Zrujnowana WarowniaPółnocna wieża

Wielka, zrujnowana twierdza usytuowana na porośniętym przez sosny wzgórzu, co podkreśla jej monumentalność. Dawno opuszczona ze względu na niebezpieczną okolicę. Wszędzie można dostrzec różne zwierzęta szukające w niej schronienia. Można tez tutaj spotkać różne zjawy, zazwyczaj niegroźne. Zamieszkana przez Arorma.
Awatar użytkownika
Nithael
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Północna wieża

Post autor: Nithael »

Mrok zapadał szybko, praktycznie niczym niezmącona cisza przerywana była czasem tylko przez odgłosy skradających się zwierząt, bestii chcących znaleźć kryjówkę w pozostałościach po warowni. Nikt o zdrowych zmysłach nie przyszedłby tu sam wieczorem. Nikt? Ale czy na pewno? Czy w tym miejscu zapomnianym przez stwórcę nic już nie było warte uwagi? Czy żądny przygód młodzian chcący zaimponować ukochanej nie zakradłby się tu w środku nocy, by udowodnić w niby dość prosty sposób, iż jest godzien jej uwagi? Jednak ten, który kroczył, wolno, majestatycznie po krętych, stromych schodach wieży nie był ani młodym, ani zakochanym chłopakiem, o brak zmysłów również nie można go było posądzić. Nie próbował niczego udowadniać, w żaden sposób się wykazać. To mijałoby się z celem, byłoby tak samo godne pożałowania, jak fakt samego istnienia owego mężczyzny. Kim był, skąd przybył, dokąd zmierzał? W biały dzień mogłoby się to wydawać nawet intrygujące, ale nie teraz. Teraz dla przypadkowego odważnego lub raczej głupiego obserwatora skrzydlata postać była kolejnym cieniem, kolejnym elementem dopiero rozpoczynającego się koszmaru. Mężczyzna nie śpieszył się, tak jakby od każdego jego kroku zależało jego życie, stary płaszcz powiewał delikatnie muskając jego ciało. Nie zauważał tego, jego umysł i świadomość były już daleko od tego miejsca. Tysiące kilometrów od warowni, w pięknej komnacie, tam gdzie nikt i nic nie mogłoby mu zagrozić. Jego ciało nadal było w niebezpieczeństwie, jednak umysł odgradzał się od tego. Pozornie był bezbronny, niczym dziecko we mgle, zagubione. Jednak pozory lubią mylić, nie należy oceniać kogoś po krótkiej chwili. To nierozsądne i czasem może źle się skończyć. Pozorny brak skupienia i zainteresowania wszystkim co działo się wokół niego mógł się szybko zmienić. Czuły słuch dawał mu przewagę, a nawet najdrobniejszy niepokojący szmer mógł sprawić, iż umysł znów stanie się trzeźwy i nic nie będzie takim jakim jest teraz. Mężczyzna dotarł na szczyt wieży i podszedł do otworu, który kiedyś był oknem. Oparł się o ścianę i jego martwy wzrok utkwił gdzieś w oddali. Mężczyzna nie zwracał uwagi na to co widzą jego oczy, to był jedynie dodatek, nieważny detal. Oczami umysłu widział rzeczy o wiele bardziej interesujące.
Orim
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orim »

Zaczęło się ściemniać, dzień ustępował miejscu nocy, oczom, właściwie oku krasnoluda zaczął się malować obraz zniszczonej warowni, dobrego miejsca by odpocząć. Chwiał się z nogi na nogę, w dłoni dzierżył topór, zaś w drugiej beczułkę piwa, a z każdym jego krokiem krople tego umiłowanego przez każdego krasnuluda trunku spadały na ziemię. Nie bał się tego co mogło go tam spotkać - troll, a może wataha wygłodniałych wilków? Dla niego to nic nowego, zresztą ci przeciwnicy nie mogą zapewnić mu honorowej śmieci, potrzebuje oponenta znacznie groźniejszego. Według tradycji i podań Orim nie jest już zabójcą wilków czy trolli, teraz jest zabójcą bestii groźniejszej od tych, które znał i z którymi toczył batalie. Zmęczony podróżą khazad rozsiadł się wygodnie u podnóży wieży i oparł swe plecy o jakiś głaz. Splunął przed siebie, cóż, znany jest krasnoludzki konkurs w pluciu na odległość, a Orim należał do mistrzów, jeśli chodzi o tę dyscyplinę sportową. Potężna kula śliny poleciała na kilka stóp przed krasnoludem, na twarzy zabójcy pojawił się grymas przypominający uśmiech, chociaż i tak wyglądał raczej na wyraz bólu i niezadowolenia. Zrosił usta kolejnym solidnym łykiem piwa i podrapał się po swej długiej, zaplecionej w liczne warkocze brodzie.
Awatar użytkownika
Nithael
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nithael »

Mężczyźnie nie jest dane delektowanie się ciszą, samotnością. Jego umysł zostaje w brutalny sposób ściągnięty do ciała, przymusowy powrót nie jest najmilszy. Ciało anioła przeszywa lekki, niemiły dreszcz. Musi poświęcić chwilę, by uświadomić sobie gdzie jest i co właściwie robi w tym dziwnym miejscu. Ach tak, miał tu przenocować, zregenerować siły na dalszą podróż. Bardzo długi lot jaki odbył nadwyrężył jego siły, nie starał się teraz nawet ukrywać swoich skrzydeł czy aury. Nie chciał marnować energii na takie bezsensowne czynności. Czasem po prostu to nie było potrzebne. Kiedy jego wzrok znów stał się trzeźwy, kiedy jego oczy znów zaczęły rejestrować to co się dzieje, na zewnątrz wieży anioł zauważył zbliżającego się nieznajomego. Przyglądał się mu przez dłuższą chwilę, nie zauważył nic co by go zainteresowało, aczkolwiek istota mogła stanowić zagrożenie. Anioł ukrył się w mroku wieży i obserwował mężczyznę, nie kryjąc swego zainteresowania. Upadły chce zebrać więcej danych, upewnić się najpierw, a dopiero potem wyciągnąć odpowiednie wnioski. Ma na to czas, ma mnóstwo czasu. Raczej nikt mu tego nie zabierze.
Orim
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orim »

Głośne beknięcie rozeszło się echem po okolicy, tak przynajmniej zdawało się krasnoludowi, czuł się dziwnie beztrosko, możliwe, że to jego pierwsza spokojna noc od wielu tygodni, ale to go nie cieszyło, spodziewał się znaleźć w okolicy coś, co można byłoby ubić. Odłożył swoją magiczną beczułkę na bok i się podniósł, nieważne dokąd szedł i coby nie robił, zawsze topór miał ze sobą, możliwe że gdzieś za rogiem czyha wróg, który będzie godnym przeciwnikiem? Ściągnął z swoim potężnych barków plecak i rzucił go obok beczułki, następnie ruszył w kierunku zarośli, zatrzymał się przed nimi i zaczął gwizdać coś pod nosem, jednak to nie było jego celem, chciał, jak to się mówi, odcedzić kartofelki. Kiedy skończył już, splunął na ziemię i wrócił na wcześniejsze miejsce. Otworzywszy plecak wyciągnął z niego fajkę, wcześniej już ubitą, i podpalił ją, zaciągając się dość mocno. Tak, nie ma to jak piwo, fajka i oczekiwanie na przeciwnika, który możliwe, że wywęszy i zechce zabić bądź zjeść khazada. Przesunął swoimi palcami po drzewcu topora, spokojny o to, że do walki nie musi używać kamieni. Spoglądał w niebo i puszczał okręgi z dymu.
Awatar użytkownika
Elxen
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elxen »

Na horyzoncie zaistniała nowa postać. Szła dumnie, z wysoko zadartym nosem. I to był błąd. Możliwe, że gdyby zwróciła uwagę na to, co ma pod nogami, spostrzegłaby wystający korzeń. Oczywiście tego nie zrobiła, więc efekt był natychmiastowy. Elfka wylądowała na ziemi, umorusana ziemią i pyłem.
- Niech to jasna...! - i tutaj rozległy się przekleństwa których nie powstydziłby się pijany szewc. Taaaak... Nie była to zwykła, pełna majestatu i wdzięku elfka. Ona była inna. Dziwna. Niespotykany wygląd, skomplikowany ubiór i charakterek tworzyły z niej wyróżniającą się postać.
Awatar użytkownika
Nithael
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nithael »

Anioł ze spokojem obserwował krasnoluda, jednak jego uwaga została szybko zaprzątnięta o wiele ciekawszym obiektem obserwacji. Kątem oka zauważył lot, a raczej upadek jakiejś kobiety. Była za daleko, by wyczuł jej aurę. Szkoda trochę, bo wtedy miałby więcej danych do prawidłowej oceny sytuacji. By przekonać się, kim była tajemnicza istota, musiałby opuścić swoją bezpieczną kryjówkę. Ale czy poznanie warte było tego, by ryzykować. Skupił się znów na mężczyźnie i jego beczułce. Nithael nie był pewien co ona zawiera ale była jakaś szansa, iż zawartość jest warta poświęcenia. Kwestią pozostało to, czy krasnolud zechce podzielić się z kimś zawartością... Ech, te dylematy, ciągłe rozważania, analizy. Czas w końcu skończyć z tym i zacząć działać. Anioł przez ułamek sekundy wahał się przed podjęciem decyzji...
Ruszył wolno schodami w dół wieży, postanowił wyjść ze swojej kryjówki i zaspokoić swoją ciekawość. Idąc ukrył swoje anielskie skrzydła, nie było potrzeby by je teraz komukolwiek pokazywać. Kiedy wyszedł z wieży, na jego ustach pojawił się ledwo zauważalny, subtelny uśmiech. Ruszył dość żwawym tym razem krokiem w kierunku kobiety. Kiedy był na tyle blisko, by usłyszała jego głos, odezwał się swoim dość miłym w odbiorze niskim basem.
- Piękna noc, nieprawdaż?
Orim
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orim »

Gwiazdy... piękne i tak odległe... krasnolud wpatrywał się w niebo, które pokrywały migoczące i błyszczące światła nad jego głową. Podrapał się po kroczu i już miał dalej zająć się obserwacją gwiazd, gdy usłyszał, a przynajmniej mu się tak zdawało, czyjeś kroki, ale jeszcze wcześniej jego uszy wychwyciły przepiękną litanię przekleństw, której żaden szanowany krasnolud by się nie powstydził. Chrząknął znacząco i splunął równie daleko jak wcześniej. Tak, gwiazdy nad nim pochłonęły go całkowicie, a to dlatego, że przez połowę swojego życia nigdy ich nie widział, przypominały mu malutkie okienka w których płoną malusieńkie ognie i każdy z tych domów czeka na kogoś, znikając gdzieś w posępnym mroku. Jednak krasnolud nie miał już domu, im dłużej przypominał sobie dzień gdy nazwano go bratobójcą, tym bardziej zaciskał swoją dłoń na toporze. W końcu krzyknął tak głośno jak to możliwe, był to ryk gniewu. Poderwał się i znów ryknął jak zraniony niedźwiedź.
Awatar użytkownika
Elxen
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elxen »

Nadal będąc na ziemi i otrzepując się z brudu odpowiedziała.
- Wprost cudowna! To samo mogę stwierdzić na temat tutejszej gleby! - wysyczała przez zęby, upodabniając się przy tym do węża. Była wściekła, i to nie tylko z powodu upadku.
- Jeszcze cudowniejsi są tacy delikwenci, co zamiast pomóc kobiecie wstać, wpatrują się tępo w niebo. Nie przejmuj się. Gap się dalej, poradzę sobie sama! - marudziła dalej, mając w głębokim poważaniu, czy właśnie honor mężczyzny ucierpiał, czy nie. Cała ta paplanina ją irytowała. Po co mówić coś, co nic nie wnosi? Właściwie... to wszystko wokół denerwowało elfkę.
"Gdybym tylko miała swą dawną moc... pokazałabym mu, co Cienista potrafi!" - przemknęło jej przez myśl.
Awatar użytkownika
Nithael
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nithael »

Kobieta rozbawiła odrobinę anioła, jej irytacja, a raczej wściekłość, sprawiła iż był nią zaintrygowany. Ruszył szybciej, by pomóc jej wstać z ziemi. Nie robił tego z czystego serca czy jakiegoś nudnego altruizmu. Po prostu chciał znaleźć się przez chwilę blisko jej ciała, móc dotknąć ją i puścić. Zaspokoić chwilową ciekawość tego, jaka w dotyku jest jej skóra i nic poza tym. Nie przejmował się krasnoludem, jego zamiłowanie do gwiazd było upadłemu całkowicie na rękę. W sumie mógł nawet całkowicie oddać się temu zajęciu i nie przeszkadzać Nithaelowi w tym pozornie szlachetnym czynie. Anioł zbliżył się do kobiety i pomógł jej się podnieść, niby niechcący dotykając swoją dłonią jej dłoni, jej skóry, dość miłej w dotyku. Czuł doskonale jej aurę, wiedział już z kim ma do czynienia i nie przeszkadzało mu to. Kiedy kobieta pewnie stała już na nogach, odsunął się od niej i powiedział spokojnie:
- Jestem pewien, iż według naszego towarzysza gwiazdy są najpiękniejsze. - Uśmiechnął się lekko do kobiety i popatrzył na krasnoluda. Przez chwilę zastanawiał się, co mógłby powiedzieć. Spojrzał w końcu w niebo i z odrobiną melancholii w głosie dodał:
- Czasem warto przestać patrzeć w gwiazdy, coś bardziej interesującego może być w zasięgu naszych rąk. - Anioł mówiąc to nie miał na myśli kobiety, raczej intrygującą beczułkę z tajemniczą zawartością. Ale niekoniecznie jego dziwni towarzysze musieli o tym wiedzieć.
Orim
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orim »

- Do stu czortów - wycedził przez zęby kranolud i przeciągnął się. Wspomnienia, choć tak odległe i mogłoby się wydawać dalekie, cały czas bolą. Swoim sprawnym okiem rozejrzał się wkoło i zamarł w bezruchu. W dość sporej odległości od siebie ujrzał, mogłoby się zdawać, dwie sylwetki jakichś postaci, ale nie przesadzajmy, krasnolud miał alkohol we krwi, i to dość sporo niego w siebie wlał, więc nie mógł sobie pozwolić na to, aby wierzyć własnemu oku. Chwycił oburącz topór i zacisnął pewniej dłonie na nim. Splunął siarczyście przez ramię i ruszył w kierunku postaci, ostrożnie i powoli, nie spieszyło mu się.
- Gadać mi tu, kim wy do jasnej cholery jesteście?! - burknął i zatrzymał się, gdy sylwetki obydwu postaci były już lepiej zarysowane i krasnolud miał pewność, że coś w oddali stoi i to nie jakieś zwidy wynikające z spożywania alkoholu. Jego czujność spadała i to go zmartwiło, jeszcze jakieś pędraki mogłyby go okraść i zaszlachtować jak wieprza, a tego by nie chciał, to nie jest śmierć godna zabójcy. Jednak piwo znów się odezwało i krasnolud beknął potężnie. Krasnolud poczuł dreszcz emocji, miał nadzieję na dobrą bitkę, tak, upodobania khazadów się nie zmieniają, nieważne w jakiej sytuacji by nie byli.
Awatar użytkownika
Elxen
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elxen »

Gdy mężczyzna próbował jej pomóc, odpędziła go i wstała samodzielnie.
- Dziękuje bardzo, ale trochę nie w czas zebrało ci się na pomaganie - powiedziała i... pokazała mu język! Zupełnie jak mała, rozwydrzona dziewczynka. Słysząc coś o towarzyszu, zerknęła na krasnoluda. Knypek - skomentowała krótko wygląd krasnoluda i przestała zwracać na niego uwagę.
- Coś interesującego? Ciekawe stwierdzenie, ale może podasz jakieś konkrety? - odparowała, świdrując go swym dziwnym, błękitno-szkarłatnym spojrzeniem. Elfka miała silne, nieustraszone spojrzenie. Była jeszcze za młoda i naiwna, by znać okropności świata, ale też za stara, by bać się nieznanego. To było siłą spojrzenia. Elfka przeniosła leniwie wzrok na krasnoluda.
- Masz czelność, żeby się tak do MNIE odzywać? Nie martw się, karzełku. Nic ci nie zrobię, bo musiałabym się schylić - odpowiedziała mu bezczelnie. Elfka miała bardzo wysokie mniemanie o sobie. Ciekawe, czy nie za wysokie.
Awatar użytkownika
Nithael
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nithael »

Upadły nie zareagował na pytanie kobiety, nie miał zamiaru jej się tłumaczyć czy zaspokajać jej ciekawości, skoro ona zachowuje się jak rozpuszczone, niegrzeczne dziecko. Widząc jej język miał ochotę ugryźć ją mocno, by więcej go nie pokazywała. Nie zareagował jednak, nawet zmianą miny czy ruchem. Po prostu pozornie zignorował ją i jej dziecinne zachowanie. Bardziej zaintrygowała go teraz postać krasnoluda. Na jego słowa Nithael zareagował lekkim uśmiechem, uroczy krasnolud chyba za dużo wypił. Upadły nie miał jednak ochoty walczyć z nim. Nie miałoby to sensu. Jednak jeśli nieznajomy pierwszy zaatakuje, to anioł nie powie mu "nie" i z czystą satysfakcją zatańczy z nim Adamantis. Miecz być może nie wydawał się na pierwszy rzut oka groźny, ale pozory lubią mylić. Anioł uwielbiał patrzeć na zdziwienie przeciwników... kochał widzieć ich pierwszą minę, pierwszą reakcję. No ale tym razem może nie będzie miał do tego sposobności. Bezczelna i przepełniona pewnością siebie reakcja kobiety rozbawiła anioła. Irytująca istota aż prosiła się o skrócenie jej ślicznej główki przez krasnoluda, anioł nie miał zamiaru psuć im zabawy. Odwrócił się do pijanego mężczyzny i rozłożył ręce w geście bezbronności i niewinności. W pewnej chwili ukazały się jego skrzydła, przy tym świetle były jasnym punktem i nie było widać ich odcieni szarości. Nie chwalił się nimi, chciał wzbudzić zaufanie pijanego, nikt z obecnych nie musiał wiedzieć, że mają do czynienia z upadłym. Zwykły aniołek i nic więcej, przecież taka niewinna istotka nie zrobi nikomu krzywdy. Prawda? Spokojnym, bardzo opanowanym głosem odezwał się do krasnoluda.
- Ja jestem tylko szukającym drogi aniołem, noc mnie zastała i szukałem schronienia. Nie zrobię ci nic złego. - Upadły umiał grać, umiał kłamać do tego stopnia, iż nie można było poznać ani fałszu, ani odróżnić kiedy naprawdę mówi prawdę.
Orim
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orim »

Orim opuścił swój potężny i przepiękny topór. Wlepił swe spojrzenie w niedoszłych wrogów i westchnął, zdawał sobie sprawę, że dziś bitki nie będzie, a szkoda, liczył na to, że się trochę rozerwie. Słowa dziwnie ubranej elfki, której język był niewyparzony, puścił mimo uszu, nie chciał tępić swojej zacnej broni o byle kobietę. Przeciągnął się, a jego spojrzenie powędrowało tym samym na uskrzydloną istotę, krasnolud po jej słowach przytaknął na znak, że rozumie jej intencje i skierował się z powrotem do swojego prowizorycznego obozowiska. Zakochani? Kij ich gonił, pomyślał i runął pod głazem, przy którym wcześniej leżał, chwycił swą fajkę i otarł z piasku. Znów jego oko objęło swym zasięgiem gwiazdy na niebie, ten widok zawsze poruszał krasnoluda, siedząc tak poczuł dziwną i niewyobrażalną suchość w ustach, co niezbyt mu przypadło do gustu, swą potężną jak bochen chleba dłonią zaczął szukać swej ukochanej beczułki, nie tracąc z oka gwiazd migoczących nad nim.
Awatar użytkownika
Elxen
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elxen »

Skrzywiła się, widząc reakcję krasnoluda. Obraziła go, nazwała go karzełkiem, a ten nic? Co to za krasnolud!? Nawet kąśliwą uwagą nie odparował.
- Pijany na umór jak nic, albo to nie krasnolud - stwierdziła, przyglądając się teraz już uważniej nieznajomemu. Może to był mieszaniec... czort go wie. Elfka westchnęła smutno. Liczyła na jakąś błyskotliwą wymianę zdań, może nawet walkę... A tu nic. Pijanego krasnoluda łatwiej byłoby pokonać.
Zerknęła na mężczyznę stojącego obok niej. Chwilkę przyjrzała się skrzydłom rzekomego anioła. Z istotami niebiańskimi nigdy nie miała do czynienia ale... czy to tylko jej naiwność, czy nie powinny one być w niebie? Więc co on tutaj u licha robi?
Cienista ponownie powiodła wzrokiem po zebranych. Zaprawdę, urocze towarzystwo! Elfka megalomanka, upity krasnolud o wątpliwym pochodzeniu i aniołek, który w wolnej chwili odwiedza mroczne miejsca.
Awatar użytkownika
Nithael
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nithael »

Anioł przekrzywił lekko głowę i ze stoickim spokojem obserwował krasnoluda. Nie odzywał się ani nie komentował. Poruszył swoimi skrzydłami i po chwili sprawił, że zniknęły. Nie było potrzeby cały czas ich ujawniać. Słysząc komentarz dziewczyny, nie myśląc nawet o tym, odezwał się. W sumie mówił bardziej do siebie, niż do niej.
- Pijany, ale krasnolud, nie zaatakuje póki nie ruszymy jego beczułki. - Anioł nie reagował na spojrzenie dziewczyny. Nie interesowało go, co ona myśli. W sumie najprawdopodobniej niewiele wiedziała o aniołach, a sam upadły nie miał zamiaru jej niczego tłumaczyć. Może będzie miała tyle szczęścia, że spotka bardziej życzliwego aniołka, który będzie miał ochotę poopowiadać jej o tej rasie coś więcej. Takim kimś na pewno nie był, ani nie miał nawet zamiaru być w przyszłości Nithael. Ruszył wolno w stronę krasnoluda i zatrzymał się około dwa metry przy nim.
- Mogę przysiąść się do ciebie, panie? W zamian za towarzystwo oferuje swój miecz i umiejętności. - Aniołkiem miał być dobrym... no, być to on nie umie, ale udawać i owszem. Był ciekawy, czy krasnolud zechce poczęstować go swoim trunkiem. Nithael zaczął czuć suchość w ustach, a woda nie kusiła aż tak bardzo...
Orim
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orim »

Dłoń krasnoluda wędrowała w obrębie jego nóg, niczym wytrawny łowca szukający swej ofiary, palce zaś jak pyski psów gończych badały podłoże, gdy tylko jakiś obiket został wyczuty przez grube i spocone łapy khazada, momentalnie znajdował się w jego uścisku. Jednak po dłuższej chwili taka zabawa znudziła go i swoje spojrzenie skierował raz w lewo, raz w prawo i gdy namierzył beczułkę, wyciągnął się po nią, a że stała dość daleko od zabójcy, ten przewrócił się na bok, musiało to wyglądać komicznie dla pozostałych. Przeklął pod nosem, wymieniając wszystkie znanie sobie obelgi. Palce zacisnęły się beczułce i podnosząc ją do góry skierowały ją do ust Orima, który zaczął pić jak oszalały. Jego przełyk pracował z niebywałą szybkością. Nie nacieszył się zbyt długo spokojem, gdy usłyszał słowa mężczyzny, odstawił od swego schlanego pyska beczułkę, wylewając trochę piwa na siebie i spojrzał na niego, wyraz twarzy krasnoluda nie ukrywał zdziwienia. Dziwna noc, zaprawdę przedziwna.
- Nie jestem żadnym chędożonym panem, jestem zabójcą. Nie trza mi twego miecza ani usług - burknął.
Zablokowany

Wróć do „Zrujnowana Warownia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość