Danae[Plac w centrum miasta] Szukając medyka

Jedno z trzech elfich królestw znajdujących się w szepczącym lesie. Otoczone murami rozległe miasto wtopione w leśną gęstwinę magicznego lasu.
Zablokowany
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

[Plac w centrum miasta] Szukając medyka

Post autor: Nadariè »

Zielone równiny zaczęły stopniowo zmieniać się w las. Liściaste morze przyjemnie szumiało, gdy powoli wyłoniły się smukłe wieże Danae. Nadchodził już ranek i królestwo wyglądało przepięknie w świetle wschodzącego słońca. Białe budynki były wręcz nieskazitelne, idealnie równe i wkomponowane w leśne otoczenie. Złote zdobienia wież, pomiędzy którymi szybowała Nadariè, delikatnie połyskiwały, zupełnie jak łuski smokołaczki. O poranku skóra Nadii sprawiała, że podczas lotu dziewczyna wyglądała jak gwiazda czy zlepek promieni słonecznych.
Nadariè kątem oka zobaczyła spory plac, zapewne było to centrum miasta. Uznała, że będzie to najlepsze miejsce do lądowania. Wtedy też zwolniła lot, zawisła w powietrzu i powoli zaczęła opuszczać się w dół. Był to dobry moment na rozejrzenie się. Coś zaniepokoiło Nadię. Elfy z Danae nie były specjalnie przyjacielsko nastawione. Większość w nich napięła swoje łuki i celowała w stronę smokołaczki.

- Tylko nie to... - stwierdziła w myślach. Mieszkańcy widocznie nie zauważyli dwóch ludzkich istot na jej plecach. Wtedy też poczuła na skórze brzucha gilgotanie. Ktoś zaczął strzelać, ale wszystkie strzały łamały się na twardej skórze Nadii. Na szczęście usłyszała, jak jakaś kobieta powstrzymuje strzelców, zauważając Lendanisa i Maelonę. Nadariè wypuściła Helgiriotha ze szponów i stanęła na placu. Na znak pokoju ukłoniła się delikatnie w stronę tłumu i usiadła, by jej towarzysze mogli swobodnie zejść.
Awatar użytkownika
Italia
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Italia »

Po całym dniu jazdy na koniu z powrotem do Danae Italia miała dość. "Żadnego włóczenia się poza miastem!" - pomyślała, wyraźnie zirytowana. Teraz szła uliczkami koło placu centralnego, właściwie bez celu. Będzie musiała znaleźć sobie nową pracę, jeśli chce myśleć o jakichś nowych zakupach. W ostateczności zamierzała coś ukraść, ale nie lubiła być złodziejem - takich ludzi uważała za margines marginesu społecznego, chytrych idiotów bez żadnych własnych zdolności.
Nagle z rozmyślań wyrwał ją cień czegoś ogromnego szybującego nad nią. "To chyba nie smok, prawda?" - pomyślała, ale jak zwykle szczęście dało jej porządnego kopa w tyłek. To był smok, na dodatek mający jakieś inne zwierzę w szponach. Italia popędziła na plac, gdzie, jak sądziła, stworzenie wyląduje. Gdy tylko się na nim znalazła, zauważyła elfy celujące w smoka. Nie zamierzała ich powstrzymywać, ale po kilku sekundach wpatrywania się w smocze skrzydła dostrzegła na jego grzbiecie dwóch ludzi. Natychmiast podbiegła do elfów.
- Zobaczcie, ten smok nie jest sam: razem z nim podróżują dwie osoby. Pozwólcie mu najpierw wylądować - rzekła, przyjmując wyuczoną w Lirien pozę dowódcy. Dzięki swojej bystrości i zdrowemu rozsądku szybko zyskała uznanie w oczach tamtejszych ludzi, więc często wybierali ją na swojego przywódcę.
Rzeczywiście, łucznicy schowali swoje bronie, a smok z gracją wylądował na placu i wypuścił z łap, jak się okazało, gryfa, by po chwili się ukłonić, prawdopodobnie, by oznajmić brak złych zamiarów. "Może nieznajomi będą mieli dla mnie jakieś zlecenie?" - Myśl, choć absurdalna, spodobała się Italii, więc podbiegła do smoczycy i po raz pierwszy od dawna z nieznacznym uśmiechem na twarzy powiedziała głośniej niż zazwyczaj:
- Witajcie, nieznajomi! Czy mogę w czymś wam pomóc? - To mówiąc, spojrzała na smoka i jego towarzyszy, a dokładniej na młodą kobietę i prawdopodobnie elfa.
Awatar użytkownika
Lendanis
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lendanis »

Lendanis nie uchwycił momentu rozrzedzenia nocnego mroku, na który zaczęły spływać z wolna złotawe wstęgi wschodzącego słońca, ponieważ jego oczy wciąż były zamknięte. Mimo to, nie spał. Nie mógł sobie na to pozwolić mając w ramionach żywą istotę, która była tak słaba i wycieńczona, że cały czas traciła i odzyskiwała przytomność. Musiał ją chronić przed upadkiem oraz wychłodzeniem, starał się to robić najbardziej umiejętnie jak tylko potrafił. Jego zielona peleryna z kapturem, którą miał w dalszym ciągu przewieszoną przez ramię, tak, aby nie spadła, zdążyła częściowo wyschnąć na lekkim wietrze spowodowanym lotem i ruchem skrzydeł Smokołaczki w swej przemienionej, smoczej postaci.
W momencie w którym Elf pokusił się o rozwarcie powiek i wzniesienie wzroku ku niebu zorientował się, że minęła cała noc odkąd skończył swoją służbę na Równinach. Wiele się w tym czasie wydarzyło.
Słysząc niepokojące dźwięki łamanego kruchego drewna, zrozumiał, że prawdopodobnie Nadariè jest ostrzeliwana przez mieszkańców Danae, co przez chwilę go zaniepokoiło. Tylko przez chwilę, bo sam, dzięki doskonałemu słuchowi, usłyszał jak ktoś powstrzymuje łuczników. Głos należał do kobiety. Musiał się chwycić mocniej, kiedy lądowali, mimo, że nie było to tak gwałtowne jak część lotu. Miał tylko jedną wolną rękę, dzięki której jeszcze znajdowali się na grzbiecie Smoczycy. Była obolała po długiej i wyczerpującej podróży do miasta. Zmęczenie także dało mu się we znaki. Był pewien, że i Nadariè je odczuwa, ona przede wszystkim.
Gdy tylko wylądowała na placu, powodując tym samym odsunięcie się wszystkich obecnych o kilka kroków w tył, Lendanis wziął Maelonę w ramiona, przerzucając jedną jej rękę za swoją szyję, aby mu się nie ześliznęła. Zsunął się z gracją z grzbietu Nadariè. Kiedy tylko jego stopy zetknęły się ze stałym gruntem, zauważył prawdopodobnie przywódcę walecznych Elfów, albo przynajmniej osobę szanowaną w mieście, ponieważ ci się jej posłuchali. To ona powstrzymała ich przed wyrządzeniem krzywdy Smokołaczce. I to ona przemawiała w imieniu milczącego tłumu zebranego na placu, dlatego też do niej się zwrócił.
- Witamy cię, Pani... Nasza mała towarzyszka jest chora, potrzebujemy pomocy, ma wysoką gorączkę i jest nieprzytomna... Kilka godzin temu zwichnęła nogę - wyjaśnił pospiesznie Elf, widocznie zmartwiony stanem zdrowia nieobecnej duchem od jakiegoś czasu dziewczyny. - Proszę, pomóż nam dostarczyć ją do medyka...
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Kiedy Lendanis zszedł z Nadariè, smokołaczka wstała i rozejrzała się. Elfy dookoła były wyraźnie zdziwione. Widocznie nieczęsto widzieli takie istoty jak smokołak. A raczej smok, bo zapewne uznali, że Nadia jest smokiem. Nie miała póki co możliwości przemiany, a porozumieć się z innymi również nie mogła. Na razie postanowiła grać pupilka Lendanisa. W ramach tejże gry podeszła do niego i otarła łeb o jego bok. Spojrzała na niego chcąc mu oznajmić, żeby nie mówił, kim ona jest. Potem jej wzrok zatrzymał się na Italii.

- Jakie śliczne włosy... - pomyślała i mimowolnie przechyliła głowę na prawą stronę. Wyglądała wtedy dość potulnie, jak na "smoka". Po chwili spojrzała na Maelonę. Dziewczyna nie wyglądała dobrze. Była blada jak kreda, praktycznie się nie ruszała. - Musimy ją zanieść do medyka, jak najszybciej - powiedziała w smoczej mowie. Była nikła szansa, że ktokolwiek ją zrozumie, ale nadzieja umiera ostatnia...
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Wtem ze zgromadzonego na placyku tłumu wystąpił wysoki elf w jasnozielonym płaszczu. Sprawiał wrażenie niezwykle zdumionego, zaskoczonego, ale zaskoczonego pozytywnie. Jak gdyby bogowie nieoczekiwanie wysłuchali właśnie wszystkich jego próśb. Jego błękitne jak pogodne niebo oczy rozjaśniły się, pełne nadziei.

- Lendanis! Lendanis Súrion! Czy oczy mnie nie mylą? - Mężczyzna wyciągnął ręce w geście powitania. Jego W tym momencie białowłosy podróżnik rozpoznał w nim niejakiego Quellina, swojego druha z Szeptów Drzew. - Witaj! Sama Matka Natura, słodka Avena, musiała cię tu przygnać, miły bracie! Właśnie teraz, kiedy tak bardzo cię potrzebujemy! Pójdź za mną, prędko...

Tutaj nerwowy elf opamiętał się na chwilę, zauważając, że przecież Lendanis nie jest sam. Zmierzył wzrokiem nieprzytomną Maelonę oraz smoczycę o złotych łuskach. Skłonił się tej drugiej i przemówił do niej płynnie w smoczym języku:

- Witaj, pani, jestem Quellin Av'ell z Adrionu, dawny druh twego towarzysza, Lendanisa. Wybacz, niestety wzywają go pilne obowiązki strażnika lasu. Pozwól, że w zamian wskażę ci porządną gospodę, gdzie będziecie mogły zaznać odpoczynku oraz wezwę naszego elfiego uzdrowiciela, który natychmiast zajmie się tym nieszczęsnym dziewczęciem...
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Kiedy Lendanis odszedł ze swoim towarzyszem, Nadariè wzięła Maelonę w zęby. Zrobiła to najdelikatniej jak tylko potrafiła. W ten sposób postanowiła przetransportować dziewczynę do medyka. Ruchem głowy przywołała też do siebie Italię, mając nadzieję, że ta pójdzie razem z nimi. Nadia przystanęła na chwilę i zaczęła węszyć. Poczuła woń leczniczych ziół i postanowiła za nią podążać. Smokołaczka szła wąskimi uliczkami ledwo się w nich mieszcząc. Starała się sprawiać wrażenie przyjaznej, ale nie było to łatwe, szczególnie ze względu nieprzytomnej kobiety w pysku.

- To ten smok z legendy! Już porwał pierwsza dziewicę! - krzyknęła jakaś staruszka. Wtedy też smokołaczka ponownie została zbombardowana strzałami. Wszystkie łamały się na jej skórze i na szczęście żadna z nich nie ugodziła Maelony. Po kilku minutach jakże emocjonującego marszu, Nadariè doszła do domu jakiegoś medyka. Głową uderzyła w drzwi, a po chwili jej oczom ukazał się starszy mężczyzna. Na widok smoka przeraził się i zaczął wzywać pomocy, lecz Nadariè wsadziła łeb wgłąb domu i delikatnie odłożyła Maelonę na ziemię. Wtedy też starzec zrozumiał o co chodzi. Podszedł do dziewczyny i sprawdził jej puls.

- Żyje, ale ma wysoką gorączkę. Potrzebne jej zioła... - powiedział patrząc na Nadię.
- Pomóż jej, proszę. Ja muszę odejść. - powiedziała do medyka w Smoczej Mowie. Nie była pewna, czy ten ją zrozumie, lecz czuła obowiązek to powiedzieć. Spojrzała ostatni raz na Maelonę i wyciągnęła łeb na zewnątrz. Rozejrzała się w poszukiwaniu Italii, lecz nie mogła jej znaleźć. Uznała, że kobieta zapewne pozostała na placu albo zgubiła Nadię w labiryncie krętych uliczek. Nie było sensu i czasu na nią czekać. Tym bardziej, że Nadariè nie chciała zostawać z Maeloną, bo im dłużej z nią przebywała, tym większe niebezpieczeństwo w niej widziała. Dla niektórych to pewnie śmieszne, widzieć coś strasznego w niewinnej panience, ale Nadia wyczuwała w niej czarną magię. To wystarczyło. Smokołaczka rozpędziła się, podskoczyła i wzleciała w powietrze, prawie zahaczając o głowy gapiów. W ostatnim momencie minęła jedną z biało-złotych wież, a po kilku chwilach straciła Danae z oczu. Resztki sił pozostawiła na podróż do Adrionu - kolejnego przystanku w jej podróży.

Ciąg dalszy: Nadariè
Ostatnio edytowane przez Nadariè 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Italia
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Italia »

Kiedy elf wyjawił powód wizyty, Italia zasępiła się. Nie mieszkała w tym mieście i nie wiedziała, jak pomóc nieznajomym. Postanowiła się od nich odłączyć, jednakże gdy chciałam im to przekazać, kolejny nieznany jej elf odciągnął Lendanisa i oboje udali się w nieznanym jej kierunku. Italia odwróciła się do smoczycy, ta jednak chwyciła delikatnie dziewczynę i również uciekła w głąb miasta. Czerwonowłosa chciała je gonić, doszła jednak do wniosku, że będzie to bezcelowe. Tu zysku raczej nie znajdzie. Zdecydowała się więc iść dalej, a po tygodniu lub dwóch udać się do Menaos.
Zablokowany

Wróć do „Danae”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość