Adrion[Przy Adrionie] Postój.

Królestwo Elfów, jedno z trzech położonych w Szepczącym Lesie. Siedziba tkaczy zaklęć, uzdrowicieli i białych kapłanek. Schronienia dla wszelkich podróżnych, miejsce przyjazne, choć zamknięta na wojny i konflikty.
Awatar użytkownika
Meiyo
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek (Mag)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiyo »

Działo się naprawdę źle, to już nie były przelewki. Najpierw odepchnęły go skrzydła, udało mu się jednak utrzymać na nogach i ponownie kucnął nad Nadią.
- Nigdzie nie idę.. Uda CI się, wierzę w Ciebie! - Po tych słowach dziewczyna chwyciła go i wręcz rzuciła nim o ścianę. Mag nie zdążył nawet krzyknąć, nim uderzył plecami w zamurowane cegły. Jęknął z bólu, a jego twarz całkowicie się zmarszczyła. Nim doszedł do siebie, kobiety już nie było. Poczynił podobnie jak Nadia. Zbiegł po schodach, z tym, że on nie atakował bezbronnych ludzi. Uniósł wysoko kostur i machnął nim parę razy nad głową. Uformował się okrąg z ognia, mag wskazał kosturem smokołaczkę i tam też zaraz powędrował okrąg, który ją otoczył. Była to kolejna niesamowita sztuczka z dziedziny ognia. Płomień, który nie żywił się niczym. Nie musiał rozpalać się, czy osiąść na jakimś przedmiocie. Mógł wisieć w powietrzu. Żywił się jedynie magią, którą mag stopniowo dokładał. Oczywiście było to bardzo kosztowne i męczące, więc Meiyo zaraz wylądował na jednym kolanie, podtrzymując się jeszcze drugą ręką.
- Ludzie, wynosicie się.. Wynocha! - Wykrzyczał zdenerwowany. Ogień nie trawił dziewczyny, póki ta nie próbowała się ruszać, może teraz uda się jej powrócić do normalnej formy, zanim będą kłopoty.
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Nadia zauważyła Meiyo już kiedy zbiegał po schodach. Na początku coś mówiło jej, by go nie atakować. Jaj kolejnym celem stałą się wtedy jakaś kobieta, która skuliła się przerażona w rogu. Miała na sobie ciemnozieloną, krótką sukienkę i fantazyjnie upięte rude włosy. Zapewne to jedna z "pań do rozrywki". Nadariè uniosła ją za włosy i przygniotła do ściany. Kobieta wrzeszczała i płakała, błagała Meiyo o pomoc. Nadia już miała wbijać pazury w jej brzuch, kiedy smokołaczkę otoczył płomienny krąg. Upuściła rudą na ziemię i pisnęła wystraszona. Od razu wymamrotała jakieś zaklęcie, wykonała kilka ruchów rękami, by za pomocą magii powietrza rozwiać płomienie. Mimo usilnych starań, płomienie powracały, aż w końcu zdenerwowana zamachała skrzydłami. Był to duży błąd, gdyż ogień, który ściśle ją oplatał, poparzył dotkliwie skrzydła. Dziewczyna zaczęła przeraźliwie skrzeczeć i już miała się rzucić na Meiyo, gdy nagle przygniotła ją ciężka, metalowa siatka.

- Mam ją! Szybko, unieruchomcie bestię! - krzyczał jeden ze strażników. Trzech innych przygniotło Nadię do ziemi. Smokołaczka leżała nieruchomo, powoli wracała do normy. Spojrzała na Meiyo, westchnęła cicho i zamknęła oczy.
Awatar użytkownika
Meiyo
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek (Mag)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiyo »

Działo się naprawdę źle. Dziewczyna stawiała opór jego magii sama się przy tym raniąc, cholera. To, co się działo przerażało chłopaka, naprawdę przerażało. Już zdenerwowany miał ciskać magią w dziewczynę, gdy.. Tą przygniotła metalowa siatka. Strażnicy szybko zainterweniowali. Dziewczyna jednak chyba mogłaby się uwolnić, gdyby nie była tak wycieńczona podróżą.
- Dziękuję, panowie. Zupełnie nie wiem, co ją opętało. Ach... Gdzie moje maniery. Nazywam się Meiyo, pochodzę z klasztoru magii ognia, z Rafsongardu, zapewne nie znacie tego miasta, gdyż to nawet nie jest miasto. Pozwólcie, że zapłacę już teraz za jej pobyt w więzieniu i zabiorę ze sobą. Obiecuję, że więcej nie pojawi się w mieście. Wam chyba nie jest potrzebna kolejna twarz do wykarmienia, prawda? - Mógł nie być przekonujący, przecież Nadia nabroiła, należała jej się kara. Zresztą pieniądze, które posiadał mogły nie wystarczyć, sporo ostatnio wydał, był rozrzutny.
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Spokój. Nadia nareszcie się uspokoiła i mogła powrócić do swojej postaci. Jej kości znów zaczęły się kurczyć, pazury zniknęły, ale skrzydła z trudem wracały miedzy łopatki. Były poparzone, więc ich schowanie było dość bolesne. Nadariè jęczała głośno, jeżdżąc paznokciami po podłodze. Po kilku minutach była już starą i całkiem nieszkodliwą blondynką. Szkoda, że w oczach strażników dalej była "niebezpieczeństwem".

- Nie chcemy jej zamknąć w więzieniu... - powiedział jeden ze strażników. Miał o wiele lepszą zbroję, do tego był wyraźnie straszy. Prawdopodobnie był kimś ważnym. - Ale nie oznacza to, że nie zostanie ukarana. Sądzę, że kilka porządnych batów w plecy poskromi jej dziką naturę. Bierzcie ją. - zwrócił się do swoich podwładnych, którzy ściągnęli z Nadii sieć. Jeden z nich wziął długą koszulę wiązaną na plecach i założył ją na dziewczynę. Nadia była całkiem przytomna, ale osłabiona. Nie protestowała, kiedy ktoś ją podniósł i wyniósł z budynku. Cały czas patrzyła na Meiyo lekko kręcąc głową. Nie chciała, żeby przez nią mag miał jakieś kłopoty.

- Daj im zrobić to, co muszą... - powiedziała cicho, mając nadzieję, że mężczyzna ją usłyszy. Sama nasłuchiwała rozmów strażników. Zrozumiała tyle, że niosą ją na jakiś dziedziniec,gdzie ma być publicznie ukarana. Cóż, Adrionu nie odwiedzi już przez najbliższych osiemdziesiąt, może sto lat...
Awatar użytkownika
Meiyo
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek (Mag)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiyo »

Więc dziewczyna miała zostać skazana chłostą, nie podobało się to chłopakowi. W szczególności, że nadal była goła, cholera. Już nią nieśli, nie było żadnych negocjacji. Meiyo kiwnął głową potwierdzając, że nie zrobi nic głupiego. Oczywiste było, że nie da rady strażnikom, nie sam. Nadię przenieśli na plac, więc miała to być publiczna chłosta, niedobrze. Weszli po schodach na drewniane "podium", na które wchodzili przegrani, Ci, którzy narozrabiali. Już zbierało się ludzi, wszyscy podekscytowani widokiem nagiej kobiety, którą zaraz mają zlać strażnicy.
- Stać! Na boga, stać! - Krzyczał przedzierając się przez rój stworzeń. Strażnicy nie zwrócili jednak na niego uwagi, było za głośno, by w ogóle go usłyszeli, albo zwyczajnie go zlewali. Nadariè zaraz została uderzona w plecy, sam poczuł ciarki w tym miejscu. Teraz jakby wybuchł, stracił rozsądek. Darł się z całych sił, że mają przestać, ale dlaczego? Nie znał tej dziewczyny zbyt dobrze, sprawiła mu tylko kłopotów. Czy mimo tego związał się z nią? Nie wiedział, ale wiedział co ma robić, choć to pewnie będzie jego największy błąd w życiu. Wdrapał się na "scenę" i zrzucił szatę w bok, z kosturem zrobił to samo. Klęknął.
- Ukarz mnie, panie, ją zostaw. To z mojej winy się przemieniła, sprowokowałem ją. Chciałem zobaczyć jak wielka drzemie w jej moc, to tylko moja wina. - Cóż, zachował się bardzo szlachetnie, ale dało się wyczuć, że kłamie. Jak postąpią strażnicy?
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Strażnicy wnieśli Nadię na podest, na którym stało coś w rodzaju drewnianego pręgierza. Smokołaczka psychicznie szykowała się na to, co za chwilę się stanie. Dziewczyna już kilka razy wcześniej została zbita, ale nie publicznie i tym bardziej nie batem. Po chwili Nadariè została przykuta do prowizorycznego pręgierza i zmuszona do uklęknięcia. Ktoś rozwiązał jej koszulę tak, by całe plecy były odkryte. Klęczała tyłem do ludzi, spoglądając przez ramię na gapiów. W tłumie szukała Meiyo, ale nie mogła go znaleźć. Na szczęście był przy niej ktoś inny. Helgirioth siedział kilka metrów za podestem i smutno patrzył na Nadię. Chciał nawet zaatakować, ale dziewczyna rytmicznie kiwała głowa, chcąc powstrzymać swojego chowańca.

- Ta dziewoja nieświadomie zabiła niewinnego człowieka, za co spotka ją kara, a mianowicie trzydzieści ciosów batem. Kto spróbuje przeszkodzić w procesie, podzieli jej los. - ogłosił dowódca straży, po czym wziął bat od jednego z podwładnych, rozwinął go i zamachnął się. Pierwszych kilka ciosów Nadariè zniosła w milczeniu, ale nie było to łatwe. Jej plecy już pyły poparzone, przez co skóra łatwiej pękała i piekła. Po dziesiątym, może dwunastym uderzeniu ból był już nie do zniesienia i dziewczyna zaczęła krzyczeć. Prosiła, by przestali, ale nikt nie reagował. Kiedy bat był już pokryty czerwoną posoką cieknącą z podłużnych ran na plecach Nadii, na scenę wskoczył Meiyo. Dziewczyna mogła chwilę odsapnąć, ale wcale nie była zadowolona z faktu, że mag chce ją zastąpić.

- Skoroś Taki chętny, proszę bardzo. - powiedział dowódca do Meiyo. Nie zależało mu na tym kto zostanie ukarany, chodziło mu o widowisko. - Proszę państwa, nasza przestępczyni ma dzielnego miłośnika, który gotów jest poświęcić się dla niej! - krzyknął do tłumu, by zwiększyć emocje. Nie miał oczywiście pojęcia co łączy Nadariè i Meiyo, ale lubił sensacje. Uwolnił Nadię i dość agresywnie odepchnął ją na bok, by zrobić miejsce dla maga. Rozkazał mu przyklęknąć i oczyścił bat z krwi, po czym spojrzał na smokołaczkę.
- Jesteś pewien, że warto się dla niej poświęcać, co? - zwrócił się ponownie do Meiyo, wciąż patrząc na Nadariè, która leżała całkiem bezsilna na podłodze. Miała zamknięte oczy, lecz nie ze zmęczenia. Po prostu nie chciała patrzeć.
Awatar użytkownika
Meiyo
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek (Mag)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiyo »

Mag oparł się i czekał na skazanie. Mimo, że nie dostał jeszcze nawet raz, już czuł ból, przynajmniej psychiczny. Cała akcja trwała bardzo długo, według niego. Choć wszyscy widzowie już nie mogli się doczekać, on postanowił zaprzestać przedstawienia. Czemu miałby być ofiarą, nie zna tej dziewczyny! Już miał otwierać buzię, aż dostał w gołe plecy batem. Czynność ta została powtórzona jeszcze paręnaście razy. Kolejnych nie pamięta, gdyż osunął się i zemdlał. Przyśnił mu się pewien tajemniczy sen. Nie był w tym pięknym, a zarazem okropnym miejscu. Stąpał po betonowym moście, opartym na niezwykle brzydkich, czarnych filarach. Całe otoczenie wokół wirowało, było rozmazane. Miało jednak jasne kolory, dość przyjemne dla oka. Meiyo szedł dalej, przed siebie. Zza mgły, której wcześniej nie dostrzegł wyjawiła się ogromna, drewniana brama. Na szczęście mag nie musiał czekać na zaproszenie. Nawet nie zapukał, czy choćby na chwilę przystanął. Brama sama przed nim się otworzyła. Za nią zobaczył stąpających po chmurach ludzi, zza rogu dostrzegł wymarłych członków rodziny.
- Czy ja.. Umarłem? - Spytał sam siebie.
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Czas wlókł się niemiłosiernie. Każda sekunda była jak minuta, a minuta jak godzina. Nadariè leżała na deskach z zamkniętymi oczami, przy okazji brudząc je krwią. Po kilku minutach strażnicy odeszli, a chwilę potem również wszyscy gapie. Dopiero kiedy wszystko ucichło, Nadia odważyła się otworzyć oczy. Naprzeciwko niej leżał nieprzytomny Meiyo. Podeszła do niego na czworaka i lekko poklepała po policzku.

- Halo? Żyjesz? - spytała cicho i niepewnie. Przez kilka chwil myślała nawet, że mężczyzna na prawdę zginął. Tego by nie zniosła. Już kilka lat temu przyrzekła, że nie pozwoli nikomu za nią zginąć. Na szczęście klatka piersiowa maga poruszyła się, oddychał. Smokołaczka westchnęła z ulgą. Wtedy też poczuła, że ktoś złapał ją za ramię. Odwróciła się i zobaczyła za sobą starszego mężczyznę. Nie wyglądał na groźnego, ale na wszelki wypadek się odsunęła.

- Nie bój się, pomogę wam... - powiedział tajemniczy starzec i wyciągnął z tobołka mały flakonik z ciemnozieloną substancją. Przyklęknął przy Meiyo, odkorkował buteleczkę i przysunął do nosa mężczyzny. - To go ocuci. - zwrócił się do Nadii czekając na reakcję maga.
Awatar użytkownika
Meiyo
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek (Mag)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiyo »

Mag był naprawdę podekscytowany widokiem nieba. Na swoje pytanie nie dostał odpowiedzi. Nagle zaczęło go razić jasne promienie, które już po chwili zaczęły mu przeszkadzać. Miały one swój specyficzny zapach, bardzo drażniący jego układ oddechowy. Nagle ocknął się. Nie był już w niebie, a tam, gdzie właśnie dostał lanie. Pochylał się nad nim jakiś staruszek jakimś flakonikiem, który już zabierał od nosa maga. Ten podparł się na rękach i usiadł na tyłku. Jego zasięg wzroku był bardzo mały, widok zasłaniały mu łzy. Te były najprawdopodobniej spodobowane przez substancję, którą podał mu tajemniczy starzec. Wytarł je rękawem i rozejrzał się. Niedaleko była Nadia, nie wyglądała zbyt dobrze, z nim nie było wcale lepiej. Zakaszlał w stronę ziemi i zarał wypluł ślinę zmieszaną z krwią, przetarł usta.
- Kim jesteś?.. A zresztą.. - Powiedział i zawirował mu świat.. Niezwykłe odczucie, jakby był pijany. Nie czuł się dobrze, całe te wirowanie nie sprawiało mu najmniejszej przyjemności, zaraz nawet poczuł, że jedzenie, którego nie strawił do końca może się cofnąć. Upadł na deski głową i zaczął się cicho śmiać.
- Co się dzieje.. - Spytał półprzytomny.
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Starszy mężczyzna słuchał Meiyo kręcąc głową. Po chwili zwrócił się do Nadarie.
- Za dużo się nawdychał... Albo zwariował. Masz siłę, żeby chodzić? - zapytał smokołaczkę.
- Nie sądzę... - odrzekła cicho. Ledwo miała siłę klęczeć, a co dopiero się podnieść.
- W takim razie ciebie zabiorę pierwszą... - powiedział starzec opierając Meiyo o pręgierz.
- Zabiorę? Gdzie?
- Do mojego domu. Nie martw się, jestem medykiem. Pomogę wam.
Chwilę potem mężczyzna prowadził Nadariè pod rękę. A raczej z trudem ciągnął, bo dziewczyna miała nogi jak z waty. Nie cieszył jej fakt, że zostawia Meiyo samego. Pilnował do Helgirioth, ale zwierzak nie może pochwalić się odwagą. Nadia miała tylko nadzieję, że nikt go nie zaczepi. Nigdy nie wiadomo, co ktoś mógł sobie pomyśleć po wydarzeniach z ich procesu. Po kilkunastu długich i męczących minutach drogi, nareszcie doszli do domu medyka. Mężczyzna pomógł Nadii położyć się na brzuchu na stole.

- Poczekaj tu na mnie, jak wrócę to oparzę twoje rany. - powiedział, po czym wrócił na plac po Meiyo.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Wszystko to wyglądało na niesamowicie szczęśliwy zbieg okoliczności... do czasu.

Nadariè leżała na stole tak, jak ją pozostawiono - na brzuchu, bezwładnie jak kamienny posąg, starając się żadnym niepotrzebnym ruchem czy zbyt głębokim oddechem nie urazić swych świeżo nabytych ran na plecach. Przez parę minut ogarniała ją niesamowita błogość, ulga i poczucie bezpieczeństwa. Błogosławiła w duchu tego dobrego człowieka, który bezinteresownie przyniósł ją tutaj, aby jej pomóc w tej upokarzającej i bolesnej sytuacji...

Ale czy na pewno?

Oczywiście, cuda się zdarzają, ale to akurat nie był jeden z nich. Nadia przekonała się o tym, kiedy poczuła, że coś z sufitu skapnęło jej na czubek głowy, potem znów na plecy, na odsłonięte ramię, na ucho... Rytmicznie opadające krople początkowo dziewczyna wzięła za, ot, przeciekający dach czy coś w tym rodzaju. Nic bardziej mylnego. Kiedy kolejne kropelka upadła na stół zaścielony białą tkaniną i wsiąkła weń ciemnoczerwoną plamką, smokołaczka zaczęła mieć przeczucie, że coś tu jest bardzo nie tak.

Mimo bólu uniosła się na łokciach i zadzierając głowę popatrzyła w górę. Wysoko, wysoko pod sufitem, dużo wyżej, niż było można się spodziewać, wisiało kilka świeżych jeszcze, oskórowanych ciał. Wszystko wskazywało na to, że ludzkich. To z nich skapywała właśnie krew. Próżno dociekać, do czego mężczyzna mógłby ich potrzebować, ale jego bezinteresowna dobroczynność stała się nagle mocno podejrzana...

Dziewczyna przerażona zeskoczyła ze stołu. W popłochu niechcący nadepnęła na skraj jakiejś szarej szmaty, przykrywającej stolik. Zasłona opadła na podłogę i oczom dziewczyny ukazał się imponujący zestaw narzędzi chirurgiczno-rzeźniczych. Wszystkie były sterylnie czyste, równiutko poukładane, lśniące srebrzystą stalą w półmroku pomieszczenia. Obok tego wszystkiego stało kilka butli z ciemnozielonym płynem, bulgoczącym jednostajnie w niepokojący sposób. Wszystko to zasugerowało smokołaczce, iż wcale nie chce, aby ten nieznajomy mężczyzna, gospodarz owego dziwnego miejsca, opatrywał jej rany. Makabrycznego widoku dopełniła olbrzymia sterta obciętych włosów i paznokci, która ukazała się pod stołem, gdy dziewczyna zdarła zeń obrus...

Nie zważając już na ból, pchana zwierzęcą paniką, Nadia zaczęła miotać się po pokoju w poszukiwaniu wyjścia. Oczekiwała, że drzwi będą zamknięte, lecz niespodziewanie te ustąpiły jej bez najmniejszego protestu, nawet nie skrzypnąwszy. Smokołaczka znalazła się w długim, ciemnym korytarzu. Wiedziała, że musi pokonać go bardzo prędko i natychmiast opuścić dom, czuła bowiem już w kościach, że przemiana w smoczą formę, spowodowana stresem, jest nieunikniona.

Udało jej się. Dopadła drzwi wyjściowych, szczęśliwie nie natykając się po drodze na nikogo. Tuż za progiem poczuła z ulgą, jak jej ciało rośnie i prawie że bez jej woli wzbija się wysoko, wysoko w powietrze.
Zablokowany

Wróć do „Adrion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości