Las Driad[Skraj lasu] Wilk w skórze człowieka

Kraina baśniowych stworzeń, gdzie mgliste polany i rozległe lasy zamieszkują majestatyczne pegazy i jednorożce, a gdzieś w głębokimi lesie spotkać możesz cudownie piękne, leśne Driady. To właśnie w tym lesie położony jest wielki Jadeitowy Pałac Królowej Driad i ich święte miasto ze Źródłem Nadziei i Ołtarzem Nocy.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Chciał dodać otuchy pozostającym na polanie i uświadomić, że to dalej będzie on, że będzie się starał i nic się nie powinno stać. Jednakże, zdawał sobie sprawę, że to wszystko z jego powodu i jakoś odebrało mu to tę chęć. Luka w końcu zebrał się i wyruszyli.

Powoli, zdecydowanie zbyt wolno mijali drzewa. Ściółka chrzęściła pod łapami i stopami obu wilków. Zdawał sobie sprawę, że przebyta przez nich odległość nic nie znaczy, ale sam czułby się lepiej, gdyby zwiększyli dystans. Nie widać było, ani nie czuć żadnych oznak życia, tak jakby wszystkie żyjące istoty schowały się przed tym, co grasuje podczas pełni.

Gdy zatrzymali się, niedaleko skały i starego legowiska borsuka, Luka zdjął pelerynę i opowiedział mu co powinien zrobić. Szczerze powiedziawszy to Skierra już parokrotnie starał się opanować wszystko, co przynosiła pełnia. Nigdy jeszcze mu się to nie udało. Zawsze świecąca tarcza zyskiwała nad nim władzę, nie pozwalając mu na nic. To co robił do tej pory podczas pełni było zwykłym instynktem, zwierzęcym odruchem. Człowieczeństwo ulatywało i wracało dopiero za dnia. Nie potrafił nic na to zaradzić. A Luka, kazał mu najzwyczajniej w świecie się opanować, tak jakby myślał, że nigdy tego nie spróbował.
Postanowił stać w miejscu, tak jak stał, niewzruszenie czekając, aż pokaże się księżyc. Oczekując na ten moment, nieustannie starał się zmotywować, by zachować to czym jest i nie dać sobie tego wyprzeć. Musiał wytrzymać, to było tylko w jego interesie, by sobie poradzić.

Wtedy chmura odsłoniła niemal w pełni okrągłą tarczę księżyca, która zalała bladą poświatą cały świat.
Skierra poczuł narastającą w nim falę podniecenia. Fala ta nie byłaby sama w sobie zła, gdyby tylko dało się ją zatrzymać. Próbował z całych sił zdusić to uczucie, stłamsić je. Ale ta fala była jak narkotyk. Rozchodziła się po żyłach, powoli i nieubłaganie, zatruwając umysł. Z całych sił zmusił się do powstrzymania jej, wbijając pazury głęboko w ziemię.
Nagle poczuł na całym ciele ból, tak jakby ktoś nacinał go ze wszystkich stron żyletkami, nasączonymi narkotykowym podnieceniem i instynktem. Przyspieszały jeszcze działanie tego wszystkiego, a paraliżujący ból niemal uniemożliwiał zatrzymanie go. Wiedział już, że na pewno nie utrzyma kontroli. Nie był w stanie.

Luka mógł wtedy zobaczyć, jak wilk wił się na ziemi, starając się powstrzymać ból. Widział, jak rzucał się, to zawracał, obijał o drzewa. Wreszcie, zobaczył jak Skierra przyparł się do skały, od strony, z której nie mogły dosięgnąć promienie księżyca i usłyszał cichy, zbolały charkot:
- Po..móżż...
Awatar użytkownika
Luka
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luka »

Gdy tylko tarcza księżyca wychyliła się za chmur, pobratymiec zaczął się wić z bólu. Cóż... nie oczekiwał cudów, bo sam długo dochodził do opanowania zwierzęcych instynktów. Nie trzeba więc było mu powtarzać dwa razy co ma robić. Niemal od razu znalazł się przy wilku i przygwoździł go do ziemi na tyle mocno, by się nie wyrwał, ale by go nie skrzywdzić.
- Uoh... źle to wygląda... - syknął czując, że może mieć problemy z utrzymaniem Skierry do czasu aż mu przejdzie. Postanowił przemówić mu do rozsądku.
- Opanuj się do cholery! Pomyśl o swojej przeszłości jako człowiek! Przypomnij sobie coś bliskiego ze swojego ludzkiego życia! - krzyknął na całe gardło do lykana. Miał raczej marne szanse na to, że coś to da ale zawsze warto spróbować.
Awatar użytkownika
Rhian
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rhian »

Rhian przez chwilę obserwowała oddalającą się dwójkę. Strach ją sparaliżował. Nie wiedziała czy powinna ruszyć za nimi, czy uciekać w inną stronę. Teraz wszystko się jej pomieszało. Była zagubiona. Zerknęła w kierunki, gdzie niedawno zniknęły oba wilkołaki i zaraz spojrzała w górę. Poświata księżyca delikatnie błyszczała zza chmur.
Niewiele się zastanawiając złapała za swój plecak i ruszyła w stronę Luki i Skierry. Szła dość szybko, uważnie rozglądając się na boki. Robiło się coraz ciemniej, elfka nie słyszała jednak odgłosów jakie wydają nocne stworzenia. Nie było pohukiwania sowy, ani szelestu ściółki potrącanej przez nieuważnego lisa czy borsuka. Nawet wiatr przestał poruszać liśćmi. W lesie zapanowała absolutna cisza, tak jakby cała natura została zahipnotyzowana przez srebrny glob. Elfka ostrożnie stawiała kroki, by nie przerwać tego nienaturalnego, ale jakże fascynującego bezgłosu.

Cisza... Rhian skradała się pośród drzew. Nie była pewna czy dróżka, którą obrała była tą właściwą. Nie zauważyła ani śladu wilkołaków. Powoli traciła nadzieję, że ich odnajdzie. Zaczęła nawet zastanawiać się nad powrotem do obozu. Tam mogłaby poczekać do świtu. Ruszyła w lewo, lekko odbijając od ścieżki, którą cały czas kroczyła. Rozejrzała się jeszcze raz, uważnie nasłuchując. Cisza...

Nagle coś usłyszała. Nie była pewna czy było to skomlenie czy warkot, jednak śmiało mogła stwierdzić, że odgłos wydał któryś z wilkołaków. Ruszyła w stronę krzaków zza których wydawał się ten dźwięk wydobywać.
Na niewielkiej polanie, która kończyła się skałą znajdowały się wilkołaki, których szukała. Światło księżyca, który zdążył już wychylić się zza chmur, nie dosięgało ich. Głaz szczelnie ukrywał oboje w cieniu, jednak Rhian nie miała problemu by ich rozpoznać. Skierra był przygwożdżony do skały, a Luka z całych sił go do niej przyciskał. Ten drugi szczekał bardzo głośno, wydawało się, że rozkazuje pierwszemu. Elfka spojrzała na unieruchomionego, w momencie gdy odwrócił pysk w jej stronę. Ich oczy ponownie się spotkały, tak jak przy ognisku, jednak w tej chwili Rhian dostrzegła małe ogniki szaleństwa czające się w kącikach złotych ślepi.
Stanęła w bezruchu, tak jakby jego wzrok potrafił zamieniać w kamień, jedynie jej oczy rozszerzyły się, a plecak, który do tej poty trzymała w dłoniach upadł na ziemię z cichym brzękiem.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Poczuł, jak Luka łapie go i przyciska do skały. Był unieruchomiony, nie mógł się ruszyć, ani jakoś uśmierzyć bólu. Ale jeszcze pamiętał, że musi z tym walczyć, że nie może pozwolić na to by pełnia odebrała mu... Ale, co miałaby mu odebrać? Jeśli przestanie się opierać, przestanie odczuwać ten okropny ból, od którego nie było innej ucieczki. Co jeszcze miałby stracić? Był wilkiem, od zawsze tak było, i po pełni dalej nim będzie. Co jeszcze mógłby stracić?
Ból zaczął powoli słabnąć. Skierra odczuł ulgę, gdy ostre żylety przestały się imać jego skóry. Przestał uderzać łbem o głaz. Wyrywać się Luce również zaprzestał, czuł, że jest taki jak on i nie musi się go obawiać. Mężczyzna krzyczał coś do niego, ale jakoś prawie wszystkie słowa utonęły jakby we mgle, która zamiast wzroku blokuje słuch. "Człowiek? Szycie?" zrozumiał. Nie wiedział, o co tak naprawdę mu chodziło, przecież tu nie było ludzi. Nikt też raczej nie szył, więc spojrzał na niego zaskoczony.

Nagle zrozumiał. W powietrzu, przetaczał się powoli i leniwie zapach. Dopiero teraz dotarł i do jego nozdrzy. Zapach miał w sobie coś duszącego, ale nie wydawał się być pochodzącym z natury. Ten zapach... to było coś zupełnie, zupełnie nowego. Ale mimo to wiedział do kogo on należy. Jego właścicielem, był nie kto inny, jak człowiek, który nieopatrznie zapuścił się do lasu w nocy. Na dodatek był zaledwie paręnaście kroków dalej. Spojrzał w tamtą stronę i ujrzał twarz samicy, wpatrującą się w niego. Nie wytrzymał.

Nie wiedział, po co jeszcze jest trzymany. Przecież chyba i on chciał dorwać człowieka, który się tam chował. Chyba że to był sprawdzian, w którym miał pokazać jak wiele potrafi.
Sprężył się i z użyciem wszystkich mięśni wyślizgnął się z uścisku Luki. Chciał mu pokazać, że jest równie silny co on. Gdy tylko udało mu się wyrwać, odepchnął go i rzucił się biegiem na człowieka. Dopadł do niej i przewrócił ją na plecy. Zaczął warczeć, demonstrując swoją siłę. Już miał zabrać się za swą ofiarę w tryumfie zwycięstwa, gdy zauważył jedną rzecz.
Na jego łapie zwisał malutki, drewniany przedmiot. Nie pamiętał, skąd był, ale wiedział, że żywi do niego ogromny sentyment. Ale nie tylko to go powstrzymało. Drewniany krzyżyk emanował błękitną poświatą, która zdawała się pochodzić z jego wnętrza. Wtedy przypomniał sobie.

Był w klasztorze. Surowe mury otaczały go z każdej strony. Ceglany budynek mieszkalny stał przy samym wejściu, po jego prawej stronie. Po lewej, był mały park, w którym stały ławeczki, na których mnisi przysiadali i rozmawiali w wolnym czasie. Dalej stała jadalnia, z prostymi stołami i krzesłami. Wreszcie, naprzeciwko wejścia, olśniewała swoim urokiem piękna katedra. Każda wieża, krawędź, czy pusta przestrzeń były pięknie przyozdobione wszelakimi zdobieniami, witrażami i portykami. Na środku był piękny, wykonany z mosiądzu portal, którego odrzwia były otwarte na oścież i zapraszały do środka.
Skierra poprawił swój lekko wygnieciony habit. Ruszył przed siebie, zmierzając ku wejściu do katedry.

Tymczasem prawdziwy Skierra wpatrywał się w przestrzeń niewidzącym wzrokiem, nic sobie nie robiąc z osoby pod nim. Nawet jeśli Luka nie zdążył do tej pory dobiec na miejsce, to pewnie nawet nie zauważył nagłej zmiany w jego zachowaniu. Zapewne też samica nadal czekała aż zginie, lub już zaczęła się wyrywać. A on, Skierra dalej stał niewzruszenie...
Awatar użytkownika
Luka
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luka »

Jak nagle Skierra wił się z bólu, tak nagle przestał. Nie był to dobry znak. Jakby tego było mało, Rhian zignorowała prośbę Sweringa i przylazła tu do nich. Wywołało to reakcję, której Luka najbardziej się obawiał: żądzę krwi. Pobratymiec wyrwał mu się i rzucił się na na dziewczynę. Zabójca zaklął w myślach. "Cholera jasna, nie pozostawia mi wyboru" - pomyślał, przygotowując się do Furii. Wszystkie mięśnie wilkołaka błyskawicznie się napięły, a ten skoczył jak na sprężynach, rzucając się na Skierrę. Udało mu się odrzucić drugiego wilkołaka od Rhian i przygwoździć plecami do ziemi, zanim zdążył w ogóle ją zranić. Wtedy zauważył coś dziwnego, mianowicie wzrok pobratymca nie był dziki jak to zazwyczaj bywało u niepanujących nad sobą wilkołaków. Był raczej pusty, bez wyrazu. Była to dobra wiadomość bo znaczyło to, że coś sobie przypomniał z poprzedniego życia. Coś musiało mu to przypomnieć, a Luka musiał to szybko znaleźć. Niemal od razu uwagę lykana zwrócił świecący błękitną poświatą krzyżyk. "Aha! Więc byłeś mnichem w przeszłości" - pomyślał Luka, natychmiastowo chwytając za nadgarstek Skierry, wystawiając go wraz z krzyżykiem w zasięg jego wzroku.
- Popatrz uważnie na ten przedmiot. Co ci on przypomina? - powiedział starając się mówić te słowa spokojnie. Nie miał pewności czy uda mu się przywrócić pobratymcowi świadomość w ten sposób, ale warto spróbować.
Awatar użytkownika
Rhian
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rhian »

Nagle poczuła uderzenie, leżała na ziemi niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Nad sobą widziała morze kłów. Dwa rzędy wielkich zaostrzonych sztylecików, które w niezmiernie szybkim tempie zbliżały się do jej szyi. Pazury bestii powoli przebijały się przez płaszcz i przyszpilały ją do mokrej ziemi. Rhian nie była nawet zdolna do zrozumienia w jakiej sytuacji się znalazła. Nie wiedziała co się dokładnie stało. Leżała patrząc na zbliżające się zębiska. Wszystko to trwało ułamki sekundy, jednak elfce wydawało się, że ciągnie się to bez końca.
W pewnym momencie sztyleciki znikły. Przed sobą miała ciemnie niebo i wielki srebrny księżyc. Uświadomiła sobie, że przez cały ten czas wstrzymywała oddech. Głośno wypuściła powietrze i zaczęła głęboko oddychać. Zrozumiała, że chwilę wcześniej była bliżej śmierci niż kiedykolwiek wcześniej. Jeszcze nigdy się tak nie bała. Jeszcze nigdy nie czuła się tak bezbronna. Z przestrachem spojrzała w bok. Bała się, że wilkołak zaraz ponownie się na nią rzuci, jednak tym razem wielkie zęby nie zatrzymają się przed jej szyją a dotrą do celu, jaki sobie upatrzyły.
Pomyliła się. Wilkołak nie miał zamiaru jej atakować. Wzrok utkwił w krzyżyku, który miał zawieszony na łapie. Luka przytrzymywał go tak, by Skierra miał na niego idealny widok. Przedmiot musiał mieć jakąś magiczną moc, ponieważ wilkołak przyglądał się mu jak zahipnotyzowany.
Rhian spoglądała niespokojnie w tamtą stronę nie poruszając się. Bała się, że jej ruch może sprawić, że magia krzyżyka przestanie działać. Tylko klatka, nad którą nie panowała, podnosiła się szybko i opadała.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

W środku było bardzo ciemno, pomimo dużych witraży z każdej strony, przez które przedostawało się jednak zbyt mało światła, by dobrze zalać nim świątynię.
Patrząc na zdobienia z zewnątrz, odnosiło się wrażenie, że świątynia, jak i klasztor są ogromnie bogate. Ale i tak były one niczym, w porównaniu do tego co było w środku. Na kolumnach po bokach nawy głównej pięły się jak węże złote pnącza winorośli. W nawach bocznych pełno było ołtarzy, poświęconych co większym świętym. Było bardzo wiele obrazów, namalowanych przez takich mistrzów, że wyglądały jak okna na świat niebios. Ale największe wrażenie robił ołtarz. Cały wyłożony złotem i srebrem, mienił się w nikłych promieniach słońca przechodzących przez witraże. Wzory ukazywały co poniektóre sytuacje ze świętej księgi, przy czym wyglądały całkiem jak żywe.

Skierra usiadł w jednej z naw bocznych, tak jak już kilku mnichów i zaczął się modlić. Modlił się tak długo, że stracił poczucie czasu i nie wiedział, która jest godzina.
O upływie czasu przypomniał sobie, kiedy nad uchem usłyszał cichy szept:
- Niech będzie pochwalony.
- Na wieki wieków - odpowiedział Skierra do sługi świątynnego. Musiało to być coś ważnego, ponieważ w świątyni nikt nie śmiał rozmawiać.
- Przyszedł list dla bożego sługi - oświadczył mężczyzna, po czym wręczył mu wiadomość w ozdobnej kopercie. Sam potem odszedł, bez słowa na pożegnanie.

Nie wiedział, kto mógł do niego napisać, nikt z jego wioski nie znał miejsca, w którym stał klasztor. Wątpliwe też było, żeby ktokolwiek z niższych sfer mógł wysłać list w kopercie zdobionej w złote paski. Odwrócił kopertę, ale na żadnej ze stron nie podpisał się nadawca.
Chcąc sprawdzić, kto i w jakiej sprawie do niego napisał, zmówił jeszcze jedną krótką modlitwę i wyszedł ze świątyni.
Był już późny wieczór i niewielu mnichów przechadzało się jeszcze po drogach w klasztorze. Ale światła wciąż było dość, by móc się doczytać. Skierował swe kroki w stronę parku. Usiadł na swojej ulubionej ławce pod wierzbą i zerwał pieczęć. Wysunął kartkę pergaminu i pióro, które musiało tu wpaść nadawcy przez przypadek.

Na dużej karcie pergaminu widniały tylko dwa zdania: "Twa historia należy do ciebie. Napisz ją.". Pod spodem była pusta karta.
- I to tyle? - zapytał sam siebie, zaskoczony, że coś co wyglądało na tak ważne, okazało się być zwykłym żartem. Ale dalej czuł, że ten list to coś ważnego, że powinien coś w związku z nim zrobić. Te słowa były jak gdyby pozwoleniem, na to by sam pokierował swoim życiem. By sam wyznaczył jego kierunek. Zapamiętał dokładnie słowa na kartce. Chciał ją już schować, ukryć gdzieś, lecz jakby samo z siebie w jego dłoni pojawiło się pióro. "Napisz ją." przypomniał sobie polecenie z listu. A potem dotknął koniuszkiem narzędzia pisarskiego kawałka pergaminu.

Otworzył oczy. Zaraz potem zamknął je, nie będąc pewnym, co dokładnie widzi. Potem otworzył jedno oko. A może ślepie?
Patrzył swoim prawym okiem. Widział dalej park, ale nie czuł swojego ciała. Nie mógł też zapomnieć, co zobaczył drugim okiem, tamten świat, jak ze snu. Tutaj było tu, naprawdę... Ale, czemu nie czuł samego siebie? Nie słyszał dochodzących go dźwięków. Więc, czy to na pewno była prawda? Zamknął oko i otworzył drugie.
Zobaczył krzyżyk wiszący na jego łapie. Bujał się lekko na sznureczku, przytrzymywany przez Lukę. Sam wilkołak zaś stał obok, przygważdzając go do ziemi i dalej krzyczał coś, ale on nie usłyszał niczego. Po prostu widział, w jakiej jest sytuacji... To nie była prawda. To tylko sen, koszmar, który zaraz przeminie... Musiał się po prostu obudzić. Otworzył dwoje oczu.

Wtedy zobaczył jednocześnie obie sceny. Widział pióro, zastygłe w bezruchu nad kartką pergaminu. Widział też drzewa, oświetlone bladą poświatą księżyca. Widział ławeczkę i kawałek pergaminu. Widział leżącą Rhian, która wyglądała, jakby potrzebowała pomocy. Oba obrazy nakładały się na siebie, tak, że nie wiedział, który jest prawdziwy. Nie wiedział, co jest prawdą, a co iluzją. Nie wiedział też, który obraz jego samego jest tym prawdziwym nim. Kim tak naprawdę był?
Nie wiedział kim był ani gdzie był. Wiedział tylko, że powinien pomóc dziewczynie, wesprzeć ją dobrym słowem. Ale tamten obraz pokazywał go jako wilka. Nie mógł jej tak pomóc, najwyżej zaszkodzić...

Wtedy zrozumiał, dlaczego widzi oba te obrazy. Na obydwu był on, obydwa były prawdziwe. "Twa historia należy do ciebie. Napisz ją." zadźwięczały w jego umyśle słowa listu. Dano mu wolność, wolność ponad przeznaczeniem. Zrozumiał, że sen jest prawdą, ale on, może śnić tak jak on tego chce. Mógł być człowiekiem. I wesprzeć Rhian.

Skierra otworzył ślepia. Dalej był przyciśnięty do podłoża przez Lukę i nie bardzo miał sposobność by się poruszyć. Ale i też nie czuł takiej potrzeby, nie musiał się wyrywać. Miał wrażenie, że dalej zachował swoją świadomość, a pełnia mu jej nie ukradła.
Dalej czuł ból we wszystkich mięśniach, tak jakby wykonał zbyt wielki wysiłek, oraz w kościach, które bolały jak u starca. Mimo tego nie czuł wcale potrzeby by ulec. Potrafił wytrzymać, mimo iż pewnie dalej wił się w konwulsjach.
Teraz jego priorytetem było, by w pełni uzyskać kontrolę nad swym ciałem, by udowodnić, choćby przed samym sobą, że jest w stanie to zrobić. Pragnął również przeprosić dziewczynę, za to co się stało, bo czuł się z tego powodu winny. Nie wiedział jeszcze jak, ale miał nadzieję, że Rhian mu wybaczy...
Awatar użytkownika
Luka
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luka »

Skierra zdawał się powoli wracać do siebie. Świadczył o tym fakt, że nie wyrywał się i patrzył w miarę przytomnie na niego i krzyżyk, co dobrze wróżyło.
- Ej... rozumiesz co mówię? Dobrze się czujesz? - zapytał nieco rozluźniając uścisk, wciąż jednak pozostawiając go na tyle mocnym, by pobratymiec nie wyrwał się z niego. Jeśli Skierra faktycznie nad sobą zapanował, to przynajmniej na razie niebezpieczeństwo zostało zażegnane. No właśnie na razie... nie wiadomo jak to będzie gdy przyjdzie kolejna pełnia, ale tym się będą przejmować potem. W tej chwili należało się upewnić czy pobratymiec nie stanowi zagrożenia dla nich. Kątem oka spojrzał na Rhian, wyglądało na to, że dziewczynie nic nie jest, ale jest mocno wystraszona. Nic dziwnego, w końcu była o włos od śmierci, choć tak naprawdę na własne życzenie. "Ma szczęście, że nic jej nie jest" - pomyślał wracając do Skierry, mając nadzieję, że nagle mu się nie będzie wyrywać.
Awatar użytkownika
Rhian
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rhian »

Jej wzrok cały czas pozostawał utkwiony w wilkołakach. Powoli dostrzegała zmianę w wyrazie pyska Skierry, z jego oczu znikło szaleństwo i furia, a został tylko spokój. Luka jednak dalej nie wypuszczał go z uścisku. Elfka patrzyła na scenę nie bardzo pojmując wszystko co widzi. Powieki zaczęły jej ciążyć i po kilku chwilach opadły, a Rhian nie podjęła żadnych działań by się temu przeciwstawić. Straciła świadomość.

- Mamo, mamo! - Wbiegła do pomieszczenia trzymając przed sobą wielki dzbanek. - Zobacz ile jeżyn nazbierałam. - Zadowolona z siebie podała naczynie matce, która ostrożnie odstawiła je na stół.
- Zobacz jak ty wyglądasz... - Kobieta, nazywana matką, delikatnie wyjęła kilka drobnych gałązek i listków z włosów córki. - Powinnaś bardziej na siebie uważać.
- Zrobisz z nich placek? Ten mój ulubiony? - Kilkunastolatka zdawała się w ogóle nie zwracać uwagi na karcące spojrzenia matki i zabiegi, które miały doprowadzić ją do względnego ładu.
- Maaamoo... proooszę - nie dawała za wygraną mała.
Kobieta uśmiechnęła się tylko i pokiwała głową.
- Dobrze, moja mała Rhian, niech będzie. Zrobię ten placek. - Czule pocałowała dziewczynkę w czoło.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Gdyby tylko potrafił, tak jak to robił Luka, zmieniać postać. Dla przyjaciela, bo za taką właśnie osobę go uważał, było to jak zmiana ubrania. On jednak, mimo najszczerszych chęci nie potrafił sprawić, by jego ciało choć odrobinę się zmieniło.
Zamiast tego, po prostu czuł się wyczerpany i obolały. Tak zmęczony fizycznie i psychicznie nie był już od dawna, sam nawet nie pamiętał ile czasu już upłynęło. Bolał go nawet ogon, co nie zdarzyło mu się jeszcze nigdy. Nie miał pewności, czy w jakiś sposób nie obił go sobie, będąc nieprzytomnym.
Zdał sobie teraz w pełni sprawę z tego, co się wydarzyło, gdy szarpał się bez opamiętania. Wiedział, że Rhian leży tam, z jego powodu, wiedział, że to właśnie on ją tam powalił. Ale teraz, pomyślał, że może jednak było gorzej. Z tej odległości nie widział, w jakim jest stanie i obawiał się, że mógł ją poranić, albo zrobić jej coś jeszcze gorszego. Wolał nawet nie myśleć, o tym, co mogło się właśnie wydarzyć. Nagle do jego nozdrzy doleciał zapach krwi. Miał szczerą nadzieję, że nie była to ludzka krew. Musiał to sprawdzić, upewnić się, że dziewczynie nic się nie stało. Gdyby okazało się, że on... Już na zawsze uważałby się za potwora. I nic, co mogłoby się wydarzyć, nawet zdjęcie z niego klątwy nie zmieniłoby tego.

Szarpnął się w uścisku. Luka jednak nie zorientował się o co mu chodziło i złapał go mocniej. Szarpnął się jeszcze raz, ale nie przyniosło to zamierzonego skutku. Chyba nigdy nie pragnął być człowiekiem bardziej niż wtedy. W tej postaci nikomu nie potrafił pomóc i ubolewał nad tym, iż nie potrafi tego zmienić.
Szarpnął się ponownie, zapominając całkiem o tym, iż może oznajmić wilkołakowi co zamierza. Ten pewnie by go puścił, ale Skierra na śmierć zapomniał o swej zdolności komunikacji. Wtedy właśnie, zmęczenie, które czuł wcześniej wzmogło się, do tego stopnia, że czuł pieczenie w mięśniach, oraz kościach. Nie był to jednak ból, jakiego można by się spodziewać, bo... Wydawało mu się, że jest on przyjemny. To co czuł, wzmagało się coraz bardziej, a on wił się, uwięziony w żelaznym uścisku Luki. Nie wiedział co się z nim znowu dzieje, ale miał nadzieję, że nie jest to kolejna senna podróż.
Krzyżyk wciąż pulsował lekko bladoniebieskim światłem. Pomyślał, że to co się wydarzy nie może być niczym złym. W jaki sposób mogłoby być? Przecież, czuł ze sobą obecność Tego, któremu był poświęcony. Nie mogło być źle...
Zawył. Paliły go płuca, jakby miał w nich ogień. Nie potrafił przestać. Wszystko jakby się rozmazywało, obraz stawał się niewyraźny. Miał wrażenie, że jego własne wycie zmienia tonację, że słabnie i cichnie. Nie wiedział co się stało. Gdy tylko wycie ustało, zorientował się, że coś jest nie tak.

Podparł się jedną ręką. Nadal czuł się obolały, ale tym razem było to skutkiem dość agresywnych zapasów, a nie magii. Czuł się zupełnie inaczej niż wcześniej...
Wtedy zorientował się, co się stało. Pod łapą... Nie, pod ręką czuł dużo wyraźniej niż zazwyczaj leśną ściółkę. Nie miał sierści, tylko naga skóra. I nawet nie tyczyło się to tylko ręki. Całe jego ciało stało się... Ludzkie. Dyszał ciężko, ale uśmiechał się. W końcu, udało mu się! Dokonał przemiany!
Luka puścił go. Może dlatego, iż teraz wyglądał bardziej opanowanie, lub po prostu mniej niebezpiecznie. Powód nie był istotny. Podniósł się i zachwiał na nogach. Dopiero gdy podparł się o drzewo, poczuł się trochę pewniej.
- Rhian... - wycharczał ochryple. - Nic... ci?
Awatar użytkownika
Luka
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luka »

"Uff... udało się", pomyślał Swering, puszczając pobratymca. On sam padł plecami na ziemię pozwalając by efekty Furii minęły same. Tymczasem Skierra podniósł się chwiejnie, po czym skierował się do Rhian. Luka zauważył, że dziewczyna straciła przytomność. Ignorując ból po Furii wilkołak wstał i wyprzedzając chwiejącego się Skierrę znalazł się przy dziewczynie. Obejrzał ją dokładnie, ale nie znalazł żadnych obrażeń.
- Nic jej nie jest. Po prostu zemdlała - poinformował drugiego lykana, następnie niesamowicie delikatnie jak na tak dużą żądną krwi bestię wziął omdlałą dziewczynę w ramiona.
- Lepiej wracajmy do obozu. Załóż moją pelerynę. Jest trochę przyduża, ale na razie będzie musiała ci wystarczyć, do czasu aż załatwię ci coś do okrycia.
        Po tych słowach Luka skierował się do obozu. Gdy dotarli na miejsce, wilkołak położył nieprzytomną dziewczynę na ziemi, po czym zaczął grzebać w swojej torbie. W końcu wyciągnął bukłak z winem, który tym razem miał posłużyć w nieco innym celu. Swering wrócił do ludzkiej postaci, zębami odkorkował bukłak, po czym przyklękną przy nieprzytomnej dziewczynie wodząc otwartym bukłakiem przy jej nosie by ją ocucić.
- Muszę przyznać, że mieliśmy wiele szczęścia. Gdyby się nie pojawiła, mogło by się to potoczyć całkiem inaczej - powiedział kontynuując czynność.
Awatar użytkownika
Rhian
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rhian »

- Mamo? Mamo! Nic ci nie jest?
Dziewczynka spoglądała na siedzącą kobietę. Ta jednak nie odpowiedziała, oczy miała przymknięte, jakby spała.
- Mamo! - pisnęła jeszcze raz mała. - Mamusiu...
Kilkunastolatka zaczęła delikatnie ciągnąć matkę za rękaw, po chwili robiła to mocniej.
- Mamo proszę, obudź się...


- Co...? Gdzie...?
Rhian spojrzała na Lukę i bukłak z winem. Delikatnie zmarszczyła nos, bo zapach robił się dość nieprzyjemny.
- Gdzie jesteśmy? Co się stało? Gdzie mój plecak? - zarzuciła go pytaniami. Odsunęła delikatnie manierkę z alkoholem i rozejrzała się dookoła. Zauważyła, że są z powrotem w obozowisku, przy ognisku, tam, gdzie się poznali. Ogień już powoli przygasał. Spojrzała nad nim i zamarła widząc mężczyznę okrytego peleryną.
- Czy... czy to... - Zamarła. Słowa ugrzęzły jej w ustach. Przyglądała się osobie niezdolna wydobyć z siebie głosu. Obserwowała go zdziwiona i zaskoczona. Mężczyzna był wzrostu Luki, jednak wydawał się mniej umięśniony. Miał bardzo jasne włosy i dość duże usta. Elfka starała się znaleźć jakieś podobieństwa między człowieczą, a wilkołacką formą Skierry. Bo co do tego, że to właśnie Skierra nie miała wątpliwości.
Powoli usiadła na ziemi dalej nie odrywając wzroku od mężczyzny. Elfka nie zauważyła niczego oprócz okrywającej go peleryny. Musiał być nagi. Powoli starała się poskładać fakty. Starała się przypomnieć sobie co takiego stało się zanim zemdlała. Jednak jedyne co pamiętała to wielkie, złote ślepia wilka wpatrujące się w nią.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Wciąż był oszołomiony. Starał się dojść do dziewczyny, by sprawdzić, czy nic jej się nie stało. Został jednak uprzedzony przez Lukę, który powiedział mu, że Rhian po prostu zemdlała. Ale nie poprawiło mu to za bardzo nastroju, bo wiedział, że to z jego winy. Ktoś mógłby pomyśleć, że on stara się winić się o wszystko co się da, co było w gruncie rzeczy trochę prawdą. On po prostu patrzy na świat, starając się wyobrazić go sobie bez swojej obecności. W ten sposób właśnie, uznawał, że większość złych rzeczy dziejących się dookoła niego, dzieje się z jego przyczyny.
Gdy wilkołak pożyczył mu swoją pelerynę, podziękował. Dopiero wtedy zorientował się, że jest zupełnie nagi. Ale z jakiegoś powodu mu to nie przeszkadzało. Z uwagi na Rhian założył ją jednak na siebie, starając się by zakryła jak najwięcej.

Posłusznie poszedł za wilkołakiem niosącym dziewczynę. Trochę się jeszcze chwiał na nogach, ale wiedział już mniej-więcej, jak powinno się chodzić. Lykantrop znacznie go wyprzedził, ale on nie śmiał nawet prosić o to by na niego poczekano. Czuł się już wystarczająco głupio, że sprawił tyle problemów.

Luka położywszy Rhian na trawie ocucił ją zapachem wina ze swego bukłaka. Był to dość nietypowy sposób, bo lepiej chyba byłoby wylać na nieprzytomną trochę wody. Jednak ten sposób również zadziałał, a dziewczyna rozejrzała się po obozie. Gdy jej wzrok, zatrzymał się na nim, powiedział do niej, pierwszy raz bez korzystania z tłumacza:
- Przepraszam cię. Nie powinienem cię tak narażać. Czy... mogłabyś mi wybaczyć?
Awatar użytkownika
Luka
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luka »

Gdy tylko dziewczyna odzyskała przytomność, Swering uśmiechnął się.
- Witamy wśród żywych - powiedział, zamykając delikatnie odepchnięty bukłak. Dziewczyna zaczęła zasypywać wilkołaka pytaniami, rozglądając się po obozie aż natrafiła wzrokiem na drugiego zmiennokształtnego.
- Tak to jest Skierra w swojej naturalnej, ludzkiej skórze - odpowiedział na niewypowiedziane przez Rhian pytanie. W tym momencie drugi lykan zaczął przepraszać za całe zdarzenie, na co Luka tylko parsknął.
- Nie masz za co jej przepraszać. Napędziłeś jej tylko strachu i to wszystko. Zresztą jeśli już ktoś by miał ją przepraszać to ja. Powinienem zachować większe środki ostrożności, by nie dopuścić do takiej sytuacji - powiedział podnosząc się, po czym przybrał wilczą formę.
- Idę poszukać tego plecaka. Zaraz wrócę - powiedział do zebranych. Nawet jako wilk umiał rozmawiać w ludzkiej mowie, co było zasługą lat praktyk. Dotarcie na polanę długo nie trwało, znalezienie plecaka tym bardziej. Swering szybko więc wrócił do obozu i położył plecak pod nogi Rhian.
- Proponuję zdrzemnąć się odrobinę i ruszyć w drogę. Nie wiem jak wy, ale jak tylko wstanę wyruszam do Fargoth.
Awatar użytkownika
Rhian
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rhian »

- Witamy wśród żywych. - Na te słowa elfka uśmiechnęła się lekko w stronę Luki. Wilkołak zaraz pośpieszył z odpowiedzią na pytanie, którego jeszcze nie zadała. Pokiwała głową patrząc już w stronę Skierry.
- Dobrze cię widzieć w ludzkiej postaci. - Uśmiechnęła się nieśmiało do wilkołaka. Cieszyła się, że może zobaczyć jak wygląda jako człowiek, a co najważniejsze, że wreszcie będzie mogła go zrozumieć.
Po pytaniu Skierry o to, czy mogłaby mu wybaczyć pokręciła przecząco głową. Już chciała coś powiedzieć, jednak Luka ją ubiegł. Po słowach drugiego lykantropa opuściła wzrok ponownie kręcąc głową.
- To ja przepraszam - zaczęła cicho. -Powinnam była poczekać tutaj, tak jak powiedzieliście. To co zrobiłam było bardzo głupie i gdyby coś mi się stało, to byłaby tylko moja wina. - Podniosła wzrok i spojrzała najpierw na Lukę, a później na Skierrę. Patrzyła mu chwilę w oczy.
- Przepraszam - powiedziała prawie szeptem.

Odprowadziła biegnącego w stronę lasu wilka wzrokiem. Nie trwało to długo, ponieważ błyskawicznie znikł jej z pola widzenia - był bardzo szybki. Poprawiła się na swoim miejscu i podciągnęła kolana pod brodę. Zerknęła na mężczyznę okrytego płaszczem. Cisza między nimi trwała przez kilka chwil. Obserwowali się nawzajem. Po jakimś czasie elfka postanowiła przerwać to milczenie.
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku? - zapytała patrząc mu w oczy. Ich kolor był dokładnie taki sam jak ten kiedy był w wilczej postaci. Była ciekawa czy wszystkie wilkołaki posiadają taką cechę, czy jest to tylko charakterystyczne dla Skierry.

Poczuła, że coś twardego opiera się o jej nogi. Uśmiechnęła się do Luki jednocześnie mocno ściskając plecak.
- Dziękuję - powiedziała z wdzięcznością. Rozsupłała zapięcie torby i zajrzała do środka. Widząc nienaruszony szkicownik odetchnęła z ulgą i pogładziła pieszczotliwie wystający kawałek szkicu. Następnie sprawdziła czy łuk i kołczan są całe i przelotnie zerknęła na resztę rzeczy. Ponownie zasznurowała plecak i podniosła głowę spoglądając na mężczyzn.
- Moja droga prowadzi teraz przez las. Chcę się dostać do Rubidii. Chyba nie będziemy ruszać w tym samym kierunku - odpowiedziała Luce. - Będę wyruszać o świcie. Myślisz, że zostaniesz tutaj do tego czasu?
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Luka całkowicie zaprzeczył, że to on, drugi lykantrop był tutaj winny, chcąc wziąć na siebie odpowiedzialność. Jednak przecież to nie on nieomal zabił Rhian. On właśnie starał się temu zapobiec i gdyby nie łut szczęścia to można było łatwo sobie wyobrazić co mogłoby się wydarzyć. To była jego wina, nikogo innego. Gdyby nie on, zapewne ta dwójka mogłaby już smacznie spać, nawet nie wyobrażając sobie, co mogłoby ich spotkać.
Były takie momenty w jego życiu, że chciałby walić łbem o skałę, dopóki nie pęknie jedno albo drugie. Na szczęście, czy też nieszczęście, wątpliwym było, że przeżyje choć jedno solidniejsze zderzenie, więc pokusa była tym większa. Ale zasady, które osobiście i szczerze wyznawał przez całe życie surowo wzbraniały popełnienia samobójstwa. Nie potrafiłby się sprzeciwić. Ale zastanawiał się, czy to dobrze, że pozostanie przy życiu. Gdyby chociaż nie był potworem...
Uśmiechnął się do dziewczyny, gdy ta go zagadnęła. Nie chciał wywlekać swoich uczuć na zewnątrz, miał nadzieję że nie będzie musiał opowiadać o tym, jak bardzo samego siebie nienawidzi za to, co zrobił. Nie chciał wcale źle, ale nie był w stanie wtedy nad sobą zapanować. I to właśnie siebie winił za tak słabą wolę. Nie potrafił się oprzeć.
Gdy tylko Rhian zechciała wziąć na siebie winę, zrobiło mu się jeszcze głupio. Wiedział, że zaprzeczają faktom, tylko po to, by nie czuł się tak podle. Jednak ich wypowiedzi odniosły całkiem odwrotny skutek i ani trochę nie poprawiły mu nastroju.

Luka przemienił się i pobiegł w las. Skierra nie do końca zorientował się dlaczego, gdyż zatopiony był w swoich myślach. Jednakże to wydarzenie przeniosło jego myśli trochę bliżej rzeczywistości. Usłyszał pytanie, które zadała mu dziewczyna.
- Ja? Tak... dziwnie - stwierdził, odpowiadając. Spojrzał na swoją dłoń i zacisnął palce, jakby sprawdzając, czy są sprawne. Poprawił pelerynę, gdy zorientował się, że trochę się z niego zsunęła. - Chyba tak. Mam tylko wrażenie, że... jestem jakiś inny.
Nie powiedział nic więcej, bo powrócił Luka. Niósł ze sobą plecak, który następnie oddał Rhian. Dziewczyna wręcz z ulgą sprawdziła jego zawartość. Podziękowała Luce, po czym oznajmiła, w którą stronę zmierza.
- Nie będę tutaj zostawał - oznajmił. - Pójdę z tobą - rzekł w stronę Rhian. - Nigdy bym sobie nie wybaczył tego, co zrobiłem tej nocy. Przysięgam, że uratuję twe życie i wyrównam rachunki.
- Ja... mam do was pytanie... - powiedział i od razu poczuł się głupio, że w ogóle zaczął to zdanie. - Jest jakiś sposób na to by... przestać być wilkołakiem? Ja nie mam zielonego pojęcia... - od razu dopowiedział.
Zablokowany

Wróć do „Las Driad”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość