Wrzosowa Polana[Skraj lasu]

Miejsce gdzie krzyżują się drogi elfów, druidów, rusałek i magów... Pradawne schronienie aniołów, które płaczą tylko złotymi łzami pokrywając trawę lśniąca rosa. Położone z dala od zgiełku miast, gwaru karczm i targowisk. Tu spotykają się istoty przyjazne wszystkiemu co żyje. Otoczone zewsząd wysokimi jodłami, porośnięte wrzosami miejsce, gdzie za posłanie służą dywany z mchu i kwiatów.
Eleonora
Rasa:
Profesje:

[Skraj lasu]

Post autor: Eleonora »

Nim jeszcze kończył się las a zaczynała już bujna łąka, tam gdzie granicę tworzył cień liści rosło spore drzewo. Wiele lat liczyło, wiele pór roku zniosło, wiele zwierząt chroniło, obrośnięte mchem niczym starą brodą. Kto wie ilu ludzi potrzeba by je objąć i co się znajduje na samym jego szczycie, który wystaje ponad wszystkie? no niestety.. o tym nasza bohaterka nigdy się nie przekona.

Bo ani wspinać się nie umie... nóżki ma króciutkie. Do tego niska jak krzaczek, mniejsza nawet od elfa. Ale pogodziła się ze swoim losem, od czego się w końcu ma wyobraźnię? Wiadomo przecież, że nikt normalny nie liczyłby ludzi a widok ze szczytu drzewa?... odpowiedź prosta. Niebo... ach jednak szkoda, szkoda wielka, że zobaczyć tego nie można. Znała kiedyś pewnego smoka, ale nigdy nie pozwolił jej wsiąść na swoje plecy.. coś o puszystości mówił... i obolałych kościach. Tak więc, nigdy nie dojrzała więcej, niż tyle co z niewielkiej górki. Za to znała się najlepiej na tym co na ziemi. Na kwiatach, nasionach na grzybach również. Poco komu niebo, skoro w ziemie jest tyle ciekawych rzeczy? Ale dość tego gadania, bo nie o tym ta historia.

Eleonora, bo tak się zwie nasza istota zakochała się w wielkim drzewie i w nim zamieszkała. I owszem, zamieszkała dosłownie, drzewo nie jeden piorun przeżyło lecz zawsze się zrastało.. jednak pewnego felernego razu.. szczelina pozostała. Może nie za spora, ale nasza Eleonora pasowała tam idealnie. Chroniło przed deszczem, przed silnym wiatrem.. no i schowek dawało. Bo las mimo iż piękny wiele niebezpieczeństw ukrywa.

Był dzień ciepły i bardzo przyjemny, kwiaty rozsiewały słodką woń, która mieszała się z mchami. Ptaki śpiewały w rytm szumu drzew. Eleonora siedziała spokojnie pod drzewem śpiewając cicho. Jej głos był może lekko dziecinny, ale na pewno uroczy i doskonale pasował do jej niewinnego wyglądu. Odpoczywała po całym dniu zbierania owoców. Obok niej leżał pełny kosz - wyjątkowo udane były dziś zbiory. Zostanie na jutro. I to z dokładką. W dłoniach dzierżyła swoją kochaną łopatkę i czyściła ją z ziemi. Dbała o nią, bo ma ją od kiedy pamięta. Dzielnie jej służyła przez te wszystkie lata, kamienie znosiła i nawet nie zgrzytała. No ale dziewczyna się starała, by jej nie zniszczyć czasem, pilnowała jak oczka.. bo ciapowata bywa. Często coś gubi, coś wypada jej z dłoni. Jednak gdy dzierży łuk, nie chybia... no może czasem, gdy coś tu wyskoczy, gdy w nosie zakręci, ugryzie boleśnie lub załaskocze. No ale to nie wina jej przecież. To nie od niej zależne.

Siedziała tak więc spokojnie, zbierając siły ponownie. Bo prawdopodobnie nadchodziło to czego nie lubiła strasznie. Brakowało jej podstawowych rzeczy. Do miasta iść pora. Ale tam gwar taki i na dwóch nogach każdy chodzi. A on nie lubi bo jej to nie wychodzi. Chwieje się, kręci i często upada. A potem słucha jaka to niezdara. I śmieją się wszyscy z biednej Eleonory.

- Nie, Nie, Nie! - Pokręciła mocno głową. - Nie idę nigdzie do miasta..- Mruknęła niezadowolona i westchnęła ciężko.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Stał na skraju polany, gdzie kończyła się łąka a zaczynał już las. Nie miał nic przeciwko wysokim roślinom i tym podobnym, lecz trudno się chodziło przez nie. Latać nie potrafił, nigdy jednak nie marzył o tym. Od ziemi lubił się odrywać tylko gdy potrzebował tego podczas walki.

Na skraju lasu rosło wielkie drzewo, które najchętniej by ściął swoją bronią. Jednak był z zasady leniwy i nie chciało mu się używać magii czy przywoływać swojej kosy. Postanowił więc zrobić sobie przerwę. Nie zaglądał do dziupli, ponieważ była zamieszkana przez jakieś stworzenie a on wolał nie zakłócać mu spokoju. Przycupnął po drugiej stronie olbrzyma, oparł się o niego i przymknął lekko powieki. Światło przedostające się przez liście rzucało na niego swe refleksy.

Preferował bardziej lasy i naturę niż pełne gwaru miasta z powodu swojego wyczulonego słuchu. Chociaż od czasu do czasu musiał zapuścić się do miasta aby znaleźć pożywienie dla swej duszy. Niezliczona ilość razy krzyczał w niebo lub księżyc swe pytania dlaczego urodził się taki? Dlaczego aby przetrwać musi zabierać temu światu inne istnienia? Był jak wampir tylko w przeciwieństwie do nich żywił się duszami. Na razie był najedzony i mógł siedzieć pod tym drzewem i słuchać pięknego śpiewu ptaków i innych zwierząt oraz słuchać jak wiatr gna swoimi ścieżkami pomiędzy konarami innych drzew. Uwielbiał to, takie chwile przynosiły ulgę jego skołatanemu sercu. Aż przypomniał mu się krótki wiersz.

Śpiew ptaków
Jest bliższy memu sercu
Od huku miast i ludzkich krzyków.
Tylko monotonny szum strumienia
Może być mi ostoją ...


Reszty nie pamiętał ale ten fragment zapadł mu w pamięć, zapuścił korzenie i nie dał się wyrwać. Ale sam nie wiedział czy chcę go wyrwać. Zamknął oczy i słuchał głosu lasu.
Eleonora
Rasa:
Profesje:

Post autor: Eleonora »

Nie tego się spodziewała. Nie w takim miejscu. Wpierw usłyszała kroki drobne... dwunoga spotkała to pewne. Zamilkła natychmiast a jej uszy strzygły parę razy. Kiedy go dostrzegła zdziwiła się wielce. Przypominał człowieka a oni mało kiedy, zapuszczają się tak daleko. Nie wiedzą co tu zbierać z resztą za daleko do miasta. Na upartego dzieci... ale on wyglądał na starszego.

Kiedy minął drzewo skuliła się bardziej. Chciała już chwycić za swój kamień na szyi, ale była pewna, że ją zauważył. Przeszedł jednak spokojnie, nie zaatakował nie okazał zainteresowania. Westchnęła z ulgą. Nie była na siłach by biegać po lesie i znów się ukrywać. Odczekała chwile nasłuchując kroków. Zatrzymał się zaraz to pewne. Potem trawa zaszeleściła spokojnie. Siedział... pod jej drzewem? Poruszyła się ostrożnie i wychyliła za siebie. Drzewo było za grube, nie dostrzegła gdzie siedzi.

Ciekawość zjadała, rozsądek się buntował. Aż brwi zmarszczyła myśląc co robić. W końcu jednak nie wytrzymała długo. Poruszyła się ostrożnie, podniosła z trawy. Stała tak chwilkę słuchając czy on słyszy, potem ruszyła powoli, delikatnie stawiając łapy. Opierając się o korę wychyliła bardziej. Zbliżyła się bardziej coraz mocniej wychylając. Zupełnie nie pomyślała by zdjąć łuk z pleców. W końcu skąd może wiedzieć, że osobnik jest groźny? Czy siedzi tu spokojnie, czy czeka i zabije? Gdyby teraz mogła spojrzeć na siebie, westchnęła by z żalem, że głupia jak krowa. I do tego idiotycznie wygląda. Jak dziewka ciekawa za chłopem wyglądająca... wstyd Eleonora, wstyd.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Meiro słyszał każdy krok stawiany przez nieznane mu stworzenie i zastanawiał się czy to ciekawość skłoniła je do wyjścia z kryjówki. Stawiał, że właśnie tak było w istocie. Ręce powoli, jakby leniwie skrzyżował na brzuchu i ujął dwa sztylety przypięte do pasa. Jak to mawiają przezorny zawsze ubezpieczony. Nie miał zamiaru paść łupem jakiegoś ciekawego i może głodnego stworzonka. Oczy miał zamknięte i nasłuchiwał. Stworzenie emanowało magią ale tą przyjazną, jednak ani trochę się nie odprężył. Dobrymi chęciami piekło zostało wybrukowane. Słuchał szelestu liści i nawet mocno bijącego serca tej istoty. Gdyby teraz wstał z zamiarem przestraszenia zapewne ze zdziwieniem spostrzegłby jak jakiś przedmiot sterczy mu z piersi. Więc został na miejscu i czekał, bo co innego mu zostało?
Eleonora
Rasa:
Profesje:

Post autor: Eleonora »

Będąc bliżej była już pewna, że owy osobnik nie jest człowiekiem. Coś w nim było.. coś siedziało. Kiedy w końcu obeszła grube drzewo wychyliła się by dostrzec dokładnie jak wygląda nieznajomy przybysz. Jej bystre, głęboko niebieskie oczy obserwowały bacznie każdy najmniejszy jego ruch. Również bladą twarz, na którą opadały czarne kosmyki.

Kiedy pierwsza fala zaciekawienia minęła dopiero teraz doszły do niej wszystkie możliwe konsekwencje tego nierozważnego ruchu. Cofnęła się szybko naciągając na głowę mocniej swój kapelusz. Niestety natrafiła swoją łapą na gałązkę, która pękła pod ciężarem z głośnym jękiem. Aż z jej usty wydobył się cichutki ale wysoki pisk. Teraz to już w ogóle zrobiła z siebie ofiarę. Na jej twarz wpadł rumieniec wstydu i zaczęła się powoli wycofywać, modląc się by nieznajomy był głuchy... albo głupi.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Gdy gałązka pękła a stworzenie pisnęło odchylił głowę do tyłu i ryknął śmiechem. Mimo, że jego rasa raczej nie posiadała czegoś takiego jak poczucie humoru to on nauczył się go, przebywając wśród ludzi. Kiedyś chciał się z nimi zintegrować, ale od samego początku nie było to możliwe. Jego oczy i tatuaże nie pasowały do ludzi. Stworzenie, które teraz spotkał było najwyraźniej inteligentne i ciekawskie. A reakcja istoty na złamany patyk była jego zdaniem komiczna.

- Co już mnie opuszczasz? Nawet nie zdążyliśmy się poznać. Jestem Meiro. - powiedział odwracając głowę w kierunku słyszanych kroków. Zobaczył czworonożną istotę o zielonym i białym futrze w ludzkim ubraniu i kapeluszu. Hm ludzie uznaliby ją za... jak to było, a tak, słodką. W oczach stworzenia dostrzegł strach. "Świetnie Meiro, zawsze wszystkich musisz straszyć". Jednak jej twarz była zarumieniona, najwyraźniej wstydziła się swojej reakcji. Uśmiechnął się na ten widok.
Awatar użytkownika
Carl
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carl »

Zawaliłem sprawę.

Anioł chodził powolnym krokiem tu i tam. Nie leciał. Chciał czuć ziemię pod stopami. Nie miał planu, nie miał poszlak. Co prawda zostali wysłani jacyś zwiadowcy, przeczesują ziemię wzdłuż i wszerz, ale czy ją odnajdą? Może tak. A może nie. Gdybym wtedy przycisnął przyjaciół tej przeklętej zdrajczyni... Tej hańby anielskiej rasy! Splamiła honor i dumę nas wszystkich...

Próbował zebrać myśli, skupić się, wymyślić jakiś plan... Michael uspokajał go, "mamy przecież dużo czasu" mówił. Ale Carl nie zamierzał czekać w nieskończoność. Gdyby się bardziej postarał... Ale ten demon... Nerwy mu puściły wtedy. Jak on mógł go zignorować? Czyżby ten demon był aż tak arogancki i głupi?

Zresztą to nieważne. Liczy się to, że na razie ma spokój... Do czasu, aż otrzyma jakieś informacje od zwiadowców - a trochę tego czasu może minąć - nie ma nic konkretnego do roboty. A szkoda. Bo już lepsza najcięższa bitwa niż nuda i bezczynność.

O... czyżby miał towarzystwo?
Znam tą woń. Jeden z NICH jest tutaj. Nasz mroczny brat... Być może warto z nim... porozmawiać.

Przeszedł jeszcze kilka kroków i nagle go dojrzał. Kilkanaście metrów przed nim. I jest ktoś lub coś jeszcze... Ale nie czuć niczego złego. Czyli można być spokojnym.

Ruszył ku Meiro.
Eleonora
Rasa:
Profesje:

Post autor: Eleonora »

Wiedziała, wyśmiał ją. Zrobiła z siebie nie wiadomo co. Szybko podbiegła do niego stając naprzeciw.

-To to nie tak! Ja się nie boję.. po .. po prostu szłam sobie.. tego.. nie chciałam przeszkadzać. - Mówiła szybko swoim wysokim głosikiem rumieniąc się przy tym jeszcze bardziej.

- Ja.. jestem Eleonora. - Szepnęła zaraz patrząc niepewnie na Meiro. Nie trwało długo jak wyczuła obecność kolejnej osoby. Spojrzała w kierunku nieznajomego znów naciągając kapelusz mocniej. Widocznie tak reagowała gdy była niepewna lub się czegoś bała. Tak ta postać była majestatyczna i już w pierwszej chwili mała Eleonora widziała z kim ma do czynienia. Mimo iż wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy skuliła się lekko w obawie przed... sama nie wiedziała czym. Po prostu przeczucie jej mówiło by się nie odzywała.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Patrzył na najwyraźniej kobietę zwierzołaka i nie mógł się nie roześmiać widząc jej słodką twarz pokryta rumieńcem i słuchając jej szybkiego głosu, którym się tłumaczyła. Sielankę jednak przerwał istota jakiej Meiro nie spodziewał się ujrzeć w lesie. Od jego anielskiej aury chciało się Przeklętemu kichać, na szczęście jego węch był przytępiony bo od zapachu na pewno by to zrobił. Może i miał taką samą pracę jak anioły ale z tego co wiedział te anielskie cuda gardziły jego rasą, no może nie do końca jego rasą ale tym w jaki sposób podtrzymują swoje istnienie. Meiro nie do końca to rozumiał, osobiście nigdy się nie prosił o taką moc i ten ciężar. A może nie pamięta? Zobaczył wysokiego i szczupłego mężczyznę o takim samym jak on ubraniu, czarnym. Jednak przybysza wyróżniały jego białe skrzydła i rękawiczki.

"Cholera mogłem zostać w mieście tam chociaż udałbym, że go nie zauważyłem." - stu letni mężczyzna nie czuł do aniołów nienawiści czy równie silnego złego uczucia ale tez nie darzył ich zbytnio sympatią. Pracowali dla boga, który się przyczynił do jego bólu, ponieważ chcieli mieć specjalnie wyszkolona grupę zabójców. Jednak gówno ich obchodzi, że ta grupa zabójców też miała uczucia, na początku potrafili kochać i śmiać się jak każdy człowiek jednak ich przeznaczenie te uczucia zabiło. A raczej zabiła je rasa, której chcieli być częścią. Nienawidzili ich. Czytał, że kiedyś gdy jeszcze żyli pomiędzy ludźmi żywili się w dni spokoju tylko rabusiami, skrytobójcami i różnymi typkami spod ciemnej gwiazdy. To im jednak nie pomogło. Znieśli by swoje piętno gdyby nie musieli czuć powszechnego wstrętu do nich samych.

Na szczęście tamte dni się skończyły dawno temu, teraz ludzie zapomnieli o jego rasie a i istot magicznych niewiele ich pamięta. Teraz anioł szedł najwyraźniej w jego stronę a on się zastanawiał:

"Czy wie kim jestem?"
Awatar użytkownika
Carl
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carl »

- Woń Twojej egzystencji czuć z daleka... O, Przeklęty. - Carl wolno maszerował w kierunku Meiro. - Co tutaj robisz? Polujesz na biedne dusze niewinnych istot? W lesie żyje wiele stworzeń... A w mieście jest zbyt wielkie ryzyko? Nieprawdaż?

Przeklęty... Ludzka konkurencja dla nas, Aniołów, dla nas, Serafinów - Duchów Świętego Ognia. Ich czasy już dawno minęły, oni nie powinni istnieć...

Carl nie znosił tych istot, ale z drugiej strony nie żywił do nich takiej nienawiści jak do nieumarłych czy demonów. Ot, po prostu zagubione dusze, które błąkają się po świecie i pożerają inne duchy... Z jednej strony wspaniale czyszczą ten padół łez z wszelakiego zła. Z drugiej: pożeranie dusz... Okropność. Ale czy jest sens od razu rzucać się do boju? Nieee, raczej nie. Bo w sumie... po co? W końcu teoretycznie stoimy po tej samej stronie... Nawet, jeśli jest między nami naprawdę dużo różnic.

Carl zatrzymał się kilka metrów przed Przeklętym. Teraz wyraźnie widział również zwierzoczłeka. Nawet w umyśle takiego nieczułego drania jak Carl przeleciała myśl: Śliczne...

- I cóż? Masz zamiar posilić się tą istotą? Czy może po prostu... Zaznajamiacie się? - wyraz twarzy Carla był obojętny i nie wskazywał na to, żeby to był żart.
Eleonora
Rasa:
Profesje:

Post autor: Eleonora »

Stała spokojnie bacznie obserwując sytuację. Odsunęła się kawałek a słysząc słowa o posilaniu się nią, aż zjeżyło się jej futerko ze strachu. Naciągnęła mocniej kapelusz a jej jasne włosy opadły na oczy.

- Ja jestem bardzo niesmaczna.. samo futro.. niedobre.. um.. nie warto się mną interesować. - Uśmiechnęła się niepewnie.

-Wolałabym się zaznajomić.. um.. mogę was poczęstować moimi zbiorami. Każdy się naje to gwarantuję. Zdrowe owoce leśne... - Dodała pośpiesznie patrząc to na anioła to na człowieka. W co ona się wpakowała? znów będzie musiała uciekać? Oj Eleonora. Na co ci był ta twoja ciekawość?
Gość
Rasa:
Profesje:

Post autor: Gość »

Przeklęty spodziewał się usłyszeć te słowa, w końcu z racji jego "diety" jakoś żadna istota nie zapałała do niego cieplejszym uczuciem. To jednak nie znaczy, że nie wkurzały go te słowa. Zachowanie zwierzołaka już go nie bawiło. Odezwał się wypranym z emocji głosem, a w jego dziwnych oczach można było zobaczyć tylko jedno - zapowiedź śmierci.

- Eleonora jest przypadkowym towarzystwem i nie mam zamiaru nią się posilać. - powiedziawszy to zrobił przerwę i się uśmiechnął, choć oczy pozostały wciąż takie same. - Jeśli masz zamiar mnie obrażać przydupasie bogów to lepiej zrobisz wyciągając miecz. Mogę ci zaserwować podróż do prywatnego piekła.

Widząc ciągle zdenerwowanie Eleonory, wstał, popatrzył na nią i powiedział :
- Nie masz się czego obawiać nawet jeśli wywiąże się walka Tobie słodka mieszkanko lasu nic się nie stanie. - tym razem uśmiechnął się nawet oczami. Szczery uśmiech miał nadzieję, że podziałał uspokajająco. Teraz jednak nie zwracał uwagi na ta istotę. Jego umysł był zaprzątnięty formułowaniem i zawieszaniem zaklęć. Więc jeśli tylko walka się zacznie będzie mógł wpakować anioła w niezłe kłopoty. Jednak miał nadzieję, że ten koleś się uspokoi. Nie chciał niszczyć tak pięknego lasu.
Awatar użytkownika
Carl
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carl »

- Obraziłem Cię? Nie, ja tylko stwierdzam fakty. Bo niby co może robić tu Przeklęty? Przechadzać się i podziwiać las? Hm? - Carl uśmiechnął się wrednie. - Uspokój się lepiej. Coś taki agresywny? Chyba, że naprawdę masz coś na sumieniu... Ale mój miecz jest przeznaczony dla kogoś innego. Nie jesteś moim wrogiem... Przynajmniej dopóki nie dasz mi powodu. Ale gdzie moje maniery! - anioł ukłonił się.- Carl Peter Alexander Victor von Nerevan, Serafin... Karząca Ręka Niebios, Niebieski Kat, Anielski Pył i Płonące Ostrze. Albo po prostu Carl. Ale "przydupas bogów" brzmi już obraźliwie. - anioł skrzywił się lekko.

- Co do podróży do prywatnego piekła... Nie żartuj. Macie swoją moc... Ale to nie powód, aby być AŻ TAK pewnym siebie. Jesteś jeszcze bardzo młody... Wciąż wiele musisz się nauczyć. Rzucanie wyzwań na prawo i lewo, zwłaszcza, gdy nie znasz przeciwnika i jego mocy świadczy o nierozwadze i impulsywności. Ale też świadczy o ponadprzeciętnej odwadze... lub głupocie.

Anioł pomasował bliznę na policzku, po czym podszedł kilka kroków bliżej i oparł się o najbliższe drzewo. Wyglądało na to, że ignorował Eleonorę.

- Dobrze... Więc skoro nie zamierzasz polować... To co tutaj niby robisz?
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Postawa anioła coraz bardziej działała mu na nerwy. Za kogo się uważał sugerując, że jest głupi. Niech jeszcze popieści jego agresję a nauczy go pokory.

- Słyszałem już o tobie. Nazywanie ciebie przydupasem jest obraźliwe dla reszty aniołów. Ty jesteś fanatycznym idiotą zapatrzonym w swojego boga jak w obrazek pięknej dziewicy. - Meiro skrzywił się dając do zrozumienia co o tym myśli.

- Lepiej nie obrażaj mojej rasy ani mnie. To wina twoich bogów, że jesteśmy jacy jesteśmy i czym musimy się pożywiać. Nas nikt o zdanie nie pytał. Stworzyli takich jak my bo tacy jak wy nie dają sobie rady w walce. - w tym momencie uśmiechnął się sarkastycznie.

- Jestem pewny siebie, ponieważ mam do tego powody. Może i jestem młody ale zabiłem nie mniej demonów niż ty o Anielski Fanatyku. - znów usiadł tym razem odpuszczając sobie agresję i tym podobne uczucia, nie miał zamiaru dyskutować z tym aniołem. Nic by to nie dało.

- Możesz myśleć sobie co chcesz ale nie jesteśmy potworami, są wyjątki ale też nie wszystkie anioły latają wysoko, niektóre spadają nisko, nieprawdaż? A to, że tu trafiłem to moja sprawa i jeśli jeszcze raz zasugerujesz, że posilam się niewinnymi... postaram się abyś trafił do tego piekła. Diabeł ucieszy się mogąc torturować dusze anioła. Jak mi nie wierzysz możesz sprawdzić te wasze rejestry i dowiedzieć się kto jest moimi daniami. - tutaj zrobił przerwę i przestał zwracać uwagę nawet na serafina.

- Na pewno nie są nimi takie istoty jak Eleonora. A ja przyszedłem odpocząć - dodał szeptem. Zapatrzył się w dal ale z rozmyślań wyrwała go obecność osoby trzeciej. - Eleonoro czy byłabyś tak miła i poczęstowała mnie herbatą z owoców? W zamian mogę Ci pomóc w zbieraniu ziół bądź mogę robić też za twojego ochroniarza - powiedział i szczerze oraz wesoło się uśmiechnął.
Awatar użytkownika
Carl
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carl »

- Stul pysk.- oczy anioła zaczęły świecić jak dwie zielone latarnie.- Strasznie jesteś wredny, wiesz? Ja tu staram się być miły a Ty mi z ryjem... Ech... - anioł przygładził włosy i spojrzał gdzieś w górę, w korony drzew. - Za grosz etykiety, za grosz honoru. JAK obraziłem Twoją rasę? Mam Was GDZIEŚ, rozumiesz, możesz sobie łazić gdzie chcesz, dopóki nie tkniesz żadnej niewinnej istoty i to Ci chciałem dać do zrozumienia. Zachowujesz się jak niedojrzałe dziecko, które chce pokazać, jakie to jest silne, bo potrafi zniszczyć zamek z piasku. Uważasz, że ja myślę, że jesteś potworem? Kolejny dowód Twojej głupoty. Często pracowałem ramię w ramię z takimi jak Wy. Prawdziwymi potworami są te przeklęte diabły i wampiry... - tutaj jego twarz lekko się skrzywiła, przez pamięć przeleciały te straszne obrazy z przeszłości...- Poza tym bardzo słabo znasz się na tym co mówisz. Nasze dusze nie trafiają do piekła. Po rozbiciu fizycznej formy wracamy do Domu. Po prostu. I czekamy... No i zarzucasz mi brak sprawności w walce? Żałosne... Szkoda słów.

- A teraz mi powiedz. Odpowiedziałeś na moje pytania a potem zacząłeś rzucać jakieś chore oskarżenia. Kompleks niższości, czy co?! Testujesz moją cierpliwość?! Jak niby Cię obraziłem? PYTANIEM?! Może po prostu chcesz mnie sprowokować, co? Nie jesteś wart mojej uwagi... Mam ważne zadanie.

- Aha. Jeśli chodzi o przeliczanie się w zabijaniu demonów... No i te rejestry... To było bardzo zabawne. Nie. Ty naprawdę nie wiesz, z kim rozmawiasz. A teraz Cię opuszczę. Liczyłem na inteligentną konwersację, ale nie, Ty musiałeś od razu atakować mój honor. Shalom!- pomachał dłonią do Meiro, odwrócił się i powoli zaczął maszerować w głąb lasu.
Eleonora
Rasa:
Profesje:

Post autor: Eleonora »

Słuchała spokojnie ich rozmowy. Jak można zakłócać tak piękną ciszę tego miejsca tak dziecinnym zachowaniem? Nie bacząc więcej na nich pobiegał do swoich zbiorów. Zarzuciła na grzbiet koszyk oraz zabrała kilka potrzebniejszych rzeczy ze szczeliny w drzewie. Wróciła idąc trochę wolniej iż ciężar ją spowalniał. Usiadła sobie niedaleko Meiro zdejmując potężny kosz na ziemię.

- Jak dzieci.. jeśli chcesz się ze mną napić herbaty potrzeba rozpalić ognisko... ale nie waż mi się ścinać gałęzi... - Odpowiedziała z uśmiechem a zdanie zakończyła grożąc mu paluszkiem. Wyglądało to dość zabawnie.

Wystawiła przed siebie dłonie i zaczęła szeptać coś w języku roślin. Po chwili przed nią zrobił się wolny od roślin kawałek ziemi. Idealny na ognisko. Potarła policzek w zamyśleniu. Nie przejmowała się aniołem... skoro ktoś ją ignoruje oznacza, że nie jest osobą godną jego towarzystwa. Fakt smutny, ale każdy ma wolną wolę i dobiera sobie towarzystwo jak chce. Jednak ona zawsze zachowywała się grzecznie więc pożegnała go jeszcze, nim zbytnio się oddalił.

- Cóż lasy są niebezpieczne nawet jeśli piękne.. poza tym moja samotna podróż powoli mnie przygnębia. Jednak dziękuję za propozycję.. pewnie masz swoje zajęcia. Nie przejmuj się takim małym stworzeniem jak ja. Potrafię doskonale się ukryć.. no i nie mam problemu z... hmm zmanipulowaniem wroga.- Uśmiechnęła się pogodnie a jej włosy zafalowały na wietrze.

- Z resztą, zwierzęta mniejsze boją się ludzi.. wtedy przybieram ludzką postać.. kiedy atakuje mnie coś większego używam amuletu.. No ale zazwyczaj moje wędrówki są spokojne.. boję się tylko, że kiedy wyruszę w mniej przyjazne tereny kłopoty się nasilą... ah! Przepraszam! przepraszam, ale ze mnie gaduła! Pewnie już cię zanudziłam na śmierć.. już się nie odzywam. - Zarumieniła się przybierając zmartwiony wyraz twarzy. Dawno nie miała ludzkiego towarzysza do rozmów, a mówić lubiła dużo i nie zawsze na konkretny temat.
Zablokowany

Wróć do „Wrzosowa Polana”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości