się nie działo wisiał całą dalszą drogę już spokojnie. Mimo to całą drogę narzekał w myślach, na bycie "zdobyczą" smoka. Gdy tylko wylądowali na miejscu, demon pierwsze co zrobił, to sprawdził jak daleko jest Arkad. Znajdował się kilkanaście mil od nich, zapewne więc tam też była reszta ich oddziału. Dopiero teraz mógł spokojnie rozejrzeć się po miejscu ich lądowania. Czuł lekką wilgoć w powietrzu, choć zapewne z powodu pobliża wody. Nemorianin podszedł do wyjścia jednej z grot i dotknął ściany. Miał wrażenie jakby była oszlifowana, wyglądało na to, że te poczwary były w stanie same uczynić taki wysiłek, lub też była to kolejna iluzja. Zajrzał w głąb korytarza, który zdawał się opadać w dół, Akkarin chętnie zacząłby od tego właśnie tunelu. Kusiło go, żeby już teraz do niego wejść, lecz nie miał żadnej pochodni przy sobie. Odwrócił się do Gardenii, gdy w końcu dotarło do niego jej pytanie. - Najlepiej byłoby się rozdzielić, choć pozostaje pewien problem. Ty sobie Gardenio oświetlisz tunel, lecz ja nie posiadam przenośnego światła, choćby nawet pochodni. Powinniśmy się również zastanowić jak się podzielimy. Możemy także poczekać na resztę nieumarłych, którzy byliby w stanie pomóc nam w poszukiwaniach. - Złożył ramiona na piersi i patrzył na maginię oczekująco - Ty nami przewodzisz. Ostateczna decyzja i tak należy do ciebie.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        - Tak. - powtórzyła zadzierając głową i wpatrując się w wylot tunelu, którym niedawno wniosła ich tu kościana bestia. Demon mówił prawdę. Ona tu dowodziła i ona zbierze baty jeśli misja nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. To już nie były przelewki, chodziło o Kamień Mocy, jeden z najmocniejszych artefaktów, jakie znała Alarania. Zaplotła dłonie na karku, odwróciła się na pięcie i zaczęła wędrować po okręgu. Zagłębiła się w rozmyślaniach nad dalszym posunięciem. W końcu odwróciła się do swoich towarzyszy.
- Zaczekamy na oddział ożywieńców. Potem się podzielimy. Połowa wojowników odejdzie razem z Modigiem i smoczym szkieletem a druga połowa ze mną i Akkarinem.

***

        Minęło kilka godzin, podczas których maie nie mogła usiedzieć w miejscu. Spacerowała więc kolejno od jednego wejścia do tunelu, do drugiego, zaglądała do środka i starała się cokolwiek wypatrzyć bądź usłyszeć. Nic. Kompletna cisza i nieprzeniknione ciemności. Nawet jej wyczulony słuch nie mógł wychwycić żadnych niezwykłych sygnałów, niczego, co zwiastowałoby nadejście prastarego jaszczura. W końcu zatrzymała się, wyrecytowała w myślach inkantację i otoczyła swoją postać ognistą barierą o dużej sile. Żółto-pomarańczowe płomienie zatańczyły wokół jej sylwetki, rzucając swoim blaskiem groteskowe cienie na ściany jaskini.
- Ruszajmy.

***

        Systematycznie podążała do przodu, pokonując kolejne kamienne korytarze, z mocnym postanowieniem jak najszybszego odebrania smokom ziemi artefaktu i powrotu na powierzchnie. Zupełnie jak podczas ostatniej wyprawy po magiczny talizman. Wtedy również przemierzała podziemne ścieżki i tak samo nie była z tego zadowolona. Jako rasowa naturianka Gardenia ceniła sobie możliwość oglądania nieba nad głową, zamiast szarego, skalnego sklepienia.
Tak, można powiedzieć, że motywację do wypełnienia zadania miała dużą.
W pewnej chwili jej zmysł magiczny wychwycił tuż przed nimi drgania energii o znacznym natężeniu. Znaczyło to, że albo niedługo mieli spotkać jakiegoś maga, albo że znajdowało się tam inne, pokaźne źródło mocy. Gardenia otworzyła lekko usta i zamarła. Dała znak ręką, żeby reszta grupy zatrzymała się.
- Coś jest przed nami. Lub ktoś. – powiedziała do Akkarina, po czym skupiła całą uwagę na mroku tunelu. Podniosła ręce na wysokość klatki piersiowej i zawiązała między nimi zaklęcie płonącej kulę. Blask czaru odbijał się w jej brązowych oczach o gorącym spojrzeniu. Odziana w zbroję postać maie pochyliła się do przodu i ledwo widocznie poruszyła ustami.
Przez chwilę nic się nie działo. I nagle…
Gardenia wyrzuciła ręce przed siebie. Rozżarzone kule wystrzeliła przed siebie, rozbijając się w trakcie lotu na cztery części. Zawisły one pod sufitem w równej, kilkunastometrowej odległości od siebie, oświetlając swoim światłem sporą część korytarza.
Magini głośno zaklęła i zbladła.
Przed sobą zobaczyła bowiem dwie olbrzymie, brązowo-szare bestie pokryte łuską. Niczym wyciosane w skale gigantyczne posągi, smoki pozostawały milczące i nieruchome. Jeden z nich uniósł czujnie łeb. Surowym, pełnym ledwie skrywanej pogardy spojrzeniem omiótł nowo przybyłych.
- Witajcie naziemcy. - pozdrowienie pradawnego zabrzmiało niemal złowieszczo, kiedy nadal nie spuszczał z nich wzroku. - Dlaczego wkraczacie zbrojnym oddziałem na tereny należące do smoków ziemi?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Zastępy nieumarłych, razem z Arkadem w końcu dotarły. Zarówno wierzchowiec jak i Akkarin byli z tego powodu bardzo zadowoleni. Korytarze na szczęście okazały się dość duże, by Nemorianin mógł spokojnie jechać konno, tak też uczynił.

Droga poprzez ciemne korytarze męczyła demona. Przez długie lata podróży po Alarnii przywykł do światła słonecznego, a teraz mu je odebrano. Jeśli tak miałaby wyglądać każda jego misja, to zapewne długo by z nich wracał, ciesząc się każdym dniem spędzonym poza siedzibą Megdara. Nemorianin czuł coraz większe znudzenie, zastanawiał się nawet kiedy w końcu spotkają jakiegoś gada. Musiał chyba za bardzo tego chcieć, gdyż kilka chwil później jego życzenie się spełniło, a nawet podwójnie. Gdy grupa się zatrzymała, i można było dojrzeć co też spowodowało ten niespodziewany postój, Akkarin miał wrażenie, że serce mu stanęło. Dwa olbrzymie jaszczury, ewidentnie niezadowolone z wizyty gości zagradzały im całe przejście. Gardenia musiała być w większym szoku niż demon, który mimo wszystko żyjąc w Otchłani natknął się na niejedną przerażającą bestię.Otoczył swoją postać aurą siły i władzy, skrywając również swoją aurę przed wszystkimi, po czym ruszył przed siebie i zatrzymał się obok magini. Nie był pewny czy będą z nimi walczyć, czy też jakoś spróbują pertraktować, więc postanowił być w miarę uprzejmy dla gospodarzy
- Witamy was również, smoki ziemi. - Zeskoczył z Arkada i stanął na wprost smoka, który chwilę temu zadał pytanie. Ukłonił się najpierw jemu, później jego towarzyszowi - Jestem Akkarin Derathé, a ta urocza dama po mojej lewej, to pani Gardenia. Wybaczcie nam proszę, że zakłócamy wasz spokój. - Starał się obserwować zachowanie obu stworzeń, dłonie trzymając z dala od broni, by nie dać im pretekstu do ataku. - Czemuż jednak dziwi was, posiadanie przez nas broni? Czy odbieracie nam prawo do obrony, w razie ataku nieprzyjaznych nam istot?
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Drugi ze smoków, który jeszcze się nie odzywał, pochylił łeb i wysunął go na swojej masywnej szyi tuż przed demona. Żółte oczy o wąskich, pionowych źrenicach gada zatrzymały się na twarzy ciemnowłosego.
- Jedynym niebezpieczeństwem jakiego powinieneś się tu obawiać, mały naziemcu, jestem ja. - wysyczał pradawny jaszczur. Dmuchnął z nozdrzy chmurą szarego dymu, która szybko otoczyła postać Akkarina. - Wasza obecność tu jest niepożądana. Z przyjemnością zajmę się zmianą tej sytuacji. - smok ziemi rozwarł szeroko szczęki, odsłaniając rząd ostrych kłów, i przymierzył się do złapania w nie znajdującego się przed nim demona.
- Keade! - z tyłu dobiegł chrapliwy głos pierwszego z pradawnych.
- Tak, matko. - Keade momentalnie zatrzymał się, po czym wycofał na miejsce obok swojej rodzicielki.
- Najpierw chcę usłyszeć co ich tu sprowadza. Potem zdecyduje, czy będziesz mógł ich zjeść, nie wcześniej. - Smoczyca przechyliła lekko łeb na lewo, przyglądając się grupce przybyszów. - powiedzcie mi, naziemcy, dlaczego zdecydowaliście się na zejście tutaj? - poruszyła imponującej wielkości skrzydłami. - Akkarinie. Jak wspomniał wcześniej mój kąpany w gorącej wodzie syn tereny Smoczych Jaskiń nie są bezpieczne dla tych, którzy wchodzą tu bez zaproszenia. Nie wyglądacie mi na grupę szaleńców więc musieliście wiedzieć, że prędzej czy później ściągniecie na siebie gniew mojego stada. - pradawna przeniosła spojrzenie z Akkarina na odzianą w zbroję maie. - Powiedz mi, Gardenio, jakiż to powód sprawił że kładziesz dla niego na szali swoje życie?
Gardenia zamrugała widząc wpatrzoną w nią parę wielkich ślepi, po czym zrobiła krok do przodu. Stanęła przed smoczycą wyprostowana z lekko uniesioną brodą. Nie chciała, żeby gadzina odniosła wrażenie, że się obawia jej gróźb.

- Przybywamy tu, by odebrać własność mojego mocodawcy - Kamień Mocy. - powiedziała to tak stanowczo, na ile pozwalał jej widok tuż nad sobą wielkiego zębatego pyska. Jakaś część jej umysłu zaczęła sobie wyobrażać jak te szczęki spadają z góry i zamykają się na niej.
- Kamień mocy? - pradawna powtórzyła za maginią wyraźnie zaskoczona. Przez chwilę smoczyca milczała, spoglądając na swojego syna. Prawdopodobnie wymieniali jakieś telepatyczne komunikaty. Następnie ponownie zwróciła się do maie.
- To interesujące. Wczoraj również pewna naziemna przybyła tu z żądaniem wydania jej Kamienia. Artefakt ten należał ongiś do nieumarłego o imieniu Megdar, zgadza się?
Tym razem to smoczyca pochyliła łeb w stronę grupy przybyszów. Chropowaty, gadzi dialekt rozległ się niepokojąco blisko Gardenii.
- Wygląda na to, że jesteś przywódczynią tej wyprawy więc powiem ci to samo, co powiedziałam tamtej magiczce. Jeśli chcesz dostać Kamień Mocy musisz o niego zawalczyć. Ze mną. Jeśli wygrasz będziesz mogła zabrać go i odejść stąd bez szwanku razem ze swoimi ludźmi. - pradawna dmuchnęła w maie dymem. Gardenia zakaszlała i zasłoniła ręką twarz. - Jeśli jednak przegrasz wtedy zabiorę ci ten mały artefakt, który przy sobie nosisz, a potem pożrę twoje mięso i kości. To samo stanie się z twoimi towarzyszami. Jak się pewnie domyślasz magiczce, która walczyła ze mną wczoraj, nie powiodło się a Kamień nadal pozostaje w posiadaniu smoków ziemi. Powiedz mi więc, naziemna, jak brzmi twoja decyzja? Chcesz spróbować swoich sił, ryzykując życie swoje oraz swoich towarzyszy, czy odejdziecie stąd w pokoju?
Magini ognia opuściła głowę i spojrzała na smoczycę spode łba. Ta stara, napuszona jaszczurka denerwowała ją coraz bardziej. Czy powinna zapytać o zdanie Akkarina zanim podejmie decyzję, która może wystawić jego życie na niebezpieczeństwo? Przecież sam niedawno powiedział "Ostateczna decyzja należy do ciebie".
- Jestem gotowa.
- Dobrze. - smoczyca wyprostowała się i zwróciła do swojego syna. - Keade. Zaopiekuj się naszymi gośćmi. Dopóki nie wrócę. - słysząc ostatnie zdanie Gardenia zgrzytnęła zębami. Jaszczurzyca aż prosiła się o lekcję pokory z użyciem ognistego bata. Popatrzyła porozumiewawczo na demona, po czym ruszyła w ślad za oddalającą się w głąb korytarza smoczycą. Tymczasem Keade, korzystając z zaklęć dziedziny ziemi, zamknął wejście tunelu z drugiej strony, uniemożliwiając przybyszom odwrót.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Gdy młodszy ze smoków chciał się na nich rzucić, demon drgnął lekko, gotów w każdej chwili stać się niematerialny i dzięki temu uratować życie, na szczęście nie musiał pokazywać ostatniego swojego atutu przy Gardenii. Cierpliwie wysłuchał dalszej rozmowy między mai oraz matką tego porywczego gada. Gdy pytanie o zakład, na którym mieli postawić swoje życie, demon zdrętwiał lekko. Czekał, aż jego towarzyszka zapyta go o zdanie, lecz ta nie była aż tak łaskawa i samowolnie zadecydowała o jego być, albo nie być. Złość na nią, sprawiła, ze przestał czuć strach wobec grożącym ich pradawnym stworom. Nawet nie przejął się, pojawieniem się ściany za ich plecami, gdyby chciał mógłby ją spokojnie pokonać. Chwilę przed odejściem magini, zdążył dostrzec jej spojrzenie i uśmiechnął się lekko. Nie był do końca pewny co chciała mu przekazać, lecz postanowił być w pełnej gotowości na wszelki wypadek.

Gdy tylko obie przedstawicieli płci pięknej, zniknęły w mroku tunelu, Nemorianin wrócił do Arkada i wsiadł na niego. Gdyby miał uciekać, lub przenosić się do Królowej Płomieni, nie zamierzał zostawiać Arkada. Młody gad, który był aktualnie ich strażnikiem wciąż przypatrywał się im łakomym wzrokiem, Akkarin obawiał się, czy nie będzie próbował zjeść ich przed czasem.Wyprostował się w siodle i zamknął oczy, nie pozwalając by go cokolwiek rozpraszało po czym skontaktował się mentalnie z naturianką - Gardenio! - Miał nadzieję, że jeszcze nie zaczęła walki, bo mogło się to skończyć źle dla nich wszystkich. - Jeśli będziesz potrzebowała pomocy, lub sprawy potoczą się wyjątkowo źle, tak że będziemy musieli się szybko ewakuować - powiedz. Będę utrzymywał kontakt mentalny. - Teraz pozostało mu tylko czekać na rozwój wydarzeń.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Od czasu kiedy Gardenia oraz smoczyca znikły za zakrętem kamiennego korytarza minęło około godziny. Przez ten czas młodszy ze smoków siedział bez ruchu dokładnie na wprost demona oraz jego wierzchowca. Monumentalna postać gada miała zamknięte oczy. Nie wiadomo było czy śpi, rozmyśla, czy może próbuje skontaktować się ze swoją toczącą w tej chwili walkę rodzicielką.
W pewnej chwili zawieszone przez maie pod skalnym sufitem ognie zaczęły migotać. Po krótkiej chwili zgasł zupełnie, pogrążając nemorianina oraz pradawnego w zupełnych ciemnościach. Do uszu Akkarina dotarł głuchy odgłos sugerujący, że wielki jaszczur opadł na cztery łapy, a zaraz po nim jego cichy, chropowaty głos.
- Moja matka wygrała.
W mroku, niebezpiecznie blisko demona, rozgorzał blask gromadzonego w paszczy smoka ognia.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Nie doczekał się odpowiedzi od mai, dostał ją od smoka. Śmierć zarówno Gardenii jak i ich. Otoczyła ich nieprzenikniona ciemność, którą rozświetlał jedynie blask ognia, smoczego ognia. Demon czuł żar na twarzy, nie miał czasu na myślenie. Strumień ognia wystrzelił w ich kierunku, mgnienie oka poprzedzające zetknięcie się ciała z żywiołem ledwie wystarczyło. Nemorianin razem ze swoim wierzchowcem przenieśli się tuż za gada. Podmuch rozgrzanego powietrza uderzył ich w plecy, gad zajęty jeszcze pozbywaniem się resztek ich oddziału nie zwrócił uwagi na "uciekinierów", bądź też uznał ich za martwych. Nie mogli zostać, bo drugi raz mogła im się sztuczka nie udać, pozostała ucieczka. Akkarin w pośpiechu przybrał postać niematerialną, to samo stało się z jego wierzchowcem. Gdyby padło na nich światło, ktoś o bystrym wzroku mógłby dostrzec prześwitujące przez nich zarysy ściany, różnica między nimi zdawała się lekko zacierać, tak jakby byli jednym ciałem. Ruszyli bezszelestnie, niematerialni więc materia nie mogła sprawić by wydali choćby cichy dźwięk. Musieli zdobyć kamień, z taką misją ich wysłano, skoro nie mogli go zdobyć uczciwie, należało je wykraść. Pytanie tylko czy szczęście dostatecznie im sprzyja?


Tego samego mego dnia. Długo później - Smocza jaskinia.


Niematerialny demon razem z koniem czekali w ścianie, wychyleni tylko na tyle by widzieć co się dzieje w pieczarze. Całe pomieszczenie oświetlał blask kul ognia wiszących pod sufitem oraz przy ścianach. Światło odbijało się od zgromadzonych kosztowności, gdyby Nemorianin mógł, zabrałby wszystko, lecz nie po to tutaj przybyli... Czekali, na sposobną okazję, aż jedyny gad w okolicy zniknie na dostatecznie długo.

Szczęście musiało im dzisiaj sprzyjać, co innego drugiemu oddziałowi nieumarłych, który wnioskując z dobiegających z głębi jaskiń odgłosów, wciąż musieli zajmować smoki. Nie mogli liczyć tylko na ogromną ilość farta, los mógł się w każdej chwili odmienić. Okazja nadarzyła się kilka minut później. Wybuch głośniejszy niż pozostałe wywabił smoka z jaskini. Demon nie czekał, już wcześniej dojrzał Kamień, spoczywający niedaleko. Zmaterializował się tuż przy nim i zeskoczył z Arkada. Uklęknął przy kamieniu i sięgnął wgłąb niego, sprawdzając czy to ten, o który chodziło. Wygląd był wręcz idealny, okazał się zwodniczy. Kamień nie posiadał własnej mocy, lecz jedynie tą, którą go otoczono. Demon odrzucił go i w pośpiechu zaczął szukać tego właściwego, roszerzajac swój zmysł magiczny do granic możliwości. Niewiele to pomogło, w okolicy było zbyt wiele magicznych artefaktów, których aury interferowały wzajemnie tłumiąc się.

Słyszał coraz bliższe uderzenia potężnych łap, widocznie ten pierwszy kamień, tak dobrze widoczny musiał być w rzeczywistości pułapką, mającą zaalarmować gady gdyby pojawił się złodziej. Prawdziwy kamień znalazł zagrzebany wśród kilku innych artefaktów, o moniejszych aurach. Wytłumiły go na tyle, że nie wyczuł jego aury dostatecznie dobrze, by zwrócić na nią uwagę. Nemorianin miał wrażenie, że kamień pulsuje mocą w jego dłoniach. Nie było wątpliwości, to musiał być ten właściwy. Schował go do kieszeni płaszcza, miał zbyt mało czasu by zabrać wiele rzeczy. - Arkad! - w jego głosie słychać było ponaglenie. Koń zrozumiał co demon miał na myśli i podbiegł do niego. Demon zgarnął część przedmiotów i wrzucił zwierzęciu do sakw przytroczonych do siodła. Później się zastanowi czy było tam coś cennego, lecz miał wrażenie, że tak. W wejściu do jaskini pojawiły się smoki, w ich oczach widać było gniew. Strumienie ognia wystrzeliły w stronę złodziei. Nemorianin próbował równocześnie zasłonić chociaż Arkada od płomieni, oraz przenieść ich jak najdalej od niebezpieczeństwa. Błysnęło, poczuł palenie na ciele. Pieczara zniknęła.

Ciąg dalszy.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Zablokowany

Wróć do „Smocze Pieczary”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość