Rapsodia[ Ulice Rapsodii] Kolejne kłopoty.

Mówi się o niej Miasto Elfów. Owe osiedle nie zostało jednak założone przez elfy, a przez ludzi, pierwszym jego królem był człowiek, niestety jego dość niefortunne rządy doprowadziły do konfliktu pomiędzy władzą a ludem, wtedy to władzę obijał pierwszy elfi król, od tego czasu co raz więcej efów zaczęło przybywać do miasta, mimo, że oddalone o wiele dni drogi od głównych elfich osiedli ściągało do niego mnóstwo elfich braci, a zwłaszcza tkaczy zaklęć. Miasto położone nad legendarnymi wodospadami, w pięknej i... magicznej okolicy nie mogło zostać nie zauważone przez magów, czarodziejów i elfich tkaczy zaklęć...
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Re: [ ulice Rapsodii] Kolejne kłopoty.

Post autor: Quetzalcoatl »

Quetzalcoatl zmarszczył nos wyczuwając w powietrzu zapach palonego drewna i tkanin. Rozejrzał się wokół, jednak nieliczni elfwowie i ludzie, którzy znajdowali się razem z nim w jednej z bocznych uliczek Rapsodii wydawali się niczego nie zauważać. Po chwili przypomniał sobie - że nawet znajdując się w humanoidalnej postaci - miał lepszy węch od nich. Smok ruszył w stronę z której dochodził zapach, a mieszkańcy miasta widząc śpieszącą, jaszczuropodobną istotę czym prędzej usuwali się mu z drogi - do czasu gdy tłum zgęstniał na tyle, iż przebijanie się przez niego stawało się coraz bardziej kłopotliwe - znak, że zbliżał się do głównej aleji.

Quez znalazł kawałek wolnej przestrzeni, rozpostarł skrzydła i wybijając się na nich wzleciał na najbliższą kamienicę, z której to miał dość dobry widok na okolicę. Dostrzegł stamtąd, pędzącą ulicami na złamanie karku postać ujeżdżająca konia, za którą ulicami przedzierał się pościg straży. Dalej ponad dachami budynków widział unoszący się, czarny dym - prawdopodobnie z płonącego budynku.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

Vesper szedł swoim tempem przemierzając długa równinę i obserwując otoczenie. Przez grzbiet przerzucone miał juki, choć wcale nie był koniem. Potężny, pręgowany tygrys, niósł na grzbiecie oprócz pakunków także swoją właścicielkę. Rudowłosa czarodziejka siedziała na grzbiecie towarzysza i beznamiętnie patrzyła przed siebie. Dzień był pogodny i ciepły. Delikatny wiatr rozwiewał drobne, krótkie kosmyki ognistych włosów Roweny. Miała je splecione w gruby warkocz, choć krótsze kosmyki wysuwały się z niego zawsze, kiedy tylko zawiał wiatr. Myśli czarodziejki sunęły powoli, ale nie zatrzymywały się na niczym. Starała się nie skupiać na jednej rzeczy, w przeciwnym razie szybko wróciłaby myślami do tego co się stało.

To było przecież nie do pojęcia. Dopiero co wróciła do domu. A nie minęło nawet parę tygodni. Myśli rudej chcąc nie chcą powróciły do przyczyny jej podróży. Przed oczami nadal miała list z akademii magii. Jej siostra przechodziła samą siebie. Jak mogła wysadzić szkolną pracownię! Przecież to było nie do pomyślenia. Córka czarodziejów, która nie potrafi rzucać zaklęć. Zamek Czarodziejek dawno nie widział takiego beztalencia do magii. Row pokręciła z niedowierzaniem głową myśląc o swojej niesfornej siostrze. W liście napisano, że Owenę odesłano do Rapsodii z eskorta, żeby nie narobiła bałaganu po drodze, ale z samej Rapsodii miała odebrać ją już Row. Naprawdę nie uśmiechało jej się wyruszanie po niesforną siostrę, ale cóż miała zrobić? Westchnęła cicho.

Czas mijał i Rowena powoli zaczęła zbliżać się do miasta. Vesper zaczął wspinać się na wzgórze oddzielające równinę na której znajdowało się miasto od terenu położonego dalej. Po krótkiej chwili wielki tygrys zalazł się na wzgórzu.
- O nie... - mruknęła pod nosem Row. Nad miastem unosiły się kłęby dymu. Coś musiało się palić i to mocno. Rudej od razu do głowy przyszła Owena. Nie... to było przecież nie możliwe. Czyżby nawet tutaj narobiła bałaganu?
- Jedź - powiedziała do swojego tygrysa i chwyciła mocniej za uprząż, która była przypięta do piersi i karku tygrysa. Pochyliła się do przodu, a tygrys ruszył pędem w dół wzgórza. Rude kosmyki, które uciekły Row z warkocza falowały teraz pod wpływem pędu powietrza. Vesper szybko zbiegł ze wzgórza i zaczął gnać płaską równiną w stronę miasta. Kłęby dymu unoszące się nad budynkami były co raz większe.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Smok przyglądał się z zainteresowaniem uciekającej kobiecie. Zapach spalenizny przybierał na sile, z czego wnioskował iż nieznajoma musiała wywołać całkiem spory pożar. Gdy zniknęła za bramą i na niego przyszedł czas - coraz więcej osób zaczynało zwracać na niego uwagę. Zwykli mieszkańcy nie stanowili problemu, jednak w mieście przebywała spora ilość magów, a to mogło wywołać nieprzyjemne kłopoty. Quetzalcoatl z westchnięciem stwierdził, iż elfia postać sprawiała mniej problemów, nawet w takim mieście jak to. Oczy pradawnego zmrużyły się, gdy zakrzywiał powietrze wokół siebie, aby uniknąć wzroku postronnych.

Rozpostarł skrzydła i wzbił się kilka poziomów wyżej, po czym poszybował w ślad za zapachem końskiego potu. Chciał dowiedzieć się jak nieznajoma rozpętała pożar i być może odstawić ją w ręce władz. Wtem jego nozdrzy dobiegł jeszcze jeden zapach. Zwierzęcy... lecz nie rozpoznawał go. Gdy jego oczy padły na kobiecie ujeżdżającej wielkiego tygrysa niemal zapomniał o poprzednim zdarzeniu - na tyle, na ile smok może o czymś zapomnieć.

Krążył przez chwilę nad dwoma kobietami, po czym wylądował wciąż ukryty przed wzrokiem, gdy zaciekawienie wzięło górę nad całą resztą. Nie chcąc płoszyć zwierzą przyprał elfią formę - jego skrzydła rozpadły się i białym puchem uleciały na wietrze, podłużna twarz zmieniła się w płaską i pociągłą twarz, która mogłaby należeć do elfiego księcia, twarde łuski zastąpiła aksamitna skóra, którą chwilę później okryły granatowe, powłóczyste szaty, kojarzące się z burzowymi chmurami, które kontrastowały z długimi, śnieżnobiałymi włosami. Skupiony na transformacji, nie mógł już dłużej ukrywać swojej obecności, a dźwięki jej towarzyszące ściągnęły uwagę kobiet.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

Vesper zatrzymał się nagle orząc swoimi wielkimi łapami ziemię.
- To Ty, prawda?! - krzyknęła do siostry.
- Ten pożar?! Jak mogłaś! Znów zrobiłaś wybuch! - Row była wściekła, nie mogła uwierzyć, że jej siostra znów wpakowała się w tarapaty. Stała teraz twarzą w stronę miasta.
- O nie... - mruknęła rudowłosa spoglądając na bramy Rapsodii.
- Gonią Cię! - przez wielką, białą bramę na smukłych rumakach pędem wyjechała grupa strażników.
- Musimy uciekać - Row pociągnęła Vespera za uprząż i skierowała go bokiem do murów miasta. Owena nie zdążyła nic odpowiedzieć. Musiały uciekać. Banda wściekłych gwardzistów już gnała w ich stronę. Obie ruszyły do przodu najszybciej jak się dało. Tygrys pokonywał odległości wielkimi susami i w niczym nie ustępował rumakowi Oweny. Gnały do przodu co sił w łapach i kopytach.
- Dalej - Row nerwowo pognała swojego kota do jeszcze większego biegu. Wielkie, tygrysie łapy, a właściwie wyciągnięte po części pazury rwały kępy trawy i wyrzucały je do tyłu.
Nagle Vesper stanął jak wryty. Row ledwo utrzymała się w jego siodle. Instynktownie objęła go za szyję przytrzymując się wielkiego kota by nie spaść. Przez ułamek sekundy zupełnie nie wiedziała co się dzieje. Kiedy podniosła głowę nie mogła uwierzyć własnym oczom. Przed nimi, jak spod ziemi wyrósł elf. A może raczej spadł z nieba?
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Quetzalcoatl uśmiechnął się lekko, skupiając wzrok najpierw na tygrysie - a dopiero potem na kobietach.
- Jestem Quez - powiedział poprostu, nie dodając nic więcej - ani zawodu, ani zajęcia. Nie miał w zwyczaju kłamać, nie chciał się też jednak przedstawiać jako smok - w końcu nie po to przemieniał się w niższą formę. Nie czekając na reakcję kobiet zapytał - Zapewne macie coś wspólnego z tym pożarem?

Znów pociągnął nosem. Stał teraz zdecydowanie bliżej i jego zmysły mogły wychwycić więcej. Zamarł gdy uderzyła w niego ta specyficzna woń. W żyła kobiet płynęła pradawna krew. Zamrugał oczami ze zdziwienia - odruchem, który nabył podczas zbyt długiego, jak na jego gust, przebywania w humanoidalnych postaciach. Smok pochylił głowę w przepraszającym geście i wymruczał:
- Wybaczcie mi moje maniery, na moją obronę mogę powiedzieć tylko, iż jestem zaskoczony waszą obecnością. Jestem Quetzalcoatl, smok wiatru, wykluty na wietrznych Szczytach Felarionu.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

Row była w takim szoku, że aż otwarła usta ze zdziwienia. Czy ten elf robił sobie z nich żarty? Nie pomyślała w tej chwili, że mogłaby odczytać aurę nieznajomego. Była zbyt zdenerwowana i wściekła na siostrę. Słowa mężczyzny odbiły się kilkakrotnie echem w jej głowie. Vesper natomiast zaczął szybko poruszać nozdrzami jakby poczuł jakiś specyficzny zapach. Czarodziejka zupełnie nie rozumiała co się dzieje. Czas jakby zatrzymał się na kilka chwil. Zapomniała o gwardzistach, którzy gnali w ich stronę, a nawet o tym, że jej siostra przed chwilą wywołała pożar.
- Smok? - wydusiła z siebie, choć chyba powinna zachować to w głowie. Kiedy zorientowała się, że powiedziała to na głos aż potrząsnęła głowa żeby otrząsnąć się ze zmieszania.
- Wybacz, ale my... mamy pewne - odwróciła się na moment by spojrzeć gdzie są gwardziści - sprawy i musimy ruszać.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Quez poczuł się urażony brakiem zainteresowania jego osobą. W dodatku czarodziejki wydawały się nie dowierzać w to, że należy do szlachetnej rasy. Nie oburzył się tylko dlatego, iż jedna z nich znajdowała się obecnie w tarapatach. Przez chwilę rozważał czy nie odstawić jej jednak zgodnie z początkowym zamieram w ręce ludzi, przypomniał sobie jednak że ci potrafią z małego pożaru robić wielkie poruszenie. Smoki już dawno się tego nauczyły. Zginie im jedna owca - gonią cię z widłami. Zginie więcej, zaraz wynajmują grupę łowców smoków. Widocznie ta czarodziejka musiała mieć podobne doświadczenia. Gad zaczął jej współczuć.

- Tak, śpieszycie się - powiedział jakby podsumowując swoje myśli, a dźwięki pogoni wyraźnie się zbliżały. - W takim razie przełożymy powitanie i rozowę na później. Jedźcie, jedźcie a ja zobaczę co da się zrobić ze strażą. - Powiedziawszy to odwrócił się plecami do kobiet i skierował uszy w stronę miasta. Nagle zrobiło się chłodniej, a wiatr jakby przybrał na sile, zwiastując zbliżającą się szybko burzę.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

Row nadal nie pojmowała co się dzieje i skąd wziął się nieznajomy. Nie zamierzała jednak zadawać zbędnych pytań. Ściągnęła wodze Vespera i ruszyła do przodu omijając elfa. Była całkiem przystojny jak na swoją rasę - musiała to przyznać. Nie miała jednak teraz czasu o tym myśleć.
- Ow, jedziemy - odwróciła się do siostry.
- Dalej - pognała ją. Ten jej niesforny koń cały czas się wierciły, a musiały uciekać. Spięła tygrysa i ruszyła przed siebie pędem, zapominając o nieznajomym elfie. Nie miała teraz czasu rozprawiać o tym, co miał na myśli mówiąc, że zobaczy co się da zrobić ze strażą. Gdzieś w podświadomości miała nadzieję, że może chce im jakoś pomóc. Jeśli był smokiem, był też przedstawicielem Pradawnych, tak jak one.Być może więc... Nie - otrząsnęła się z tych myśli. Musiała zostawić w spokoju tego elfa.
Vesper jechał co raz szybciej. Pęd powietrza rozwiewał jej rude włosy. Warkocz, który miała spleciony już dawno przestał się trzymać. Nie odwróciła się za siebie, nie sprawdziła co zamierza zrobić elf.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Po zniknięciu kobiet wiatr przybrał jeszcze bardziej na sile, a burza rozpętała się na dobre - w ciągu zaledwie kilku minut. Deszcz, który lunął z nieba skutecznie ograniczał zasięg widzenia, a zapewne także pomógł w ugaszeniu pożaru, który wywołała jedna z czarodziejek - o ile nie został już ugaszony. Smok usunął się w bok przepuszczając nieświadomą jego obecności pogoń, której członkowie klnęli siarczyście na tak niesforną pogodę. Był przekonany, że burza wystarczy by zgubili trop.

Quez najchętniej przemieniłby się i pofrunął za nieznajmymi, jednak po pierwsze był zmęczony niedawną zmianą, po drugie o ile kontrolowanie wiatru było dla niego jak machanie własną kończyną, to już przywołanie burzy, będącej mieszaniną dwóch żywiołów do tak prostych nie należało. Na szczęście nie musiał kontrolować wody - wystarczyła umiejętna manipulacja chmurami.

Smok ruszył więc za kobietami w elfiej postaci - na szczęście w przeciwieństwie do pościgu, burza nie przeszkadzała mu ani trochę w podążaniu ich śladem. Poruszał się szybko i zwinnie, w ruchu przypominając bardziej pełnego gracji kota niż ociężałego gada, przebywającego nie w swojej naturalnej formie. Smoki Wiatru cechowały się bowiem nadzwyczaj dużą zwinnością. Dotarłszy do miejsca postoju kobiet stwierdził, iż umknęły one burzy a ich ubrania pozostały suche - chodź jak na czarodziejki przystało mogły się po prostu ochronić przed deszczem magią.

Zbliżywszy się, przystanął na chwilę by mogły go wyczuć i nie przestraszyć się nagłym pojawieniem, po czym powiedział melodyjnym głosem:
- Powinno minąć trochę czasu zanim znów zorientują się wśród burzy. O ile nie ma z nimi maga, wtedy mogą łatwo wpaść na trop - o ile uznają, że w ogóle warto was dalej ścigać.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

Vesper też zdążył się już zmęczyć. Nie musiał jeść, to prawda, ale nawet on musiał czasem odpoczywać. Row zeskoczyła z tygrysa, poprowadziła go w cień i rozsiodłała, żeby nie musiał dźwigać juków i siodła. Z resztą sama Row mocno się zmachała jazdą. Brała teraz głęboki oddechy, żeby jakoś ulżyć zmęczeniu. Podeszła do strumyczka, pochyliła się i oblała twarz zimną wodą. Te kosmyki rudych włosów, który wyswobodziły się z warkocza i teraz spływały jej na twarz zrobiły się mokre od wody.

Row miała na sobie swoją ulubiona beżowo-złota tunikę bez rękawów, zwiewną złota spódniczkę do kolan i szeroki ciemnoczerwony pas z ozdobną klamrą w kształcie słońca. Na nogach natomiast miała założone jasne, wysokie kozaki z miękkiej skóry, wiązane rzemieniami żeby nie zsuwały się z łydki. Kiedy podniosła się i odwróciła, a po jej rumianych policzkach spływała woda zobaczyła, że przy strumyczku są nie tylko ona i jej siostra...
- Mam nadzieję, że nie - odezwała się Row do jasnowłosego elfa.
- Jestem Rowena - postanowiła się przedstawić, choć była mocno nieufna wobec nieznajomego.
- A to moja siostra Owena - pokazała na drugą rudowłosą kobietę.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Smok zaskoczony uniósł brew. Faktycznie pomógł im opóźnić pościg, ale był przekonany, iż i bez niego jakoś by sobie poradziły. Fakt, Rapsodia była jednym z największych miast w całej Allarani jednak pościg był zorganizowany na szybko, a w ich żyłach niewątpliwie płynęła krew przodków, chodź wyglądały jeszcze na młode istoty.

- Miło mi was poznać, chodź okoliczności naszego spotkania są burzliwe - rzekł w odpowiedzi, po czym po raz kolejny pociągnął nosem wchłaniając otaczające go zapachy. Na szczęście wśród traw, ziół i zwierząt nie wyczuł zapachu pogoni, musieli więc ją zgubić.

- Tak właściwie... co się wydarzyło? - zapytał ciekaw przyczyn wybuchu pożaru, z którym w jakiś sposób musiała być związana Owena.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

Rowena nie przyłączyła się do podziękowań. I tak uciekały, a poza tym nie miała pojęcia czy ów elf naprawdę im pomógł. Jedno co wiedziała to to, że im nie przeszkodził i z pewnością nie pomógł straży, ale poza tym nie była przekonana jak jej siostra by elf cokolwiek zrobił dla ich ucieczki.
- Widzisz Quetzalcoatl'cie - miała nadziej, że dobrze wymawia jego imię - sama chciałabym to wiedzieć. Ale zapewne moja siostra znów spowodowała jakiś wybuch - spojrzała groźnie na siostrę.
- Jest specjalistką od podpalania i niszczenia.
- Powiesz nam co się stało? - zapytała siostry, ale brzmiała już znacznie łagodniej niż przed chwilą.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Ha! Tak jak myślał, to były przez przypadek, a ludzie i elfy jak zwykle rozdmuchali sprawę do ogromnych rozmiarów. Broniła się, użyła ognia, to przecież logiczne, że coś przy okazji spłonęło. Nie wyglądało na to by kłamała, więc jak dla niego wszystko było jasne i cieszył się, że nie odstawił ją straży. Rowena wyglądała jednak na nieprzekonaną, z drugiej strony chwaliła ją jako specjalistkę od podpalania i niszczenie. Był pod wrażeniem, w końcu wyglądała jeszcze na młodą czarodziejkę a już zasłużyła sobie na taki status?

- Cóż, wygląda na to, że owi oprychowie mieli dzisiaj raczej kiepski dzień. - Powiedział przyglądając się Owenie. - Tak, tak magię ognie ciężko jest kontrolować niewątpliwie, to chyba najbardziej chaotyczny z żywiołów.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

- No tak... bo Ty używałaś magii ognia w drewnianej karczmie... A nie można było rzucać malutkiego czaru wodą? No na Bogów... Spaliłaś bibliotekę Zamku Czarodziejek! Przejechałam pół świata żeby odebrać Cię z Rapsodii, nie zdążyłam przekroczyć bram miasta, a Ty za to zdążyłaś już coś unicestwić.
- Wiesz co zrobi ojciec jak się dowie? - zapytała bardziej retorycznie i na chwile zapadła cisza.
- Właśnie... lepiej żeby się nie dowiedział. Ciesz się, że Arcyczarodziejka napisała do mnie, nie do niego. Jak chcesz rzucać czary "przez przypadek" to rzucaj je mniej inwazyjną magią! - mówiła szybko i była bardzo podenerwowana.
- Uch... - wzięła głęboki oddech i wypuściła głośno powietrze z płuc.
- Kocham Cię Ow - spojrzała na siostrę już łagodniej.
- Ale jeszcze trochę i nie będę Cię miała jak chronić, a ojciec uziemi Cię w wieży póki nie nauczysz się kontrolować czarów, a nawet ja tego nie chcę. Zwariujesz w zamknięciu i prędzej czy później coś tam wysadzisz. Już wolę żebyś szlajała się po Alaranii. Tylko musisz się bardziej przykładać do nauki, inaczej będziesz palić wszystko co stanie Ci na drodze.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

Row ruszyła w stronę siostry. Gdy znalazła się niedaleko wyciągnęła ręce do przodu, a z jej dłoni popłynęło jasne światło. Światło otuliło bąblem powiększający się płomień, który po chwili z braku tlenu zgasnął. Magiczny bąbel zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że przesadzasz? - odezwała się znów do siostry.
- Trzeba było po prostu wyjść z tej karczmy. Nie musiałaś jej podpalać. I przestań mi wypominać. Ojciec kocha Cię tak samo jak mnie, ale nie dziw się, że się złości i jest niezadowolony. Jesteś czarodziejką, która nie umie czarować. Dla mnie możesz być kim zechcesz, skoro nie umiesz używać magii, to jej nie używaj. Żyj tak jak chcesz, tak żebyś była szczęśliwa. Nie musisz czarować. Jestem na Ciebie wściekła bo używasz swoich czarów chociaż nie potrafisz i sprowadzasz nieszczęścia. A co jeśli kiedyś czyiś gniew Cię dosięgnie. Jeśli którzyś straże Cię dopadną, jeśli kiedyś Cię skażą? Co wtedy? Nie chcę stracić siostry. A nie zawsze będzie tak, że zdołasz uciec, albo, że ja zdołam Cie uratować. Zrozum.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Smok z rozbawieniem słuchał kłótni sióstr. "Niczym dzieci" - pomyślał. Znów przeniósł wzrok na tygrysa. Coś w jego aurze było nie tak. Wyglądał na zwykłe zwierzę, jednak coś podpowiadało mu, że tak wcale nie jest. Nie wiedział jednak co to było i czy to nie przypadkiem tylko złudne wrażenie. Może to po prostu aura jeżdżącej na nim czarodziejki mu się udzielała. Prychnął przez nozdrza w zdecydowanie nie elfim odruchu.

- Jest takie miejsce - wtrącił się w rozmowę, zwracając się do Oweny. - Pewnie o nim słyszeliście, chodź zapewne nigdy ta nie byłyście. U podnóży gór Fellarionu, znajduje się miejsce przepełnione wiedzą. Klasztor Mrocznych Sekretów. Jeśli nie możesz zapanować nad swoją mocą, jeśli standardowe szkolenie czarodziejek ci na to nie pozwala... tam znajdują się księgi z wiedzą dawno zapomnianą przez żywych.

Quetzalcoatl zbliżył się nagle do Oweny na odległość znacznie bliższą niż wskazywałby to stopień ich znajomości, niemal ocierając się własnym ciałem o jej. Pociągnął nosem wdychając głęboko jej zapach.
- Możesz też... - zawahał się - nauczyć się ścieżki smoka.

Gad odsunął się o krok i spojrzał jej prosto w oczy, oczekując na reakcję. Takie propozycje padały nieczęsto, a smoki rzadko zdradzały swoje tajemnice innym rasom. Jednak nie często też smokowi zdarzało się spotykać kogoś z rasy czarodziejów, kto potrzebowałby pomocy.
Zablokowany

Wróć do „Rapsodia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości