Szepczący Las[Wioska na skraju lasu w pobliżu Menaos] Puste dusze.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Argo
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Argo »

- Trochę boli mnie prawy bark - powiedział siadając obok Rumi i rozmasowując sobie omawianą część ciała. - Miałem wczoraj dużo do oheblowania, w dodatku twardego drewna i teraz są efekty. Ale nie ma czym się przejmować, pewnie do wieczora minie o ile będę oszczędzał rękę. A jak tam suknia? - głową wskazał powstającą kreację, jednocześnie sięgając po chleb i układając sobie na nim ser i mięso. Dobrze było nie jeść w samotności. Dzięki towarzystwu opuściły go czarne myśli i zamiast myśleć o przeszłości, mógł skupić myśli na tym co było tu i teraz.

- Poza tym mam raczej dobry humor - rzekł po czym ugryzł pajdę chleba. Mmmm... była pyszna i idealnie wypieczona. Wprawdzie suszone mięso było nieco gumowate i trzeba było się trochę namęczyć by je dobrze przerzuć i przełknąć, jednak miało bardzo przyjemny aromat. - To dzięki tobie - dodał przerywając jedzenie i spoglądając w oczy Rumi, kojarzyły mu się z pięknym popołudniowym niebem. Poczuł jak na jego policzki wypełza rumieniec, co się dzisiaj z nim działo? - Ekhm... - odchrząkną, po czym zajął się dokańczaniem kanapki.
Awatar użytkownika
Rumianek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Artysta , Chłop
Kontakt:

Post autor: Rumianek »

- Och, zapomniałam o maśle! - zreflektowała się nagle Rumi, patrząc jak Argo zajada chleb tylko z serem i mięsem. Wstała nagle i ruszyła do kuchni. Masło miała schowane w dolnej szafce, tam było nieco chłodniej. Wyciągnęła kosteczkę masła na talerzyku i ruszyła z powrotem do salonu. Postawiła talerz przed Argo i spojrzała na niego przepraszająco, ale zaraz potem się uśmiechnęła. Obeszła stół i umościła sobie miejsce obok mężczyzny, a potem sama sięgnęła po kawałek chleba. Wzięła nóż z talerzyka i posmarowała nim kanapkę masłem, a potem nałożyła na nią ser i mięso. Jako, że Argo jadł, sama też zabrała się za pałaszowanie. Rumi brała malutkie kęsy i przeżuwała je długo i dokładnie. Dziewczyna zawsze jadła wolno i gdziekolwiek się znalazła, niezależnie w jakim towarzystwie, zawsze kończyła posiłek ostatnia. Argo jadł znacznie szybciej i nim ona skończyła jedną pajdę, mężczyzna zdążył już zjeść dwie i właśnie dokrawał sobie trzecią. Kiedy zjadł, Rumianek odwróciła się bardziej w jego stronę.
- Muszę ci coś powiedzieć - zaczęła, ale głos miała raczej spokojny i opanowany.
- Nie jestem w ciąży. Zielarka miała rację, to nerwy, żałoba, trudna sytuacja. Mój organizm był osłabiony i to wszystko dlatego. Ale teraz jestem już pewna, nie jestem przy nadziei. Pomyślałam, że może tak jest lepiej... Z jednej strony zawsze miałabym przy sobie Tarieja, a z drugiej... Wiem, że muszę żyć dalej i że nic mi go nie wróci. Nic mi nie zrekompensuje tego, że go już nie ma. A dziecko... dziecko już zawsze przypominałoby mi o jego śmierci. A chcę zacząć znów żyć, wiem, że nie mogę użalać się nad sobą i choć czasem strasznie mi ciężko, to dzięki tobie jest mi lepiej.
Awatar użytkownika
Argo
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Argo »

Argo wręcz pożerał swoje kanapki. Nie wynikało to z tego że był jakoś szczególnie głodny - po prostu odkąd pamiętał jadł w ten sposób. Nie było to być może najzdrowsze podejście, raz że mógł się zakrztusić, dwa że duże słabo przeżute kawałki stanowiły potem wyzwanie dla jego układu trawiennego. Czasami gdy łapał się na tym, próbował to zmienić i przeżuwać dokładniej, zwykle jednak właśnie w ten sposób spożywał posiłki.

- To chyba dobrze - powiedział ostrożnie na wieści Rumi. Przez chwilę przyglądał się jej uważnie próbując ocenić czy dziewczyna cieszy się z tego faktu czy raczej smuci. Sam uważał, że tak będzie dla niej lepiej. Wprawdzie miałaby kogoś po zmarłym mężu, którego jak wiedział kochała, jednak jej samej byłoby ciężko wychowywać dziecko, a sama ciąża mogłaby się okazać kiepska w skutkach dla jej organizmu. Oczywiście zamierzał jej pomóc, gdyby jednak była przy nadziei, ale w ten sposób wszystko stawało się łatwiejsze.

- Zawsze będziesz go miała w swoim sercu i wspomnieniach - powiedział do niej pocieszająco. - Z czasem smutek minie... i oboje nauczymy się żyć na nowo.
Awatar użytkownika
Rumianek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Artysta , Chłop
Kontakt:

Post autor: Rumianek »

Rumi nie miała za złe Argo tego co powiedział, miał rację, tak było dobrze. Dziecko wszystko by utrudniło. Gdyby Tariej żył sprawa wyglądałby inaczej, wtedy cieszyłaby się i tańczyła z radości, ale jego już nie było, a czasu nie dało się cofnąć. Od jego śmierci minęły prawie cztery miesiące. Rumianek powolutku zaczynała żyć w miarę normalnie. Nie oznaczało to, że przestała płakać w poduszkę. Były takie dni, że nie potrafiła powstrzymać łez, ale były też takie, w których dostrzegała drobne, piękne rzeczy. Ostatni tydzień był wyjątkowo udany, towarzystwo dobrze jej robiło. A Argo był dobrym przyjacielem. Pomagał jej. Choć nie roztrząsali przeszłości. Odbyli jedną, długą rozmowę odnośnie śmierci ich bliskich, która była uzdrawiająca, a potem zajmowali się innymi sprawami. Ona już wiedziała, że Argo nie do końca kochał swoją żonę, choć nie powiedział tego wprost, to było to czuć, kiedy o niej mówił. Była mu bliska, ale nie tak jak Tariej Rumiankowi. Ale teraz nie miało to już znaczenia, bo bez względu na wszelkie uczucia oboje cierpieli bardzo podobnie. Żona Argo umarła miesiąc wcześniej niż Tariej. Argo chyba bardziej ubolewał nad strata dziecka, ale starał się tego nie pokazywać. Z resztą oboje starali się bardziej żyć dniem dzisiejszym niż tym co było.

- Chyba już się uczymy - skomentowała słabym głosem - choć czasem wolałabym po prostu zapomnieć. Dobre chwilę sprawiają, że tęsknie, a te złe, że zarzucam sobie, iż mogłam wszystko zrobić inaczej. Wiem, że to błędne koło - westchnęła przeczesując nerwowo włosy palcami - ale trudno się tego wszystkie wyzbyć, nie myśleć, zapomnieć, choć kiedy kładę się spać mam nadzieję, że wszystko minie, ale rano mam wrażenie, że jest tylko gorzej. Dopiero kiedy wstaję, kiedy muszę zająć się tym co jest tu i teraz wszystko zdaje się znów mieć sens. Nie mogę zostawić moich roślinek, kur, kotów. Nie mogę, po prostu nie mogę.
- A co u twojego taty? - zmieniła nagle temat. Nie chciała znów drążyć śmierci jej męża i całego tego bagna. Po co? Tylko oboje by się zdołowali, nie było sensu znów tego roztrząsać.

- Właściwie to chciałam cię o coś zapytać - dodała - nie planujesz przypadkiem wyjazdu do miasta? Do Menaos? Ty jako nieliczny masz konia i wóz. Nie chcę znów pożyczać osiołka z dworu, poza tym tam idzie się tyle czasu. A potem musiałabym znów iść pieszo do miasta. Chcę zrobić zakupy. Mam nowe zlecenia, ale nie mam tkanin, gdybym po prostu poszła do miasta nie miałabym jak z niego wrócić, a chcę kupić sporo rzeczy. Pomyślałam, że może gdybyś jechał w tamtą stronę mógłbyś mnie podrzucić i odwieźć? Oczywiście jeśli sam jedziesz. Poza tym myślałam o tym żeby i dla siebie uszyć sukienkę, a kończą mi się nici do haftowania i szycia. Właściwie potrzebowałabym zrobić większe zakupy, a sama wozu nie poprowadzę, nie umiem.
Awatar użytkownika
Argo
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Argo »

- Chyba ma się dobrze. Odkąd przestał zajmować się stolarką, a zaczął hodować zwierzęta wygląda na szczęśliwszego. Nie to żeby nie lubił pracy w drewnie, ale chyba nigdy nie sprawiała mu ona tyle przyjemności co mnie, dla niego to był bardziej sposób na zapewnienie rodzinie bytu, niż przepis na życie.

Gdy Rumi wspomniała o wyprawie do miasta, zastanowił się chwilę. Nie myślał ostatnio o podróży do niego, zwyczajnie nie miał takiej potrzeby. Zwykle ruszał tam gdy brakowało mu pracy, ostatnio jednak w okolicy przewijało się sporo podróżnych, którym sprzedał kilka drobiazgów - głównie ozdobnych pudełek i kufrów. Czasami gdy miał wenę oprócz typowo praktycznych rzeczy, zajmował się również rzeźbieniem w drewnie i nieskromnie musiał przyznać, że całkiem dobrze mu to szło.

- Dawno już tam nie byłem - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Chyba najwyższy czas zobaczyć co dzieje się w szerszym świecie, a z twoim towarzystwem podróż na pewno upłynie przyjemnie. Kiedy chcesz ruszać? Jutro? - Argo spojrzał za okno, słońce było jeszcze stosunkowo nisko. - Jeśli się pośpieszymy, możemy ruszyć nawet dzisiaj, pora jeszcze wczesna.
Awatar użytkownika
Rumianek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Artysta , Chłop
Kontakt:

Post autor: Rumianek »

- Wracalibyśmy po zmroku - stwierdziła od razu, lecz sekundę później wpadła na inny pomysł.
- Chyba, że zanocujemy w mieście i wrócimy jutro. Twój tata chyba sobie poradzi, a moje kury mogą spędzić jeden dzień na wolności - uśmiechnęła się na myśl o zwierzakach.
- Muszę tylko dać Drobnisiowi jeść. Chociaż jestem przekonana, że Śnieżynka weźmie go dziś na polowanie. Zawsze go gdzieś zabiera, kiedy przychodzi. Drobniś może pobyć z mamą do jutra, na pewno sobie poradzi beze mnie, jeśli będzie miał Śnieżynkę. Jeśli pojedziemy dzisiaj na targowisko dotrzemy dość późno, ale może jeszcze coś się znajdzie. Za to jutro z samego rana można odwiedzić wszystkie kramy. Będzie więcej czasu na zakupy i na rozejrzenie się po mieście. Znam kilka fantastycznych miejsce z tkaninami, może uda się kupić coś specjalnego. Sama bałabym się jechać do Menaos na noc, ale jeśli pojedziemy razem to jestem pewna, że nic się nie stanie. To znaczy jeśli będę tam z Tobą. Znam dobrą karczmę w której moglibyśmy się zatrzymać. Moglibyśmy wrócić dopiero jutro wieczorem. I na pewno zdążyłabym wszystko załatwić - zaproponowała, ale nagle zreflektowała się.
- Chyba, że nie chcesz? - spytała patrząc mu w oczy.
Awatar użytkownika
Argo
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Argo »

- Nie widzę przeszkód by nie zostać w mieście na noc - odpowiedział mężczyzna. Ostatnio i tak się raczej obijał z pracą, więc jeden dzień więcej poza warsztatem nie zaszkodzi. Zresztą może uda mu się znaleźć jakieś zlecenie. No i oczywiście cieszył się, że więcej czasu spędzą razem, może nawet zaprosi ją gdzieś na obiad. Miał trochę odłożonych pieniędzy, a w mieście było kilka miejsc, gdzie można dobrze zjeść - głównie jadali tam arystokraci i ceny były wygórowane, jednak czasem warto było wydać trochę ruenów na przyjemności.

- Poproszę ojca by zajrzał do twojego inwentarza. Na pewno nie będzie miał nic przeciwko.

Argo wstał i przeciągnął się.
- Pójdę przyszykować konia i spakować się na podróż. Zbierz wszystko co potrzebujesz i... dużo tego będzie? Jeśli nie możemy się spotkać przy skraju wioski, a jak nie to podjadę tutaj.
Awatar użytkownika
Rumianek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Artysta , Chłop
Kontakt:

Post autor: Rumianek »

- Nie, nie, nie zabiorę wiele. Tak myślę. A twój tata nie musi przychodzić, myślę, że kurki dadzą sobie radzę, ale z drugiej strony... Jeśli miałby czas, to mógłby zagonić je do kurnika wieczorem i rano wypuścić - dodała. Właściwie mogła zostawić kury na noc, ale bała się trochę okolicznych lisów, które grasowały w nocy. Lepiej byłoby zamknąć jej kochane kurki w ich domku.
- Boję się trochę o nie, nie chcę żeby jakaś łasica, czy lis wtargnęły mi do zagrody. Tak więc... no właśnie, jeśli twój tata może to byłoby mi miło - rzekła zmieniając zdanie i prosząc Argo o pomoc jego ojca.
- Będę czekać na gościńcu - powiedziała, gdy Argo wychodził. Kiedy tylko zniknął za drzwiami ruszyła do sypialni. Wyciągnęła z kufra dużą, lnianą torbę. Nie była magiczna, Rumi nie było stać na takie gadżety, ale mieściła tyle ile powinna. Bieliznę na zmianę, dodatkową bluzkę, pończochy i wygodniejsze buty, niż te, które zamierzała założyć na podróż. Ot miękkie, materiałowe ciżemki wyszywane koralikami. Kupiła je zupełnie bez ozdób, ale sama je ozdobiła resztkami koralików z różnych zleceń. Rumianek nie narzekała na zarobki, była znana i zawsze miała jakieś zlecenia, a suknie były drogie. Owszem często musiała wykładać na materiały, ale to nie stanowiło problemu. Poza tym czasami panie zamawiały u niej odzież i same przynosiły tkaniny. Rumianek była zdolna, umiała rysować, robić projekty, tworzyć formy i szablony, kroić i ostatecznie szyć. To była ciężka praca. Długie godziny z pochyloną głową na kolorową tkaniną dawały się we znaki jej kręgosłupowi, ale lubiła swoja pracę. Kochała ją. Zawsze chciała to robić. Tworzyć. Tworzyć piękne rzeczy dla innych i dla siebie. Choć jej sukienki były raczej proste, ale uważała je za śliczne i pasujące do jej statusu. Niektóre ozdabiała haftami, inne zostawiała gładkie, jak tą dzisiejsza.

Tak czy inaczej do torby oprócz ubrań zapakowała jeszcze trochę prowiantu na drogę, w razie potrzeby hubkę i krzesiwo i kilka woreczków z ziołami na herbatę. Nie przebierała się. Zmieniła jedynie buty na długie, skórzane wiązane wokół łydki. Może nie pasowały do sukienki, ale nadawały się do chodzenia po mieście. Nie mogła przecież biegać po uliczkach w malutkich i cieniutkich ciżemkach, które zniszczyły by się po jednym wyjściu. Była wiosna, a co za tym idzie pogoda zmieniała się na cieplejszą, ale Rumi wolała wziąć ze sobą jeszcze płaszcz. A jej płaszcz był przepiękny, dostała go od właścicielki dworu za dobrą pracę. Kiedyś należał do niej, ale jako, że według niej trochę się zużył dostała go Rumi. Nie był szary, zielony, czy brązowy, ale w kolorze kremowym, z dużym kapturem obszywanym futrem z białego królika. Nie zakładała go na siebie, a złożyła na pół i przełożyła go przez torbę, tak by nie ubrudzić go od ziemi. Kiedy weszła z powrotem do salonu zobaczyła, że Śnieżynka śpi razem z Drobnisiem na fotelu. Zostawiła torbę przy stole i udała się na stryszek. Uchyliła tam okienko, w razie gdyby kotki chciały wyjść na zewnątrz. Wiedziała, że przez strych nikt nie włamie się jej do domu, a koty będą mogły swobodnie się przemieszczać. Śnieżynka nie raz właziła jej do domu przez strych, doskonale wiedziała, gdzie szukać wejścia do domu i wyjścia z niego. Gdy Rumi upewniła się, że wszystko w domu jest jak należy wyszła na zewnątrz i zamknęła drzwi na klucz, a potem ruszyła w stronę skraju wioski.

Słońce było jeszcze wysoko i grzało przyjemnie. Dookoła panowała, tak przyjemna dla oka, zieleń. Szła dziarskim krokiem gościńcem. Po drodze minęła kilkoro dzieci z wioski, które biegały zadowolone z przyjścia wiosny. Znała te dzieciaczki. Córkę i syna bartnika z drugiego końca wioski, dziewczynkę od karczmarza i chłopca z piekarni. Rumianek dotarła do końca szerokiej drogi i tam postanowiła zaczekać.
Awatar użytkownika
Argo
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Argo »

Argo udał się do swojego domostwa dość żwawym krokiem, nie chcąc tracić czasu. Zwykle do miasta ludzie wybierali się skoro świt, by dotrzeć tam jak najwcześniej. Wprawdzie i tak zamierzali tam nocować, jednak warto było się pośpieszyć, aby i pierwszego dnia zdążyć na targ. Ojciec siedział akurat na ławie przed domem i w zamyśleniu popalał tytoń z prostej fajki, którą sam sobie zrobił. Argo porozmawiał z nim przez chwilę wyjaśniając sytuację, na szczęście rodziciel zgodził się zajrzeć do zwierząt Rumi. Kobieta była w wiosce lubiana i szanowana - także przez niego - więc chętnie chciał jej pomóc.

Argo ruszył do stodoły, gdzie znajdowała się również stajnia dla ich konia. Czarny rumak właśnie próbował językiem odsunąć zasuwę do swojego boksu, co już kilka razy mu się udało, dlatego też teraz wyposażony był on w dodatkowe zamknięcie znajdujące na dole drzwi. Gdy tylko zauważył mężczyznę podniósł łeb i udawał, że nic takiego nie zaszło. Sprytna bestia - pomyślał cieśla i poklepał go po szyi. Kłapciuch - bo tak go nazwali - był rasowym, potężnym koniem. Normalnie nie byłoby ich stać na takiego zwierzaka, jednak ten tutaj miał urwana ucho, w wyniku potyczki na trakcie z jakąś dziką bestią. Arystokrata, który go ujeżdzał doszedł do wniosku, że nie będzie jeździł na tak niereprezentatywnym wierzchowcu i pozbył się go za bezcen, szczęśliwie ojciec Argo akurat przesiadywał w karczmie, w której zatrzymał się konwój i zakupił go.

Stolarz wyprowadził zwierzę z stodoły i zaprzągł do wozu, który był wspólnym dziełem mężczyzny i jego ojca. Z pozoru pojazd wyglądał jak każdy inny, był jednak wykonany bardzo solidnie, a przy tym był niezwykle lekki. Zrobili go z drewna zakupionego u elfów. Kosztowało ich to krocie, ale nigdy nie żałowali wydanej na nie sumy i byli dumni z swojego dzieła. Mężczyzna spakował się na podróż. Oprócz prowiantu i ubrań, zabrał też kilka drobniejszych rzeczy wykonanych z drewna, z nadzieją na ich sprzedaż. Gdy wszystko było gotowe, pożegnał się z ojcem i ruszył na spotkanie Rumi.

- Wskakuj - powiedział klepiąc miejsce na koźle obok siebie, gdy dotarł do miejsca gdzie czekała dziewczyna.
Awatar użytkownika
Rumianek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Artysta , Chłop
Kontakt:

Post autor: Rumianek »

Rumi nie czekała długo. Przez chwilę przyglądała się jednak otoczeniu. Dookoła wioski znajdowały się pola, a dalej lasy jak okiem sięgnąć. Wiosna była piękna, wszystko wokół zieleniło się tak niesamowicie. Świat miał wszystkie odcienie, od szmaragdowych łąk, po viridianowe drzewa, miętowe liście klonów, oliwkowe lipy, pistacjowe brzozy, czy pola dopiero co wyrosłych zbóż w kolorze butelkowej zieleni. Niebo było błękitne, bezchmurne, niczym wielki ocean wiszący nad głowami przechodniów. Dziewczyna przypatrywała się wszystkiemu wokół i nagle poczuła nieopisane wzruszenie. Było tak pięknie, może wreszcie nadszedł czas by to dostrzec. Domy w wiosce lśniły kolorowymi dachami. Antaria, bo tak nazywała się wioska, w której mieszkali wyglądała na spokojną, jakby uśpioną, choć malutkie targowisko w środku wioseczki tętniło życiem każdego dnia. Kupcy przyjeżdżali tutaj często, bo wioska leżała niedaleko Menaos na niewielkim szlaku handlowym. Co prawda nie dało się tutaj kupić dywanów, czy tkanin, ale inne drobne rzeczy już tak. Na większe zakupy trzeba było udać się do metropolii, co właśnie robiła Rumi i Argo.

Już z daleka dostrzegła mężczyznę jadącego wozem. Czarny Kłapciuch jechał wolnym stępem. Rumi lubiła wałaszka, był miłym i sympatycznym koniem. Z resztą kobieta w ogóle lubiła zwierzęta i nie przeszkadzało jej, że koń nie ma jednego ucha. Dla niej i tak był cudowny. Gdy Argo znalazł się przy dziewczynie ta na powitanie pogładziła Kłapciucha po szyi.
- Dobry konik, jak się masz - przeniosła dłoń z szyi na miejsce za uchem, a potem położyła mu dłoń na pysku. Przesunęła po nim w dół by koń mógł powąchać jej dłoń.
- Nie mam nic dla ciebie kochanie - powiedziała, kiedy zwierzę zaczęło lizać ją po ręce.
- No już, no już - zaśmiała się wesoło.
- Teraz zabierzesz nas do miasta. Rozerwiesz się, może poznasz jakieś inne koniki - mówiła do niego spokojnie i rzeczowo, jakby rozmawiała z człowiekiem. Nie znała mowy zwierząt, a jednak potrafiła się z nimi w jakiś sposób komunikować. Kiedy już przywitała się ze zwierzakiem i uznała, że Kłapciuch zdążył już się do niej przyzwyczaić wskoczyła na wóz. Oczywiście potrzebowała pomocy Argo, ale w końcu usiadła na koźle obok mężczyzny. Wóz ruszył. Szybko znaleźli się między drzewami, bo trakt prowadził przez las. Kiedy w niego wjechali słońce przebijało się tylko delikatnie pomiędzy konarami drzew i liśćmi, tworząc plamy światła na wydeptanej ścieżce.
- Zrobił byś coś inaczej, gdybyś mógł zmienić przeszłość? - zapytała nagle.
Awatar użytkownika
Argo
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Argo »

Kłapciuch żwawo dreptał po dróżce prowadzącej do miasta, czasem tylko tęsknie spoglądając na zboża rosnące po obu jej stronach. Te jednak szybko się skończyły ustępując miejsca dziko rosnącej trawie. Zielone źdźbła nie były już tak bardzo interesujące, więc Argo nie musiał dłużej pilnować by ten nie skręcił z drogi. Choć koń nie był urodzony do ciągnięcia wozu, to praca ta chyba nie przeszkadzała mu, bo nigdy nie skarżył się na nią.

Gdy Rumi zadała swoje, cieśla przez dłuższą chwilę milczał, zastanawiając się nad odpowiedzią. W końcu się odezwał:
- Oczywiście, że wiele rzeczy chciałbym zmienić, każdy popełnia błędy, ale to właśnie dzięki nim się uczymy i zdobywamy doświadczenie. Gdybym coś zmienił, nie byłbym tym kim jestem - odpowiedział filozoficznie. - No i nie byłbym w tym miejscu w tak zacnym towarzystwie, a muszę przyznać, że tu i w tej chwili jest mi całkiem przyjemnie - dodał uśmiechając się do jadącej obok niego kobiety i zapominając na chwilę o niedawnych tragicznych wydarzeniach.

Argo tak się zapatrzył na Rumi, że całkiem przeoczył sporą dziurę na ich drodze. Kłapciuch po prostu nad nią przeszedł, natomias gdy wóz wjechał weń kołem najpierw gwałtownie opadł na jedną stronę a potem podskoczył, wytrącając z równowagi dziewczynę i rzucając nią w bok. Tylko w ostatniej chwili mężczyzna zdążył chwycić ją w pasie i przyciągnąć do siebie. Gdyby drugą ręką nie chwycił się za przeciwległą burtę wozu, zapewne oboje wylądowaliby w rowie.

- W porządku - powiedział zatroskany do dziewczyny, nie zdając sobie sprawy jak blisko siebie się znaleźli.
Awatar użytkownika
Rumianek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Artysta , Chłop
Kontakt:

Post autor: Rumianek »

Rumianek siedziała spokojnie na koźle i słuchała odpowiedzi Argo. Nie tego się spodziewała, ale przyjęła jego wyjaśnienie. Ona, gdyby mogła zmieniła by wiele. Znacznie wcześniej uciekłaby z domu, może uratowałaby babcię przed tym wszystkim co jej się przytrafiło. Znacznie szybciej zaczęłaby się uczyć, by zniknąć jak najdalej z wioski, w której mieszkała z ojcem. Nie pozwoliłaby Tariejowi pójść do pracy tego dnia, którego zginął. Wszystko potoczyłoby się inaczej. Może dzisiaj nie byłaby w żałobie. Ale rozumiała Argo, doskonale go rozumiała, gdyby zmieniła coś w swojej przeszłości nie było by jej tu i teraz, a mężczyzna miał rację, tu i teraz było dobre. Nad głową choć na chwilę przestały im wisieć czarne chmury przeszłości. Oboje zajęli się teraźniejszością, a nie przeszłością. Rumi jednak nie miała sobie za złe, że zapytała Argo o coś takiego. Po prostu chciała wiedzieć. Zapewne sama odpowiedziała by mu na to pytanie, wyjaśniła jak ona to wszystko widzi, ale nie zdążyła. Kłapciuch szedł żwawym krokiem, a Argo i Rumianek przez moment patrzyli sobie w oczy. Dziewczyna uśmiechnęła się mimowolnie. Lubiła go, bardzo - Argo rzecz jasna, nie Kłapciucha. Choć Kłapciucha przecież też, ale nie można było tego przecież porównywać. Tak, czy inaczej ciemnowłosy nie zauważył wielkiej dziury w drodze i nagle wóz wjechał kołem w dołek, co spowodowało, że Rumi najpierw przechyliła się na stronę woźnicy, a potem, gdy wóz wyjechał z dziury podskoczyła w górę i prawie przeleciała przez bok wozu. Na szczęście jej upadek powstrzymał cieśla i to własnym ciałem. Rumi przewróciła się na mężczyznę, który na szczęście chwycił ją w pasie i powstrzymał upadek na ziemię. Gdyby Argo nie siedział po tej stronie wozu i gdyby nie przytrzymał się burty oboje wypadli by z niego na ziemię. Na szczęście stolarz był na tyle czujny, bo ich oboje wyratować z tej sytuacji.

Rumianek leżała teraz na klatce piersiowej mężczyzny, a ich twarze były niebezpiecznie blisko. Dzieliło je może kilka centymetrów. Jeszcze trochę i stykali by się nosami. Rumi przez dłuższą chwilę wpatrywała się w zielone oczy stolarza. Były piękne i wcale nie tak przepełnione bólem, jakby się mogło wydawać. Z resztą jej wzrok również nie był teraz pełen cierpienia. Niebieskie oczy dziewczyny wypełniało ciepło. Mimo niebezpiecznej sytuacji Rumi uśmiechnęła się do mężczyzny. W końcu oparła dłoń o jego klatkę piersiową i podniosła się, tak by móc znów usiąść obok niego na ławeczce.
- Jest dobrze - powiedziała spokojnie.
- Nic mi nie jest, naprawdę - dodała. Zrobiło jej się jakoś cieplej na sercu. Bliskość Argo wpływała na nią kojąco. Przy nim nie czuła się samotna i zapominała o tym wszystkim co gnębiło ją, kiedy zostawała sama ze sobą. Argo był kimś więcej niż przyjacielem, ale Rumianek chyba jeszcze nie do końca zdawała sobie z tego sprawę.
Awatar użytkownika
Argo
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Argo »

Po całym incydencie puls Argo zdecydowanie przyśpieszył. Nie mógł już dłużej przed sobą udawać, że jego uczucie do Rumi odżyło i nie miał już siły, a przede wszystkim ochoty by z tym walczyć. Z drugiej strony czy musiał? W końcu Rumi nie była już mężatką, a wdową. Wprawdzie od śmierci Tarieja nie minęła jeszcze zbyt wiele czasu, ale przecież też nie musiał się z niczym śpieszyć. Z drugiej strony jeśli po raz drugi, ktoś sprzątnie mu sprzed nosa tą kobietę, to jego serce chyba tego nie wytrzyma. Nie może więc zwlekać zbyt długo.

Następna godzina minęła im na luźnej pogawędce, która dotyczyła teraźniejszości i najbliższej przyszłości, oboje jednak zdawali się unikać dzisiaj rozmów o minionych czasach. Mówili więc o otaczającej ich przyrodzie, oraz o tym co zamierzają zakupić w mieście. Po jakimś czasie ścieżka zawiodła ich na skraj Szepczącego Lasu i biegła dalej pośród drzew. Słońce było już wysoko i zaczynało dawać się we znaki, z radością więc powitali cień jaki zapewniały liście drzew. Również wiatr, który był dzisiaj wyjątkowo porywisty, przestał smagać ich po policzkach. Jedynie Kłapciuch zmarkotniał, przygoda w której stracił swoje ucho rozgrywała się właśnie w takich okolicznościach przyrody i do konia chyba wróciły złe wspomnienia. Argo już miał się zatrzymać na krótki postój by poczęstować konia jabłkiem, które zabrał specjalnie dla niego, gdy zza zakrętem z którego właśnie wyjechali czekała na nich niemiła niespodzianka, choć nie tak niespodziewana - złamane drzewo.

Cieśla wstrzymał konia spory kawałek przed nim i przyjrzał się mu z daleka. Droga, którą podróżowali nie była szczególnie uczęszcana, a po niedawnych burzach nie było nic dziwnego w takiej przeszkodzie blokującej drogę. Z drugiej strony w literaturze klasycznie występował motyw blokującego drogę pnia, przy którym czaili się bandyci, a takie opowieści nie były tylko wymysłem nazbyt fantazyjnych pisarzy, a brały swój początek z rzeczywistości. Pień sosny, która w tej chwili uprzykrzła im życie złamał się na wysokości około trzech sążni i zwisał teraz pod kątem, tak że jego wierzchołek spoczywał na drugiej stronie drogi. Konno dało by się tu przejechać lub po prostu ominąć przeszkodę, jednak w przypadku wozu sprawa nie była taka prosta. Na domiar złego po obu stronach drogi rosły gęste krzaki, więc nie dało się jej objechać. Wszystko to wyglądało nader naturalnie i wątpliwym było, by ktoś postanowił urządzić tutaj zasadzkę, ale lepiej było dmuchać na zimne.

Argo odwrócił się na koźle i sięgnął pod płótno leżące na dnie wozu, pod którym znajdował się dość prosty łuk i kilka strzał. Nie była one być może mistrzowskiej jakości, a zdolności łucznicze cieśli nie należały do najlepszych, jednak na krótkim dystansie jak najbardziej nadawała się ona do samoobrony, a przede wszystkim mogła służyć jako element odstraszający. Zabrał również ciężką siekierę, która mogła służyć zarówno jako narzędzie jak i broń do samoobrony.

- Zostań tutaj - powiedział do Argo poważnie - w razie gdyby coś się stało odepnij Kłapciucha i uciekaj. - Rumi wzdrygnęła się, chyba za bardzo ją nastraszył. - Nie martw się, to pewnie nic takiego - powiedział uspokajająco, po czym dał jej buziaka w policzek, zanim zdążył się zreflektować co robi. Gdy to do niego dotarło, postanowił że najlepszym ratunkiem będzie udanie, że to przecież nic takiego. Szybko odwrócił się i pośpieszył na inspekcję powalonego drzewa.
Awatar użytkownika
Rumianek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Artysta , Chłop
Kontakt:

Post autor: Rumianek »

Rumi miło spędzała czas z Argo. Droga mijała powoli, ale w przyjemnej atmosferze. Kłapciuch tylko zwiesił łeb, jakby był smutny, ale dziewczyna nie wiedziała dlaczego. Na razie postanowiła zostawić to w spokoju. Może koń miał po prostu swoje zmartwienia, o których myślał. Rumi wierzyła, że zwierzęta są podobne do ludzi, lubią, kochają, smucą się, cierpią, mają swój świat w którym żyją i w którym mają swoje problemy.

Argo opowiadał o ojcu, o tym ja przerzucił się ze stolarki na hodowlę. Nie był szczęśliwy jako stolarz, był zmęczony robotą w drewnie. Po tym jak przestał pić pragnął czegoś innego, odmiany, jakiejkolwiek odmiany. Dlatego zaczął hodować zwierzęta. Zaczęło się od królików, potem były kurczaki i kaczki, a teraz nawet i kozy. Ojciec Argo był dobrym człowiekiem, zwłaszcza po tym jak odstawił alkohol. Z reszta nigdy nie był zły, był tylko sfrustrowany, w odróżnieniu od ojca Rumi, Brand kiedy pił nie robił awantur, po prostu szedł spać i tyle go widzieli. Po śmierci żony mężczyzna załamał się, ale syn pomógł mu podnieść się z kolan. To dzięki niemu Brand wyszedł na prostą.

Ciemnowłosy opowiedział Rumiankowi o tym jak ciężko było mu utrzymać stolarnię, jak trudno było wyciągnąć ojca z nałogu. Mówił o tym, że nie raz spał po kilka godzin by wyrobić się z robotą. Miał zaledwie dwadzieścia lat, kiedy wszystko spadło na jego barki. To było zanim jeszcze Rumi wprowadziła się do wioski.

Nagle rozmowę przerwała im przeszkoda na drodze. Powalone drzewo, leżące wprost na drodze do miasta. Rumianek zmartwiła się. No bo jak teraz pojadą dalej? Przecież we dwójkę nie przeniosą wielkie sosny na bok. Dziewczynie nawet przez myśl nie przeszło, że to może być zasadzka, ale Argo trzymał głowę na karku. Zobaczyła jak mężczyzna wyciąga z wozu łuk i kołczan ze strzałami, a potem siekierę. A po tym co powiedział przeraziła się nie na żarty. Wszystko jednak złagodził zaskakujący pocałunek w policzek. Rumi nie spodziewała się tego, ale nie uraziła się, wręcz przeciwnie, dodało to jej otuchy. Choć kilka sekund później nie było jej już tak wesoło. Uświadomiła sobie bowiem, że Argo może spotkać coś złego, że ktoś może go zaatakować. Serce ścisnęło się jej na samą myśl.
- Uważaj na siebie - powiedziała cicho - nie przeżyję jeśli coś ci się stanie.
Awatar użytkownika
Argo
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Argo »

W pół drogi Argo nałożył jeszcze cięciwę na łuk. Z bliska drzewo wyglądało na tak samo naturalnie złamane jak z daleka, a po dokładniejszej inspekcji okazało się, że było nadżarte przez korniki, może to była przyczyna dlaczego nie wytrzymało wiatru i się złamało. Cieśla uważnie przeczesał wzrokiem okolicę. Nikogo nie zauważył więc ten albo dobrze się krył, albo po prostu go tam nie było. Mężczyzna wzruszył ramionami i odłożył łuk na bok, po czym chwycił siekierę w obie ręce. Przesunięcie całości zajmie sporo czasu, zwłaszcza, że Rumi była raczej delikatną i nie dość silną kobietą. Mogli rozpiąć Kłapciucha i przywiązać linami drzewo do niego, jednak to zajęło by też sporo czasu.

Argo potrząsnął górnym pniem drzewa kilka razy mocno. Drzewo trzymało się mocno.
- Może to wystarczy - powiedział sam do siebie, zaczynając odrąbywać zwisające nad ziemią gałęzie. Sosnowe igły, kurz i odrąbane drzazgi zaczęły spadać na niego. Nie było to dla osoby pracującej całe swoje życie przy drewnie nic nowego. Choć mężczyzna był silny, to utrzymywanie rąk w górze było męczące i szybko się spocił. Po dłuższej chwili udało mu się wyrąbać przejście pod zwisającym drzewem w którym przy odrobinie szczęścia powinien zmieścić się koń z wozem. Odciągnął odrąbane konary w krzaki obok drogi, zabrał łuk i wrócił do wozu.

Trzeba przyznać, że wyglądała w tej chwili mało reprezentatywnie. Jego czoło było mokre, a pot mieszał się z kurzem, a tu i ówdzie do twarzy przylepiło mu się kilka igieł, które pokrywały całe jego ubranie. Argo otrzepał się, co częściowo pomogło, jednak wciąż przypominał bardziej włóczęgę niż rzemieślnika. Nie mogąc w tej chwili nic na to poradzić wrzucił łuk (już bez cięciwy) na wóz, po czym podał rękę Rumi:
- Musisz na chwilę zejść. Mam nadzieję, że wóz zmieści się w przejściu, jednak na pewno nie z tobą na koźle.
Awatar użytkownika
Rumianek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Artysta , Chłop
Kontakt:

Post autor: Rumianek »

Rumi martwiła się o mężczyznę. Jeśli to była zasadzka mogło mu się stać coś złego. Z drugiej strony powalone drzewo wyglądało, jakby przewróciło się pod wpływem wiatru. Z daleka widziała, że jego korzenie są wyciągnięte na wierzch, a miejsce złamania łączą z pniem wąskie paski włókien drzewa. Mimo to siedziała nienaturalnie spięta przyglądając się jak Argo podchodzi do sosny. Na szczęście kiedy zbliżył się do drzewa nikt znienacka nie wyskoczył zza krzaków. Najwyraźniej nie była to żadna zasadzka. Rumi przyglądała się temu co robił ciemnowłosy. Był silnym, postawnym mężczyzną, w dodatku całe życie pracował z drewnem, więc rąbanie siekierą w pień nie było dla niego niczym obcym. Rumi najchętniej wysiałaby z wozu, ale doskonale wiedziała, że w niczym by nie pomogła. Poza tym ławeczka na której siedziała znajdowała się wysoko i miałaby chyba problem samodzielnie zeskoczyć z wozu. Tak więc siedziała i czekała na to co się stanie.

Argo nie było dłuższa chwilę, ale w końcu udało mu się wyrąbać w drzewie przejście, w którym powinien zmieścić się koń z wozem. Zobaczyła, że mężczyzna wraca do niej i ucieszyła się, że nic złego mu się nie stało. Owszem, napracował się i zapewne był zmęczony, ale najważniejsze, że cała ta przygoda nie była tylko upozorowaną pułapką, która miała wyłapywać podróżnych i z łatwością ich ograbiać. Kiedy Argo poprosił by zeszła wstała, a potem pochyliła się w stronę mężczyzny. Oparła mu ręce na ramionach, a on chwycił ją w pasie i w ten sposób zeskoczyła z wozu. Znów znajdując się niezwykle blisko niego. Miał duże, szorstkie ręce, które teraz trzymały ją w pasie. Rumianek nie była przesadnie chuda, nie miała idealnie płaskiego brzucha jak czarodziejki, czy elfki, ale to nie znaczyło, że nie posiadała talii. Poza tym miała stosunkowo wąskie biodra. Tak czy inaczej Argo z łatwością mógł zdjąć ją z wozu i postawić na ziemi.
- Jesteś cały brudny - powiedziała, kiedy tak stali i patrzyli na siebie. Odruchowo Rumi zaczęła zdejmować z jego ramion sosnowe szpilki. Potem wyciągnęła z rękawa białą chusteczkę i wytarła mu spocone czoło. We włosach też miał pełno szpilek i kawałków kory, które Rumi zaczęła z niego zdejmować. Kiedy skończyła zorientowała się, że jego ręce ciągle trzymają ją w talii, a ona stoi bliżej niż nakazywały konwenanse. Uśmiechnęła się do mężczyzny i cofnęła się o krok, tak, że mimowolnie musiał ją puścić.
- No już, teraz trochę lepiej.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości