Szepczący Las[Zachodnie obrzeża lasu] "Co cię nie zabije..."

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — Ekhm. Chyba już tylko my nie śpimy. Rozumiem, że dotrzymasz mi towarzystwa podczas warty. Jestem Falkon. — Chłopak usiadł powoli obok elfki, ale ta nawet na niego nie spojrzała. — A ty?
        — Nie twoja sprawa — burknęła.
        — Miło mi — odparł z uśmiechem i podsunął elfce wino, ta jednak nawet nie drgnęła. — A więc, panno Nie-twoja-sprawa, wybacz ciekawość, ale co cię łączy z Teusem? Chciałaś go zabić, tak? Ostatnio każdy ma coś do niego...
        — Zamknij się — przerwała mu elfka.
        — No już, nie złość się, ja tylko...
        — Zamknij się i słuchaj — syknęła, zatykając mu usta dłonią. Falkon poczuł zapach świeżej trawy i drewnianych wiór.
        Zamilkli oboje. Faktycznie, coś się zbliżało. Lub ktoś.
        Elfka podniosła się i bezszelestnie czmychnęła w gęstwinę zarośli. Falkon najciszej jak potrafił poszedł za nią. O mało na nią nie wpadł, starając się dojrzeć coś w ciemności. Zatrzymała go i gestem nakazała mu być cicho. Coś poruszało się szybko między drzewami niedaleko nich.
        — To pseudosmok. Chyba ranny — wyszeptała elfka.
        — Dobiję go — powiedział Falkon wyjmując sztylet.
        — Nie, stój! — Elfka złapała go za nadgarstek. — Jest ich więcej. Spokojnie, nie są niebezpieczne. Coś musiało je przepędzić. Pewnie ludzie. — Ostatnie słowa wypowiedziała z wyraźnym niesmakiem.
        — Chyba znowu ktoś nas szuka. No cóż, lepiej będzie jak zaraz wyruszymy.
        — Żyje ich już niewiele. Pozwólmy im nas ominąć.
        Wrócili do ogniska. Falkon bez skrupułów obudził Alestara i Teusa, szturchając ich czubkiem buta.
        — Nasza pani elfka twierdzi, że znowu mamy towarzystwo. Albo po prostu jej leśni przyjaciele zrobili nas w konia i twój pościg, Teusie, nadal nam zagraża. Przykro mi, koniec drzemki. Przygotujmy się do drogi. Zaraz będzie świtać, trzeba ruszać.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Ogarniała go ciemność tak gęsta, że wlewała się w jego usta, oczy i uszy. Czuł ją jak przepływała przez każdą komórkę jego ciała, jednak wcale nie sprawiała mu tym bólu. Uczucie było wręcz kojące, a Teusowi wydawało się, że nie doznał jeszcze większej od niego rozkoszy. Wtem jednak coś zaburzyło jego spokój, a z ciemności zaczęły wypływać dziwne kształty, które samym swym wyglądem zasiały w sercu Tousenda ziarno trwogi. Próbował uciekać, jednak na próżno, mroczne bryły były już krok od niego, a jedna z nich złapała go za kołnierz koszuli. Upadł na ziemię, a po chwili poczuł na gardle zimny dotyk stali. Ścigająca go postać nachyliła się nad nim ukazując swe prawdziwe oblicze. W miejscu, gdzie według powszechnie przyjętych standardów powinna znajdować się twarz, widniała wielka dziura bez dna, która z każdą kolejną sekundą zdawała się pochłaniać całe jego jestestwo. Monstrum jeszcze mocniej przycisnęło broń do jego gardła, a strzelec poczuł na swej szyi ciepło spływającej krwi. Usłyszał wtedy lodowaty głos potwora, który zdawał się być ucieleśnieniem wszystkich jego koszmarów. Usłyszał słowa, które wprawiły go w nieludzkie wręcz przerażenie.
        - Koniec drzemki.

        Czując, że ktoś kopie go po żebrach, Teus otworzył swe zmęczone oczy i spojrzał na Falkona wzrokiem żądnego krwi mordercy, który właśnie planował zagładę całej jego rodziny. Nie mając siły i będąc też świadomym tego, że nie jest w stanie sformułować riposty przedstawiającej cały jego ból i żądze zabijania, Tousend pozostawił tą bezlitosną pobudkę bez komentarza. Podniósł się jedynie na nogi i krokiem żywego trupa potoczył się przed siebie dalej w las. Poczuł, że coś łapie go za kołnierz. Miał już zacząć krzyczeć, lecz w ostatnim momencie zorientował się, że to Alestar był sprawcą tego niegodziwego ataku. Próbując wyjaśnić coś łucznikowi, machał rękami w takim tempie, że Teusowi zakręciło się w głowie. W końcu pokazał mu, w jakim kierunku ma się udać, bo jak do tej pory Tousend maszerował w przeciwną stronę.

        Strzelec posłusznie ruszył za resztą drużyny i szedł za nimi póki wszyscy nie dotarli na pobliski pagórek. Usłyszał gdzieś z oddali kobiecy głosy mówiący, że jakieś smoki zaraz przejdą po ich obozowisku, na co Teus kiwnął jedynie głową.
        - Te chybasmoki będą tędy biegły? - Spytał nieobecnym głosem pobliskich drzew, a te odparły mu tym samym kobiecym głosem, że nie. - To pysznie - odparł Tousend i runął na ziemię.
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

         Zziębnięty, zakatarzony i rozgorączkowany Alestar nie miał problemów ze wstaniem, po tym, jak go obudził Falkon. Co jakiś czas budził się w nocy, ale teraz jak najszybciej przygotował się do dalszej drogi. Może to była chęć opuszczenia tego lasu albo wieść o pseudosmokach, albo coś innego, ale sprawiało to, że schorowany mężczyzna potrafił szybko się zebrać.

        Gorzej było z Teusem, który zaraz po gwałtownej pobudce odmówił współpracy z grupą podróżnych. Kusznik nachylił się nad nim, przyjaciel był przytomny i reagował na bodźce, jednak nie można było go zmusić do wstania i ruszenia naprzód. Po chwili tajemnicza elfka, której tożsamość dalej była tajemnica stwierdziła, że zna sposób na bardziej żywe reakcje łucznika. Brunetka wyciągnęła ze swojej torby jakąś małą torebkę, po czym przystawiła ją do nosa Tousenda. Łowca nagród mógł ujrzeć gwałtowne zerwanie się towarzysza do pozycji siedzącej, po czym znów upadł.

        Widząc brak postępów w przywróceniu funkcjonalności brodaczowi, Zenemar postanowił poszukać w podróżnych zapasach jakiegoś alkoholu. Coś mocniejszego miało szansę dłużej podziałać niż jakieś elfie ziółka. Niestety torby nie zawierały nawet kropli choćby jakiegoś podrzędnego sikacza. Przeczesując swoje bagaże, brunet odkrył tajemnice małej saszetki, która wzbogaciła jego dobytek. Postanowił zrobić z niej użytek i podszedł do towarzyszy i rękami schowanymi za plecami. Dłonie delikatnie rozchyliły saszetkę i rozszedł się głos:
        — Wstawaj, ty tłusta, świnio niemyta. — Towarzysze byli w szoku, że nagle słyszą jakiś głos, a nie mogą odnaleźć nadawcy, złodziejaszek wyciągnął nawet broń.
        — Co tak leżysz, jak krowie gówno? Kto cię tu wysrał? — saszetka znów uwolniła z siebie kilka wyzwisk, a elfka i bajarz już dojrzeli winowajcę. Było też widać, że do Teusa zaczyna coś docierać.
        — Kłoda w płocie sobie leży. Ni to walczy, ni to pierdzi, ale za to bardzo śmierdzi. Tak samo jak siostrunia. — Tutaj miarka się przebrała, co zrozumiał i wielkolud i bajarz.
Ostatnie wyzwiska dały jednak oczekiwany skutek, leżący przed chwilą niczym trup Tousend teraz zerwał się na równe nogi.
        — No, czyli możemy już podróżować, śpiąca królewno? — trzydziestolatek zapytał łucznika.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Woreczek zawierający nieskończone pokłady czystej nienawiści w ułamku sekundy znalazł się w ręku Teusa, a następnie poszybował wysoko w górę, drąc się wniebogłosy i kląć na czym świat stoi. Po chwili zniknął wszystkim z oczu, lądując w dzikich ostępach lasu. Początkowo Tousend nie miał pojęcia, gdzie się znajduje i miał już wołać na pomoc swojego brata, jednak powoli odzyskiwał świadomość i uruchomił niektóre funkcje myślowe. Wokół niego było zielono, nawet bardzo zielono, a wpatrywało się w niego dwóch dziwnych typów i elfka o miłej dla oka urodzie.
        - Czy wy barany wiecie przez co musiałem przejść, aby uratować wam dupska? - Tousend wydarł się na wszystkich zgromadzonych. - Biegnij przez parę ładnych godzin, zarżnij każdego śmiecia, który trafi ci się po drodze, dostań kawałkiem gałęzi po pysku, tylko dlatego, że jakaś sikorka pomyliła cię z kimś innym, przeprowadź akcję ratunkową godną umieszczenia w jakieś powieści, a na sam koniec niedostań nawet zwykłego dziękuje, nie mówiąc już o jakimkolwiek odpoczynku! - Cała twarz Teusa nabiegła krwią, a on sam miał ochotę rzucić się z pięściami na stojące obok drzewo, o a towarzyszach już nie wspominając.
        - Jeżeli wam się tak bardzo śpieszy, to proszę bardzo, idźcie w cholerę! Mam do wyboru spać tutaj i dać się zabić w trakcie snu lub iść z wami i paść z wyczerpania. Zdecydowanie wolę pierwszą opcję.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — Wybacz Teusie — powiedział Falkon, w obawie, że brodacz za chwilę się na niego rzuci z pięściami. — Wiemy, że dużo wycierpiałeś, ale zrozum, że chcemy dla ciebie dobrze i...
        — Chodźcie za mną — przerwała mu elfka. Najwidoczniej rozumiała, że jego tłumaczenia mogą więcej zaszkodzić niż pomóc.
        — Niby gdzie? Nie zostawimy go tu, a sama popatrz... — wskazał na Teusa, który obrócił się do nich plecami i nerwowo rozglądał się wokół, chwiejąc się na boki.
        — Po prostu chodźcie, to kilka kroków. Jestem coś winna waszemu przyjacielowi. Wiem gdzie możemy spokojnie odpocząć i pomóc mu wrócić do sił.
        Falkon spojrzał pytająco na Alestara. Ten niepewnie kiwnął głową.

        Po dosłownie kilku chwilach byli na miejscu. O dziwo Teus nie stawiał oporu, chociaż niemal kipiał wściekłością. Elfka zaprowadziła ich na zbocze pagórka, na którym się znajdowali. Nic nie wyjaśniając wślizgnęła się między zarośla dając reszcie znak by ruszyli za nią.
        — A co z końmi? — spytał Falkon.
        — Zostaw je gdzieś dalej. Nic im się nie stanie.
        Falkon dał dyskretnie do zrozumienia Alestarowi, by zajął się Teusem, a sam znalazł dogodne miejsce i przywiązał konie. Zabrał juki i rozsiodłał zwierzęta, by dać im odetchnąć. Zabrał jedzenie i najpotrzebniejsze rzeczy, a resztę schował w zagłębieniu i przykrył gałęziami.
        — No, więc wy tu sobie czekajcie — mruknął. Poklepał Księcia po grzbiecie i wrócił do miejsca, w którym zniknęła elfka i jego przyjaciele.

        — No, no. Nieźle znasz ten las. — Falkon uśmiechnął się do elfki strzepując z włosów liście.
        Jaskinia była całkiem spora, mógłby się w niej zmieścić nawet tuzin osób. Niestety strop był niski, co okazało się szczególnie uciążliwe dla Alestara. Zanim wrócił Falkon reszta zdążyła rozpalić już małe ognisko i wypić jedną butelkę wina, które chłopak uwielbiał i kupił tylko dla siebie. Nie był jednak zły, co tym bardziej go zaniepokoiło. Spojrzał na przyjaciół. Teus najwidoczniej spał, odwrócony do wszystkich plecami, Alestar czyścił nos i szukał wygodnej pozycji aby usiąść.
        — Podaj mi wodę i nie przeszkadzaj — mruknęła elfka, która przygotowywała właśnie jakąś tajemniczą breję.
        — A mogę wiedzieć co robisz? — zapytał, wyciągając z torby ostatni bukłak.
        — Nie jesteś czasem zbyt wścibski? — Elfka uśmiechnęła się nieznacznie i wcale nie wymuszenie, jak z satysfakcją stwierdził Falkon.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Czuł czyjąś obecność w miesjcu, w którym nie powinno być nikogo. Ktoś zimnymi dłońmi dotykał jego umysłu, starając się coś z niego wyciągnąć jednocześnie dbając o to, aby nie stała mu się krzywda. Czuł zapach kwiatów, który próbował stłamsić otaczającą go aurę strachu i chłodny oddech na karku. Delikatne palce sunęły po jego umyśle, lecz nagle cofnęły się, jakby znalazły coś strasznego. Woń kwiatów rozpłynęła się w powietrzu, a tajemnicza postać odsunęła się od niego zabierając ze sobą swój zimny oddech. „Odejdź stąd” – usłyszał, mimo że nikt niczego nie powiedział na głos. „Podąża za tobą śmierć. Nie chcemy jej tutaj”. Poczuł chłód na całym ciele, czuł się jakby wszystko dookoła nie chciało go tutaj.
        - Spieprzaj wiedźmo, chcę się w końcu wyspać! – krzyknął przez sen.

        Jeden z promieni zwiastujących wielki powrót słońca trafił prosto w twarz budzącego się ze snu Teusa. Strzelec podniósł się i rozciągnął. Z wyjątkiem małego incydentu z mrocznymi siłami, wyspał się doskonale.

        Alestar i Falkon spali oparci o siebie, a u ich stóp przewalało się parę butelek po winie. Elfka leżała przy ścianie owinięta w płaszcz. Dopiero teraz Teus zauważył postawioną obok niego miskę z jakąś podejrzaną zawartością. Po wysokim stężeniu wszelkiej maści zieleniny łucznik stwierdził, że podejrzany posiłek z pewnością jest sprawką leśnej protektorki uciśnionych i począł zastanawiać się, czy lepiej nie będzie wyrzucić całej brei z jaskini. Wtedy właśnie spojrzał na leżący obok miski pakunek. Jego zawratość poznał już po samym kształcie. Wreszcie znalazł swój łuk, bał się już, że go nie odzyska.

        Cała sytuacja sprawiła, że Tousend postanowił jednak zaryzykować i spróbować dzieła elfki, które koniec końców okazało się całkiem zjadliwe. Po sytym posiłku Teus spostrzegł, że nikt oprócz niego jeszcze się nie zbudził, postanowił więc to skrupulatnie wykorzystać.
        - Ruszać tyłki, nie mamy czasu, musimy się spieszyć! – Tousend wrzeszczał na towarzyszy i popędzał ich kopniakami, których oszczędził jedynie elfce. Szarpał za ramiona kompanów mając nadzieję, że obudzą się oni z potężnym kacem, co jeszcze bardziej pozwoliłoby mu na dokonanie słodkiej zemsty.
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

         Ból głowy i brzucha oraz szum w uszach-to właśnie czuł Alestar będąc zmuszonym do pobudki. Kac i grypa, która coraz bardziej opanowywała ciało kusznika nie pozwoliło mu w sensowny sposób odgryźć się Teusowi. Brodacz miał jednak rację-muszą jechać dalej, jeśli chcą odnaleźć kryształ i Lydię. Elfka, której tożsamości chyba nikt dotąd nie poznał, rzekła:

        — Poprowadzę was przez las. Pójdziemy wzdłuż Livaru–okolicznej rzeki, a wyjdziemy widząc Wodospad Snów na zachodzie. Nie mogę pozwolić byście narobili więcej szkód naturze.
        Kompania nie miała specjalnego wyboru, gdyż i tak zmierzała na południe. Należało wziąć konie, a posiłek zjeść w drodze. Brunet wygrzebał z dna torby zeschnięte pieczywo oraz suche mięso i degustując to wątpliwie jakościowo śniadanie, podążał wraz z przyjaciółmi za tajemniczą długouchą.

        Mówi się, że alkohol czyści umysł ze wszystkich myśli, zarówno tych niepotrzebnych, jak i ważnych. Mózg próbując odnaleźć się, daję się we znaki przez ból w czaszce. Czasem jednak może to przynieść nieoczekiwane oświecenie. „Diana wysłała strażników w miejsce ataku bandytów, za którym może stać Jevan i Vivienne. W tym samym czasie zniknął kryształ… kryształ, który miał być wykorzystany w rytuałach. Być może nie tylko śledzimy ten chory kult, ale i sami byliśmy śledzeni. Dusze rodziców muszą zostać odkupione, a możemy w tym czasie rozwiązać jeden z naszych kłopotów. Będziemy też bliżej oceanu, a więc miejmy nadzieję, że i Lydii.”

        Trzydziestolatek najpewniej podzieliłby się już teraz przemyśleniami, gdyby nie było towarzyszącej im elfki, której mimo wszystko nie można ufać. Czwórka podróżnych dotarła właśnie do rzeki i ich dalsza droga na południe powinna być już łatwa.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        Podróż przez las trwała dość długo i nie należała do najłatwiejszych. Trójka przyjaciół z trudem nadążała za elfką, ta z kolei irytowała się za każdym razem, gdy trzeba było się zatrzymać i na kogoś poczekać. Konie również nie były zadowolone z konieczności przedzierania się przez zarośla, omijania powalonych konarów drzew i zapadania się w mchu i ściółce leśnej.
        Gdy dotarli do rzeki dało się wreszcie dostrzec słońce, skryte do tej pory za zieloną kopułą koron drzew. Jak stwierdziła elfka do zmierzchu powinni opuścić las i minąć okalający go łańcuch górski. Falkon wzdrygnął się na myśl, że znów będą przechodzić przez jakąś przełęcz. Ta jednak, jak wynikało z jego niebagatelnej wiedzy o krainach Alaranii, nie powinna szykować podróżnym żadnych niechcianych niespodzianek. Chociaż, jak pomyślał chłopak, niczego nie mogą być już pewni.

        Niebo przybrało fiołkowy kolor, blade, strzępiaste chmury płynęły po nim jak spienione fale po oceanie. Gęsty las powoli rzedniał, a brzegi Livaru stawały się coraz bardziej strome. Zbliżali się, wreszcie. Byli już porządnie zmęczeni i głodni. Falkon dodatkowo cierpiał na brak alkoholu.
        — Tu was zostawiam. Może jeszcze kiedyś się spotkamy — powiedziała tajemniczo elfka i bez zbędnych pożegnań odeszła, szybko znikając za drzewami.
        — No cóż, chyba możemy trochę odpocząć. — Falkon usiadł ciężko i przeczesał palcami zmierzwione włosy. — Moglibyśmy odbić trochę na wschód, znaleźć jakąś wioskę. Przydałby się porządny posiłek i kąpiel. Ale z drugiej strony... straciliśmy jakiś dzień drogi, do tego wątpię, żebyśmy znaleźli jakieś ślady karawany czy bandy Henrika. — Dostrzegł pytające spojrzenie Teusa. Pospieszył z wyjaśnieniami. Wreszcie mogli swobodnie porozmawiać. — Izydor nie żyje. Pewien elf złodziej, niegdyś członek gildii, postanowił się chyba zemścić na dawnych sojusznikach. A biedny Izydor... odkrył coś w sprawie kryształu, ale nie zdążył się tym z nami podzielić. Zamordowali go, obrabowali. Zmierzają na południe, tyle wiem. Znajdziemy ich.
        Nastała chwila ciszy, przerywana jedynie parskaniem koni.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        - Turmalia, tam zmierzają. – Teus spojrzał w stronę oceanu, próbując dostrzec go mimo dziesiątek staji dzielących ich od wielkiej wody. – Mają zniszczone stocznie, a ich galery potrzebują marynarzy. Miejsce wręcz idealne dla handlu niewolnikami. Musisz mi jednak wyjaśnić jeszcze parę rzeczy Falkonie. – Tousend odwrócił się do towarzysza. – Kim tak właściwie jest ten Izydor? Przyznam szczerze, że niewiele rozumiem z tego co mi tłumaczysz. Znajdźmy jakieś dobre miejsce na takie pogaduchy.

        Poszukiwanie miejsca godnego poważniejszych rozmów nie trwało zbyt długo, gdyż wędrowcy w krótkim czasie znaleźli drogę do pobliskiej osady, która swym spokojnym i sielankowym klimatem zdawała się wręcz przyciągać przejeżdżających w pobliżu podróżników. Chłopi jednak podejrzliwie spoglądali na przybyłych wojowników, widok uzbrojonych po zęby wędrowców nie napawał ich radością.

        Kompania postanowiła odpocząć w wioskowej karczmie o zastanawiającej nazwie „Pod Wielkim Hubertem”. Hubertem, jak się okazało, nazywany był nie karczmarz o dość skąpym wzroście, lecz wielki dąb wyrastający z samego środka karczmy i okrywający jej dach swą koroną. Wokół tegoż drzewa ulokowany był również cały bar szynkwasu, a cała otoczka karczmy zdecydowanie wyróżniała ten przybytek na tle wszystkich widzianych dotąd przez Teusa.

        Przebywający w karczmie bywalcy podejrzliwym okiem spoglądali w stronę nowo przybyłych, a sam karczmarz wydawał się być dość powściągliwy w mowie. Bez zbędnych ceregieli Teus wraz z towarzyszami zajął wolny stolik i czekał na obsługę. Ta jednak wciąż nie przychodziła. Przyszedł natomiast ktoś, kogo nikt z drużyny się nie spodziewał.
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

         — A panowie to tu czego? — zapytał z wyrzutem właśnie przybyły gość karczmy — łysy, wąsaty, rosły, około czterdziestokilkuletni mężczyzna.
         — Zmęczeni podróżą w stronę oceanu posilamy się tu i wzbogacamy właściciela tego zacnego przybytku pieniędzmi — odpowiedział zgodnie z prawdą Alestar, a po stole potoczyła się błyszcząca moneta, co nie uszło uwadze przybysza i gapiów.
         — Uznajmy, że wam wierzę. Jako sołtys tej wioski, dopytam: skąd i dokąd zmierzacie? — głos zarządcy wioski zdawał się spokojniejszy, niż przy pierwszym pytaniu.
         — Z Ekradonu jechaliśmy wzdłuż gór, a zmierzamy do jednej osad między Turmalią a Leonią. Ostatnie dni drogi były trudniejsze przez potyczki z okolicznymi watażkami — ta odpowiedź kusznika już bardziej mijała się z prawdą.
         — Walczyliście z „Ciemnymi” i co udało się… — odezwał się jeden z gości karczmy z wyraźnym zainteresowaniem, lecz przerwał mu sołtys:
         — Janie, ja zadaję pytanie, ty pilnuj swojego kufla. Walczyliście z bandytami w czarne szaty, mogli mieć też czarne maski? Przez ich kolorystykę ludzie w wiosce nazywają ich właśnie „Ciemnymi”. Dlatego też przybycie trzech uzbrojonych mężczyzn budzi swoistą niechęć. — Zaufanie do towarzyszy Zenemara u gospodarza osady najwyraźniej wzrosło.
        — Nie patrzyliśmy na ubiór bandytów, nie mieli jednak masek. Są martwi, więc macie kilku bandytów w okolicy mniej — odrzekł strzelec.
         — A więc dobrze, korzystajcie z naszych skromnych możliwości. Jednak jutro wieczorem nie chcę was tu widzieć. Będę miał was na oku — władczym głosem sołtys zakończył rozmowę i opuścił przybytek.

        Pozostali korzystający z karczmy zajęli się własnymi sprawami, a do trójki przejezdnych podeszła obsługa. Towarzysze zamówili jadło, napitek i zapewnili sobie nocleg.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        Po smacznym posiłku zamówili jeszcze po kuflu miejscowego piwa, które okazało się niezwykle dobre. Było czarne, gęste i mocne, ku uciesze Falkona. Inni goście karczmy zajęli się już swoimi sprawami, gawędzili, jedli i pili, nie zwracając już uwagi na tajemniczych przybyszy - ci więc mogli wreszcie porozmawiać w spokoju. A było o czym.
        Po krótkiej burzy mózgów w głowie Falkona wszystkie fakty zaczęły się łączyć w spójną całość. Uciszył towarzyszy gestem dłoni, wziął porządnego łyka, odchrząknął i przeczesał włosy palcami.
        — Teusie, pytałeś mnie o Izydora, tak? Poznałem go parę lat temu, pracował dla gildii złodziei. Wszyscy uważali go za dziwaka. Był specjalistą od magicznych przedmiotów, badał je i kolekcjonował. Miał ogromną wiedzę na ten temat, dlatego gildia go ceniła. On im pomagał, oni zapewniali mu bezpieczeństwo, czasem dawali mu różne rzeczy o magicznej wartości. Obie strony były zadowolone. Wiedziałem, że można mu zaufać, poza tym nie znam nikogo innego, kto mógłby dokładnie zbadać kryształ i powiedzieć nam o nim cokolwiek istotnego. Niestety, jak już ci mówiłem, zamordowali go. Sukinsyny. Nie zdążył się z nami podzielić swoim odkryciem... To była banda Henrika, takiego półelfa. Zemścił się, bo gildia go nie przyjęła z powrotem. Wiedział, że Izydor jest dla nich ważny i myślał pewnie, że ten kryształ to też jakaś istotna sprawa gildii. Swego czasu Henrik robił za głównego łącznika gildii z południowym wybrzeżem. Był w porządku i nikomu nie wadził, ale później zaczął się zadawać z jakąś bandą, która wchodziła gildii w drogę. Sprowadził spore kłopoty, chociaż trudno było mu udowodnić zdradę. Nie trzeba go było nawet wyrzucać na zbity pysk, sam odszedł, przy okazji zabierając ze sobą sporą grupę ludzi z gildii, których przekabacił. Na długo słuch o nim zaginął, ale teraz wrócił i chciał znów dołączyć do gildii wraz ze swoimi ludźmi. To przecież nie w jego stylu, musiał mieć jakiś powód, musiał mieć z tego korzyści... — Falkon zamyślił się dłuższą chwilę. — Wydaje mi się, że z kimś współpracuje. Albo pracuje dla kogoś, robi za prawą rękę jakiejś szychy, to by do niego pasowało... — Chłopak otworzył szeroko oczy z miną zwiastującą jakąś błyskotliwą konkluzję. — Jevan.
        Alestar pokiwał głową, Teus odstawił kufel z głośnym hukiem. Wszystko się zgadza, wszystko układa się w jedną całość. Dlaczego wcześniej na to nie wpadli?
        — To z nim Henrik współpracuje — ciągnął dalej Falkon z wyraźnym podnieceniem. — To oni odpowiadają za to wszystko. To dla nich banda Henrika napadła na Izydora. Wiedzieli, że ma kryształ! Nie mam pojęcia skąd, ale wiedzieli. Rozumiecie? Wszystko pasuje! Sukinsyny... Karczmarzu! Jeszcze trzy piwa!
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Tousend rozejrzał się po karczmie jakby mając nadzieję znaleźć odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania. Niestety jedyne co przykuło jego uwagę , to sprzeczka karczmarza z zapitym jegomościem, która traktowała o trzeźwości tego drugiego. Pijaczyna zdawał się docierać do granic własnych możliwości.

        - Cholera, powoli zaczynam się gubić w tych połączeniach. - Teus pociągnął kolejny łyk z trzymanego w ręce kufla. - Wolfgang, znaczy się Wolfung, Harvik, Vivienne, Henrik, Izydor, Jeban... Musimy jakoś ładnie posegregować ich na tych dobrych i złych, przypisać im jakieś cyfry, czy coś...

        Do karczmy wszedł kolejny gość. Pewnie znowu wszyscy zwróciliby na niego uwagę, a karczmarz być może zaproponowałby mu kufel piwa (Teus parsknął na samą myśl o tym), jednak ten gość nie był widoczny dla nikogo ze zgromadzonych. Z wyjątkiem Tousenda.

        Czarno odziana kostucha weszła do gospody nie przejmując się zamkniętymi drzwiami i okazując absolutny brak kultury przenikała przez wszystkich napotkanych na swej drodze. Usiadła obok zapitego jegomościa, który odmówił sobie następnej kolejki. Bo już nie żył. Śmierć poklepała go po plecach, a jego zdezorientowany duch oderwał się od ciała. W pierwszym momencie sięgnął po nieopróżniony do końca kufel, jednak kostucha pociągnęła go za frak w stronę wyjścia. Wychodząc śmierć kiwnęła Teusowi, a ten, w geście powitania, machnął jej ręką. Dopiero po chwili zorientował się, że jego towarzysze dziwnie na niego spoglądają.
        - Ehh, długo by gadać - odparł tylko i pociągnął kolejny łyk, czekając na moment, gdy zgromadzeni zorientują się, że piją i jedzą w towarzystwie trupa.

Ciąg dalszy: [Wschodni brzeg Livaru] Wszystko się zazębia
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości