Szepczący Las[Gdzieś niedaleko Danae] Niespodziewane towarzystwo

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Frigg
Zaklęta Żaba
Posty: 955
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Driada
Profesje: Opiekun , Uzdrowiciel , Rozbójnik
Ranga: administrator.png
Kontakt:

Post autor: Frigg »

Silje była gotów do zasztyletowania swojego napastnika bez wstępnego wywiadu, czy zadawaniu jakichkolwiek pytań. Jej ręka już szybkim ruchem sięgnęła po rękojeść sztyletu ufiksowanego na jednym z pasów, które mocowały się wyżej na tylnej część bioder. Driada bowiem wykorzystała zgrabne zagłębienie lordozy i wyżej ustawionej kifozy do łatwego przechwytywania broni. Jednym tchem pchnęłaby bezwzględnie w kobietę sztyletem i nawet nie miała wyrzutów sumienia. Wszystko jednak skończyło się jedynie na lekkim dotknięciu sztyletu, bo na szczęście elfia nieznajoma odezwała się.
Kto wie, może na całe szczęście dla Silje? Kobieta podchodziła delikatnie pod wystrój wampira, a takich niełatwo zabić. Zielonoskórna mogła więc odetchnąć z ulgą, ale zamiast tego jedynie spokojnie wypuściła powietrze, równie niesłyszalnie co ostatnio. Przypatrywała się złotymi oczyma elfce, a ręce z niebywałym spokojem luźno przylgnęły wzdłuż ciała driady.
Początkowo jedynie badała sytuację. Chwilę później poczuła się jak u siebie, na co wskazywała swoboda jej ruchów.
-Rozumiem –potwierdziła zarzucając kosmyk włosów do tyłu, a jej druga wolna ręka wsparła się o talię przy okazji przenosząc ciężar ciała na jedną stronę – Chwała więc Tobie za to, ale prawie doszło do niepotrzebnego konfliktu. Trochę opanowania nikomu jeszcze nie zaszkodziło – i kto to mówi? Ona, w naturalnej postaci Frigg Lysberg z pewnością by darła się już w niebogłosy. Tak naprawdę nie chciała przecież nikogo zabić, ale jak już ktoś pokierował się gwałtownością i wywołał w niej zagrożenie sam by był sobie winien śmierci! Zagryzła język. Było blisko niezłej potyczki i chociaż driada umiała walczyć to nie koniecznie chciała.
Teraz najpewniej zostawiłaby ją w lesie i poszła gdzieś siną w dal. Z drugiej strony nadal nie wiedziała kim jest i czy komuś nie zagraża. Nie koniecznie dlatego, że odpowiada się za którąś ze stron. Na pierwszy rzut oka była jakaś nietuzinkowa, nietutejsza w swym charakterze i coś wzbudzało w driadzie niepokój. Gdyby elfka nie ujawniła swych kłów to prędzej podejrzewałaby ją o przynależność do mrocznej wersji elfów, ale ona niewątpliwie zdawała się być bardziej niebezpieczna i dzika.
-Wybacz, pozwolę sobie więc spytać. –podjęła na nowo Silje, ale niekoniecznie bardziej ostrożnie – Szukasz tu jakiś łowów? –spytała wprost bo nie warto owijać w bawełnę, a wojna była idealnym kąskiem! Przy okazji dowie się o rzeczywistym stanie nieznajomej.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

- Może i ogłady trochę by mi się przydało – prychnęła Nilo. – Ale gdyby nie jej brak, zapewne siedziałabym teraz w jakimś wilgotnym, zawszonym padole, czekając na zmiłowanie ze strony jakiegoś naburmuszonego, nadętego gbura, który jedyną przyjemność z korzystania ze swego… parocentymetrowego „przyrodzenia” ma w i tak znienawidzonej przezeń pracy… - Dodała, choć rozminęła się nieco z prawdą, patrząc na to z perspektywy jej historii.
Teraz dopiero przyjrzała się uważniej kobiecie. Wcześniej – chyba po prostu ze zwykłej nieuwagi – wampirzyca nie zauważyła, że ma do czynienia z Naturianką, na co wskazywał bardzo oczywisty wygląd kobiety. Coś wewnątrz mówiło elfce, że może jeszcze zbratać się z tą pokrewną duszą… Z drugiej strony, nie była już tą samą osobą, co kiedyś – teraz można było ją przyrównać do krwiożerczej bestii, czyhającej tylko, aż ofiara popełni błąd, by móc rzucić się jej do gardła bez wahania. Tak ją stworzył świat, i pewien stary, aspołeczny wampir…
- Nie, nie szukam łowów – skłamała. – Choć prawdę mówiąc, ściągnęła mnie tu woń krwi… Wiesz może, co tu się dzieje? I po której stronie stoisz, jeśli można wiedzieć? – dodała.
Awatar użytkownika
Frigg
Zaklęta Żaba
Posty: 955
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Driada
Profesje: Opiekun , Uzdrowiciel , Rozbójnik
Ranga: administrator.png
Kontakt:

Post autor: Frigg »

Frigg spojrzała przeciągle na wampirzycę, jakby nie była pewna ostatnich słów nieznajomej. Kłamstwo za kłamstwo, pomyślała driada, bo przecież sama nie przedstawiała się przed nią w naturalnej postaci. No prawie kłamstwo, leśna dziewczyna była pewna, że w końcu kiedyś wampir zgłodnieje, ale byleby nie na jej warcie. Czuła się zupełnie inaczej niż przy Medardzie. Omijając już sam fakt, że była elfką to czuła wewnętrzną dzikość nowo napotkanej. Władca Karnstein był opanowany, chociaż w głównej mierze gardził częścią swoich poddanych. Już na samym początku rzutowało się różnice między nimi, być może dlatego, że ona została przemieniona, a on od urodzenia był kim był. Pytanie jednak jak długo jest w nowym stanie ów towarzyszka i na ile potrafi nad sobą zapanować.
-Właściwie to…-zaczęła mówić jakby w rozmyśleniu, chociaż było ono zdecydowanie sarkastyczne – Nie wiem. –uśmiechnęła się zabójczo i nieco z kpiną, ale nie do samej wampirzycy. Raczej w duchu dopływały ją dodatkowe myśli na temat wciąż zjawiającego się wojska i kolejnych, bezsensownych potyczek. Gdyby chociaż druga strona miała jakiekolwiek szanse na zwycięstwo mogłaby się nieco przestraszyć, zestresować, ale teraz mogła tylko przeglądać kolejne obrazy zwycięstwa wielkiego księstwa wampirów.
-Kierowałam się w stronę lasu, nad którym stawiam pieczę. Los chciał mnie tu przytargać sam. Najwidoczniej buntownicy przegranej wojny, mającej miejsce nie aż tak długi czas temu, wciąż chcą wywalczyć o to…co nie należy do nich. Wiesz, takie idiotyczne potyczki. –machnęła ręką na koniec, po czym poprawiła swój pas z żelaznymi ozdobami – W teorii winnam się tym zainteresować, w praktyce nie wiem czy ma to głębszy sens… Aczkolwiek możemy zbliżyć się do obozowiska mojego znajomego, a po drodze może uda Ci się coś…złupać. –zaproponowała driada, bo wolała już poświęcić ciało jakiegoś napastnika niżeli swoje. A głodny wampir to niebezpieczne wampir, który może zechce się nią posilić.
-Będziemy musiały przejść jeszcze kawałek na wschód, myślę, że trochę ominiemy sam kocioł tego nieporozumienia. A nóż może i Tobie opłaci się zgadanie z wampirami…
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Wampirzyca nie ufała dziewczynie, i vice versa - chociaż każda z nich, gdyby mogła, rzuciłaby się z nożem na drugą, żadna nie wykonała tego pierwszego ruchu, nie wiedzieć czemu. I choć nieznajoma mogła doprowadzić Nilo do miejsca, gdzie wystarczająco by się posiliła, a może i dotarłaby dzięki niej do epicentrum tej słodkiej woni krwi, która ściągnęła tu elfkę... Z drugiej strony, po co miała się mieszać w kolejną wojnę czy "idiotyczne potyczki", skoro tuż przed nią stało naczynie pełne świeżej, niezmąconej truciznami i używkami krwi? Była to kusząca myśl, ale w końcu Niloufar zdecydowała choć nieco zaufać obcej. Miej blisko przyjaciół, wrogów jeszcze bliżej - stara zasada, ale ciągle aktualna, pomyślała.
- Nic nie stracę, idąc z tobą - odpowiedziała. Na nic się zdała manifestacja Naturianki, iż ma broń i potrafi się nią posługiwać, gdyż Nilo już wiele razy spotkała takich, którzy mocniejsi byli w gestach i słowach, niż w czynach, a i zbyt wiele razy widziała krew i bitwy, by teraz zrobiło to na niej jakiekolwiek wrażenie. - Lecz jeśli będziesz próbowała mnie wykiwać, raczej długo nie pochodzisz po tym lesie, a wątpię, by ktokolwiek z twoich przyjaciół mnie znał lub o mnie słyszał, więc nie będzie trudne pozostawienie cię tu na pastwę losu. Jeśli jednak doprowadzisz mnie do swojego przyjaciela, być może pomyślę o odwdzięczeniu ci się jakoś... Może. - podkreśliła.
Awatar użytkownika
Archael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Archael »

Każdy kto sądzi, że wampiry zaczęły pojawiać się zaledwie przed tysiącem lat na tych czy też innych ziemiach był zwyczajnie w błędzie, błędzie skądinąd usprawiedliwionym, gdyż maskarada widać działała tak jak działać powinna. Nocni Władcy wędrowali po ziemi prawdopodobnie przed pierwszymi ludźmi. Ciężko określić kiedy dokładnie, najstarszy z obecnie żyjących stał dziś w namiocie Medarda... prawdopodobnie najstarszy jako że, starsi przedstawiciele tej rasy ukrywali się i ukrywają prawdopodobnie nadal i to lepiej niż sam Archael. Moc wampira jest proporcjonalna do jego wieku, ale i najstarszy może zostać zabity, a jego krew wypita. Wampiry w dzisiejszych czasach zapomniały, w większości, że krew służy nie tylko do życia, ale ma również wiele innych zastosowań. Władca nocy, pijący krew starszego od siebie może przejąć jego wspomnienia, doświadczenia i moc, oraz zagęścić swoją, tak czy inaczej, rozrzedzoną krew, awansując w wampirzej hierarchii od tak, po prostu. Każde kolejne pokolenie przemienionych traci część mocy jaką posiadał ich stwórca, co prawda dotyczy to również spłodzonych, ale w znacznie mniejszym stopniu, jednak wypicie krwi tego z poprzedniego pokolenia, uzupełnia niedobór mocy młodszego wampira. Prawdopodobnie dlatego właśnie starsi przedstawiciele dzieci nocy ukrywają się.
- W takim razie chętnie zasmakuję.
Odparł z uśmiechem Archael, gdy Medard zaproponował mu wymieszanie miodu z krwią. Po chwili przyjął puchar i upił łyk. Po chwili wszyscy troje wyszli z namiotu spotkać się z przybyłym posłańcem.
- A co do sprawy...
Zaczął wampir i zamyślił chwilę. Jego spojrzenie, zwykle przenikliwe, błądziło teraz gdzieś w przestrzeni, wzrok zmętniał, lecz wciąż odnosiło się wrażenie, że jest skupiony.
- Później, później... to delikatna sprawa
Odpowiedział w końcu z uśmiechem, zatrzymując się przy zgrai żołdaków.
- A co tu się dzieje?
Zapytał raczej sam siebie, gdy docierająca doń aura wampirzycy osłabła, aż w końcu zniknęła całkiem.
- Nie ma jej.
Odpowiedziała Sentia, równie cicho i też raczej do siebie. Dziewczyna stała prosto, z wysoko uniesionym czołem i spokojnym spojrzeniem, wywyższonym spojrzeniem, rozglądając się dookoła i zatrzymując wzrok na wojownikach.
Widać coś stało się przybyłej posłance, ciekawe jak na ten fakt zareaguje książę, w końcu nagłe zniknięcie dyplomaty to nie przelewki, czy mogło to doprowadzić do wojny? Kolejnej, skoro jedna na tych ziemiach już się toczy?
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Wampiry nie były aż tak starą rasą, jak sądzi się powszechnie w obecnych czasach. Zachowały się nawet zapiski w dawno już zapomnianym przez świat zakurzonym od millenniów narzeczu, jakim ówcześnie posługiwali się dalecy przodkowie dzisiejszych czarodziejów i niektóre smoki. W obrośniętych pajęczynami, omszałych, nadżartych kłami wieków tomiszczach tajemnicze runy głoszą, iże millennia temu, gdy łyse małpiszony (zarówno długo- jak i krótkouche) prały się po pyskach w bratobójczych wojnach, jeden z ludzkich (zaskoczenie?) nekromantów zapragnął stworzyć sobie kompana równie inteligentnego, co on sam. Jednak jak to zwykle z czarami bywa - kolonia gacków zakłóciła starożytny rytuał, doprowadzając do narodzin nowej rasy władców nocnych pór. Zniewolony wykazał się wolą tak silną, że z łatwością uniezależnił się od swego pana, pozbawiając go krwi przy pierwszej nadarzającej się okazji i tym samym rozpoczynając trwającą do dziś ekspansję dziwnej rasy ni to żywych, ni nieumarłych nocnych marków. Wczesne nawyki kulturowe krwiopijców rzeczywiście zakładały tzw. maskaradę tudzież inne formy markowania bycia śmiertelnikiem. Formy, których ujawnienie często kończyło się ubiciem delikwenta - prawdziwą śmiercią, od której nie było odwrotu.
Krew - tak cenna dla każdego wąpierza, po dodaniu miodu nabrała całkiem nowego smaku - nawet dla kogoś tak leciwego jak starożytny krwiopijca bawiący teraz w namiocie księcia. A powiadają, iże stary pies nie jest zdolny do nauki nowych sztuczek...
- Spokojnie, na wszystko przyjdzie odpowiednia pora. Nie musimy się śpieszyć - w przeciwieństwie do ludzi, którzy tak szybko odchodzą... - rzucił Medard.
Po chwili dało się słyszeć odgłosy zamieszania panującego gdzieś w obozie. Nie wyglądało toto na pijackie wygłupy żołdaków ani wyjątkowo bogate w efekty akustyczne potyczki wyżej urodzonych - tak podobne do turniejów czasu pokoju.
Towarzystwo wylazło już z namiotu, a rozgardiasz podobozia dotarł tam, gdzie nie powinien był nawet paluszka postawić.
- Rejwach taki, że własnych myśli nie słychać! - wrzasnął książę.
Żołdactwo -najpewniej z podobozia- pałętało się to tu, to tam, jakby szukało kogoś wyższego rangą. Działo się coś o wiele bardziej poważnego, tylko co to mogło być? Atak Demarczyków? Mało prawdopodobne. Najazd dzikich stepowców? Rzadko zapuszczają się w pobliże lasów. Medard kontynuował:
- Co tu się, kurrwa, dzieje?! Pałętacie się bez ładu i składu, już karaluchy na śmietniku wykazują większe zorganizowanie od was, psiekrwie! Żołnierzu z podobozia, co tam się u was wyrabia, że przyleźliście aż tu?!
Żołdak pękł, a efekty czegoś na kształt szoku pourazowego zdawały się opuszczać jego ciało i mały misi móżdżek.
- Najjaśniejszy p-p-p-p-p-panie, p-p-p-poseł z dalekich ziem zwariował. Wpadł w szał, zabijając kilku naszych ludzi. Sytuacja opanowana, a p-p-p-poseł unieszkodliwiony. Długouchy sprzedały go centaurom w jasyr.
Żołdak odbiegł do swoich ziomków, nie był księciu do niczego potrzebny.
Medard rzekł do Archaela:
- Świetnie! Wręcz zajebiście, kurrwa! Dlaczego te patafiany nie informują o takich zdarzeniach?! Coś mi się widzi, że poleci dzisiaj kilka głów. Tępaki! Z drugiej zaś strony - może i dobrze, teraz koniokształtni będą się z nią użerać. A to ci siurpryza dla Wielkiego Chana! Mroczne elfy nie przestają mnie zadziwiać - ciągle odwalają jakieś takie hocki - klocki. Żartownisie...
- Żołnierz mówił prawdę. Zniknięcie posła, który sam sobie biedy napytał, to teraz sprawa centaurów. Długouchy jednak mają nosa. A co do głów - starczą ci biedacy, których posłanka zabiła w szale bojowym. Nie potrzeba dalszego rozlewu krwi.
Czarnopióry orzeł harpijny fruwał nad obozem, a gdy spostrzegł księcia, jął pikować w jego kierunku. Do prawej łapy przytroczone miał zawiniątko. Komunikacja jednak działała!
Awatar użytkownika
Archael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Archael »

Czy wampiry były stare, czy młode, faktem było, że czasu kiedy pojawiły się na świecie nie pamiętają najstarsi pradawni.
Archael wiedział jednak to i owo o krwi, potrafił za jej pomocą przekazywać wiedzę, doświadczenie, umiejętności jak również pozyskiwać je od nieświadomego dawcy... no bo gorzej jak dawca jest świadomy, a jeszcze gorzej, jak wie co się święci i na dodatek potrafi się przed tym obronić. Sztukę ową otrzymał w spadku od Ojca i przekazał ją adoptowanej Córce, ale mógł się nią podzielić również z innymi przedstawicielami swojej rasy... zapewne również bez względu na to czy tego chcieli czy nie.
- No cóż... samowolka widzę w szeregach...
Zagaił dawny szlachcic, gdy żołnierz opowiedział co się stało. Wampir nie był specjalnie zdziwiony sytuacją, znaczy, nie dawał tego po sobie poznać, ale co mu tam w głowie siedziało to już inna historia. Sentia natomiast wyglądała na zdezorientowaną, ale nie odzywała się ani słowem, rozglądając tylko wokół, w szczególności na Archaela i Medarda, jakby szukając odpowiedzi na pytanie "Co to znaczy, że elfy sprzedały centaurą... czy to coś złego? Co z nią będzie?". Archael spojrzał na swoją podopieczną, a gdy ich wzrok się spotkał, dziewczyna opuściła głowę na chwilę, wzięła oddech i znów podniosła głowę dumnie do góry, nie rozglądając się już jednak i nie szukając odpowiedzi, a jedyna pozostałość po kłębiących się w głowie pytania znajdowała się w jej matowym spojrzeniu.
- Cokolwiek z tym zrobisz... może to dobra okazja, żeby powiedzieć o moim problemie.
Odezwał się znów wampir, spoglądając przelotnie na Medarda.
- Mam do ciebie prośbę, a z nią związaną propozycję, dość dużą propozycję... a i nagroda cię nie minie.
Dodał po chwili wahania, jakby zastanawiając się, czy jego propozycja nie byłaby tożsama z nagrodą samą w sobie.
W obozie panował dość spory harmider, więc Argenteus zaproponował by oddalić się odrobinę od żołdactwa i wyjść na brzeg polany, na której Medard rozbił obóz. Również tu znajdowali się żołnierze, jednak było ich mniej i byli cichsi niż ci w centrum obozu, oraz w miejscu skąd przybyła posłanka.
- Z tego co mi mówiłeś drogi Przyjacielu, nie masz w armii ghuli... Uważasz, że ich nie potrzebujesz, czy zwyczajnie nie potrafisz takowych stworzyć?
Zaczął od pytania i począł rozglądać się po żołnierzach stacjonujących niedaleko, a następnie spojrzał na wampira.
- Mógłbyś zawołać po jednego ze swoich ludzi? Takiego... najbardziej leniwego, nie nadającego się do niczego, słabego jak źdźbło i delikatnego, który nie nadaje się nawet do dźwigania bagaży. Nie mów mi proszę, że nie ma u ciebie takich ludzi, jestem pewien że trzymasz przynajmniej paru takich, by w razie nieprzewidzianego ataku móc ich rzucić jako mięso armatnie by mieć czas podjąć stosowniejsze działania po namyśle, a w tym czasie nie tracić dobrych wojowników.
Prośba owszem, niecodzienna, jednak chyba nie ta główna, o którą chodziło Archaelowi wcześniej. Medard mógł się domyślać o co chodzi... lub zwyczajnie zapytać, Argenteus zapewne odpowiedziałby na pytanie bez wahania.
Awatar użytkownika
Frigg
Zaklęta Żaba
Posty: 955
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Driada
Profesje: Opiekun , Uzdrowiciel , Rozbójnik
Ranga: administrator.png
Kontakt:

Post autor: Frigg »

Silje w głębi duszy parsknęła śmiechem, co dało odzwierciedlenie jedynie w delikatnie uniesionym kąciku ust. Mimo odmienności ras ich charaktery były najwidoczniej na swój sposób podobne lub też w pewnych kwestiach zbliżone. Driada liczyła na to, że nie są identyczne, bo wówczas ich spotkanie skończy krwawą jatką. W tym towarzystwie o wysokim napięciu Frigg jednak musiała zachować miarodajny spokój, chociaż szczerze zaczęła się zastanawiać ile tak naprawdę korzyści miałaby wampirzyca z posiłku, którym głównym daniem jest właśnie ona. Jakby nie spojrzeć, krew jej była struta klątwą, więc zapewne duża ilość spożytej krwi przez nieznajomą sprowadziło by elfke na drogę śmierci? Jak już ma ktoś z niej wyssać życia to przynajmniej nie będzie w tym sama! Może więc warto będzie napomknąć mimo chodem o swoim nieszczęściu, które w pewien sposób ochroni ją przed spożyciem, a driadę przed niechcianą śmiercią czy też przemianą w kłującego komara?
Niemniej jednak, nie zastanawiając się dłużej nad egzystencją swojego życia, postanowiła nie szarpać za bardzo kotów. Mimo wszystko.
Driada odwróciła się w odpowiednią, wcześniej wskazaną stronę i ruszyła spokojny krokiem zapraszając gestem ręki elfkę do wspólnej podróży, która początkowo nie miała być zbyt długa. Odstawi ją gdzie trzeba, dowie się tego i owego, a następnie może sobie wymyśli jakieś zajęcie.
-Spokojnie, nie mam zamiaru oszukiwać póki nie mam ku temu dobrego powodu. – powiedziała szczerze, nie zastanawiając się za bardzo na narażenie ze strony wampirzycy. – Czyli póki Ty nie zaczniesz kopać pode mną dołków. –dodała nieco ciszej, ale też tak by nieznajoma usłyszała jej słowa.
Ile pewności siebie miała ta mała, zielonoskórna istotka? Właśnie kroczyła tuż u boku krwawego zabójcy pozwalając sobie na pełną szczerość. Z drugiej strony Frigg nie miała w zwyczaju kryć się ze sobą, chyba, że interesy rozchodziły się o sprawy Lasu Driad. Wówczas anonimowość pełną parą!
-Nie oczekuję wdzięczności, a jedynie faktu, że mnie nie pożresz. –kontynuowała bacznie nastawiając uszu i wciąż pozyskują informacje z zewnątrz. – A jeżeli napotka nas sposobność wdzięczności wówczas przyjdzie czas na zastanawianie się. Póki nie trzeba to nie będę tego rozdrapywać. Swoją drogą…
Driada na chwilę przystanęła wysuwając dłoń w stronę nowej towarzyszki.
-Nazywam się Silje Erle Hannson. Jestem Opiekunką lasu znajdującego się niedaleko Karnstein. –wzrok leśnej córy był już o wiele łagodniejszy, a głos bardziej nastawiony przyjaźnie.
Chwilę później Frigg nastawiła uszu. Spojrzała za siebie, zmarszczyła nieznacznie brwi, a usta rozchyliły się w delikatnym rozstawieniu.
-Coś mi się wydaje, że kawałek dalej czeka nas zabawa… W lesie grasują tzw. Kłusownicy. Wciąż atakują mój las, próbują wykurzyć elfy i driady z tego terenu uważając, że należy do nich. –wytłumaczyła po krótce Opiekunka. – A nie należy. –zapewniła kobietę zdecydowanym wzrokiem i tonem głosu.
Zielonoskórka nie do końca się myliła. Nilo mogła już wyczuć krew w powietrzu, a Frigg słyszała nieme jęki tortur jednej z ofiar.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Medard nie próżnował. Po lesie pałętały się -pozornie tylko bez ładu i składu- książęce siły z wielkimi psami. Zwierzaki miały na celu wytropienie, a gdy zajdzie potrzeba także pożarcie wszelkich możliwych wrogów Księstwa, którzy mieli jeszcze czelność chować się po zaroślach miast gnić pod zwałami ziemi. Zaliczali się do nich niedobitki po armii Hodorów, demarscy szpiedzy i jątrzyciele, resztki spiskowców, które spirzyły na przygraniczne ziemie, błędnie myśląc, że nikt i nic ich tam nie wyniucha oraz pospolici bandyci polujący na dzikiego zwierza bez pozwolenia władcy. Oczywiście kmiotek niosący jelonka czy dziczka, by wykarmić liczną rodzinę do takowych się nie wliczał. Co innego kłusowanie z głodu, co innego zaś za spore sumy orenów płacone przez szlachciurstwo i burżujów za trofea, skóry bądź żywe okazy dostarczone na dwory czy pałace możnych. Kurewstwo musiało się skończyć, a wszetecznicy zawisnąć lub zwiać do kraju tolerującego kompletne bezhołowie, a Monarchia Karnsteinów do takich nie należała i należeć nie będzie!
Tymczasem w obozie Książę nadal podejmował gości. Widać było, iż Argenteusa trapiły jakieś sprawy, o których wolał nie wspominać przy hałastrze. Oddalili się więc od rejwachu, jaki spowodowała posłanka w miejsce, gdzie nic nie przerywało im rozmów. Przynajmniej na razie.
- Jakaż to prośba, przyjacielu? - spytał książę, zaciekawiony nieco. Hibernatus z chwili na chwilę wydawał się coraz bardziej tajemniczy - niby nic dziwacznego dla kogoś, kto tyle przeżył, ale jednak nie dawało spokoju. Co to mogło być?...
- Ghule, powiadasz? Nie mam. Nie tylko dlatego, iż obecnie są towarem praktycznie nie do zdobycia. Musisz także wiedzieć, że społeczność Księstwa jest -jakby to wyrazić- mocno skundlona i nie wszystko wyglądające na człeka jest takowym w rzeczywistości. Nie słyszałem natomiast, by ktokolwiek zmajstrował ghula z osobnika, w którym płynie choć strużka wampirzej krwi. Próbować nie zaszkodzi, materiał zbliżony do śmiertelnika powinien się znaleźć - najemników nie brakuje. Weźmy takiego Odrina - pijusa, lesera i drobnego złodziejaszka. Prędzej w rzyci szablę schowa aniżeli walczyć cokolwiek zacznie. Dupa nie wojownik. Zrobisz z niego choćby namiastkę żołnierza, będziemy wdzięczni. - odparł Medard, po czym rozkazał wojskowym odnaleźć pijaka i przyprowadzić go tam, gdzie stacjonowali.
Po krótkim czasie pięciu osiłków ciągnęło moczymordę po ziemi pewnikiem prosto z kantyny, w której wedle tradycji podawano różnorakie trunki, ze sfermentowanym kobylim mlekiem włącznie. Ech, centaury i ich zwyczaje!
- Najjaśniejszy Panie! Przytaszczyliśmy tego ochlapusa, Odrina! - rzucił jeden z kafarów, do niedawna taszczących opierającego się żołdaka.
- Świetnie. Zasłużyliście na upragniony odpoczynek, tylko nie przesadzajcie, bo skończycie jak on. Chyba tego nie chcemy, prawda? - Medard spojrzał na osiłków i odprawił ich do kwater.
- Mistrzu, czyń swą powinność. Pijaczyna nie zając, lecz nawiać może - rzucił, czekając na początek rytuału. Czy ryt się powiedzie? Dowiemy się w swoim czasie.
Awatar użytkownika
Archael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Archael »

Istotnie, tajemniczość Archaela nijako powiększyła się, było to zapewne spowodowane faktem iż wszelkie wątpliwości niedługo miały się rozwiać, a wiadomo, że im bliżej rozwiązania, tym więcej wątpliwości w głowie się pojawia.
Wampir zawahał się gdy przyprowadzono mu pijaka, przez chwilę patrzył na człowieka, a raczej jego namiastkę, zastanawiając czy to co widzi ma szansę w ogóle przeżyć kontakt z jego krwią. Rytuał tworzenia ghula nie jest może zbyt długi czy skomplikowany, ale wymaga umiejętności, których nabyć nie jest łatwo, a polega na niczym więcej niż nakarmieniu ofiary krwią wampira, ni mniej, ni więcej, choć próba czegoś takiego przez wampira niewprawionego może się po prostu skończyć śmiercią niedoszłego ghula i to śmiercią bolesną a widowiskową… w pewnym sensie, choć nie ma sensu wdawać się w szczegóły. Jednak nawet umiejętne przeprowadzenie rytuału może skończyć się tragicznie, jeżeli osobnik jest zbyt słaby na przyjęcie krwi władcy nocy, a im silniejszy wampir tym silniejszy musi być osobnik poddawany procesowi. Pijak nie wydawał się być gotowy na przyjęcie krwi Argenteusa, wampir westchnął.
- Cóż… nie zrobię z niego ghula… człek zginie w trakcie.
Wyjaśnił krótko, patrząc na Medarda, po czym odwrócił się do swojej podopiecznej.
- Jednak Sentia nie ma tyle mocy by mimowolnie uśmiercić tego śmiertelnika.
Dodał nieco triumfalnie i wyciągnął do młodej wampirzycy dłoń.
- Wiesz jak to się robi… śmiało.
Dziewczyna podała rękę mistrzowi i dygnęła po czym podeszła do niemal nieprzytomnego z przepicia człowieka. Książę zapewne zastanawiał się czy młoda wampirzyca ma szansę dokonać trudnej sztuki, jednak trzeba wiedzieć, że jej umiejętności pochodziły bezpośrednio od istoty, która żyła przeszło osiemset lat temu, która więc z ghulami miała do czynienia codziennie i która sama tworzyła ich dziesiątki, można więc uznać, że i potrafiła tę wiedzę skutecznie przekazać.
Czarnowłosa przyklęknęła przy pijaku i z kamienną twarzą pociągnęła człowieka za włosy, odchylając jego głowę do tyłu. Mężczyzna krzyknął z bólu, bowiem dziewczyna, mimo swojego wyglądu, nie była zbyt delikatna. Sentia skutecznie zatrzymała pijaka w miejscu i unieruchomiła jego głowę, a następnie nagryzła sobie nadgarstek i zamknęła oczy.
Wartościowa krew wampirzycy skapnęła na ziemię, jedna kropla, druga, trzecia, w tym czasie dziewczyna się koncentrowała, a gdy uznała, że jest gotowa przyłożyła rękę do ust moczymordy. Mężczyzna próbował się wyrwać, ale gdy poczuł krew na ustach, mimowolnie zaczął pić, choć sam nie wiedział dlaczego mu to smakuje. Jedna kropla, druga, trzecia, po chwili mężczyzna przyłożył usta do rany i zaczął ssać krew, po dwóch głębszych łykach wampirzyca cofnęła jego głowę. Ofiara była wyraźnie niezadowolona, chciała więcej, rzucała się, ale dziewczyna zdzieliła go po twarzy.
- Teraz musimy chwilę zaczekać.
Wyjaśnił Archael, patrząc na całą scenę, stojąc przy Medardzie.
Dziewczyna wstała i odsunęła się nieco, pozostając jednak w miarę blisko przemieńca.
Śmiertelnik wygiął się i odgiął w bok, potem zgiął w pół i wszystkie jego mięśnie nagle się napięły i szybko rozprężyły, wyglądał jakby dostał ataku padaczki lub czegoś podobnego, cały pokaz nie trwał więcej niż dwie minuty, w trakcie których nikt nie reagował, nikt prócz samego pijaka, który krzyczał z bólu. Gdy przemiana się zakończyła, mężczyzna dyszał, leżąc na ziemi, zapominając o bólu, po chwili wstał, nie było po nim widać żadnej fizycznej przemiany poza tym, że już nie był pijany, a jego wzrok był bystry i skupiony.
- Podejdź człowieku do tamtego drzewa i uderz je z całej siły…
Natychmiast polecił mu Archael. Mężczyzna patrzył na niego przez chwilę nie do końca rozumiejąc co się wokół niego dzieje oraz o co został po proszony, po chwili jednak skinął głową i podszedł do drzewa i stanął przed nim, wpatrując się tylko w korę, nie wiedząc do końca co ma zrobić. Ghul uniósł dłoń i zacisnął pięść. Spojrzał na rękę, następnie na drzewo, znów na rękę i na grupę wampirów, po chwili zamachnął się i uderzył w pień. Dłoń mężczyzny wbiła się do połowy drzewa, rozsypując drzazgi naokoło, żadna jednak nie wbiła siłę w rękę mężczyzny. Człowiek wydawał się być niezwykle zdziwiony całym zajściem i patrzył tylko z otwartymi szeroko oczami na własną rękę wbitą w pień solidnego dębu.
- Zawahał się… -Wyjaśnił Archael, patrząc na Medarda- Gdyby uderzył z całej siły przebiłby i przewalił dąb.
Dodał kręcąc głową, już wiedział, że Sentia nie do końca podołała zadaniu, ghule powinny być posłuszne, jeżeli nie są posłuszne z natury, trzeba je zmusić.
Wampir podszedł do przemienionego żołnierza, po czym nie mówiąc ani słowa skręcił mu kark, a następnie zmiażdżył czaszkę. Wracając do Medarda rzucił karcące spojrzenie podopiecznej. Dziewczyna się speszyła i spuściła głowę, wiedząc co źle zrobiła.
- Miał bystre spojrzenie… - Zauważył Argenteus – to znaczy, że Sentia pozostawiła mu wolną wolę, a w przypadku patologii społecznej nie można tak robić. Gdyby posiadając taką moc zachowywałby się jak wcześniej… - Nie dokończył, mając nadzieję, że Medard sam się domyśli jakie zagrożenie niósł ghul. – Takie osoby należy pozbawić wolnej woli, ale robi się to w trakcie przemiany. Wolę można, a wręcz należy pozostawić zaufanym, lub odpowiedzialnym ludziom, a przynajmniej tak w miarę.
Wampir westchnął spoglądając na nieruchome ciało bez głowy.
- Chcę nauczyć Cię, przyjacielu, jak tworzyć ghule, a do tego i jednocześnie z tym, przekazać, część mojej krwi, co dwukrotnie zwiększy Twoją siłę. W zamian jednak… - No oczywiście, zawsze musiało być coś w zamian. – Chcę byś pomógł mi odnaleźć grobowiec mojego ojca – Argenteusa, pomógł go obudzić i… zniszczyć.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Odrin. Obozowy moczymorda, źródło wszelakich problemów w wojsku a jednocześnie kura znosząca złote jaja dla okolicznych karczmarzy, oberżystów i kogokolwiek, kto (żywy czy nieumarły) posiadał umiejętność wyrobu alkoholu lub takowemi wiktuały obracał. Dziś miał nastać kres wybryków pijaczyny, ba, nigdy więcej nic obrzydliwego czy zakłócającego codzienny porządek rzeczy stać się nie miało i nie powinno. Oto bowiem - cudacznym zrządzeniem losu śmieć zgarnięty z rynsztoka dostał drugą szansę - miał stać się ghulem - nieumarłym sługusem ludu pijącego krew, bezwolnym narzędziem w rękach wampirów.
- To było do przewidzenia.Szkoda twojej krwi na takie coś. Co do twojej podopiecznej zaś, niech działa - jeśli ciul zginie, żołnierze przytargają kolejnego. - odparł książę, po czym przyglądał się dawno niewidzianemu na tych ziemiach rytuałowi.
Dziewczyna raz-dwa poradziła sobie z Odrinem, jak również z przeprowadzeniem samego procesu przemiany człowieka w ghula.
Niestety, chwila litości dla pijusa zrobiła swoje - po co Sentia zostawiła mu tę bezmózgą jaźń, pragnącą tylko alkoholu i snu? Tego nie wiedzą nawet Pradawni Bogowie drzemiący ponoć w jednym z górskich szczytów. Tak czy srak, zaniedbanie tudzież przebłysk człowieczeństwa było powodem tak zawahania się ghula, jak też jego późniejszego unicestwienia.
- Widowiskowy pokaz. Dawno nie oglądałem czegoś takiego. - rzucił książę, mając w pamięci wyczyny ghuli tworzonych przez jego antenatów tak odległych, jak i całkiem bliskich.
- Zauważyłem. Ciekawe, kto by go upilnował, gdyby zechciał wrócić do dawnego, warcholskiego trybu życia? Dobrze, że go zniszczyłeś. Nieposłuszny ghul lub taki, który wyrwie się spod wpływu swego pana to jedno z najgroźniejszych stworzeń na obszarze Therii, a może nawet całej Alaranii. Lepiej nie dopuszczać do takich rzeczy. - odrzekł książę.
Medard prychnął, widząc zewłok Odrina, polecił żołdakom sprzątnąć truchła byle dalej stąd, a następnie kontynuował rozmowę z gośćmi.
- Wiem na czym polega rytuał przemiany w ghula, potrafię też takiego stworzyć. Co do krwi zaś - chętnie przyjmę ów dar... - zamyślił się, po czym, gdy Archael skończył swą wypowiedź, odparł:
- Pomożemy Ci, przyjacielu, ale dopiero, gdy cały ten syf w lesie i okolicach stanie się ino złym snem. Inaczej Duchy Leśne nie dadzą nam spokoju.
Tylko książę wiedział, czym są tajemnicze Duchy i jakiego rabanu mogłyby narobić, gdyby zostawić cały ten ambaras własnemu biegowi spraw. To się musi zakończyć, by w Lesie zapanował chociaż erzac dobrobytu. Zamyślony książę czekał na dalsze odpowiedzi i wydarzenia, które dopiero miały nastąpić.
Awatar użytkownika
Archael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Archael »

Książę Medard nie był ani trochę zdziwiony rozegraną tu sceną, ale Archael przewidział również to, że książę zna rytuał i rozumie niebezpieczeństwo związane z brakiem posłuszeństwa wśród ghuli. Nie raz i nie dwa zdarzało się, że ghule mordowały swoich twórców, tylko po to, by móc napoić się ich krwią do granic możliwości, oczywiście wybryk ten również powodował śmierć samych ghuli, niemniej szkoda wampirze krwi i istnienia. Tym trudniejsza sprawa związana z upilnowaniem ghula wiąże się z faktem, że stworzenia te bez trudu wędrują w świetle dnia i są niemal nierozpoznawalne wśród zwykłych przedstawicieli świata bardziej żywego, niemal – ponieważ wprawny łowca potworów potrafi rozpoznać ghula, choć ciężko powiedzieć po czym…
- Wiedz, że gdy znajdziemy Argeneusa….
Zaczął wampir
- Będziemy musieli go przebudzić i pozwolić mu odzyskać siły. Potrzebuję jego krwi, a raczej czegoś, co ukrywa głęboko w umyśle, a bez krwi nie zdołam tego zdobyć… Musisz wiedzieć, że mój Ojciec jest niezwykle potężny, podejrzewam, że nasza dwójka… a w zasadzie trójka – Dodał, spoglądając na Sentię – Może nie być dla niego wyzwaniem, choć na naszą korzyść przemawia efekt zaskoczenia.
Zatrzymał się na chwilę i zamyślił. Spojrzał najpierw na swoją podopieczną, jakby rozważając czy na pewno powinna z nimi ruszyć, lub coś podobnego. Następnie znów zwrócił się do Medarda
- Gdy uda nam się go pokonać, będziesz mógł posilić się jego krwią, co z niej wydobędziesz, będzie Twoje. Ojciec był doskonałym szermierzem, strategiem i arcymagiem, posiadał niezwykłą siłę, szybkość, wytrzymałość. Jego umysł był niezwykle bystry, a zmysły czułe… Dojście do jego mocy zajęłoby Ci zapewne przynajmniej kilkaset lat, a tak, będziesz mógł wyciągnąć część jego doświadczenia lub wiedzy wraz z krwią, lecz najpierw muszę znaleźć odpowiedzi, których potrzebuję.
Wytłumaczył, chyba już wszystko co miał wytłumaczyć. Archael sam nie zwrócił na to uwagi, ale przez cały czas jak mówił, miał napięte mięśnie, stał sztywno, nie oddychał i mówił niemal przez zaciśnięte zęby, zupełnie jakby był bardzo zdenerwowany lub zestresowany.
- Oczywiście, że masz swoje sprawy – Dodał, gdy książę mu odpowiedział – Zakończ, co masz do zakończenia, a wtedy udamy się wspólnie na tę ekspedycję.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Ghul - rozbójnik nie narobił zbyt wiele szkód, gdyż szybko i wprawnie został zlikwidowany. To samo można by było praktycznie rzec o łapserdakach i kłusownikach, którzy -wsparci niedobitkami marnych już sił Hodorów i harcownictwem Demary- poszli z Księstwem na wojnę nie myśląc o niczym innym niźli sam bój. A szkoda. Gdyby chociaż musnęli swe tępe misie rozumki do jakiegokolwiek działania, od razu stwierdziliby, iże potykanie się -nawet podjazdowe- z tak przeważającymi pod każdym względem siłami wroga, który na dodatek ma las po swojej stronie, do niczego dobrego ani dla nich, ani dla ich mocodawców nie doprowadzi.
- Domyślam się... - zaczął książę, gdy kruk sinopióry przerwał mu wypowiedź donośnym krakaniem. Okazało się, iż ptaszysko niosło wiadomość od agentów wywiadu rozlokowanych pośród leśnych ostępów. Świstek zwiastował rychły koniec wojny, ostatnie niezbyt liczne siły Demarczyków poddały się Duchom gdzieś w przygranicznym borze.
Teraz uzurpator i łotr Ildehar zapłaci za wszystko po dziesięćkroć! Nie wiedzieć czemu akurat teraz przez głąb umysłu władcy z wielkim hukiem przebrnęła starodawna pieśń krasnoludzkich inżynierów, której wyimek brzmiał następująco:

...ruszyła machina
nic jej nie zatrzyma
kto uciec nie zdoła
ten wlizie pod koła...


Wielka wojna wisiała w powietrzu, a psie syny z Demary zrobią wszystko, by do niej doprowadzić. Nawet wtedy, gdy wokół panuje względny spokój - dziwny to naród.
Medard odesłał kruka, uprzednio nakarmiwszy go kawałem suszonego mięsa jelenia. Ptak odleciał do bazy, a książę mógł w spokoju kontynuować tok rozmowy.
- Odzyskanie przezeń pełni sił sprowadzi na nas har-mageddon, o jakim nie myśleli najstarsi druidzi. Zaskoczenie niewiele tu zdziała. Gdyby jednak doprowadzić go do stanu otumanienia, można by było pokonać delikwenta niewielkim nakładem sił. Istnieją specyfiki, które działały ongiś na prastare klany wampirów sprzed czasów, gdy te poznały swoją fizjologię na tyle, by uzyskiwanie potomstwa w standardowy sposób było bardziej opłacalne niż obieranie adeptów spośród ludzi czy elfów. Środki te działają tylko wtedy, gdy wąpierz - akceptor wchłonie je z krwią donora. Zwielokrotnienie dawki oraz zastosowanie kilku rodzajów sedatywów powinno przechylić przewagę na naszą korzyść.
Medard przerwał na chwilę, upił z pucharu nieco krwi z domieszką miodu i wrócił do wątku:
- Sprawy mają się ku końcowi, niedługo będziemy mogli wyruszyć na kolejny bój.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Frigg oddzieliła się od wampirzycy i skryła w krzakach. Zbliżała się do kłusowników bardzo szybko, ale cicho. Można by rzec, iż płynęła między zaroślami, jak na leśnego ducha przystało. Driada ani trochę się nie myliła. Trzech uzbrojonych mężczyzn właśnie skrupulatnie „opiekowało się” jakimś elfem. Niestety zielonoskórna nie potrafiła określić czy jest to dla niej znajoma twarz, gdyż cały oblepiony był we krwi.
Opiekunka obejrzała dokładnie swych przeciwników, by w odpowiedniej chwili wyskoczyć nagle z zarośli posyłając pierwszemu śmiertelne cięcie wzdłuż szyi i przerywając tym samym ciągłość tętnicy. Drugiego staranowała gwałtownym kopnięciem tuż pod brodą. Odskoczyła fikołkiem za trzeciego szybko łapiąc równowagę. Walka ta naprawdę nie trwała długo, szczególnie gdy Frigg wykonała bezbłędny półpiruet, z którego wyleciał rząd ostrzy. Całkiem z przypadku, ale i też w szczęściu , drugiego kolosa również powaliło wbicie w gardziel, a trzeci… Mimo dobrego refleksu i łagodnych kilku cięć na swojej skórze szybko dorobił się śmiertelnego ciosu ze stronu driady. Jakoś szybko zleciało jej ubicie Kłusowników.
Silje zbliżyła się do elfa. Miała nadzieję go odratować, ale gdy tylko dotknęła jego ciała on na nią spojrzał spokojnym wzrokiem wypuszczając delikatnie powietrze. Zupełnie jakby dusza uszatego na oczach leśnej córy ulotniła się w przestrzeń.
Driada westchnęła wędrując gdzieś na bok wzrokiem i dojrzała zapieczętowany list. Chwyciła go w dłonie i otworzyła…A to… To co zobaczyła jest już inną historią.

Opiekunka obszukała elfa bardzo dokładnie, a gdy się rozejrzała nikogo wokół niej nie było. Prócz martwych ciał. Ruszyła więc w pogoni za informacjami.

Ciąg dalszy Frigg

        Już w trakcie przemowy Medarda Sentia podeszła do Archaela i coś do niego cicho powiedziała, zerkając jakoś dziwnie na księcia, jednak jej opiekun zbył ją jakimś cichym pomrukiem i kwaśną miną, zupełnie jak rodzic gdy mówi "dorośli rozmawiają, nie przeszkadzaj". Młoda wampirzyca z początku skapitulowała, jednak chwilę później znowu spróbowała zwrócić na siebie uwagę. Ponownie bezskutecznie. I jak to młoda kobieta, momentalnie się naburmuszyła, nawet założyła ręce na piersi na znak swego niemego buntu. Gdy Archael próbował załagodzić sprawę i zwrócił się do niej, Sentia zarzuciła gniewnie głową i bardzo szybko odeszła, a jej opiekun przez moment stał osłupiały. Zwrócił się do Medarda, prosząc go o chwilę cierpliwości i przepraszając za zachowanie podopiecznej, po czym pobiegł za nią. I był to ostatni raz, gdy książę widział swego niedoszłego wspólnika - on i jego towarzyszka zniknęli jak kamień w wodę. Tylko jacyś żołnierze roznosili plotki, iż widzieli tę parę zawzięcie kłócącą się gdzieś z dala od obozu, ale gdzie odeszli później - tego nie wiadomo. "Pewnie zmienili się w nietoperze i odlecieli", bagatelizowani sprawę śmiertelnicy.

Ciąg dalszy: Medard
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości