Fargoth[Fargoth] Wampirze opowieści.

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

[Fargoth] Wampirze opowieści.

Post autor: Rishann »

Rishann pędziła na grzbiecie swojego rumaka ciesząc się każdą chwilą w siodle. Celem ucieczki przed niechcianym towarzystwem stało się Fargoth. Ludzkie miasto, przez które wiodą aż trzy szlaki handlowe, a co za tym idzie? Cała rzesza ludzi, innych ras, które żyją z handlu i kupiectwa... Dla wampira takie zbiorowisko daje ogromne pole do popisu i niesamowity wybór kulinarny.
Wampirzyca uśmiechnęła się złowieszczo na samą myśl o przyjemnej kolacji, jednocześnie popędziła konia by czym prędzej znaleźć u bram tego miasta.
Wkrótce kopyta rumaka uderzyły w bruk ulicy wiodącej pomiędzy budynkami wznoszącymi się w Fargoth. Miasto było całkiem ładne, nie to co niektóre miejsca, w których przyszło spędzić jej czas.

Wybór Rish padł na całkiem przyjemną karczmę w dzielnicy dla arystokracji, choć budynek usytuowany był tak, że spokojnie mogli przychodzić tam ludzie z odrobinę niższego szczebla. Wampirzyca zeszła z konia i oddała go pod dobrą opiekę. Mimo ludzkiego wyglądu, kobieta przyciągała wzrok przechodniów, a przede wszystkim zwróciła na siebie uwagę po wejściu do przybytku.
Jako, że Rayweth przywykła do takich gorących powitań, nic sobie z tego nie robiąc podeszła do karczmarza w średnim wieku i zamówiła butelkę dobrego, czerwonego wina.
Kobieta nie bardzo miała ochotę na zbędne rozmowy, dlatego poszła do wolnego stolika i usiadła wygodnie. Po nalaniu sobie wina, jej wzrok zaczął wodzić po zebranych gościach, których nie było aż tak wielu, ale mimo to... Kolacja na pewno się znajdzie.
Rish uśmiechnęła się pod nosem i upiła łyk wina.

Czas, który miał upłynąć na oczekiwaniu, zdawał się być bardziej przyjemny, niż sądziła...
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Wielbrąd pędził, ile sił w nogach i zapasowego tłuszczu w garbach. Niczym pustynne nieloty pędził przez step theryjski, mijając po drodze stada włochatych mamutów, rodzinne grupki nosorożców tudzież tabuny dzikich koni przemieszczające się wśród usianego wzgórzami kurhanów krajobrazu. Biegł to galopem, to znów czymś przypominającym koński kłus, aż znalazł się w odległym Fargoth.
Zwolnił, dostojnie przekraczając bramy mieściny, której straż wyraźnie kogoś szukała, zaalarmowana i gotowa do odparcia niby-to-niespodziewanego ataku wrażych sił.
Medard jechał przez miasto, rozglądając się wokoło, lecz nie zauważył nic godnego dłuższej chwili skupienia wampirzych zmysłów, ot, miejska codzienność, nudna niczym, flaki z olejem. Będąc już na miejscu, postanowił skontaktować się z Rishann. Wysłał więc przekaz:
- Gdzie można Cię znaleźć? Właśnie przybyłem do Fargoth, od ostatniego razu wiele się zmieniło... Miejscowi strażnicy wyraźnie na kogoś dybią, szykuje się coś grubego.
Wielbrąd zatrzymał się przy pobliskim korycie, podszedł doń i powąchał wodę zebraną w środku. Nie zwęszył nic stwarzającego zagrożenie i zaczął chłeptać życiodajny płyn. Konie zgromadzone wokół wyczuły niepokojący zapach. Zwierzeta nieprzyzwyczajone do obecności wielbłądów instynktownie pierzchają w popłochu lub miewają niespodziewane narowy. Powyższy przypadek jak ulał pasuje do tego opisu. Gruby jegomość odziany w futro z kołnierzem wyglądającym na gepardzi, jeszcze przed chwilą dosiadający tarantowatego dzianeta, runął na ziemię z głośnym hukiem, a zaraz potem dało się usłyszeć donośne:
- Donnerwetter! Łapcie to bydlę, chyba rozum postradało!
Lecz po pomocnikach jak i wierzchowcu nie było ani śladu. Życie to brutalna gra. Czasami jesteś ptakiem, lecz niestety częściej pomnikiem, z którego ów urządził sobie latrynę.
Tymczasem baktrian spokojnie pił nadal, nie robiąc sobie nic z zamieszania wokół grubasa. Parsknął, wydał z siebie przytłumiony ryk i wrócił do zaspokajania pragnienia - jak to wielbrądy maja w zwyczaju.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rish rozkoszowała się smakiem wina, które miało całkiem dobrą jakość. Nie był to jeden z tych sikaczy, których kompletnie nie dało się przełknąć. W tym wypadku do tak wyśmienitego trunku, brakowało równie dobrego towarzystwa...
Wampirzyca rozglądała się uważnie po karczmie, zastanawiając się kogo by tu upolować, bo przecież kolacja sama się nie zrobi.. Chociaż z drugiej strony...
Spojrzenie kobiety zatrzymało się na dobrze zbudowanym brunecie, który siedział ze swoją kompanią i wesoło popijali sobie piwo. Rish uśmiechnęła się pod nosem i dolała sobie wina.
- Ktoś patrzy na ciebie... - delikatnie rzuciła w umysł swojej ofiary. Widać było, że mężczyzna opowiadając coś, zaczął rozglądać się po wnętrzu karczmy, a ta czynność wyglądała jak jak zupełnie odruchowa. Rish niewinnie siedziała przy swoim stole, popijając wino i czasem patrząc na mężczyznę. W końcu i jego spojrzenie trafiło właśnie na nią. Wampirzyca uśmiechnęła się lekko i odwróciła spojrzenie, żeby nie wyjść na zbyt pewną siebie, doskonale wiedziała jak powinna polować na mężczyzn, dlatego była przekonana, że dzisiejszy wieczór będzie bardzo pożywny.
- O, jednak jesteś - poniekąd zaskoczona, odpowiedziała na słowa Medarda, który najwyraźniej był bardzo blisko.
- Jestem w karczmie na końcu dzielnicy arystokracji, mają tutaj niesamowite wino - dodała po chwili, ale jej wzrok wrócił do bruneta.
- Czekam na ciebie, wampirze.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Kuglarz upewniwszy się odnośnie zguby niechybnie przydzielonego mu ogon skierował kroki do karczmy. Zaraz po wejściu z uśmiechem skierował się ku wesołej, szlacheckiej kompanii. Dojrzano go zdecydowanie wcześniej niżeli przypuszczał lecz zdążył już zlustrować zgromadzenie. Żywiołowo zapraszający ręką go chudzielec był paniczem Michałem, synem jednego z bogatszych magnatów tutejszych ziem i z całą pewnością jednego z najbardziej skąpych. Od prawej miał przy sobie pana rycerza którego imienia teraz Mantus nie pamiętał, był to przystojny brunet jednak dziś wyglądał jakoś tak niepięknie, następnych było kolejnych dwóch szlachciców, braci bliźniaków oraz elf u którego boku było mu zasiąść, właśnie racząc towarzyszy wywodem:
- I widzicie kumowie, ojciec mag, matka mag, brat mag, pentagramy w głowach, oczy na gwiazdy a interesem rodzinnym nie ma komu kierować. Toć mnie najmłodszego delegowano. Może i z czarów beztalencie jestem – stwierdził rozbrajającą szczerością co kompania przyjęła z przyjaznym śmiechem. Przerwano mu.
- Tak, ale głowę masz sprawną i mocną kumie, pamiętamy – rzekł pan Michał pogodnie. - Siadaj Mistrzu Mantusie, czekaliśmy.
- Panowie – rzekł siadając, wokół zrobiło się niepokojąco chłodno, zapewne wszyscy zrzucili to na kanwę przeciągów.
- Panowie, prosiłem już tak nie mówić. Co to ze mnie mistrz, ino prosty kuglarz, co mi tu do paniczów możnych – stwierdziła siadając.
- I widać, że szlachta, skromność to cecha naszego gatunku – odparł jeden z braci, Dmitrij z dumą mówiąc o naszej rasie. Cóż, Mantus zaśmiał się ku wesołej kompanii lecz naprawdę śmiał się z Dmitrija. Jaki z niego był szlachcic gdy ledwo jego dziadka dopiero pasowali? To, że majątek mały mieli to i z nowego rycerza zrobił się szybko pan ziemski, i tak z ojca na siedzącego tu syna, zabawne było też, iż ów człek tak bardzo potrzebował potwierdzenia szlachectwa nowego kompana. Tak samo bawiło Mantusa tytułowanie go mistrzem. Michał szedł tym na podobieństwo mistrzów cechowych. Tylko jeśli istniał w jakimś mieście cech kuglarzy to Mantus nie miał o nim pojęcia. Liczyło się to, że panowie szlachta darzyli go pewną atencją, co w zasadzie nie było trudne z jego talentem zjednywania sobie ludzi. Natomiast było całkiem miłe... Mógł się tylko cieszyć, to dobra, wesoła kompania nie stroniąca od kieliszka. No i Michał opłacał jego występy na dworze ojca. Natomiast z pracodawcą trzeba dobrze żyć.
I żyje się dobrze – musiał przyznać Mantus, wznosząc wraz z kompanią toast.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Wielbrąd prychnął, fuknął, otrzepał się z ulicznego pyłu, po czym w te pędy pognał przez pośledniejsze dzielnice, by trafić do wymuskanego centrum i pałaców, w których zwykli przesiadywać wielmoże. Pędził tak szybko, ponieważ jego właścicielowi zależało na opuszczeniu smętnego, pełnego syfu, otoczenia i przedostaniu się do terenów bardziej miłych zarówno oku, jak i podniebieniu. Z biegiem czasu (i wielbłąda) okolica jakoby zdawała się ładnieć, chociaż tu i ówdzie jeszcze baraszkowały szczury na jakichś kupach śmieci. Co z tego, że w skrzyniach na straganach dostrzec można było zamorskie przyprawy, egzotyczne owoce i luksusowe wyroby, a przydomowe ogrody zdobne były nie w malwy i lilaki, a tulipanowce, miłorzęby i paprocie drzewiaste, skoro po węgłach walał się syf taki sam jak u wrót Fargoth, a smród końskiej mierzwy drażnił wrażliwe nozdrza wąpierza.
Rzut shurikenem dalej było już o wiele lepiej. Zero wyczuwalnego zapachu gówna, a wszechobecne śmieci i szczury jakby zapadły się w niebyt. Dzielnica arystokracji, magusów, wyższych urzędników królewskich i tym podobnych darmozjadów stała otworem. Garbate zwierzę nie robiło tu już takiego rejwachu pośród otaczających je gapiów, aczkolwiek ze względu na swą maść nadal budziło zainteresowanie mieszkańców.
Chwila spokoju przyniosła kolejny przekaz myślowy, którego tym razem już nic nie ośmielało się zakłócać. Odparł tylko:
- Zaniedługo odnajdę ów szynk. Wino i krew brzmi apetycznie - w sam raz na małe co nieco.
Podczas wysyłania przekazu w przysłowiowy eter, oczom Medarda ukazał się sporej wielkości gmach szynku, a racvzej potężnej obreży dla wysoko postawionych w tym mieście. Odpowiedni lokal dla pana na Karnsteinie.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rish siedziała swobodnie przy swoim stoliku. Co prawda przyciągała wzrok niejednego z biesiadujących w tym miejscu, ale czymże były dla niej pojedyncze spojrzenia, do których była przyzwyczajona?
Kobieta miała na sobie wygodne, obcisłe spodnie, dlatego też założyła nogę i oparła łokieć na stole, a w drugiej ręce trzymała kielich z winem, które bardzo jej smakowało. Popijając sobie ów trunek, obserwowała swoją ofiarę i planowała w myślach co z nim zrobi, gdy go złapie. A myśli miała różne...
Wampirzyca w ciemnej tunice ze zdobionym dekoltem, który delikatnie podkreślał jej kształty, spoglądała sobie na już należącego do niej bruneta.
- Spójrz, kto na ciebie czeka, podobasz się jej... - wrzuciła do jego umysłu, a mężczyzna po czasie spojrzał na Rish, która niewinnie odwzajemniła spojrzenie i nawet pokusiła się o zagranie uroczej dziewczynki, która lekko zawstydziła się po byciu dostrzeżoną.
- A niech to szlag - rzuciła w myślach i głośniej odstawiła kielich.
- A by cie k... - warknęła pod nosem, kiedy do stolika gdzie siedziała jej ofiara, podszedł ktoś, kto kompletnie skupił na sobie uwagę.
Dziewczyna przyglądała się małemu zamieszaniu, ale jakoś niespecjalnie miała ochotę na słuchanie tego co tam mówią do siebie. Właściwie wcale nie wydawało się to interesujące w obliczu tego, że jej kolacja chwilowo straciła skupienie.
Mężczyzna, który dołączył do stolika najwyraźniej był kimś ważnym, skoro cała reszta tam patrzyła na niego z takim podziwem.
Rish zaśmiała się cicho pod nosem. Może by tak zmienić ofiarę? - przemknęło jej przez myśl.

- Czekam, czekam, powiem ci, że może i nawet kolację solidną mam - powiedziała zaczepnym tonem.
- Ale zdecydowanie brakuje tutaj towarzystwa kogoś konkretnego - rzuciła jeszcze do Medarda, który był już blisko karczmy.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Rozmowy wesołej kompanii skierowały się na tory zmierzające ku osobie Alfreda Funfen, nadwornego czarownika u ojca Michała, cieszącego się olbrzymimi szacunkiem i sympatią okolicznych arystokratów oraz nie mniejszą niechęciom, ocierającą się o nienawiść ze strony ich synów i pokolenia określanego jako młode. Mantus widział doskonale jak kwaśne miny, w okrążeniu od zamówionego wina które teraz popijał. Te było słabe, słodkie lecz takim właśnie smakowało kuglarzowi bawiącemu się nieźle obkrojoną monetą, ta tańczyła na blacie stołu ruchem wirowym kreślą koncentryczne kręgi. Jeden z braci mówił.
- I co panowie z nim? Ufać, wszyscy ufają tak śliskiemu typowi. Leczył czyraki memu ojcu, magią zapewne bo ani jeden medyk nie dał rady. Sprawa beznadziejna.
- Nie magią, to bym rozpoznał – wtrącił elf jak zwykle imponując towarzystwu wiedzą o czarach. - Zwykły zabieg medyczny, nader wprawny oraz trochę alchemii. Składni i owszem, magiczne lecz ani magii ani zaklinania nie było w eliksirach.
Towarzystw zgodnie kiwnęło głowami, ktoś już miał rzucić wiązankę przekleństw gdyby nie rozkaz dworowania od kompanów. Kuglarz dopił czarę, nie chciał się dzisiaj upić.
- Mistrzu Mantusie – pan Michał znowu wtrącił wymuszony tytuł – nieźle go pognębiliście przy ojcu gdy nie potrafił rzecz na czym polega sztuczka. O magię wołał, hahahaha! Ale powiedzcie, o czym potem z nim na osobności rozmawialiście.
- O sztuczkach właśnie – Mantus skłamał gładko – i o czynieniu sztuczek. Funfen okazał się na tyle gładki w obejściu, że chciał abym mu je zdradziła osobności. Co oczywiście się nie udało, potem groził. Tyle z tego było, co kot napłakał. Odnośnie leczenia ma pan oczywiście racje, już o tym rozmawialiśmy. Ostatni występ mam za tydzień – Michał kiwną głową na potwierdzenie – zrezygnuje z przedłużenia, więc i mogę języka popuścić jeśli owa persona szanownym panom kolcem w... No, dla kumostwa wiele się robi. To były wojskowy, zapewne ścigany. Chirurgii w takim stopniu nie sposób po prostu nauczyć się z dala od frontu. Ma wiedzę geograficzną dość szeroką lecz tyczącą zaledwie jednego rejonu, gdzie albo mieszkał albo gdzie się bił. Już nie wspominając o takich szczegółach jak po prostu oficerskie maniery. Głuchotą tylko wtedy się wykręca gdy nie zareaguje na fałszywe imię... Ej, Paszko, słyszysz mnie?
Paszko spojrzał maślanymi oczyma na Rish lecz zaraz potem powrócił do udziału w dyskusji. Był tylko trochę rozmarzony. Mantus dyskretnie westchnął, kobietę obserwował już od dłuższego czasu, tym razem wcale nie dyskretnie. Prawdę mówiąc czynił to machinalnie z zupełnie zdrowych i nawet czystych powodów. Zawsze kierowany odruchem siadał tak aby mieć widok na jak największa część pomieszczenia. A co jak co, takie piękności przyciągały wzrok zawsze i była to rzecz raczej przyjemna.
Dopiero po czasie na wierzch wyszły inne rzeczy. Mantus nie był paranoikiem lecz coś mu w kobiecie nie grało. Nawet nie bezustanne picie wina, nawet nie bladość lic – ta była zawsze w stylu chociaż po takiej personie raczej podzwaniając modą która od jakiegoś roku trochę inną karnacje promowała. Maga zaniepokoił nos i oczy, czy konkretniej – oddech i mruganie. Wiedział, że niektórzy na bazie takich obserwacji czynili pierwsze kroki w wykrywaniu polimorfów jednak musiał szczerze przyznać, że bez mocnych punktów charakterystycznych taka sztuka leżała wiele staj poza jego zasięgiem. Lecz akurat na nieumarłych nie tylko się znał to było jeszcze prostsze. Wystarczyło tylko odróżnić naturalną fizjologię od pustego nawyku pozbawionego większości swych funkcje. Moneta przestała wirować.
”Paszo, Paszko... Trzy do dwóch, że się nieźle wkopałeś chłopie.”
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Książę miał włazić do szynku, który okazał się ponadprzeciętną, nawet jak na warunki dzielnicy wielmożów, restauracją, zapewne oferującą frymuśne przysmaki rodem zza dalekich mórz, a kosztujące też niemało... Ani chybi, przeciętnego zjadacza podpłomyków nie byłoby stać na takie frykasy. Miał, ponieważ nadlatujący komunikat, jebał pies tę telepatię, przerwał mu wspomniane iście. Odpowiedział więc migusiem, pchając wejściowe drzwi i wchodząc do lokalu:
- Kolacja jak zając, szybko ucieka, chyba nikt nie lubi kłów zatapianych w jego ciele... A co do konkretów, to jestem już w środku.
Przełażąc pomiędzy stołami obszernego pomieszczenia, w którym znajdował się ogromny bar, przy którym wydawano także jadło tudzież bardziej wyszukane specjały ku uciesze podniebień bogaczy, którzy tam jadali, czuły słuch wąpierza wyłapał przechwałki kilku łyczków, w tym maga udającego kuglarza alibo na oborot oraz elfickiego zaklinacza, wysławiającego się jak ichniejsi szlachciurowie mają w zwyczaju - długo, pokrętnie i zazwyczaj bez sensu. Był z nimi jeszcze jakiś weteran, co nieco obeznany z felczerką i doprowadzaniem rannych do jako takiego stanu używalności. Zaznajomiono go także z egzotycznymi jak na Alaranię metodami odkładania daty zgonu za pomocą połączenia magicznych ingrediencyj, alchemii, konwencjonalnej medycyny oraz magii wspomagającej, aczkolwiek nie bezpośredniego jej działania na obiekt badawczy. Wokół niego kręcił się typek, pewnikiem podkomendny, pijackim wzrokiem "badający" wszystkich nowo przybyłych gości. Trefniś zaś, tytułowany Mistrzem, wydawał się Medardowi dziwnie znajomy. O niemal identycznym z wyglądu, ruchów i behawioru jegomościu prawił jego ojciec i dziad, gdy przyszło im opowiadać o dziwnych przygodach podczas wojażów, a obydwaj przedstawili bardzo dokładny opis człeka, którego spotkało to, na co sobie obcesowym i grubiańskim, nawet jak na błazna zachowaniem, zasłużył. Może to ten sam osobnik, a może odziedziczył tylko cechy po antenatach? Czas pokaże.
Weteran, po którym widać było, iże przesadził z trunkami, wrzasnął do Medarda w pijackim bełkocie coś o kwarteronie, przy okazji oblewając go miodem. Ów zareagował w jedyny możliwy do przewidzenia sposób:
- Jak ci zaraz dam kwarterona, łyku, to na długo zapomnisz o piciu! - syknął w stronę pijusa, chwycił gagatka za chabety i zasadził tak potężnego kuksańca w rzyć, iż darmozjad pewnikiem rozbiłby się o okno, jeśliby go nie wybił impetem.
Wąpierz otrzepał ręce, doprowadził się do jako takiego porządku po nieprzewidzianym spotkaniu z miodem pitnym wspomnianego wyżej żołdaka, a do jego domniemanego dowódcy rzucił:
- Wybacz, Waszeć, że przerwę tę rozmowę, ale d'yaebl aep arse, primo pilnuj swoich kmiotów, coby swym zachowaniem armii wstydu nie przynosili. Secundo, ta młoda dama ma Waści coś do przekazania, więc radziłbym się pośpieszyć. Taka okazja nie zdarza się zbyt często, nawet oficerom.
Potem zakomunikował Rish:
- Jak nie urok, to przemarsz pijanego wojska! W rzyć z takim szczęściem, doprawdy... Najpierw centaury, teraz ten tu, o tempora, o mores! Nic, tylko się spić winem...
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rish spoglądała na grupkę biesiadników, która powoli zaczynała przykuwać jej uwagę. Co jakiś czas wyłapywała pojedyncze słowa czy też zdania wyrwane z kontekstu. Choć ktoś, kto zdecydowanie potrafił łączyć ze sobą rożne fakty, w mig zorientowałby się o czym prawią tam przy stole.
Wampirzyca zaczęła intensywniej myśleć nad kolacją, wszak pozbywając się kogoś z tamtej kompanii, narobiłaby niesamowitego zamieszania. A gdyby tak na kolację zaprosić osobnika, do którego mówili Mistrz? Wtedy byłoby jeszcze zabawniej, jednak potem bawienie się z Rish w wielki pościg zemsty mogłoby skończyć się jeszcze gorzej. Jakie to ciężkie dylematy stawia przed wampirami los!
Wampirzyca układała sobie w głowie przeróżne scenariusze, które powoli jak układanka nabierały odpowiednich kształtów, czasem mocno, a czasem mniej pociągających. Takie wyjścia do karczmy czy innych publicznych przybytków zawsze obfitowały w mnogość okazji do wykorzystania, ale za to nic nie równa się wielkim festiwalom, które urządzane są w każdym mieście. Tam nie raz zjeżdżają niesamowite postacie warte poznania i nie tylko...
Może tak było i tym razem?

Rish odwróciła głowę w stronę drzwi wejściowych, kiedy Med swoim przybyciem przerwał nieco jej głębokie rozmyślania. Uśmiechnęła się do niego jak to miała w zwyczaju i przyglądała się mu. Wampiry jednak mają coś w sobie, co wyróżnia ich, a przede wszystkim czyni bardziej dostojnymi na tle innych osobników.
- No pięknie... - roześmiała się w myślach, ledwo powstrzymując śmiech na głos.
- Więc można być jeszcze słodszym... - lekko dogryzła Medardowi, który i tak był wściekły, co pokazał czas w jakim tamten baran dostał swoją karę.
Wampir akurat rozmawiał z grupką osób, w której znajdowały się jej obiekty chwilowych westchnień kulinarnych. To ci dopiero pomocnik. - Rish zmarszczyła brwi i prychnęła cicho, choć wcale nie zła. Kolacja zazwyczaj sama do niej przychodziła wtedy, kiedy Rish na to pozwoliła, ale teraz? Menu stało się jaśniejsze.
- Ooo, no miód podobno tutaj dobry dają, a przynajmniej nasz pan gospodarz zachwala aż miło, więc pech, że się zmarnował - odpowiedziała Medardowi, śmiejąc się zaczepnie.
- Szkoda nerwów na niegodnych - odezwała się do Wampira, kiedy ten dotarł już do stolika.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Mantus nawet się nie udawał zaskoczenia wywołanego biegiem wypadków. Byłoby to rzecz nie warta zachodu gdy oczy większości zwróciły się na nowo przybyłego jegomościa. Kuglarz nie sądził nawet, że dojdzie do jakiejkolwiek bitk, co w zasadzie było pozytywne. Zdążył już zauważyć fakt niesamowitej słoności tutejszych do bicia się na noże czy raczej tutejszych-przyjezdnych których pełno w tak prężnym ośrodku handlowym. Zdało się, że wszystkich obeszły losy chamskiego kuma. Prawdę mówiąc mało kto go znał, chyba sierżant – piąta woda po kisielu z rodu rozmawiającego teraz oficera.
Paszko machnął dłonią niedbale jakby zupełnie nie interesowały losy kompana natomiast interesowała owa młoda dama co było widać po jego pogodnym obliczu. Szlachcic nawet się nie przestawił, widać z założenia jasnego wychodził, iż tak znamienitego wojownika wszyscy znanego. Problem był natury dość pospolitej – gdyby nie ojciec nikt by nie słyszał o Paszko, a i teraz mało kto pamiętał jego oblicze. Po prostu powstał i pomaszerował pełen dobrych myśli w kierunku zainteresowanej nim damy.
„Może toporem czy młotem rycerskim dobrze wywija ale gdy na starość i mu przypadnie bardziej stateczna rola arystokraty, biedna nasze społeczeństwo.” Tak tylko w myślach skomentował Mantus. Fakt nie skojarzenia księcia Karnsteinu był całkowicie wybaczalny w tym wieku, a i nawet w późniejszym. Sam Mantus z oblicza się wahał czy to on może być czy nie w obecnych czasach wizerunki możnych pamiętają inni wielcy i służba. Lecz tak łatwe kupienie bajeczki o damie? Gdy książę nawet z nią słowa nie zamienił, tylko zrazu przeszedł do rzeczy kilka chwil po wejściu do przybytku. Mag cienia dostrzegł również lekko skrzywioną minę pana Michała oraz elfa. Widać doszli do podobnych wniosków, odprowadzili wzrokiem odchodzącego od wesołej kompanii Paszko. Michał odezwał się, a Mantus byłby przysiąc gotów iż niebawem zgrzeszy gniewem jeśli ten znowu będzie mu mistrzował.
- Mam wrażenie, że Paszko ładnie się wkopał – stwierdził z niepokojem. Znaczące spojrzenie Mantusa i długouchego kamrata nie pozostały złudzeń odnośnie rozpoznania osoby księcia lecz mieli na tyle rozsądku aby nie dzielić się takimi wieściami na głos. Reszta ekipy zatopiła się w zupełnie nieznacznym sporze na temat kto co komu ratował i jaki afekt posiada do pewnej nieobecnej damy. Z niepokojem obserwowali kłaniającego się Rish Paszko, bez zbędnej uniżoności i z uśmiechem. Jakże smutne, że nawet nie pożegnał kompanów.
- Czosnek la'levette czy po naszemu, krasnoludzi – rzekł Mantus obserwując Pochylającego się Paszko jakby wprost wymagał podania mu dłoni do pocałunku.
- Jakieś nowe upodobania?
- Nie, doprawiają nim piwo które popijał nasz kompan. Szybko wietrzeje ale mocny dość zanim to się stanie. Nie czuliście?
Po ich minach sądzić można było, że nie. Cóż, sprawa świadczyła po raz kolejny na raczej mały rozumek rycerza. Nie sądził aby on odstraszył kogokolwiek, ale ziać piwskiem i czosnkiem w stronę jakiejkolwiek damy nie wróżyło dobrych relacji. Chyba, że już stracił moc.
Moneta kręciła się ponownie.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Podobnemu wieprzowi landsknechta można niby zrozumieć - ot, chamidło bez wychowania -bo niby gdzieżby biedaczysko miał je zdobyć, bo przecież nie we wsi, ani na polu walki?!-, ale dowódca zastępu takowych powinien dysponować większą kulturą. I on mieni się rycerzem?! Chyba sam się nań pasował, bo na pewno żaden Wizenod, nawet najbardziej poryty ze wszystkich, nie uczyniłby klasa uprzywilejowaną kogoś tak ordynarnego. Bidulek może też, co bardziej prawdopodobne, być synem kogoś szanowanego, wszak rodziny się nie wybiera... Cóż, jak cham, taki i jego kram.
- Tygrys bywa słodziutki nawet wtedy, gdy rozrywa i dusi swoja ofiarę.- rzucił z przekąsem, spodobały mu się bowiem prowadzone z Rish gierki. Brakowało mu kogoś takiego.
Ciekawe, jak skończy nasz absztyfikant. Pamiętasz tamtego centaura? Ma coś z owego rzeczony delikwent... - dodał po chwili, śmiejąc się ukradkiem.
Medard, wkurwiony zachowaniem ordynusów, postanowił poszukać pocieszenia w tak hołubionym przez towarzyszkę winie. Udał się więc do baru, a po chwili wrócił z półwiadernym gąsiorkiem i pucharem. Z opowieści antenatów pamiętał bowiem, iż wińsko najprzedniejsze kryje się w najmniejszych z dostępnych butli, w ogromnych baniakach gromadzą zazwyczaj sikacze dla pospólstwa. Tym razem też się nie przeliczył. Pijał, co prawda lepsze trunki, ale to różowawe, nazywane nie wiedzieć czemu czerwonym, było prawdziwą maestrią smaku. Do tego dorzucił rarytas Fargoth, pieczonego leśnego kuraka, w innych częściach Alaranii zwanego głuszcem ze względu na sposób zachowań podczas toków. Przysmak w sam raz na gusta i kieszeń wpływowego osobnika. Tarabaniąc się z tym wszystkim, pożegnał Kuglarza, elfa i Michała, zdążył też odprowadzić wzrokiem nieszczęsnego rycerza od siedmiu boleści.
W mig zjawił się przy stoliku zajmowanym przez Rishann, a wokoło niego skakał Peszko niczym tresowana małpa. Gapił się w wampirkę jak sroka w gnat, czym przypominał nieszczęsnego centaura z Równin.
- Masz rację, jak tam kolacja? - spytał, uważnie obserwując pechowego rycerza, usiłującego nawiązać jakąkolwiek konwersację z towarzyszką. Zaczynał pomału głodnieć.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

I ofiara sama zadecydowała, czy podejść do Rish, czy darować sobie "łowy". Dziewczyna wciąż siedziała przy stoliku, tym razem nie była też sama, bo i Med przyłączył się do niej.
- Tygrysy faktycznie są słodkie, a ich drapieżność niesamowicie pociągająca...- odparła Medardowi, zerkając na niego kątem oka i posyłając uśmiech.
Tymczasem z drugiej strony stał mężczyzna, którego zwabiła do siebie w celach przeróżnych, ale jeden, najważniejszy raczej nie będzie zbyt przyjemny dla niego, ale sądząc o tym jak już jest oddany właśnie jej, może i odkryje trochę przyjemności.
- Ja też potrafię być słodka! - powiedziała do Medarda, który na moment pozostawił Rish sam na sam ze swoją ofiarą.
Dziewczyna spojrzała niewinnie na Paszko, zrobiła najsłodszą minę jaką potrafiła, udawała też zawstydzoną i zupełnie zaskoczoną tym, że ktoś zwrócił na nią uwagę.
- Witaj - odezwała się miłym tonem i podała mu dłoń.
- Mogłabym w czymś pomóc? - dodała niewinnie, ale w myślach pojawił się już niewielki plan, jak zająć się tym oto mężczyzną.
Medard powrócił do stolika z trunkiem, który miał całkiem przyjemny zapach.
- Wydaje się bardzo apetyczna - odpowiedziała na jego pytanie i znowu zerknęła na Paszko.
- A ty masz na coś ochotę? - zapytała dosyć dwuznacznie.
- Odnoszę dziwne wrażenie, że nasza obecność nie do końca spodobała się tamtym mężczyznom - odezwała się do Meda na ich sposób.
- Zaraz okaże się, że kolacji będzie aż za dużo...- mruknęła w po chwili w myślach.
- Jak wino? - zapytała Meda, żeby nie milczeć zbyt długo przy Paszko.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Mantus miał osobiście gdzieś losy Paszko. Dopóki paniczowi Michałowi nie zagrażał tani zgon sprawa była prosta. Michał też znowu jakiś ważny w planach nie był. Ale nie tylko posiadał olej w głowie lecz i słynął z hojności, w przeciwieństwie do ojca. Jak to u szlachty bywa, taka hojnośc zwykle przejawia się na bogatych ucztach. Lecz Mantus wiedział, że trochę z kiesy rodu może skapnąć pospólstwu. Niestety albo i stety, Paszko posiadał jednak dobrych kompanów, a pan elf znowu wykazał się pewnym talentem, tym razem niespodziewanym. Otóż wstał i po prostu obrzygał siebie i podłogę z niezdrową miną. Poza zdegustowaną służbą miało to inne konsekwencje.
Całe towarzystwo poza kuglarzem przy stoliku skoczyło do rzekomo zatrutego kompana i tyczyło to również Paszko który najpewniej w myślach zaklną niepięknie lecz ruszył do elfa który zdążył raz jeszcze obrzygać sobie buty. Za prawą Dimitrija i Michała podjęto zapewne słuszną decyzje sypnięcia grosiwem służbie za sprzątanie i ewakuacji całej ekipy zapewne zahaczając o wille któregoś z kamratów, a potem zmianę przybytku.
Wszyscy, poza Mantusem który postanowił pozostać w pobliżu zmywanych rzygowin. Ze swym darem do pozostawania niezauważonym zapewne wesoła ekipa zorientuje się dopiero po jakimś czasie, iż go nie ma. I zapewne niewiele sobie z tego zrobią, nawykli do znikania kuglarza. Uśmiechnął się do siebie nad pomysłowością pana elfa.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Zaczęło się. Dwa tygrysy szykowały się do skoku, zadającego ofierze ostateczny cios. Nie zabrakło przy tym słownych gierek tudzież inszego przekomarzania, co u tego typu drapieżców wydaje się normalnym zwyczajem, praktykowanym od millenniów. Rishann nie musiała długo czekać na właściwą odpowiedź:
- Mają w sobie to coś, co ściska śmiertelnych za serducho, jednocześnie wodząc za nos, mrrau! Zupełnie jak my...
Peszko znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Zaraz miał stać się posiłkiem dla wampirów, które tylko czekały na odpowiedni moment, przy okazji wypełniając eter znakami swej obecności.
- Jak to u kotów bywa. Nieważne, lew czy Mruczuś, w każdym drzemie ukryty zabójca i bezszelestny łowca. Dziwne, iż ludzie jeszcze tego nie pojęli...
Niestety, rycerzyk okazał się bojaźliwym pieskiem i gdy tylko Rish się odezwała, zarzuciwszy go pytaniami, nawiał do towarzyszy. Ponoć, by ratować biednego długoucha, który rzygał jak kot, lecz Medard nie wierzył w te bajeczki ani przez chwilę. Kuglarz wydawał się podejrzany, pewnikiem tylko zgrywał pajaca dla świętego spokoju.
- Właśnie taka jest - dodał.
Kolacja przepadła, przynajmniej wino i zapychacz zostały. Książę wychylił dwa puchary z rzędu, zagryzając jednym kawałkiem miejscowego przysmaku. Brakowało tylko jednego - krwi. Rozejrzał się uważnie dookoła i migusiem wypatrzył następną ofiarę. Podczas, gdy wszyscy zajęci byli sprzątaniem po elfie, jedna z gościn lokalu podeszła na tyle blisko, by wpaść w hipnotyczne sidła wampirzych oczu.
W międzyczasie eter nadal trzeszczał od wymiany zdań niesłyszalnej dla śmiertelnych uszów.
- Szlachcic nie stanowi zagrożenia, chociaż chybcikiem mnie rozpoznał. Podobnie jego elfi przydupas. Kolacja w sam raz, chociaż nie przepadam za elficką krwią. Za to ten trefniś nie daje mi spokoju. To, jak ci się przyglądał, nie pasowało do profesji błazna. Mamy do czynienia z magiem rżnącym głupa - zaśmiał się.
- Co do wina zaś, jest wyśmienite. Ani trochę nie spuścili na jakości. Szybciutko przeszedł na przekaz telepatyczny, rzucając:
- Kolejna sarna zbliża się do nas.
Dziewczyna nie była niczego świadoma. Zmierzała w stronę nieuniknionego...
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Wampirzyca nawet nie doczekała się odpowiedzi, ani chociażby miłego powitania. To co odegrali przy stoliku z kompanami tegoż oto pana, prawie zwaliło ją z nóg swoją skuteczną prostotą. Dziewczyna potrząsnęła głową nie wierząc w to co zobaczyła i z rozczarowaniem spojrzała na Medarda.
- Czy ja naprawdę przegrałam z rzygającym elfem? - zapytała, jakby chciała się upewnić, czy aby na pewno jej się to nie śni. Potem jej wzrok powędrował do stolika, gdzie miało miejsce całe błazeńskie przedstawienie.
- Wydali na siebie wyrok - mruknęła pod nosem i oburzona zmrużyła oczy, przeklinając jeszcze po swojemu.
Rish zerknęła na swojego wampirzego towarzysza i również wypiła odrobinę wina, które tak lubiła.
- Nie podobają mi się... Szczególnie po tym co powiedziałeś. Może czekają nas kłopoty- odpowiedziała mu i ostrożnie zerknęła na mężczyzn siedzących niedaleko nich.
- A tak się składa, że kłopoty to moja specjalność, to i na nudę narzekać nie będziemy - dodała wesoło, wcale nie bojąc się tego co może się stać, bo i po co? Skoro jest tak jak powiedział Medard, tamci wiedzą z kim mają do czynienia. Jeśli nie wiedzą, co robi się z wampirami oprócz karmienia własną krwią, to przepadli jeden po drugim. Z kolei jeśli chcą wtrącać się w ich bytowanie, jedynie podsycą apetyt łowców i sprawią im nieziemską zabawę, grając w ich grę.
- Jak dobrze, że to wino jest tak dobre, smutek po utracie adoratora szybko mi minie - powiedziała patrząc na trunek, a jej głos miał dość żartobliwy ton.
Rish kątem oka dostrzegła, że zbliża się do nich pewna kobieta.
- No proszę, nie próżnujesz - skomentowała poczynania wampira, który tak szybko zdobył nową ofiarę. Sama zaś przyglądała się czasem temu, co dzieje się przy stoliku z dość wylewnym elfem.
- Może tym razem się poszczęści - rzuciła jeszcze i dopiła resztę wina.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Dla osoby Mantusa wampiry zazwyczaj nie prezentowały się jak drapieżnicy. Stanowczo bardziej przypominali mu rzezimieszków czy zbójów, którzy po obrabowaniu ofiary niechybnie ją zabijali, uprzednio w jednak bardziej prostacki sposób niżeli wampiry – bawiąc się nią. Oczywiście mag nie wartościował, wszystkie prawdy były równoważne. Nawet tak niskie i brutalne. Zamówił kolejną czarę tego słodkiego. lecz mimo to smakowitego wina. Było mu zimno. Reguła była jednak czasem złośliwa i towarzyszący od rana Mantusowi chłód, zgodnie z trzykrotnym powrotem, był dość uciążliwy dla kuglarza.
Oczy skupił na ciemniejszym zakątku pomieszczenia, wpatrzył się w cień, ciemność. Może coś wiedział, ulotne kształty, wróżby i symbole. Może tylko wzrok i wyobraźnia podpowiadały niematerialne. Zapewne to wszystko i nic z tego. Jeden ze służących zapalił zagarniętą świecę. Kuglarz napił się wina i wrócił do lustrowania sytuacji bez zbędnej analizy, cały czas bawiąc się monetą.
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości