Dwór AnapsecheteTrochę życia w martwym domu.

Wielkie dworzyszcze, zdecydowanie zbyt wielkie dla jednej osoby - a jednak tylko ona jedna tu mieszka. Wzniesione na szczycie wzgórza Uteri, skąd z jednej strony rozciąga się widok na błękitną panoramę miasta Efne, a z drugiej - na rozległe, tętniące dziką magią pustkowia Pustyni Nanher. Dwór ów został zbudowany z modrzewiowego drewna, przy pomocy magii i pracy nieumarłych sług. Srebrzysty dach dworzyszcza skrzy się w świetle niczym drogocenny klejnot, przyciągając ciekawe spojrzenia ludzi z dołu. Pod budynkiem znajduje się cały rozległy system piwnic, komór, korytarzy, a w nich - skarbiec, nieduży loszek i krypty, gdzie swoje schronienie ma rzesza służących Pani Anapsechete ożywieńców.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

Podobała jej się ta osobliwa pieszczota bez dotyku, będąca jakby cichą zapowiedzią, cichutką obietnicą rozkoszy... Jaskółka pragnęła ulec, pragnęła dać się porwać, lecz coś kazało jej raczej odezwać się do Neery z nutką figlarnej ironii, niż paść mu w ramiona w omdleniu. Może to, że za bardzo ją intrygował.

- Ja już jestem wieczna. Prawie wieczna. Być może sądzisz, że dziś są moje dwudzieste urodziny, ale nie - zaśmiała się. - Jednak nie zamierzam się zestarzeć, póki nie przyjdzie mi na to ochota. Na umieranie i trumienne poduszki też mi się jeszcze nie zbiera. Masz czas, żeby podziwiać. Masz dużo czasu. Podziwiaj!

Kobieta przymknęła powieki i wsparła się lekko wygiętymi plecami o spadzisty fragment dachu. Poza w sam raz do podziwiania stroju i figury. Przez chwilę, kiedy tak stała, zdawało jej się, że jest późnym latem na środku leśnej ścieżki, a złote słońce popołudnia zalewa jej oczy... Nie miała wówczas pojęcia, ile razy będzie o tym śnić i ile razy obudzi się z takiego snu z poczuciem wiecznej straty. Nie miała pojęcia. Nie miała pojęcia, dlatego odegnała to wrażenie ze śmiechem i poczuciem, że tu, na tym dachu, pod czarnym niebem, jest ono zupełnie absurdalne. Machinalnie - tak jak wtedy, w uliczce - zdjęła rękawiczki. A potem nagle otworzyła oczy i popatrzyła śmiało na mężczyznę, który był przy niej.

- Zostań tu - wyszeptała do Neery. - Tu, w tym domu. Zostań na jakiś czas. Na zimę choćby. Ciekawisz mnie, chcę ci dokładnie się przyjrzeć. Chyba nie czeka gdzieś na ciebie żonka z gromadką dzieci? Ha. Nieważne, nie mów. - Położyła mu dłoń na ustach. - Nic mnie to nie obchodzi... panie uliczny malarzu. - Rozpoznała go. Maska opadła z jego twarzy i kobieta wszystko sobie przypomniała. Rozbawiło ją to nawet. - Malarzu, jesteś... jesteś kimś więcej - rzuciła niejasno.

Jeszcze nie przeczuwała, że niebawem miał stać się dla niej niemalże wszystkim.

- Zostań tu. Maluj dla mnie, maluj mnie, maluj mnie w trumnach, czy gdzie tam chcesz, zabawiaj mnie, kochaj, czy co uważasz za stosowne. Nie zniknij tylko razem z końcem tej nocy. Tylko o to jedno cię... proszę.

Zdecydowanym ruchem przyciągnęła go ku sobie. Pocałowała, bo dlaczego nie. Aż krew uderzyła jej do głowy, zaszumiała, zahuczała. Ana splotła swoje palce z jego palcami. Westchnęła, przeszyta miłym dreszczem, kiedy jego usta musnęły jej pierś, musnęły obojczyk, dotknęły wygiętej do tyłu szyi...

...a kryjąca szyję i dekolt Jaskółki zasłona z czerwonych koralików rozleciała się przy gwałtownym ruchu i spadła jak krwawy deszcz, zabębniła, zabrzęczała i zagrzechotała na lustrzanych dachówkach. Ciało, które zostało wówczas odkryte i wystawione na dotyk, na ciemność, na chłód nocy i na pocałunki, było blade i po kobiecemu miękkie. Pomiędzy piersiami Czarodziejki błyskała czarna brosza. Różne rzeczy chodziły kobiecie po głowie, ale nie mówiła nic, bo nie był to właściwy czas, żeby mówić. Słowa zbyt wiele mogły zepsuć.
Neera
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Neera »

- "W takim razie mamy mnóstwo czasu by się swoim towarzystwem nacieszyć Ano..." - Pomyślał wampir, prześlizgując wzrokiem po Jej pięknie wyeksponowanej figurze, wąskiej talii, szerszych biodrach, miękkich piersiach...

Nagła prośba wyrwała go z tego stanu zamyślenia, biernego wodzenia wzrokiem po atrakcyjnościach Jaskółki.

Spojrzał jej w oczy, swoimi jasnymi, okolonymi białymi rzęsami. Na jego ustach wykwitł lekki, nonszalancki uśmiech kiedy dziewczyna rozpoznała w nim ulicznego malarza z którym miała spotkanie jakiś czas temu w drodze do szewca.
Milczał, jakby zgadzał się na wszystko, co mu proponowała. Zamierzał rzecz jasna zostać. Zamierzał dla niej tworzyć... Chciał stać się jej przyjacielem, kochankiem, towarzyszem nieśmiertelności...
Przyciągnięty do jej ciepłego, mięciutkiego ciała, nie opierał się. Niemal odruchowo zaplótł ramię wokół wąskiej talii, jak wąż zaciskający się wokół gałęzi.

Odwzajemnił pocałunek, którym go obdarzyła, napierając ustami na jej miękkie wargi. Nie krępował się, nie powstrzymywał dłużej... Jego wolna dłoń ujęła dłoń Jaskółki, a dotyk stał się odważniejszy.

Księżyc przysłonił się chmurami, jakby zawstydzony tym, na co spoglądał.

- Zostanę z Tobą, Jaskółko. Tak długo, jak długo mnie stąd nie przepędzisz. - szepnął jej na ucho, o które zaczepił delikatnie kłami, by następnie zamaskować to wrażenie miękkością ust.
Był tak blisko tętniącego krwią, tętniącego życiem ciała, że ledwo panował nad tym, by jej nie skrzywdzić. Zaintrygowały go jej słowa dotyczące nieśmiertelności. Czym więc była, jeśli nie wampirem?
Przyciągnął ją do kolejnego pocałunku, tym razem o wiele głębszego. Jego dłoń przytrzymała ją za kark, po którym troskliwie pogładził ją palcami. Pocałunek był tak namiętny, pełen zwierzęcego pożądania, ale i ciepła, że dziewczyna pewnie nawet nie poczuła, jak z kącika ust spływa jej leniwie mała, szkarłatna kropla krwi...
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

Na jedną, piekielnie piękną, niepojętą sekundę... wszystkie zmysły czarodziejki wyostrzyły się do granic możliwości. Na tę drobną chwilę pomiędzy dwoma uderzeniami serca świat stał się czymś innym, niż był do tej pory. Zobaczyła i poczuła go dokładnie tak jak wampir... tak jak ten, który był przy niej.

Oczy Jaskółki rozszerzyły się i nagle dostrzegły każdy najbliższy szczegół równie doskonale, jak i każdą najdalszą dal. Widziała białe rzęsy tuż przy swojej twarzy tak wyraźnie, że aż nienaturalnie, do tego wydawało jej się, że gdyby mogła tylko obserwować do końca tej nocy ich kształt, byłaby najszczęśliwszą istotą świata. Jednocześnie napawała oczy zamgloną linią gór na horyzoncie - czyż nie były równie piękne? Do jej uszu z siłą dzwonu dotarł szelest spadającego liścia - muzyka śmierci, z jaką nie mógł się równać występujący na sali balowej duet. Dotyk? Każdy milimetr jej skóry pragnął przez tę chwilę wyśpiewać własny poemat. Każdy mlecznobiały kosmyk włosów, który przypadkiem dotknął jej policzka, był sprawcą euforii. A zapach ciała, perfum i ubrania kochanka stworzył na moment niezwykłą symfonię z odległą, do tej pory niedostrzeganą, lecz jakże niewypowiedzianie piękną wonią gnijącej trawy, jesiennych kwiatów, wszechobecnej śmierci i nadciągającego deszczu.

To nie było coś, czego można doświadczyć bezkarnie. To nie było coś, o czym da się zapomnieć. Po czymś takim można już tylko pragnąć doznać tego narkotycznego stanu ponownie, a najlepiej trwać w nim przez wieczność...

Ale minęło.

W kolejnej sekundzie przed oczami stanęło kobiecie jej własne ciało, odarte nie tylko z szat, ale i ze skóry, krwawiące, rozpłatane, wijące się w bólu i umierające. Zwierzęcy strach, który nią na moment zawładnął, kazał uciec, wyrwać się z objęć pięknego drapieżnika... ale i zarazem sparaliżował i nie pozwolił nawet pomyśleć o wyplątaniu się z jego ramion.

Kiedy wampir zlizał tę jedną malutką kropelkę krwi, która leniwie spłynęła po podbródku Any, szaleństwo w jej głowie ucichło.

Pragnąc natychmiast poczuć znów ten dziwny stan, dziewczyna przylgnęła do Neery jeszcze bliżej i mocniej, na pół już obnażonym udem otarła się o jego biodro, smukłymi palcami odszukała jego przyjemnie chłodne ciało pod warstwą drogich koronek. Nic z tego, przebłysk "innej świadomości" nie powrócił. Niecierpliwa, ponaglała pieszczoty bladoskórego młodzieńca, całowała w pośpiechu jego usta, palce, skrawek nagiej skóry ponad jedwabnym kołnierzem, wreszcie prawie rozzłoszczona przyciągnęła do siebie jego twarz, chwyciwszy mocno za śnieżne loki.

- Co mi przed chwilą zrobiłeś? - wymruczała błagalnie. - Chcę to poczuć jeszcze raz... aa-a, nie, nie to! To znaczy... to znaczy... tak, to też...

Spazmatycznym ruchem wbiła paznokcie w jego nieskazitelny policzek. Nie wiedziała jeszcze, że ponownie zobaczy świat jak przez kryształ - a nie jak przez brudną szybę - dopiero w tej chwili, w której kochanek przestanie nad sobą panować i pozwoli sobie pożywić się jej krwią. Nie wiedziała - choć już przeczuwała - jak łatwo się od tego uczucia uzależni.
Neera
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Neera »

Neera przypatrywał się jej pięknemu obliczu w milczeniu. Nawet się nie poruszył, kiedy czarodziejka próbowała swymi gestami wykrzesać na nowo to, co przed chwilą poczuła, kiedy kosztował jej krwi.
Wampir stał sztywno, jak lalka, lekko nad nią pochylony, prześlizgując po jej twarzy, sylwetce, spojrzeniem wpół przymkniętych, bladych oczu, jakby zamyślony, jakby rozważał możliwość ofiarowania jej tego stanu ponownie. Wyraz twarzy miał taki, jakby zastanawiał się czy zasłużyła, a jednocześnie sporo w nim było dziwnego, gasnącego tak szybko jak się pojawił, smutku.
Neera bał się, że jego drapieżna natura weźmie nad nim górę i, że któregoś dnia wyssie ją do ostatniej kropli, pozostawiając bez tchu... Bez... Życia. To było bardzo prawdopodobne. Zbyt go intrygowała, zbyt pociągała... Z ledwością się przy niej opanowywał.

Jaskółka przyciągnęła go do siebie gniewnie, na co bladolicy posłał jej spokojne, nieco znudzone spojrzenie. Uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy poczuł jak jej twarde, długie paznokcie wbijają mu się w skórę.
Jego dłoń przemknęła po gładkim policzku dziewczyny i uniosła jej podbródek. Usta Neery zbliżyły się do kącika jej ust, a powieki jeszcze bardziej się przymknęły.

- Kiedyś... Wszystkiego się dowiesz. Obiecuję. - wyszeptał, puszczając ją i odwracając się, odszedł na skraj dachu, spoglądając w dal. Wyjątkowo zamyślony pozwolił, by nocny wiatr targał bezlitośnie jego płaszczem i puklami śnieżnobiałych włosów...
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

Jaskółka stanęła za plecami Neery, czule oparła podbródek o jego ramię, wplotła swoje smukłe palce w jego białe jak sama śmierć włosy i pocałowała go bardzo delikatnie tuż ponad krawędzią koronkowego kołnierzyka. Wyglądała, jakby miała łasić się niby spragnione pieszczot kocię i prosić. Ale z jej ust nie spłynęła prośba, lecz rozkaz.

- Nie. Żadne "kiedyś". Masz mi dać to, czego chcę! - zażądała Ana władczo... a raczej siląc się na ów władczy i lodowaty głos, lecz nie potrafiąc opanować jego drżenia. Bo za nic nie była w stanie ukryć tego ognia, który trawił ją od środka.
- Nie "kiedyś", tylko teraz!

Magia chaosu, magia śmierci, magia życia, magia przemian, pustki, umysłu... - wszystko, co Czarodziejka wiedziała, co umiała, kotłowało się w niej i wybuchało raz po raz w niedostrzegalnych dla oczu, niesłyszalnych dla uszu, lecz bez wątpienia potężnych i doskonale odczuwalnych przez zmysł magiczny eksplozjach. Na dole, w powleczonym mgłą ogrodzie, martwi budzili się ze snu i wygrzebywali się z wilgotnej ziemi. Wonne białe kwiaty rozkwitały w przyspieszonym tysiąckrotnie tempie na czarnych i bezlistnych gałęziach tylko po to, by zaraz zgnić i na powrót stać się częścią nicości. Dźwięki muzyki, docierające tu z sali balowej, na moment stały się makabryczną symfonią wycia i rozdzierających wrzasków. Księżyc, który przed chwilą wisiał ponad lasem jako sierp tak cieniutki, że niemal niewidoczny, teraz jakby wybuchł światłością i stanął dumnie w pełni, nagle wypełniając całe niebo - i wszystkie spoglądające nań oczy - niebieskawym światłem. Odbił się jako błękitna kropla w każdej z tysiąca srebrnych, lustrzanych dachówek na dachu dworzyszcza...

A wtedy kobieta, wiedziona jakimś szaleństwem, z furią pchnęła stojącego na krawędzi dachu krwiopijcę, z całego serca pragnąc strącić go w dół. Pragnąc pokazać, że nią nie można sobie tak wzgardzić. Że nie wolno jej zignorować. Że - nade wszystko - nie należy jej pokazywać Wieczności, a potem zaczynać zwodzić.

Oczywiście - ze swoją szybkością, zwinnością i siłą nie mogła mierzyć się z wampirem, ale nawet się nad tym nie zastanowiła.

W jej fioletowych oczach odbijał się księżyc, który w szalonym tempie przechodził przez wszystkie swoje fazy i pulsował barwami, dla których ludzki język nie miał nazw. Oczywiście musiała być to jakaś zrodzona z chaosu iluzja, bo któż ze śmiertelnych mógłby mieć władzę nad księżycem...
Neera
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Neera »

Niecierpliwość Any zaczynała w dziwny sposób satysfakcjonować Neerę. Postanowił podroczyć się z nią odrobinę dłużej, poczekać, aż zmięknie, a żądania zamienią się w prośby. Chciał ją w pewnym sensie "złamać".
Gdy jednak Jaskółka straciła cierpliwość, a wokół zapanował swoisty chaos, którego jego zmysły nie były w stanie ogarnąć, przez moment poczuł dziwny niepokój, jakby nie wiedział czego może się spodziewać.

Na ustach wampira zamajaczył lekki, łobuzerski uśmiech, gdy Ana popchnęła go, próbując strącić w dół. Pewnie zwykły śmiertelnik przejąłby się tym, co uczyniła, lecz on nie był zwyczajnym, żałosnym, śmiertelnym bytem. Był wampirem, istotą pozornie nieśmiertelną, której nie można było wyrządzić większej krzywdy w taki sposób.
Jaskółka nie spodziewała się też, że Neera w momencie spadania z dachu, niespodziewanie złapie ją za ramię, aby pociągnąć ją za sobą.

Powietrze przeszył jego szaleńczy śmiech, gdy wiatr targał jego peleryną i suknią dziewczyny, a grawitacja przyciągała ich coraz mocniej w swe objęcia. Upadek był wyjątkowo mocny, choć się przed nim nie bronił. Kilka kości nieprzyjemnie chrupnęło, a przez twarz przemknął mu chwilowy grymas bólu. W ułamku sekundy wampir złapał w talii spadającą Anę tuż przed tym, zanim zderzyła się z jego ciałem. Zawisła w powietrzu, by jej ciało po chwili spadło miękko na ciało krwiopijcy.
- Widzisz jaką mam moc? Sprawiłem, że Jaskółka poleciała... - Neera otoczył ciasno ramionami jej pas, przymykając na moment swoje jasne powieki.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

Szarpałaby się z nim w powietrzu, gdyby miała na to czas. Upadek był jednak zbyt szybki i - dla niej - zbyt zaskakujący. Trzasnęła mężczyznę w twarz dopiero wtedy, gdy złapał ją niby szmacianą laleczkę na moment przed upadkiem. Miał teraz nad nią nie tylko kontrolę emocjonalną, ale i przewagę fizyczną - co za zniewolenie... Totalne i beznadziejne. Upokarzające dla kogoś takiego jak ona. Z satysfakcją obserwowała na jego twarzy grymas bólu, kiedy wyrżnął plecami o grunt.

- Śmiejesz się? Bawisz się mną! Chcesz mnie zniszczyć? Co mam ci dać, żebyś wreszcie... - głos nekromantki się załamał - żebyś... żebyś... no powiedz, czego chcesz w zamian?

Technicznie rzecz ujmując, jeszcze nie była to prośba. Nie dało się jednak uniknąć wrażenia graniczącego z pewnością, że Jaskółka jest w tym momencie gotowa zrobić i oddać absolutnie wszystko za choćby jedną chwilę zapomnienia. Zanurzenia w Wieczności. Nie wyrywała się już z objęć krwiopijcy, uniosła się tylko lekko i wyciągnęła szyję, żeby ucałować jego powieki i gładkie czoło. I sama też czekała pocałunku, a wampira od pulsującej tętnicy dzieliła wyłącznie ta miękka, jasna, pachnąca goździkami i cienka jak pergamin skóra, przesuwająca się po jego ustach z ledwie słyszalnym szmerem...

Szczupłe palce czarodziejki wsunęły się chciwie pod koronki i atłasy, gotowe po cichu wyartykułować to błaganie, które przez dumę nie mogło zabrzmieć w postaci słów. Pod chłodną dłonią Neery w jednej chwili znalazło się udo z brylantową sprzączką podwiązki, druga zaś pod czarną tkaniną spódnicy odnalazła przyjemnie zaokrąglone biodro.

Wokół nich czuć było wilgotną ziemią, rosą i śmiercią.
Neera
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Neera »

Wampir nie spodziewał się, że dostanie od niej w twarz, ale jednocześnie nie zapominał, że miał do czynienia z dumną, charyzmatyczną nekromantką, której bardzo nie podobało się to, że nie mogła nad nim górować. Była zbyt słaba. Ale jeśli odda jej swoją krew... Jeśli dojdzie do przemiany... Czy Ana stanie się dla niego niebezpieczna, czy wręcz przeciwnie, spotulnieje i spokornieje? Nie potrafił tego przewidzieć.
Neera jednym ruchem dłoni zgarnął z twarzy swoje włosy, które ją chwilowo zasypały i uśmiechnął się w typowy dla siebie, wredny sposób.
Przysunął usta do jej ucha i lekko musnął jego płatek, gdy usłyszał pytanie, które mu zadała.

- Daj mi siebie. - wyszeptał na granicy słyszalności, po czym nosem musnął wrażliwe miejsce tuż pod uchem. - chcę, żebyś była tylko moja.
Chłodne, smukłe dłonie o długich palcach i ostro zakończonych pazurach wśliznęły się pod materiał spódnicy Jaskółki i przesunąwszy po jej udzie w górę, władczo wczepiły się w krągłe biodro.
Delikatna skóra dziewczyny, a pod nią wesoło tętniąca życiem, krew, tak go mamiła, że obnażył kły, zawarczał nisko, o mały włos nie zatapiając ich ponownie w jej szyi. Zmrużył lekko oczy, przypatrując się jej delikatnemu, dziewczęcemu obliczu.

- Będziesz moja, Anapsechete? - Zaraz po zadaniu tego pytania, Neera chwycił wolną dłonią jej smukły kark i podniósł się do siadu. Kości ponownie nieprzyjemnie strzeliły, choć nie zwracał na to uwagi. Zahaczył kłami o jej dolną wargę, drasnął ją nimi dość boleśnie, a krew powoli się po niej stoczyła, lecz nie zdążyła spłynąć, bo zagarnął ją językiem, wplótł palce w jej długie włosy, a dłoń mocniej wczepił w biodro, być może nawet powodując ból lub dyskomfort, gdy nagle znów się uraczył się jej krwią, tak słodką, tak bardzo uzależniającą, wciągając ją do swego mrocznego świata...
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

- Zgoda - odparła natychmiast i bez chwili wahania, gotowa zaraz bez żalu oddać pięknemu drapieżnikowi swoją duszę. Razem z ciałem. - Będę.

Zniosła ból, w euforii nie myśląc o nim zbyt wiele. Krzyknęła tylko raz, cienko i słabiutko. Utoczona w pocałunku kropla krwi namalowała ścieżkę, która wiodła prosto do odwiedzonej już raz na mgnienie oka krainy zachwytu. A Neera był dla niej przewodnikiem. Ana była tą krainą jeszcze zbyt oszołomiona, zbyt zafascynowana, by dostrzec, że tak naprawdę jest to ciemna studnia bez dna. Że po przekroczeniu pewnej granicy można już tylko bez końca spadać w mrok... Na razie - pijana wszystkimi niewypowiedzianymi obietnicami - pozwalała się prowadzić wszędzie, gdzie chciał ją zabrać.

- Będę twoja, będę tylko twoja... - przyrzekała mu gorąco. - Będę, kimkolwiek mi każesz być, niech to się tylko nigdy nie kończy...

Narkotyczna ułuda wiecznej szczęśliwości wymalowała na twarzy Jaskółki szeroki, łagodny uśmiech, nie zamknęła jej jednak oczu - świat znów był zbyt piękny, by uronić choćby sekundę z jego widoku. Toczący się po niebie księżyc przypominał teraz srebrny guzik, odlany przez elfich mistrzów rzemiosła - w tak doskonałe ornamenty splatały się teraz zwykle niedostrzegalne pasma jego niewyobrażalnie dalekich bezwodnych rzek i nietkniętych stopą śmiertelnika dróg. A Neera był jak anioł - piękny, jasny i swoim dotykiem przynoszący spokój. Tkwiła w jego objęciach, niezdarnie próbując zsunąć koszulę z jego ramion - tak bardzo pragnęła poczuć ich kojący chłód - ale jej dłonie miały coraz mniej sił i ledwo radziły sobie z guzikami i troczkami. Czarodziejka czuła, jak z każdym uderzeniem serca robi się coraz słabsza, ale i coraz szczęśliwsza, jakby wysysaną z jej ciała krew zastępowało najsłodsze wino.

Anapsechete kompletnie zapomniała, po co był ten dzisiejszy bal, co próbowała osiągnąć, kogo do czego przekonać, kogo zmusić, z kogo wyciągnąć informacje... kogo ocalić i przywrócić światu. Od teraz liczyło się dla niej wyłącznie to niepodobne do niczego w życiu upojenie.
Neera
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Neera »

Neera uśmiechnął się ledwo widocznie, kącikiem ust, dostrzegając jej uległość. To było całkiem zabawne, że Ana prosiła o coś, przez co niektórzy jego pobratymcy odbierali sobie życie. On sam na początku był tym wszystkim zafascynowany, każdym wyraźniejszym podmuchem wiatru, ostrzejszym światłem gwiazd, mocniejszym zapachem nocy... Wszystko było tak wspaniałe, choć budzenie się każdej kolejnej nocy przypominało powolne zatapianie się w czymś w rodzaju bagna. Aż pozostała tylko ciemność i samotność.
Może dlatego tak bardzo pragnął towarzyszki? By uczyć jej wszystkiego na nowo, na nowo przeżywać ten stan upojenia, patrząc w jej oczy, widząc jej reakcje na nocne piękno nieśmiertelności...
Bez wątpienia Neera był egoistą, wciągając ją do swojego piekła.

Czuł jak uchodzi z niej życie, jak on sam z każdym kolejnym łykiem krwi czarodziejki, czuje się coraz lepiej.
Oderwawszy się od słodkich ust Any, przeniósł wargi na jej szyję, wgryzając się w nią i jednocześnie wplątując dłoń w jej miękkie, pachnące kosmyki włosów. Jego ciało przepełniła euforia i rozkosz, rozpływająca się aż po koniuszki palców. Pazury wbiły się w jej biodro, raniąc delikatną skórę jego nowej towarzyszki.

Ciężko było mu się od niej oderwać. Zrobił to właściwie w ostatnim momencie, nie chcąc pozbawić jej życia.

Położył częściowo bezwładne ciało na ziemi. Wyglądała pięknie taka blada, potargana i wpółprzytomna. Tak pięknie wyglądałaby na trumiennej poduszce... Właśnie taką pragnął ją namalować.

Neera powoli i wręcz erotycznie zgarnął kroplę krwi językiem ze swych lekko zaróżowionych warg i uśmiechnął się szelmowsko, patrząc w jej blade, pozbawione niemal życia, oczy. Była tak bliska śmierci, czuł jak zaczyna ją ona oplatać, słyszał jak jej serce zwalnia...
Nie mogąc zwlekać dłużej, bez słowa przegryzł sploty żył na swoim nadgarstku i podsunął go pod wargi osłabionej dziewczyny, brudząc je własną krwią, która do nich skapywała.

- Skosztuj mnie, Jaskółko, a już zawsze będziesz patrzeć na świat moimi oczyma. - szepnął do niej, a wówczas na jego usta wpełzł lekki, czuły uśmiech. Nie było już odwrotu. Stojąc przed rozwidleniem dróg, Ana mogła wybrać: życie wieczne lub śmierć.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

I wybrała bez wahania.

Anapsechete od tylu długich lat studiowała tajemnice śmierci, ale nigdy nie była tak blisko niej. Śmierć zawsze była czymś, co dotykało innych. Czymś, co należało szanować. Co można było opłakiwać, ale i wykorzystywać. Była czymś bliskim i codziennym, ale zarazem ukrytym przed wzrokiem czarodziejki za jakąś gęstą zasłoną - jak najświętsze miejsce kultu w świątyni. A teraz to właśnie jej serce biło coraz wolniej. To jej skóra stawała się biała jak niezamalowane płótno. To jej dłonie bezsilnie drapały wilgotną ziemię, nasiąkając z każdą chwilą jej zapachem i jej zimnem. Ból, przed chwilą zagłuszony przez ekstazę, teraz nagle przebił się do świadomości, niespodziewanie paraliżujący. Rana na biodrze, na szyi, rozgryzione do krwi usta. Łzy zaszkliły się w jej fiołkowych oczach.

Pierwszą ofiarowaną jej kroplę wypiła nieśmiało, niby ukradkiem, pod maską delikatnego pocałunku. Przy kolejnych nie próbowała już nawet udawać, oddając się we władanie budzącej się bestii. Płyn przywracał jej życie - a raczej darowywał nowe, wieczne, o ileż, jak sądziła, lepsze... Jaskółka pojmowała to lepiej i lepiej wraz z każdym łykiem, dlatego stawała się coraz bardziej chciwa i coraz bardziej pożądliwie czerpała z tego krwawego źródła. Próżno szukać słów, by opisać smak, jaki miała dla przechodzącej potworne przeistoczenie kobiety krew jej Stwórcy... Próżno szukać też słów dla ogromu tego głodu, który nią zawładnął.

- Jeszcze - jęknęła przestraszona, gdy Neera cofnął odrobinę nadgarstek. Pragnęła go, pragnęła spędzić z nim wszystkie swoje noce aż po kres wieczności, ale jednocześnie była w tej chwili gotowa go zabić, osuszając jego żyły do ostatniej kropli. Gdyby tak faktycznie się stało, sekundę później umarłaby z tęsknoty, ale teraz instynkt młodego wampira kazał jej przede wszystkim szukać pożywienia, by zaspokoić śmiertelny głód. A Neera był w tej chwili jedynym dostępnym źródłem...

Ale czy na pewno jedynym?

Jaskółka, całe życie najwyraźniej głucha, teraz nagle przez ścianę dworu usłyszała orkiestrę tętniących serc. Przy takiej muzyce nie dało się oprzeć pragnieniu... tańca... Tak bardzo pragnęła zerwać się teraz, wbiec na salę i tańczyć wśród gości śmiertelny taniec, ale przeliczyła się, sądząc że ma dość siły. Starczyło jej tylko na to, by zatoczyć dokoła pełnym szaleństwa wzrokiem, gwałtownie usiąść...

...opaść na ramię kochanka i zagryźć na jego szyi swoje jeszcze nie dość ostre kły w śmiesznej próbie ataku. Strużka wmieszanej z krwią śliny, która spłynęła po jego koronkowym kołnierzu, była przeraźliwie zimna. Nie było już odwrotu.
Neera
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Neera »

Przez ułamek sekundy Neera zaniepokoił się, czy zrobił wszystko tak jak należy. Pamiętał tylko to, co robił z nim mistrz, już jak przez mgłę i słyszał opowieści tych długowiecznych, którzy chwalili się przed sobą w karczmach nowymi podopiecznymi. Nie był pewien, czy Ana przeżyje. Wiedział jednak, że nawet gdyby umarła, byłoby to jedno z niewielu doświadczeń, które sprawiło, że znów miał ochotę żyć, a nie egzystować. Jej krew była tak cudownie słodka i lepka, miała tak wyjątkowy, lekko metaliczny posmak, że mógłby kosztować jej bez końca.
Z zamyślenia wyrwał go fakt, że Ana sama zaczęła kosztować jego posoki.

- Pij Jaskółko... Nie bądź nieśmiała... - szepnął do niej po czym roześmiał się po cichu i dźwięcznie, widząc jak jej pragnienie zaczyna przybierać na sile. Wplątał wolną dłoń w jej lśniące pukle włosów i zaczął je przeczesywać, gładzić po głowie niczym dziecko, przyglądając się z nieskrywaną fascynacją jak się nim nasyca.
Czuł jak sam zaczyna powoli słabnąć, więc odsunął ją od siebie.

- Wystarczy. Nie patrz tak na mnie. Mogłabyś mnie zabić, gdyby... - nie do kończył, widząc jakby nagle opadła z sił. Złapał ją w ramiona, nagle czując jak zaostrzone, jeszcze nie do końca ukształtowane zęby przebijają tępo jego skórę.
Warknął nisko tuż przy jej uchu.
Jej głód teraz mógł być duży, ale co będzie, gdy dopadnie ją ten właściwy?

- Ana, wystarczy. Jaskółko... - Neera przez moment miał kłopoty, by ją od siebie oderwać, bo przywarła do niego mocno, jak pijawka. Złapał więc za ramiona i używając większej siły po prostu ją od siebie brutalnie odepchnął.
Jaskółka wylądowała kilka metrów dalej, a sam jej stworzyciel opadł z powrotem plecami na trawę, wykończony, śmiejąc się do siebie po cichu, jak wariat. Trzymał się za szyję, a między palcami spływała mu krew. Nie trwało to jednak długo, bo już po kilku sekundach nie było śladu po ranie.
Udało się. Stworzył swoją nową towarzyszkę, która będzie dla niego tym, kim był pan Hope. Będą razem przemierzać noce Alaranii, razem polować i razem trwać obok, gdy wkroczy w ich życie samotność.
Oddychając szybko i płytko, nie podnosząc się z ziemi, patrzył na nią z lubością, fascynacją i podziwem dla siebie samego.

- Jesteś taka piękna... - zachwycił się po cichu.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

Najpierw jego warknięcie, które przejęło ją dogłębnym lękiem. Potem jej wysoki świdrujący krzyk, który rozdarł nocną ciszę.

- Nie! Nie...!

Siła, jakiej wampir-stwórca użył do odepchnięcia swojej zgłodniałej towarzyszki, rzuciła ją spory kawał, aż na wystający z ziemi pieniek, o który boleśnie uderzyła ramieniem. Jęcząc potępieńczo przetoczyła się kawałek i wygięła plecy w łuk w bezsilnej próbie podniesienia się z ziemi. Zlizała z warg resztki krwi. Własnej czy jego? Teraz to już było bez różnicy.

- Dlaczego mi to zrobiłeś, dlaczego mnie... dlaczego mnie odpychasz? - cicha skarga wraz z łkaniem popłynęła ku białowłosemu drapieżnikowi. - Nie chcesz mnie już...?

To brutalne odtrącenie, choć podyktowane rozsądkiem i zrozumiałym instynktem ochrony własnego istnienia Neery, ukłuło dziewczynę w serce jak szpilka. Srebrna, bardzo ostra szpilka. Ale już chwilę później mówił jej, jaka jest piękna...

- Jeszcze kroplę, błagam - wyszeptała Ana słodko, słysząc jego słowa zachwytu. Po raz pierwszy obnażyła swoje prawdziwie ostre już kły w uśmiechu, który miał towarzyszyć Neerze przynajmniej przez tysiąc najbliższych nocy. W pożądliwym, hipnotyzującym uśmiechu nowo narodzonej wampirzycy.

Czy rzeczywiście była piękna? Chyba tak - jakimś dziwnym pięknem bliskiej śmierci. Blada, wielkooka, zalana krwią. Chociaż białe rękawy sukienki zaplamiły się czerwienią, chociaż w zmierzwionych włosach koloru turkusów dawno już nie było jaskółczej czapeczki, tylko grudki ziemi i źdźbła suchych traw, chociaż jeden ze "skrzydlatych" pantofli gdzieś się zgubił w tym całym zamieszaniu, wobec czego nekromantka była połowicznie bosa... Tak. Pomimo tego opłakanego stanu wciąż można było nazwać ją piękną.

Pomiędzy jej ściśniętymi gorsetem piersiami czerniła się brosza, urodzinowy podarunek od Neery. Tonęły w niej wszystkie gwiazdy, jak w sercu jakiejś wielkiej, niemożliwej pustki. Jaskółka pogładziła powierzchnię ciemnego diamentu, by zaraz - z pełną premedytacją - zadrasnąć swój serdeczny palec ostrą końcówką oprawy. Czerwona kropelka leniwie spłynęła wzdłuż zagłębienia w dłoni - tego, które wróżbici zwali "linią przeznaczenia" - a potem ranka samoistnie zagoiła się w czasie nie dłuższym niż parę uderzeń serca. Coś niepojętego... Kobieta odpięła klejnot i z ciekawości przesunęła ostrą częścią po obnażonej części uda, między pończochą a skrajem sukienki...

- Daj mi jeszcze trochę, jestem taka spragniona... - powtórzyła nagle, gwałtownie wyciągając rękę do bladego zjawiska. Wciąż nie czuła się na siłach, żeby wstać i do niego podejść, dlatego była zdana na jego łaskę. Albo niełaskę.
Neera
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Neera »

- Nie możesz pić bez końca mojej krwi... Chyba nie chcesz żebym cię opuścił? - zapytał, patrząc na nią z ziemi, spod wpółprzymkniętych powiek. Wyglądał na wykończonego dzisiejszą nocą, ale jednocześnie usatysfakcjonowanego tym, co miało miejsce.
Obserwował ją dłuższą chwilę, a z każdą minutą wydawała mu się piękniejsza, wydawało mu się, że zaczyna widzieć w niej tą wampirzą drapieżność, która wręcz przyciągała... Już bez jego krwi była wyjątkowej urody. Teraz jednak ta uroda mocno się podkreśliła.
Wampir dźwignął się z ziemi i przechylił się w kierunku jej ciała, zwisając nad nią.

- Tylko trochę... Pamiętaj. - uprzedził ją, bo właściwie sam nie do końca wiedział, czy dał jej wystarczającą ilość krwi. Wciąż wyglądała na spragnioną, ale przecież nie mogła go osuszyć na wiór... Już teraz był trochę osłabiony, ale przecież pozbycie się kilku mililitrów krwi mu chyba nie zaszkodzi? O tym ile należy ofiarować nowo stworzonemu krwiopijcy nikt nie mówił, ani pan Hope, ani przechwalające się przed sobą, nocne dzieci... Stąd ten jego dylemat i problem.
Złapał ją jedną ręką, za tył głowy i przycisnął jej twarz do swojej bladej szyi. Kosmyki włosów w miejscu poprzedniego ugryzienia zabarwiły się na czerwono i przykleiły do skóry.
Awatar użytkownika
Ana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca, dawniej Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ana »

Kiedy przesunął dłoń po jej karku, wyczekiwany dreszcz wspiął się wzdłuż kręgosłupa i wezbrał niby fala przyboju, by zaraz rozlać się jak gdyby lodowatymi strużkami w meandrach wytatuowanych na plecach ozdób i rozprysnąć się gdzieś pod czaszką jak morska woda tłukąca o skały. Nowo stworzona wampirzyca objęła z czułością swojego mistrza, z całej siły próbując powstrzymać drżenie rąk.

Ana wtedy jeszcze nie słyszała, że w niektórych społecznościach wampirzych w istocie stosowano takie tortury, ale wyglądała i czuła się w tej chwili, jakby przez ponad cztery wieki swojego dotychczasowego życia leżała zamknięta w trumnie trawiona niezaspokojonym głodem krwi i czekała na zmiłowanie - a on był tym, który właśnie je przyniósł.

Kobieta starała się nad sobą panować, bo przecież zrozumiała, co jej powiedział. Może właśnie dlatego paradoksalnie trudniej było jej teraz zdobyć się na ugryzienie, na przebicie jego chłodnej skóry własnymi kłami - przecież dosłownie przed chwilą, nawet jeszcze zanim jej zęby zdążyły przybrać właściwy kształt, nie miała tego problemu. Bo nie myślała. Automatyczne, bezrefleksyjne działanie wiele ułatwiało. Teraz, kiedy Ana skupiała się na tym, by nie dać się ponieść, by nie stracić kontroli... było znacznie trudniej. Pocałunek, jakim obdarowała swojego towarzysza, był zrazu niepewny i ostrożny... ale za moment ukłuł jak ukryty wśród kwiatów cierń. Skutecznie, do bólu, do krwi.

Pozwoliła sobie na jeden łyk, nie więcej.

Z niewypowiedzianym trudem, zadając sobie samej wręcz fizyczne cierpienie - ale jednak mimo wszystko dobrowolnie - kobieta oderwała usta od ciała Neery i opadła z powrotem na ziemię. Zapach jego krwi drażnił jej zmysły, ale chciała sprawdzić, jak długo będzie umiała stawić opór morderczej pokusie. Pociągnęła mężczyznę za sobą, by położył się przy niej. Pod tym niebem - jeszcze przez chwilę czarnym - i pod gwiazdami, które miały wkrótce pogasnąć jedna po drugiej, byli tacy samotni.

Ciepło rozlewało się leniwie po ciele Jaskółki. Powoli ogarniał ją spokój.

- Dziękuję - wychrypiała zmęczona. - Mam nadzieję, że wieczność jest dość długa, bym zdołała kiedyś ci się odwdzięczyć za to, co mi dałeś... spłacić ten dług... Nie, to chyba niemożliwe, prawda?

Cisza.

- Neera... Co teraz będzie? - wyszeptała nagle ze strachem w oczach. Przez jej twarz przemknęło coś, co sprawiło, że zdawała się zagubiona jak dziecko. Trudno było stwierdzić, czego tak naprawdę mogło dotyczyć jej pytanie.

Orkiestra pulsów wewnątrz dworu przybierała na sile, grała coraz bardziej rytmicznie i porywała do tańca. Kusiła.

- Wrócimy tam?
Zablokowany

Wróć do „Dwór Anapsechete”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość