Szepczący Las[w głębi lasu] Poszukiwanie

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Gwenfyvar
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Zielarz , Bard
Kontakt:

[w głębi lasu] Poszukiwanie

Post autor: Gwenfyvar »

Gwen zjadła to, co udało jej się znaleźć po drodze. Człapała po leśnej dróżce, podjadając trzymane w spoconej, drżącej dłoni jagody, żeby jakoś zapewnić sobie choćby najmniejsze rezerwy energii na podróż. Szła, nie wiedząc gdzie i po co. Miała w głowie tylko jakąś dziwną myśl, przeświadczenie, że zbawi świat uciekając od wszystkich. W jej umyśle pojawiały się co rusz nowe obrazy, w których stała sama pośrodku świata, na skraju przepaści, albo na najgłębszym dnie oceanu. Poczuła się przytłoczona zewnętrznym światem. To jedynie jedna z łusek i snów Smoka, a reszta jego marzeń i całe jego gigantyczne cielsko? Otaczało ją zbyt wiele nieogarnionych, nieziemskich, nielogicznych zjawisk. Nie mogła poradzić sobie z myślami, że wszystko ma ochotę ją zaatakować i pożreć.
Nawet Layla, wierna pantera człapająca u jej boku wydawała jej się wrogiem. Wszystko wydawało jej się obce, złowrogie, niepokojące. Czuła, jak bardzo przepełniona jest lękiem. Grzęzła we własnych myślach, z każdym kolejnym krokiem. Patrzyła z dziwnym niezrozumieniem na swoje brudne od jagód dłonie, na liście i igły szeleszczące nad jej głową. Nie chciała być tu, gdzie się znalazła. Zawsze kochała odgłosy lasu, znajdowała bezpieczeństwo wśród tego przeplatanego wiatrem cienia lasu, w aromacie runa leśnego, w ptakach wijących gniazdo. Rodzinę matki, która pochodziła stąd stała się i dla niej rodziną, ale nie można w gnieździe wiecznie siedzieć.
Zastanawiała się, czy tak naprawdę nie była to po prostu ucieczka. Kolejna ucieczka. W końcu jej marzeniem było dostać się do akademii medycznej, osiągnąć coś. A jedyne, co robiła to włóczyła się bez sensu, tracąc czas i bezpieczeństwo. W zasadzie, miała w dupie co wszystko. Bezpieczeństwo, czas, szkołę. Nawet życie. Rodzina była dla niej jak odległe wspomnienie, ulotne, może i piękne, ale jakby nieprawdziwe.
- Layla, a po co my w ogóle idziemy dalej? Po co my tu jesteśmy?
Gwen nienawidziła, kiedy do jej umysły jak jakieś larwy wkraczają myśli tego pokroju. Wiedziała, jak bardzo destrukcyjne i niebezpieczne jest topić się w nich, jak w ruchomych piaskach, albo wielkim bagnie. Kiedy jednak w takich momentach pozwalała sobie na ich wtargnięcie, one zaczynały władać nią, całym jej życiem, przejmowały kontrolę.
Legła na trawie. Nie do końca można było stwierdzić, czy się na niej położyła, czy przewróciła przypadkowo i już nie miała ochoty wstać. W każdym razie jedyne co robiła to patrzenie się nieobecnym wzrokiem na liście nad nią. Na ptaki. Bez przerwy powtarzała sobie w umyśle, jak mantrę, "muszę wstać, muszę iść dalej, muszę się znaleźć jak najdalej stąd", ale w tym samym momencie też słyszała, jak jej własne myśli mówią zupełnie co innego. Nie masz już dokąd iść, odpocznij, spocznij. Pozwól, aby rozdziobały cię kruki, aż twoje ciało rozłoży się i stanie się częścią drzewnego organizmu, aż próchnica wchłonie cię jako część swojego runa. Wtedy może wreszcie dasz światu jakiś pożytek, może wtedy nareszcie się do czegoś przydasz. Twoje plugawe, odpychające ciało, na które nikt nie chce spojrzeć bez odrazy, twoje własne myśli, które zabijają cię od wewnątrz, tylko sprawiają, jak teraz gnijesz, jak inni czują zapach rozkładającej się duszy, mięsa, tych tkanek, w które jesteś włożona.

Sama nie była pewna, czy spała, czy nadal była jak w transie powalona tymi słowami, które powstawały w jej umyśle, jak oprócz Layli trącającej ją w bok pojawiło się inne zwierzę. Warknęło groźnie, ale Gwen nadal było wszystko jedno. To był wilk. Nie był jednak groźny. Wręcz przeciwnie, starał się pomóc elfce wstać. Kiedy jednak ta kompletnie zignorowała jego pomoc, to duże zwierzę przeczołgało się pod nią i założyło ją sobie na plecy. Dopiero wtedy kobieta lekko oprzytomniała.
- Co... co? Kim ty jesteś?
Wilk ponownie warknął, próbując na raz pobiec z elfką na plecach i pilnować, żeby nie upadła.
- Zaraz, ja cię już poznałam... Kieł?
Gwen, zszokowana sytuacją, ponownie zaczęła myśleć trzeźwo. Usiadła na grzbiecie zwierzęcia, trzymając się jego sierści. Wilk zawył, biegnąc coraz szybciej, skręcając wśród drzew i krzewów. Layla dogoniła go i chętnie by go przegoniła, ale sama nie wiedziała, dokąd pędzi Kieł.
- Czy ty chcesz zaprowadzić mnie z powrotem do tamtego domku>? - krzyknęła do zwierzęcia. - Ja nie mogę tam wracać, nie mogę!
On jednak zignorował zapewnienia elfki. Wyglądało na to, że faktycznie coraz bardziej zbliżają się do chaty zielarza.
Gwen ze stresu, jaki powodował jej powrót, kolejny wyścig i głód, zaczęła płakać, wtulając się w łeb zwierza.
- Co ja mu teraz powiem... co ja powiem... zostawiłam go na pastwę mrocznych elfów... wszystko w mojej winy... we wszystkim zawiniłam...
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości