przez Berni » Cz lut 02, 2012 7:37 pm
- Sam nie wiem co o tym myśleć, ale obawiam się, że to co mówił Elakim zawiera trochę prawdy. Ogry, orki i inne stworzenia... no nie wiem, ale jest to możliwe. A jeśli to prawda, to na prawdę nie jest tu bezpiecznie. Co do ducha czarnoksiężnika mam już większe wątpliwości, ale przekonaliśmy się że był potężny. Pytanie, czy na tyle potężny, by sprawić duszę nie śmiertelną? - odpowiedział Berni na pytanie Julietty. Wtedy towarzyszka powiedziała o dalszych zakupach.
- Masz rację, muszę tam iść. Tylko po tym co usłyszałem jeszcze bardziej wątpię w słuszność rozdzielenia się - powiedział. Chwilę pomyślał. - Ale chyba nie mamy wyjścia. Ale najpierw weź to - powiedział i odpiął nóż myśliwski od pasa. - Nie jest to dużo ale chociaż trochę zwiększy twoje bezpieczeństwo. Uważaj na siebie - dodał, po czym się rozdzielili.
Berni, tak jak mówił, ruszył w stronę chaty alchemika. Drogę znalazł od jednego z przechodniów. W końcu znalazł szukane miejsce. Domek był porośnięty pnączem. By dojść do drzwi trzeba było wejść po nie wysokich schodkach. Tak też uczynił Berni. W środku nad stołem alchemicznym stał jasnowłosy mężczyzna. Po wyglądzie wyglądał na elfa. To co Berni zauważył od razu to duży miecz przyczepiony do pasa i to, że po wejściu alchemik gwałtownie się obrócił.
- Witam Pana. Ja w interesach - powiedział Berni.
- Dzień dobry. W jakich interesach? - spytał alchemik ciągłe trzymając rękę na mieczu.
- Chcę kupić kilka mikstur - odpowiedział elf.
- Dobrze, proszę powiedzieć co... - odpowiedział nieznajomy. Zaczęły się zakupy.
Berni opuścił chatkę alchemika z kilkoma miksturami na wzmocnienie, kilkoma na bóle, kilkoma na lepsze gojenie ran i złamań i jeszcze 1 czy 2 inne mikstury. Gdy szedł jedną z ulic za nim ruszyło 3 zakapturzonych typów. Nie wiedział czy to tylko zbieg okoliczności, więc miał tuż za jednym z rogów wyjął szybko miecz i schował rękę pod szatą.
- Panie! - zawołał jeden z nich. Berni się obrócił. Zauważył że to mroczne elfy. Wydawało mu się że usłyszał jak jeden szepcze do mówiącego ,,to on".
- O co chodzi? - spytał Berni. Zauważył, że dwaj na brzegach przesuwali się na jego boki.
- Kiedyś pan przylazł do miasta? - spytał mroczny elf? Berni patrzył mu w oczy. W tym momencie usłyszał dźwięk mieczy wyjmowanych z pochew. Elf wyjął rękę spod płaszcza co połączył z zamachnięciem się mieczem na jednego mrocznego pobratymca. Dagor rzucił się na drugiego. Złapał go za nogę, a gdy tamten upadł z zerwanymi mięśniami pantera lepiej się nim zajęła. Berni zaś, potężnym uderzeniem wytrącił miecz z ręki mrocznego elfa i zabił go. Został jeszcze jeden. Zaczęli wymieniać serię pchnięć. Berni został trafiony mieczem w rękę. Berni zaś się odwdzięczył mocnym pchnięciem w żebra. Później wytrącił mu miecz z ręki i głęboko rozciął nogę. Gdy tamten upadł Berni go dopadł. Złapał za szatę i chciał wydusić informację.
- Kto was przysłał! Kto was przysłał łotry! - krzyczał Berni. Tamten napluł elfowi na twarz, co Berni odpłacił mu potężnym ciosem w brzuch.
- Kto cię przysłał! - wrzasnął.
- Ginę w imię mego pana - mówił mroczny elf - Zadarłeś z mrocznymi elfami. Teraz za to zapłacisz - dokończył.
- Jakie jest imię twego pana! - spytał Berni znowu krzycząc.
- Szybciej zginę niż ci powiem - powiedział mroczny elf.
- Że zginiesz jestem pewny! Ale gadaj to imię! - krzyknął Berni, po czym uniósł lekko tułów mrocznego i uderzył nim o bruk. - Mów!
- Nie zamierzam - odpowiedział mroczny elf po czym zmarł przez zbyt wiele straconej krwi.
Berni po chwili zgramolił się z trupa. Przetrząsnął ciała 3 mrocznych elfów, ale nic nie znalazł. Ruszył dalej w drogę powrotną. Do miejsca rozstania było blisko. Blisko tego miejsca rana na ręce zaczęła mocno go piec. Znalazł trochę wody. Przemył ranę, i dotknął ją amuletem.
- Co jest?! - powiedział do siebie bardzo zdziwiony. Rana się nie zasklepiła. Po kolejnej nie udane próbie, zauważył, że przemycie nie usunęło czegoś zielonego. Jakiejś mazi. Dotknął jej palcem który go zapiekł.
- Niech ich diabli! To jakaś trucizna! - powiedział Berni do siebie. Jeszcze raz dokładnie przemył ranę i obwiązał ją czystą, suchą tkaniną. Uznał że rana nie jest na tyle duża by zażywać kupionych dziś eliksirów. Później usiadł na jednej z ławek czekając na Juliettę. Zaczął myśleć, w czym mroczny elf mógł zanurzyć miecz.