Szepczący Las[Okolice Adrionu] Miękkie lądowanie

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

[Okolice Adrionu] Miękkie lądowanie

Post autor: Samiel »

Nie spodziewał się, że Xam będzie miał na sobie magiczny naszyjnik, nie spodziewał się też tego, że uszkodzi klejnot w nim zawarty, gdy będzie zabijał mężczyznę. Bardziej prawdopodobne wydawało mu się, że ostrze po prostu musiało zahaczyć o magiczny kamień i przy tym go uszkodziło, chyba że Sam wbił sztylet w pierś Xama na tyle mocno, że nawet nie zorientował się, iż jego amulet próbuje stawiać opór. Nagły wybuch magiczny zdezorientował go na równi z tym, jakby osoba, którą przed chwilą zabił, wstała i zaczęła z nim walczyć. Dobrze, że udało mu się schować mieszek z zapłatą za zlecenie, bo, co prawda nie był materialistą, jednak pieniądze mogą przydać się do wielu rzeczy. Energia magiczna, która eksplodowała chwilę po zabójstwie, wywołała anomalię, a ta z kolei zmieniła się w sieć niestabilnych portali, które wessały wszystkie żywe organizmy w promieniu rażenia. Przemieniony nie miał pojęcia, gdzie wyląduje.

*******************

Otworzył oczy. Leżał na brzuchu, na trawie i między jakimiś drzewami, które rosły w losowych miejscach. Słyszał śpiew ptaków, a promienie słoneczne w kilku miejscach przebijały się przez naturalny dach, który tworzyły korony drzew, i dzięki temu nie było tu ciemno. Zresztą, nawet gdyby światło zatrzymywało się na liściach gałęzi pnących się w górę, to i tak by mu to nie przeszkadzało, bo całkiem dobrze radził sobie z widzeniem w ciemności. Zabójca wstał, otrzepał pył z ubrań i sprawdził, czy miał cały swój ekwipunek. Najbardziej martwił się o zawartość torby podróżnej i sztylety, jednak, po szybkiej inspekcji, okazało się, że wszystko jest na swoim miejscu i niczego nie brakuje. Demon nawet uśmiechnął się do siebie, gdy zobaczył, że nie brakuje mu żadnej części ekwipunku.
Dopiero teraz rozejrzał się wokół siebie... drzewa, powalone drzewa, połamane drzewa, małe drzewa, krzewy, trawa i kwiaty. Nie wiedział, w którą stronę iść i nie ułatwiał tego fakt, iż nie wiedział, gdzie się znajduje.
Podszedł do pokryte mchem pnia i usiadł na nim, po chwili wyciągnął z torby mapę całej Alaranii i spojrzał na nią. Dopiero teraz wykluczył Mroczne Doliny, gdyż przypomniał sobie, że w tamtejszych lasach przeważały drzewa z igłami zamiast liści, a tutaj nie widział takich roślin. Usunął jedno miejsce ze swojej listy, jednak nadal pozostało na niej kilka, które, ogólnie, pasowały do przyrody, która go otaczała. Mógł znajdować się w lesie na skraju Równiny Maurat, w Szepczącym Lesie, w Lesie Driad, w tym otaczającym Jezioro Czarodziejek, tym znajdującym się u stóp Szczytów Fellarionu albo w lasach na terenie Wybrzeża Cienia. Wciąż za dużo miejsc, z których musiał wybrać jedno i być pewnym, że przeniosło go właśnie tam, a nie gdzieś indziej.

Siedział tak jeszcze przez chwilę i studiował mapę, aż w końcu zwinął ją i schował do torby. Nie pozostało mu nic innego, jak po prostu ruszyć przed siebie, aż nie trafi na coś charakterystycznego, co pozwoli mu na dokładniejsze określenie miejsca aktualnego pobytu. Ponownie rozejrzał się wokół siebie, przez chwilę zastanawiając się, w którą stronę ruszyć. Ruszył na północ.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Leila nie zdążyła chyba nawet zarejestrować eksplozji mocy, która miała miejsce w zamku. Nie wiedziała co się stało aż do końca, tzn. do momentu, gdy coś poderwało ją z krzesła, miotnęło parę razy na boki, a później… później straciła przytomność.

********************************************************************************************************************************************

W momencie, gdy Zabójca ruszył przed siebie, coś niewielkiego, lecz dość twardego, uderzyło go w głowę. Jeśli rozejrzał się w poszukiwaniu ów przedmiotu, mógł znaleźć leżący w trawie, mieniący się srebrem widelec. Widelec w środku lasu? Skąd się tu wziął? Był to drobny, kunsztownie zdobiony przedmiot, który niemal bezszelestnie przedarł się przez korony drzew, spadając znikąd, i wylądował na głowie mężczyzny. Dziwne.

Po kilku chwilach dało się słyszeć delikatny szelest drzew. Osoba zamyślona lub nieuważna wzięłaby to za wiatr, delikatnie poruszający koronami drzew. Ktoś bardziej uważny mógłby nawet zadrzeć głowę, licząc, że to nie tylko wiatr, może akurat wiewiórka przemykała z gałęzi na gałąź, wywołując jej poruszenie? Może można by ją upolować i zjeść? Lub po prostu podziwiać cud przyrody? Z tym, że to nie była wiewiórka. Osoba uważniejsza, bystrzejsza, może ostrożna, od razu wiedziałaby, że to zdecydowanie coś większego niż wiewiórka. I to coś, nie przemykało po gałęziach drzew, lecz mijało je bezwiednie, lecąc w dół.

Jeśli Zabójca zadarł głowę, mógł obserwować, jak coś czarno – rudego, roztrąca gałęzie drzew swoim niewielkim ciężarem, spadając bezwładnie. A spadać musiało chyba z nieba, gdyż powyżej naturalnego zadaszenia tworzonego przez korony drzew, nie było już niczego, skąd mogłaby pojawić się ów postać. Bo teraz było już wyraźnie widać, iż jest to kobieta. Krótka czarna sukienka, ciężkie buty na drobnych łydkach i burza rudych włosów, to wychwyci wprawne oko, rejestrując jednocześnie, iż właścicielka wyżej wymienionych atrybutów niespecjalnie zdaje się przejmować swoim niechybnym, dość twardym lądowaniem. Nie potrzeba być geniuszem, żeby zauważyć, że nie próbuje nawet zahamować upadku, lecz leci bezwładnie, najwyraźniej kompletnie nieprzytomna.

Chyba jedynie szybki refleks i odruchowe działanie Zabójcy sprawiło, że lisołaczka nie huknęła o ziemię, łamiąc sobie z pewnością kilka kości, lecz wylądowała miękko, w odruchowo wyciągniętych rękach mężczyzny. Jeśli ten obrzucił chociaż krótkim spojrzeniem towarzyszące mu przy ostatniej wieczerzy osoby, z łatwością mógł rozpoznać dziewczynę, która podobnie jak on, uczestniczyła w kolacji na zamku maga, a która teraz spoczywała wyjątkowo spokojnie w ramionach Samiela. Źródłem jej spokoju był prosty fakt – była zupełnie nieprzytomna. Rude włosy, rozrzucone w nieładzie, sięgały niemal ziemi, zakrywając też nieco twarz dziewczyny. Widać było jednak na jej spokojnej twarzy zamknięte oczy i lekko rozchylone usta, dzięki czemu mężczyzna mógł się szybko zorientować, że zmiennokształtna straciła jedynie przytomność, a nie życie. Z zaciśniętej do tej pory dłoni, wypadł teraz jednak na trawę niewielki nóż, o srebrnym ostrzu i drewnianej rękojeści, charakterystyczny dla zwykłej zastawy stołowej, gdzie będzie potrzeba walki z twardym mięsem. Najwyraźniej stanowił komplet, ze wspomnianym wcześniej widelcem. Nie licząc ściskanego do tej pory noża, który leżał już bezpiecznie w trawie, dziewczyna wyglądała zupełnie niewinnie. Zaschniętą krew na policzku zasłaniało pasmo włosów. Na ramionach i nogach, widocznych dzięki krótkiej sukience widniały świeże otarcia, zdobyte prawdopodobnie wskutek nieprzyjemnego przedzierania się przez gałęzie, gdy dziewczyna spadała… z nieba chyba. Nie, w sumie oczywistym było, że ją, podobnie jak Zabójcę, magiczny wir wyrzucił w jakimś miejscu. Tylko młoda dziewczyna miała pecha zmaterializować się dobre kilkanaście stóp nad ziemią. Jedynym charakterystycznym elementem był gruba złota obroża, oplatająca szyję dziewczyny. Z bliska było widać, jak wiele otarć poczyniła na jej delikatnej skórze, a po wyglądzie niektórych z nich Zabójca mógł łatwo wywnioskować, że owa wątpliwej urody ozdoba, ciąży na szyi lisołaczki już od dawna, może od paru lat, patrząc na zabliźnione już miejscami ranki.
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Widelec, który był nietypowym przedmiotem, patrząc na to, że znajduje się w lesie, w momencie, w którym spadł mu na głowę, zapoczątkował tylko wydarzenia mające wydarzyć się już za chwilę. Demon zatrzymał się na chwilę i zaczął rozmyślać nad tym, skąd wziął się widelec w środku lasu i przypomniał sobie magiczny wybuch w zamku Xama będący sprawcą tego, iż zabójca znalazł się właśnie w tym miejscu. Możliwe było to, że magia mogła pochwycić ze sobą kilka przedmiotów i przenieść je w losowe miejsca.

Przeszedł zaledwie kilka kroków i usłyszał, jak coś spada i łamie gałęzie drzew. Odruchowo spojrzał w górę i zobaczył jakiś kształt, który miał kolor czarny z połączeniem rudego. W kształcie rozpoznał istotę humanoidalną, kobietę o rudych włosach. Zrobił krok w tył i wyciągnął ręce przed siebie tak, żeby wpadła prosto w nie, zamiast uderzenia w ziemię. W momencie, w którym rudowłosa wpadła w jego ramiona, ręce powędrowały w dół na odległość palca (około 5 centymetrów), a jego nogi ugięły się lekko, jednak nie opuścił jej. Dopiero teraz zauważył, że dziewczyna jest nieprzytomna, a jej twarz i ubiór wydają mu się znajome. Krótką chwilę zajęło mu przypomnienie sobie, że jedno z krzeseł, które stały przy stole w zamku, zajmowała właśnie ona.
Mógł poświęcić chwilę na dokładniejsze przyjrzenie się jej twarzy, bo i tak była nieprzytomna, jednak żyła, co dodatkowo sprawdził przez przyłożenie dwóch palców do jej tętnicy szyjnej, a dokładniej to pod zgłębienie pod żuchwą. Oczywiście, napotkał wtedy pewne utrudnienie w postaci obroży na szyi dziewczyny, która nie miała widocznego zapięcia, więc zdjęcie jej mogło być naprawdę trudne, a ona sama nosiła ją już jakiś czas, co można było stwierdzić przez blizny znajdujące się nad i pod tą obrożą.

Przemieniony cofnął się kilka kroków i wrócił do miejsca, w którym wcześniej przeglądał mapę Alaranii. Oczywiście, cały czas miał w swoich ramionach nieprzytomną dziewczynę. Podszedł do pniaka, na którym wcześniej siedział, następnie klęknął przy nim na jedno kolano i powoli ułożył rudowłosą tak, żeby jej głowa spoczęła na miękkim mchu. Usiadł na tym samym powalonym drzewie w niewielkiej odległości od nieprzytomnej i postanowił, że pomyśli nad tym, co robić dalej.
Doszedł do wniosku, że poczeka na to, aż dziewczyna obudzi się i później zdecyduje co z nią zrobić. Mogli podróżować razem, aż nie dotrą do jakiegoś miasta czy coś, wtedy mógłby zostawić ją w tym mieście i ruszyć w swoją drogę. Mógł też wstać i kontynuować marsz na północ, tym samym zostawiając ją samą sobie i na pastwę lasu. Postanowił, że nie zrobi jej tej przykrości i, jednak poczeka na to, aż odzyska przytomność.

Przyglądał się jej, chciał wyłapać moment, w którym otworzy oczy, później poczekać chwilę na to, aż zorientuje się w sytuacji i dopiero wtedy się odezwać.
        - Odwiedzałbym lasy o wiele częściej, jeśli wiedziałbym, że z drzewa może na mnie spaść takie ładne stworzenie — powiedział po chwili, wedle tego, co sobie wcześniej ustalił.
        - Była bardzo mała szansa na to, że anomalia magiczna w postaci portali wyrzuci dwie osoby w tym samym miejscu zważywszy na to, że każdego z osobna przenosiło w zupełnie losowe miejsce... Gdyby było inaczej, to wszyscy znaleźlibyśmy się w jednym, konkretnym miejscu. Tymczasem jesteśmy tu tylko ja i ty — dopowiedział szybko, nie dając rudowłosej szansy na to, żeby się odezwała. W tej chwili jej rola ograniczała się tylko do tego, żeby całkowicie odzyskała przytomność i wysłuchała tego, co ma do powiedzenia zabójca.
        - Nie musisz też dziękować mi za to, że oszczędziłem ci bólu związanego ze złamaniem kości, co mogłoby być skutkiem uderzenia o ziemię po upadku z... - w tym momencie przerwał i, na chwilę, spojrzał w górę, jakby oceniał odległość - ... co najmniej, piętnastu łokci — dokończył i ponownie skupił wzrok na rudowłosej.
Nie zmienił chusty w nakrycie głowy, które ukrywało także połowę jego twarzy, więc blizny i nietypowy kolor oczów i włosów były dość dobrze widoczne. Samiel wstał z miejsca, w którym siedział i stanął naprzeciw leżącej dziewczyny. Posłał w jej stronę lekki uśmiech i wyciągnął rękę, tym samym oferując pomoc we wstaniu, a także sugerując, że powinni ruszyć w drogę.
        - Co prawda, zdążyłem się przedstawić już w zamku, zanim zabiłem Xama, jednak zawsze mogą to zrobić raz jeszcze... Samiel Caranor. Skrytobójca, jak już zdążyłaś się zorientować — powiedział po tym, jak już jego "towarzyszka" stała na nogach, bez względu na to, czy przyjęła jego pomoc we wstaniu, czy też postanowiła zrobić to o własnych siłach.
        - Jak mam zwracać się do ciebie? - zapytał w końcu.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Dziewczyna nie ocknęła się ani w momencie lądowania w ramionach Zabójcy, ani przy dość delikatnym odkładaniu jej na miękkim mchu. Nie wiadomo, co dokładnie ocuciło dziewczynę, może trochę głośniejszy krzyk jakiegoś ptaka, może powiew wiatru na twarzy, a może podświadome uczucie bycia obserwowaną. W każdym razie dopiero po chwili jęknęła nieco, poruszając się na ziemi i powoli otworzyła oczy, przysłaniając je nieco dłonią, gdyż nawet słabe prześwity słońca przez drzewa były dla niej w tej chwili zdecydowanie zbyt jasne.

Poruszając się dość wolno, jak przystało na osobę obolałą i zdezorientowaną jednocześnie, usiadła w końcu, podwijając nogi pod siebie i rozejrzała się, opierając się na rękach o ziemię, by nie stracić równowagi. Dopiero wówczas jej wzrok padł na siedzącego niemal obok mężczyznę, który cały czas jej się przyglądał. Zachłysnęła się nieco powietrzem i cofnęła odruchowo po ziemi, spoglądając na niego wielkimi oczyma. Nie dane było jej nawet oczyścić na chwilę umysłu, gdy nieznajomy się odezwał, a ona, nie kontrolując zupełnie sytuacji, spłonęła jak głupia rumieńcem, na ten rzucony lekko komplement. Dopiero zawstydzenie z własnej reakcji rozjaśniło jej nieco w głowie i rozpoznała w końcu mężczyznę.

Nagle zaczęły do jej głowy napływać obrazy z minionego (chyba), wieczoru. Burza, Anioły, porwanie, kolacja, zabójstwo. Znów otworzyła usta jak do krzyku, gdy zdała sobie sprawę, że siedzący przed nią mężczyzna jest tym, który zabił Zbroję! Opanowała się w ostatniej chwili, ponownie wytrącona z równowagi, gdyż Zabójca nie przestawał mówić. Anomalia magiczna? Jaka anomalia? Ona już prawie zdecydowała się na zjedzenie kolacji, gdy ten człowiek zabił Zbroję! Przymknęła lekko oczy próbując sobie przypomnieć, co się stało później, ale płynące nieprzerwanym strumieniem słowa mężczyzny, skutecznie uniemożliwiały jej poskładanie myśli. Skupiła się na słuchaniu i rozejrzała się posłusznie, gdy stwierdził, że są tutaj sami. Z jakiegoś powodu zabrzmiało to dla niej złowieszczo, ale z drugiej strony poczuła niewysłowioną ulgę, że nie ma tu ani Zbroi ani Aniołów. Miała już serdecznie dość ich towarzystwa. Nie zrozumiała, o co mu chodziło z tym ratunkiem, nie pamiętała ani upadku, ani tego, że ją złapał. Ocknęła się tu, na mchu i tyle wiedziała. A on akurat był obok. Czemu był obok? Odruchowo śledziła wzrokiem jego spojrzenie, również zadzierając głowę do góry. Znajdowali się w cieniu drzew, było przyjemnie ciepło, a słońce przebijało się słabo przez korony drzew. Poczuła ulgę, przypominając sobie potworną burzę, jaką przeżyła ostatnio i to nieco ją rozluźniło. Przynajmniej pogoda jej sprzyjała. Zawsze coś.

Powróciła wzrokiem do Zabójcy, mając okazję przyjrzeć mu się bliżej. Wyglądał na mniej więcej trzydzieści parę lat no i zdążyła już zorientować się, że jest płatnym zabójcą. Pamiętała również, że ma na imię Samiel, pamiętała też blizny na jego twarzy i podróżny strój, który wciąż miał na sobie. Dopiero teraz też przypomniała sobie o swoi stroju i ze zrezygnowaniem spojrzała na krótką sukienką, znów nie pasującą do podróży i tym razem, dzięki Ci Losie!, normalne buty. Zaraz jednak otworzyła szerzej oczy z przerażeniem zdając sobie z czegoś sprawę. Straciła bezpowrotnie swoją szpilę. Wbrew wszelkiej logice poczuła ogromną pustkę w sercu i nagle poczuła się też niezwykle bezbronna, jak gdyby jej szpila nie była zwykłą ozdobą do włosów, a mieczem i tarczą w jednym. Gdyby miała akurat swoje lisie uszy, na pewno oklapłyby smętnie.

Przez jej zamglony umysł przedostawało się coraz więcej szczegółów, wbrew pozorom czyniąc tam jeszcze większe zamieszanie niż było wcześniej. Dlatego odruchowo złapała dłoń mężczyzny i pozwoliła pomóc sobie wstać. Dopiero wtedy skrzywiła się zauważalnie, czując liczne stłuczenia i otarcia, ale wyprostowała się na tyle godnie, na ile pozwalał jej aktualny stan.
- Pamiętam, Samiel. – Powtórzyła i przechyliła lekko głowę. – Taak, że skrytobójca też zdążyłam się zorientować – rzekła być może sarkastycznym tonem, ale w tej chwili jej głos zmiękczony był zmęczeniem i konsternacją.
- Ja mam na imię Leila – dygnęła zupełnie odruchowo i zaraz skarciła się w myślach, za ten dworski nawyk. Musi się szybko wziąć w garść. Potrząsnęła lekko głową, a jej włosy zawirowały lekko, układając się nieco ładniej na ramionach i plecach. Dopiero wtedy podniosła ponownie spojrzenie na mężczyznę, jej wzrok nabierał coraz więcej przytomności, a dziewczyna zadała najważniejsze dla niej, na tą chwilę pytanie:
- Gdzie my jesteśmy?
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Uśmiechnął się, gdy zauważył, że na policzkach rudowłosej pojawił się rumieniec po tym, co powiedział na samym początku. Już dawno przyznał sam sobie, że lubił, gdy jego słowa właśnie tak oddziaływały na kobietę, nawet jeśli ta nie do końca była świadoma tego, co robi, bo przed chwilą odzyskała przytomność.
Po minie, którą dostrzegł u dziewczyny, mógł tylko domyślić się, że zaczęła przypominać sobie to, co działo się w zamku tuż przed tym, jak wybuch magiczny stworzył portale, które wciągnęły, co najmniej, kilka osób i wyrzuciły w losowych miejscach. Ona również spojrzała w górę, gdy przemieniony oceniał wysokość, z której mogła spaść, według niego nie musiała tego robić, jednak robiąc to, mogła przynajmniej zauważyć, że znajdują się w lesie. On sam, dopiero teraz, zobaczył, że nad drzewami świeci słońce, a na niebie, prawdopodobnie, nie ma chmur. Oni znajdowali się pod koronami, które zapewniały im ochronę przed ciepłem, a także przyjemny cień.

Czuł na sobie jej wzrok, a to oznaczało, że ponownie mu się przygląda. Cóż, może i dobrze, że to zrobiła, bo miał zamiar niedługo zakryć twarz chustą, która teraz znajduje się pod jego szyją. Śmiało można było stwierdzić, że zmiana chusty w nakrycie głowy, które dodatkowo zakrywa też część twarzy, jest już jego nawykiem, który najczęściej był widoczny w trakcie podróży, bo właśnie wtedy było to przydatne nie tylko do ukrycia twarzy, bo chusta stanowiła także ochronę przed różnorakim i wszelako pojętym pyłem, kurzem i, gdy wymagała tego sytuacja, mogła stanowić pewną ochronę przed zapachami, które w swej naturze mają drażnienie zmysłu powonienia istot żywych.
Tak naprawdę, spodziewał się, że dziewczyna nie przyjmie jego pomocy we wstaniu, jednak zrobiła to, a on postanowił, że przedstawi się jej raz jeszcze. Zawsze mogła zapomnieć momentu, w którym zrobił to na zamku, bo chwilę później wprawił w ruch wydarzenia, które odbiły się dość mocno na zamku, a także terenie wokół niego i nie chodzi tu o śmierć Xama, a o to, co stało się później.
        - Leila... - powtórzył jej imię i, przez chwilę, przyglądał się jej.
        - Ładnie — stwierdził po chwili i nawet uśmiechnął się w jej stronę.

Ponownie uśmiechnął się, gdy usłyszał pytanie rudowłosej.
        - Bardzo dobre pytanie, moja droga — odparł po chwili z uśmiechem, który nadal gościł na jego ustach, chociaż zdążył już zmaleć.
        - Zanim spadłaś mi tu z nieba, sprawdzałem na mapie Alaranii, gdzie może znajdować się las, w którym teraz jesteśmy i okazało się, że może to być kilka miejsc... - odezwał się znowu i sięgnął do swej torby podróżnej, z której wyciągnął mapę.
        - Możemy znajdować się w lesie na skraju Równiny Maurat, w Szepczącym Lesie, w Lesie Driad, w tym otaczającym Jezioro Czarodziejek, tym znajdującym się u stóp Szczytów Fellarionu albo w lasach na terenie Wybrzeża Cienia — dokończył, a gdy wspomniał o danym obszarze, to dodatkowo wskazywał go na mapie, aby Leila miała świadomość tego, w jakiej okolicy mogą się znajdować.
        - Musimy znaleźć w tym lesie jakiś punkt charakterystyczny... - powiedział lekko zamyślonym głosem, brzmiało to też tak, jakby przerwał mówienie w połowie zdania i wpadł na jakiś pomysł.
Pospiesznie zwinął mapę i spojrzał na dziewczynę, znowu się uśmiechnął, chociaż tym razem tajemniczo.
        - Poczekaj tu chwilę — powiedział do niej i rozejrzał się wokół. Podszedł do jednego z drzew, które było dość wysokie, a jego korona mogła górować nad lasem, dodatkowo jego gałęzie rozmieszczone były tak, że wspinaczka nie powinna sprawić większych problemów. Po chwili, możliwe, że ku zdziwieniu towarzyszki, zaczął wspinać się na roślinę. Szło mu to dość sprawnie, więc szybko znalazł się wśród gałęzi tworzących koronę drzewa, jednak stał się niewidoczny z dołu.
Z miejsca, w którym teraz się znajdował, miał widok na cały las. Przed oczami widział szczyty górskie, które były za małe na Szczyty Fellarionu i Góry Druidów, więc szybko domyślił się, że patrzy właśnie na Góry Dasso. Wystarczyło, że odwrócił głowę w lewo i w oddali mógł dostrzec mury miasta. To samo widział, gdy spojrzał w prawo, jednak to miasto wydawało się mniejsze niż to, na które patrzył wcześniej. Zamyślił się na chwilę i sięgnął po mapę. Wyglądało na to, że znajdują się w Szepczącym Lesie, gdzieś w okolicy między Adrionem, a Danae. Wiedział też, w którą stronę iść, aby trafić pod mury jednego z dwóch miast. Tyle musiało wystarczyć. Schował mapę i zaczął schodzić w dół.

Lelia mogła zobaczyć postać, która sprawie schodzi z drzewa, a kilka ostatnich gałęzi po prostu pomija i od razu ląduje na ziemi, miękko i na lekko ugiętych nogach.
        - Już wiem, gdzie jesteśmy — poinformował ją.
        - Jesteśmy w Szepczącym Lesie, w odcinku lasu, który znajduje się między dwoma miastami: Adrionem i Danae — dopowiedział szybko. Samiel zaczął zastanawiać się, gdzie powinni się udać: do Danae, czy do Adrionu.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Uśmiech na twarzy zabójcy wyglądał nietypowo. Jakby rozciągał skórę pod kątem, do którego nie była przyzwyczajona, pogłębiając niektóre blizny i nadając twarzy zupełnie nowy wygląd. Dobrze mu było z uśmiechem, stwierdziła w myślach, po czym spuściła speszona wzrok, gdy przyglądał jej się nieodgadnionym spojrzeniem. Chociaż w jej krótkim życiu spotkała większą ilość mężczyzn niż niejedna dorosła kobieta, nie przyglądała im się nigdy dokładniej, starając się wręcz rozmazać im twarze i odebrać osobowość, pozostawiając jakby martwe posągi, których nie musiała się obawiać, ani wstydzić. Twarz Zabójcy wyryła jej się już jednak w pamięci, a ona czuła się coraz bardziej skrępowana towarzystwem obcego mężczyzny, o ironio. To, że tak się do niej uśmiechał, wcale nie dodawało jej otuchy, wręcz przeciwnie, wzmagało skrępowanie, do którego zupełnie nie była przyzwyczajona.

Wzmianki o jej imieniu nie skomentowała, nadal nie podnosząc wzroku i z ulgą przyjmując zmianę tematu. Zesztywniała na moment, patrząc jak sięga do torby i rozluźniła się dopiero, gdy zobaczyła w jego dłoni zwój pergaminu. To nie broń, opanuj się dziewczyno! Gdy mężczyzna rozwinął rulon, jej oczom ukazały się kolorowe plamy, a ona, wiedziona zaciekawieniem, zbliżyła się do Samiela, zerkając mu zza ramienia na mapę. Bez słowa słuchała obco brzmiących nazw i śledziła wzrokiem jego palec, sunący po mapie. Nie rozumiała ani słowa z tego, co powiedział Zabójca, ale starała się zapamiętać trudne nazwy i połączyć je w głowie z niewielkim, ale misternym wizerunkiem gór lub lasu na mapie. O geografii Alaranii nie miała bowiem zielonego pojęcia, wychowywana najpierw w zamkniętym zamku, a później w zamkniętym pałacu. Od Ucieczki błąkała się po lasach, ale nawet teraz, mając przed sobą mapę, nie potrafiłaby powiedzieć, ani gdzie już była, ani gdzie jest teraz. No, może nie do końca tak było. Mogła z łatwością stwierdzić, że nie znajdowali się na szczycie góry czy na pustyni. Brawa dla niej… Szybko się jednak uczyła i teraz chłonęła wzrokiem mapę, starając się zapamiętać z niej jak najwięcej szczegółów.

Drgnęła zaskoczona, gdy mapa zwinęła się z powrotem w rulon przed jej nosem i usłyszała głos mężczyzny. Spojrzała na niego, analizując jak często na tej niezbyt podatnej na uśmiech twarzy, pojawiał się on znów, tym razem w nieco bardziej tajemniczym wydaniu. Poczekać tu? Obserwowała bez słowa, jak mężczyzna wspina się na drzewo i musiała przyznać, że mimo jego postury i ciężkiej odzieży, szło mu to całkiem sprawnie. Nie zdążyła nawet zaoferować w tym względzie swojej pomocy. Co z tego, że wspięłaby się na wierzchołek drzewa trzy razy szybciej, jeśli widok z góry nic by jej nie powiedział? Podczas gdy Zabójca zniknął w koronie drzew, dziewczyna odruchowo rozejrzała się wokoło, jakby oceniając szansę na ucieczkę. Splotła przed sobą dłonie w nerwowym geście i zaczęła wykręcać sobie palce, przygryzając wargę, gdy w jej głowie szalała prawdziwa gonitwa myśli. Dałaby radę uciec. Jest szybsza, mniejsza, zwinniejsza. On w sumie pewnie jest wytrwalszy i lepiej zna okolicę. Poza tym na pewno jest uzbrojony.. Tknięta przeczuciem, dziewczyna rozejrzała się po ziemi, szukając czegoś na kształt broni. Właściwie liczyła na coś w rodzaju większego, ostro zakończonego kamienia, lub może jakiś kawał drewna. Podskoczyła niemal z zaskoczenia, gdy rzeczywiście taką broń znalazła, pod postacią noża, który wypadł jej z dłoni, gdy była nieprzytomna. Był to co prawda nóż niewielki, przeznaczony raczej do nakłuwania pieczonego kurczaka, a nie rosłych mężczyzn, za to ostro zakończony, a jak to mówią, lepszy rydz niż nic. Leila szybko podniosła swój nowy nabytek i wsunęła go ostrożnie do buta, ostrzem w dół, aż skrył się cały w cholewie. Z zadowoleniem stwierdziła, że nawet jej mocno nie uwiera, gdy odpowiednio ułoży język w bucie. Spojrzała kontrolnie w kierunku drzewa, na którym zniknął Samiel, po czym znów, w przeciwną stronę i mina nieco jej zrzedła. Świetnie lisołaczko, wspaniale wymyśliłaś swoją wielką ucieczkę. Problem tylko w tym, że nikt cię nie więzi. Wątpiła, by Zabójca zatrzymał ją, gdyby zechciała odejść. Ba, pewnie nawet by jej nie gonił, gdyby zniknęła podczas jego nieobecności. Wszak oboje wylądowali tu zupełnym przypadkiem. Tym razem nikt nie trzymał jej na łańcuchu, ani nie uprowadzał. Właściwie pierwszy raz miała wybór. Mogła kontynuować ucieczkę na własną rękę, czyli pędzić na ślepo przez las, licząc, że oddala się od swoich oprawców a nie zmierza prosto w ich łapy. Mogła też zaryzykować, zostać z tym mężczyzną, tak długo jak będzie to konieczne lub, co bardziej prawdopodobne, jak długo jej pozwoli. Obliczanie szans przetrwania nie miało nawet sensu, o wiele bezpieczniejsza będzie z Samielem niż sama. A jeśli on sam stanie się dla niej zagrożeniem.. cóż, będzie się tym martwić, gdy taki moment nadejdzie.

Niemalże zadowolona z podjętej przez siebie decyzji, czekała grzecznie pod drzewem. Nie trwało to długo, nim sylwetka Samiela pojawiła się w zasięgu wzroku, a Zabójca pokonał ostatnią odległość lekkim skokiem, miast schodzić ostrożnie po gałęziach. Skinęła odruchowo głową na jego słowa, mimo iż nie miała pojęcia gdzie jest Szepczący Las, ani wspomniane nazwy miast nic jej nie mówiły.
- Idziemy do miasta? - zapytała, zastanawiając się jak może tam wyglądać, gdyż nigdy w żadnym nie była. Ale może znajdzie się tam ktoś, kto pomoże jej ściągnąć tę piekielną obrożę? Dziewczyna potarła odruchowo „ozdobę” zamyślona. Jeśli tak, może udałoby się jej ją sprzedać, a za zdobyte pieniądze kupić jakieś ubrania. W końcu pierwsza przemiana, z radości z uzyskanej wolności, i zaraz zgubi swoje ciuszki. Nie, koniecznie trzeba zaopatrzyć się w jakieś rzeczy.. i może w coś do jedzenia! Jejku, znowu nic nie zjadła! Po kolacji został jej tylko nóż. No dobra, ogarnie się nieco w mieście, optymistycznie zakładając. Ale nawet jeśli to wszystko jej się uda, w co wątpiła, bo nie miała tyle szczęścia, to co dalej?
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Na drzewie mógłby zostać jeszcze chwilę lub dwie dłużej, bo widok stamtąd był naprawdę godzien tego, aby oglądać go dłużej i nie tylko z powodu tego, żeby zorientować się, gdzie się aktualnie przebywa. Pod drzewem czekała na niego Leila i podejrzewał, że długie czekanie mogłoby ją znudzić, co prawda, poradziłby sobie w pojedynkę w lesie, w końcu nie byłoby to pierwszy raz, gdyby znalazł się na takim terenie i to wyłącznie w swoim towarzystwie. Jednak to, w pewnej części, jego wina, że rudowłosa pojawiła się tutaj, chociaż równie dobrze mogła zostać przeniesiona w całkiem inne miejsce. Cześć wina, która leżała po stronie demona to to, że zdecydował się zabić Xama właśnie wtedy i nawet nie zarejestrował tego, że ostrze sztyletu napotyka niewielki opór, który stawiał kamień w naszyjniku mężczyzny, a gdy został on uszkodzony, eksplodował magiczną energią i stworzył tymczasową anomalię na terenie włości należących do Xama. Znaczy, prawdopodobnie objęło to cały ten teren, bo, tak naprawdę, Samiel nie wiedział tego, jak daleko dotarła fala magii uwolniona przez kamień.

Zejście z drzewa zajęło mu mniej czasu, a stało się tak tylko dlatego, że pominął kilka ostatnich gałęzi, które znajdowały się najbliżej ziemi i po prostu zeskoczył w dół. Jego nogi same zgięły się lekko i ułożyły tak, żeby mógł wylądować miękko i bez urazów. Zdarzało mu się, że skoki z wyższych miejsc kończyły się tym, że nic mu się nie stało, więc przy tym ostatnim miał jeszcze mniej szans na to, że uszkodziłby sobie obydwie nogi lub tylko jedną z nich.
        - Myślę, że to najlepsze wyjście — odparł, gdy zapytała go o to, czy udadzą się do miasta.
        - Pójdziemy w stronę Adrionu, to miasto jest większe niż Danae — dodał po chwili. Domyślał się, że te nazwy mogą jej nic nie mówić, w końcu nie każdy żył na tyle długo, żeby być w każdym zakątku Alaranii i w każdym mieście, które znajduje się na jej terenie.
Ponownie wyciągnął mapę i rozwinął ją.
        - Popatrz, tu jest Szepczący Las — zatoczył palcem okrąg wokół terenu, o którym wspomniał, a później przesunął go w środek i zatoczył mniejszy okrąg między dwoma kropkami opisanymi jako Adrion i Danae.
        - Tutaj znajdujemy się my — dodał, w dalszym ciągu zaznaczając okolice, w której teraz mogą być.
        - Tutaj jest Adrion, a tutaj Danae — przesuwał swój palec na oznaczone kropki, gdy wypowiadał nazwę konkretnego miasta. Przez chwilę trzymał mapę już bez zaznaczania na niej czegokolwiek, po prostu pozwolił Leili na to, żeby przyjrzała się zarówno terenom i miastom, o którym powiedział, jak i Alaranii jako całości. Jego mapa była dość szczegółowa, a kartografowi, który ją zrobił, zapłacił niemałą sumę, jednak warto było.
        - Jeśli masz jakieś pytania związane z mapą i tym, co jest na niej zaznaczone, pytaj póki jeszcze jej nie schowałem — odezwał się i spojrzał na rudowłosą. Brał pod uwagę możliwość, że w jej głowie tworzyły się pytania, jednak możliwe, że trzeba było ją jakoś zachęcić do tego, żeby zdała chociaż jedno z nich. W końcu nie każdy może pozwolić sobie na posiadanie mapy, bo oprócz posiadania pieniędzy niezbędnych do jej zakupu, trzeba umieć ją odczytać. Poza tym jeszcze mniej ludzi posiada dokładniejsze mapy Alaranii, jednak Samiel zalicza się właśnie do tej mniejszości.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Widząc, że Zabójca ponownie wyciąga mapę, podeszła do niego szybko zaintrygowana. Podobał jej się ten obraz świata, malowany czyjąś dłonią. Mapa była przepiękna, a dziewczyna wiedziała o czym mówi, sama parała się malarstwem. Ile trzeba było zobaczyć świata, żeby móc stworzyć coś tak pięknego? Wyraźnie zainteresowana, słuchała co ma do powiedzenia mężczyzna, znów kukając zza jego ramienia na mapę i coraz szybciej przyswajając obce nazwy. Jednocześnie jej mózg pracował na najwyższych obrotach, zupełnie otrząsnąwszy się z mgiełki zamroczenia po odzyskaniu przytomności. Nawet nie zauważyła, jak Samiel przestał opowiadać o konkretnych punktach na mapie, pozwalając jej się po prostu napatrzeć. A jej wzrok śmigał szybko po pergaminie, gdy dziewczyna analizowała wszystko co widziała. Chociaż pierwszy raz patrzyła na mapę, rozwikłanie jej zagadek nie zajmowało jej wiele czasu, głównie dzięki drobiazgowości jej twórcy. W końcu na niebieskich plamach widać było delikatnie zarysowane fale, to pewnie jakaś woda. To pasmo szarości na środku.. może jakieś głazy? Dużo głazów? Gładkie zielone pola były dla niej łąkami, a maleńkie skupiska domków.. to musiały być miasta! Żółta plama obok głazów.. piasek? Intrygowały ją cienkie niteczki błękitu, rozrzucone po całej mapie. Instynkt podpowiadał jej że to rzeki. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak ogromna musi być ta kraina. Musiała zacząć powoli, po kolei..

Wypatrzyła wszystkie możliwe skupiska drzew, namalowane kunsztownie wąskim pędzelkiem. To był jej punkt wyjścia. Od ucieczki bowiem wędrowała tylko lasem, po którym błąkała się miesiącami. Na jej niewprawne jeszcze oko, tylko Szepczący Las wydawał się na tyle duży, by po nim tak długo błądzić. Może i nie orientowała się w geografii krainy w której się znajdowała, ale nie była idiotką, która kręciła się w kółko po małym lasku. Pozostawała jeszcze jedna opcja, w której „jej” las był nie tylko tym fragmentem ukazanym na mapie, ale rozciągał się dalej, przez co nie mogła teraz określić jego rozmiarów. Rzucała niespokojnym spojrzeniem od widocznych fragmentów lasu na Równinie Maurat do iglastych zaczątków lasu po przeciwległej stronie mapy, opisanej jako Mroczne Doliny, nie widząc jeszcze różnicy, pomiędzy lasem liściastym i iglastym na mapie.

Gdy usłyszała pytanie Samiela, szybko podniosła na niego wzrok, jakby przypominając sobie dopiero o jego obecności. No tak, mapa się sama w powietrzu nie unosiła. Dziewczyna niemal zachłysnęła się od mnogości pytań w głowie.
- Co jest poza granicami mapy? – zadała pierwsze pytanie, najtrudniejsze pewnie. Nie wiedziała, co może jej dać ta wiedza, ale zawsze lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć. Prosta filozofia. Jednocześnie jej wzrok znów zbłądził na barwną mapę, krążąc pomiędzy miastami, które jej pokazał.
- Co to jest? Głazy? – zapytała znów, pokazując palcem na Góry Dasso, po czym nie czekając na odpowiedź, tym razem ona posunęła palcem po mapie najeżdżając na Pustynię Nanher – A to piasek?
I tak nie zadawała wszystkich dręczących ją pytań, bo wtedy musieliby usiąść tu sobie na parę godzin lub dni, a dziewczyna chciałaby zapamiętać całą mapę i utrwalić ją w głowie, po czym posłuchać o każdej krainie, wodzie, lesie i mieście, o jakich miał wiedzę Zabójca. Teraz jednak ograniczała się do tych najistotniejszych. Zadając całkiem inteligentne pytania na zmianę z głupiutkimi.
- Ile czasu zajmuje przejście w ten sposób przez Szepczący Las? – zapytała, pokazując tutaj trasę w poprzek lasu, jak gdyby ktoś chciał przemierzyć go w jego najdłuższym odcinku. – A ile czasu trwa podróż między tymi miastami, a tymi? – zapytała znów, najpierw pokazując na Adrion i Donae, a później dłuższy odcinek, pomiędzy Adrion a Rapsodią.
- Adrion – powtórzyła, smakując nowy wyraz w ustach. – Czemu akurat tam się udajemy? Tylko dlatego, że jest większe? Co tam jest? – pytała, chodź tak naprawdę po jej głowie błąkały się raczej pytania: Co mnie tam czeka? Czy sobie poradzę? Co mam ze sobą dalej zrobić? Zdenerwowała się chwilowo, przeraziła ją nieco perspektywa wejścia do miasta. Zdecydowanie lepiej czuła się w lesie, niż na myśl o wejściu znów pomiędzy mury, do ludzi. Cóż, życie nie doświadczyło jej lekko, pozostawiając w dziewczynie raczej nieufność do ludzi, niż zaciekawienie nieznanym miastem. Chociaż pewnie i to może ulec zmianie w drodze.

Leila znów podniosła głowę, patrząc na Samiela uważnie, a po jej spojrzeniu było widać, że kotłuje się w niej jeszcze kilka innych myśli, powoli formułując się w pytania:
- Samiel.. pewnie dużo podróżowałeś, prawda? – zaczęła ostrożnie, dalej mieląc własne myśli w głowie. – Nie słyszałeś kiedyś o kimś o imieniu Dothr? Albo o jakimś zamku, gdzie ktoś taki by panował? Dużo jest w okolicy zamków? – rzuciła kilka pytań, niezbyt zgrabnie próbując się czegoś dowiedzieć, ale była w tej chwili zbyt spięta. Pomyślała sobie bowiem, że przecież zamek, w którym przebywała był ogromny. Może i nie mogła z niego wychodzić, ale widziała ile ludzi się przezeń przewija. Nie znała jego opinii, ale pewnie mimo tego, co się działo w środku, była dobra. W końcu Dothr codziennie miewał jakichś gości, a ich wygląd był na tyle zróżnicowany, by zasugerować uważnej osobie, że pochodzą z różnych krańców świata. A Samiel? No cóż, sam się przedstawia, jako skrytobójca, nie ma co być z tego powodu jakimś delikatnym. Zlecenia pewnie miał różne, kto wie, może natknął się kiedyś na ten zamek, tak jak znał Zbroję i jego zamek? Dopiero teraz dziewczynie ugrzązł głos w gardle, a oczy rozszerzyły się z przerażenia.

Ty skończona idiotko! Durna lisico! Czyś ty kompletnie rozum postradała? Miły pan uśmiechnął się do Ciebie parę razy, a ty tracisz głowę? Losie najdroższy, przecież oczywiście, że może go znać! Dziewczyna zacisnęła usta, żeby nie zaśmiać się histerycznie i zrobiła jedynie krok w tył, powoli, ostrożnie. Przecież może nawet jej szukać! A teraz się dowie, kim jesteś, wie jak masz na imię, powiedziałaś mu o Dothrze, głupia! Chwila spokoju, promienie słońca na twarzy, a ona kompletnie opuszcza gardę, zachowuje się, jakby nic jej nie groziło. Szukają jej, na pewno jej szukają. Dothr nie żyje, więc nie muszą nawet sprowadzać jej z powrotem, równie dobrze, mogli wysłać skrytobójcę, żeby mieć problem z głowy. Dziewczyna łapczywie zaczerpnęła tchu, czując wzbierającą w piersi panikę. Rozszerzonymi ze strachu oczami strzeliła na boki, niczym spłoszona sarna, szukając drogi ucieczki, ale nogi wrosły jej w ziemię. Znów bezgłośnie próbowała nabrać powietrza do płuc, lecz porażony strachem mózg mówił jej, że nie może, że nie ma tam miejsca na więcej powietrza. Pojedyncza łza, spłynęła po jej rannym poliku, a dziewczyna zachwiała się, mając mroczki przed oczami. Kretynka! Idiotka!
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Wydawało mu się, że dobrze zrobił, zostawiając mapę na dłużej w swoich rękach, aby Leila mogła jej się lepiej przyjrzeć i, może, zapamiętać położenie niektórych rejonów, a także terenu, na którym znajdują się teraz. Mapa była starannie wykonana, a to oznaczało też to, że była dokładna i tereny na niej nie były trudne do odczytania. Lasy były zaznaczone ikonami drzew, a rzeki niebieskimi liniami, na których można było zobaczyć niewielki wizerunek fal i tak dalej.
Stał tak przez jakiś czas, w ogóle nie odzywając się słowem i pozwalając na to, żeby rudowłosa przyjrzała się mapie. W końcu zdecydował się na to, żeby zapytać ją o to, czy ma jakieś pytania związane z mapą i terenami na niej przedstawionymi. Po chwili usłyszał pierwsze i na pewno nie ostatnie pytanie, bo dziewczyna miała sporo pytań związanych z pergaminem, tak jak mu się wydawało.
        - Te tereny potocznie zwane są "terenami poza granicami Alaranii". Są to po prostu inne tereny, które graniczą z Alaranią i panują tam inne obyczaje, klimat i tak dalej. Podejrzewam, że gdyby poszukać dokładniej, to dałoby się znaleźć mapę tych terenów. Ziemie należące do Xama znajdowały się właśnie poza granicami Alaranii — odpowiedział na pierwsze pytanie. Ledwo to zrobił, a dziewczyna zadała mu kolejne.
        - To są Góry Dasso. Gdy wspiąłem się na drzewo, mogłem podziwiać te szczyty i dzięki nim poznałem także, że znajdujemy się w Szepczącym Lesie — powiedział, spoglądając na miejsce na mapie, które wskazała. Doskonale wiedział, że na pergaminie znajdują się podpisy poszczególnych miejsc, gór, miast i tak dalej. Może Leila nie miała umiejętności czytania, co mogło być możliwe. Gdyby umiała czytać, to po prostu odnalazłaby wzrokiem tekst, który znajdował się na górach, które wskazała i przeczytałaby go.
        - To, ile trwa podróż z jednego miejsca do drugiego, zależy od tego, jak szybko podróżujesz, ile odpoczywasz, jak dobrze znasz dany teren, czy podróżujesz sama, czy w grupie i tak dalej. Tak naprawdę, dość trudno podać... uniwersalny czas podróży z jednego miejsca do drugiego. Warto też mieć na uwadze to, że w Alaranii czas płynie inaczej w różnych miejscach, na przykład, w jednym miejscu dzień może trwać kilka godzin, a w innym może trwać dwa razy dłużej niż normalnie — odpowiedział na kolejne pytanie. Mówił szczerze i postarał się, żeby Leila mogła usłyszeć to w jego głosie, nie chciał, żeby myślała, że ją okłamuje czy coś.
        - Nie tylko dlatego... Adrion to dość przyjazne miejsce dla każdego, poza tym mieszkają tam tkacze zaklęć i uzdrowiciele. Może znajdziesz tam kogoś, kto pomoże ci z tą obrożą, bo podejrzewam, że nie da się jej zdjąć w normalny sposób, inaczej już byś jej nie nosiła. Blizny w okolicy obroży są wystarczającym dowodem na to, że nosisz ją od dłuższego czasu — odpowiedział, tym razem spoglądając jej w oczy.

Postanowił schować mapę po tym, jak zadała mu kolejne pytania. Odpowiedział kiwnięciem głowy na pierwsze pytanie.
        - Nigdy nie słyszałem o kimś takim. Nie znam też dokładniej liczby zamków w okolicy, bo na mojej mapie zaznaczone są tylko te większe i ważniejsze. Mogłem widzieć takie, których kartograf nie wziął pod uwagę, gdy tworzył mapę, jednak nie mam pamięci doskonałej i, jeżeli, nie były dla mnie ważne, to po prostu ich nie zapamiętywałem — odpowiedział po chwili.
        - O co chodzi? Skąd takie pytania? - zapytał. Spojrzał nieco podejrzliwie na Leilę. Cóż, każdy miał jakieś tajemnice i wątpił w to, żeby rudowłosa wyjawiła mu tą, która stoi za tymi pytaniami, w końcu nie znali się długo i nie darzyli siebie zaufaniem.
Zaczął przyglądać się Leili, więc od razu zauważył zmianę w jej zachowaniu: zaczęła cofać się, a powietrze nabierała tak, jakby miała problemy z oddychaniem... albo mu się wydawało, albo po jej policzku spłynęła łza. Jednym krokiem doskoczył do niej, gdy się zachwiała, a jego ręce były przygotowane na to, żeby, w razie czego, ją złapać.
        - Co się z tobą dzieje? - zapytał. Może ich rozmowa przywołała jakieś przykre wspomnienia albo spowodowała, że wzięła go za kogoś, kim naprawdę nie jest. Lepiej byłoby, żeby rozwiązali ten problem, bo inaczej nie ruszą dalej i więcej czasu zajmie im dotarcie do Adrionu.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Słuchanie wyczerpujących i dość szczerze brzmiących odpowiedzi Zabójcy pomogło dziewczynie nieco się opanować. Nadal z trudem łapała oddech, ale opisy mężczyzny pobudziły jej wyobraźnię do odtwarzania świata w głowie jeszcze raz, a tym samym uwalniając nieco mózg z paraliżujących macek strachu. Zwłaszcza, gdy usłyszała, że Samiel nigdy o Dothrze nie słyszał, jego odpowiedź wydała jej się szczera. Może i nie znała się świetnie na ludziach, ale zarówno ton jego głosu, jak i dość widoczne zdziwienie jej pytaniami, działało na jego korzyść. Przez gęstą zasłonę strachu zaczął przebijać się wstyd za własne zachowanie, a chociaż to uczucie nie należało do najprzyjemniejszych, przecierało jednak szlak dla pozostałych emocji, co wyciągało dziewczynę z objęć paniki. Jednak Zabójca i tak w momencie zorientował się, że z dziewczyną coś się dzieje, a ta, nadal ciężko oddychając, zawstydziła się dodatkowo swojej paranoicznej reakcji. Może i skrytobójcy nie są zawodem zaufania publicznego, ale to nie znaczy zaraz, że każdy z nich będzie na nią polował. Była przecież nikim, jakby się nad tym rozsądniej zastanowić. Nikt o zdrowych zmysłach nie opłacałby skrytobójcy, żeby ten ścigał po świecie bezbronną dziewczynę. Prawda była taka, że na zamku Dothra mogła zostać uznana już za martwą.

Gdy Samiel doskoczył do niej, odruchowo wsparła się na jego ręce i opuściła głowę, ukrywając łzy strachu i wciąż dochodząc do siebie. Było jej głupio z powodu tego jak się zachowała, a mnogość emocji w tak drobnej dziewczynie zupełnie ją wyczerpała, stąd potrzeba oparcia, nawet na kimś, przed kim przed chwilą cofała się w strachu.
- Przepraszam – wymamrotała spod kurtyny rudych włosów i puściła rękę mężczyzny, stając prosto o własnych siłach. Pod pretekstem odgarnięcia włosów z twarzy otarła łzy z policzka i spróbowała się uśmiechnąć, co wypadło dość słabo szczerze mówiąc. Odetchnęła raz jeszcze, spokojniej już, ale w głowie nadal jej się kotłowało, gdy próbowała wymyślić jakąś wiarygodną wymówkę dla swojego zachowania.
- Wiesz, chyba od tych magicznych przenosin zrobiło mi się trochę słabo – stwierdziła, uśmiechając się już nieco śmielej, by dodać wiarygodności własnym słowom. Nie miała zamiaru przyznawać się, że znów dała się ponieść strachowi i po prostu spanikowała. Zwłaszcza, że ciężko byłoby jej to wytłumaczyć, skoro nie wydarzyło się nic, co mogłoby jej strach usprawiedliwiać. A nie miała zamiaru opowiadać obcemu człowiekowi w środku lasu historii swojego nędznego życia.
- Mówiłeś, że w Adrion może być ktoś, kto zdejmie moją obrożę? A nam w dwójkę ile czasu może zabrać podróż do miasta? – zapytała, zmieniając temat i licząc na to, że podczas gdy mężczyzna będzie odpowiadał, da jej to znów chwilę żeby zupełnie się uspokoić. Możliwe, że jej małe kłamstewko miało jednak w sobie trochę prawdy, nadal czuła się bowiem zdezorientowana, mimo że już nie panikowała. Była w końcu zmęczona, spragniona i głodna. Nie chciała jednak dać po sobie pokazać słabości, Samiel jeszcze gotów zostawić ją w lesie, by nie była mu ciężarem. Teraz już była niemal pewna, że będzie potrzebowała jego towarzystwa, jeśli ma kiedyś opuścić ten las. A szczerze mówiąc z chęcią pozbyła się też tego ustrojstwa z jej szyi. Może i przez lata przyzwyczaiła się do niewygód z nim związanych, ale do takiego ograniczenia wolności nie mogła się przyzwyczaić. Od lat tkwiła w swojej ludzkiej postaci, nie mogąc nawet na chwile rozprostować łap. Czuła się przez to jakby nawet teraz miała skrępowane ruchy, jakby nadal ktoś trzymał ją na łańcuchu. Nie, zdecydowanie musi się tego pozbyć. A skoro Zabójca i tak chce iść do miasta to tym lepiej dla niej, przyda jej się taki towarzysz podróży na szlaku.

- A ty dokąd zmierzasz? - zapytała mężczyznę, znowu zaciekawiona jego osobą. Zdawał się wybrać ich cel dość przypadkowo, czyli raczej się nigdzie nie spieszył. Nie wyglądał jednak na kogoś kto błądzi bez celu po świecie.
- Tak w ogóle to jesteś dość opiekuńczy jak na zabójcę – mruknęła jeszcze, uśmiechając się pod nosem, chyba pierwszy raz szczerze. Słowa wypłynęły z jej ust zanim zdążyła się zastanowić i teraz liczyła tylko na to, że nie sprowokuje go do udowodnienia jej, jak bardzo nie przejmuje się jej losem i nie zostawi jej samej sobie w lesie.
Na zmianę spoglądała na Samiela i błądziła wzrokiem gdzieś za jego plecami, nadal nie czując się zbyt pewnie, a jego spojrzenie ją onieśmielało. Czekając więc na jego odpowiedź obserwowała wiewiórkę biegnącą po drzewie. Zwierzątko zatrzymało się na chwilę, jakby wyczuło spojrzenie dziewczyny, po czym wznowiło wycieczkę po pniu, znikając za chwilę w dziupli. Leila westchnęła i przeciągnęła się nieco, znów czując wyraźnie swoje ograniczenie. Chcę się już tego pozbyć – jęknęła w duchu, powstrzymując się od dotknięcia znów złotej ozdoby na szyi.
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Dziwne zachowanie Leili zaczęło, powoli, znikać, gdy odpowiedział na pytania, które zadała chwilę przed tym, jak się pojawił. Teraz jeszcze bardziej był przekonany co do tego, że ich rozmowa musiała w jakiś sposób przywołać jakieś nieciekawe wydarzenia z jej życia, może wydawało jej się, że ktoś wysłał za nią zabójcę i wzięła go za niego... całkiem możliwe, że chodziło o tego Dothra. Samiel nie był głupim... demonem i zaczął układać sobie to wszystko w głowie. Rudowłosa miała na szyi obrożę, więc prawdopodobnie była czyimś niewolnikiem, możliwe, że tego, kogo nazywa Dothr. Przez nieokreślony czas siedziała u niego w zamku, aż w końcu udało jej się uciec, jednak obroża pozostała, bo prawdopodobnie jest magiczna i nie da się jej zdjąć w normalny sposób. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, można było stwierdzić, że Leila spodziewała się, że Dothr wyśle za nią skrytobójcę, żeby ją od razu zabił, a nie kogoś, kto mógłby sprowadzić ją z powrotem, jednak taka decyzja musiałaby być oparta o coś konkretnego, o to, co zrobiła w trakcie ucieczki albo krótko przed tym... Może coś ukradła? Zabiła kogoś? Zniszczyła coś bardzo ważnego, coś, za co człowiek może zabić? Zaciekawiło go to wszystko. Naprawdę zaciekawiło. Jednak wiedział, że gdyby zapytał ją o to, to nie dostałby odpowiedzi, bo to pytanie znajduje się wśród tych, które nie zadaje się osobie, którą zna się przez kilka godzin.

Nie przeszkadzało mu to, że wsparła się na jego ręce i dzięki temu mogła zachować równowagę. Na przeprosiny mruknął tylko "Mhm", czekając na to, aż wytłumaczy mu co się z nią dzieje.
        - Czasami tak się dzieje, gdy twoje ciało nie jest przyzwyczajone do tego typu podróży — odparł, akurat to było prawdą. Pamiętał, że po swojej pierwszej teleportacji czuł się dziwnie i było mu niedobrze, jednak już po kilka takich podróżach, efekty uboczne znikły i nigdy więcej się nie pojawiły.
        - Może być, jednak nie gwarantuję ci tego, że taka osoba tam będzie. Na twoim miejscu najpierw spróbowałbym odszukać jakiegoś tkacza zaklęć — odpowiedział. Zabrał już swoją dłoń, skoro Leila mogła stać na własnych siłach i nie potrzebowała żadnego zabezpieczenia w razie utraty równowagi i upadku.
        - Hmm... Jakieś dwie albo trzy godziny ciągłego marszu, jeśli nie będziemy się zatrzymywać — odpowiedział po chwili namysłu. Musiał przypomnieć sobie odległość między miejscem, w którym siedział, a Adrionem wtedy, gdy obserwował okolicę z korony jednego z wyższych drzew. Gdyby był sam, to pewnie zajęłoby mu to najwyżej dwie godziny i to przy krótkim odpoczynku, bo całą drogę mógłby przebiec albo przejść szybkim marszem. Nie ukrywał tego, że Leila będzie go trochę spowalniać, jednak nie chciał mówić o tym na głos.

        - Ja? Nie wiem... Po prostu przed siebie, chyba. Chyba że dostanę od kogoś zaproszenie, wtedy, jeśli wydaje mi się to ciekawe, to udaję się we wskazane miejsce — odpowiedział, przedtem myśląc przez chwilę nad tym, co powiedzieć.
        - A ty? Gdzie udasz się po tym, jak opuścisz Adrion? - zapytał, chociaż przypuszczał, że usłyszy podobną odpowiedź do tej, którą sam udzielił.
Uśmiechnął się lekko, gdy usłyszał słowa, które wypowiedziała dziewczyna. Uśmiech ten był tak słaby, że mogło jej się tylko wydawać, iż go widzi... po prostu nie mogła mieć pewności co do tego, czy zabójca rzeczywiście się uśmiecha.
        - Tylko ci się wydaje... - odpowiedział, chociaż sam nie był tego pewien. W końcu miał uchodzić za bezdusznego osobnika, który nie przejmuje się losem innych, a cele zabija bez mrugnięcia okiem i zawahania się, a teraz siedzi w lesie z obcą mu dziewczyną i proponuje jej, że pomoże jej dotrzeć do miasta. Swoją drogą, może w mieście poszuka sobie jakiegoś zlecenia, a może od razu ruszy w swoją drogę po tym, jak doprowadzi Leilę pod mury miasta. Będzie miał jeszcze trochę czasu na to, żeby się nad tym zastanowić.
        - Chodźmy, im szybciej wyruszymy, tym szybciej dotrzemy do miasta — odparł i przeszedł obok rudowłosej, kierując się w stronę Adrionu. Nie szedł za szybko, w końcu powiedział jej, że do Adrionu dotrze razem z nim, więc nie chciał, aby została w tyle i się zgubiła.
Ostatnio edytowane przez Samiel 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Dobrze, że Leila nie potrafiła czytać w myślach, ani że Zabójca nie podzielił się z nią swoimi przemyśleniami, jakże słusznymi z resztą. Prawdopodobnie wystraszyłaby się tak szybkiego rozszyfrowania jej skromnej osoby. Nie sądziła bowiem, że jej historia może okazać się interesująca dla kogokolwiek. Widziała ją jedynie przez pryzmat własnej ucieczki i unikania ewentualnego pościgu. Cała reszta zostawała daleko w tyle za tymi wydarzeniami, zwłaszcza to, co jej się przydarzyło. Teraz jednak zadowolona z obrotu rozmowy, prawdopodobnie nie zauważyła nawet zainteresowania Samiela, sądząc że tak zgrabnie zmieniła temat. Dopiero teraz zwróciła uwagę, że jej wymówka mogła nie być zupełnym kłamstwem, a jej rozchwiany nastrój i złe samopoczucie rzeczywiście mogą być skutkiem przeniesienia magicznego. Kiwnęła głową jedynie na wyjaśnienia zabójcy, chociaż postanowiła już, że nie zostanie fanką tego sposobu przemieszczania się, nieważne jak szybki i wygodny może się zdawać po kilku razach.

Tkacz zaklęć.. czyli ktoś magiczny zapewne. No tak, obroża jest w końcu magiczna, zaczarowana, czy jak tam ją zwać. W każdym razie widocznego zapięcia nie ma, a usuwanie jej z szyi dziewczyny za pomocą jakiegokolwiek narzędzia mechanicznego może być dość ryzykowne, delikatnie mówiąc. Aż przełknęła ślinę zdenerwowana na widok obrazu, który pojawił się nieproszony w jej głowie, a w którym stała przestraszona z maksymalnie przechyloną na bok głową, a dwóch mężczyzn stało po obu jej stronach, trzymając piłę moja-twoja przy jej szyi, próbując pokonać twardy kruszec. Wzdrygnęła się nieznacznie. Nie. Mag, zdecydowanie. Trzeba poszukać maga.
- Myślisz, że mag przyjmie tę obrożę, jako zapłatę? – Zapytała, zerkając na mężczyznę. – Jest cała ze szczerego złota, na pewno jest wiele warta – stwierdziła nieco naiwnie. W końcu zabójca równie dobrze mógł uznać, że w takiej sytuacji bardziej opłaca się oderżnąć dziewczynie głowę, zabrać obrożę i spróbować opchnąć ją w mieście. Wówczas kolejny atak paniki byłby niemal gwarantowany. Leila jednak na szczęście nie była świadoma luk w swoim systemie zabezpieczeń i beztrosko kontynuowała:
- Nie mam przy sobie nic innego, czym mogłabym temu tkaczowi magii zapłacić – mruknęła na równi do siebie i do Samiela. Zaraz jednak jej uwaga została ponownie odwrócona. Dwie lub trzy godziny? To już zaraz niemalże! Przestąpiła z nogi na nogę, wyraźnie zainteresowana dotarciem do miasta w tak krótkim czasie. Czy to możliwe, żeby tak niewiele czasu dzieliło ją od pozbycia się obroży? Kiwnęła odruchowo głową na słowa Samiela i jednocześnie wzruszyła ramionami, nadal zaaferowana tym, jak niewiele ją dzieli od jakiegoś miasta.
- Nie mam dokąd pójść – przyznała z rozbrajającą szczerością. – Jeśli nie uda mi się zdjąć w mieście tego diabelstwa, pewnie będę szukała dalej, a jeśli mi się uda.. cóż, wtedy dopiero będę miała zagwozdkę – uśmiechnęła się nieco i zerknęła na Samiela, akurat by być świadkiem kolejnego, słabego uśmiechu na jego poważnej twarzy. Ten subtelny grymas jednak zaraz zniknął, a dziewczyna nie była już sama pewna, czy dobrze widziała. Ona za to rozluźniła się widocznie i pokręciła głową, czując podświadomie przyzwolenie na jeszcze parę uwag.
- Możliwe. Ale dziękuję, że pozwalasz mi iść ze sobą do miasta. Sama na pewno bym tam nie trafiła, niezależnie od tego jak blisko się znajduje – stwierdziła poważnie i szybko ruszyła za mężczyzną, nie chcąc zostawać z tyłu. Mocne postanowienie, że nie będzie stanowić dla niego ciężaru podczas drogi, zdawało się mieć szanse powodzenia, skoro tak niewiele czasu mieli podróżować. W końcu jak wiele rzeczy można zepsuć w trzy godziny?

Leila musiała nieco szybciej stawiać kroki, by dotrzymać tempa marszu narzuconego przez Zabójcę. Nie przeszkadzało jej to jednak zupełnie. Cieszyła się chwilowo wolnością, tym, że zmierza w jakimś konkretnym kierunku i że u mety czeka na nią być może ostateczne pożegnanie się ze złotą obrożą. Ta chwila, w porównaniu z tym, gdzie lisołaczka znajdowała się jeszcze 48 godzin temu, była warta tych wszystkich przygód, które spotkały dziewczynę. W końcu gdyby nie uprowadzenie, nie spotkałaby Zabójcy i nie kierowała się teraz w stronę miasta i jakichś większych perspektyw. Pewnie nadal błądziłaby po lesie w środku burzy, licząc na cud.
Pełna optymizmu więc szła szybkim krokiem obok Samiela, co jakiś czas zarzucając go pytaniami i zerkając w jego kierunku.
- Długo jesteś zabójcą? Czy to jest trudne? – Rzuciła i zaraz pokręciła lekko głową, uzupełniając myśl – to znaczy nie chodzi mi o techniczną stronę, umiejętności i tak dalej.. tylko czy trudno jest kogoś zabić? Zdawało mi się, że znaliście się z Xamem, a mimo to wbiłeś mu sztylet w serce bez mrugnięcia okiem.
Dziewczyna rzuciła na niego okiem, czekając na odpowiedź. Najwyraźniej, wbrew pozorom była dość spostrzegawczą osóbką. Zapamiętała, że to właśnie ją zdziwiło przy kolacji i nawet magiczna podróż w czasie i przestrzeni nie wybiła jej tej myśli z głowy. W końcu, nawet jeśli Zbroja nieco przeceniał swoją znajomość z Samielem, to i tak nikt w całej sali nie był bardziej zdziwiony od niego, gdy sztylet przebił jego cienką zbroję i serce.


Leila nawet nie wiedziała, jakie miała szczęście, że Samiel postanowił skierować się akurat do Adrion, a nie do Danae. Gdyby ruszyli w przeciwnym kierunku, trafiliby na gościniec, prowadzący prosto do miasta. Jak to zwykle bywa przy uczęszczanych traktach, niemal każde drzewo obite było różnego rodzaju obwieszczeniami, zarówno od władców, hrabiów i zarządców okolicznych włości, jak i ogłoszeniami prywatnymi, od arystokracji i im podobnych bogaczy. Ze względu na spostrzegawczość Zabójcy i Zmiennokształtnej szybko zwróciliby uwagę na jeden z pergaminów przybitych do drzewa, na którym bardzo realistycznie oddany był wizerunek młodej lisołaczki. Nie był to list gończy od władz, a jedynie ogłoszenie zmartwionego ojca o zaginięciu córki. Oczywiście, ów ojciec zaznaczył, jak bardzo będzie wdzięczny „znalazcy” i jaką nagrodę dla niego przewidział. Ten widok upewniłby bowiem Leilę w przekonaniu, że przeszłość o niej nie zapomniała, a co więcej, aktywnie ją ściga. Zabójca i Zmiennokształtna ruszyli jednak w przeciwnym kierunku, pozostawiając te zmartwienia na razie za sobą.
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Spojrzał na złotą obrożę, którą miała na szyi Leila, gdy dziewczyna o niej wspomniała. Do tej pory wydawało mu się, że jest ona tylko pomalowana na złoto albo stworzona ze stopu metali, który przybrał złotą barwę, jednak mylił się, bo okazało się, że stworzona jest ona z czystego złota. Akurat jemu przestało już zależeć na pieniądzach, nie był materialistą, który wszędzie próbuje znaleźć sposób na zarobek i wzbogacenie się, a zlecenia przyjmuje dla przygód samych w sobie i emocji, poza tym... ma talent do pracy skrytobójcy, więc po co ma się marnować, skoro może wykorzystać swoje zdolności. W każdym razie, przez głowę mu nie przeszło, żeby zabić rudowłosą, uciąć jej głowę, zdjąć obrożę i po prostu sprzedać ją już w mieście, a ciało zostawić w lesie, aby w końcu pochłonął je sam las.
        - Jeśli nie zniknie po tym, jak uda się ją usunąć, to myślę, że powinien przyjąć zapłatę w takiej postaci, jednak podejrzewam, że będzie chciał najpierw jakoś sprawdzić, czy go nie okłamujesz i ten sposób zapłaty przyjmie dopiero po tym, jak upewni się, że obroża zrobiona jest w całości ze złota — odpowiedział.
        - Przynajmniej ja bym tak zrobił — dodał po chwili. Wydawało mu się, że tkacz zaklęć powinien znać jakieś magiczne sposoby na sprawdzenie, z jakiego metalu stworzony jest dany przedmiot, a nawet jeśli nie, to można znać sposoby, które nie wymagają udziału magii. Przemieniony podejrzewał, że dobry alchemik byłby w stanie, przy pomocy jakiejś cieczy najpewniej, sprawdzić autentyczność słów Leili, a tym samym to, czy kłamie, czy mówi prawdę. Wydawało mu się, że już kiedyś był świadkiem czegoś podobnego, jednak nie miał co do tego pewności, bo przez te trzysta pięćdziesiąt lat nazbierał naprawdę dużo wspomnień, a że nie miał doskonałej pamięci, to niczym dziwnym nie powinno być to, że niektóre pamięta słabiej, a inne nie.
        - Na pewno coś sobie znajdziesz. Możesz też próbować różnych zawodów i tym samym sprawdzić, w czym jesteś dobra... Jesteś jeszcze młoda, a przynajmniej młodsza ode mnie, więc masz czas — odpowiedział. Zdawał sobie sprawę z tego, że taka wypowiedź może skłonić rudowłosą do zapytania go o to, ile on sam ma lat, wtedy, oczywiście, skłamie i poda przybliżony wiek, który sugeruje wygląd jego ciała, czyli, mniej więcej, trzydzieści lat. Nawet przez myśl nie przeszło mu, żeby podawać jej swój prawdziwy wiek, oczywiście, o ile w ogóle z jej ust padnie to pytanie.
        - Robię to tylko dlatego, że nie wiesz jak trafić do Adrionu — odpowiedział głosem pozbawionym emocji. Chwilę później ruszyli w stronę miasta, zabójca nadal zastanawiał się, czy przekraczać jego mury i rozejrzeć się tam za jakąś robotą, czy może doprowadzić tam Leilę i pójść w kierunku, który znany byłby tylko jemu.

Nie oglądał się za siebie, bo słyszał kroki stawiane przez dziewczynę, więc wiedział, że cały czas podąża za nim. Starał się nie iść za szybko, szedł takim tempem, dzięki któremu Leila nie zostawała w tyle. Przeszkody, czy były to powalone drzewa, pnie, kamienie, dziury, i tak dalej, o ile było to możliwe, po prostu przeskakiwał i robił to z godną podziwu łatwością.
        - Najtrudniej zabić po raz pierwszy — zaczął odpowiadać na pytanie, które mu zadała. Nawet zmniejszył nieco tempo marszu.
        - Jeśli wiesz, że chcesz być zabójcą, to tak naprawdę nie masz co do tego pewności do momentu, w którym zabijesz pierwszą ofiarę. Wtedy twoje zachowanie podpowiada ci, czy powinnaś zostać przy tej profesji, czy może ją zmienić, bo zabijanie ludzi, jednak nie jest tym, czym powinnaś się zajmować — dokończył swą odpowiedź. Przez chwilę nie mówił nic, bo przypomniał sobie swoje pierwsze zabójstwo i to, co się z nim działo po tym, jak zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. Szybko przypomniał sobie o tym, co później powiedziała Leila i uważał, że powinien zabrać głos w tej sprawie.
        - Znaliśmy się, to prawda, jednak tak naprawdę, nie przepadałem za nim, a zwłaszcza za tym, jak traktował innych. Zdarzyło mi się wykonać dla niego kilka zleceń, jednak robiłem to tylko wtedy, gdy nie znalazłem niczego lepszego. Poza tym, Xam też za mną nie przepadał i to głównie dlatego, że byłem dla niego zagrożeniem i był on tego w pełni świadom... dlatego próbował być dla mnie miły. Jeśli ktoś jest dla niego zagrożeniem, to stara się być miły dla tej osoby, jednak, w moim przypadku, niczego to nie zmieniło i z satysfakcją wbiłem mu ostrze sztyletu prosto w serce — odparł w pełni szczerze. Szczerość była jedyną emocją, którą dało się wyczuć w jego głosie, gdy to mówił. Nie musiał tego ukrywać, bo nie było to coś, co należy ukrywać, w dodatku Leila widziała całe zajście.
        - Powiem ci coś i będzie to tak samo szczere, jak to, co powiedziałem przed chwilą: wydaje mi się, że nawet gdyby na sali był ktoś, kto mógłby zawołać straż, jakiś służący czy coś, to raczej nie zrobiłby tego, a nawet jakby, to straż nie zaatakowałaby mnie. Aman będzie o wiele lepszym władcą dla nich wszystkich — odparł i na chwilę odwrócił się w stronę rudowłosej.
Jego wzrok ponownie skupił się na obroży, którą nosiła na szyi.
        - Jaka jest jej historia? Co powoduje magia, która zaklęta jest w tej obroży? - zapytał, tym razem patrząc w oczy Leili. Nawet nie mogła stwierdzić tego, kiedy przeniósł swój wzrok z jej szyi na jej twarz i w końcu na oczy. Patrzył tak przez chwilę, a później odwrócił wzrok w stronę, w którą szli, w końcu nie chciał się potknąć albo gdzieś wpaść
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Dziewczyna otworzyła szerzej oczy zaskoczona. Wcześniej nie brała zupełnie pod uwagę możliwości, że obroża może zniknąć po zdjęciu. Ale przecież Samiel mógł mieć rację, skoro jest zaczarowana to nie sposób stwierdzić, jak się zachowa. W końcu, mimo że była niezwykle cienka, była zdecydowanie zbyt lekka, jak na stworzoną w całości z tego ciężkiego surowca. Ale przecież była przy tym, jak zamkowy alchemik rozmawiał o tym z Dothrem! Czyżby kłamał? No cóż, tego z pewnością się teraz nie dowie, sama nie potrafi sprawdzić takich rzeczy. Ale zmartwiła się na myśl, że może nie mieć jak zapłacić za taką usługę, a to z kolei oznaczało, że albo pochodzi ze swoją znienawidzoną ozdóbką trochę dłużej albo, w gorszym wypadku, będzie dłużna magowi. Tego wolała uniknąć, zdecydowanie.
Od raczej pesymistycznych rozmyślań znów oderwał ją głos Zabójcy. W ostatniej chwili przygryzła wargę, żeby się nie odezwać. Dokładnie wiedziała, w czym jest dobra, ale to zdecydowanie nie było coś, czym chciała się zajmować przez całe życie. Aż wzdrygnęła się na tę myśl. Nie potrafiła powiedzieć, czy nie odebrano jej radości nawet z tańca, śpiewu czy malarstwa. Ale nawet jeśli nie, zamierzała to robić jedynie dla siebie. Nie będzie dłużej niczyją dziewczynką do towarzystwa. Co to to nie.

Spojrzała na Samiela oceniając jego wiek. Blizny na jego twarzy nieco zaburzały jej mały radar, więc dawała mężczyźnie prawie 40 lat. Ale mimo wieku zdawał się być w doskonałej formie, co cały czas udowadniał. Przedzieranie się przez zapuszczone ścieżki lasu przychodziło jej z łatwością, była mała i zwinna. Jednak widok tak postawnego mężczyzny przeskakującego lekko powalone pniaki był raczej niecodzienny. Oceniając jedynie po wyglądzie założyłaby, że porusza się raczej ciężko. Zanotowała sobie w głowę tę uwagę, by więcej tego błędu nie popełnić. Stoicki spokój mężczyzny przyjmowała z ulgą. Dość miała osób zbyt rozemocjonowanych, machających mieczem lub kłapiących dziobem na prawo i lewo. Przyjemnie jej się podróżowało w takim towarzystwie, a wszelkie informacje od Zabójcy przyjmowała z milczącą wdzięcznością i skrzętnie odnotowywała w pamięci. W końcu od kogo się uczyć przetrwania, jak nie od skrytobójcy?

- Właśnie o tym mówię, jaki skrytobójca odprowadziłby do miasta zagubioną dziewczynę? Bezinteresownie? – dodała, zerkając na niego kątem oka i uśmiechając się na chwilę. Co prawda żadna taka deklaracja nie padła, ale też Zabójca nie zachowywał się, jakby czegoś od niej oczekiwał w zamian. Właśnie to było dla dziewczyny takie zaskakujące. Co jak co, ale z dobrocią serca to się za często nie spotykała. Nie wiedziała, czy tym drążeniem nie przeciąga struny, ale jej towarzysz wyglądał na taką osobę, która w razie czego po prostu utnie ciąg pytań, zamiast zareagować w sposób zbyt gwałtowny.

Wszelkich wątpliwości, co do rozmowności mężczyzny wyzbyła się, gdy ten odpowiedział na jej pytanie o jego profesję. To, że je zadała, nie znaczyło bowiem wcale, że spodziewa się odpowiedzi. Właściwie spodziewała się raczej spławienia lub protekcjonalnej, błahej odpowiedzi. Teraz jednak otrzymała pełną, sensowną wypowiedź. Mężczyzna zwolnił też nieco kroku, widać temat był mu bliski i nie widział on problemu, by podzielić się spostrzeżeniami na temat swojej profesji z lisołaczką. Zastanowiła się nad jego słowami, przez co milczała dłuższą chwilę, idąc ze wzrokiem wbitym w ziemię w zamyśleniu. Co czuła gdy zabiła Dothra? Pełen pakiet uczuć. Ulgę. Niewysłowioną ulgę. Satysfakcję? Oczywiście. Radość. Wolność. Dumę.. Tak, była dumna. Była dumna z tego, że przetrwała te wszystkie lata, że była cierpliwa, że nie dała się złamać, nie dała się zniszczyć doszczętnie. Fakt, to przez co przeszła z pewnością odcisnęło na niej swoje piętno. Ale Samiel miał rację. Była jeszcze młoda. Kto wie, może to wszystko za kilkanaście lat będzie tylko mętnym, przykrym wspomnieniem? A może wręcz przeciwnie, zahartuje ją na wszelkie niespodzianki, jakie przyszykuje dla niej Los? Nie wiedziała. Nie wiedziała też dokładnie czy jej uczucia liczą się do tego, o czym mówił Samiel. W końcu była więźniem, ciężko oczekiwać od więźnia wyrzutów sumienia, że udało mu się uciec, prawda? Nawet jeśli niosło to za sobą konieczność morderstwa.
Słuchała dalej Samiela, gdy opowiadał o Xamie. Wiedziała, że mówi prawdę. Świadczył o tym nie tylko jego ton, który przecież mógł być równie dobrze udawany, w końcu czymże jest dla takiego skrytobójcy oszukać głupią dziewczynę? Nie, chodziło też o to, co Leila sama zaobserwowała. Może nie postawiłaby na to swojej głowy, ale z zadowoleniem stwierdziła, że jej obserwacje były słuszne. Jeszcze będą z niej ludzie!

Nie zauważyła, gdy zainteresowanie Samiela przeniosło się z powrotem na nią i jej obrożę. Dlatego, gdy usłyszała pytanie, omal nie potknęła się o jakiś wystający korzeń z zaskoczenia. Zgrabnie uniknęła upadku i spojrzała podejrzliwie na Zabójcę, oczekując jakiegoś słowa wyjaśnienia, ale napotkała tylko jego puste spojrzenie. Ten jednak po chwili odwrócił wzrok, patrząc znów przed siebie, a ona zastanowiła się nad odpowiedzią. Na samym początku już była zła na siebie, że powiedziała zbyt wiele, a teraz Samiel oczekiwał jeszcze więcej. Z drugiej strony mylnie wzięła go za kogoś czyhającego na jej życie i raczej solidnie pomyliła się w swojej ocenie. Leila zastanowiła się, czy w odpowiedzi na pytanie, które jej zadano jest cokolwiek, co mogłoby jej naprawdę zaszkodzić. Doszła do wniosku, że w tej chwili w ogóle nie wie na czym stoi, więc ciężko byłoby jej pogrążyć się jeszcze bardziej. Zresztą. Raz kozie śmierć. Tudzież lisołaczce. W każdym razie szczerość mężczyzny zaowocowała tym, że Leila postanowiła wyjawić nieco informacji ze swojego życia.

- Historia obroży.. – zaczęła wzruszając ramionami. – Wiesz, że nie noszę jej dla ozdoby, więc wniosek, że ktoś założył mi ją siłą i wbrew mojej woli, raczej nasuwa się sam. Byłam niewolnicą, żadna niespodzianka. - Głos jej się nieco załamał, więc odchrząknęła, maskując słabość. Kilka razy otwierała usta i je zamykała, albo nie mogąc się zdecydować czy coś powiedzieć czy nie, albo nie wiedząc, jak ubrać w słowa to co jej się przytrafiło. W końcu mruknęła coś pod nosem i spojrzała przed siebie, zdając się panować nad emocjami.
- Jest zaczarowana w ten sposób, by uniemożliwić mi przemianę – powiedziała wprost, nie patrząc na mężczyznę. – Jestem lisołaczką, ale od wielu lat uwięziona jestem w ludzkiej formie. Nie mogę się przemienić – dodała już z wyraźnym żalem, chociaż nadal szła wyprostowana z dumnie uniesioną głową. Starała się mimo wszystko nie rozklejać przy swoim towarzyszu podróży. Czas dorosnąć.
- Wędruję jak głupia z tą obrożą, bo zabiłam mojego PANA - niemal wypluła to słowo - i uciekłam. - Zakończyła i dopiero teraz spojrzała na Zabójcę, a w jej oczach na równi płonął żal i determinacja. Udowodniła już bowiem sobie samej, na co ją stać, nawet jeśli inni tego nie widzą, oceniając ją powierzchownie. Miała gdzieś ich opinię.
Awatar użytkownika
Samiel
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 431
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Czuł na sobie jej wzrok i wiedział, że go obserwowała, jednak nie dziwił się temu i nie zwracał na to uwagi, w końcu poznali się dzisiaj i wiele o sobie nie wiedzą, a obserwacja drugiej osoby może przynieść odpowiedzi na pewne pytania, na których odpowiedzi nie uzyskałoby się, gdyby zadać je wprost osobie, którą się obserwuje. On nie mógł patrzeć na Leilę, na to, jak się porusza i przedziera przez las, ponieważ był przewodnikiem i szedł przodem. W razie jakiegoś niebezpieczeństwa on ostrzeże rudowłosą i jako pierwszy przystąpi do działania.

        - I tak zmierzam w stronę Adrionu... Gdybyś znała ten las chociaż trochę, mógłbym cię tu spokojnie zostawić i ruszyć w drogę samotnie, jednak tak nie jest i gdybym zostawił cię w lesie, nie patrząc na to, że go nie znasz, to gdyby coś ci się stało, po części sam ponosiłbym za to odpowiedzialność — powiedział głosem pozbawionym emocji. Potrafił ukrywać swoje emocji, jeśli nie chciał, aby ktoś je wyłapał i to bez różnicy, czy chodziło o głos, czy o zachowanie.
        - Nie chciałbym, żeby twoja dusza później mnie nawiedzała, gdyby stało się coś, co sprawiłoby, że przestałabyś żyć — dodał i uśmiechnął się dziewczyny. Nie do końca mówił poważnie, co akurat, tym razem, dało się wyczuć w jego głosie, poza tym nawet jego uśmiech to sugerował. Mimo wszystko, dało się też wyczuć w jego głosie to, że nie miał nawet najmniejszego zamiaru zasugerować, że chciałby, aby Leila gdzieś zginęła, nawet jeśli podróżuje z nim. Prawdą było, że samotnie dotarłby szybciej pod mury Adrionu, jednak nie miał powodów do tego, aby życzyć śmierci towarzyszce.

Odpowiedzi na temat swojej profesji i ogólnie profesji, jaką było skrytobójstwo udzielił dość długiej, a to głównie dlatego, że bardzo dobrze znał ten zawód, więc dziwnym byłoby, gdyby nie miał wiedzy na ten temat i nie chodziło tu tylko o wybór broni, sposoby unieszkodliwiania celu, ogólne umiejętności i tym podobne. Istniała też kwestia tego, że nie na każde pytania powinien odpowiadać, bo to, jaka będzie odpowiedź na nie, zależy głównie od zaufania, którym darzy się osobę pytającą, jednak pytania, które zadawała Leila były raczej ogólne i takie, na które mógł odpowiedzieć, więc to robił. To samo tyczyło się tego, co powiedział na temat Xama, no, może mógłby nie mówić o osobistych odczuciach, które łączył z tym człowiekiem, jednak wydawało mu się, że cała wypowiedź brzmiała o wiele lepiej, gdy dodał do niej coś od siebie, coś nieco bardziej osobistego.
Dość długo czekał na to, aż Leila zabierze się za odpowiedź na pytanie dotyczące obroży. Nawet zaczęło mu się wydawać, że zwykłym milczeniem po prostu zbyła odpowiedź i jej nie udzieli, jednak rudowłosa odezwała się, a Samiel wysłuchał tego, co ma do powiedzenia. Gdy już zaczęła odpowiadać, przemieniony czuł, że nie przychodzi jej to łatwo, jednak niczego nie mówił, nie ponaglał jej, jednak nie powiedział też, że może nie odpowiadać, jeśli nie chce. Uważał, że skoro już zaczęła mówić, to powinna skończyć. Cały czas obserwował część lasu, która znajdowała się przed nim, więc nie patrzył na zmiennokształtną, gdy mówiła.
        - Odpowiedziałaś na pytania, których jeszcze nie zadałem. Chciałem zapytać o to, jaką zmiennokształtną jesteś, jednak już nie muszę tego robić, bo sama mi powiedziałaś — odparł, nawet nie oglądając się za siebie, żeby móc spojrzeć na Leilę. Nie miał też zamiaru mówić jej o tym, jakiej on naprawdę jest rasy, bo jak na razie, to najpewniej brała go za człowieka o nieprzeciętnym wyglądzie, bo przecież nie ma osoby, która ma taki kolor oczu, jak on i w wieku "trzydziestu" lat ma srebrne włosy.

Zatrzymał się i kucnął, dotykając dłonią ziemi. Drugą dłoń, wyprostowaną, pokazał do Leili, co miało oznaczać "zatrzymaj się". Zabójca przymknął oczy i zaczął nasłuchiwać, skupiając się właśnie na tym zmyśle i na tym, co usłyszy, a także wyczuje. Coś biegło i to w ich stronę, jednak nie prosto na nich, a od lewej. Nagle zabójca wstał, złapał lisołaczkę za rękę i przyciągnął do siebie. Zrobił to chwilę przed tym, jak kilka jeleni wyskoczyło z pobliskich zarośli i przebiegło dokładnie w miejscu, w którym stała dziewczyna.
        - Hmm... Wydaje mi się, że uciekają przed kimś albo przed czymś — powiedział, w dalszym ciągu, niemalże, przytulając ją do siebie. Zagrożenie minęło, a on nie miał powodów do tego, żeby trzymać ją tak blisko siebie, więc puścił rudowłosą.
        - Albo ktoś urządził sobie polowanie, albo wilki zrobiły się głodne i gonią swój posiłek. Istnieje też możliwość, że jelenie po prostu biegły, jednak wydaje mi się, że były przestraszone, więc odrzuciłbym taką możliwość... - powiedział, spoglądając w stronę, z której wybiegły zwierzęta.
        - Myślę, że powinniśmy się gdzieś schować i poczekać tam chwilę, a przy okazji zobaczyć, o co chodzi — zaproponował i rozejrzał się wokół. Na kilka drzew dałoby się z łatwością wspiąć i ukryć między ich listowiem na tyle dobrze, że umożliwiłoby ono obserwacje, jednak byłoby się trudnym do wykrycia przez innych.
        - Proponuję jedno z drzew znajdujących się w pobliżu. Wilki nie potrafią się wspinać, a ludzie nie powinni do nas strzelać, jeśli zorientują się, że nie jesteśmy zwierzyną łowną — powiedział po chwili i spojrzał pytająco na Leilę. Może ona sama miała jakiś inny pomysł albo chciałaby dodać coś do tego, co zaproponował on sam.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Zdziwiła się słysząc, że mężczyzna zorientował się, że jest zmiennokształtną i jedynie nie potrafił stwierdzić z jakim zwierzęciem połączyła duszę. Słyszała o ludziach, którzy potrafili rozpoznawać u innych takie cechy jak rasa, charakter, czasem nawet zdolności. Ona jednak sama nigdy tego nie potrafiła, bazowała bowiem jedynie na własnej spostrzegawczości, nie wspomagając się żadnym magicznym odczuciem, którego z resztą nigdy w sobie nie zauważyła. Już otwierała usta, by zapytać Samiela kim on tak naprawdę jest. Mógł być po prostu człowiekiem o nietypowym wyglądzie zewnętrznym. Widywała już bardziej wyróżniające się z tłumu jednostki. Bardziej jednak chodziło jej o to, jak Zabójca się zachowywał i co wokół siebie roztaczał, a czego nie umiała określić. Nie miała jednak więcej czasu ani na pytania ani na rozważania, gdyż coś momentalnie odwróciło jej uwagę. To jedna z tych sytuacji, kiedy wie się, że coś się usłyszało, ale nie wie się co, ani skąd dobiegał ów dźwięk.

Zupełnie odruchowo zatrzymała się w półkroku nasłuchując. W tym samym czasie Samiel przypadł do ziemi, najwyraźniej również coś słysząc. Jego wyostrzone zmysły nie uciekły jej uwadze, w końcu ona sama wyłapała dźwięk bardziej z przyzwyczajenia niż ze względu na jego głośność. Miała niezwykle wyczulony słuch i teraz mogła z pewnością stwierdzić, że jeżeli Zabójca usłyszał to samo co ona to nie mógł być zwykłym człowiekiem. Widziała z jakim skupieniem nasłuchuje i już otwierała usta, by mu powiedzieć, że to tylko zwierzęta, gdy on poderwał się z ziemi i złapał ją w objęcia. Zaskoczona szarpnęła się najpierw odruchowo, ale później aż przysunęła się bardziej do mężczyzny, gdy za jej plecami przebiegł jeden z jeleni.

- Uciekają – potwierdziła jego słowa, a po jej głosie można było stwierdzić, że jest pewna swoich słów. Cofnęła się też, gdy Samiel ją puścił i spojrzała na niego uważnie analizując jego słowa. Pokręciła głową, aż zawirowały rude kosmyki.
- To nie wilki, to ludzie – powiedziała z naciskiem i spojrzała w kierunku, z którego przybiegły zwierzęta – Mają broń – dodała zerkając na Zabójcę. Nie wyjaśniała skąd wie takie rzeczy. Wiedział już, że jest zmiennokształtną, a więc to, że zna mowę zwierząt nie powinno stanowić dla nikogo wielkiego zdziwienia. Ona z kolei wiele więcej nie potrafiła stwierdzić. Jelenie przebiegły w popłochu z umysłami zaćmionymi strachem, powtarzając tylko w kółko Ludzie! Broń! Uciekać! Ludzie! Broń! Sama wiedziała dobrze, jak to jest poddać się panice, i przyzwyczaiła się, że od uciekających zwierząt ciężko jest uzyskać jakieś konkretniejsze informacje, chyba że się jakieś złapie i uspokoi. Albo gdy ma się do czynienia z jakimś inteligentniejszym nieco stworem niż jeleń. Bez obrazy Bambi.

Na propozycję Samiela skinęła tylko głową i nie dając na siebie czekać, minęła Zabójcę i doskoczyła do najbliższego drzewa. Mimo swojej ludzkiej formy wspinała się zaskakująco zwinnie i szybko, nawet gdy nie miała podparcia w odstających gałęziach. Po prostu wpełzła na drzewo, niczym nie przymierzając wiewiórka, którą widziała przed chwilą. Rude włosy jeszcze chwilę zamajaczyły na tle pnia, po czym dziewczyna skryła się w koronie drzewa, pomiędzy gęstszym listowiem. Jeśli ktoś stanąłby bezpośrednio pod drzewem i zadarł głowę, to wiedząc, że Zmiennokształtna tu znalazła sobie kryjówkę, może dostrzegłby rude włosy wśród zielonych liści. W przeciwnym jednak razie była niemal kompletnie niewidoczna, mając mimo to całkiem niezły widok na ziemię, gdzie został Zabójca. Odprowadziła go wzrokiem, gdy wspinał się na drzewo, po czym przeniosła spojrzenie z powrotem w miejsce, z którego chwilę temu wybiegły jelenie. Czekali krótką chwilę, zanim z gąszczu zaczęły dobiegać wyraźne już głosy. Leila przylgnęła bardziej do gałęzi, na której się schowała, by jeszcze bardziej się skryć, a jednocześnie widzieć to, co dzieje się na dole.


Pierwszy na wąską ścieżkę wypadł mężczyzna w średnim wieku. Jego ubranie było raczej drugiej młodości, całe pozszywane łatami i dość ubrudzone. Sam właściciel odzieży również nie wyglądał najlepiej, ściskając kurczowo w dłoniach materiałowy kapelusz i cofając się, patrzył z lękiem w stronę zarośli. Zaraz za nim wyszło bowiem czterech kolejnych mężczyzn. Ci jednak wyglądali, no cóż, zdecydowanie lepiej. Ich strój był wyraźnie przystosowany do podróży, w ciemnych kolorach, dość przylegający do ciała, lecz nie ograniczający ruchów. Przy pasie każdy nosił wiele pochew na noże, jeden z nich miał na plecach łuk. Wysocy, dobrze zbudowani, ale nie przesadnie. Raczej szczupło umięśnieni, nawet przez ubranie było widać jak poruszają się niczym dzikie koty, osaczające swoją zdobycz. Leila zamarła w bezruchu mrużąc jedynie oczy i starając się dojrzeć ich twarze. Troje z nich miało tak założoną chustę, by zasłaniała głowę i część twarzy, pozostawiając na widoku jedynie oczy. Dziewczyna odruchowo podążyła wzrokiem do Samiela, gdyż on nosił się podobnie. Jeden z mężczyzn jednak miał chustę opuszczoną i to on teraz zbliżał się do pierwszego mężczyzny, podczas, gdy reszta obchodziła go z boku.

- Mówiłeś, że to tutaj. Czyżbyś nas okłamał? – głos miał niski i mimo, że mówił cicho, chłop w obdartych ciuchach aż się skulił, mnąc ciągle kapelusz w dłoniach.
- Nie Panie! Przysięgam! Tu ktoś spadł! Z nieba! – biednemu wieśniakowi głos się załamał, gdy rozglądał się zrezygnowany wokół siebie, jednocześnie rękoma pokazując czyjś upadek. – Najpierw jakiś mężczyzna, był nieprzytomny, gdy po Jaśnie Pana pobiegłem!
- Dosyć. Wracaj do wioski i ani słowa – warknął cicho mężczyzna, po czym rzucił w stronę chłopa monetę, którą ten nadzwyczaj poręcznie złapał zważywszy, że niemal kulił się na ziemi. Teraz jednak poderwał się i szybkim krokiem, zakrapianym licznymi pokłonami, oddalił się czym prędzej w stronę, z której przybył. Zapadła cisza, podczas której pozostała czwórka nawet nie drgnęła, a Leila wstrzymała oddech. Po chwili ten bez chusty skinął lekko na swoich towarzyszy.
- Przeszukać okolicę.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości