Szepczący LasDomek łucznika

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

- Musimy myśleć logicznie - odezwała się kotka i nagle doskoczyła do mężczyzny leżącego na podłodze. Pochyliła się nisko nad jego twarzą, a dłonią dotknęła jego szyi. Może łucznik się mylił, być może mężczyzna nie był martwy. Przyłożyła policzek do lekko uchylonych ust nieprzytomnego. Miała na dzieję, że poczuje na skórze choćby najmniejszy oddech. Zamknęła oczy. Chciała skupić wszystkie myśli na jednej czynności. Dudnienie deszczu za oknem, wiatr, zgrzyt gałęzi ocierających się o siebie, wszystko to powoli cichło w jej głowie.
Skup się... pomyślała. Zacisnęła powieki. Huk ulewy znikł nagle jak za dotknięciem magii.
Proszę... choć jeden oddech... myślała.
Oparła dłoń o klatkę piersiową mężczyzny.
Nie miała pojęcia ile minęło czasu. Nagle jednak poczuła na policzku delikatne ciepło. Jak muśnięcie skrzydeł motyla. Tak lekkie jak uderzenie w powietrze skrzydeł ćmy. Tak słabe, że prawie niedostrzegalne, a jednak...
Jeszcze jedne leciutki podmuch. Kotka skupiła się mocniej. Pod opuszkami palców poczuła pulsowanie. Lecz czy była to krew mężczyzny czy może jej własna? Równe uderzenia, wolne, znacznie wolniejsze niż bicie jej serca. Jej krew płynęła szybko, wartko, jak strumień tryskający ze skały parła do przodu popychana nurtem adrenaliny. Mocne uderzenia jej serca przerywane były jednak cichym, słabym biciem serca mężczyzny.

- On żyje - kotka podniosła głowę i spojrzała na towarzyszy.
- Żyje! - powtórzyła.
- Musimy mu pomóc! - krzyknęła.
- Zaryglujcie drzwi. Nie wiemy co go raniło. Deszcz zmywa wszystkie zapachy, nie wiem czy to było zwierze - mówiła, rozdzierając ubranie leżącego na podłodze mężczyzny.
- Trzeba opatrzyć te rany.
- Masz wódkę? - spytała łucznika wprost.
- Trzeba to odkazić. Nie wiem jak długo pożyje - stwierdziła rzeczowo - może nie dożyć poranka, ale nie możemy go tak zostawić.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

Nie widział nawet najmniejszego sensu w sprawdzaniu stanu leżącego mężczyzny. Ale nie odezwał się, wrócił spojrzeniem do płomieni. Co to mogło być? Dlaczego? Jak sobie z tym poradzić? Same pytania, żadnych odpowiedzi. Podniósł dłoń do twarzy i podrapał się po odrobinę zarośniętym policzku. Nikt nic nie mówił. Saira sprawdzała stan mężczyzny, Reda wyglądała przez okno. A on? Stał, gapiąc się w płomienie próbując cokolwiek wymyślić. Nie ma to sensu, za mało wiedzieli. Za mało on sam wiedział. Był zawiedziony swoją własną postawą, zmrużył oczy nadal się wpatrując w płomienie. Nadal nic...
- On żyje - cichy głos kotołączki, po chwili powtórzyła to co powiedziała. Żyje? Aż rozchylił powieki wpatrując się to na nieprzytomnego mężczyznę, to na Sairę. Krzyk kobiety wyciągnął go z osłupienia. Zaryglować drzwi, to jest pomysł, już zrobił pierwszy krok ku nim, jednakże od razu padło ku niemu pytanie. Wódkę?
- Chyba tak. - Nie zatrzymał się tylko cofnął. Poszedł ku prowizorycznej małej kuchni i niemalże od razu wziął szklaną butelkę z trunkiem. Była niemalże opróżniona, jednakże było tam jeszcze trochę. Jakby ktoś zapytał kto to wypił, to odpowiedź byłaby oczywista - on sam. No cóż, czasem troszkę wypić może. Oczywiście nie upić się czy coś, ot takie zajęcie na nudne, samotne wieczory. Wręczył butelkę kotołaczce i od razu podszedł do drzwi. Tak jak wcześniej najpierw je otworzył wpuszczając chłodne powietrze do środka. Wyjrzał, mrużąc oczy, sprawdzając, czy coś się dzieje, coś się zbliża. Ale ciemność i ulewa nadal ograniczały widoczność. Mimo wszystko o ile coś było widać, chociaż niewiele, to nie było to nic niepokojącego, albo chociaż sugerującego jakieś niebezpieczeństwo. Zamknął drzwi i sprawnie je zaryglował. Rzucił krótkie spojrzenie piratce.
- Za mało widać, prędzej coś usłyszymy, rana jest spora, jeżeli to jakieś zwierzę to nie będzie na pewno zbyt ciche. - Wiele można było z rany tego typu wyczytać, zwłaszcza jeżeli zajmowało się czymś takim na co dzień.
Podszedł do kotołaczki i nieprzytomnego mężczyzny, po czym uklęknął obok Sairy.
- I jak? - Zapytał cicho. Było mu odrobinę głupio, że uznał, że mężczyzna nie żyje, chociaż żył. Ale na to nic nie mógł poradzić. Miał gorsze zmysły od kotołaczki, w końcu miała trochę w sobie z kocicy, na przykład lepsze zmysły. Miał prawo nie dostrzec oznak życia u nieznajomego.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Nim jednak Saira zdążyła zająć się opatrywaniem rany mężczyzny leżącego na podłodze, jej zmysły wzięły górę. Wstała, a właściwie wyskoczyła, jak wypłoszona z krzaków sarna. Jej uszy zaczęły obracać się w różnych kierunkach. Drgały, jakby szukając jakiegoś dodatkowego dźwięku, który przecinał wszystkie pozostałe. Szum wiatru, deszcz zacinający w okno, grzmot gdzieś daleko. Gałęzie... Tak gałęzie, odgłos łamanych gałęzi, chrzęst zmokłych, opadłych liści pod wielkimi stopami...
- Idzie tu! - wrzasnęła przerażona. Nie miała pojęcia co się zbliża, ale potwór musiał być wielki, skoro hałas przebijał się przez burzę.
- Musimy odciągnąć go od drzwi. Reda! - rzecz jasna chodziło o rannego mężczyznę. Reda natychmiast rzuciła się do pomocy. Nim łucznik zdążył zareagować, dwie kobiety ciągnęły już ciało mężczyzny w stronę ściany.
- Broń! - Saira spojrzała wymownie na Redę i obie natychmiast dopadły swoich pakunków. W mgnieniu oka kobiety wyposażone były w sztylety. Reda dopadła do długiego noża, teraz więc miała do dyspozycji swój kord i nóż, którymi mogła walczyć, a nawet próbować parować ciosy, krzyżując je ze sobą.
Saira chwyciła pas ze swoimi sztyletami. Tak szybko, jak tylko potrafiła zapięła go wokół bioder. Cztery, ostre jak brzytwy sztylety na prawym biodrze zalśniły świeżo wypolerowaną stalą. Dwa długie, po jej lewej stronie, skryte w skórzanych pochwach służyły do walki w zwarciu, pozostałe do rzucania.
Kobiety stanęły ramię w ramię na przeciw drzwi, gotowe do walki.
- Jest co raz bliżej! - krzyknęła Saira. Czuła, że serce wali jej jak młotem. To co szło w ich stronę było niebezpieczne i zdeterminowane. Chciało zabijać. Kotka miała wrażenie, że czuje gniew, który co raz szybciej zbliża się w ich stronę. Nieopamiętaną wściekłość i żądze mordu.
Czułą jak zasycha jej w ustach, jak krew uderza jaj do twarzy, a stopy i dłonie robią się lodowate. Przełknęła ślinę wpatrują się w okno po jej prawej stronie. To szło stamtąd. Słyszała wyraźnie. Starała się oddychać regularnie tak by uspokoić zmysły. Nie mogła teraz pozwolić by strach przejął nad nią kontrolę. Przecież nie pierwszy raz jej życie było w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nie pierwszy raz stawała w obliczu śmierci. Opuściła ramiona jakby przyczajając się. Jej ogon rzucał się niespokojnie, w różne strony, jak u kocura gotowego do walki o swoje terytorium. Zmrużyła oczy w oczekiwaniu na najgorsze stworzenie, jakie widziała w życiu. Czuła, że to co zaraz stanie przed nimi, będzie bestią, z którą nikt wcześniej nie odważył się walczyć.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

Teraz również i on to usłyszał. Zaraz po wrzasku kotołaczki. Odgłos łamanych gałęzi, chrzęst gniecionych liści pod stopami. Ogromnymi stopami jak mógł wywnioskować po tym co słyszał. To coś było wielkie. Zdecydowanie, skoro głos przebijał się przez szum wiatru i deszczu oraz pojedynczych grzmotów. Musiało być spore. Niedźwiedź? Pierwsze przyszło mu to do głowy. Faktycznie, rana na boku mężczyzny mogła wskazywać niedźwiedzia. Kolejna niezauważona poszlaka. Wyszedł z wprawy... Ale to nie był czas na rozmyślania, wręcz przeciwnie. Teraz trzeba było działać. Kiedy dwie kobiety odciągały ciało mężczyzny on doskoczył do ściany o którą miał oparty łuk. Jak dobrze, że miał założoną cięciwę. Jasne, łuk w takim niewielkim domku nie jest zbyt użyteczną bronią. Ale jeżeli potrafisz się nią posługiwać - a Stayer potrafi, to można zrobić na prawdę wiele. Stając w dobrym miejscu bez problemu zdoła wypuścić ze dwie strzały. Przynajmniej. Tylko pytanie, co to za stworzenie? Jeżeli faktycznie to jest niedźwiedź... Będzie cholernie ciężko. Jasne, o ile w samym lesie byłby w stanie sobie z nim poradzić, chociaż nie bez problemów, ba, byłaby nawet opcja, że nie dałby rady, to tutaj sytuacja klarowała się zgoła inaczej. Niewielka przestrzeń i przede wszystkim - Saira i Reda. Priorytetem w tej chwili stała się chęć ochrony ich. Nie czekając nawet odszukał wzrokiem kołczan, który na szczęście był blisko i zgrabnie przerzucił go przez ramię. W mgnieniu oka wyciągnął strzałę nakładając ją na cięciwę. Trzeba być przygotowanym. Popatrzył na dwie kobiety. Saira miała pas ze sztyletami. Zalśniły one na jej prawym biodrze. Zadbane ostrza, zdołał zauważyć i dwa dłuższe po drugiej stronie. Natomiast Reda była wyposażona w kord i długi nóz. Niezłe wyposażenie. Ale... To było spore zwierzę. I groźne oczywiście. , tutaj walka w zwarciu była praktycznie bezsensowna bo tak na prawdę nawet mieczem, czy dwoma byłoby ciężko sobie z nim poradzić.
Kiedy był pewien, że jest w pełni gotowy, rozległ się głośny ryk sprzed jego chatki. W następnej chwili? Zaraz po ryku coś potężnego uderzyło w drzwi, niemalże od razu je wyważając które z hukiem uderzyły o ziemię. A w następnej chwili rozległa się sytuacja jak z horroru. Jako, że był wieczór a wyładowanie atmosferyczne powodowały błysk, w jednej chwili zrobiło się na zewnątrz trochę jaśniej, jakby niedaleko uderzył piorun. Przez ten moment mogli wyraźniej dojrzeć masywną sylwetkę potwora. Łucznik niewiele myśląc instynktownie wycelował i nawet nie mierząc wypuścił Strzałę, celując w środek piersi bestii. Był pewien, że to go nie powstrzyma. Widział jego grube futro, które zamortyzuje niemalże całą prędkość lecącej strzały. Za pierwszą strzałą zaraz poleciała druga, wycelowana w dokładnie to samo miejsce. Nim ta doleciała, już kolejną nakładał na cięciwę.
Awatar użytkownika
Reda
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Pirat
Kontakt:

Post autor: Reda »

Wyłamane drzwi przestraszyły piratkę. Instynktownie uniknęła drzazg odlatujących od zniszczonych drzwi. W miejscu gdzie przez chwilą było jeszcze wejście, ujrzały to coś! Wielki potwór, gdzieś wielkości niedźwiedzia, a może wyższy. Cały czarny w blasku piorunu, przerażający. Po chwili w jego stronę świsnęła strzała wystrzelona przez łucznika. Idealnie ugrzęzła w ciele stwora. Ten zawył, zamachał czymś co było wielki łapami, pełnymi pazurów, po czym ryknął gniewnie. Kolejna strzała mimo że równie celna i mocna jedynie rozdrażniła i tak już złego potwora. Reda widziała już, że zaraz zaatakuje, dlatego zebrała się w sobie i z okrzykiem skoczyła by ciąć go mocno w bok. Zawirowała i cięła kordem, krótko i mocno. Nie zastanawiając się dalej już szykowała się do wyprowadzenia kolejnego ciosu.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Saira widziała już wiele dziwów tego świata, ale o tym tylko słyszała. To nie był niedźwiedź, niedźwiedzie miały inny zapach, śmierdziały ziemią, sierścią i stęchlizną. To co przed nimi stało przyniosło ze sobą nie tylko smród niedźwiedzia, ale też zapach... człowieka. Stał przed nimi, wielki, rządny krwi niedźwiedziołak.

Kotołaczka wiedziała, że muszą walczyć wspólnie, jeżeli chcą wygrać to starcie. W tym samym momencie, kiedy Stayer strzelał do niego z łuku, ona wyciągnęła sztylet, wycelowała i rzuciła.Srebrne ostrze wbiło się w ramię zwierzęcia.
W chacie rozległ się przerażający ryk bestii. Wyczulone uszy Sairy ledwo było w stanie to znieść. Poczuła dzwonienie w głowie. Na sekundę zamroczyło ją, na szczęście zdążyła odskoczyć w bok. Rozwścieczona bestia rzuciła się w jej stronę. Wielka łapa niedźwiedziołaka przecięła powietrze, kierując się w stronę kotki.
Zwinna zmiennokształtna rzuciła się do przodu i przekoziołkowała w stronę drzwi. Wylądowała na nogach, kucając chwyciła za drugi sztylet i rzuciła w stronę niedźwiedzia. Trafiła w kark. Powietrze znów rozdarł ryk bestii.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

         Sam łucznik, na chwilę obecną nawet nie podejrzewał, czy nie starał się domyślić, kim, czy raczej czym jest ich przeciwnik, niedźwiedź. Nie miał tak na prawdę wiele styczności z wszelkimi zmiennokształtnymi, jak i z samymi niedźwiedziami. A co dopiero z niedźwiedziołakami... tak naprawdę to styczności z takowymi nie miał nigdy. Teraz jedynym jego priorytetem była ochrona Sairy i Redy, no co? W ostateczności nawet własnym kosztem, ale zawsze lepiej, gdyby coś takiego by się nie musiało zdarzyć, prawda?
         Reda nie pozostawała bierna wobec wszystkiego co się tutaj działo, z okrzykiem doskoczyła do bestii, tnąc go swoim kordem w bok, obserwował ze swoistym podziwem jej obrót i kolejne krótkie, mocne uderzenie w bok. Widać było po niej, że już szykuje się do zadania kolejnego ciosu. Na to chyba jednak nie było czasu. Sam łucznik na chwilę przerwał ostrzał, nie chcąc narażać na niebezpieczeństwo ani Redy, ani Sairy, wiedząc bardzo dobrze, że jakiś niespodziewany ruch z ich strony, zwłaszcza, że był blisko zmiennokształtnego, mogły skutkować niefortunnym trafieniem nie dla nich przeznaczonej strzały. W następnej chwili bestia widząc, łatwiejszy cel w kotołaczce, podążyła ku niej.
         Kiedy bestia rzuciła się na Sairę, łucznikowi serce podskoczyło do gardła i z zapartym tchem obserwował co się wydarzyło dalej, ta na szczęście rzuciła się do przodu i przekoziołkowała, lądując na nogach. W następnej chwili nóż którego szybko dobyła i rzuciła w bestię trafił w kark potwora, wbijając się w niego. Niemalże od razu rozległ się ryk potwora, a łucznik? Widząc, że w tej chwili bestia stoi w miejscu, unosząc pysk do góry i rycząc jest łatwo narażona na jego strzały. Ani piratki, ani kotołaczki przy niej nie było, błyskawicznie sięgnął do kołczanu po strzałę, unosząc już łuk.
         W mgnieniu oka nałożył strzałę na cięciwę, wypuszczając ją w kierunku bestii, tam gdzie sterczały już dwie strzały, wbiła się po chwili kolejna, a zaraz po niej trzecia. Ryk bestii nabrał na sile i ułamek sekundy później wbiła się w nią kolejna strzała. Ryk przeszedł już bardziej w charczenie, a łucznik postąpił krok do przodu, wypuszczając kolejną strzałę. Opuścił łuk i to był błąd. Bestia chociaż już śmiertelnie ranna, nadal stała na nogach. Dopatrzyła się tego kto sprawił jej tyle bólu i rzuciła się na łucznika. Jego refleks prawdopodobnie go uratował. Niemalże w ostatniej chwili runął w bok, czując jednak ból w ramieniu. Wypuścił z dłoni łuk, bo to właśnie w rękę trzymającą broń został zraniony. Usłyszał za sobą głuche uderzenie o ścianę i odwrócił tam wzrok, to potwór uderzył w ścianę i już padł na ziemię. Chyba miał dość, albo po prostu wyzionął ducha? W każdym razie, tak jak wcześniej oddechu nie było słychać. A sprawdzać tego to on nie miał zamiaru. Odetchnął głęboko i uniósł dłoń do rannego ramienia, skrzywił się delikatnie widząc krew na dłoni kiedy ją cofnął by móc obejrzeć. Syknął cicho czując teraz pulsujący ból. Potrząsnął głową, odpychając od siebie myśli związane z raną, to tylko draśnięcie, nic poważnego. Zaraz się odkazi.
        - Chyba po nim... - Rzucił, dalej obserwując leżące ciało.
Awatar użytkownika
Reda
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Pirat
Kontakt:

Post autor: Reda »

Reda napięła wszystkie mięśnie gotowa do skoku i ataku kolejnego na stwora. Widziała jak rusza nagle w stronę kotołaczki. Jak z pełnym złości rykiem rzuca się na nią. Zakręciła kordem w dłoni gotowa rzucić się mu nawet na plecy. Byle tylko nie dopadł jej przewodniczki. Co jak co, nie musiały pałać do siebie wielką miłością, ale Reda nadal potrzebowała przewodnika. Saira odskoczyła żywo i sprawnie, jak zresztą można się było spodziewać. I wtedy właśnie niedźwiedź, lub to coś co go przypominało, obróciło się w stronę łucznika. Kobieta wstrzymała, aż powietrze obserwując sytuację. Chyba bogowie sprzyjali łucznikowi, że uszedł z tego cało. Wielkie cielsko potwora opadło na podłogę z trzaskiem. Wszyscy znieruchomieli na dłuższą chwilę.
- Oby po nim - syknęła Reda - do stu otrutych beczek rumu! Co to było... zresztą byle nie żywe już było.
- Sprawdzę - dodała ruszając w stronę cielska.
- Saira jak możesz opatrz łucznika - rzuciła widząc krew znaczącą rękaw mężczyzny. Wyciągnęła przed siebie broń i podeszła powoli do niedźwiedzia. Najpierw dźgnęła go końcem korda. Kiedy ten nic nie uczynił, dała mu porządnego kopniaka.
- Nie żyje - oceniła nadal jednak nie schowała oręża. Trochę jakby bała się, że zaraz ich wróg ożyje.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

- Nie! Reda! - Saira krzyknęła widząc, że ruda zbliża się do niedźwiedziłaka.
- Nieee! - krzyk kotołaczki przeciął powietrze. Ona wiedziała, że niedźwiedź żyje, wyczulonymi uszami słyszała jego słaby oddech. Natychmiast rzuciła się w stronę piratki, by odepchnąć ją od zwierzęcia. W tym samym momencie stwór podniósł łapę i z całych sił uderzył Redę. Nie zdążyła zareagować. Kord wypadł jej z ręki. Ostre pazury przecięły ubranie kobiety i wbiły się w nią głęboko, rozdzierając od klatki piersiowej w dół, aż do podbrzusza.
W przypływie gniewu, strachu i rozpaczy Saira uniknąwszy obrażenia od niedźwiedzia chwyciła kord rudej i jednym susem wskoczyła wprost na wielki łeb stwora, z całą swoją siłą wbijając w jego czaszkę ostrze, tak głęboko jak tylko mogła.
- Giń!!! - krzyknęła tak rozjuszona, jak nigdy w życiu. Niedźwiedź zawył i padł. Teraz umarł już na pewno. Nie mógł przeżyć czegoś takiego. Gdy tylko wyzionął ducha jego cielesność zaczęła się zmieniać. Saira odskoczyła w bok. Niedźwiedź nagle zaczął tracić sierść i zmniejszać się, a po kilku sekundach ich oczom ukazała się... kobieta. Piękna, brązowowłosa kobieta o anielskim ciele. Kotołaczka doznała szoku. Spodziewała się jakiegoś gniewnego, rosłego mężczyzny, a nie wątłej jak liść kobiety. Na kilka sekund straciła orientację w tym co się dzieje.
- Reda - wybrzmiało nagle z jej ust.
- O boże, Reda - odwróciła się natychmiast w stronę gdzie leżała ruda. Raniona tak dotkliwie nie miała szansy na przeżycie. Leżała bezwładna, z otwartymi oczami. Krew sączyła się z każdej rany w ciele. Sairze zrobiło się słabo.
- Nie! Redziu, nie! Nie, proszę! - dopadła do ciała kobiety i chwyciła ją za ramiona.
- Nie! Proszę, nie umieraj! Rudzielcu! Błagam Cię! - krzyczała, a jej twarz zalała się łzami.
- Nie, nie, nie, nie, nie! Proszę! - objęła pieratkę z całych sił.
- Nie umieraj! Błagam... - płakała. Było jednak za późno, Reda nie reagowała. Jej dusza zdążyła już odejść do innego świata.
- Nie, nie możesz mnie zostawić. Nie, błagam, nie - powtarzała już chyba bezwiednie. Czuła, że serce wyrywa jej się z piersi. Wiedziała, że Reda już się nie obudzi, ale nie chciała dopuścić do siebie tej myśli.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

- Ostrożnie - rzucił tylko do Redy, obserwując uważnie jej poczynania. Wystarczająco wiele razy brał udział w polowaniach, by wiedzieć, że zwierzęta niejednokrotnie chociaż wyglądają na martwe, to nadal żyją. I ostatnim ruchem potrafią kogoś zabić. Zwłaszcza, że tak naprawdę niedźwiedzia jeszcze nikt nie dobił. Obserwował więc uważnie. Nagle pomieszczenie przeciął krzyk Sairy, ale wtedy było już za późno. Łucznik od razu zwrócił się w stronę niedźwiedzia i Redy, w tej samej chwili ten jej dziwny miecz uderzył o podłogę. Stayer widział dokładnie jak Reda legła na podłogę bez ruchu. A Saira w moment znalazła się przy potworze, skutecznie go już zabijając. Nie mógł przeżyć. W następnej chwili ciało zabitego niedźwiedzia zaczęło się przeistaczać. A po kilku sekundach mógł zobaczyć kobietę... piękną o brązowych włosach. Przez chwilę wpatrywał się w nią ogromnie zdziwiony by oprzytomnieć dzięki głosowi Sairy. Popatrzył na leżącą Redę... straciła za wiele krwi. Odrzucił łuk w bok i zbliżył się do Sairy.
- Nie uratujesz jej... pozwól jej odejść - delikatnie złapał jej dłonie i zmusił, bo mimo wszystko był od niej niewątpliwie silniejszy, by puściła piratkę. Wiedząc, że wcale łatwo mu to nie przyjdzie i kotołaczka będzie protestować to po prostu przykucnął obok niej i mocno do siebie przyciągnął, obejmując ją ramionami. Innymi słowy - mocno ją do siebie przytulił. Był od niej co prawda odrobinę niższy, jednak bez problemu udało mu się to zrobić. Odniósł wrażenie, że to jest dobry pomysł. Zmiennokształtna się wypłacze, ewentualnie uderzy bezwładnie pięściami w jego tors i się uspokoi. Mieli wystarczająco czasu, by mogła teraz tak robić, więc mógł tak trwać naprawdę długo. A wypuścić jej zdecydowanie nie miał zamiaru.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Saira nie chciała puścić Redy. Nie wierzyła, że piratka umarła. Nie chciała wierzyć. Przecież to było niemożliwe. Nie mogła umrzeć. Nie mogła... Przecież przed chwilą jeszcze rozmawiały, przed chwilą walczyły ramię w ramię. Nie... To nie mogła być prawda. Kiedy poczuła na sobie dłonie łucznika zupełnie je zignorowała. Ciągle przytulała do siebie martwą Redę i nie miała zamiaru jej zostawić. Była roztrzęsiona i zapłakana. Nie docierało do niej, że kobieta naprawdę nie żyje. Nie wiedziała nawet w którym momencie Stayer odciągnął ją od ciała rudowłosej, lecz kiedy ją przytulił rozpłakała się jeszcze bardziej. Nie próbowała się wyrywać, nie próbowała uciekać. Po prostu płakała. Nie rozumiała dlaczego to wszystko się stało, dlaczego właśnie Reda.

Owszem dogryzały sobie, zaczepiały się w siebie, często drażniły się na wzajem, ale piratka była chyba pierwszą osobą, z którą przekomarzanie się sprawiało Sairze przyjemność. Ich rozmowy były zawsze ciekawe, dyskusje przejmujące. Miały odmienne zdania, ale to właśnie je łączyło. W końcu Saira miała godnego przeciwnika w rozmowach. Polubiła Redę, choć na samym początku chciała ją zamordować, bo ta zamierzała ją okraść. Ale ostatecznie postanowiły podróżować razem i była to świetna decyzja i dla kotołaczki i dla piratki.

- Nie-e-e -płakała, chowając twarz w torsie łucznika.
- Nie, nie, nie, nie chcę... Nie chcę. To nie prawda - powtarzała, choć mówiła bardziej do siebie niż do mężczyzny. Dławiła się łzami, kaszlała, oddychała ciężko i szybko. Czasem nie mogła złapać oddechu, dusząc się zalewającymi twarz słonymi strumieniami. Łkała jak dziecko, które straciło kogoś bliskiego.
- Nie... To nie prawda... Powiedz, że to nieprawda! Nie - krzyczała szlochając.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

        Kiedy Saira została przez niego przyciągnięta, rozpłakała się na dobre. Ale on to rozumiał bardzo dobrze. Co prawda sam był samotnikiem i nie mógł stracić nikogo bliskiego - bo bliskich nie miał - to rozumiał to uczucie. W końcu jest mimo wszystko człowiekiem i nic co ludzkie, nie jest mu obce.
        Kotołaczka schowała twarz w jego torsie i mówiła do siebie, większość niezrozumiale, bo kaszlała i oddychała ciężko i szybko. Momentami nawet nie mogła złapać oddechu. Ale on czekał cierpliwie, nie odpowiadając nic na jej słowa. Bo co miał powiedzieć? Nie miał najbledszego pojęcia co w tej sytuacji mógłby powiedzieć. W końcu, skąd mógłby wiedzieć, samemu nigdy nie będąc w takiej sytuacji, ani nie mając potrzeby podtrzymaniu na duchu kogoś takiego. To już i tak dobrze, że ją do siebie przytulił! Ale to było raczej bardziej instynktowne, niż przemyślane.
        Położył dłoń na jej włosach, delikatnie ją po nich głaszcząc.
- ćśśś... już, już - mówił do niej teraz jak do dziecka, które płakało. To była kolejna rzecz, której nie przemyślał. Po prostu nie wiedział co powiedzieć i zaczął to powtarzać jak mantrę, próbując ją podtrzymać na duchu. Przynajmniej do tego był zdolny.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Była noc, na dworze szalała wichura. Przez otwarte drzwi do chatki wpadały liście, gałęzie i deszcz. W małym, drewnianym domku panował taki sam chaos jak na zewnątrz. Na podłodze leżały trzy ludzkie ciała, a gdzieś pomiędzy tym wszystkim znajdowała się załamana Saira i jej przyjaciel. Nikt nie spodziewał się, że spokojny wieczór zmieni się w walkę o życie. To miała być kolejna, cicha noc, a dla Sairy i Redy wreszcie noc pod dachem, nie pod gołym niebem. Tymczasem wszystko wywróciło się do góry nogami. Nic nie było takie jak miało być.

Kotka nie miała pojęcia ile trwała w bezruchu w ramionach łucznika, ale kiedy przestała płakać, na zewnątrz nie było śladu po wichurze, a noc stała się jakby mniej mroczna. Wiatr przegnał chmury, a na czarnym niebie pojawił się wielki, jasny księżyc, którego promienie przebijały się teraz przez korony drzew, oświetlając mroczne ścieżki lasu. Ogień w palenisku przygasał, w chatce zrobiło się dziwnie chłodno, a może po prostu Saira dopiero teraz to zauważyła. Z resztą dopiero teraz zaczęło do niej docierać to co się stało. Reda nie żyła. Niedźwiedziłak, który wtargnął do chatki zabił ją i sam zginął. Zginął i to z rąk Sairy... W domu leżała jeszcze jedna martwa osoba... Mężczyzna... ten, który znalazł się w chatce zanim jeszcze drzwi wyważył niedźwiedziołak, a właściwie niedźwiedziołaczka.

Wszystko bardzo powoli układało się w głowie dziewczyny. Wydarzenia składały się w jedną, chronologiczną całość. Obrazy w jej umyśle w końcu zaczęły tworzyć jedną, spójną opowieść. A historia jaka została z nich utkana była jak koszmarny sen. Kotka odsunęła się nieco od łucznika i spojrzała na niego smutnym wzorkiem. Miała spuchnięte powieki i usta obolałe od słonych łez. Jej policzki mimo czerwonych wypieków były lodowate. Wyglądała jak obraz prawdziwej rozpaczy, lecz jej smutny wzrok nie pytał już "dlaczego?". Mówił raczej: "Masz rację... to już koniec... nie mogę już nic zrobić..."
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

        Pora robiła się, wbrew pozorom późniejsza niż wcześniejsza. Czas mijał nieubłaganie, a Stayer? Cierpliwie trzymał kotołaczkę w objęciach, mając tylko nadzieję, ze jakoś sobie z tym co się wydarzyło da radę. Nie załamie się, czy cokolwiek w tym kierunku. Łucznik nie mógł odeprzeć od siebie wrażenia - być może całkiem słusznego - że zawsze, kiedy droga Sairy, z jego się krzyżowały, dochodziło do nieszczęść. Pożar w karczmie przyjaciół zmiennokształtnej. Teraz śmierć Redy. Nic nie działo się dobrze.
        Minęło więcej czasu. Ogień w palenisku przygasł, zrobiło się chłodniej, dlatego łucznik odrobinę mocniej przytulił do siebie kotołaczkę. Ta w końcu jednak odsunęła się nieco od niego i spojrzała na niego. Widział dokładnie smutek, który wypełniał jej spojrzenie. Cała jej twarz wyrażała wszystkie uczucie które w sobie teraz dusiła. Na smutku zaczynając oczywiście. Łucznik ani nie drgnął, kiedy się odsunęła i czekał, aż zrobi jakiś ruch. Powie coś, lub cokolwiek innego. Dlaczego na to czekał? Pewnie dlatego, że jak od początku nie wiedział co powinien zrobić, tak teraz wcale się to nie zmieniło.
        Mężczyzna rozejrzał się po tym "bałaganie", który tu panował. No fakt. Słabo to wszystko wyglądało. Chatka można powiedzieć zdemolowana w sporej części. Ale to wszystko da się ogarnąć. Ciała, cóż... tutaj też się z tym zaradzi jakoś. Ale nie teraz, nie chciał zamęczać tą kwestią kotołaczki, wiedząc, że już teraz bardzo cierpi ostatnimi wydarzeniami.
        Zadął wiatr, drzwi uderzyły z trzaskiem o ścianę i zarówno Saira jak i Stayer mogli słyszeć siebie nawzajem i wycie wiatru. Czysto teoretycznie ich ciała przejął teraz dojmujący chłód towarzyszący powietrzu, które dostało się do środka razem z tymi powiewami. Łucznik wiele nie myśląc, znowu zamknął oczy i przyciągnął zmiennokształtną do siebie, zarówno w geście podtrzymania na duchu, jak i ochrony przed chłodem.
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Kotołaczka zadrżała, czując na skórze zimny podmuch wiatru. Huk jaki rozniósł się po pomieszczeniu, gdy drzwi uderzyły w ścianę, sprawił, że dziewczyna skuliła się jeszcze mocniej w ramionach łucznika. Miała wrażenie, że myśli ulatują jej z umysłu, że staje się ich co raz mniej. Najpierw obrazy były wyraźne, ale z każdą chwilą robiły zdawały się bardziej rozmywać. W pewnym momencie kotka przestała czuć na skórze zimny wiatr, odgłosy z zewnątrz były co raz cichsze. Jej powieki robiły się co raz cięższe. Łzy przestały płynąć, a myśli zupełnie rozpłynęły się gdzieś w oddali. Dziewczyna zasnęła.

W całej tej przerażającej historii, w bałaganie, wśród ciał i świstów wiatru, po prostu zasnęła. Powoli nadchodził ranek. Była zmęczona już kiedy przybyły do chatki, a to co się wydarzyło osłabiło ją zarówno psychicznie jak fizycznie. Zmęczenie wzięło nad nią górę. Przytulona do Stayera czuła się bezpiecznie. Na tyle bezpiecznie, na ile mogła czuć się w takiej chwili. W przeciwieństwie do łucznika, ona nie myślała teraz o tym, że ich drogi krzyżują się w niebezpiecznych i tragicznych momentach. Była tak przejęta teraźniejszością, że przeszłość zostawiła gdzieś daleko, w zakamarkach umysłu.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

        Czekał cierpliwie, aż kotołaczka go od siebie odepchnie, oczywiście nie w złym tego słowa znaczeniu. Fizycznie. Jednak nie doczekał się tego czego oczekiwał, wręcz przeciwnie. Kotołaczka najwidoczniej wykończona wszystkimi tymi wydarzeniami najzwyczajniej w świecie zasnęła. Przez chwilę czekał, czy przypadkiem po prostu nie uspokoiła się tak, jednak naprawdę zasnęła. Westchnął lekko i przejechał delikatnie dłonią po jej włosach. Nie miał serca wypuścić jej ze swoich objęć, nie tylko dlatego, że się o nią martwił, chociaż to pewnie był główny powód. Poza tym, po prostu nie chciał jej budzić. Skoro już zasnęła... to przynajmniej nie martwi się tymi wydarzeniami, które miały miejsce nie tak wiele czasu temu. A nawet tej samej nocy... Wiele czasu nie minęło, aż w końcu łucznik - mimo tego, że było mu trochę niewygodnie - zasnął.
        Nastał świt, burza ustała, wiatr już tak nie dął w drzewa otaczające chatkę jak i same jej ściany. Stayer najwyraźniej również był zmęczony ostatnimi wydarzeniami, że mimo zbliżającego się coraz większymi krokami południa się nie budził. Przed snem wiele myślał o tym, że razem z nowym dniem będą musieli zająć się ciałami zalegającymi chatkę i wydarzeniami w których wczoraj uczestniczyli. Ale w końcu udało mu się mimo tych niekoniecznie przyjemnych myśli zasnąć. No i teraz miał dość twardy - jak na niego - sen.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości