Zrujnowana Warownia[W pobliżu warowni] Krwawy deszcz

Wielka, zrujnowana twierdza usytuowana na porośniętym przez sosny wzgórzu, co podkreśla jej monumentalność. Dawno opuszczona ze względu na niebezpieczną okolicę. Wszędzie można dostrzec różne zwierzęta szukające w niej schronienia. Można tez tutaj spotkać różne zjawy, zazwyczaj niegroźne. Zamieszkana przez Arorma.
Awatar użytkownika
Tressa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tressa »

        Czy zdziwił ją fakt, iż wampir chwycił ją za dłoń pokrytą łuskami? Tak, chociaż niespecjalnie. Ludzie – i nie-ludzie – różnie reagowali na jej skazę. Inni wybrzydzali, niektórych przerażała, jeszcze inni wyzywali od ją potworów... Mało kto okazywał raczej pozytywną postawę odnośnie jej ręki. Chyba nawet Vergil był pierwszą taką osobą. Wampirzyca ucieszyła się w duchu, że ktoś jednak to akceptuje.

        Sorley, nadal siedząc na ramieniu wampira, otrzepał skrzydełka z deszczu – w końcu, jako bardziej materialna postać odczuwał też niektóre bodźce – po czym ułożył się wygodniej i przymknął oczka. Wrócił tym samym do niewidocznej dla Vergila formy duszka, drzemiąc sobie spokojnie. Tressa uśmiechnęła się krzywo, po czym przeciągnęła się leniwie. Od razu tego pożałowała, gdyż rana na jej ramieniu dawała się we znaki. Co prawda, nie krwawiła już tak obficie, ale ciągle bolała. I to najbardziej drażniło wampirzycę. Skrzywiła niezauważalnie twarz, spoglądając na krwiopijcę, siedzącego naprzeciw niej. Zaskoczona jego propozycją aż rozszerzyła oczy. Zamrugała kilka razy, przyjmując słowa Vergila do świadomości.
        - Chyba... - zawahała się. Chętnie spędziłaby z wampirem więcej czasu, chętnie by go poznała, ale bała się sama wyjść przed nim jako zbyt „dzika” osoba. Już wcześniej przecież mogła dostrzec, że Vergil ma wpojone ścisłe zasady etykiety, wówczas gdy ona nie miała o nich bladego pojęcia.
- Myślę, że przystanę na tę propozycję – powiedziała z lekkim uśmiechem. - Chociaż... mam kilka pytań, jeśli mogę – dodała. - Po pierwsze, mieszkasz w niej sam?
Perspektywa poznawania połowy dworu, czyli w jej prostym mniemaniu wielu snobistycznie urodzonych szlachciców, jakoś nie uśmiechała się za bardzo.
        - To daleko stąd? - zaczęła. - Jak bardzo? A tak w ogóle, czemu mi to proponujesz? Nie, żeby coś, tylko... czysta ciekawość. - Zmierzyła go wzrokiem. Fakt, gdyby tylko był jej wrogiem, zapewne już dawno zaatakowałby, więc można by rzec, że w pewnym sensie wampirzyca mu ufa.
- Wybacz, nie musisz odpowiadać na ostatnie pytanie. – Westchnęła. - W ramach rekompensaty możesz mi zadać jakieś, odpowiem raczej na wszystko. Raczej...
Awatar użytkownika
Vergil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Arystokrata , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Vergil »

Nie przeszkadzało mu to, że Sorley postanowił zasnąć na jego ramieniu, według niego oznaczało to, że duszek go polubił, lub bardzo blisko jest do tego, żeby tak było. Mimo że przybrał niematerialną postać, to Vergil i tak, może podświadomie, wyczuwał to, że nietoperz siedzi na jego ramieniu. Starał się nie ruszać ręką, która jest ranna, bo rana na przedramieniu bolała nawet przy niewielkim poruszeniu uszkodzoną kończyną.
Domyślił się, że jego propozycja może zaskoczyć Tressę, a dodatkowo ona sama go w tym zapewniła, bo doskonale widział, jak oczy wampirzycy rozszerzają się, a ona sama mruga kilkukrotnie w niewielkich odstępach czasu. Wampir nie odzywał się, dał czas dziewczynie, aby przemyślała jego propozycję i zastanowiła się nad odpowiedzią.

Przez twarz Vergila przemknął uśmiech, gdy Tressa w końcu przystała na jego propozycję. Kiwnięciem głowy dał jej do zrozumienia, że odpowie na pytanie, które mu za chwilę zada.
- W mojej posiadłości, oprócz mnie, mieszka tylko mój przyjaciel Igar, który także opiekuje się nią wtedy, gdy mnie nie ma. Poza tym, jest też rodzina nietoperzy, które zadomowiły się na poddaszu, a na drzewach wokół posiadłości znajduje się też kilka kruczych gniazd - odpowiedział na pytanie, a po chwili usłyszał kolejne. Krwiopijca postanowił poczekać na to, aż towarzyszka zada wszystkie pytania, które chce zadać i odpowie na nie jednym ciągiem.
- Musimy przejść przez Dolinę Umarłych, a później przez Mroczne Doliny, aby dotrzeć w pobliże Maurii, czyli tam, gdzie znajduje się moja posiadłość. Drogę powinniśmy pokonać o wiele szybciej, jeśli przybierzemy zwierzęce postaci. Jeśli ktoś nie zna drogi, to ciężko jest trafić... - odpowiedział na kolejne pytanie. Oczywiście, trudność z dotarciem do Leśnej Posiadłości przez osoby, które nie znają do niej drogi, była plusem, bo związane jest to także z tym, że łowcy mieliby trudności z dotarciem tam. Jednak nie odpowie na obydwa pytania jednym tchem, bo musiał chwilę pomyśleć nad tym, dlaczego zaprosił Tressę do swojego domu.
- Przede wszystkim chciałem spędzić z tobą więcej czasu i więcej się o tobie dowiedzieć, a tym zaproszeniem zapobiegłem temu, że niedługo odejdziemy w swoje strony, oczywiście zakładając, że przyjęłabyś je. Poza tym, dość dawno miałem do czynienia innym wampirem, nie licząc Igara, a tym bardziej z przedstawicielką płci pięknej, a ty niewątpliwie taka jesteś - odpowiedział na ostatnie pytanie, które zadała mu Tressa.

Teraz on sam mógł zadać jej jakieś pytanie albo pytania.
- To może teraz w drugą stronę. Dlaczego zgodziłaś się na moje zaproszenie do posiadłości? - zadał pierwsze pytanie, a po chwili zabrał się za zadawanie drugiego. Wampirzyca będzie musiała odpowiedzieć na obydwa na raz.
- Chciałbym też wiedzieć, jak długo żyjesz? - po tym nie powiedział już nic, za to spojrzał na towarzyszkę w oczekiwaniu na odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Tressa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tressa »

        Tressa założyła nogę na nogę, wsłuchując się w słowa Vergila. Wywnioskowała, iż nie mieszka sam, a z nijakim Igarem. Dobrze, to mogła jeszcze znieść. W tym wypadku nie miała nic przeciwko podróży do posiadłości wampira. Usadowiła się wygodniej w fotelu, słuchając dalszej wypowiedzi krwiopijcy.
- Czyli w skrócie, bez ciebie zgubiłabym się po drodze... - rzekła z westchnieniem, spoglądając na śpiącego Sorleya. Wampirzyca spokojnie czekała na... cokolwiek. Jakąkolwiek odpowiedź, czy też pytanie, ze strony Vergila. Ten natomiast, po krótkim namyśle, odpowiedział.
Tressa nie powstrzymała uśmieszku, który niemiłosiernie wręcz wprosił się na jej twarz. Komentarz mężczyzny w pewnym sensie się jej spodobał.
- Pochlebiasz mi – zaczęła powoli – aczkolwiek wolałabym, żebyś na razie darował sobie uwagi co do mojego wyglądu. Pod każdym względem. - Jej wzrok spoczął na gadziej dłoni. Ona uważała, iż jeśli już ktoś komentuje jej wygląd, mówi o całokształcie. Oczywiście, w jej mniemaniu taki ktoś od razu kłamał. Jak piękna może być osoba, która ma łuski zamiast skóry na lewej ręce? No właśnie.
        - Dlaczego zgodziłam się pójść do twojej posiadłości... - zamyśliła się. - Cóż, może dlatego, że i tak nie mam gdzie iść? Albo w ogóle nie miałam okazji porozmawiać nigdy z innym wampirem? - nie kłamała. Jedynym krwiopijcą, z którym kiedykolwiek rozmawiała otwarcie, była jej siostra – Messa. - Po prostu możesz uznać, że chcę cię poznać - dodała. Sorley obudził się, po czym podleciał do właścicielki i ukrył w kapturze jej płaszcza.
- Mogłabym rzec, że kobiet się o wiek nie pyta – uśmiechnęła się – lecz obiecałam odpowiedzieć na raczej każde pytanie, więc i tak zrobię. Na tym świecie jestem już ponad trzysta czterdzieści lat. Z lekkim hakiem.
        Westchnęła. „Teraz moja kolej, w takim razie” - Skoro już zadawali sobie pytania, Tressa zamierzała całkowicie to wykorzystać.
- Opowiedz mi to samo. Ile masz lat? - zapytała. - No i, jeśli to nie problem, możesz mi również opowiedzieć o tym kawałku metalu, którym walczyłeś na placu. - Wzrok skierowała na szablę mężczyzny. Przeczucie? Może. Na razie wolała nie wnikać w myśli wampira. Przyszłoby jej to z łatwością, ale wcześniej już założyła, że mu zaufa. A jeśli będzie przekręcał słowa, dopiero wtedy w grę wejdzie zdolność odczytywania myśli. - U mnie wyjaśnienia raczej będą zbędne. Ogień to mój żywioł, po skrócie – rzekła, wyprzedzając ewentualne pytania wampira „a ty?” i tym podobne.
Awatar użytkownika
Vergil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Arystokrata , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Vergil »

Nie mógł powstrzymać się od uśmiechu, ledwie widocznego, ale uśmiechu.
- Beze mnie zgubiłabyś się w lesie, który otacza moją posiadłość, i możliwe, że nie dotarłabyś do niej, a zrezygnowała i wyszła z lasu tędy, którędy tam weszłaś. Chociaż, gdybyś zmieniła się w kruka, to miałabyś łatwiej, jeśli chodzi o samodzielne dotarcie do budynku - powiedział po chwili. Cieszył się, że jego dom otaczał las, bo utrudniało to dotarcie do niego osobom, które nie były zapraszane, a zwłaszcza łowcom wampirów. Dodatkowo kruki, które zamieszkują ten las, a dokładniej ich krakanie i zachowanie, jest często czymś w rodzaju alarmu, który może ostrzec właśnie przed zbliżającą się osobą albo osobami, które nie zawsze mają dobre zamiary.
- Przy mojej ocenie wziąłem pod uwagę także twoją "gadzią" dłoń, która nie przeszkodziła mi w powiedzeniu tego, że jesteś piękna - odpowiedział bez owijania w bawełnę. Czasami lepiej być bezpośrednim, sam przekonał się o tym niejednokrotnie w ciągu swojego żywota, który trwa i nie wiadomo, kiedy się skończy. Sam też spojrzał na pokrytą łuskami rękę Tressy, gdy ona zrobiła to samo.

Wysłuchał odpowiedzi wampirzycy i spodziewał się, że usłyszy podobne pytanie od niej, i nie zawiódł się.
- Może cię to zdziwi... ale mam prawie sześćset lat. Dokładniej to pięćset dziewięćdziesiąt sześć - odparł po chwili. Nie miał problemów z wyjawieniem swojego prawdziwego wieku, chociaż czasami mówił, że ma tyle, na ile wygląda, czyli jakieś trzydzieści pięć lat. Najczęściej robił tak, gdy rozmawiał z ludźmi, lub innymi istotami, które nie żyją za długo.
- Moja szabla? Nazywa się Odwet. Znalazłem ją w podziemiach mojej posiadłości poprzez wskazówki, które odkryłem w notatkach zapisanych przez jednego z moich przodków. Jest to artefakt zrobiony z bardzo wytrzymałego materiału i wzmocniony magicznie. Jego wyjątkowość polega na tym, że po użyciu jego "mocy" zna się następny ruch przeciwnika, lub przeciwników, a poza tym, przeważnie do końca walki moc ta wzmacnia siłę cięć i ich precyzję... - opowiedział o swojej broni. Lubił o niej mówić, bo wtedy przypomniał sobie sytuacje, w których moc Odwetu okazała się bardzo przydatna i nawet ratowała mu życie.
- To chyba tyle, jeśli chodzi o moją szablę - dodał na koniec. Spojrzał na Tressę pytającym wzrokiem, może ma jeszcze jakieś pytania związane z jego osobą.
Awatar użytkownika
Tressa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tressa »

        Uśmiech Tressy pogłębił się. Natomiast jej mina spoważniała, gdy powrócił temat jej wyglądu. Tym razem jednak kiwnęła głową, spuszczając wzrok.
- Miło mi to słyszeć – rzekła spokojnie. - Dziękuję – dodała. Nadal trwała w swoim wcześniejszym przekonaniu, aczkolwiek żeby nie drążyć tematu, po prostu podziękowała. Zaskoczyła ją jednak nieco bezpośredniość wampira. Westchnęła w duchu, po czym wsłuchała się w dalsze słowa Vergila.
- Więc jesteś ode mnie dużo starszy – powiedziała. Hah, tylko potwierdziła fakt, lecz chciała jakoś podtrzymać rozmowę.
        „To broni można nadawać nazwę?” - pomyślała tępo. Zganiła się szybko za takie rozumowanie. „Odwet?..” - powtórzyła w głowie.
- I tylko ty jej możesz używać? Działa tu coś w rodzaju przywiązania? - zadała kolejne pytania. Skoro na nie odpowiadał, Tressa mogła być pewna, że w tym momencie nie skrzywdzi jej. Kto na tyle inteligentny opowiada wrogowi o właściwościach swojej broni? A głód wiedzy w tym momencie rozpierał wampirzycę. Niemal świdrowała wzrokiem, by tylko dowiedzieć się więcej. Ciekawość to niby pierwszy stopień do piekła... Aczkolwiek w jej przypadku to raczej nie działa w tę stronę.
        - O co jeszcze mogę zapytać? - wymamrotała, podpierając głowę na ręce, którą oczywiście oparła na kolanach.
Do jej nozdrzy dotarł dość ciekawy zapach. Rosa wymieszana z krwią. Czyli chyba jedyna rzecz, za jaką ceniła ten świat. Powolnym krokiem wstała z fotela, chwytając się za ranne ramię. Okaleczenie zdążyło się w miarę zasklepić, dzięki czemu ból przestał męczyć Tressę. Wampirzyca podeszła powoli do drzwi, po czym uchyliła je lekko. Spojrzała na pole wcześniejszej masakry. Uśmiechnęła się delikatnie, lecz ten uśmiech szybko zniknął z jej twarzy. Sadystyczna dusza kobiety podpowiadała, jak wiele krwi zmarnowało się podczas tamtej potyczki. Ale zapach był świetny, obezwładniający, przynajmniej dla niej. Oparła się o drzwi, po czym spoglądnęła w stronę Vergila.
- Jak twoje rany? - zapytała cicho. - Zagoiły się w miarę, czy potrzebujesz więcej czasu?
Awatar użytkownika
Vergil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Arystokrata , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Vergil »

- Proszę bardzo - odparł szczerze, gdy Tressa podziękowała mu za to, co powiedział o jej wyglądzie. Podejrzewał, że nie zawsze słyszy tego typu rzeczy, gdyż wiele osób może nie zauważać jej piękna po tym, jak już spostrzegą rękę porośniętą łuskami i zakończoną pazurami. Chociaż, na pewno znalazłby się ktoś, kto uważał, że to właśnie smocza łapa jest piękna. Vergil należał do trzeciej grupy, która dostrzegała ogół wyglądu wampirzycy i nie przejmowała się tym, że ten "ogół" może psuć gadzia ręka.
Mógł spodziewać się dalszych pytań na temat swojej szabli i właśnie one padły po tym, jak skończył opowiadać o broni, którą posługuje się od dłuższego czasu. Zalety władania artefaktem są też takie, że nie trzeba przykładać szczególnej wagi do tego, czy ostrze nie stępi się albo nie pęknie, bo takim broniom coś takiego praktycznie nie zagraża.
- Tak i tak - odpowiedział bardzo krótko na obydwa pytania, jednak nie pozostawił cienia wątpliwości do tego, że rozwinie wypowiedź.
- W momencie, w którym znalazłem broń, między mną a Odwetem wytworzyła się "nić", która magicznie połączyła mój umysł z bronią. Przez to połączenie mogę korzystać z mocy, którą oferuje szabla. Broń może mieć jednego właściciela w danym czasie i aby ktoś inny mógł się z nią połączyć, to poprzedni właściciel musiałby zginąć. Możliwe, że da się ją także przerwać w inny sposób, może za pomocą silnej magii, albo aktualny posiadacz w jakiś sposób może zrzec się mocy Odwetu i tym samym przerwać połączenie między bronią, a jego umysłem - rozwinął wcześniejsze odpowiedzi. Wydawało mu się, że wystarczająco wyczerpał ten temat i nie usłyszy dodatkowych pytań związanych więzią między nim a Odwetem. Z drugiej strony, nie czytał w myślach Tressy i nie wiedział, co sobie myśli i czy już szykuje jakieś nowe pytania na ten temat, mógłby zacząć to robić, jednak nie chciał.

Nie wstał, gdy wampirzyca podeszła do drzwi i zaczęła oglądać to, co znajduje się na zewnątrz. Dokładnie wiedział, co się tam znajduje, bo przecież już wcześniej widział plac, na którym teraz leżały ciała łowców wampirów. W połowie sam był sprawcą tego, jak wygląda teraz ten dziedziniec, bo przecież własnoręcznie wybił połowę grupy, która otoczyła ruiny twierdzy, które posłużyły jemu i Tressie za tymczasowe schronienie. Nie odczuwał pragnienia krwi tak, jak Tressa, między innymi dlatego, że był od niej starszy o ponad dwieście lat i czerwony napój pił nieco rzadziej niż ona.
Spojrzał na ranę, gdy towarzyszka zapytała go o nią. Po chwili odwinął bandaż, na którym była zaschnięta krew. Ręka nie bolała już tak przy każdym ruchu, chociaż dało się jeszcze czasami odczuć niewielki ból.
- Myślę, że zagoiła się na tyle, że nie będzie sprawiać problemów w trakcie lotu - powiedział, wstając z fotela. Podszedł do wampirzycy i stanął obok niej. Zapach krwi nie działał na niego tak, jak na nią.
- Zwierzęta i inni padlinożercy zajmą się tymi ciałami... - rzucił bardziej do siebie niż do towarzyszki.
- Według mnie, możemy ruszać, chyba że ty potrzebujesz jeszcze chwili odpoczynku - dodał i odwinął rękaw swojego płaszcza, który zakrył teraz ranę na jego przedramieniu.
Awatar użytkownika
Tressa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tressa »

        Musiała mocno się skupić, żeby nie pogubić się w wyjaśnieniach Vergila. „Czyli broń, która w pewnym sensie przywiązuje się do właściciela...” - powtórzyła w myślach. Miała mieszane uczucia co do tego typu oręża. Już sam fakt, że dawniej jej siostry umarły, testując takie ostre zabawki, sprawiał, iż wampirzyca miała powody, by nie cierpieć szabli. Aczkolwiek to niezbyt uzasadniona nienawiść. Tressa ukradkiem oka zlustrowała pomieszczenie.
- Zważając na fakt, iż całe to miejsce jest istną ruiną, nie sądzę, żeby było tu coś godnego mojej uwagi – oznajmiła spokojnie, myśląc na głos. Nawet nie ukrywała, że pomysł podwędzenia czegoś z tego miejsca przeszedł jej przez głowę. Cóż, w końcu to była kiedyś warownia. Co z tego, że teraz jest całkowicie zrujnowana i zapewne dawno ograbiona z zacnych oraz przydatnych artefaktów, nawet najlepszy w swoim złodziejskim fachu człowiek mógł coś przeoczyć...
        Niespodziewanie coś ją tknęło. O ile wcześniejszy zapach krwi, który do teraz krąży w powietrzu na polu bitwy, wzbudzał w niej pragnienie, teraz to stawało się silniejsze. A wszystko przez proste bandaże, którymi wcześniej były owinięte okaleczenia Vergila. Pozostała na nich krew powodowała u wampirzycy pobudzenie tego paskudnego zmysłu. Krew człowieka, krew zwierzęcia, krew wampira; tak czy tak, to krew.
Na chwilę wstrzymała oddech, opanowując emocje. Przychodziło jej to zazwyczaj z wielką łatwością, także już po kilku sekundach na jej twarz powróciła kamienna maska obojętności. Tressa zastanawiała się tylko, ile wytrzyma...
- To dobrze – oznajmiła lakonicznie, spoglądając gdzieś w dal. - W takim razie uważam, że nie ma sensu dłużej gnieździć się w tym miejscu. Moglibyśmy powoli wyruszać, póki trwa noc. - Przestała opierać się o drzwi, po czym starała się unikać spoglądania na rany wampira.
        - Ze mną w porządku – powiedziała. - Może i jestem młodsza, ale to nie oznacza, że moje rany goją się dłużej... - Wykrzywiła usta na bok, pokazując jeden z kłów, aby w ten sposób potwierdzić swoje słowa. Nieudana parodia uśmiechu, ot co.
- Lecąc pod postacią kruków, za ile tam... - urwała. Powieka jej drgnęła, gdyż wampirzyca musiała wysilić każdy mięsień twarzy, by zachować obojętną mimikę. Co z tego, że rany w większości się zagoiły, krew na opatrunkach nadal kusiła swoim metalicznym aromatem. Tressa spuściła wzrok, po czym odwróciła się napięcie w stronę drzwi.
- Pospieszmy się. Póki trwa noc. Ciężko będzie podróżować za dnia – rzekła, a słowa wypływały z niej jak rzeka. Nie czekała na jakąkolwiek odpowiedź Vergila, gdyż z impetem otworzyła drzwi, wychodząc na zewnątrz. Niestety, przez przypadek użyła zbyt dużo siły, przez co jeden z zawiasów ucierpiał... Drzwi pozostały w paskudnym stanie, wisząc i ledwo trzymając się framugi.
Awatar użytkownika
Vergil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Arystokrata , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Vergil »

Vergil ponownie zlustrował plac, który widział przed sobą. Ciała, niektóre nie miały wszystkiego tam, gdzie powinny, i krew, która mieszała się z deszczową wodą i błotem, które powstało w trakcie deszczu i nie zdąży wyschnąć w nocy. Jednym słowem- rzeź. Tak naprawdę, to był dumny z tego powodu, że wyszedł bez poważniejszych obrażeń ze starcia z grupą łowców, w której większość stanowili doświadczeni myśliwi polujący na wampiry już, przeważnie, po kilka lat. Z drugiej strony, nie wiedzieli, że Vergil, jakby nie było, jest dość starym wampirem i na pewno ma doświadczenie w walce z łowcami, a poza tym sam świetnie posługuje się swoim orężem i tak samo walczy. Zresztą, nie było co zastanawiać się nad tym, co już było i trzeba wrócić do tego, co jest teraz, a skoro zarówno on, jak i Tressa mogli już wyruszać, to nie ma po co marnować czasu i trzeba wyruszać. Wbrew pozorom, droga może nie minąć spokojnie i sama w sobie nie jest krótka, a dodatkowo ich rany nie są do końca wyleczone.
- Myślę, że dotrzemy tam, zanim pojawią się pierwsze promienie słoneczne - powiedział po chwili.
- Jeśli poczujesz głód krwi i będziesz chciała go zaspokoić, to daj mi znać, wtedy zrobimy mały postój - dodał później. Prawdę mówiąc, to obawiał się, że on sam może poczuć się głodny właśnie w trakcie podróży do Posiadłości, więc istnieje też szansa na to, że zatrzymają się z jego polecenia.

Wyszedł za Tressą, gdy otworzyła ona drzwi przy pomocy kopnięcia, jednak włożyła w to za dużo siły, bo drzwi ledwo co trzymały się framugi.
- W takim razie nie traćmy czasu i ruszajmy - odparł, a po chwili przemienił się w kruka. Poczekał na to, aż wampirzyca zrobi to samo, a następnie wzbił się w powietrze i poleciał w stronę Leśnej Posiadłości.

Ciąg dalszy: Vergil i Tressa
Zablokowany

Wróć do „Zrujnowana Warownia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość