Szepczący Las[Okolice Adrionu] Miękkie lądowanie

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Zdziwiła się słysząc, że mężczyzna zorientował się, że jest zmiennokształtną i jedynie nie potrafił stwierdzić z jakim zwierzęciem połączyła duszę. Słyszała o ludziach, którzy potrafili rozpoznawać u innych takie cechy jak rasa, charakter, czasem nawet zdolności. Ona jednak sama nigdy tego nie potrafiła, bazowała bowiem jedynie na własnej spostrzegawczości, nie wspomagając się żadnym magicznym odczuciem, którego z resztą nigdy w sobie nie zauważyła. Już otwierała usta, by zapytać Samiela kim on tak naprawdę jest. Mógł być po prostu człowiekiem o nietypowym wyglądzie zewnętrznym. Widywała już bardziej wyróżniające się z tłumu jednostki. Bardziej jednak chodziło jej o to, jak Zabójca się zachowywał i co wokół siebie roztaczał, a czego nie umiała określić. Nie miała jednak więcej czasu ani na pytania ani na rozważania, gdyż coś momentalnie odwróciło jej uwagę. To jedna z tych sytuacji, kiedy wie się, że coś się usłyszało, ale nie wie się co, ani skąd dobiegał ów dźwięk.

Zupełnie odruchowo zatrzymała się w półkroku nasłuchując. W tym samym czasie Samiel przypadł do ziemi, najwyraźniej również coś słysząc. Jego wyostrzone zmysły nie uciekły jej uwadze, w końcu ona sama wyłapała dźwięk bardziej z przyzwyczajenia niż ze względu na jego głośność. Miała niezwykle wyczulony słuch i teraz mogła z pewnością stwierdzić, że jeżeli Zabójca usłyszał to samo co ona to nie mógł być zwykłym człowiekiem. Widziała z jakim skupieniem nasłuchuje i już otwierała usta, by mu powiedzieć, że to tylko zwierzęta, gdy on poderwał się z ziemi i złapał ją w objęcia. Zaskoczona szarpnęła się najpierw odruchowo, ale później aż przysunęła się bardziej do mężczyzny, gdy za jej plecami przebiegł jeden z jeleni.

- Uciekają – potwierdziła jego słowa, a po jej głosie można było stwierdzić, że jest pewna swoich słów. Cofnęła się też, gdy Samiel ją puścił i spojrzała na niego uważnie analizując jego słowa. Pokręciła głową, aż zawirowały rude kosmyki.
- To nie wilki, to ludzie – powiedziała z naciskiem i spojrzała w kierunku, z którego przybiegły zwierzęta – Mają broń – dodała zerkając na Zabójcę. Nie wyjaśniała skąd wie takie rzeczy. Wiedział już, że jest zmiennokształtną, a więc to, że zna mowę zwierząt nie powinno stanowić dla nikogo wielkiego zdziwienia. Ona z kolei wiele więcej nie potrafiła stwierdzić. Jelenie przebiegły w popłochu z umysłami zaćmionymi strachem, powtarzając tylko w kółko Ludzie! Broń! Uciekać! Ludzie! Broń! Sama wiedziała dobrze, jak to jest poddać się panice, i przyzwyczaiła się, że od uciekających zwierząt ciężko jest uzyskać jakieś konkretniejsze informacje, chyba że się jakieś złapie i uspokoi. Albo gdy ma się do czynienia z jakimś inteligentniejszym nieco stworem niż jeleń. Bez obrazy Bambi.

Na propozycję Samiela skinęła tylko głową i nie dając na siebie czekać, minęła Zabójcę i doskoczyła do najbliższego drzewa. Mimo swojej ludzkiej formy wspinała się zaskakująco zwinnie i szybko, nawet gdy nie miała podparcia w odstających gałęziach. Po prostu wpełzła na drzewo, niczym nie przymierzając wiewiórka, którą widziała przed chwilą. Rude włosy jeszcze chwilę zamajaczyły na tle pnia, po czym dziewczyna skryła się w koronie drzewa, pomiędzy gęstszym listowiem. Jeśli ktoś stanąłby bezpośrednio pod drzewem i zadarł głowę, to wiedząc, że Zmiennokształtna tu znalazła sobie kryjówkę, może dostrzegłby rude włosy wśród zielonych liści. W przeciwnym jednak razie była niemal kompletnie niewidoczna, mając mimo to całkiem niezły widok na ziemię, gdzie został Zabójca. Odprowadziła go wzrokiem, gdy wspinał się na drzewo, po czym przeniosła spojrzenie z powrotem w miejsce, z którego chwilę temu wybiegły jelenie. Czekali krótką chwilę, zanim z gąszczu zaczęły dobiegać wyraźne już głosy. Leila przylgnęła bardziej do gałęzi, na której się schowała, by jeszcze bardziej się skryć, a jednocześnie widzieć to, co dzieje się na dole.


Pierwszy na wąską ścieżkę wypadł mężczyzna w średnim wieku. Jego ubranie było raczej drugiej młodości, całe pozszywane łatami i dość ubrudzone. Sam właściciel odzieży również nie wyglądał najlepiej, ściskając kurczowo w dłoniach materiałowy kapelusz i cofając się, patrzył z lękiem w stronę zarośli. Zaraz za nim wyszło bowiem czterech kolejnych mężczyzn. Ci jednak wyglądali, no cóż, zdecydowanie lepiej. Ich strój był wyraźnie przystosowany do podróży, w ciemnych kolorach, dość przylegający do ciała, lecz nie ograniczający ruchów. Przy pasie każdy nosił wiele pochew na noże, jeden z nich miał na plecach łuk. Wysocy, dobrze zbudowani, ale nie przesadnie. Raczej szczupło umięśnieni, nawet przez ubranie było widać jak poruszają się niczym dzikie koty, osaczające swoją zdobycz. Leila zamarła w bezruchu mrużąc jedynie oczy i starając się dojrzeć ich twarze. Troje z nich miało tak założoną chustę, by zasłaniała głowę i część twarzy, pozostawiając na widoku jedynie oczy. Dziewczyna odruchowo podążyła wzrokiem do Samiela, gdyż on nosił się podobnie. Jeden z mężczyzn jednak miał chustę opuszczoną i to on teraz zbliżał się do pierwszego mężczyzny, podczas, gdy reszta obchodziła go z boku.

- Mówiłeś, że to tutaj. Czyżbyś nas okłamał? – głos miał niski i mimo, że mówił cicho, chłop w obdartych ciuchach aż się skulił, mnąc ciągle kapelusz w dłoniach.
- Nie Panie! Przysięgam! Tu ktoś spadł! Z nieba! – biednemu wieśniakowi głos się załamał, gdy rozglądał się zrezygnowany wokół siebie, jednocześnie rękoma pokazując czyjś upadek. – Najpierw jakiś mężczyzna, był nieprzytomny, gdy po Jaśnie Pana pobiegłem!
- Dosyć. Wracaj do wioski i ani słowa – warknął cicho mężczyzna, po czym rzucił w stronę chłopa monetę, którą ten nadzwyczaj poręcznie złapał zważywszy, że niemal kulił się na ziemi. Teraz jednak poderwał się i szybkim krokiem, zakrapianym licznymi pokłonami, oddalił się czym prędzej w stronę, z której przybył. Zapadła cisza, podczas której pozostała czwórka nawet nie drgnęła, a Leila wstrzymała oddech. Po chwili ten bez chusty skinął lekko na swoich towarzyszy.
- Przeszukać okolicę.
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Nawet jeśli Leila chciała zapytać go o to, kim naprawdę jest, w sensie, do jakiej rasy należy, to wydarzenia, które momentalnie weszły w obrót, skutecznie jej to uniemożliwiły. Wiedział, że zmiennokształtna również słyszy biegnącą zwierzynę, bo był niemalże pewien tego, iż ma ona wyostrzony słuch. Owszem, oznaczało to też, że mogłaby uniknąć niewielkiego stada jeleni, które przebiegły obok nich, jednak demon nie chciał ryzykować i postanowił przyciągnąć ją w miejsce, w którym stał i sprawić, że oboje zajmować będą jak najmniejszą powierzchnię, żeby jeszcze bardziej zmniejszyć szansę na to, że coś im się stanie. Najprościej mówiąc, przyciągnął ją do siebie i objął. Poczuł, jak na samym początku próbowała się wyszarpać, jednak, na szczęście, zrozumiała, o co chodzi i przestała to robić, co więcej, przemienionemu wydawało się, że rudowłosa przysunęła się do niego jeszcze bardziej. Jedno z zagrożeń minęło szybko, bo jeleni było zaledwie kilka, w dodatku strach powodował, że biegły jeszcze szybciej.

Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że lisołaczka na pewno dostrzegła to, że jego słuch jest o wiele lepszy niż u zwykłego człowieka, jednak zagrożenie nie minęło do końca i w najbliższym czasie nie powinien usłyszeć pytania o swoją rasę, jednak był już na to przygotowany i całkiem możliwe, że odpowie na nie zgodnie z prawdą, w końcu Leila powiedziała mu, że jest lisołaczką.
Słysząc słowa, które padły z jej ust, domyślił się, że rozumie ona zwierzęta, w końcu większość zmiennoształtnych posiadała takie umiejętności, jednak różnie z nimi bywało, bo jedni mogli rozumieć tylko język zwierząt, w które mogą się przemienić, a inni mogli rozmawiać z każdym zwierzęciem.
        - W takim razie, tym bardziej powinniśmy się ukryć — odparł chwilę przed tym, jak zgodziła się na jego propozycję i zaczęła wspinać się na drzewo. Wspinaczka poszła jej zaskakująco sprawnie, a Samiel nie miał zamiaru zostać w tyle, więc doskoczył do tego samego drzewa, na które weszła Leila i też zaczął się na nie wspinać. Jemu również poszło to dość szybko i sprawnie, jednak głównie zawdzięczał to nabytemu doświadczeniu, a także cechom fizycznym swojego ciała. Ukrył się na gałęzi znajdującej się na tej samej wysokości, co ta, na której usiadła rudowłosa, tylko że jego gałąź znajdowała się po drugiej stronie pnia, jednak zapewniała identyczną ochronę przed niepożądanym wzrokiem.

Samiel obserwował całą sytuację, patrząc na dół spomiędzy liści. Przyjrzał się każdemu z mężczyzn, ocenił ich zdolności bojowe, na tyle, na ile mógł, a także ubrania ochronne i uzbrojenie. Poczuł na sobie wzrok Leili i spojrzał na nią. Przystawił sobie palec do ust, co miało oznaczać "cicho" i zasugerować, aby zachowywała się jak najciszej może, najlepiej, gdyby nie ruszała się w ogóle. Ponownie przeniósł wzrok na dół i wrócił do obserwacji mężczyzn, którzy stali teraz tam, gdzie niedawno znajdowali się on i lisołaczka.
Ze wcześniej rozmowy jednego z mężczyzn i chłopa można było wywnioskować, że celem grupki, która przeszukiwała teraz okolicę, wcale nie były jelenie, bo definitywnie szukają oni jego i dziewczyny, która siedzi na przeciwległej gałęzi. Liście ochraniały ich ze wszystkich stron i dopiero po naprawdę mocnym skupieniu wzroku i przypatrywaniu się przez jakiś czas można by było dostrzec któreś z nich. Zaczęło go ciekawić, jakie zamiary wobec nich mają ci, którzy teraz ich szukają. Z jednej strony, mógłby kazać Leili zostać na swoim miejscu i zejść na dół, tym samym zdemaskować się, a także zacząć rozmowę albo walkę, w zależności od tego, jakie mieliby zamiary. Pomyślał nad tym przez chwilę i zdecydował się, że będzie siedział cicho, aż sami nie zorientują się, że na drzewie ktoś się ukrywa, oczywiście ciężko będzie im to odkryć, chyba że posiadają jakieś magiczne zdolności, chociaż nawet wtedy jeden z nich może mieć problemy z odczytaniem jego aury albo w ogóle jej nie wykryć... Zakładając, że w ogóle potrafiłby czytać magiczne aury istot żywych.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Skinęła głową, widząc uciszający gest Samiela. Nie miała zamiaru w żaden sposób ujawnić ich kryjówki. Z lekkim niepokojem obserwowała jednak, jak mężczyźni rozchodzą się w różne strony, szukając czegoś.. ich prawdopodobnie. Szczęście w nieszczęściu, Zmiennokształtna i Zabójca wybrali sobie na kryjówkę drzewo znajdujące się na tyle blisko mężczyzn, by żaden nawet nie pomyślał o jego sprawdzeniu. Troje z nich, ci z przysłoniętymi twarzami oddaliło się w różnym kierunku, a ten bez chusty podszedł do drzewa, na którym siedzieli. Leila zobaczyła teraz dokładniej jak wygląda. Miał trochę dłuższe, ciemne włosy, które układały się do tyłu, odsłaniając twarz. Z góry nie widziała jej dokładnie, ale zwróciła uwagę, że ma normalne uszy, czyli nie elf. Mężczyzna oparł się plecami o drzewo i wyjął coś z kieszeni. Dłoń dziewczyny powędrowała w okolice prawego buta, gdzie ukryła swój nóż, jednak mężczyzna wyciągnął tylko drewnianą fajkę i mały mieszek z ziołami. Oszczędnymi, ale precyzyjnymi ruchami nasypał nieco ziela do fajki, po czym ostrożnie schował zawiniątko. Teraz wyjął coś małego, czego dziewczyna nie mogła dostrzec, ale po tym jak trzasnęło lekko, a mężczyzna zaczął pykać fajkę rozpoznała maleńkie krzesiwa. Widywała takie często u Dothra w zamku, gdy palił razem ze swoimi gośćmi. Były to maleńkie kamyczki, które wystarczyło potrzeć w jednej dłoni, by uzyskać iskrę. Przydatne w podróży. Obserwowała go przez kilka chwil, czując jak wyjątkowo przyjemnie pachnie dym z jego fajki.

- No schodźcie już wiewióreczki – mężczyzna odezwał się nagle, a dziewczyna zamarła w bezruchu, wytrzeszczając na niego oczy. Ten jednak nawet nie podniósł na nich wzroku. Stał oparty o drzewo w nieco nonszalanckiej pozie i pykał sobie tę swoją fajkę. Leila spojrzała pytającym wzrokiem na Samiela, gdy mężczyzna znów się odezwał:
- Zejdźcie sami to porozmawiamy, nie chcę kazać was strącać – stwierdził, a dziewczyna odwróciła nagle głowę, słysząc jęk naciąganej cięciwy. To ten z łukiem zdążył obejść ich z drugiej strony i teraz stał kawałek dalej, mierząc w ich stronę w łuku. Lisołaczka zmarszczyła brwi niezadowolona, nie mogąc powstrzymać się od myśli, czy łucznik rzeczywiście ich widzi, czy po prostu będzie strzelał na oślep w koronę drzewa aż coś spadnie. Mężczyzna pod drzewem zaciągnął się nieco mocniej fajką, po czym wypuścił z ust obłok dymu, zadzierając głowę do góry i napotykając spojrzenie lisołaczki. Popatrzył na nią chwilę brązowymi oczyma, po czym przesunął wzrok na Samiela. Wymiana spojrzeń trwała tyle co rozwianie się dymu, po czym mężczyzna powoli odsunął się od pnia, stając do nich tyłem i oczekując ich zejścia.

Leila spojrzała znów na Samiela, lecz nie czekała już na jego decyzję. Zostali dostrzeżeni, nie ma sensu udawać, że ich tu nie ma i niepotrzebnie się ośmieszać. Wzruszyła jedynie ramionami i zaczęła schodzić na ziemię, zeskakując w końcu lekko na ziemię. Nie patrzyła czy Zabójca schodzi za nią, gdyż mężczyzna, który z nimi rozmawiał, właśnie się odwracał i dziewczyna mogła mu się bliżej przyjrzeć. Spokojnie znosił oględziny, pykając fajkę z udawanym znudzeniem, chociaż oczy mu błyszczały z jakiegoś powodu. Wyglądał jak zwykły człowiek, najemnik może. Ciemne oczy i włosy, wysoki, dobrze zbudowany, raczej zamożny mimo prostego stroju, podróżnego, jak już wcześniej zauważyła. Zawiesiła wzrok na nożach przy jego pasie, a on uśmiechnął się widząc jej wzrok.

- Pozwólcie, że się przedstawię, mam na imię Jamal. Na razie nic wam nie grozi – stwierdził pogodnie, lecz ona prychnęła pod nosem na sformułowanie „na razie”, co znów spowodowało śmiech mężczyzny. Mierzył ją jedynie uważnie spojrzeniem, pozwalając jej się rozejrzeć. Oprócz niego i łucznika, który opuścił napięty nadal łuk, dostrzegła za sobą jeszcze jednego z mężczyzn, krążącego kawałek dalej za drzewem, na którym skryła się z Samielem. Czwartego nie widziała. Założyła ręce na piersi zarówno w geście uporu, jak i po to, by dodać sobie samej otuchy. Z jakiegoś powodu drażnił ją ich spokój. Była świadoma, że łucznik nie zdejmie ich obojga na raz i raczej oczywiste było, że jego celem w razie czego będzie Samiel. Wbrew logice czuła się jednak urażona tym, że nie uznano jej w ogóle za zagrożenie, mimo że taka była prawda. Mogła na nich co najwyżej natupać. Los jeden tylko wiedział, co musiałoby się stać, żeby lisołaczka miała realną szansę na wyciągnięcie noża, doskoczenie do Jamala i zrobienie mu czegokolwiek, nim ten skręciłby jej kark jedną ręką. Mężczyzna wyszczerzył zęby w uśmiechu, jakby wiedział o czym myśli, po czym przeniósł wzrok na Samiela.
- Kim jesteście i co tu robicie? – zapytał go, nadal się uśmiechając, lecz ton miał stanowczy. Czekał spokojnie na odpowiedź, nie spuszczając z nich wzroku i pykając sobie fajkę. Leila kątem oka zerknęła znów na łucznika, zastanawiając się kiedy zmęczą mu się ręce. Na razie jednak ani drgnął.
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Przez chwilę w jego oczach dało się dostrzec zaskoczenie, gdy usłyszał, że stojący na dole mężczyzna woła ich. Wydawało się, że osobnik nie ma pewności co do tego, na którym drzewie ukrywa się ta dwójka, jednak mówił tak, jakby dokładnie to wiedział. Zarówno demon, jak i lisołaczka obserwowali jegomościa, który teraz, jak gdyby nigdy nic, wyciągnął fajkę i odpalił ją, a z racji tego, że stał on bliżej niż wcześniej, to przemieniony mógł mu się lepiej przyjrzeć. Poczuł na sobie wzrok rudowłosej, spojrzał na nią i pokręcił głową, co miało oznaczać, że jeszcze nie dadzą o sobie znać.
Również usłyszał dźwięk naciąganej cięciwy i odwrócił głowę w stronę, z której usłyszał ten dźwięk. Zauważył mężczyznę z łukiem i naciągniętą strzałą, którą wystarczyłoby puścić, żeby poszybowała prosto w cel, a tym celem byli oni i przestrzeń wokół nich, którą zajmowało drewno składające się na gałęzie drzewa i liście. Nie mierzył dokładnie w nich, jednak zawsze istniała możliwość, że i tak trafi jego lub Leilę. Demon nawet nie ruszył się z miejsca, w którym siedział, niczym drapieżnik, który czyha na swoją ofiarę, jednak ta sytuacja była całkiem inna. Ponownie chciał dać znać Leili, aby nie robiła niczego głupiego i nie opuszczała kryjówki, jednak nie zdążył tego zrobić, bo dziewczyna zaczęła schodzić na dół.
Zabójca westchnął cicho i również zaczął schodzić z drzewa, jednak dopiero po tym, jak lisołaczka stała już na ziemi. Ta grupka wiedziała od starca o tym, że on tu był, bo wyglądało na to, że jak był nieprzytomny, chłop znalazł go i poinformował o tym kogoś, kogo uważał za osobę odpowiednią. Tak, jak wcześniej ostatnie kilka gałęzi pokonał drogą powietrzną, zeskakując z ostatniej, na której stał i miękko wylądował na ziemi, tuż obok jegomościa, który przedstawił się jako Jamal.

Pierwszym, co zrobił Samiel, było rozejrzenie się wokół i sprawdzenie miejsc, w którym stoją ludzie tego mężczyzny.
        - Wam też, na razie, nic nie grozi... Jeśli będziecie chcieli zrobić z naszym udziałem coś, wbrew naszej woli albo pomyślicie o zaatakowaniu, wtedy zacznie wam coś grozić... - powiedział całkiem poważnie i głosem, który nie wyrażał emocji. Nie zasłonił twarzy chustą, jednak dzięki temu było widać, że na jego twarzy także nie widać niczego, co zdradzałoby jakieś emocje.
        - Bo widzisz, to, że jest was czterech, a ja jeden, nie oznacza od razu, że jest was więcej... Matematyczny paradoks i wyjątek od reguły, nic więcej — dodał i uśmiechnął się tajemniczo, co było jedyną emocją, która przez krótką chwilę gościła na jego twarzy.
        - Jeśli mamy normalnie rozmawiać, to, na początek, powiedz swojemu człowiekowi, żeby opuścił swój łuk — odparł demon, spoglądając na łucznika, który w dalszym ciągu mierzył w niego lub w Leilę, co chwilę zmieniając swój cel. Gdyby miało dojść do walki, to podejrzewał, że strzała poszybowałaby w jego stronę, w końcu stanowił o wiele większe zagrożenie niż lisołaczka.
W spokoju poczekał na to, aż Jamal powie do swojego człowieka, aby ten opuścił łuk lub wskaże mu odpowiedni sygnał, inaczej cała rozmowa przeprowadzona będzie w napięciu, a Samiel cały czas będzie trzymał dłonie na rękojeściach swoich sztyletów- jedną na Piekielnym Kle, a drugą na Myrkurze.
        - Jestem Samiel, moja towarzyszka ma na imię Leila. Widzisz, wylądowaliśmy w tym lesie na skutek anomalii magicznej powstałej poza granicami Alaranii. Jej skutkiem był portal, który wciągnął nas i wyrzucił w tym lesie - odparł, wysilając się na ton, który mógłby zasugerować to, że mówi prawdę.
        - A wy? Kim jesteście i co tu robicie? - zapytał, właściwie to zadał to samo pytanie, które przed chwilą zadał im Jamal. Skoro liczył on chociaż na cień współpracy ze strony Samiela i Leili, to powinien odpowiedzieć na pytanie.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Całą sobą powstrzymała się, żeby nie wytrzeszczyć ze zdziwienia oczu, gdy usłyszała słowa Samiela. Są otoczeni, jakiś koleś celuje do nich z łuku, a on… im grozi! Z jednej strony była nieco przestraszona, ale z drugiej nagle zachciało jej się śmiać. Jeszcze tego brakuje, żeby Zabójca spuścił im wszystkim łomot! Wtedy to na pewno nie odczepi się od niego, dopóki jej tego wszystkiego nie nauczy. Teraz jednak zerkała to na Jamala, to na Samiela, gdy ci mierzyli się spojrzeniami. W końcu ten pierwszy uśmiechnął się wesoło i zerknął na swojego łucznika, dając mu ledwo dostrzegalny znak głową. Ten natychmiast rozluźnił się i schował strzałę do kołczanu, a łuk zawiesił na plecach. Stał teraz w tym samym miejscu, zatykając kciuki za pasek, blisko pochew z nożami. Jego przewódca zaś uśmiechnął się szeroko, dość drapieżnie jednak zdaniem dziewczyny i rozłożył szeroko ręce.

- Proszę uprzejmie – zaśmiał się znów i wrócił do pykania swojej fajki – Samiel i Leila – powtórzył, zerkając na nich przez obłok dymu – portal i magiczna anomalia mówicie..
Przyglądał im się chwilę, a w międzyczasie znalazł się czwarty z mężczyzn. Zaszedł z boku do swojego przywódcy i powiedział mu coś na ucho, podając mu zwitek pergaminu i zerkając na Zabójcę i Zmiennokształtną. Jamal skinął głową, również nie spuszczając z nich wzroku, a czwarty mężczyzna odsunął się i stanął kawałek za nim. Brunet wetknął sobie fajkę do ust i dwoma rękoma rozwinął pergamin, przyglądając mu się ze zmarszczonymi brwiami. Zabujał fajką w ustach, zerknął przelotnie na Leilę i wykrzywił usta w uśmiechu, zwijając ponownie rulon. Spojrzał na Samiela i skinął głową, jakby godząc się odpowiedzieć na jego pytanie.

- Ach, tak się składa, że mam przyjemność posiadać ten kawałek terenu. Gdy usłyszałem, że ktoś spadł mi z nieba na mój teren, chciałem się dowiedzieć któż to taki – odparł i znów zawiesił wzrok na dziewczynie.
- Mój przyjaciel tutaj – wskazał na mężczyznę, który do niego przed chwilą podszedł – zauważył, że jesteś bardzo podobna do pewnej rudowłosej osóbki, która zaginęła i której szuka ojciec – przechylił lekko głowę. – Mówił wręcz o uderzającym podobieństwie. Nie zgubiłaś się przypadkiem, skarbie?
Leila przestąpiła z nogi na nogę, starając się ukryć zdenerwowanie. Co to znaczy podobna? Do zaginionej dziewczyny? Jaki ojciec?
- To z pewnością pomyłka. Nie zgubiłam się i nikt mnie nie szuka. – Stwierdziła trochę zbyt szybko, a Jamal w odpowiedzi jedynie przesunął wzrok na jej obrożę i znów spojrzał jej w oczy.
- Z pewnością… czyli to nie ty? – zapytał znów wkładając fajkę w usta i rozwinął pergamin w taki sposób, by jego zawartość ukazała się ich oczom. Dziewczyna westchnęła głośno i przygryzła wargę. Wypisz wymaluj jej twarz na pergaminie, pod jakimiś wielkimi literami i, co gorsza, nad ciągiem cyfr. Znów przeklęła decyzję swojego stwórcy, by nie uczyć jego podopiecznych czytania i pisania. Wtedy nie wydawało jej się to dziwne, po latach jednak zorientowała się, że był to jeden ze sposobów uzależnienia ich od siebie, a później od ich przyszłego pana. Dlatego teraz mogła się jedynie wpatrywać we własne oblicze, jednak odwróciła szybko wzrok w stronę Zabójcy, szukając pomocy. Zerknęła jednak na jego poznaczoną bliznami twarz i srebrne włosy i ją olśniło. Wyprostowała się, udając rozluźnioną i wzruszyła ramionami.
- Tak, to nie ja – powtórzyła nieco pewniej, patrząc na Jamala. – Widzicie rudą dziewczynę i zaraz myślicie, że to ta z ogłoszenia? – prychnęła i oparła dłonie na biodrach, ignorując rozbawione i nieco protekcjonalne spojrzenie mężczyzny.
- Zresztą to nie mogę być ja – ciągnęła coraz bardziej pewnie, po czym zerknęła na Samiela – to jest mój ociec! I najwyraźniej dokładnie wie, gdzie się znajduję! – stwierdziła stanowczo i zamilkła, modląc się w duchu, by Zabójca nie obrzucił jej zaraz zdziwionym spojrzeniem. Później go przeprosi za to lekkie postarzenie, teraz jednak musiała ratować własną skórę, jego zranioną dumą może zająć się później.

Jamal patrzył na nią przez chwilę, jakby nie wierząc własnym uszom, po czym przeniósł zdziwione spojrzenie na Samiela, a uśmiech zadrgał mu na ustach.
- Czy to prawda Samielu? Czy rzeczywiście nazwałeś córkę swoją towarzyszką? – zapytał gestykulując lekko dłonią z fajką, a Leila o mało nie przywaliła sobie dłonią w czoło. Cholera! Na śmierć zapomniała, że tak ją przedstawił! Głupia! Aleś wymyśliła dziewczyno... Co teraz? Skuliła się nieco, zerkając zaniepokojona na Samiela. Ale go wkopała. Co powie?
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Zabójca był gotowy do tego, żeby momentalnie skoczyć do przodu i powalić Jamala na ziemię, w tym samym czasie wyciągnąłby sztylet i podciął mu gardło, przy okazji uniknąłby strzały i po zabójstwie użyłby Myrkura, aby stać się niewidzialnym. Pozostałą przy życiu trójkę wykończyłby bez większych problemów. Cóż... przemieniony zawsze był gotowy na to, że będzie musiał walczyć o swoje życie. Leila, tak naprawdę, go nie znała i nie wiedziała, jak dobrze walczy i do czego jest zdolny. Jednak tym razem nie musiał realizować planu, który już sobie ułożył w głowie, bo Jamal gestem dał znać swojemu człowiekowi, aby ten opuścił łuk i schował strzałę.
Jego uwadze nie uszło to, że czwarty mężczyzna z grupy wręczył zwinięty kawałek pergaminu temu, z którym teraz rozmawiali. W międzyczasie zadał mu też pytanie brzmiące tak samo jak to, które wcześniej zadał im on sam. Demon chciał wiedzieć z kim rozmawia i co było przyczyną przybycia tutaj tej grupy mężczyzn, dlatego po prostu o to zapytał, a odpowiedź uzyskał bez większych problemów. Chciał coś odpowiedzieć, jednak Jamal nawiązał dialog z lisołaczką, więc postanowił się nie wtrącać i przysłuchać ich rozmowie, może wyłapie coś ciekawego zarówno jeśli chodzi o jego towarzyszkę, jak i o samego mężczyznę.

Przyjrzał się pergaminowi i osobie, która była na nim naszkicowana. Niżej widniała też krótka informacja, a także liczba, która prawdopodobnie była sumą, jaką jest w stanie wypłacić osoba, która rozwiesiła ogłoszenie i szuka dziewczyny przedstawionej na pergaminie. Samiel przyłapał się na tym, że podąża wzrokiem od postaci na kartce do Leili i z powrotem na pergamin, zrobił tak dwa lub trzy razy i w myślach stwierdzić, że rysunek przedstawia rudowłosą lub dziewczynę bardzo podobną do niej. Zwrócił też uwagę na jej zachowanie i wydawało mu się, że bardziej prawdopodobne jest to, iż to właśnie jej ktoś szuka i rysunek przedstawią ją, a nie kogoś bardzo podobnego.
Chyba tylko, wyuczone przez lata, szybkie powstrzymywanie emocji sprawiło, że nie spojrzał na Leilę pełnym zaskoczenia wzrokiem po tym, co powiedziała. Nigdy nie wyobrażał sobie siebie w roli ojca, nawet nigdy nie planował mieć dzieci, szczerze mówiąc, to przypuszczał, że eksperymenty magicznie sprawiły też, że on po prostu nie może mieć dzieci, jednak nigdy nie był tego pewien. Ostatecznie udało mu się opanować zaskoczenie, a jego twarz w dalszym ciągu przyjmowała neutralny wyraz twarzy, postanowił grać w sztuce, którą na poczekaniu wymyśliła lisołaczka.
        - To prawda, chciałem przed wami ukryć to, że jest moją córką, żebyście nie mogli wykorzystać tego przeciwko mnie. W końcu jesteśmy sobie nieznajomymi i nie wiedziałem, jakie macie zamiary — powiedział spokojnym i opanowanym głosem, nic nie wskazywało na to, że to, co mówi, jest kłamstwem.
        - Nie pytaj, dlaczego widzisz w niej nikłe podobieństwo do mojej osoby... Zdecydowaną większość cech wyglądu odziedziczyła po swojej matce, która, niestety, została zabita przez bandytów niespełna trzy lata temu, gdy zdecydowali się napaść na nasz dom — dopowiedział po chwili. Gra toczyła się dalej, kłamstwa też, jednak Jamal i jego ludzie nie powinni dostrzec tego, że dwójka stojąca przed nim kłamie, chyba że Leila w jakiś sposób się zdradzi. Wydawało mu się, że jeśli mężczyzna dowie się, że kłamią, to od walki będą dzielić ich wyłącznie chwile i stanie się ona, praktycznie, nieunikniona.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Mężczyzna uważnie obserwował Samiela, lecz nie wychwycił żadnych zmian w jego wyrazie twarzy, gdy ten odpowiadał na pytanie. Skwitował to jedynie cichym „hm” pod nosem, zastanawiając się czy jego rozmówca mówi prawdę, czy po prostu tak dobrze kłamie. Lepsza pod tym względem do obserwacji była dziewczyna, na twarzy której co raz malowały się nowe emocje. Teraz widać było po niej wyraźną ulgę, jak gdyby nie była do końca pewna, co powie jej „ojciec”. Najwyraźniej nie była jeszcze nauczona odpowiednio się maskować.

- Rozumiem twą ostrożność – rzekł w końcu do Zabójcy i gestem dłoni uciszył mężczyznę, który przyniósł pergamin, gdy ten prychnął pogardliwie. – Taak, rzeczywiście, podobieństwo raczej nie jest uderzające – zakpił nieco Jamal, przenosząc wzrok z Leili na Samiela i z powrotem, po czym znów zwrócił się do Zabójcy, kiwając głową, jakby na potwierdzenie jego słów.
- W tych czasach nigdy nie wiadomo, kiedy nowo poznana osoba stanie się zagrożeniem. – Stwierdził i przywołał gestem pozostałych mężczyzn, którzy zaraz podeszli do nich w ten sposób, że niby przypadkiem Samiel i Leila zostali przez nich otoczeni. Żaden jednak nie ruszał broni, wyglądali wręcz na dość zrelaksowanych.
- Z pewnością jesteście wyczerpani podróżą przez ten, hm.. portal. Chciałbym zaprosić was do siebie na wieczerzę. Najecie się i odpoczniecie, a rano wyruszycie w dalszą podróż, gdziekolwiek zmierzacie… - mężczyzna mówił głosem uprzejmym, lecz raczej nie znoszącym sprzeciwu.

Leila zerknęła na niebo. Faktycznie już zmierzchało, lecz nie miała najmniejszego zamiaru korzystać z propozycji tego człowieka. Czuła podświadomie, że coś tu jest nie tak. Poza tym ostatnio to właśnie zaproszenie na kolację od nieznajomego człowieka sprawiło, że tutaj wylądowali. Nie podobało jej się też, że zostali otoczeni. Jej zwierzęca natura buntowała się przeciwko takiemu układowi sił, wysyłając do ciała impulsy nakazujące natychmiastową ucieczkę. Postarała się jednak rozluźnić i uśmiechnąć uprzejmie, po czym złapała Samiela za rękę, przytulając się do niej nieco.
- Dziękujemy bardzo za zaproszenie, ale nie skorzystamy – rzekła uśmiechając się uprzejmie i przysuwając do Samiela – Ojciec i ja zmierzamy do miasta.. trochę nam śpieszno – stwierdziła i ciągnąc za rękę Zabójcę, chciała przejść między łucznikiem i trzecim mężczyzną. Ci jednak zastąpili jej drogę, przenosząc jedynie ciężar ciała na drugą nogę, przez co zmienili pozycję delikatnie, ale wystarczająco, by dziewczyna nie mogła swobodnie przejść, przynajmniej nie trzymając Samiela za rękę. Zatrzymała się więc i rzuciła niezadowolonym spojrzeniem w Jamala, który pykał fajkę przyglądając jej się.

- Rozumiem, rozumiem – zamruczał, zdając się jednak w ogóle nie słuchać. Ponownie zjechał wzrokiem na obrożę dziewczyny, po czym znów spojrzał jej w oczy. Wysypał tlące się zioło z fajki i przydeptał je w trawie. Fajkę zatknął sobie za pasek i zbliżył się do lisołaczki na tyle blisko, by musiała zadrzeć głowę, jeśli chciałaby na niego spojrzeć. Bez słowa dotknął jej obroży, a ona wzdrygnęła się nieco, ściskając Samiela mocniej za rękę. Przyglądał się przez chwilę złotej obroży, po czym znów spojrzał na twarz dziewczyny.
- Cóż to za ozdoba na Twojej szyi? – zapytał cicho, wciąż trzymając złotą obręcz w palcach i przyglądając się maleńkim bliznom na szyi dziewczyny. Leila uciekła wzrokiem, nie odpowiedziawszy, na co mężczyzna uśmiechnął się drapieżnie i znów przeniósł wzrok na obrożę. Szybko obrócił ją w palcach, dostrzegając, że nie ma widocznego zapięcia.
- Zaczarowana, hm? – Zapytał, a gdy dziewczyna nadal się nie odzywała, ciągnął – myślę, że na moim zamku znalazłby się ktoś, kto mógłby Ci ją zdjąć z szyi.
Dziewczyna momentalnie na niego spojrzała, po czym szybko odwróciła wzrok, a jemu zabłyszczały oczy, gdy zauważył, że trafił w czuły punkt.
- Taak, na pewno chcesz się jej pozbyć. Nie martw się, na pewno coś poradzimy – złapał ją palcami z brodę i podniósł, by spojrzała mu w oczy. Leila zesztywniała, ale nie walczyła z nim tylko posłusznie uniosła głowę.
- „Ojciec” każe Ci ją nosić? – zapytał cicho – Czy może jednak przemyślisz jeszcze raz swoją bajeczkę? Bo moim zdaniem wygląda to raczej na obrożę dla niewolnicy. Hmm.. czyżby złota?

Leila zacisnęła usta nie odpowiadając na żadne z pytań. Nie miała odpowiedzi, przynajmniej nie miała żadnej dobrej. Wkopała się po uszy i nie wiedziała, co jeszcze może zrobić. Najzwyczajniej w świecie się bała. Bała się tego górującego nad nią mężczyzny, bała się tej trójki w około nich. Bała się, że znowu stanie jej się krzywda. Mimo całego tego strachu, stała jednak niewzruszenie, nie była płaczliwa. Nie miała też zamiaru tym razem wpaść w panikę. Czuła się po prostu nieco zrezygnowana. Zmęczona ciągłym wpadaniem w tarapaty. Jak to się w ogóle stało? Jeszcze przed chwilą szli z Samielem w kierunku miasta, które było tak niedaleko! Miała tam uwolnić się z obroży i zacząć nowe życie. A teraz znów utknęła, otoczona. Smutek ustąpił jednak zaraz miejsca złości i mieszając się ze strachem tworzył nieprzyjemną mieszankę w sercu lisołaczki. Miała dosyć bycia ofiarą. Ale co może zrobić? Pamiętała nadal o nożu w swoim bucie, ale nie miała żadnych szans na dobycie go ani użycie. Mogła jedynie stać tak i czekać na jakąś szansę. Jak zawsze..
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

        - Dlatego zawsze trzeba uważać na nieznajomych — odparł, jakby chciał dokończył to, co powiedział Jamal, to o tym, że nie wiadomo kiedy nowo poznana osoba może stać się zagrożeniem. Jego uwadze nie uszło to, że cała grupa, włącznie z przywódcą, czyli Jamalem, otoczyła ich teraz. Cóż, wyglądało na to, że podjęli pewne środki bezpieczeństwa w razie, gdyby Samiel i Leila chcieli uciec, bo najwidoczniej planują coś z ich udziałem, chociaż zabójcy wydawało się, że większy udział będzie miała w tym lisołaczka, którą chcą oddać do osoby, która jej szuka.
Demon spojrzał w górę, wyglądało na to, że słońce zachodziło i było coraz bliżej horyzontu, a gdy już się za nim schowa, władzę nad światem przejmie ciemność, a o ile nocne niebo nie będzie pokryte chmurami, będą jej towarzyszyć gwiazdy i księżyc. Propozycja człowieka mu nie umknęła i wyglądało na to, że zastanawia się nad nią, jednak były to tylko pozory, bo wiedział, że i tak się nie zgodzi i miał nadzieję, że rudowłosa będzie miała podobne zdanie na ten temat. Zanim zdążył się odezwać, Leila złapała go za rękę, poczuł też, jak opiera część ciężaru swojego ciała na niej i przytula się do niej, zupełnie jakby naprawdę była jego córką.
        - To prawda, spieszymy się do miasta i chcielibyśmy dotrzeć tam przed zmrokiem — zgodził się ze swoją "córką". Chciał też wspomnieć o tym, że znają, a właściwie on zna, właściciela jednej z gospód, których kilka znajduje się w mieście, jednak w ostatniej chwili postanowił o tym nie wspominać. Gdyby postąpił inaczej i zrobił to, powiedziałby prawdą, bo naprawdę znał taką osobę i, w dodatku, była to właścicielka jednego z lepszych tego typu budynków, który może zaoferować nocleg podróżnym, którzy postanowili zatrzymać się w mieście lub mają tam jakąś sprawę do załatwienia.

Ludzie Jamala zastąpili im drogą, a po chwili odezwał się on sam. W końcu zwrócił uwagę na obroże na jej szyi, zabójcy wydawało się, że zajmie mu to mniej czasu, jednak najwidoczniej, mylił się, ale... lepiej późno niż wcale, chociaż w tym przypadku lepiej byłoby, gdyby nie zauważył jej w ogóle. Samiel nie odzywał się, a w miarę, gdy Jamal mówił, jego dłoń znajdowała się bliżej Piekielnego Kła, a drugą uwolnił z objęć Leili i przeniósł bliżej rękojeści Myrkura.
        - A mogliście po prostu uwierzyć w naszą historię i pozwolić na to, żebyśmy ponownie zaczęli iść w stronę Adrionu... - powiedział, jakby od niechcenia i z niedużym wyrzutem. Słowa te skierowane były w stronę Jamala, na którego twarzy wykwitło teraz zaskoczenie. Natomiast na ustach przemienionego pojawił się tajemniczy i zły uśmiech, który na pewno nie zapowiadał niczego dobrego.

Demon odepchnął Leilę w bok, tak żeby nie przeszkadzała mu w tej krótkiej potyczce i nie wpadła na jednego z ludzi, z którymi zaraz będzie walczył. Prawdopodobnie wylądowała w zaroślach i, najwyżej, będzie miała lekkie zadrapania na skórze. Sztylety, Piekielny Kieł i Myrkur, trafiły do dłoni Samiela tak szybko, że można by było stwierdzić, iż same uwolniły się z pochew i ułożyły w dłoni zabójcy. Coś błysnęło w powietrzu, tuż obok gardła Jamala, a po chwili jego szyja zabarwiła się na czerwono od krwi, która zaczęła wyciekać przez głęboką ranę rozciągającą się na całą szyję. Mężczyzna zdążył tylko złapać się jedną ręką za gardło i padł na ziemię bez życia. W międzyczasie zabójca wykorzystał moc swojego sztyletu i stał się niewidzialny. Doskoczył do łucznika i od razu wbił mu sztylet w pierś, a dokładniej, prosto w serce, później odepchnął go w tył, przy okazji wyrywając sztylet z jego klatki piersiowej. Kolejny skończył tak, jak przywódca, tylko że nawet nie zdążył złapać się za gardło i podjąć daremnej próby zatamowania krwawienia. Musiało to wyglądać niecodziennie, trójka ludzi, jeden po drugim, umiera od śmiertelnych ran, które pojawiają się nagle na ich ciałach.
Ostatni z pozostałych przy życiu mężczyzn, z bronią wyciągniętą przed siebie, rozglądał się wokół ze strachem widocznym w oczach i na twarzy, w końcu nie wiedział, z której strony nadciągnie jego śmierć. Jeśli Leila obserwowała to wszystko, to mogła zobaczyć, jak Samiel pojawia się za mężczyzną, już ze sztyletami schowanymi w pochwach, łapie jego głowę w odpowiednich miejscach i, najzwyczajniej w świecie, skręca mu kark. Zrobił to tak szybko i sprawnie, jakby w ogóle nie napotkał oporu ze strony ciała przeciwnika, łatwo było domyślić się, że w jego ciele kryje się o wiele więcej siły, niż powinno. Na sam koniec odrzucił ciało człowieka gdzieś na bok, niczym dziecko, które rzuca lalką, bo zabawa nią już mu się znudziła. Wszystko to trwało zaledwie kilka uderzeń serca.

Podszedł do lisołaczki, która nadal leżała w miejscu, w którym wylądowała po tym, jak ją odepchnął. Wyciągnął w jej stronę dłoń i ponownie zaoferował pomoc we wstaniu na nogi.
        - Powinniśmy się spieszyć, naprawdę chcę dotrzeć do miasta przed tym, jak słońce zajdzie za horyzont — powiedział spokojnie, jakby to, że przed chwilą zabił cztery osoby, nie robiło na nim żadnego wrażenia i możliwe, że rzeczywiście tak było.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Leila poczuła, że Samiel puszcza jej dłoń, lecz nie spojrzała na niego, jej głowę podtrzymywał nadal Jamal. Dopiero, gdy usłyszała głos zabójcy wydało jej się, że jest już zniecierpliwiony całą sytuacją. Usłyszała jego znudzony głos, zupełnie nie pasujący do złowieszczych słów, które wypowiedział. Niemal jednocześnie Jamal puścił jej brodę, a Samiel odepchnął ją w bok. Prawdopodobnie wpadłaby na jednego z mężczyzn, którzy ich otaczali, ale ci, widząc co się święci, odsunęli się odruchowo, sięgając po broń. Leila wylądowała na tyłku, kawałek dalej na trawie i z szeroko otwartymi oczami próbowała nadążyć za tym, co działo się przed nią. A działo się wiele.

Nawet nie zauważyła kiedy Zabójca sięgnął po broń. Zobaczyła tylko krew Jamala, lejącą się strumieniem z szyi, ale Samiela już przed nim nie było. Dziewczyna zamrugała zaskoczona, a w tym czasie padł łucznik. Dopiero teraz zauważyła, że ułamek sekundy przed śmiercią mężczyzn, Zabójca pojawiał się za nimi, dziurawiąc ich sztyletami. Nie ważne jak dobrze byli wyszkoleni, z taką taktyką nie mieli szans. Leila bezwiednie zmieniła pozycję, podkurczając pod siebie nogi i oglądała, niczym w zwolnionym tempie, jak Samiel skręca kark ostatniemu mężczyźnie z lekkością, jak gdyby to była lalka. Odruchowo podążyła wzrokiem za odrzuconym na bok, niczym zepsuta zabawka, człowiekiem. Nie zdając sobie sprawy, że ma ciągle otwarte ze zdziwienia usta przeniosła wzrok na Samiela. Patrzyła jak podchodzi do niej i podaje jej rękę. Znów odruchowo skorzystała z pomocy i podniosła się na nogi. Była jedynie trochę potargana, ale nie miała żadnych większych uszczerbków na zdrowiu. Spojrzała na Zabójcę, jak gdyby widziała go pierwszy raz w życiu i kilkakrotnie otworzyła i zamknęła usta, jak gdyby nie mogła wykrztusić z siebie słowa.

- To było… ekstra! – rzuciła nagle, wpatrując się w niego i zakryła szybko usta dłonią, jak gdyby przestraszona tym, co z nich wyszło.
- To znaczy.. – spróbowała znowu i przeniosła spojrzenie na cztery trupy, z których rozlewała się krew, plamiąc trawę i wsiąkając w ziemię w około. Przeniosła wzrok z powrotem na Samiela i nagle zmarszczyła brwi. Puściła jego dłoń i walnęła go małą piąstką w pierś.
- Nie rzucaj mną więcej! – krzyknęła nieco wyolbrzymiając popchnięcie, którego doświadczyła, i walnęła go raz jeszcze. Siłowo, prawdopodobnie można było to porównać do przyjaznego szturchnięcia od kogoś znajomego. Ona jednak była najwyraźniej usatysfakcjonowana, że powiedziała co wiedziała. Może i była młoda, i w tej chwili totalnie zdana na pomoc mężczyzny w dotarciu.. gdziekolwiek, ale to nie znaczyło, że będzie pozwalała sobą pomiatać. Fakt, iż Samiel zrobił to prawdopodobnie dla zapewnienia jej bezpieczeństwa miał w tej chwili znaczenie drugorzędne. Dziewczyna była najzwyczajniej w świecie w szoku. Nie przywykła bowiem, tak jak on, do tego, że ciągle ktoś kogoś zabijał w jej otoczeniu. Jak policzyła, w ciągu ostatnich 48 godzin, mniej więcej, widziała już siedem trupów. To całkiem dużo jak na kobietę przeznaczoną dotychczas jedynie do towarzystwa. Poprawiła włosy i westchnęła, patrząc Zabójcy w oczy.

- Kim ty jesteś? – Zapytała i uniosła od razu rękę, jakby spodziewała się sprzeciwu. – Nie mów mi, że tylko człowiekiem, ludzie nie znikają tak puf! – prychnęła i zmierzyła go wzrokiem. Poprawiła nerwowo sukienkę i ruszyła z Samielem w stronę, w którą pierwotnie zmierzali, nim im przerwano. Zerknęła jeszcze przez ramię na oddalające się powoli zwłoki. Może i była zszokowana jatką, której była świadkiem, ale nie mogła też pozbyć się uczucia zachwytu nad tym, jak Zabójca rozprawił się w ciągu kilku chwil z czterema uzbrojonymi napastnikami. Zresztą wydawało się to zupełnie nie robić na nim wrażenia. Nawet się nie zmachał! Zresztą jak mógłby, on tylko znikał, pojawiał się, zabijał i od nowa! Dziewczyna westchnęła raz jeszcze, czując, że brakuje jej nieco tlenu, ale nie poddawała się panice. Po prostu była jeszcze nieco wstrząśnięta. Zerknęła kątem oka na idącego koło niej Samiela i przygryzła wargę. Pytanie kołatało jej się po głowie, usilnie próbując wydostać się przez usta, ale Leila twardo zachowywała milczenie. Nie może przecież ot tak poprosić: Ej, to było super, nauczysz mnie też? Biła się więc z myślami, bezwiednie stawiając krok za krokiem, zapatrzona w zachodzące słońce. Nagle stwierdziła, że nie bardzo chce zostawać sama w mieście. Przy Zabójcy, wbrew wszelkiej logice, czuła się bezpiecznie i swobodnie. Może pozwoliłby jej iść ze sobą, jak już zdejmie tę diabelską obrożę? Tylko gdzie? Przecież, jeżeli dostanie zlecenie, to ona będzie mu tylko zawadzać. Zerknęła na niego ukradkiem i rzuciła lekko pytanie kontrolne:

- Też chciałabym umieć tak zabijać – stwierdziła zerkając na niego i zupełnie nieświadomie nie używając sformułowania „bronić się”. Najwyraźniej miała całkiem konkretny zamysł w głowie, nawet jeżeli sobie jeszcze tego nie uświadomiła. Podobała jej się myśl, że mogłaby być tak silna i szybka. Niczego i nikogo się nie bać. Radzić sobie sama, bez potrzeby chowania się ciągle za kimś większym i silniejszym. Nie musiałaby już uciekać..
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Na podstawie reakcji Leili na to, co zrobił, stwierdził, że nie był to pierwszy raz, gdy widziała zabójstwo. Ponownie przyjęła jego pomoc, gdy zaproponował, że pomoże jej we wstaniu, co zrobił przez gest wyciągnięcia ręki w jej stronę. Tak naprawdę, spodziewał się różnych reakcji, jednak zachwyt tym wszystkim był zdecydowanie gdzieś na końcu tej listy. Zdziwiły go też dwa uderzenia, które wykonała Leila i ich celem było jego ciało, jednak na jego twarzy nie pojawiła się ta emocja. W sumie to należało mu się za to, że tak bez żadnego ostrzeżenia popchnął ją gdzieś w bok i przez to wylądowała w zaroślach i, szczerze mówiąc, spodziewał się uderzenia wymierzonego w twarz, a nie w pierś.
        - Nie mogę ci tego zagwarantować, wszak nigdy nie wiadomo, w jakiej sytuacji się znajdziemy — odparł i uśmiechnął się lekko do lisołaczki. Przecież od takiego odepchnięcia mogłoby zależeć jej życie, w sumie, to w sytuacji, w której brali przed chwilą udział, po części też zależało, bo jeden ze zbirów mógłby ją pochwycić i zacząć grozić, że ją zabije albo mogłaby zostać, przez przypadek lub z premedytacją, trafiona ostrzem i tym samym zostałaby, mniej lub bardziej, ranna.
Następnie pytanie go nie zaskoczyło, bo spodziewał się prędzej czy później usłyszeć je wypowiedziane głosem zmiennokształtnej.
        - Udzielę ci prawdziwej odpowiedzi, jednak tylko dlatego, że ja wiem, do jakiej rasy należysz ty — odparł, zanim zaczął odpowiadać na pytanie, które mu zadała. Musiał jej też powiedzieć, dlaczego stał się niewidzialny, co nie było zasługą rasy, do której należał on, a wyłącznie magicznego przedmiotu, a konkretniej to sztyletu, którego posiadaczem jest od niedawna.
        - Jestem demonem-zabójcą, kiedyś byłem sanginierem... Mogę stać się niewidzialny dzięki jednemu ze sztyletów, których jestem posiadaczem, więc to zwykła magia, a nie jakaś cecha specjalna czy coś — odpowiedział w końcu na pytanie i zrobił to zgodnie z tym, co powiedział wcześniej, czyli podał jej rasę, do której należy i nie próbował kłamać w tej kwestii.

W końcu ruszyli w dalszą drogę ku Adrionowi, jednak tym razem szli obok siebie, a nie tak, jak wcześniej, czyli Samiel z przodu, a Leila za nim. Zabójca podejrzewał, że cała droga nie upłynie im na patrzeniu się przed siebie albo na siebie i milczeniu, a to, że szli obok siebie, ułatwiało ewentualną rozmowę.
        - To znajdź kogoś, kto nauczy cię umiejętności potrzebnych do tego, żeby skutecznie zabijać — powiedział spokojnie. Należał do osób, które mają naturalnie spokojny i opanowany głos, a to, że był mężczyzną, sprawiało, iż jego głos dodatkowo był męski. Ze spokojem szło też to, że był osobą cierpliwą i trudną do wyprowadzenia z równowagi.
        - Nie radzę próbować samodzielnej nauki, bo może okazać się, że będzie to wyłącznie stratą czasu — dodał szybko. Co prawda, on miał nauczycieli, jednak później walczył już na tyle dobrze, że mógł samodzielnie rozwijać swoje umiejętności, a także łączyć style walki i pojedyncze cięcia lub ciosy w coś nowego, a dzięki temu mógł opanować indywidualną technikę walki, którą walczy wyłącznie jedna osoba na świecie i jest nią on sam. Własny styl miał to do siebie, że przeciwnik nie mógł go tak łatwo przewidzieć, bo przecież nie mógł go wcześniej poznać, skoro nie spotkał osoby, która nim włada.
        - Żeby walczyć tak, jak ja potrzeba naprawdę dużo nauki i treningów — powiedział na sam koniec, a dokładnie wiedział co mówił, w końcu władał sztyletami na poziomie arcymistrza i, co więcej, nie spotkał jeszcze osoby, która władałaby taką samą lub inną broną na podobnym poziomie co on. Dodatkowo doskonale wiedział, że swego czasu został mu przypisany tytuł jednego z najlepszych zabójców w Alaranii, o ile nie najlepszego. Oczywiście tytuł ten znany był w odpowiednich grupach i właśnie te grupy potrafiły utożsamić go z Samielem, więc jeśli ktoś go nie znał i chciał, żeby wykonał dla niego zlecenie, to najpierw musiał odszukać konkretnych ludzi, jednak nawet wtedy nie miał gwarancji co do tego, że zostanie skierowany do odpowiedniej osoby i, że w ogóle trafi na ludzi, którzy będą wiedzieć o kogo chodzi.
        - Jeszcze jakieś pytanie albo pytania? - zapytał po chwili przemyśleń. Odwrócił też głowę w bok, aby móc spojrzeć na lisołaczkę.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Spojrzała na niego z zaciekawieniem, gdy powiedział, że szczerze przyzna się do jakiej rasy należy. Skwitowała taką deklarację jedynie słabym uśmiechem, gdyż gdyby chciał to nawet te słowa mogłyby być kłamstwem. Ale póki co przyjęła tę szczerość z wdzięcznością.
- Nie wyglądasz na demona – mruknęła cicho, przyglądając mu się dłużej. Nie znała się specjalnie na rasach. Było to jednym ze skutków kompletnego odcięcia dziewczyny od świata przez większość jej życia. Widywała co prawda wielu różnych ludzi, tak samo różnorodnych pod względem wyglądu, jak i zachowania. Nie wiedziała jednak nigdy, do jakiej rasy przynależą, nie wydawało jej się to zresztą wówczas istotne. Rozpoznawała jedynie innych zmiennokształtnych, ludzi, elfów i inne charakterystyczne rasy. Demon kojarzył jej się z jakimś czarnym potworem, niematerialnym najlepiej. Na pewno nie, jako mężczyzna, którego najbardziej charakterystyczną cechą był nietypowy wygląd. Nie miała jednak zamiaru mówić tego Samielowi.

- Dlatego masz srebrne włosy i taki dziwny kolor oczu? – zapytała nie spuszczając z niego wzroku, po czym zerknęła na zestaw jego sztyletów. Nie wiedziała, o którym mówił i domyśliła się, że był to zabieg celowy z jego strony. Szczerość szczerością, ale nie dziwiła mu się, że nie zdradza wszystkich swoich sekretów nowo poznanym osobom. Nie wnikała więc, słuchając dalej, co ma do powiedzenia.
Na jego radę, by znaleźć sobie kogoś, kto mógłby ją tego wszystkiego nauczyć, zaśmiała się wesoło, chyba pierwszy raz szczerze, odkąd się poznali. A śmiech miała ładny, trochę nieśmiały, ale szczery i miękki, przyjazny dla ucha. Spojrzała na niego, a w jej oczach błyskały wesołe ogniki.
- Może mnie nauczysz? – rzuciła odruchowo, wciąż rozbawiona, po czym szybko przeniosła spojrzenie przed siebie, nieco wystraszona własną śmiałością. Przez chwilę chciała wycofać się ze swoich słów, ale nie wiedziała nawet co może powiedzieć. Kości zostały rzucone, jak to mówią. Poza tym przecież mówiła prawdę. Chciała, żeby ją nauczył zabijać. Nie wydawało jej się to jakieś straszne. Nie uważała tej profesji za jakąś gorszą, wręcz przeciwnie. Ludzie giną tak czy inaczej, a jeśli chodzi o kwestie sumienia.. cóż. Była młoda, na razie nie zrobiła nic, co mogłoby je nadwyrężyć. Wliczając w to zabójstwo Dothra, które na jej sumieniu, nie zostawiło nawet najmniejszej plamki. Nie miała nigdy do czynienia z ludzką dobrocią, siłą rzeczy nie miało jej być kogo żal w razie czego. Poza tym na wybitne jednostki, raczej nie zleca się zabójstwa. A nawet jeśli, czy sprawiłoby jej to jakiś problem, pod względem moralnym? Zastanawiała się nad tym dłużej, nie umiejąc sama sobie odpowiedzieć na to pytanie. W tej chwili na pewno nie. A gdyby szkoliła się na Zabójcę, byłoby tylko łatwiej, chyba..

Podejrzewała jednak, że Samiel od razu rozwieje wszelkie jej nadzieje swoją odmową. Nie wiedziała właściwie, jak mogłaby go przekonać do swojego pomysłu, nie wiedziała czy przekona go w ogóle, że mówi poważnie. Słyszała jak mówił o latach treningów, ale nie zniechęcało jej to. Wręcz przeciwnie. Chciała mieć jakiś konkretny cel przed sobą, coś zapełniającego puste dni, a pomysł wyuczenia się profesji Zabójcy wydawał się coraz lepszym pomysłem. Przecież dlaczego nie? Może nie jest zbyt silna, ale rekompensuje to zwinnością i szybkością.

- Mówię poważnie. Szybko się uczę – dodała, próbując go przekonać, zanim jeszcze się odezwał. W końcu pierwsze zdanie zazwyczaj jest tym ostatnim. Mówią, że tylko krowa nie zmienia zdania, ale Leila nie miała w kieszeni zbyt wielu argumentów, by przekonać mężczyznę. Stawiała właściwie wszystko na jedną kartę.
- Nie przeszkadzałabym Ci, naucz mnie! – Teraz już poprosiła, zwracając ku niemu spojrzenie i łapiąc go za ramię. – Sam mówiłeś, że nie masz na razie planów, nie będę ciężarem. Może na razie nie radzę sobie najlepiej sama, ale to dlatego, że można właściwie powiedzieć, że urodziłam się wczoraj – stwierdziła nagle, postanawiając, że powie mu o sobie trochę więcej. Nie łudziła się, że poznanie większej części jej historii, przekona do niej Zabójcę, ale na pewno nie zaszkodzi.
- Byłam niewolnicą niemal całe moje życie, nawet jeśli będąc dzieckiem nie byłam tego świadoma. Ostatnie kilka lat spędziłam trzymana na smyczy przez jakiegoś obrzydliwego grubasa, ku uciesze jego i jego gości. Jak nie byłam na smyczy, chociaż czasem nawet wtedy, siedziałam zamknięta w klatce, dosłownie! – Westchnęła i puściła jego rękę, spoglądając znów przed siebie. Sama nie wiedziała po co mu to opowiada.
- Jestem sama na trakcie dopiero od kilku miesięcy. Nie mam żadnej rodziny, żadnego celu w życiu, a nie chcę by było ono bezwartościowe – powiedziała w końcu.
- Może na razie się nie popisałam, ale jak już mówiłam uczę się szybko. Poza tym umiem się przystosować, żadna ze mnie delikatna panienka… - urwała, nie wiedząc co więcej powiedzieć. Zamilkła więc, nieco przygnębiona, ściskając dłonie, zwieszonych wzdłuż ciała rąk, w pięści.
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Uśmiechnął się do Leily, gdy przyznała, że nie wygląda na demona. Materiał dalej nie zasłaniał jego twarzy, więc dziewczyna bez problemu mogła zobaczyć ten uśmiech.
        - Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi — odparł, a kąciki jego ust nadal pozostały w górze, co oznaczało, że w dalszym ciągu się uśmiechał i dopiero po chwili jego twarz ponownie zmieniła swój wyraz na neutralny.
        - Należę do przemienionych, do których należą przedstawiciele innych ras, których ciała uległy mutacjom, czyli nagłym zmianom, na skutek eksperymentów magicznych albo mocy artefaktów. Natomiast przemienieni zaliczani są do demonów... dlatego jestem demonem — wytłumaczył lisołaczce. Jak już mówił o swojej rasie, to powinien podać jej więcej informacji, a nie samą nazwę. Nie miał zamiaru wspominać o tym, że kiedyś był sanginierem, chociaż w swojej wypowiedzi wspomniał, że przemienieni jako rasa złożeni są z innych ras, a konkretniej ich przedstawicieli, których ciała zmieniły się, więc całkiem możliwe, że zmiennokształtna zapyta o to, do jakiej rasy kiedyś należał zabójca, wtedy, może, jej odpowie i powie coś więcej na temat sanginierów.
        - Tak... Mój nietypowy wygląd jest skutkiem eksperymentów magicznych — powiedział i dopiero po tym zorientował się, że mógł nie mówić o tych eksperymentach, bo tym samym naraża się na nowe pytania ze strony Leili i to takie, na które raczej nie będzie mógł odpowiedzieć, bo za mało jej ufa.

Przemieniony sam się uśmiechnął, gdy usłyszał szczery śmiech lisołaczki. Miała ładny śmiech, chociaż trochę nieśmiały.
        - Nawet o tym nie myśl, bo taka możliwość nie wchodzi w grę — odpowiedział z rozbrajającą szczerością. Mówił prawdę, bo z racji tego, że pracował sam i nie miał najmniejszego zamiaru dołączać do jakiejś organizacji, która zrzesza skrytobójców, to powiedział sobie, że nigdy nie weźmie sobie ucznia. Gdyby było inaczej i naprawdę byłby członkiem grupy skrytobójców, to, prawdopodobnie, poszedłby z Leilą do siedziby jego organizacji, zgłosił ją jako nowego rekruta i, przy okazji, zgłosił siebie jako jej przełożonego i trenera. Jednak Samiel był wolnym strzelcem i najlepiej pracuje mu się w samotności, a uczeń byłby tylko zbędnym balastem i zobowiązaniem, w dodatku musiałby przekazać takiej osobie swoją wiedzę, a już od dawna wiedział, że nie jest najlepszym nauczycielem.
        - A ja mówiłem poważnie, gdy powiedziałem, że nie zostanę twoim nauczycielem — odparł, nadal trwając przy swoim zdaniu. Najwidoczniej rudowłosa również uparcie trwała przy tym, żeby to właśnie on został jej nauczycielem. Oczywiście Samiel miał na ten temat zgoła odmiennie zdanie, dlatego nie zgadzał się na to, żeby została jego uczennicą.
        - Powiedziałem "nie". Może tylko ci się wydaje, że byś mi nie przeszkadzała, jednak naprawdę byłoby zupełnie inaczej. A to, że odmawiam jest mało zależne od tego, jak szybko się uczysz — powiedział swoim spokojnym i opanowanym głosem, jednak tak naprawdę dało się w nim wyczuć coś na wzór twardego oporu, który mógł tylko sugerować, że zabójca łatwo zdania nie zmieni. Następnie wysłuchał tego, co ma do powiedzenia i okazało się, że powiedziała mu coś więcej o sobie i nawet nie musiał zadawać jej pytań, które nakierowałyby ją na to i odpowiedzią na nie byłaby właśnie ta historia. Nie zwrócił większej uwagi na to, że przez jakiś czas trzymała go za ramię i puściła je dopiero wtedy, gdy skończyła opowiadać.
        - Widzisz... ja na trakcie jestem sam przez większość swojego życia, a rodziny też nie mam. Samotność na szlaku i przy zleceniach sprawiła, że najlepiej, zwłaszcza przy zleceniach zabójstw, działam samotnie, bez zbędnego towarzystwa, nawet jeśli miałaby być to jedna osoba — powiedział na sam koniec. Leila musiała zrozumieć, że nie myślał o tym, żeby brać sobie kogoś na ucznia i nawet nie miał zamiaru o tym myśleć, bo nie chciał kogoś takiego, nawet jeśli ta osoba miałaby być piękną, rudowłosą zmiennokształtną.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Nawet pomimo tego, że spodziewała się negatywnej odpowiedzi, i tak poczuła zawód. Oklapła jakby nieco po aż trzech zapewnieniach Zabójcy, że nie ma najmniejszych szans, żeby ją uczył. Pewnie gdyby jego głos brzmiał mniej stanowczo, a on sam aż tyle razy się nie powtarzał, może próbowałaby dalej zmienić jego postanowienia. Teraz jednak czuła, jak bardzo bezsensowna byłaby jej misja. Było jej trochę przykro, gdy słuchała z jaką lekkością mówi o tym jak to by mu nie zawadzała. Wiadomo, nikt nie lubi słuchać takich rzeczy. Z drugiej jednak strony nie znali się zbyt dobrze, więc Zmiennokształtna doszła szybko do siebie, postanawiając ponowić jeszcze pytanie przy innej okoliczności. Nie było sensu bombardować teraz Zabójcę prośbami i męczyć jego oraz upokarzać siebie.

- No dobra, pewnie bym ci trochę przeszkadzała – teraz ona okazała się zaskakująco szczera. – Ale z drugiej strony, jak już bym umiała chociaż cząstkę tego co ty, mogłabym się czasem przydać.

- Może jeszcze zmienisz zdanie – powiedziała jedynie spokojnym głosem. Sam fakt, że nie dała się tak łatwo zbić z pantałyku świadczył o tym, że myślała o swoim planie poważnie. Może i zrodził się w jej głowie stosunkowo niedawno, ale wydawał się pasować w jej przyszłości jak ulał. Była na tyle zdeterminowana, że chociaż pierwsza porażka nieco ją ubodła, to nie była na tyle dotkliwa by wybić dziewczynie pomysł z głowy. W jej młodym charakterze zaczynała kształtować się wytrwałość i najwyraźniej w towarzystwie Samiela Leila będzie miała często okazję ją hartować. Postanowiła sobie pomęczyć trochę Zabójcę, nawet jeśli oznaczałoby to balansowanie na granicy jego nerwów. Zdawał się świetnie radzić sobie ze wszelkimi emocjami, więc parę pytań od niej nie powinno go wytrącić z równowagi.

- Powiesz mi chociaż jak wygląda takie szkolenie? – zagadnęła go znów, podtrzymując temat i dając im coś do rozmowy na czas podróży. Zwłaszcza, że pamiętała jak chętnie Samiel opowiadał o swojej profesji.

- Mamy jeszcze trochę do przejścia, więc równie dobrze możesz mi coś zdradzić, nie będzie cię to w tej chwili wiele kosztować – zauważyła bystro i zerknęła znów na niego. Przez głowę przemknęła jej nawet myśl, by „zaatakować” mężczyznę i obserwować jak się w takiej sytuacji zachowa. Dałoby jej to jakiś pogląd na to, jak ona sama powinna zachować się w razie napaści. Myśl była jednak słaba i uleciała czym prędzej z głowy dziewczyny, pozostawiając po sobie jedynie rozbawienie. Ewentualny „atak” Leili na Samiela byłby niczym walka kociaka ze smokiem. Dziewczyna miała bujną wyobraźnię i aż uśmiechnęła się pod nosem na myśl o tym, jak Zabójca ze zdziwieniem pyta się jej czy się potknęła, gdyby tak skoczyła na niego z pięściami. Albo odruchowo by zniknął, a ona poleciałaby na pyszczek w krzaki. Nie wiedziała w sumie dokładnie jak działa ten jego sztylet. Czy musi mieć go w dłonie, czy nie. Czy musi wypowiedzieć jakieś zaklęcie? Nie wnikała w to, zdając sobie sprawę, jak ważne było zachowanie takich detali w tajemnicy. Wręcz zaczynała się dziwić, że Samiel w ogóle przyznał jej się do tego, jak działa jego znikanie. To dowodziło jedynie jak bardzo pewnie się czuł, nie mając z jej strony żadnego zagrożenia. Rozbawienie minęło szybko, gdy dotarło do niej znów, jak ciężko będzie wyciągnąć z niego jakieś przydatne informacje.

- Pokazać mi parę rzeczy przecież możesz prawda? Nie obiecuję, że dalej nie będę Cię męczyć o mentorstwo, ale postaram się nie być bardzo upierdliwa – wyszczerzyła do niego ząbki i znów odwróciła głowę, patrząc na drogę przed nimi.
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Po reakcji Leili na jego wszystkie odmowy, których ogólnie było trzy, wydawało mu się, że osiągnął to, co chciał i zmiennokształtna zrozumiała, że nie zgodzi się na to, żeby została jego uczennicą. Akurat kwestia tego, że znali się krótko i, raczej, oboje nie darzyli się wzajemnym zaufaniem, miała tu małe znaczenia, bo Samiel zdecydował się na ciągłe odmowy ze względu na swój charakter i na to, co sobie postanowił. Poza tym, gdy dotrą do miasta, miał zamiar zostawić tam lisołaczkę, tak jak powiedział jej wcześniej. Może, i jest to duże może, pomoże jej w poszukiwaniach osoby, która będzie w stanie zdjąć jej obrożę i to już będzie ostateczność, a po tym wszystkim ich drogi rozejdą się, jak już wcześniej zaplanował.

        - Mówiłem ci już, że osobom takim jak ja, czyli wolnym strzelcom, którzy nie należą do żadnych organizacji, najlepiej pracuje się w pojedynkę, zwłaszcza jeśli chodzi o zabójstwa — odparł. Właściwie, powtórzył się, bo już wcześniej wspomniał o czymś podobnym, chociaż wcześniej mówił o tym w odniesieniu do własnej osoby, a nie do ogółu, którym w tym wypadku byli zabójcy działający na własną rękę.
Odpowiedzią na to, co rudowłosa powiedziała później, było jedynie wzruszenie ramionami, zero słów i spojrzeń, jedynie ten prosty gest. Wyglądało też na to, że ona myśli o zostaniu zabójcą dość poważnie, a przez to Samiel myślał, że o jej decyzji przeważyło coś więcej, a nie tylko to, że widziała jak łatwo i szybko rozprawił się z czterema mężczyznami. Warto też wziąć pod uwagę, że demon wykorzystał efekt zaskoczenia do tego, żeby na samym początku zabić Jamala, a później aktywował magiczną moc swojego sztyletu, aby rozprawić się z resztą. Gdyby nie uciekł się do takich sztuczek, a zwłaszcza tej drugiej, to i tak poradziłby sobie z pozostałymi przeciwnikami, jednak zajęłoby mu to nieco więcej czasu.
        - W większej mierze zależy to od twojego nauczyciela, bo jeden będzie chciał najpierw nauczyć cię wiedzy czysto teoretycznej, a inny od razu przejdzie do treningu praktycznego, żeby cię sprawdzić i dopiero później przejdzie do części teoretycznej... - odparł i zamyślił się na chwilę. Chciał ubrać w odpowiednie słowa to, co chce teraz powiedzieć.
        - Zabójca nie jest jedynie sztyletem cienia, który atakuje wtedy, gdy ofiara się tego nie spodziewa. Musi znać cały wachlarz umiejętności, z których każda będzie mu mniej lub więcej przydatna. Na przykład, znajomość medycyny przyda się w razie, gdyby musiał zająć się swoimi ranami, a wiedza z zakresu anatomii do tego, żeby wiedzieć, gdzie uderzać, ciąć i wbijać ostrze... Mógłbym tak wymieniać jeszcze kilkadziesiąt umiejętności, jednak nie widzę ku temu powodów, bo wydaje mi się, że rozumiesz co mam na myśli — dokończył mówić po naprawdę krótkiej chwili, bo okazało się, że początkowe ułożenie wyrazów nadało całości odpowiedniego sensu i lisołaczka bez problemu powinna zrozumieć, o co mu chodziło, a jeśli nie i w jej głowie pojawią się jakieś pytanie, to pewnie je zada.

No tak, Leila nie zrezygnowała z tego, żeby namówić go do tego, aby ją uczył, jednak tym razem postanowiła do tego dotrzeć małymi kroczkami, o czym pomyślał sobie, gdy usłyszał słowa, które przed chwilą wyszły z jej ust.
        - Zdajesz sobie sprawę z tego, że byłaby to wiedza teoretyczna? - zapytał retorycznie. Między mówieniem o czymś a pokazywaniem tego była właśnie taka różnica, że jedno było teorią, a drugie czymś praktycznym. Po tym pierwszym może i będzie się miało odpowiednią wiedzę na dany temat, jednak dopiero czymś praktycznym będzie się wiedziało, jak czegoś użyć, czy chodzi tu odpowiedni chwyt w samoobronie, czy o odpowiednie stawianie stóp, aby móc się bezszelestnie skradać.
Kolejna "prośba" Leili sprawiła, że zabójca spojrzał w jej jasnobłękitne oczy, których kolor zdecydowanie oddawało bezchmurne niebo, które mógł zobaczyć jeszcze za dnia, gdy siedział na drzewie i obserwował, aby zorientować się, gdzie się znajdują.
        - Nawet jeśli bym się na to zgodził, od razu mówię, że nie oznacza to zgody, to nie zrobiłbym tego teraz, bo musimy dotrzeć do Adrionu przed zachodem słońca, inaczej strażnicy mogą nas nie wpuścić za mury miasta — odpowiedział w końcu i wydawało mu się, że sprawił jej kolejny zawód, ale cóż... życie takie już bywa. Raz na wozie, a raz pod wozem, raz los się do nas uśmiecha, a raz nie. Może być też tak, że los szczerzy się do kogoś, jak osoba, która cierpi na uraz psychiczny, wtedy nie można mieć pewności, czy jest to dobry znak, czy "uśmiech" ten zwiastuje coś złego.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

- Oczywiście – niemal przewróciła oczyma. – Jednak nawet sama teoria to więcej niż wiem teraz. – Bezwiednie skopiowała jego wzruszenie ramionami.
Na jego słowa o wielości umiejętności niezbędnych w profesji jedynie skinęła głową. Domyślała się, jak wiele wymaga się od osób parających się tym zajęciem i to nie tylko pod względem fizycznym. Była młoda, szybko się uczyła, było jej więc raczej wszystko jedno od czego zacznie, bo i tak w większości wypadków będzie zaczynać od zera. Wątpiła, by zdolności taneczne, wokalne, czy malarskie przydały się zabójcy. Nie miała jednak zamiaru chwalić się swoim wachlarzem umiejętności Samielowi, upewniłaby go jedynie w przekonaniu, że nie nadaje się do tej profesji.

Oprócz tego, że nie chciała go do siebie uprzedzać, to nie umiała specjalnie przekonywać do siebie ludzi na siłę, nigdy nie musiała. Dlatego nie naciskała, domyślała się, że jedynie dostałoby jej się rykoszetem. Milczała więc, pozwalając mu mówić. Złapała nagle jego spojrzenie, więc odwróciła wzrok, spoglądając znów przed siebie. Jakoś nadal ją peszył. Słuchała jednak jego słów i gdyby byłaby w swojej hybrydziej formie na pewno zastrzygłaby uszami, słysząc jak jego wola się nieco nagina, by znów wrócić do swojej sztywnej postawy.

- Nie umiesz opowiadać i iść jednocześnie? – zapytała niewinnie, nie patrząc na Zabójcę. Zdawała się ciągle badać granicę jego cierpliwości, ta jednak zdawała się nie kończyć.
- Poza tym mówiłeś, że zostawiasz mnie w mieście i odchodzisz – stwierdziła wydymając nieco usta, ale wciąż utrzymując naturalny, a nie kpiący ton głosu. Może i była trochę zaczepna, ale na pewno nie złośliwa. Nigdy nie miała w sobie tej cechy i nie rozumiała w ogóle złośliwości innych ludzi. Było to tak bezsensowne zachowanie, że nawet nie było warto roztrząsać powódek, jakie kierowały taką osobą.
- Pomogę Ci – zgodziła się wspaniałomyślnie – Gdybyś, zupełnie hipotetycznie, miał swojego ucznia, to czego byś go najpierw nauczył? – Zerknęła znów na niego szybko – Zupełnie hipotetycznie oczywiście..

Ona sama nie zwalniała kroku, starając się dotrzymać tempa Samielowi. Była już zmęczona, ale nie dawała tego po sobie poznać. Ten dzień był równie wyczerpujący fizycznie, jak i psychicznie. I chodziło tu bardziej o to całe przenoszenie się przez magiczny portal. Nadal czuła to paskudne uczucie wirowania w pustce, a to wspomnienie było równie męczące, jak samo przeżycie. Na Samiela zdawało się to w ogóle nie mieć wpływu, lub mieć naprawdę znikomy. Zaczynała podejrzewać, że jest starszy, niż jej się wydaje. W końcu, skoro był demonem, na pewno mógł zachować młody (względnie) wygląd, a tak naprawdę być o wiele wiele starszym. Pogodziła się jednak, że mężczyzna był jedną wielką, chodzącą tajemnicą.

Ta pełna powagi i nieco sztywna postawa Zabójcy w równej mierze ją onieśmielała, ciekawiła i bawiła. Wręcz kusiło ją czasem, by nieco ponaigrywać się z Zabójcy, mimo iż cały czas gotowa była na to, że wbrew logice i temu co mówił, utnie jej głowę i zostawi w lesie trupa. W końcu nie znali się prawie wcale, a brak sumienia to chyba typowa cecha zabójcy, czyż nie? Mimo to, czuła się coraz pewniej, a na pewno spokojniej niż ostatnimi czasy. Nie chodziło o to, że liczyła, iż Samiel obroni ją przed wszystkim. Naprawdę nie zdziwiłaby się, gdyby nagle znudzony jej towarzystwem zostawił ją w lesie żywą lub martwą. Chodziło raczej o to, że podróżując z nim i widząc do czego jest zdolny, nie pozostawało wiele zagrożeń z zewnątrz, które mogłyby jej się przytrafić. Po pierwsze, ona sama, nawet będąc bardziej uzdolniona bojowo (a właściwie będąc w ogóle uzdolniona w tej mierze) na pewno nie zadzierałaby z kimś takim, a po drugie jak już ktoś wpadnie na to, by z nimi zadrzeć, to Samiel szybko wybije takiemu komuś wszystkie głupie pomysły z głowy.

Dopiero teraz właściwie dotarło do niej, że przecież jeszcze będą musieli być wpuszczeni do miasta. Akurat z tym nie miałaby pewnie problemów, nawet gdyby podróżowała sama. Nadal jednak martwiła się o to, w jaki sposób będzie mogła zapłacić komuś za zdjęcie obroży. Pierwszy raz zależało jej na tym, by ozdoba była wartościowa. Nigdy nie przywiązywała do niej żadnej wagi, pragnąć tylko, by jak najszybciej pozbyć się jej z szyi. Teraz jednak, gdyby rzeczywiście była złota, rozwiązałoby to wiele jej problemów. W końcu co z tego, że dotrą do miasta przed zmrokiem, jeśli nie będzie jej stać na to, by wynająć sobie pokój w gospodzie? Z niepokojem spojrzała na ciemniejące niebo i objęła rękoma swoje ramiona, zarówno by się ogrzać, jak i po to by dodać sobie samej otuchy. Nie uśmiechało jej się spędzenie pierwszej nocy na ulicy w mieście. Może niewiele wiedziała o świecie, lecz nie była głupia, wiedziała jakie to nierozsądne i niebezpieczne przede wszystkim. Nie miała jednak specjalnie wyboru. Nawet jeśli udałoby jej się znaleźć w mieście kogoś, kto mógłby jej pomóc, z pewnością nie otworzy jej w środku nocy. Poza tym jakkolwiek niebezpieczne było spanie gdzieś w uliczce, włóczenie się całą noc po mieście było jeszcze gorszym pomysłem.
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

        - Nie wiem... Nie chcę ci robić niepotrzebnych nadziei na to, że jednak zmieniłem zdanie i wziąłbym cię na swoją uczennicę, a gdybym zaczął wyjaśniać ci coś z wiedzy teoretycznej to, wydaje mi się, że zrobiłbym to — odparł, patrząc przed siebie. Cały czas obserwował drogę, w gruncie rzeczy, zabójca musiał mieć dobry wzrok, żeby móc dostrzec zbliżające się niebezpieczeństwo albo pułapkę, a jeśli dodatkowo widział w ciemności, mógł być jeszcze lepszy w tym, co robił i łatwiej atakowałby pod osłoną nocy lub ukryty w cieniach. Ogólnie, dobry wzrok jest przydatny w wielu profesjach, przykładowo, łowca lub myśliwy musi go posiadać, aby wypatrzeć zwierzynę, na którą poluje, a później dobrze wycelować z łuku lub kuszy, żeby mieć pewność, że pozbawi ją życia już za pierwszym razem i trafi strzałą albo bełtem tam, gdzie powinien.

        - Umiem, ale las to zdradzieckie miejsce i lepiej nieco zwolnić, gdy nie patrzy się przed siebie — odezwał się po chwili, a powiedział to głosem, w którym nie było potrzeby doszukiwania się żadnych emocji, bo demon ukrył je na tyle dobrze, że nie dało się ich dostrzec. Dlatego jego głos można było określić jako pozbawiony emocji. Gdy droga prowadziła las i nie był to szlak handlowy, a najgorzej, jeśli szło się przez leśną gęstwinę, wtedy należy uważnie obserwować drogę przed sobą, żeby nie wpaść do żadnej dziury albo nie potknąć się o kamień lub wystający korzeń. Między drzewami mogą też biegać zwierzęta, a część z nich może stanowić zagrożenie dla podróżników i nie chodzi tu tylko o drapieżniki.
        - I tak zrobię — odpowiedział i na chwilę odwrócił się, żeby spojrzeć na Leilę, a potem znowu zaczął patrzeć przed siebie. Tym razem w jego głosie rozmówca mógł usłyszeć niezłomną wręcz pewność siebie i przekonanie do tego, że zrobi tak, jak mówi.
        - W czym chcesz mi pomóc? - zapytał nieco zdziwiony. Wydawało mu się, że nie powiedział czegoś, co byłoby, chociaż trochę, podobne do prośby o pomoc, więc jego reakcja nie była dziwna, przynajmniej według niego.
        - Myślę, że od nauki walki i skończylibyśmy w momencie, w którym opanowałby chociaż podstawy. W międzyczasie dostałby też dawkę wiedzy teoretycznej i nauczyłbym go skutecznie wykorzystywać efekt zaskoczenia na własną korzyść, a także tego, jak poprawnie się skradać — odpowiedział po chwili ciszy, którą wykorzystał na zastanowienie się nad pytaniem zadanym przez lisołaczkę. Był pewien, że początki jego i ucznia wyglądałyby tak, jak opisał to przed chwilą, jednak nie wcieli tego planu w życie, bo powiedział sobie, że nie będzie nikogo uczył i miał zamiar trzymać się właśnie tego. Gdyby jakiejś organizacji w końcu udało się przekonać go do tego, żeby do nich dołączył, wtedy bardziej prawdopodobne byłoby, że miałby komuś przekazać swoje umiejętności i czegoś go nauczyć, jednak nawet wtedy pewnie starałby się o to, żeby jednak tak się nie stało.

Taki marsz nie był dla niego pierwszyzną, więc jego ciało było już, mniej więcej, przyzwyczajone do tego typu wędrówek, a dzięki temu Samiel mało się męczył i nie doskwierało mu zmęczenie. Jedną z najtrudniejszych i zarazem najbardziej męczących wędrówek w jego życiu była ta, w której trakcie musiał przejść całą Pustynię Nanher... już nawet nie pamiętał, jaki był tego cel, jednak na pewno musiało to być coś ważnego. Czasami żałował, że nie ma doskonałej pamięci, żeby móc zapamiętać każde wydarzenie ze swojego życia, bo teraz zaczęło wydawać mu się, że wędrówka przez Pustynię była czymś ważnym. Ostatecznie oddalił swoje myśli od tego i postanowił, że bardziej skupi się na tym, co jest teraz, a nie na tym, co było kiedyś. Najważniejsze, jak na razie, było to, żeby dotrzeć do miasta przed zmrokiem. Najważniejszym argumentem, który za tym przemawiał, było to, że po zachodzie słońca bramy są zamykane, a strażnicy, przeważnie, nie wpuszczają nikogo do miasta. Samiel oczywiście znał inne drogi, którymi dostanie się do bezpiecznego miasta, jednak żaden z nich nie byłby pochwalany przez strażników- zaczynając od wspinaczki na mur, a kończąc na przekupieniu kogoś z przestępczego półświatka i skorzystanie z drogi, z której korzystają różni ludzie, przeważnie, o wątpliwej reputacji.

        - Może tkacz zaklęć, o ile uda mu się zdjąć obrożę, nie weźmie jej całej jako zapłaty... W końcu nie masz przy sobie pieniędzy, prawda? A przydałoby się kupić jakiś pokoik w karczmie, jedzenie... może nawet nowe ubrania — odezwał się po chwili. Wcześniej nie brał tego pod uwagę i kompletnie zapomniał o tym, że jedyna wartościowa rzecz, którą ma przy sobie Leila, to jej obroża. Akurat on nie narzekał na to, że nie ma za co zjeść albo wykupić pokoju w dobrej karczmie na kilka dni. Najwyżej zostawi zmiennokształtnej kilka srebrnych orłów, może nawet uznać to za rekompensatę za to, że nie zgodził się na to, żeby była jego uczennicą, mimo że na to nalegała. Osobiście, nie planował zostawać w mieście na noc i całkiem możliwe, że nawet nie będzie szukał na zlecenia, a po prostu uda się w swoją stronę. Może, jedynie uzupełni zapasy w jednej z gospód i dopiero po tym jego buty ponownie stanął na szlaku. Lubił podróżować nocą, zwłaszcza po równinach lub innych miejscach, gdzie było mało drzew, a nocne niebo było bardzo dobrze widoczne. Poza tym, nocą powietrze jest zimniejsze niż za dnia i przez to, co prawda, jest trochę zimniej, jednak lepiej się oddycha, a przynajmniej on sam tak sądził.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości