Fargoth[Wioska nieopodal Fargoth]Kuźnia Fey

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Awatar użytkownika
Balwur
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Balwur »

Z zaciekawieniem obserwował czyny krasnoluda i jego chciwość. Następnie zmuszony był do słuchania jego oskarżenia i słów Feyli. Postanowił na to nie reagować. Lisołak po prostu odszedł - nie zdziwiło go to, ani nie miał zamiaru przejmować się tym lub reagować na to. Znów ta irytująca kobieta przybiegła i zaczęła mówić o niebezpieczeństwie. Ciekawe, co jeszcze dzisiaj może go zaskoczyć. Wygląda na to, że tym razem walka nie będzie odpowiednim wyjściem, bo za zabicie oddziału straży, spaliliby tę wioskę. Adrien zaproponował, że odwróci uwagę straży, może by się udało, ale to jednak Balwur przyciągał o wiele większą uwagę, więc on to powinien zrobić. Bez konia doskonale dałby sobie radę w lesie i wszędzie indziej, gdzie straż nie dałaby rady konno:
- Sądzę, że to moja wina i ja powinienem odciągnąć ich uwagę. W końcu przeze mnie rozpętała się rzeż i ja przykuwam większą uwagę niz wy dwoje. Bez wierzchowca świetnie bym sobie poradził. Spotkałbym się z wami góra za dzień. Co o tym sądzicie?
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

- Eeee no dobra, przyznam że niewiele rozumiem z tej waszej taktyki. – Zaczęła Feyla – Znaczy chcecie by każdy dotarł do Fargoth swoją ścieżka? W takim razie ja wybieram główny trakt. Zapewne spotkam tam strażników ale jako że sama nie jestem na liście podejrzanych o masakrę, liczę na to że minę ich bez kłopotów. A przy okazji jak już będziecie uciekać, chować się i manewrować między strażnikami może któremuś z was uda się rozwiązać tą zagadkę. – Kowalka rozwinęła posiadany list i zaczęła czytać na głos – Jak rozumiem jest to ostatni z listów jaki Nurdin odebrał z gospody zwanej Różą. Pisze tu tak: „Źródło naszych kontaktów uschło. Choroba która opanowała gałęzie, sączy się dalej aż do głównego pnia. Robimy wszystko by zatrzymać zgniliznę, tak by ta nie opanowała konarów i zdrowych gałęzi. Nasze niewielkie siły uwiązane są w główną walkę, zatem nie mamy możliwości realizacji pomniejszych celów. Na tą chwilę bramy zostały zamknięte. Odcięto wszelki dostęp do głównych ośrodków. Pracujemy nad odbudową siatki. Proszę kontynuować pracę według posiadanych zasobów, oraz rozważyć zagrożenia na wypadek klęski na północy”. Przyznaję ze jeszcze tego nie rozgryzłam. Brzmi jak jakiś ogrodnik, ale co miałby do tego Nurdin? – Feyla wyciągnęła z wozu podkowę dla Mortema – Założę ją jeszcze nim wyruszę. – Oświadczyła, podchodząc do konia. Stając na palcach szepnęła zwierzakowi do ucha. „Ta zagadka była dla ciebie. Jesteś mądrzejszy od elfa i swego pana, więc tylko ty masz szanse ją rozwiązać. A nie zrobisz tego jeśli złamiesz nogę i aresztuje cię straż. Zapewne wcielili by cię do służby wojskowej i już do końca zostaniesz na miejskim wikcie, skazany na wożenie grubych oficerów. Dlatego też musisz założyć tą podkowę” Kowalka zdawała sobie sprawę że koń nic z tego nie zrozumie a mówienie do niego jest bez sensu, ale wiedziała też że w dziwny sposób sam ton jej głosu potrafił uspokoić zwierzę. Dzięki temu sprawnie umocowała nową podkowę do końskiego kopyta.
- I gotowe. - Oznajmiła z tryumfem. – A teraz do zobaczenia. – Wyjeżdżając pomyślała o lisie. Jako jedynej z kompani było jej żal że stracili towarzysza. Uznała że jeśli spotka go gdzieś w drodze przynajmniej zwróci mu część z zapłaty. Ofiarował i tak zdecydowanie za dużo, a do tego nie otrzymał nic za uratowanie dzieciaków.
Miejskich strażników spotkała parę kilometrów przed wsią. Było ich tylko siedmioro. Kowalka nie mogła się nadziwić. Właśnie otrzymali informacje o grupce zabójców która wybiła niemal połowę wsi, a oni przysyłają raptem siedmiu żołnierzy, do tego jak się okazało pod dowództwem kobiety. „Chociaż to akurat może być ich atut” uznała Feyla.
- Dzień dobry – powitała strażników.
- Miło mi. Kapitan Elise Silan – Przedstawiła się kobieta, blokując jednocześnie swoim wierzchowcem drogę dla Feyli. – Jedziesz z wsi? Podobno macie tam awanturę? Szukamy trójki przestępców.
- I zatrzymujecie mnie gdyż jestem jednym z nich?
- Nie. Ich rysopisy są jakby to powiedzieć dość wyraziste. Poza tym ty jesteś kobietą.
- Mam nadzieję ze nie będę musiała udowadniać tego publicznie – Zażartowała Felya, uśmiechając się do pani kapitan.
- Ale musimy sprawdzić co masz na wozie.
- Szkoda czasu ale oczywiście proszę bardzo. Wyjechałam jak tylko te łachudry opuściły wioskę. Pewnie są już daleko od Fargoth. – Tłumaczyła Feyla w czasie gdy żołnierze dokonywali kontroli. - Może powinniście się pospieszyć?
- Proszę cię, wieśniacy zwykle przesadzają. W zeszłym miesiącu miałam zgłoszenie o panoszącym się we wsi smoku, oraz o fali na dziesięć stóp która zatopiła wszystkie chaty. A teraz hmm o dwustu zabitych przez demona i wilkoluda. Jak kiedyś usłyszę o zwykłej awanturze w której chłopi wzięli się za łby, to popędzę konia na złamanie karku.
- Powodzenia zatem. – pożegnawszy Elise, kowalka udała się w dalsza drogę do miasta.
Awatar użytkownika
Burkhan
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Burkhan »

Zmierzał akurat w kierunku jakiejś mieścinki w poszukiwanku ewentualnej roboty po tym jak zgubił Rosha na tamtych bagnach. Minął go jakiś niewielki oddział straży z kobietą na czele. Ciekawe po cóż tak wędrują. Jeszcze w siódemkę. Może jakaś awantura? Ech... zresztą, nie moja sprawa. Myślał tak sobie nucąc w kółko "Chatę pośród drzew", którą tak bardzo lubił grać. W końcu napotkał innąkobietę. Z koniem i załadowanym wózkiem. Nie lubił pozostawać w milczeniu:
- Witaj - zagadnął - jaki cel twej podróży i czy mogę ewentualnie pomóc z braku innego zajęcia? Wyglądaasz na spracowaną, ta jak i twój koń. Stało się coś?
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Balwur miał podróżować razem z nim? Kiepski pomysł biorąc pod uwagę iż elf był piechurem. Piechurem, którego Adrien nie zamierzał ratować jeśli go złapią- każdy był zdany na siebie, nie mieli po pięć lat! No ale puszczenie go z kowalką głównym traktem też nie było dobrym pomysłem, więc chcąc nie chcąc musiał się zgodzić. -Dobrze panienko... Ssspotkajmy się więc o zachodzie sssłońca przy głównej bramie miasssta. Odparł po chwili schodząc z konia by ta mogła przybić mu podkowę i opierając się o płot łokciami głowę kładąc na dłoniach miarowo stukając paznokciem w policzek.
"Straże...w co ja się wpętałem? Naprawdę warto? Warto mi tracić głowę dla nic nie znaczącej gonitwy za...no właśnie... Za czym... Ty byś gonił, prawda? Dla Ciebie była by to tylko kolejna przygoda, kolejne wyzwanie. A teraz cię już nie ma i nie wiem co mam robić..." Myśli białowłosego Grabarza teraz błąkały się gdzieś w odmętach jego pamięci szukając przysnutych mgłą wspomnień o kochanku, aniele, którego naprawę kochał i którego tak brutalnie mu odebrano. Oczywiście nie było po nim widać o czy tak myśli, nie było widać jadowicie zielonych oczu zdolnych rozkochać każdego, teraz zamglonymi bólem tak silnym, że aż fizycznie wyczuwalnym. "Tak łatwo zburzyć coś, co było budowane latami w imię niczego..." Nie słuchał gadaniny Feyli. Może to mało uprzejme, ale po prostu nie umiał myśleć o niczym innym. "Te.. myśli są... jak czarne, bezskrzydłe łabędzie w mojej duszy... Duszy? Czy ja jeszcze mam duszę?" Dość. Nie mógł tak dłużej myśleć, nie mógł się rozkleić, nie dziś, nie teraz!
Liczył iż przynajmniej Mortem słuchał Feyli i przekaże swojemu panu o czym mówiła. -Do zobaczeniaaa. Odparł poprawiając szarfę zawiązaną na szacie i wskakując na konia marząc by opuścić wioskę. -Muszą nasss zobaczyć, przynajmniej w oddali, żeby tak szybko za nami nie wrócili, rozumie pan, prawda? Zapytał uśmiechając się nieco złośliwie, acz porozumiewawczo. Uważał, że taka strategia będzie najlepsza, pochłonięci ściganiem ich nie wrócą do wioski póki ich nie znajdą, co im trochę zajmie, oj tak...
-Biorąc pod uwagę, że jest pan wolniejszy ode mnie lepiej będzie jeśli pana nie zauważą, łatwiej będzie poruszać się panu lassem.. Nassstępnie po prostu wrócić tutaj i iść do Fargoth...Ja zaś ssam sssobie poradzę... Prawda była taka, że po prostu nie chciał brać za nikogo odpowiedzialności, nie chciał o nikogo się troszczyć, nie chciał żeby znowu ktoś przez niego zginął.
Spiął konia, który stanął dęba rżąc głośno i bijąc przednimi kopytami łypiąc groźnie białym okiem, ale posłusznie pogalopował przed siebie rozwiewając niebotycznie długie jak na faceta włosy Grabarza.
Nie pozwolił zwolnić czarnemu ogierowi jeszcze spory kawał za wioską. Stanął na szlaku nasłuchując głosów, tętentu końskich kopyt, czegokolwiek świadczącego o tym, że ktoś za nim jedzie. Wprawdzie wzrok miał dobry, ale to nie na nim polegał- nie używał go prawie wcale, zdawał się na słuch i logikę, choć z tym ostatnim było gorzej. Nie pomylił się, w końcu usłyszał strzępki rozmów.
-Nie mogli zwiać daleko, pani.
-A widzisz ich gdzieś, półgłówku? Odpowiedział damski głos lekko wyprowadzający z równowagi białowłosego."Mają ze sobą kobietę? To niemożliwe... W takim razie to nie mogą być oni..."
-Właściwie to kogo szukamy, co?
-Niewiele udało nam się ustalić. Wiemy, że jeden to elf o czarnej skórze a drugi to chyba człowiek, chudy i wysoki o długich, jasnych włosach. Podobno ten pierwszy miał lodowego feniksa. W wiosce gadali coś jeszcze o człowieku lisie, ale to przecież niemożliwe... Podobno walczyli jak demony, może lepiej dać im spo...
-Przestań, ile Ty masz lat, Ruki, 10? Boisz się? Kpił kolejny głos ku ogólnemu uśmiechowi pozostałych.
"Czyli jest tam ich co najmniej trójka..." Przeszło mu przez myśl kiedy w końcu zamierzał ruszyć się z miejsca tym razem będąc pewnym iż chodzi o nich. Odczekał jeszcze chwilę tak, żeby widać było jego sylwetkę znikającą za zakrętem. Konie wiozące grube tyłki oficerów nie miały szans dogonić Mortema z Adrienem w siodle, ale co innego koń pani kapitan... Była szczupła i niska, więc spokojnie mogłaby dogonić mężczyznę sprawniej niż jej towarzysze.
Nie słuchaj ich, nie reagował na krzyki nakazujące mu stanąć, po prostu rozpędził się niemal na złamanie karku o dziwo się nie bojąc. Bo i czego? Śmierci? A czymże jest śmierć w porównaniu tego co już przeszedł? Niczym, jedynie łaskawym darem Boga, ukojeniem dla zbolałej duszy. Cóż innego mógł zrobić? Poddać się? To nie w jego stylu, nie... -Jeśli ją zgubisz pozwolę Ci jeść jabłka przez okrągły rok... Wyszeptał mu do ucha pochylając się nad białogrzywym czując jak zwierzak spina wszystkie mięśnie biegnąc jeszcze szybciej.
Stalowo szare powietrze wypełnił mocno zwariowany, ostry śmiech Grabarza, który zostawił pościg daleko za sobą pędząc do miasta, które jak miał nadzieje będzie jego bezpieczną przystanią.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Pożegnawszy żołnierzy Feyla ruszyła w dalszą drogę. Cały czas zastanawiała się nad treścią listu jaki zdobyła od Nurdina. Początkowo uznała że jest całkowicie bez sensu, ale gdy zaczęła rozważać także to co powiedział krasnolud, pewne elementy układanki zaczęły do siebie pasować. Nurdin mówił że spodziewał się większej przesyłki a dostał jedynie te informacje. Rozumiała ze jej mistrz zamówił materiały, a nie otrzymawszy ich od dotychczasowego dostawcy, zdecydował się wysłać po nie ich czworo. Teraz to troje nie licząc lisa. Czyżby owym wyschniętym źródłem miała być jakaś kopalnia minerałów? A przez jakąś tajemniczą chorobę posłaniec nie był w stanie dotrzeć na czas? Tylko po co ktoś zadaje sobie trud pisząc w ten sposób? Czy nie lepiej nadać jest prostą wiadomość. Zmogła mnie choroba, dotrę później. Kowalka zastanawiała sie w jak duże "coś" wmieszał się Nurdin, że wymagało to takiej konspiracji. Miała nadzieję dowiedzieć sie czegoś więcej w przybytku zwanym "różą bez kolców" , skąd owa paczka zapewne miała być odebrana.
Z zadumy wyrwało ją pojawienie sie minotaura. Gdyby zobaczyła kogoś takiego dziś rano, zapewne zaczęłaby krzyczeć z przerażenia, ale w ciągu dnia wydarzyło sie już tyle niespotykanych rzeczy że teraz trudno było o coś co mogło dziewczynę zadziwić. Grabarz cudak, ciemny elf i człowiek lis. Dlaczego nie i człowiek wół. Feyla nie znała określenia minotaur, a dziwny zwierz kojarzył jej się z wołem. Uznała że w okolicy musi odbywać sie jakiś zlot dziwolągów i tyle. Nieznajomy pojawił nagle, zażądał by wyjawić mu co robi, wykazując przy tym znacznie większą dociekliwość niż miejscy strażnicy, by jeszcze w tym samym zdaniu zaoferować jej pomoc w czymkolwiek zechce. Określenie dziwak wydało sie kowalce nader delikatne.
- Męczy cie brak jakiegokolwiek zajęcia? Radziłabym z tego powodu golnąć sobie kufel wina z szczęścia. - Odpowiedziała, siłując się jednocześnie z wystraszonymi końmi. Już samo powożenie i prowadzenie wozu sprawiało jej problemy, a teraz konie przywiązane za wozem wpadły w panikę na widok bestii. - Sumienie każe mi zwrócić te przedmioty pewnej kobiecie której mąż zginął pośrednio z mojej winy. Tyle ze że to paskudna, pudrowana, zapatrzona w siebie baba, co uznała że nie może mieszkać w śmierdzącej wsi, więc wcale nie mam ochoty z nią rozmawiać. Zatem jeśli lubisz przekazywać kondolencję to proszę bardzo, bierz te narwane zwierzaki. - Feyla z trudem trzymała lejce. Koń ciągnący wóz rwał do przodu a w tym samym czasie trzy przywiązane za wozem zwierzaki usiłowały się zerwać i zawrócić. - Do tego prawdopodobnie właśnie posłałam na rzeż grupkę strażników z całkiem miłą panią kapitan na czele. Wprawdzie pewni mężczyźni zapewniali mnie że tym razem obejdzie się bez rozlewu krwi, ale to przecież narwańcy. Im dłużej o tym myślę, wydaje mi się iż po prostu wysłali mnie przodem bym nie oglądała tego co wydarzy sie we wsi. A biedna Elise nawet nie zdaje sobie sprawy z kim ma do czynienia. Myślę ze kobieta w niebezpieczeństwie to dla waszmościa idealne zadanie. - "W każdym razie jeśli ktoś taki jak ty pojawi sie w wsi, to dopiero będzie zabawa" pomyślała kowalka - Ja niestety jej nie pomogę. Jestem pilnie umówiona w Fargoth. Mam do odnalezienia pewien lokal, do rozwiązania kilka tajemnic, oraz do uratowania opasły tyłek szanownego krasnoluda. - Felya zamierzała jeszcze trochę głośno ponarzekać na dzisiejszy dzień, gdy nagle naciągnięta lina w końcu nie wytrzymała i pękła, a trzy konie które prowadziła za sobą, zerwały się i popędziły w stronę wioski.
- Do licha, a teraz jeszcze to. - Niespecjalnie miała ochotę na towarzystwo tego byczka, ale teraz jego pomoc stawała się naprawdę niezbędna.
Awatar użytkownika
Burkhan
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Burkhan »

Burkhan słuchał gadaniny Fey ze szczerym zainteresowaniem, gdyż na prawdę lubił słuchać. Sposób, w jaki mówiła przynajmniej wskazywał na to, że chce się go pozbyć. Nieładnie, oj nieładnie.
- Staram się unikać alkoholu. Wiesz, chyba jednak przyda ci się pomoc i nie mówię tutaj o kobiecie w żałobie, która mogłaby zejść na zawał przez sam mój widok. Zwierzaki się mnie boją, ale jako naturianin przemówię im do rozumu. - wtedy też konie zerwały się, a minotaur popędził za nimi sprintem doganiając je zanim się dobrze rozpędziły. Ujął jednego z koni zatrzymując tym samym pozostałe, nie było to dla niego trudne biorąc pod uwagę jego siłę i refleks. Topór jednak przedtem upuścił. Przyprowadził zwierzaki z powrotem szepcząc im coś do ucha, każdemu po kolei. Uspokoiły się, a wtedy Burkhan zajął się ostatnim w analogiczny sposób to uciekinierów.
- To jak? Mogę ci towarzyszyć?
Awatar użytkownika
Balwur
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Balwur »

Po usłyszeniu słów grabarza i chwili namysłu, postanowił mu odpowiedzieć:
- Spokojnie. I tak planowałem osobną wędrówkę, a podróż przez las będzie dla mnie niczym zabawa z dzieciństwa i jeśli dobrze się orientuje to ten las prowadzi niemalże pod Fargoth albo po drodze są jeszcze inne lasy, wiec będzie to dla mnie wspaniała wycieczka, a nie unikanie pościgu. Powodzenia - Po tych słowach wyruszył w stronę lasu, który był niedaleko. Po chwili usłyszał i zobaczył trzy osoby jadące na koniach. Bez wątpienia byli to strażnicy. Gdy byli dość blisko, ale jeszcze go nie zauważyli, wskoczył na jedno z drzew. Będąc już niemalże nad głowami straży rzucił kamyk, który znalazł w przeciwną do trasy wędrówki stronę, by odciągnąć ich uwagę. Na szczęście podążyli w kierunku hałasu, więc spokojnie podróżując od drzewa do drzewa mógł dotrzeć do miasta. Postanowił zachować milczenie i miło spędzić czas podróży wśród drzew. Cały czas pozostawał poza zasięgiem wzroku strażników. Był dość wysoko, ponieważ gdy był nad nimi, była to odległość trzech lub czterech metrów. Nie było się co dziwić, w końcu las był stary. Po dłuższej wędrówce zaczęły pojawiać się już gwiazdy na niebie, słońce niemal całkowicie zaszło, a on widział na linii horyzontu miasto, do którego zmierzał. Straż zostawił daleko za sobą w lesie i był zadowolony z tego faktu.

Ciąg dalszy - Feyla, Burkhan, Adrien, Balwur.
Ostatnio edytowane przez Balwur 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości