Las Driad[Świątynia Matki] Martwa Natura

Kraina baśniowych stworzeń, gdzie mgliste polany i rozległe lasy zamieszkują majestatyczne pegazy i jednorożce, a gdzieś w głębokimi lesie spotkać możesz cudownie piękne, leśne Driady. To właśnie w tym lesie położony jest wielki Jadeitowy Pałac Królowej Driad i ich święte miasto ze Źródłem Nadziei i Ołtarzem Nocy.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Słysząc to, że Arcykapłanka wie o niej dosłownie wszystkiego i może dowiedzieć się jeszcze więcej poczuła się dość
nieswojo i zakłopotanie zaczęło dobijać się do jej duszy.
Nie wiedziała co na to odpowiedzieć - przecież to przyłapanie, ich a raczej jej na oszustwie. Arven nie robił
nic złego.
- Dziękuję, za pomoc. Jenak muszę spytać - nie jesteś pani zła na mnie, za to że przechytrzyłam chochliki
i centaura, tylko po to aby dostać się do Ciebie?

Nie chciała niczego zepsuć tym pytaniem, jednak natura, która obdarzyła ją taką samą ciekawością jak pięknem,
popchnęła ją do zadania tego pytania.

- Więc jestem gotowa przyjąć twoje cenne rady Arcykapłanko.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

- Ode mnie usłyszysz naprawdę mało rad. W takich sytuacjach lepsza jest praktyka niż zbędna gadanina.
Arcykapłanka ponownie zachichotała, tym razem głośniej. Mimo wszystko echo nie rozległo się po wszystkich ścianach i zakamarkach sali głównej, a sama Cornelia mogła doświadczyć, jakby śmiech rozbrzmiewał w środku jej głowy. Czary czy nie, na pewno nie może się poddawać. Zwłaszcza, że była już tak blisko odkrycia władzy nad własną naturą Nimfy.

- I nie, nie jestem zła za to, co zrobiłaś. Nie chcesz mnie zabić ani skrzywdzić, więc zaufałam ci i pozwoliłam pójść dalej. Nie musisz mi dziękować. Ach! przejdźmy jednak do rzeczy. Pragniesz wolności i kontroli... hm, dobrze. Dostaniesz ją. Przybliż się tylko do mnie.

Krydiana pociągnęła prawą dłonią uchylając lewy bok kremowej kotary. Delikatny materiał zsunął się w bok, lecz tylko na chwilkę aby Cornelia mogła przejść dalej. Kiedy tak zrobiła, firana powróciła na odwieczne miejsce, a spotkanie w cztery oczy mogło odbywać się nadal.

Przed oczyma Nimfy leżała chyba najpiękniejsza z kobiet Naturianek. Długie kruczoczarne włosy opadały prostymi taflami wzdłuż nagiego, kruchego ciała. Dwa wodospady czerni zasłaniały drobne, mało krągłe piersi oraz części ud spod których wystawały drobne włoski. Śliczne żywe oczy Arcykapłanki zabłyszczały wraz z łańcuszkiem zawieszonym przy lewej stopie kobiety.
- Czy jesteś gotowa na swoją przyszłość? - spytała od razu, ciągle leżąc na stercie wielkich, kwadratowych poduszek. Prawdopodobnie stworzone z aksamitu, służyły kobiecie jako łoże i siedzenie w czasie długich dysput.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Przeszła na drugą, jeszcze przed kilkoma chwilami tajemniczą stronę za kotarą. Na wielkich aksamitnych
i zapewne bardzo wygodnych poduszkach leżała Arcykapłanka. Cornelia nie tak ją sobie wyobrażała - myślała, że
będzie o wiele starsza, przynajmniej z wyglądu. Okazała się niezrównanie piękną istotą z której biła zmysłowość.
Cornelia usiadła naprzeciwko niej, spoglądając prosto w jej oczy już bez krzty lęku czy zawstydzenia.
Myślała, że będzie musiała się tłumaczyć z braku świątynnych szat na sobie, jednak teraz wydawało się
to bez większego znaczenia.

- Tak Arcykapłanko, jestem gotowa. To właśnie cel mojej wizyty u Ciebie pani - odparła z cała stanowczością.
Była bardzo ciekawa, na czym ma opierać się ta ,,praktyka" o której wcześniej wspomniała...
Może będzie musiała przejść jakieś próby? Jeśli tak, to powinna się chyba bać, bo moc krydiany na pewno
jest wielka. Jednak Cornelia była spokojna, ufała Arcykapłance. Czekała niecierpliwie na dalszy bieg wydarzeń.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Luna podniosła do góry prawą dłoń. Ułożyła ją, jakby na niej trzymała kulę albo inny, okrągły przedmiot.
- Skoro jesteś gotowa... zacznijmy. Spokojnie, nie poczujesz bólu. Może ewentualnie pieczenie w podbrzuszu i może lekką migrenę. Po krótkim czasie poczujesz się lepiej.

Spokojnie wstała ze sterty poduszek, która nawet nie zareagowała na ciężar Arcykapłanki. Stworzenie nocy zeszło po kamiennych stopniach własnego tronu, krok po kroku bosymi stopami. Kiedy tylko kobieta znalazła się na kamiennej posadzce, podeszła do Cornelli na wyciągnięcie ręki. Prawym palcem wskazującym nacisnęła na małą przerwę między piersiami Nimfy, przejechała nim w górę i w dół jakby próbując coś znaleźć, wyczuć. Arcykapłanka mając zamknięte oczy w końcu opuściła rękę przed którą zaczęła tworzyć się zielona, skręcająca się wić energii. Dziwny, wąski wir zaczął coraz szybciej kręcić się przy klatce piersiowej dziewczyny powoli unosząc ją do góry. Wisząc metr nad ziemią mogła poczuć jak jakiś dziwny niby pęcherz rośnie jej w brzuchu, lecz nie wyrywa skóry ani jej nie boli. Coś dziwnego działo się z jej ciałem, poddawało rytuałowi starym jak ten świat. Zielona nić tkwiąca jak miecz w ciele Nimfy w końcu wysunęła się z niej, lecz nie znikała, choć zmieniała swój kształt. Mała kulka w kształcie jabłka unosiła się w powietrzu tuż przy twarzy Cornelli. Jasnowłosa znów opadała na ziemię, i choć nic nie zrobiła, nie potrafiła wydusić z siebie żadnego słowa ani też znaleźć choć trochę energii w ciele. Półleżąc na podłodze nadal widziała jak kulka lewituje w powietrzu. Obracając się zgodnie z ruchami wskazówek zegara zanikała w wyciągniętej, otwartej dłoni Arcykapłanki.

- Proszę. To wszystko. Nie było żadnych spektakularnych zadań, prób i pytań... Nie jesteśmy ludem wojowniczym, tylko naturalnym. My, Naturianie, musimy dzielić się darami bez względu na to czy się kogoś zna, czy nie.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Rytuał choć nie był wcale długi, ani nie zawierał strasznych scen, których spodziewała się, był niesamowity.
I wyczerpujący. Nadal przed oczyma wyobraźni widziała zieloną kulkę kręcącą się przed nią i znikającą w ręku
Arcykapłanki.

Gdy odzyskała już głos i siły zaczęły jej wracać, wstała chwiejnie z marmurowej posadzki i spytała:
- Ta kulka... ta nić zmieniająca się w obracającą się zieloną kulkę... Co to było?
Wzięła kilka głębszych oddechów, aby uspokoić skołatane serce. Tak, zaczęła ją trochę boleć głowa,
ale to nic. Nie czuła się jakoś inaczej, nie poczuła gwałtownych zmian w swoim ciele wskazujących na
to, że zmieniło się cokolwiek. Gdy już w pełni doszła do siebie spojrzała na Arcykapłankę
- Dziękuję ci jednak pani, że poświęciłaś mi swój czas i pomogłaś mi... Czy mogłabym się jakoś odwdzięczyć?
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Arcykapłanka wróciła na swoje miejsce. Dopiero teraz, gdy odkryła przed Cornelią na wpół okryte włosami plecy, dziewczyna dostrzegła na barkach czerwone pręgi przypominające pozostałości blizn po cięciach ostrzem, biczy lub dziwnego poparzenia. Pręgi biegły równolegle po obydwu stronach figury Luny i znikały gdzieś tam pod czarną kaskadą nici. Cała fryzura kobiety zafalowała wraz z jej powrotnym siadem na górę poduszek. Spod ślicznych, mętnych oczu popatrzyła na wstającą Nimfę oraz jej ciało - nazbyt piękne, aby móc opisać je słowami.

- To wyłącznie efekt uboczny całego rytuału Możliwości. Nie przejmuj się nim. O wiele bardziej radziłabym ci wypatrywać oznak w zachowaniu, np. spokojniejszego snu czy dziwnych wrażeń deja vu. Jeśli zaś chodzi o odwdzięczenie... tak, jest coś, co mogłabyś zrobić.

Zamknęła na chwilę oczy zaangażowana w głębokie błądzenie myślami. Po paru sekundach rzekła:
- Zgromadzenie kończy się, a wyrok na Olleanie wydam osobiście o nadchodzącym poranku. Naturianie będą ją szukać i próbować usunąć na każdy znany sposób. Pierwszy raz jestem w sytuacji, aby karcić krwią moją własną siostrę.
Westchnęła cicho powracawszy do tematu rozmowy.
- Ty musisz mi tylko powiedzieć co cię łączy z Bardem z Pięknodrzewu. Poznałam go... kiedyś, zanim trafiłam do świątyni i żyłam jako jedna z wielu Krydianek. Oglądając waszą podróż przez las miałam wrażenie, że lubi cię nie tylko jako towarzyszkę wędrówki... To wręcz niemożliwe, ale chyba cię kocha.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Na wielkiego Merlina! A cóż to za krwawe pręgi? Nimfa widząc je poczuła smutek i ciekawość. Jaką kryją tajemnicę
wydarzeń? Nie chciała być jednak zbyt natrętna i zachowała to wspomnienie jedynie dla siebie.
Nie powinna się nim dzielić z innymi, to jest sprawa jedynie Arcykapłanki.

To, o czym mówiła wydawało się naprawdę przykrą sprawą. Widać, że jednak czuje coś do siostry, nawet kiedy
Olleanna ją ,,zdradziła". Więzy krwi istnieją i zawsze niosą za sobą jakieś uczucia i emocje. Niestety nie da się
tego zdusić w sobie. Nie chciała być na jej miejscu w tak ważnej sprawie. Na pewno przysparzało to jej wielu
kłopotów i cierpień.
Czekała na słowa, w których Arcykapłanka miała ją uświadomić w odwdzięczeniu się jej.
Jak zwykle, znów ją zaskoczyła.
- Co mnie z nim łączy? Sama nie jestem tego do końca pewna, bo targają mną różne uczucia, których nie rozumiem
i nigdy nie posiadałam. Przywiązałam się do niego i trudno mi... zostawić go.
Ale dlaczego pani, powiedziałaś, że to niemożliwe? Czy elfy są tak bardzo niestałe w uczuciach? I jeśli mogę spytać...
Jak się poznaliście?
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Pociągnięciem lewej dłoni w górę wzbudziła jeden z kwadratowych kamieni do życia. Z niego wyrosło małe kamienne krzesło na którym leżała rzucona niedawno, w sali wejściowej, szata Cornelli wraz z jej całym ekwipunkiem. Czysta i lśniąca nowością zachęcała do założenia. Paradowanie nago po dalszych zakątkach szerokiego świata nie należy do czynności zbytnio bezpiecznych, czego na głos Luna nie musiała mówić.

- Jeśli jest czegoś, czego nie rozumiesz... to znaczy, że nigdy tego nie przeżywałaś wcześniej. Warto zastanowić się nad tym jak postrzegasz nowego przyjaciela, który cóż... nie jest zwyczajną osobą.
Chrząknęła cicho jakby chcąc wydusić z siebie nieprzyjemny kaszel.
- Przepraszam, chrypka.
Odwzajemniła ciepły uśmiech ponownie skupiając wzrok na Nimfie.
- Arvena poznałam przypadkowo, w Kryształowym Królestwie. Byłam zmęczona długą pieszą wędrówką, pielgrzymką z Szepczącego Lasu do Świątyni Matki. Szukając wolnego miejsca do odespania kilkunastu godzin pieszej podróży weszłam do pierwszej lepszej oberży. Nazywała się... "Cichy Szpic" jak dobrze kojarzę. Pośrodku ław i stolików cała gawiedź siedziała wpatrzona w młodego, prawie dziewczęcego elfa. To był właśnie Bard... sympatyczny chłopiec, naprawdę. Oczarował mnie muzyką... głównie muzyką. Przyrzekłam sobie śluby czystości, więc do niczego między nami nie doszło. A powinno. Znaczy się: on mnie nie zaczepiał, nie zachęcał do łóżka, tylko... powiedzmy, że uwiódł zaangażowaniem w moje problemy. Zachęcił mnie do dalszej drogi, zakupił bukłaki wody i odpowiednio wyposażył do dalszego pielgrzymowania. Po nocy spędzonej na wspólnej rozmowie przy papce niedobrych ziemniaków z marchewką rozstaliśmy się tak po prostu mówiąc sobie "Cześć". Kazałam mu posłać butelkę wina i przaśny placek, aby się nie nudził czekając na ciebie, Cornelio. Mam nadzieję, że się za to nie gniewasz ?
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Uśmiechnęła się na widok swojej sukni i podwiązki z malutkim satynowym woreczkiem. Założyła wszystko na
siebie i od razu poczuła się lepiej.
- Tak,masz rację. Nigdy nie czułam tego, co czuję teraz do Arvena i oczywiście, nie jest on zwykłą osobą.
Uśmiechnęła się do niej, słysząc tak ,,normalną" sytuację, jak chrypka. Po tym można poznać, że Arcykapłanka
jest również zwykłą istotą, której imają się sprawy codzienne.
Oparła się wygodnie na wciąż wystającym kamiennym bloku i słuchała opowieści.
A więc tak się poznali... Ciekawe co by było, gdyby Arcykapłanka jednak uległa czarowi elfa? Czy byliby teraz
razem, tak jak Cornelia i Arven? I zapewne nie zostałaby tym, kim jest teraz... Innymi słowy, wszystko
mogło się zdarzyć.
Narastało w niej dziwne uczucie - czy to jakaś oznaka zazdrości? Dziwne... nawet nie mogła nad tym zapanować.
Co ten elf z nią najlepszego robi?
Otrząsnęła się z zamyślenia.
- Och, oczywiście, że się nie gniewam. To bardzo miłe z twojej strony pani. A Arven na pewno ucieszył się z takiego
podarunku - uśmiechnęła się do niej ciepło - Dziękuję jeszcze raz za pomoc. Nie będę już ci więcej zawracała głowy
moimi sprawami. Żegnaj Arcykapłanko.
Uśmiechnęła się do niej i ukłoniła, po czym wdzięcznym krokiem wyszła z sali.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Arcykapłanka skinęła głową w geście pożegnania.
- Do zobaczenia, moja droga. Niechaj Matka Natura ma ciebie i Arvena w opiece - odpowiedziała powracając do swoich długich, bezgłośnych rozmyślań. Pozostawszy znowu sama ze sobą pstryknęła palcami aby stworzone krzesło zniknęło z powrotem w kamiennym bloczku podłogi. Z podejrzanym roztargnieniem wpatrywała się w odchodzącą Cornelię. Zanim ta zniknęła za materiałem parawanu posłała jej błogi uśmiech, którego dostrzec nie mogła.

Cornelia znów trafiła do sali głównej. Przeszła przez stojącą wiernie straż przy której stał rosły, poznany Fellarianin. Trzymał w dłoniach oburęczny topór, nadal łuskający i świecący niesamowitym pięknem okrwawionego ostrza. Ciężka broń oparta głowicą o posadzkę delikatnie podrygiwała w rytm głośnych rozmów nadal prowadzonych między zgromadzonymi. Torr na widok ubranej ładnie Nimfy uśmiechnął się, acz w jego spojrzeniu nie było nic prócz pewnego rozgoryczenia i smutku.
- Witaj ponownie, młoda panno. Niestety mam dla ciebie złą wiadomość: muszę wyruszyć w zwiady. Dostałem polecenie aby dołączyć do Centaurów i wraz z nimi poszukać śladów Olleany na północy lasu. Nie mogę dłużej zwlekać, także... tego... no... - zaciął się, powoli pochylając nad dziewczyną - Do zobaczenia, mam nadzieję.
Ucałował jej prawy nadgarstek, odwrócił się na pięcie i machnięciem skrzydeł oderwał od podłoża. Podleciał w górę aż do małego sufitu, gdzie zniszczona kopuła Świątyni Matki wprowadzała promienie słońca. Torr błyskawicznym ruchem przeszedł przez pęknięcie i tyle go było widać.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Znalazła się z nów w znajomej jej sali. Dostrzegła Torra i podeszła do niego rozpromieniona.
Uśmiech który jej posłał, nie był wcale uśmiechem dobrym. Już miała się spytać, co takiego się stało,
jednak w tym wyręczył ją sam Fellarianin.
Było jej przykro, że Torr musiał tak szybko odejść. Chciała mu opowiedzieć o spotkaniu z Arcykapłanką,
ale jednak były ważniejsze sprawy. Uśmiechnęła się do niego i powiedziała pocieszającym głosem
- Rozumiem... Oczywiście, takie sprawy nie mogą czekać - spojrzała mu prosto w oczy - mam szczerą nadzieję,
że się spotkamy...
Ucałował jej nadgarstek na pożegnanie i odleciał. Cornelia jeszcze patrzyła chwilę za nim i ruszyła
w stronę wyjścia ze świątyni. Mijała jeszcze po drodze tłumy Naturian ucztujących i śmiejących się.
Znalazła się przy drzwiach i pchnęła je wychodząc na dziedziniec przed świątynią.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Otwarcie starych drewnianych drzwi rozświetliło twarzyczkę Cornelli. Okrągła kula ognia wisiała tuż nad skalnym murem chroniącym przybytek przed niechcianymi gośćmi. Z drugiej strony nieboskłonu srebrna tarcza próbowała wejść coraz to wyżej i wyżej. Gdzieniegdzie pojawiły się małe białe kropki gwiazd, a wieczorne cykanie świerszczy pobudzało wyobraźnię. Wszystko stawało się bowiem takie nierealne i piękne jednocześnie. Strumyk płynący pod fundamentami Świątyni mienił się w czerwono-pomarańczowymi kolorami, które uważnie oglądał leżący na trawie Elf. Znalazł bezpieczne schronienie pod rozłożystymi gałęziami drobnego drzewa, bliżej dla Cornelli nieokreślonego. Tuż obok niego wierny koń-Rudy wąchał świeżą trawkę, zrywając ją powściągliwymi ruchami łba. Atmosfera sielanki nie tylko trwała na dziedzińcu, ale także w środku odkorowanego wina. Arven popijał je ze smakiem z małego, drewnianego kubeczka nadającego się do oblewania niezamężnych panien w czasie Dnia Wodnika. Wpatrzony w krystaliczną wodę źródła kompletnie nie usłyszał podchodzącej doń Nimfy. Dopiero jej jasne kosmyki obudziły go tak dokładnie, że cały się wzdrygnął i jęknął.

- Ach, Cornelia! W końcu jesteś!
Wystrzelił jak strzała do góry i z mało gustownym otrzepywaniem ubranka z trawy przytulił do siebie młodą dziewczynę. Ucałował ją w oba policzki i środek ust, a potem rzekł takimi oto słowy:
- Proszę... opowiedz jak było w środku, krok po kroku. Skryba powiedział, że może zatroszczyć się o namiot dla nas, więc przenocujemy tutaj, w bezpiecznej głuszy lasu. Właśnie poszedł... i jak na razie czekam - wyjaśnił sensownie, nie odrywając wzroku z oczu kochanej.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Dzień w końcu zaczął ustępować nocy. Nawet nie odczuła czasu płynącego w środku świątyni - zdawało się jakby
on tam wcale nie istniał.
Niesamowicie cieszyła się, że znów widzi swojego elfa. Podbiegła do niego a odgłosy stóp uderzających o ziemię
zagłuszyła miękka trawa i szemrzący strumyk.
Nachyliła się nad nim widząc jego rozmarzoną twarz. Gdy tylko poczuł delikatny dotyk jej włosów od razu wstał i
ucałował ją na przywitanie.
- Och strasznie dużo jest do opowiedzenia. To może zająć nam całą noc! Szkoda, ze cię tam nie było...
Westchnęła głęboko i przypomniała sobie o czymś. Uśmiechnęła się czarująco a zarazem niezwykle podniecająco.
- Właśnie poszedł? Hmmm... Chodź ze mną na chwilkę.
Wzięła go za rękę i pociągnęła w dalszą część dziedzińca. Gdy znaleźli się już dostatecznie daleko od wejścia,
szepnęła coś w kierunku krzewów róż, drzew, które jakby za jej rozkazem zaczęły rosnąć, splatać się nawzajem, a mech
oplótł konstrukcję i utworzyły coś na kształt szałasu. Pociągnęła go w środek tego prowizorycznego domku.
- Potem opowiem ci całą historię, a teraz chcę się nacieszyć twoim towarzystwem i... sprawdzić kilka rzeczy.
Oplotła go ramionami i zaczęła całować. Były to bardzo namiętne pocałunki, po długiej rozłące z nim, chciała się nim
nasycić. Jednym ruchem zdjęła swoją szatę, odrzuciła ją na bok i zaczynała zdejmować ubranie z elfa.
Jakie wspaniałe to uczucie - znów czuć przy sobie jego ciepłe, kochane, piękne ciało, czuć jego zapach lasu, dotykać jego
nagiej skóry, pieścić i całować, aż do omdlenia - myślała nimfa.
Po jej szybkich ale łagodnych ruchach można było poznać, jak bardzo do niego tęskniła.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

- Sprawdzić? Co takiego? - spytał przezornie, nie za bardzo wiedząc o co chodzi. Oczekiwał raptem, że usłyszy piękną, pouczającą opowieść o tym, jak Świątynia Matki Natury wygląda w środku - z czego jest zbudowana, kto w niej służy i na jakich zasadach. Chciał też dowiedzieć się o powodzie całego zgromadzenia, bądź jak kto woli - pospolitego ruszenia wszystkich mieszkańców Lasu Driad. Zamiast tego Elf został bezczelnie pochwycony w krzaki przez pierwszorzędną porywaczkę. Cornelia prowadziła go przez okoliczne krzewy i gęstwiny roślin. Pewnie znalazła jakieś tajne przejście i chce sprawdzić. - pomyślał, lecz chwilkę potem jak rośliny posłusznie ułożyły się w szałas Arvendel odkrył, co tak naprawdę było na rzeczy. W ukochanej znów siedział mały potworek, naturalne pragnienie i miłość chcąca się wyzwolić w cielesnym kontakcie. Mężczyzna nie czyniąc pośpiechu czy zdenerwowania dłońmi ujął uda Cornelli. Powoli opuszkami palców przeszedł przez gładką, ciepłą skórę dziewczyny próbując włożyć dłonie pod biały jak śnieg materiał sukieneczki. Nie zdążył. Jasnowłosa działała zapalczywie i z widocznym podnieceniem. Tak, oczekiwała większej integracji i zaangażowania, na co Elf zareagował z uśmiechem. Widząc rozbierającą się Nimfę uświadomił sobie, że w Świątyni musiało się coś stać, skoro tak podejrzanie zareagowała.

Remedium znalazł w kolejno nadchodzących pocałunkach. Wargami pieścił kształtny owoc ust panny, i choć kompletnie oszalał na jej punkcie, wcale nie odpuszczał z rozsądnego myślenia. Spokojnym krokiem wszedł pod roślinną powłokę szałasu pociągając za sobą nagą istotkę. Sam również nie próżnował w tym, aby pokazać się Cornelli z naturalnej strony. Rozpinał małe guziczki swojej szaty, szeroki pas tkwiący na podbrzuszu poluzował długim pociągnięciem dłoni w przód. Całość stroju powoli opadła na ziemię dostosowując ciała kochanków do specyficznej okazji kochania się. Arven nie zwlekając z oddawaniem czułości dziewczynie pełnej piękna ujął ją raz jeszcze pasie i przyciągnął do siebie. Siedział na własnej szacie, dłońmi przysunął Cornelię tak aby mogła bez problemu na nim siedzieć. Kolana nie uginały się pod jej małą wagą. Praktycznie nie ważyła nic, była jak piórko. I z taką samą piórkową delikatnością Arven próbował nie skrzywdzić ukochanej. Pieścił ją dalej namiętnie, zjeżdżając pocałunkami z czerwonych ust po kontur szyi i barku, od czasu do czasu zjeżdżając w stronę obojczyków.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Na początku elf chyba nie za bardzo wiedział co się dzieje. Na pewno nie spodziewał się takiego obrotu
sprawy, co ją bardzo rozbawiło. Wygląda na to, że to on w tej parze jest bardziej "powściągliwy" i doroślejszy.
Ona wcale już nie czuła się niewinna. Przepełniała ją radość całego życia, szczęście, którym mogła obdarować każdego,
kto znalazł się blisko niej.

Arven porwał ją na swoje kolana i obdarował mnóstwem pocałunków. Nie pozostała mu w tym dłużna, całując
jego wargi i szyję, wyginając się pod jego każdym dotykiem. Znów czuła wspaniałe uniesienie i pożądanie.
To byłoby niezwykle niemądre, gdyby chciała z tych odczuć zrezygnować, więc postanowiła je udoskonalać
zawsze, kiedy będzie ku temu dobra okazja.

Emocje rozpaliły się w jej ciele na nowo. Gorąco zaczęło się przeradzać w ogień w jej duszy i ciele, który mógł
ugasić jedynie kochanek przy niej. Wreszcie poczuła go w sobie, dwa ciała złączyły się tworząc jakby nierozerwalną
jedność. Jej włosy wirowały wokół jego twarzy przy każdym falującym ruchu kochanków.
Gdzieś daleko w jej świadomości tlił się ostrzegawczy sygnał. Natura nimfy znów zaczęła ukazywać swoją moc.
Na ciele pojawiła się delikatna poświata, oczy przybrały barwę czerni, jednak moc, którą mogła już poczuć
przy ich wcześniejszym spotkaniu nie ujawniała swojej siły. Cornelia mogła nią teraz dobrowolnie manipulować.
Podziękowała Arcykapłance w duchu - udało się... I właśnie w tej chwili zrozumiała to, o czym mówiła jej Arcykapłanka.
Zrozumiała swoje uczucia.
Odchyliła głowę do tyłu i zaśmiała się wdzięcznie. Spojrzała prosto w oczy Arvena i szepnęła mu do ucha:
- Kocham Cię Arvenie...
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Lewe ramię opadło w dół na szatę, gdzie dłoń znalazła oparcie. Arven siedział nadal w miejscu, trwając niewzruszenie w jednej pozycji. Mając wzrok skoncentrowany na postaci Nimfy, dekorował ją kolejnymi pieczątkami pocałunków. Magiczny ślad warg biegł wzdłuż lewej części jej ciała, zaczynał się tuż pod uchem a kończył na ramieniu, łokciu czy zwykłym-niezwykłym nadgarstku. Tor przeszkód w postaci ciągle poruszającej się Cornelli wcale go nie przeraził ani nie odstraszył. Elf siedział tuż przy niej i obdarowywał pieszczotami dalej, im wyżej księżyc sięgał szczytu nieba. Niczego nie potrzebował przecież od życia oprócz poczucia szczęścia z kimś, kto właśnie wyznał przed nim miłość.

Przez chwilę nie poruszał się. Nie odważył nawet podjąć jakiegokolwiek działania. Momentalnie przyjął postawę kamiennego, nieożywionego posągu. Arvendel wsłuchiwał się w echo nieziemskiego głosu dziewczyny, która otworzyła przed nim swoje serce. W końcu jednak odważył się na okazały gest. Dłońmi ujął dłonie Nimfy, splótł je ze sobą... razem, ciasno. Sekunda ta, niby mało ważna, przesądziła o zachowaniu barda. Muzykant przymknął oczy i z całej namiętnej werwy ucałował pyszne usta swojej... ukochanej.
- Ja ciebie też, Cornelio... Raz jeszcze przysięgam ci wierność, oddanie i własnego siebie... oraz bezgraniczną miłość, którą ciebie darzę.
Czując się doskonale przy cudownej kochance począł poruszać się rytmicznie biodrami. Wraz z nią nabrał stanowczego, acz stonowanego tempa, przy którym mogli dać z siebie wszystko, co muszą, aby móc osiągnąć prawie nieosiągalne szczyty przyjemności. Arven, wodząc wzrokiem po nagości panny, całował ją już po całej klatce piersiowej. Nawet... nawet mało go to obchodziło, czy któryś z urzędników świątynnych najdzie ich, czy też nie.
Zablokowany

Wróć do „Las Driad”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość