RapsodiaPosiadłość Cassadii Ae'Lethirion

Mówi się o niej Miasto Elfów. Owe osiedle nie zostało jednak założone przez elfy, a przez ludzi, pierwszym jego królem był człowiek, niestety jego dość niefortunne rządy doprowadziły do konfliktu pomiędzy władzą a ludem, wtedy to władzę obijał pierwszy elfi król, od tego czasu co raz więcej efów zaczęło przybywać do miasta, mimo, że oddalone o wiele dni drogi od głównych elfich osiedli ściągało do niego mnóstwo elfich braci, a zwłaszcza tkaczy zaklęć. Miasto położone nad legendarnymi wodospadami, w pięknej i... magicznej okolicy nie mogło zostać nie zauważone przez magów, czarodziejów i elfich tkaczy zaklęć...
Awatar użytkownika
Cassadia
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Posiadłość Cassadii Ae'Lethirion

Post autor: Cassadia »

Wreszcie woź skręcił w boczną odnogę i zjechał w dół, ponieważ biały chodnik w tym momencie miał lekki spadek. Droga ta ozdobiona z obydwu stron latarniami ozdobione motywem nimfy prowadziła przed wejście do niewielkiej willi. Budynek nie był przesadnie duży, ale sprawiał wrażenie bogatego i misternie skonstruowanego. Wybudowany w typowym dla Rapsodii stylu, z białego marmuru. Miał z przodu rzędy białych kolumn nie pozbawionych oczywiście zdobień. Ściany były upstrzone rzędami kryształowych, ogromnych okien. Gdzieniegdzie wyrastały zeń niewielkie balkoniki.
Część ścian porastała roślinność, starannie przycięta i wypielęgnowana. Była to chyba jedyna posiadłość w okolicy, przed wejściem, do której znajdowała się przepiękna fontanna ze skaczącym delfinem.

Wóz zatrzymał się. Tym razem czarodziejka zaczekała na służącego ,który otworzył dla pasażerek drzwi. Cassadia z ogromną ostrożnością zeszła po schodkach, jej obecny strój wcale nie ułatwiał jej tego zadania, ale poradziła sobie nad wyraz sprawnie. Jej zejście z wozu zasygnalizował stukot butów o bruk. Odeszła nieco na bok by zrobić miejsce drugiej pasażerce. Usłużny mężczyzna również jej zaoferował swoją pomoc przy wysiadaniu. Uśmiechając się przy tym serdecznie. Kto wie, może nadal liczył na powtórkę malowniczego obrazka odzianej w samą bieliznę kobiety?

- Witaj w moich skromnych progach. - rzekła Cassadia pokazując wspaniały gmach budynku. Zachęciła towarzyszkę ruchem ręki do pójścia za nią. Wkrótce znalazły się w dużym pokoju będącym przedsionkiem między częścią oficjalną budynku, a tą prywatną.
Wszystko było tu bardzo misterne, ale zarazem nie przesadzone. Dominowały drobne detale w stonowanych kolorach srebra i platyny, żadnego złota. Na końcu pokoju znajdowały się dwa rzędy spiralnych schodów prowadzących na górę. Wewnątrz było bardzo jasno.

Cassadia z ulgą opadła na jedną z miękkich ław znajdujących się pod ścianami. Wydała z siebie ciche westchnienie i przez moment siedziała nieruchomo odpoczywając. Następnie zabrała się do zdejmowania butów gdy tylko udało się jej znaleźć nogi w połach sukni.
- Nareszcie u siebie. Nawet nie wiesz jak udawanie snobki jest męczące. - parsknęła, a jej twarz jakby odzyskała zdolność wyrażania emocji. - Pozwól, że sobie trochę odsapnę... Źle znoszę podróże.
Awatar użytkownika
Aaliya
Szukający Snów
Posty: 151
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Włóczęga , Kurtyzana , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Aaliya »

Wychodząc z powozu, Aaliya czuła się, jak księżniczka, a przynajmniej, jak wysoko urodzona, majętna dama. Budynek, który okazał się posiadłością Cassadii zachwycił ją. Wzrok najbardziej przykuwała wielka fontanna z... prawdziwym delfinem. Aaliya przetarła oczy ze zdumienia. Dotąd widziała tylko delfiny wykute w skałach, ale ten widok przyprawił ją o zawrót głowy. Była gotowa potaplać się w owej fontannie. Miała bardzo głęboki brodzik, co nie było dziwne- stworzenie przecież musiało mieć, gdzie pływać. Szkoda tylko, że do towarzystwa nie miał żadnego innego ssaka. Pokusa przekroczyła próg domostwa i zaczęła rozglądać się po pokojach. To było naprawdę cudowne miejsce! Piekielna nigdy przedtem czegoś takiego nie widziała. Zdjęła buty, podążając w ślad za Cassadią i usiadła obok niej na ławie. Dziwiła się jej, że nie przepadała za podróżami, ale gdy spojrzała jeszcze raz po pokojach, zrozumiała dlaczego. Sama wolałaby siedzieć ciągle w tym samym miejscu, niż zapuszczać się poza teren posiadłości. Uśmiechnęła się doń i wyprostowała nogi. W bryczce nie było zbyt wiele miejsca i nogi musiały być podkurczone. Wyprostowanie ich stanowiło nie lada przyjemność.
- Oczywiście, odpocznij. Wyobrażam sobie, jakie to dla ciebie musiało być męczące. Za ten czas mogę pójść do ogrodu i pobawić się z delfinem, pochodzić boso po trawniku, zażywając kąpieli słonecznych. Powiedz mi jeszcze jedno... mieszkasz tutaj całkiem sama? - Spojrzała bacznie na Cassadię i zadała ostatnie z pytań. - W jaki sposób uczyłaś się swoich umiejętności i skąd miałaś pieniądze na utrzymanie tej posiadłości?
Awatar użytkownika
Cassadia
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassadia »

Pokusa usiadła obok czarodziejki również zdejmując buty. Tymczasem Cassadia zajęła się zdejmowaniem gorsetu, teraz nie było tak źle, bywało gdy musiała ten piekielny wynalazek nosić dłużej. Na początku troszkę się powierciła, ale wreszcie udało się jej dobrać do sznurków i pozbyć z siebie tej części garderoby. Odłożyła go na bok i odetchnęła z ulgą. W jednej chwili rozpromieniła się, aura znajomego miejsca dobrze na nią wpływała. Jeszcze tylko jedna rzecz, włosy. Jednym sprawnym ruchem pozbyła się koka i rozczochrała miedziane kosmyki dłońmi. Wyglądała jak po nocnej zabawie... Czyli tak jak normalnie. Nie chciało się jej ruszać z miejsca, było jej dobrze właśnie tu gdzie siedziała. Przymrużyła oczy, zachciało się jej spać.

Uśmiechnęła się słysząc kolejne pytania z ust towarzyszki. Cieszył ją fakt, że może sobie z kimś porozmawiać i podzielić się faktami ze swojego - jak twierdziła - nudnego życia. Nie otwierając oczu przechyliła lekko głowę.
- Nie do końca... Oprócz mnie mieszka tu jeszcze czworo służących. Gdybym miała sama dbać o tak wielki dom to chyba bym zwariowała. - zaśmiała się. - Jest tu trochę roboty, ale lubię swój dom. co prawda często mówią mi, że powinnam się przeprowadzić do czegoś większego, ha! Ciekawe po co? Wiesz, że te nadęte bubki budują sobie całe pałace? Ach, przepraszam, nie bubki tylko "koledzy po fachu".
Ostatnią część zdania powiedziała wykręcając zabawnie usta. Nie darzyła zbyt wielu osób szacunkiem gdyż uważała, że na to nie zasługują.
- Zamiast wybudować przytułek dla bezdomnych czy coś w tym rodzaju... Nie! Lepiej mieć kilkaset opustoszałych pokoi by mieć gdzie się łajdaczyć. - urwała. chyba znowu poniosły ją lekko emocje. Otworzyła oczy.
- Pieniądze to nie problem... - powiedziała znowu bawiąc się łańcuszkiem. - Wystarczy mieć pomysł i motywację... Nie chcę cię jednak przynudzać, moja historia nie jest aż tak ciekawa jak może się wydawać, choć udało mi się uczynić trochę złego i dobrego...
Wstała jednocześnie odgarniając niesforne włosy do tyłu.
- Czuj się jak u siebie. Możesz iść gdzie chcesz, tylko nie radzę ci przekraczać progu kuchni, to królestwo Mankara. - zaśmiała się. - No i wybierz sobie któryś z pokojów na górze. Jak odpoczniesz to przyjdź do mnie. Ostatnie drzwi po lewej.
Wskazała wszystko ręką.
- Gdybyś czegoś potrzebowała to łap kogoś ze służby. - uśmiechnęła się ciepło po czym odwróciła na pięcie i zaczęła wspinaczkę po schodach. Jednak nagle zatrzymała się i rzuciła przez ramię:
- Acha, delfin nie jest do końca prawdziwy... To taki mój wynalazek.
Faktycznie, na pierwszy rzut oka nie widać było różnicy, ale przy bliższej obserwacji można było stwierdzić, że zwierzak nie jest prawdziwy. Jego skóra była wykonana z dziwnego materiału o metalicznej barwie. Co by nie było zachowywał się jak prawdziwy...

Gdy znalazła się wreszcie u siebie po prostu zwaliła się na miękkie łóżko, nawet nie zwracając uwagi na cokolwiek. Włącznie z tym, że może pomiąć sobie suknię... Potrzeba snu okazała się zbyt silna i czarodziejka zasnęła.
Awatar użytkownika
Aaliya
Szukający Snów
Posty: 151
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Włóczęga , Kurtyzana , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Aaliya »

        Nie czuła się na tyle zmęczona, by się położyć, lecz podziękowała spokojnym gestem głowy Cassadii, ponadto na "czuj się jak u siebie", uśmiechnęła się z wdzięcznością i spojrzała na czarodziejkę, niczym na anielicę z niebios. Jej oczy poczęły lśnić się, jak świeczki ze wzruszenia, pozwoliła sobie na tę chwilę słabości, kiedy pradawna zniknęła za drzwiami do swej sypialnii. Rozsiadła się na ławie, kładąc na niej nogi i podpierając dłonią podbródek. Po chwili wstała i wyszła z domu. Na słowa Cassadii o jej kolegach "po fachu" nie okazała widocznych emocji, jednak w duchu mocno się zdziwiła. Miała dobre zdanie o czarodziejach, aczkolwiek tak, jak myślała- były to strasznie wygodnickie i pyszne istoty, które uwielbiały popisywać się swoimi magicznymi uzdolnieniami. Te pałace musiały z pewnością symbolizować ich wyższość nad innymi "gorszymi" stworzeniami. Uważała to za przesadę. Samej Aaliyii wystarczyła niewielka komnatka z miękkim łożem i biblioteczką. Nie potrzebowała służby, gdyż to by uwłaczało jej godności. Lokaje, oddzwierni, pokojówki? Może jeszcze ktoś miałby jej szorować plecy? Nie! Póki nie jest niedołężną staruszką, sama o siebie zadba i, mimo swojego podłego charakterku, nie lubiła się kimś wysługiwać bez powodu. No bo, jeśli ktoś potrafi coś zrobić sam, nie ma żadnych powodów, aby mu usługiwać. Trzeba przeto podkreślić i to wyraźnie, iż pokusa nie miała złego zdania o sposobie bycia nowej towarzyszki. Podobało jej się to, że sama w sposób nieufny podchodzi do swoich znajomych magów. To tylko udowadniało jej uczciwość i czyste serce.

         Gdy otworzyła drzwi wejściowe, mając w zamiarze odpocząć przy fontannie z imitacją delfina, nie wierzyła w to, co widzi. Wokół panowała głęboka ciemność i zamiast fontanny, dostrzegła jedynie jej kontury. Co tu się dzieje? Bała się. Nie wiedziała, o co chodzi i dlaczego, mimo wczesnej pory, już jest noc. To przecież niemożliwe, żebym tak długo rozmawiała z Cassadią. Zajęło mi to najwyżej piętnaście minut! Dostała gęsiej skórki i złapała się na myśli, że zaraz z wrażenia zemdleje bądź złapią ją kobiece krwotoki. Wszak nawet piekielne miały menstruacje, wprawdzie nie w formie co miesięcznej, jak ludzie, ale jednak. Wszystko zależało od fazy Księżyca i jego widoczności na niebie. Spojrzała na sklepienie i zrobiło jej się ciepło na sercu. Niebo było zachmurzone, przez co Księżyc nie był widoczny. Zagryzła wargi, dotykając z przejęcia koniuszkiem palców swoich skroni. Była spocona prawdopodobnie na całym ciele. Już miała się odwrócić i ponownie wejść do budynku, kiedy w oddali udało jej się dostrzec czyjąś nikłą postać.

- Halo? Jest tam kto?

        Starała się, by jej głos był w miarę zdecydowany. Na próżno. Z jej ust wydobyły się łamane dźwięki. W efekcie zamiast prostego "halo?", było niepewne: "hhhalooo?". Nie uszło to jej uwadze. W duchu próbowała przywołać siebie do porządku. Wyprostowała się, biorąc się pod boki, żeby ewentualny rzezimieszek przestraszył się i uciekł.

        Dobra, raz kozie śmierć!, pomyślała unosząc głowę i z uwagą obserwując reakcję przybysza na jej kroki. Coś zaszeleściło i ponownie na ciele Aaliyii pojawiła się niepokojąca gęsia skórka. Pokusa nie była pewna, co działa na nią bardziej- strach czy zimno. Po pewnej chwili doszła do wnioku, że obie te emocje są równie nieprzyjemne.

        Kiedy podeszła bliżej do ktosia, jednocześnie zachowując bezpieczną odległość, ujrzała jego twarz. Była to buzia chłopca. Przerażająca. Gdyby nie szczególne opanowanie Aaliyii, wydobyłaby z siebie niewyobrażalnie głośny krzyk. Przytknęła mocno dłonie do ust, żeby nie wydobyć z siebie ani jednego dźwięku, tak, by nie spłoszyć tajemniczego jegomościa. Po dalszych obserwacjach zrozumiała, że specyficzny gość ma co najwyżej dziesięć, może jedenaście lat. Z jego oczu ciurkiem ciekła krew. Początkowo pokusa sądziła, że po prostu płacze ludzkimi łzami, jednak jako tako potrafiła widzieć w ciemnościach dzięki dobremu wzrokowi. Serce biło jej mocno, na tyle, że była pewna, iż chłopczyk je słyszał, mimo dystansu.

        - Czy coś ci dolega? - spytała dziecko wyjątkowo cichym, ledwo słyszalnym szeptem. Głos nadal jej drżał, ale tym razem raczej z przejęcia, niż strachu. Chciała zyskać nad nim przewagę, toteż postanowiła odezwać się jako pierwsza. Chłopic stał bez ruchu, aczkolwiek huśtając się co jakiś czas w przód i w tył. Aaliya zmrużyła oczy. Nie zdążyła wykonać kroku, kiedy chłopczyk zbliżył się do niej i zaczął dusić. Nie wiadomo, jak to zrobił. Przecież była od niego sporo wyższa. Na jej nieszczęście, w tym samym czasie pochyliła głowę w kierunku wisiorka i młody człowiek (?) wykorzystał ten moment nieuwagi.

        Nie wiedziała, co począć. Rozpaczliwie dokonała próby wyrwania się z uścisku jego małych, silnych rączek, ale wszystko na nic. Był bardzo silny. Za silny, jak na jedenastolatka. A może on wcale nie miał jedenastu lat? Z oczu nadal płynęła krew, Aaliya miała nadzieję, że za parę sekund białko samo wypłynie.

        Po kilku wydłużających się chwilach coś zaczęło się dziać. Wisiorek świecił się czerwonym światłem i... ruszał się. Pokusa już myślała, że zaraz zerwie się z cienkiego łańcuszka. Nic z tych rzeczy. Chłopiec nagle padł powalony na ziemię. Jego ciało rwało się w konwulsjach na wszystkie strony. Wyglądało to na atak silnej padaczki. Wszystkie jego członki były w ruchu. Krztusił się, a jego ręce poruszały się wzdłuż ciała, jakby były bez kości. Aaliya zasłoniła oczy dłonią. Ten widok był doprawdy okropny. Odwróciła się i z krzykiem przebiegła przez spore podwórze. Gdy zatrzymała się przy otwartych już przez nią drzwiach, chłopca nigdzie nie było...
Awatar użytkownika
Cassadia
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassadia »

Odpoczynek czarodziejki nie trwał długo, w zasadzie udało jej się zasnąć na bardzo krótko. W dodatku nic ciekawego się jej nie śniło. Zbudził ją natomiast krzyk dochodzący zza okna, znajomy krzyk. Zerwała się na równe nogi i dopadła klamki od drzwi, które zresztą otworzyła zamaszystym ruchem i puściła się pędem w dół schodów. Jeszcze nim znalazła się na dole ujrzała przerażoną dziewczynę stojącą przy otwartych drzwiach do willi. Kilkoma susami znalazła się przy niej.
- Co się stało?! - zapytała gdy tylko złapała oddech. Co też mogło tak przerazić dziewczynę? Okolica uchodziła za bardzo bezpieczną, nie było możliwości by ktoś z niecnymi zamiarami zakradł się aż tak daleko.
Niespodziewanie poczuła na szyi silne szarpnięcie. Inkantus skakał jak szalony, ale to co sygnalizował było dla Cassadii obecnie rzeczą oczywistą. Wisiorek emanował silną acz słabnącą obecnie mocą, zupełnie jak w chwilę po użyciu zaklęcia. Wyglądało na to, że coś w przedmiocie się przebudziło.
- Chodź szybko do środka! - ponagliła. Gdy znalazły się już w środku zatrzasnęła za nimi drzwi. Gestem odprawił służącego, który również przybiegł zaalarmowany krzykiem.
- Wszystko w porządku. - zwróciła się do niego. Ten w odpowiedzi skłonił się i odszedł.
- To zasługa twojego wisiorka, prawda? - zapytała, a jej twarz przybrała bardzo poważny wyraz. Może właśnie miały przed sobą śmiertelnie niebezpieczny przedmiot? Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślała? A no tak, przecież wtedy się jeszcze nie przebudził! I tak powinna o tym pomyśleć. W myślach przeklinała samą siebie za ten brak przezorności.
- A teraz powiedz mi co tam się stało. - ton jej głosu był nieco szorstki. Nałożyły się na to dwa główne czynniki: zmęczenie i zdenerwowanie.
Awatar użytkownika
Aaliya
Szukający Snów
Posty: 151
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Włóczęga , Kurtyzana , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Aaliya »

        Stała przed Cassadią z szeroko otwartymi oczami, patrzącymi gdzieś za nią, w dal. Gdyby teraz ktoś zapytał ją, na co tak intensywnie się wpatruje, spojrzałaby po sobie skołowana i odwróciła wzrok. Aaliya przypominała teraz naturalną siebie, z tym, że całkowicie jeszcze nie przemieniła się w pokusę. Działo się tak dlatego, że przemiana w postać ludzką jest wprawdzie możliwa, lecz co kilka godzin należy ją odnawiać. W przeciwnym wypadku przebranie przemieniało się w diaboliczne, naturalne wcielenie piekielnej. Nie ulega wątpliwości, że okolica posiadłości była zaczarowana. Mimo że upłynęło pół godziny od ostatniej rozmowy dwóch kobiet, dla domu było to kilka godzin. I w ten oto prosty sposób przed Cassadią nie stanęła dziewczyna z piękną, błękitną suknią do ziemi i misternie ułożoną fryzurą w postaci drobnych loczków, a pokusa. Jej nietoperze skrzydła były spiczaste, niczym elfie uszy, zaś kolor oczu można było porównać do nocy. Były tak ciemne, że nie sposób było odróżnić tęczówki od źrenicy. Po paru minutach miał wrócić do brązu. Była ubrania dość śmiało, ale nie przekraczała granicy smaku. Jej suknia miała odważne cięcia, odsłaniające kawałek biodra. Plecy miała praktycznie gołe, nie licząc paru zakładek obioru.
        - Widziałam chłopca - wychrypiała. - Podeszłam do niego. Z jego oczu wydobywała się krew. Chciałam mu pomóc, spytałam, co mu dolega. On za to rzucił się na mnie, niemal przewracając, zakleszczając swoje małe rączki na mojej szyi. - Wskazała na czerwone ślady. - Ten wisiorek mnie uratował. Nagle zaczął się trząść, ruszać, a w efekcie lśnić mocnym, czerwonym światełkiem. Chłopiec... - zawiesiła głos i podrapała się nieswojo po włosach. - Chłopiec upadł. Tak, przewrócił się. Wywijał się na wszystkie strony, jakby go coś zaatakowało.
Aaliya zamknęła oczy i zaczęła ze zmęczeniem masować swoje gorące skronie. Zwilżyła usta śliną i z przejęciem dodała:
- Wiem jedno. To dzięki temu wisiorkowi nic mi nie jest. To on mnie uratował...
Awatar użytkownika
Cassadia
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassadia »

Pobyt w jej gościnie chyba nie służył pokusie. Wyglądała na strasznie przestraszoną, ale czy to ona powinna być tą która się boi? Gdy Cassadia zobaczyła zmianę jej postaci wzdrygnęła się lekko. To już nie była ta sama osoba, choć bardzo podobna. Z jej pleców sterczały nietoperze skrzydła,a a oczy miała czarne jak smoła. Gdyby każdy gość czarodziejki zmieniał się w takie coś na pewno od razu okrzyknięto by ją wiedźmą. Mimo swoich obaw zachowała kamienną twarz i opanowała emocje. Mogła się chyba tego spodziewać, co wcale nie znaczy, że chciała coś takiego widzieć, no i pozostawała jeszcze obawa, że ktoś zobaczy ją rozmawiającą z przedstawicielem piekła. Niechybnie posądzono by ją o konszachty z Piekielnymi. Może nie było by z tego wielkich konsekwencji prawnych, wszak dopóki nie robią nic złego to mogą sobie rozmawiać, ale jakoś nie chciała by przylgnęła do niej metka wiedźmy.

Wysłuchała opowieści Aaliyii rozglądając się nerwowo dookoła. Widocznie musiało nastąpić jakieś wymieszanie magii i to spowodowało rozpad ludzkiej postaci pokusy. Niewątpliwie w jej posiadłości znajdowało się bardzo wiele magicznych przedmiotów, które mogły emitować aurę powodującą bardzo dziwną aberrację. Niemniej nie wyjaśniało to bytności chłopca, o którym wspomniała jej towarzyszka. Ba! Nie wiedziała również co mogło wpłynąć na nagłe wybudzenie wisiorka. Opis dziewczyny zdecydowanie odpowiadał jakiemuś rodzajowi magii. Czarodziejka przypuszczała, że może to być coś związanego z magią demoniczną lub pochodnymi, ale nie chciała póki co wyciągać zbyt daleko idących wniosków.
- Chodź szybko, lepiej by nikt nie widział cię w tym stanie. - pociągnęła ją za sobą do swojego pokoju i zamknęła drzwi. Następnie usiadła na krawędzi łóżka i przez chwilę trzymała twarz w dłoniach, po czym odgarnęła zamaszyście włosy do tyłu i odezwała się:
- Musisz pozwolić mi go zbadać, nie wiadomo czy nie jest niebezpieczny. - powiedziała całkiem poważnie. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić do jej wyglądu po przemianie. Dla pewności, że nikt ich nie zobaczy zasłoniła okno. W pokoju momentalnie pociemniało i tylko słabawe światło przebijające się przez zasłony rozpraszało nieco mrok.
Awatar użytkownika
Aaliya
Szukający Snów
Posty: 151
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Włóczęga , Kurtyzana , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Aaliya »

        - Niebezpieczny? Już mówiłam, że gdyby nie ten wisiorek, chłopiec by mnie udusił. - Spojrzała na swoje oblicze w lustrze i bez emocji odpowiedziała. - Tak właśnie wyglądam naprawdę. Powinnaś się przyzwyczaić. Ale bez obaw, wracam tam, skąd przybyłam po zbadaniu przez ciebie tego wisiorka. Nie będę przysparzać ci problemów. - Odwróciła głowę, jakby z rozczarowaniem i żalem, skupiając wzrok na zasłoniętych oknach. Aaliyii nagle przypomniały się wybąkane słowa chłopca, kiedy stali naprzeciw siebie oko w oko. Wydobył z siebie parę syknięć, po czym z jadem w głosie rzekł:
        - Wiem, co zrobiłaś z Rot... - Tu nie zdążył dokończyć. Wisiorek sprawił, że jego ciało stało się bezwładne i słabe. Podczas tego ataku, Aaliyii zdawało się, że słyszy każdą jej myśl, że przejął kontrolę nad jej umysłem. Aaliya wówczas zasłoniła oczy dłonią, żeby zapewnić sobie ochronę.
        - Ten chłopiec podejrzewa mnie o coś, czego nie zrobiłam - kontynuowała ze smutkiem. - Pamiętasz, jak opowiadałam ci o Rotohusie? On myśli, że to ja na niego napadłam. I być może dlatego mnie zaatakował. - mówiła już spokojnie i bez przejęcia. - Będzie lepiej, jak się położę. Nie chcę rozmawiać z kimkolwiek w takim stanie- rzekła cierpko na odchodne, zamykając za sobą drzwi.
Awatar użytkownika
Cassadia
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassadia »

Czarodziejkę rozczarowały nieco słowa dziewczyny. Domyśliła się, że Aaliya może być w szoku, ale mimo wszystko dostrzegła jakąś prawidłowość w jej zachowaniu. Moc amuletu jej nie przerażała, co więcej wyglądała jakby myślała, że może jego moc kontrolować. Cassadia zbyt dobrze znała takie przypadki. Przedmiot, który dziś ratuje życie, jutro je odbiera, choć w tym wypadku wychodziło na jedno. Jeśli coś jest zdolne zadawać śmierć to znaczy, że jest niebezpieczne. Czarodziejkę złościło to, że pokusa nie chce tego zrozumieć. Przypuszczała, że chce użyć mocy przedmiotu by zemścić się na kimś.

Magini zmarszczyła brwi w odpowiedzi na słowa Aaliyii. Nie zamierzała jednak się kłócić czy przepraszać, to nie było w jej stylu. Darowała sobie również próby zatrzymania dziewczyny, była zbyt zmęczona by dalej ciągnąć tę rozmowę. Pozwoliła jej odejść.
Gdy była już sama przebrała się w proste materiałowe spodnie i białą koszulę. Wyjęła z szafki butelkę wina i jeszcze zanim usiadła na łóżku pociągnęła kilka solidnych łyków. Zaszumiało jej w skroniach. Starała się w ten sposób jakoś uporać ze zdarzeniami dzisiejszego dnia. Normalnie nie używała do tego alkoholu, ale do diabła z tym! W dzisiejszych czasach nie można nic załatwić bezproblemowo. Jedyną pocieszającą rzeczą był fakt przebywania w swoim pokoju, w domu. Rozkoszowała się ciszą i spokojem swojego domostwa. Grunt trochę kosztował, ale przynajmniej wykupując spory kawał gruntu na około zagwarantowała sobie spokój. Ha! żaden gryzipiórek nie zacznie jej budować szaletu tuż obok ogrodu.
Zatoczyła szeroki łuk drepcząc w miejscu, jej nogi już się częściowo "znieczuliły". Sama nie wiedziała kiedy, ale opróżniona butelka znalazła się na podłodze, a ona sama... Częściowo na łóżku. W normalnych warunkach pozycja była by nieznośna, ale teraz ułożenie ciała wydawało się jej niemal idealne. Zapadła w głęboki sen.
Awatar użytkownika
Aaliya
Szukający Snów
Posty: 151
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Włóczęga , Kurtyzana , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Aaliya »

        Upłynęła godzina, nim Aaliya odważyła się wyjść cichaczem z pokoju. Na to właśnie czekała. Cassadia miała zasnąć, a ona sama wymknąć się z domu i pójść do miasta, żeby dowiedzieć się, kim był ten chłopiec i co o niej wiedział. Natychmiast, gdy wybiła godzina ósma wieczorem, podniosła się z łóżka i przemieniła w wysoką, ponętną dziewczynę. Postanowiła, że kolor włosów będzie brązowy, ponieważ wiedziała, że będąc blondynką, nie dowie się zbyt wiele. Była ubrana dość skromnie, choć niektórym mogła kojarzyć się z czarodziejką - na jej szyi widniał ciężki, zielony amulet wykończony srebrnymi ozdobami. Pokusa bała się, że zobaczy ją któryś ze służących, więc wolała przemieścić się tylnym wyjściem. Przeszła podwórze znajdujące się z tyłu domostwa i skręciła intuicyjnie w lewo. Sądziła, że to właśnie tam znajduje się rynek miasta, bowiem po prawej i na wprost znajdował się jedynie niewielki zagajnik i jezioro, prawdopodobnie z morskimi stworzeniami. Serce uspokoiło się, nie biło już tak mocno, jak podczas wychodzenia z domu. Cieszyła się, że pozostała niezauważona. Mimo wszystko, wolała trzymać się ścian, żeby Cassadia bądź ktoś inny nie ujrzał jej z okna. Gdy już znalazła się w bezpiecznej odległości od posiadłości, puściła się biegiem wzdłuż strony, po której nie było żadnych okien. Dom stopniowo malał, a ona znajdowała się coraz bliżej centrum. Rozejrzała się wokoło, niepewna tego, gdzie ma dalej iść, ale i tym razem wolała zaufać intuicji. Nie chciała nikogo pytać o drogę, nie wiedziała, jacy ludzie się tu kręcą. Chciała się czegoś napić, jako że stres zrobił swoje. Weszła do pobliskiej karczmy. Od wejścia cuchnęło mocnym alkoholem, prawdopodobnie silną wódką zmieszaną ze spirytusem. Aaliya nie chciała się upić. Poprosiła o szklankę zimnej wody, jednak usłyszała tylko:

- Pół ruena.
        Aaliya zapomniała, że nie ma przy sobie żadnych pieniędzy. Człowiek za ladą, co najwyżej czterdziestoletni i wyglądający na opryszka z powodu silnych bruzd na czole, łypnął na nią spode łba, bacznie obserwując reakcję. Pokusa nie miała wyjścia, musiała posłużyć się magią. Jeśli nie zadziała- trudno, nie będzie przynajmniej żałować, że nie spróbowała.

Czujesz, jak twoją duszę spowija spokój. Jesteś marionetką w moich dłoniach. Słuchaj mnie uważnie. Znajdujesz się w lesie, wokół słychać śpiew ptaków. Słyszysz ich śpiew? Ta kojąca melodia sprawia, że jesteś gotów wykonać wszystko to, o co cię poproszę. Gdy pstryknę palcami, podasz mi tę wodę i zapomnisz, co widziałeś.

        Podziałało. Mężczyzna uśmiechał się do gości od ucha do ucha. Wziął swoją małą gitarkę z trzema strunami i zaczął rozweselać gości swoją nieudolną grą i śpiewem. "A może coś podać pani?", "Czego pan sobie życzy?", słodycz wydobywająca się z jego ust zdziwiła chyba każdego. Łącznie z Aaliyą.

         Dostała upragnioną wodę i usiadła przy stoliku. Po niedługim czasie okazało się, że siedzi obok osobliwego wampira. Cały czas trzymał głowę pochyloną, jednak zęby uformowane w ostre kły były widoczne nawet z daleka. Wampir żalił się komuś i co jakiś czas kładł swoją ciężką, zmartwioną głowę na ramieniu kogoś siedzącego obok niego, prawdopodobnie również nieumarłego. W tym samym czasie Aaliya dostrzegła kartkę papieru zawieszoną niedaleko niej. Znajdował się na niej napis: "ZAGINĄŁ CHŁOPIEC". Spojrzała niżej. Pod napisem widniał niewielki wizerunek chłopca spotkanego w ogrodzie. A obok dopisek: "chłopiec zna tajemnicę pokusy widzianej ostatnio obok zamku. Ten, kto przyniesie jej głowę dostanie nagrodę w postaci pięciu tysięcy ruenów".

        Obudziła się w jakiejś izbie z drewnianą ławą. Nie dostrzegła w niej łóżka. Leżała na stole, a nad nią stał młody jegomość. Sprawiał wrażenie nieco przestraszonego, a już na pewno przejętego.

- Zemdlała panienka. Od razu wziąłem panienkę na ręce i położyłem tutaj - popukał o blat. - Co się właściwie stało? Zawołać lekarza? Może jest pani w ciąży?

Nadmiar pytań zaskoczył Aaliyę. Nie chciała odpowiedzieć na żadne z nich. Było za mało czasu, a przede wszystkim, wychodziła z założenia, iż obcym się nie ufa.

- Czy zna pan tego chłopca z ogłoszenia? - spytała twardo, nie zwracając uwagi na troskę w jego głosie.
- A tak, znam. To syn Lyoda, wampira, który ostatnio cały czas tutaj przesiaduje. - Usłyszawszy te słowa, Aaliya podniosła się natychmiast, zeskoczyła ze stołu i otworzyła drzwi izby, po czym zeszła w dół schodami i weszła do karczmy. Chciała porozmawiać z wampirem, lecz nigdzie go nie było. Zastanawiała się, ile czasu tam leżała, po czym przypomniała sobie o Cassadii. Liczyła, że jeszcze śpi, ale nie wiedziała, czy już nastał ranek, czy jeszcze jest ciemno. Wyszła z karczmy. Okazało się, że musiało minąć zaledwie kilkanaście minut od czasu, jak zemdlała. Gdzie więc poszedł wampir i dlaczego się wyniósł? Aaliya szybkim krokiem zwróciła się w stronę posiadłości, prosząc gorąco, żeby nikt nie zauważył jej nieobecności. Pokonała kilkadziesiąt metrów i ponownie pokonała drogę prowadzącą z tylnego wejścia do jej pokoju. Będąc już w nim przykryła się kołdrą i analizowała z przerażeniem to, czego się dowiedziała.
Ostatnio edytowane przez Aaliya 11 lat temu, edytowano łącznie 3 razy.
Awatar użytkownika
Cassadia
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassadia »

Tymczasem czarodziejka spała w najlepsze. W pokoju panował spokój mącony tylko przez cichy świst powietrza wskazujący, że zwłoki bezwładnie ciśnięte na łóżko nadal są żywym stworzeniem. Nie dało się ukryć, że w pokoju było czuć alkohol. Niemniej Cassadia nie upijała się często, po prostu robiła to na co miała ochotę. Taki był jej sposób bycia i chociaż wielu nie cierpiało jej za to, to jednak jednego nie można jej było odmówić, siły charakteru. Między ludźmi zawsze nosiła maskę pozorów, ale tylko po to by nikt nie ujrzał jej prawdziwej natury. Była w tym świetna, choć nigdy nie działała wbrew sobie. Żyła tak by niczego nie żałować i chyba się jej udało.

Czy żałowała spotkania z Aaliyą? Nie, na pewno nie. Chociaż wystawiła na szwank swoją ciężko wypracowaną reputację, wszak nadal zastanawiała się czy ktoś nie zobaczył jej nietypowego gościa. Uznała jednakowoż ten fakt za niewart zmartwienia, ostatecznie w zamian za to wreszcie i to po raz pierwszy od dawna wydarzyło się coś ciekawego. Czarodziejka nudziła się bowiem niepomiernie. Interesy szły dobrze, nawet za dobrze! Cały czas musiała podróżować i osobiście dogadywać się z kolegami po fachu odnośnie sprzedaży magicznych urządzeń. Z tego wszystkiego spędzała nawet mniej czasu w swojej pracowni, miejscu, które uważała za swój azyl. Praca nie dawała jej pracować, ha! Brzmi jak kiepski dramat!

Ciało Cassadii poruszyło się gwałtownie w stronę krawędzi. Jeszcze moment i spadnie! Czy ktoś to powstrzyma?! Nie powstrzymał... Bezwładny zespół kończyn połączony korpusem zwany ciałem stoczył się z wysokiego łóżka wprost na ziemię. Jednak odgłos upadku był bardzo przytłumiony z powodu miękkiego dywanu wyścielającego całe pomieszczenie. Wydawać by się mogło, że magini się ocknęła, ale to tylko pozory. Tak naprawdę nie do końca świadoma tego co robi rozciągnęła się na ziemi sięgając po pustą butelkę. Pustym wzrokiem zbadała jej zawartość, którą obecnie w 100% stanowiło powietrze. Zaklęła coś pod nosem po czym spoczęła na miękkim dywanie. Spała dalej.
Awatar użytkownika
Aaliya
Szukający Snów
Posty: 151
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Włóczęga , Kurtyzana , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Aaliya »

        Podeszła do barku i wyciągnęła z niego małą flaszkę brandy. Wzięła kieliszek do wódki i wlała doń trunek. Podniosła na wysokość ust, powąchała i po chwili intensywny smak wyostrzył jej zmysły. Musiała jakoś odreagować. Pomyślała, że jeśli się spije, szybciej zaśnie i zapomni i tym, co przeczytała w karczmie. Dziwiła się, jak to się stało, że ktokolwiek o niej usłyszał i kto ją widział obok zamku, gdzie ją porzucono zdaną tylko na siebie? Aczkolwiek teraz rozumiała, skąd atak chłopca na nią. Na pewno działał z czyjegoś polecenia. Cieszyła się, że jest właśnie w tym miejscu. Dom Cassadi to o wiele lepsza perspektywa, niż tułanie się po lochach, piwnicach czy innych spelunach i uciekanie przed hordą najemników, którzy gotowi byli zabić ją gołymi rękami. Przerażało ją to, że jeśli chłopiec zostanie odnaleziony, wyda się, iż Cassadia dała jej chwilowo dach nad głową. Nasłuchiwała każdego odgłosu, każde tąpnięcie czy wycie wiatru było dla niej, jak ostrzeżenie. Tylko... skąd chłopiec wiedział, że to akurat ona? Mogło być tak, że zabłądził i po prostu spodobała mu się posiadłość. Być może nocował w ogrodzie nocą, bo nie wiedział, gdzie się podziać. Dostrzegł Aaliyę nawet z dość dużej odległości dzięki magicznym uzdolnieniom. A to oznaczało, że otwierając drzwi, by się przewietrzyć albo musiała już przybrać postać naturalną, albo stało się to, kiedy zbliżała się do stojącego w miejscu dziecka. "Nie, zaraz... To niemożliwe. Przecież ogłoszenie o jego zaginięciu wisi właściwie nieopodal domu Cassadii. Chłopiec bez problemu mógł tam wejść. Karczma przecież lepiej nadawała się na schronienie, było tam cieplej, niż cudzy ogród."

        Długo jeszcze leżała w otwartymi oczami, wpatrując się w sufit. Myślała. Zastanawiało ją sporo rzeczy... Coś tu się nie zgadzało. Może od zamku ktoś ją śledził? Ale żeby aż do Rapsodii? Komu by się chciało chodzić za nią od Mrocznych Dolin, przez Nemerię, aż do Rapsodii? Po niedługim czasie, pokusa zasnęła. O dziwo, nic jej się takiego nie śniło, poza dziewczyną o smutnych, pogrążonych w żałobie oczach.

        Gdy nastał świt, pokusa obudziła się w miarę wypoczęta. Dowlekła się przed drzwi sypialnii Cassadii, dokładnie tak jak mówiła: do ostatnich po lewej i zapukała.
Awatar użytkownika
Cassadia
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassadia »

Powoli nastawał dzień. Nieśmiało acz nieubłaganie do środka pokoju przebijało się bezlitosne światło słoneczne. Wreszcie stało się na tyle intensywne - nawet pomimo zasłon - że zbudziło leżącą na podłodze kobietę. Wyglądała jakby ją coś potrąciło, w pomiętym ubraniu i z rozczochranymi włosami. Co więcej, poruszała się też jakby całe ciało rwało się z bólu. Wychrypała pod nosem kilka przekleństw, po czym z mozołem oparła się o ścianę. Nie trzeba chyba dodawać, że czarodziejka miała najzwyklejszego na świecie kaca. W dodatku po trudach długiej podróży jej ciało piekło teraz nieprzyjemnie, a szyja była jednym, wielkim, obolałym kawałkiem mięsa. Złapała się za kark. Coś strzeliło pod palcami Cassadii.
- Szlag! - wyrwało się jej.

Niespodziewanie rozległo się ciche pukanie do drzwi. Cassadia była przekonana, że to ktoś ze służby i już miała warknąć coś nieprzyjemnego, gdy przypomniała sobie o gościu. Podniosła się z podłogi i powlekła do drzwi. Po drodze mało nie wywróciła się na wciąż walającej się po pokoju butelce. Gdy znalazła się przy wejściu szumiało jej w całej głowie. Mimo to bardzo sprawnie uporała się z klamką i otworzyła drzwi. Tak jak myślała stała za nimi Aaliya.
- Wejdź proszę. - powiedziała lekko zachrypniętym głosem. Powlekła się z powrotem do łóżka, na które zwaliła się niemal od razu. Różnica między miękkim łożem, a twardą podłogą była łatwo dostrzegalna. Czarodziejka odgarnęła włosy z twarzy i zapytała:
- Dobrze spałaś?
Awatar użytkownika
Aaliya
Szukający Snów
Posty: 151
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Włóczęga , Kurtyzana , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Aaliya »

        - Tak... oczywiście - skłamała, patrząc na jej bose, zadbane stopy. - Prawdę mówiąc, kiedy pierwszy raz śpię w obcym dla siebie miejscu, nie wysypiam się. Ale to nic. Wystarczą mi trzy godziny snu i krótki prysznic, żebym poczuła się rześko. Jestem przyzwyczajona do gorszych warunków. W łóżku spałam pierwszy raz od jakichś dwóch tygodni.
Aaliya nie wiedziała, czy ma w drzwiach powiedzieć o swoim odkryciu i czy w ogóle powie. Musiałaby się przyznać, że wymknęła się z domu, jak złodziej. To by pewnie ugodziło w godność Cassadii, jednak nie zrobiłaby tego, gdyby wyjątkowe okoliczności jej do tego nie zmusiły.

        - Nalej mi coś zimnego - poprosiła. - Muszę ci coś powiedzieć, to ważne. Do tej pory waham się, czy mam ci wyznać prawdę o tym... No... Najlepiej będzie, jak usiądziemy i wyjaśnię ci na spokojnie, o co mi chodzi. - Jej głos mimo że nie był zdecydowany, budził szacunek. Można było wywnioskować, że pokusa wie, o czym mówi i nie pukałaby do czarodziejki na daremno. To musiałoby być więc coś ważnego, a konkretniej sprawa nie cierpiąca zwłoki.
Ponownie przeredagowała w myślach zdarzenia minionej nocy i nie obeszło się bez jednoznacznego dreszczu. Piekielna się bała, bała się niesamowicie o własne życie.
Awatar użytkownika
Cassadia
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassadia »

Cassadia pokiwała głową w odpowiedzi na słowa Aaliyii. Nie była jeszcze całkiem na chodzie, ale kontaktowała na tyle by zrozumieć dokładnie powagę sytuacji. Podeszła już trochę pewniejszym krokiem do szafki i wydobyła butelkę z jasno miodowym płynem. Znikąd pojawił się Ocullo i zajął się schłodzeniem napoju, który czarodziejka przelała do szklanek. Jedną z nich podała towarzyszce.
- Słucham zatem. - powiedziała opadając na wygodny, skórzany fotel znajdujący się za biurkiem. Nogi oparła o jego blat i pociągnęła łyk napoju.
Wiedziała, że to o czym chce porozmawiać pokusa to coś ważnego, a przynajmniej na to wskazywał ton jej głosu. Zastanawiało ją o co mogło chodzić, choć nie mogła również powiedzieć, że nie miała swoich przypuszczeń. Zapewne chodziło o tego mężczyznę, o którym wspominała wcześniej. Przyjrzała się jej swoimi chłodnymi, niebieskimi oczami. Może i wyglądała jak śledź drugiej świeżości, ale umysł miała zaskakująco jasny. Nie uszło jej uwadze również bardzo powściągliwe zachowanie dziewczyny. Wyraźnie czegoś się obawiała.
Awatar użytkownika
Aaliya
Szukający Snów
Posty: 151
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Włóczęga , Kurtyzana , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Aaliya »

        Dopiero, gdy już usadowiła się na fotelu na przeciw Cassadii, zauważyła, że jej rozmówczyni nie spała dobrze. Wyglądała niezbyt dobrze, choć patrzyła się na nią bystro i przytomnie. Fryzura stanowiła dziwny twór, przypominający bocianie gniazdo. Aaliya nie czuła się na siłach, by komentować jej wygląd. Nie była specjalistką od wizerunku i uważała, że byłoby to wysoce nieetyczne, gdyby pytała, co stało się z jej włosami. Przejęła kieliszek od Cassadii i utopiła w nim wargi. Uhhh, trochę ulżyło, ale z pewnością nie poprawiło ogólnego samopoczucia.

        - No dobrze. Wymknęłam się tej nocy z domu - przyznała jednym tchem, nie mogąc spojrzeć jej w oczy. Obie dłonie położyła nienaturalnie na kolanach, nogi skrzyżowała i kontemplowała miękki dywan rozbieganym, zagubionym spojrzeniem pełnym lęku. - Musiałam, naprawdę. Gdyby nie to, że spotkałam tego chłopca, nigdy bym tego nie zrobiła - mówiła w gorączce. - Mimo że jestem tu pierwszy wyraz, intuicja podpowiadała mi, gdzie iść. Weszłam do karczmy o nazwie "Pod straganem". Ot, przeciętne, gwarne miejsce, z przeciętnymi osobnikami. Zamówiłam zimny napój w postaci wody, jednak nie miałam przy sobie pieniędzy. Użyłam magii względem człowieka, który zażądał pół ruena (śmieszne, prawda?) i podał mi wodę bez wręczenia mu nieznaczącej sumy. Siedziałam obok dziwnego wampira, cały czas płakał, głowę natomiast miał opartą na czyimś obojczyku. Nie zwróciłam uwagi na to, kto lub co siedzi przy nim, gdyż zwróciłam uwagę na ogłoszenie. Dotyczyło zaginięcia chłopca. Portret wskazywał, iż jest to ten sam chłopiec, który mnie zaatakował na podwórzu. Ale to jeszcze nie koniec... - Ta część była dla niej niezwykle trudna. Zamknęła oczy, zagryzła wargi, jakby zbierało jej się na płacz. Pierwszy raz tego dnia spojrzała w oczy Cassadii. - Najgorsze jest to, że pod spodem przeczytałam, iż chłopiec zna tajemnicę pewnej pokusy widzianej ostatnio nieopodal zamku. Przeczytałam: "ten, kto przyniesie jej głowę dostanie pięć tysięcy ruenów". Dalej nie pamiętam. Obudziłam się na stole, w jakimś pokoju należącym do karczmy. Stał przy mnie mężczyzna, powiedział, że zemdlałam. Spytałam, czy zna tego chłopca z ogłoszenia, na co on, że owszem. Okazało się, że to syn tego wampira, który siedział blisko mnie na ławie. Wybiegłam z pokoju, chcąc z nim porozmawiać, lecz już go nie było. Zniknął bez śladu, jak mi się wydaje.

        Nagle zrobiła coś nieoczekiwanego. Wstała z fotela i śmiałym gestem ręki wzięła doń butelkę, z której wypiła spory łyk trunku.

- Muszę nacieszyć się życiem, póki jeszcze po mnie nie przyszli. To tylko kwestia czasu. Chłopcu okazałam się, na swoje nieszczęście, w naturalnej postaci. Skoro zaczął mnie dusić, wie, kim jestem. Nie wiadomo, dlaczego znalazł się właśnie tutaj. Dlaczego nie poszedł do swego ojca, do karczmy. Nie wiadomo, dlaczego uciekł. I nie wiadomo też, dlaczego tam nie wrócił... - Po czym dodała dramatycznym tonem. - Zapomniałabym. Oni myślą, że zamordowałam Rotohusa. Dlatego mnie ścigają. Ale skąd wiedzą o moim pobycie przy zamku? I skąd chłopiec wiedział, że mnie tu znajdzie?
Ostatnio edytowane przez Aaliya 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Zablokowany

Wróć do „Rapsodia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości