Danae[W mieście] Strażnicy i złodzieje

Jedno z trzech elfich królestw znajdujących się w szepczącym lesie. Otoczone murami rozległe miasto wtopione w leśną gęstwinę magicznego lasu.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

        Intuicja Arisy zaczęła działać, elfka przestała całkowicie ufać Sekielowi, a nawet zaczęła podejrzewać, że on również na nich poluje. Popatrzyła na Sajmona, który widocznie był zadowolony z zostania ze skrytobójcą. Właśnie ze względu na niego dziewczyna postanowiła zostać.
        - Nie jesteś sam. - syknęła w stronę barda, który z zadziwiającą chęcią okazał chęć zostania w kompani, jeśli to tak można było nazwać. Elfka całkowicie pogrążyła się w myślach, jej koń bez zbędnego wysiłku podążał za resztą stada. Z rozważań wyrwał ją Sekiel. Po chwili siedzieli przy ognisku. Tesusil zadał im pytanie, lecz elfka jedynie wstała.
        - Jestem Arisa, powinnam pójść poszukać wody, może ktoś jeszcze pójdzie, ja nie znam lasu i mogę na nią nie trafić, więc lepiej poszukać, rozdzielając się. - poszła i zniknęła za konarami drzew.
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        - Założę się, że ta dwójka nawet nie pomyśli o zebraniu lepszego drewna - rzucił skrytobójca po chwili. - Sajmon, zostań przy koniach, nazbieram chrustu. Będę w okolicy, krzycz, w razie potrzeby.
        Odszedł nieco w las, pilnując, by drzewa zasłoniły go przed wzrokiem elfa dokumentnie. Wtedy przyklęknął na ziemi, położył przed sobą niewielki tobołek, zabrany z obozu, rozwinął jego czarną materię.
        Noże. Sztylety. Garota. Fiolki z truciznami. Dmuchawka i strzałki. Wszystko to, co chciał ukryć przed wzrokiem danaejczyków i później swoich kompanów. Wielu zabójców śmiałoby się z tego widoku, ale Sekiel miał swoje metody i wolał dmuchać na zimne. Kto wie, co akurat będzie potrzebne? Na tą okazję wybrał sobie z tobołka krótkie ostrze, na końcu zakrzywiające się dość znacznie, ostrzone z obu stron. Przy krawędziach tnących miało dwa rowki - nie zbrocza, a kanaliki na truciznę. Ze szczelin tych skrytobójca skorzystał również, wypełniając je gęstą, czerwonawą substancją. Trucizna z gruczołów jadowych żmii żebrowanej miała jedno zastosowanie - zadawanie bólu tak okropnego, że nie do zniesienia przez słabsze osobniki. Zabójca zwinął tobołek, wstał z ziemi i ruszył ponownie w stronę obozu. W lewej pięści zamknął kastet.
        Jeśli Sajmon nawet był zdziwiony, że Sekiel powrócił bez naręcza chrustu, nie dał po sobie tego okazać... cóż, może nie mógł. Kiedy skrytobójca począł zbliżać się do niego szparkim krokiem, w jego oczach błysnął strach. Próbował wstać - normalna reakcja zagrożonego organizmu, zaraz obok zwinięcia się w kłębek na ziemi i zapłakania.
        Uderzył właściwie bez zamachu, z ugięcia nóg tylko, prosto w usta elfa. Jego bulgotliwy jęk został brutalnie zduszony przez brudny kawałek szmaty, wepchnięty mu przemocą niemal do gardła.. Chwilę później skrytobójca ciął płytko po nadgarstku elfa zatrutym ostrzem... i czekał.
        Sajmon rzucił się na ziemię, próbował wrzasnąć, załkał z bólu. Oczywiście. Sekiel napiął swoją miniaturę kuszy, umieścił w jej rowku bełt, wpatrzył się w las. Po chwili jednak skupił uwagę ponownie na ofierze - wyciągnął z ust elfa szmatę, zamiast tego przystawił mu nóż do gardła.
        - Zamknij pysk i współpracuj, to może na tym się skończy - warknął. - Wiesz, czego chcę. Pierścień maga. Gdzie on jest?
        Długouchy nie odpowiedział, ale jego spojrzenie na moment, na ułamek sekundy powędrowało do jego przedramienia. Rękaw ubrania? Zabójca walnął ofiarę po twarzy raz jeszcze, po czym zrozumiał.
        Sajmon kłamał od samego początku. Nie był przestraszonym, zniewieściałym elfem, nie ukradł magicznego artefaktu tylko dlatego, że ładnie się świecił. Były strażnik? Możliwe. Bardzo prawdopodobne. Tyle tylko, że z szeregów straży zapewne wydalony dyscyplinarnie, za przewiny. Idealny współpracownik dla różnorakich organizacji.
        Sekiel chwycił ofiarę za nadgarstek, przeciągnął dłonią w górę, po przedramieniu. W jednym miejscu natrafił na to, czego szukał - pod palcami znalazł delikatną wypukłość. Blizny po szyciu nie było - to jest, zajął się nim uzdrowiciel. Nóż przeciął skórę z łatwością.
        Z rany wypadł niewielki przedmiot. Pierścień. Zabójca wrzucił go do sakwy, po czym upadł na ziemię. Cios elfa dało się odczuć, podobnie jak ból wykręcanego nadgarstka - Sajmon był całkiem silny, tyle tylko, że nie miał broni. A skrytobójca tak. I umiał jej używać.
        Przerzucenie elfa na plecy, uderzenie go czołem w twarz, wyrwanie lewej ręki z jego chwytu i przeciągnięcie dobytym sztyletem po tchawicy i tętnicy szyjnej. Skonał w chwilę później... i wtedy wróciła Arisa.
        Kurwa! To była komplikacja, a Sekiel komplikacji nie lubił. Tesusila w pobliżu nie było, to dobrze, musiał dalej błąkać się po lesie. Ale Arisa... ona widziała za dużo. Ciało jej przyjaciela leżało zaraz obok, a on miał jego krew na rękach. Ona musiała umrzeć.
        Bełt trafił ją w serce. To był bezpieczny strzał - elfka stała na granicy polany, pod drzewami, to jest całkiem blisko. Trafił bez problemu, kobieta zgasła chwilę później. Teraz skrytobójca musiał zająć się dwoma trupami. Nie było nawet możliwości, że zdąży ukryć ciała, nim wróci poeta, toteż Sekiel czynić tego nawet nie próbował. Atak bandytów nie powinien być trudny do upozorowania...
        Sajmon w sumie wyglądał nieźle, toteż zabójca tylko przeniósł jego ciało w inne miejsce. Kałuża krwi pod nim była już na tyle obfita, by mogła udawać krew z rany Beryla. Jeśli o Arisę idzie, to bełt w jej ciele był nieco zbyt charakterystyczny - Sekiel wyrwał go więc, w ranę wbił miecz i przekręcił go, powiększając otwór. Na końcu odciął kawałek swojego płaszcza i rzucił go w plamę krwi na ziemi, zabrał z ciał elfów wszystko, co mogło uchodzić za wartościowe, spłoszył konie swoich towarzyszy, po czym wsiadł na swojego kasztanka i szybko odjechał z polany.

        Spotkanie ze zleceniodawcami przebiegło dość rutynowo. Przenocował na Ósmej Stai, następnego dnia skierował się w stronę Faargoth, bogatszy o piętnaście tysięcy ruenów. Tam Sekiel chciał zaszyć się na chwilę... i tam miał swoich starych znajomych. W tym kapitana Brydena.
        Skrytobójca czuł, że popełnia błąd, interesując się swoimi mocodawcami. Powinien zapomnieć o ich istnieniu, ale zapomnieć nie mógł. ,,Wiemy, kim jesteś", mówili mu przy pierwszym kontakcie, a zabójca zdecydowanie nie lubił takich, co wiedzieli za dużo. Miał tylko nadzieję, że instynkt go nie zawodzi.

Ciąg dalszy: Sekiel
Ostatnio edytowane przez Sekiel 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

Arisa wróciła na polanę i tam zobaczyła przerażający widok, a dokładnie zakrwawione ciało Sajmona, a nad nim Sekiela. Chciała sięgnąć po łuk i strzałę, lecz nie zdążyła. Poczuła ból, oberwała bełtem od skrytobójcy. "Przysięgam, że nie spocznę póki cię nie zabiję, a ta rana będzie mi o tobie przypominała." pomyślała i przeklęła Sekiela. Miała przez krótką chwilę nadzieję, że rana będzie nieśmiertelna, lecz myliła się. Runęła na ziemię, już nie czuła bólu. Jedynie, co czuła to chęć zemsty, właśnie ona nie pozwoliła pójść Arisie do krainie umarłych. Podniosła się, zjawa widziała swoje ciało i mężczyznę. Nienawidziła go. Znów jej wzrok padł na swoje zwłoki i Sajmona. Utkwiła w nich wzrok i stała tak, przez dłuższą chwilę. Sekiel zdążył zniknąć. Nie wiedziała dokąd iść, w którym kierunku się udać. W końcu ruszyła w pierwszą lepszą stronę. <Ciąg dalszy Arisa>
Awatar użytkownika
Tesusil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Bard , Włóczęga , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Tesusil »

         Tesusil schylał się po kolejną suchą gałąź, kiedy przeszył go dreszcz. Poeta momentalnie poczuł, że coś jest nie tak. Wyprostował się i nasłuchiwał czy coś się nie zbliża. Nic jednak nie usłyszał, wcale go to nie uspokoiło. Spojrzał w gwiazdy, nie wiadomo, po co. Kątem oka złowił ruch w oddali, szybko odwrócił wzrok w tamtą stronę. Jakiś rozmazany, ciemny kształt zbliżał się do barda. Ten chciał postąpić krok w tył, nie mógł. Zgadł, co to znaczy. Z gardła wierszoklety wydobył się szaleńczy krzyk. Tym kształtem była magiczna mgła, ta sama, która przeniosła Tesa do Danae. Śpiewak zdążył jedynie jeszcze raz krzyknąć zanim zniknął w mlecznobiałym obłoku. Ostatnie, co widział to wpierw oślepiający blask, a później już tylko miękką ciemność.
<Ciąg dalszy Tesusil>
Zablokowany

Wróć do „Danae”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości