Szepczący LasDomek łucznika

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

        Czekał cierpliwie, aż kotołaczka go od siebie odepchnie, oczywiście nie w złym tego słowa znaczeniu. Fizycznie. Jednak nie doczekał się tego czego oczekiwał, wręcz przeciwnie. Kotołaczka najwidoczniej wykończona wszystkimi tymi wydarzeniami najzwyczajniej w świecie zasnęła. Przez chwilę czekał, czy przypadkiem po prostu nie uspokoiła się tak, jednak naprawdę zasnęła. Westchnął lekko i przejechał delikatnie dłonią po jej włosach. Nie miał serca wypuścić jej ze swoich objęć, nie tylko dlatego, że się o nią martwił, chociaż to pewnie był główny powód. Poza tym, po prostu nie chciał jej budzić. Skoro już zasnęła... to przynajmniej nie martwi się tymi wydarzeniami, które miały miejsce nie tak wiele czasu temu. A nawet tej samej nocy... Wiele czasu nie minęło, aż w końcu łucznik - mimo tego, że było mu trochę niewygodnie - zasnął.
        Nastał świt, burza ustała, wiatr już tak nie dął w drzewa otaczające chatkę jak i same jej ściany. Stayer najwyraźniej również był zmęczony ostatnimi wydarzeniami, że mimo zbliżającego się coraz większymi krokami południa się nie budził. Przed snem wiele myślał o tym, że razem z nowym dniem będą musieli zająć się ciałami zalegającymi chatkę i wydarzeniami w których wczoraj uczestniczyli. Ale w końcu udało mu się mimo tych niekoniecznie przyjemnych myśli zasnąć. No i teraz miał dość twardy - jak na niego - sen.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Zasnęli w dziwacznej, mało wygodnej pozycji. Stayer nie dość, że obejmował, zdruzgotaną całą sytuacją, Sairę, to opierał się o przewrócony stołek, który stanowił bardzo niewygodne podparcie. Oboje jednak byli tak wykończeni tym co się wydarzyło, że sen przyszedł sam, bez względu na to jak dziwaczną pozycję przybrali. Saira spała dość mocno, na tyle mocno, że nie poczuła jak zasypia Stayer. Nie słyszała też kiedy ustał wiatr. Była tak wykończona, że nie obudziły jej nawet promienie słońca wpadające do chatki przez okna.

Nastało południe. Po wczorajszym deszczu nie było śladu. Słońce wysuszyło mokrą trawę i liście na drzewach. Las powrócił do normalnego rytmu. Przez otwarte drzwi do chatki wpadał głośny śpiewa różnorakich ptaków. Szum liści był teraz łagodny i kojący zmysły. Gdzieś z daleka dobiegał cichy stuk dzięcioła. Las nie potrzebował wiele czasu by zapomnieć o nocnej ulewie. Inaczej było z Sairą, która wiedziała, że nigdy nie zapomni ostatniej nocy, że ta historia zostanie w niej na zawsze.

Kiedy zaczęła się budzić, słońce było już po drugiej stronie nieba. Musiało minąć południe. Ciężko było jej otworzyć oczy. Miała zapuchnięte i obolałe powieki. Kiedy jednak je uchyliła natychmiast zamknęła z powrotem. Słońce wpadające do chatki raziło ją w oczy. Poczuła przeszywający ból w głowie i odruchowo chwyciła się za nią.
- Ach... - westchnęła, marszcząc czoło z bólu i rozmasowując je palcami.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

        Noc, poranek... sen. Wszystko się to na tyle przedłużyło, że jakimś cudem nawet mimo dość późnej pory - bo południe to późna pora! To łucznik nadal spał. Ciężko powiedzieć z jakiego powodu tak dobrze mu się spało, mimo zdecydowanie nieprzyjemnego oparcia, bo przewrócony stołek takie stanowił. Sen? Jakieś sny miał, jak każdy. Dzisiaj wyjątkowo śniły mu się wydarzenia z poprzedniego dnia. Cała sytuacja z niedźwiedziołakiem, śmiercią Redy... wszystkim. Wbrew temu co się wydarzyło naprawdę próbował jakoś zareagować, uratować piratkę. Ale nawet we śnie nie zdołał tego zrobić.
        W końcu jednak się obudził. Albo raczej go coś obudziło. Poczuł jakiś ruch i czyiś głos. Ocknął się. Otworzył powoli oczy i zobaczył obejmowaną przez siebie kotołaczkę. Zamrugał kilkakrotnie i uniósł dłoń do głowy. Przeczesał ospale włosy.
        - Jak się czujesz? - Zapytał cicho, cofając dłonie. Dość dziwnie czuł się teraz w tej sytuacji. Dość dwuznacznej sytuacji, szczerze mówiąc.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Saira nie czuła się dwuznacznie. Zwyczajnie o tym nie myślała. Usiadła tak by pochylić się do przodu i spuścić głowę w dół. Nie chciała by słońce raziło ją w oczy.
- Źle - odparła na pytanie łucznika.
- Bardzo źle - dodała po chwili. Przełknęła ślinę i wyprostowała się zaczesując dłońmi włosy na tył głowy. Czuła się tragicznie. Bo jak mogła się czuć w takiej sytuacji? Jej przyjaciółka nie żyła. Siedziała na środku zdemolowanej chaty, a wokół niej leżały trupy. Trudno by czuła się w takiej sytuacji dobrze. Miała ochotę uciec. Przemienić się w kota i pobiec gdzieś z dala od tego wszystkiego. Zniknąć, schować się, zaszyć gdzieś daleko w lesie, byle nie myśleć. Wzięła kilka głębokich wdechów, a potem odwróciła twarz w stronę Stayera.
- Musimy... - głos jej zadrżał, wzięła więc jeszcze jeden wdech - musimy ich pochować - wykrztusiła.
- Trzeba... trzeba ich stąd zabrać i... i... - mówiła powtarzając, jakby cały czas się nad czymś zastanawiała.
- I ich pogrzebać. Nie mogą tutaj leżeć. Ja... - znów zająknęła się i nerwowo zaczesała włosy do tyłu. Jej kocie uszka nie stały dziś na baczność jak zwykle. Były jakby opuszczone, smutne.
- Muszę pozszywać Redę... - powiedziała w końcu. Nie mogła zostawić ciała przyjaciółki w takim stanie. Nie mogła jej pochować w taki sposób. Nie kiedy jej skóra byłą rozerwana, a ubranie rozdarte.
- Nie pochowam jej tak... - głos kotołaczki był cichy i wątły, łamał się i urywał. Była załamana, ale w jakiś dziwny sposób myślała trzeźwo.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

        Szczerze mówiąc, łucznik nie spodziewał się innej odpowiedzi. W obliczu ostatnich wydarzeń nie mogła czuć się dobrze. Straciła przyjaciółkę, była świadkiem takich wydarzeń i nie dziwił się, że to wszystko powodowało u niej ból i smutek. On sam, tak naprawdę nie znał przecież Redy. Ale już ją polubił i też był zły i smutny przez wczorajszy rozwój wydarzeń. Zresztą, łucznik był takim typem osoby, który przejąłby się śmiercią osoby, której nawet nie miał okazji poznać.
        - Musimy ich pogrzebać - potwierdził, po czym słuchał jej kolejnych słów. Widział, jak nerwowo zaczesywała włosy do tyłu i słyszał, jak łamał i urywał się jej głos. Stayer musiał przyznać jedno - podziwiał ją. Mimo tych wydarzeń nadal myślała trzeźwo i się nie załamywała. Chciał jej pomóc, co tu dużo mówić. Ale bał się też, że gdyby kotołaczka zabrała się za zszywanie Redy, mogłaby nie wytrzymać. Łucznik na chwilę zamknął oczy, po chwili otworzył je i popatrzył na Sairę.
        - Na pewno chcesz to zrobić? Nie byłoby lepiej od razu ich pochować? - zaproponował, chociaż nie był do końca pewien, czy dobrze robi. - wiem, że Reda to Twoja przyjaciółka - specjalnie nie użył tutaj czasu przeszłego - ale łatwiej by Ci było, gdybyśmy zrobili to od razu. - No a tak mu się przynajmniej wydawało.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

- Nie... nie mogę tak. Nie zostawię jej w tym stanie. Ona... ona zasługuje na coś więcej niż to - wyrzekła.
- Po deszczu ziemia jest mokra - stwierdziła nagle, jakby zupełnie zmieniając temat.
- Będzie łatwiej wykopać mogiły - dodała. Tak naprawdę jej trzeźwe i racjonalne myślenie było obroną przed bólem. Gdyby zaczęła myśleć o uczuciach, o tym co dzieje się w jej sercu nie byłaby wstanie zrobić nic. Kiedy myślała o tym, co należy zrobić, jakie czynności trzeba wykonać było jej łatwiej. W tej chwili stała się zadaniowa, musiała zrobić pewne rzeczy, po prostu musiała i dzięki temu nie pozwalała sobie na ból.
Bardzo powoli wstała z podłogi. Przez moment kręciło jej się w głowie, oparła się więc o najbliższą ścianę. Gdy przestało, bez słowa podeszła do miejsca, gdzie leżały pakunki jej i Redy. Chwilę grzebała w jukach, aż w końcu wyciągnęła z nich niewielkie drewniane pudełko. W środku znajdowały się igły, nici, krótkie skórzane paski i rzemienie, wszystko co było potrzebne w podróży, w razie gdyby zniszczyło się odzienie. Potem sięgnęła znów do pakunków i wyciągnęła z nich świeżą, niebieską tunikę, po czym wstała i ułożyła wszystko obok ciała rudej.

Nie pytała Stayera o zdanie, nie pytała, czy robi dobrze czy zle. Wszystko robiła w milczeniu, jakby obok niej nie było nikogo, jakby cały świat zniknął, a pozostało tylko do wykonania jakieś zadanie. Nim zaczęła robić cokolwiek przy ciele rudowłosej, udała się jeszcze do małej stajenki, w której stała Krowa i koń łucznika. Pamiętała, że kiedy odprowadzały Krowę widziała tam wiadro z wodą. Teraz zabrała je stamtąd i przyniosła do wnętrza chatki.

Usiadła na podłodze obok ciała piratki. Bardzo delikatnie zdjęła z niej koszulę i zamoczyła ją w wodzie. Mokra tkaniną umyła jej twarz, potem szyję, barki i całą klatkę piersiową, a gdy skończyła, chwyciła za igłę i nici, by pozaszywać jej rany. Przez cały ten czas milczała. Świat wokół naprawdę zniknął. Saira z namaszczeniem wykonywała wszystkie czynności wokół ciała Redy. Gdy skończyła zszywać jej rany, ubrała ją w niebieską tunikę, rozczesała jej włosy i zaplotła je w piękny warkocz. Zrobiła wszystko by kobieta wyglądała jak najlepiej. To był swego rodzaju hołd dla jej życia.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

        - Rozumiem. - powiedział krótko. Faktycznie - rozumiał. Chociaż sam nie wiedział jakby postąpił na jej miejscu to być może podobnie, w każdym razie, nie miał zamiaru jej w tym przeszkadzać. Wykorzystał jej aluzję co do wykopania mogiły. Nie wiedział jak Saira by wolała pochować Redę.
        - To... ja pójdę wykopać mogiły. - Nigdy nie musiał nikomu wykopać mogiły, więc tym razem zdecydował się postąpić tak jak nakazywał mu zdrowy rozsądek. Trzy trupy - trzy mogiły. Miał w chatce jedną łopatę, więc bez problemu mógł się za to zabrać. Mimo wczorajszej i nocnej ulewy, teraz było dość ciepło i świeciło słońce. Łucznik ściągnął z siebie koszulę z długim rękawem i został w koszulce z krótkim.
        Po chwili znalazł się obok chatki, w chyba najładniejszym miejscu obok tego małego budynku. Słońce, jakieś dziko rosnące kwiaty... no wydało mu się odpowiednim miejscem. Chwycił łopatę i wziął się do roboty. Saira miała rację, chociaż w to akurat nie wątpił, sam był tego nawet pewien. Szło mu dość sprawnie, zresztą, chciał się z tym uporać jak najszybciej - nie wiedział ile zajmie kotołaczce przygotowanie Redy, w każdym razie podejrzewał, że w chwilę się z tym nie uwinie. Tak jak i on.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Saira była w rozsypce. W jedną noc zmieniło się całe jej życie. Nie mogła jednak pozwolić sobie na słabość. Kiedy więc skończyła z ciałem Redy, uznała, że nie może tak po prostu zostawić dwóch pozostałych osób. O ile mężczyzna był ubrany, tak kobieta, która wcześniej była niedźwiedziołakiem, leżała naga na podłodze. Była piękna. Miała smukłe, młode ciało i długie, faliste, brązowe włosy. Nie myślała o niej jak o morderczyni Redy. Było jej żal. Żal tego co się stało. Żal życia przyjaciółki i życia tej kobiety, która zapewne nie miała wpływu na to co działo się z nią podczas przemiany. Jakakolwiek była prawda, Saira wolała tak myśleć. Chciała wierzyć, że to wszystko co się stało było przypadkiem, złym, tragicznym przypadkiem. Chciała by ta cała sytuacja nie miała winowajców. To po prostu się stało, nikt nie chciał źle. To było dobre myślenie. Nie chciała nikogo obwiniać. Nie mogła. To tylko by utrudniło. Musiała pozwolić odejść Rudej.
Dlatego wygrzebała z rzeczy jej białą koszulę i ubrała w nią martwą niedźwiedzice. Jej również rozczesała włosy i zaplotła w dwa warkocze. Mężczyznę tylko umyła i na tyle ile mogła, zapięła jego ubranie. Nie chciała żadnego z nich chować tak po prostu. Poszarpanych i brudnych. Nie była religijna. Właściwie to nie wyznawała chyba żadnej wiary. Jedyne w co wierzyła, to w to, że życiu należy się szacunek. Kiedy zupełnie nie szanowała swojego życia. Kiedyś rzucała je na szalę bez zastanowienia. Ale lata i doświadczenia przekonały ją, że życie jest kruche jak elfickie szkło i nie można nim szastać.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

        Być może słusznie podejrzewał, że kotołaczka z pewnoscią nie będzie chciała tej trójki pochować razem. On by tak na jej miejscu z pewnością nie zrobił. Mijał czas dość szybko. Po jakimś czasie pracy w słońcu był cały zlany potem. Nigdy nie był przystosowany do ciężkiej pracy. Mógł podróżować, mógł walczyć, mógł ćwiczyć. Ale kopanie, które z pewnoscią w takich warunkach i o pustym żołądku - z czego zdał sobie sprawe trochę zbyt późno jest zdecydowanie złym pomysłem. Doświadczył tego na własnej skórze teraz. Cały był zlany potem, czego tak naprawdę dziwić się nie mogło. O ile dał radę wykopać jeden dół, na głębokość, która według niego była odpowiednia. Czyli taka, na którą zwierzęta raczej nie powinny kopać. To w trakcie kopania drugiego był już bardzo zmęczony.
        Wbił łopatę w ziemię i usiadł obok niej. Uniósł dłoń do czoła i starł z niego pot. Usłyszał burczenie w brzuchu. Westchnął ciężko i przeczesał palcami włosy. Rzucił spojrzenie ku chatce, obok której kopał. Saira dalej nie wychodziła. Wstał z cichym stęknięciem i podszedł do drzwi, powoli uchylił drzwi, które standardowo zaskrzypiały - celowy zabieg i zajrzał do środka. Zarówno przemieniona z niedźwiedzia kobieta, Reda jak i mężczyzna byli już przygotowani - przynajmniej w jego oczach.
        - Gdybym miał być pochowany w taki sposób... to bym się cieszył. - Rzucił to spokojnym tonem, co miał na celu? Jakieś rozluźnienie napięcia, które powstało w tej chatce. Miał też nadzieję, że Saira doceni jego starania w tym zakresie - z pewnością miał dobre intencje.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

- Ech... - westchnęła głośno, słysząc łucznika - myślę, że ja też. Chociaż jak do tej pory nie zastanawiałam się jak chciałabym być pochowana. Nie wiem nawet co się dzieje z takimi jak ja po śmierci. Ludzie odchodzą do Piekła, albo Nieba, naturianie wracają do Matki Natury, każda rasa ma jakichś swoich bogów, którzy po śmierci opiekują się ich duszami, a kotołaki, lisołaki, wilkołaki? Co dzieje się z nami? Ni to ludzie, ni to zwierzęta, bez wierzeń, bez społeczności, ot wyrzutki... - zebrało jej się na filozofowanie, ale zaraz urwała. Westchnęła po raz kolejny.
- Pochowajmy ich - stwierdziła - już czas. Razem z łucznikiem zanieśli ciała przed dom. Stayer wykopał ostatni grób, mogli więc położyć w mogiłach całą trójkę. Choć mężczyzna był uparty, Sairze w końcu udało przekonać go do pomocy. Sama wzięła łopatę i zaczęła zasypywać doły. Zmieniali się, tak by raz jedno odpoczywało, raz drugie. Gdy skończyli, oboje padali z nóg. Nogi i ręce Sairy były umorusane błotem. Mokra gleba owszem dawała się łatwiej kopać, ale brudziła wszystko dookoła. Gdzieś między czasie kotka musiała przetrzeć czoło brudną ręką, bo i na jej twarzy widniała ciemna smuga z błota. Nie mówiąc już o ubraniu, które całe było w plamach. Zmęczona kotołaczka
siedziała teraz na trawie z jedną noga podciągniętą do brzucha i patrzyła bezwiednie w przestrzeń.
- I co teraz? - zapytała.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

        Wysłuchał jej odrobinę filozoficznej mowy. Zmarszczył czoło, próbując znaleźć jakąś odpowiedź, jednakże jego niewielka wiedza na takie tematy - dobra, nie posiadał takiej wiedzy w ogóle - nie pozwoliła mu znaleźć odpowiedzi, więc tylko rozłożył bezradnie ręce, w geście rezygnacji z rozmyślań i poszukiwania odpowiedzi. Łucznik uznawał prostą zasadę - jeśli się czegoś nie wie... nie warto udawać, że jest inaczej. To i tak by w końcu wyszło na jaw.
        - Pochowajmy. - Powtórzył po niej, zgadzając się na jej propozycje. I faktycznie - nie chciał się zgodzić na jej pomoc, mimo wszystko uznał, że do niego należy ta czarna robota, bo był facetem. W końcu jednak kiedy zaczęło brakować mu sił postanowił się zgodzić. I tak dużo wykopał. Ale przynajmniej mieli się zmieniać - tyle wywalczył. Odpoczął i się zmienili. I tak jeszcze kilka razy. W końcu było po wszystkim. Pochowali ich i zasypali doły. Oboje byli okropnie brudni, cali w błocie i mokrzy. Usiadł obok niej i popatrzył w górę, szukając wzrokiem nieba.
        - Co teraz... nie wiem... - Powiedział wprost. Nie przeżywał śmierci Redy tak bardzo jak kotołaczka, niemalże jej nie znał, chociaż pewnie by ją polubił, no, ale nieważne... czym mogli się teraz zająć... rozmowa... tak banalne, ale zarówno proste.
        - Co się z Tobą działo, jak nasze drogi się rozeszły? - Zapytał ni stąd ni zowąd.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

- Ze mną? - zdziwiło ją pytanie, ale też trochę otrząsnęło z szoku po śmierci Redy.
- Szlajałam się, to tu, to tam, aż dotarłam na wybrzeże. Prawdę mówiąc nie byłam szczególnie hmm... praworządna. Właściwie to obijałam się w kociej postaci. Kradłam ryby, najadałam się, a potem wylegiwałam na dachach miasta. I tak poznałam Redę, ale tym razem to ona chciała mnie okraść - uśmiechnęła się do siebie.
- Heh, dziwna sprawa, ale chciała ukraść moją obrożę, wsadziła mnie do wora i zaciągnęła do karczemnego pokoju - zaśmiała się. Z perspektywy czasu to naprawdę wydawało się komiczne.
- Ale miała pecha, bo gdy tylko mnie wypuściła przemieniłam się i uznałam, że za taką zniewagę najlepiej będzie pociąć jej buźkę. Oczywiście blefowałam, ale chciałam ją postraszyć. Myślała, że jestem czarodziejką i postanowiła błagać o życie. A potem ugadałyśmy się, że pomogę zdjąć z niej klątwę, a w zamian za to dostanę górę złota. Dobry interes. Nie przewidziałam tylko, że zdążę się z nią zaprzyjaźnić. Ruszyłyśmy na północ, prowadziłam ją przez las, do Smoków Ziemi, ale spotkałyśmy ciebie, resztą historii znasz. A Ty? Co robiłeś?
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

        Słuchał uważnie co Saira miała do powiedzenia, w końcu zadał pytanie, więc wypadało wysłuchać odpowiedzi. Co prawda nie była to historia zapierająca dech w piersiach, to mimo wszystko wrodzony talent do słuchania i cierpliwość łucznika pozwoliła z zainteresowaniem tego słuchać. No i pewnie miało coś do tego to, że bardzo lubił tę kotołaczkę, ale to może już inna sprawa.
        - Ja? Hmm... - No dobra, jego historia była odrobinę ciekawsza, bo działo się odrobinę więcej, więc musiał zrobić kilkusekundową pauzę, żeby wszystko poustawiać po kolei w głowie, żeby wypowiedź była sensowna.
        - Nie biorąc pod uwagę polowań, na których prawie ciągle jestem... to było parę ciekawszych wydarzeń. Chociażby podczas pobytu w karczmie jakimś cudem pojawił sie dziwny portal z którego wyszły dziwne stwory... ale na szczęście miał mi kto pomóc i daliśmy sobie radę. - Nie wspominał później o tym, że ktoś uznał, że to on jest odpowiedzialny za cały ten bałagan i go zaatakowali i zwiał... po co?
        - Później uratowałem kotołaczkę z jakichś lochów... całkiem przypadkiem, bo wybuchł tam pożar a ja przejeżdżałem obok... to pobiegłem komuś pomóc, no i ją uratowałem... później pomogłem jej się dostać do Ekradonu. - Pokiwał sobie głową, jak to miał w zwyczaju i uśmiechnął się.
        - Później już normalnie - polowania, podróże, nic ciekawego... no a resztę już znasz. Znowu się spotkaliśmy. - Uśmiechnął się lekko, nie musiał dodawać, że w dosć nieprzyjemnych okolicznościach - nie było sensu tego rozpamiętywać, bo po co.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

- Kotołaczkę? - zdziwiła się, ale zaraz potem uśmiechnęła pod nosem.
- Chyba masz szczęście do kotów. Może powinieneś sobie takiego sprawić. Albo przyciągasz zmiennoszktałtnych. Choć nie życzę spotkania z wilkołakiem podczas pełni. Może jednak pozostań przy kotach.

- Właściwie nie wiem co teraz zrobię - zmieniła temat.
- Nie mam ani domu, ani celu, ani nawet pomysłu na jakikolwiek cel. Może powinnam wreszcie znaleźć dom, miejsce gdzie się osiedlę. Musze wreszcie się czymś zająć. Nie wiem... może zielarstwem. Wybrać jakiś cel podróży. Ze złota Redy nici... a nie mam za wiele pieniędzy. Pewnie wybiorę się na polowanie, sprzedam to co uda mi się złapać. Kiedyś, pamiętasz, pracowałam w karczmie, ale to nie jest miejsce dla mnie. Nie czuję się w takim miejscu dobrze. Potrzebuję więcej wolności. Prawdę mówiąc to teraz zupełnie nie wiem co ze sobą zrobić. Nie mogę siedzieć w miejscu i rozpaczać po śmierci Redy - posmutniała.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

        Szczęście do zmiennokształtnych... to jest całkiem możliwe. Chociaż na dobrą sprawę w życiu spotkał tylko kilkoro przedstawicieli ich rasy. A zdarzyło się też pewnie, że nawet nie zdał sobie z tego sprawy.
        - Lubię koty... ale nie mógłbym się zajmować zwierzakiem. Zryw mi wystarcza kompletnie. - Taak, jego wierzchowiec był dla niego przyjacielem, towarzyszem... innego zwierzaka zdecydowanie nie potrzebował, głównie dlatego, że kotem na przykład nie miałby jak się zajmować na dłuższą metę, dlatego, że większość czasu spędzał w podróży.

        - Tak, tak, pamiętam... czemu nie? Wydawało mi się, że dobrze się tam czułaś. - Tak uważał, takie odniósł wrażenie, ale to może było tylko i wyłącznie złudzenie.
        - Możesz zostać tutaj - wypalił zanim pomyślał. Wbił wzrok w niebo, a przynajmniej próbował bo było to utrudnione przez korony drzew.
        - Znaczy wiesz, jeśli chcesz, dopóki nie znajdziesz czegoś lepszego. Nie odmówię towarzystwa i w ogóle. A miejsca wystarczy... wolność masz pewną, będziesz mogła robić co tylko chcesz. Tak tylko mówię... -
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

- Zobaczymy - odparła, nie chciała odpowiadać w tej chwili. Choć w obecnej sytuacji właściwie nie miała chyba innego wyboru. Na pewno najbliższe kilka dni będzie musiała spędzić u łucznika. Przez myśl przeszło jej, że będzie też musiała zadecydować co z Krową. Przecież jej nie zje, ani nie odda, żeby ktoś pokroił ją i zeżarł. Zdążyła się już przyzwyczaić do obecności tego bydlęcia. Była ciepła, miała sierść, którą dało się bawić i dawała mleko, które w czasie podróży bywało przydatne. Niestety Krowa miała też jedną, ogromną wadę, była woooolna. Bardzo wolna. Zaaa wolna. Ale jeśli Saira miałaby osiąść w jednym miejscu to mogłaby przygarnąć włochatą krówkę pod swój dach. Chyba naprawdę nie miałaby serca jej sprzedać, czy oddać, kto wie co mogliby z nią zrobić. To, że kupujący mówi, że będzie mleczna nie oznacza, że za godzinę nie poćwiartuje jej i nie zje. Cóż... jednak o tym będzie musiała zadecydować nieco później.
- Hm... - westchnęła głośno.
- Wiesz... na razie chyba nie mam innego wyboru. Nie mam dokąd pójść, postaram się przeszkadzać jak najmniej. Nie jestem szczególnie uzdolniona, ale umiem polować i znam się na ziołach... trochę - powiedziała zaskakująco spokojnie. Wyglądało na to, że Saira próbuje skupić myśli na wszystkim innym, byle tylko nie pamiętać o śmierci Redy.
- Jest gdzieś tu jakiś strumień? - zapytała. Wydawało jej się, że słyszy gdzieś w oddali szemrząca wodę, ale łatwiej było po prostu zapytać.
- Muszę się umyć. Musimy się umyć - poprawiła się. Faktycznie byli cali w błocie i przydałby się im kąpiel.
- Jeśli do wody jest niedaleko wypiorę nasze ubrania, to potrafię. A nie możemy chodzić obłoceni... w dodatku błotem z mogił - znów posmutniała.
- Po prostu... ech... tak... Musimy się obmyć. Więc jak? - spojrzała na łucznika.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości