Fargoth[Fargoth] Wampirze opowieści.

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Dla osoby Mantusa wampiry zazwyczaj nie prezentowały się jak drapieżnicy. Stanowczo bardziej przypominali mu rzezimieszków czy zbójów, którzy po obrabowaniu ofiary niechybnie ją zabijali, uprzednio w jednak bardziej prostacki sposób niżeli wampiry – bawiąc się nią. Oczywiście mag nie wartościował, wszystkie prawdy były równoważne. Nawet tak niskie i brutalne. Zamówił kolejną czarę tego słodkiego. lecz mimo to smakowitego wina. Było mu zimno. Reguła była jednak czasem złośliwa i towarzyszący od rana Mantusowi chłód, zgodnie z trzykrotnym powrotem, był dość uciążliwy dla kuglarza.
Oczy skupił na ciemniejszym zakątku pomieszczenia, wpatrzył się w cień, ciemność. Może coś wiedział, ulotne kształty, wróżby i symbole. Może tylko wzrok i wyobraźnia podpowiadały niematerialne. Zapewne to wszystko i nic z tego. Jeden ze służących zapalił zagarniętą świecę. Kuglarz napił się wina i wrócił do lustrowania sytuacji bez zbędnej analizy, cały czas bawiąc się monetą.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Wszystko stało się bardzo szybko. Struty elf zmusił wesołych kumotrów do ulotnienia się z lokalu tak prędko, że o mało nie poprzewracali się o własne nogi. Zaiste, albo tak podziałało na niego to wątpliwej świeżości jadło, które musiał spożyć wcześniej, albo strach i obawa o własne posrane życie spowodowały cofnięcie treści pokarmowej wprost na podłogę restauracji. Medard stawiał na to drugie. Elfy nigdy się nie zmieniały, to nie w ich stylu. Tłumiąc szlachecki rechot, odparł towarzyszce:
- Obawiam się, że tak było. Zresztą, czego się można spodziewać po istocie takiej jak frymuśny elf? Nasz Peszko widoczne wolał womitofilne uciechy nad towarzystwo damy, do którego widocznie nie przywykł. Może miał ten sam problem, co wcześniej napotkany centaur?
- Prędzej czy później dopadnie ich zasłużona kara. Es k'haer, aet-kaerehem. Kłopoty? Ze strony tego elfa? Nie rozśmieszaj mnie, bardziej martwi mnie ten czarodziej z obsesją na punkcie monet. Cały czas wprawia miedziak w ruch, jakby odprawiał jakiś rytuał. Zastanawiające - nawet na Fargoth i jego zwyczaje.
Rzecz o kłopotach przelatywała przez eter już w wersji niedostrzegalnej dla śmiertelnego ucha. Żadne z drapieżców nie chciało bowiem wystraszyć dziewczyny, która podeszła jeszcze bliżej. Na swoją zgubę...
- Na nudę narzekać nie możemy - a to wylewny centaur, to znów elf o wrażliwym żołądku, pięknie! - dodał z sarkazmem.
Dziewka była już na tyle blisko, że drapieżca bez problemu mógł rozpocząć właściwą część łowów. Nie czekał z tym ani chwili dłużej. W okamgnieniu zatopił kły w ofierze i począł chłeptać wypływającą krew. Czuł jak witalne siły napełniają jego ciało, a nienasycony głód znika w niebyt. Przynajmniej do czasu.
Zajęty posilaniem się, tylko skinął, usłyszawszy komentarz Rish, a na jego twarzy zagościł szyderczy uśmieszek. Pokazawszy, że wybrał odpowiednią zdobycz, przekazał ją towarzyszce. Po przygodach z wylewnymi jednostkami wolał mieć pewność, że tym razem nic nie zakłóci jej spokoju.
- Dla ciebie wszystko, Kotku. Nie jest wylewna, czasem warto darowanemu koniowi zajrzeć tu i owdzie, by się nie przejechać - odparł, czekając, aż Rish się posili.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rish zerknęła na drzwi, zastanawiając się co takiego dzieje się na zewnątrz i gdzie poszła ta idealna trupa aktorska. W końcu jej wzrok powędrował do Medarda.
- Właśnie nie jego się obawiam, a raczej tego, o którym mówisz. Chociaż... Sądzę, że bardziej jest to ciekawość. Nie wygląda na idiotę, zapewne wie kim jesteśmy... - odpowiedziała Medardowi, a potem już tylko przyglądała się jak łapie swoją ofiarę i żywi się tym, co dla nich najlepsze. Uśmiechnęła się do niego kiedy uznał, że warto podzielić się ze swoją towarzyszką.
Rayweth delikatnie zatopiła swoje kły w ciele dziewczyny i powoli zaczęła pić ciepły trunek, który był najlepszym co mogło spotkać wampiry.
- Całkiem dobra, choć mężczyźni mają jednak w sobie coś... więcej... - zerknęła na Medarda, wciąż pijąc krew, a jej spojrzenie mówiło samo za siebie. Kiedy skończyła, przetarła dyskretnie usta i miejsce ugryzienia, po czym uśmiechnęła się zadowolona.
- I to się nazywa lokal z dobrym jedzeniem. - zaśmiała się po zaspokojeniu głodu, po czym rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Dziwne... - prychnęła pod nosem. - Oni myślą, że my po prostu lubimy się zabawić... - spojrzała na Medarda całkiem rozbawiona prostotą niektórych istot. Bo jak to mogło wyglądać? Tutaj wampiry nieczęsto zaglądają, wiec i nie każdy wie jak te drapieżniki zdobywają pokarm, poza tym, sytuacja przy stoliku wyglądała dosyć dwuznacznie dla paru ciekawskich, a i tak większość skupiona była na piciu, plotkowaniu czy niepotrzebnych kłótniach.
- Nigdy więcej nie przypominaj mi o tamtym centaurze... - przypomniała sobie jeszcze tę drobną uwagę.
- Dobrze, że ty nie jesteś taki wylewny. - dodała złośliwie, uśmiechając się do swojego towarzysza.
- Chodźmy na zewnątrz.. Skoro tamten zorientował się kim jesteśmy, dobrze będzie mieć tamtą grupę na oku szczególnie, że odstawili taką szopkę. - westchnęła leniwie.
- A nuż czeka nas niemała rozrywka? - powiedziała, wstając już z krzesła i nachylając się do Medarda.
- Będę czekać przed wejściem - puściła mu oczko i ruszyła w stronę drzwi.
Stojąc na zewnątrz, dziewczyna rozejrzała się ostrożnie, nasłuchując znajomych głosów. Słońce zaszło niedawno, więc ciemne uliczki były idealnym schronieniem przed łowcami, a przynajmniej w mniemaniu ofiar.
- Kici kici... - rzuciła pod nosem i zaśmiała się.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Kuglarz musiał stwierdzić, iż wampiry jednak go zawiodły. Spodziewał się po nich jednak większej dyskrecji, co prawda książę go nie dziwił, być może był nawykły do oficjalnego pożywania się. Lecz piękna wampirzyca? Krwiopijcy czuli się niemal jak państwo na włościach., cóż – nie jemu było to komentować. Dość łatwo zdobyli ofiarę. Mantus zdawał sobie sprawę z talentów wielu krwiopijców do dominacji nad innymi osobami i było to zapewne największe przekleństwo łowców wampirów w jego mniemaniu. Ci normalni, rozsądni którzy wiedzieli, że nie mogą zbawić całego świata po prostu nie mogli oprzeć się kunsztom starych wampirów. Pozostawali tylko całkiem szaleni fanatycy, destrukcji osobnicy których samozaparcie dawało ochronę. Te wściekłe psy, jak Mantus określał większość zbrodniarzy, gotowe były zagryźć każdego na drodze do nierealnego celu. Czasem można było ich wykorzystać jak wykorzystywało się morderców, zbójów czy psychopatów. Zwykle jednak należało ich zabić.
Na widok wampirów osobisty cień maga po raz kolejny odzywał się w jego psyche, seria warknięć, poto emocjonalny, bo tej więzi zwykle nie ubierało się w słowa. Potok gniewu i sprzeciwu, szału i żądzy sprawiedliwości. Mantus wiedział, że sprawiedliwość nie jest jego zadaniem. Bez trudu zdławił swą grzeszną cząstkę. Mu pozostawało się cieszyć, że Michał nie padł ofiarą nieumarłych. Za dużo poświęcił czasu na ustawienie tego szlachcica aby ten mógł tanio położyć głowę. Zupełna odmiana bo właśnie tanią śmierć planował Mantus dla śledzących go i w planie tym krwiopijcy być może graliby rolę. Ciekaw był czy śledczy powrotni wpadli na trop?
Niewiele się zastanawiając zapłacił rachunek i wyszedł z budynku na zewnątrz, pośrednio śladem wampirzy, finalnie – pokazać się tropicielom. Wszak będzie potrzebował swobody ruchów przez najbliższe dni. Na zewnątrz minął wampirzy i stanął na uboczu, w cieniu – jakby na kogoś czekał. Z zaułka wyłoniło się wielkie, czarne psisko o posklejanej z brudu sierści, szarych, kaprawych oczach i pijanym lecz groźnym chodzie. Może wściekłe? Prawda, fałsz – chciałoby się rzec. Ogar położył się mu pod nogami. A Mantus nie rzucał już cienia.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Medard spojrzał na Rish, a gdy ta już zaczęła się pożywiać, rzucił:
- Nie jest idiotą, choć dobrze takiego udaje. Zapewne chce, by jego wylewni kompani i bogaty przyjaciel nie wiedzieli o nim za wiele. Nie wiadomo, jaki diabeł siedzi mu na ogonie...
Zasępił się nieco, oglądając towarzystwo dookoła, skupił uwagę na magu. Cudaczny osobnik, ale niepodejmujący działań, które nie miały zbytniego sensu - jak większość parających się wiedzą tajemną i czarami. Trzeba by było mu się uważniej przypatrzeć.
- Tak, byleby owo coś nie pozostawiło po sobie trudnych do zamaskowania plam... - zaśmiał się pod nosem.
Klientór zdawało się przybywać, natomiast ostatni z wesołej kompanii wylewnych opuścił lokal w pośpiechu, jakby czegoś się obawiał. Dziwny osobnik, nawet jak na realia Fargoth i magicznego fisia.
- Otoż to! Śmiałbym przysiąc, że mają tego o wiele więcej. Czego jak czego, ale pewnych rzeczy nigdy dość. - chrząknął, po czym kontynuował:
- Czego wymagasz od prostych śmiertelników z Fargoth? Od dawien dawna wiadomo, że ludzie zajęci są tylko i wyłącznie tym , co ich akurat w danej chwili obchodzi i niczym więcej. Łatwy łup sam przychodzi do rączek, mi to odpowiada. Co do nich zaś - tyle lat, a strategia niezmieniona ani ciut-ciut i to dopiero jest cudaczne. Moze tutaj w ogóle nie maja drapieżców z prawdziwego zdarzenia? - zastanawiał sie chwilkę.
- Postaram się, -rzucił, gdy Rish wspomniała o centaurze- ale to był przezabawny widok dla wszystkich zgromadzonych poza samym zainteresowanym. Bidulek miał problem, który rozsadzał jego psychikę. Dosłownie i to aż za często.
- Jeśli tak bardzo chcesz, mogę być taki jak ów osobnik - dodał z sarkazmem i szyderczym uśmieszkiem.
Propozycja opuszczenia lokalu spodobała się księciu - i tak nie miałby tu co robić, a poza tym obiekty zainteresowań pośpiesznie opuściły szynk jakiś juz czas temu. Polowanie czas zacząć!
- Już nie mogę się doczekać! - dodał, podrywając sie z zajmowanego miejsca i kierując sie do wyjścia. Gdy byli już na zewnątrz, rzucił:
- Cip cip, tas taś taś!
Rozejrzał się uważnie, spostrzegł kuglarza wychodzącego z restauracji tak, jakby miał tajemne spotkanie. Zabawa zaczynała się rozkręcać.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rish powoli, od niechcenia przechadzała się przed karczmą, próbowała wyłapać coś ciekawego, ale póki co zdawało się ,że nic z tego. Po chwili z Karczmy wyszedł Medard, na co Wampirzyca zareagowała wesołym uśmiechem.
- Miły wieczór mamy dziś. - powiedziała do niego i odeszli nieco od drzwi wejściowych.
- Ciekawe czy tak faktycznie woła się rozrywkę. - zerknęła na swojego towarzysza.
- Kici, kici brzmi bardziej.,. drapieżnie? - spojrzała w górę rozmyślając nad tym głębiej.
- Obietnica ciekawej i ostrzejszej zabawy. - zaśmiała się i spojrzała na wejście budynku, z którego wyszli niedawno. W ich kierunku zmierzał ten, którego nazywali Mistrzem... Zupełnie, jakby nigdy nic minął ich i poszedł w stronę jednej z bocznych uliczek.
- Co o tym myślisz? - rzuciła do Medarda w uch ulubiony sposób.
- Teraz to już w ogóle... - dodała i spojrzała na wampira po tym, jak zobaczyła co przyszło do mężczyzny, który niedawno ich minął.
- Mam wrażenie, że tutaj zbiera się towarzystwo nielubiące kotów. - dodała oburzona.
Rish stała spokojnie, co jakiś czas odrzucając włosy, które opadały jej na ramiona i powoli drażniły.
- Jestem ciekawa kto to jest, wiesz? - odezwała się po dłuższej chwili milczenia.
Wampirzyca przyglądała się obcemu i temu dziwnemu psu, w pewnej chwili ogromny szczur przebiegł obok Mistrza i jego czworonoga, a zaraz za nim kot, zwykły kot, który nie zdawał sobie sprawy z tego, co czai się tuż obok.
- No i po kocie... - skomentowała Wampirzyca.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Moneta tańczyła po dłoni maga cienia, czyniła piety, skakała po wierzchu palców, obracała się i wyczyniała inne niesamowite akrobacje. W tym czasie sztukmistrza zastanawiał się któż to pragnie go śledzić. Najoczywistszym wyborem Alfreda Funfen, czarownik i zapewne dezerter. I właśnie ze względu na taką oczywistość należało podchodzić ostrożnie do tej opcji. Równie zagadkowi pozostawali tropiciele. Z gildią złodziei miał dość dobre stosunki które co prawda mogło zmienić złoto lecz na pewno ktoś prędzej czy później wygadałby się. Więc właśni ludzie, wolni strzelcy, skrytobójcy? Możliwości było co niemiara. Moneta zniknęła.
Pies momentalnie warknął, zaszczekał donośnie i naprężył się do skakuna kota. Spomiędzy zielonych, wielkich kłów wraz ze szkiełkiem chlusnęła spienia ślina. Ujadanie stało, pies nie skoczył. Mantus powściągnął łańcuch woli aby jego cień nie szalał, pies zamarł nie goniąc za kotem. Szaleńczy szczek wbijał się echem po ciemnych uliczkach gdy z gardzieli ogara wydobywał się warkot w stronę ociekającego kocura. Wrotce pozostało tylko echo owego warkotu, a pies usiadł odsłaniając kły. Jeden był ukruszony.
Moneta znalazła się we wnętrzu drugiej dłoni i ponownie zaczęła swój taniec. Mantus poczuł na sobie czyjeś spojrzenie. Czyżby ponownie wpadnięto na jego trop? Całkiem optymistyczne założenie. Dla niego – niestety nie dla szpiegów.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

To się nazywa prawdziwy treser! Cudaczny pies z ułamanym kłem nawet nie raczył gonić za kocurem, stał tylko w miejscu i ujadał niczym zarzynane piekielne bydlę. Człek tylko spojrzał na towarzysza, a ów z miną nie za bardzo zgadzającego się sługusa posłusznie wykonał rozkaz. Czapki z głów, mamy bowiem przed sobą niecodzienne zjawisko, jakim niewątpliwie jest geniusz!
Med obserwował zachowanie kundla i jego pana, po czym odpowiedział Rish, męczyły go już bowiem debilne gierki magów, nie wnoszące nic nowego do zastanego stanu rzeczy.
- Czego nie można powiedzieć ani o wylewnym elfie i jego kretyńskim kompanie, ani o Mistrzu w przebraniu kuglarza. Odsapnął, o czym dodał:
- A co za różnica? Gnój owinięty w papierek nadal pozostanie gównem, a taki jełop w rodzaju Peszki zareaguje na wszystko. Nie wiem, jak elfy, ale zawsze warto spróbować... - zaśmiał się ponownie.
- Nie zareagowałbym ani na jedno, ani na drugie. Może nasze myszki lubią, gdy się je porównuje do kotków? Z drugiej zaś strony, w Dalekich Krainach wołają tak na łabędzie, a ociężałe ptaszory przyłażą jak na gwizd tresera. Wszystko jest możliwe na tym posranym świecie... Rozrywka przednia, nawet jakby żaden nie ruszył rzyci na jakiekolwiek zawołanie prócz prostackiego: rusz się, złamasie. - zafilozofował Medard.
Gdy Mistrz minął ich jakby nigdy nic, Med wzruszył tylko ramionami, po czym telepatycznie syknął:
- Magowie! Im to tylko polerowanie kosturów w pustawych łepetynach! A jeśli jakiś nie ma, znajduje sobie inne kretyńskie zajęcie, ot, choćby mizianie czaszki czy rzucanie monetą. - odrzekł, spojrzał na maga i dorzucił garść informacji w eter:
- Nie tyle nielubiące kotów, ile hołubiące psy. Jedni z drugimi zwykli żyć jak pies z kotem. Zwykły pies ze zwykłym kotem, nie tam jakimś egzotycznym bydlakiem.
Następnie jego uwagę przyciągnął szczur, ba wielkie szczurzysko, za którym poczłapał czarny kot. Wszystko to tatałajstwo kierowało się w stronę magusa i jego dziwnego pupila. Rzeź była blisko, można by było powiedzieć, iże Śmierć Kotów czaił się za węgłem, by oznajmić: MIAU?!.
Nic się jednak -niestety dla psiska- takiego nie stało, a nasz Mistrzunio ujawnił co nieco więcej o sobie. Nie był tym, na kogo się kreował w obecności śmiesznej kompanii wylewnego elfa, szlachciura i niewychowanego żołdaka, mieniącego się rycerzem.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Wampirzyca co jakiś czas z uwagą przyglądała się mężczyźnie z dość nietypowym - jak dla niej- psem. Szczur i kot narobiły niesamowitego zamieszania, a Rish patrzyła i oczekiwała jakiejkolwiek reakcjo ze strony czworonoga.
- Widziałeś? - zmrużyła oczy i spojrzała na Medarda.
- Albo to jest dziwny pies, albo pies ma silnego pana. - skomentowała w myślach, uśmiechając się przy tym do Medarda. Dziewczyna pociągnęła Meda za rękę, by poszedł z nią nieco dalej od tego miejsca, żeby byli mniej widoczni.
- Mam ochotę zrobić trochę zamieszania. - zaśmiała się pod nosem.
- Koniec z tym staniem i obserwowaniem, trzeba się trochę pobawić w kotka i myszkę, a raczej.. kotka i pieska. - uznała.
Med i Rish stali w półcieniu, nie byli zbyt widoczni, ale nie zniknęli też z oczy Mistrza, ponieważ byłoby to zbyt podejrzane. Wampirzyca miała wrażenie, że skoro była obserwowana w Karczmie, to i tutaj musi być podobnie. A jeśli nie, to zacznie być.
- Mam pomysł. - uśmiechnęła się do Medarda.
- Pieski nie lubią kotków, a tamten facet jest dziwny, z czym się zgodzisz. A ja z kolei bardzo koty lubię, nie bez powodu taka moja forma. - uśmiechnęła się.
- Teraz czas na małą zabawę, udawaj, że się żegnamy. - przytuliła się na moment do swojego towarzysza i po chwili odsunęła się, żeby odejść w ciemną uliczkę, pomiędzy budynkami.
- Zobaczymy jak bardzo tolerują koty. Zrobię małe zamieszanie, mam nadzieję, że wyprowadzimy go nieco z równowagi, ot tak... żeby było zabawnie. Mam nadzieję, że przyłączysz się do tym razem mojego teatrzyku. - Rish przemieniła się w czarną kocicę z lśniącym futrem i wielkimi, bursztynowymi oczami. Postanowiła wrócić pod karczmę, zupełnie niewinnie, specjalnie wybierając nieco inną uliczkę, żeby nic nie wydawało się podejrzane.
- Zepsuli mi polowanie, to teraz ja się pobawię i potem liczę na miłą noc z tobą. - zamruczała, przechadzając się pod ścianą Karczmy i chichocząc w myślach.
Kocica w pewnym momencie zaczęła biec w stronę mężczyzny i psa, wpadła na zwierzę, jakby była zupełnie przerażona, potem okrążyła dwójkę trzy razy i potem uciekła kawałeczek od nich. Kot usiadł i zdawało się, że coś mu jest... Dysząc siedział sobie, wcale nie ukrywając się przed nikim, i delikatnie zaczął lizać łapkę, która może była chora? Czarny futrzak wciąż zdawał się być przestraszony...
A może to tylko gra...?
W każdym razie, uroczy kotek po chwili wstał, chwiejąc się lekko i spojrzał w stronę psa i mężczyzny, mając przy tym przerażone ślepka i miaucząc cicho.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Kuglarz prowadził dysputę ze swym cieniem lecz nie ubierał jej w słowa. Tak jak nie wszystkie własne myśli człek zamyka w swe proste formy tak i rozmowa z częścią siebie – bo cień był cały czas odbębnią częścią psyche Mantusa – to szaleńcza szermierka płomiennych konceptów, myśli, obrazów i plątaniny wewnętrznej mowy jaźni. Temat był zaiste poważny. Człowiek, a powinność. Gniew, a bierność. Konflikt pomierzy tym brudnym, pełnym szału i braku pokory człowieczeństwem które w zwierzęcym strachu agresją na na nocnych łowców gotowa reagować, a spokojem maga cienia, wyrzeczeniem się i gniewu i pychy, przygadania się przeznaczeniu, akceptacja losu.
Kot, zwykły kot. Chyba? Prawda fałsz, fałsz prawda, moneta zatańczyła na kciuku, awers, rewers obracała się, a kuglarz przyglądał się jej z fascynacją. Kochał noc, kochał ciemność bo był to czas niepewności, rozmytych przekazów, wszystkich prawd tej samej wagi. Jak teraz, pies obruszył się czy nie? Warknięcie czy tłuczenie talerzy w gospodzie? Psisko przybrał bojową postawę czy tylko ciemność gra na zmysłach?
Lecz kły bezsprzecznie najpierw wystawił, a potem schował posłusznie. Ostatecznie Mantus musiał przyznać, że nie po to dawno, niemal u początki swej drogi ta cząstka jego osoby wyodrębniła się aby jednak czasem nie mogła folgować sobie. Jednakże chciał mieć cień przy sobie. ”Jesli tu podejdzie jest twój, inaczej nawet nie biegnij”. Poruszenie, mentalne warknięcie zaakceptowało ten fakt. Tymczasem oddali dość łatwo strzec można było jednego z dotychczasowych członków wesołej kompanii. Dotrzeć łatwo, ten wysoki szlachcic szedł zygzakiem od jednej plamy światła utworzonej przez lampy zostawione przy drzwiach różany budynków do drugiej. Jakby w fatalnym pomyśle ktoś jednak postanowił wrócić po Mantusa.
Kuglarz westchnął, ponownie zakręcił monetą na palcu i począł obmyślać bajeczkę na spławianie natręta. Jego śmierć byłaby zdecydowanie zbyt podejrzana.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

No i się zaczęło. Najpierw rycerzyk od siedmiu boleści nawiał ratować rzygającego niczym kot elfiego kompana, a teraz ten tutaj psiarz, udający kuglarza psuje tak misternie przygotowany plan, vith! Cienisty pies zachowywał się co najmniej jakby był nafaszerowany wódka alibo jakimiś ziołami, zupełnie niepodobnie do jego żywych współplemieńców. Rish postanowiła sprawdzić, co jest nie tak z tym drapieżcą, a może to pan jest powodem całego zamieszania - okaże się.
- Oczywiście. To mag, pewnikiem. A ten pies - na pewno nie jest zwyczajnym kundlem. - dodał, rozwiązując dwa problemy zarazem. Rishann zaciągnęła go w miejsce, gdzie światło lamp ulicznych nie dochodziło aż tak bardzo i przez to byli trudniejsi do zauważenia nawet przez potencjalnego maga.
- Zobaczymy, co z tego wyniknie. - oznajmił. W tym samym momencie berło, które nosił przy sobie, znów zaświeciło się rubinowymi ślepiami.
- Piesek pieskiem, jego pan stanie jak wryty. - dodał, ukradkiem obserwując Mantusa i dziwacznego psa.
- To całkiem dobry pomysł. Niech wiedzą psuje, że nie warto z nami zadzierać... Oczywiście, może nie jako kot, ale coś się wynajdzie. Berło znów mieniło się blaskiem wilczych ślepi. Na szczęście owa poświata kierowała się na porośnięte mchem mury, które nie interesują nikogo o zdrowych zmysłach.
- Powodzenia, uważaj na tego psa. - odszedł w cień, a po chwili, przyoblókł się w postać sporego wilka o czarnej sierści..
- Tajemnica chędożonego berła rozwiązana. - zawył w myślach. Kroczył pomału w stronę dziwacznego psa i kota, przyglądając im się uważnie. Rzeczywiście pies jakby stał w bezruchu, nie zwracając na kiciusia żadnej uwagi - podejrzane. Wilk przyjrzał się zarówno kundlowi, jak i jego panu dokładnie, z uwzględnieniem każdego, nawet najdrobniejszego detalu. To nie był zwykły pies.
Kot bawił się z niecodziennym kundlem, a ten ani myślał ruszyć za nim w pogoń. Nieprawdopodobne! Wilk podszedł jeszcze bliżej, skradając się. Z oddali, zygzakiem wyszedł mocno otumaniony alkoholem szlachciura od elfa i rzygolubnego rycerzyka, co języka w gębie zapomniał. Dwie pieczenie na jednym ogniu? Brzmi smakowicie, w sam raz na miły początek dnia...
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Czarny Kotek siedział w bezpiecznej odległości i gapił się swoimi ślepkami na czworonożnego przyjaciela Mistrza. Pies naprawdę zdawał się być zdecydowanie inny niż wszystkie inne, do tego między nim a jego panem zdawało się, że istniała jakaś więź, może nawet podobna do takiej, która łączyła Meda i Rish, kiedy porozumiewali się za pomocą myśli. Ale kto wie jak było naprawdę pomiędzy dwójką stojąca przed kotem.
Pies zareagował na obecność drugiego sierściucha, obnażając swoje ostre kły i warcząc niemiło by wypłoszyć niechcianego futrzaka. Rish natomiast cofnęła się nieco, zjeżając sierść i sycząc ostrzegawczo. Pies jednak nie dostał najwyraźniej polecenia lub też nie miał zamiar bawić się w zbędne pościgi, więc kot przycupnął kawałek dalej i zaczął głośno miauczeć, patrząc na Mistrza.
Kot dostrzegł skradającego się wilka i spojrzał w tamtą stronę mrucząc pytająco. Od razu dało się wyczuć któż chowa się pod tą sierścią.
- Ładnie ci w futrze Med.. - Rish rzuciła w eter, nie do końca wiedząc, czy w tym wypadku przekaz dotrze do jej towarzysza. "
Tymczasem z drugiej strony Kot dostrzegł kogoś bardzo pod wpływem rożnych specyfików. Rish zamiauczała groźnie, doskonale wiedząc kto zbliża się w ich stronę. Wilk również zauważył przybysza i jak widać, miał wobec niego ciekawe plany...
Rish postanowiła powoli skierować swoje kroki w stronę nieznajomego, ale robiła to tak, by wyglądało jakby kot postanowił zwyczajnie sobie odejść.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Wampiry zniknęły, zapewne polować. I w takich chwilach Mantus pluł sobie w brodę z powodu braków uzupełnień ekwipunków. Nie aby nie miał srebrnych sztyletów, jeden nawet na porędziu drugi w torbie – chociaż nie na wampiry szykowane, srebro ceniono jako metal posiadający dość szerokie spektrum działania na rożne istoty, podobno złoto – powleczony tym metalem nóż spoczywał również w torbie. Lecz cóż mu było po walce której nie chciał? Więc to nie to. Nie pluł sobie w brodę również z powodu uszczuplonych zapasów koloidów metalicznych. Alchemicznego srebra – swoją drogą doskonałego wzmacniacza dla ziół skupiającego wilgoć z powietrza – nie posiadał już drugi tydzień. Lecz co by mu przyszło po samym roztworze, który w zasadzie był nieszkodliwy i stanowił tylko bazę do pracy? Więc i trutek nie chciał chociaż jakoś niewyraźnie czuł się z myślą, że na następy dzień nie może zacząć przygotowywać odpowiednich, dość trudnych specyfików.
Pluł sobie w brodę z powodu oleju czosnkowego. Zagęszczony, intensywny w zapachu olej miał dla niego dwie zasadnicze funkcje. W pierwszej doskonale zabijał smak ziołowych naparów których nie wymiotując przełknąć się nie dało. Drugi, do delikatnych manipulacji towarzyskich i czynienia pewnym personom nieprzyjemnego afektu. I tak właśnie wyzbył się całych zapasów, a sprawa wydawała się z natury bardziej skomplikowana. Nie chciał aby w jego obecności doszło do morderstwa, a jakże było łatwiej odesłać pijaka niżeli skropić go porządnie olejem, bo w tej dzielnicy poza wampirami pospolite rzezimieszki zwykły nie grasować. Grasowali natomiast stadnie karciani szulerzy – ale to temat na inną historię.
Poczynił zirytowaną minę, sto razy wolał powęszyć w okolicy niżeli eskortować jakiegoś szlachcica. Tym bardziej, że intuicyjnie wyczuwał niebezpieczeństwo. Zrzucił je na kanwę śledzących go ludzi nie dostrzegając niebezpieczeństwa. Nie dostrzegał wampirów, czego nie można było przenieść w jego stronę. Dość sporo detali nie miało prawa umknąć krwiopijcą. Jak zapach ziół wokół Mantusa, specyficzny perfum. Czy zimno. Wokół Mantusa dzisiaj było bardz zimni i widać to dokładnie, że przeszkadzała ta rzecz samemu kuglarzowi. Drugą, nie zajętą monetą dłoń trzymał zaciśniętą pod płaszczem którym się okrył. Pies, czarny. Do tej pory można było mówić, że to wielkie, czarne bydle. Lecz z bliska prawdy się rozmywał, czarny czy może ciemnobrązowy. Futro posklejane z brudu czy krwi, zgniły smród z psyka. Kaprawe ślepia.
- Ej, kamracie! - Krzyknął szlachcic, Mantus podszedł do niego, z trudem przyjął wylewnie, pijackie przywitanie.
-No ino, zobaczyli, że ciebie nie ma to postanowiłem ruszyć poszukać! Michal mówił, nie. Ale jak miałbym kuma zostawić?
Sztukmistrz przyznał mu racje, jak miałby on kuma zostawić? Zrobił twierdząca, sztucznie speszoną minę i podjął pijaka pod ramię aby odprowadzić go do celu. Tymczasem pies dopiero teraz ruszył za nimi zachowując duży odstęp. Poruszali się powoli, pijany szlachcic nawet dobrze trzymał się na nogach lecz co chwilę przystawał i gadał trzy po trzy.
Kuglarz westchnął przytakując mu po raz któryś. Gdyby się nie pochwalił za kim idzie to nie interweniowałby, chociaż dziwiło go, że wesoła kompania go od tak wypuściła. Może liczyli, że alkohol podziała bardziej na nogi niżeli na język?
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Rish w kocim przebraniu dręczyła dziwacznego psa czarownika. Bydlę jakby nie robiło sobie z tych zaczepek najmniejszego wrażenia - koty mu się znudziły czy może raczej pan zabronił przyziemnej rozrywki w postaci rozrywania Mruczusiów na strzępy? Wąpierze nigdy się tego nie dowiedzą, zresztą nie było to im za bardzo do czegokolwiek potrzebne. Kolejne zabiegi i fortele kotki nie imały się psiska, nie zaciekawił go także zbytnio widok zbliżającego się pijaka.
Rish zauważyła nową postać Meda i od razu niemal ja skomentowała. Medard nie zawahał się odpowiedzieć, posyłając w eter kolejny komunikat:
- Dzięki. Może kiedyś przyoblekę się w kocie futro, inteligencja tych zwierząt mnie zadziwia.
Pijany szlachciura, bełkoczący jakieś brednie trzy po trzy - para piętnaście, zagadał do Mistrza jak to u ochlapusów w zwyczaju. A że pijanemu kamratowi zazwyczaj się nie odmawia (nie tylko wlania w siebie alkoholu), ów postanowił odprowadzić kompana do domu. Dziwne, że pozostali członkowie towarzystwa miłośników elfich rzygowin mieli te sprawy głęboko w rzyciach - a nuż szlachcic po pijaku trafi we właściwe miejsce. Psisko oczywiście podrałowało za panem, w pewnej odległości, by nie wystraszyć jego pijanego kompana. Medard postanowił przyjrzeć się bydlęciu, które okazało się bardziej pokraczne niż sądził jeszcze przed chwilą. Skołtuniona sierść koloru czarniawo - burego, w paru miejscach wytworzyła zlepki podobne do usmołów u często taplających się w błocku dzików. Towarzysz wprost z koszmaru sennego, nie domowy czy myśliwsko-pokojowy piesek dla dzieciarni. Wilk nieco zboczył z obranego wcześniej kursu, obierając atak z flanki. Czarna jak osady bitumiczne sierść drapieżnika zjeżyła się na karczysku, a ślepia zmieniły kolor na przypominający barwą mocno wytrawne wino, coś w stylu burgundu wpadającego w bordo.
Wilk rozpędził się niemal do granicznej dla jego gatunku prędkości, pruł na dziwacznego psa z impetem, iże wydawał się niemal nie do zatrzymania. W okamgnieniu dorwałby istotę, która zepsuła mu posiłek. Zwykły pies nie miałby z takim wilkiem praktycznie żadnych szans, no ale to nie był zwyczajny kundel. Wilczysko rozdziawiło paszczę, zbrojną w potężne kły i łamacze, zdolne poradzić sobie z najtwardszymi kośćmi i rzuciło się z impetem na cudacznego psa. Dorwanie się do nieosłonionego podbrzusza było tylko kwestią czasu.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Mantus przystał. Pijany szlachcic coś jeszcze bełkotał o wdziękach swej lubej lecz tych słów mag cienia już zupełnie nie słyszał. Na ułamek sekundy zmysły i wolo stanęły na krawędzi noża rzeczywistości, na krawędzi monety. Po jednej stronie znajdowało się morze ciemnej brwi pełne gnijących, brunatnych resztek. Wołało aby rozpocząć rzeź, pozwolić się im pogryźć i gdy dwa ciała splątane w morderczym szale tańczyć będą, podejść i jak motyla, ćmę przyszpilić je mieczem do gruntu, pozwolił się poszarpać. Lecz krawędź monety przechyla się w stronę pustkowi pyłu, tak samo martwych lecz spokojnych i wiecznych. Ostatecznie jaka korzyść by mu przyszła z tego? Atakować wilka, być może zwierzę śledzących go na zlecenie, być może samego śledczego. A może polującego wampira. Prawda, fałsz? Fałsz, prawda?
„Zostaw, zdechł pies!” – mentalny łańcuchy powciągały wodze cieniowi. Plan był prosty i ściśliwy się momentalnie. Upiorny pies runął pod impetem uderzenia na ścianę tracąc orientacje, popali w ciemność ulicy. Pies uderzył głową o kamień. Chyba chrupnęły kości czaszki lecz krew, nie było krwi. Więc to ułuda, mara? Lecz dobranie się do podbrzusza nie było wielką sztuką. Trysnęła z niego gęsta ciecz. Słono-metaliczny smak. Może krew lecz jaka krew tak okropnie cuchnie, zbyt ciemna, nie jak z odpowiednich miejsc. Ciemna jak czerń, może granatowa. Potem szkarłatna lecz nie lśniąca, balasa. Cuchnąca. Pies padł bez ducha w ciemnościach. Ostatnie agonalne tchnienie.
Mantus wiedział, że jak tylko wilk zostawi zwłoki, te znikną w ciemności jakby ich nie było. Moneta przewróciła się na odpowiednią stronę, wybór spokoju został dokonany. Tymczasem teraz zupełnie niespodziewanie śledzący Mantusa ludzie się ujawnili. Konkretnie, jeden. Po mieszczańsku ubrany lecz dziwnie szaro, bez koloru – w stroju łączącym przebranie i kamuflaż, nie przyciągając wzroku zbyt bogatymi zdobieniami. Udawał, że przechodzi obok, wzrok kierując na plamę cienia w której wilk niszczył psa.
Pijany szlachcic czknął. Potem kolejny raz. To była chyba dobra okazja do odprawienia go, na pokaz. Informacje od szpiegów prędzej czy później wyciekają, a tych było trzech z tego co wiedział. Mając pewność, że tamten to widzi serdecznie zapewnił szlachcica, że niebawem mieszka i poprosił go udanie się do domu. Jakże podatny na sugestie był otumaniony umysł!
Westchnął. Niespecjalnie zwrócił uwagę na twarz szpiega gdy ten zniknął za rogiem. Nie sądził, aby wilk śmiał go zaatakować teraz lecz dla pewności skierował kroki tak aby marszem przecinać skrzyżowania z trzema odnogami co najmniej. Tak najtrudniej zostać otoczonym.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Rish w kociej postaci przycupnęła w bezpiecznym miejscu, by poczekać na dogodniejszy rozwój sytuacji. Ów nastąpił chwilę-moment po ataku na dziwacznego psa. Psisko, otumanione impetem, z jakim wilk rzucił się nań, tak łupnęło łbem o mur, iże słychać było trzask łamanych kości. Nocny łowca dobrał się do wrażliwego podbrzusza istoty, która przeszkadzała we właściwym polowaniu, by przypieczętować śmierć mimowolnego ochroniarza pijaczyny. Z bebechów trysnęła czarna maź, nieco tylko przypominająca zwierzęcą juchę. Obrzydlistwo! Wilk otrząsnął się z glutowatej posoki i pognał za szlachciurą, który został przez Mistrza odprawiony do domu. Ścigając alkoholika, natknął się na jegomościa ustrojonego w szaro-bury płaszcz i kapilinder jak don Pablo z dalekich stron, które w życiu zaznały może ze dwa słoneczne dni.
W końcu udało się dorwać otumanionego kompana wylewnego elfa. Wilk, przystępując do ataku, dał sygnał kotu, puszczając w eter kolejny komunikat:
- Dziwaczny pchlarz gryzie piach, teraz czas na pijaczka! Krwawą orgię czas zacząć.
Zakamuflowany łyk, wyglądający na szpiega, co Medard mógł spostrzec dzięki pracy z własnymi wywiadowcami, których agenci przyoblekali się w równie nijakie stroje, łatwo stapiające ich właścicieli z tłem, nic sobie nie zrobił z nocnego łowcy ścigającego pijusa. Ot, zdziczały pies, a może i wilk połasił się na łatwy kąsek. Los szlachciury wydawał się przesądzony, gdy Medard zaatakował go w pobliżu pierwszego węgła.
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości