Adrion[Okolice miasta] Powrót do domu

Królestwo Elfów, jedno z trzech położonych w Szepczącym Lesie. Siedziba tkaczy zaklęć, uzdrowicieli i białych kapłanek. Schronienia dla wszelkich podróżnych, miejsce przyjazne, choć zamknięta na wojny i konflikty.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Miorya
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

[Okolice miasta] Powrót do domu

Post autor: Miorya »

Wiedźma stąpała ostrożnie między liśćmi i suchymi gałęziami podążając w stronę domu. Była zmęczona, tak potwornie zmęczona. Tęskniła za towarzystwem Aredora. Nawet ciszą, która między nimi panowała. Wiedziała jednak, że to co zrobiła było słuszne.
Wśród leśnych gąszczy zauważyła znajomy drewniany domek - malutki, na wpół rozwalony. Co tam ujrzy?
Zbliżyła się, aż wreszcie dotknąć mogła jego ściany. Sucha kora, drażniąca skórę. Pod jej palcem znajdował się teraz inicjał wyryty przez nią, gdy była jeszcze mała. Przeszła dalej, aż wreszcie stanęła przed drzwiami.
Delikatnie pchnęła - nie zawiodła się, były otwarte - jak zwykle. Skromna izba mieściła mnóstwo zakurzonych ksiąg, dziwne instrumenty magiczne, które rzucały agresywne cienie na podpleśniały dywan. To Miorya była odpowiedzialna za sprzątanie, a teraz, gdy była na wyprawie jej mistrz z pewnością nie zawracał sobie tym głowy.
-Kogo niesie? - skrzek starca poniósł się po pokoju, a po chwili można było ujrzeć całą jego pomarszczoną, jednak godną sylwetkę. Wyszedł zza jedynych drzwi do jego pokoju w którym nigdy nie była. Powiódł wzrokiem po jej sylwetce. Niechętne, jednak ciepłe spojrzenie w końcu powędrowało do oniemiałej, szklącej się łzami twarzy dziewczyny. Od razu zrozumiał. Podobnie jak ona.
Nawet nie próbowała powstrzymać płynącej po jej policzkach wilgoci.
Starzec zbliżył się pewnym krokiem i wyciągnął do niej dłoń gładząc ją po włosach tak jak nigdy tego nie robił.
-Widzę, że zrobiłaś postępy. - westchnął uśmiechnięty, po czym zakaszlał.
-Widzę, że nadal nie stosujesz się do zaleceń znachora. - zaśmiała się przez łzy.
Zmarszczył brwi.
-Idioci, kretyni. Nie wiedzą co mówią. Myślą, że da się powstrzymać starość jakimiś ziółkami, czy naparami. - pokręcił głową niezadowolony. - Jestem już stary. Musiałem to zrobić...
A więc jednak... będziemy o tym rozmawiać.
-Co zrobić? - wiedźma momentalnie zmieniła ton. Była ciekawa co mistrz ma do powiedzenia. Staruszek doczłapał do bujanego krzesła i usiadł na nim delikatnie gładząc swoją siwą brodę. Oczy błyskały takim samym szaleństwem jak oczy Mioryi.
-Jest coś, co muszę Ci powiedzieć. Nie mogłem jednak tego zrobić kiedy kierowałaś się wyłącznie nienawiścią...
-Nie kierowałam się... - przerwała mu, jednak widząc jego wzrok skończyła.
-Twoi rodzice. Najwyższy czas byś ich poznała.
Grunt począł obsuwać się pod nogami Mioryi, obraz odpłynął sprzed oczu. Zdawało się, iż wiedźma zaraz upadnie na kruche klepki podłogi. Miała tylko nadzieję, że upadnie na podłogę, nie na żyjący własnym życiem dywan.
Stała jednak. Stała niczym lodowy posąg.
-Od jak dawna wiesz...?
Starzec zacisnął wargi.
Wiedział od początku...
-Dlaczego...?
Zamyślił się.
- Nie uczyli się w Akademii. Twoja matka podobnie jak Ty nie kontroluje swoich mocy. Marc nalegał aby Cię oddać.
Wiedźma pokręciła głową. Nie rozumiała, nie mogła i nie wiedziała czy chce zrozumieć ich działania.
-Po co w takim razie wychowywałam się u karczmarza! Przez całe życie myślałam...myślałam, że... To bez sensu!
-Wszystko ma swój sens. - spojrzał w brudne okno. - Karczmarz miał z nimi kontakt, donosił im o twoich dokonaniach, lecz gdy wybuchł ten pożar nie mogli naciskać. Oddali Cię mnie, wiedząc jaki jestem ,wiedząc ,że pod moją opieką nauczysz się życia jako czarodziejka. - przeniósł wzrok na nią. - I oto jesteś tutaj.
Uśmiechnął się niepewnie.
-Zawsze chciałaś ich poznać, prawda? A teraz są w Valladonie.
Wiedźma zawahała się. Do oczu ponownie napłynęły łzy.
Przytaknęła.

Ciąg dalszy: Miorya
Zablokowany

Wróć do „Adrion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości