Adrion[Miasto i obrzeża] Nowy początek

Królestwo Elfów, jedno z trzech położonych w Szepczącym Lesie. Siedziba tkaczy zaklęć, uzdrowicieli i białych kapłanek. Schronienia dla wszelkich podróżnych, miejsce przyjazne, choć zamknięta na wojny i konflikty.
Awatar użytkownika
Sasanka
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Sasanka »

- Widzisz... nie wszyscy mają sumienie. Są ludzie, którzy nie mają wyrzutów. Nie wiem co więcej mam ci powiedzieć na ten temat. Po prostu świat nie jest taki jaki go do tej pory znałaś. W mieście jest wiele zła, więcej niż da się opowiedzieć. Są tu złodzieje, mordercy, oprychy, którzy kradną, biją, okaleczają. Musisz uważać Melodio, bardzo uważać. To nie las, gdzie wszystko jest podporządkowane Matce Naturze - San starała się mówić spokojnie i rzeczowo, ale ciężko było wytłumaczyć jeleniołaczce, że miasto jest pełne niebezpieczeństw, ona tego nie rozumiała. Do tej pory żyła w innym świecie. San domyślała się, że jej społeczność musiała być zamknięta i szczelna. Tylko pytanie czy naprawdę starsi ludzie z jej plemienia nie widzieli jak jest na zewnątrz? Dlaczego nie przygotowali jej na to co mogło ją czekać, tylko wysłali w świat, zupełnie zieloną, nie wiedzącą nic o ludziach.

Nagle do Sasanki dotarło, że chcąc nie chcąc stała się odpowiedzialna za tą małą istotę. Trochę ją to przeraziło. Czy teraz ta dziewczyna już zawsze będzie się jej trzymać? Nie wiedziała. Westchnęła głośno spoglądając na rogatą. Na razie nie powinna się przejmować tym co będzie, trzeba było zająć się tym co tu i teraz.

- Nie kochanie - powiedziała delikatnie elfka - o zobacz, już ktoś do nas idzie - powiedziała widząc młodą służkę, która szła ich w kierunku.
- Dzień dobry - odezwała się dziewczyna - co podać? - zapytała.
- Chleb, masło, biały ser, może jakaś wędlina. Macie owoce? - Sasanka domyślała się, że Melodyjka może nie jeść mięsa, w końcu żyła zgodnie z naturą.
- Co chciałabyś zjeść? - zapytała jeleniołaczkę.
- Może jakieś warzywa? - zagadywała.
- Przyniosą nam to czego sobie zażyczymy - wyjaśniła - tylko powiedz co chciałabyś zjeść - uśmiechnęła się łagodnie do dziewczynki.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Melodia zamilkła na dłuższą chwilę i zastygła ze skrzywioną miną. Musiała to wszystko jakoś przetrawić. Myślała, że to będzie miła podróż, oczywiście odkąd spotkała Sasankę, było fajnie, ale elfka uświadamiała jej coraz bardziej, w jak mrocznym miejscu się znajduję. Jeleniołaczka z trudem dopuszczała tę myśl do swej świadomości. Miała naprawdę optymistyczne i kolorowe wyobrażenie świata spoza plemienia.

- Szaman nigdy nie mówił, że jest tu tak groźnie… - zamyśliła się, przecież on wiedział tak dużo, wprawdzie wysłał też Niebieską do ochrony, ale… - Może nie chciał mnie martwić – rozważała możliwości na głos.

Gdybanie przerwał fakt idącej już elfki, która miała przynieść jedzenie, ale go nie miała. Zmiennokształtna znowu się zdziwiła, a w brzuchu już jej zaczynało burczeć.

- Nawet bardzo dobry! Cześć – przywitała się Mel, na chwilę odzyskując swój dziecięcy entuzjazm.

Po chwili jednak pozwoliła mówić spiczastouchej. Z ciekawością przysłuchiwała się, co kobieta zamawia, niektóre rzeczy brzmiały tak… nadzwyczajnie. Mel zaczęła się obawiać, że nie zdoła się zdecydować. Na dodatek jeszcze mogła dostać, co tylko chciała, to nie pomagało w podjęciu dezycji.

- Yyy… Rety, sama nie wiem… To strasznie duży wybór może to, co ty? Tylko te wędliny… Co to właściwie jest? Dobre to?

W oczekiwaniu na posiłek, jeleniołaczka próbowała odciągnąć swoją uwagę od wszelkiego zła tego świata, tuptała sobie nóżkami pod stołem, rozglądała się, uśmiechała do Sasanki. Niespodziewanie jej wzrok spoczął na sztućcach i brudnym talerzu, znajdującym się na dalszym stoliku. Zapewne ktoś miał je za chwilę wynieść, ale właśnie było za późno. Jeleniołaczka znalazła sobie zabawę.
Z pomocą magii śmierci powołała do „życia” widelec i nóż. Te zaczęły dosłownie skakać na stole w szalonym tańcu, który pozornie przypominał walkę na miecze, z powodu częstych zderzeń ze sobą. Melodia chichotała pod nosem, patrząc na to widowisko.
Gdy elfka przyszła zabrać talerz i sztućce stanęła jak wryta. Musiała zapolować na sztućce, które ani myślały dać się złapać i zaczęły, podskakując, uciekać po całej karczmie.
Melodia zaczęła się z tego tak śmiać, że aż za mocno odchyliła się na krześle i upadła. Gdyby nie poroże pewnie nabawiłaby się guza. Aczkolwiek i tak się nieco poobijała.

- Oj… Auć, tego nie przewidziałam – skrzywiła się i wstała, rozmasowując plecy.
Awatar użytkownika
Sasanka
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Sasanka »

A świat był bardzo groźny, groźniejszy niż wiedziały o tym ludy zamieszkujące wyłącznie las. W lesie, jeśli wioski były położone daleko od traktu były w miarę bezpieczne. Bandyci czyhali na szlakach handlowych, tam atakowali karawany i przejezdnych. Melodia musiała pochodzić z absolutnej głuszy, skoro nic nie wiedziała o miastach. W zasadzie jednak Sasanka niewiele wiedziała o dziewczynce, musiała więc ją zapytać, ale na razie musiała odpowiedzieć na jej pytania.

- Wędlina to mięso - wyjaśniła - wędzone, gotowane, różne, ale domyślam się, że ty możesz tego nie jeść, dlatego będzie też ser i chleb. I jeśli poprosimy to też jakieś owoce, lubisz owoce? - spytała. Była zaskakująco troskliwa, zwykle niewiele ją obchodziły potrzeby innych. Życie tak ją zmieniło, że zazwyczaj interesowała się wyłącznie sobą, a przynajmniej tak o sobie myślała, że jest egoistą. Ale gdzieś tam w głębi wcale taka nie była, po prostu dostosowywała swój humor, charakter i całą siebie do danej sytuacji. Melodia była niewinna, nie mogła być dla niej arogancka i myśleć tylko o sobie. Nie miała pojęcia ile czasu zostanie z dziewczynką, ale tu i teraz była w miarę zadowolona z sytuacji. Jej nowa przyjaciółka była promienna i błyszczała niczym gwiazda na niebie. Jej entuzjazm, jej dziecięca radość i szczerość w każdym geście były rozbrajająca, choć jednocześnie trochę uciążliwe. San z krzywą miną patrzyła jak Melodia bawi się sztućcami. Domyśliła się, że używa magii. Nie przeszkadzała jej póki ta nie zaczęła "uciekać" sztućcami bidnej kelnerce.

- Melodia - skarciła ją - tak nie wolno - ale jeleniołaczka ani myślała przestać, w dodatku była tak rozbawiona całą sytuacją, że śmiejąc się spadła z krzesła. Sasanka tylko pokręciła głową widząc to. Wstała powoli i pomogła podnieść się dziewczynie, a potem usiąść na krześle.

- Melodyjko, posłuchaj mnie - zaczęła najspokojniej jak tylko umiała - nie możesz się tak bawić kosztem innych. Ta dziewczyna tu pracuje, płacą jej za to żeby sprzątała ze stołów, a ty jej "uciekasz", wiesz, że przez ciebie może mieć kłopoty? Musisz... uważać na to co robisz - próbowała jej wyjaśnić, ale nie bardzo wiedziała, czy cokolwiek do Melodii dotrze. Westchnęła głośno i zaczesała jasne włosy za ucho.
- Skąd jesteś? - zmieniła temat. Międzyczasie do ich stolika wróciła służka. Przyniosła na dużej tacy zamówione jedzenie. Biały ser, chleb, duży kawałek wędzonej szynki i owoce. Truskawki w miseczce, jabłko i jagody.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

- Mięso? Ahhh! Nie, nie, ja jem mięso – uśmiechnęła się wesoło – nie rozumiem, czemu miałoby być inaczej, nie czuje się po nim źle i jest smaczne. W moim plemieniu nie jemy go zbyt często, to prawda, ale czasami trzeba się wybrać na polowania. Tylko że przestrzegamy pewnych reguł. Zwierzęta muszą być starsze i nie mogą umierać w agonii. Czy… Czy tu też tak jest? – spytała, podejrzliwie patrząc w stronę, z której miało nadejść jedzonko – Pewnie, że lubię! Zarówno owoce, jak i warzywa, szczególnie te żywo kolorowe – zachwyciła się i poczuła narastający głód, tyle jeszcze by gadała, ale była już głodna.

Właśnie dlatego postanowiła zająć się ty, co dzieciaki zwykle robią, jak się nudzą. Zabawą byle czym. Tylko że w tym wypadku jeleniołaczka użyła magii na biednych, niewinnych sztućcach. Oczywiście nie zamierzała nikomu dopiec, czy zdenerwować. Myślała, że kelnerka bawi się tak samo dobrze, w końcu pogoń za nożem i widelcem należała do całkiem nietypowych, a przecież każdy lubi niespodzianki, czyż nie?
Niektóre niespodziewane zdarzenia jednak bywają niezbyt fajne, jak choćby to, że Mel się wywróciła. Na szczęście obok była San i natychmiast pomogła jej wstać, więc radość natychmiast przegoniła ból, pewnie będzie siniak.
Spiczastouchej niestety nie było tak do śmiechu, a jej wyjaśnienia sprawiły, że także Mel zrzedła mina.

- Nie chciałam, by ktokolwiek miał przez mnie kłopoty… Ja tylko chciałam ją rozbawić… Ojej… - westchnęła, przerywając zaklęcie i sztućce bezwładnie opadły na podłogę, kelnerka w końcu je dorwała i poczuła ulgę – Przepraszam – powiedziała, może zbyt cicho, bo kobieta albo nie usłyszała, albo zignorowała, albo nie brała pod uwagę, że źródłem tego magicznego zamieszania też może być młoda jeleniołaczka.

Zmiennokształtna chciała zawołać za nią, a jeśli trzeba to pobiec i przeprosić, jednak Sasanka zadała jej pytanie i nie ładnie byłoby nie odpowiedzieć. Poza tym podali jedzenie, rogata znowu poczuła, jak bardzo jest głodna i odłożyła prośby o wybaczenie na później.

- Jestem z plemienia Fellarius – odpowiedziała szybko i zaczęła rozważać co najpierw spróbować i zdecydowała się na owoce, wzięła kilka truskawek, po czym dobrała się do chleba i białego sera, któremu ciekawsko się przyglądała – Wiesz, czego mi tu brakuje? Muzyki! W mojej wiosce często grała przepiękna muzyka z różnych dziwacznych instrumentów, ale razem brzmiały cudownie. Czasami Niebieska jeszcze wystukiwała rytm kopytkami. Ja często śpiewałam przy tym, ale niekiedy skakałam i tańczyłam wraz z innymi – uśmiechnęła się do swoich wspomnień na chwilę, po czym odczuła pewnego rodzaju przytłoczenie dużą odległością od domu i bliskich – Trochę brakuje mi moich przyjaciół i szamana – westchnęła.
Awatar użytkownika
Sasanka
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Sasanka »

- Wiesz, w miastach jest trochę inaczej. Karczmy mają swoich dostawców, łowców. Oni zabijają zwierzęta w lesie, polują i przynoszą różne zwierzęta do gospody, nie koniecznie te stare, ale także młode. Poza tym na wsiach hoduje się świnie i krowy, owce, kurczaki, gęsi, kaczki które później... No sama wiesz, są przeznaczone do jedzenia. Ja wiem, że to może wydawać się barbarzyńskie, ale takie mamy realia, taki świat. Ludzie w miastach jedzą dużo mięsa. Nie tylko tego z lasu. Mięso jest potrzebne ludziom - Melodia była z lasu, tam rzeczy działy się trochę inaczej. A w miastach i na wsiach, cóż... Hodowało się zwierzęta na ubój. San nie chciała tak wprost o tym mówić, bo bała się, że Melodia może tego nie zrozumieć. Była dzieckiem lasu i do tej pory żyła trochę inaczej. Nie chciała jej przerazić, ale też nie chciała jej okłamywać.
- Wiesz, tutaj też często jest muzyka, ale wieczorami, rano mało tu ludzi, czy elfów. Ale wieczory bywają magiczne. Ktoś gra na skrzypcach, flecie, czy lutni, ktoś śpiewa. Ludzie tańczą i bawią się. To dobra gospoda, nie ma tutaj burd, jak w innych miejscach. Bo widzisz, karczmy bywają różne. W niektórych pełno jest pijanych mężczyzn, którzy wszczynają awantury, gra się w kości i karty, a to generuje często kłótnie. Ale tutaj to ci nie grozi - najchętniej powiedziałaby, że wybrała dla nich jedną z najdroższych karczm w mieście i to dlatego nie ma tutaj takich rzeczy, ale odpuściła sobie. Wydawało jej się, że Melodia i tak może nie zrozumieć.

Kelnerka przyniosła im jedzenie. Wielką tacę z przysmakami. San było stać na wszystko co najlepsze i postanowiła ugościć swoja nową przyjaciółkę jak najlepiej. Biały i żółty ser, pyszna, wędzona szynka, truskawki, winogrona, świeży, chrupiący chleb i kilka słodkich bułeczek z rodzynkami. To co dostały starczyłoby spokojnie dla czterech osób. Na tacy leżało także przepyszne masło czosnkowe z natką pietruszki. Sasanka je uwielbiała, choć wiedziała, że damy nie powinny jeść czosnku, to od czasu do czasu pozwalała sobie na takie szaleństwo. Do ego przyniesiono im też wielkie kubki ze świeżym mlekiem. To było śniadanie godne arystokracji. Sasanka odkroiła sobie dwie kromki chleba i posmarowała je masłem czosnkowym, a na to położyła sobie wędzoną szynkę. Ugryzła kawałek i poczuła jak masło rozpływa jej się na języku, a chleb przyjemnie chrupie. Do tej pory wydawało jej się, że nie jest głodna, ale nagle zaburczało jej w brzuchu do szybko zrozumiała, że ona także potrzebuje jedzenia.

- A gdzie mieszkasz? - spytała elfka - twoje plemię, gdzie mieszkacie? Opowiesz mi o tym? O swoim domu, o przyjaciołach i szamanie?
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Melodia zmarszczyła brwi, tego wszystkiego było już za wiele, kąciki jej ust wygięły się do dołu i spojrzała na przyniesione mięso, odsunęła je od siebie, miała ochotę wyjść z tego miejsca, ale burczało jej w brzuchu, więc musiała zostać i zjeść to, co wcześniej nie musiało zostać zabite w tak okrutny sposób. Jeleniołaczka była coraz bardziej zawiedziona szarą rzeczywistością dużego miasta, brakowało w nim harmonii, szczęścia, na każdym kroku zło, okrucieństwo, śmierć. W zamian za co? Wygodne łóżko, na którym można sobie od czasu do czasu poskakać? Ale jaki to ma sens, jeśli brakuje powodu do radości?

- Chciałabym, żeby muzyka grała od rana do wieczora – stwierdziła, ale bez entuzjazmu, choć na jej twarzy na chwilę pojawił się słaby uśmiech, gdy usłyszała o magii wieczorów. Jednakże znowu to samo, nie jest tak miło w każdej karczmie, w innych bywają awantury, Mel westchnęła, bo zaczęła do niej docierać bolesna prawda.

Wzięła bułeczkę z rodzynkami i powoli ugryzła, choć była naprawdę głodna, to czuła jakby ktoś ją dusił od środka i z trudem przełykała jedzenie. Gdy skończyła, wzięła jeszcze kilka truskawek i winogron. Siedziała potem dłuższą chwilę w milczeniu, nie robiąc nic, aż przynieśli im mleko, którego chętnie się napiła. Pochłonęła zawartość całej szklanki jednym duszkiem.

- Moje plemię ma wioskę za Szczytami Fellarionu – Stwierdziła, po czym nastąpiła chwila ciszy, Mel nie wiedziała, czy mówić czy nie ale teraz naprawdę potrzebowała rozmowy, czuła się strasznie podłamana rzeczywistością spoza Fellarius – Rikku, tak nazywał się szaman, znalazł mnie w lesie i zaopiekował się mną, uczył i powiedział, że jestem córką bogini Naturii, stworzeniem półboskim. Miałam wielu przyjaciół, kochali mnie, byli mili, razem śpiewaliśmy, pomagaliśmy sobie chętnie… - mówiła melancholijnym głosem, z tak niepasującą do niej powagą, westchnęła cicho i zaczęła mówić dalej – Chciałam ruszyć w świat i nieść, pomóc innym potrzebującym, Niebieska wyruszyła ze mną i resztę już wiesz… - zastanowiła się moment czy czegoś nie pominęła – Jednakże tutaj ludzie nie traktowali mnie jak półboginię… Ja… Nie jestem półboginią, prawda? Może odkryli to, gdy było za późno i pozwolili mi ruszyć w świat by się mnie… pozbyć? – spytała, mając łzy w oczach, coraz bardziej układało się to w logiczną i bolesną całość.

Jeleniołaczka otarła łzy ręką i spojrzała gdzieś w bok. Teraz naprawdę nie wiedziała, co tu właściwie robi. Chciała nieść pomoc, a do tej pory nie zrobiła nic, by zacząć naprawiać ten świat, a na dodatek to on zaczął niszczyć ją od środka. Dziewczyna wstała od stołu i podeszła do San, musiała się do niej przytulić, oczywiście uważała na rogi, by przypadkiem nie wydłubać jej oka. Bardzo potrzebowała teraz bliskości.

- Sasanko, jeśli nie jestem córką bogini…To, kim ja jestem? – spytała, a jej zwierzęce uszka opadły w dół tak jak usta.
Awatar użytkownika
Sasanka
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Sasanka »

Sasanka nie chciała zepsuć nastroju Mel. Naprawdę nie chciała, nie to było jej zamiarem. Poczuła ukłucie w sercu, bała się, że zabrała tej małej całą radość życia. Ale taka była rzeczywistość. Taka była prawda. Czy miała ją okłamywać, by ją chronić? Pewnie tak robiono w jej wiosce. Chroniono ją przed okrucieństwami tego świata. A może wszyscy tam byli po prostu nieświadomi? Nie wiedziała, ale była pewna, że nie może wciskać jej ciemnoty. Melodia była istotą dobrą na wskroś. Nie chciała jej zmieniać, nie to było jej zamiarem. Taka jaka była, była doskonała. Wesoła, zabawna, ciesząca się każdym drobiazgiem.

- Kochanie - zaczęła spokojnie, ale nie mówiła tego pobłażliwie, nie traktowała jej gorzej przez to, że wielu rzeczy nie rozumiała - myślę, że nie jesteś córką bogini - powiedziała tak delikatnie jak potrafiła - ale jesteś córką lasu, córką Matki Natury. Nie oznacza to, że ona powołała cię na świat, ale jesteś częścią przyrody. Jeleniołaczką. Sądzę, że kiedyś miałaś rodziców, że przyszłaś na ten świat zrodzona z kobiety podobnej tobie, ale może coś się stało. Może ktoś skrzywdził twoją matkę i nie mogła się tobą opiekować. Wtedy znalazł cię szaman i to on wziął na siebie opiekę nad tobą. To na pewno dobry człowiek - stwierdziła. Nie wiedziała do końca jaki był ten mężczyzna, ale skoro zabrał małą jeleniołaczkę z lasu nie mógł być zły. Zaopiekował się nią, przygarnął.

- Musi cię kochać, tak jak cała wioska. Wiem, że to po części smutne, ale spójrz na to z dobrej strony. Ktoś cię odnalazł, ktoś się tobą zaopiekował. Masz wiele szczęścia, że znalazłaś rodzinę, swoją wioskę, swoich przyjaciół, szamana.

Kiedy Melodia wstała i podeszła do Sasanki, ta już wiedziała co trzeba zrobić. Objęła mocno jeleniołaczkę i przytuliła do siebie.
- Jesteś sobą. Jesteś piękna i dobra, to właśnie ty. Nie musisz być półboginią by być szczęśliwa. Jesteś wspaniała taka jaka jesteś - mówiła uspokajająco głaszcząc dziewczynkę po włosach.
- A świat to nie tylko zło. Jest w nim wiele dobra. Są dobrzy ludzie pomagający innym. Nie każdy niszczy, są tacy co budują. Miasta są rozległe i pełne niebezpieczeństw, ale mają też dobre strony. Ludzie budują parki, sadzą drzewa i kwiaty. Grają na skrzypcach, dudach, okarynie, cytrze, umilają sobie świat. Tańczą i bawią się. Organizują festyny pełne kolorów, pełne różnorodności. Świat ma dwie strony, tą brzydką, ale też tą piękną. Nie każdy jest zły, gwarantuję ci. Spotkałaś mnie, a ja nie zrobię ci krzywdy. Ja nie jestem zła, pomogę ci się odnaleźć w tym świecie.

- Na pewno wielu rzeczy jeszcze nie rozumiesz, ale ja ci je wytłumaczę. Pokaże świat, nie tylko ten zły, ale też ten dobry i piękny - w tej chwili Sasanka zrozumiała, że całe jej życie wywróci się do góry nogami, ale o dziwo... chciała tego. Może wreszcie znalazła jakiś sens w życiu. Tą mała, drobną dziewczynkę, której należało pomóc i pokazać to wszystko, czego nie rozumiała.

- Jestem pewna, że nikt w twojej wiosce nie chciał się ciebie pozbyć. Może jej mieszkańcy po prostu nie wiedzą jak jest w miastach, może wyobrażają je sobie inaczej. Jestem pewna, że nikt nie chciał by stała ci się krzywda.
- Już dobrze kochanie, już dobrze - nadal gładziła ją po włosach i mówiła uspokajająco.
- Nie płacz już. Wszystko będzie dobrze, obiecuję.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Melodia spuściła głowę, czuła się jakby nagle spadła ze szczytu tęczy i wylądowała w szarej, błotnistej kałuży przeciętności. Nawet mimo tego, co później dodała Sasanka.

- Wszyscy jesteśmy częścią przyrody – stwierdziła niepocieszona – Chciałabym poznać moją… mamę i tatę…

Ten dzień coraz bardziej uderzał w jej kolorowy i radosny światopogląd, w tej chwili nadszedł kolejny cios tworzący dziurę w sercu. Nigdy nie poznała swoich prawdziwych rodziców, może gdyby wcześniej wiedziała, kim jest, to by ich odszukała i znalazła… Nawet fakt, że trafiła na tak dobrego człowieka, jak Rikku nie był teraz w stanie przywołać uśmiechu na jej niewinną twarzyczkę. Może bardziej dotarłoby to do niej jaką jest szczęściarą, gdyby miała jaśniejszy obraz tego, jak wiele zagrożeń czyha wokół i ludzi na wskroś złych.
W tej chwili nie chciała być jeszcze bardziej uświadomiona w tych kwestiach, chciała się po prostu przytulić i usłyszeć, że będzie dobrze i wszystko się ułoży. Dostała jednak znacznie więcej, w miarę jak San mówiła, uśmiech powoli wracał, nie był tak wielki i beztroski jak wcześniej, ale przynajmniej był.

- Dziękuję – powiedziała lekko zawstydzona, ilością komplementów, mimo iż wiosce nieraz je otrzymywała, wciąż nie mogła przyjąć tego ot tak, bez emocji – Skrzypce? Dudy? — Melodia nigdy wcześniej nie słyszała o takich instrumentach, okarynę już raz widziała, ale pozostałe nie — Dziękuję San, jak na początku mówiłaś o tym świecie, to bałam się, że przeważa tu zło, ale teraz rozumiem, że chyba nie jest tak źle — uśmiechnęła się nieco bardziej — Uwielbiam tańczyć i śpiewać, wtedy wszyscy się cieszą...

Uspokoiła się całkowicie i cieszyło ją, że będzie mieć przewodniczkę i przyjaciółkę podczas podbojów nowych dla niej lądów. Tylko że zmiennokształtna chciała się jakoś odwdzięczyć, a spiczastoucha raczej nie potrzebowała teraz uzdrowicielki.

- Myślę, że masz dużo racji, ale nadal czuje jakiś dziwny niepokój z tyłu głowy… No i też nie wiem, jak mogę ci się odwdzięczyć, za to wszystko, co dla mnie robisz? – spojrzała na nią pytająco, nie chciała być dłużna, teraz skoro wyszło, że nie jest boginią, to tym bardziej nie mogła czerpać korzyści za darmo, bo to było w złym guście. Otarła jeszcze ostatnie łezki z policzków, by całkowicie doprowadzić się do porządku – Będziemy tu mieszkać? Czy pójdziemy gdzieś indziej później? — spytała szczerze zaciekawiona tym, co przyniesie przyszłość — Chciałabym zobaczyć, jak tutaj się tańczy i gra i śpiewa i bawi! - powiedziała już z naturalnym dla siebie entuzjazmem.

Niespodziewanie Mel zobaczyła przez okno, jak ktoś próbuje uprowadzić jej skrzydlatą przyjaciółkę. Serce jej zabiło szybciej, była pewna. Niebieska miotała się i wierzgała, nawet próbowała odlecieć, ale było tam kilku ludzi, którzy skutecznie ją trzymali.
- Niebieska! – krzyknęła i nie zważając na niebezpieczeństwo, wybiegła z karczmy.
Była zbyt mała i zbyt młoda. To nie mogło skończyć się dobrze. Jeden z mężczyzn ją ogłuszył i straciła kontakt z rzeczywistością. Nie wiedziała, że właśnie w tym momencie udało im się ujarzmić pegazice, która poważnie zaniepokoiła się o jeleniołaczkę i dlatego przestała walczyć.
Bandyci, widząc to, wyciągnęli wnioski i zabrali zmiennokształtną ze sobą. Jeden z nich położył ją jak worek ziemniaków na swym koniu, aczkolwiek na tyle stabilnie by nie spadła. Gdy to uczynił, uciekli czym prędzej.

Ciąg dalszy: Melodia
viewtopic.php?f=17&t=3736
Zablokowany

Wróć do „Adrion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości