Danae[Danae i okolice] Tulpomanta

Jedno z trzech elfich królestw znajdujących się w szepczącym lesie. Otoczone murami rozległe miasto wtopione w leśną gęstwinę magicznego lasu.
Awatar użytkownika
Aesha
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aesha »

Aesha zareagowała instynktownie, nie spodziewała się, że przygniecie ją jakiś chłopak, a po ostatniej kradzieży nie miała cierpliwości do osób naruszających jej strefę intymną.
- Nie wiem kim jesteś i dlaczego teleportujesz się w losowym miejscu, ale to nie jest odpowiedzialne z twojej strony. Naprawdę nie obchodzą mnie wymówki jakiegoś młodocianego maga chcącego się najwyraźniej popisać zaklęciem teleportacji przed swoją dziewczyną - wycedziła zdenerwowana zbierając się na nogi i spoglądając na Romira trzymającego za rękę skąpo odzianą towarzyszkę. Dla Aeshy Sayna mogła się wręcz wydawać jakąś egzotyczną prostytutką, a Romir poszukiwaczem przygód co najpierw działa, a potem myśli. Wrażenie to spotęgowała obecność niewielkiego smoka. Najwyraźniej młodzieniec kolekcjonował rzadkie stworzenia i lubił eksperymentować. Przynajmniej takie odniosła wrażenie. Jednak natychmiast się opanowała, gdy zrozumiała, że to może być jakaś osoba związana z jej sprawą.
- Dziękuję, że przynajmniej pomagasz mi wstać, ale to że pokazujesz dobre wychowanie niewiele dla mnie znaczy. Równie dobrze możesz być zawadiaką podrywaczem, a ja w tej chwili nie mam czasu na tego typu numery. I proszę, schowaj tego smoka, ludzie się boją - dodała.
Aesha zastanawiała się, czy spytać dziwnego przybysza o sprawę, którą się zajmuje. Ostatecznie i tak nie miała żadnego pomysłu, a chłopak wydawał się przynajmniej ciekawy świata i zajmował się magią.
- Mam nadzieję, że jesteś jedną z tych osób co wałęsają się po świecie bez żadnego celu i gdy natrafiają na problemy przypadkowych osób, to nie mając nic większego do roboty chętnie pomagają licząc na przygody i skarby. Bo jeśli nie, to wybacz, ale spieszę się i nie mam czasu z tobą rozmawiać. Przepraszam, że przeszłam od razu na ty, ale wciąż jestem w lekkim szoku po tym co się właśnie wydarzyło.
Awatar użytkownika
Romir
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Ludzie (Alarianin)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Romir »

Chłopak stał jak wryty. Nie spodziewał się tak odważnej wypowiedzi ze strony szlachcianki.
- Nie...nie jestem jakimś podrywaczem.- lekko się jąkając, próbował zaprzeczyć rzucanym w jego stronę oskarżeniom. - I nie popisywałem się przed moją dziew... - Na jego twarzy pojawił się rumieniec na samą myśl, że dziewczyna, którą nadal miał w ramionach, miałaby być jego partnerką. Odruchowo wypuścił czarodziejkę z objęć, która mogła już ustać na nogach bez jego pomocy.
Zauważył w oddali, że spora grupa strażników, która najprawdopodobniej została zaalarmowana przez świadków zdarzenia, idzie w ich stronę. Chcąc uniknąć konfrontacji, pomyślał o ucieczce. Jednak szybko z niej zrezygnował. Ucieczka tylko by ich utwardziła w przekonaniu, że ma coś do ukrycia.
- Wbrew wszelkim przekonaniom, jestem tylko adeptem nauk medycznych. Natomiast szaty, które na sobie noszę, to szaty pielgrzyma, a nie maga, jak to by się mogło wydawać. Wraz z grupą innych pielgrzymów zmierzaliśmy do Lydia, ale nasz okręt zatoną, a morze wyrzuciło mnie w okolicach Gór Starych. Potem dotarłem do Elddar, gdzie jakiś kult porywał mieszkańców na ofiary. Zresztą, szkoda strzępić języka. Nie będę tym Pani zanudzał. Koniec końców, jakimś sposobem uaktywniłem magiczny zwój, który teleportował
nas w to miejsce. - wyjaśnił najkrócej jak się da.
Oddział zbrojnych był już niedaleko. Romir'owi nie uśmiechało się z nimi użerać. Nerwowo próbował znaleźć sposób na wybrnięcie z tej sytuacji.
- Pyrko. - wyszeptał. - Właź do torby, możesz zjeść co chcesz.
Na te słowa, mały smok z radością zanurzył się we wnętrzu dużej torby. Zaraz po tym Romir zapiął rzemyki i wrzucił ją w ciemną uliczkę.
- Jasny gwint. A co jeśli mają nasze rysopisy? - w jego głowie zaczęły pojawiać się wszelkie możliwości. Ukrycie smoka nie mogło wystarczyć.
Nagle chłopaka oświeciło. Dał znak czarodziejce, żeby również się ukryła w miejscu, gdzie uprzednio rzucił torbę. Pozostawała tylko kwestia pechowej damy.
- Pani mi wybaczy. Po wszystkim wszystko wyjaśnię i zrobię cokolwiek Pani zapragnie. - Po tych słowach niespodziewanie wepchnął ją w ciemny zaułek, zatkał usta dłonią, przycisnął do muru i zbliżył twarz do jej twarzy.
Chwilę później obok miejsca, w którym stali przebiegło kilku strażników. Jeden z nich zatrzymał się na przeciwko nich i dociekliwym spojrzeniem próbował przeanalizować zaistniałą sytuację.
- Możemy liczyć na chwilę prywatności? - Romir rzucił tonem głosu, który nie zdradziłby jego zdenerwowania i desperacji.
Tamten tylko pokiwał głową i dołączył do reszty oddziału. Chłopak odetchnął z ulgą. Sam nie dowierzał temu, co właśnie zrobił.
Ze zdenerwowania cały się trząsł. Pierwszy raz w życiu kogoś obezwładnił i skłamał przedstawicielowi władzy.
- Dobrze, udało się. Uwolnię Cię, tylko proszę, nie krzycz. Jak obiecałem, wszystko wyjaśnię. - drżącym głosem próbował uspokoić dziewczynę przypartą do muru. Następnie odsunął dłoń od jej ust i oswobodził z uścisku, jednocześnie cały czas zachowując czujność, aby w razie konieczności szybko zareagować.
Awatar użytkownika
Sayna
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sayna »

Sayna pojawiła się w Danae wraz z Romirem, który się z nią teleportował. Nigdy wcześniej tego nie robiła i nie znała uczucia jakim jest teleportacja, aż do teraz. Nie było to nazbyt przyjemne uczucie. Dziewczyna myślała, że zwymiotuje w trakcie przenoszenia się. Gdy Romir chwycił ją za rękę wszystko zaczęło wirować i nagle pojawili się w elfickim mieście, o którym Sayna niewiele wiedziała. Jakby tego było mało wylądowali na jakiejś blond-włosej kobiecie, która spoliczkowała Romira.
Sayna nie odzywała się gdy chłopak rozmawiał z kobietą na którą wpadł, najwyraźniej była to jakaś szlachcianka, ale nie pasowała do tego pełnego elfów miejsca, gdyż podobnie jak oni też była człowiekiem. W pewnym momencie po krótkiej wymianie słów z kobietą Romir dał znak czarodziejce by się ukryła, a sam porwał tamtą nowo poznaną blondynkę i skrył się z nią w zaułku.

Straże przeszły, a Sayna wyszła z ukrycia i zaczęła rozglądać się po mieście. Było zdecydowanie ładniejsze od tego z którego się teleportowali. Romir musiał uaktywnić jakiś magiczny zwój teleportujący, ale dlaczego przywiodło ich aż tutaj tego Sayna nie rozumiała.
Może kultyści są jakoś powiązani z tym miejscem? - pomyślała i wnet przypomniała sobie o przeklętej skrzyni, którą trzymała w rękach, a którą miała zamiar odczarować i otworzyć - W mieście pełnym elfów na pewno znajdzie się ktoś, kto będzie wiedział jak zdjąć klątwę z tego przedmiotu - dziewczyna zastanawiała się jak można by się dobrać do zawartości szkatuły.

Nagle wszystko wokół ucichło. Normalny gwar miejski stał się jakby przytłumiony, a wszystkie dźwięki stawały się coraz bardziej oddalone. Sayna zaczęła się obawiać, że może tracić słuch, jednak wyczuwała też że ta cisza ma jakiś magiczny charakter. Może ktoś lub coś rzuciło na nią klątwę głuchoty? Może dotknęła jakiegoś przeklętego artefaktu? Sayna usiadła i skoncentrowała się, postanowiła wykorzystać tę dziwną ciszę do medytacji. Zamknęła oczy i skupiła się na swoich zmysłach, poczuła że jej słuch jest nienaruszony, za to jej zmysł magiczny wprawiał ją w to niesamowite ogłuszające wrażenie. Zaczęła sobie przypominać co oznacza cisza w świecie magii i pojęła, że taki efekt wywiera Magia Pustki. Po chwili wrażenie nieludzkiej ciszy ustało, a Sayna z ulgą stwierdziła, że z jej uszami wszystko w porządku, a ulicą pewnie przechodził jakiś mag, albo nawet kilku magów specjalizujących się w tej samej dziedzinie, bo wrażenie było naprawdę niesamowite.
- Też poczuliście tę niecodzienną ciszę? - zapytała Romira i Aeshę, którzy znajdowali się wciąż w ciemnym zaułku i ku zdziwieniu Sayny wyglądało to tak jakby Romir obściskiwał się ze szlachcianką - Nie chcę wam przeszkadzać, ale straże już sobie poszły i nazywam się Sayna - zwróciła się wesoło do napotkanej kobiety.
Awatar użytkownika
Aesha
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aesha »

Aesha chciała krzyczeć, ale uznała, że to bez sensu w obecnej sytuacji. Nie miała siły wyrwać się Romirowi, który w dodatku zasłonił jej usta i przyparł do muru jak jakiś bandyta.
- Nie podoba mi się to, że unikasz władz. I nie nazywaj mnie już panią, jestem Aesha. Najpierw na mnie wpadasz, potem mnie gdzieś ciągasz po kątach by uniknąć straży. W takich okolicznościach wszelkie formalności nie mają już znaczenia - odpowiedziała zirytowana - Jeśli jesteś złodziejem, to wiedz, że mam kontakt z władzami i zostaniesz za to ukarany. Jednak z jakiegoś powodu ci wierzę, a naprawdę potrzebuję teraz jakiejś pomocy - dodała spoglądając na smoka i na Saynę.
- Twoja towarzyszka chyba wyczuwa magię, to się akurat dobrze składa i tak, ja też poczułam dziwną ciszę, choć akurat byłam zajęta przez twojego kompana i nie skupiłam się na tym - rzuciła w stronę Sayny.
- Właściwie to badam sprawę związaną ze znikającymi przedmiotami, ludźmi, wszechogarniającą ciszą i pewną gildią magów. A właściwie to grubsza sprawa, bo nie chodzi o jakąś tam pojedynczą gildię dla adeptów magii, lecz o sieć gildii zrzeszającą arcymistrzów każdej z dziedzin. Z tego co zdążyłam się zorientować w tym mieście jest obecny prawdopodobnie czarodziej władający Dziedziną Pustki na poziomie arcymistrzowskim. Tworzy on tulpy, czyli iluzje żywych istot. Wiele rzeczy, które widzimy może w rzeczywistości nie istnieć, a to co istniało mogło zostać zdezintegrowane i rozpłynęło się w nicości. Jak na razie jednak stoję w martwym punkcie, bo nie wiem kim jest ta osoba, jakie ma zamiary i gdzie się ukrywa. Równie dobrze połowa tego miasta może nie istnieć, a część mieszkańców to iluzje. W dodatku zaginęła moja przyjaciółka wróżka Serea, która poleciała za młodocianym złodziejem.
Awatar użytkownika
Romir
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Ludzie (Alarianin)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Romir »

- No świetnie. Rzuciłem się na kogoś powiązanego z władzą. - Romir nawet już nie chciał myśleć jak sobie nagrabił w tutejszym mieście. - Nie jestem złodziejem. I skoro nie zaczęłaś krzyczeć, to tak jak obiecałem, pomogę Ci w tej sprawie, o ile zapewnisz straż, że jesteśmy nieszkodliwi.
Aesha kiwnęła głową, że akceptuje warunki. Musiała być bardzo zdesperowana, skoro od tak zaakceptowała pomoc ze strony nieznajomego, który śmiał naruszyć jej sferę intymną. Ale to nawet dobrze się składało dla Romira i Sayny. Mając poparcie ze strony wysłanniczki władzy, byli bezpieczni i nikt nie będzie miał odwagi ich oskarżać.
- No dobrze. Więc szukamy maga władającego magią pustki. Niestety w porównaniu do Ciebie jak i Sayny, nie mam wyczulonego zmysłu magi, więc nie jestem wstanie wyczuć kiedy ta dziwna "cisza" ogarnia okolicę. Ale to nie przeszkoda. - chłopak błyskawicznie przeanalizował całą sytuację. Po głowie chodził mu już plan.
- Pani...to znaczy Aesha. Skoro masz wtyki u władzy, będziemy musieli wezwać posiłki. Przyda się również mapa miasta.
Potrzebujemy rozesłać do każdego z zakątków miasta osoby, które posiadają rozwinięty zmysł magi. Niech każda z nich ma mapę. Gdy tylko poczują to dziwne uczucie, zaznaczą na niej miejsce. W ten sposób utworzy się zbiór punktów, a co za tym idzie domniemany obszar, w którym przyczyna tego wszystkiego się znajduje. Dzięki temu zawęzimy obszar poszukiwań. Akcja będzie musiała przebiegać po cichu, aby tulpy o ludzkich kształtach nie zaalarmowały ich stwórcy. - Chłopka był niezmiernie z siebie zadowolony. Z niemal identycznej zależności korzystają leśnicy, którzy chcą wybadać miejsce ulokowania dziupli pszczół w wielkim lesie. Po prostu kierować się ich ilością. Im więcej pszczół, tym bliżej ula się znajdują.
Na twarzy nowo poznanej dziewczyny malowało się wielkie zdziwienie. Gdy tylko trochę się otrząsnęła. dała znak, aby iść za nią.
Romir wziął na plecy swoją torbę, uprzednio wypuszczając z niej smoka i wraz z Sayną podążył za młodą szlachcianką.

- Eghm... - Romir próbował zwrócić na siebie uwagę Aeshy. - Gdy odnajdziemy kryjówkę maga, prawdopodobnie wszystko i wszyscy wokół będą mogli być tylko iluzją. Mam pewną teorię jak odróżnić osoby prawdziwe od tych sztucznych, ale nie wiem jak się to może dla mnie skończyć, więc jakby co, to proszę, odeślijcie moje ciało do Demary. - Aesha nie wiedziała o co mu chodzi. Przytaknęła tylko głową i przyśpieszyła kroku.
Awatar użytkownika
Aesha
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aesha »

Aesha wysłuchała planu Romira. Wydawał się mieć sens, szczególnie, że już od dłuższego czasu błądziła w kółko nie mogąc wymyślić niczego co przybliżyłoby ją do tulpomanty.
- Zgadzam się Romirze, tak zrobimy, bo chyba nie mamy wyjścia. Jednak jeśli poinformujemy wszystkich o naszym planie, to dowie się o tym też nasz wróg, musimy zachować dyskrecję - Aesha uśmiechnęła się - Na szczęście mam sposób na rozróżnienie prawdy od kłamstwa. Posiadam amulet rodowy, który pozwala mi i wszystkim moim krewnym ze strony ojca rozpoznawać kłamstwo, pozwoli to nam na odróżnienie prawdziwych ludzi od tulp.

Jak postanowili tak zrobili. Aesha wraz z Romirem i Sayną poszli do siedziby straży i zaczęli realizować swój plan. Dziewczyna dzięki amuletowi upewniała się co do prawdziwości osób z którymi rozmawiała, a następnie po pozytywnej weryfikacji osoby wyczuwające zmiany aury dostawały mapę miasta i ruszały w celu poszukiwania miejsc w których panowała cisza. Po jakimś czasie udało się stworzyć mapę całego miasta z naniesionymi na nią punktami w miejscach gdzie wyczuwano największe zakłócenia.
- Tutaj jest najwięcej punktów, to stary dom o którym mówi się, że jest nawiedzony - powiedział jeden ze strażników zwracając się do Aeshy i Romira. Sayna medytowała w kącie.
- To miejsce musi być siedzibą arcymaga, albo otacza je wiele jego tworów - odpowiedziała Aesha - będziemy musieli zebrać ludzi i dokładnie je przeszukać, poszukajmy też czy nie mamy jakiś artefaktów pomagających w wykrywaniu iluzji. Pamiętajcie też, że iluzje i tulpy to nie jedyne zagrożenie, ta magia potrafi wymazywać z rzeczywistości dosłownie wszystko łącznie z ludźmi. Dlatego Romirze, po spotkaniu z arcymagiem może nie być żadnego ciała, które moglibyśmy odesłać do Demary - dodała ponuro.
Awatar użytkownika
Romir
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Ludzie (Alarianin)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Romir »

- Moja droga, w przyrodzie nic nie ginie. - Romir pocieszył Aeshę. - Co najwyżej zmienia stan skupienia.
- Co do planu. Bezpośrednie przeszukanie posiadłości może być ryzykowne. - teraz już poważnym tonem głosu zaczął wygłaszać swoje obawy.- Nawet jeśli wszystko będzie iluzją, to i tak nie ułatwia to sprawy. Jeśli ktoś zostanie przebity fałszywym mieczem, będzie myślał, że naprawdę został ugodzony, no bo przecież widzi i czuje, a na tym opiera się ta dziedzina magii, na zmysłach. Wtedy wystąpi efekt zwany w medycynie "placebo" - urojenie, które w tym przypadku może wywołać szok i doprowadzić do nieszczęścia.
Romir zaczął mocno główkować jak przeszukać posiadłość bez wiedzy lokatora. Zebrane w sali narad osoby bacznie mu się przyglądały. Opierając się na jego trafnej metodzie w znalezieniu miejsca, gdzie mag może się znajdować, oczekiwali od chłopaka sposobu na pojmanie tulpomanty, bez ponoszenia dużych strat w ludziach. Romir zaś krążył po pokoju trzymając w dłoni wisiorek podarowany przez rodziców.
W końcu, po kilku minutach głośno westchnął i obrócił się w stronę pozostałych osób.
- Z jednej strony budynek graniczy z terenem cmentarza, zaś z drugiej, z dzielnicą biedoty. Plan jest taki. Wokół posiadłości ulokujemy przebranych za żebraków rycerzy. Niech obserwują budynek z zewnątrz. Zorganizujemy też fałszywy pogrzeb. To nam pozwoli niepostrzeżenie się zbliżyć. Wtedy ja, używając mocy mojego wisiorka, uwolnię mego ducha z "martwego" ciała i przeniknę w mury posiadłości. Nie sądzę, aby mag mógł mnie wyczuć. Jeśli szczęście dopisze, to natrafię na niego i dam jakiś znak, aby zasygnalizować jego położenie. - powoli wypowiadając słowa, Romir przedstawił plan.
- No dobrze, ale jak go pojmiemy, skoro jednym skinieniem sprawi, że całe miasto może wyparować. - zasygnalizował kapitan straży.
- Zagazujemy go. - chłopak rzucił krótko.
- Zagazujemy? - kapitan uniósł się ze zdziwienia. Pozostała część zebranych zaczęła między sobą szeptać.
- Pozwólcie, że wytłumaczę. - Romir uspokajał towarzystwo. Zaraz po tym wyciągnął z torby ceramiczne kule, wielkości jabłek. - Te kule są wypełnione mieszkanką sproszkowanego węgla drzewnego, siarki i jakiegoś tam jeszcze składnika. Cyrkowcy używają tego do wytwarzania dymu w sztuczkach ze znikaniem. Dodając susz z zakazanych ziół, osoba, która takowy dym wdycha, szybko się narkotyzuje. Nie pytajcie skąd to wiem. Więc, gdy zlokalizujemy, w której części domu znajduje się cel, strażnicy wokół posiadłości odpalą ładunki i wrzucą je do środka. Dzięki temu będziemy wstanie otumanić maga czyniąc go bezsilnym. Jednocześnie Sayna ze swoją magią wody będzie asekurowała miotaczy, aby okoliczne tulpy nie przeszkodziły w planie. To nie są żywe istoty, więc śmiało dziewczyno, możesz ich urządzić jak chcesz. - Romir mrugnął do czarodziejki. - I nie martwcie się, że czarownik coś wykombinuje zanim nawdycha się dymu. Już moja w tym głowa, aby tak się nie stało.
W sali zapanowała grobowa cisza. Każdy rozważał przedstawiony przez młokosa plan.
- Więc jak? Jakieś obiekcje? - podekscytowanym głosem dopytywał się chłopak.
Awatar użytkownika
Sayna
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sayna »

Sayna przypomniała sobie jak Romir i Szapur obezwładnili kultystów i szamana podczas wcześniejszej podróży. Wyglądało na to, że Romir postanowił ponownie posłużyć się trucizną by otumanić wroga.
- Bardzo ciekawy plan Romirze - odpowiedziała - Może się udać tak jak wtedy gdy mnie uratowaliście podczas potyczki z sektą czczącą demony. Skoro ten arcymag zsyła na ludzi mamidła, to niech posmakuje własnej broni i też ulegnie omamom, a wtedy będziemy go mieli. Tylko mam nadzieję, że uda się to rozwiązać bez przemocy.

Czarodziejka miała plan by po pokonaniu arcymistrza iluzji poszukać kolejnych artefaktów. Teraz jednak chciała dobrać się do szkatuły, a żeby to zrobić musiała odwrócić klątwę. Wyciągnęła zwój i rozpoczęła badania nad starożytnymi runami w których ukryta była informacja o zdejmowaniu przekleństw z magicznych artefaktów. Po jakimś czasie udało jej się wymyślić zaklęcie, które zmieniło właściwości szkatułki.
Sayna przyjrzała się aurom Romira i Aeshy, poświata Romira była szmaragdowa co świadczyło o jego skłonnościach ku dobru i chaosowi, a Aeshy ametystowa podobnie jak Sayny czyli skłonności ku dobru i harmonii. Ponieważ szkatuła była w oryginale własnością jakiegoś niebianina została zaklęta tak, by tylko osoby o poświacie ametystowej mogły z niej korzystać. Sayna uchyliła wieko i znalazła wewnątrz jedynie pergaminy z manifestem anarchisty Maximiliana Stirnera oraz notatki o tym jak modyfikować właściwości przedmiotów tak, by można było z nich lepiej korzystać. Na jednej stronie była opisana historia walki Stirnera z jakimś paladynem i tego jak przejął szkatułę, a następnie ją zmodyfikował by była kompatybilna z jego bursztynową poświatą. Kolejne notatki dotyczyły jakiegoś tajemniczego wywaru pozwalającego korzystać w miarę bezpieczny sposób z Dziedziny Chaosu, która została tam nazywana Magiją Chaosu. W jeszcze innych notatkach była wzmianka o tym jak Stirner zmarł w wyniku ukąszenia przez owada, ale powrócił do świata żywych jako wampir. Ostatnia notka zawierała opis działania przyrządów optycznych i okularów.
Awatar użytkownika
Romir
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Ludzie (Alarianin)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Romir »

Nadszedł czas, aby wprowadzić plan w życie. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, przebrani za żebraków strażnicy
wtopili się w tłum i ukradkiem obserwowali budynek, będąc bezustannie gotowymi do podjęcia działań.
Fałszywy kordon pogrzebowy właśnie wkraczał na teren cmentarza i zaczął odstawiać szopkę z pochówkiem.
- Pora ruszać. - Romir wziął głęboki wdech i skupił się na wisiorku uaktywniając jego moc. Zaraz po tym jego
duch mógł się poruszać poza ciałem.
- Chyba zaczynam się to tego przyzwyczajać. - zażartował. - Czas na rekonesans.
Przeszedł kilkanaście kroków i stanął pod murami domostwa. Ku jego zdziwieniu, układ ścian był zupełnie
inny niż ten, który widział leżąc w trumnie. Niektóre ściany zniknęły, a na ich miejsce pojawiły się małe,
świecące orby.
- Ciekawe. Zdaje się, że w świecie duchów magia pustki raczej nie działa. To nawet dobrze. - to spostrzeżenie
było naprawdę pomocne. Teraz nie miał żadnych złudzeń, co jest rzeczywiste, a co iluzją.
Przeniknął przez ściany i zaczął krążyć po budynku. Na pierwszy rzut oka wnętrze nie odstawało zbytnio od innych
domostw. Przechadzając się, zauważył, że niektóre orby zmieniają swoje położenie.
- Hmm... Pewnie to tulpy. Skoro widzę je w takiej postaci, to znaczy, że pomimo pozoru istot żywych, nie
mają duszy, interesujące - dumał tak sobie przez chwilę.
Po jakimś czasie dotarł na szczyt małej wieżyczki.
- Bingo. Znalazłem Cię! - uśmiechnął się złowieszczo. Na końcu pokoju jaśniała jakaś postać, kształtem przypominająca ludzką, obok której znajdowała się klatka z jakimś żyjątkiem, z pozoru też mającym kształty człowieka.
Postać siedziała przy biurku i najwidoczniej pisała do kogoś listy. Romir podszedł do niej i próbował przyjrzeć się temu, co pisze,
ale bezustanne falowanie przestrzeni utrudniało mu to zadanie. Dał radę jedynie przeczytać podpis na końcu listu "Z całym uszanowaniem dla Twojego majestatu, Xordas". Nagle go oświeciło. Nachylił się i skupił myśli.
- Witaj. - wyszeptał. Postać gwałtownie się odwróciła. - Nie bój się jestem przyjacielem.
- Kim jesteś! Pokaż się! - zniekształconym, męskim głosem humanoidalna kula światła odpowiedziała.
- Nie bój się. Jestem przyjacielem. - Kontynuował Romir. - Przyszedłem Cię ostrzec.
- Mnie, ostrzec? - rozmówca był nadal zdenerwowany. Nie wiedział skąd dochodzą głosy. Jednocześnie w pokoju zaroiło się od orbów.
- Cii..., bo Cie usłyszą. Za chwilę ktoś zapuka do drzwi. Otwórz i wpuść bladego chłopaka, on wszystko wyjaśni. Jest po naszej stronie. - Zaraz po tym Romir pobiegł w stronę cmentarza, żeby połączyć się z swoim ciałem, a kilkanaście sekund później znów był w świecie żywych.
- Nie odzywać się. Kontynuujcie. - zdążył tylko tyle powiedzieć nim wyskoczył z trumny i pobiegł z powrotem pod mury domu.
Zapukał do frontowych drzwi. Chwilę później w progu wejścia stanęła pokojówka.
- Tulp, hę. - nie musiał nawet zgadywać, że osoba, która go wpuściła była tylko wytworem magii.
Ledwo zdążył wejść do środka, kiedy w miejsce drzwi powstała lita ściana, a wokół niego pojawiło się mnóstwo osób o niezwykle ciemnej obwódce oczu.
- Kim jesteś!? - ktoś wykrzyczał.
- Tylko bladym chłopakiem, Xordasie. - Romir odpowiedział bez oznak zdenerwowania.
- Skąd znasz moje imię i czego chcesz? - ten sam głos się dopytywał.
- Pan mi powiedział. Ktoś nasłał na Ciebie sporą grupę zabójców. - chłopak wyjaśniał.
- I mam Ci niby uwierzyć? Wiesz kim jestem? Od tak mogę sprawić, że wyparujesz. - rozmówca nie dawał wiary jego słowom.
- Zatem spójrz przez okno. Wśród nędzarzy są ukryci zabójcy. Po drugiej stronie odbywa się pogrzeb. To też ściema.- Romir zdawał się postradać zmysły i zaczął wyjawiać plan zasadzki na maga.
Kilka z zebranych bytów podeszło do okien. Chwilę później powrócili na swoje miejsca i zaczęli przytakiwać.
- Czyli mówisz prawdę. - ton czyjegoś głosu złagodniał. Nastała cisza, mijały minuty. Niespodziewanie wszyscy zebrani w jednym momencie zniknęli , a zza rogu wyszedł niski mężczyzna w długich szatach. Jego twarz zdradzała, że najlepsze lata miał za sobą. - Ciekawi mnie tylko, skąd to wiesz? - nadal jednak miał wątpliwości co do niespodziewanego gościa.
- Zostałem tu przysłany przez kogoś. Wybacz, ale nie mogę zdradzić imienia. Kazano mi zinfiltrować lokalny oddział straży, bo mojego zleceniodawcę zaniepokoiło ogrom zgłoszeń dla zabójców magów, a że martwi się o Ciebie, więc mnie tu przysłał. - w głosie Romira nie szło wyczuć chodźmy ziarenka niepewności.
- Doprawdy, hę? Jeśli mnie okłamałeś, to wiedz, że marny Twój los. - mag zaczął się przekonywać co do prawdomówności przybysza pozostawiając jednak margines bezpieczeństwa. - Więc dobrze. Zaraz rozwiąże ten problem. Wyjdźmy i przywitajmy się z nimi.
Xordas oraz Romir wyszli z budynku i udali się na mały placyk. W miejscu, gdzie stali momentalnie pojawił się wysoki piedestał wynoszący ich ponad snujących się ludzi.
- Zwołaj ich. - tulpomanta dał rozkaz Romirowi.
- Tak jest, Panie. - chłopak przytaknął. - Uwaga, Ci co ośmielają się podnieść rękę na wielmożnego Maga Pustki! Zbierzcie się tutaj, albo to miasto pogrąży się w chaosie! - krzyczał.
Wśród gapiów, kilkoro wyszło przed szereg odsłaniając swoje oblicza. Również i Ci, którzy odgrywali role żałobników, przybiegli na miejsce zbiórki.
- Czy to wszyscy? - mag zapytał się chłopaka, który zaczął się rozglądać po okolicy.
- Nie. Wyłaź podstępna czarodziejko, albo wszyscy tu będą straceni! Pyrko, do mnie! - Z zaułka wyłoniła się Sayna, która zdawała się zaniemówić z wrażenia, a zza komina ni stąd, ni zowąd pojawił się mały smok. - Teraz Panie, już wszyscy.
- Smok? Jesteś młodym władcą smoków? - Xordas okazał wielki podziw, gdy mała bestia osiadła na ramieniu chłopaka.
- Nic nie wiem na ten temat. - teraz Romir okazał wielkie zdziwienie na słowa maga.
- Romirze, co ty wyrabiasz? Zdra...zdradziłeś Nas? Przecież wszystko tak dobrze zaplanowaliśmy. - z tłumu wyłoniła się Aesha. Na jej twarzy rysowało się rozczarowanie oraz oznaki histerii. W tym czasie Romir odwrócił się w stronę maga i zaczął się śmiać.
- A kto mówił, że byłem po waszej stronie? - dopowiedział szyderczym tonem głosu.
- Dziękuję smoczy włądco. Pozwól, że teraz ja powiem kilka słów zanim z nimi skończę. - mag wyglądał na bardzo zadowolonego z takiego obrotu spraw, czego nie można było powiedzieć o ludziach stojących pod piedestałem.
- Głupcy, myślicie, że takimi tanimi sztuczkami możecie mnie powstrzymać? Arcymaga magii pustki? - zaczął swoje przemówienie.
Nim ktokolwiek się zorientował, na placu zaroiło się od wszelkiego rodzaju bestii. Były to iluzję, ale szok spowodowany zdradą Romira sprawił, że wszyscy o tym zapomnieli i zaczęli szykować się do walki.
- Ty zdradziecki psie! - kapitan straży skierował swoje słowa do chłopaka.- Zapłacisz za to głową!
- Koniec tego przedstawienia. - wycedził mag. - Chłopcze, teraz pokażę Ci prawdziwą moc magii pustki.
- Tak Panie, zniszcz tych głupców. Rozkaż potworom ich rozszarpać lub spraw, aby znikli. - Przy ostatnim słowie Romir zacisnął pięść, przyłożył ją do ust i dmuchnął, gestykulując tym sposobem zniknięcie przeciwników. Pyrko wychwycił ten gest i naprał powietrza w płuca. - Co ty robisz kretynie? - tulpomanta się wściekł, kiedy z dłoni Romira wydobył się pył oraz gęsty gaz z paszczy smoka i cała mieszanka powędrował prosto w jego stronę. Natychmiast zaczął wycierać twarz, kiedy poczuł, że traci grunt pod nogami, a świat zaczyna wokół niego wirować i dziwne obrazy pojawiły mu się przed oczami. Po kilku sekundach osunął się na ziemię tracąc kontrole nad własnym ciałem.
- I kto tu jest kretynem, co? - Romir zaśmiał się tulpomancie w twarz. - Czarci pył, to naprawdę dobry środek halucynogenny, a w połączeniu z gazem mojego towarzysza ... nawet ja nie wiem co się teraz z tobą stanie.
- Ty...ty, gdybym tylko mógł skupić myśli. - mag próbował walczyć z halucynacjami, ale ostatecznie poległ i pogrążył się w narkotycznym śnie. Zaraz po tym wszystkie okoliczne iluzje zniknęły.
- Trzymaj przyjaciół blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Taka mała rada ode mnie. - chłopak wycedził. - Hej, tam na dole. Mag poszedł lulu, można go ... - Nim skończył zdanie, jego lewy obojczyk został przeszyty bełtem, wystrzelonym z czyjejś kuszy. Romir stracił równowagę i spadł z podwyższenia. Zaraz po tym obraz przed jego oczami zaczął się zamazywać i po niedługiej chwili stracił przytomność.
Awatar użytkownika
Aesha
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aesha »

- Stać! On jest z nami! - zawołała Aesha gdy jeden ze strażników postrzelił Romira - Będą potrzebni magomedycy, a tego o tutaj szybko trzeba pojmać i unieszkodliwić zanim nas wszystkich omota iluzjami. Ten człowiek jest BARDZO NIEBEZPIECZNY - dodała, po czym poleciła sprowadzić jak najwięcej magów, którzy mogliby powstrzymać Xordasa.
- Nie zdajecie sobie sprawy z tego z kim zadarliście - wysapał arcymag, jednak zanim zdążył rzucić zaklęcie upadł na ziemię i szybko został otoczony, a następnie przeniesiony do lochu.
- Zostanie przesłuchany, osobiście przeze mnie - powiedziała Aesha, a widząc zdziwienie na twarzach Romira i Sayny dodała - Potrafię wyczuć kłamstwo, dowiem się co zrobił z tym miastem, czy kogoś zabił i co planował.
- Znaleźliśmy Sereę! Była w klatce w pomieszczeniu tego zbira - zawołał jeden ze strażników, a zanim dziewczyna zdążyła zareagować jej oczom ukazała się wróżka, ale nie przypominała jej przyjaciółki, była nieco większa i cała różowa.
- Nie jestem żadną Sereą, nazywam się Rosalie i zostałam schwytana przez tego czarownika, gdy namierzył mnie na śledzeniu go - odpowiedziała drobna istota.
- Czy wiesz coś o planach tego arcymaga i czy nie widziałaś gdzieś mojej przyjaciółki? - spytała zdziwiona i nieco rozczarowana Aesha.
- Tak, wiem wiele, bardzo wiele. Twoja znajoma została schwytana przez jedną z iluzji tego świra. Pewnie ją też zamknięto w klatce - wróżka radośnie krążyła po pokoju ciesząc się wolnością - Powiedział, że jego tulpa ją złapała, tulpa w postaci bezdomnego chłopca, którego miała zastąpić. On zabijał ludzi i zastępował ich swoimi iluzjami. Dezintegrował, anihilował przedmioty, zwierzęta, elfów, ludzi i innych mieszkańców Danae, chciał odtworzyć to co istniało za pomocą swojej magii.
- Muszę z nim porozmawiać, im szybciej go przesłucham, tym lepiej - odpowiedziała blondwłosa strażniczka.
- To sekta! Uważaj na niego, jest jednym z wielu. To cała sieć psycholi, nawet należy do nich pewna wróżka, która potrafi siłą woli zaginać czasoprzestrzeń i wysyłać ludzi na ogromne wysokości, lub w głębiny oceanu. To dzięki niej trafiłam do Danae, bo dowiedziałam się, że jest arcymaginią przestrzeni i kumpluje się z arcymagiem pustki, którego własnie pojmaliście. Ale ich jest jeszcze więcej, niektórzy z nich rządzą więcej niż jedną domeną magii, ten do którego pisał listy jest niezwykle potężny.
- Dziękuję ci Rosalie, musimy dowiedzieć się gdzie jest Serea, a w przesłuchaniu pomogą mi Romir i Sayna.
Awatar użytkownika
Romir
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Ludzie (Alarianin)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Romir »

Wkrótce po tym, jak Romir znalazł się na ziemi, został otoczony przez zbrojnych. Na całe szczęście, zanim któryś z nich postanowił go dobić, Aesha zareagowała i wyjaśniła sytuację. Miejsce wojowników zajęli uzdrowiciele i nim się obejrzał, po ranie postrzałowej nie było śladów. Wciąż ogłupiałym od narkotyku magiem zajęli się odpowiedni ludzie upewniając się, że nie będzie w stanie użyć swoich czarów. Sayna zdążyła się uspokoić po szoku, jaki doznała przez "zdradę" i zajęła się przeglądaniem jakiś papirusów, które wyciągnęła ze skrzyneczki, zdobytej jeszcze w jaskini kultystów.
- Hej Sayna, co ty widzisz w tych papirusach? - Romir zagaił, ale nim poznał odpowiedź, Aesha wydała rozkaz, że o jak i Sayna będą towarzyszyć w przesłuchaniu Xordasa. Ta decyzja go zdziwiła. Nigdy nie brał udziału w przesłuchaniu. Nie wykazał
nawet zbytniej radości tym, że będzie musiał znów się użerać z osobą, która może sprawić, że wszystko wokół zniknie jak kamień w wodzie.
- Nie mam zamiaru brać w tym udziału. - oznajmił chłopak, ale po chwili zmienił decyzję.
- Smoczy władca... - przypomniał sobie słowa maga. - Może jednak zadam mu kilka pytań. - No dobra. Czas się zbierać, więzień czeka.
Awatar użytkownika
Benjamin
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Benjamin »

Chłopak widząc, że Aesha zwija się z domu przemiłej elfki w pospiechu dokończył jedzenie, podziękował i wraz ze swoją kotką wybiegli na ulicę. Na kamiennej ulicy nie było już jednak ani widu ani słychu po kobiecie, której miał pomóc znaleźć maga pustki.
- Musimy ją szybko znaleźć bo ominie nas cala zabawa - powiedział do Elizabeth, która w odpowiedzi tylko skinęła łebkiem i szybko pobiegli w stronę rynku. Biegali tak przez jakiś czas nie mogąc nigdzie znaleźć Aeshy. Gdzieś w połowie między przeszukaniem wschodniej części miasta i zachodniej Benjamin zaczął się o nią martwić. Miał tylko nadzieję, że jego nowa znajoma nie wpadła w łapy tego przyjemniaczka. Gdy zaszedł na stary cmentarz w końcu zobaczył Aeshę, która bawiła się w najlepsze bez niego, za to z nowymi znajomymi. Podbiegł do zamieszania jakie tam panowało i stanął przed Aeshą. Dysząc z całych swoich sił podniósł rękę schylony lekko, gest ten miał znaczyć "poczekaj". Po krótkim czasie płuca Benjamina jednak postanowiły zostać tam gdzie były i chłopak mógł w końcu coś powiedzieć.
- Jak mogłaś mnie tam zostawić i znaleźć sobie nowych przyjaciół - powiedział z udawanym wyrzutem. Nie mógł być na nią jakąś specjalnie zły, w końcu znali się najwyżej kilka godzin.
- Do tego ominęła nas cała zabawa - powiedziała Elizabeth zawiedziona. W tym momencie Smokołak spojrzał się na okrążonego człowieka i naćpanego maga pustki, którego zabierała straż.
- Nooo... i wygląda na to, że było zabawnie - powiedział Ben kładąc ręce na biodrach. Jego twarz w dalszym ciągu była czerwona,a on cały spocony.
- A właśnie, znalazłaś tą swoją wróżkę? - zapytał spoglądając na kobietę.
Awatar użytkownika
Aesha
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aesha »

- Oh Benjamin, przybyłeś - przywitała chłopaka Aesha - Niestety dalej nie odnalazłam Serei, ale jesteśmy już coraz bliżej. Będziemy musieli przesłuchać pewnego arcymaga, który nakładał iluzje na to miasto.
Strażniczka weszła do pomieszczenia w którym przetrzymywano więźnia. Był to loch pełen magów pilnujących złoczyńcy.
- Znajduje się pod wpływem substancji uniemożliwiających tkanie iluzji i dezintegrowanie, a także podaliśmy mu serum prawdy, by nie zwiódł twoich towarzyszy.
- Dziękuję, przyprowadziłam Benjamina, dołączy do nas w przesłuchaniu - Aesha przedstawiła smokołaka swoim nowym towarzyszom, Pyrko najwyraźniej wyczuwał w nim bratnią duszę, choć kotka Benjamina była ostrożna na widok małego smoka Romira. Sayna stała w kącie czytając zwoje. Pośrodku pokoju znajdował się Xordas. Wyglądał jakby miał zabić wszystkich wzrokiem.
- Zostać oszukanym i schwytanym przez bandę szczeniaków - wychrypiał wściekłym głosem, a następnie spojrzał na Romira - Pewnie nawet nie wiesz jakie możliwości posiadasz młody władco smoków, ale się tego nie dowiesz już nigdy bo zadarłeś z naszą organizacją. Romir już miał otworzyć usta by dopytać przestępcę o co mu chodzi z tym władaniem smokami, gdy nagle przerwała mu Aesha.
- Organizacją? Jaką organizacją? Powiedz nam o niej coś więcej, co zamierzacie i o co w tym wszystkim chodzi.
- Nnn, użyliście eliksiru prawdy, no trudno. To nawet dobrze, niech świat się dowie. Zrzeszamy arcymagów tak by zebrać wszystkie dziedziny magii i odkryć tajemnice Prasmoka. Jedni z nas chcą go przebudzić, inni przygotować się na jego ewentualne przebudzenie, ja pragnąłem stworzyć lepszy świat niezależny od Prasmoka, są też tacy co po prostu dzięki mocy chcą rządzić całą Alaranią.
- Mów dalej, opowiedz nam o wszystkim - zażądała Aesha.
- Jest nas wielu, stoimy ponad zwykłymi śmiertelnikami, bo dysponujemy mocą jakiej wy nigdy nie posiądziecie. Należę do nielicznych wybrańców! - zakrzyknął z dumą, po czym kontynuował - Nazywam się Xordas, Pan Iluzji, Tulpowładny, Anihilator, Ten Który Sprawia Że Wszystko Znika. Oto ja, a moja moc jest tak wielka, że gdyby nie te eliksiry po prostu przestalibyście istnieć. Kiedyś zajmowałem się filozofią, potrafiłem przekonywać ludzi do tego, że w rzeczywistości wcale nie istnieją.
- Co? To idiotyczne! - zawołała mała różowa wróżka Rosalie po czym zaniosła się perlistym śmiechem na samą myśl o tym, że ktoś mógłby uwierzyć w to, że nie istnieje.
- Ty mała ignorantko nigdy mnie nie rozumiałaś! Nadal mi nie wierzysz choć jestem pod wpływem serum prawdy. Ludzie dawali się przekonać, że ich nie ma bo miałem na to niezbite argumenty. Moja argumentacja była słuszna, moje wywody prawdziwe. W przeciwieństwie do ich nieprawdziwego przekonania o ich własnej egzystencji.
- To bzdurne. Bo wiesz, cały świat może być jedną wielką iluzją, wszystkie moje zmysły mogą być oszukiwane, mogę mieć nawet zaszczepione fałszywe wspomnienia, doświadczać fałszywych emocji i wyznawać wmówione mi nieprawdziwe przekonania. Ale jednego jestem pewna, tego, że po prostu jestem! Myślę, więc jestem. Bycie nie wymaga dowodu ty zabawny arcymagusiu - wróżka zrobiła dziubek z ust by bezczelnie zadrwić z przesłuchiwanego.
- Nie! Nieświadoma materia nie może być świadoma! To, że po prostu przepuścisz prąd przez tkankę mózgową nic nie znaczy. Nie jestem takim głupcem by wierzyć w to, że poza mną istnieją jakieś świadome byty. Nawet mój mistrz jest po prostu odseparowaną częścią mojego umysłu. Tylko ja jestem prawdziwy, a wy jesteście tulpami Prasmoka!
- Dosyć! Uspokój się, a ty Rosalie proszę nie prowokuj go - Aesha zwróciła się do wróżki - Kim jest twój mistrz? Powiedz mi o członkach tej waszej organizacji.
- Narodziłem się jako tulpa. Tulpa tulpy Prasmoka. Przeżyłem śmierć mego kreatora. To ja go zabiłem i przywdziałem jego imię, Xordas. Znacie takie powiedzenie, że wasal mojego wasala nie jest moim wasalem? Można powiedzieć, że tulpa tulpy Prasmoka nie jest tulpą Prasmoka. Jestem niezależnym bytem. Jedynym prawdziwym bo mój kreator nie żyje. Jego umysł nie jest potrzebny abym istniał, a wszystko dzięki mojemu mistrzowi arcymagowi umysłu. Choć i on jest tulpą Prasmoka, ale przynajmniej umożliwił mi niezależną egzystencję. W zamian pomagam mu zrealizować jego plan stworzenia sieci gildii zrzeszających najpotężniejszych arcymagów.
- Czyli jesteś tulpą? - zapytał Romir.
- Wszyscy jesteście tulpami Prasmoka, można powiedzieć że to własnie ja jako jedyny nie jestem tulpą - arcymag uśmiechnął się złowieszczo.
- Mów dalej o członkach organizacji, kim są, co planują i jakimi możliwościami dysponują - ponaglała Aesha.
- Tak, Pan Umysłu o którym wspominałem jest jednocześnie Panem Demonów, to podwójny arcymag, który ukrywa swą tożsamość pod wieloma imionami.
- Podwójny arcymag?
- Niektórzy z nas potrafią arcymistrzowsko władać nawet dwiema dziedzinami. Innym podwójnym arcymagiem jest Melodia, która jest Panią Ładu i Chaosu, jej aura tworzy najpiękniejszą muzykę jaką można sobie wyobrazić. Stałe tony porządku nużą, wprowadzają w stan transu i stagnacji jak mantry mnichów. Kakofoniczne odgłosy robią coś przeciwnego i wywołują ból, strach, niepokój, innymi słowy pobudzają, poruszają. Z nakładania się tych dwóch właściwości aur powstaje połączenie dające najwyższego rodzaju doznania estetyczne, ale nie pytajcie mnie o szczegóły bo nie wiem. To niezwykłe, że komuś udało się opanować te dwie przeciwstawne szkoły magii w takim zakresie nie doprowadzając się do autodestrukcji. Melodia jest pod kontrolą mojego mistrza, jest jego posłusznym narzędziem, gdyż jej dobroduszna natura kazała jej odmówić udziału w tym przedsięwzięciu, ale nie odmawia się temu, który rządzi umysłami.
- Są jeszcze inni? - dopytała Sayna
- Jest pokusa kontrolująca emocje w takim stopniu, że może sprawić iż zakochasz się w psim łajnie. Wykorzystuje swoje moce do tego byśmy pragnęli osiągnąć swój cel i żadne inne pragnienia nam w tym nie zakłócały. Kochasz kogoś? Ona może sprawić, że stanie się dla ciebie nudny i obrzydliwy, a jedyna miłość jaką poczujesz, to miłość do naszej misji. Jest też wróżka kontrolująca przestrzeń, pomaga nam w poruszaniu się po Alaranii, Otchłani, Niebiosach, Piekle i wielu innych miejscach do jakich tylko chcielibyśmy się udać. Wrogów często zawiesza dla zabawy w powietrzu pomiędzy dwoma portalami tak by spadali bez końca. Pojawiasz się na wysokości kilometra od ziemi i gdy już masz się roztrzaskać okazuje się, że wpadasz w portal przez który znów pojawiasz się na wysokości kilometra. Dosyć zabawna tortura, takie niekończące się spadanie. Oczywiście jak jej się zachce może wyłaczyć portale i doprowadzić do tego, że ofiara w końcu przywali o ziemię. Więcej arcymagów z naszej organizacji nie znam. Ma to na celu zapobiegnięcia takiej sytuacji jak ta w której się właśnie znajduję. Więcej się ode mnie niczego nie dowiecie, wy nieistniejące tulpy Prasmoka - odparł z kpiącym uśmieszkiem.
- Jeszcze jedno, gdzie jest Serea? I drugie, gdzie znajdują się ci arcymagowie? - dopytywała Aesha.
- Ta twoja wróżka jest wszędzie gdzie chce być, bo klatka, która była więzieniem jej własnego umysłu zniknęła gdy mnie napadliście. Poszukaj jej gdzieś w mieście. Pan Umysłu i Demonów sam jest demonem. To Przemieniony, który kiedyś był Kaer Natherin. Teraz przypomina ośmiornicopodobnego stwora i żyje gdzieś w odmętach Otchłani skąd wpływa na sny i umysły Alarańczyków. Pokusa prawdopodobnie jest w Piekle, a wróżka może być wszędzie bo uwielbia być wszędzie. Melodia nie wiem gdzie jest, ale będzie tam gdzie nakazał jej być mój mistrz.
- Ja nie mam już więcej pytań. Jeśli chcecie możecie zadawać mu pytania, bo już skończyłam - zwróciła się Aesha do Benjamina, Romira i Sayny - Muszę udać się do ojca i poinformować go o tym czego się tu dowiedziałam i poszukać Serei w mieście. Mam nadzieję, że nic jej nie jest.
Awatar użytkownika
Romir
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Ludzie (Alarianin)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Romir »

Zeznania Xordas'a brzmiały jak słowa maniaka, który pogrążył się we własnych planach.
Dla Romir'a cel tego wszystkiego był co najmniej bez sensu. Jak kilka, kilkanaście osób mogłoby przywołać niemal boską istotę. To tak, jakby mrówka chciała wdrapać się na szczyt wysokiej góry, zanim jej krótki żywot dobiegnie końca. Po prostu jest to niemożliwe. Chłopak z doświadczenia nabytego w Elddar wiedział, że szaleńcy zupełnie oddani swojej sprawie mogą stanowić poważny problem. Nie chodziło już o przyzwanie Prasmoka, a o kroki, jakie należy wykonać do rzekomego zrealizowania celu.
- Magu, powiedz mi coś o tym władcy smoków. Bezustannie to powtarzasz. - Romir bezpośrednio zagaił do więźnia.
- Ty skończony imbecylu! - odszczeknął mu tamten. - Gdybyś wiedział jakie masz w sobie zdolności, i nie mówię tylko o porozumiewaniu się ze smokami, mógłbyś trząść całymi miastami. Jak myślisz, czy druidzi powierzyliby smocze jajo byle komu? Gdyby nie twoja skończona głupota, obudziłbym w tobie te moce. A tak, radź sobie sam.
- Druidzi? Czyli ten starzec, którego spotkałem kilka lat temu przed świątynią był druidem? - Xordas pozostawał głuchy na pytania. Po kilku minutach nalegania Romir nie wytrzymał i przystawił paszczę Pyrka do twarzy maga.
- Odpowiadaj, albo twoja buźka zaskwierczy! - Mag uniósł brwi ze zdziwienia i szeroko się uśmiechnął.
- Widzę, że byłbyś idealną partią dla Melodii. Zresztą, ta i tak Ciebie znajdzie. - Xordas w końcu przemówił. - Harmonia i chaos zdają się u Ciebie równoważyć i współgrać. Ciekawe jednak, które z nich przeważa? Mniejsza o to. Tak, to najprawdopodobniej był druid. Powiem tylko tyle, że druidzi zamieszkują w górach na północny-wschód od Równin Andurii, tam szukaj odpowiedzi.
Chłopak był zmieszany. Czyli podarek, jaki otrzymał na swoje osiemnaste urodziny nie był tylko czyimś żartem, a przemyślaną decyzją. Dodatkowo naleganie maga na przyłączenie się do projektu przebudzenia Prasmoka, wprawiał Romir'a w zakłopotanie i kontemplacje, czy aby na pewno jest dobrą osobą, a może drzemie w nim jakieś ukryte zło.

Przesłuchanie dobiegło końca, jednak Romir nadal pozostawał w zamyśleniu.
- Nie, to niemożliwe, nie mogę być zły. - toczył wewnętrzny spór. - To jakaś jego sztuczka. Siejąc zamęt w moim umyśle, na pewno chciał się w ten sposób zemścić za wykiwanie go.
Minęła dłuższa chwila nim odzyskał spokój ducha. Nie zauważył nawet kiedy wszyscy obecni przy przesłuchaniu wyszli z celi i zaczęli dyskutować na temat tego, co usłyszeli od Xordas'a. Zaniepokojeni letargiem Romir'a Aesha, Sayna i Benjamin zmierzali w jego stronę, nim jednak zdążyli cokolwiek powiedzieć chłopak oświadczył, że powrót do rodzinnej Demary musi poczekać, a on sam uda się w stronę Gór Druidów w celu poznania prawdy.
- Tak, jestem tego pewien. - zapewniał Romir towarzyszy. - Jeśli coś we mnie siedzi, muszę się dowiedzieć co. Zwłaszcza, że ta cała Melodia będzie na mnie polować. A co jeśli uda się jej mnie przekonać, aby do nich dołączyć? W obecnym stanie na nic się nie przydam. Być może druidzi mi pomogą i sprawią, że stanę się silniejszym, lub przynajmniej zapewnią ochronę. Jeśli czegoś się dowiem, wszelkie informację będę przesyłał listami.

Jeszcze tego samego dnia Romir spakował swój ekwipunek i ruszył razem z karawaną w stronę gór, pozostawiając za sobą pragnienia powrotu do domu.
Awatar użytkownika
Benjamin
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Benjamin »

Gdy tylko grupka, która upolowała maga pustki i Benajmin weszli do lochów zdyszany smokołak poprosił pierwszego lepszego strażnika o trochę wody. Ten zaś natychmiast podał mu flaszkę z orzeźwiającym płynem. Benjamin przyssawszy się do faszki nie mógł się od niej oderwać, a woda strużkiem przeciekała mu przez kąciki ust aż nie wsiąkła w materiał koszuli na ramionach. Gdy czarnowłosy ugasił swoje pragnienie podszedł do reszty swoich kompanów gdzie Aesha przedstawiła go nowym twarzom. Widać smok jednego z nich z marszu polubił Benjamina, a okazał to wskakując mu na biodro, wbijając pazury i wyciągając ostatnią suchą bułkę jaką miał w torbie. Benjamin tylko westchnął głośno bo widział, że po bułce nie było już nawet ani okruszka.
- Mi byś tej bułki nie oddał - powiedziała Elizabeth z rezerwą.
- I tak byś jej nie zjadła - odrzekł jej przecierając twarz ręką. Niestety ich słowa przepychanka musiała się szybko zakończyć, gdyż przesłuchanie miało się właśnie zacząć. Smokołak oparł się o ścianę i zaplotł ręce. Zamknął również oczy aby lepiej skupić się na tym co słyszy. Odpowiedzi na pytania zadawane przez Aeshę tylko utwierdzały chłopaka, że grupa magów, której celem jest obudzenie prasmoka to tylko i wyłącznie banda filozofów warta co najwyżej miedziaka. Chociaż, chcąc nie chcąc musiał przyznać, że z tego co mówi to są bardzo utalentowani jeśli chodzi o magię. Nim się obejrzał przesłuchanie dobiegło końca. On sam nie miał już żadnych pytań, ale jak to ciekawski smokołak jakim on był chciał wiedzieć jakie pytania zada mu Romir. Smoczy władca, którym chłopak został nazwany przez Xordasa jedyne co zrobił to stracił nad sobą kontrolę i prawie usmażył maga pustki. Benjamin szybko wywnioskował, że trapi go kryzys egzystencjalny. Upewnił się jednak po tym co powiedział. Podszedł do niego i zagaił.
- Ej szczeniaku! Krzyżyk na drogę i w ogóle, ale pamiętaj, że każdy dokonuje własnych wyborów i nie ma czegoś takiego jak definitywne dobro czy zło - powiedział po czym wyszedł. Czarnowłosy udał się znowu na targ gdzie miał nadzieje znaleźć i wróżkę Aeshy oraz jakieś dobre stoisko z jedzeniem gdzie mógł zaspokoić swoje potrzeby.
Awatar użytkownika
Aesha
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aesha »

Aesha wyruszyła do centrum Danae by poszukać Serei, wraz z nią ruszył Benjamin żeby pomóc dziewczynie w poszukiwaniach przyjaciółki. W mieście było nieco głośniej, nie czuło się już tej nienaturalnej ciszy, która była efektem działania magii pustki. Niestety cześć przedmiotów, a nawet wiele osób zaginęło bezpowrotnie. Xordas po prostu usunął to co chciał usunąć i zastąpił iluzjami i tulpami. Teraz nie było już żadnych mamideł, ale to co zostało zdezintegrowane przez arcymaga przepadło na zawsze. Dziewczynę jednak pocieszała myśl, że Serea nadal żyje. Arcymag był zmuszony mówić prawdę, więc skoro powiedział, że jej nie zabił, to tak musiało być.
- Aesha! - rozległo się wołanie gdzieś z oddali. Strażniczka szybko odwróciła głowę w kierunku rozchodzącego się cienkiego głosiku, który ją nawoływał. Natychmiast rozpoznała ton głosu swojej przyjaciłóki, a zanim zdążyła odpowiedzieć Serea zjawiła się tuż przed jej oczami.
- Jestem! Tak dobrze cię znowu widzieć. Nic mi nie jest, a tobie? Tamten młody złodziej zniknął, nie był prawdziwy. Potem nagle wokół mnie urosła klatka, ale w końcu rozpłynęła się w powietrzu.
- Udało nam się poskromić odpowiedzialnego za to arcymaga. Nic mi nie jest, Sava jest w domu ze swoją matką. Do mnie i Benjamina dołączył chłopak o imieniu Romir. To on nam pomógł złapać tego łotra, niestety niema go obecnie z nami gdyż wyruszył w podróż - odpowiedziała Aesha.
- Co teraz zrobimy, przesłuchaliście już go? - spytała wróżka.
- Tak i okazuje się, że to znacznie grubsza sprawa niż nam się wydawało. To cała organizacja arcymagów, a każdy z nich dysponuje odmiennymi mocami równie niebezpiecznymi co ten z którymi się zmierzyliśmy. Jednak w Danae działał tylko ten.
- Ruszymy w pogoń za następnymi?
- Na razie trzeba będzie zrobić spis rzeczy i osób zaginionych. Musimy się dowiedzieć kto został zdezintegrowany przez tego przestępcę i powiadomić rodziny. To dość upiorne, ale niektórzy mogli przebywać w towarzystwie tulp, które imitowały ich zdezintegrowanych przyjaciół przez co nie mają nawet pojęcia, że ich bliscy już dawno nie żyją.

Aesha zebrała straż, a następnie powiadomiła mieszkańców o tym co się wydarzyło w mieście. Pojawiało się mnóstwo ogłoszeń o zaginięciach, jednak większości zaginionych nie udało się znaleźć. Poza tym okazało się, że wiele osób utraciło majątek swojego życia, cenne przedmioty i artefakty, a nawet całe domostwa. Magia pustki miała za zadanie stopniowo zastępować rzeczywiste Danae jego identyczną iluzoryczną kopią i teraz gdy zaklęcia zostały rozproszone wszystkie braki wyszły na jaw.
- Jeśli jeden arcymag potrafił wywołać tak dotkliwe straty, to do czego może doprowadzić wielu takich jak on? - pomyślała Aesha patrząc z przygnębieniem na to co spotkało jej miasto.

Ciąg dalszy: <Romir, Benjamin i Rosalie>
Zablokowany

Wróć do „Danae”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość