FargothAhoj, przygodo!

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Awatar użytkownika
Lara
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 123
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Ahoj, przygodo!

Post autor: Lara »

        Trafiła do karczmy "Pod Wisielcem" i siedziała teraz na uboczu nad miską gorącego gulaszu przyglądając się z dezaprobatą ludziom tłoczącym się w pomieszczeniu. Było głośno, duszno i brudno, ale dziewczynie było to obojętne. Trzy godziny szukała stajni dla swojego towarzysza wysłuchując co chwila, że ta jest za ciasna, ten właściciel źle pachnie, a tu za ciemno, więc gdy tylko znalazła odpowiednią zostawiła tam swojego przyjaciela, a sama weszła do pierwszej lepszej oberży. Choć nie przepadała za pobytem w miastach, miło było spędzić noc w łóżku, a nie na twardej ziemi oraz zjeść coś innego niż kawał opieczonego mięsa bądź cienkiej zupy. W miastach do tego był zarobek. Bazary, na których można było sprzedać łupy i przyjąć zlecenia.
        Zamknęła oczy próbując odciąć się od innych i zaczęła snuć plany na następną dobę. Z pewnością będzie musiała odwiedzić targowisko, kupić trochę zapasów, a może nawet uda jej się sprzedać kilka drobnych przedmiotów, które zabrała z jakiejś rzekomo przeklętej jaskini. Zapowiadał się ciężki dzień.
Ostatnio edytowane przez Lara 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Gabriel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gabriel »

        Gabriel z ponurą miną popijał piwo, siedząc wciśnięty między dwóch żołdaków, z którymi miał wątpliwą przyjemność spędzić ostatnie dwa tygodnie. Najął się do uciążliwej, ale dobrze płatnej roboty jako ochrona karawany. Dawno tak się nie nudził przy pracy. Żeby jeszcze jakieś bestie były łaskawe ich napaść, to przynajmniej mógłby wprawić swój miecz w ruch, lecz niestety jedynym przełamaniem towarzyszącej mu wówczas rutyny było pęknięcie koła jednego z wozów. Miał chociaż nadzieję, że już w mieście będzie miał okazję wyciągnąć swój oręż, optymalnie w najbliższym burdelu. Niestety, szacowny kupiec van Thomsonn nie raczył im jeszcze zapłacić, przez co zmuszony był czekać z resztą najemników w obskurnej karczmie, gdzie piwo smakowało jak rozwodnione szczyny, aż wreszcie otrzyma to, na co zasłużył.
        Kedd, opowiadający jakąś sprośną historię żołdak po jego lewej, machnął nagle zamaszyście łapą i wytrącił Gabrielowi kufel z dłoni.
        - Oooo, przepszaram, kolego. Nie chcia... - czknął - ...łem.
        Gabriel zmierzył go tylko zirytowanym wzrokiem, ale nic nie odpowiedział i oparł się o ścianę, czekając aż to się skończy. Kiedy jednak Kedd zarechotał mu głupawo tuż przy uchu, stwierdził że bez czegoś mocniejszego nie wytrzyma. Wstał więc odsuwając z głośnym skrzypnięciem stołek, górując wśród tłumu w karczmie.
        - Suń się, Arden - rzucił do niskiego najemnika zagradzającego mu drogę. Tamten natychmiast wcisnął się w stół, aby tylko nie wkurzyć upadłego. Już raz mu podpadł, a nie miał kolejnych gaci do wymiany.
        Przeciskając się przez tłum, ruszył w kierunku szynkwasu.
        - Daj mi coś mocnego i nierozwodnionego. - Karczmarz pokiwał głową, nie odrywając wzroku od kufla, którego czyścił brudną ścierką. - I jeszcze miskę gulaszu z chlebem.
        Rzucił mu monetę, a właściciel przybytku zawołał coś do dziewki roznoszącej piwo. Czekając, Gabriel zaczął leniwie rozglądać się po karczmie. Towarzystwo było dość malownicze, dominowali w nim żołdacy i najemnicy, choć było też kilku robotników i nawet jakieś kobiety. Jego wzrok spoczął na dłuższą chwilę na grupie zakazanych gęb, z których najpaskudniejsza krzyczała właśnie coś o "braku pracy dla porządnych ludzi!". Facet wyglądał jak świnia, która biegła i wpieprzyła się pyskiem w ścianę. Gabriel uśmiechnął się pod nosem na to porównanie, co tamten najwyraźniej zauważył.
        - Ej, ty! - ryknął. Gabriel zmierzył go spokojnym spojrzeniem. - Tak, ty! Co cię tak śmieszy, baranie?
        W tym momencie karczmarz postawił przed nim gulasz i butelkę śliwowicy, więc upadły nie raczył odpowiedzieć. Zaczął powoli przeżuwać jedzenie, nie przejmując się tym, że tamten właśnie wstał i ruszył w jego stronę lekko chybotliwych krokiem.
        - Słyszałeś? Mówiłem coś do ciebie!
        Gabriel spojrzał na niego wzrokiem, który miał sugerować, że zaczynanie burdy nie byłoby dobrym pomysłem. Świniak jednak nie zrozumiał subtelnego przekazu.
        - Myślisz, że możesz sobie tak po prostu wchodzić jak do siebie, co, kutasie?
        - Odwróć się i wróć do swoich kolegów - zasugerował Gabriel prawie przyjacielskim tonem i pociągnął zdrowy łyk z butelki.
        Tamten jednak nie zamierzał posłuchać. Kiedy jeszcze jeden z jego towarzyszy zakrzyknął: "przywal mu wreszcie!", stracił resztki instynktu samozachowawczego. Wyrwał upadłemu śliwowicę z ręki i próbował uderzyć go nią po głowie, lecz zanim zdążył wykonać choćby ruch, Gabriel już zablokował jego ramię i pchnął go na jego stolik. Kufle i talerze posypały się na ziemię, a koledzy świniaka poprzewracali się z krzeseł.
        Upadły zdążył zjeść dwie łyżki gulaszu, zanim tamci wstali i ruszyli w jego stronę.
Awatar użytkownika
Lara
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 123
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lara »

        Od pewnego czasu czuła na sobie czyjś wzrok, jednak w gęstym tłumie nie udawało jej się zlokalizować nikogo, kto zwracałby na nią specjalną uwagę. Cóż, najwyraźniej zaczyna mieć już chyba jakieś omamy. Jeszcze raz uważnie ogarnęła wzrokiem izbę, ale efekt był ten sam. W pewnym momencie dziwne odczucie tak samo nagle, jak się pojawiło, zniknęło.
        Wiele osób przewalało się przez karczmę, ale nie można było odczuć spadku liczebności sali, wręcz przeciwnie. Ludzi przybywało, a większość była już dobrze podchmielona. Jako że znaczną większość stanowili najemnicy i podróżni handlarze, co chwila wybuchały jakieś krótkie sprzeczki czy przepychanki, więc Lara poczuła, że to najlepszy moment, żeby w końcu zebrać się do wynajętego na górze pokoju. Wstała od swojego wciśniętego w ciemny kąt stolika i zlokalizowała schody dokładnie w przeciwnym rogu, nieopodal drzwi na zaplecze. Ruszyła w tamtym kierunku. Zwinnie omijała zataczających się w koło ludzi i udało jej się nawet przejść zanim jakiś popchnięty gość rozwalił stolik. Słyszała, że za nią wszczyna się awantura, ale nie obchodziło jej to. Była tuż przy stopniach, gdy drzwi otworzyły się z hukiem.
        - Nikt się nie rusza! - padł ostry rozkaz, a przez drzwi frontowe i od zaplecza zaczęli do środka napływać ludzie w lśniących czystością zbrojach z herbem miasta Fargoth na piersi. Larze przez moment błysnęła myśl, żeby przemknąć schodami, ale jako że nie wpakowała się w żadną awanturę oraz po części dlatego, że strażnicy szybko zagrodzili jej przejście, a kilku pobiegło na górę, pozostała w miejscu starając się ocenić całość sytuacji.
        - To oni - rzucił jakiś odrapany facet o nieprzyjemnej gębie wychylając za pleców mężczyzny, który zdawał się być dowódcą, i ku wielkiemu zdziwieniu dziewczyny celując palcem w jej stronę. "Co do cholery?..", zdążyła tylko pomyśleć zanim została otoczona ciasnym kordonem zbrój. Szybko oceniła, że walka nie ma sensu, więc jedyne co jej pozostało to podniesienie rąk w geście poddania.
        Drugiego otoczonego gościa nie widziała dobrze, ale nie przyglądała mu się też za bardzo. Cała jej uwaga skupiona była teraz na kapitanie straży.
        - Jesteście oskarżeni o działalność w przestępczej szajce, kradzież, rozbój i niszczenie mienia - odczytane zostało z pergaminu.
        - Że co? - wyrwało się Larze, jednak nie zwrócono na to uwagi.
        - Zabrać ich - padł tylko rozkaz i któryś z kręgu złapał ją za uniesione ręce, wykręcił je w tył. Szarpanina nie miałaby najmniejszego sensu, dlatego szybko została zakuta w ciężkie kajdany i poprowadzona do drzwi. Nie pozostało nic innego jak pójść z nimi i próbować później wyjaśnić zaistniałą sytuację.
Awatar użytkownika
Gabriel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gabriel »

        Pierwszy z szajki dopadł do niego szybko, ale niezdarnie. Wystarczył jeden dobrze wymierzony cios, aby osunął się na szynkwas. Drugi był sam Świniak, który starał się przeprowadzić szarżę. Gabriel usunął się błyskawicznie z drogi i podstawił tamtemu nogę, a przeciwnik upadł płasko na twarz. "Zaraz będzie wyglądał jak te modne pieski o wklęsłych mordach. Mopsy, czy coś takiego" - uśmiechnął się paskudnie na samą myśl.
        Kolejnych dwóch już przymierzało się, żeby go uderzyć, kiedy do karczmy wpadli strażnicy. Upadły odwrócił się w ich stronę, ignorując swoich podchmielonych przeciwników. Zdążył spojrzeć na nieprzyjemną gębę dowódcy straży i skierowany ku sobie palec, gdy nagle tył jego głowy wybuchnął straszliwym bólem, a przed oczami eksplodowało bielą. Nawet nie zarejestrował, kiedy upadł na nierówną, ubitą ziemię.
        Ostatnią jego myślą, zanim kompletnie stracił przytomność, było elokwentne i idealnie podsumowujące sytuację: "skurwysyn".
        Dwóch strażników podeszło do niego i zakuło go w kajdany. Z trudem podnieśli nieprzytomnego, ciężkiego mężczyznę i pociągnęli go w kierunku drzwi. Obecni w karczmie obserwowali zajście z żywym zainteresowaniem.
        - Koniec przedstawienia! - ryknął na odchodnym dowódca i wszyscy wrócili do swoich spraw.

        Najpierw otworzył lewe oko, ale widział jedynie czerń. Zmusił się do otworzenia prawego, ale przez chwilę również nie mógł wyłowić żadnych kształtów. Zamrugał kilka razy, aż w końcu wzrok przystosował się do ciemności i udało mu się dostrzec zarys kamiennych ścian i ciężkich drzwi. Z jękiem przekręcił się na plecy, choć na niewygodnym podłożu ciężko było znaleźć bardziej komfortową pozycję. Leżąc na plecach uświadomił też sobie, że zabrali mu miecz. Noży również nie wyczuwał w ich skrytkach, nawet tego małego zwykle schowanego sprytnie za pazuchą kurtki. Samą kurtką miał rozpiętą, jej klamry brzęczały z każdym ruchem, a koszula była rozchełstana na piersiach. Zimne powietrze drażniło odkrytą skórę.
        Podjął próbę podniesienia się. Dopiero kiedy usiadł, oparłszy się o ścianę, zauważył jeszcze jedną postać siedzącą w niedużej celi. Kobieta miała jasne, długie włosy i ładną twarz. Ciężko było mu dokładnie określić jej wzrost, ale zdawała się być raczej niewysoka i o szczupłej sylwetce. Nie mógł określić koloru jej oczu w tych ciemnościach, na pewno jednak obserwowały go badawczo.
        "Nie powinna być dużym zagrożeniem" stwierdził w końcu, po tym bezczelnym otaksowaniu jej osoby. Dłoń bezwiednie powędrowała do pasa, w miejsce, do którego powinien być przywiązany jego bukłak, natrafiła jednak na pustkę. "Świetnie, to też musieli zabrać, sflądrysyny dudławe".
        Westchnął ciężko, po czym rzucił w przestrzeń:
        - Za co cię zamknęli?
Awatar użytkownika
Lara
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 123
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lara »

        Dała się spokojnie prowadzić ciemnymi ulicami miasta czekając na okazję, aby zwrócić się do dowódcy, bo podwładni z pewnością nie mieli o niczym pojęcia i ogólnie gówno mogli. Kapitan jednak szedł za nią mając cały czas na oku wielkiego faceta, który ciągnięty był przez dwóch potwornie sapiących strażników. Lara kilka razy starała się odwrócić, aby lepiej przyjrzeć się nieprzytomnemu mężczyźnie oraz zwrócić uwagę przełożonego, jednak przy każdej próbie mocniejsze szarpnięcia wytrącały ją z równowagi i zmuszały do patrzenia pod nogi, gdyż dziewczyna zaczynała potykać się na nierówno wybrukowanej ulicy.
        W końcu dotarli do niewielkiego budynku o małych oknach i potwornie grubych drzwiach, które zostały otwarte od środka dopiero gdy jeden ze strażników odbył rozmowę z cieciem za nimi. Z pewnością musiał przy tym podać hasło, które starali zachować we względnej tajemnicy, ponieważ cały korowód zatrzymał się dobre dziesięć kroków od nich. Larę bardzo zdziwiło, że to nie dowódca ruszył do rozmowy, ale po chwili dostrzegła, że mimo ciemności, rozmawiający ma cały czas z nim kontakt wzrokowy. Wprowadzili dziewczynę do wnętrza, a następnie pchnęli od razu na wąskie schody prowadzące do podziemia. Teraz dopiero można było ocenić wielkość budowli, gdyż pod ziemią roztaczał się prawdziwy labirynt korytarzy, wzdłuż których ciągnęły się rzędy grubych, ciężkich, drewnianych drzwi.
        Zatrzymali się przed jedną z cel i odsunęli tak, aby przepuścić strażników targających bezwładne ciało, które rzucili na klepisko w środku. Ktoś rzucił obok Lary jej rzeczy, a jeden ze zbrojnych zaczął przeszukanie. Dziewczyna z początku się wzdrygnęła, jednak odbyło się ono szybko i profesjonalnie, a mężczyzna, który ją sprawdzał, nie wykonał nawet jednego ruchu za dużo. Był za to niezwykle skrupulatny i znalazł oba schowane sztylety na nagłe przypadki. Wtedy dopiero przed Larą stanął kapitan, który zaczął przeglądać jej rzeczy.
        - To pomyłka - zwróciła się do niego najemniczka. - Dopiero dzisiaj wieczorem przybyłam do miasta.
        - Nie ma mowy o pomyłce - odparł chłodno dowódca. - List dokładnie opisuje ciebie i twojego towarzysza, i idzie za wami już wiele dni.
        - Towarzysza? - zdziwiła się Lara. - Pierwszy raz widzę tego człowieka na oczy.
        - Nie ze mną takie numery, córeczko - odparł pogardliwie świdrując ją przeszywającym spojrzeniem. - Nie jesteś raczej świętą sądząc po zawartości twoich sakw.
        - Jestem łowcą nagród, to nie przestępstwo. Mam prawo do poznania szczegółowych zarzutów.
        - To się jeszcze okaże, a treść oskarżenia już czytałem.
        - Nie przyznaję się do tego. Nie rabowałam, nie działałam w szajce...
        - Dość - nie dał jej skończyć. - I tak musimy czekać, aż przyjedzie lord. - Dał znać swoim ludziom, aby ją rozkuli i wrzucili do celi, z której właśnie strażnik wynosił spory tobołek z rzeczami, a sam odwrócił się i ruszył ku wyjściu z lochów.
        - Domagam się postawienia konkretnych zarzutów! - krzyknęła jeszcze do pleców kapitana, kładąc nacisk na słowo "konkretnych", jednak jedyne czego się doczekała to mocne pchnięcie w plecy, które sprawiło, że straciła równowagę i niemal z efektowną przewrotką zwaliła się do ciasnego wnętrza, a za nią huknęły zamykane drzwi.
        Usiadła pod ścianą na wilgotnym klepisku i zamknęła zrezygnowana oczy. "W co ja się do cholery wpakowałam?". Uderzyła kilka razy głową w twardy kamień, ale to wcale nie rozjaśniło jej umysłu. Mózg pracował na najwyższych obrotach szukając wyjścia z całej tej parszywej sytuacji, gdy nagle mężczyzna, z którym znalazła się w celi, poruszył się. Skupiła na nim swój wzrok i w nikłym świetle pochodni wpadającym przez niewielkie zakratowane okno w drzwiach przyjrzała się dokładniej jego twarzy. I wtedy stwierdziła, że wbrew temu co powiedziała kapitanowi, te rysy wydały jej się znajome, ale nie mogła sobie przypomnieć skąd go niby kojarzy. Słysząc pytanie wzdrygnęła się jeszcze bardziej, bo głos mężczyzny też nie był do końca obcy.
        - Za to samo co ty - odparła chłodno patrząc jak niezdarnie gramoli się z ziemi. - Więc może wyjaśnisz mi dlaczego się tu znalazłam?
Awatar użytkownika
Gabriel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gabriel »

        Miał przejmujące wrażenie, że skądś kojarzy tę dziewczynę, choć za żadne skarby nie mógł dopasować twarzy do okoliczności. Przyjrzał jej się jeszcze raz dokładnie, lecz nadal nic mu nie przychodziło do głowy. "Czy my kiedyś...?" Nie, mało prawdopodobne, pamiętałaby go. Raczej.
        Zostawiając te rozmyślania na dogodniejszą chwilę, ponownie rozejrzał się po celi. Dopiero teraz dostrzegł źródło nikłego światła, jednak nie zatrzymał się na nim długo wzrokiem i z powrotem zwrócił się w kierunku dziewczyny.
        - Fargoth, Fargoth, Fargoth... - zadumał się. Wydawało mu się, że w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat raczej nie zrobił w obrębie miasta nic, za co mogliby go wsadzić do więzienia, ale kto by tam spamiętał wszystkie te wykroczenia. - Jakie są zarzuty?
Awatar użytkownika
Lara
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 123
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lara »

        Lara przekrzywiła lekko głowę słuchając nonszalanckiego tonu mężczyzny, który wypowiadał się tak jakby podróżował po całym świecie jedynie po to, aby wpakować się w kłopoty. Nie zadowoliło jej to zbytnio, zwłaszcza, że zgodnie z zarzutami są jakimiś towarzyszami. Jakim cudem, skoro zawsze podróżuje sama?! Ale kto to ma niby poświadczyć?
        - Działalność w przestępczej szajce, kradzież, rozbój i niszczenie cudzego mienia - odparła. - Poza tym kapitan wspominał coś o jakimś lordzie i o liście gończym. Coś ci świta? - spytała zjadliwie.
Awatar użytkownika
Gabriel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gabriel »

        Oho, ktoś tu się zirytował. W sumie był w stanie to zrozumieć, sam również nie lubił być podciąganym pod przestępstwa innych, samemu będąc niewinnym lub, cóż, mniej zaangażowanym.
        Próbował sobie przypomnieć jakieś szczegóły, które mogłyby mieć coś wspólnego z wymienionymi przez dziewczynę zarzutami. Działalność w szajce od razu skreślił z listy, nie należał do osób angażujących się w długoterminowe aktywności grupowe. Kradzież mogłaby być prawdopodobna, jako że miał zwyczaj brania co mu się podoba bez pytania, jednakże ostatnio nie miał nawet możliwości zwędzić czegoś wartościowego. Rozbój i niszczenie wartości... Cóż, to były opcje najbardziej realne, aczkolwiek w Fargoth nie brał udziału w żadnych burdach, które mogłyby doprowadzić do dewastacji czegokolwiek poza kilkoma elementami zastawy stołowej i ewentualnie samego stołu.
        Jeżeli zaś chodzi o list gończy... Tutaj nie mógł już być pewien, czy ktoś nie postanowił zarobić na jego głowie łatwych pieniążków. To jednak również mu się nie zgadzało. Dawno nie popełnił żadnego przestępstwa nagradzanym listem, co więcej od dłuższego czasu nie miał też przyjemności spotkać się z czyhającym na niego łowcą nagród. Dziwnie i zdziwniej.
        W końcu westchnął ciężko.
        - Jestem tak samo tu zagubiony jak ty - rzekł w końcu. Ciekawił go jeszcze ten bezimienny lord. Może gdyby znał jego imię, coś by zaświtało.
Awatar użytkownika
Lara
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 123
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lara »

        Odniosła wrażenie, że jednak nie mówi jej wszystkiego i nie uwierzyła, że jest zagubiony. Nie wyglądał na takiego. Przyjrzała mu się znowu. Strasznie męczyła ją ta twarz. Przyglądając się coraz to intensywniej próbowała sobie przypomnieć, gdzie go jeszcze widziała. Kiedy w pewnym momencie ich spojrzenia skrzyżowały się w półmroku poczuła się lekko zakłopotana.
        - Twoja gęba mi się z czymś kojarzy... Ale nie jest to nic dobrego - rzuciła jakby dla usprawiedliwienia, ale było to szczerą prawdą.
        Zmierzyła po raz kolejny w trakcie tego wieczora nieznajomego wzrokiem. Wysoki, silny, wygląda na kawał sukinsyna. W normalnych okolicznościach nie chciałaby mieć takiego człowieka za swoimi plecami, jednak teraz... Chyba nie miała za bardzo się po co tym przejmować. Większym problemem było wyjście z lochu, ale nie mogła już nic zdziałać. Na razie. Była potwornie zmęczona, więc rozważając wszystkie za i przeciw zwinęła się w końcu w kłębek na ziemi i zasnęła.
        Obudziły ją ciężkie, równe kroki, które zdawały się dochodzić zza drzwi, więc szybko zerwała się z ziemi, a umysł powoli odzyskiwał jasność myślenia. Nie była w stanie określić ile spała, bo punktów odniesienia co do czasu nie było wcale. Przez mały otwór cały czas wpadało nikłe światło. W pewnym momencie stukot ustał, a pojawiło się chrobotanie zamka i drzwi celi stanęły otworem. Do pomieszczenia weszło czterech uzbrojonych mężczyzn w pełnych zbrojach, lepszej jakości niż te strażnicze. Stanęli po obu stronach wyjścia i zaczęli wyglądać jak posągi bądź dekoracja sali, jednak ich postawa wskazywała na to, że w każdej chwili gotowi są do działania. Wtedy też do wnętrza wszedł znany już Larze kapitan, razem z postawnym mężczyzną w średnim wieku.
        - Oto oni, lordzie Ramidarze - powiedział dowódca straży, jednak słów nie skierował do towarzyszącego mu człowieka, lecz w stronę drzwi, przez które przechodził właśnie piękny, spory kot. Jego sierść była nienaganna, choć długie, białe futro w czarno-rude plamy z pewnością nie należało do najłatwiejszych do utrzymania. Usiadł na środku sali z wyprostowanymi przednimi łapami unosząc dumnie łepek, a ogon, którego końcówka machała z irytacji, zawiną wokół ciała.
        - Gdzie są rzeczy zrabowane z mojej posiadłości? - zapytał spoglądając po więźniach.
        Lara nie miała problemu ze rozumieniem języka zwierząt, ale coś nie pasowało jej w wypowiedzi kota. Dopiero po chwili zrozumiała, że on wcale nie porozumiewał się po kociemu, ale przemawiał w ludzkiej mowie. Zatkało ją i przez chwilę nie mogła poskładać myśli, jednak w miarę sprawnie mózg powrócił do normalnego funkcjonowania. "Gadający kot czy nie, i tak muszę się z tego wyplątać."
        - Jak już próbowałam wyjaśnić kapitanowi musiało dojść do pomyłki. Nie obrabowałam żadnej posiadłości - po raz kolejny zaczęła się bronić, a kot wpatrywał się w nią wielkimi zielonymi ślipiami.
        - Zwracając się do lorda Ramidara należy... - zaczął towarzyszący futrzakowi człowiek, jednak kot uciszył go mocniejszym ruchem ogona.
        - Pomyłka?! - zwrócił się do Lary głosem, w którym wibrował wściekły warkot. - Pomyłka?! Moja posiadłość została ograbiona i zdewastowana, skradziono mój największy skarb, służący, który był obecny i opisał dokładnie dwójkę ze sprawców tego haniebnego czynu, został zamordowany. Wiesz co to oznacza? - spytał nie czekając jednak na odpowiedź. - Oznacza to, że nie będzie już cudownie zapieczonej ryby w sosie śmietanowym, którą tak wspaniale przyrządzał! Wasza dwójka idealnie pasuje do opisu, a zostaliście pojmani w tej samej tawernie. Przypadek? Nie sądzę.
        - W życiu nie widziałam wcześniej tego człowieka na oczy - powiedziała najemniczka wbrew swoim odczuciom kiwnąwszy głową w stronę współwięźnia, jednak futrzasty lord skwitował to tylko zdegustowanym prychnięciem.
Awatar użytkownika
Gabriel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gabriel »

        Przez długą chwilę dziewczyna nic nie odpowiadała, a Gabriel starał się jakoś ogarnąć tę sytuację. Wciąż nie mógł połączyć wszystkiego w jedną logiczną, konsekwentną całość, brakowało mu zbyt wielu szczegółów. Postanowił więc po prostu poczekać aż ktoś przyjdzie wyjaśnić to nieporozumienie.
        Spojrzał z powrotem na dziewczynę. Obserwowała go, jednak zakłopotała się, gdy zmierzył ją wzrokiem. Uśmiechnął się pod nosem na jej komentarz. Nie miał zamiaru odpowiadać, lecz zastanowił się ponownie nad tym, gdzie ją wcześniej widział. Jej słowa wskazywały na to, że nie mylił się i ich spotkanie nie miało natury łóżkowej. Wtedy na pewno nie skwitowałaby tego w ten sposób.
        Odwrócił wzrok i na powrót oddał się przemyśleniom. Będzie musiał szybko stąd wyjść, aby otrzymać zapłatę za eskortę karawany. Obawiał się, że jeśli za długo tu pozostanie, kupiec zdąży ruszyć w drogę do Demary, a wtedy Gabriel pożegna się z zasłużonym zarobkiem. Mógłby zawołać jakiegoś strażnika, żeby jakoś przedyskutować tę kłopotliwą sytuację, ale - jak powiedziała wcześniej jego współwięźniarka - niedługo powinien pojawić się jakiś lord, który ma coś wspólnego z zamknięciem go w celi.
        Miał jeszcze jedną opcję. Mógłby wykonać kilka efekciarskich, magicznych gestów, zadeklamować wiersz w Czarnej Mowie i puff! przenieść się do piekła. Niestety, zajęłoby to zbyt wiele czasu, a zarobek i tak by przepadł. Co więcej, istniało prawdopodobieństwo spotkania kogoś, z kim nie miał ochoty się widzieć.
        Westchnął cicho. Będzie czekać.

        Jedną ze specjalnych zdolności Gabriela od zawsze była umiejętność szybkiego zaśnięcia w niemalże każdych okolicznościach, a potem szybkiego wybudzenia się. Wykorzystał ją teraz, kiedy w korytarzu rozbrzmiały ciężkie, głośne kroki. Nadal siedział, opierając się o ścianę, kątem oka dostrzegł jednak, że dziewczyna błyskawicznie poderwała się z ziemi. Usłyszał dźwięk przekręcanego klucza i drzwi otworzyły się powoli, z nieprzyjemnych skrzypieniem. Postawni mężczyźni, którzy weszli do środka, sprawili, że nieduża cela stała się jeszcze mniejsza i ciaśniejsza.
        Początkowo jego uwagę zwrócił ten, który towarzyszył kapitanowi. Był najwyższy z nich wszystkich, wyższy nawet od Gabriela, potężnie zbudowany i z wyglądu nie przypominał nikogo. Miał silne rysy człowieka z dalekiej północy, niemalże białe włosy oraz niepokojąco jasne, niebieskie oczy, które upadły był w stanie dostrzec nawet w tych ciemnościach. Wyglądał jak chodzące niebezpieczeństwo, z czym Gabriel sam się utożsamiał. Skrzyżowanie z nim miecza mogłoby być interesujące.
        Jednak to nie od niego upadły wyczuwał ogromne pokłady magicznej siły. Posiadaczem tej potężnej aury był... kot. Co więcej, jak się zaraz okazało, gadający kot. "Co do pyzdry..."
        Obserwował z rozbawieniem wymianę zdań między dziewczyną a "lordem", z trudem powstrzymując się od śmiechu widząc absurd tej sytuacji. Kiedy on ostatnio pił laudanum? Może po prostu nie wybudził się z delirium narkotykowego i to wszystko działo się w jego głowie? Zbił tę teorię szybko, kiedy uświadomił sobie, iż wszystko dookoła było mimo wszystko raczej stabilne, bez dziwnych kształtów oraz jaskrawych kolorów. Jeżeli tak teraz postrzega świat po opium, może czas znaleźć coś mocniejszego.
        Skupił się na ostatnich słowach wypowiedzianych przez kota. Na pewno nie brał udziału we włamaniu, w końcu ostatnie tygodnie spędził w drodze. Fakt, że rysopis wskazywał na niego bardzo mu się nie spodobał. Oczywiście, mógł to być efekt podobieństwa przestępcy oraz upadłego, jednak nie zdziwiłby się, gdyby ktoś specjalnie chciał go wrobić. Nieładnie.
        Dziewczyna słusznie utrzymywała, że go nie zna. Kot jedynie prychnął, ale jego ochroniarz spojrzał na Gabriela. Upadły odpowiedział mu spokojnym spojrzeniem, nic nie mówiąc. Gadanie pozostawił współwięźniarce, samemu ograniczając się do obserwacji.
Awatar użytkownika
Lara
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 123
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lara »

        Dziewczyna z całych sił próbowała wykaraskać się z tej opresji, a przekonanie kociego lorda o swojej niewinności nie okazało się proste. Futrzak wyglądał na wyjątkowo zdenerwowanego i sprawiał wrażenie jakby niewiele co go obchodziło, a już na pewno nie życie dwójki ludzi, którzy mogą być sprawcami napadu.
        - Skoro nie mają nic więcej do powiedzenia: wyrok skazujący, kapitanie - powiedział Ramidar szykując się do opuszczenia celi, a ton jego głosu dobitnie świadczył o tym, że nie interesuje go czy rzeczywiście dopuścili się przestępstwa.
        Larę natomiast interesowało jej życie. W przypływie adrenaliny wpadła na jeszcze jeden pomysł. Cóż, może i kota nie interesuje czy jest słusznie oskarżona czy nie, ale na pewno zależy mu na tym, żeby złapać sprawców tego, jak sam to określił, haniebnego czynu.
        - Można jesz... - zaczęła, ale jego futrzasta mość nie dał jej dojść do słowa.
        - Mogę jeszcze pójść na ugodę. - powiedział powoli. - Ale rozmawiać będę tylko z osobą, która wyjawi mi tożsamość towarzysza.
        Najemniczka zdębiała i spojrzała w kocie oczy szukając w nich jakiegoś błysku świadczącego o tym, że lord postanowił się zabawić ich kosztem, jednak dostrzegła jedynie chłodne wyczekiwanie.
        - Przecież już mówiłam, że go nie znam - powtórzyła chyba już po raz setny od czasu zatrzymania.
        - A więc mam rozumieć, że dwójka niesłusznie oskarżonych ludzi, zamkniętych razem w celi, nie poznała swoich imion? - spytał z lekką nutą sarkazmu. Wtedy też stojący z tyłu kapitan parskną cicho, a na jego ustach pojawił się znaczący uśmieszek, jednak jedno spojrzenie zielonych ślipi wystarczyło, żeby spełzł tak szybko jak się pojawił, a mężczyzna wbił wzrok w podłogę. - No cóż. Trudno - mruknął lord opuszczając ciasne pomieszczenie. - Na szafot z nimi. - Usłyszeli jeszcze zanim drzwi zatrzasnęły się z hukiem.
        Lara nie mogła uwierzyć w to co się właśnie stało. Z tylu opresji udało się jej już wymigać, a teraz przyjdzie jej zostać powieszoną, mimo iż nie dopuściła się tych przestępstw. Natychmiast jej myśli popłynęły do Sequarda. Biedny przyjaciel czekać będzie w stajni na jej powrót, ale ona się nie pojawi. No cóż, za trzy dni, kiedy skończy się opłacony okres zostanie wynajęty komuś, albo wyrzucony z budynku, jednak wtedy ogier sobie poradzi, w końcu to zmyślne stworzenie. Gdy tylko opuści boks będzie wiedział, że coś poszło nie tak, a wtedy zrobi wszystko, żeby dotrzeć do Gór Druidów. Tam zaopiekuje się nim Melaad. Tak, na pewno tak będzie. Musi.
        Dziewczyna pokręciła zrezygnowana głową próbując sobie przypomnieć gdzie skazany miał jeszcze prawo do procesu. I tak będzie musiała tego spróbować, bo to jej ostatnia szansa na wyjście z tej całej kabały, a dzisiejsza akcja mogła być nazwana najwyżej przesłuchaniem, jednak gdyby było inaczej... O ironio! Być skazanym na śmierć przez kota. Brzmiało to równie głupio jak te ballady, których tak nienawidziła, wyśpiewywane przez mocno wstawionych bardów. Teraz przyjdzie jej skończyć jakby była bohaterką jednej z nich.
Awatar użytkownika
Gabriel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gabriel »

        Gabriel przez chwilę nie był pewny, czy aby na pewno odbiera rzeczywistość we właściwy sposób. Czy on nie został właśnie skazany na śmierć przez kota? Gdy tylko drzwi się zatrzasnęły, upadły parsknął śmiechem.
        - Świetna robota, gratuluję zdolności retorycznych, o pani! - powiedział z teatralnym zaciągiem i ukłonił się szyderczo.
        Spojrzał na nią z rozbawionym błyskiem w oku, czekając niecierpliwie na reakcję.
Awatar użytkownika
Lara
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 123
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lara »

        Z rozmyślań wyrwał ją donośny śmiech. Spojrzała z zaskoczeniem na mężczyznę, który wyglądał na iście rozbawionego. No cóż, sytuacja może była lekko komiczna, ale fakt że mogli stracić życie jednak sprawiał, że Larze nie było do śmiechu.
        Słysząc kąśliwą uwagę coś się w niej zagotowało, a spojrzenie nabrało chłodu.
        - Ja przynajmniej próbowałam coś zrobić, ale widzę, że niewinnie oskarżeni zazwyczaj jednak siedzą cicho zgadzając się na zgotowany im los.
Awatar użytkownika
Gabriel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gabriel »

        Już się zaczynał martwić, że nie odpowie, a pobyt w więzieniu pozostanie nudny i pozbawiony jakichkolwiek atrakcji. A tak przynajmniej mógł oddać się jednej ze swoich ulubionych czynności - drażnieniu i prowokowaniu.
        Uśmiechnął się czarująco.
        - Widzimy, z jakim efektem. A zresztą, kiedy niby niewinność miała cokolwiek do powiedzenia w przypadku wydawania wyroku? Są winni i są złapani, ot co.
        Po raz kolejny odruchowo sięgnął do pasa, aby wyciągnąć bukłak i ugasić pragnienie, ponownie jednak natrafił na pustkę. Zaklął z niezadowoleniem, po czym na powrót zwrócił się ku dziewczynie.
        - No, to jak masz na imię?
Awatar użytkownika
Lara
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 123
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lara »

        Specjalnie nie zdziwiła się faktem, że nieznajomy próbuje ją jeszcze bardziej sprowokować. Normalnie odwróciłaby się na pięcie i odeszła przerywając dyskusję albo zbyła go bez słowa jednak tym razem rozgoryczenie sprawiło, że dała się wciągnąć dalej w grę.
        - Niezależnie od tego jaki skutek przyniesie obrona, zawsze trzeba próbować, czasem wytrwałość zostaje nagrodzona - odparła lekko filozoficznie. - Brak jakichkolwiek działań jest raczej akceptacją oskarżenia i przyznaniem się do winy. - Spojrzała na mężczyznę znacząco.
        Zatoczyła krąg ręką po pomieszczeniu.
        - Moje imię już ci się raczej nie przyda. Ta niezwykła szansa zdążyła już przepłynąć przez twoje palce, choć tak usilnie próbowałeś wykorzystać wszystkie możliwości.
Awatar użytkownika
Gabriel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gabriel »

        Czarujący uśmiech nie schodził mu z twarzy, choć teraz poza rozbawieniem można w nim było dostrzec pewną dozę złośliwości.
        - Uczyli cię tego w szkółce sandryjskiej? "Jeżeli będziesz wytrwale dążyć do celu, Prasmok cię wynagrodzi prapierdem" et cetera... Gówno prawda, niestety.
        Jej kąśliwa uwaga specjalnie go nie ubodła.
        - Cholera, tyle roboty na nic, co ja teraz zrobię? Całe szczęście, że kiedy dyskutowałaś z jego lordowską kotowatością, ja obserwowałem i obmyślałem metody ucieczki. Gdyby nie to, byłbym teraz kompletnie zgubiony. - Na koniec wywodu przewrócił ostentacyjnie oczami.
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości