Księstwo Karnstein[Gdzieś na terenie Księstwa]W poszukiwaniu Medarda

Miasta Karnsteinu są istnym kotłem, do którego wrzucono wielość nacji i upodobań architektonicznych. Wystawne domy w kolorach purpury i złota sąsiadują tutaj z dzielnicami, w których budowle mają być przede wszystkim funkcjonalne. Proste domy ułożone wśród wąskich, równoległych uliczek, wyłożonych kamieniami, zamieszkiwane są głównie przez mroczne elfy, dla których przepych jest zbędny. Po przeciwnej stronie są budowle, które zaskakują dbałością o szczegóły. Kolumny z głowicami przedstawiającymi sceny z legend.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

- Może i wynagrodzi, a może i nie - powiedziała, po czym wzruszyła nieznacznie ramionami. - Kto wie, co siedzi we łbie arystokraty... Zawsze możesz mu złożyć i swoją ofertę, jego głowa za "drobną" opłatą. - Mimo, iż mówiła jedno, to wyczuła pewną nieścisłość związaną z tym, co upadły powiedział wcześniej. Niby brał co chciał, a teraz ma, przynajmniej w teorii, w planach towarzyszenie pokusie w celu ewentualnej nagrody za eugonę... bardzo wiarygodna historia.
Uważnie obserwowała cyrkowe wręcz wydarzenie. Coś, co kiedyś było diabłem, a raczej diabłami, ruszyło w ich stronę. Zastanawiało ją, co też tak pokaźne grono nieumarłych piekielnych mogło robić w miejscu takim jak to. Czyżby Książę nie potrafił zadbać o porządek na swoich ziemiach? Księstwo nie mogło być aż tak wielkie, by nie móc zapanować nad tym, co się w nim działo. "Idioci, wszędzie idioci!" W sumie, to czego innego mogła spodziewać się po "władzy"?
- Kurwa, to chyba jakiś żart. - W ładniejszych słowach nie mogła określić tego, co tu się wyprawiało. Z jednej strony ożywieńcy z piekła rodem, teraz stado wyrośniętych wilków. "Co tu się do jasnej cholery wyprawia?" Czyżby wężowa kobieta była talizmanem przynoszącym nieszczęście?
- Przydałoby się skrócić o głowę tamtego pseudo czarnoksiężnika, a do tego przyda mi się dodatkowa para skrzydeł. - O przebiciu się w jego stronę raczej nie było mowy, a przynajmniej nie w odpowiednio szybkim czasie. - Czy tamten książęcy knypek sypnie złotem i tobie za fatygę nie wiem, ale sama to zrobić mogę. - Ot, drobna oferta ze strony pokusy. Skorzystała z okazji i przemieniła się w swą naturalną, piekielną formę. Nietoperze skrzydła, różki oraz długaśny ogon, Rayla w całej okazałości.
- Damy radę przerzucić ją w jakieś bezpieczniejsze miejsce? - spytała retorycznie, z uśmieszkiem na twarzy. Bez potrzeby dbania o żywot pełzającej istotki łatwiej będzie ukarać "dowcipnisia."
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Otworzył szerzej oczy widząc z jednej strony nadciągającą grupę diabłów. No, a raczej grupę istot, które dawniej były diabłami. Co tu do cholery jasnej robiły? W ogóle, o co tutaj chodzi!? Zaraz w głowie pojawił mu się natłok myśli. Od kiedy spotkał piekielną i eugonę doszedł do wniosku, że zaczęły go spotykać same... Powiedzmy, niemiłe rzeczy.
- Na czeluście piekielne, to co się tutaj dzieje wcale nie jest normalne... - Śmiał zauważyć, tak... Nadchodzące grono nieumarłych piekielnych, zbliżało się ku nim, kiedy w tej samej chwili, z drugiej strony mogli usłyszeć wycie wilków. Rzucił tam spojrzenie. I to co zobaczył, wcale nie było pocieszające, dość nawet demotywujące wręcz. Nie wahając się wyciągnął miecz, najchętniej po prostu wyciąłby w pień tą małą armię pod służbą czarnoksiężnika, którego nawet dobrze stąd widać nie było - o ile w ogóle było.
Rzucił krótkie spojrzenie na pokusę. Przyglądając się jej przemianie. Mhm... To rzucało trochę światła na to co wyczytał w jej aurze.
- Mhm... No przydałoby się, przydałoby. - Przyjrzał się jej twarzy szybko w głowie opracowując jakiś plan.
Popatrzył na wężową kobietę. Mhm, razem z piekielną na pewno daliby radę z zabraniem jej w odpowiednie miejsce. Tylko, na ile pozwoli im teraz nieznajomy czarnoksiężnik, który jak widać nie chciał im ułatwić tej podróży.
- Gdybyśmy zrobili to razem. Na pewno by się udało.- Stwierdził, rozprostowując skrzydła.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Lullasy wysłuchała tego, co mówili tuż obok niej. Faktycznie, cokolwiek tutaj się działo na pewno nie było codziennym zjawiskiem. Najwyraźniej byli o tyle nieszczęśliwi, że taki zwrot wydarzeń musiał się wydarzyć im. Szczególnie mocno przeżywała to eugona, która dopiero drugi raz w całym swoim życiu wpadła w walkę, nie wspominając o tym że pierwszy raz miał miejsce kilkanaście minut temu. Strach przeszywał Lullasy od samego patrzenia, jak zbliżają się zarówno wilki, jak i ożywione ciała. “Teraz jestem pewna. Naprawdę, gorzej być nie może.” Na całe szczęście, los nie zadrwił z niej po raz kolejny.
- Dodatkowa para? - Usłyszała słowa kobiety, nie rozumiejąc o co chodzi. Dopiero jej przemiana w prawdziwą, piekielną formę ujawniła przed Lullasy fakt, iż była to pokusa. Nie dowierzając własnym oczom, Eugona wpatrywała się w swoją panią przez dłuższą chwilę. Zaniemówiła, jednak po kilku chwilach wyrwała się z tego stanu. Z tego co usłyszała, zamierzali znieść się wraz z nią w powietrze. Nie brzmiało to dobrze, jednak naturianka nie narzekała, jakby nie patrzeć jako niewolnica narzekać w ogóle nie powinna.
Ożywieńcy zbliżali się w ich stronę, jednak ich tempo było na tyle powolne , że pokusa oraz pozostali zdołaliby zaparzyć sobie herbatę, nim sięgnie ich ta zastraszająca armia. Wilki, choć szybsze, wahały się czy zaatakować. Widok ogromnych skrzydeł nie był zachęcający do ataku, jednak mimo to powoli zbliżały się w ich stronę, kierowane głodem. Tymczasem nekromanta siedzący na drzewie był pewny swojego drobnego zwycięstwa nad swoimi losowymi ofiarami. Tak pewny, by jedną ręką utrzymywać ożywieńców na nogach, a drugą otworzyć księgę, z którą zaczął się zaznajamiać. Miał czas i pewność że nic mu nie będzie. W końcu to nie tak, że odlecą od jego straszliwych truposzy, kierując się prosto na niego z chęcią mordu ich niedoszłego oprawcy, czyż nie?
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

- Wyjdzie w trakcie - skwitowała krótko. Optymistką nie była, więc nie zakładała, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Mniejszy zawód w razie niewypału, a radość w przypadku powodzenia nieco większa. Takie już miała do tego podejście. Przy okazji rzuciła okiem na skrzydła upadłego. Osobiście lubiła mieć w swojej ślicznej łapce jakieś mięciutkie i puszyste... No co? Odrobina komfortu... Dobre skrzydełka to podstawa! Sama miała nietoperze, a tym daleko było do anielskich. Nie żeby była zazdrosna czy coś.
- Wystarczy przerzucić ją za drzewo, na którym siedzi ten nekromantyczny dupek, a później dobrać mu się do gardła. - Plan prosty, nieskomplikowany. - Przy odrobinie szczęścia wilki rzucą się na nieumarłe kukły, w przeciwnym wypadku możemy mieć drobny problem. - Nie była pewna, czy zabicie maga sprawi, że jego słudzy przestaną próbować dobrać się do skóry trójki "bohaterów." Zapewne przekonają się o tym za kilka chwil.
- To na co jeszcze czekamy? - rzuciła swoim jakże urokliwym głosikiem, po czym podeszła do Eugony. Naturianka nie miała w tej kwestii nic do powiedzenia.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Wysłuchał propozycji piekielnej i popatrzył na eugonę, określając mniej więcej ile może ważyć. Mhm. Nie powinno to być dla nich problemem. Gdyby miał to zrobić sam - tak, zdecydowanie można uznać, że byłby to dla niego jakiś problem. Ale współpracując z pokusą, mimo skrzydeł... Przypominających bardziej nietoperze, niż te jego - ogromne i rozłożyste, mimo wszystko jakaś pomoc to to była, mimo wszystko.
- Dobra. - Skwitował to jednym słowem, które wyrażało wszystko.
W mgnieniu oka znalazł się koło eugony, już w tej chwili lekko unosząc się w powietrzu. Zlustrował wzrokiem piekielną jeszcze raz. A następnie ocenił odległość do "nekromantycznego dupka" jak to pięknie określiła. Dobranie do gardła, o ile dobrze wnioskował będzie najmniejszym problemem. Mhm. Podtrzymanie na nogach tej małej armii musiało kosztować go sporo energii, jak uważał upadły, który mimo wszystko magii używał rzadko - głównie dlatego, że preferował rozwiązania... Siłowe... Z wykorzystaniem miecza najlepiej. W paru wypadkach też mogły to być pięści/nogi, ale to rzadko. Wrócił wzrokiem na eugonę. Bez uprzedzenia chwycił ją za rękę, trochę powyżej łokcia, upewnił się, że trzymał ją pewnie po czym rzucił spojrzenie pokusie, czekając na jej ruch.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Sytuacja z sekundy na sekundę robiła się coraz gorsza. Umarlaki były dosłownie kilka kroków od nich, szykując się do ataku. Wydawały z siebie pomrukiwania, przy tym machając na ślepo swym orężem, jakby mając nadzieje że mimo nadal dzielącego ich dystansu uda im się trafić kogokolwiek. Jednak na chwile obecną wilki były większym zagrożeniem. Trzepot skrzydeł anioła skutecznie powstrzymywał od ataku mniejsze z nich, które tylko powarkiwały groźnie, czekając na odpowiednią chwilę do ataku. Naturianka poczuła jak uskrzydlony złapał ją mocno za rękę. Nie był delikatny, ale nie dziwiła się. Jeżeli nie miała wyślizgnąć mu się z rąk. Wizja upadku z wysokości nie była przyjemna, wręcz przyprawiła Lullasy o dreszcze. złapała rękę upadłego, zaciskając palce tak mocno jak tylko mogła, co przy jej sile z trudem dało się odczuć.
Na chwile obecną wilki były większym zagrożeniem niż ożywieńcy. Trzepot skrzydeł anioła skutecznie powstrzymywał od ataku mniejsze z nich, które tylko powarkiwały groźnie, czekając na odpowiednią chwilę do ataku. Największy wilk, który miał w kłębie około półtora metra wysokości nie był tak niezdecydowany. Unoszący się upadły anioł tylko pobudził go do ataku. Kierował się na nogi piekielnego, które były najbliżej ziemi. Będąc tuż tuż, skoczył i rozwarł paszczę, gotów na zaciśnięcie jej w każdej chwili. Jednak w powietrzu coś uderzyło go w bok czaszki, sprawiając iż jedyne co poczuł mężczyzna to niegroźnie zderzenie łapy zwierzęcia z jego kończyną.
Tym czymś był ogon eugony, która sama nie wierzyła w to co się stało. Cios był słaby, lecz wystarczający by zmienić trajektorie lotu wilka. “Z...Zrobiłam to?” Wskazówka czarodzieja, by w razie zagrożenia użyć ogona faktycznie pomogła. Jednak wracając do wilka, minął on w powietrzu całą trójkę, zatrzymując się na jednym z umarlaków, który był najbliżej. Ożywieniec akurat miał wymierzyć cios buławą prosto w czaszkę pokusy, która była w zasięgu jego gnijącej ręki. Jednak zwierzęce cielsko wytrąciło go z równowagi, przez co upadł głośno na będącego tuż obok trupa.
Eugona przyjrzała się przez chwilę temu, co sprawiła swoim ogonem. Jednak nie było na to czasu, reszta umarłych zbliżała się, a pozostałe wilki szykowały się do ataku. Teraz wystarczy że pokusa złapie niewolnicę i może uda im się uciec. Wężowa kobieta obróciła głowę w stronę swojej pani. Zarówno głowa jej, jak i węży które żyły na owej głowie były pochylone w geście szacunku.
- Pani. - Wyciągnęła rękę w jej stronę, by piekielna mogła jak najszybciej ją złapać. Spokój, jakim teraz odznaczała się niewolnica był zaskakujący. Jeszcze chwile temu widać było w niej przerażenie, lecz teraz nie było po nim śladu. Najwidoczniej szacunek wobec właścicielki był najważniejszy nawet w obliczu zagrożenia.

***

- Hmm. Interesujące zakończenie - Nekromanta przymknął książke, zadowolony z lektury. Nie musiał nawet podnosić głowy w stronę miejsca gdzie toczyła się walka. Słyszał że coś się dzieje, jednak źle interpretując dochodzące go odgłosy - Nie ma to jak mścić się na podłym świecie!
Gdyby głupota miała skrzydła, nekromanta już dawno fruwałby wśród niebios. A gdyby tyczyło się to ego, to skrzydła tego człowieka większe byłyby od skrzydeł samego prasmoka. To szczerze mówiąc cud, że ktoś taki jak on jeszcze żyje. Ale cóż poradzić. Tymczasem pusty żołądek jegomościa dał się we znaki. Schował do torby księgę, by wyjąć bochen chleba. Przecież nie można mordować innych z pustym żołądkiem, prawda?
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

Przynajmniej tym razem Eugona miała chodź trochę oleju w głowie, by użyć swojego ogona jako broni, a nie rzucać się w paszczę wilka. Najwidoczniej i zwierzęta... pół zwierzęta... tego typu stworzenia mogły też się czegoś nauczyć, w trybie natychmiastowym. Pogratulować inteligencji.
- No to hop - odparła, po czym chwyciła ją za rękę, dość mocno. Nie chciała, by w trakcie lotu coś spadło nieumarłym na głowę i skręciło sobie kark, bo z nagrody nici. Nie żeby była aż taką materialistką, ale za pozbawienie kilkunastu osób życia coś jej się za to należało. Kosztowało ją to nieco wysiłku oraz zużycia cennych zasobów. Nigdy nie wiadomo, czy przypadkiem jej zbroja nie została uszkodzona czy też miecz stępiony. W dodatku zabójstwa mogły pozostawić trwały ślad na jej psychice, a była bardzo wrażliwą istotką. Również delikatności nie można było jej odjąć, pod warunkiem dostania się pod pancerz, ale kto by się tym przejmował?

Ten widok zapadłby każdemu w pamięć. Pokusa i Upadły Anioł, którzy transportują drogą powietrzną Eugonę... Skoro znikąd wzięło się stado wilków oraz nieumarłe diabły, to owe zjawisko nie powinno nikogo dziwić. Podlecieli kawałek za drzewo, na którym siedziała ta czarująca flądra, po czym odstawili "pakunek" na ziemię.
- Nadszedł czas rozszarpać naszego kochanego czarnoksiężnika na strzępy - powiedziała z lekkim uśmieszkiem na twarzy, po czym ruszyła z mieczem w ręku ku niemu. Jego słudzy nie zdążą w porę wrócić, a przynajmniej tak wynikało z prostej analizy. Jeśli wataha wilków postanowi nie zainteresować się tylko ruszyć w ich kierunku... wtedy zacznie się zabawa.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Kątem oka zauważył, zbliżającego się jak podejrzewał największego z wilków. Wolną ręką - drugą nadal mocno trzymając eugonę - sięgnął do rękojeści miecza przytroczonego do boku. ale w tej samej chwili eugona na swój sposób zmieniła trajektorię lotu skaczącego w jego stronę wilka. Przy okazji też wilk dzięki temu też nie pozwolił zaatakować jednemu z ożywieńców pokusy. Mhm. Aż kiwnął głową z uznaniem tego czynu, którego ostatecznie się nie spodziewał.

Kiedy dojrzał, że pokusa już trzymała eugonę za rękę, i zaczęła lecieć - to poczynił to samo. Zaiste komicznie musiało to wyglądać, kiedy taka dwójka sobie leciała, i trzymała za ręce wężową kobietę, i tak sobie lecieli... Gdyby tam był ktoś kto nie widział w życiu niczego ciekawego - ten widok z pewnością by mu to wynagrodził, zdecydowanie... No ale nic. Odstawili ją na ziemię.

W następnej chwili już miał w dłoni miecz, którym miał zamiar po prostu odciąć głowę nekromancie. Nie widział ku temu żadnych przeszkód, ten jakby nie zwracał na nich uwagi. Machnął dwa razy skrzydłami, unosząc się ponad ziemią.
- Zostaw go mnie. - Rzucił, a w następnej chwili już leciał w stronę nekromanty. Już po krótkiej chwili był w niewielkiej odległości do niego, kiedy ten go chyba usłyszał, uniósł głowę, właśnie przeżuwał bochenek, rozchylił lekko usta, i zrobił wielkie oczy ze zdziwienia widząc nadlatującego anioła z mieczem. W następnej chwili... Cóż, nekromanta był pozbawiony głowy. A upadły już powoli wracał ku pokusie.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Wzniesienie się w powietrze było dla wężowej niewolnicy niezbyt przyjemnym przeżyciem. Gdziekolwiek nie spojrzała, miała wrażenie że zaraz spadnie. Nawet jeśli nie była to imponująca wysokość, to Lullasy wolała zdecydowanie pełzać po ziemi, niż latać wśród chmur. rękoma trzymała mocno ramiona pokusy i upadłego, jakby mieli zaraz ją puścić bez ostrzeżenia. Kręciło jej się w głowie przez każdą sekundę tej podróży w powietrzu. Jej ogon dyndał, kiwając się w różne strony, co na szczęście nie utrudniało lotu. Węże które zastępowały jej włosy były skulone, starając się przylegać jak najmocniej do czaszki, z której wyrastały.

***

Kilkaset metrów stąd, pewien krasnolud przesiadywał na skale. W ręce dzierżył kufel, który pełny był piwa z beczek, które akurat były załadowane na jego powozie. Były to pierwsze minuty jego postoju, który zamierzał spędzić w kompletnym upojeniu jego błogosławionym napojem.
- Nie ma to jak porządne piwo w porządną noc!
Przybliżył krawędź kufla do swych warg, po czym wziął najmniejszy możliwy łyk jaki był w stanie. Piwo nie było jego, należało do kupca dla którego pracował. Musiał więc się upewnić czy aby na pewno nie zatrute. W jego oczach widać było błogość, spowodowaną smakiem bursztynowego trunku. Jednak coś zwróciło jego uwagę. Daleko na niebie widział zarys czegoś. Na tle rozgwieżdżonego nieba dało się dostrzec ogół tego, co leciało przy nieboskłonie. Coś długiego wyglądące jak kluska czy też wąż zwisało w najlepsze, niesione przez kogoś, kto wyglądał na anioła oraz dziwną istotę, której skrzydła przypominały nietoperza. Krasnolud przetarł oczy ze zdziwienia, po czym upewniając się, że to jeszcze nie znikło z nieba, kątem oka popatrzył na kufel który wyrzucił jak najdalej od siebie
- Widziałem już więcej niż mogę zrozumieć. Chyba czas odstawić te szczyny na dobre.

***

Lądowanie było istnym błogosławieństwem dla naturianki, która upadła na ziemię, gdy tylko puścili jej ręce. Świat wirował w jej głowie. Miała wrażenie że zaraz zwróci marną zawartość swojego żołądka. Wydała z siebie syk, przeciągnięty niczym jęk osoby chorującej na żołądek. Gdy tylko próbowała wstać, podnosząc się rękoma, świat znów zawirował, a jej głowa z powrotem spotkała się z gruntem.
- Ugh... - Nawet tak słabe uderzenie było powodem do jęczenia z bólu dla naturianki. strach pomyśleć jakie dźwięki wydawałaby, gdyby była mordowana jednocześnie przez ożywieńców oraz wilki. Skoro o nich mowa, to nadmienić trzeba od razu co się działo w miejscu, z którego uciekli. A działo się dość dużo. Ożywieńcy mieli rozkaz zaatakowania żywych, a jedyne żywe istoty w pobliżu jakie pozostały to były wilki, które także nie były pokojowo nastawione do gnijących ciał. Rozpętała się walka, którą bez trudu wygrali ożywieńcy. Ostatni wilk padł w momencie, gdy pokusa wraz z resztą wylądowała na ziemi. Wpół-żywe ciała już miały ruszać w tamtą stronę, gdy nagle magia, która utrzymywała ich na nogach zgasła, wraz z żywotem nekromanty. Niczym kukły którym ucięto sznurki, ciała demonów padły na ziemie.
Tymczasem eugona po wielu staraniach w końcu przestała czuć się jak przeżuta przez smoka. Nadal nie miała na tyle równowagi by wstać, lecz podparła się rękoma, by nie musieć dłużej trzeć twarzą o trawę. Jej oddech nadal był nierówny po tak gwałtownym przeżyciu, jednak powoli dochodziła do siebie.
- Już nic nam nie grozi, prawda pani? - Spytała, nie wiedząc czego jeszcze może się spodziewać. Działo się wiele, lecz to nie oznacza, że to koniec. Zawsze była drobna szansa że los im łatwo nie odpuści. Tymczasem głowa nieszczęśnika, który uznawał się za wszech potężnego nekromantę poturlała się aż do naturianki. Węże syknęły gdy tylko ta się zatrzymała, a Lullasy kiwnęła głową, jakby zgadzała się z kimś. Lekkim machnięciem ogona odrzuciła ją daleko od siebie. Chciała na chwile zapomnieć o tym co się stało.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

- Proszę bardzo - odparła wyjątkowo kulturalnie i miło, jak na swoją skromną, piekielną osóbkę. Skoro aniołek tak bardzo chciał pozbawić życia niedoszłego czarnoksiężnika, to droga wolna. Przynajmniej ona nie będzie musiała się dodatkowo wysilać, bo po ostatnim koncercie, mającym miejsce na miejscu aukcji, z miłą chęcią odpoczęłaby w jakimś przytulniejszym miejscu. Z miłą chęcią przespałaby się w ciepłym łóżeczku, przykryta mięciutką kołderką... Jeszcze tylko jakieś miłe towarzystwo, najlepiej żeńskie, i pokusa miałaby chwilowy raj na ziemi. Co poradzi, że o igraszkach myślała dość często? Ponoć wszystko jest dla ludzi, a ona potrafiła skutecznie przekonać jednostkę do wspólnej, upojnej nocy, przynależność rasowa zobowiązywała.
- Skoro od tak napotykamy grasującego z piekielnymi, choć martwymi sługami nekromantę, to możesz spodziewać się wszystkiego - odparła Eugonie. Akurat w kłamstwie się nie lubowała, więc fałszywych oświadczeń odnośnie tego składać nie miała zamiaru. Tej nocy, nawet i smocza inwazja by jej nie zdziwiła. "Wesołe miejsce, nie ma co."
Spojrzała na powracającego anioła, mającego przy sobie głowę maga. Żeby biedak mógł widzieć teraz swoją odrąbaną część ciała, a zwłaszcza zaskoczenie, które pozostało mu nawet po śmierci. Nic tylko namalować i oprawić w ramkę. Wspaniała ozdoba kominka.
- Musiał się nieźle zdziwić, prawie mi go żal. - "Prawie" robiło wielką różnicę. Przy okazji mogła też stwierdzić, że w ich łuskowatą "przyjaciółkę" wstąpił prawdziwy duch bojowy. Wpierw uderzenie wilka, teraz głowy.... Czyżby kolejne cuda?
- Skoro i tak spędzimy ze sobą trochę czasu, to może warto poznać chociaż swoje imiona? - Zawsze to sposób na podtrzymanie rozmowy czy coś... - Rayla - przedstawiła się.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Zlustrował spojrzeniem węża, który odtrącił głowę zmarłego nekromanty. No cóż...Mhm, od razu poczuł się lepiej, kiedy zobaczył jego minę, nadal zdziwioną. Przywołał na twarz delikatny uśmiech i popatrzył w stronę pobojowiska. Martwe wilki, zwłoki jeszcze przed chwilą chodzących ozywienców... Cóż, jak widać po śmierci nekromanty już nic ich nie trzymały "przy życiu" więc było już po ich chyba największym problemie. O ile nie jedynym. Teraz zostało im jedynie kontynuować podróż, i o ile napotkają jakieś przeciwności, chociaż wątpił - w końcu byłaby to już na prawdę kumulacja, pokonać je i zakończyć to pasmo problemów... Popatrzył na miecz, były na nim pojedyncze ślady krwi, bo mimo błyskawicznego ruchu nim, coś tam jednak się ostało. Przyklęknął, nie spuszczając oka z eugony i pokusy, po czym delikatnie wytarł ostrzę w trawę, zajęło mu to na prawdę krótką chwilę. Wstał.
- Prawie... Mi nawet prawie żal go nie jest. - Stwierdził, ani trochę nie było mu go żal. W jego oczach nie zasługiwał na to w żadnym stopniu, więc tego nie dostał... Zresztą, już był martwy, i oby jego dusza, czy coś tam trafiło do piekła. Albo w najgorsze możliwe miejsce.
Popatrzył, aż nawet zdziwiony, że ta mimo wszystko zamknięta w sobie piekielna, która raczej była początkowo do niego dość... Mhm. Sceptycznie nastawiona. O ile to dobre słowo, no ale nic.
- Carnivean. - Odparł krótko. - Co dalej? - Dodał też, mimo wszystko to ona wiedziała chyba gdzie zmierzali, więc jej pozostawiał decyzję poprowadzenia ich ku temu miejscu.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Po dłuższej chwili wężowa niewolnica podniosła się całkowicie z ziemi. Czuła się już znacznie lepiej, lecz nadal skutki lotu dawały jej się we znaki. Choć była prawdopodobnie pierwszym wężem który latał, nie zmieniało to faktu iż było to okropne przeżycie.
- Rozumiem. - stwierdziła uległym tonem, słysząc odpowiedź pokusy. Może faktycznie lada moment stanie się coś jeszcze gorszego od żywych trupów i wilków? Albo też los w końcu daruje im, dając im w spokoju odpocząć? Nie wiedziała. Mogła jedynie zastanawiać się nad tym, jednocześnie czekając by sprawdzić, czy faktycznie po raz kolejny coś będzie im zagrażało. Chwile po tym odpowiedziała na słowa pokusy odnośnie denata. - Zasłużył na gorsze rzeczy, moja pani. Zaatakował cię i to w dodatku nie bezpośrednio, lecz przy pomocy żywych trupów, znieważając cię tym sposobem.
O ile pierwsze jej słowa były spokojne, to w kolejnych słychać było, jak eugona na siłę tłumi w sobie gniew. Najwyraźniej jej pani była najważniejsza, stąd też negatywne emocje wobec tego, kto ośmielił się próbować ją zranić. Jednak nie była to dzika furia, ani nic podobnego. Po prostu nie darzyła zbytnią sympatią osoby, które odważyły się coś zrobić jej właścicielowi, lub właścicielce, jak w tym przypadku.
- Moje imię to Lullasy - Odrzekła krótko, znów mówiąc w sposób dosyć pozbawiony emocji, jednocześnie mówiąc dość ulegle i cicho. Już miała zamilknąć, gdy jeden z węży zsunął się z jej głowy na tyle, by być przed oczami naturianki. Ziewnął on dość szeroko, by zaraz po tym machnąć głową w stronę pokusy. Eugona bez trudu zrozumiała przekaz. - Pani, myślę iż powinniśmy zrobić postój, byś mogła nabrać siły na wypadek kolejnych, nie oczekiwanych wydarzeń.
Bardziej łagodny i delikatny głos niż ten, którym przemówiła wężowa niewolnica, ciężko by było sobie wyobrazić. Z każdym słowem wyczuć można było bezgraniczny szacunek oraz uległość wobec piekielnej, która prawdopodobnie ma to wszystko w głębokim poważaniu.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

"Przynajmniej tyle." - skomentowała krótko, już w myślach. Jeszcze tylko wytresować Eugonę, by robiła jakieś sztuczki, i nadworny błazen jak malowany... I jeszcze ten wygląd! Że też wcześniej na to nie wpadła. Na szczęście jej zastosowanie nie było zmartwieniem pokusy. Wraz z momentem otrzymania nagrody za swe "heroiczne" czyny, los niewolnicy będzie jej obojętny. Zostanie wplątana do cyrku, będzie sprzątać posiadłość, zrobią z niej elementy garderoby... wszystko jedno.
- Nie on jeden - dodała jeszcze, tym razem na głos. Ilość osób, które zasłużyły na gorszy los, była wręcz przeogromna. Ona sama mogła stanowić tego odpowiedni przykład. Ileż to duszyczek ucierpiało na wskutek jej działalności, i nie chodzi tu wcale o "najmilszą" działalność jej gatunku, była wręcz przeogromna. Ostatnie jej ofiary jeszcze z miejsca aukcji był niewielkim procentem tych, którzy pożegnali się ze światem za sprawą piekielnej.
Zarówno imię upadłego jak i naturianki nic jej nie mówiło. W tym drugim przypadku było to wręcz naturalne, w końcu był to tylko zniewolony i wytresowany "zwierzaczek." Biorąc pod lupę aniołów, miała w pamięci parę imion, a były to głównie osobniki zasługujące na swoje piekielne miano.
- Czekamy, aż ten pożal się boże, mag odnajdzie obecną lokalizację zleceniodawcy, więc to co będziemy robić do tego czasu mogę równie dobrze pozostawić i w waszej gestii. - Będą iść, siedzieć na tyłku lub też podrywać jakieś kobiety, pokusie było to obojętne.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Ponownie zdecydował przyjrzeć się dokładniej Eugonie. Na prawdę widać po niej było już po chwili pobytu blisko niej i Rayli, która aktualnie była jej panią, właścicielką. Czy jak to tam Lullasy, czy jak ona tam mówiła, że się nazywa ją nazywa. Zresztą, nie ważne.
Mhm, skoro nie mieli nic robić, prócz czekania tak na prawdę to zdecydował się usiąść po turecku na ziemi.
- Czekamy aż mag odnajdzie miejsce w którym jet ten zleceniodawca. I od razu do niego się wybieramy, tak? - Znaczy, to było już bardziej pytanie retoryczne, bardziej rzucił to do siebie, niż do piekielnej, tak na prawdę nie oczekiwał od niej odpowiedzi.
Rozejrzał się, nadal było ciemno.
- Może powiesz coś o sobie, Raylo. - Rzucił od niechcenia. Ostatecznie średnio go to obchodziło, ale na jakiejś wspólnej rozmowie szybciej będzie mijał czas, niż na takim bezmyślnym siedzeniu, z którego nic nie wynika. A, może przypadkiem dowie się czegoś ciekawego na jej temat. Może... W gruncie rzeczy były to jedynie domysły, z których wiele nie wynikało. A może nawiążą jakąś ciekawą konwersację - wtedy na pewno czas minie o wiele szybciej. Zatrzymał wzrok na jej twarzy, czekając na jej odpowiedź.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Z tego, co mówiła Rayla i co powtórzył zaraz po niej upadły, mieli teraz przerwę. Tuż po tym jak Carnivean zaproponował pokusie, by ta podzieliła się nieco wiedzą o swojej osobie, nastała głucha cisza, czekająca aż piekielna odpowie. I nie tylko cisza czekała. Naturianka także była ciekawa, właściwie, to ona zawsze była ciekawa. Ciekawość była w pewnym sensie częścią jej życia, gdyż czasami tylko obserwowania jej nie zabraniano. Kiedyś musiała przez trzy godziny czekać. I czekała, obserwując każdy szczegół okolicy. Nawet teraz pamięta kształty, jakie tworzyły chmury, a nawet kierunek z którego wiał wiatr. Teraz też wiał i to od strony oceanu. Jakby samo zimno nocy nie wystarczało, powietrze znad wody było lodowate.
- Robi się dosyć chłodno. - Powiedziała szeptem, jakby sama do siebie. Dostała gęsiej skórki, gdy tylko mocniejszy podmuch zawiał na nieosłonięte ciało naturianki. Jednak Lullasy doskonale wiedziała że czasami stała na o wiele gorszym mrozie. Wiedziała jednak , że to szybko może skończyć się przeziębieniem przy jej wątłym ciele, a z tego jej pani mogłaby nie być zadowolona.
Eugona znalazła miejsce blisko swojej pani, gdzie rosła gęsta, dosyć miękka trawa. Przemieściła się tam kilkoma ruchami swojego ogona, by następnie opierając się ostrożnie rękoma, pochylić się nad trawą. Starała się nie przemęczać ich, co przy wadze jej wężowego cielska było dosyć trudne. Gdy tylko jednak udało jej się, ogon zwinęła w swoją stronę. Po kilku chwilach wiercenia się w miejscu, Lullasy była opleciona swoim własnym ciałem, niczym szalem. Łuski były dość wygodne, i jednocześnie nie dopuszczały ciepła do delikatniejszej, górnej części jej ciała. Mogło to wyglądać dość dziwnie, jednak dla niewolnicy liczyło się to, że przynajmniej teraz nie zmarznie.
Lullasy leżała tak teraz, zamyślona nad nie wiadomo czym. Węże które towarzyszyły jej były dość spokojnie. Syczały, rozglądając się w około. Ucichły nagle, gdy na głowę jednego z nich spadła kropla wody. zaskoczony wąż spojrzał w niebo, a zaraz po nim wszystkie inne. Kropiło. Gady zasyczały i zaczęły najwyraźniej konkurować między sobą, kto chapnie więcej kropel deszczu. Na niebie były tylko pojedyncze chmury, więc nie zapowiadało się na ulewę. Krople deszczu mozolnie spadały na ziemię, rośliny, a także na obecną niedaleko drzewa trójkę. Zmoknąć nie zmokną, przynajmniej przez najbliższy czas.
-Pani? Jeśli można, też chciałabym usłyszeć nieco o tym, kim pani jest. - Powiedziała, pożerana od środka przez ciekawość. Jednak mimo to powiedziała to dość nieśmiało i cicho. Nie wiedziała czy w ogóle powinna się odzywać, ale było już za późno, nie zatrzyma swoich słów gdy już całkiem wyleciały z jej ust. Zamilkła, czekając na reakcję pokusy. Węże tymczasem dalej próbowały złapać krople deszczu w swoje drobne paszcze, wyglądając przy tym jak pisklaki, domagające się jedzenia.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

"Coś o sobie?" - Spodziewała się wielu rzecz, ale nie tego, że przyjdzie jej opowiadać o sobie. Ogółem rozmowy w jej wykonaniu nigdy nazbyt fascynujące nie były. Ona sama była stworzona do innych, bardziej diabelnych i wcale nie tak bardzo przyjemnych rzeczy, a tu takie coś.
- Coś o sobie, huh? - powtórzyła to, co chwilę wcześniej w myślach. - Niech wam będzie. - Mogła jeszcze dodać coś w stylu: cudów się nie spodziewajcie, ale to już sobie podarowała. Ot coś na kształt dobrego serduszka. Nim jednak przeszła do tej jakże wspaniałej opowieści, rozsiadła się wygodniej na ziemi, bo nie będzie przy takiej "okazji" stać.
- Jak już zdążyliście zauważyć, jestem pokusą, a dla mniej wtajemniczonych, piekielną. Najdokładniej rzecz ujmując, żeńską wersją diabła. Tylko większość z nich ma nieco... inne upodobania co do spędzania wolnego czasu oraz swej, w głównej mierze, szkodliwej działalności na rzecz niebian i przeciętnych ludzi. - Głowę miała skierowaną bardziej ku eugonie, gdyż nie spodziewała się, że ta będzie wiedziała, o czym Rayla mówiła. - Zobaczyć opancerzoną przedstawicielkę tego gatunku, która pozbawia wielu ktosiów życia, to prawdziwa rzadkość. - Osobiście nie znała wielu pokus, które spędzały czas tak jak ona. Większość wolała spędzać czas na uciechach cielesnych i zabawie na emocjach śmiertelników. Nieco nudne, aczkolwiek przyjemne zajęcie, jeśli zajmować się tym przez dłuższy okres czasu.
- Co ty by jeszcze ciekawego powiedzieć... Pomijając chociażby egzekwowanie warunków cyrografów i innych piekielnych umów... - zamyśliła się nieco. - Szukam czegoś odnośnie tej tam latającej, smoczej miniaturki - mówiąc to wskazała ku górze, gdzie latał jej Izo. Skubaniec cały czas trzymał się z daleka od wrzawy, pożytkując ten czas na poznanie otoczenia. Ciekawska, latająca jaszczurka.
- Nie tak dawno natrafiłam na swego rodzaju laboratorium, gdzie jakiś badacz, czy tam mag zajmował się wytwarzaniem tego typu stworzonek. Powiedzmy, że nie dogadaliśmy się, więc Izo jest jedynym egzemplarzem. Zastanawiam się tylko, czy działał według jakiegoś wzorca, bo chętnie bym sobie o tym poczytała. - Na początek powinno wystarczyć, ot taka mała opowiastka. - Twoja kolej, Carniveanie - powiedziała w kierunku piekielnego.
Zablokowany

Wróć do „Księstwo Karnstein”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości