Szepczący Las[I piętro komnata główna] Spotkanie

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

[I piętro komnata główna] Spotkanie

Post autor: Aileen »

Rachel zajęta zbieraniem myśli nie usłyszała skradającej się za drzwiami elfki. Prawdopodobnie, nawet gdyby nie była zajęta, nie usłyszała by jej - wszak była elfem, jednak z całą pewnością, wyczuła by ją. Aileen wcześniej starannie ukryła swoją aurę - aczkolwiek brak doświadczenia w tej dziedzinie spowodował, że nie ukryła jej całkowicie.
W czasie gdy Rachel odpoczywała na cudownie miękkiej sofie, Aileen wyjrzała cichutko przez szparę w drzwiach. Nie dostrzegła jednak nic, więc uchyliła je jeszcze o kilka milimetrów.
Zawiasy skrzypnęły cicho.
Rachel zaniepokojona odwróciła się, lecz nie zobaczyła nic. Poczuła jednak bardzo niewyraźną energię nieumiejętnie ukrytej aury. W chwili gdy zerwała się z sofy, do pokoju wpadła elfka ściskając w ręce sztylet. Obie kobiety wydały zduszony okrzyk. Aileen osobiście stanęła przez Czarodziejką, której wcześniej próbowała zrobić krzywdę, natomiast Rachel widziała przed sobą uzbrojoną elfkę. Niewiele brakowało, by Czarodziejka skończyła z połamanymi kośćmi, a Aileen zostałaby zaatakowana siłą chaosu. Na szczęście, do rękoczynów nie doszło - stały tylko patrząc się na siebie z zaskoczeniem przez dłuższą chwilę.
- Kim jesteś i czemu zaatakowałaś Wieżę? - powiedziała ostro Aileen, choć głos jej trochę drżał.
- Odpowiedz! - dodała, gdy Rachel nadal milczała. Elfka nadal trzymała sztylet.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rachel »

Zakręciło jej się w głowie, więc przez chwilę milczała. Wstawanie to zdecydowanie nie było dobry pomysł, szczególnie tak gwałtownie. Jakkolwiek jednak ją odurzono, skutki już mijały i czarodziejce udało się ustać. Siłą woli zmusiła się, by nie dać po sobie nieczego poznać i mówić spokojnym tonem. No, na tyle spokojnym, żeby wyjść tylko na zirytowaną.
- Nikogo nie zaatakowałam - burknęła. - Śmiem nawet twierdzić, że to mnie zaatakowano.

Na sztylet pozornie nie zwróciła uwagi, jednak była gotowa w każdej chwili wyrwać go telekinetycznie z ręki elfki, gdyby ta zdradziła choćby tylko śladowe wrażenie próby zaatakowania. Chociaż nie... Wcale nie musiała go wyrywać. Przyszedł jej do głowy znacznie lepszy pomysł i w pewien sposób także o wiele bardziej satysfakcjonujący. Na razie jednak nie było takiej potrzeby.

Rozejrzała sie wokoło, próbując ustalić, gdzie się znajduje i jak wygląda jej sytuacja. Przypuszczalnie pierwsze piętro wieży... Powinna zdołać opuścić się na dół albo, lepiej, poszybować w górę za pomocą telekinezy. Skoro już tutaj trafiła, to równie dobrze może się dowiedzieć więcej o tym, co sie dzieje. Ale na razie pozostawała ta elfka przed nią i Rachel zamierzała dowiedzieć się, o co jej, do diaska, chodzi!
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Nagle na środku pokoju pojawili się Arathian i Trenaas. Dla obu kobiet było, to pewnym zaskoczeniem, zwłaszcza że nic nie zapowiadało ich wizyty. Mag w białej szacie nieco się zatoczył i upadł na kanapę. Zdecydowanie nie był przyzwyczajony do podróżowania w ten sposób.

Gdy już opanował odruchy wymiotne, rozejrzał się po pomieszczeniu. Spostrzegł, że oprócz ich dwóch, są jeszcze inne osoby. Rachel i Aileen patrzyły na niego z wyraźnym zdziwieniem w oczach. Długoucha trzymała sztylet, chyba właśnie chciała zaatakować czarodziejkę, gdy nieoczekiwanie się zjawili.

- Robi się coraz ciekawiej - mruknął sam do siebie, po czym głośniej dodał:
- Odłóż ten sztylet, moja droga. - Spojrzał na Aileen. - Komuś jeszcze mogłaby stać się krzywda - rzucił nieco znudzonym głosem.

Od obu kobiet było czuć magią, jakby silniejszą od elfki, ale w czarodziejce było coś dziwnego, coś czego nie był w stanie nazwać. "No cóż, wiele jeszcze nie wiem o magii i wiele razy będę jeszcze zaskoczony" - pomyślał.
- No dobrze, jeśli już jesteśmy w miarę pokojowo do siebie nastawieni, to słucham, co chcesz od nas wiedzieć? - spytał gospodarza, lekko unosząc brew.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

        Aileen już otworzyła usta by powiedzieć Rachel co o niej myśli, gdy ni stąd ni zowąd na środku pokoju pojawiły się dwie postacie - Arathain i mag w białej szacie. Elfka aż podskoczyła, Czarodziejka wydawała się nie mniej zaskoczona.
        Wcześniej nie miała okazji przyjrzeć się owemu mężczyźnie, wykorzystała więc te kilka sekund, gdy dochodził do siebie po teleportacji. Starszawy człowiek, choć jego postawa i wyraz twarzy były dosyć dziwne, równie "nieludzkie" co u tamtej kobiety. On sam cechował się także dziwną aurą - nigdy nie spotkała podobnego połączenia, w dodatku niepokoił ją lekki, metaliczny zapach, który wydzielała. Całości dziwacznego wizerunku dopełniały tatuaże i oprawione w metal tomiszcze przytroczone do pasa niczym broń. Aileen uświadomiła sobie też, że owa dziwna prezencja, którą wcześniej wyczuła, również znajdowała się w pokoju, jakby związana z tym magikiem.
        Doszedłszy do siebie, człowiek mruknął coś i zwrócił się ku elfce.
        - Odłóż ten sztylet, moja droga. - Spojrzał na Aileen. - Komuś jeszcze mogłaby stać się krzywda - rzucił znudzonym tonem.
        - No dobrze, jeśli już jesteśmy w miarę pokojowo do siebie nastawieni, to słucham, co chcesz od nas wiedzieć? - rzekł do Arathaina.
        Oczy Aileen zamieniły się w poziome szparki, gdy spojrzała na maga ze złością.

        Zerknęła na Arathaina, który spoglądał na bliżej nieokreślony przedmiot i jak dotąd nie odezwał się ani słowem. Sytuacja coraz bardziej jej się nie podobała. Najchętniej nie mieszałaby się w sprawy między czarodziejami - ale, czy mogła tak po prostu odejść? Sama już się wplątała w konflikt, ale, gdyby spojrzeć na to z innej strony - wcale nie musiała stawać po żadnej ze stron. Jakkolwiek dziwnie by to wyglądało. Do diabła, jestem uzdrowicielką!
        Ruszyła w stronę Rachel. Ta przez chwile zaskoczona wykonała dośc dziwny gest, jednak Aileen wcale nie obchodziła Czarodziejka, tylko torba i płaszcz, leżące na stoliczku obok sofy. Arathain uniósł jedną brew i spojrzał się na nią dziwnie.
        ~ Podjęłam decyzję. - rzekła do niego w myślach - Nie powinnam mieszać się w twoje sprawy... - urwała, jakby chciała coś dodać, ale po chwili rzekła - Miło było cię poznać.
        Powiedziawszy to, założyła na siebie torbę i wyszła. Trenaas i Rachel popatrzyli ze zdziwieniem na Arathaina.



        ~ Chodź tu do mnie. Znikamy stąd, przyjaciółko - rzuciła w kierunku swojej klaczy, gdy wyszła z wieży. Posągi patrzyły wprost na nią, jeden nawet mrugnął, lecz nadal stały spokojnie na cokołach. Po kilku minutach przybyła. Aileen założyła płaszcz i zarzuciła kaptur na głowę, po czym wskoczyła na koński grzbiet.
        Bzura puściła się galopem przez las, w losowo wybranym przez nią kierunku. Biała wieża powoli skrywała się między gałęziami, tylko jej szczyt był nadal widoczny.
        ~ Będzie mi jej brakować - powiedziała do elfki klacz.
        ~ Kogo?
        ~ Bryzy. Była wyjątkowa.
        Aileen uśmiechnęła się.
        ~ Może jeszcze kiedyś się spotkacie.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

To było dość dziwne. Elfka po prostu bez słowa zabrała swoje rzeczy i wyszła. "Czyżbym ją uraził." Trenaasa rozbawiła ta myśl. Kobiety to były jedyne istoty na świecie, których nie potrafił pojąć. Naglę poczuł jakąś energię... potężną energię. Dosłownie widział, jak rozprzestrzenia się ona po całym terenie.

Rachel też to odczuła. Upadła na sofę, jakby wgnieciona przez otaczającą ją magię. Spoglądała nieco zdziwionym wzrokiem to na Arathiana, to na maga w białych szatach. Arathian... jego zachowanie podejrzanie. On był spokojny, dalej spoglądał na jakiś przedmiot i nie odzywał się słowem, jakby ta cała sytuacja była naturalna, jakby wiedział, że to nastąpi. Energia, którą odczuwali, zrobiła się nagle potężniejsza. Zaczęła na nich silniej oddziaływać, pochłaniać ich. Na początku była walka, Trenaas i Rachel stawiali gwałtowny opór... ich siła woli była imponująca, jednak zaklęcie stało się zbyt potężne.

Może gdyby razem zaczęli zwalczać tą energię, efekt byłby inny, ale było za mało czasu , za bardzo zaskoczyła ich ta sytuacja, by mogli poprawnie zareagować. Ta magia ich pochłonęła. Najpierw ich oczom ukazała się cała gamma barw. W jednej sekundzie przez ich umysł przewinęło się tysiące kolorów. To sprawiało ból. Za dużo... za dużo. Ta jedna sekunda zdawała się trwać całe wieki. Czerwony, niebieski, zielony, granatowy... aż wreszcie ciemność, błogosławiony mrok, czerń która przyniosła im ulgę.

Ciąg dalszy: Trenaas, Rachel
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Anzhela
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Cz�owiek
Profesje:
Ranga: Imperialny Metalurg

Post autor: Anzhela »

Słychać było, metaliczny furkot wtedy drzwi rozwarły się z hukiem łamiąc się w marne drzazgi. Wpierw wsunął się wąż a tuż za nim Anzhela i Leucaspis. Chłopak był już cały i zdrów gdy Sobowtór rozpadł się na kawałki. Pędzili korytarzem o spiralnych kamiennych stopniach na dół. Ona miała napięty już łuk, Leucaspis trzymał w lewej ręce dwa noże, miecz niósł oparty o prawy bark. Choć dziewczyna była ranna, powstrzymywała ból. Można było go znieść. Ujrzeli wejście do pierwszej komnaty a tam jeszcze rozchodzące się głosy. Dzieliło ich już trzydzieści kroków, więc Błekitnooka uniosła dwa palce przekazując cichcem tajną informację. Zwolnili, wąż zastygł powoli sunąc po podłodze w taki sposób, że nikt by go nie usłyszał. Podobnie oni, powoli skradali się do celu. Przylepieni do ściany zbliżali się do wejścia. Usłyszeli inkantujące zaklęcia głosy... Nie to nie ona była jej celem. Wtedy gama kolorów zalała korytarz. Światło we wszystkich kolorach owładnęło każdego z nich.
- Cóż to za kurewstwo?!
Zaklął Leucaspis.
- Na cholerną Włócznie Pradawnego!
Doprawiła Anzhela, gdyż nic już nie mogła poradzić. Stali w centrum jakiegoś zaklęcia. Ostatnim ruchem złapała za ogon wężowej istoty. Garnąc ją do siebie i chłonąc całym ciałem tylko to w tej chwili mogła zrobić. Barwy tańczyły, a oni stracili świadomość ginąc w tej przeklętej katatonii kolorów.

Katatonia
A maiden dressed in white
With copper hair

Restless for adventure
She don't care

That the wolf is in disguise
She's been ensnared

He got the devil in his eyes
and stylish flair
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości