Księstwo Karnstein[Księstwo Karnstein] Purpurowa Rzeka

Miasta Karnsteinu są istnym kotłem, do którego wrzucono wielość nacji i upodobań architektonicznych. Wystawne domy w kolorach purpury i złota sąsiadują tutaj z dzielnicami, w których budowle mają być przede wszystkim funkcjonalne. Proste domy ułożone wśród wąskich, równoległych uliczek, wyłożonych kamieniami, zamieszkiwane są głównie przez mroczne elfy, dla których przepych jest zbędny. Po przeciwnej stronie są budowle, które zaskakują dbałością o szczegóły. Kolumny z głowicami przedstawiającymi sceny z legend.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

[Księstwo Karnstein] Purpurowa Rzeka

Post autor: Aestar »

Minęło dokładnie siedemnaście dni odkąd ostatni raz widział blondwłosą wampirzycę. Mimo najszczerszych prób, nie był w stanie nie tylko o niej zapomnieć, lecz również zaleczyć nadszarpniętą, męską dumę, która ucierpiała chyba najbardziej w wyniku owego spotkania. Jednakowoż przez owe siedemnaście dni, każdego wieczoru o zmroku Aestar przychodził do tego samego lokalu, w którym po raz pierwszy spotkał Klivien. Karczma nosiła nazwę "Purpurowa Rzeka", podobno od nazwy wina, jakie serwowano wyłącznie tutaj, a którego pochodzenie było owiane tajemnicą i nawet kompletnie pijany, karczmarz zarzekał się, że go nie wyjawi.
Jak co dzień, diabeł siedział dokładnie przy tym samym stoliku, co przy swej pierwszej wizycie tutaj, wtedy jeszcze w towarzystwie kobiety. Pił dokładnie to samo wino, które pili razem, zaś długi miecz spoczywał w pochwie, leżąc płasko na blacie stolika. Mężczyzna powolnym niespiesznym ruchem gładził głowicę broni pocierając ją kciukiem. Czekał tutaj w nadziei, że pojawi się ta, której jako jedynej nie był w stanie dotąd uwieść, a wchodząc tu, wpadnie w jego sidła i tym razem już się nie wywinie.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Okolice Varren były dość dzikie i nieciekawe dla osoby takiej jak Klivien, kochającej bycie wśród ludzi. Po dwóch dniach wampirzyca wróciła do miasta z nowym nastawieniem, wynikającym z wielogodzinnych przemyśleń. Nie miała po co wracać do Arturonu. Tamto jej życie już się skończyło i tylko zamęczałyby ją wspomnienia. Postanowiła zamieszkać w Varren na dłuższy czas. Potrzebowała uczciwego zajęcia i zarobku. Potrafiła pięknie szyć i wykonywać biżuterię, ale nie miała smoków na wynajem pracowni i zakup surowców. Potrzebowała kontaktów.
Jako uzdolniony szpieg, Klivien nie musiała się o nie martwić. Zdobyła je łatwo, będąc tam gdzie trzeba i wyciągając uszy tam gdzie trzeba.
Dowiedziała się o pewnej bogatej rodzinie, która czyha na spadek po leciwej matronie zwanej Sophia Linde. Staruszce groziło niebezpieczeństwo, bo synowie knuli spisek i biedaczka żyła jeszcze tylko dzięki temu, że żadnemu z nich nie udało się jeszcze wyłudzić od niej pewnego zapisu w testamencie.
W typowy dla siebie, miły, konkretny i dyskretny sposób Klivien przedstawiła owe informacje wspomnianej starszej damie. Zyskała zaufanie i posadę. Od tamtego dnia prawie nie opuszczała staruszki na krok pomagając jej we wszystkim i bardzo uważnie chłonąc od niej informacje. Przez dom Sophii przewijało się wiele osobistości i można było zasłyszeć wiele interesujących historii. Klivien liczyła na to, że któregoś dnia pracodawczyni udzieli jej pożyczki na prowadzenie własnej pracowni jubilerskiej.

Pewnego wieczora Klivien towarzyszyła pani Linde na spacerze. Przechodziły właśnie koło "Purpurowej Rzeki" gdy staruszka oznajmiła, że jest spragniona. Była to bardzo leciwa osoba, która idąc wspierała się na ramieniu Klivien. Wczorajszego dnia przeżyła upadek i straciła przytomność. Klivien znalazła ją leżącą w korytarzu na podłodze. Klivien obawiała się o jej zdrowie, więc szybko przystała na prośbę wstąpienia do karczmy. Razem przekroczyły próg lokalu, po czym Klivien odprowadziła starowinkę do stolika i pomogła jej zająć miejsce na krześle. Widać było, że pani Sophia jest bardzo bogata, o czym świadczył jej strój i ozdoby, a także intensywna woń perfum jakie wokół siebie roztaczała. Była drobną, przykurczoną staruszką o trzęsących się dłoniach i podbródku. Prawie cały czas oczy miała przymknięte, była bowiem na pół ślepa. Kiedy jednak Klivien się oddaliła od stolika na jedną chwilę powieki staruszki się uchyliły a pod nimi błysnęły czerwone, pionowe diabelskie źrenice.

Klivien nie zauważyła Aestara, bo też w ogóle się go nie spodziewała. Podeszła do baru i poprosiła o wodę. Barman ją wyśmiał, ale jego śmiech umilkł, gdy dziewczyna położyła na ladzie kwotę odpowiadającą trzykrotnej wartości wina. Po chwili odebrała szklankę i zaniosła na stół swojej chlebodawczyni.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Pochylony w przód, z myślami pogrążonymi w bezmyślnej kontemplacji nad zawartością kielicha, Aestar nawet nie zobaczył, jak ta na którą czekał weszła do karczmy, na dodatek nie będąc samą. Chwilę tak trwał, pogrążony w odmętach własnego umysłu, które błądziły wokół najmniej istotnych spraw, jakby to miało odciągnąć jego myśli od prawdziwego celu, który przywiódł go tutaj tej i poprzednich nocy. W końcu jednak wyprostował się, by ruchem głowy odrzucić długie włosy w tył i jednym haustem opróżnić naczynie dzierżone w dłoni.
Miał naprawdę dobry wzrok, zaś takie rzeczy jak ta, jaką miał okazję dostrzec, nie były w stanie mu umknąć nawet w takim tłoku, jaki powoli zaczął się tworzyć w lokalu. Nie wiedział, że owa "babcia" jest towarzyszką Klivien oraz niejako jej pracodawczynią. Po prostu wiedziony przeczuciem wstał, chwytając miecz tuż poniżej jelca i ruszywszy z nim, przepchnął się bez trudu przez tłum, by niespodziewanie dosiąść się do stolika starszej pani imieniem Sophia. Na ustach diabła pojawił się delikatny, miły uśmiech, lecz spojrzenie jego czarnych oczu było naprawdę paskudne. Miał ochotę zapytać diabła siedzącego naprzeciw niego, co też takiego lub raczej kto, jest jego kolejną ofiarą. Nie zdążył, bowiem w tym samym momencie do stolika podeszła blondwłosa wampirzyca, której Aes posłał przeciągłe, nieco zakłopotane spojrzenie nie bardzo wiedząc, jak powinien w tej sytuacji zareagować. Wszystko to było bardzo, bardzo dziwne.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Widok Aestara siedzącego przy ich stoliku wywołał w niej poruszenie. Ze zaniepokojeniem odczuła, że obecność mężczyzny przyspieszyła bicie jej serca. Czyżby się bała? Nie... nie miała powodu. Zresztą uczucie było przyjemne. Całe otoczenie nagle nabrało żywszych barw. Odgłosy stały się wyraźniejsze, zmysły chłonęły każdy najdrobniejszy bodziec. Klivien musiała przyznać, że jest pobudzona.
Nie liczyła na to spotkanie i zdawało jej się, że go nie pragnęła. Kiedy jednak zjawił się niespodziewanie odebrała to jako coś niezwykłego. Zaczerpnęła więcej powietrza w płuca.
Stała koło niego ze szklanką wody w dłoni. Nie patrzyła na panią Sophie, tylko w czarne oczy Aestara. Miała wrażenie, że na linii ich spojrzeń przepływa jakiś prąd. Wydawał jej się inny po tej przerwie. Nie potrafiła dojść na czym polegała ta zmiana. Wydał jej się poważniejszy, bardziej niebezpieczny, bardziej męski. Być może sprawił to jakiś nieokreślony cień na jego obliczu.
Klivien była w sercu pełna dobra, chociaż nie obnosiła się ze swoimi przekonaniami i nie próbowała naprawiać świata, ani nikogo pouczać. W przypadku mężczyzn, nie potrafiła się oprzeć temu cieniowi. Zgorzkniałości, nienawiści, cynizmowi... Kiedy spotykała kogoś przepełnionego tymi emocjami, odczuwała do niego silny pociąg. Jej słodycz tęskniła za goryczą. Jej miękkość pożądała ostrości. Jej łagodność potrzebowała koić gwałtowność. Klivien podlegała odwiecznemu prawu przeciwieństw, które każe delikatnym kobietom kochać "niegrzecznych chłopców".
Dlatego gdy zobaczyła brzydki uśmiech Aestera i mrok w złowieszczym spojrzeniu, jakie skierował w stronę staruszki, poczuła do niego silny pociąg. Jednocześnie zaniepokoiła się jego zamiarami w stosunku do swojej podopiecznej. W oczach Klivien to Sophia była niewinna i słaba, a Aestar mógł stanowić zagrożenie dla nich obu.
- Pani Linde, przyniosłam wodę... - powiedziała uprzejmie, stawiając szklankę przed kobietą tak, by dotknęła jej pomarszczonej dłoni. Staruszka namacała naczynie i podniosła je do twarzy. Diabeł, który wszedł w skórę prawdziwie zmarłej pani Sophii, grał dalej idealnie swoją rolę. Wymusił na Klivien, by go napoiła, bo trzęsące się dłonie staruszki rozchlapywały wodę. Podczas gdy staruszka piła, Klivien zwróciła się do Aestara, dość łagodnym, spokojnym głosem.
- Miło mi znów pana widzieć, panie Aestar - celowo wymieniła jego imię i zwróciła się do niego oficjalnie, gdyż chciała poinformować Sophię z kim rozmawia i jednocześnie nie zdradzać jej łączącej ich zażyłości - Jak się panu podoba w Varren? Długo planuje pan tu zostać?
Po chwili zwróciła się do pracodawczyni, ocierając chusteczką kącik jej warg z widocznym szacunkiem.
- Pani Linde, pan Aestar jest przyjezdnym najemnikiem. Bardzo uzdolnionym w swoim fachu, co mogę zaręczyć, gdyż widziałam go w akcji.
Następnie znów spojrzała na mężczyznę i usiadła na krześle między nimi.
- To jest pani Sophia Linde. Jej zacny małżonek był kanclerzem Varren.
Nie uważała za konieczne tłumaczyć mu, że pracuje dla Sophii. Był na tyle bystry, że powinien się tego domyślać.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Krótką chwilę trwało, żeby diabeł poskładał swoje myśli do kupy w jedną, solidną całość. Z jednej strony podobnież jak ona, ucieszył się wewnątrz z jej widoku, albowiem wychodziło na to, że przychodzenie tutaj każdego wieczoru nie poszło na marne. Martwiło go jednak to, iż stało się to w wyniku działania innego, nieznanego mu przynajmniej na tą chwilę diabła. Wiedział już, że ma konkurencję, lecz nie mógł nawet hipotetyzować na temat planu, jaki mógł ułożyć ten drugi, a który zakładał opętanie starej kobiety.
Twarde, pełne gniewu spojrzenie czarnych jak węgle oczu, zaciśnięte szczęki, usta lekko zaciśnięte, nozdrza rozszerzone, a mięśnie napięte. Wyglądał tak, jakby za chwilę miał eksplodować, gdy po raz pierwszy na nią spojrzał i chwilę jednak trwało, nim zdał sobie z tego sprawę. Powoli twarz Aestara wygładziła się, zaś na ustach pojawia mu się znacznie cieplejszy uśmiech, który skierowany był właśnie do niej. Wciąż jednak wydawał się spięty, jakby rozdrażniony czymś lub kimś, kim ona z pewnością nie była. Jedno było bowiem pewne. Nie będąc w stanie panować nad sobą w towarzystwie drugiego diabła, z pewnością pokaże jej swój charakterek oraz ową "ostrość", której tak pragnęła. Najzwyczajniej w świecie nie potrafił teraz panować nad sobą tak, by dalej zgrywać rólkę, jaką wcześniej wykreował na ich pierwszym spotkaniu. I nawet jeśli miała przez to mieć go dość, zamierzał sprowokować diabła i go zdemaskować.
Zastanawiające było coraz bardziej, cóż takiego piekielny planował, skoro w zasadzie żadnym sposobem nie starał się jakoś skusić lub zwieść wampirzycy. A może to właśnie było to? Uczynienie z niej swojej służącej, która uniżenie wykonywałaby wtedy każde polecenie? Musiał porozmawiać z Klivien, oszacować sytuację oraz swoje szanse na zwycięstwo w tym pojedynku. Bo kto wie, to może właśnie przez tego diabła ich poprzednie spotkanie nie potoczyło się tak, jak tego pragnął i sobie to założył? Sytuacja na konwersację nadarzyła się sama.
- Och, całą wieczność.
Odparł na jej pytanie nachylając się nieco w przód, gdy jego usta wykrzywił wesoły, pełen zadowolenia krzywy uśmiech, w którym czaiła się jednakże jakaś nutka drapieżności i... czegoś złego. Chciał, żeby jego konkurent wiedział z pełną świadomością, że rzuca mu wyzwanie i to nie tylko w kwestii duszy wampirzycy. Dodatkowo kiedy ta przedstawiła ich sobie, czy też raczej ich ludzkie "skóry", pół-pokusa postanowił zrobić coś, co powinno dać piekielnemu do myślenia, a mianowicie przedstawił mu się pełnym, jakże doskonale rozpoznawalnym w Piekielnych Czeluściach imieniem.
- Aestar Suores Lharast. Jakże miło mi Cię poznać...
Powiedział pochylając się w przód, zaś na usta przyjmując znów ten sam, nieco niepokojący uśmiech. Zupełnie jakby wiedział i widział coś więcej od niej, a mimo to nie zamierzał wciągać jej w swą grę, chcąc rozegrać ją sam na sam z drugim graczem którym była... Sophia?
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Diabeł zamieszkujący ciało Sophii Linde rozpoznał Aestara natychmiast, gdy ten się przedstawił. Znali się bowiem, choć Aestar nie mógł jeszcze go rozpoznać.
Nigdy dotąd nie wchodzili sobie w drogę. Zaro był piekielnym magiem i Łowcą Dusz. Nie interesowały go cielesne rozkosze i gardził uciechami, którym oddawał się Aestar. Nie mieli też okazji się pojedynkować, bo Zaro nie używał tradycyjnej broni. Posiadł sztukę mamienia umysłów i wykorzystywał ją by doprowadzać istoty ziemskie do bram Piekła, nierzadko rozpętując im prawdziwe piekło na ziemi. Jego zamiary wobec Klivien nie były związane z jej kobiecością, lecz z wampiryzmem. Chciał z niej uczynić swoje narzędzie. Omotać jej umysł i zmusić do tego, by wykonywała jego nikczemne zlecenia. Jej zdolności i doświadczenie sprawiły, że wydawała się idealną kandydatką.

Umysł Łowcy Dusz był obwarowany silnymi magicznymi zabezpieczeniami, których Aestaer nie zdołałby przeniknąć.
Obecność pół-diabła nie sprawiała mu z początku większej różnicy. Nie miał powodu, by sądzić, że także ma jakieś zamiary wobec Klivien. Wyglądało na to, że spotkali się przypadkowo. Jednak po chwili wyczuł w umyśle wampirzycy, że Aestar ją pociąga, że znali się wcześniej i łączy ich jakaś wzajemna fascynacja. Skierował do Aestara myślowy przekaz, z którym była wyraźnie wyczuwalna pogarda dla odbiorcy.
"Nie próbuj wchodzić mi w drogę. Chcesz ją przelecieć? Ułatwię ci to. Niedługo będzie gotowa przyjść do twojej sypialni nago na jedno moje skinienie. Szkoda twojego trudu. Idź, zabaw się z inną i wróć do mnie, gdy ta będzie mi już posłuszna. Wtedy dam ci się nią pobawić. Nie za darmo oczywiście..."
Głośno zaś rzekł, poprzez obwisłe wargi staruszki:
- Nie potrzebuję najemników. Mam trzech silnych synów, a każdy z nich ma pod sobą dwa tuziny zbrojnych, khe, khe... Wracajmy do domu złociutka.
Wymacał dłoń Klivien, poklepał ją i przesunął rękę na bark dziewczyny. Wspierając się na swojej pomocnicy, pani Sophia wstała od stołu.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Skoro więc go znał, to doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż jego obecność oznacza jedynie kłopoty i to bynajmniej nie dla niego. Aes znany był bowiem ze swojej nieustępliwości oraz wrogiego nastawienia do wszystkich swych pobratymców, którzy stali w opozycji do jego planu. Łowca mógł być niemal całkowicie pewny tego, że jeśli zechce go zdemaskować, to zrobi to nawet za cenę własnej tożsamości, lecz przy tym to on wyjdzie z tego starcia bez życia. Albowiem pół-pokusa nigdy nie wahał się przed sięgnięciem po to, czego pragnął, często za wszelką cenę. Nauczyło go tego życie i musiał przyznać, ta zasada bardzo mu się spodobała. Wszak cóż może być piękniejszego, nad stawianie swoich potrzeb oraz celów ponad cele i potrzeby innych?
Gdyby piekielny pragnął zawładnąć jego umysłem, to sporo by się namęczył, nim by mu się to udało. Do tego czasu jednak on byłby w stanie wypatroszyć go jak świniaka. Miał silną wolę, albowiem tę wyrobił sobie już na początku lat w Piekielnych Czeluściach i nie łatwo było go teraz złamać. Inaczej już dawno ktoś z pewnością by go sobie podporządkował, wszak mieć takiego wojownika jak on w swoich szeregach było jak posiadanie broni masowego rażenia, jeno bardziej pod kontrolą.
I już kiedy spodziewał się, iż jego insynuacja została całkowicie pominięta, okazało się, że Łowca Dusz sam postanowił mu wszystko ułatwić. Aestar jedynie uśmiechnął się, szczerze rozbawiony tym, co właśnie usłyszał. Skoro właśnie w ten sposób chciał to rozwiązać, to nie widział w tym żadnego problemu, albowiem on nie tylko nie będzie dzielił się swoją zdobyczą tak, jakby to jemu miano rzucać ochłapy z pańskiego stołu niczym byle kundlowi i jeszcze oczekiwać od niego podziękowań oraz wdzięczności. Dlatego też słysząc odpowiedź Sophie natychmiast spojrzał w oczy Klivien z lekko wyczuwalnym żarem w głosie, zwrócił się do niej z propozycją, której w zasadzie nie sposób było odrzucić.
- Pozwolisz w takim razie, skoro pani Linde chcesz już iść, że odprowadzę was obie, by mieć pewność, iż dotarłyście do domu bezpiecznie i bez przygód?
Wszystko to ubrał w przyjazny wyraz twarzy i nieco troskliwy, acz ciepły uśmiech. Nieoceniona siła perswazji emanowała z niego niczym woda wybijająca ze źródła, aczkolwiek siła ta była bardzo, bardzo subtelna.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Chociaż Klivien nie wiedziała, że przebywa w towarzystwie dwóch piekielników, to nie była ślepa, ani głucha na wytwarzającą się atmosferę. Wyczuwała wzajemną wrogość swoich towarzyszy i zaczęła się obawiać o panią Lindę. Aestar pokazał poprzednim razem, że jest skory do wyciągania broni i mało mu potrzeba, by znaleźć sobie do tego pretekst. Nie bardzo rozumiała, dlaczego między nim a staruszką zaczęło coś zgrzytać, ale była pewna, że pozornie niewinny spacer dla ich bezpieczeństwa może się okazać wcale nie taki bezpieczny. Przynajmniej dla pani Sophii.
Starała się zachować pozory grzeczności i delikatny uśmiech, mimo narastającego w niej niepokoju. Zamierzała wyjaśnić z Aesterem całą kwestię na osobności.
- Droga pani - rzekła delikatnie zdejmując z siebie rękę staruszki i sadzając ją ponownie na krześle - proszę zaczekać na mnie dosłownie chwileczkę. Bardzo bym chciała pomówić z tym panem na zewnątrz sam na sam. Niedługo wrócę.
Diabeł usiadł niechętnie. Żałował, że dziewczyna jest tak mało podatna na ingerencję w jej wolę. Najchętniej by się jej sprzeciwił i skłonił do pozbycia się Aestara, ale Klivien wymagała żmudnej, systematycznej pracy, która jak na razie przynosiła niewielkie efekty.
- Tylko nie każ mi czekać za długo, słońce... - wymamrotał odkorkowując malutką piersiówkę

Tymczasem Klivien ujęła Aestara pod łokieć i wyprowadziła go przed karczmę szybkim krokiem. Stanęła przed nim i w tym momencie przestała zachowywać jakiekolwiek pozory. Jej oczy wyrażały zaniepokojenie, ostrzeżenie i prośbę.
- Ta pani jest pod moją opieką. Nieważne, co ci się w niej nie podoba, nie pozwolę ci jej skrzywdzić. Nie chcę, żebyś wdawał się z nią w konflikt. Niech nie spadnie jej z głowy nawet jeden siwy włos. Proszę, posłuchaj mnie, bo w przeciwnym razie będę zmuszona jej bronić stając przeciw tobie.
Mówiła naprawdę poważnie, chociaż półgłosem, by przypadkowi przechodnie nie mogli słyszeć rozmowy. Do głowy jej nie przyszło, że Sophia jest równie, a może nawet bardziej niebezpieczna od Aestara. Tylko w nim upatrywała przyczyny powstałej, napiętej atmosfery.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Jakby nie pamiętała, a było to przecie osiemnaście dni temu, to jego zaatakowano, zaś on jedynie się bronił, w dodatku pozbawiony oręża przeciwko uzbrojonym najemnikom. Może dla niej był to jedynie szczegół, lecz z pewnością bardzo istotny dla całej sprawy oraz wizerunku jego osoby jaki sobie kreowała. Oczywistym było, że należał do osób porywczych, ba, nawet nie wiedziała jak bardzo, lecz w tej chwili musiał dobrze zaplanować każde swoje posunięcie, albowiem od tego zależał jego sukces. Musiał dopaść Łowcę Głów, a gdyby tylko wiedział gdzie go szukać, w dzień z pewnością będzie miał okazję do pogadania z nim oko w oko, kiedy wampirzyca uda się na spoczynek. Przyjmie nawet inny wygląd, na przykład kogoś ze służby i pod pretekstem odwiedzin, wypatroszy skurwysyna jak świniaka bez najmniejszych skrupułów. Piekielny czy nie, był teraz jego największym wrogiem, którego postanowił się bezwzględnie pozbyć.
Z zaciśniętymi w kreskę ustami, czym wyrażał swą złość, wyszedł bez stawiania jakiegokolwiek oporu przed karczmę, gdzie zamierzał wysłuchać jej tyrady na temat braku szacunku dla starszych ludzi, co niestety nie nastąpiło. Zamiast tego Aestar roześmiał się, szczerze rozbawiony tym, co właśnie usłyszał do blondwłosej przyszłej zdobyczy. Jednakże kiedy spojrzał jej znów w oczy, to było w nich nie tylko owo rozbawienie, lecz również groźba, stanowiąca odpowiedź na tę ze strony Klivien. Nie zamierzał jej bowiem ustępować, nie czuł się również w żaden sposób zagrożony z jej strony. Mogła sobie być wampirzycą, ale jako wojownik nie była w stanie dosięgnąć mu do pięt. A przynajmniej tak podpowiadało mu to jego wielkie ego oraz zadufanie w sobie.
- Skoro uważasz mnie za mordercę staruszek, to najwyraźniej ja pomyliłem się względem Ciebie, bo miałem Cię chyba za kogoś innego.
Odpowiedział udając urażonego, a jednocześnie emanując prawdziwie naturalną butą i uniesieniem, albowiem słowa jej, zwłaszcza owa groźba, bardzo go zdenerwowały. Oto miała swojego "niegrzecznego chłopca", który właśnie pokazywał Klivien, że nie da sobie wejść na głowę.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Zmieszał ją. Nabrała wątpliwości, czy aby naprawdę go nie uraziła błędnym posądzeniem. W końcu rzeczywiście. Kto chciałby bić bezbronną staruszkę? Może nie spodziewała się, że chce ją uderzyć, co obawiała się na wyrost jakiegoś mogącego się pogłębiać konfliktu. Mocne i pełne wyrzutu słowa Aestara dotknęły ją i wpędziły w poczucie winy.
- Przepraszam - powiedziała cicho, spuszczając wzrok - Nie chodziło mi o to, że ją napadniesz, tylko martwię się, bo widzę, że coś ci w niej nie pasuje. A może to z mojego powodu jesteś taki rozdrażniony?
Ugryzła się w język trochę za późno. Była na siebie zła, że wypowiedziała na głos to przypuszczenie. Nie powinien wiedzieć, że w ogóle się przejmuje jego uczuciami wobec siebie. Nie było powodu dla którego miałoby ją to interesować. Ściągnęła brwi.
- To, że się co do mnie pomyliłeś, to akurat wiemy już od dawna - dopowiedziała bardziej pewnym siebie głosem. Kiedy wyczuwała, że zaczyna się do niego zbliżać, prawie natychmiast stawała się dla niego nieprzyjemna, by odzyskać bezpieczny w jej mniemaniu dystans.

Tymczasem w karczmie...
Białowłosy najemnik, siedzący przy stoliku pod ścianą obserwował uważnie wychodzącą dwójkę. Na tą okazję czekał od dawna. Zleceniodawca wskazał mu Sophię Lindę. Poprzedni człowiek najwyraźniej spieprzył sprawę. Jakiś pożałowania godny magik, zarzekał się, że Sophię sam czart porwie, a młoda dziewczyna zapłaci srogą nauczkę za mieszanie się w interesy rodziny. Tymczasem od dwóch tygodni nie stało się nic złego żadnej z tych kobiet.
On nie partaczył. Wczoraj zlikwidował nieudacznika magusa, a dziś szczęście mu dopisało i najprawdopodobniej zaliczy też staruszkę. Dziewczynę dopadnie, jak tylko odstąpi od niej ten wysoki brunet. Lubił czystą, szybką robotę, bez komplikacji.
W chwilę przed tym jak Klivien i Aester wrócili do karczmy, zaskoczony Zaro był zmuszony opuścić dogorywające w drgawkach ciało Sophii. Użył w tym celu czaru niewidzialności i wmieszał się w tłum gapiów, czekając na powrót swojej ofiary. Przeklinał mordercę staruszki i Aestara. Będzie zmuszony znaleźć inny sposób na zbliżenie się do Klivien.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

W pierwszej chwili uniósł brwi w geście lekkiego zaskoczenia, słysząc słowa wampirzycy. A więc jednak jego poprzednie wysiłki w zdobyciu jej nie poszły na marne tak, jak tego podejrzewał. Wręcz przeciwnie, dostrzegł swą szansę jeszcze wyraźniej, niż kiedykolwiek do tej pory, albowiem skoro mówiła o uczuciach, siebie wskazując jako ich źródło, to znaczyło dokładnie tyle, że powoli zaczynała coś do niego czuć. A to już było coś, nawet jeśli żywiła względem niego jedynie pociąg fizyczny oraz zainteresowanie tym, czego jeszcze jej nie pokazał. Wciąż jednak nie mógł pojąć jej zmienności, którą w tej chwili zrzucił na karb jej wampiryzmu. Jak dla niego, to Klivien próbowała wykorzystać swoje nieżycie do naprawienia złych uczynków, których pewnie się dopuściła, albowiem tak to w jego oczach wyglądało. Nic więc dziwnego, że reakcja diabła tym razem nie była wcale udawana.
- Zgadza się. Miałem Cię za kobietę uczuciową i romantyczną, a tymczasem okazujesz się zwykłą, zimną suką jakich pełno.
Odparł niemalże warknięciem spomiędzy zaciśniętych szczęk i jak gdyby czytając jej w myślach, a to właśnie zrobił przed momentem, ostentacyjnie odwrócił się do niej plecami i ruszył z powrotem do karczmy w momencie, gdy ona zamierzała zrobić dokładnie to samo. Skoro poczucie winy ją zmiękczało, to zamierzał to brutalnie wykorzystać, jak na "niegrzecznego chłopca" przystało.

- Skurwysyn...
Warknął pod nosem rozwścieczony Aestar widząc, że ktoś najwyraźniej dopadł piekielnego przed nim. A dokładniej dopadł jedynie ciało, bowiem co do tego, iż Łowca Dusz przebywał w okolicy, miał stu procentową pewność. Był zawzięty i na pewno nie zamierzał tak łatwo odpuścić swej ofierze, a znając życie, potroi swe wysiłki, bowiem po pokrzyżowaniu jego planów z pewnością był zdesperowany. Aes obrócił głowę w bok i spojrzał na Klivien, chcąc wiedzieć co teraz zrobi, by i on mógł się do niej jakoś dopasować, znaleźć miejsce dla siebie, z którego mógłby po raz kolejny ją zaatakować, zyskać nieco w jej oczach i zbliżyć się do niej.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

W pierwszej chwili drgnęła, czując się jakby uderzył ją w twarz. Doznała przykrego, bolesnego odczucia, ale ono trwało tylko chwilę. Klivien trudno było cokolwiek wmówić. Wiedziała, że te słowa nie są prawdą. Była ciepła i czuła i z całą pewnością bardzo relfeksyjna. Nie zdołał jej pognębić w jej własnych oczach, bo Klivien była pewna swojej wartości, szanowała się i uważała za wrażliwą osobę.
Popatrzyła na Aestara z żalem, a jej ton był dość ostry, gdy odparła:
- Jeśli brakiem uczuciowości nazywasz to, że nie wylizuję ust nieznajomego mężczyzny, to faktycznie, jestem suką. Jeżeli troskę o starszą osobę nazywasz chłodem, to tak, jestem zimna. I rzeczywiście nie jestem romantyczna, jeżeli za wyznacznik romantyzmu uważasz nawiązywanie poufałych i intymnych stosunków od pierwszych chwil znajomości.

Powiedziawszy to wszystko uniosła podbródek i ruszyła za nim do środka spokojnie i powoli. Wcale nie zamierzała go gonić. Była wzburzona, ale nie okazywała tego. Podobał jej się, ale wzbudzał w niej gniew swoją arogancją, zuchwałością i próbami manipulacji. Nie trzeba było czytać w myślach, żeby zauważyć, że zarzut o braku uczuć jest kolejną prowokacją. Klivien znała mężczyzn na tyle by wiedzieć, że stosują podobne sztuczki. Chodziło o to by kobieta zaczęła ich "zapewniać" o swojej namiętności niezależnie od tego, czy byli jej godni.

Jęknęła na widok zwłok Sophii. Nie zdążyła się co prawda blisko zżyć ze staruszką, ale była jej życzliwa. W sercu Klivien najpierw powstał szczery smutek i żal z powodu jej śmierci, a dopiero później naszły ją myśli o tym, że znów jest bez pracy, mieszkania i źródła informacji. Zacisnęła usta. Słyszała jak ludzie wołają straże miejskie. Nie miała po co dłużej pozostawać w tym miejscu. Postanowiła czym prędzej wrócić do posiadłości pani Linde i zabrać stamtąd swoje rzeczy zanim zainteresują się nią jej synowie.
- Ktoś jednak zabija niewinne staruszki... - mruknęła sarkastycznie stojąc obok Aestara - Muszę już iść. Do widzenia.
Odwróciła się, gotowa opuścić lokal. Nie wiedziała, że zabójca czeka już na nią, obserwując wyjście z lokalu zza rogu.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Wszelka polemika w tej chwili była całkowicie poza obszarem jego zainteresowania, więc mogła sobie gadać do woli, jego to nie interesowało nawet w najmniejszym stopniu. Może i nie dostrzegała swoich błędów oraz argumentów przemawiających za poprawnością jego punktu widzenia, lecz przecież ciężko byłoby oczekiwać od niej obiektywizmu w sprawach jej samej. Tak więc jedyne co otrzymała, to milczące plecy wojownika, który był naprawdę wzburzony, co zresztą mogła bez problemu wyczytać z jego twardego, sprężystego i pełnego energii kroku oraz tym, że otwierając drzwi pchnął je z taką siłą, że gdyby nie kołek w ziemi, z pewnością odbiłyby się od ściany.
Aestar był zbyt pogrążony wzrokowym poszukiwaniem obecności Łowcy Dusz lub też mordercy starszej kobiety, aby zwracać uwagę na Klivien. Dopiero kiedy ta podeszła do niego, diabeł przerwał swoje bezowocne wysiłki i zdobył się na odpowiedź.
- O dziwo, to nie ja.
Sarkazm pobrzmiewający w jego tonie, tak samo jak niemiły, złośliwy uśmieszek wystarczyły, żeby uciąć krótko każdą możliwą do narodzenia się dyskusję. Tak, był do tego stopnia zdenerwowany, że w chwili obecnej gotów był całkowicie z niej zrezygnować, nie marnować swego czasu na wysiłki mające na celu dotarcie do wnętrza tej kobiety. Miał już dość brnięcia w głąb ślepej uliczki, którym było napotykanie jedynie wyrzutów oraz odrzucenia z jej strony za każdym razem, gdy przebił się przez jej barierę spokoju i opanowania. Skoro miała wyjść, to miała wolną drogę, bowiem zatrzymywać jej nie miał zamiaru, a milczenie z jego strony było aż nadto wymowne.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Nie oglądała się na niego. Wyszła z karczmy, odrzucając od siebie myśli o Aestarze. To, jak wiele wysiłku musiała włożyć, by go zepchnąć w najgłębszy zakątek serca świadczyło o tym, że wbrew swojemu przekonaniu, pół-pokusa zrobił duże postępy w zawładnięciu jej duszą. Właśnie pozwolił jej się wymknąć i pozostawił jej wolną rękę w wysiłkach, by o nim zapomnieć.

Mimo, że się starała, nie potrafiła wyrzucić go z pamięci. Jego obraz wracał do niej w snach. Jego oczy prześladowały ją na kształt wyrzutów sumienia. Wspomnienie jego głosu zasiewało w jej sercu dręczące pytania.
"Może naprawdę jestem zbyt zamknięta w sobie?"

Najętego zabójcę zmyliła po raz pierwszy używając granatu dymnego i ratując się ucieczką. Za drugim razem została ranna, ale jej ciało nie mogło się ani rozchorować, ani zginąć od urazów. I tym razem umknęła, lecz musiała poświęcić trochę czasu na regenerację. Gdy napadnięto ją po raz trzeci, wiedziała już, kto nastaje na jej życie i dlaczego. Zdobyła też imię najemnika. Pozostało jej tylko jedno... Znaleźć kogoś, kto go powstrzyma.
Od kilku dni pracowała w małej kancelarii miejskiej. Potajemnie zbierała informacje dla wywiadu, a oficjalnie prowadziła zwykłą papierkową robotę. Zanotowała imię najemnika na kartce, włożyła ja do koperty i przechadzała się z nią długo tam i z powrotem po swoim gabinecie. Myślała od początku o najęciu Aestara, ale nie chciała osobiście prosić go o pomoc. Bała się. Bała się, że za bardzo się przed nim odsłoni.
Po pewnym czasie znalazła sposób.
Dowiedziała się, gdzie przebywa i podeszła do niego w parku, gdy siedział na ławce w towarzystwie jakiejś uroczej damy.
Ten widok wywołał w jej sercu lekkie łaskotanie zazdrości, ale stłumiła je tak szybko jak tylko je w sobie rozpoznała. Wyglądał oszałamiająco, jak zawsze. Wydawał jej się piękniejszy za każdym razem gdy go spotykała.
Klivien miała na sobie skromną lecz elegancką sukienkę w stonowanych kolorach i związane w kok włosy. Zbliżyła się do nich tuż po zachodzie słońca i podała mężczyźnie liścik.
- Witam - skinęła kobiecie, po czym zwróciła się konkretnie do Aestara - Jeżeli jesteś zainteresowany robotą, to spotkaj się z tym człowiekiem. Będzie wiedział kim jesteś i w jakiej sprawie.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

W tamtym momencie był znacznie bliżej chęci zamordowania jej, niż uwiedzenia, więc to rozstanie zdecydowanie należało do najkorzystniejszych decyzji, jakie można było w tamtym momencie podjąć. Może gdyby wiedział, jak blisko jest sukcesu, poszedłby za nią. Ale to było jedynie gdybanie, którego sens był dokładnie żaden, a on miał o wiele lepsze pomysły na zajęcie sobie czasu, niż rozgrzebywanie swojej porażki i ciągłe o niej rozmyślanie.

Jak na najemnika, który ostatnio nie używał swej broni, ani nawet nie wyjeżdżał z miasta, wiodło mu się naprawdę wyśmienicie. Mianowicie używając swoich zdolności szulerskich, ogrywał miejscowych szlachciców w karty lub kości i robił to na tyle umiejętnie, że żaden z nich nie podejrzewał oszustwa. Albo przynajmniej nie zdobył się na odwagę, by mówić o tym otwarcie. Tym więc sposobem wygrał niewielką, letnią willę w mieście, dwa doskonałe konie oraz wystarczająco złota - nie tylko w postaci pieniężnej - by nie musieć się o nic martwić w przeciągu kolejnych dwóch miesięcy, pod warunkiem jednak, że będzie żył dość rozsądnie. Jednakowoż owe rozgrywki miały również inny cel, a mianowicie poza obrabianiem wysoko urodzonych z ich fortun, Aestar kradł im również kobiety. W dużej części były to młode, niedoświadczone życiem młódki wydane za mąż za starszych panów, którzy bardziej potrzebowali opieki od kochanki w łożnicy, zaś poprzednie żony dały im już potomków. Jak mężczyźni, tak i kobiety mają swoje potrzeby, a zwłaszcza te młodsze z nich. Niedoświadczone, wstydzące się własnej seksualności, ciche, uległe i tłamszone przez mężów, którzy bardziej traktowali je jak wierne służki, kobiety te były w jego dłoniach miękkie jak woskowe świece. Pod jego spojrzeniami wszystkie zalewały się głębokimi rumieńcami, na jego uśmiechy reagowały zawstydzeniem oraz podnieceniem, które odznaczało się wilgocią między udami. Zaś w łożnicy przeobrażały w dzikie, wyuzdane kotki bez ograniczeń spełniające swe seksualne fantazje tylko po to, by po powrocie do domu znów wracać do roli małych, cichych kurek domowych, troskliwie opiekujących się małżonkami.
To właśnie z jedną z nich, jego najświeższa ofiarą, miała sposobność dostrzec go Klivien. Choć przez ostatnie dni uwiódł aż cztery takie szlachcianki, ta prezentowała się wyjątkowo okazale. Córka średnio zamożnego kupca wydana za mąż za hrabiego w średnim wieku, który jednakże bardziej zainteresowany był chłopcami służebnymi, niż żoną, której uroda mogła się niemal równać tej, jaką charakteryzowały się pokusy, a mimo to zachowała czystość. Wysoka, ciemnowłosa, o szmaragdowych oczach, miękkich rysach twarzy, dużych, ciężkich piersiach oraz szerokich biodrach. Ubierała się skromnie, niewyzywająco, lecz nawet wtedy, ze skromnym jeno makijażem na twarzy, zwracała uwagę jak wybuch ratusza miejskiego w środku nocy. Aestar ewidentnie uwodził kobietę i robił to w taki sposób, że ta przyjmowała jego zaloty z przyjemnością, a nawet odwzajemniała je na swój subtelny sposób. Jednakowoż przybycie wampirzycy nieco zburzyło atmosferę intymności i kiedy diabeł wstał, by przyjąć jej sprawę, jedyne co otrzymał, to enigmatyczną wypowiedź i kopertę.
- Co to jest?
Zapytał w najprostszy sposób w jaki mógł zażądać wyjaśnień. Zjawiała się, ot tak, wciskała mu do ręki kopertę i nie mówiąc nic, miała zamiar odejść. A co on był, piesek pani? Chyba nieco się przeliczyła ze swoim podejściem, bo w wypadku takim jak ten nie zamierzał przyjmować żadnej jej oferty, jeśli nie zacznie zwracać się do niego z należnym mu szacunkiem. Jeśli chodzi o jego ubiór, to prezentował się on dość... dziwnie. Elegancka, biała koszula była lekko rozchełstana pod szyją, a jej rękawy podwinięte miał aż do łokcia. Czarne, proste spodnie lekko opinały jego mocne uda, zaś ich nogawki niknęły w wysokich, również czarnych butach na utwardzanej podeszwie.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Od razu ją zirytował, gdy tylko się odezwał. Zachowała jednak spokój i odpowiedziała tylko nieco szorstko:
- Tak zwany cynk, zlecenie... praca. Okazja do zarobienia złota i wykorzystania umiejętności. Starałam się być lakoniczna ze względu na uroczą damę... - spojrzała z uprzejmym, lecz bladym uśmiechem na kobietę - Liczyłam na to, że dyskretna sugestia wystarczy. Pytałam czy jesteś zainteresowany. Jeśli tak, osoba, której imię jest w środku udzieli ci szczegółowych informacji. Jeśli nie... - wyciągnęła dłoń po kopertę - Mogę to zabrać i nie będę państwu dłużej przeszkadzać.
Błędem Klivien było to, że nie zorientowała się dostatecznie dobrze w tym, jak się Aestarowi powodzi. Nie wiedziała, że nie potrzebuje zarobku i potraktowała go jak typowego, przeciętnego najemnika. Co prawda wiedziała, że jest wyjątkowy, ale nie znała go na tyle, by wiedzieć, że lubi opływać w dostatki.
Przez krótką chwilę spojrzała mu w oczy i przeniknął ją dreszcz. Miała ochotę natychmiast uciec z parku.
Poczuła, że go pożąda. Tym silniej, im więcej między nimi rodziło się gniewu.
Przez przeszywającą emocją chwilę Klivien wyobraziła sobie, że zrzucają swoje maski i spoglądają sobie w oczy z uczuciem.
Oczywiście uczucie to było także tworem jej wyobraźni i rojeniem noszonych w duszy tęsknot.
Zablokowany

Wróć do „Księstwo Karnstein”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości