Szepczący LasMroczny Lord

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Negocjatorzy wybrani przez lud początkowo zachowywali sie nieufnie i podejrzliwie, wyraźnie zdradzali podenerwowanie sytuacją w jakiej się znaleźli, z dystansem odnosząc się do Awel, strażników i innych mieszkańców zamku. Jednak wraz z pojawieniem się Kaina wszystko się zmieniło. Wyczuwając okazję oraz przychylność jaką okazywał i lord od razu przykleili się do niego, zarzucając swoimi problemami. "Kiedy skończy się wojna?". "Czy smok odejdzie". "Dlaczego władcy nie dzielą sie z nami żywnością?", "Ile ciężkiej pracy mają jeszcze wykonywać nasze córki i jaki los spotkał synów siłą wcielonych do armii?", "Czemu nikt nie przejmuje sie głodem, zarazą i nieszczęściem jakie spotyka mieszkańców?". Ktoś nierozważny spytał nawet czy Karishen odzyska dawną należna mu pozycję.
- Litości, nie chcecie prowadzić tak ważnych rozmów pod pałacową bramą? - Przerwała im Bryza, nakazując gestami przedstawicielom gminu by weszli do wnętrza pałacu - Jestem pewna że Mroczny Lord przyjmie was w swoich komnatach. - Awel spojrzała pytająco na Kaina i towarzyszącego mu arystokratę. Z ich min łatwo wyczytała że jednak się pomyliła. Najwyraźniej rycerza nie chełbiono tu na tyle by ofiarować mu prywatne kwatery.
- Twój lord ma zadanie do wykonania i nie powinien tracić czasu na jakieś bzdury. Im szybciej pokona smoka tym dla was lepiej. - Szlachcic rozwiał wątpliwości czarodziejki. - Nie ofiarowano mu pokoju gdyż jako rycerz nie potrzebuje wygód. A tym bardziej nie zamierzamy służyć gościnnością dla tej piątki obszarpańców.
- Wyrzucicie tych pięcioro to w zamian wlezie tu pięć tysięcy wygłodniałych wieśniaków czekających obecnie pod murami - Usiłowała wykłócać się Awel.
- W takim razie będzie tu pięć tysięcy trupów. - Wtrącił żołnierz eskortujący Kaina. Sądząc po lśniącej zbroi i płaszczu, ów strażnik zajmował znacznie wyższą pozycję w wojskowej hierarchii niż dowódca łuczników. Ten ostatni zresztą nie odważył się zaprotestować. Bryza uznała że wszelkie dyskusje z miejscową władzą są stratą czasu. W czasach gdy żyli pod opieką smoka, mieli wszystko, a teraz nie potrafili poukładać sobie struktur państwa. Swoich poddanych władza traktowała jako zbędne gęby do wyżywienia, zapominając ze to z ich pracy pałacowi żyją sobie w dostatku. Jeśli chce się targować potrzebowała lepszych argumentów. Odciągając na stronę dowódcę łuczników spytała mężczyznę:
- Ta wysoka wieża, czy to w niej władca gromadzi zapasy żywności?
- Tak, ale zapomnij o tym. - Kapitan łatwo odkrył zamiary Awel - Wprawdzie broni jej tylko dziesięcioro strażników, jednak jest to budynek nie do zdobycia. Wejście do niego jest tylko od wewnętrznej strony pałacu. Mury są wysokie i śliskie, a w wąskich oknach zamontowano grube kraty. Mieszczuchy nigdy nie zdołają zdobyć spichlerza.
- Oni nie. Ale my jesteśmy już w środku, co oznacza ze połowę pracy mamy za sobą. - Czarodziejka zwróciła się do Kaina. Mając w ręku kluczowy element tego sporu, mogliby zmusić do dialogu zarówno rządzących jak i buntowników. Licząc sprzyjającego im kapitana i piątkę mieszczan, ona i rycerz mogli pokusić się o sforsowanie obrony i zajęcie magazynu z żywnością.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Kain z każdą kolejną godziną robił się coraz bledszy i chociaż dzielnie udawał, że wszystko gra, czuł, że robi się coraz słabszy, a osobliwe zimno i napięcie rozlewał się po jego ciele wraz z trucizną, która mieszała się z jego krwią. Ludzie wkoło nie dostrzegali tych subtelnych zmian w jego wyglądzie, dlatego wszyscy byli zaskoczeni, gdy rycerz nagle zemdlał. Zapanowało wielkie poruszenie, ludzie z gminu ewidentnie nie wiedzieli co począć, dlatego biegali w kółko powodując chaos, obsada zamku zaś próbowała zaprowadzić porządek... Negocjacje i wszelkie próby załagodzenia konfliktu na moment zostały odsunięte na bok, gdyż za priorytet uznano pomoc Kainowi i opanowanie chłopów, którzy mogli nie wytrzymać nadmiernych emocji i pod wpływem tego nagłe zwrotu akcji zrobić coś, czego wszyscy by później żałowali.
        Mijały godziny. Stan Kaina się nie polepszał, a rozmowy zawieszono, nastał impas, którego żadna ze stron nie zamierzała przełamywać, nawet jeśli Awel próbowała naciskać. W końcu nastała noc. Pod zamkową bramą zrobiło się cicho - większość zbuntowanej ludności poszła do domów, reszta zasnęła tak jak stała. W twierdzy również zrobiło się spokojnie, chociaż brama nadal była pilnie strzeżona, a wewnątrz nadal sporo osób było na nogach. Nad ranem do wszystkich uszu dotarła straszna wieść - Kain skonał, pokonała go trucizna krążąca w jego żyłach. Ponoć już wcześniej było wiadomo, że się z tego nie wyliże, gdyż jego serce zwalniało, a on sam odzyskiwał przytomność tylko po to, by majaczyć bez ładu i składu, bełkotać i krzyczeć słowa, które nie miały żadnego znaczenia. Ostatnie tchnienie oddał we śnie. Ponoć nie cierpiał.
        Po śmierci Kaina Awel jakby nagle przestała istnieć dla mieszkańców zamku - nikt jej nie słuchał, wszyscy jakby stracili zainteresowanie tym, co działo się wkoło. W końcu do czarodziejki został wysłany dowódca łuczników - bez słowa wyjaśnienia kazał jej udać się na dziedziniec, gdzie miał czekać na nią powóz. "Woźnica zawiezie cię w miejsce, które mu wskażesz. Nie jesteś już tu potrzebna, poradzimy sobie", powiedział dziwnie nieobecnym głosem. Nie było sensu się kłócić. Chwilę później powóz wraz z czarodziejką odjechał w bliżej nieznanym nikomu kierunku.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości