Szepczący Las[Gdzieś w lesie] Wędrówka.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Sama nie była pewna, czy może wierzyć w to, co widzi. Czy rzeczywiście w tym lesie mogły mieszkać takie ogromne smoki? Tak, druidka słyszała opowieści o potężnych zwierzętach, jednak do tej pory nie przypuszczała, że "potężne" może oznaczać coś lub kogoś o takich rozmiarach....
Zatrzymała się i stała tak, wpatrując się w zniszczenia, niezdolna do kolejnego kroku. Spróbowała sobie wyobrazić zwierzę na tyle wielkie, żeby mogło zrobić coś takiego. Okazało się, że nie posiada aż tak bogatej wyobraźni. Nie zauważyła nawet, że stoi z otwartymi ustami, wpatrując się w widok przed sobą. Raczej nie wyglądała zbyt mądrze, ale zupełnie nie zdawała sobie z tego sprawy.
Usłyszała słowa kowala, ale chwilę trwało, zanim one do niej dotarły.
Otrząsnęła się z osłupienia, zamrugała kilkakrotnie i potrząsnęła głową, jakby budziła się ze snu: - Spadło? - w jej głosie było słychać panikę. Zadrżała. Jakieś żywe stworzenie prawdopodobnie potrzebowało jej pomocy, a ona nie była pewna, czy nie jest zbyt przerażona by myśleć. Czy miała wystarczającą ilość ziół i maści by pomóc rannemu olbrzymowi? Nie leczyła jak dotąd żadnego smoka, jej wiedza na temat tych magicznych zwierząt pochodziła tylko z ksiąg i nauk ojca.

Nurdin rozglądał się, Tilia nie była pewna, czy czegoś wypatruje, czy tylko jest ostrożny. Ale i ona rozejrzała się dookoła. Nie wiedziała nigdzie Persewira. Czyżby wyczuł niebezpieczeństwo i zdążył się ukryć? Miała nadzieję, że tak i że nic mu się nie stało. Przywiązała się do tego chłopca i żal byłoby jej się z nim rozstawać.

- Oczywiście, że idziemy - wymamrotała, nadal rozglądając się dookoła. Zrobiła kilka kroków w kierunku kowala. Na wszelki wypadek wolała być blisko niego. Ale powoli przestawała się bać. Ktoś (lub coś) potrzebował jej pomocy, nie mogła się wahać i ociągać. Każda minuta była cenna.
- Chodźmy - dodała. Starała się, by zabrzmiało to wystarczająco zdecydowanie. Przede wszystkim starała się przekonać samą siebie, że musi zapomnieć o swoim strachu.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Oczyma wyobraźni Nurdin widział przed sobą górę bogactwa i sławę jaką przyniosą mu wyroby z smoczych artefaktów. Był gotów natychmiast popędzić do miejsca gdzie kończyło się pasmo nienaturalnej dewastacji lasu, a gdzie najprawdopodobniej odnajdzie cel swojego istnienia. W tej sytuacji ciężko było słuchać rozsądku, gdy cała reszta jego ciała, domagała się natychmiastowych działań. Szczęściem kowala był również cenionym handlarzem. Nawet jeśli owo uznanie przejawiało się tylko w subiektywnej opinii krasnoluda, nie zmieniało faktu iż potrafił on oszacować ryzyko i zagrożenie dla prowadzonych przez siebie inwestycji, a co za tym idzie zamiast szarży ku szczęściu, Nurdin zdecydował się na ostrożne penetrowanie każdej piędzi zniszczonego lasu.
- Powinniśmy zachować czujność. Nigdy nie słyszałem o smoku który to dokonał by swego żywota w czasie spokojnego lotu. Ani o takim który nagle zapomniałby podstaw posługiwania się skrzydłami. – Zauważył Nord. - A co za tym idzie, gdzieś tam w górze wciąż może być to coś, co zrzuciło naszego nieszczęśnika na ziemię. Ale bez obaw. Krasnoludy to urodzeni tropiciele. Potrafimy być bezszelestni, niemal wtapiając się w otoczenie. Niektórzy z nas są w tym tak dobrzy, iż sami nie potrafią się później odnaleźć, a wykorzystując owe umiejętności znikają na długie lata. – Chwalił się kowal, dzwoniąc przy tym niesionym na plecach ekwipunkiem, jednocześnie z trzaskiem łamiąc gałęzie pod swoimi stopami. – Oczywiście nie ma zbyt wielu krasnoludzkich złodziei, ponieważ nade wszystko ocenimy sobie umiłowanie do prawa.
Nurdin zdecydował się nie wspominać o kilku innych frapujących go kwestiach. Przede wszystkim zmagał się z dylematem, że jeśli bestia wciąż tam dycha, to widok krasnoluda raczej nie wleje w jej serca otuchy. Wielkie skrzydlate gady nie przepadały za rasą nordów. Dość powiedzieć, że taki smok z wizyty kowala mógłby ucieszyć się w tym samym stopniu co tonący na widok nadpływającego rekina. Oczywiście kowal mógłby puścić przodem Tilię i pozwolić druidce prowadzić pertraktację, jednak obawiał się że dziewczyna może na tyle znać prawo, iż zorientuje się że znalezisko należy do tego kto pierwszy je zobaczył.
- No i moglibyśmy go niepotrzebnie wystraszyć. – Dorzucił krasnolud, starając wyobrazić sobie taką scenę. Teoretycznie skoro pająk mógł wystraszyć człowieka, to wszystko zdawało się możliwe. Na szczęście smok raczej nie nosił obcasów. – Powiedz mi droga Tilio czy poza umiejętnościami porozumienia się z jeżem czy wiewiórką, dogadujesz się też z większymi stworzeniami?
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia przełknęła ślinę, bo nagle, zupełnie nie wiadomo dlaczego, zaschło jej w gardle. Już prawie udało jej się przekonać samą siebie, że skoro jakieś ranne stworzenie potrzebuje jej pomocy i wiedzy, to ona nie ma prawa myśleć o sobie. Musi zrobić wszystko, co w jej mocy, by pomóc nieszczęśnikowi. Ale do tej pory wydawało jej się, że jeśli faktycznie wielki smok spadł znienacka w dół, to jest zapewne mocno otumaniony, ranny i uda się go przekonać, że ona i krasnolud nie chcą zrobić mu krzywdy, tym samym zwierzę nie będzie chciało atakować. Albo zwyczajnie nie da rady zaatakować przybywających mu z pomocą. Ale możliwość, którą podsunął Nurdin była tak przerażająca, że dziewczyna cofnęła się o krok. Miała wrażenie, że nogi wrosły jej w grunt i już nigdy nie da rady zrobić nawet kroku. Ewentualnie zemdleje, bo jakoś tak dziwnie słabo się jej zrobiło… Jeśli rzeczywiście w powietrzu było coś, co mogło zagrozić wielkiemu smokowi lub czemukolwiek co spadło gdzieś niedaleko, to czymże oni byli by się przed tym potworem uchronić?
Wydawało jej się, że krasnolud mówi coś dziwnego. Chyba umknęło jej coś z jego przemowy. Skupiła się z całej siły na słowach towarzysza, co pomogło jej wrócić nieco do równowagi, choć niewiele z tego, co usłyszała jej się zgadzało. Do tej pory raczej nie zauważyła, by krasnoludowie potrafili chodzić bezszelestnie… Ale w sumie nie miała zbyt wielu doświadczeń w tej kwestii.
- Tak… - odparła z lekkim roztargnieniem – wielkość zwierzęcia raczej nie ma znaczenia… Myślę, że potrafię. – sama była ciekawa, czy uda jej się porozumieć. Do tej pory mowa zwierząt była dla niej czymś zupełnie naturalnym. Wcale nie zastanawiała się nad tym, że to coś wyjątkowego. Smoki nie były inne od pozostałych stworzeń. No oczywiście, jeśli zapomnieć o ich możliwych rozmiarach. Jeśli zwierzę nie stratuje ich przez nieuwagę, nie powinno być problemów.
Znów zrobiła krok do przodu, pilnując by być blisko Nurdina, ale starając się nie wypychać go zbytnio do przodu. To ona w końcu była w stanie przekonać zwierzę, że przychodzą w pokojowych zamiarach.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Im bliżej znajdowali się swojego celu, tym w głowę Nurdina wkradał się coraz to większy niepokój. Wynikał on nie tyle z strachu, co z obawy że cała wizja niewyobrażalnego skarbu mogłaby okazać się mrzonką. Z każdym kolejnym krokiem krasnolud i Tilia zbliżali się do miejsca, gdzie zniszczenia lasu zdawały się osiągać swój kulminacyjny punkt. Ziemia dookoła nich była poorana, głębokimi bruzdami które spokojnie mogłyby ukryć człowieka, drzewa w okolicy połamano przy samych korzeniach, a krzaki i cała reszta leśnego podszytu, wyglądały jakby je kto sprzątnął przy pomocy olbrzymich grabi. Natomiast patrząc przed siebie, można było zauważyć iż dalsza część lasu została nietknięta katastrofą.
        Jednak kowala przerażało najbardziej to iż wokół pobojowiska nigdzie nie było widać smoczego truchła. Nurdin zaczął zastanawiać się czy to możliwe aby zwycięski smok pożarł swoją ofiarę. Słyszał że węże robią podobnie, więc dlaczego nie smoki? On cały czas uważał je za gady. Słyszał też że podobno stwory te wyjątkowo nie przepadają za sobą. Kowala wcale by to nie zdziwiło. Gdyby sam był smokiem, dzień w dzień wysiadującym z trudem nagromadzoną górę złota, towarzystwo podobnego osobnika, sprawiłoby iż co ranek nerwowo przeliczałby swoje monety. W rzeczywistości może i nie znał się na smokach tak dobrze jak sam twierdził, za to doskonale wiedział czym jest konkurencja. Przeklęte bestie najwyraźniej postanowiły zagrać krasnoludowi na nosie.
        - Szukajmy. - Wyszeptał Nord, wskazując druidce stertę tego co wyglądało jak połać lasu wrzucona do maszynki na mięso. Nie było tego aż tyle by dało się tu gdzieś ukryć smoka, ale jeśli fortuna krasnoluda została pożarta, kowalowi pozostawała jedynie nadzieja, że być może chociaż jakaś jej cząstka ocalała. Przynajmniej problemy z ewentualnym transportem skarbu rozwiązały się same.
Nurdin cały czas trzymał topór w gotowości, chociaż konieczność jego użycia z każdą chwilą wydawała się mniej prawdopodobna. Nie licząc oczywiście potrzeby wykorzystywania ostrza aby przebijać się przez zgliszcza. Im dłużej trwał ów rekonesans, tym bardziej kowal utwierdzał się w przekonaniu, iż smoczy napastnik musiał dopaść tu swoją ofiarę, na następnie w całości przeniósł do jakiegoś przeklętego leża, gdzie kawałek po kawałeczku delektuje się swoja zdobyczą. Miał właśnie zamiar podzielić się owym spostrzeżeniem z Tilią, narzekając przy tym na olbrzymie śmierdziele, które nie zostawiły po sobie nic poza ogromem zniszczeń, gdy za kolejna stertą gałęzi dokonał niezwykłego odkrycia.
        Miedzy zaroślami siedział dzieciak. Znajda kuliła się z strachu, trzymając kolana pod brodą, natomiast dłońmi obejmując swoje stopy. W tej pozycji Nurdin nie mógł nawet stwierdzić czy ma przed sobą dziewczynkę czy chłopca. Chudzina była naga, brudna i zakrwawiona jakby ją kto wybatożył. Na widok krasnoluda i jego broni, instynktownie starała się skurczyć jeszcze bardziej, cały czas trzęsąc się z zimna lub z strachu. Na tyle na ile Nord znał się na ludzkich bachorach, ten tu mógł uchodzić za nastolatka.
        - Gadaj mi tu natychmiast pokrako, gdzie smok! – Uprzejmie zapytał kowal.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Gdzieś na granicy świadomości, dziewczynie wydawało się, że krasnolud jednak zachowuje się odrobinę dziwnie. Co jakiś czas mówił takie rzeczy jakby… jakby… - szukała właściwego porównania, aż w końcu znalazła je: …jakby miał wysoką gorączkę! Tak! Tak właśnie zachowywali się pacjenci z wysoką temperaturą. Ale Nurdin nie wydawał się chory… Przynajmniej dotychczas. No, ale ta opowieść o doskonałych umiejętnościach skradania się, teraz chęć przeszukiwania kupy powalonych drzew… Tilia nie miała wielkiego doświadczenia ze smokami, jednak potrafiła choć w przybliżeniu ocenić możliwą wielkość stworzenia, które dokonało zniszczeń. Raczej nie mogło przyczaić się wśród sterty gałęzi. O nie, ten smok (jeśli faktycznie był to smok), musiał być zdecydowanie większy.
Przez chwilę przeszło jej przez myśl, czy nie powinna zacząć obawiać się swego towarzysza. Co prawda dotychczas był raczej spokojny i miły, choć może trochę nieokrzesany. Jednak teraz w jego oczach pojawił się dziwny błysk. Z toporem trzymanym w dłoniach wyglądał dość przerażająco, a jego ruchy stały się bardziej nerwowe. Czy mógł nagle zachorować? A może jakiś demon albo inne przedziwne zjawisko, opętało go znienacka? Przecież takie sytuacje się zdarzały.
Och, gdzież podział się Persewir? O ile raźniej by się czuła gdyby miała go gdzieś blisko siebie, nawet pod postacią kota. Niestety ani kota, ani młodzieńca nie było. Był za to dziwnie zachowujący się krasnolud…
Otrząsnęła się z rozważań i zaczęła bardziej uważnie obserwować otoczenie. Szło się dość niewygodnie, bo co chwilę trzeba było omijać lub przekraczać powalone drzewa lub połamane gałęzie. Tilia chwyciła suknię w obie dłonie i porzuciwszy przyzwoitość podkasała ją powyżej łydek, by się nie przewrócić. Była kawałek za kowalem, więc nie mogła siać zgorszenia, jednocześni mogła obserwować czy jego zachowanie nie ulega dalszym zmianom.
Pewnie dlatego nie dostrzegła dziecka jako pierwsza. Gdy tylko usłyszała znajomy głos, który huknął na kogoś, szybko odnalazła wzrokiem odbiorcę słów Nurdina. Serce jej zamarło, kiedy zobaczyła przestraszone dziecko. Pewnie bało się już wcześniej, a teraz groźny głos przestraszył jej jeszcze bardziej. Wyciągnęła ręce przed siebie, jakby chciała złapać krasnoluda i odsunąć go na bok, oprawie zaplątała się w długą spódnicę, ale na szczęście nie straciła równowagi. Niemal podbiegła do dziecka, choć nie chciała przerazić go jeszcze bardziej. Ostrożnie wsunęła się przed kowala, odgradzając go nieco od znajdy i przykucnęła obok. Po drodze rzuciła towarzyszowi gromiące spojrzenie.
Dziecko było brudne, na pewno zmarznięte, widać też było ślady krwi. Tilia nie potrafiła na pierwszy rzut oka stwierdzić, czy jest ranne. Zdjęła z ramion swoją chustę i odruchowo otuliła trzęsące się stworzenie. – Nie bój się. – odezwała się bardzo łagodnie i niezbyt głośno. Było tyle rzeczy, o które powinna zapytać. Jednak zaczęła od tego, co jej zdaniem było najważniejsze: - Nic ci nie jest? – chodziło jej oczywiście o to, czy dziecko nie jest ranne, ale zdawała sobie sprawę, że nie zabrzmiało to najlepiej…
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Nurdin nie znał się na wychowywaniu dzieci. W ogóle nie rozumiał matek tulących swoje pociechy. Jego zdaniem każdy powinien wiedzieć, iż najlepsza stal to taka która w młodości została odpowiednio zahartowana, więc dlaczego z podrostkami miałoby być inaczej? Swoją Feylę od początku traktował z maksymalną surowością i dobrze na tym wyszedł. Dziewczyna być może nieco gorzej, ale on na pewno nie miał sobie nic do zarzucenia. W końcu jako zadanie postawił sobie kształcić rzemieślników a nie niańczyć bachory. Jednak tym razem rozsądek podpowiadał mu aby ustąpić. Metody Tilii na pewno nie były lepsze od metod kowala, ale być może istniała niewielka szansa, że druidka prędzej dotrze do umysłu znajdy i wyciągnie z niej najważniejszą w tej chwili informację, którą dawało się streścić w dwóch słowach. „Gdzie skarb?”.
        - W ogóle to nieładnie tak się podkradać i udawać że było się tu pierwszym niż prawowity znalazca. – Zauważył krasnolud, chcąc zaakcentować że dzieciak nie powinien wysnuwać żadnych roszczeń w stosunku do tego co naturalnie należało się jemu i Tili. Niestety zamiast z twierdzącą odpowiedzią, Nord spotkał się z jeszcze większym niezrozumieniem.
        - Odleciał? – Spytała znajda.
        - Jak to odleciał? Niemożliwe. No to byłby już wyjątkowy tupet. – Burczał kowal, oburzony sugestią dzieciaka. Oczywiście wiedział że smoki nie maja krzty honoru, ale przynajmniej jakimś minimum przyzwoitości mogłyby się wykazywać. Jak jest się rannym, konającym lub martwym, to do licha należy siedzieć na dupie i nie ruszać się z miejsca, czekając na uczciwego znalazcę. A nie gdzieś sobie odlatywać. Co więcej nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Na przykład w postaci tylu smoczych łusek ile jest w stanie unieść jeden krasnolud.
        Widząc karcącą minę Tilii, kowal szybko sprostował własną wypowiedź.
        - Nie można tak po prostu zniszczyć połaci lasu i odejść bez słowa.
        Tymczasem znajda uznając norda za mało kontaktowego, szybko całą swoją uwagę skierowało na driudkę.
        - Potrafi pani wyleczyć złamaną łapę? Znaczy się … tą.. rękę? - Spytał dzieciak wskazując na swoja nogę.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Coraz mniej podobało jej się zachowanie krasnoluda. I to wcale nie dlatego, że był opryskliwy, to akurat rozumiała. Po prostu taki już miał charakter i nie da się go zmienić ot, tak, od razu. Ale teraz wpadł w jakiś amok. Jakby opętała go jakaś myśl, która nie pozwalała mu na normalne funkcjonowanie. Wzrok miał dziki, mówił zupełnie bez sensu, a dodatkowo był niezadowolony, że znaleźli to dziecko. Nie umiała wytłumaczyć sobie jego zachowania.
Ale na razie dziecko. Z kowalem rozmówi się później, teraz niechże on się na coś przyda. - Panie Nurdinie, czy możesz rozpalić niewielki ogień i zagotować trochę wody? – gorąca woda przyda się do zrobienia naparu ziołowego. Zaraz przekona się, co będzie jej potrzebne, a przy okazji zaparzy nordowi melisę z passiflorą i werbeną. Powinno go to trochę uspokoić. Dziecku też nie zaszkodzi odrobina.
„Kto odleciał?” – dopiero po chwili zorientowała się, że dziecko pyta z nadzieją. Czyżby?...
Tilia chyba powoli zaczynała rozumieć co się tu wydarzyło. To znaczy nie, wcale nie rozumiała. Nadal nie mogła uwierzyć, że coś tak okropnie zdewastowało las. Takie „coś” musiało być ogromne!
Ale dziecko, jego strach i … - Łapę?... – powiedziała to niemal bezgłośnie. A potem głośniej dodała: - Złamaną rękę? - Przekręciła leciutko głowę i uważniej przyjrzała się dziecku. Jednocześnie sprawdziła czy słowa znajdy dotarły do Nurdina. Chyba lepiej, by przynajmniej na razie nie wiedział tego, czego ona się domyślała. Sama nie wiedziała skąd taki pomysł. Przecież kowal nie był ani niebezpieczny, ani nieżyczliwy. A jednak to jego dziwne zachowanie…
Uklękła tuż przed dzieckiem i bardzo delikatnie chwyciła wskazaną …nogę - Tak, powinnam sobie poradzić. Pokażesz mi ją? - Sprawdzała czy rzeczywiście jest złamana. – Boli? – tak, wiedziała, że pytanie było bez sensu. Złamana noga na pewno boli. A ta faktycznie była złamana. Ale jeśli dziecko pozwoli, to złamanie da się nastawić, zioła złagodzą nieco ból i pomogą kościom się zrosnąć. Tylko z chodzeniem będzie trochę kłopotu.
Tak naprawdę Tilia chciała zacząć rozmowę. Spojrzała wymownie w górę: - Ktoś cię zaatakował? – celowo nie mówiła głośno, ale teraz ściszyła głos: - Spadłaś? – i jakby chciała odwrócić uwagę d tego, co właśnie powiedziała, dodała: - Czy ktoś cię szuka? Masz tu gdzieś rodzinę? – Ktoś musi się tym dzieckiem zająć.
Druidka zerknęła co robi Nurdin. Będzie potrzebowała pomocy.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Zaistniała sytuacja, również dla Nurdina, z upływem czasu skrywała coraz to mniej tajemnic. Wszystkie elementy układanki zaczynały do siebie pasować, stając się jasne i klarowne. Nord był na siebie nieco zły za to że dopiero teraz rozgryzł tajemnicę związaną z miejscem upadku smoka. Im dłużej nad tym myślał, tym bardziej oczywiste nasuwały mu się wnioski. Niestety fakt że rozumie się powagę wydarzeń, wcale nie zmniejsza związanych z nimi obaw, ani tym bardziej nie ułatwia reagowania na nie. Największym z problemów dręczących obecnie krasnoluda było to jak wyjaśnić wszystko Tilia, tak by druidka sama mogła pojąć naturę rzeczy.
        Kowal nie wiedział jak zabrać się do owego zadania, wiec aby zyskać nieco na czasie, postanowił zastosować się do prośby towarzyszki i przygotować gorącą wodę. Nie było to zresztą zadanie wybitnie trudne dla kogoś kto nieustannie nosi z sobą garnek, pełne manierki i topór do radzenia sobie z drewnem. Nord zabrał się do pracy, cały czas rozmyślając nad ich obecnym położeniem.
        Kluczem do zrozumienia sytuacji była rzecz jasna Znajda. Ludzkie dzieciaki w tym wieku nie podróżują samotnie. Zwłaszcza dziewczynki. Ta tutaj również musiała przybyć w te tereny w towarzystwie, jednak coś sprawiło że jej opiekunowie pozostawili ją na pastwę losu, dla bardziej wzniosłych idei. Co dziwniejsze nie zostawili młodej nawet koszuli. Teoretycznie bez sensu, ale nie jeśli zna się historię o przekleństwach smoczych skarbów. Wizja nieprzebranych kosztowności niejednemu może zmącić umysł, a nawet doprowadzić do obłędu. Człowiek zaczyna wówczas obsesyjnie myśleć o tym jak dostać te ogromne bogactwa, powoli acz systematycznie wypychając z głowy inne wartości. Oczywiście Nurdin był przekonany że powyższe nie dotyczyło krasnoludów, którzy jego zdaniem, jako nieliczni byli w stanie oprzeć się klątwie chciwości. Z to zachłanność ludzka nie miała granic. Kowal nie miał wątpliwości co do tego że rodzice Znajdy porzucili swoją pociechę, zwinęli skarb i uciekli w te pędy, przekonani iż właśnie wygrali od losu szansę na nowe życie.
         - Pazerna gorączka. – Na głos podsumował Nurdin. – Sprawia że siedzisz na górze złota, a nie oddasz drugiemu nawet zabrudzonej koszuli.
        Kowal zdawał sobie sprawę że prędzej czy później ktoś będzie musiał przekazać dzieciakowi bolesną prawdę i ten ktoś na pewno nie będzie krasnoludem. Szczęściem Znajda i Tilia były w stanie nawiązać jakiś kontakt.
        - Spadłam. – Potwierdziła dziewczynka. – Próbowałam uciekać, ale gdy mnie uderzył, nic nie mogłam już zrobić.
        Pomimo początkowego wahania, nieznajoma w końcu zdecydowała się poddać oględzinom rannej kończyny, jakie zaproponowała druidka. Syknęła z bólu gdy tylko Tilia dotknęła jej kolana, jednocześnie przecząco kiwając głową, usiłowała przekonać uzdrowicielkę że nic jej nie jest. Pytanie o rodzinę początkowo przemilczała, by po chwili wskazać ręką migoczące w oddali górskie szczyty.
        W tym czasie Nurdin zastanawiał się jak przekonać towarzyszkę do rozpoczęcia pościgu za złodziejami. Manewr z podrzuceniem im rannego dzieciaka okazał się być niezwykle sprytny. Ci którzy zwinęli mu skarb sprzed nosa, musieli wiedzieć że Tilia będzie chciała zająć się dziewczyną i najprawdopodobniej nie ruszy się stąd bez niej, co wybitnie opóźni tempo ich dalszego marszu. Sprawa wyglądała na przegraną.
        - Eh, trudno. Niby jestem tak samo bogaty jak przedtem, a mimo to wszystkie moje kości mają poczucie ogromnej straty. – Filozoficznie zadumał się Nord. – Działaj Tilio. Woda jest gotowa. A ty mała, następnym razem nie właź na drzewa. To niebezpieczne jeśli się nie potrafi.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia dokładnie oceniła złamanie, a jako że dziewczynka nie protestowała zbytnio, sprawdziła też pozostałe części ciała małej. Wyglądało na to, że złamana noga oraz kilka zadrapań i otarć to wszystko. No, będzie też pewnie sporo siniaków, ale te pokażą się za kilka godzin. Może nawet uda się zapobiec kilku z nich?
Gdy dziewczynka wspomniała, że ktoś ją uderzył, druidka rozejrzała się dość nerwowo wokół. Nie tylko zerkała na las, który już kawałek za nimi wydawał się znów nienaruszony, ale popatrzyła też w górę. Cały czas dręczyły ją własne domysły.
Nadal bardzo cicho, nie chcąc spłoszyć dziecka, zapytała: - Ktoś cię gonił? I uderzył? – upewniała się – A potem spadłaś… - zawahała się. Otuliła dziewczynę chustką i nagle podjęła decyzję. Nabrała tchu, wraz z tym poczuła się trochę pewniej. – Zaczekaj chwilkę, powinnam mieć coś, w czym będzie ci choć trochę cieplej – to mówiąc sięgnęła do niewielkiego tobołka, który niosła i wyjęła z niego prostą, lnianą koszulę. Koszula miała długie rękawy i sięgała Tilii do połowy ud. Dziewczynka będzie miała ją prawie do kostek, ale to akurat było zaletą. Podała ubranie dziecku: - Załóż to. – dziecko nie oponowało, kobieta zawiązała tasiemkę pod szyją dziewczynki, dzięki czemu koszula nie zsuwała się jej z ramionek i podwinęła trochę zbyt długie rękawy. – Jestem Tilia, a on – wskazała ręką na krzątającego się krasnoluda – Nurdin.
Wtedy właśnie nadszedł kowal z informacją, że woda gotowa. Druidka znów sięgnęła do swoich zasobów, tym razem po to, by wyjąć odpowiednie zioła. Podeszła do ogniska i przygotowanych naczyń. Znalazła dwa kubki i wsypała do nich po garści ziół: dla dziewczynki arnikę, żywokost, rumianek i babkę, a dla kowala melisę z dodatkiem passiflory i werbeny. Zalewając zioła wodą, popatrzyła na swojego towarzysza i dziecko, którym będą musieli się zająć. Podeszła do nich z parującymi kubkami, postawiła kubek przed ranną i podała drugi kowalowi mówiąc: - Musimy zatrzymać się gdzieś niedaleko. Powinniśmy wejść w las. Mam nadzieję, że damy radę zanieść naszą małą pacjentkę do jakiejś jaskini. Musi nabrać sił. No i nie możemy zostać tutaj, bo… - przypomniała sobie, że miała nie dzielić się swoimi podejrzeniami - …bo tu nie ma się gdzie schronić nawet przed deszczem…
Czekała. Dziecko było na tyle drobne, że Nurdin powinien sam dać radę je unieść. Muszą wejść do lasu, tam zawsze będzie bezpieczniej. Tutaj to coś, co uderzyło małą może wrócić… Przeszedł ją dreszcz i mimowolnie zadrżała..
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Nord daleki był od forsowania własnej opinii w tematach co do których miał przekonanie iż jego rozmówca zna się na sprawie lepiej. Na przykład tych związanych z uzdrawianiem. Chociaż gdyby ktoś zechciał go pytać, z pewnością poradziłby że złamanie leczy się poprzez odpowiednie nastawienie kończyny, usztywnienie i założenie solidnego opatrunku. A nie przy pomocy herbaty. Mimo tego kowal przyjął poczęstunek, a nawet zachęcił mała Znajdę aby zrobiła to samo.
        - Znajdziemy schronienie. A jeśli będzie trzeba zbudujemy takowe. – Zapewnił Nurdin, odpowiadając na pytanie druidki.
        Tymczasem dziewczynka skinieniem głowy potwierdziła wątpliwości Tilii. O ile ufnie znosiła badania jakim poddała ją nowa znajoma, o tyle na Norda cały czas spoglądała podejrzliwie i z dużym dystansem. W ogóle sama sugestia iż miałaby zostać gdzieś zaniesiona przez tak szemranego osobnika, wyjątkowo nie przypadła małej do gustu.
        - Dziękuję. – Wymamrotała cichutko gdy kobieta ofiarowała jej koszulę, po czym już nieco śmielszym głosem dodała. - Ja jestem Fenestri. Czy to prawda ze krasnoludy zjadają dzieci?
        - Bzdura. – odpowiedział Nurdin, chociaż samo pytanie nie było skierowane do niego. – To zdanie jest z gruntu fałszywe i nie ma racji rzeczy. Fakt iż od czasu do czasu lubię sobie przekąsić jakąś mała dziewczynkę, która zadaje zbyt wiele pytań, w żaden sposób nie upoważnia nikogo by oskarżać w ten sposób szlachetna rasę, z której to mam zaszczyt się wywodzić.
        Niestety okazało się że Znajda nie grzeszy poczuciem humoru, a zamiast spodziewanej sympatii, nord spotkał się z jeszcze chłodniejszym przyjęciem.
        - Ale za to mogę wystrugać ci najlepszą drewnianą podporę w tej części kontynentu. Przy jej pomocy będziesz mogła śmigać jak nowo narodzona. – Zmienił taktykę kowal.
        - A czy będę mogła polecieć?
        - No nie. Zrobienie skrzydeł zajmuje mi trochę więcej czasu. – Zapewnił krasnolud, zadowolony z faktu iż pomału udaje mu się zdobyć zaufanie dziewczynki.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Gdy Nurdin wyjaśniał tę bzdurę o zjadaniu dzieci przez krasnoludy, Tilia nie mogła się powstrzymać i aż syknęła. Czy naprawdę nie mógł zachowywać się jakoś bardziej przyjaźnie. Chociaż, kiedy przypomniała sobie początki znajomości z nordem, musiała stwierdzić, że właściwie nigdy nie silił się on na szczególną uprzejmość, a jego poczucie humoru było bardzo specyficzne. Był też dość nieufny, doskonale pamiętała napięcie między nim a Persewirem. Zamyśliła się. Co też stało się z tym miłym, choć nieco nieokrzesanym kotołakiem? Westchnęła i wróciła do rzeczywistości.
Być może to był niezły pomysł, by wystrugać dla dziewczynki podporę, czy laskę. Pod warunkiem oczywiście, że będzie potrafiła jej użyć. Druidka była przekonana, że gdyby Nurdin wziął małą na plecy, o wiele szybciej opuściliby zniszczoną część lasu. Nie była pewna czy mała da radę iść, ale jeśli nie, to nord na pewno weźmie ją na ręce. Był przecież dobrym krasnoludem, choć chciał uchodzić za nieprzystępnego twardziela.
- Fenestri, to ładne imię - powiedziała łagodnie - Nie bój się, pan Nurdin nic ci nie zrobi. Jest miły. - uśmiechnęła się, by tym potwierdzić swoje słowa. Miała też nadzieję, że krasnolud skończył już straszyć dziecko.
- Powinniśmy jak najszybciej opuścić to miejsce. Wypiliście - zerknęła do kubków towarzyszy i dodała - Muszę zająć się nogą Fenestri, ale to chwilę potrwa, więc ruszajmy już. Zioła powinny zacząć działać za chwilkę. - Nie chciała mówić, że dziewczynka najprawdopodobniej będzie krzyczeć przy nastawianiu złamanej kości. Lepiej, żeby to coś, co ją goniło i zrzuciło, nie usłyszało krzyków, ani żadnych innych odgłosów.
Chwilę myślała, aż w końcu zdecydowała, że względy praktyczne powinny wziąć górę nad uprzejmością: - Panie Nurdinie, dałbyś wziąć Fenestri na ręce? Jesteś taki silny... - to było zupełnie podświadome stwierdzenie, o Tilii można by powiedzieć wiele, ale nie to, że była kokietką. - Chciałabym szybko znaleźć schronienie. - postanowiła też obrócić w żart ostanie słowa dziewczynki: - Kiedy noga się zrośnie, będziesz mogła nawet polecieć - mrugnęła porozumiewawczo do małej.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Nurdin miał o sobie bardzo wysokie mniemanie. Właściwie trudno było znaleźć pozytywną cechę której krasnolud nie przypisywałby sobie. Był oczywiście silny, solidny i zręczny, a do tego dumny, niezależny, mądry, opiekuńczy, szarmancki i sprytny. Według własnej opinii, idealnie nadawał się by stawiać go za wzór wszelkich postaw, jednak to co najbardziej sobie cenił, to umiejętność przewidywania sytuacji i uprzedzania ruchów innych, tak by zawsze osiągać maksymalne korzyści. Właśnie dlatego uznał iż warto zaprzyjaźnić się z małą Znajdą, a gdy tylko zyska zaufanie dziewczynki, dowie się wszystkiego co ta widziała, a nade wszystko to kto i gdzie ukrył jego skarb. Bo oczywistym było dla Norda iż olbrzymie smoki nie mogą od tak sobie znikać.
        - Żaden problem. Już cię biorę kruszynko. – Oświadczył kowal, gdy Tilia zaczęła naciskać by jak najszybciej oddalić się z miejsca katastrofy, tym samym odwlekając w czasie niezbędne opatrzenie nogi Fenestri.
        W rzeczywistości sprawa nie wyglądała tak banalnie jakby chciał tego Nurdin. Przede wszystkim przy swoim zamaszystym kroku, krasnolud sprawiał iż wszystkie jego tobołki, garnki i patelnie podskakiwały rytmicznie, dzwoniąc przy tym miarowo. Nie chcąc aby podobny los spotkał złamana nogę Znajdy, krasnolud musiał chwycić ją dość zdecydowanie, jedną rękę obejmując dziewczynkę poda pachami, a drugą za uda. Fenestri niemal natychmiast zaczęła protestować. Raz że bała się kowala, a dwa że była już w takim wieku w którym pewnych rzeczy człowiek zaczyna się wstydzić. Zwłaszcza gdy ma się na sobie tak niewiele ubrań. Efekt tego sprzeciwu był taki, iż zamiast unieruchomić kończynę, zaczęła nią majtać na wszystkie strony, sprawiając sobie dodatkowego bólu.
        - Spokojnie, przecież cię nie upuszczę. – Zapewnił Nurdin, mylnie odczytując powód protestów dzieciaka. – Poza tym wcale nie spadłabyś z wysoka. Ile masz lat?
        Najprostsze z możliwych pytań, nieoczekiwanie sprawiło Fenestri wyjątkową trudność.
        - Ja mam… yyy nie wiem… chyba, cztery długie drzemki.
        Krasnolud z irytacja pokręcił głową. Brak edukacji wśród prostego ludy wydawał mu się skandalem.
        - W porządku. Przyjmijmy że dwanaście. Przecież nie wyrosła ci jeszcze broda.
        - Jak to broda? – Dziewczyna z przerażaniem zaczęła dotykać swojej twarzy.
        - A mogłabyś nam opowiedzieć co stało się tam w lesie? Ale wiesz tak dokładnie. – Nie czekając na lepszy moment, krasnolud od razu przeszedł do sedna.
        Odpowiedziała mu cisza. Znajda najwyraźniej nie była gotowa na wspomnienie traumatycznego przeżycia. Jeszcze nie teraz. Po części Nurdin to rozumiał. Spotkanie twarzą w twarz z smokiem mogło być szokujące. Dlatego właśnie nord uznał ze najlepiej będzie jeśli wyjaśni dziewczynce, że wielkie gady nie są wcale tak groźne.
        - Posłuchaj. Te olbrzymy wcale nie polują na takich jak my. Wydatek energetyczny poświęcony na uganianiem się za małą zdobyczą, przewyższa zysk z posiłku, dlatego też nie ma to sensu. No chyba że ludzkość zbuduje sobie miasto zbyt blisko ich gniazda. Wtedy nieuchronnie dochodzi do konfliktu. Jak chcesz to opowiem ci historie o kilku moich krewkich krewniakach, którzy pogonili taką bestię hen za góry. – Zasugerował kowal, jednak zmęczona ostatnimi przeżyciami Fenestri, powoli odpływała w objęcia snu, obserwując swoich wybawców przez półprzymknięte powieki.
        - Cieszę się że się zjawiliście. – Wyszeptała dziewczynka.
        - Znalazłaś coś co nadaje się na schronienie? – Nurdin spytał Tilię, przekonany iż oddalili się wystarczająco daleko od miejsca które napawało druidkę takim przerażeniem. – Myślę że tego smoka dawno już tu nie ma. – Uspokoił krasnolud.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Druidka nie przewidziała tego, że dziewczynka będzie się wyrywać i protestować. Próbowała ją uspokoić, ale na niewiele się to zdało. Właściwie uspokajający efekt przyniosły dopiero pytania krasnoluda. Na wzmiankę o brodzie Tilia prychnęła. Ale ważne, że kierowali się w głąb lasu i że dziewczynka przestała protestować i szamotać się. Nie wydała się co prawda całkiem uspokojona, ale przynajmniej nie sprawiała sobie dodatkowego bólu szamotaniem. Szła blisko Nurdina, rozglądając się uważnie za najlepszym schronieniem. Byłoby na pewno łatwiej, gdyby w pobliżu znajdowały się jakieś zwierzęta, jednak te najwyraźniej przestraszone uciekły i jeszcze nie wróciły w te okolice.
Uśmiechnęła się do Fenestri gdy ta wyraziła radość z ich spotkania: - Ja też się cieszę. – odpowiedziała i znów rozejrzała się wokół. Chyba słyszała szmer strumienia. Próbowała sobie przypomnieć, na pewno była już kiedyś w tych okolicach. Co prawda teraz wszystko wyglądało… inaczej, ale okolica nie mogła zmienić się tak bardzo. Nieopodal strumienia powinny być gęste zarośla. W najgorszym wypadku zbudują szałas. Ale może uda się znaleźć jakąś ziemiankę? Wędrowcy czasami zatrzymywali się także i tutaj.
- Tam – wskazała kowalowi kierunek. – Chodźmy w tamtym kierunku. Jeszcze kawałek – dodała, by uspokoić dziecko.
Gdy doszli do zarośli, przekonała się, że trzeba będzie zbudować prowizoryczne obozowisko. Na szczęście pogoda była łada i nic nie zapowiadało deszczu.
- Zostańmy tutaj – powiedziała – powinno być nam tu wygodnie. Panie Nurdinie, rozpalimy niewielkie ognisko i zajmiemy się nogą Fenestri. – rozłożyła swoją chustę pod drzewem i pokazała kowalowi, że może posadzić na niej dziewczynkę, a kiedy to zrobił, przykucnęła przy niej: - Muszę nastawić twoją nogę tak, by na pewno dobrze się zrosła. To może zaboleć, ale zioła, które wypiłaś powinny trochę złagodzić ból. – odwróciła się do krasnoluda i powiedziała trochę ciszej: - Przytrzymasz ją, postaraj się też trochę ją uspokoić, dobrze? – a kiedy przypomniała sobie w jaki sposób nord przemawiał do dziecka stwierdziła, że to może się nie udać… - Albo chociaż zajmij ją rozmową tak, by odwrócić jej uwagę od tego, co muszę zrobić. –powiedziawszy to, uklękła przy Fenestri i łagodnie chwyciła ją za złamaną nogę. Raz jeszcze obejrzała złamanie i czekała kiedy kowal, który właśnie został jej pomocnikiem, będzie gotów.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Nurdin słabo nadawał się na pomocnika dla uzdrowicielki. Był zbyt praktyczny by zdawać sobie sprawę z takich drobiazgów jak złagodzenie bólu. Dla kowala liczyła się robota, którą należało wykonać, a nie dmuchać na nią i pieścić niczym kochankę. Do tego wszystkiego dochodziła jeszcze kwestia wciąż nie najlepszej komunikacji miedzy krasnoludem a Znajdą. Nurdinowi ciężko było przestawić się na tok rozumowania dziewczynki. Z drugiej strony, Feyla pojawiła się w jego warsztacie będąc mniej więcej w podobnym wieku, a skoro dał radę okiełznać jedną diablicę, to czemużby nie miał powtórzyć tej sztuki tu i teraz? Dorastające dziewczynki nie mogły być znów tak skomplikowane w swojej obsłudze, aby kowal sobie z tym nie poradził
        - W porządku, teraz musisz być dzielna. – Oświadczył Nord, siadając obok dzieciaka.
        - Dlaczego?
        - No bo… - krasnolud zaklął w myślach. „Zaczęło się”- pomyślał. Oczywiście że nie maił pojęcia „dlaczego” i jak miał to młodej wytłumaczyć. Przeklęte bachory zawsze musiały zadawać pytania, zamiast po prostu robić to co się im każe. Po co? Czemu? Jak? Gdzie? Kiedy? Czy muszę? Ale czy na pewno i inne takie. Co gorsze, próby odpowiadania na wątpliwości takich jak Znajda, generowały coraz to więcej pytań, tak że w końcu miało się wrażenie spadania w otchłań bez dna. Nurdin nie mógł tak po prostu wyjaśnić, że druidka będzie nastawiała złamaną kończynę, o ile nie chciał przykuwać uwagi Fenestri w to konkretne miejsce. – Ponieważ ja jestem już stary, a Tilia jest damą która sama nie poradzi sobie w lesie. Z czego wychodzi, że to ty będziesz musiała o nas zadbać. Ale najpierw weź to i włóż między zęby.
        Kowal mógł opowiadać bajki, jednak nie przeszkadzało mu to aby do sprawy podejść solidnie i rzeczowo. Nie po to leczą nogę, by za chwilę dzieciak użarł się w język. Dlatego też przekazał młodej solidnie wyglądający kawałek drewna.
        - I co mam z tym zrobić? Przegryźć?
        Krasnolud zaczął nerwowo stukać palcami o swoje kolano. Kolejne cholerne pytanie. Tak jakby nie wysławiał się wystarczająco precyzyjnie.
        - Ściśnij zębami i spróbuj w ten sposób powiedzieć „Fenestri”
        Na szczęście druidka postanowiła oszczędzić męki swojego asystenta i samej oceniając stosowny moment, zdecydowanym ruchem zrobiła co należało. Znajda syknęła z bólu, a trzymany w jej ustach kawał drewna, średnicy kciuka dorosłego mężczyzny, złamał się niczym zapałka.
        - Ała. – Dziewczynka odruchowo objęła dłońmi operowaną kończynę, w obawie iż Tilia mogłaby chcieć powtórzyć swój zabieg. Przynajmniej przez chwilę to druidka była tą złą, która musiała się tłumaczyć.
        - Na brody przodków, tu to masz zdrowe zęby. – Podsumował kowal analizując fragmenty przegryzionego drewna. – Pewnie jesz mnóstwo orzechów, albo każą ci obgryzać kości.
        - Czy to źle? – Jakby nie dało się inaczej, Fenestri zadała kolejne pytanie.
        - Osobiście wolę mięso. – Zauważył Nord.
        - Ja też. – Odpowiedziała Znajda, na co Nurdin zareagował szczerym uśmiechem. Wreszcie znalazł cos w czym oboje się zgadzali. – Tylko niech pani nie robi tak więcej. – Dokończyła dziewczynka starając się powstrzymać zbierająca się między powiekami wilgoć.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Kiedy chrupnęło, druidka wzdrygnęła się. I to cale nie dlatego, że odgłos przemieszczanej kości ją zaskoczył. Po prostu nie spodziewała się drugiego chrupnięcia. Popatrzyła na dziewczynkę ze zdziwieniem, potem na patyczek, na którym miała zacisnąć zęby i westchnęła: - Nie będę - obiecała, wskazując na nastawioną nogę. - Przepraszam, musiałam to zrobić, żeby kości dobrze się goiły. - dodała najłagodniej jak tylko potrafiła. Widziała, że małej zbiera się na płacz. Sama nie była pewna czy powinna ją pocieszyć, czy udawać, że niczego nie zauważyła. Wybrała tę drugą opcję, bo obawiała się, że jeśli dziewczynka się rozpłacze, to nie przysłuży się nikomu.
Przysłuchiwała się wymianie zdań między Nurdinem i Fenestri. Chyba zaczynali się dogadywać. To dobry znak. Uśmiechnęła się do towarzyszy, ale nie chciała im przerywać.
Wstała i zaczęła się krzątać. Rozejrzała się po okolicy. Powinni bezpiecznie przetrwać tu noc. W okolicę powoli wracały ptaki. Jeszcze ćwierkały trochę podekscytowane, ale powoli uspokajały się. Jeszcze chwilę, a Tilia być może da radę dowiedzieć się, co wydarzyło się w tej okolicy.
- Teraz powinnaś odpocząć. My przygotujemy obozowisko tak, byśmy bezpiecznie mogli spędzić tu noc. - dała znać kowalowi by do niej dołączył. Chciała poznać jego zdanie. Właściwie niezupełnie tak - chciała by ją uspokoił, powiedział, że będą tu bezpieczni mimo tego, że nie tak dawno wydarzyło się tutaj coś niepokojącego. Chciała usłyszeć, że nic nie powinno im tu zagrozić zwłaszcza, że Fenestri powinna teraz odpocząć. Powinna poleżeć kilka dni, oszczędzać nogę i nabierać sił. Tylko czy uda się im spokojnie tutaj przeczekać?
- Co o tym sądzisz panie Nurdinie? - powiedziała cicho do towarzysza, wykonując przy ty taki gest, jakby chciała powiedzieć, że chodzi jej o całą sytuację.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Wywar sporządzony przez Tilię powoli zaczynał działać. W miarę jak ustępował ból, oddech Fenestri wyraźnie zwolnił, stając się bardziej miarowym i spokojnym. Dziewczynka starała się walczyć z ogarniającą ją sennością i otępieniem. Widać było że z trudem unosi ciężkie powieki, wodząc wzrokiem za postaciami wokół siebie. Cierpienie, wielogodzinne czuwanie i nieustannie towarzyszący jej stres, wyczerpał siły Znajdy, czyniąc ją bezbronną w walce z nadciągającym zmęczeniem. Wciąż jednak dręczyły ją pewne obawy, które nakazywały zachować czujność, nawet jeśli sen domagał się swoich praw.
        Tymczasem Nurdin zachowywał się tak jakby na niego żaden specyfik nie podziałał. Krasnolud podskakiwał zniecierpliwiony. Nieustannie próbował znaleźć sobie jakieś miejsce, czy też czynność, na której mógłby skupić myśli, jednak owe próby nie przynosiły spodziewanego rezultatu. Paradoksalnie im większy spokój malował się na twarzy Fenestri, tym większa zdawała się irytacja kowala. Podobnie jak druidka, Nord odczuwał potrzebę przeprowadzenia pilnej rozmowy. Nawet nie będąc wybitnym znawcą krasnoludzkich charakterów, widać było że Nurdin dusi w sobie problem, z którym nie jest w stanie sam sobie poradzić. W przypadku kowala rzecz jasna nie chodziło o poczucie bezpieczeństwa, niepewność co robić dalej, czy tez potrzebę wzięcia odpowiedzialności za los Fenestri. Wszystkie jego troski sprowadzały się do jednej rzeczy – odnalezienia skarbu. Krasnolud rozumiał potrzebę zyskania zaufania Znajdy i przekonania jej do siebie, jednak zdawał tez sobie sprawę, że im dłużej zwlekali, tym bardziej szansa na odnalezienie smoczych zwłok wymykała im się z rąk. A teraz jeszcze ta mała niewdzięcznica postanowiła uciąć sobie drzemkę.
        - Powinniśmy z nią porozmawiać i dowiedzieć się co tu zaszło – odpowiedział krasnolud, gdy zaniepokojona Tilia rozpoczęła dyskusję – może tym razem nieco bardziej stanowczo. Co prawda nasza mała nie wygląda na wybitną cwaniarę, taką co to by chciała wysiudać nas z udziału w skarbie, ale nigdy niczego nie można być pewnym. Ostatecznie ci najbardziej przebiegli zwykle wyglądają niewinnie.
Nurdin nawet nie zdawał sobie sprawy ze w oczach druidki jego przemowa brzmi bez sensu. Za to jakby na potwierdzenie wypowiedzianych przez kowala słów, odezwała się sama zainteresowana.
        - Nie zostawicie mnie tutaj, prawda?
        Pytanie Fenestri skierowane było głównie do Tilii, jako że to właśnie ją mała uznała za bardziej łagodną, opiekuńczą, troskliwą, odpowiedzialną i wyrozumiałą. Dziewczynka potrzebowała pomocy, a druidka wydawała jej się gwarancją tego że para dorosłych nie pozostanie obojętna na jej nieszczęście. Nawet jeśli kobieta i krasnolud nie pomogą jej rozwiązać problemu nagłej przemiany, to przynajmniej wśród nich mogła czuć się bezpiecznie.
        - Eee… no tego… to może ja zajmę się budową szałasu. Jeśli mamy tu przenocować zróbmy to w komfortowych warunkach. – Odezwał się Nord, który w obawie iż został zdemaskowany postanowił błyskawicznie zmienić temat.
        Z natury ponury, Nurdin opracował kilka doskonale sprawdzających się sposobów na poprawienie swojego humoru. Jednym z najlepszych było utyskiwanie na elfy. Nic tak nie poprawiało samopoczucia jak możliwość głośnego wyrażenia swojej opinii na temat przedstawicieli rasy która wyjątkowo zaszła kowalowi za skórę.
        - Oczywiście mówię to o porządnym obozowisku, a nie jakiejś lichej elfickiej okryjbiedzie. Szczęściem waszym, krasnoludzkie budowle nie przeciekają, nie rozpadają się od byle pierdnięcia, wiatr nie ma do nich wstępu, w środku jest ciepło, a drzwi wiedzą czym są zawiasy. Jak można żyć tysiąc lat i nadal nie rozumieć zasady działania gwoździa? I ta cała ich sztuka.. pfff… prawdziwa sztuka powinna być przydatna, jak pasek od spodni. Tilio jeśli chcesz mi pomóc, zacznij zbierać zielone gałęzie. Ja w tym czasie postawię szkielet. Będzie nam w środku przytulnie, a z zewnątrz nikt nie zauważy dodatkowej kupy liści.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości