Szepczący Las[I piętro komnata główna] Posiłek

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

[I piętro komnata główna] Posiłek

Post autor: Cillian »

        - Moja Bryza zdecydowanie zaprzyjaźniła się z Twą klaczą. Pozwólmy im odpocząć... - zaproponował, spoglądając na wierzchowce. Chwilę później, oba pogalopowały przed siebie, w poszukiwaniu smaczniejszej i bardziej soczystej trawy. Arathain zaś zdecydowanym ruchem wziął Aileen pod ramię i zaprowadził do budynku. Elfka wciąż bacznie obserwowała agresywne posągi, ale tym razem nawet nie drgnęły. Wrota po raz kolejny bezszelestnie się za nimi zamknęły...

        - Herbaty? A może czegoś z dodatkiem alkoholu? Rozgość się, ja przygotuję coś na ząb - rzucił do długouchej i zniknął gdzieś za rogiem. Przepych, w jakim żył Czarownik uderzył w oczy Aileen. Wewnątrz wszystko mieniło się różnorakimi barwami. Po prawej stronie stał elegancki stół i kilka krzeseł, po lewej zaś fotel, etażerka i kilka większych szaf. Wokół było jasno. Okna, choć niezbyt szerokie, rzucały sporo światła na pomieszczenie, w którym jednak paliło się kilka świec. Obrazy na witrażach prezentowały ludzi, których elfka nie mogła rozpoznać. Ściany w dotyku były gładkie i... ciepłe. Zdecydowanie biło od nich ciepło. Czy magiczne? Tego nie potrafiła stwierdzić. Marmurowa podłoga również wydzielała przyjemne ciepło, przez co wspólnie ze ścianą wygryzły ze stanowiska palenisko, znajdujące się w sąsiednim pomieszczeniu. Zmęczona podróżą i walką z olbrzymami, szpiczastoucha położyła się na pobliskiej sofie. Była tak mięciutka, że każdy, który kiedykolwiek na niej usiadł, nie miał ochoty wstawać. Czyżby elfkę ogarnęła fascynacją tym miejscem? Skąd Czarodzieja stać na takie luksusy?

        - Zaraz wszystko będzie gotowe. Daj mi jeszcze parę sekund - Mag wychylił się, by zaraz na powrót zniknąć jej z oczu. W odpowiedzi uzyskał ledwo dostrzegalne skinięcie głową. Większą uwagę Aileen zwróciła na krzątającego się w komnacie golema. Był dużo mniejszy, niż te spotkane w lesie, ale miał dwie pary rąk. W jeden ze swych kamiennych dłoni trzymał zmiotkę do podłogi. Po ziemi stąpał lekko, a poruszał się... z gracją? Taaak, zdecydowanie różnił się od reszty sobie podobnych. Szybko uwinął się ze sprzątaniem, po czym nakrył do stołu i przyniósł jedzenie. Chwilę później do dwojga dołączył Arathain.

        - Uważaj, ta kanapa pochłonęła już wiele osób... - mina czarodzieja wskazywała, że nie żartuje (co mu swoją drogą wychodziło tylko od święta, a od czego stronił), ale Aileen dobrze wiedziała, że nie ma czego się bać. - Zapraszam, częstuj się. - gestem poprosił elfkę, by usiadła z nim do stołu. Słychać była, jak golem gdzieś się krząta. Czarownik nałożył sobie kawałek dobrze wypieczonego indyka i kilka kromek pieczywa.

        - Jestem Arathain i tak też możesz się do mnie zwracać. Miło mi Cię poznać, Aileen. Wybacz środki bezpieczeństwa, ale... powiedz, jak do mnie trafiłaś?
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

        Czarodziej niewątpliwie nie cierpiał na niedostatek wygód. Nie przypominała sobie, by kiedykolwiek widziała równie bajeczne wnętrze. Każdy mebel był osobnym dziełem sztuki, a cały wystrój nie tylko nie przytłaczał bogactwem ozdób, ale sprawiał, że pokój był bardzo przytulny. I wyjątkowo ciepły. Światło padające przez witraże w oknie barwiło wszystko, na co padło, przez co pokój był wyjątkowo kolorowy i jasny. Elfka spostrzegła też kilka palących się świec.
        Miała zamiar spojrzeć na widok za oknem, jednak zmęczenie walką i podróżą zwyciężyło i Aileen położyła się na stojącej nieopodal sofie. Była tak cudownie miękka, że najchętniej już nigdy by z niej nie wstawała. Jeszcze raz spojrzała na pokój. Zastanawiało ją, skąd Czarodziej wziął te wszystkie meble i ozdoby. Nie spotyka się przecież takich przedmiotów byle gdzie, a była pewna, że podobne rzeczy na ziemi elfów można spotkać wyłącznie w pałacu w Kryształowym Królestwie.
        Do pokoju zajrzał na moment mag, by po chwili zniknąć. Wraz z nim pojawiło się dziwne stworzenie. Przypominało golema, acz było znacznie mniejsze i czwororękie. Niewątpliwie było też znacznie zręczniejsze od swych "kuzynów" i zapewne nieco mądrzejsze. Nadspodziewanie szybko posprzątał i nakrył do stołu, po czym przyniósł jedzenie. Chwile później do komnaty wszedł Czarodziej.
        - Uważaj, ta kanapa pochłonęła już wiele osób... - rzekł do niej na wstępie. Zabrzmiało jak żart, ale mina Czarodzieja była poważna, jak na pogrzebie. Niemniej jednak, uznała, że po prostu nie lubił dowcipów.
        Chwila opuszczenia sofy zbliżała się nieuchronnie z każdą sekundą, więc Aileen, z żalem wstała by dołączyć do czarodzieja. Przy tym, przypomniała sobie, że wciąż jest okryta płaszczem, dlatego zdjęła go i złożyła na sofie. Usiadła naprzeciwko czarodzieja, który przedstawił się i prosto z mostu zapytał ją, jak się tu znalazła. Aileen uśmiechnęła się na wspomnienie legend opowiadanych o Arathainie. Zaczęła swoją opowieść, jednocześnie szukając pośród potraw czegoś jarskiego.
        - Miałam... szczęście podróżować kilka godzin wraz z grupka kupców zdążających do Adrion którzy opowiedzieli mi kilka nieco nieprawdopodobnych historii o twojej osobie, jednocześnie odradzając mi jakiekolwiek próby zbliżania się do Wieży. Moja ciekawość jednak nie dała za wygraną, bowiem byłam przekonana, że większość z tego co mówią to bzdury (jakkolwiek teraz się okazało, że było w nich ziarno prawdy). W Adrion kilku starszych elfów opowiedziało mi mniej więcej gdzie stoi wieża, a po kilku dniach poszukiwań, udało mi się ją dostrzec z oddali. Tuż przed wejściem spotkałyśmy golema, który nie zwrócił na nas uwagi, po czym, jak sam się domyślasz, obudziłam posągi. Podsumowując, trafiłam tu dzięki plotkom, ciekawości, orientacji w terenie Bzury oraz dobremu wzrokowi.
        - Z twojej postawy jasno wynika, że nie życzysz sobie gości. Skąd więc ta radość, gdy nieostrożna elfka składa ci niezapowiedzianą wizytę? - dodała, zakończywszy opowieść.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

        Od kiedy Aileen podniosła się z sofy, mag bacznie ją obserwował. Wiedział, że najchętniej nigdy więcej w życiu nie wstałaby, ale umarłaby pewnie z głodu, toteż... w każdym bądź razie, oboje po chwili zaczęli delektować się ucztą. No, przynajmniej elfka, bo Magowi z trudem przychodziło doszukiwanie się smaku w potrawie, na co i tak nie miał czasu. Słuchał opowieści długouchej i widać w nibym było, że naprawdę go interesuje.

        - Kupcy? Niesamowite historie? Powinienem im porachować kości! - zaśmiał się pod nosem, bo nie wypowiedział tych słów w gniewie. Bawiły go jednak te "historyjki", nierzadko ubarwiane w taki sposób, iż można było spodziewać się przerażającego i bezwzględnego zła, zamkniętego bezpośrednio w wieży. A przecież tak w cale nie było... - Chyba w części z nich znalazło się malutkie ziarnko prawdy, czyż nie? Choć swoją drogą, jesteś jednym z moich pierwszych gości. Golemy nie zrobią ci krzywdy. Kieruje tobą ciekawość, a ta sama w sobie nie stanowi zagrożenia. Przynajmniej w twoim przypadku... - nagle urwał i widać było, że się zamyślił. Dobrze wiedział, że "ciekawość" w jego przypadku jest czymś więcej, niż tylko odczuciem. Taaak...

        - Posągi zaś, to inna sprawa. To ja tchnąłem w nie magię i tylko na moją reagują. Gdybym w porę nie spostrzegł się, że ktoś zawędrował w okolice, byłabyś teraz jedną wielką kałużą krwi. Ale to nie twoja wina. Nie wiedziałaś, ja... jeszcze raz, najmocniej przepraszam. To nie tak, że nikogo sobie tutaj nie życzę. Alarnia pełna jest wyjątkowo ciekawych osobników, takich jak ty na przykład. Ale pełna jest również istot bezwzględnych, które z chęcią zrobiłyby krzywdę samotnemu starcowi, by patrzeć na niego, jak bezradnie umiera - wywód Arathaina Aileen skomentowała ledwo zauważalnym uśmieszkiem. Bardzo dobrze wiedziała, że kto jak kto, ale osoba z którą właśnie spożywa posiłek nie jest ani trochę bezbronna...

        - Będąc na dalekiej północy napytałem sobie biedy. To dość długa historia... - zakończył i wypił cały kieliszek szkarłatnego napoju. Czekał na reakcję długouchej. Zdawało jej się, że tematu wyprawy na północ lepiej nie poruszać. A jednak coś ją zaintrygowało. Kogo mógł obawiać się Czarodziej? Czarodziej zamknięty w wieży, stosujący tak zmyślne środki bezpieczeństwa?
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

         Jakiej biedy może napytać sobie ktoś taki jak on? Niewielu osobników w Alaranii szukałoby zwady z czarodziejami. A Arathain? Czyżby sam szukał kłopotów i doszukał się ich? Ciekawe, jakim cudem elfy pozwoliły mu szukac tu schronienia. Musiał bardzo się czymś im przysłużyć, lub zwyczajnie zataić większość powodów do ukrycia się przed światem.
        Aileen zamyśliła się, co nie uszło uwagi Arathaina. Nie poruszała tematu jego wyprawy na północ, ale ewidentnie ją to zainteresowało. Pohamował chęć zbadania o czym myśli jego gość, skupiając uwagę na talerzu.
        - Wybacz mi brak dyskrecji - rzekła nagle elfka - ale... które to miejsce odwiedziłeś na północy, że zmusiło cię to do powrotu tutaj? Nie pytam o powody - rozumiem, że nie każdy ma ochotę dzielić się przeżyciami z podróży, ale sama zamierzałam udać się na północ. A noszę się z zamiarem powrotu w jednym kawałku. Spędziłam kilkadziesiąt lat studiując rozliczne księgi a choć czas, który spędziłam zamknięta w bibliotece może wydawać się krótki, dla mnie jednak wtedy upłynęła cała wieczność. Nie umiem polepszyć swych umiejętności magicznych ni odkryć nic nowego, chodząc po śladach innych - szukam więc odpowiedzi na własną rękę. Żaden mędrzec nie precyzuje, na co natrafię i co znajdę.
        - Możesz moje pytanie wziąć za zwykłą prośbę o radę. - dodała po chwili, tknięta obawą, że posunęła się za daleko.
        Miała nadzieję, że Arathain nie zdenerwuje się za jej "ciekawość". Nie wiedziała czego może się spodziewać, mimo to podjęła ryzyko. Doświadczenie osoby, która wiele wiedziała o świecie było bezcenne, toteż Aileen uznała że więcej ma do zyskania, niźli do stracenia.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

        Choć nie sprawiał takiego wrażenia, Mag chłonął wszystko co wyfruwało z ust jego gościa. Nie odważył się po raz kolejny spenetrować mu umysłu, ale nie widział podstaw do tego, by mógł kłamać. Ciekawość...

        - Wybacz... nie widzę przeszkód, by nieco opowiedzieć Ci o tej wyprawie - skłamał. Widział przeszkody, na szczęście bardzo łatwo stłumił je w sobie i ciągnął dalej. - Musiałem się tu osiedlić, bo... nie, tę część opowieści pominiemy. W każdym bądź razie, ciebie interesuje tylko północ. Zacznijmy od kilku faktów. Czarodzieje, albo nie mieli czasu, albo po prostu chęci, bądź co bądź, nigdy dokładnie nie zbadali północy. Większość mieszkańców Alarnii tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy, że na północy istnieje życie. To "życie" strasznie lubi sobie popić... - zaakcentował drugie słowo, zatrzymał się na chwilę, by sprawdzić katem oka, czy Aileen dalej słucha. Chyba naprawdę wciągnęła ją ta historyjka...

        - Krasnoludy, to o nich mowa, są powodem dla którego tam wyruszyłem. W stawianiu budowli nie mają sobie równych. Jeśli jakiś człowiek wybuduje coś zapierającego dech w piersiach, krasnolud zrobi to dwa razy lepiej, dwa razy szybciej i... weźmie dwa razy więcej pieniędzy, nie wspominając o zaliczkach. Nie mniej jednak zdecydowałem się skorzystać z ich usług. I uwierz mi, że gdyby wiedział, w co się wpakuję, wolałbym mieszkać w jaskini, niż tutaj. To lodowe pustkowia zamieszkane przez okropne bestie. Jedna z nich dała mi się nawet we znaki. Po długiej konwersacji... przy współudziale kostura i kilka kul ognia, udało mi się ją odpędzić. Obiecała mi jednak, że zbierze siły i sobie podobnych, byle tylko mnie znaleźć. A wierz mi, że walczenie z chmarą "tego czegoś" to ostatnia rzecz w życiu, jakiej pragnę. Cóż, to może być ostatnia rzecz w życiu, jaką zrobię... - posmutniał, twarz mu zbladła. Zapadła dość długa cisza. Aileen chciała, by kontynuował, jednak nie pisnęła choćby słówkiem.

        - To nie koniec. Wracając dowiedziałem się o pewnym nieumarłym. Zwykle nikt nie przejmuje się chodzącą kupą kości, bo można ją utłuc byle kijem, ale ten zdechlak był... jest inny. Nie znam go osobiście, ale jego imię jest mi znajome. Z pewnością był kiedyś czarodziejem. Nieważne... Teraz jestem tu, zamknięty w swojej siedzibie, próbuję rozwiązać sobie tylko znany problem. A jest ważniejszy, niż wszystko inne, o czym do tej pory wspomniałem. Ale z pewnością o tym nie chcesz usłyszeć. A żeby uściślić, odpowiedź na twoje pytaniem, żeby udzielić ci rady... nie wyruszaj tam sama, bo nie wrócisz. Ostatnim ostoją, na jaką się natkniesz będzie prawdopodobnie Rapsodia, w najlepszym przypadku Rododendronia. Dalej są już tylko góry, a za nimi nie czeka na ciebie nic, co nie próbowałoby cię zabić, zjeść, lub zrobić z tobą o wiele gorsze rzeczy. Kiedy wyjeżdżałem, chodziły słuchy, że krasnoludy zamierzają zamknąć swe granice z powodu jakiegoś zagrożenia ze strony południa. Nie wiem, z czym ma to związek, ale północ nigdy nie była, nie jest i na pewno nie będzie bezpiecznym miejscem na szukanie wiedzy. Przynajmniej nie w najbliższym czasie - dokończył i obmacał swoje gardło. Miał nadzieję, że zaspokoił ciekawość Aileen.
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

        Rozmowa utknęła w martwym punkcie. Aileen po skończonym wywodzie lekko skinęła głową na znak że zrozumiała, po czym przybrała zamyśloną minę.

        Elfka pożałowała, że zadała takie pytanie. Chociaż nie, nie powinna żałować, bo gdyby tego nie zrobiła zapewne kilka miesięcy później wędrowców straszyłyby jej wyschnięte kości leżące na zboczu... Lub co gorsza straszyłyby stojące i grzechoczące złowieszczo piszczelami.
        Zaintrygowało ją wspomnienie o "uciążliwym" nieumarłym, ale aż za dobrze wiedziała że nie powinna o niego pytać. Przed oczami stanął jej fragment niedawno czytanej książki jakiegoś młodego człowieka:

"Obecnie możemy mówić o szczęściu. Alarania najwyraźniej ma za sobą ataki nieumarłych, wojny magów i najazdy. Żyjemy w bardzo spokojnych, nudnych czasach..."

        Taak... Nudnych czasach. Kim musi być ten zdechlak, że zainteresował się nim czarodziej? I co wobec tego czeka na północy skoro odradza mi udanie się tam. Nie była tak głupia by ignorować jego rady, zwłaszcza że jej zdolności ofensywne pozostawiały wiele do życzenia, aczkolwiek w dziedzinie magi była naprawdę utalentowana i umiała o siebie zadbać...
        Tak umiała o siebie zadbać, że gdyby nie Arathain byłaby teraz nawozem dla roślin.
        W panice wyrzuciła wszystko z myśli, by po chwili uświadomić sobie, że Czarodziej przecież obiecał, że więcej tego nie zrobi.
        Zastanawiało ją również to, nad czym tak usilnie pracował w swej siedzibie. Może byłaby w stanie mu pomóc, wszak zajmowała się zupełnie odmienną dziedziną magii. Jednakże bardzo wątpiła, że podzieli się z nią tą tajemnicą. Uśmiechnęła się w duchu na wspomnienie swych starannie ukrywanych badań nad modyfikowaniem funkcji życiowych. O tak, to na pewno nie jest coś czym dzieliłby się z byle kim.

        Aż podskoczyła, gdy z zamyślenia wyrwało ją rżenie któregoś z koni dobiegające zza okna. Cisza która zapadła po słowach Arathaina najwyraźniej trwała nieco zbyt długo, by można ją było uznać za normalną. Patrzył się na nią z pytająco uniesioną brwią.
        - Przepraszam, znowu zrobiłam sobie wycieczkę w głąb mojego umysłu - powiedziała uśmiechając się. - Dziękuję, że mi to powiedziałeś, bo prawdopodobnie uratowałeś mi życie.

Ciąg dalszy: Arathain
Ciąg dalszy: Aileen
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości