Jadeitowe Wybrzeże[Wejście/Salon] Za wysokie progi

Bajkowe wybrzeże Oceanu Jadeitów. Jego nazwa wzięła się od koloru jakim promieniuje. Znajdziesz tu plaże ze złotym piaskiem, palmy i rajskie ogrody. Palące słońce rekompensuje cudowna morska bryza.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Gesty. Gra ciała. Ayathell jest w tym naprawdę dobra, wręcz niesamowita. Każdy jej ruch i gest miał jakiś ukryty sens, przesłanie. Dzięki ciału komunikowała się z nim, wmawiała mu wiele rzeczy. Kusiła. Tak, chciała nim obracać jak Szatan. W jej oczach tliła się kobieca energia zdolna ujarzmić każdego mężczyznę. Lucan dostrzegł to kiedy pomagał jej schodzić z konia, kiedy tylko ujął jej dłonie i spojrzał się po raz pierwszy w oczy. Spojrzenie Elfki zasługuje na specjalną uwagę. Powinien być zatem ostrożny w spoglądaniu na nią i wpatrywaniu się. Cielesne siły Ayathell mogą zwieść niczym zakazany owoc. Lucan lubi owoce.
- Mimo wszystko uciekasz od odpowiedzi na moje pytanie. Nadal nie powiedziałaś mi dla kogo pracujesz. Z twojej perspektywy może to być sekret i zabezpieczenie przed wydaniem, dla mnie szemrane interesy i bycie nie w porządku z kimś, kogo prosisz o pomoc. Nie jestem twoim sumieniem, baczę przed tym, aby kogokolwiek umoralniać i nauczać, lecz póki nie jesteś ze mną w stu procentach szczera... ja nie mogę kiwnąć palcem w twej sprawie, droga Ayathell. Musisz przemyśleć to, czego w ogóle oczekujesz... ode mnie, od swojego pracodawcy... od przyszłości. Gdybyś bowiem służyła zachciankom Lolth, nie zgodziłabyś się na sojusz z kimś... z kimś tak zaciekle tajemniczym.
Uśmiechnął się kącikami warg, ponownie sprawiając na stopach kobiety krople czerwonego wina. Dłońmi masował je wzdłuż i w szerz. Palce mężczyzny, choć wyglądały na twarde i okrutne w swym dotyku, przynosiły odprężającą rozkosz i ukojenie. Elf bowiem starał się jak mógł, aby żadna kropelka nie przegapiła roztarcia na boskiej skórze rozmówczyni. Wojowniczka, czując na sobie dotyk Lucana, mogła myśleć wiele rzeczy. To jej własna, prywatna sprawa. Zdecydowanie nie mogłaby myśleć niczego złego. Demonolog zachowywał się na swój sposób. Przywitał się, pomógł, zaprowadził do osobnego pokoju, pokazał gabinet. Teraz jeszcze wino i masaż... widać Demon Namiętności tkwi w jego jadeitowych oczach świecących przebiegle i tak zjawiskowo.
- Historia Mrocznych Elfów dowiodła, że nie wolno ufać nikomu, kto chce nam pomóc. Jesteśmy dla Alarani zbyt silni, abyśmy mogli istnieć jako duże ugrupowanie, naród. Tym bardziej nie wiem, czy mógłbym ci pomóc, kompletnie nie wiedząc, co miałbym do wykonania dla ciebie. Jak na razie okrążasz jedną i tą samą myśl... chodzisz o ścieżce ogólników. Ja natomiast chciałbym poznać szczegóły. Wszystkie.
Spojrzał się uważnie Ayathell.. wzrok zakotwiczył na figlarnych ustach i oczach.
- Porównując nasze twarze... naprawdę jesteśmy do siebie podobni jak rodzeństwo. Myślę, że gdyby dało się więcej, doszłabyś do tego samego zdania, co ja. Mam ci to jakoś udowodnić? - spytał spokojnie, w ogóle nie mrugając.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Nie spodziewała się niczego dobrego po jego słowach, nie miała jednak siły jakkolwiek go zatrzymać. Czemu chciał skrzywdzić biedne króliki, zrobiły mu one coś? Flora była czuła na to co się działo wokół, zwłaszcza dzięki swojej bogatej wyobraźni, dzięki której przeżywała to jeszcze mocniej. Wiedziała że skoro ona nie była zła dla kogoś to inni też nie muszą. Po co więc niektórzy rodzą się takimi brutalnymi. Nawet nie poczekał na to aż coś powie, od razu pobiegł. Driada tylko czekała mając na dzieje że on nic złego nie uczyni. Można powiedzieć że spróbowała mu zaufać, czekając na to co zobaczy. Pomyśleć ze nawet nie wiedziała jak do niego się zwracać a już uwierzyła w niego. Jakaż ona była naiwna.
Gdy zobaczyła go jej oczy się zaszkliły. Brutalne czerwone plamy na jego ciele nie mogły o niczym dobrym świadczyć. Na pewno nie o samoobronie przy takich jego wcześniejszych słowach. Im zwierze do niej bliżej podchodziło tym rzewniej zaczynała płakać. W swoim umyśle widziała niewinne białe istotki, bez skrupułów rozszarpywane. Wszędzie krew, wnętrzności i skóra. Następnie wszystko to lądowało w jego mordce. Całe tło było również o szkarłatnym kolorze, niebo, chmury, drzewa, podłoga. Na chwile przerwała łkanie, te wszystkie niedobre dla niej widoki się zbytnio skumulowały. Nie mogła wytrzymać widząc coś takiego. Nawet jeśli to nie było na żywo, tylko w jej głowie to widziała to bardzo dokładnie.
Stało się to po usłyszeniu jego słów. Była dosyć świeżo po posiłku tak więc przyszło jej to łatwo. Odwróciła się nagle i upadła na czworaka. Podtrzymywała się rękoma. Za nią leżał Andrew Wszystko co ostatnio skonsumowała poszło do góry i wyszło. Zaczęła wymiotować na podłoże. Na pewno było to słychać i widać. Już to kiedyś przechodziła, dlatego tak przy tym nie cierpiała. Na szczęście nic się jej nie pobrudziło dzięki szeroko rozstawionym rękom i robieniem tego dosyć nisko.
- Je... Jesteś potworem... - odparła gdy już wszystko z niej wyleciało. Tkwiła tak cały czas w tej pozycji.
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Obserwował reakcję flory zlizując resztki krwi z mordy i z łap. Delikatna jest. Zbyt delikatna. Coraz lepiej zaczynał zdawać sobie sprawę z tego co mu się podoba w Ayathell. Elfka już nie raz widziała go z mięsem w pysku, a raz sama chciała, żeby ją poczęstował jakimś świeżo upolowanym smacznym kawałkiem.
- Nie rozumiem, dlaczego tak uważasz. Są zwierzęta mięsożerne i roślinożerne. Rośliny są mało odżywcze, więc chcąc utrzymać to cielsko na chodzie powinienem się odżywiać regularnie mięsem.
Wstał i podszedł do niej. Gdyby nie to, że był w postaci niedźwiedzia spróbowałby otrzeć trochę wymiocin z jej gładkiej twarzy. Jednak wydało mu się to złym pomysłem. Najprawdopodobniej wystraszyłaby się na amen gdyby teraz zmienił postać. Postanowił więc wciąż pozostać niedźwiedziem. Przynajmniej dopóki, dopóty postać człowieka będzie mu potrzebna.
Czystą już łapą jak najdelikatniej mógł podstawił jej pod brzuch. Z lekką jego pomocą wstała z powrotem na nogi. uważał tylko, żeby tylko nie przewróciła się do tyłu. Jak tylko stanęła o własnych siłach spojrzał się jej w oczy.
- Jeśli to cię pocieszy, to królików nie było.- małe króliczki. Co mnie naszło, żeby jej o nich mówić? . - I naprawdę byłem głodny po podróży, a sama mówiłaś, że nie macie mięsa. I odpowiesz co tutaj robisz ?
Musi naprawdę uważać co mówi przy tej małej. Już nawet dzieci po wsiach widziały jak ich ulubiona kura, czy inne zwierzę było Zabijane a potem lądowało na stole jako obiad. Nie miał pojęcia gdzie się wychowała, jednak jej opiekunowie nie spisali się jeśli chodzi o przygotowanie jej do życia na tym świecie. Dodatkowo istota ta mieszkała z mrocznym elfem, którego Ayathell chciała prosić o pomoc w jakiejś sprawie. Jak Ona się tutaj uchowała? Pokiwał głową. czekając na jej odpowiedź.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Była delikatna, ale co w tym dziwnego, nastawiona na taki widok mogła się tak zachować. Trzeba być bezuczuciowym chamem żeby nic nie poczuć widząc taki widok. Ona za to czuła to mocno. Działała szybko, dosyć instynktownie, zawsze wolała robić o co było pierwszą myślą niż głębiej nad tym się zastanawiać. Oczywiście, nie była nastawiona na krwiste widoki, ale może gdyby nie jej wybujała wyobraźnia to by do takiego stanu by się nie doprowadziła.
- Rośliny nie są odżywcze? Istnieją olbrzymy większe od ciebie żyjące na nich i dają rade zasilić ciało... - odparła poważnym głosem, jakby styranym przez życie, zupełnie nie pasującym do niej.
Po chwili została postawiona do pozycji pionowej. Nie przestraszyła się, czuła że nic się jej nie stanie, lecz bardziej się bała o te wszystkie inne istoty które on spotka.
- Nie króliki?! Pocieszenie? - spojrzała mu złowrogo w oczy. Cała ta jej miła aura zniknęła. - Myślisz że mnie tym pocieszysz potworze? Człowieka znalazłeś, albo Driadę? - prędzej już by wolała usłyszeć że najadł się jagód, albo czegoś czerwonego, niż takie coś. Na pewno nie polepszyło to jej humoru na lepsze, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej ją zdemotywował do siebie.
- Postanowił mi pomóc, bo byłam w potrzebie, może tobie też pomoże, przydało by się! - mówiła cały czas z widoczną złością.
Nagle przypomniały się jej słowa Lucana o jej magii. Może mutować i zmieniać organizmy... Być panią życia i wskrzeszać nieumarłych... Wszystkie złe emocje nagle zniknęły, a zastąpił je miły uśmiech. Tak znieważyła swoją moc, a dopiero teraz gdy jest jej potrzebna cieszy się z niej. Choć na pewno jeszcze ożywiać nie może, ale ze zmianami w ciałach sobie poradzi.
- Czy ty, niedźwiedziu, jesteś gotowy by przygarnąć moc możliwości życia tylko na roślinach odemnie? - szczerzę mówiąc nigdy tego nie próbowała, ale jeżeli właśnie w tym miejscu miała zacząć zmieniać świat to była najlepsza rzecz na start.
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Wysłuchując zdenerwowanego głosu Driady zmienił zdanie. Znudziło mu się siedzenie w niedźwiedziej formie.
- Zgodzę się z tobą. Żyją takie osobniki, jednak żeby utrzymać się zdrowo muszą cały czas albo jeść albo spać. Dlatego wolę bardziej skoncentrowaną dawkę odżywczą. Mam często trochę więcej zajęć niż normalny niedźwiedź. - Odparł stanowczym tonem.
Już miał odejść na bok i zacząć ignorować dalsze wywody Flory, kiedy ta wspomniała o zjedzeniu innego człowieka. Zatrzymał się, i spojrzał na nią ponownie. Widział złość w jej oczach, lecz mało go to obchodziło. Zdenerwowała go ta krótka wzmianka o potworze. Raz powiedziane mógł potraktować jako komplement. Jednak powtórzenie jeszcze raz tej samej frazy podniosło mu ciśnienie. Za kogo ta mała się uważała, żeby uczyć go co powinien robić, a czego nie. Wzburzony jeszcze oskarżeniem o możliwość zjedzenia innego człowieka jego mordę skrzywił grymas złości. Nawet nie dotarło do Niego to co mówiła a Lucanie.
Wciąż widząc złość na jej twarzy zastanawiał się, co jej odpowiedzieć, kiedy ta nagle umilkła. Zdziwił go nikły uśmieszek, który pojawił się na jej twarzy. Przez chwilę wyglądała jakby patrzyła się wgłąb samej siebie. Przypomniała mu Ayathell, którą często widział w podobnej pozycji, kiedy obmyślała swoje plany.
Nagle ni stąd ni zowąd Mała driada rzuciła do niego zapytanie o zmianę jego przyzwyczajeń żywieniowych. Mógł jeszcze to potraktować jako żart, lecz jedno spojrzenie na twarz Flory powiedziało mu, że mała nie żartuje. Mówiła pewnie i świadomie wypowiadanych słów. I W tym momencie w jego głowie zaświeciła się kolejna lampka... Po co Mroczny elf brałby do siebie takie rozkapryszone dziecko, jeśli nie do nauki magii.
Jednocześnie zadziałało parę odruchów. Chcąc zapobiec jakiejkolwiek magii trzeba było rzucającego unieruchomić, jak również dobrze by było i zakneblować. Jednak nie chcąc skrzywdzić dziewczyny i to powiązanej z gospodarzem domu w którym gościli musiał zmienić się z powrotem w człowieka. Jednym skokiem rzucił się na driadę zmieniając swoją postać od razu w momencie, kiedy ta stanęła wyprostowana ze zdecydowaną miną. Po dość szybkiej i wymuszonej przemianie stanął Tuż przed nią. Chwycił Ją za barki dociskając ręce do ciała, żeby nie próbowała uciec i podniósł z ziemi, żeby mógł spojrzeć jej w oczy bez schylania się.
- Dziecko, nie wiem za kogo się uważasz, jednak do starszych takim tonem się nie zwraca. Obojętnie, czy do zwierząt czy do ludzi. Jeśli nie podobają ci się czym się żywię, twoja sprawa. Jednak nawet nie próbuj żadnych sztuczek na mnie, chyba, że twoje krótkie życie zdążyło ci zbrzydnąć. - Wypowiedział to głośno prosto w jej twarz. Od razu po tym odstawił ją z powrotem na ziemię. Przeklął siebie w duchu, że małą dziewczynkę potraktował jak starego maga. Niech się mała cieszy przynajmniej, że się opanowałem. Ale nie jest ze mną źle, skoro odruchy zostały. Dawno z żadnym magiem nie walczyłem. - Mam nadzieję, że dotarło, do tej zamkniętej na świat zewnętrzny główki, że są ludzie o innych niż Ty upodobaniach?
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Często jej drzewny przyjaciel opowiadał jej o różnych istotach, ale niezbyt szczegółowo. Mało mógł powiedzieć o ich wyglądzie, bardziej tylko wielkość i co robią. Słyszała o rybach, ale dopiero teraz była świadoma jak one mogą wyglądać, po tym jak Lucan jej to zilustrował.
- A słonie? Śpią i jedzą całe dnie? - nie wiedziała tego, ale miała wielką nadzieje że nie. Próbowała go jakoś przekonać, ale na razie miała tylko jeden argument. Gdyby tylko znała więcej zwierząt...
Gdy Andrew podchodził i przemieniał się ona miała zamknięte oczy. Już zaczynała się skupiać i wyobrażać. Po chwili została mocno złapana i podniesiona.
- Skąd wiesz ile mam la... - przerwała. Otworzyła na tą chwile swoje ślipia. Spojrzała mu prosto w oczy. Nie uwierzyła w to co widzi. Pierwszy raz zwątpiła w swoje magie. Jak ona mogla czegoś takiego dokonać. Nawet czegoś takiego nie żądała, więc czemu?
- Prze... przepraszam... Nie chciałam cię przemienić w człowieka... - jej oczy znów się zaszkliły. Przymrużyła je mocno chcąc powstrzymać łzy. Mówiła to gdy już była na ziemi. Niezbyt dotarło do niej to co chciał jej przekazać. Była uparta. Cały czas mogła bez problemu czarować, jedyne co ją chyba mogło powstrzymać to głośne dźwięki, poczucie niebezpieczeństwa i głęboka rana.
Naprawdę uwierzyła że to ona sama zamieniła niedźwiedzia w inną istotę. Ostatnio działo się u niej wiele dziwnych rzeczy, przez jej magie chaosu. Nawet nie wiedziała dobrze jak ona działa, mogła więc uwierzyć nawet w coś takiego.
Teraz nawet w swoich słowach uznał się za człowieka, aż tak go mogła zmienić? To w sumie niesamowite, ale smutne że zrobiła to nieświadomie. Chyba jednak przyda się jej ten kostur wzmacniający umysł...
- Nie... nigdy do mnie nie dotrze jak ktoś może zabijać ludzi i inne istoty dla własnej potrzeby... - teraz nie mówiła ze złością, jego trzymanie jej trochę ją ostudziło. Była dosyć spokojna, ale trochę przestraszona. Głównie tego co potrafi, a o czym nie wie. Może nie powiedziała by tego gdyby w czas zaprzeczył temu, ale zignorował to ostatnio. Przyjęła więc że naprawdę zabił jakąś driadę.
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Jednak miał dobre przeczucie. Próbowała coś w nim zmienić. Jednak jego zmiana w człowieka wyszła mu na dobre. Dziewczyna uważała, ze to ona go przemieniła. Może dzięki temu uzyska odrobinę spokoju. Zignorował jej łzy. Już wolał je od jej ciągłego narzekania na swoją dietę. Zabrał od niej ręce i pochylił się nad nią.
- Nie powiedziałem, że zabiłem jakiegoś człowieka teraz. A niektóre zwierzęta hodują ludzie wyłącznie dla jedzenia. Więc to, że lubię zjeść pożywne mięso nie powinno Cię obchodzić. - Odszedł na bok. Zastanawiał się co teraz. Lucan pewnie wiedział o jego Lykantropi tak wymownie się na niego patrzył, a udawanie przed driadą już nie miało sensu. Wypatrzył gęstszą trawę rosnącą niedaleko klifu i rozłożył się na niej w pozycji horyzontalnej. Obserwował niektóre okna oraz wyjście na wypadek, gdyby Ayatehll gdzieś się pokazała.
Trawa była wygodna a wiatr znad morza dość miło owiewał jego czuprynę. Relaksował się pełną gębą rzucając okiem od czasu do czasu co robi Flora i czy przypadkiem nie próbuje znowu czegoś na nim. Wciąż go nosiło. Jednak obiecał sobie i Ayathell, że będzie grzeczny i nie będzie rozrabiał. Oj ciężko było mu dotrzymać tej obietnicy.
Już południe. Ile oni tam będą rozmawiać... Zastanawiał się patrząc na słońce sunące nad nim ile czasu tutaj spędzą. Mam nadzieję, że Aya nie będzie wymagała ode mnie, żebym spał na jakimś luksusowym łożu. Ostatnie na jakim spałem rozpadło się kiedy tyko usiadłem. I w ogóle takie miękkie są niewygodne. Nic nie dorówna Mchu leśnemu. I tak pogrążony w rozmyślaniach spoglądał co chwila to na wieżę, to na Florę.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Dla Driady na pewno jego przemiana nie była dobra. Zaczęła obwiniać siebie i trochę jej to ciążyło na sumieniu. Jakaż ona jednak była wspaniała, dokonała czegoś takiego zupełnie nieświadomie.
- Dlatego zamierzam to zmienić... Trzeba gdzieś zacząć... - tak, zlikwidowanie takich hodowli było by najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich. Wiele zmieniło by się na lepsze, ludzie jedli by więcej warzyw i owoców, mieli by więcej witamin i byli zdrowsi. Już puściła mimo ucha to że powiedział że nie zabił człowieka. Mógł równie dobrze skrzywdzić każdą rozumną istotę, lecz odpłaciła mu się za to. Zamieniła go w człowieka, a on tego zupełnie nie był świadom, nic nie mówił na ten temat. Aż tak była potężna ta magia że wszystkie wspomnienia zamieniała na inne? Jaką w końcu ona mocą dysponowała.
Szła za nim gdy ten próbował się oddalić. Położył się. Stanęła obok jego głowy i ramienia, dokładnie pomiędzy nimi. Nie próbował o dziwo uciekać, czekał cały czas na swoją kompanie. Strasznie się zdziwią jak go zobaczą w takim stanie. Miała tylko nadzieje że on się przyzna do tego że od zawsze był człowiekiem i im się wydawało że był zwierzęciem.
- Możesz odkupić swoje winy, jeżeli pójdziesz ze mną do Rubidibi... Rudibibidibi... - próbowała sobie przypomnieć jak to miejsce dokładnie się nazywało. To była idealna rzecz na zadośćuczynienie. - Do tego miasta w pobliżu... - dodała w końcu bez pomysłu.
- Muszę coś kupić, a miałam iść rano, wy mi przeszkodziliście, teraz tam jest dużo ludzi i potrzebuje ochrony... - Tak, taki niedźwiedź przemieniony w gigantycznego człowieka był idealny. Chciała by mieć takich dwóch dużych opiekunów, Puu i Andrewa. Nie wiedziała czego może się spodziewać na takim zatłoczonym rynku, a z góry by wszystko widziała.
- Potrzebuje kupić kostur i coś do ubrania. Pomożesz mi czy nie? - spytała jeszcze raz, tym bardziej przekonywająco.
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Przyszła za nim i stała teraz tuż nad nim wpatrując się dziwnie w jego twarz. Nic nie mówiła przez chwilę, więc uznał, że jakakolwiek konwersacja z jego strony nie jest przez nią wymagana. Już miał wrócić do swoich rozmyślań, kiedy Odezwała się. Parsknął śmiechem słysząc jej namowy, żeby ją przeprosił.A drugi raz, kiedy nie mogła wymówić nazwy miasta. Podniósł się do pół siadu.
- Taaa... A niby jakie winy miałbym odkupić? - Spojrzał się na nią rozbawiony. Nie dość, że groziła mu zmianą jego układu pokarmowego, to jeszcze chce jakiś przysług ? Zastanowił się przez chwilę. NA razie nudzi mu się. Nie zanosi się na szybki powrót Ayathell, gdyż nigdy nie umiała niczego wytłumaczyć prosto i bez kręcenia.
- Mógłbym się nad tym zastanowić. Jednak wolałbym, żebyś poprosiła trochę ładniej niż rzucenie propozycji pójścia z tobą tak jakby to miał być zaszczyt. Czemu mam pójść z kimś, kto chce zmieniać moje podejście do jedzenia? Jeśli potrzebujesz pomocy, to naucz się o nią ładnie prosić. A nie oczekuj, że ktoś przybiegnie od razu po zaszczyt towarzyszenia Ci. - Dlaczego wzięło go na wykłady dla tej małej? Zwłaszcza, że do niej i tak nie docierało nic co mówił.
Kiedy tak stała z proszącą miną usiadł już całkiem. - Jak tylko usłyszę ładną prośbę, to zastanowię się nad Tym.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Stała tak cały czas w tym miejscu w którym była. Zdziwiła się gdy on stwierdził że nie ma co odkupić. Jak on w ogóle mógł tak powiedzieć. Poczuła jakby ktoś ją właśnie dogłębnie zranił. Nawet to nie był ktoś tylko osoba siedząca przed nią.
- No... Jak to jaka wina... krzywda wyrządzona mnie... - odparła smutno, zmieniając punkt patrzenia z niego na swoje stopy. Kilka łez spadło na podłoże, lecz starała powstrzymywać te nadchodzące.
- Przecież to nie jest zaszczyt... - znowu powiedziała swym ponurym głosem. Spojrzała raz jeszcze na niego, po czym powróciła do patrzenia na podłoże pod nią. Jednak pamiętał o tych próbach zmiany jego nawyków żywieniowych, ale czemu nie pamiętał o tym że był kiedyś niedźwiedziem? Znów nie rozumiała zbytnio o czym mówił, nic o zaszczytach nie mówiła przecież. Zresztą nic z nic nie zrobiła więc gdzie leży problem. Nigdy o nic nie prosiła, nie potrzebowała, jak już znała kogoś to była to bliska osoba którą nie trzeba było prosić. Zresztą tak naprawdę nigdy nic nie potrzebowała. Sama sobie w miarę radziła. Już nawet powstrzymała łkanie.
- Ładna prośba - powiedziała niepewnie. Chciał chyba właśnie to usłyszeć, ale to miało mu dać aż taką satysfakcje i chęć do ruszenia się? Ten świat jest naprawdę dziwny. Dwa słowa miały mieć taką siłę? To niesamowite ile można tym zdziałać. Trzeba będzie to wypróbować na Lucanie, może wreszcie będzie chętny do nauczenia jej demonicznej magii.
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Widział łzy kapiące małej driadzie po policzku. Jednak po jej słowach zauważył, że nie dotarło do niej żadne słowo, które powiedział. Westchnął zrezygnowany. Ona się nie nauczy. Obejrzał się jeszcze raz na posiadłość. Na pewno nie zanosiło się, żeby Ayathell skończyła rozmowę tak szybko. Wrócił wzrokiem do Flory. Ta wciąż wpatrywała się sobie w stopy.
W końcu spełniła jego prośbę, żeby ładnie poprosiła. Parsknął donośnym śmiechem przypominającym spadające kamienie. Kiedy w końcu powstrzymał się spojrzał się w jej zdziwioną twarz.
- Nie dokładnie o to mi chodziło, ale twoje dosłowne rozumienie wszystkiego jest zabawne. - Wciąż miał promienny uśmiech na twarzy. - Nie chodziło mi dokładnie o takie słowa, a o to, żebyś spróbowała znaleźć powód dla którego Taki staruszek jak ja miałby zainteresować się sprawami młodej dziewczyny, młodej driady.
Otarł wierzchem wielkiej dłoni łzę, która zatrzymała się na jej policzku.
- Mogę ci towarzyszyć chyba do miasta, jednak najpierw prosiłbym o przysługę. Mogłabyś znaleźć Ayathell i zapytać się ją ile tutaj czasu spędzimy, oraz czy jej nie będzie przeszkadzać, że ci pomogę. - Nie wiedział, czy elfka ma jakieś plany co do pobytu tutaj, oraz czy nie będzie mu miała za złe towarzyszenia Florze. Już parę razy miała mu za złe jak się podczas podróży parzył na towarzyszącą im tancerkę, więc wolał być w tej sprawie ostrożny.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

- Dosłownie rozumiem? Jak ktoś mówi, tak rozumiem, nauczcie się mówić prościej... - nie żyła dużo pośród właśnie takich istot. Nie wiedziała też dużo o właśnie takich kontaktach międzyludzkich. Dla niej pojęcie kłamstwa, ironii, sarkazmu i tych podobnych było znikome. Zwłaszcza jak nie zna jakiegoś słowa próbuje sobie je z czymś skojarzyć.
Cały smutek z twarzy dziewczyny nagle zastąpił piękny i promienisty uśmiech słysząc że Andrew godzi się. Choć miała jeszcze trochę mokre oczka.
- Pójdę i tak muszę jeszcze pójść po coś do Lucana. - musiała mieć najpierw pieniądze żeby coś kupić, a ten zapomniał jej wcześniej dać. Miała zamiar sprzedać oczywiście swoje rzeczy, ale to pewnie było by za mało.
- Czekaj tu... - odparła. Bała się trochę spojrzeć tera w stronę Ayathell, zmieniła przecież ich kompana w człowieka.. W CZŁOWIEKA. To niesamowite, może się ucieszy? Podziękuje jej i ładnie się uśmiechnie, przecież ona była taka miła.
Dziewczyna powoli pobiegła swoim tempem w stronę domu. Ignorując mrocznych elfów dobrze się bawiących na dole szybko przeszła po schodach. Wcześniej tu nie była, rozejrzała się niepewnie. Chyba trafiła w dobre miejsce, słyszała gdzieś głosy i dźwięki za ścianą. Podeszła do drzwi i zapukała trzy razy. Bała się prób otwarcia ich. Były... dziwne. Emanowały czymś niezbyt znanym dla niej.
[Ciąg dalszy Flora]
Ostatnio edytowane przez Flora 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Obserwował odbiegającą Florę. Ech dzieci. Fajnie byłoby być znowu młodym i nie musieć się o nic martwić. Podniósł się i przeciągnął, kiedy Driada zniknęła w wieży.
Zdecydował się, że zobaczy sobie morze. Możliwe że małej zejdzie trochę zanim tam się dogadają. Przeszedł się nad skarpę. Szum fal nie przedostawał się zbyt dobrze przez szum wiatru. Spojrzał się w dół w stronę plaży. około 20 metrów to nie było wysoko, ale zauważył niedaleko przy wieży ścieżkę schodzącą w dół zygzakiem.
Zszedł ostrożnie, uważając, żeby nie spaść. Widział już duże jeziora jednak morze przerastało jego najśmielsze oczekiwania. Takiego wielkiego ogromu wody jeszcze nie widział. Podszedł nad brzeg mocząc stopy. Pochylił się, spróbował wody, jednak od razu ją wypluł. Słona. Stanął zamyślony, skąd ktoś mógł znaleźć taką wielką bryłę soli, żeby zasolić taką wielką masę wody. Tak zamyślony wpatrywał się w mewy nurkujące za rybami.
Jednak morze było przereklamowane. Poza ogromem pustej przestrzeni i wielką taflą wody marszczoną czasem przez delikatne lub mocne podmuchy wiatru nie było w nim nic fascynującego. Wrócił wiec na górę. Flory jeszcze nie było więc postanowił poleżeć. Znalazł drzewo w pobliżu. Wiec oparł się o nie i czekał obserwując przemijanie chmur na niebie.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Wyszła uśmiechnięta na zewnątrz. Spojrzała na słońce które już zachodziło. Jak dojdą pewnie będzie wieczór, trafią w idealną porę, będzie mniej ludzi. Chociaż bała się spotkać lunatyków i inne dziwne istoty tam chodzące którymi ją straszył Lucan.
Nie zajęło jej długo szukanie Andrewa. Podeszła do niego powoli
- Czemu mi nie powiedziałeś że jesteś niedźwiedziołakiem? To ja się tu martwię że to moja wina, sumienie mi niszczysz... - mówiła ze spokojem, bez większych emocji, tylko z wyrzutem. Westchnęła.
- Powiedziała że zostajecie do zachodu słońca, a może do dnia następnego. - nie rozumiała tego jak można mówić tak niepewnie. Albo jutro albo dzisiaj, nie mogła się naprawdę zdecydować? Ciężko było jej przekazywać takie mało znaczące informacje.
Dopiero teraz schowała ogrzane monety które otrzymała do woreczka, miała też tam jeden pierścień którego wolała teraz nie zakładać. Pewnie by zemdlała po godzinie.
- No nic, poprowadzisz? Trzeba iść tutaj traktem... - wskazała na chodnik, który prowadził gdzieś przez las. Chciała się jak najszybciej wybrać, ale jej zmysł orientacyjny się nie nadawał, zazwyczaj potrzebowała mieć przewodnika. Takie przyzwyczajenie, życie nigdy nie wymusiło na niej żeby musiała wiedzieć którędy, szła tam gdzie jej pasowało, albo gdzie jej Puu podpowiedział.
- Nie będzie to jej też przeszkadzać - nic na ten temat nie mówiła, było to więc o oczywiste.
Na ten moment zamiast rozmyślać o swojej przyszłej broni miała tylko w myślach widok gdy ją Ayathell dotykała. Pocałowała, przytuliła i nawet dała coś ważnego. Czy to jest jakieś uczucie? To też jest troszczenie się tak samo jak Lucan, on to nazywał miłością. Tak więc czy mroczna elfka się w niej zakochała?
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Leżał prawie bez ruchu kiedy Flora do Niego podeszła. Otworzył oczy i spojrzał się na nią. Wyrzut w jej oczach kiedy oznajmiała mu, że wie o jego likantropii był aż zbyt widoczny. Następnie przekazała mu słowa Ayathell. Wiedział, że mała nie kłamie, gdyż z jej poprzednich wypowiedzi wnioskował jej szczerość. Także zapach elfki jaki Flora przyniosła na sobie był aż nadto wyczuwalny.
-Więc zostajemy do rana? To jak się pośpieszymy wrócimy na kolację późną. - Poprzednia mina driady zniknęła jak tylko zaczął mówić o podróży. Podniósł się i z trzaskiem stawów wyciągnął. Rozejrzał się za traktem, który wskazała. Ciągnął się przez las dość daleko aż znikał w cieniu.
Nagle skoczył szczupakiem do przodu, a kiedy wylądował przed driadą stał znowu niedźwiedź. -Nie mówiłem Ci, że jestem niedźwiedziołakiem, bo dzięki temu przestałaś zabaw na moim żołądku, co by się mogło źle dla ciebie skończyć. - Podszedł di Niej i położył się. - To jak wskakujesz? będziemy na miejscu w mgnieniu oka.-
Czekając aż na niego wsiądzie obserwował wieżę. Wydawała się solidnie zbudowana. Jednak nie lubił takich wysokich budynków. Lepiej czułby się w jakiejś drewnianej chatce w lesie, albo w domu zbudowanym ja jednym z wielkich drzew jakie rosły w lasach druidów. Jedyne co tą budowlę ratowało w jego oczach to otoczenie. Wielka połać morza oraz polana na skraju lasu.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Często sama tworzyła różne dziwne sformułowania, ale późna kolacja? To się chyba wyklucza, to danie nie powinno być wcześnie. Zresztą i tak nie była głodna więc nigdzie się nie śpieszyła. Najadła się rano, ale tak dużo że starczy jej na cały dzień.
- Gdybym od razu wiedziała to może w ogóle bym nie próbowała - oznajmiła go uświadamiając błąd w zachowaniu. Do ludzi jednak nic nie miała, bynajmniej na razie bo ciężko jej jakiegokolwiek spotkać. Teraz powinno się jej udać na tym rynku, zawsze spotykała bardzo dziwne postaci. Już myślała o niektórych że mogą być ludzkiej rasy ale często okazywało się że jest inaczej. Tak jak było z pewną demonicą.
- Wskakuje? - spytała zdziwiona wskazując słodko paluszkiem na siebie. - Nigdy nie jeździłam na czymś innym niż drzewo... - nie bała się tego oczywiście, po chwili wskoczyła na jego plecy. Był strasznie przyjemny w dotyku, zaczęła go głaskać po futerku obok siebie.
- Czy twoje blizny są czymś co ci się nie podoba? - zaciekawiło ją to co on powie na ten temat. Od Lucana słyszała już że nie jest to coś wspaniałego, mimo że świadczy o czymś takim jak walka. Wyobraziła sobie siebie z takimi szramami. Strasznie to musiało by wyglądać przy jej tak nieskazitelnie pięknej cerze. Może tego tak bardzo chce uniknąć jej nauczyciel? Dlatego tak bardzo nie chce jej uczyć magii demonicznej... Będzie musiała mu obiecać że nie dopuści do czegoś takiego, może wtedy będzie miała szansę.
- Ayathell umie może magię demonów? - spytała nagle, wpadając na genialny plan.
Zablokowany

Wróć do „Jadeitowe Wybrzeże”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości