Rapsodia[Za górami, za lasami...] Paranoja.

Mówi się o niej Miasto Elfów. Owe osiedle nie zostało jednak założone przez elfy, a przez ludzi, pierwszym jego królem był człowiek, niestety jego dość niefortunne rządy doprowadziły do konfliktu pomiędzy władzą a ludem, wtedy to władzę obijał pierwszy elfi król, od tego czasu co raz więcej efów zaczęło przybywać do miasta, mimo, że oddalone o wiele dni drogi od głównych elfich osiedli ściągało do niego mnóstwo elfich braci, a zwłaszcza tkaczy zaklęć. Miasto położone nad legendarnymi wodospadami, w pięknej i... magicznej okolicy nie mogło zostać nie zauważone przez magów, czarodziejów i elfich tkaczy zaklęć...
Laven
Rasa:
Profesje:

Post autor: Laven »

Jego twarz rozjaśnił uśmiech.
- To dobrze- odparł, po czym bez pytania złapał ją w talii i pociągnął w przepaść. Poczuł szarpnięcie, gdy lina naprężyła się pod ich ciężarem. Złapał ją mocniej, by nie wysunęła mu się z ręki i złączył nogi, by mocniej przecinać powietrze. Przeszło mu przez myśl że nigdy właściwie nie był tak blisko kobiety. Sprawiło mu to jakąś dziką radość.
Zamachnął się nogami i wylądował ciężko na powierzchni dachu. Szybkie oględziny upewniły go, że wkoło wejścia jest w miarę czysto, więc siary nie będzie.
Odwrócił się i złapał w ramiona dziewczynę, którą swoją drogą wcześniej lekko wyrzucił w powietrze, by tylko on zebrał twarde lądowanie.
- Gratuluję pierwszego lotu liniami Lavena, polecam się na przyszłość- mruknął z szelmowskim uśmiechem.
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

Lot był dla niej wydarzeniem przerażającym, bardziej preferowała stąpanie po ziemi lub skakanie wśród drzew. Ale żeby drogą powietrzną przemieszczać się z miejsca na miejsce?! Laven był najwidoczniej osobą taką, jaką stwierdziła, że jest - z lekka pogiętą. Nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie! Chociaż wolałaby ograniczyć przestrzeń osobistą do bardzo osobistej. Niezbyt zadowalał ją fakt, iż trzymana jest przez przedstawiciela płci męskiej. Chociaż wiedziała, że innego wyjścia nie było. Żeż, psia jego mać, dlaczego?!
Lądowanie było nadzwyczaj ekscentryczne, gdyż ponownie znalazła się w ramionach mężczyzny, co znów nie za bardzo jej się podobało.
- Yyy, tak. Może... kiedyś.
Dziwnym trafem zapatrzyła się na niecodzienny tatuaż Lavena, który niezwykle ją zaintrygował. Mogłoby się wydawać, iż wpatruje się w chłopaka z wdzięczności, ale prawda jest okrutna i wpatrywała się tylko z czystej i wrodzonej ciekawości.
Laven
Rasa:
Profesje:

Post autor: Laven »

Wpatrywała się w niego, a on w nią. Ogólnie sytuacja go lekko sparaliżowała. W jej oczach widział światełko, które przypominało mu coś z jego przeszłości. Widział oczyma wyobraźni te oczy, lecz nie pamiętał do kogo należały. Czuł od nich ciepło, choć może ona tym nie emanowała. Ponoć w oczach można zobaczyć duszę człowieka. Ona wydawała się gorejąca i pełna światła.
Lekko się nachylił myśląc nad tym, lecz po chwili opanował się i lekko postawił ja na ziemię. Uśmiechnął się smutno i skoczył na linie, wracając po kota.
Przykucnął przy nim, i wpatrzył mu się prosto w oczy.
- Dobra, ani tobie ani mi się to nie spodoba. Ty nie chcesz latać, ja nie chcę być podrapany. Umowa taka: Nie rób nic, a ja postaram się cię przenieść bez szwanku w najszybszy możliwy sposób, zgoda?
Nie czekając na oznakę odpowiedzi chwycił panterę i skoczył w dół ulicy z liną.
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

Przez chwilę sądziła, iż chłopak coś zamierza, lecz najwidoczniej jej się to przywidziało i zaraz potem stała już na nogach. Ten tatuaż cholernie ją zainteresował! Już miała zapytać, skąd owy ma, ale on był szybszy i zniknął jej z oczu w mgnieniu oka. Zachodziła w głowę, po ki gwizdek Laven zniknął, skoro sam ją zaprosił. Nie mogła tego zrozumieć.
Arcibald tymczasem nie sprzeciwiał się, ale też nie był zadowolony, nie z powodu latania, ale z powodu ryby, która niebezpiecznie zaczęła podchodzić mu do gardła. Kiedy już wylądowali, odruchy wymiotne straciły na mocy, a on mógł odetchnąć spokojnie, nie bojąc się o zanieczyszczenie powierzchni.
- O, Arcibald! Jesteś tu! - Nani była zaszokowana pojawieniem się towarzysza.
- Niespodzianka - mruknął kot, kładąc się tam, gdzie wylądowali.
Nagle plecy Nani przeszył palący ból, sprawiając tym samym, że wygięła się nienaturalnie i usiadła, rzucając mięsem na lewo i prawo.
- Żeż, cholery jasne! W takim momencie?! Ja dziękuję! A, właśnie, miałam zapytać... Skąd wytrzasnąłeś ten tatuaż, co go masz na lewym oku?
Laven
Rasa:
Profesje:

Post autor: Laven »

Dotknął lekko swojego tatuaża.
- W moich rodzinnych stronach tatuaż jest symbolem osiągnięcia dorosłości. Ale nie w sensie fizycznym. Żeby być dorosłym, trzeba być mentalnie dojrzałym. Ja dostałem swój gdy.. -zamilkł na chwilę. - To wiąże się z pewnym zadaniem z Gildii Kupców. Może kiedyś ci to opowiem. " Musisz wiedzieć co trzeba, a czego nie można". Tak mi to powiedział ojciec i ja tak samo powiem to swojemu potomkowi.
Ja wybrałem oko. Czemu? Chyba jako symbol mądrego oka, na które nie działa fałsz i kłamstwo. Taką sobie wymyśliłem sentencję.
Podszedł do klapy i mocnym szarpnięciem uniósł ją do góry. Schody ginęły w mroku, więc sięgnął po przygotowaną wcześniej latarenkę i zapalił ją.
- To na dole- mruknął w stron Niry, po czym powoli zaczął schodzić.
Nie była to iście rezydencja komnata, ale przynajmniej było czysto. Dywan był rozścielony nierównomiernie, lecz przykrywał większość podłogi. Pod ścianą stał stół z kilkoma krzesłami. Po sąsiedniej stronie stał szeroki i wysoki baldachim, za którym było łóżko. Centralnie od strony wejścia na schody przez kotary przepuszczało się nikłe światło zachodzącego słońca. Laven odsunął kotary, lecz nadal był ciemno. Zapalił kilka dodatkowych świec i rozstawił je na stole, na kilku szafach oraz i przy łóżku.
- Tam jest łoże, możecie się tam rozłożyć. Ja zaraz znajdę jedzenie.
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

Schodziła w dół, nie przejmując się ciemnością, wszak wzrok miała na tyle dobry, iż spokojnie bez jakiegoś szczególniejszego światła mogła podążać w mroku. Głowę miała pełną myśli, dotyczących wypowiedzi Lavena. Cóż, jeśli rzeczywiście w jego rodzinnych stronach "wiek jest tylko liczbą", to ucieszył ją fakt, iż poznała jednego z popierających te słowa. Dalej czuła ból w plecach, jednak w zmniejszonym stopniu (na całe szczęście), bowiem tak była pochłonięta rozmyślaniami nad inteligencją ludu chłopaka, że poniekąd zapomniała o uczuciu przypiekania jej rozgrzanym do białości pogrzebaczem.
Kiedy weszli do pomieszczenia, ocknęła się i stwierdziła, nie na głos oczywiście, iż mieszkanko chłopaka jest przyjazne i estetyczne, pomimo że niedużo światła tu wpadało. Ale jej osobiście to nie przeszkadzało. Na słowa Lavena skinęła głową, ale nie skorzystała z łóżka, tylko z podłogi, usadawiając się wygodnie przy boku łóżka. Małą torbę, którą ze sobą miała położyła pod łóżkiem i poczęła się przypatrywać czynnościom, które wykonywał gospodarz.
- Opowiedz mi o tym zadaniu - palnęła, nie przemyślawszy tego dobrze. - Na czym ono polega?
Arcibald mruknął coś niezrozumiałego, po czym wlazł pod łóżko i zasnął z łbem na torbie Nanirii.
Laven
Rasa:
Profesje:

Post autor: Laven »

Drgnął. Nie odwracając się od drzwi lekko przekręcił głowę.
-Nie każdy je wykonuje. Każdy może się go podjąć, nie każdy je kończy. Polegało ono na odnalezienie zaginionej karawany na bagnach. Niby nic trudnego, jednak sporo nas to kosztowało. Byłem w grupie poszukiwawczej, złożonej z piątki ludzi. Odnaleźliśmy większość karawany, jednak brakowało tam dwójki osób, małych dzieci. Spisano je na straty, lecz ja uważałem że wciąż można je znaleźć. nikt nie chciał iść dalej ze mną, więc sam musiałem sobie poradzić. To była ciężka droga, lecz odnalazłem zaginionych. Jednak bagna są zamieszkiwane przez toksyczne mutanty- jedno dziecko prawie zmarło. Ja sam po walce z nimi półżywy wydostałem się z tamtego piekła. Straciłem wtedy przytomność i z tego co się potem dowiedziałem zapadłem w długą śpiączkę. Gdy się obudziłem, miałem już to- wskazał palcem tatuaż. - Rzadko kto przeżywa mając jad w żyłach.
Podszedł do drzwi i otworzył je. Zerknął szybko przez ramę i mruknął:
- Trzy lata temu miałem niebieskie oczy.
Cicho zamknął za sobą drzwi i zaczął się przemykać przez korytarz. Nikt tu nie wchodził, lecz w końcu mogłoby się to wydać komuś podejrzane.
Spiżarnia była na dole, przy kuchni. W kucki, ostrożnie schodził po schodach, posuwając się w stronę kuchni. Nasłuchiwał kucharza. Wszędzie zalegała cisza, przerywana jedynie odgłosami karczmy z głębi korytarza. Cicho jak cień prześlizgnął się do spiżarni. Drzwi jak zwykle nie były zamknięte, więc wkroczył do królestwa żywności. Złapał pierwsze koszyk spod ręki i zaczął pakować jedzenie. Znalazły się tu kanapki z jajkiem, pieczone ryby, mięso z ziołami, kręgi sera, słodkie bułki, baryłka wina, ciasto czekoladowe, sernik a także garnuszek Smoczej Uczty- zupy ziołowej na bazie ziemniaków. Ktoś tu najwyraźniej postanowił sobie odlać trochę z gara, pomyślał. Zabrał wszystko, po czym już miał wychodzić, gdy kątem oka dojrzał coś w rogu półki. Zmarszczył brwi. O nie nie, jak już tu jest to nie ma bata że z tego zrezygnuje. Wyjął szablę i sięgnął nią po ucho słoika. Truskawkowy dżem- prawdziwa ekstaza owoców. Szybko zapakował się i począł wracać do pokoju. Nagle ze strony drzwi usłyszał tupot ciężkich nóg kucharza. Panika ogarnęła go gwałtownie, zdążył się jedynie schować za regałem. Kucharz wszedł, i jakoś nie specjalnie spieszyło mu się żeby wyjść. Laven spokojnie poczekał aż przejdzie za ladę, po czym ukradkiem zaczął biec w stronę wyjścia. Nawet nie zamykał za sobą drzwi, tylko jak strzała pobiegł na strych. gwałtownie odsunął zasłonę, wpadł do pokoju po czym zamknął za sobą drzwi, po czym opadł, dysząc ciężko.
- Ma.. Mam.. jedzenie- wydyszał, opierając ciężko głowę o framugę. Mimo zmęczenia na jego twarzy gościł zadowolony z siebie uśmiech.
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

Siedziała na tej podłodze, wpatrując się przed siebie jak cielę w malowane wrota i czekając na powrót towarzysza. Jako że nie miała przez ten czas z kim rozmawiać, wyjęła z torby kawałek zwoju, rozwinęła go i zaczęła czytać:
"Moja droga bratanico. Piszę ten list, gdyż słowa już nigdy mogą nie paść z moich ust, chciałem, byś wiedziała, do czego Cię przygotowywałem. Twoje nauki za najmłodszych lat nie były przypadkowe. Nie podzieliłem się z Tobą tedy tą wiedzą z racji Twojego młodego wieku i nieopanowanych jeszcze umiejętności, lecz teraz jesteś, jak mniemam, dobrze wyćwiczona i doinformowana o brutalności tego świata. Nie świata... Społeczeństwa. Wiesz zapewne, jakie konsekwencje niesie ze sobą wygłaszanie swych poglądów na głos. Może i oficjalnie panuje wolność słowa i tolerancja, ale nieoficjalnie ludzie nie chcą słyszeć jacy są naprawdę. Obawiają się tej szczerości i tylko nieliczni przyjmują do wiadomości, iż nie są idealni pod każdym względem. Przygotowywałem cię do życia. Do tego, jak sobie radzić z przeciwnościami losu i niechcianymi wybojami na drodze. Chciałbym, byś nie przebywała w towarzystwie ludzi, niepotrafiących zrozumieć Twojego intelektu, gdyż mogłoby to wyjść Tobie tylko i wyłącznie na złe."
- I dziwią się ludzie, że mam zawyżone mniemanie o sobie - mruknęła, zdegustowana, przypominając sobie miny tych wszystkich ludzi, których spotkała. Po chwili namysłu, kontynuowała czytanie:
"Zapewne masz świadomość, iż przebywając w towarzystwie godnych tego ludzi, nic Ci się nie stanie. Ja chcę tylko Twojego dobra."
- W tym jednym się pomyliłeś, wuju... Inteligentni ludzie zazwyczaj są niebezpieczni... Bo myślą i wiedzą jak nakłonić innych do wykonywania ich rozkazów - westchnęła, zwijając zwój.
W kilka sekund później do pokoju wpadł, jak goniony przez stado dzikich psów, Laven, trzymając kurczowo w rękach kosz z jedzeniem.
- Matko Jedyna! A tobie co?! Biłeś się z tym żarciem?! - wykrzyknęła zaszokowana, trzymając w dłoni nie do końca zwinięty rulonik.
Laven
Rasa:
Profesje:

Post autor: Laven »

- Tak, stoczyłem bitwę o pęk kiełbasek- odparł, powoli zbliżając się do stołu. Z kredensu wysunął stos talerzy i półmisków, po czym porozkładał na nich rzeczy z koszyka. Wziął kociołek ze Smoczą ucztą i powiesił go nad paleniskiem. Zaczął uderzać kamieniem o krzemień, krzesając iskry. Zaczął myśleć o teraźniejszości. Jego egzystencja przypominała ten płomyczek- świeci jasno, coraz bardziej rośnie, lecz i tak jest skazany na zgaśnięcie, gdy go nikt nie podtrzyma.
Zerknął na Nirę. Wciąż była dla niego zagadką, lecz mimo to ciągnęło go do niej. Od dawna z nikim nie rozmawiał, starając się przeżyć. Ona była dla niego swoistą podporą, miał teraz dla kogo funkcjonować. Już zapomniał jak to jest- dbać o kogoś. Może to i dobrze że kogoś takiego znalazł.
- mm, zaraz będzie gotowe, a na stole już są gotowe potrawy- powiedział, wstając i wycierając ręce o szmatkę.
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

- Wiedziałam - odparła z dumnym uśmiechem na twarzy, po czym schowała z powrotem do torby zwój i podniosła się. - Niewdzięczne kiełbaski, są nieprzewidywalne... - mruknęła pod nosem, podchodząc bliżej, jednak wciąż trzymała się na dystans. Ludzie ja przerażali. Pomimo iż sama była w połowie przedstawicielką tej rasy, ale czuła się tak, jakby otoczona była niegodnymi zaufania i podstępnymi nicponiami, co to by tylko chcieli pieniędzy i władzy. Przyznać musiała, iż z tym tutaj było inaczej, choć nie chciała tego wypowiadać na głos. Jej duma na pewno by na tym ucierpiała, a i wyjaśniać by musiała dlaczego tak, a nie inaczej go ocenia, a tego nie chciało jej się tłumaczyć - zbyt skomplikowane i postrzelone.
Głodna była jak ten przysłowiowy wilk, tak więc uśmiechając się wdzięcznie i w podzięce usiadła przy stole, analizując to, co się na nim znajdowało. Po krótkim namyśle zabrała się za deser składający się z sernika, uprzednio dokładnie go obejrzawszy, coby upewnić się, że nie zatruty. Przełknąwszy wszystko, otarła usta rękawem, jak to w zwyczaju miała, po czym przeniosła wzrok na gospodarza, lustrując go dyskretnym spojrzeniem. Nie mogła sobie uwierzyć, że jada w nieznanym sobie miejscu, u ledwie poznanej osoby. Cóż, najwyraźniej urzekł ją swoją niecodziennością.
- To jak? Żarcie samo się broniło, czy miało pomoc z zewnątrz? - spytała po chwili ciszy, zaciekawiona po uszy.
Laven
Rasa:
Profesje:

Post autor: Laven »

Odłożył kurtkę na oparcie schodów, gdyż ognisko dawało coraz więcej ciepła. Prychnął rozbawiony.
- Miało obstawę w osobie ogromnego kucharza- odparł, zerkając na Nirę.- To dobry człowiek, ale tak jak reszta nie jest świadomy mojej obecności w tym budynku. Taka cena pozostawania w ukryciu.
Podszedł do stołu i nalał sobie do pucharka wino. Pociągnął mały łyk i zaczął się przechadzać tam i z powrotem, trzymając puchar między palcami.
- To powiedz mi, w jakim celu przybyłaś do tego miasta? Planujesz tu zostać czy to jest zwykły przystanek w jakiejś dalszej podróży?
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

- W ukryciu? Po co? - Uniosła brew, zdumiona tymi słowami. Nie rozumiała, jak można nie wiedzieć, że w jednym budynku mieszka człowiek, który... nie mieszka w tym budynku (hipotetycznie rzecz ujmując).
Nie spuszczała go z oczu, obserwując jak wydeptuje ścieżkę w podłodze, chodząc w tę i we w tę. Znów zapatrzyła się na niego, tym razem zahipnotyzowana ciągłymi zmianami kierunku, obracając głowę w jedną i drugą stronę.
Ocknęła się dopiero wtedy, gdy padło pytanie do niej skierowane. Przez chwilę zastanawiała się, co powiedzieć i czy w ogóle coś powiedzieć na temat jej podróżowania, bowiem nadal miała wątpliwości co do zamiarów chłopaka. Stwierdziła po niedługim czasie, że odpowie na pytanie, a właściwie pytania. Jeśli jednak on w jakiś sposób to wykorzysta - miała gotowy już cały plan.
- Cóż... Do tego miasta przybyłam jedynie w celu napełnienia żołądka i zdobycia pewnych informacji, o których opowiem ci nieco później, jeżeli w ogóle. - Wyszczerzyła się do niego. - Szczerze powiedziawszy, swoich wypraw nigdy nie planuję, zajmuje to tylko mój niezbędny czas, czyli jest to rzecz zbędna, jak już się zapewne domyślasz. W skrócie: nie mam pojęcia, czy zostaję na dłużej, czy idę dalej w nieznanym sobie kierunku. Teraz moja kolej na zadanie pytania, a twoja na odpowiadanie. Tak więc: - chciała zapytać o jego powód przebywania tu, jednak nagle rzuciło jej się na myśl co innego - czy to ciasto czekoladowe nie jest przypadkiem nadziewane trucizną? Podejrzanie mi wygląda.
Laven
Rasa:
Profesje:

Post autor: Laven »

- Z tego co wiem to nie- odparł, uśmiechając się pod nosem. musnął ustami trunek, po czym jego uwagę pochłonęły dźwięki na dworze- znał je aż nazbyt dobrze.
- Pytałaś czemu się ukrywam? Jest kilka powodów. Jestem kimś w rodzaju strażnikiem- lecz nikt mi za to nie płaci, większość też nie wiem kim jestem. A drugi powód jest bardziej przerażający. Spójrz- wskazał na miasto za oknem.- Nie widziałaś reszty miasta, ale na noce nikt nie zostaje na powietrzu, a przynajmniej nie z własnej woli. Gdy zapada tu zmrok, ujawniają się tu stworzenia nie mające sobie nic z humanitarności. Mają jedną rządzę- głód. Posłuchaj- zamilkł. Minęła krótka chwila, po której dało się słyszeć ryk nie pochodzący z ludzkiej krtani a po nim krzyk, jak najbardziej ludzki. Spojrzał na Nirę i mruknął:
- Właśnie dlatego się ukrywam. By móc nocą spokojnie robić swoje.
Obnażył sejmitar, założył kurtkę i ruszył schodami na górę.
-Staraj się nie narobić hałasu- nie napadają na domy, do czasu.
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

- Strażnik, powiadasz... -Zamyśliła się na dłuższą chwilę, po czym zorientowała się, że Laven wychodzi z pomieszczenia. - Ej, czekaj! Zostawisz mnie tu? Samą? - Ależ oczywiście, że nie uwzględniła Arcibalda!
Zdegustowana, a zarazem zirytowana i zdeterminowana, pochwyciła pelerynę szybkim ruchem i wypadła za chłopakiem, wyciągając z cholewy buta nóż. Już dawno nie wyżyła się na jakimś podejrzanym stworze, co to ludzi pożera nocami. Gdyby nie fakt, że miała ochotę użyć w końcu tego noża, zostawiłaby rasę ludzi w cholerę, powiedziała: "A sami sobie radźcie!" i poszła spać. Jednak nie mogła pozwolić, by nowy nabytek marnował się w cholewie buta, podczas gdy dookoła szaleją monstra, w których chętnie ów zatopiłby ostrze.
Gdy już uporała się z problemem nazywanym: "Gdzie są dziury na ręce, a gdzie na głowę?!", jaki sprawiła jej peleryna, wyskoczyła niczym strzała na dach i rozejrzała dokładnie, słysząc dookoła ryki, krzyki i inne podejrzane dźwięki.
Laven
Rasa:
Profesje:

Post autor: Laven »

Rad był z towarzystwa Niry, zawsze lubił mieć kogoś za sobą. Wyszedł na dach, by zlokalizować źródło dźwięku. Wydawało mu się że dochodzą spod ratusza. Truchtem przebiegł po płaskich dachach- swoją drogą fascynująca konstrukcja- wszystkie były płaskie, więc chodzenie po nich było dziecinnie proste. Stanął na rogu budynku, będącego również rogiem ulicy, która z kolei stanowiła róg placu głównego miasta. Znajdowało się tu kilka drzewek, które otaczały ogromną fontannę. Ona była swojego rodzaju dziełem, Laven podziwiał jej budowniczych- było solidna, lecz i piękna. Dzięki akweduktom możliwy był transport wody na spore odległości, a odpowiednie ciśnienie wytworzone magicznie wypuszczało wodę na dół, tworząc urzekający widok. Lecz co innego skupiło jego uwagę.
Te.. "stworzenia" otaczały kogoś pod fontanną. Ale..
- Jest tu ich ogrom - odparł zduszony, wpatrując się otwartymi oczyma na potwory. Było ich naprawdę dużo, ciężko mu było je zliczyć, bo biegały ciągle w różnych kierunkach. Mocniej ścisnął miecz. Nie ma wyjścia. Jak mógłby żyć ze świadomością, że przez jego decyzję ktoś może utracić szansę na dalsze życie? Spojrzał na Nirę. Była jak dotąd jego najdłuższą prawdziwą znajomością. A nie był pewny jutra. " Weź się w garść jełopie, możesz nie mieć drugiej szansy".
Odetchnął głęboko i podszedł do niej.
- Nie wciągam cię w to. Jeśli zginę to cóż, zostaw chociaż kwiaty na moim grobie. Albo na tym w co mnie pochowają, jeśli mnie pochowają. Ja..
Przymknął oczy. Zawsze się denerwował w takich momentach.
Nic już nie mówiąc przygarnął ją do siebie i ją mocno pocałował. To prawdopodobnie były najszczęśliwsze chwile w jego życiu. Po chwili puścił ją, i ciągle ze wzrokiem utkwionym w jej oczach przeciął linę i zsunął się na ziemię. Odwrócił się w stronę potworów i powolnym krokiem zaczął się do nich zbliżać. Wyczuły go, o tak, to pewne.
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

Szok, zdziwienie, zdumienie, zaskoczenie, zirytowanie, niepohamowana chęć zamordowania i... podejrzanie dziwne uczucie, którego do tej pory nie doświadczyła. Tak, to z pewnością było uczucie nazbyt tajemnicze, by mogła ot tak zostawić je w spokoju i nie wracać do tego. Jednak zanim zdążyła cokolwiek zrobić, powiedzieć, czy wbić w ciało całującego, ten odsunął się, po czym zniknął w ciemnościach, zostawiając ją na pastwę jej własnych rozmyślań, co w tej chwili nie powinno mieć miejsca, gdyż na powrót zamyśliła się tak intensywnie, iż można było ja uznać za nieobecną duchem. Zważając na okoliczności... To było zupełnie nie na miejscu!!
Stała jak ta sierota, ściskając w dłoni nóż, pochłonięta przez myśli. Nagle tknięta jakimś ludzkim odruchem, wrzasnęła:
- Czekaj! Nie umieraj mi tam! Ja muszę wiedzieć!
Po tych słowach (jakże subtelnych zresztą) posłużyła się zwinnością zdobytą podczas buszowania wśród drzew, zsuwając się po ścianie budynku na ulicę. Gdy już znalazła się na równych nogach, ruszyła ku centrum rozróby, która zmusiła ją do wyjścia w nocy. Szła, jakby wszystko wcześniej poznała i sobie rozplanowała, jednak gdy już wyszła zza rogu...
- O, Matko! - Tylko to zdążyła wykrzyczeć, padając na ziemię jak długa. Powodem jej niefortunnej sytuacji był stwór... którego nie widziała dokładnie, ale wiedziała, że nie był człowiekiem. - No żeż cholery jasne! - I dźgnęła owego nieproszonego gościa w brzuch, rozmyślając o radości, jaką musiał poczuć jej nóż. Leżała tak, dysząc ciężko i nie dowierzając własnym oczom. A mogła zostać w domu! Podeszła jeszcze bliżej i wydarła się:
- Muszę wiedzieć! Bez tego nie przeżyję!
Jak się okazało... zupełnie nie w porę.
Zablokowany

Wróć do „Rapsodia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości