Adrion[Miasto] Ogień i woda

Królestwo Elfów, jedno z trzech położonych w Szepczącym Lesie. Siedziba tkaczy zaklęć, uzdrowicieli i białych kapłanek. Schronienia dla wszelkich podróżnych, miejsce przyjazne, choć zamknięta na wojny i konflikty.
Awatar użytkownika
Ignis
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Przemieniona z czarodziejki
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ignis »

Bacznie słuchała słów czarodzieja. Głównie dlatego iż już wcześniej doszła do wniosku, że wolałaby nie mieć go za swojego wroga - chociaż dopiero te słowa pokazały ten fakt w całej jego okazałości. Nie sądziła, aby to były tylko czcze przechwałki - zobaczyła co potrafi już w mieście - tylko że wydawało jej się iż przecenił swoje możliwości. Mamaria była w stanie bezproblemowo obronić się przed wszystkimi atakami Ignis, a mimo wszystko dała się złapać tajemniczemu porywaczowi. Co więcej, nie udało jej się uciec - gdyby nie oni, sytuacja mogła rozwinąć się bardzo nieciekawie.
Tylko czy aby na pewno celem tamtego człowieka było zabicie nimfy? Kobieta jeszcze żyła, chociaż miał okazję pozbawić ją życia zaraz po ich zniknięciu. Wychodziło więc na to, że porwana ukryła coś przed nimi, zasłaniając się niewiedzą. Jednak przemieniona postanowiła nie zawracać sobie tym głowy - Cain właśnie zaproponował przeniesienie ich z powrotem do Adrionu. Przez moment przeszło jej nawet przez myśl, żeby objąć mężczyznę - dokładnie tak jak wcześniej - ale nie chciała wyjść na zaborczą, więc po prostu chwyciła go za rękę.
– Z powrotem do karczmy – uprzedziła ją Mamaria.
– Zgadzam się – potwierdziła tylko.
Chwilę później czarodziej ich przeniósł - stali przed wejściem do gospody. Zdaniem Ignis nie minęła nawet jedna godzina od jej ulicznej konfrontacji. Sama była zaskoczona tym, że zainteresowała się losem nieznajomej - do tej pory nie podejrzewała u siebie takich odruchów miłosierdzia; z jednej strony - i w głębi serca - wiedziała że postąpiła dobrze, lecz z drugiej… coś mówiło jej, że mogła sprawić aby wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. I żeby na przykład zakończyło się rozlewem krwi. Odpędziła te dywagacje; stało się tak, jak się stało, a nie miała możliwości zmienić swoich dawnych czynów.
– Dziękuję – odezwała się nifa, kiedy wchodzili po schodach. – Chyba wolę sobie nie wyobrażać co mogłoby się stać gdyby nie wy. W dodatku… – przerwała na chwilę. Widać było, że ciężko jej jeszcze o coś prosić, jednak przełamała się. – Czy któreś ma zamiar zostać jeszcze jakiś czas w Adrionie? Jest tutaj kilka moich spraw wymagających rozwiązania, ale jeśli tak wygląda sytuacja to nie mam zamiaru narażać się na niebezpieczeństwo, zaszyję się gdzieś bezpiecznie i przeczekam nieco. Po prostu potrzebuję kogoś do pełnomocnictwa.
– Ja powinnam zabawić tutaj jeszcze kilka dni – odparła błyskawicznie Ignis, widząc w tym szansę na podreperowanie swojej sytuacji finansowej.
– Dobrze. Wyjaśnię ci wszystko później, a teraz zjedzmy coś. Na mój koszt, żebym chociaż w ten sposób mogła ci się odwdzięczyć.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Przeniósł ich przed karczmę, a raczej przed wielkie drzewo, które było podstawą dla budynku. Nie wiedzieli go po raz pierwszy, gdyż cała trójka już wcześniej spędziła jakiś czas w środku. Właśnie tam poznał Mamarię, a także zauważył Ignis, z którą zapoznał się później. Nawet pomyślał sobie, że bieg zdarzeń zatoczył właśnie koło, jeśli jako punkt startowy, brać pod uwagę właśnie tę karczmę, a konkretniej, moment, w którym białowłosa dosiadła się do stolika, przy którym siedział i zaproponowała rozmowę. Co prawda, od tamtego momentu nie spędzali ze sobą całego czasu, jednak los chciał, że ich drogi zeszły się ponownie na rynku, później Mamaria została porwana, a on, już wtedy będąc w towarzystwie drugiej kobiety, odszukał ją i powiedzmy, że uratował. Na sam koniec ponownie znaleźli się pod karczmą i lada chwila wejdą do środka, aby znaleźć sobie jakiś wolny stolik.

        - Początkowo chciałem opuścić miasto dzisiaj, jednak plany lubią się zmieniać i, tak naprawdę, nie wiem, kiedy je opuszczę... — odparł po chwili. Nie kłamał, akurat o tym mógł mówić swobodnie, w końcu nie była to jakaś tajemnica czy coś, czego powinien strzec za cenę własnego życia, a jeśli już chciał komuś o tym powiedzieć, to musiałaby być to osoba, której ufa bezgranicznie.
        - Także, mógłbym zostać tu kilka dni albo dłużej, nie widzę problemu — dodał, jednak zrobił to po tym, jak rudowłosa oświadczyła im, iż planuje zostać w mieście na trochę dłużej.
        - Jeżeli potrzebujesz więcej niż jednej osoby, mógłbym pomóc — powiedział w końcu. Nie chciał się narzucać, dlatego powiedział to w taki sposób, że nie zmusza Mamarii do przyjęcia tej propozycji, po prostu, jeśli kobieta powie, że nie potrzebuje jego pomocy, nie miał zamiaru na to naciskać i na siłę sprawiać, że zmieni zdanie. Z drugiej strony, jeżeli powiedziałaby, że nie potrzebuje jego pomocy, Cain zacząłby rozważać wcześniejsze opuszczenie Adrionu, co stałoby się z prostej przyczyny- nie miałby żadnego zajęcia w tym mieście.
        - Nie mogę zgodzić się na to, żebyś płaciła za mój posiłek — odezwał się pradawny, powiedział to dość poważnie, co oznaczało, że naprawdę tak uważa i może być ciężko ze zmianą jego zdania na ten temat. W międzyczasie kiwnięciem głowy wskazał im stolik, przy którym mogą usiąść. W karczmie nie było takich, przy którym mogłyby usiąść trzy osoby, więc Cainerath wypatrzył czteroosobowy, który w dodatku stał w lewym roku sali i właśnie ten wskazał towarzyszkom.
        - To ja powinienem zapłacić za strawę zarówno twoją, jak i Ignis — dodał po chwili. Cóż... został wychowany właśnie tak i zakorzeniło się to w nim na tyle, że na pewno będzie przestrzegał tego do końca swoich dni. Rodzice i nauczyciele wpoili mu też parę innych zasad, jednak aktualnie jest mu potrzebna tylko ta jedna, o której właśnie wspomniał.
        - Jeśli nie chcesz, żebym to zrobił, przynajmniej pozwól, że zapłacę wyłącznie za swój — dopowiedział po namyśle. Mógł pójść na taki kompromis, jedynie nie chciał, aby Mamaria musiała płacić za niego, tym bardziej że nie narzekał na brak pieniędzy i miał możliwość zapłata za pożywienie.
Awatar użytkownika
Mamaria
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Kiedyś zwykła ludzka kobieta, po
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mamaria »

– Nie, nie kłopocz się bo to naprawdę nic wielkiego, Ignis bez problemu poradzi sobie z tą sprawą – uspokoiła go. Miała szczęście, bo czarodziejka była idealną kandydatką aby przekazać wiadomość i wywrzeć odpowiednie wrażenie. Gdyby w dodatku wciągnęła w to pradawnego, miałaby wobec niego jeszcze większy dług wdzięczności, a tego wolała uniknąć. Wystarczyły jej zobowiązania które miała teraz - zabójca pewnie też nie zadowoli się poklepaniem po plecach. Za to sytuacja pradawnej była taka, że mogła uratować się od tego po prostu płacąc jej za przysługę - nimfa pamiętała, że tamta wspomniała coś o tym tuż przed ich spontanicznym pojedynkiem na ulicy. Podejrzenie że mężczyzna nie zaakceptowałby pieniędzy potwierdziło się kiedy zaproponował zapłacenie za zamówione jedzenie.
– Jeśli naprawdę wolisz wydać trochę pieniędzy, to proszę bardzo – odpowiedziała przemieniona ze śmiechem, kierując się we wskazaną przez niego stronę. – Ale za mnie i Ignis zapłacę ja, nie będę cię wyzyskiwać.
Wybrany stolik okazał się być ulokowany w bardzo korzystnym miejscu - Mamaria usiadła plecami do jednej ze ścian, co pozwoliło jej obserwować cały budynek karczmy. Niemal natychmiast po tym jak wszyscy zajęli miejsca, pojawiła się starsza córka karczmarza, gotowa do przyjęcia ich zamówień. Białowłosa nie miała zbyt wygórowanych wymagań i wybrała dla siebie dużą porcję gulaszu wołowego. Później zamyśliła się - największy problem z całą sprawą sprawiało to, iż nie bardzo wiedziała jak się za nią zabrać; w teorii mogła udzielić swojej towarzyszce pełnomocnictwa, złożyć sprawę na jej barki i zdać się na intuicję kobiety, ale powstrzymywał ją przed tym zdrowy rozsądek - nie znała czarodziejki wystarczająco długo, aby zaufać jej w takim stopniu. Za to samo przekazanie kupcowi informacji jak się z nią skontaktować też sprawiało nieco problemów, bo nie miała zielonego pojęcia gdzie i na jak długo się zatrzyma.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Mamaria odmówiła pomocy z jego strony, co popsuło mu nieco humor, jednak nie dał po sobie tego poznać. Myślałem, że jego pomoc może być przydatna dla białowłosej, najwidoczniej pomylił się i wystarczy jej jeden pomocnik, którym zostanie Ignis. Niezauważalnie wzruszył ramionami, wyglądało na to, że w mieście, jednak spędzi mniej czasu, niż zakładał wcześniej, jeszcze zanim usłyszał odmowę Mamarii.
        - No dobrze, nie będę cię przekonywał do tego, żebym za was zapłacił — odpowiedział i również się uśmiechnął. Wcześniej postanowił sobie, że nie będzie się o to kłócił, więc zamierzał dotrzymać słowa, które dał samemu sobie. Chociaż w pierwszej kolejności chciał wspomnieć, że nie będzie go wyzyskiwać, bo i tak, aktualnie, ma dużo pieniędzy i ogólnie nie narzeka na ich brak, jednak przypomniał sobie o tym, co postanowił wcześniej i powstrzymał się przed wypowiedzeniem tych słów.

Cała trójka zajęła miejsca przy stoliku. Najpierw zrobiły to kobiety, a Cain usiadł dopiero po tym, jak zrobiły to one. Chwilę później przyszła do nich starsza córka karczmarza. Chyba spodziewał się, że do ich stolika podejdzie ta młodsza, chociaż równie dobrze mogłyby być tak, że jej ojciec zakazał jej tego, gdyż mógł zobaczyć, jak patrzy ona na czarodzieja i to, że się nim interesuje. Po chwili postanowił, że nie będzie zaprzątał sobie tym głowy.
Pradawny zamówił sobie to, co już wcześniej jadł w tej karczmie, czyli gulasz, jednak tym razem poprosił też o butelkę dobrego, czerwonego wina.
        - Chyba mi nie odmówicie i napijecie się ze mną, prawda? — zapytał, uśmiechając się przy tym zachęcająco. Powiedział kelnerce, żeby przyniosła jeden, dwa albo trzy kieliszki, w zależności od tego, czy obie mu odmówiły, obie zgodziły się na picie wina lub zgodziła się na to wyłącznie jedna z nich. Dziewczyna odeszła od ich stolika, gdy zebrała już wszystkie zamówienia.
        - Cóż... Powiem wam szczerze, że liczyłem na to, że będę mógł pomóc i tym samym mój pobyt w mieście przedłuży się o te kilka dni, tym samym spędzę jeszcze trochę czasu w waszym towarzystwie, jednak wydaje mi się, że nie uda mi się znaleźć tu żadnego zajęcia, a jestem osobą, która niezbyt lubi siedzieć w jednym miejscu przez kilka dni i nic nie robić. Dlatego też najpewniej opuszczę miasto nieco wcześniej niż zakładałem — mówił to szczerze, spoglądając to na jedną, to na drugą. Nie znaczyło to, że nie poszuka sobie jakiegoś zajęcia, chociaż nawet jakby udało mu się je znaleźć, całkiem możliwe było, że cała trójka będzie zajęta na tyle, że i tak może nie udać im się ze sobą spotkać. Z drugiej strony, Mamaria wspomniała wcześniej, że zamierza się gdzieś zaszyć na kilka dni ze względów bezpieczeństwa. W każdym razie, jeśli miałby opuścić miasto i przenieść się... gdzieś indziej, to najpewniej dopiero jutro albo za jakieś dwa dni.
        - To... może przejdźmy do lepszego zapoznania się ze sobą? — zaproponował, a jego wyraz twarzy i oczy podpowiadały, że jeśli mają jakieś pytania, mogą śmiało pytać, równie dobrze można by było powiedzieć, że zgłosił się na chętnego co do odpowiadania. Kwestia tego, że nie wszystkie pytania mogą być takie, na których kontrą będą słowa wypowiedziane przez niego.
Awatar użytkownika
Mamaria
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Kiedyś zwykła ludzka kobieta, po
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mamaria »

– Ja zrezygnuję – szybko odpowiedziała Mamaria. – Jakiś czas temu postanowiłam się ograniczać, a i w mojej sytuacji to nie byłaby najrozsądniejsza decyzja… – mówiąc chciała, aby uznali to za ostrożność związaną z możliwym atakiem zabójcy. Tylko że tak naprawdę musiała zachować przytomność umysłu na czas rozmowy z nim - nie mogła dać wystrychnąć się na dudka. Pozostawała jeszcze kwestia podchmielonej Ignis - bo nimfa nie wierzyła, iż tamta odmówi poczęstunku - gotowej do ponownego podjęcia bezsensownego sporu. Jeśli nie pozwoli sobie zamącić myśli, to pewnie w jakiś sposób uspokoi kobietę - nawet gdyby miała przywołać na jej głowę cały wodospad. To raczej by ją uspokoiło - coś od czasu do czasu hamowało temperament rudowłosej. Lecz doszła do wniosku, że to sprawa równie zaskakująca, co na ten moment nieistotna.
Ważniejszy był fakt iż gdyby upiła się choć w najmniejszym stopniu, najpewniej wszystkie mentalne hamulce zdałyby się na nic i sama zaczęła by zachowywać się bardzo prowokująco wobec niej. Wolała uniknąć skutków tego co mogłoby się wtedy stać, bo pradawna nie miała z nią żadnych szans, jednak potrzebowałaby ją jakoś o tym uświadomić. Przy odpowiednim stuporze ze strony białowłosej, byłaby niepowstrzymywalna nawet przez Caina - czarodziej, nie czarodziej, kilkunastu kryształów z naszyjnika nie miała jeszcze okazji użyć ani razu, a w miarę możliwości przelewała do nich część swojej energii.
– A ja skorzystam.
– Nie upij się – ostrzegła ją Mamaria. – Chciałabym dzisiaj jeszcze porozmawiać z tobą o tym w czym masz mi pomóc.
– Będę się… ograniczać. – Najwyraźniej nie była w stanie powstrzymać się przed złośliwością.
Gdyby nie to, że jesteś mi potrzebna… – pojawiła się w głowie nimfy myśl, ale wolała jej nie kończyć. Zamiast tego posłuchała spokojnie jak jej towarzyszka zamawia jedzenie, zupełnie sobie nie żałując - mięso, warzywa i owoce, przyprawy… Opis wszystkiego był tak szczegółowy, że nie mogła znać tego przypadkowo - kiedyś na pewno zajmowała się gotowaniem. Tylko co ktoś taki jak ona robiłaby w kuchni? Patrząc na jej charakterek, zaraz by wszystko podpaliła, albo nie dała się tam zagonić. Ot, zagwozdka.

– No cóż, szkoda wszystko tak się potoczyło… Może podążyłabym dalej z tobą? – pytanie skierowała bardziej do niej samej, niż do mężczyzny. Bo jeśli ostatnie wydarzenia rozwinęłyby się inaczej, zapewne skorzystałaby z tej okazji. W końcu - dlaczego by nie? W jej oczach Cainerath był osobą, z którą łatwo by się dogadała. A na pewno byłby w stanie powiedzieć jej o magii to i owo - może dowiedziałaby się czegoś nowego?

– Skąd jesteście? – zaczęła Mamaria.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Przeniósł spojrzenie z Mamarii na Ignis, gdy ta pierwsza zrezygnowała ze wspólnego picia wina. Cain nie miał jej tego za złe, może uda im się napić kiedy indziej, o ile to "kiedy indziej" nastanie. Przez jego twarz przemknął uśmiech, gdy rudowłosa okazała się bardziej chętna do czerwonego trunku. W duchu ucieszyło go to, że, mimo wszystko, nie będzie musiał pić sam, już nawet nie patrząc na to, że Ignis postanowiła się ograniczać. Czarodziej zamówił dwa kieliszki. Według niego, wino nie było alkoholem, który można szybko się upić, jednak nie wszyscy mają mocne głowy do tego typu napoi, nawet on sam jej nie ma, chociaż potrafi wcisnąć w siebie naprawdę sporo, zanim przed samym sobą przyzna się, że już mu wystarczy. Tak naprawdę, nie pamiętał, żeby upił się do nieprzytomności, gdyż zawsze udawało mu się przestać w odpowiednim momencie i nie ulegać pokusom innych, o ile nie pił sam oczywiście.

On również słuchał zamówienia składanego przez rudowłosą i zdziwiło go nieco to, że zamówiła tego, aż tyle. Zrozumiałby, gdyby sama za to płaciła, jednak on na jej miejscu ograniczyłby się do czegoś niezbyt drogiego, a przy tym takiego, czym można się najeść. Przemyślenia te postanowił pozostawić dla siebie. Cóż... przecież nie wszyscy muszą zachowywać się tak, jak on albo tak, jak chciałby on sam.
        - Jeśli znajdę sobie tu jakieś zajęcie, może będziesz miała do tego okazję — odparł na słowa Mamarii. Często podróżował sam, więc już bez różnicy było mu to, czy przemieszcza się w pojedynkę, czy może w towarzystwie, jednak na pewno nie miałby nic przeciwko podróży z białowłosą. Wydawało mu się, że, po dłużej rozmowie lub rozmowach, okazałoby się, że dobrze się dogadują.

Pozostało im czekać na zamówienie, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby zacząć rozmawiać. Pierwsze pytanie padło od białowłosej.
        - Z niewielkiej wioski niedaleko Gór Dasso. Byliśmy dość... zamkniętą społecznością i ułatwiało nam to umiejscowienie wioski, która była otoczona szczytami i prowadziło do niej tylko jedno, w dodatku dobrze ukryte, przejście. Można nawet powiedzieć, że była to wioska czarodziei, bo każdy jej mieszkaniec potrafił władać magią — odpowiedział po chwili. Dopiero po fakcie zorientował się, że do mieszkańców odniósł się w czasie przeszłym, a nie w teraźniejszym, miał nadzieję, że jego towarzyszki tego nie zauważą i będą o to pytać.
Poczekał na to, aż Mamaria i Ignis odpowiedzą na pytanie, które wcześniej zadała ta pierwsza i dopiero wtedy się odezwał.
        - Ogień i woda — odparł, spoglądając najpierw na rudowłosą, a później na białowłosą.
        - Żywiołu uważane za przeciwstawne i całkowicie różniące się od siebie. Chciałbym móc stwierdzić, czy wasze charaktery też są całkowitymi przeciwieństwami, jednak zbyt krótko się znamy, żebym mógł wysunąć takie wnioski, chociaż wydaje mi się, że naprawdę może tak być — dodał po chwili. Można to potraktować jako wstęp do jego pytania, które padnie lada chwila.
        - Wiemy, że jedna z was włada magią ognia, a druga magią wody. Poza tym znacie jeszcze jakieś inne dziedziny magii? - zapytał, obiecując też, że sam również odpowie na to pytanie.
        - Naprawdę mnie to ciekawi — dodał, jakby zachęcająco, i uśmiechnął się ładnie.
Awatar użytkownika
Ignis
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Przemieniona z czarodziejki
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ignis »

– Jeszcze jako dziecko mieszkałam w małej osadzie niedaleko Fargoth – odpowiedziała i spojrzała się na nimfę. – A ty?
– Hm? – Zamyślona Mamaria początkowo nie zorientowała się że pytanie było skierowane do niej, jednak szybko powróciła do rzeczywistości. – Byłam jedną z mieszkanek dworku w okolicy przedmieść Arturonu. Uciekłam stamtąd mając kilkanaście lat, bo rodzice źle mnie traktowali.
Ignis zaczęła zastanawiać się, jaką dokładnie pozycję tam zajmowała, bo tak zręcznie ułożyła swoją wypowiedź, że mogła być córką gospodyni, albo równie dobrze dzieckiem gospodarzy. Może to właśnie z tym było związane jej porwanie? Miała już nawet poruszyć tę kwestię - miała świadomość iż znajdzie jeszcze przynajmniej jedną okazję, aby wybadać interesujące ją szczegóły z życia kobiety, tylko że wolała zrobić to teraz - lecz przeszkodził jej Cain, uznając iż to odpowiedni czas zaspokoić jego ciekawość. Sądząc po reakcji drugiej kobiety, tamta długo zastanawiała się nad odpowiedzią. Jej wątpliwości wynikały pewnie z powodu tego, co niedawno się stało. Wreszcie, gdy najwyraźniej doszła już do konkretnych wniosków, widząc że rudowłosa nie ma zamiaru jej tego ułatwiać, odezwała się.
– Oprócz dziedziny wody, opanowałam jeszcze domeny życia, przestrzeni, powietrza i ognia. Radzę sobie całkiem nieźle z płomieniami, ale na pewno nie tak dobrze jak Ignis, która, jak zdążyłam zauważyć, oddziałowuje na ten żywioł w inny sposób niż ja nad cieczami.
– Nie wiem w jaki sposób kontrolujesz wodę – zauważyła przytomnie czarodziejka.
– Uczyłam się tego od podstaw, jak wszystkich innych kręgów magii. Lecz w twoim przypadku to nie są do końca czary, chociaż sama nie do końca rozumiem różnicę.
– Chyba masz rację – zdumiała się piromantka - rzeczywiście podczas potyczki myślała, że tamta w dziwny sposób używała swoich zdolności. Sama nie zastanawiała się nad tym ani chwili, jednak białowłosa najwyraźniej przykładała równie wielką wagę do wszystkich szczegółów, nie tylko tych dotyczących jej ubioru. – Chciałabym powiedzieć wam coś więcej, ale z magią nie jestem w stanie zrobić niczego ponad to. – Postanowiła nie zdradzać swoich zdolności przemiany, bo była pewna że Mamaria też coś ukryła.

– Co macie zamiar zrobić, kiedy to wszystko już się skończy? – zapytała Ignis, kiedy mężczyzna sam opowiedział już nieco o swoich zdolnościach.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

On też zaczął zastanawiać się nad tym, jaką pozycję zajmowała Mamaria w miejscu, z którego pochodziła. "Mieszkanka dworu" może dotyczyć praktycznie każdej osoby, która ma łóżko na tamtym terenie, więc była taka sama szansa na to, że była córką kogoś ze służby, jak na to, że była córką rodziny szlacheckiej, do której należał dworek, o którym wspomniała. Wydawało mu się, że Ignis chciała coś powiedzieć albo zapytać o coś, jednak wyprzedził ją i zadał swoje pytanie dotyczące magii, którą potrafią posługiwać się kobiety. Pradawny miał zamiar odpowiedzieć na końcu, więc słuchał krótkiej rozmowy między jedną i drugą towarzyszką, przy okazji dowiadując się, że magia wody nie jest jedyną opanowaną przez Mamarię. Natomiast Ignis znała wyłącznie magię żywiołu ognia i wyglądało na to, że nie są to do końca czary, które zna każdy. Cain pomyślał, że będzie musiał wypytać rudowłosą o jej historię związaną z posługiwaniem się ogniem, bo wydawało mu się, że może być to naprawdę ciekawe.
        - A ja znam magię energii, mocy i przestrzeni. Najlepiej opanowałem tą pierwszą — odpowiedział na pytania, które wcześniej sam zadał. Powiedział, że to zrobi, więc dotrzymał słowa. Przypomniał sobie walkę w twierdzy Poskromicieli, konkretną walkę z ich przywódcą, a także czar, którym zakończył jego życie. "Iskrząca kula czystej, magicznej energii zaczyna rosnąć w dłoniach pradawnego, a ich okrężne ruchy mogą przywodzić na myśl to, że czarodziej nadaje nimi konkretny kształt dla zaklęcia. Kula ma kolor wielu odcieni fioletu, a błyskawice powstające na jej powierzchni nie są szkodliwe dla osoby, która ją stworzyła. Nagle czar wystrzeliwuje do przodu i wbija się prosto w pierś Przywódcy, dodatkowo odpychając go do tyłu falą uderzenia. Ciało przeciwnika Caina wylatuje przez okno i wpada na dziedziniec, pradawny wygląda przez dziurę po oknie i uśmiecha się tryumfalnie..." - mężczyzna potrząsnął lekko głową, wyrywając się tym samym z przemyśleń i rozwiewając obraz, który powstał w jego wyobraźni. Dobrze, że usłyszał pytanie Ignis, chociaż i tak, przez krótką chwilę, spoglądał na kobiety nieobecnym wzrokiem.

        - Z chęcią odwiedziłbym jakieś miasto nadmorskie — stwierdził szybko. Ta myśl pojawiła się w jego głowie chwilę wcześniej, a Cainerath stwierdził, że jest to dobry plan, więc dlaczego by nie trzymać się go i później przejść do jego realizacji.
        - A wy? — zapytał później, jednak zanim Ignis lub Mamaria zdążyły odpowiedzieć, do ich stolika podeszła dziewczyna, która wcześniej zbierała ich zamówienia. Przyniosła ze sobą jedynie butelkę wina i dwa kieliszki.
        - Niedługo przyniosę resztę zamówienia — powiedział do nich, stawiając alkohol i naczynia na stoliku. Uśmiechnęła się do całej trójki, odwróciła i ruszyła w drogę powrotną. Jedzenie trzeba było przyrządzić i tak dalej, a z winem wystarczyło, że weźmie się butelkę, kieliszki i można zanieść to osobie, która złożyła takie zamówienie. Pradawny wstał, złapał butelkę i odkorkował ją, następnie rozlał czerwony płyn do naczyń. Jedna podał rudowłosej, a drugie zostawił dla siebie.
Awatar użytkownika
Ignis
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Przemieniona z czarodziejki
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ignis »

Tak jak podejrzewała, w porównaniu z obojgiem towarzyszy jej umiejętności magiczne nie były imponujące. Jednak nad Cainem miała tę jedną przewagę, że kontrolowała ogień w sposób absolutny, a płomienie były niemalże częścią jej istnienia. Nie miała pojęcia na jakiej zasadzie Mamaria włada wodą - nimfa nie kwapiła się ze zbytnim wyjaśnianiem szczegółów i rzuciła zaledwie kilkoma ogólnikami - ale podejrzewała, że w tej kwestii białowłosa była od niej znacznie lepsza. Zastanawiało ją czy kobieta, tak jak i ona, potrafi dokonywać przemian. Interesujący był też fakt, że tamta przez cały czas manipulowała swoim żywiołem - a to oplatała palce strumykiem, to zawijała go wokół szyi, innym razem formując ciecz w przeróżne kształty: od pierścionków, przez pędzelki, aż po sztylety - zupełnie, jakby cały czas chciała posiadać coś pod ręką, w razie jakichś nagłych wypadków.

A kiedy Cain wspomniał tylko o morzu, przypomniała sobie o nadmorskich posiadłościach, w których mieszkała. Z jakiegoś powodu wtedy obserwowanie go było niezmiernie zajmujące - była w stanie spędzić w ten sposób długie godziny, zafascynowana przybojem. Nie mogła też zapomnieć o wpływie, jaki na wszystko miała pogoda, bo humor morza odzwierciedlał humor mieszkańców - może z wyjątkiem tych nobilitowanych, którzy nie mieli pojęcia o żegludze. Portowe miasteczka żyły z przewijających się przez nie statków oraz przypływających nimi towarów - w takich warunkach każdy człowiek od małego uczył się odczytywać najmniejsze zmiany aury. I dopiero teraz zdziwiła się, iż nigdy nie podjęła się trudu żeby nauczyć się jak dobrze pływać - wystarczało jej w zupełności że nie szła od razu na dno, reszta była jej wtedy obojętna. Nie niepokoiło ją to nawet wtedy, kiedy poruszała się statkami po burzliwych wodach.
Ignis już miała podzielić się swoimi przemyśleniami, lecz wtedy podeszła do nich kelnerka niosąca zamówione przez czarodzieja wino wraz z kieliszkami. Po tym jak już odeszła, a mężczyzna rozlał już alkohol i podał jej naczynie, piromantka zauważyła szaroburego, pręgowanego kota. W żadnym stopniu nie przypominał słodkiego zwierzaka, jakie posiadały czasem dzieci w dworach - miał naderwane uszy, a na pyszczku widoczne były blizny po ranach. Nawet jego sposób poruszania pokazywał jakąś drapieżność. Zupełnie, jakby to nie było nic dziwnego, wskoczył na kolana Mamarii i zaczął się do niej przymilać. Ona zaś, jak gdyby nigdy nic, zaczęła go głaskać, a gdy spojrzał na Ignis, zasyczał przeciągle i nasstroszył futro, zaczęła go powoli uspokajać.
– To… to twój? – zapytała, naprawdę przestraszona. Wolała nie przekonywać się na swojej skórze o ostrości pazurów i kłów.
– On? Gdzieżby! – odpowiedziała wesoło tamta. – Po prostu lubią mnie te małe bestie, a ja jakoś nigdy nie mam serca ich odrzucać. – Po tych słowach pogłaskała mruczącego kota, a ten wygodnie ułożył się u niej na nogach i zamknął oczy. – Co do planów… Nie mam pojęcia, chyba podejmę się jakiejś innej przygody. – Widać ten pomysł bardzo jej się spodobał, bo uśmiechnęła się szeroko. Dopiero wtedy przemieniona zorientowała się, że cały czas siedzi nieruchomo i nawet nie spróbowała wina. Rozluźniła się i postanowiła naprawić swój błąd; alkohol miał bogaty, acz delikatny aromat winogron, a na języku swoim słodkim smakiem przypominał płynny aksamit. Pozwoliła minąć kilku chwilom, a potem sama odpowiedziała na zadane przez siebie pytanie.
– Ja chyba wyruszę wgłąb kontynentu, gdzieś za masyw Gór Dasso.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Jego zdaniem to, jaką włada się magią nie było czymś, co należało ukrywać. Oczywiście, jeśli chodzi o ogólne informacje na ten temat, bo przecież nie będzie mówił, co konkretnie umie i jakie zna zaklęcia należące do danej dziedziny magii, którą umiejętność władania posiadł. Najwidoczniej nie wszyscy tak uważali, gdyż wydawało mu się, że towarzyszki rozmowy coś ukrywają i jest to związane z ich magiczną naturą. Zdawał sobie sprawę, że są rzeczy, o których lepiej nie mówić komuś, komu się nie ufa, więc nawet nie miał zamiaru poruszać tej kwestii.
        - Przez jakiś czas tak bardzo byłem skupiony na swojej... misji, że rzadko kiedy odwiedzałem miejsca, które nie były z nią związane. Teraz to robię i postanowiłem zacząć od miast, chcąc zobaczyć, czy się zmieniły i, jeśli tak się stało, jak bardzo się zmieniły — powiedział po chwili. Kolejna informacja, której nie uważał za przeznaczoną wyłącznie dla zaufanych osób, aby tylko oni mogli to wiedzieć. Z drugiej strony, było to dość ogólne, gdyż nawet nie zabierał się za bardziej szczegółowe wspomnienie o swojej misji, a czas przeszły, w którym o niej mówił, jasno sugerował, że dobiegła ona końca.
Chciał kontynuować, mówić dalej, może opowiedzieć jedną ze swoich przygód, jeśli zauważyłby, że zdobyło to zainteresowanie dwuosobowej grupy, z której członkami siedzi teraz przy jednym stoliku, rozmawia i popija wino, jednak na kolana Mamarii wskoczył kot, a uwaga reszty automatycznie skupiła się na nim. Ignis odezwała się pierwsza.

Pradawny postanowił spróbować wina tym bardziej, że rudowłosa zrobiła to pierwsza i, tak jakby, przypomniała mu o czerwonym trunku, który przecież sam rozlewał do ich kieliszków. Krótką chwilę przed przystawieniem naczynia do ust i skosztowania wina, powąchał czerwony płyn i dopiero po tym wziął niewielki łyk.
        - Nie tak dawno byłem w Górach Dasso. Był to ostatni cel mojej misji, tym samym właśnie tam się zakończyła — powiedział po chwili. Zanim postanowił kontynuować, jeszcze raz napił się wina.
        - Możesz tam trafić na drogę, która zaprowadzi cię do twierdzy. Budynek jest w dość dobrym stanie, jednak stoi opuszczony. Jest możliwość, że niedaleko twierdzy i za jej murami natkniesz się na szkielety pozostałe po ciałach, których mięsem do tego czasu najpewniej zajmie się ptactwo. Ci ludzie byli mieszkańcami miejsca, o którym mówię — dokończył. Doskonale wiedział, o czym mówi, w końcu sam bezpośrednio przyczynił się do tego, że zginęli. Musiał ich zabić, musiał pomścić swoich bliskich.
Awatar użytkownika
Ignis
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Przemieniona z czarodziejki
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ignis »

Sprawa tej misji zainteresowała przemienioną - wydawało się, że mężczyzna postanowił specjalnie używać wyłącznie ogólników do jej opisania, żeby nie zdradzić żadnych szczegółów. Od razu oczywiste stało się, iż Mamaria też to zauważyła, bo obdarzyła czarodzieja zaintrygowanym spojrzeniem. Ignis czekała tylko aż padnie o to jakieś pytanie, ale nimfa była równie powściągliwa co ona sama i nie poruszała tej kwestii. Za to piromantka zaczęła zastanawiać się ile dokładnie trwało zadanie Caina - skoro w jej czasie zdążyły się zmienić miasta, to musiały być to całe lata, jeśli nawet nie ich dziesiątki. Nie wyobrażała sobie tak wiernego własnego poświęcenia jednemu celowi przez równie długi okres. Uwagę co chwila przenosiła na inne rzeczy i wydarzenia, na niczym nie skupiając się całkowicie. Odkąd uciekła zdążyła już zmienić swoje dalekie plany przynajmniej kilkukrotnie, a gdyby udało jej się zabezpieczyć życie na jakimś porządnym poziomie… Hulaj dusza, bez żadnych ograniczeń!
Żeby to osiągnąć, musiała jedynie odpowiednio zerwać ze swoją przeszłością. Kluczem do tego wydawała się naturianka - skoro ktoś chciał ją zabić, musiała mieć potężne koneksje, tym bardziej że nikt z trójki nie zauważył nadchodzącego skrytobójcy, na pewno będącego prawdziwym profesjonalistą. Kto wie czy ona nadal była żywa przez to, że on też zechciał wyszarpać coś dla siebie w całej tej zawierusze? Piromantka wolała nie wykluczać tej możliwości - w dodatku, że teraz sama wstąpi w tę niebezpieczną grę i nieustannie będzie musiała trzymać się na baczności. Lecz zaraz pojawiła się jakaś dziwna - jakby obca - myśl: dlaczego w ogóle miałaby załatwić to w ten sposób? Przecież ta dwójka zapewne w ten sposób nie rozwiązywała swoich problemów…
Niestety, zanim zdążyła wziąć to pod choćby najkrótszą rozwagę, Cain wspomniał o swojej niedawnej wizycie w wybranym - tak naprawdę losowo - przez nią miejscu, co ożywiło ją jeszcze bardziej. A pradawny, jak świetny gawędziarz zamiast od razu kontynuować wątek, przedłużał całą chwilę, najwyraźniej budując suspens. To co zaś rozwiązała potem, stanowiło dla niej idealną odpowiedź na nagły i jakże irracjonalny pomysł - mężczyzna bezspornie uznał za swój obowiązek pozbycie się znaków o swojej dawnej historii. Nie miała pojęcia jak ona wyglądała, ale to i tak było dla niej wystarczające.
– Z tego co mówisz wnioskuję, że raczej nie dostanę tam prowiantu ani noclegu, bo nie będzie nikogo, kto mógłby mi go zaoferować. Mam rację? – zapytała, choć nie potrzebowała jakiejkolwiek odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Wzbudził ich zainteresowanie tym, że wspomniał o swojej misji, wiedział i czuł to. Szczerze mówiąc, spodziewał się jakichś pytań, które mogłyby paść od Mamarii lub Ignis, albo nawet od obu, w końcu mówił dość ogólnie i nie zapowiadało się na to, żeby miał zamiar zgłębiać się w szczegóły. Rzeczywistość okazała się inna, a Cain, w duchu przyznał, że nie usłyszy z ich ust pytań o coś konkretnego, co byłoby związane z jego misją. Może obie uznały, że czarodziej nie mówił o konkretach, bo chciał je zatrzymać u siebie i gdyby go o nie zapytały, ten zbyłby odpowiedź lub ponownie powiedział coś ogólnikowego, co jedynie nawiązywałoby do tego, o co został zapytany.
Pradawny napił się wina i spojrzał w stronę wejścia do kuchni. Prawdę mówiąc, zaczynał robić się głodny i nie narzekałby, gdyby za chwilę podeszła do nich kelnerka z tacą, na której znajdowałoby się zamówione przez nich jedzenie. Przypomniał sobie zamówienie złożone przez Ignis i pomyślał, że za jednym razem córka karczmarza może nie przynieść wszystkiego. Musiałaby mieć więcej niż dwie ręce, żeby jej się to udało, ewentualnie dysponować doskonałym zmysłem równowagi i wiedzą potrzebną do tego, aby ułożyć wszystko tak, żeby donieść to do stolika i nie upuścić niczego. Na złość Cainowi i jego żołądkowi, nie udało mu się wypatrzyć dziewczyny i ich jedzenia.

Po chwili znowu odezwał się, co stało się dzięki rudowłosej i temu, że wspomniała o Górach Dasso. Krótko opowiedział im o twierdzy będącej główną siedzibą Poskromicieli, których znalazł tam i wybił, tym samym mszcząc się na nich za wyrządzone mu kiedyś krzywdy. Jemu, jego rodzinie, przyjaciołom i ogólnie wszystkim, na których mu zależało.
        - Tak... Chyba że sama sobie coś tam znajdziesz. Podejrzewam, że część ich zapasów może już nie nadawać się do spożycia, jednak najpewniej w ich spiżarniach znajduje się też jedzenie mogące wytrzymać wiele czasu, zanim zacznie się dziać z nim coś, co sprawi, że nada się ono jedynie do wyrzucenia — odpowiedział po chwili.
        - A skoro o jedzeniu mowa, właśnie nadchodzi nasze — dodał, spoglądając już na kelnerkę. Nawet uśmiechną się lekko na myśl, że już niedługo zaspokoi apetyt. Uśmiech ten wywołał też fakt, iż dziewczyna nosiła całe zamówienie, a wcześniej mógłby założyć się, że nie da rady tego zrobić. Podeszła do ich stolika i rozstawiła jedzenie według tego, kto i co zamawiał. Pamięć chyba także miała dobrą. Dziewczyna raz jeszcze spojrzała na ich posiłek, jakby chcąc upewnić się, że przyniosła wszystko i na koniec życzyła im smacznego. Cain odpowiedział jej z uśmiechem na ustach.
        - Tak, jak powiedziała kelnerka: "Smacznego" — powiedział do Ignis i Mamarii, po czym zabrał się za swoją porcję.
Awatar użytkownika
Mamaria
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Kiedyś zwykła ludzka kobieta, po
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mamaria »

Nie musiała głęboko zastanawiać się nad słowami Caina, aby wyciągnąć odpowiednie wnioski - zabił wszystkich rezydentów odwiedzonego zamczyska, co do tego nie mogła mieć jakichkolwiek wątpliwości. Wnioskowała też, że wszystko wydarzyło się stosunkowo niedawno. Spojrzała mężczyźnie w oczy, próbując złowić choć najmniejszą oznakę poczucia winy. Gdyby jej się to udało, to oznaczałoby że całe zajście wywoływało w nim wątpliwości - najpewniej związane ze słusznością jego czynów. Jednak nie miała na to większej nadziei - czarodzieje, jako przedstawiciele długowiecznych, prawie nigdy nie przeżywali żywota bez zbrukania swoich dłoni krwią innych. Gdyby mieli zadręczać się takimi kwestiami przez całe stulecia, rzadko który zdołałby dociągnąć do śmierci ze starości nie popadając w szaleństwo. Ona sama mogła być najlepszym tego przykładem - kiedy zmuszono ją do zabijania, po jakimś czasie przeszła nad tym do porządku dziennego. Wywarło to na nią zgubny wpływ, ponieważ jeszcze długo nie ceniła wartości innych istnień.
I gdyby nie jedno przypadkowe i przelotne spotkanie po całych latach takiego życia, w ogóle nie zmieniłaby spojrzenia na swoje czyny. Tylko że gdy już ją dopadło, zaczęła uciekać od wyrzutów sumienia, a jeśli to nie wystarczało, topiła je w alkoholu. Mimo to po prostu żyła dalej, biorąc udział w kolejnych przygodach, a po jakimś czasie żal do samej siebie zaczął odpuszczać. Zostało tylko paskudny nawyk zaglądania do kufli i kieliszków przy każdej możliwej okazji. Nawyk, który postanowiła zacząć zwalczać dopiero niedawno.
Nagle poczuła jak pazury kota wbijają się w jej dłoń. W pierwszym momencie pomyślała, że po prostu wyczuł jej nazbyt melanocholijny nastrój, ale zaraz zauważyła nadchodzącą kelnerkę. Natychmiast domyśliła siś o co mu chodzi - zwierzak po prostu był głodny i żądał nakarmienia. Pogłaskała go powoli, uspokajająco po głowie i podrapała za uchem, mając nadzieję że zrozumie jej intencje.
– Dziękuję, wzajemnie – Mamaria i Ignis odpowiedziały równocześnie w tym dziwnym i niespodziewanym unisono. Nimfa kiwnęła dodatkowo obojgu głową i zabrała się do jedzenia. Korzystając z okazji, obserwowała jak piromantka je, chcąc wyłapać wszystkie nieeleganckie zachowania. Spodziewała się mieć do niej wiele uwag, lecz szybko skonstatowała, że tamta zachowuje się równie wytwornie co ona sama - rzecz zupełnie dla niej niespodziewania, jeśli wziąć pod uwagę to, jak bardzo postanowiła skorzystać z zaoferowanego jej rachunku. Przemieniona sama zaczęła pilnować wszystkich gestów i próbowała wyłapać wszystkie niepotrzebne manieryzmy i naleciałości, które pojawiły się po tylu latach nieprzestrzegania wymogów etykiety, jednak rudowłosa zdawała nie zwracać się na to najmniejszej uwagi, skupiając się na posiłku.
Sytość poczuła kiedy kończyła dużą miskę gulaszu, więc ułożyła ją na podłodze. Kocur z zadowolonym miauknięciem zabrał się za pozostawione resztki, a białowłosa położyła na blacie stołu kilka srerbnych monet.
– Było mi miło móc porozmawiać, ale teraz pójdę się spakować bo chciałabym wyjechać z miasta najszybciej, jak tylko będę mogła. Ignis, zajrzyj do mnie jak najszybciej, nie chcę niepotrzebne mitrężyć czasu. Ktoś z obsługi na pewno wskaże ci gdzie mnie szukać. I jeszcze raz dziękuję wam za przyjście mi z odsieczą. – Uśmiechnęła się i już miała odchodzić, lecz przypomniała sobie o czymś jeszcze. – A, resztę z tych pieniędzy kelnerka niech potraktuje jako napiwek za profesjonalną obsługę.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Naprawdę spodziewał się pytań związanych z tym, o czym mówił, tym bardziej, że opowiedział to krótko i bez szczegółów. Właściwie, Mamaria i Ignis były pierwszymi osobami, którym o tym opowiedział, bez względu na to, w jaki sposób to zrobił, więc nie sprawdzał jeszcze, jak ludzie na to reagują. Z drugiej strony, może to i dobrze, że nie usłyszał z ich ust zdań zakończonych znakami zapytania, wtedy, zanim nadeszłaby odpowiedź z jego strony, musiałby się chwilę zastanowić nad tym, co może powiedzieć, a czego nie powinien.

Spojrzał Mamarii w oczy, gdy ona zrobiła ten sam gest w jego stronę. Kobieta szukała tam poczucia winy, jednak nawet jeśli starałby się ze wszystkich sił, i tak by go tam nie znalazła. Cain po prostu nie czuł tego w stosunku do tych konkretnych ludzi zabitych przez niego. Najłatwiej jest wytłumaczyć to tym, że wyrządzili mu zbyt wiele złego, wliczając w to zabicie całej rodziny i innych bliskich mu pradawnych, z którymi wspólnie tworzył Dzierżycieli Mocy. Przeżył wyłącznie on i, gdy już wiedział, że nadszedł czas, zabrał się za swój cel, którym była zemsta. Tak naprawdę, sam już nie wiedział, jak długo tropił ich wszystkich i wykańczał, aby na końcu dotrzeć tam, gdzie w końcu mógł zmierzyć się z ich Przywódcą. Ze starcia wyszedł cało, co zresztą widać, więc udało mu się wypełnić zadanie, które postawił przed samym sobą.
Niedługo po tym, wszelakie rozmowy w ich niewielkim gronie ucichły, gdyż każdy zajął się swoją porcją jedzenia. Oczywiście, najpierw wszyscy życzyli sobie smacznego posiłku, a czarodziej nawet uśmiechnął się lekko, gdy obie odpowiedziały w tym samym czasie na życzenie, które padło z jego ust. Cainerath jadł wyuczonym sposobem, zgodnie z zasadami, a ich starał się przestrzegać, bez względu na to, w czym towarzystwie jadł i w jakim lokalu. Jeśli chodzi o samo jedzenie, było ono tak samo dobre, jak za pierwszym razem, a może nawet nieco lepiej przyprawione. W każdym razie, smakowało mu i gdyby był bardziej głodny, na pewno zamówiłby dokładkę.

Spojrzał na Mamarię, gdy ta oznajmiła, że chce się spakować, tym samym opuszczając stolik i ich towarzystwo.
         – Mnie również było miło – odpowiedział. Może to nie była ich ostatnia rozmowa. Patrząc na to, że białowłosa nie przyjęła jego oferty pomocy, żeby spotkać się z nią ponownie, musiałby zająć się czymś w tym mieście. Całkiem możliwe, że właśnie tak zrobi, o ile uda mu się znaleźć coś ciekawego i zajmującego.
         – Mam nadzieję, że ty posiedzisz ze mną trochę dłużej…? – zwrócił się do Ignis, gdy Mamaria odeszła już od stolika. Rudowłosa, chyba, nie miała aktualnie niczego do zrobienia, no, poza odwiedzeniem pokoju białowłosej, co miała zrobić „jak najszybciej”.
Bez słowa rozsiadł się na tyle wygodnie, na ile pozwalało na to zwykłe krzesło stojące w karczmie i spojrzał na towarzyszkę.
         – Może opowiesz mi swoją historię? – zaproponował, po chwili sięgnął po swój kieliszek i napił się z niego.
         – Oczywiście, odwdzięczę się tym samym – dodał, gdy odstawiał naczynie na miejsce. Jeśli Ignis zdecyduje się na przystanie na jego propozycję i rzeczywiście opowie mu trochę więcej o sobie, właśnie w postaci historii, on też zrobi to samo. Poza tym, dodał to także dlatego, że chciał zachęcić ją bardziej. Naprawdę był ciekaw jej historii.
Awatar użytkownika
Ignis
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Przemieniona z czarodziejki
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ignis »

– Zostanę – odpowiedziała. W końcu nie miała powodów żeby robić inaczej. Nawet jeśli Mamaria wymagała od niej natychmiastowego pojawienia się, ona miała zamiar jeszcze nieco posiedzieć, odprężyć się. Nalała sobie kolejny kieliszek; wiedziała, że to nieco niegrzeczne - w końcu to Cain kupił wino, ale nie miała zamiaru zbytnio przejmować się konwenansami dopóki nimfy tutaj nie było. Chociaż tym razem trunku było nieco mniej, niż wypiła wcześniej. Wzięła znowu łyczek, a potem dodała: – Nigdzie mi się aż tak nie spieszy.
Po tych słowach usiadła nieco wygodniej na krześle. Swoim ruchem przestraszyła kota - ten wylizywał już długim, różowiutkim języczkiem miskę po gulaszu - bo ten syknął na nią, zjeżył sierść i pognał w ciemny kąt sali. Propozycja czarodzieja która padła nieco później była dla niej zaskakująca; zaczęła zastanawiać się, czy nie chciał przypadkiem ukryć czegoś przed Mamarią - mimo że znał tamtą nieco dłużej, mogła już jakiś czas temu stracić jego zaufanie. Nie miała pojęcia co mogłoby wywołać taką jego reakcję, lecz była ona prawdopodobna.
– Niewiele jest do opowiadania… – zaczęła powoli dobierając słowa, dając sobie czas do namysłu. – Wychowywała mnie samotnie wioskowa zielarka, która przy okazji uczyła mnie tego, co sama umiała najlepiej, czyli leczenia i prostej alchemii. Przez długi czas nawet nie podejrzewałam że jestem pradawną, a nie człowiekiem, mimo że przybrana matka czasem wspominała iż moja prawdziwa matka kiedyś się po mnie zjawi. Nie wierzyłam, bo nie miałam powodów.
Żyłyśmy bardzo spokojnie we wsi, nazwy już nie pamiętam, na południowych ziemiach Fargoth. – Na chwilę rozmarzyła się, przypominając niesamowicie przyjemną beztroskę tamtych chwil. Nie miała wielu obowiązków - pomoc przy utrzymaniu czystości w całej chatce i segregowaniu ziół oraz przygotowywanie prostych potraw, gdy Lakona nie była w stanie tego zrobić.
A kiedy miałam kilkanaście lat, pojawiło się wojsko. Stosunki mojej ojczyzny z Elisią zawsze były napięte i pełne nieporozumień, jednak dotychczas małe sprzeczki terytorialne okraszone kilkoma incydentami militarnymi nie były wystarczającym powodem do wszczęcia jakichś poważnych działań, bo skutki też nigdy nie były poważne. Tylko że oni wtedy spuścili ze smyczy oddziały najemników mających złupić co się da, palić to czego zabrać się nie dało i zostawić za sobą dymiące zgliszcza. Nie ukrywam, udało im się to, na przykładzie tych paru chałup wśród których mieszkałam, ujrzałam to bardzo dobrze.
Zabrali wszystkich mieszkańców i sprzedali jako niewolników. Ja, jako długowieczna, tułałam się od właściciela do właściciela. Za każdym razem handlarze pozbawiali mnie pamięci, karmiąc fałszywymi wspomnieniami wykreowanego życia. Prawie za każdym razem próbowałam uciec, ale nigdy mi się nie udało. Aż w końcu pewnego razu, całkiem niedawno, kryształ który mnie wiązał pękł, a ja poczułam w sobie ogień. Wtedy… – powiedziała, wyciągając rękę w jego stronę, a na dłoni zapełgał płomień. – Wtedy już nic nie stało mi na przeszkodzie. Odwiedziłam parę mniejszych siół i jedno miasto, później skierowałam się tutaj, do Adrionu. Szukałam tutaj pewnej osoby, lecz nie natrafiłam na jakiekolwiek warte uwagi ślady. I wtedy wpadłam na Mamarię. Resztę już znasz – skończyła mówić i znów upiła łyk wina. – To co, teraz twoja kolej?
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Jej odpowiedź wywołała niewielki uśmiech na twarzy pradawnego. Chciał zaproponować dolewkę wina, jednak Ignis wyprzedziła go i sama sobie dolała. Chwilę później on zrobił to samo.
         – To dobrze… Będziemy mogli porozmawiać – odpowiedział po chwili. Nie zwiastowało to niczego tajemniczego lub podobnego w odbiorze, po prostu Cain ucieszył się, że będzie mógł z kimś porozmawiać, w dodatku osobą tą była inna czarodziejka.
Odniósł dziwne wrażenie, że zaskoczył ją swoją propozycją, przez to zaczął spodziewać się, że rudowłosa nie zgodzi się na opowiedzenie mu swojej historii. Nie spodziewał się też tego, iż, jeśli nawet na to przystanie, jej opowieść będzie bogata w szczegóły i tak dalej. Jakby nie było, znali się tylko jeden dzień.
         – Oj tam… Na pewno będzie to ciekawa opowieść -powiedział do niej i uśmiechnął się miło. Najważniejsze było to, że wyraz jego twarzy nie był wymuszony. Pradawny nie lubił wymuszać na sobie emocji, przez to nie lubił też manipulować innymi, a także sytuacji, w którym to on jest manipulowany przez kogoś.

Następnie, przez jakiś czas, jego rola ograniczała się do słuchania słów Ignis. Cain spoglądał też na nią, żeby miała pewność, że jej słucha. Nie był kimś, kto zawodowo opowiada historie i zna się na nich, jednak wydawało mu się, że każda może być ciekawa, jeśli wie się, czego w niej szukać i, oczywiście, opowie się ją w odpowiedni sposób. Jego ciekawiła historia osoby siedzącej przy tym samym stoliku.
         – Tak, teraz moja kolej – potwierdził. Zanim zaczął mówić, napił się wina.
         – Pochodzę z niewielkiej wioski ulokowanej niedaleko Gór Dasso, jak już wcześniej wspomniałem. Ta zamknięta społeczność, o której także mówiłem, wcześniej nazywała się Dzierżyciele Mocy. Nikt inny ci tego nie powie, bo jestem jej jedynym żyjącym członkiem… Była też inna grupa, Poskromiciele. Moje dzieciństwo minęło w miarę normalnie, bo do szkolenia przystąpiłem jako nastolatek. Po pewnym czasie ktoś wynajął Poskromicieli, aby pozbyli się wszystkich członków mojej grupy, czyli moich bliskich i znajomych. Zrobili to, jednak mnie udało się uciec. Od tamtej pory ja tropię ich, a oni mnie. Walczymy, gdy na siebie trafiamy. Wyników starć możesz się domyślić… – powiedział i zamilkł na chwilę. Upił niewielki łyk wina. Walki te kończyły się oczywiście wygraną czarodzieja, inaczej nie siedziałby tu teraz i nie opowiadałby o sobie.
         – Nie powiem ci, jak długo to trwało, bo już dawno przestałem to liczyć. W każdym razie, gdybyś teraz wynajęła najlepszych tropicieli i poszukiwaczy, nie znalazłabyś żywego członka Poskromicieli – kontynuował, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechy, gdy właśnie powiedział, że nie żyją wszyscy ci, którzy chcieli jego śmierci.
         – W twierdzy, w której zabiłem ich Przywódcę, nie byłem sam, bo były ze mną dwie kobiety, które pomogły mi nieco w końcowych poszukiwaniach i, w końcu, w samej walce z przeciwnikami zgromadzonymi w tym zamku. Przywódcą zająłem się sam, oczywiście, to była moja zemsta i to ja musiałem go zabić – odparł i wystawił w jej stronę dłoń podobnie, jak ona zrobiła to wcześniej. Jego oczy zaczęły świecić, jak zawsze, gdy używał magii, a w jego dłoni zaczęły zbierać się wyładowania energetyczne, aby po chwili stworzyć niewielką kulę energii. Była ona nie większa niż pięść niemowlaka, miała kolor fioletowy zmieszany z niebieskim i, co jakiś czas, na jej powierzchni dochodziło do wyładowań, które manifestowały się niewielkimi błyskawicami o kolorze podobnym do kulki.
         – Zabiłem go czymś takim. Tylko, że tamta kula była wielkości, mniej więcej, ludzkiej głowy – wyjaśnił jej cel tego małego pokazu. Gdyby teraz spojrzała mu w oczy lub patrzyła w nie cały czas, bez problemu dostrzegłaby, że świecą. Pradawny zacisnął dłoń w pięść, a energetyczna kulka znikła, w tym samym czasie jego oczy wróciły do normalności.
         – Później, gdy już podziękowałem za pomoc i pożegnałem się, otworzyłem portal do miejsca, w którym znajdowały się ruiny mojego domu. Powiedziałem tam wszystko, co leżało mi na sercu, zachowując się tak, jakbym mówił do moich bliskich… Następnie przeniosłem się do tego miasta, zajrzałem do tej karczmy, żeby coś zjeść i poznałem tu Mamarię. Porozmawialiśmy i rozeszliśmy się do pokoi. Na drugi dzień zauważyłem ją i ciebie jak już miałyście walczyć. Resztę historii nie muszę opowiadać, bo znasz ją ze swojej perspektywy – skończył, co zasygnalizował tym, że sięgnął po kieliszek i napił się z niego. Oczywiście nie powiedział jej wszystkiego, nie chciał zagłębiać się w szczegóły.

Spojrzał na nią, jakby nagle coś sobie przypomniał.
         – Zadam ci pytanie związane z tym, co powiedziałaś mi wcześniej: Zdolności kontrolowania ognia nie masz od urodzenia i pojawiły się one po tym, jak uległ zniszczeniu kryształ, który cię wiązał. Dobrze mówię? - zadał pytanie, spoglądając jej prosto w oczy. Naprawdę go to ciekawiło. Nie przypomniał sobie, żeby wcześniej spotkał się z czymś takim, zarówno jeśli chodzi o sam kryształ, a także o to, że dzięki jego zniszczeniu ktoś zyskał moce magiczne.
Zablokowany

Wróć do „Adrion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości