Szepczący Las[Zarośla na obrzeżach Lasu] Kim jesteś, skąd przybywasz?

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Atte
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianie
Profesje:
Kontakt:

[Zarośla na obrzeżach Lasu] Kim jesteś, skąd przybywasz?

Post autor: Atte »

Wiosna na dobre zadomowiła się w Szepczacym Lesie. Dywan białych zawilców, bladozielone pączki na nagich gałęziach, jeszcze niedawno przykrytych śniegiem, świergot ptaków, cudowne, wonne od ziół powietrze... Atte chłonęła całą sobą otaczające ją piękno. To jej pierwszą wizyta w Szepczacym Lesie, i z całą pewnością, nie ostatnia.
Przybyła tutaj niejako z ciekawości, niejako z obowiązku, miała bowiem za zadanie odnaleźć pewne zioła na prośbę swojego opiekuna. Zazwyczaj tak daleką podróż odbywał jej mistrz sam, jednak ufny w spostrzegawczość I zaradność Atte, wyprawił ją samotnie, dając dla towarzystwa łuk i kilka strzał. Fellarianka poczyniła ogromne postępy od czasu wygnania z rodzinnego domu, po troszę dzięki opiekunowi, po trosze dzięki swojej determinacji i zacięciu.
Teraz jednak, łuk popadł w niełaskę: Atte zsunęła go z pleców, usiadła u stóp wysokiej sosny i zamknęła oczy pogrążając się w niezwykłej, tak nowej atmosferze lasu. Misja misją, zioła przecież nie uciekną, a tak rzadka okazja żeby poznać "inny świat" może się już długo nie trafić. Kuna gdzieś zniknęła. Niech biega, w końcu tyle godzin bez ruchu zmeczyloby każde stworzenie.
Skupiła się. Zawsze, kiedy zamykała oczy, inne zmysły przejmowały rolę wzroku, najbardziej wyostrzał się słuch.w pozornie cichym lesie w rzeczywistości panował gwar jak na targowisku: niedaleko przebiegł jeleń, locha instruowała młode gdzie znaleźć pożywienia... Takie zwyczajne, leśne sprawy. Uśmiechnęła się lekko, podłożyła dla wygody ręce pod głowę i wyciągnęła nogi, przeciagając się. Odpoczynek po dalekim locie należał się bez wątpienia.
Sluchala dalej. Teraz na pierwszy plan wysunął się jakiś ptak, szukający ukochanej pieśnią. Kilka wysokich, urwanych tryli, jeden przeciagly. I tak cały czas, jednak... Jakiś szelest zakłócił ptasi popis. Ktoś był w pobliżu. Nie otwierając oczu, łuczniczka odnalazła ręką swoją broń i zamarła w bezruchu.
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

Troy przeżył rozstanie z króliczycą. Było mu smutno, że ją zgubił i nie mógł odnaleźć. Spotkał kogoś, kto był tak podobny do niego, ale nie dane mu było poznać ją lepiej. Tak czy inaczej od tamtej pory minęło wiele, wiele miesięcy. Teraz była wiosna, piękna pora roku, świat ożywał, pachniał, śpiewał. Ach! Wiosna była tak piękna, że aż zapierała dech w piersiach. Troy znów wyruszył na wyprawę w głąb lasu. Ostatnio cały czas przebywał w wiosce i pomagał ojcu w jego zakładzie szewskim. Teraz miał kilka dni wolnego, więc postanowił ruszyć w las, by napawać się tą piękną porą roku.

Szedł sobie powoli między drzewami w postaci lisa. Lubił tą formę swojej osoby, zwłaszcza na wyprawach. Nie potrzebował ścieżek i traktów, był blisko, przy ziemi, czuł więcej i słyszał więcej. Mógł więcej. Przechadzał się od tak, dla samej przyjemności. Czuł zapach mokrej, jeszcze zimnej gleby, woń wiosennych kwiatów i ziół. Idąc tak i chłonąc świat wokół nagle poczuł zapach, którego wcześniej nie było. Wciągnął mocno powietrze, a jego nozdrza wyczuły zapach humanoida. Powolutku i jak najciszej ruszył w tamtą stronę z ciekawości. Kiedy dotarł do malutkiej polanki wychylił swój pyszczek zza drzewa i spojrzał czy aby nie ma tam kogoś ciekawego.

Zobaczył dziewczynę siedzącą przy sośnie. Spojrzał na nią i pomyślał, że wygląda na miłą, lecz od razu zauważył, że dziewczę sięga po broń. Schował się znów za drzewo, ale ciekawość była silniejsza. Znów wyjrzał i wlepił swój wzrok w dziewczynę. Chciał dać jej jakoś znak, że jest przyjacielem, nie wrogiem, ale bez przemiany było to trudne. Bał się jednak przybierać inną postać, dziewczyna mogła się wystraszyć i użyć przeciwko niemu broni.
Awatar użytkownika
Atte
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Atte »

Minęło kilka chwil. Szelest ucichł tak nagle, jak sie pojawił. Atte uspokoiła się, serce przestało przypominać rozedrganego motyla uwięzionego w piersi. Odetchnęła, i powoli otworzyła oczy. Starając się nie poruszać zbyt gwałtownie wstała, przyciskając plecy do chropowatego pnia. Rozejrzała się uważnie. Dostrzegła rodzinę szczygłów, kilka wojujących ze sobą kosów i czarnego lisa który ciekawsko wystawiał mordkę zza drzewa.

Zachichotała cicho w nagłym przypływie rozumu. Przecież to las i to niezwykły; przecież w każdym lesie schronienie znajduje tysiące zwierząt, a tutaj, do i tak licznej populacji, trzeba doliczyć też inne stworzenia, dla których, wedle opowieści, leśne ostępy zawsze były przyjazne i bezpieczne. Nie ma się czego bać, jak wieść gminna niesie, nietrudno tu o przyjazną dłoń, a i wypadki to rzecz nader rzadka i na ogół niespotykana.

Zdumiona nieco własnym brakiem szybkiego kojarzenia faktów, przewiesiła łuk z powrotem przez plecy i zaczęła pilnie przepatrywać ściółkę. Poszukiwana roślina została jej opisana jako trawka, rosnąca w kępach, o różowobiałych, drobnych kwiatkach. Ziele było niepozorne, ale ufna swoim doskonałym oczom, świeżo upieczona podróżniczka rozpoczęła swoje wielkie poszukiwania, mając nadzieję, że wykrzesa z siebie tyle cierpliwości, żeby znaleźć w końcu upragnione przez opiekuna "badylki", jak je pieszczotliwie określał. Tuż obok niej, w parodii pochylonego chodu, z pyszczkiem tuż przy ziemi, w jeszcze większym skupieniu dreptała Ys. "Szkrabiku, szukaj uważnie, pewnie znajdziesz prędzej ode mnie" pomyślała, pieszczotliwie drapiąc ulubieńca za uchem. Cóż, niemałą przyjemność sprawił Atte fakt, że wszystkie rozkosze lasu bledły przy chwili czułości właśnie od niej.

Dłuższy czas już kroczyły w takiej dziwacznej procesji, poszukując czegoś nie do końca właściwie określonego i to wciąż bezskutecznie. Nagle zorientowała się, że zwierzątko znów gdzieś zniknęło. Wyprostowała się i nie wierzyła własnym oczom. Ta mała cholera, futrzasta zawadiaka, w najlepsze zabawiała się w zaczepianie nadzwyczaj cierpliwego, ogromnego, czarnego lisa.
-Wracaj, łobuziaku! Natychmiast! - krzyknęła, wyciągając dłonie ku podopiecznemu. Kilka szybkich susów i poszukiwacz kolegów zajął zwyczajowe miejsce na szyi łuczniczki. Nie wiedząc jak się zachować wobec wciąż nieruchomego, wpatrzonego w nią dzikiego zwierza, pomachała mu nieśmiało ręką i odwróciła się, z powrotem wypatrując ziół, czerwieniąc z zażenowania. Rzeczywiście, wspaniały pomysł, biegać po lesie i machać do zwierząt. Królowa dyplomacji i zwierzęcej behawiorystyki, nie ma co.
Ostatnio edytowane przez Tilia 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: uwaga: przed "i" nie stawiamy przecinka chyba, że wymieniamy coś (np.: i trawa, i liście, i gałęzie)
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

Troy, choć był lisołakiem, a właściwie teraz lisem, czyli naturalnym wrogiem kuny nie zamierzał robić jej krzywdy. Był najedzony, a poza tym widział, że jest ona pupilkiem dziewczyny z polanki. Kiedy do niego przybiegła trącił ją czarnym nosem zaczepnie.Przez swoje czarne futro, ale i niewielką posturę, czasem przypominał niedorobionego wilka. Być może kuna stwierdziła, że taki wychudzony wilk nie jest dla niej zagrożeniem i dlatego postanowiła się go nie bać. Troy, choć nie znał mowy zwierząt, co jest raczej osobliwe u zmiennokształtnego, często czuł co myślą inne zwierzęta. To był jego szósty zmysł, po ich ruchach, minach, zachowaniu, odczytywał czego chcą i jak się czują, tak było i w tym przypadku.

Gdy Atte pomachała do niego, uśmiechnął się w duchu. Najwidoczniej była milsza niż przypuszczał, a po broń sięgała ze strachu. Postanowił nie tracić okazji. Może właśnie stała przed nim jego przyszła przyjaciółka? Tak kochał obecność innych istot. Tak bardzo chciał je poznawać, że nie mógł sobie teraz odpuścić. Dziewczyna musiała być miła i kochać zwierzęta, przecież miała kunę!

Troy wyszedł zza swojego drzewa i zaczął przechadzać się po polance za brązowowłosą. Kilka razy otarł się przyjaźnie o jej nogi by zwrócić na siebie uwagę i pokazać, że jest zainteresowany jej osobą. Nie chciał natychmiast zmieniać formy, bał się, że ją wystraszy. Postanowił więc działać powoli i najpierw pokazać jej, że jest nastawiony pokojowo.
Awatar użytkownika
Atte
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Atte »

Poszukiwania dalej nie przynosiły rezultatów. Ale, bądźmy szczerzy - myśli Atte nie były skoncentrowane ani chwili na roślinie. Owszem, patrzyła uważnie, mogła nawet sprawiać wrażenie skupionej, ale faktycznie wciąż roztrząsała przedziwe zachowanie lisa. Przecież mógł zabić jej podpiecznego i ją samą. Dlaczego stał nieruchomo, wpatrując się w nią, wręcz przewiercając na wylot? Spojrzała ukradkiem w jego stronę. Gdzieś odszedł. "No cóż, dzikie zwierzęta chodzą zazwyczaj swoimi drogami", upomniała się w duchu.

Jednak lis lisem, nie dla niego tu przecież przybyła. Wprawdzie nie była do końca pewna, do czego roślina miała być przydatna, jej umiejętności w zielarstwie ograniczały się do zaparzenia mieszanki na ból głowy, ale dla jej mistrza były bardzo istotne. Z całych sił oczyściła myśli, i szła, momentami wręcz biegła po całej polanie,ze wzrokie utkwionym w sciółce. W pewnym momencie poczuła otarcie miekkiego futra o nogi. Nie zwróciła nań uwagi, szła dalej. Znowu, i znowu. Wiedziała ze to niedoszły kolega jej pupila, spojrzenie w dół tylko potwierdziło przypuszczenia. Zawahała się, i nieśmiało wyciągneła rękę, nie chcąc drażnić zwierza. Była przekonana, że nie może mieć złych zamiarów.
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

Troy był trochę zawiedziony, że dziewczyna nie zwraca na niego uwagi, jednak nie dawał za wygraną. Jego zwierzęca i nieco zaczepna natura mówiła mu, że miło by było poczuć jej dotyk na swoim futerku. Czasem łapał się na tym, że jak prawdziwe zwierzęta lubił głaskanie i drapanie. Dziewczę o brązowych włosach wyciągnęło do niego rękę, a on otarł się o nią łebkiem, tak jak wcześniej bokiem ocierał się o jej nogi. Zauważył, że nieznajoma czegoś szuka i chyba dlatego nie zwraca na niego pełnej uwagi. Dotarło jednak do niego, że nie boi się go i chyba może, a wręcz powinien ukazać jej swoją prawdziwa postać. Nie chciał jednak robić tego tuż pod jej nosem. Wesoło pobiegł gdzieś za drzewa i zniknął kobiecie z oczu na kilka sekund.

Tam, gdzieś pomiędzy krzakami przybrał formę hybrydy, czarnogrzywego pół-człowieka, pół-lisa. Miał pokaźną czuprynę przypominającą lwią grzywę, po obu stronach głowy wyrastały mu duże, czarne, puchate uszy, a po klatce piersiowej spływały dwa grube warkocze, wypływające naturalnie z reszty poczochranych włosów, które sterczały na wszystkie strony. Na jego plecy spłynęły długie, gęste, proste pukle. Gdzieniegdzie, w tej burzy włosów i sierści wplecione miał koraliki i kolorowe piórka. Lubił ozdoby i nie wstydził się tego. Jego ubranie było proste. Biała koszula i brązowe spodnie, ze specyficzną dziurą na wielki, puszysty ogon.

W takiej formie cichutko zbliżył się do drzewa i oparł o pień, wychylając się tak, by widzieć dziewczynę błądzącą po polanie.
- Pssst... Pssst... - powiedział, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Na jego ustach widniał wielki, szeroki uśmiech. Chciał wyglądać przyjaźnie, kiedy dziewoja na niego spojrzy.
Awatar użytkownika
Atte
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Atte »

To już kolejny raz, kiedy Atte wyrwała z ziemi wiecheć szaroburych badyli, zamiast oczekiwanych ziół. Zrezygnowana, zakopała je z powrotem, wszakże szacunek dla darów natury był w nią wręcz wpisany. Ale, na bogów, ileż można szukać!
Wyprostowała się, opierając dłonie na lędźwiach i rozciągając mięśnie przy kręgosłupie odchylając się w tył. Na wyciągniętej ku górze twarzy zatańczyły promienie słońca przebijającego się przez korony drzew, a włosy rozsypały sie w nieładzie. Uśmiechnęła się lekko, odrzucając nieprzyjemną myśl o niepowodzeniu misji. Rośliny nie zając nie uciekną a i koła nie wynajdą. Należy jej się jaką przerwa. Trwała w napięciu kilka chwil, kiedy zza drzewa dobiegł ją cichy szept.
Niewiele myśląc odwróciła się i zobaczyła młodego mężczyznę, z burzą ciemnych włosów, tak długich i gęstych, że przeoczyłaby bardzo ważny szczegół - puchate, lisie uszy sterczące po obu stronach głowy. Ostateczne wątpliwości co do rasy rozwiewał gruby, na pierwszy rzut oka, miękki ogon migający raz z prawej, raz z lewej strony postawnej figury młodzieńca. Lisołak. Szeroki uśmiech który rozświetlał jego twarz nie pozostawiał wątpliwości, dlaczego wielki czarny lis, truchtający po polanie był tak przyjazny.
Atte odwzajemniła uśmiech i podeszła na kilka kroków do opartej o drzewo postaci.
- Witaj, kim jesteś? Skąd przybywasz? - powiedziała dość cicho, lekko, wciąż utrzymując przyjazny wyraz twarzy. - Jestem Atte.
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

- Mam na imię Troy - przedstawił się przyjaźnie lisołak. Powoli wyszedł zza drzewa i zbliżył się do dziewczyny. Miała ładne, brązowe włosy i jeszcze ładniejsze zielone oczy. Od początku wyglądała na nastawioną pozytywnie, ale teraz mógł być już tego pewien. Odezwała się do niego, nie uciekła, nie przestraszyła się. Zamachał ogonem w obie strony i zastrzygł wesoło uszami.
- Atte - powtórzył po niej - ładnie - dodał.
- Pochodzę z wioski położonej niedaleko, w sercu lasu. Jestem lisołakiem - znów zastrzygł uszami jak chciał udowodnić swoje słowa - szewcem i grajkiem, trochę podróżnikiem. Różnie to bywa, zależy od czasu i miejsca. Mój ojciec jest szewcem, więc siłą rzeczy i ja mam fach w ręku. Dziś chyba jestem jednak bardziej podróżnikiem niż rzemieślnikiem. Ale mogę być też grajkiem - wskazał na małe, stare skrzypeczki i smyczek przyczepiony do pasa.
- Przechadzam się po lesie, od tak, dla pobycia między naturą, a Ty Atte? Co tutaj robisz? - zapytał. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Widać było, że jest w nim pełno ufności i potrzeby towarzystwa. Biło od niego przyjemne, przyjacielskie ciepło. Niektórzy już tak po prostu mieli, z daleka było widać, że nie są źli. Tak właśnie było z Troyem.
Awatar użytkownika
Atte
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Atte »

Kiedy wyszedł zza drzewa mogła dokładniej mu się przyjrzeć. Od mocnej, barczystej postaci biła nie agresja, a otwartość i chęć nawiązania kontaktu. Uwagę przykuwały gęste, czarne włosy, teraz w pełnej krasie, których mogłaby mu pozazdrościć niejedna dziewczyna, nie wyłączając samej Atte.
Gdy się odezwał, mimowolnie zwróciła uwagę na głos. Tembr był dosyć przyjemny, ale z lekka nieużywany - czyżby ostatnio z nikim nie rozmawiał? Spodobała jej się uwaga o imieniu. Lubiła, kiedy ktoś doceniał takie zwykłe - niezwykłe drobiazgi.
- No cóż, miło cię poznać, Troyu - skłoniła głowę z wdziękiem - szukam pewnego zioła, niezbędnego mojemu mistrzowi do sporządzania wywarów. Na co dzień uczy mnie łucznictwa, ale to człowiek tysiąca talentów, uwierz mi. Ja mam jeszcze jeden, podobno umiem, a raczej dawno umiałam, tańczyć - zawiesiła głos i lekko zmieszana, zmieniła temat - co do poszukiwań, idzie mi to lekko mówiąc, opornie - otrzepała brudne od ziemi dłonie - ale się nie poddaję, jednak nie podam ci na razie dłoni - zaśmiała się, badając, czy Troy ma podobne poczucie humoru. Miała szczerą nadzieję, że tak. Trochę dlatego, że towarzystwo Fellarian - wojowników, tak mało wrażliwych na sztukę, zmęczyło ją i zwyczajnie czuła się samotna. Lisołak nie wyglądał na kogoś niezdarnego, a jego muzyczna pasja podpowiadała, że mogliby znaleźć wspólny język.
- Masz wiele wcieleń, Troyu. Które z nich jest ci najbliższe?
Ostatnio edytowane przez Tilia 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: uwaga na końcówki "ę", "ą" i literówki
Awatar użytkownika
Troy
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Troy »

Uśmiechnął się i uścisnął jej drobną dłoń w przyjaznym geście.
- Pomogę ci - zaoferował się - nie jestem zielarzem, ale jeśli opiszesz mi czego szukasz pomogę ci to znaleźć. No chyba, że można pomylić to ziele z tysiącem innych. Nie znam wielu roślin, ale jeśli ta, której szukasz ma choć jedną charakterystyczną cechę, na pewno razem uda nam się ją znaleźć - rzekł szczerze i pogodnie. Troy po prostu taki był, chciał pomóc, choć nie dostawał nic w zamian. Rodzice nauczyli go bezinteresowności. U niego w wiosce wszyscy pomagali sobie wzajemnie i nikt nie pytał dlaczego, po prostu byli dla siebie mili.
- Ach i ciebie również miło mi poznać - dodał.
- Nie wiem czy to wcielenia. Ja to ja, cały, tylko z miłością do rożnych rzeczy. Ty z pewnością też lubisz różne rzeczy, ale Atte to Atte, po prostu. Ja kocham grać, ale pomaganie ojcu w warsztacie szewskim jest mi to równie bliskie. Tak jak bliskie memu sercu jest przebywanie tutaj - rozłożył ręce pokazując las wokół siebie - wśród tych drzew. Każdy z nas lubi wiele rzeczy, choć niektórzy nawet o tym nie wiedzą. Nie wszyscy patrzą poza horyzont, niektórzy zamykają się we własnych zdolnościach, we własnych umiejętnościach, nie próbując nawet sprawdzić co może sprawić radość poza murami własnego strachu. Tak myślę, choć przecież nie siedzę w głowach innych. Ja tylko obserwuję i wyrabiam sobie jakieś zdanie. Z jednej strony masz rację, mamy różne wcielenia, a z drugiej przecież one siedzą w nas, nie rozdzielają się, tylko przenikają ze sobą.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości