Księstwo Karnstein[Gdzieś na terenie Księstwa]W poszukiwaniu Medarda

Miasta Karnsteinu są istnym kotłem, do którego wrzucono wielość nacji i upodobań architektonicznych. Wystawne domy w kolorach purpury i złota sąsiadują tutaj z dzielnicami, w których budowle mają być przede wszystkim funkcjonalne. Proste domy ułożone wśród wąskich, równoległych uliczek, wyłożonych kamieniami, zamieszkiwane są głównie przez mroczne elfy, dla których przepych jest zbędny. Po przeciwnej stronie są budowle, które zaskakują dbałością o szczegóły. Kolumny z głowicami przedstawiającymi sceny z legend.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

"Coś o sobie?" - Spodziewała się wielu rzecz, ale nie tego, że przyjdzie jej opowiadać o sobie. Ogółem rozmowy w jej wykonaniu nigdy nazbyt fascynujące nie były. Ona sama była stworzona do innych, bardziej diabelnych i wcale nie tak bardzo przyjemnych rzeczy, a tu takie coś.
- Coś o sobie, huh? - powtórzyła to, co chwilę wcześniej w myślach. - Niech wam będzie. - Mogła jeszcze dodać coś w stylu: cudów się nie spodziewajcie, ale to już sobie podarowała. Ot coś na kształt dobrego serduszka. Nim jednak przeszła do tej jakże wspaniałej opowieści, rozsiadła się wygodniej na ziemi, bo nie będzie przy takiej "okazji" stać.
- Jak już zdążyliście zauważyć, jestem pokusą, a dla mniej wtajemniczonych, piekielną. Najdokładniej rzecz ujmując, żeńską wersją diabła. Tylko większość z nich ma nieco... inne upodobania co do spędzania wolnego czasu oraz swej, w głównej mierze, szkodliwej działalności na rzecz niebian i przeciętnych ludzi. - Głowę miała skierowaną bardziej ku eugonie, gdyż nie spodziewała się, że ta będzie wiedziała, o czym Rayla mówiła. - Zobaczyć opancerzoną przedstawicielkę tego gatunku, która pozbawia wielu ktosiów życia, to prawdziwa rzadkość. - Osobiście nie znała wielu pokus, które spędzały czas tak jak ona. Większość wolała spędzać czas na uciechach cielesnych i zabawie na emocjach śmiertelników. Nieco nudne, aczkolwiek przyjemne zajęcie, jeśli zajmować się tym przez dłuższy okres czasu.
- Co ty by jeszcze ciekawego powiedzieć... Pomijając chociażby egzekwowanie warunków cyrografów i innych piekielnych umów... - zamyśliła się nieco. - Szukam czegoś odnośnie tej tam latającej, smoczej miniaturki - mówiąc to wskazała ku górze, gdzie latał jej Izo. Skubaniec cały czas trzymał się z daleka od wrzawy, pożytkując ten czas na poznanie otoczenia. Ciekawska, latająca jaszczurka.
- Nie tak dawno natrafiłam na swego rodzaju laboratorium, gdzie jakiś badacz, czy tam mag zajmował się wytwarzaniem tego typu stworzonek. Powiedzmy, że nie dogadaliśmy się, więc Izo jest jedynym egzemplarzem. Zastanawiam się tylko, czy działał według jakiegoś wzorca, bo chętnie bym sobie o tym poczytała. - Na początek powinno wystarczyć, ot taka mała opowiastka. - Twoja kolej, Carniveanie - powiedziała w kierunku piekielnego.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Przez cały czas kiedy pokusa "opowiadała" o sobie, uważnie ją słuchając i przyglądając się jej twarzy, jakby próbując z niej coś wyczytać. Sam nie wiedział co, po prostu "coś". Ostatecznie coś tam sie o niej dowiedział. Jak wnioskował po jej wypowiedzi, była dość "specjalną" pokusą, wyróżniającą się wśród pozostałych. Sam tylko nie wiedział, na ile to było dla niej dobre, w sensie, czy to nie umniejszało jej... Ważności w piekielnej hierarchii. Ostatecznie, sam wiele o niej nie wiedział - o tej hierarchii w piekle - jakieś tam podstawy - o ile to odpowiednie słowo - znał, ale nie na tyle dobrze, by wiedzieć czy taki "odłam" od tradycji tejże rasy był dobrze odbierany przez piekielną społeczność.
Kiedy skończyła, zastanowił się krótką chwilę nad tym co powiedziała. Oczywiście dotarło do niego jej pytanie, na temat jego przeszłości, ale najpierw przyswajał sobie informacje o niej, jakoś to sobie naprędce układając w głowie. Poza tym, prócz tego, że większość słów kierowała bardziej do wężowej kobiety, ale to tylko dlatego, że ta po prostu nie wszystko mogła wiedzieć, i mniej na temat piekła na pewno wiedziała, poza samym piekielnym, to nic ciekawego nie wypatrzył na jej twarzy.
Odkaszlnął, i szybko zebrał myśli.
- Więc... Dawniej byłem Aniołem Światła. - Zaczął - Byłem nim jakieś... Sto lat? Mniej więcej - Sam już dobrze nie pamiętał, zresztą było to dla niego już mało istotne. - Zostałem strącony... Znaczy, jeżeli Anioł Światła zrobił coś złego, lub nie słuchał woli Najwyższego, to nie był strącany. Jeżeli coś takiego się działo - to się im odbiera życie. Ale z racji tego, że miałem więcej szczęścia, i że został po mnie wysłany mój przyjaciel, uprzedził mnie i stoczyłem z nim walkę, bo mimo wszystko gdyby mnie puścił, jego czekałoby to co mnie - śmierć. Ale jako, że trenowałem fechtunek od wielu lat, nie mógł ze mną wygrać, oczywiście zraniłem go do tego stopnia, by nie mógł za mną podążać, po czym uciekłem... Kilkaset lat w piekle trochę mnie zmieniło. - Ostatecznie zdał sobie sprawę, że nie zdradził powodu swojego... Strącenia, bo jednak to mimo wszystko było dobre słowo. Po pobycie w piekle, nie zmieniłem się jedynie jako osoba, ale... Jak widać po moim wyglądzie - on tez się zmienił, nie wyglądam raczej jak Anioł Światła. - Zauważył, po czym wbił spojrzenie w niebo. - No... Teraz jak opuściłem piekło, to powiedzmy... Że robię co mi się podoba, bo nie mam nad sobą żadnej zwierzchności. Nie napataczam się nikomu z piekła, więc też jakoś im to bardzo nie przeszkadza, a niebo... Ostatnio jakieś sto lat temu wysłali po mnie kolejnego anioła... Ale ten też nie był w stanie mnie pokonać. - Skończył, ostatecznie, zdał sobie sprawę, że to była całkiem ciekawa historia... Jeżeli miało się to opowiedzieć komuś, spoza obecnego grona, jako bajkę, tylko zmieniając trochę zakończenie. Bo mimo wszystko, ale jego historia toczyła się nadal, i na razie nie zmierzała ona ku końcowi.
- To wszystko. - Dodał jeszcze, rzucając krótkie spojrzenie pokusie. Zdał sobie sprawę, że gdy opowiadał, mówił to bardziej... W próżnię, ignorując kompletnie otoczenie, i gdyby ktoś chciał przykładowo odciąć mu głowę - nie miałby z tym większych problemów.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Tyle informacji. Eugona wlepiała swoje oczy wpierw w Raylę, a następnie w upadłego, gdy nastąpiła jego kolej. Tyle nieznanych jej dotąd ciekawostek odnośnie pokus, jak i również trochę informacji o swojej pani. Ciekawy był także Izo. Już sama miniaturka była niezwykła, to jaki musiał być prawdziwy smok? Także słowa, które wypowiadał Carnivean były niesamowicie interesujące dla naturanki. Było jej nawet szkoda, gdy w końcu nastała cisza. “Miło było posłuchać.”
Deszcz nadal pojedynczymi kroplami padał z nieba. Gady na głowie eugony biły się o każdą kroplę, zajmując w ten sposób swój czas. Zaś Lullasy powróciła do obserwowania. Nie było już czego słuchać, a ona sama nic do powiedzenia nie miała. Poza tym, teraz interesował ją Izo. Ten mały smok latający na nieboskłonie był dosyć uroczy. Przyjemnie się go obserwowało, gdy przemierzał powietrze na swoich skrzydłach.
Choć było cicho, cisza ów milkła powoli, wraz ze wzmagającym się deszczem. Z północy przybywało chmur czarnych niczym smoła, co nie zapowiadało wesołej pogody. Gwiazdy znikały na nieboskłonie, gdy burzowe kłęby chmur przysłaniały je swoim ogromem. Deszcz dudnił coraz mocniej, tłukąc w grunt oraz rośliny, a grupa powoli przemakała. Lullasy zdawała się zamyślona na tyle, by nawet nie zauważyć tej zmiany.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

W ciszy wysłuchała opowiastki Carniveana o sobie. Wszystko do siebie pasowało oprócz jednego, malutkiego szczególiku, a mianowicie, za co został strącony? Z tego co się orientowała, ot tak własnych sług nie "wyganiano" ze szlachetnie dobrego towarzystwa. Na owy przywilej trzeba było sobie zasłużyć, choć z tym nigdy nie było większych problemów. Dla chcącego nic trudnego. W swoim życiu poznała już nieco upadłych, więc miała jako tako obraz na tę sytuację.
- Za co chciano cię unicestwić? - spytała pokusa. Tego była ciekawa. Jedni chcieli poczuć się naprawdę wolni, inni odchodzili z miłości do swego piekielnego odpowiednika, byli też tacy, którzy kierowali się korzyścią i przechodzili na stronę swego naturalnego wroga. Zdarzały się również przypadki, że anioł był zmuszony do odejścia za błędy swoich krewnych. Stanowiły one chyba najgłupszy możliwy powód, cudze błędy na które nie mieli wpływu. Jak widać życie nie jest sprawiedliwe, nawet w niebiosach. Rayla była tego po prostu ciekawa.
"Cholera" - zaklęła w myślach, gdy deszcz począł zbierać na sile.
- Czas znaleźć jakąś kryjówkę - stwierdziła, choć było to nazbyt oczywiste. - Chyba, że ktoś lubi być calutki przemoczony - dodała po chwili.
- Swoją drogą, jak to się stało, że zrobili z ciebie niewolnicę? - spytała eugonę chwilę po tym, jak wstała na równe nogi.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Za co chciano mnie unicestwić... - Powtórzył pytanie, próbując w głowie sformułować jakoś odpowiedź. Problemy z osobowością? Rozdwojenie osobowości? Dziwne... Wypadki? Mhm, sam nie wiedział jak to dobrze nazwać. Wiedział przez co był skazany na unicestwienie, do którego ostatecznie nie doszło, ale nie potrafił tego jakoś dobrze sformułować.
- Mhm, zamordowałem pewną młodą parę... No i miałem rozdwojenie osobowości. - Zdecydował się tak to nazwać, zresztą to była po prostu prawda. To, że już ta gorsza z dwóch osobowości bardziej się zadomowiła na chwilę obecną w jego umyśle, już nie było jego winą. Ale... Na dłuższą metę, ta "dobra" przestawała odgrywać jakąkolwiek rolę w jego obecnym życiu. Praktycznie całkiem już zanikła. Czasem zdarzało mu się mieć jakieś odruchy w których wracała cząstka dobroci którą dawniej miał w sobie, ale to była rzadkość. Co prawda bardziej polegało to na tym, że te dwie osobowości się zlały z sobą, a ta gorsza z dwóch przejęła kontrolę nad tą pierwszą.
- Schronienie? Ale gdzie tu znajdziesz schronienie? - Rozejrzał się, jakby szukając na miejscu jakiegoś budynku, domu... Może karczmy? Ale zdecydowanie nic takiego nie widział.
Słysząc pytanie skierowane ku wężowej pytanie, teraz na niej skupił swoje spojrzenie, oczekując odpowiedzi. W gruncie rzeczy, mogła to być ciekawa historia. A to, że przemakali... No nie robiło mu ogromnej różnicy, krótko mówiąc. Wstał, rozpościerając skrzydła i samemu się przeciągając. Nie miał zamiaru nigdzie ich kierować, to Rayla miała dostać wiadomość od maga, miał nadzieję, że szybko ją dostaną.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Mimo iż okrycie z jej własnego ogona pomogło z wiatrem, to w deszczu nic nie dawało. Rozprostowała się, po czym ostrożnie wstała. Zimny wiatr i jeszcze zimniejszy deszcz. To wystarczało by eugona dygotała z zimna. “Cud, jeśli nie zachoruje.” Węże które zazwyczaj były dość nieokrzesane i pełne życia, teraz grzecznie i potulnie przylegały do głowy Lullasy. Najwidoczniej tak paskudny deszcz zepsuł całkowicie ich humor.
Wysłuchała uważnie odpowiedź upadłego, którą skierował do Rayli. O ile nie wnikała w to czemu zamordował kogoś, to sam fakt rozdwojenia osobowości brzmiał intrygująco. Jednak powiedział iż “miał”, czyli teraz już tak nie było. Co takiego się stało, że jego umysł już nie jest podzielony? Już miała się spytać, ale powstrzymała się. Nie miała prawa pytać, przynajmniej tak sądziła. I tak na dość dużo sobie pozwalała.
- Wystarczyło by choćby kilka drzew. Ale w pobliżu jest tylko jedno, w dodatku za wysokie by dać jakiekolwiek ratunek przed deszczem - Drżała z zimna, mówiąc te słowa. Upadły miał rację, wokół było trawiaste pustkowie. Ani śladu czegokolwiek, co by ich ocaliło od przemoknięcia do suchej nitki. - Nawet jakbyśmy znaleźli coś, to i tak zanim doszlibyśmy tam, przemokniemy całkiem.
Jej stwierdzenie było dosyć prawdziwe. Padało i ciężko było ujrzeć koniec tego deszczu. W zagłębieniach w ziemi powstawały już kałuże, a błoto było niemal wszędzie. Bandaże na rękach naturianki przemokły całkiem, co komfortowe nie było. Teraz jednak Lullasy musiała odpowiedzieć na pytanie swojej pani, przez co nie zwracała zbytnio uwagi na otoczenie.
- Nie stałam się niewolnicą, moja pani. Od zawsze nią byłam. - Rzekła spokojnym tonem w stronę pokusy. Zaraz po tym syknęła przeciągle, wykrzywiając twarz w grymasie cierpienia. Jej rany znów zaczęły boleć i to dość mocno. “To pewnie od wody.” Nie wiedziała nawet, jak się myliła, gdyż bandaże zaczęły przesiąkać szkarłatem jej krwi, czego nie zauważyła. Rany zaczęły się samoistnie otwierać, zupełnie jakby czary lecznicze były tylko tymczasowe. Klątwa, która spoczywała na nieświadomej, wężowej niewolnicy, odczyniała efekty zaklęcia, doprowadzając ranę do stanu początkowego. Nadal przekonana, iż to wina deszczu, Lullasy mówiła dalej mimo bólu, w czasie gdy bandaże całkiem przesiąkły krwią. - Już nim zostałam poczęta, był mi przeznaczony ten los. Byłam, jestem i będę niewolnicą. Takie moje przeznaczenie.
Nie wspominała o brakach pamięci, nie sądziła że to istotne. Powiedziała tylko to , co wmówili jej, a co dla niej było szczerą prawdą. Dopiero gdy skończyła przemawiać, kolejne dreszcze wywołane bólem zwróciły jej uwagę na opatrunek. Widząc w jakim jest stanie, wiedziała że coś jest nie tak, ale czemu? Z trudem utrzymywała równowagę, odczuwając ból zupełnie jakby jeszcze przed chwilą miecz wbił się w jej ramiona. Spojrzała bezradnie jak po jej rękach ścieka czerwona posoka, jęcząc z powodu tych katuszy. Już teraz odczuwała zmęczenie, spowodowane utratą krwi. Z twarzą wykrzywioną przez niemożliwy do zniesienia ból, przymknęła bezradnie oczy, gdyż tylko tyle mogła zrobić. Gady na jej głowie także przeżywały to, wijąc się żałośnie we wszystkie strony.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

"Rozdwojenie jaźni..." - pomyślała pokusa. Do tej pory spotkała jedną osobę, oprócz anioła, która się z tym zmagała. Była kompletnie nieprzewidywalna i skończyła dość marnie, bo przebita na wylot ostrzem piekielnej. "Głupsza" strona jego "ja" podpowiedziała mu wtedy, że atak na nią będzie czymś, co przyniesie mu zysk, a przynajmniej tyle zrozumiała wtedy z jego bełkotu. Ciekawiło ją, czy Carnivean miał większe panowanie nad obiema swoimi połówkami, bo inaczej mogło dojść do powtórki z ostatniego razu, a Rayla oporów przed zabiciem nie miała, co zdążyła już udowodnić.
Jeśli chodziło o morderstwo młodej pary... było jej to obojętne. Sama również miała niewinną krew na rękach, ot taki "zawód." Mało która istota, która klasyfikowano jako piekielną, była bez winy. Nie znaczyło to jednak, że i takich perełek nie było, lecz należały one do rzadkości.
- Być niewolnicą od urodzenia... marny los. - Sama nie mogła wyobrazić siebie w tej roli. Być na usługach jakiegoś zarozumiałego, lecz majętnego idioty, robić wszystko to, czego zażądał... Nie uśmiechałoby się to jej za bardzo. Zdecydowanie przyjemniej było wydawać rozkazy niż je przyjmować.
"Pięknie" - pomyślała, gdy tylko spostrzegła, że rany eugony postanowiły uprzykrzyć jej życie, a co za tym idzie, pokusie również. Wykrwawiona, wężowa istota na nic jej się nie przyda. "Nawet czarować nie potrafi." - skomentowała krótko poprzednie poczynania czarodzieja, który zdaje się, że miał ją podleczyć. Zerwała część szaty, która okalała jej pas i sięgała aż do kolan. Ukrywała po prostu tamtejszy pancerz, więc na ładne widoki i tak nie było co liczyć.
- Medykiem nie jestem, ale mogę ci co najwyżej te rany przypiec, co by mniej krwawiły i obwiązać tym - tutaj uniosła lekko "pozyskany" wcześniej materiał. - W porównaniu do bandaży, on tak szybko nie zamoknie. Chyba, że ty masz lepszy pomysł. - ostatnie słowa skierowała bardziej do Upadłego. "Cholerny deszcz" - nie omieszkała zakląć jeszcze i na złowrogą ulewę.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Czy on miał panowanie nad tym? Na swój sposób tak. Chociaż raczej po prostu działało to na zasadzie "dogadania się" w umyśle ze swoim drugim "ja", co też na swój sposób działa już od jakiegoś czasu. Po prostu obydwoje teraz działali na korzyść upadłego anioła. To, że nie wszystkie rozwiązania które stosowali go zadowalały, coraz mniej mu przeszkadzały. Zaczął się do tego zarówno przyzwyczajać, jak po prostu zdawać sobie sprawę, że tutaj, w Alaranii większość rzeczy, najłatwiej było rozwiązać właśnie sposobami siłowymi. Chociaż nadal nie zawsze mu to odpowiadało.
Wysłuchał wypowiedzi wężowej kobiety, starając się to wyobrazić... W gruncie rzeczy, z obecnego punktu widzenia, za czasów kiedy był jeszcze Aniołem Światła, zdecydowanie z obecnej perspektywy może uważać, że był wtedy na swój sposób niewolnikiem, bo raczej był dość tam ograniczany, chociaż, miało to swoje dobre strony.
No ale nie ważne.
- Okropne. - Rzucił obojętnie, nie czuł współczucia, niektórzy mieli takie przeznaczenie, któremu nie dało się zaradzić. A wężowa kobieta... Jakby została nagle uwolniona nie poradziłaby sobie w prawdziwym świecie, był on zbyt brutalny, z racji chociaż tego, że takich jak Carnivean było wielu. Może nie tyle upadłych, ale stworzeń innych ras było wiele. A na pewno tych złych. Chociaż, dobrych też wiele było. Jednak ostatecznie zdawał sobie sprawę, że dobra tutaj było mniej niż zła, niestety.
Zlustrował spokojnym wzrokiem ręce Lullasy. Krwawiła, on się na leczeniu nie znał. Jemu wystarczała regeneracja, typowa dla przedstawicieli jego gatunku. Mimowolnie rzucił krótkie spojrzenie na pokusę, gdy ta zerwała część szaty. Mhm, przez ułamek sekundy na jego twarzy pojawił się lekki grymas chyba niezadowolenia, ale to był na prawdę ułamek sekundy. Od razu wrócił wzrokiem do wężowej kobiety.
- Nie znam się na leczeniu, medycynie, magii na tyle by pomóc. - Rzucił krótko.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Nie można było odmówić naturiance przesadnej delikatności. Dla niektórych taka rana to ledwo powierzchowne draśnięcie, lecz ona nie należała do tej grupy. Wręcz przeciwnie, łzy spływały obficie po jej twarzy, co maskował ulewny deszcz. Jednak mimo tego dało się słyszeć jej łkanie, które jednocześnie brzmiało niczym jęki bólu. Przy agonii, jaką odczuwała, zimno nie miało najmniejszego znaczenia, choć powietrze było lodowate niczym na dalekiej północy.
Słyszała jak komentowali jej słowa. Jednak nie rozumiała ich. Okropny los? Nie czuli tego co ona. Nie wiedzieli, iż dla niej to było coś graniczącego z rajem. Wiedzieć, że można uszczęśliwic swoją panią, że zawsze można pomóc jak tylko się da. Szczęście jej właścicielki było jej własnym szczęściem. Jednak oni nie musieli tego wiedzieć, ważne że ona wiedziała oraz że zawsze starała się jak mogła. Nie wiadomo było, czy to zachowanie było wyuczone, czy też po prsotu sama to polubiła, jednak teraz to bez znaczenia.
- Dobrze pani, rób co uważasz za wł..właściwe - Cierpienie jakie odczuwała z trudem pozwalało jej mówić. Przy ostatnim słowie dźwięk z trudem opuszczał jej usta, zakryte metalowymi łańcuchami. Wciąż traciła krew, choć bandaże nieco spowalniały to zjawisko. Jednak już teraz z trudem utrzymywała się w pozycji wyprostowanej. Chwiała się, trącana przez deszcz i wiatr. Jednak nie poddawała się, jej pani chciała ją żywą. Nie ważne co z nią zrobi później, ważne, że taka była jej wola. Wola, którą naturianka musiała spełnić za wszelką cenę. Wyciągnęła ręcę w stronę pokusy, by ta mogła zrobić swoje. - Po...staram się nie narobić hałasu…
Gadziny porastające głowę Lullasy przyglądały się temu, co zaraz miała zrobić Rayla. Były gotowe na nieprzyjemne odczucie, tak jak i sama eugona. Tymczasem pogoda robiła się coraz paskudniejsza z minuty na minutę. Widzieli błyskawice, przecinające niebo niczym miecz powietrze. Wody wciąż przybywało i nie zapowiadało się by miało przestać padać. Gdyby nie trawa porastająca grunt, wszędzie wokół byłoby jedynie błoto, w którym większość istot mogłaby od tak ugrząźć. Inaczej niż kiepsko nie dało się tej kapryśnej pogody opisać.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

- Nie mówię, że to jest najwłaściwsze, lecz jeśli nie chcesz się wykrwawić... - Mówiła to obojętnym głosem. Bardziej niż naturiankę, ceniła sobie błyskotkę za nią, a to wymagało dostarczenia jej tam w jednym kawałku, żywej. Jak wiadomo, utrata zbyt dużej ilości krwi prowadzi tylko i wyłącznie do jednego, śmierci, więc coś z tym zrobić trzeba było. Skoro upadły, jak to sam stwierdził, nie zna się na tym, obowiązek spadł na pokusę.
Uniosła swoją ręką jej, a na drugiej wytworzyła ogień. Z całą pewnością ten zabieg nie będzie należał do nadto przyjemnych, o ile w ogóle do tego dojdzie. Deszcz nieco przeszkadzał, a i piekielna przypomniała sobie słowa pewnej osoby odnośnie tego typu zabiegów. Z całej tej zawiłej opowieści wniosek był prosty: nie wypalać, bo może dojść do nieprzyjemnych powikłań.
- Chrzanić to - mruknęła pod nosem i zabrała się za samo opatrywanie. Tkanina z tego materiału od tak wody nie przepuści, więc całość w najbliższym czasie nie zamoknie. W międzyczasie przeklinała w myślach na obecną pogodę, a słów jakie używała były godne wypowiedzenia przez rasowego diabła.
- Może się do tego czasu nie wykrwawisz - skomentowała krótko. - Z tego co pamiętam, samo wypalenie mogło bardziej zaszkodzić niźli pomóc - dodała po czym wzruszyła nieznacznie ramionami.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Uważnie przyglądał się pokusie, gdy ta próbowała jakoś pomóc wężowej kobiecie. Nie odzywał się przy tym ani przez chwilę. Zdał sobie sprawę z tego, że gdy powiedział o tym, że on sam nie zna się na tym, "odpowiedzialność" zrzucił na piekielną. Wiedział, że od wykrwawienia można umrzeć, kiedy ciało wyzbędzie się krwi to się umiera. To wiedział nawet on sam. W myślach miał nadzieję, że Rayli uda się zatamować krwotok, czy zrobić cokolwiek innego, co by powstrzymało śmierć niewolnicy. Ostatecznie była ona trochę warta, bardziej pewnie dla pokusy, ale dla upadłego też przedstawiała jakąś wartość. Nadal rozmyślał nad sposobem wyeliminowania pokusy z gry o nagrodę, ale nie widział okazji, i mimo wszystko nie chciał tego robić. Sam nie wiedział dlaczego. Najważniejsze było dla niego to, by ponieść jakąś korzyść za fatygę, od tego komu mają Lullasy dostarczyć. A później... Później jest mu to już obojętne. Może jakimś sposobem po wszystkim, co by nie robić podejrzeń by jej w jakiś sposób podkradł ten artefakt o którym mówiła? Mhm... Może, może. Sam nie był pewien już.
Początkowo pokusa coś z ogniem chciała zrobić, ale jak zauważył zrezygnowała z tej metody, nie wiedział dlaczego. Jej późniejsze słowa wyprowadziły go z niewiedzy, no tak, nie chciała ryzykować. W związku z tym wstał.
W myślach zaczął się powoli denerwować, z racji długiego czekania na jej maga. W końcu ten facet był magiem, tak? Musiał potrafić wykorzystać jakoś magię do znalezienia osoby której szukał. W końcu jak zauważył, miał wiedzę z paru dziedzin magii. Potrafił w jakimś niewielkim stopniu pomóc w opatrzeniu ran, przynajmniej na początku. Tworzył portale... Ale znaleźć osobę która raczej się nie ukrywała, nie potrafił? Upadłemu wydało się to śmieszne i głupie zarazem.
- Tutaj nigdzie nie ma się gdzie skryć przed deszczem. - Rzucił, to co chyba wszystkim siedziało w głowie. On skrzydeł nie miał zamiaru wykorzystać do powstrzymania dalszego moknięcia, tym bardziej, że już i tak cali byli przemoknięci.
- Oby się ten twój mag uwinął. - Rzucił jeszcze do pokusy, po czym rozejrzał się, jakby mając nadzieję, że ten gdzieś się zaraz pojawi.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Jako że pokusa najdelikatniej nie opatrywała rąk naturianki, to też eugona syczała z bólu, tłumiąc tym samym krzyki cierpienia. W końcu obiecała pani, że nie będzie hałasować, co musiała spełnić. Po wszystkim nadal cierpiała, jednak widać było iż tkanina skutecznie blokowała zarówno wodę, jak i krew do pewnego stopnia. Powinno to przedłużyć, jeśli nie ocalić życie wężowej niewolnicy. Ale nigdy nic nie wiadomo .
- Pani… - Eugona mówiła dosyć cicho. Sama nie wiedziała czy robiła to specjalnie, czy też to wynik osłabienia jej organizmu. - Wybacz mi. Przez moją głupotę możesz stracić artefakt, na którym tak ci zależy.
Czemu akurat teraz zebrało się w niej na użalanie się - nie wiadomo . Jednak mimo wszystko chwilę po tym znów przemówiła, tym razem nieco głośniej i pewniej, pomimo bólu jakiego odczuwała.
- Przysięgam że dotrwam na tyle długo, byś zdobyła swoją nagrodę, moja pani.
Choć wężowa dama mówiła szczerze, trudno byłoby się spodziewać by w takim stanie wytrwała dłużej niż godzinę czy dwie. Ale niektórzy powiadają, że determinacja silniejsza niż wszelkie fizyczne limity, więc kto wie. Na pewno dobrze świadczył fakt, że eugona nie wyła już z agonii, której doświadczała. Ból nadal był potworny, jednak starała się nie okazywać tego, co graniczyło z niemożliwym. Nie mogła powstrzymać się od stękania z bólu co jakiś czas, nie posiadała aż tak wytrwałej woli.
- Nie ma już takiej potrzeby... Deszcz ustaje
Odpowiedź, która skierowana była do upadłego rzeczywiście niosła w sobie prawdziwą treść, Lullasy czuła, jak deszcz powoli traci na sile. Chmury tymczasem powoli płynęły dalej po nieboskłonie, odsłaniając ukryte wcześniej gwiazdy. Gadziny z głowy naturianki wdzięcznie rozciągnęły się, zdumione uspokojeniem się rozszalałej pogody. Nadal padało, jednak teraz było dość znośnie. Nawet wiatr zdawał się cichnąć. Zupełnie jakby świat postanowił zakończyć to szaleństwo i dać sobie wreszcie spokój.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

- Weź się już zamknij - rzuciła w stronę wężowej niewolnicy. Szczerze mówiąc to miała gdzieś jej wytłumaczenia. Faktem było, że niczym rasowa samobójczyni rzuciła się wtedy na tamtego rycerzyka, który jakiejś większej krzywdy piekielnej by nie zrobił, a że jest niesamowicie inteligentną eugoną, to próba odparcia ataku skończyła się na solidnym krwawieniu z obu rąk. Dzięki wspaniałej wręcz pogodzie, która na szczęście zdawała się niebawem poprawić, opatrunki przemokły a teoretycznie zasklepione rany otworzyły się, przez co jej garderoba ma powody do ubolewania, bo skończyła jako prowizoryczny opatrunek. Akurat tego kawałka szmaty nie było jej żal, tego typu oraz bardziej wymyślnych strojów miała dostatek. Spora ilość jednakowych pancerzy, szat "na co dzień", oraz kilka sztuk sukni na wiele okazji, miała w czym wybierać.

***


Jakieś dziesięć minut później, z miejsca, gdzie znajdowali się wcześniej, kuśtykał ich znajomy mag. Dotarcie do nich nie sprawiło mu problemu, w końcu któż by inny mógł być sprawcą pobojowiska? Poza tym, wyczuć piekielną aurę nie było wcale tak ciężko.
- Zgodnie z umową, odnalazłem osobę, która dobije z tobą targu, reszta należy do ciebie - powiedział, gdy tylko znalazł się bliżej nich. - Mogę was tam teleportować w przeciągu paru chwil - dodał po chwili, po czym zabrał się za stworzenie odpowiedniego portalu.
- Po tamte błyszczące badziewie niebawem ktoś się zgłosi. Czwarta część skrzyni należy do ciebie. - Może i była piekielną, ale danego słowa dotrzymywała, przynajmniej tyle pozytywnego w niej było.
- No, łuskowata, szykuj się. Zaraz zobaczysz swój nowy dom - rzuciła w jej stronę Rayla. "O ile zapłata będzie wystarczająca." - A tobie zalecałabym wziąć jedną z tych trupich głów, może sypną złotem za fatygę. - Słowa te skierowała do upadłego. Jej tam pieniądze niepotrzebne, a tak ktoś inny może zostać wynagrodzony za śmierć pseudo czarnoksiężnika. Chyba wyczerpała swój limit dobrych uczynków na długi czas...
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Uważnie obserwował maga kiedy ten przybył. Obserwował go, i przysłuchiwał się rozmowie pomiędzy nim a pokusą. Czyli mag też miał jakąś korzyść z racji towarzyszenia Rayli w tej podróży. Mhm...
- Ta, jasne. - Rzucił, szczerze mówiąc, średnio zadowalała go wizja paradowanie z odciętą głową jakiegoś czarnoksiężnika. Chociaż, z drugiej strony faktycznie z racji tego mógł mieć jakiś zysk, zawsze ktoś mógł chcieć go ukatrupić, kiedy takiemu Carniveanowi przyszło to z łatwości, ledwie machnięcie mieczem i po sprawie...
Odszukał wzrokiem głowę czarnoksiężnika, było to niewielkim problemem. W końcu ostatecznie Eugona daleko tej głowy nie odtrąciła, więc kiedy ją znalazł podniósł i trzymając głowę za włosy stanął nieopodal maga tworzącego teleport. Ha, nawet przyglądał się temu jak to robił. Z czystej ciekawości po prostu.
Rzucił spojrzenie Eugonie, ale z jej twarzy ciężko było cokolwiek wyciągnąć.
- Co Ty tak dokładnie dostaniesz za dostarczenie jej? - Rzucił pytające spojrzenie pokusie, mając nadzieję, że ta zdradzi mu to na czym jej głównie zależało. Jak się domyślał, zależało jej na tym nawet trochę bardziej, niż po prostu "chcieć" to zyskać. W końcu dość dużo ryzykowała przy samym przejmowaniu wężowej kobiety pod swoje "skrzydła", o ile to dobre słowo. W końcu dość sporo ludzi też pozbawiła życia. I jak się głębiej nad tym zastanowić - od początku planowała przejęcie Eugony siłą, czy to wynikło po prostu... Samo z siebie. Jeżeli wynikło przypadkiem, to wnioskował, że piekielna była właścicielką niemałego majątku, skoro oferowała wcześniej dość sporą sumę za nią podczas licytacji... Ale to były teraz tylko takie jego rozmyślenia w oczekiwaniu na odpowiedź oraz stworzenie portalu przez maga.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Ton głosu piekielnej mówił sam za siebie - miała dość eugony. Nie trzeba owej naturiance dwa razy powtarzać, by zamilkła. Zrozumiała swój błąd i ani myślała wydać z siebie jakikolwiek dźwięk w tym momencie. Węże też zamilkły, co przy ich poprzednim zachowaniu było dość zaskakujące. Można by pomyśleć, że umarły wraz ze słowami pokusy. Jednak to że żyły zdradzały delikatne ruchy czerwonych łebków, które teraz tylko patrzyły.
Lullasy także zdawała się na chwile obecną jakby nie żyć. Z pochyloną głową, stała niczym posąg. Nawet nie poruszała się ani też nie patrzyła, gdyż oczy miała schowane pod swoimi powiekami. Mimo wiatru, nie drgnęła choćby odrobinę. Jej oddech był nie do usłyszenia, serce eugony zaś zdawało się bić spokojnie i cicho. Jeden rozkaz wystarczył, by przestała płakać i jęczeć z bólu. Tak jej pani chciała by było. Niewolnica niemal przestała dawać oznaki życia. Uspokoiła się, a wraz z nią uspokoiły się jej tętno i oddech. Rozkaz właścicielki był ważniejszy niż zimno, osłabienie, ból a nawet niż dwie groźne, wciąż krwawiące rany. Stłumiła to w sobie. Nadal cierpiała, lecz nie ukazywała tego, tylko wciąż była nieruchoma.
Okolica, gdzie leżały trupy zarówno diabłów jak i wilków zaroiło się od gnołów. Była to dla nich prawdziwa uczta, przez co powietrze wypełniło syczenie w oddali, połączone z trzepotem wielu drobnych skrzydeł. Może nic w tym specjalnego, ale gdyby był tu artysta, to dostrzegłby on urok tego widoku. Ciemność tylko nadawała piękniejszej atmosfery temu spektaklu. Ale to nie było ważne. Na pewno nie dla trójki, która była uczestnikiem poprzednich wydarzeń. Pogoda wciąż cichła, jakby chciała wrócić do swojego dawnego, nieskazitelnego stanu

***

Mag pojawił się w końcu, a wraz z nim jakby pogoda, przy której się tu pojawili. Zero chmur, zero deszczu, temperatura znośna. A wężowa dama...Cóż, można by pomyśleć że zamieniła się w kamienny posąg. Czekała wciąż, niewzruszona niczym. Nawet gnoł, który zgubił się od reszty grupy jej nie ruszył. Nawet mimo tego, iż wleciał prosto w jej twarz, by zaraz po tym, odlecieć tak szybko , jak tylko się zjawił.
Dopiero gdy pokusa przemówiła, eugona drgnęła lekko. Nieznacznie, ale zawsze coś. Po kilku chwilach portal był gotowy, a pokusa ruszyła w jego stronę. Za pokusą wdzięcznie pełzała naturianka, także upadły z dwiema głowami, z czego jedna nie należała do niego, ruszył za Raylą. Co jest po drugiej stronie? Tego dowiedzą się najpewniej w najbliższym czasie. Jedno było wiadome - na nudę narzekać raczej nie będzie trzeba.
Ostatnio edytowane przez Lullasy 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

Portal zaprowadził ich wprost do jakiegoś miasta, bo jego nazwy po prostu nie znała. Gdyby przyszło jej się uczyć tego typu rzeczy, to czasu na swą piekielną, choć szkodliwą działalność, nie miałaby wystarczająco, by móc efektywnie spożytkować go na nie do końca legalnych czynnościach. Mimo wszystko mogła założyć, że byli w stolicy tego całego księstwa, jakim był Karnstein. Pokusa nie miała zamiaru przyglądać się nadto architekturze tego miejsca, rzuciła tylko pobieżnie okiem na najbliższą okolicę. "Wystawne domy... w sam raz dla lalusiowatej arystokracji." - pomyślała. Takie wrażenie zrobiła na niej ta dzielnica. Nie spodziewała się za wiele po jej mieszkańcach, ot wysoce urodzeni mości panowie, którzy zadzierali nosa zbyt wysoko. Tego dnia kilkunastu takich już zabiła. Czyżby pieniądze tym razem szczęścia nie dały?
Skierowała swe kroki do mężczyzny, sądząc po aurze, wampira. Ów jegomość zdawał się czekać na "dostawę" w postaci wężowej niewolnicy. Jako, iż w takich sprawach Rayla zwlekać nie lubiła, od razu przeszła do rzeczy. Spodziewała się długiej paplaniny oraz typowo handlowej gwary, z niewielką mieszanką słownictwa godnego książąt. Na szczęście rozmowa poszła szybko i sprawnie, bez owijania w bawełnę. Wynagrodzenie może nie zdawało się być jakieś nadto wyjątkowe, ale dla niej było w zupełności wystarczające. Pierścień Negatywnych Emocji, bo ową błyskotkę otrzymała, zgodnie z nazwą, był zdolny wyczuć negatywne emocje rozmówcy, o ile był nim człowiek lub elf, pod warunkiem, że miał on słabszą wolę niźli jego nowa właścicielka, a przynajmniej tak wynikało ze słów wąpierza.
Jako, iż piekielna nie należała do nadto ufnych osób, postanowiła to sobie wypróbować na pierwszym lepszym przechodniu jednej z dwóch rzeczonych ras. W tym czasie osoba zainteresowana Eugoną przyjrzała jej się nieco bliżej, a co było warte wspomnienia, w żaden sposób nachalnie. Najprawdopodobniej wolał mieć pewność, że ów istota żyje i nada się do zadań, które jej zlecą.
- Miło się robi z tobą interesy - odparła chwilę po tym, jak przekonała się o poprawnym działaniu pierścienia. - Należysz do nich. - Te słowa skierowała do wężowej istoty, której na szczęście już się pozbyła.
Krwiopijca nie odszedł jeszcze, lecz spojrzał pytająco na upadłego i głowę, którą miał w ręku. Najwidoczniej ciekawiło go to zjawisko. Z czystej ciekawości, kobieta postanowiła jeszcze tu zostać i posłuchać ewentualnych targów o nagrodę za pozbycie się tamtego śmiecia, któremu wydawało się, że był nekromantą.
Zablokowany

Wróć do „Księstwo Karnstein”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości