FargothDama w opałach

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Awatar użytkownika
Talen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Najemnik , Ochroniarz , Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Talen »

- Jesteś ranna - bardziej oświadczył niż zapytał. Martwił się o nią. Miała już wystarczająco sponiewierane ciało. Musiała jej pomóc. Wcześniej nie przewidywał sytuacji, w której miałby użyć swoich mocy do wyleczenia dziewczyny. Jednak teraz było mu jej niewypowiedzianie żal. Tygodniami miała związane ręce, nadgarstki w ranach musiały boleć ją niemiłosiernie, a teraz jeszcze to. Z rozcięcia na szyi ciekła jej krew. Nie, napastnik nie zrobił dużej krzywdy, ale rozciął jej skórę na tyle, by stróżki krwi ściekały jej po szyi, aż na obojczyk. Usiadł koło niej i wyciągnął sztylet z drugiego buta.
- Pomogę ci - rzekł pewnie. Chwycił sztylet i przyłożył sobie do dłoni. Rozciął skórę na jej wewnętrznej stronie, a w sekundę później z rany zaczęła sączyć się krew. Wciągnął zranioną dłoń w stronę ciemnowłosej, lecz ta odsunęła się odruchowo.
- Nic ci nie zrobię - wyjaśnił, jednak dziewczyna wydawała się nie przekonana.
- Chcę ci pomóc. Moja krew ma właściwości lecznicze. Zasklepi ranę.
Koniec końców Maia, choć nieprzekonana, nie odsunęła się. Talen natomiast przyłożył dłoń do jej szyi, tak by jego krew zmieszała się z jej. Po krótkiej chwili rozcięcie zasklepiło się.
- Daj ręce - poprosił. Skoro już rozciął sobie dłoń uznał, że zaleczy też jej nadgarstki. Kiedy podała mu ręce, chwycił je delikatnie i zdjął z nich bandaże. Potem ścisnął swoją pięść, a jego krew zaczęła kapać na jej rany.
- Chwilę to potrwa - wyjaśnił. Lecz jego krew działała szybciej niż się spodziewał. Owszem, nie leczyła natychmiast, ale działała kojąco na ból kiedy tylko dotknęła ciała dziewczyny. Talen czuł się winny zaistniałej sytuacji. Nie powinien był sobie folgować. Powinien być bardziej uważny, bardziej skupiony, czujny. Tymczasem pozwolił sobie na błogi sen, gdyby nie to zapewne nie pozwoliłby wejść napastnikowi do ich obozu. Zresztą kula u nogi Mai też nie była w tej sytuacji szczególnie pomocna. Gdyby jej nie miała, mogłaby uciec. Ale cóż... Co miał zrobić, zdjąć jej ją? Żeby mu uciekła? Ech... Talen miał w głowie mętlik, ogromny mętlik.
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

Znów odsunęła się kawałek, gdy Talen dobył sztyletu. Jego następne słowa zupełnie nie pasowały do tego ruchu, a w momencie, gdy przyłożył sobie broń do dłoni wydała z siebie zduszony okrzyk, patrząc zszokowana, jak sam robi sobie krzywdę. Odsunęła się odruchowo, gdy wyciągnął dłoń w jej stronę, nie rozumiejąc zupełnie co nim kieruje. Lecznicza krew? On sobie z niej żartuje? Poczuła jak dotyka dłonią jej szyi, lecz nie poczuła żadnej zmiany. Podała mu nadgarstki i korzystając z tego, że skupił na nich swoją uwagę, przyglądała mu się podejrzliwie. O co mu chodziło? Czy naprawdę jego krew posiadała lecznicze właściwości? Jeśli tak, to dlaczego nigdy o tym nie słyszała? Fakt, nie znała wcześniej żadnego panterołaka, ale taka informacja z pewnością obiegłaby krainę lotem błyskawicy, docierając nawet do jej królestwa. Zaraz jednak zdała sobie sprawę, co by to oznaczało. Ludzie z całego świata rzuciliby się na panterołaki, chcąc pozbawić je krwi, rozkwitłby czarny rynek, a populacja tej rasy mogłaby nawet wyginąć. Nawet jeśli Talen mówił prawdę i jego krew rzeczywiście potrafiła zdziałać takie cuda, nie dziwiła się, że jest to tajemnicą. Pytanie jednak pozostaje, dlaczego teraz postanowił się przed nią ujawnić?

Z mieszaniną ciekawości i, mimo wszystko, lekkiego obrzydzenia, spoglądała jak krew z jego zaciśniętej dłoni skapuje na jej odkryte nadgarstki, ziejące teraz widocznymi ranami. Już z pierwszą kroplą poczuła falę ulgi, jakby ktoś obkładał jej rany chłodnym kompresem. Chociaż mężczyzna uprzedzał, że cały proces może trochę potrwać, już po chwili rany wypełniały się, a ona zdumiona obserwowała jak odbudowuje się tkanka, a na końcu zasklepia skóra. Widziała to na własne oczy, a jednak nie mogła uwierzyć. Powoli obróciła dłonie, oglądając nadgarstki z każdej strony, lecz po sznurach nie pozostało nawet otarcie na skórze. Dotknęła swojej szyi, szukając pieczącej rany, lecz natrafiła tylko na gładką skórę. Przeniosła zaskoczone spojrzenie na Talena, a jej usta poruszyły się, jakby chciała o coś zapytać, ale nie mogła odnaleźć słów. W końcu przełknęła ślinę i odezwała się krótko:

- Dziękuję.

Teoretycznie rozumiała dlaczego wcześniej jej nie pomógł, w końcu była tylko towarem do dostarczenia. Dlaczego jednak teraz zmienił zdanie? Rana na szyi była dla niej uporczywa, ale w żaden sposób nie zagrażała jej życiu i z pewnością nie pozostałby po niej taki ślad, jak po więzach na rękach. Nie mogła więc uzasadnić sobie tego jego troską o zarobek.

- Dlaczego mi pomogłeś? – zapytała w końcu, wiedziona czystą ciekawością. Nie potrafiła nadal dostrzec troski w jego oczach, ani obawy o jej zdrowie w jego głosie. Nadal była jego więźniem i na tym temat się zamykał.
Awatar użytkownika
Talen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Najemnik , Ochroniarz , Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Talen »

- Bo chciałem - odparł naturalnie.
- Bo jesteś żywym człowiekiem i nie zasługujesz by ktoś cię krzywdził. Tak, tak, wiem co myślisz, że jestem oprawcą, że to nie ma sensu, że jesteś tylko przesyłką. Myślisz, że nie wiem? Że nie próbowałem cię traktować jak przedmiotu, który należny dostarczyć i na tym zarobić. Oczywiście, że próbowałem, ale nie potrafię. Bo jesteś żywą istotą, która przez zupełny przypadek wpakowała się w takie bagno. To nie jest twoja wina, ani moja, to niczyja wina. Po prostu po świecie szlajają się różne bandy, które porywają ludzi, a później robią z nich niewolników. Nie mam ani mocy, ani prawa by ich ścigać, a jednak mimowolnie stałem się częścią tego wszystkiego. Mogłem ci zostawić te rany, mogłem zawiązać ręce i po prostu zawlec do Nandan-Theru, ale jak widzisz zamiast tego chcę ci choć trochę pomóc - mówiąc to wszystko Talen patrzył Mai prosto w oczy. Nie było w nich gniewu, raczej coś w rodzaju troski, choć można było też dostrzec w nich odrobinę bezradności. Jakby jednocześnie chciał i nie chciał jej wypuścić. Był skołowany. Nie mógł po prostu zostawić jej i ruszyć dalej. Miał za dużo do stracenia. Gdy przyglądał się dziewczynie wyraz jego oczu zmienił się i stał się smutny i przygnębiony. Wyglądała na obraz nędzy i rozpaczy. Jej szyja i dekolt były całe ubrudzone krwią. Koszulę miała w plamach, rękawy brudne do maści na nadgarstkach, spodnie umorusane trawą i błotem. Napastnik ciągnął ją za włosy więc i te miała poczochrane.

Panterołak nie czekał na odpowiedź dziewczyny. Wstał i ruszył do juków. Wyjął z nich bandaż i owinął swoją dłoń, potem jednak znów zaczął czegoś w nich poszukiwać. W końcu znalazł to czego szukał i ruszył z powrotem do Mai.
- Weź - rzekł podając jej brązową koszulę i czarne spodnie. Były jego, a co za tym idzie z pewnością były też na Maię dużo za duże.
- Rozkuję cię. Pójdziesz nad rzekę, będziesz mogła się umyć i przebrać w moje rzeczy, dopóki twoje nie wyschną. Ale to nie znaczy, że cię wypuszczam. Jeśli uciekniesz wytropię cię w ciągu godziny, a wtedy będziemy już rozmawiać inaczej. Rozumiesz?
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

Słuchała odpowiedzi Talena uważnie i prawdopodobnie każdy inny na jej miejscu poczułby się dotknięty bólem mężczyzny lub docenił jego troskę i to, że chociaż trochę stara się ulżyć dziewczynie w cierpieniu. Jej oczy jednak błysnęły gniewnie, gdy spoglądała za oddalającym się w stronę juk mężczyzną. Poderwała się na nogi, drobne dłonie zacisnęły się w pięści, a brak ran na nadgarstkach, zamiast złagodzić jej temperament, tylko podsycił płonący w niej ogień. Gdy panterołak podał jej ubranie, wahała się przez moment, po czym wzięła je od niego niechętnie. Nadal milczała, gdy odpinał łańcuch z jej nogi, a gdy poczuła, że jej kostka jest wolna, odsunęła się zaraz o krok. Stał jednak nadal wystarczająco blisko, by musiała nieco zadzierać głowę, by na niego spojrzeć, jednak nie przeszkadzało jej to jednak w rzucaniu gromami z oczu.

- Nie lituj się nade mną – chciała krzyknąć. – Tak, myślę, że jesteś oprawcą, a ja jedynie przesyłką. Gdyby było inaczej, nie jechałabym gdzieś wbrew mojej woli tylko po to, żebyś dostał swoje śmierdzące pieniądze. Myślisz, że jak opatrzysz mi dłonie, to zapomnę, że jestem przykuta za nogę do metalowej kuli? Albo jak dasz mi jedzenie to poczuję nagle wdzięczność? Zapomnij, wciąż stoisz na drodze do mojej wolności, więc nie oczekuj ode mnie współpracy, bo współpracować nie będę!

Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko, a słowa rozbrzmiewające krzykiem w jej głowie były jedynie wizją, na której spełnienie nie mogła sobie pozwolić. Otworzyła powoli oczy i z trudem zdobyła się na słaby uśmiech.

- Niedługo wrócę – powiedziała jedynie cicho i odwróciła się, ruszając w kierunku rzeki. Dopiero po kilkunastu krokach obejrzała się za siebie, czy ją widzi, po czym skryła się za jednym z krzaków, szukając prywatności. Z powątpiewaniem spojrzała na gigantyczne ubrania mężczyzny, które miała później założyć, ale widząc swoje własne, nie miała specjalnie wyboru. Z niespodziewaną ulgą zrzuciła z siebie wszystkie ubrania i trzymając je w ręku weszła do wody. Najpierw stanęła jak wryta, czując już na łydkach jej niską temperaturę, ale nie miała zamiaru pozwolić, by ją to powstrzymało. Licząc się z tym, że ryzykuje szok termiczny, upuściła ubrania do wody blisko brzegu, sama rzucając się w przód i znikając pod taflą. Tak jak się spodziewała, jej głowę zacisnęły żelazne kleszcze, gdy ciało schłodziło się nagle, lecz już po chwili organizm zaczął się przyzwyczajać. Wielokrotnie musiała się zanurzać, by zmyć brud z włosów i krew z szyi i dekoltu, nie wiedziała nawet, że ta czerwona posoka tak ciężko schodzi! Chociaż nie miała wiele doświadczenia w takich dzikich miejscach, podświadomie wiedziała, co powinna zrobić. Nie było bowiem innego sposobu na pozbycie się krwi i brudu niż starcie go mokrym piaskiem. To samo zrobiła z ubraniami, szorując je zawzięcie i nie dbając zupełnie o to, czy je podrze. Nagle wszystko zaczęło jej przeszkadzać, każde zabrudzenie, każda plama, poczochrane włosy. Czyste w końcu ubranie wycisnęła z nadmiaru wody i rozłożyła na jednym z głazów przy brzegu, po czym wróciła do wody. Była już czysta, ale nie chciała wracać jeszcze do obozu. Nie chciała nawet patrzeć w tamtą stronę, gdyż wolała myśleć, że jest sama. Zanurzyła się znów, znikając zupełnie pod wodą i pozwoliła ciału opaść bezwładnie na dno.
Awatar użytkownika
Talen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Najemnik , Ochroniarz , Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Talen »

Talen krzątał się po obozowisku. Mimo że wygnał oprycha z ich obozu, miał złe przeczucie. A co jeśli było ich więcej? Co jeśli łotr ma swoją bandę? Nie był podrzędnym złodziejem. Miał konia i ekwipunek. Właśnie! Koń! Talen podszedł do rumaka, który został w ich obozie. Zdjął z niego juki i zaczął w nich grzebać. W środku było mnóstwo wartościowych rzeczy. Biżuteria, pieniądze, rzeźbione puzderka, jakieś minerały i zioła w lnianych woreczkach, a co najciekawsze - srebrne sztućce. Skąd ten człowiek miał srebrne sztućce? Dziwne. Wszystko co było w pakunkach było zapewne kradzione. Ale przecież nie Talen to ukradł, on je tylko znalazł, bo przechytrzył złodzieja. Mógł to spieniężyć i dołożyć do tego co miał na otworzenie stolarni. Sam koń był sporo warty, a dodając do tego kosztowności i cała resztę, mógł nieźle zarobić. Z pewnością nie więcej niż za dziewczynę, ale dokładając do tego co miał, plus rueny z Maię... Tak, jego wizja przyszłości była coraz bardziej realna. Musieli tylko szybko dotrzeć do miasta i sprzedać dobytek tego, który ich zaatakował.

No właśnie, Talen wrócił myślami do oprycha. Musieli się stąd zwijać i to dosyć szybko. Jeśli mężczyzna miał kompanów to raz dwa ich skrzyknie i zaatakują obóz. Spakował juki konia nieznajomego i zaczął pakować ich dobytek. Zgasił ognisko. Najbardziej żal mu było jedzenia. Zamierzał wypatroszyć sarnę, która upolował i tak właśnie zrobił. Wyjął z niej wnętrzności, ale nie oskórował jej i nie pociął na porcję. Zamiast tego przerzucił ją w całości przez grzbiet nadliczbowego konia i przywiązał ją, tak by nie spadła. Jeśli będą jechać w nocy to rano powinni dotrzeć do miasta. Tam mogli odpocząć w karczmie, a sarnę zamiast jeść - sprzedać na targu. Tak jak resztę rzeczy.

Chwilę trwało, ale w końcu Talen spakował wszystkie ich rzeczy. Co prawda nie osiodłał konia, bo ten stał nad rzeką. No i musiał jeszcze zgarnąć Maię. Ruszył więc nad strumień. Koń nie odszedł daleko, za to Mai nie było nigdzie w pobliżu, a przynajmniej nigdzie jej nie zauważył. Były natomiast jej rzeczy, wyprane i położone na dużym głazie. Musiała więc być gdzieś w pobliżu.
- Maia! - krzyknął
- Dosyć tego dobrego! Wyłaź! Musimy ruszać!
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

Początkowo tylko jej się wydawało, że słyszy jakieś głosy, jednak głos Talena był wystarczająco donośny, by przebić się przez taflę wody. Maia wynurzyła się niechętnie i odgarnęła włosy z twarzy. Nie wstawała jeszcze, korzystając z częściowego zanurzenia, by ukryć przed mężczyzną swoją nagość. Na jej szczęście rzeka nie była krystalicznie czysta, co mogłoby uniemożliwić podglądanie.

- Mógłbyś?

Na pytające spojrzenie mężczyzny przewróciła oczami, próbując zamaskować zażenowanie.

- Odwróć się proszę, muszę się ubrać – powiedziała, a panterołak jakby dopiero teraz zrozumiał o co jej chodzi i odwrócił się tyłem, nie odchodząc jednak nawet o krok.

Dziewczyna mruknęła coś pod nosem niezadowolona i powoli zaczęła wychodzić z rzeki, starając się jednocześnie mieć panterołaka na oku i nie poślizgnąć się na gładkich od wody kamieniach. Momentalnie jej ciało pokryło się gęsią skórką, więc czym prędzej podeszła do suchych ubrań i próbowała je na siebie włożyć, co wcale nie okazało się proste. Jedyną rzeczą działającą na jej korzyść, było to, że mężczyzna był wąski w biodrach i płócienne spodnie nie spadły z niej zupełnie, lecz zawisły nisko na biodrach. Nogawki jednak wiły się na ziemi niczym skóra zrzucona przez węża i Maia parsknęła śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Chwilę jej zajęło nim podwinęła je pod kolana i dopiero wtedy sięgnęła po koszulę. Tutaj również musiała wykazać się kreatywnością, by nie utonąć w tej części odzieży. Zapięła szybko kilka guzików i przede wszystkim podwinęła rękawy, aż po łokcie. Koszula nadal jednak sięgała jej prawie do kolan, więc rozpięła kilka dolnych guzików i złapała dolne poły koszuli, zawiązując je na supeł, na wysokości bioder. Spojrzała w dół, by ocenić po sobie skalę zniszczeń i skrzywiła się, splatając ręce na piersiach.

- Wyglądam jak bezdomny – mruknęła na głos z niezadowoleniem, umyślnie zwracając na siebie uwagę mężczyzny, by dać mu sygnał, że może się już odwrócić, gdyż nie patrzyła na niego wcześniej. Co jak co, była jednak księżniczką i może nie chodziła na co dzień w balowych sukniach, ale wolała mieć na sobie ubrania w swoim rozmiarze, to chyba nie żadna fanaberia, prawda?

Gniew trochę jej przeszedł, a humor poprawił się, gdy mogła w spokoju się wykąpać. Zaplatała teraz bezwiednie mokre włosy na dłoni, rolując je tak długo, aż same zaczęły zwijać się w koka. Końcówkę kosmyków wepchnęła do środka i opuściła dłonie. Niech tak wyschną, przynajmniej nie będzie już taka poczochrana.
Awatar użytkownika
Talen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Najemnik , Ochroniarz , Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Talen »

Talen dopiero po chwili zorientował się, że powinien się odwrócić. Jakoś wcześniej to do niego nie dotarło, ale gdy już się tak stało, uznał, że nie potrzebuje oglądać wdzięków dziewczyn. Zresztą nieszczególnie w tej chwili były mu w głowie gołe baby. Maia była tylko przesyłką, więc nie zamierzał jej podglądać w kąpieli. Co jak co, ale jeśli chciałby sobie pooglądać nagie panie mógł iść do zamtuza albo po prostu uwieść jakąś wieśniaczkę, na co w tej chwili nie miał ochoty. Miał za to do wykonania misję i tego miał się trzymać.

W końcu dziewczyna odezwała się najwyraźniej do niego, więc odwrócił się i spojrzał na nią.
- Nie jest tak źle. - Wzruszył ramionami.
- Poza tym pobędziesz w tym tylko jakiś czas, na następnym postoju twoje ubrania będę już suche. Właśnie - dodała jakby coś sobie nagle przypomniał.

- Musimy ruszać. Nie możemy tu zostać na noc tak jak planowałem. Ten oprych mógł mieć swoją bandę. Jeśli ich powiadomi, za kilka godzin będziemy mieli w obozie rzeź. I obawiam się, że w tym wypadku to my zostaniemy potraktowani jak świnie u rzeźnika, nie odwrotnie. Cóż, musimy więc ruszać i to najszybciej jak się da. Jeśli pogoda dopisze i księżyc będzie mocno świecił, możemy jechać traktem całą noc. Nad ranem powinniśmy dotrzeć do miasteczka. Nie planowałem jechać w nocy, ale nie mamy wyjścia, nie ma co ryzykować, że zdybie nas jakaś banda.

- A co do twoich rzeczy... W miasteczku postaram ci się zorganizować coś w twoim rozmiarze. Musisz mieć coś na przebranie, nie możesz wiecznie prać swoich ubrań i łazić w moich. Przydałby ci się też jakieś buty - Talen głośno myślał. Nie chodziło mu o to by teraz podlizać się dziewczynie. Po prostu nie w smak było mu się dzielić i tak za wielkimi na nią ubraniami. Nie mógł wiecznie wsadzać ją w swoje rzeczy i czekać aż jej wyschną. Tak więc uznał, że na jakimś targowisku kupi dla niej koszulę, spodnie i jakieś buty. Majątku nie wyda, a będzie miał święty spokój i nie będzie musiał pożyczać jej swojego odzienia. W zasadzie przydałby się też dziewczynie jakiś płaszcz, ale o tym nie powiedział już głośno.
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

Skrzywiła się tylko, podciągając spodnie wyżej na biodra. Wyglądała jak ostatni łachmaniarz! Ale rzeczywiście, przynajmniej nie musi chodzić w brudnych ubraniach. Niechętnie wsiadła na konia, rzucając tęskne spojrzenie w kierunku nowego rumaka, na którym wisiała przerzucona przez siodło sarna. Chciałaby pojechać osobno, na drugim wierzchowcu, ale wiedziała, że Talen w życiu się na to nie zgodzi. Za duże ryzyko, że ucieknie.

Niestety, mężczyzna zaraz wsiadł za nią na wierzchowca i spiął go do stępa. Znów obejmował ją ramionami, trzymając wodze z przodu, a drugie zwierzę szło kilka kroków za nimi, przytroczone sznurem za uzdę do tylnego łęku. Maia siedziała obrażona na cały świat, nie odzywając się słowem. Ciągle miotała się pomiędzy chęcią jak najszybszego pozbycia się towarzystwa Talena ze swojego życia, jednak z napięciem oczekiwała momentu, w którym dotrą do celu. Będzie to bowiem oficjalny koniec jej wolności. Ciekawe po co ją tam chcą? Jej towarzysz sam przyznał, że nie wiedział kim jest, po prostu wziął pierwszą dziewczynę o odpowiednim wyglądzie. To nie wróżyło jednak najlepiej, bo skoro jej wygląd nie był jej przyszłemu właścicielowi (tfu!) obojętny, to znaczy, że raczej nie ma co liczyć na pracę w kuchni. A Maia, chociaż nigdy w życiu nie wyszorowała nawet jednego garnka, oddałaby wszystko by trafić jednak tam, a nie do czyjejś sypialni.

Zupełnie nie wiedziała, jak wygląda życie niewolnika, gdyż w jej królestwie niewolnictwo było w ogóle zabronione. Potrafiła się jednak domyślić, że nie jest to nic dobrego. Jednak sposób w jaki była transportowana na sprzedaż, a później sam jej proces na targowisku sprawił, że nawet ona zaczęła się bać. Przez większość życia mogła z dumą stwierdzić, że to uczucie niemal nigdy nie zakwitło w jej sercu, jednak teraz nawet ona traciła powoli nadzieję, że poradzi sobie z tym, co szykuje jej los.

Mimo że Talen dość szybko pogonił konia do galopu, zwierzę miało na tyle miękki krok, by znużonej dziewczynie zaczęły zamykać się oczy. Chwilę walczyła z sennością, jednak jednostajny tętent kopyt i monotonny krajobraz gościńca sprawiły, że po kilku godzinach jazdy Maia zasnęła na siedząco, a jej głowa opadła bezwładnie na ramię mężczyzny.
Awatar użytkownika
Talen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Najemnik , Ochroniarz , Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Talen »

Talen nie zamierzał oddać drugiego konia do dyspozycji Mai. No co jak co, ale nie był głupi. Linę można było odwiązać, a wtedy Maia uciekłaby mu gdzie pieprz rośnie. Musiałby się za nią uganiać jak głupi. Dlatego drugi koń miał być luzakiem, a nie specjalnym wierzchowcem dla dziewczyny.

Ruszyli powoli w stronę traktu. Nim do niego dotarli słońce już chyliło się ku zachodowi. Talen nie lubił podróżować w nocy. Ciemność stanowiła kiepskie warunki do jazdy wierzchem. Lepiej było rozbić gdzieś obóz, ale nie mieli wyjścia. Jeśli oprych miał jakąś bandę to od razu by ich znaleźli.

Kiedy słońce zupełnie zniknęło za horyzontem, a wokół nich zapanowała ciemność, Talen zwolnił. Teraz jechali powolnym stępem. W ciemności trzeba było uważać na to gdzie i jak się stąpa, poza tym gałęzie rosły tutaj nisko, więc należało uważać na głowę. Warunki były trudne. Księżyc raz świecił mocno, raz zasnuwały go lekkie chmury. Panterołak zastanawiał się, czy nie powinni zboczyć z traktu i jednak rozbić obozu.

Nagle do jego uszu dobiegł stłumiony krzyk, a może raczej ryk? Coś jak głuchy odgłos wydobywający się z paszczy jakiegoś zwierzęcia. Nie był to jednak odgłos, który panterołak by rozpoznawał. To nie był wilk, ani inne zwierzę leśne. Znał się trochę na kreaturach i był prawie pewien, że to jakiś leśny potwór. Ryk powtórzył się. Mężczyzna pośpieszył konia, chcąc uniknąć konfrontacji z bestią. Jednak ryk zdawał się być co raz bliżej. Wcześniej słyszalny był z prawej strony, teraz jednak przemieścił się i Talenowi wydawało się, że jadą prosto na niego.

- Maia.... - szepnął pochylając się nad uchem kobiety,
- Obudź się... - nie mogła mu tu spać, skoro przed sobą mieli prawdopodobnie jakieś stworzenie, które w każdej chwili mogło zaatakować. Im bliżej dźwięku się znajdowali, tym bardziej Talen był pewien, że mają do czynienia z czymś smokowatym. Wiwerna, może pseudosmok. Coś co z pewnością przypominało jaszczura i ryczało coraz głośniej. Niestety w ciemności nie mógł niczego dostrzec, mimo to był pewien, że za kilka kroków spotkają się z czymś bardzo niebezpiecznym.

Zatrzymał się i zaczął rozglądać. Nagle do jego uszu dobiegł drugi ryk, tym razem zza jego pleców. Przeraził się, bo dźwięk był tuż za nimi. W butach miał dwa noże, a miecz przytroczony do boku siodła. Bardzo powoli sięgnął do cholewki. Jeśli tylko dojrzy napastnika będzie mógł rzucić w niego sztyletem. Pytanie jednak brzmiało, czy w tych ciemnościach da radę w cokolwiek trafić.
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

Przez chwilę znów była w swoim królestwie. Siedziała przy biurku w bibliotece i sunęła palcem po mapie, rozłożonej przed nią na blacie i przytrzymanej po obu stronach ciężkimi odważnikami, by się nie rolowała. Wiedziała, że śni, lecz nie przeszkadzało jej to. Chciała jeszcze chwilę tutaj zostać, było tak spokojnie. Czuła zapach kurzu i świec umieszczonych w szklanych słojach, by nawet po przewróceniu się nie podpaliły leżących wszędzie pergaminów. Pochyliła się ponownie nad zarysem swojego królestwa, analizując przebieg granic. Coś nie dawało jej spokoju, czuła to gdzieś na końcu swojego umysłu, niby uporczywe brzęczenie, lecz nie mogła zrozumieć, o co chodzi. Ktoś zawołał ją po imieniu, lecz odgoniła go cichym pomrukiem, usiłując złapać wciąż uciekającą myśl. Coś jej nie pasowało z tymi granicami, ale co?

Obudź się!

Podniosła gwałtownie głowę i zamrugała, zaskoczona panującą wokoło ciemnością. Nie widziała wiele ponad zarys końskiego łba i otaczających ją ramion. Szybko przypomniała sobie gdzie się znajduje i jęknęła zrezygnowana, opierając dość swobodnie głowę o pierś mężczyzny. Najwyraźniej wraz ze zmęczeniem zacierały się u niej pewne granice, które sobie wcześniej wyznaczała. Zaraz jednak poderwała się gwałtownie, słysząc potężny ryk.

- Co to było? – zapytała, chociaż nie była pewna czy chce usłyszeć odpowiedź.

Konie rżały niespokojnie, również czując czyjąś obecność, a luzak za nimi wręcz szarpał się na powrozie. Maia usiłowała przebić się wzrokiem przez panującą wokoło ciemność, ale z trudem odróżniała w ogóle kontury drzew od drogi. Mężczyzna zatrzymał konia i sięgnął po sztylet, a ona aż odwróciła się, spoglądając na niego z niepokojem.

- Talen?

Zaraz znów usłyszała ryk, tym razem nawet ona potrafiła stwierdzić, że dochodzi dokładnie z naprzeciwka. Czuła, jakby poruszała się w kisielu. Odwróciła powoli głowę, a w tej samej chwili księżyc znów wyjrzał zza chmur, oświetlając gościniec przed nimi oraz stojącą na nim bestię. Maia w szoku nawet nie krzyknęła, ze zdumieniem jedynie obserwując długie, mierzące kilkanaście stóp cielsko, pokryte błyszczącymi w świetle księżyca czarnymi łuskami. Krótkie cztery łapy zakończone były potężnymi pazurami, długa szyja zwieńczona była niewielkim łbem, rozwartym teraz w kolejnym ryku. Zwierzę przebrało łapami w miejscu i trzasnęło wielkim ogonem w ziemię, przyglądając się im.

- Co to jest? – wyszeptała i zaraz znowu drgnęła, gdy bestia wyciągnęła szyję w ich stronę i wydała z siebie potężny ryk. Najwyraźniej nie miała zamiaru ustąpić im drogi, jednak też nie atakowała, miotając się jedynie miedzy liniami drzew, biegnącymi wzdłuż drogi. Maia powoli potrafiła rozróżnić coraz więcej szczegółów i dojrzała złożone przy bokach skrzydła, oraz coś wielkiego na końcu ogona, co wyglądało raczej groźnie i z pewnością służyło do walki.
Awatar użytkownika
Talen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Najemnik , Ochroniarz , Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Talen »

- Wiwerna... - mruknął Talen pod nosem. Kiedy księżyc oświetlił ścieżkę, wiedział już dokładnie z czym ma do czynienia. Był zmęczony jazdą, ale nie na tyle by poddać się bez walki. Miał jednak jeden problem – Maię. Co miał z nią zrobić w tej sytuacji? Nie chciał by stała się jej krzywda, ale jak miał walczyć z wielką wiwerną z bezbronną Maią u boku? Ściągnął wodze i zmusił konia by zaczął się powoli cofać. Miał nadzieję, że zwiększając dystans między nimi, będzie miał czas, by odprowadzić Maię na bezpieczną odległość. Wiwerna jednak już dawno ich zauważyła i nie zamierzała ustąpić. Widząc jak się cofają zaczęła kroczyć w ich stronę. Talen nie miał już wyboru, musiał walczyć z potworem, ale nie mógł tego zrobić z grzbietu konia.

- Nie schodź – powiedział w stronę Mai podając jej z boku wodze. Sam zaś zeskoczył z konia i dobył miecza, który miał przytroczony do siodła.
- Weź. – Podał jej sztylet. – Na wszelki wypadek.
Oczywiście, że bał się oddać jej broń, ale gdyby nie udało mu się powstrzymać potwora, Maia musiała mieć czym się bronić. Musiał jej zaufać, nie miał innego wyboru.

Nie sądził, że wpakuje się w takie tarapaty, ale cóż... teraz nie miał już żadnego wyboru. Wiwerny może nie były zbyt szybkie, ale na pewno kreatura dogoniłaby ich nawet gdyby ruszyli galopem. Poza tym, Talen nie był pewien czy nie ma ich tu więcej.

Odszedł od Mai siedzącej na końskim grzbiecie i ruszył bardzo powoli w stronę potwora. Musiał urżnąć mu łeb, inaczej oboje mogli to przypłacić życiem. W pierwszej chwili miał pomysł by przemienić się i w ten sposób dopaść do wiwerny, ale szybko zrozumiał, że to niezbyt dobra opcja. Owszem, w postaci pantery swoje ważył, miał pazury i zęby, ale uznał, że łatwiej mu będzie zranić stwora mieczem.

Nagle stworzenie ruszyło w jego stronę. Nie stał bezczynnie i on też zaczął biec w stronę potwora unosząc miecz. Tutaj, pomiędzy drzewami, było bardzo ciemno, słabo widział swojego przeciwnika, a jednak w ostatniej chwili uskoczył do boku i uderzył z całych sił w skrzydło napastnika. Potwór zawył przeraźliwie i natychmiast się odwrócił rzucając się na Talena. Ten znów uskoczył i uderzył paskudę w ogon, ucinając go w połowie. Tym razem ryk był jeszcze głośniejszy, bardziej piskliwy, aż zadzwoniło Talenowi w uszach i na moment zbiło z pantałyku.

Wiwerna miała przewagę i wykorzystała ją natychmiastowo. Panterołak nie zdążył się zamachnąć, a kiedy już próbował to zrobić, wiwerna skoczyła na niego i przewróciła go na ziemię, wbijając mu w ramię ostre pazury. Mężczyzna krzyknął z bólu, ale był na tyle świadomy, że zdrową ręką zdążył sięgnąć do buta, po drugi sztylet. Wielka paszcza wypełnione zębiskami zawisła wprost nad jego twarzą. Potwór ryczał przeraźliwie, tak, że aż huczało Talenowi w głowie. Zamroczony uderzył sztyletem w brzuch i pociągnął go ku górze. Poczuł jak gorąca krew potwora leje się na jego ciało wielkim strumieniem. Ryk wiwerny nie milknął, a Talen czuł, jakby zaraz miały popękać mu bębenki w uszach. Ramię bolało go niemiłosiernie, miał wrażenie, że swoim ciężarem bestia połamała mu żebra. Nagle poczuł, jak wielkie cielsko zwala się na niego z impetem. Potwór dogorywał, tylko, że robił to akurat na nim. Teraz Talen był już pewien – miał połamane żebra. Oddychał płytko i z trudem. Słyszał, że świszczy. Musiał skupić się na tym, by zrzucić z siebie martwe ciało potwora. Puścił sztylet i z całych sił pchnął martwe zwierze, przewracając je na bok.
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

Złapała się przedniego łęku, wpatrując zszokowana jak wiwerna zbliża się do nich powoli, jak tylko Talen zaczął cofać konia. Poza tym zwierzęta rżały tak głośno, że nie było szans, by potwór ich nie zauważył. Czując, jak mężczyzna wciska jej wodze w dłonie, spojrzała na niego unosząc brwi w zdziwieniu i otwierając usta, by zadać pytania, jednak nie zdołała z siebie wydusić słowa. Przejęła wodze w lewą dłoń, prawą posłusznie odbierając od niego sztylet, na który zerknęła przelotnie. Mimo ciążącego nad nimi zagrożenia, księżniczce odruchowo przez myśl przemknęła idea ucieczki, zwłaszcza teraz, gdy miała przy sobie broń, prowiant i dwa konie. Odprowadziła wzrokiem panterołaka, który z mieczem zbliżał się do wiwerny, mając najwyraźniej zamiar stawić jej czoła w walce. Chociaż zaimponowała jej jego odwaga, jej natura skłaniała się raczej ku chłodnej kalkulacji ryzyka, jakie podejmuje. Niestety nawet w ten sposób okazywało się, że walka jest jedynym rozwiązaniem.

Maia mogłaby teraz zawrócić konia i spiąć go do galopu. Talen zająłby tę całą wiwernę na tyle długo, by mogła spokojnie stworzyć odpowiedni dystans, by nie dopadło jej żadne z nich. Sprzedałaby jednego konia i z resztą ekwipunku mogłaby spokojnie podróżować bez obaw o własne bezpieczeństwo. I nie powstrzymywało jej właściwie nic, oprócz własnego sumienia. Ściskając kurczowo sztylet w jednej dłoni, drugą ściągała i luzowała wodze konia, który drobił niespokojnie w miejscu, chcąc się jak najszybciej stąd wynieść. Jego niepokój jeszcze bardziej potęgował jej wątpliwości, jednak w momencie, w którym panterołak bezpośrednio starł się ze smokiem wiedziała, że nie może go tak po prostu zostawić. Może i nie była mu nic dłużna, ale na pewno nie godziło się pozostawiać go w takim zagrożeniu.

Zdenerwowana krążyła konno w poprzek drogi, usiłując zająć czymś wierzchowca, by nie poniósł jej zaraz z napięcia. Obserwowała walkę, starając się wyczuć moment, w którym powinna uciekać. Jeśli Talen pokona potwora i ujdzie cało, zostawi mu konia kawałek drogi stąd, by nie mógł jej dogonić tak szybko. Jeśli to wiwerna wygra pojedynek, zamierzała się zagłębić w las tak szybko jak będzie mogła, licząc na to, że potwór będzie jeszcze przez chwilę zajęty swoim posiłkiem. Może i takim myśleniem nie okazywała zbyt wielkiej wrażliwości, ale na tą chwilę jej poczucie zagrożenia było na tyle duże, by móc bez wyrzutów sumienia martwić się o własny tyłek.

Walka jednak szybko zaczęła stawać się wyrównana, na co by nie obstawiała w przypadku potyczki człowieka z taką bestią. Talen jednak radził sobie dobrze, a po chwili szala zwycięstwa przechyliła się na jego korzyść. Maia aż zatrzymała konia, patrząc w napięciu, jak siłuje się z wiwerną, a widząc, jak w jego ramię wbijają się ostre kły, wydała z siebie mimowolnie zduszony okrzyk. Wszystkie jej plany szlag trafił, gdy mężczyzna wrzasnął, przygnieciony przez bestię. Dziewczyna natychmiast zeskoczyła z konia i pociągnęła go za sobą, uwiązując szamoczące się zwierzę do pnia drzewa. Dobiegała do panterołaka dość okrężną drogą, obawiając się nieco zbliżyć do wiwerny, która jawnie nie okazywała znaku życia, jednak wciąż była najstraszniejszym potworem, jakiego Maia miała wątpliwą przyjemność zobaczyć na własne oczy. Im bliżej leżącego Talena się znajdowała, tym lepiej słyszała świszczący odgłos, który wydobywał się z jego ust, zamiast jedynie przyspieszonego oddechu. Zwolniła i zmarszczyła brwi, zatrzymując się i nie bardzo wiedząc, co zrobić. Mężczyzna zrzucił już z siebie cielsko zwierza, na co dziewczyna podskoczyła lekko, wystraszona. Stała jednak nadal jak wryta, w szoku obserwując jego krwawiące ramię i płytko unoszącą się klatkę piersiową. Rzuciła spłoszonym wzrokiem w kierunku koni, lecz nie umiała się zmusić do tego, by zostawić go w ten sposób.

- Jesteś ranny – mruknęła głupio, nadal stojąc o krok od niego. Przez krótką chwilę zupełnie nie wiedziała, co robić, rozdarta pomiędzy podświadomą chęcią ucieczki, a nakazem sumienia, by pomóc potrzebującej osobie. W końcu mruknęła coś niezadowolona pod nosem i odbiegła w stronę koni. Dopadła juk i przetrząsnęła je w poszukiwaniu swojej starej bluzki. Wróciła szybko do Talena i tym razem przyklęknęła przy nim, zwijając materiał na ręce i po chwili wahania dociskając go mocno do rany na ramieniu.

- Przepraszam, ale musimy zatrzymać krwawienie, chyba... – powiedziała, niepewnie zerkając na jego twarz. Klatka piersiowa mężczyzny unosiła się szybko, ale płytko, a z jego ust ciągle było słychać ten niepokojący odgłos. Nie wiedziała co to oznacza, ale z pewnością nie było to nic dobrego.
Awatar użytkownika
Talen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Najemnik , Ochroniarz , Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Talen »

Talen cały zalany był krwią wiwerny. Jakby tego było mało, z brzucha potwora wylały się też na niego wnętrzności. Panterołak miał więc na sobie nie tylko krew kreatury. W uszach mu piszczało od ryku zwierzęcia, na szczęście udało mu się zepchnąć ciało wiwerny na bok. Sam się jednak nie ruszył. Leżał na plecach i starał się oddychać jak najpłycej. Głębsze oddechy sprawiały mu ból. Wiedział, że jego krew zregeneruje złamane kości i poszarpane ramię, jednak na to potrzeba było czasu. Słyszał świst własnego oddechu, ale w głowie obmyślał już plan co dalej. Musiał się podnieść, mimo bólu, wsiąść na konia i ruszyć dalej.

Póki co mało przejmował się Maią. Oczywiście, że zależało mu na tym by dowieść ją do hrabiego, ale w tej chwili ważniejsze było dla niego własne zdrowie i życie. Zresztą życie dziewczyny też nie było mu obojętne. Mógł ją więzić i mieć za niewolnicę, ale ważniejsze niż pieniądze za nią, było jej życie. Dlatego zostawił ją z końmi i dał sztylet. Owszem liczył się z tym, że może uciec, ale wiedział też, że nie jest głupia i że odgłosy jazdy zwabiłby do niej wiwernę. A te bydlaki potrafiły być bardzo szybkie i z pewnością potwór by ją dogonił.

Tak czy inaczej Talen ryzykował, że dziewczyna mu ucieknie, jednak nie zrobiła tego i teraz stała tuż przy nim.
- No co ty nie powiesz... - mruknął, kiedy stwierdziła, że jest ranny. Nie chciał być niemiły, nie o to mu chodziło, po prostu stwierdziła oczywistość, a on od ruchowo burknął to co mu ślina na język przyniosła.

Kiedy przyłożył mu materiał do rany, krzyknął przeraźliwie. No nie było to miłe uczucie. Zabieg był konieczny, ale do miłych nie należał. Chwycił się za ramię i teraz sam przytrzymywał materiał przy ranie. Po dłuższej chwili spróbował się podnieść. Bardzo ciężko było mu usiąść, lecz w końcu udała się.
- Mam połamane żebra - stwierdził, a właściwie poinformował o tym swoją towarzyszkę.
- Moja krew to uleczy, ale nie od razu. Tak samo ranę na ramieniu.
- Musimy ruszać i jak najszybciej dojechać do miasteczka. No i rzecz jasna mieć nadzieję, że nie ma więcej tych potworów. Ale wcześniej... - przerwał bo dłuższe mówienie sprawiało mu ból. - Wcześniej... Trzeba wyciąć serce z wiwerny i urżnąć jej pazury, są dużo warte.
Nagle poczuł, że mu się pogarsza. Ledwo mógł oddychać, więc położył się z powrotem na plecach.
- Chyba... chyba... - dyszał. - To nie będzie takie proste...
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

Maia krzywiła się wyraźnie, czując paskudny odór krwi i wnętrzności potwora, a na te ostatnie bardzo starała się w ogóle nie patrzeć. Talen przejął od niej przyciskanie materiału do rany, więc dziewczyna klęczała nad nim z niewyraźną miną, zupełnie nie wiedząc, co robić. Przede wszystkim – nie zwymiotować. To bardzo ważne! Och, ależ te flaki cuchną! Oczy miała otwarte szeroko, nie mogąc mimo wszystko odwrócić wzroku od rozpłatanego brzucha potwora, pierwszy raz widząc na oczy tyle krwi i tak makabryczny widok. Świszczący odgłos oddechu panterołaka szybko przywrócił ją jednak do rzeczywistości i to na niego przeniosła w końcu przestraszone spojrzenie. Wyglądała jakby miała się za chwilę zerwać do szaleńczego biegu, niczym spłoszone zwierzę, które pędzi po prostu przed siebie, uciekając przez nieznanym zagrożeniem, byle szybciej, byle dalej. Zamknęła na chwilę oczy, oddychając głośno, lecz coraz wolniej, coraz spokojniej. Było widać, jak stara się przejąć kontrolę nad ogarniającą ją paniką, a gdy otworzyła znów oczy, było jasne, że jej się udało. Spokojne spojrzenie i zdecydowane kiwnięcie głową.

- Połamane żebra – powtórzyła z cichym westchnieniem, słuchając jednocześnie dalszych słów mężczyzny. Powoli jej mózg zaczął wchodzić na stare tory, spokojny i rzeczowy, analizując fakty i wyciągając wnioski.

Muszą dostać się do miasteczka? On musi dostać się do miasteczka. Ona musi natychmiastowo brać nogi za pas, póki mężczyzna nie jest w stanie jej gonić. Oznaczało to jednak, że nie jest w stanie również sam dotrzeć do najbliższej osady. Ale czy to jej sprawa? Jest najemnikiem i ją więzi! Kupił ją niczym bydło na targu i wiezie sprzedać dalej, z nadzieją na zarobek. Nie jest mu nic winna! Nie zasługuje na jej lojalność. Poza tym potrafi się sam uleczyć, więc tym bardziej nie potrzebuje jej opieki! Niech sobie wsiada na tego swojego konia, ona bierze drugiego i tu się rozstają. To wcale nie jest złe z jej strony... mogłaby go przecież teraz dobić i nikt by nawet nie wiedział. Wyglądałby jak ofiara potwora, którego pokonała, jednak poległa w walce.

- Ach! – Maia zerwała się na równe nogi i odwróciła od Talena, stając do niego tyłem i wciąż dzierżąc w dłoni sztylet. Było widać jak bieleją jej knykcie, od zaciskania palców na rękojeści broni. Nie umiała tego zrobić. Nie była mordercą. Może i zabiła swojego ojca, ale to nie znaczyło, że przychodzi jej to bez najmniejszego problemu. Jednak, gdy panterołak zaczął mówić o wycinaniu serca wiwernie odwróciła się nagle w jego stronę ze złością w niebieskich oczach.

- Są dużo warte? – wysyczała lodowato, po czym zacisnęła usta, a jej nozdrza rozchyliły się lekko w tłumionym gniewie. – Podobno ja też jestem dużo warta – powiedziała już normalnym tonem, jednak było widać, że jej nastrój nie uległ zmianie, lecz po prostu zaczęła się hamować. Spojrzała znów na rany mężczyzny i zaklęła pod nosem. Nie była bez uczuć, jednak jej sytuacja w tej chwili była delikatnie mówiąc trudna.

- Powinnam zostawić cię tutaj, z tym twoim sercem potwora i jego pazurami. I tak się uleczysz – mruknęła, jednak wbrew własnym słowom przyklęknęła przy mężczyźnie. Był środek nocy, a gościniec wyglądał jak pobojowisko. Dwa nadal wystraszone konie uwiązane były do drzewa, wielka wiwerna leżała na boku, mocząc trakt krwią, która połyskiwała upiornie w świetle księżyca, a w tym wszystkim był ciężko ranny człowiek i jego więzień. W każdej innej sytuacji Maia zatrzymałaby się od razu, by pomóc mężczyźnie, jednak teraz pocierała skroń rękojeścią sztyletu, klnąc pod nosem tak, jak księżniczce zupełnie nie przystoi. Co ona ma teraz zrobić? Przecież nawet gdyby chciała mu pomóc, nie dźwignie go sama nawet na tyle, by wciągnąć go na konia. Powinna uciec póki może, ale jakoś nie mogła się ruszyć.
Awatar użytkownika
Jon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 127
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje: Wojownik , Mag , Łowca
Kontakt:

Post autor: Jon »

Ponownie podróżował piechotą. Przebiegało to dość sprawie i spokojnie. Oczywiście, było za spokojnie, więc Jon już od jakiegoś czasu spodziewał się, że niedługo stanie się coś, co zakłóci jego wędrówkę. Jego obawy sprawdziły się w momencie, w którym naprzeciw niego pojawiła się niewielka grupa składająca się z czterech osobników płci męskiej. Nawet nie musiał czytać ich aur, żeby wiedzieć, kim są. Rozpoznał ich po pancerzach, chociaż ich ciężkie wersje nosiła tylko dwójka z nich. Jon wiedział już, że należeli do Rubinowej Gwardii. Co prawda, nazwa tego ugrupowania mogła brzmieć szlachetnie i ważnie, jednak mijało się to z prawdą, a sam łowca dusz wyrobił sobie już o nich taką opinię, że uważał ich za zwykłą bandę najemników. To, że najprawdopodobniej był przez nich ścigany za to, że wcześniej pomógł Alinsie zabić kilku z nich, w ogóle nie zmieniało sposobu, w jaki ich postrzegał i tego, co o nich sądził. Zmieniało się jedynie to, że jedynym sposobem na rozwiązanie problemów z nimi związanych było regularne wybijanie członków Gwardii. Oczywiście, piekielny nie tropił ich, nie miał zamiaru tego robić. Zamiast tego to oni tropili jego, a on nie robił sobie z tego kompletnie nic. Nie próbował się ukrywać, zmylać ich i tak dalej, chociaż mógłby to robić. Zamiast tego zabijał ich, gdy już udało im się złapać jego trop i podążyć nim na tyle sprawnie, iż w końcu docierali do niego. Tak też było tym razem.

Jon dziwił im się, że zawsze pojawiają się przed nim. On na pewno nie wybrałby takiego sposobu działania. Po cichu liczył też na to, że Rubinowi nauczą się w końcu, iż nie warto wysyłać za nim swoich ludzi, bo ci i tak już nie wracają, jeżeli dotrą do niego i wdadzą się z nim w otwartą walkę. Właśnie to miało stać się już za chwilę.
         – Odejdźcie, póki nie zaczęliśmy walczyć. Nie zrobicie tego, to podzielicie los swoich pobratymców – powiedział do każdego z czwórki mężczyzn. Zawsze dawał im wybór, chociaż oni i tak go nie słuchali i atakowali.
         – Chyba śnisz! Zabiłeś naszych braci, więc my zabijemy ciebie! - odpowiedział mu jeden z nich, gdy w końcu zebrał się w sobie, żeby przemówić. Jeszcze nie wiedział, jak bardzo się mylił. Cała piątka dobyła broni, a potyczka się rozpoczęła.
Miecz Jona zapłonął czarnym ogniem, a po chwili jeden z jego przeciwników stracił głowę, która odleciała gdzieś na bok. Odbyło się to bez widowiskowej fontanny krwi, w końcu płonące ostrze od razu przypalało rany. Łowca rozłożył swe skrzydła i wzbił się w górę. Miał dzisiaj dziwny nastrój na droczenie się, dlatego też postanowił polatać trochę i sprawić, żeby go gonili. Zrobią to i polecą za nim. Wiedział, że tak będzie.

W końcu zatrzymał się w powietrzu, a najemnik walczący z nim wykorzystał swoją prędkość i zaszarżował w jego stronę. Jon odleciał w bok i skrócił go o głowę, jednak w tym samym momencie dostał kulą ognia i odleciał w tył. Udało mu się opanować sytuację i nie uderzyć w ziemię.
Piekielny wyciągnął otwartą dłoń przed siebie, wykonał nią kilka gestów, a po chwili wystrzeliły z niej eteryczne macki magii zła, które pomknęły w stronę wrogiego maga. Oplotły go one szczelnie i spowodowały, że zaczął krwawić z oczu, ust i nosa, chociaż to mógł zauważyć tylko Jon. Nagle magiem wstrząsnęły dreszcze i spadł. Został jeden. Wojownik zdecydował się na okrążenie go i wykonanie powietrznej szarży. Łowca dusz podleciał w górę i uniknął tego. Podleciał też w przód, nie patrząc na to, że znajduje się niemalże nad drogą. Zawisł w powietrzu, machając skórzastymi skrzydłami. Nie czekał długo, bo ostatni z przeciwników postanowił podjąć kolejną próbę szarży. Piekielny przygotował się do cięcia i… zamachnął się w odpowiednim momencie. Cóż… skutkiem było to, że przeciął ciało oponenta na pół. Górna połowa wylądowała gdzieś w lesie za jego plecami, a dolna gdzieś pod nim. Szczęściem, ona także wylądowała gdzieś w zaroślach, a nie na samym środku drogi albo pobocza.

Był z siebie zadowolony. Walka wydawała się dobra, chociaż spodziewał się kogoś lepiej wyszkolonego. Może tym razem wysłali za nim grupę rekrutów, aby móc sprawdzić, jak radzą sobie w terenie. Dopiero teraz Jon zauważył, że trakt nie był pusty. Zleciał na dół i wylądował na drodze. Skrzydła schował w czasie krótkiej przechadzki w stronę dwóch postaci, które zauważył.
         – Hmm… Przepraszam, że musieliście to oglądać. Zdaję sobie sprawę, że nie dla każdego taki widok jest normalny – powiedział do nich. Zwrócił też uwagę na ciało jakiegoś stworzenia leżące nieopodal, może wiwerna lub inne stworzenie podobne do niej.
         – Mną się nie przejmujcie. Nie mam zamiaru zrobić wam krzywdy… Po prostu ruszę w swoją stronę – dopowiedział. Nieznajomy mu mężczyzna był ranny, jednak nie była to jego sprawa. Nie był zły do szpiku kości, żeby zabijać każdego, kto mu się nawinie, jednak nie był też dobry na tyle, aby pomagać każdemu kogo spotka.
Odwrócił się i ruszył w swoją stronę, tylko los chciał, że szedł w tym samym kierunku, w którym jechali oni.
Ostatnio edytowane przez Jon 7 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Talen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Najemnik , Ochroniarz , Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Talen »

Talen nie widział całego zajścia. Było zbyt ciemno, by można było dostrzec co dzieje się kilkanaście sążni od nich. Jednak nie musiał widzieć co się dzieje, odgłosy mówiły więcej niż można się było spodziewać.
- Schowaj się – szepnął do Mai. Z daleka było słychać szczęk broni. Ktokolwiek i z czymkolwiek walczył nie było to bezpieczne miejsce.
Talen przez moment jeszcze leżał, lecz gdy tylko odzyskał oddech zaczął przesuwać się na plecach w stronę drzew, tak by zejść z traktu. O koniach nie myślał w ogóle, bo po co mu konie, kiedy ktoś lub coś mogło mu odebrać życie? Musieli się schować, choćby za najbliższe drzewa i siedzieć cicho.

Panterołak czuł, jak krew buzuje mu w żyłach. Zaczynał się leczyć, lecz wiedział, że to chwilę potrwa. Na szczęście mógł oddychać w miarę normalnie, lecz była to zasługa raczej zmiany pozycji, niż regeneracji i leczenia. Tak czy inaczej, przestał świszczeć. W głowie mu łomotało. Za dużo działo się wokół nich, zdecydowanie za dużo.

Zastanawiał się kto i z kim walczy tam w oddali. Słyszał głosy, nie ryk, więc nie była to raczej druga wiwerna, raczej jakaś banda. Zapewne oprychów. Choć tacy pewnie śmialiby się, pierdzieli, bekali albo darli mordę, a nie rozmawiali tak donośnymi i pewnymi głosami. Słów nie słyszał, lecz po tonie głosu szło wywnioskować wiele rzeczy. Odgłosy bitwy świadczyły, że mieli do czynienia z dwiema zwaśnionymi stronami.

Talen wycofał się aż do najbliższego drzewa i oparł o jego pień. Tak było zdecydowanie lepiej, mógł oddychać w miarę normalnie. Najwidoczniej pozycja leżąca mu nie sprzyjała, a to ciekawe, bo wydawałoby się, że przy złamaniu żeber to właśnie leżąc powinno być wygodniej i lepiej. A to ci niespodzianka.

W końcu odgłosy walki przycichły. Wtem Talen usłyszał, że ktoś zbliża się do nich. Był bezbronny. Co prawda zaciągnął pod drzewo razem ze swoim tyłkiem także miecz, ale co mu po nim, jak ledwo żyje i chce wykaszleć płuca? No ale nic. Teraz i tak nie miał większego wyboru, więc siedział, tak jak siedział.

W końcu ktoś do nich podszedł, jak gdyby nigdy nic. W ciemności Talen dostrzegł sylwetkę mężczyzny, a kiedy był bliżej mógł zobaczyć już znacznie więcej. Wtem mężczyzna odezwał się do nich.
- To może skoro nie chcesz nas skrzywdzić, mógłbyś nam pomóc? - spytał od razu. Nie był przyzwyczajony do proszenia kogokolwiek o pomoc, ale zobaczył w nieznajomym pewną możliwość. Był silnym, postawnym mężczyzną, więc istniała możliwość, że pomoże mu wstać i wsiąść na konia, a potem dosadzić mu Maię. Nie musiał wiedzieć, że dziewczyna to jego towar.
- Trzeba by mi pomóc wstać, może byłbyś tak uprzejmy?
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości