Szepczący Las[II pietro komnata główna] Oczekiwanie nieoczekiwanego

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

[II pietro komnata główna] Oczekiwanie nieoczekiwanego

Post autor: Aileen »

        Arathain nagle zmarszczył brwi. Z wyrazu jego twarzy Aileen domyśliła się, że coś się stało. Wstał i polecił jej by udała się na górę, zapowiadając że "mają nieproszonych gości", po czym zabrał swój kostur i gdzieś zniknął. Kiedy wchodziła do pokoju na drugim piętrze i zamykała drzwi, poczuła lekkie ukłucie zażenowania. W jednej chwili jednak oddaliła to uczucie, gdyż przecież jeszcze dziwniej wyglądała by sytuacja, gdyby Arathain pozwolił jej dołączyć do walki - bądź co bądź potraktował ją jak gościa. Niemniej jednak uznała, że użyje mocy teleportacji kuli dopiero, gdy nie będzie miała innego wyjścia. Honor nie pozwalał jej na ucieczkę.
        Pokój w którym się znalazła wyglądał jak wyjątkowo zagracony gabinet uczonego. Na biurku walały się sterty zapisanego pergaminu, w kałamarzu tkwiło piękne pióro. Zamknięta książka była założona jakimś świstkiem, jakby ktoś przed chwilą skończył ją czytać. Pod ścianami stały regały z książkami, od maleńkich i cienkich książeczek oprawionych w ozdobną skórę, po wielkie omszałe tomy. Pachniało woskiem i pergaminami - zupełnie jak w jej domu, z tą różnicą, że brakowało jeszcze jednej, woni - zapachu kwiatów, liści i wilgotnej ziemi. Pokój był jasny, tak jak piętro niżej znajdowało się w nim jedno okno. Zerknęła na stolik, na którym spoczywała wspomniana kryształowa kula. Podeszła kilka kroków by się jej przyjrzeć, lecz nie zauważyła porzuconej na podłodze książki, i niewiele brakowało, by runęła jak długa. Podniosła "pułapkę" i odłożyła ją na biurko.
        Niepokoiła się trochę o Czarodzieja. Cokolwiek zamierzało przypuścić atak na Wieżę, poruszyło go o wiele bardziej, niż jej wizyta. Czy dlatego, że mogli mu narobić dużo więcej szkody, niż uzdrowicielka, czy po prostu dlatego, że nie byli przyjaźnie nastawieni? Nie wyobrażała sobie, żeby Arathain był w stanie ponieść porażkę - gdyby atakowało ich coś naprawdę potężnego, poczułaby to. Teraz czuła tylko niewyraźną prezencję kilku osób (a właściwie bardziej słyszała - taki łomot w lesie mogą wywołać jedynie walczące golemy). Wyjrzała ostrożnie przez okno. Na nieszczęście było ono najwyraźniej nie od tej strony, od której dochodziły odgłosy.
        Przypomniała sobie o koniach. Wysłała szybko myśl ku swojej towarzyszce. Dotknęła jej umysłu - z niewyraźnych emocji odczytała, że razem z Bryzą zajmują się żuciem trawy.
        ~ Mamy nieproszonych gości. Schowajcie się gdzieś w bezpieczne miejsce. Gdybym nagle zniknęła - wracaj do domu.
        Poczuła niepokój klaczy. Wysłała jej kilka myśli na uspokojenie, po czym wróciła do siebie. Cofnęła się od okna i zaczęła nasłuchiwać wszelkich podejrzanych odgłosów.
W tym momencie wpadł jej do głowy ciekawy pomysł. Wróciła do okna i bystrym wzrokiem poczęła wypatrywać odpowiedniej "ofiary". Dostrzegła siedzącą na gałęzi srokę. Wysłała do niej myśl, jednak nie poprzestała na zwykłym kontakcie - otoczyła swymi myślami jej umysł, odbierając jej praktycznie wolną wolę. Czuła pożerający ją strach - na początku uspokoiła ją na tyle, by otępiała, przestała zwracać na nią uwagę.
Swoje własne ciało czuła bardzo niewyraźnie. Usiadła na podłodze, na wypadek gdyby straciła równowagę. Nigdy wcześniej nie robiła czegoś podobnego.
Świat widziany oczami ptaka był bardzo... dziwny. Kazała jej lecieć w kierunku walki.

Ciąg dalszy: Aileen
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

        Kiedy wychodzisz na ląd po długiej podróży statkiem, masz wrażenie, ze ziemia się kołysze. Kiedy przez kilkanaście minut jesteś ptakiem, masz wrażenie, że nie tylko ziemia się kołysze, ale i że za chwilę z niej spadniesz. Aileen jęknęła, podnosząc się z ziemi. Nigdy, nigdy więcej... pomyślała. Przy okazji podniosła i położyła na biurku kolejną rzuconą na podłogę książkę. Kto to widział, by kłaść księgi byle gdzie?
        Zamiana ośrodków i nerwów powinna skutecznie uniemożliwić czarodziejce narobienie większych szkód (no, chyba że władała magią życia i wiedziała który nerw do czego prowadzi). Aileen nie była w stanie całkowicie pozbawić jej możliwości używania magii, jednak miała nadzieję, że kobieta okaże się być ostrożną i nie będzie rzucać bardziej skomplikowanych zaklęć. Miałaby wtedy o wiele więcej do leczenia.
        Tak, przydałoby się, żeby Arathain wiedział z kim walczy. Prawdę mówiąc, skupiła się głównie na czarodziejce, nie widziała ani jak "kupcowa" wyciąga coś z wozu, ani jak "kupiec" walczy z golemem. Uciekając ze sroki poczuła tylko, jak czyjeś życie gaśnie - nie wiedziała tylko czyje.
        Sięgnęła zmysłami poza pokój, szukając Arathaina. Znalazłszy go, posłała ku niemu myśli.
         ~ Atakuje cię jakaś kobieta przebrana za kupca, wojownik i czarodziejka. - poczuła lekkie zdziwienie, gdy wspomniała o magini - Kobieta najprawdopodobniej nie włada magią, mężczyzna też. Walczą z twoimi golemami. Poza nimi jest jeszcze kilku pachołków, co najmniej jeden już nie żyje. Czarodziejką się zajęłam, nie wiem co dokładnie robi, ale nie będzie raczej stanowić większego zagrożenia. Pomieszałam jej zmysły. Starałam się też obrócić ją przeciwko tej kobiecie, ale chyba mi nie wyszło. Gdybym była bliżej...
        ~ Hmm... - przerwał jej Arathain - Nie opuszczałaś wieży, prawda? Więc...
        ~ Opę... Przejęłam kontrolę nad ciałem ptaka - dokończyła.
        ~ Hmm... - Wyglądało na to, że Arathain był dość zajęty.
        ~ Dziękuję za informacje - zamilkł na chwilę po czym dodał - Przede wszystkim, nie pakuj się w kłopoty.


        Elfka zerwała kontakt. Chwila wytchnienia posłużyła jej - czuła się już znacznie lepiej. Powinnam zacząć się przyzwyczajać - rzekła do siebie. Prawdę mówiąc, nie było to takie złe...
        Znów wyjrzała przez okno. A gdyby tak... jeszcze raz polecieć na "zwiady"? Nie chciała jeszcze raz używać czarów, w innym ciele było to męczące, a efekty były dużo słabsze, niż gdyby robiła to "osobiście".
        Tym razem ofiarą padła mała zięba...
        Za drugim razem poszło dużo lepiej. Aileen nie musiała już walczyć z ptakiem - na samym początku uśpiła w niej wszelkie instynkty, obawy i odruchy. Nie będzie niczego pamiętać. Poleciała w miejsce, gdzie ostatnio znajdowali się intruzi. Jakież było jej zdziwienie, gdy zobaczyła, co się tam dzieje.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

         Malowniczo rozciągnięty na ziemi leżał trup. Czarodziejka stała pewnie na nogach, natomiast pani kupcowa nie wyglądała już jak pani kupcowa. Błękitne włosy i szata czarniejsza od mroku nocy nadawały jej wyjątkowo "nieludzki" wygląd. Pojawił się też inny człowiek - również mag. Był też ktoś jeszcze, ale nie mogła go dostrzec, pewnie się gdzieś ukrył. Wysyłał dość dziwną aurę...
        Co do diabła...?!
        Rachel szybkim krokiem ruszyła ku wieży, natomiast wojownik-ochroniarz błękitnowłosej kobiety osunął się na ziemię, targany widać nieziemskim bólem. Zaatakowało go to coś, czego nie mogła zobaczyć. Widmo, niewidzialny mag? Cokolwiek to było, nie miała czasu się tym zająć - zza kobiety wypełzła jakaś czarna gadzina.
        Wyjątkowo dziwnie dźwięcząca i wyjątkowo mało zwrotna, jak na węża. Stalowe monstrum!

        Aileen straciła z oczu Czarodziejkę. Pofrunęła za nią - lepiej nie dopuścić, by dostała się do środka. Zobaczyła... dwie Czarodziejki. Jedna z nich osunęła się na ziemię, ta druga najwyraźniej wyszła z wieży. Kolejna sztuczka starego magika? Zza jej pleców dochodziły odgłosy walki. Czym prędzej zawróciła - Rachel tym razem została chyba skuteczniej unieszkodliwiona.
        Kimkolwiek był mag - skończył ze sztyletem w krtani i strzałą w piersiach. Jednak, zamiast umrzeć śmiercią bohaterską, bezceremonialnie wyjął sobie sztylet z gardła i wyrwał strzałę z piersi. Magia życia?
        Czarownik najwyraźniej nie był członkiem drużyny atakującej Wieżę. Zięba odetchnęła z ulgą - to naprawdę musiało wyglądać dziwnie - może zdążą się pozabijać.
        I wtedy zdarzyło się kilka rzeczy na raz. Jak spod ziemi wyrósł sobowtór kobiety. Mężczyzna ruszył ku niemu, jednak ludzki refleks był za słaby - legł na ziemi, przeszyty mieczem przez "samego siebie". I nagle wszyscy zniknęli. Magiczne zawirowanie wyrwało Aileen z umysłu ptaka. I dobrze - bowiem w Wieży już ktoś był...
        Wyczuwała czyjąś obecność piętro niżej. Wydawała się znajoma. "Nie pakuj się w kłopoty" - podpowiadał głosik w jej głowie, cytując Arathaina. Głosik umilkł - przecież już wpakowała się w kłopoty - właśnie złamała obietnicę daną Arathainowi, dotyczącą ucieczki teleportacją. Ja naprawdę nie dam się zabić! Czarodzieje mają to do siebie, że za bardzo pesymistycznie podchodzą do życia.
        Ktokolwiek był na dole, nie wydawał żadnego dźwięku. Aileen wstała i bezszelestnie podeszła do drzwi, otworzyła je i wyszła z komnaty. Sztylety tkwiły na swoim miejscu.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości