Choć mógł nie dorównywać jej szybkością, to o tyle pod względem siły raczej nie mogła się z nim równać nawet, gdyby próbowała się z nim siłować używając do tego celu maksimum swojej energii. Na całe jednak szczęście i tym razem nie było to potrzebne, bowiem jego ruchy nie miały nic z brutalnego przymusu, a jedynie pełno w nich było potrzeby bliskości oraz czułości płynącej zdawałoby się z wnętrza jego duszy. Nic więc dziwnego, że same jej ruchy mające za zadanie wydostać ją z jego objęć wystarczyły, aby nabrał nieco dystansu i ochłonął odrobinę, aczkolwiek słowa jakie opuściły jej usta wystarczyły, by go zdruzgotać. Z jego pozycji Klivien była aż nazbyt brutalna zwracając się do niego w ten sposób, albowiem próbując się do niej zbliżyć po raz kolejny napotkał mur, o który powoli zaczynał roztrzaskiwać sobie głowę. Dlatego też w milczeniu patrzył na nią swymi czarnymi jak węgle oczyma, zaś mięśnie lekko mu się napięły zdradzając tym samym buzujące w jego wnętrzu emocje, których nie potrafił poddać w stan zaprzeczenia. Dlatego właśnie znowu wybuchł, choć w tym wypadku lepszym stwierdzeniem byłoby, iż najzwyczajniej w świecie powiedział dokładnie to, co myślał, a co leżało mu na sercu.
- Masz rację, pożywienie to nie zabawa. Tak samo jest z uczuciami. Wieczorem się do mnie tulisz, rano traktujesz jak bezpańskiego kundla, który zaplątał Ci się pod stopy, a ty odganiasz go kopiąc w bok. Nic już z tego wszystkiego nie rozumiem, ale jeśli Twoja emocjonalna niestabilność jest efektem jakiejś cholernej traumy, to mi o tym powiedz, przynajmniej postaram się to jakoś zrozumieć. Bo jak do tej pory zachowujesz się, jakbyś była nie kobietą, a rozwydrzonym dzieckiem, które samo nie wie, czego chce.
To powiedziawszy Aestar niespiesznie wstał z łóżka i z ponurą miną, jakby szedł kogoś zamordować, ruszył w stronę łazienki chcąc się nieco doprowadzić do porządku myjąc twarz i rozczesując splątane włosy. Mógł je przynajmniej przed snem związać rzemieniami, lecz skoro nie pomyślał zawczasu, to musiał się teraz nieco pomęczyć. Do tego dodał jeszcze, zanim zniknął wampirzycy z oczu.
- Miłego polowania.
Księstwo Karnstein ⇒ [Księstwo Karnstein] Purpurowa Rzeka
- Aestar
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 53
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
- Profesje:
- Kontakt:
- Klivien
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 102
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wampir
- Profesje:
- Kontakt:
Jej mina także nie była wesoła. Znów ją zaatakował swoją krytyką, chociaż w ogóle jej nie znał. Poczuła się urażona, tak samo jak wtedy, gdy nazwał ją zimą i bezuczuciową.
Klivien jednak nie wybuchła i nie odpowiedziała na jego słowa. Pozwoliła mu opuścić pokój i poczuła, że Aestar jest jej bardzo obcy i naprawdę nie będzie żałowała jeżeli nigdy nie wróci.
Usiadła na krześle i napisała do niego pożegnalny list, który zostawiła otwarty na łóżku.
Był on następującej treści:
Pozwól, że przypomnę ci krótką historię naszej znajomości Aestarze. Już pierwszego dnia próbowałeś mnie pocałować, na co nie pozwoliłam. Nie przypominam sobie też, żebym w jakikolwiek sposób Cię prowokowała. Starałam się być uprzejma, ale dać Ci do zrozumienia, że nie jestem zainteresowana romansem. Nazwałeś mnie wtedy nieromantyczną i niewrażliwą. Wybaczyłam Ci to i sama poprosiłam o Twoją przyjaźń i pomoc, a Ty znów usiłowałeś mnie objąć, bynajmniej nie przyjacielsko. Oparłam się i zaznaczyłam, że z Tobą zamieszkam pod warunkiem, że nie będziesz mnie dotykał. Mimo to zaproponowałeś mi wspólne łoże. Odmówiłam, a Ty przyszedłeś i zacząłeś mnie dotykać podczas snu. Odsunęłam się i jedyną niekonsekwencją jaką możesz mi zarzucić było to, że nie wyrywałam się już ponownie tej nocy. Zważ jednak, że owo przytulenie nie było moją inicjatywą i początkowo usiłowałam się sprzeciwić. Dziś rano konsekwentnie usiłowałam Ci zabronić dotykania mnie. Konsekwentnie, bo wystarczy spojrzeć na powyższą historię, by się przekonać, że nie chciałam tego od początku.
O ile nie czytasz mi w myślach, nie masz żadnego powodu, by oznajmiać, że moje zdanie na ten temat jest zmienne. A jeśli nawet potrafisz czytać myśli, to czynisz to bardzo nieudolnie, bo nie wyczytałeś powodów dla których nie zamierzam spełniać pragnień związanych z Tobą. Podobasz mi się, ale nie ma między nami miłości, a tylko z miłości chcę się oddawać pieszczotom z mężczyzną. Rozbudzanie moich cielesnych żądz i wytykanie mi ich jako niestabilność emocjonalną jest z Twojej strony niesprawiedliwe i krzywdzące.
Zmęczyło mnie powtarzanie w kółko próśb, które lekceważysz i tłumaczeń, którym usiłujesz zaprzeczać.
Nie dam Ci tego, czego chcesz. I sama też niczego już od Ciebie nie pragnę.
Żegnaj Aestarze.
Mam nadzieję, że kiedyś pojmiesz w czym tkwi prawdziwy skarb w kobiecie i zaczniesz go cenić bardziej niż cielesne przyjemności.
Klivien
Klivien jednak nie wybuchła i nie odpowiedziała na jego słowa. Pozwoliła mu opuścić pokój i poczuła, że Aestar jest jej bardzo obcy i naprawdę nie będzie żałowała jeżeli nigdy nie wróci.
Usiadła na krześle i napisała do niego pożegnalny list, który zostawiła otwarty na łóżku.
Był on następującej treści:
Pozwól, że przypomnę ci krótką historię naszej znajomości Aestarze. Już pierwszego dnia próbowałeś mnie pocałować, na co nie pozwoliłam. Nie przypominam sobie też, żebym w jakikolwiek sposób Cię prowokowała. Starałam się być uprzejma, ale dać Ci do zrozumienia, że nie jestem zainteresowana romansem. Nazwałeś mnie wtedy nieromantyczną i niewrażliwą. Wybaczyłam Ci to i sama poprosiłam o Twoją przyjaźń i pomoc, a Ty znów usiłowałeś mnie objąć, bynajmniej nie przyjacielsko. Oparłam się i zaznaczyłam, że z Tobą zamieszkam pod warunkiem, że nie będziesz mnie dotykał. Mimo to zaproponowałeś mi wspólne łoże. Odmówiłam, a Ty przyszedłeś i zacząłeś mnie dotykać podczas snu. Odsunęłam się i jedyną niekonsekwencją jaką możesz mi zarzucić było to, że nie wyrywałam się już ponownie tej nocy. Zważ jednak, że owo przytulenie nie było moją inicjatywą i początkowo usiłowałam się sprzeciwić. Dziś rano konsekwentnie usiłowałam Ci zabronić dotykania mnie. Konsekwentnie, bo wystarczy spojrzeć na powyższą historię, by się przekonać, że nie chciałam tego od początku.
O ile nie czytasz mi w myślach, nie masz żadnego powodu, by oznajmiać, że moje zdanie na ten temat jest zmienne. A jeśli nawet potrafisz czytać myśli, to czynisz to bardzo nieudolnie, bo nie wyczytałeś powodów dla których nie zamierzam spełniać pragnień związanych z Tobą. Podobasz mi się, ale nie ma między nami miłości, a tylko z miłości chcę się oddawać pieszczotom z mężczyzną. Rozbudzanie moich cielesnych żądz i wytykanie mi ich jako niestabilność emocjonalną jest z Twojej strony niesprawiedliwe i krzywdzące.
Zmęczyło mnie powtarzanie w kółko próśb, które lekceważysz i tłumaczeń, którym usiłujesz zaprzeczać.
Nie dam Ci tego, czego chcesz. I sama też niczego już od Ciebie nie pragnę.
Żegnaj Aestarze.
Mam nadzieję, że kiedyś pojmiesz w czym tkwi prawdziwy skarb w kobiecie i zaczniesz go cenić bardziej niż cielesne przyjemności.
Klivien
- Aestar
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 53
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
- Profesje:
- Kontakt:
Nie zdziwił się ani odrobinę widząc, że nie ma jej w pokoju. Było to do przewidzenia, lecz widząc list był już całkowicie pewien co do tego, że wampirzyca opuściła jego dom z zamiarem nie wracania do niego nigdy więcej tak samo, jak do zerwania ich znajomości. Jedynie z czystej ciekawości wziął w dłonie kartkę papieru zapisaną jej pismem, lecz już po pierwszym zdaniu zmełł ją w dłoni, by niedbałym ruchem wrzucić ją w palenisko kominka. Wyglądało więc na to, że w księstwie Karnstein poniósł swą pierwszą, lecz z pewnością ostatnią porażkę, bowiem nigdy więcej nie zamierzał nawiązywać jakichkolwiek bliższych relacji z przedstawicielami nieumarłych gatunków, które w jego mniemaniu pełne były sprzeczności oraz dziwnych, niezrozumiałych dla niego zasad będących dla diabła jedynie próbą zachowania jak największej cząstki tego, co utracili bezpowrotnie - człowieczeństwa. Jedyne co mu pozostało, to spieniężenie majątku, jaki tutaj zdobył. Oczywiście nie musiał tego robić, wszak posiadał wszystkie odpowiednie papiery i mógł mieć tutaj swoją małą siedzibę. Coś mu jednak mówiło, że nigdy już nie zawita w te okolice, a gotówka mogła mu się przydać w rozpoczęciu nowego "życia" gdzieś indziej. Gdzieś, gdzie nie będzie musiał zadawać się z wampirami. Z takimi właśnie myślami opuścił domostwo uprzednio ubrawszy się i w pełni ekwipując. Jak na piekielnego nic go nie obchodził los Klivien, wszak nie była na tyle wyjątkowa, by musiał się nią przejmować w jakikolwiek sposób. Poza tym pewien Łowca Dusz z pewnością ucieszy się na wieść, że odpuścił, a jego upatrzona ofiara jest na wyciągnięcie jego rąk.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości