Jezioro Doren[Jezioro] I co dalej?

Doren była "środkową" córką króla Filipa i najbardziej przez niego ukochaną, podobna do swego ojca, rudowłosa piękność, która według legendy przemieniła się w nimfę i po dziś dzień włada wodami jeziora nazwanego od jej imienia, a tafla wody mieni się tutaj zawsze kolorem czerwieni.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

Powiadają, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a podglądać nie wypada. Jednakże, w tym przypadku rzeczona ciekawość podyktowana była czystymi względami bezpieczeństwa (bo przecież lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć, z kim ma się do czynienia), a o podglądaniu też nie bardzo mowa była, bo przecież musiałby się Jubei z tym jakoś kryć i specjalnie starać, a tutaj wystarczyło jedynie przenieść spojrzenie z bobra, na jezioro. Dodatkowo, po stronie usprawiedliwiania, należy podkreślić fakt, że Careylissa wcale się z kąpielą nie kryła, więc nikt nie powinien się czuć w żaden sposób obrażony...
Jak więc na wstępie zaznaczono, Jubei co jakiś czas posłał spojrzenie w stronę "naturianki", poniekąd by sprawdzić, czy jest bezpiecznie, a poniekąd z nadzieją, że może będzie na czym niebieskie oko zawiesić. O ile w kwestii drugiej dziewczę "postanowiło" nie pokazywać specjalnie więcej niż do tej pory widział, to w kwestii bezpieczeństwa zaczęło się robić dziwnie. Im bardziej skrzydlata czyściła swą osobę, tym wyraźniejszy stawał się jej blask. Pierwotnie sanginer wziął go za grę światła i wody, ale szybko zrozumiał, że źródłem światła nie jest woda, a sama dziewczyna.
Jubei, jak przystało na łowcę potworów, nie stracił zimnej krwi, ale dostosował swoje działania do zaistniałej sytuacji. Korzystając z faktu, że dziewczyna jest do niego odwrócona plecami, wyjął swe magiczne okulary (nawiasem mówiąc, zdobył je przypadkiem dawno temu na jakiejś loterii) i spojrzał przez nie na skrzydlatą, której skóra błyskawicznie "stała się" zielona. Wzbogacony o ważne informacje, Jubei schował swój magiczny przedmiot zanim Careylissa odwróciła się w jego stronę i przeniósł spojrzenia na praktycznie gotowego bobra, którego niespiesznie zdjął znad ognia.
Gdy skrzydlata zaczęła kroczyć w jego stronę, a mokry materiał wdzięcznie przylgnął do jej osoby, Jubei skupił na niej swój wzrok. Nie było to spojrzenia nachalne, na pewno nie rozbierające ani grożące - po prostu czujne. Wiedział już, że nie ma do czynienia z naturianką, bowiem oni tak nie świecili, no chyba, że miał przed sobą pierwszy magiczny okaz. To czego dowiedział się dzięki okularom uspokajało go, bowiem dziewczyna nie wydawała się być osobą złą, a więc pozostawała tylko jedna, dosyć absurdalna, ale jednak jedyna możliwość.
- Woda wzmaga apetyt - odpowiedział jej siląc się na uśmiech. W zasadzie, nie do końca jeszcze wiedział jak z nią postępować, aktualnie walczył z tym, by nie tracić czujności i wzrokiem spoglądać w jej oczy, a przynajmniej twarz, lecz nie niżej (i pewnie gdyby nie był wysokiej klasy szermierzem i pustelnikiem, miałby z tym spory problem). By nie czynić atmosfery trudniejszą, wydobył z swego wora metalowy talerz, który równie dobrze mógł służyć do płukania złota, po czym sztyletem ukroił bobrowy ogon i przekazał go dziewczynie.
- Proszę, uważaj, jest gorące - ostrzegł ją, a samemu uciął sobie tylne łapki stworzenia, trochę w formie przekąski, po czym usiadł wygodnie i niespiesznie konsumując posiłek zwrócił się do Careylissii tymi słowami: - Jesteś aniołem, czy posiadasz umiejętność dowolnej zmiany kształtu? - zapytał trochę tak, jak pyta się o godzinę, gdy w rzeczywistości zna się ją tak mniej więcej...
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Anielica czuła się znacznie lepiej, nawet ból nie był już taki nieznośny, a pieczenie ran było zdecydowanie łagodniejsze. I pomyśleć, że zwykła kąpiel pomogła jej aż tak. Jednak nie na tym chciała skupić się w obecnej chwili. Spojrzenie Jubeia stało się nieco inne, najwyraźniej musiał rozpoznać różnicę - efekt po kąpieli na pewno był inny. Carey czuła zmianę nastawienia wobec niej, ale ani trochę nie była zdziwiona taką postawą. Sama najpewniej zachowałaby się w podobny sposób. Nie chciała tłumaczyć się mu, nie miała zamiaru niczego wyjaśniać, dała mu czas na własne przemyślenia i ewentualne pytania, które na pewno w końcu padną z jego ust.
Carey uśmiechnęła się do mężczyzny i przysiadła przy ognisku, od razu poczuła przyjemne ciepło otulające jej ciało. Lubiła ogniska, zawsze działały na nią jakoś tak magicznie uspokajająco.
- Ojej, dziękuję, nie sądziłam, że jesteś aż tak przygotowany – powiedziała ze szczerym zaskoczeniem, zabierając od niego talerzyk.
- Z resztą co ja mówię, przecież jesteś podróżnikiem. – Uśmiechnęła się wesoło i spojrzała na swoją porcję bobra, nie będąc do końca przekonaną, czy powinna to jeść. Trochę trwała ta jej wewnętrzna walka - wziąć kęs, czy może jednak sobie darować i nazbierać jakichś jagód, czy czegoś? Po dłuższej chwili jednak przełamała się i zamknęła oczy, po czym spróbowała odgryźć kawałek mięsa i powoli przeżuła go w ustach.
- Mogło być gorzej. – Spojrzała z zaskoczeniem na Jubeia uznając, że wcale nie trafiła na aż tak tragiczne w smaku jedzenie. Carey jadła spokojnie, wpatrując się w wesoło skaczące płomienie, gdy Jubei w końcu odezwał się, an jej ustach pojawił się spokojny uśmiech, lecz oczy nadal wpatrzone były w płomienie.
- Jedyne co robię to maskuję to kim jestem. W innej sytuacji nie widziałbyś skrzydeł, czy innych cech charakterystycznych dla mnie – powiedziała jakby spotkanie kogoś takiego jak ona było czymś normalnym.
- Jestem Aniołem Światłości. – Tutaj spojrzała na niego, uśmiechając się lekko, nie wyglądał jakby chciał uciec, poza tym, nie był tez kimś z piekielnych, więc szansa na coś nieprzyjemnego naprawdę zmalała.
- Gdy odzyskam siły, będę mogła nieco naprawić swoje ciało. – Zaśmiała się cicho i lekko wzruszyła ramionami.
- Wiesz? Nikt wcześniej nie wziął mnie za naturiankę – przyznała szczerze, przyglądając się mu uważnie.
- Musiałam wyglądać naprawdę strasznie, bez urazy dla tej pięknej rasy – powiedziała spokojnym tonem głosu.
- Spotkałeś już kiedyś jakiegoś niebianina? – zapytała z ciekawością, bo może jeszcze okaże się, że jest pierwszą anielicą jaką widzi.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

Chwila milczenia, gdy skrzydlata smakowała posiłek, była na swój sposób stresująca dla Jubeia, który jak każdy kucharz chciał uczynić swoją potrawę możliwie najbardziej smaczną, nawet jeśli jadła go osoba nieznajoma...
- Dostałaś najsmaczniejszą część... - mruknął na jej długo wyczekiwany komentarz i coś w tym było z lekkiego zawodu. Pomijając już sam fakt tego, że upolowanie tak silnego zwierzęcia jak bóbr wcale nie jest proste, to jednak do najgorszych on nie należał, a on oddał jej najbardziej ceniony kawałek. Mnisi pewnie zgodziliby się z jego opinią, zwłaszcza, że słyszał iż w niektórych klasztorach reguła zakazuje jedzenia w pewne dni mięsa innego niż ryby i... właśnie bobry. Co prawda, jedno i drugie pływało w wodzie no i łuski miało, to jednak nawet Jubei wiedział, że bobrowi bliżej do chociażby szczura czy nutrii (nawiasem mówiąc, nutria też dobra...), niż płoci czy innego leszcze i jakby go kto zapytał, to właśnie smak bobra zadecydował o tej wzmiance w regule, no, ale może dzisiaj nie o tym, bowiem skrzydlata postanowiła się sklasyfikować sama...
- Nie, jesteś pierwszą, ewentualnie, pierwszą, która pokazała się w pełnej krasie - odpowiedział Jubei, trawiąc to, co Careylissa mu przekazała (no i bobra). W zasadzie, niewiele wiedział o aniołach, coś tam kiedyś słyszał, ale do tej pory szukał ich raczej gdzieś na niebie, a nie wokół siebie, może to błąd? Może to jakiś znak z tak zwanej Góry, a właśnie, skoro o tym mowa, to nasz sanginer nie mógłby nie skorzystać z okazji i nie wypytać Anielicy o to i owo, bo pewnie drugiej takiej szansy nie dostanie. Należało ostrożnie wybrać pytanie, spośród całych setek, które błyskawicznie zaroiły się w głowie niebieskookiego. I nie chodziło tutaj o pośpiech, bowiem na razie zapowiadało się, że Careylissa spędzi z nim nieco czasu, bo wszak obiecała dotrzymać mu towarzystwa, więc jak szczęście mu dopisze, to i nie będzie go dotrzymywała w milczeniu. Tak, należało zadać odpowiednie, pierwsze pytanie...
- Czy krzyżujecie się z przedstawicielami innych ras? - spytał Anielicę, prawdopodobnie celując niczym kulą w płot. Mógł zapytać o wszystko, a jednak zapytał o to i trudno mu się dziwić, bowiem szybko wyjaśnił. - Bo przykładowo, Fellerianie krzyżują się z ludźmi. Masz skrzydła podobnie jak oni, no i w zasadzie, wyglądasz bardziej jak człowiek niż elf... - przerwał dając dziewczynie szansę na odpowiedź, ale ciekawość narastała w nim wielka...
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Gdy do uszu Carey dotarła informacja, że oto ma okazję spożywać najsmaczniejszą część bobra, spojrzała z zaskoczeniem na Jubeia i uśmiechnęła się do niego niepewnie.
- Oddałeś mi to, co tobie smakuje najbardziej? – zapytała cicho, nieco przechylając głowę i nie odwracając od niego spojrzenia.
- Jest całkiem dobre, jeśli chcesz mogę się podzielić tym co zostało. – Spojrzała na mięso, a potem na mężczyznę, który miał szansę zjedzenia nieco tej najsmaczniejszej części bobra. Może odebrał jej słowa tak, że uznał, że Anielicy takie jedzenie zupełnie nie odpowiada? Cóż, jeśli tak, było w tym trochę jej winy.
Później temat zszedł na nieco inne pole, Carey spojrzała na swojego towarzysza i uśmiechnęła się po raz kolejny tego dnia.
- Wiesz, nie zrobiłam tego celowo, po prostu byłam wykończona po walce, z reguły przy innych przebywam w formie ludzkiej kobiety. Ty miałeś to szczęście, że nie miałam jak ukryć swojej prawdziwej przynależności rasowej, a i tak wziąłeś mnie za naturiankę – zaśmiała się cicho, bo akurat to naprawdę ją bawiło. Anielica spodziewała się wielu pytań dotyczących niebian, zapewne padną niedługo z ust Jubeia, nawet była przygotowana na proste odpowiedzi do podstawowych pytań. Niebianka wzięła kolejny kęs bobrzego mięsa i o mały włos się nie zakrztusiła, kiedy usłyszała pytanie mężczyzny. Przełknęła kawałek, który prawie utkwił jej w gardle i spojrzała na niego zupełnie zdziwiona.
- Mogłeś pytać o tyle innych rzeczy związanych z aniołami, a ty pytasz o to? – zaśmiała się, choć chwilę potem zamyśliła, a na jej delikatnych policzkach pojawił się rumieniec, bo przypomniała sobie o jej spotkaniach z Łowcą Dusz.
- Zapewne są takie przypadki, nie jesteśmy bezpłodni – westchnęła cicho.
- Ja jestem owocem miłości dwóch aniołów, aniołowie, których znam, są tacy jak ja. Nie spotkałam nigdy nikogo, kto byłby w połowie niebianinem, ale dzieją się różne rzeczy gdy Pan nie patrzy – powiedziała spokojnie, choć doskonale wiedziała, że te różne rzeczy nie zawsze są dobre i nie zawsze są przepuszczane bez żadnego echa.
- Nie spodziewałam się takiego pytania. – Popatrzyła na niego raz jeszcze i pokręciła głową, że też musiał wybrać coś takiego.
- A jak to z tobą jest? Nie jesteś zwykłym człowiekiem. – Oczywiście była tego pewna, ale nie do końca potrafiła wyczuć jego prawdziwe pochodzenie.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

- Jedz jedz, prawo gościa - odpowiedział na jej propozycję podzielenia się pozostałą częścią ogona. Była to hojna propozycja, ale jakby nie patrzeć, anielica była jego gościem, nawet jeśli poza worem nie miał niczego, to jednak ten kawałek jeziorka był w tej chwili "jego" (i na pewno dowiedziałby się o tym ten, kto spróbowałby go stąd się pozbyć).
Gdy skrzydlata zaczęła się krztusić, Jubei o mało nie poderwał się ze swojego miejsca, by ją ratować, a nie oszukujmy się, nie był do końca pewien, czy będzie potrafił, bo wszak fizjologię i anatomię mogła mieć inną niż ludzką, ale na szczęście obeszło się bez jego interwencji, a co ciekawe, anielica skora była odpowiedzieć. Może samo pytanie wydawało się głupie, ale stało za nim dużo więcej. Reakcja skrzydlatej, rumieniec na jej twarzy i ostatecznie sama wypowiedź mówiły Jubeiowi o niej bardzo dużo. Niewątpliwie, sprawy szeroko pojętej miłości cielesnej były dla niej nazwijmy to kłopotliwe. Nawet ten jej blask nie przyćmił rumieńca typowego dla dziewicy, której się proponuje spacer po wiejskiej zabawie w wiadomym celu. Po drugie, mieszkańcy nieba rodzili się jak inne rasy, co więcej, możliwe, że byli w stanie spłodzić potomka z tak zwanymi ziemianami, gdy "Pan" nie patrzył. No właśnie ów "Pan", czy właśnie jego służebnica nie przyznała, że nie widzi wszystkiego i nie jest tak potężny i wszechmocny, jakby się chciało wydawać? Tak, Careylissa powiedziała zdecydowanie więcej, niż się jej wydawało, ale czy musiała o tym wiedzieć? Lepiej niech Jubei pozostanie dla niej prostym, zadającym dziwne pytania mężczyzną...
- Jakoś tak się nasunęło... - odpowiedział jej z zakłopotaniem, drapiąc się po tyle głowy, po czym, gdy anielica zadała mu swoje pytanie, nieznacznie spoważniał. Od chwili gdy powiedziała kim jest, zastanawiał się, czy potrafi przejrzeć jego naturę. Wydawało się, że jednak nie do końca i to stanowiło również ważną informację. Wszystko jednak ma swoją cenę. Skoro on się czegoś dowiedział o niej, to wypadałoby, by i ona się dowiedziała.
- Masz rację. Nie jestem człowiekiem. Niektórzy nazywają nas nieudanym eksperymentem, dla innych jesteśmy potworami. Jakakolwiek nie jest prawda, nazywamy siebie sanginerami. Słyszałaś o nas? - odpowiedział jej nieco bardziej zawile, niż początkowo zakładał, po czym przełykając kolejny kęs bobra zadał jej pytanie kolejne pytanie, wbrew pozorom niewiele mniej ważne od poprzedniego i niewiele mniej wieloznaczne.
- Opowiedz mi o swoim Panie.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Jubei nie chciał skorzystać z oferty podzielenia się z nim częścią porcji mięsa Carey. Anielica postanowiła więc zjeść do końca to co dostała, wszak wcale nie było to takie złe jak myślała. Rozmowa między dwójką ciągnęła się dalej. Niebianka przyglądała się mu co jakiś czas, nie ukrywając swojej ciekawości, choć jak mówią – ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Mimo to, sam mężczyzna zadawał jej pytania i to nie do końca stosowne, ale cóż, obiecała, że dotrzyma mu towarzystwa w zamian za pomoc, dlatego postanowiła odpowiadać na wszystko co trzeba.
- Nie powiem, zaskoczyłeś mnie takim pytaniem. Gdy ktoś wie kim jestem, pyta mnie jak to jest latać, jak to jest mieć skrzydła, jak radzę sobie ze złem i tak dalej… - Uśmiechnęła się do niego ciepło, wcale nie była zła za to pytanie, po prostu każdego interesowało co innego.
Mężczyzna spoważniał nieco, gdy Carey zapytała go o to kim jest, od razu wyjaśniło się, że miała rację co do swoich przypuszczeń. Nie był człowiekiem, o nie…
- Naprawdę? Jesteś Sanginerem? – Spojrzała na niego ze szczerym zaskoczeniem malującym się na jej twarzy. Tak sądziła, że należy do rasy całkiem potężnej, lecz nie do końca była w stanie sprecyzować z kim tak naprawdę ma do czynienia.
- O jejku… - powiedziała po chwili, będąc w szoku.
- Jak długo żyję, tak nie miałam okazji spotkać kogoś takiego jak ty… Jesteś pradawnym. – Uśmiechnęła się wesoło, a w jej oczach rozbłysnęły iskierki zainteresowania.
- Miałam okazję poznać smoka, ale nigdy kogoś takiego! Powiedz mi, jak to jest, czemu jest was tak mało? Jesteś zapewne… Całkiem wiekowy? Jak długo żyjecie? Masz jakieś specjalne zdolności? Wiesz coś więcej o swoim pochodzeniu? – zasypała go swoimi pytaniami, zadała je zanim pomyślała o tym, czy to w ogóle na miejscu.
- Przepraszam… Nie musisz odpowiadać na to wszystko, jeśli nie masz ochoty – powiedziała łapiąc się na tym, że nie dała mu dojść do słowa.
- O Panie? – zapytała gdy wyraził swoją prośbę, po chwili jednak pokiwała głową i westchnęła cicho.
- Pan jest wspaniała i wszechpotężną istotą. Jest dobry, ale i surowy. Mimo to potrafi okazać miłosierdzie, nie unicestwił mnie, a powinien. Dał mi drugą szansę. Mimo wszystko dba o swoich podwładnych, znaczy… Mówię o nas, niebianach. A o istoty żyjące tutaj… Naprawdę stara się, choć nie zawsze może zrobić to o co go proszą – mówiąc o swoim Panie uśmiechała się cały czas, widać było, że naprawdę jest mu oddana.
- Gdybyś miał okazję poznać go, zrozumiałbyś jak dobry jest. Gdy jesteś w jego pobliżu, czujesz wręcz tę aurę, jest tak potężna... Emanuje tak nieskończonym dobrem. – Spojrzała na Jubeia nie wiedząc czy w ogóle powinna mówić mu o takim czymś.
- Wierzysz w niego? – zapytała po chwili, choć wcale nie wymagała by każdy wierzył w jej Pana, od tego była wolna wola.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

Gdy tylko anielica dowiedziała się, kim jest Jubei, zasypała go całą masą pytań, a podobno to on zadawał nieodpowiednie. Mimo iż ilość kwestii jakie dziewczyna chciała poruszyć byłą na prawdę ogromna, to jednak sanginer nie miał jej tego za złe, nawet lekko się uśmiechnął, w głowie zastanawiając się, na co i w jaki sposób jej odpowiedzieć, a nie wszystkie z nich były przyjemne.
Jubei nie przerywał jej, aż nie skończyła mówić o tak zwanym Panie, po czym gdy zadała mu swoje ostatnie pytanie, postanowił od niego zacząć wypowiedź.
- Zasadniczo, to nie. - Krótko, zwięźle i na temat, a przy tym zgodnie z prawdą. Niebieskooki nie wierzył w żadnych bogów, bowiem było to trochę jak wierzyć w istnienie krzesła. Ono po prostu istniało. Zdaniem Jubeia z bogami było podobnie, na pewno istnieli. Sam, jako przedstawiciel rasy stworzonej przez kogoś rozumiał, że nic nie bierze się z niczego, zawsze musi być jakiś początek.
- Widzisz Careylisso, wiara w tak zwanych bogów jest zwyczajnie głupia. Nie wierzy się w coś, co istnieje - dodał do poprzedniej wypowiedzi, nie do końca pewien, czy anielica dobrze go zrozumie. Może, gdyby był bardziej wprawionym mówcą albo lepiej, myślicielem, potrafiłby jej wyjaśnić lepiej swój punkt widzenia, ale cóż - nie był. Miast tego, mógł natomiast wyjaśnić nieco na temat swojej przynależności rasowej.
- Co się zaś tyczy sanginerów, to niewielu z nas żyje ponad sto lat, chociaż rekordziści dochodzą do dwustu. Ja sam, mam ich czterdzieści pięć. Pytasz, dlaczego jest nas tak mało, cóż... - Zamyślił się, układając ostrożnie kolejne słowa. - Dawno temu, zostaliśmy stworzeni jako wojownicy, strażnicy i jak się pewnie domyślasz, wybuchła wojna. Wielu zginęło. Pytasz, jak to jest być sanginerem, cóż... Wyobraź sobie, że podobnie jak wy, nam również wypada się ukrywać. Inne rasy stale pamiętają o naszej genezie i zwyczajnie się nas boją i spoglądają jak na coś gorszego, a przy tym groźnego, zresztą trudno się im dziwić. Ta potrzeba walki w nas żyje, prędze czy później, ten czy inny wmiesza się w tą czy inną awanturę i ginie, zabierając ze sobą kilka osób. Zresztą, jest jeszcze jeden powód strachu... - Tutaj na chwilę przerwał i zawahał się. Nie był pewien, czy powinien to robić, ale w zasadzie, skoro ona "pokazała" mu swe skrzydła, to i w sumie jej należała się "prawda". W zasadzie, była sympatyczna i... Niebieskooki niespiesznie zdjął opaskę ze swojego oka, po czym spojrzał smoczym wzrokiem na anielicę, teraz wyraźniej widząc jej blask i wszystkie elementy urody. - To co widzisz, to smocze oko. Rzekomy wspaniały dar naszego stwórcy. W praktyce, jest to jedynie wrzód na du... Przepraszam - Tutaj przerwał by zakryć swe dziedzictwo, które istotnie nieraz ratowało mu życie, ale jeszcze częściej czyniło je nieznośnym. - Widzisz, obecnie mało jest sanginerów tak zwanej czystej krwi. Ja akurat zrodziłem się z miłości dwojga, ale wielu to efekt czyjegoś "miłosierdzia". Potrafimy bowiem przelać naszą krew osobie umierającej, co leczy ją, ale czyni jednym z nas. Jak chcesz znać moje zdanie, uważam takie praktyki za zwyczajnie bzdurne.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Możliwe, że Jubei poczuł się dosyć dziwnie, gdy zaczęła wypytywać go o tyle spraw. Oczywiście nie chciała być wścibska, ale nie miała wcześniej do czynienia z kimś takim, dlatego uznała, że jej ciekawość jest jak najbardziej uzasadniona. Nie naciskała na odpowiedź, dała mu czas na zastanowienie się nad słowami, nad tym, na które pytania chce odpowiedzieć. Najpierw jednak skupił się na wierze w Pana, a jego odpowiedź nieco ją zaskoczyła. Spojrzała na niego pytająco, chcąc dowiedzieć się skąd takie nastawienie.
- Gdybyś nie spotkał mnie, nie byłbyś pewien czy Pan jest, czy też go nie ma. Ja nie jestem po to by na siłę wpychać ci wiarę w niego. Miałeś to, powiedzmy, szczęście, że znalazłeś mnie tutaj, nie sądziłam, że kogoś spotkam w takim miejscu, gdyby nie przypadek, może nie wiedziałbyś, że naprawdę istniejemy. Ja walczę ze złem, pomagam ludziom i innym istotom. Jeśli wierzysz, wszystko wydaje się łatwiejsze, bo wiesz, że jest ktoś, do kogo zawsze możesz się zwrócić – powiedziała jak to widzi, chociaż wcale nie liczyła na to, że Jubei nagle uwierzy i zacznie czcić Pana. To wszystko było kwestią jego woli, a ona nie miała zamiaru wpływać na jego uczucia i myślenie.
Ponownie spojrzała na niego, gdy zaczął opowiadać o sanginerach, a to był temat bardzo ciekawy dla niej, choć może nieco słyszała, ale takie informacje mają się nijak do tego, co mówi jeden z nich. Carey kiwała głową co jakiś czas, słuchając uważnie jego opowieści. Musiała przyznać, że część z tego co słyszała, pokrywało się z tym co widziała, mimo to z nieukrywaną ciekawością słuchała dalej. Jubei na moment przerwał opowiadanie, lecz Anielica milczała chcąc dać mu chwilę czasu na zebranie myśli, lecz to co zrobił naprawdę ją zaskoczyło. Mężczyzna zdjął przepaskę, która zasłaniała jego oko, smocze oko, które od razu skupiło jej spojrzenie. Po wszystkim, Niebianka długo nic nie mówiła, przyglądała się mężczyźnie, lekko uśmiechając się przy tym. Gdy w końcu przemówiła, jej głos był spokojny i ciepły.
- Rozumiem jak to jest, gdy inni pokazują swoją niechęć, nie znając osoby, do której jest ona kierowana. Na pewno nie mam tego w takim stopniu jak sanginerzy, ale… Nie rozumiem tego, to znaczy... Nie zgadzam się z takim podejściem. Widzisz… Powinnam nienawidzić piekielnych za to co robią istotom żyjącym tutaj. A tak naprawdę nie czuję tego, nie czuję tej emocji, która niesie ze sobą jedynie zniszczenie. A co do sanginerów, przecież to nie wasza wina, że jesteście jacy jesteście. Każdy ma swoje plusy i minusy, może są te awantury, ale z drugiej strony możecie kogoś uratować. Poza tym nie każdy musi być taki jak przewiduje rasa, czy nie jest tak? – Przez cały czas patrzyła na niego, co jakiś czas uśmiechając się lekko.
- Twoje oko, jak bardzo pomaga, jak dokładniej działa jego moc? – zapytała z ciekawością, choć nie była pewna, czy ma ochotę o tym mówić, skoro wahał się zanim jej pokazał to co skrywa.
- Oboje ukrywamy to kim jesteśmy, taki nasz los. Myślisz, że wszyscy reagowaliby radością, gdybym wkroczyła do miasta w pełnej krasie? – zaśmiała się cicho, choć wcale nie było to wesołe.
- Życie bywa zaskakujące – westchnęła spokojnie, choć tak naprawdę byłą dumna z tego kim jest nie chciałaby być kimś innym.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

- No, nie do końca... - odezwał się Jubei, gdy skrzydlata skończyła swój wywód na temat idei wiary. W zasadzie, nigdy nie był wielkim myślicielem, ale swoje już przeżył, nieco połaził tu i tam i w długie bezsenne noce musiał czymś zajmować myśli. Zazwyczaj, wpatrzony wtedy w bezkres nieba, zadawał sobie pytania, które próbował rozwiązać za pomocą swojego małego, sanginerowego umysłu. Nigdy do końca nie wiedział, czy jego przypuszczenia, nierzadko wspomagane alkoholem czy innym psychotropem, były słuszne, ale coś mu się udało wywnioskować...
- Bo widzisz, mówisz, że jak wierzysz, to wiesz, że możesz się do kogoś zwrócić, tak? Ale, jeśli jest to tylko urojenie? To oszukiwanie siebie. Widziałem wystarczająco dużo, by wiedzieć, że człowiek, czy tam inny stwór, ostatecznie, jest sam. - Pewnikiem, gdyby Jubei był czarodziejem, czy innym uczonym, chociażby takim jak spotkany przez niego dawniej Hajime, mógłby wyjaśnić jaśniej o co chodzi i pociągnąć filozoficzną myśl, niestety, on nim nie był. Miast tego mógł jeszcze jednak coś dodać.
- Bogowie istnieją. Każdy to wie. Tu nie potrzeba wiary. Kto jak kto, ale ja wiem, że wszystko ma swoją przyczynę. Pytanie jest jednak inne... Czy to nie jest tak, że to bogowie potrzebują nas, a nie my ich? Bo popatrz, mówisz, że Pan jest wszechmocny, ma swoich podwładnych i w ogóle, ale potrzebuje wiary, prawda? Czy gdyby przestano w niego wierzyć, zniknąłby? Bo was wysyła, nie? Wy pomagacie ludziom, nie nakłaniacie, ale o nim przypominacie. Skoro więc sam nie chodzi i nie ogłasza o sobie, to na dłuższą metę się o nim zapomni, podobnie jak o bogach innych kultur. Słyszałem kiedyś o pewnej Maie, która była uważana za boginię jeziora, no ale może nie o tym... - przerwał Jubei, zastanawiając się, czy już za dużo nie powiedział, ewentualnie, czy nie obraził tego czy też tamtego majestatu, bo chociaż pobożnym to nie był, ale wolał sobie nie ściągać sobie na głowę dodatkowych problemów. Pewne było jedno, Jubei wiedział, że w świecie istnieje zło. Skoro więc istnieje nieskończone dobro, które pozwala na istnienie zła, to jest to wystarczy powód do tego, by powątpiewać w niezwyciężalność dobra, albo nawet więcej, jego dobre intencje...
- Wiesz, jakby co, to nie chciałem urazić - dodał, tak jakby dla pewności, po czym słuchał dalszych słów anielicy, dotyczących jej misji, z którymi znów nie mógł się zgodzić. - Mhm, mówisz, że nie znasz nienawiści? To skąd znasz miłość? Popatrz, ja to w sumie prosty chłop jestem, niemalże ze wsi... O właśnie, wieś. Dobry przykład. Bo wiesz, czasem na wsi, trzyma się cielaki w oborze całe życie, by nie zobaczyły słońca. Nie znają go one, więc podobno nie żałują gdy umierają, bo nie wiedzą co tracą. Tak sobie myślę, że nie wiedząc co to nienawiść, nie można wiedzieć, czy coś jest już miłością, czy nie? To takie, wzajemne przenikanie się? Jak pchaj i ciągnij... - Jubei poczuł, że znów za daleko się zapędza w swoich dywagacjach, ale na szczęście dla niego, tym razem mówił już nie do końca swoimi mądrościami, ale naukami mistrzów szermierki, którzy poza skuteczną metodą zabijania, nauczyli go nieco więcej.
- A co się tyczy mego oka... No, skoro my tak sobie szczerze, to ci powiem, że ma wspaniałe możliwości. Ściąga na ciebie koszmary, diabelne wizje i całą masę nieprzyjemności. Dodaj do tego, że co chwilę jakiś sanginer może mi zajrzeć do głowy, bo łączy nas więź i już wiesz, jak to jest, nie być samemu. I zgodzę się, życie bywa zaskakujące, nigdy nie wiesz, w co wdepniesz i na kogo trafisz. Hmm, a co się tyczy twojego chodzenia w pełnej krasie, sądzę, że po prostu wzbudzałabyś szerokie zaciekawienie i parę zleceń na dostarczenie cię w mniej lub bardziej nieuszkodzonym stanie do menażerii, tudzież haremu co bogatszego typa byłoby na porządku dziennym. Nie wspominając o tym, że pewnikiem jaki kronikarz chciałby takie pióro do pisania...
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Anielica od razu spojrzała na Jubeia, który od razu chciał przedstawić swoje zdanie. Jakoś wcale nie miała przeczucia, że zgodzi się z nią w każdej kwestii. Tak było niemal zawsze - jeśli komuś mówiła o Panie, który przecież istniał, to ona jest samym dowodem jego egzystencji, ale cóż… Nikogo zmusić do wiary nie mogła.
- Dlaczego urojenie, hm? – zapytała spokojnym tonem głosu.
- Nie uważasz, że wierząc w kogoś, łatwiej idzie się przez życie? Poza tym, to nie jest tak, że Pan jasno reaguje na pewne modlitwy, prośby… On daje znaki, a nie każdy potrafi je dostrzec. Owszem, Pan potrzebuje wiary, ale jeśli jej nie będzie, to nie tak, że nagle zniknie - powiedziała trochę zaskoczona jego podejściem, ale mimo to lubiła słuchać innych i tak właśnie było również w tym przypadku.
- Wysyła nas nie po to, byśmy szerzyli wiarę w niego, naszym głównym zadaniem jest walka ze złem. Ja odpędzam złe duchy, uwalniam od Piekielnych, demonów i uwierz, mamy co robić – zaśmiała się cicho, choć tak naprawdę nawet dla niej przestał to być jasne, bo przecież swoje już przeżyła.
- Nie znam jej, nie chcę jej znać, nie chcę jej czuć. Ja w każdym staram się dostrzec dobro, to pomaga przy tym co robię. Z drugiej strony, tez nie jest tak, że się nie denerwuję… O nie, potrafię się zdenerwować i są rzeczy, które to ułatwiają – westchnęła cicho.
- Rozumiem co chcesz powiedzieć, rozumiem również twój punkt widzenia. – Uśmiechnęła się lekko do mężczyzny.
- Jednak zwróć uwagę na to kim jestem, nie chcę się wywyższać, bo to nie o to chodzi, ale nam, Niebianom, trochę daleko to zwykłych śmiertelników, to owszem ma swoje plusy i minusy. Ale sam rozumiesz… - powiedziała spokojnie, po czym uśmiechnęła się do niego szerzej.
- Pamiętaj, że na świecie musi istnieć równowaga – dodała po chwili, po czym spojrzała na niego z ciekawością, gdy zaczął opowiadać na temat swojego oka.
- To co mówisz, nie brzmi zbyt dobrze, czy to oznacza, że ten twój dar nie ma żadnych pozytywnych stron? Muszą być jakieś… - zapytała, zastanawiając się, czy może to nie jest klątwą?
- Tak, zgadza się, pióra są cenne, wiele osób chciałoby zdobyć choć jedno z nich, a zlecenia... Oj tak, szczególnie jeśli , któryś z piekielnych postanowi zachwycić swojego władcę, wtedy naprawdę może być nieprzyjemnie. Ale wiesz? Nie żałuję, lubię być tym kim jestem, mogę pomagać, nawet jeśli muszę ukrywać swoją tożsamość, to nawet wiele ułatwia - powiedziała szczerze i przeciągnęła się lekko, lecz poczuła ból i szybko tego pożałowała.
- To chyba jeszcze nie czas – zaśmiała się cicho.
- Ale jutro będzie lepiej, będę mieć więcej energii – dodała po chwili, a jej spojrzenie ponownie powędrowało do Jubeia.
- Cały czas podróżujesz sam? – zapytała cicho.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

- Może zacznę od oka. Widzisz, ma swoje plusy. Usprawnia nas w zabijaniu - wyjaśnił sanginer, zaczynając od najłatwiejszej części odpowiedzi, jaką miał do przekazania anielicy, której potok słów zmusił trybiki w jego głowie do jeszcze bardziej intensywnej pracy, a pamiętajmy, nie były w tej sztuce wprawione. Jubei mówił spokojnie, bez specjalnego zaangażowania emocjonalnego, językiem prostym i szczerym. W zasadzie, od zawsze traktowałem swoje smocze oko jako narzędzie, komplikujące życie, ale jednak narzędzie.
- Widzisz, na swój sposób jesteśmy podobni. Ty zostałaś wysłana by walczyć ze złem, ja stworzony z myślą o walce ze wszystkim. Jeśli więc można mówić o istnieniu przeznaczenia, to my akurat udowadniamy jego zasadność - podjął po chwili, składając kolejne myśli w słowa, spokojnie przekazywane dziewczynie.
- Swoją drogą... Mówisz, że musi istnieć równowaga. Czy nie oznacza to, że bez piekielnych nie ma dla was racji bytu? Czy to nie jest tak, że dobro musi się godzić na istnienie zła, bo bez niego, nie jest już dobrem? - kolejne słowa sanginera były już efektem na prawdę wzmożonych procesów myślowych jakie kotłowały się w jego głowie, procesów, które rzadko kiedy były wzbudzane, a jednak odpowiednio nakierowane, dochodziły do głosu. Z reguły Jubei się tym nie zajmował, bowiem... Komplikowało to życie. Życie miało być proste i szczere. Jednak nie w znaczeniu przyjemne, tylko właśnie szczere. Bez zbędnych filozoficzno-religijnych gierek słownych i pseudo moralnych nakazów i kodeksów. Dlatego własnie Jubei nie wierzył w bogów. On wiedział, że oni istnieją, ale widząc, jak godzą się na zło stwierdził, że nie ma sensu się z nimi bratać, zwłaszcza po tym, jak skrzydlata powiedziała, że "Pan daje znaki". Miast znaków, Jubei wolałby chleb...
- Zasadniczo, tak. Podróżuje samotnie, niedawno jeszcze miałem klacz, ale ukradziono mi ją, gdy polowałem na bazyliszka - odpowiedział bez ogródek, z typową dla siebie prostotą, po czym zapytał, już z wyraźnym zaciekawianiem - Jak walczysz z piekielnymi i ich złem?
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey przysłuchiwała się mężczyźnie, skupiając na jego słowach swoją uwagę. Sprawa dotycząca jego oka była dla niej bardzo interesująca, nigdy nie spotkała kogoś, kto posiadałby właśnie taki dar, a może klątwę? Dla niektórych to Anielica była swego rodzaju ciekawym obiektem, ale czym mogła się pochwalić, skrzydłami? Może podchodziła do tego nieco inaczej, ale dla niej taki wygląd to codzienność.
- W zabijaniu? A powiedz mi, w czym to może pomagać? Kogo masz zabijać? Potwory? – zapytała po chwili, nadal przyglądając się mu uważnie.
- Walka ze wszystkim nie jest z góry skazana na porażkę? – Po chwili z jej ust padło kolejne pytanie, ozdobione nutką zaczepności, co nie zdarzało się często.
Jubei zaczął zagłębiać się w tematy bardziej filozoficzne, nie żeby jej to przeszkadzało, było to raczej zaskakujące, bo nie każdy zdobywał się na taką rozmowę. Drugą sprawą było to, że nie spodziewała się czegoś takiego po jego osobie.
- Zło i dobro istnieją od zawsze. Myślisz, że gdyby nie było zła, nie miałabym co robić? Uważam, że jednak miałabym ręce pełne roboty. Z drugiej strony faktycznie, muszę przyznać ci rację. Tak to już jest na tym świecie, po prostu. – Wzruszyła lekko ramionami.
- Wiesz, że nie wszyscy piekielni są z natury źli?- zaśmiała się cicho i na moment wpatrzyła w ogień wspominając dwóch piekielnych, których miała okazję poznać i okazali się całkiem sympatyczni w mniejszym lub większym stopniu.
Anielica ponownie spojrzała na Jubeia, kiedy ten zapytał jak walczy ze złem. Na jej ustach pojawił się lekki uśmiech, a zaraz potem wyprostowała się i sięgnęła dłonią po broszkę, którą zawsze miała przypiętą. Powoli zdjęła ją i trzymając w palcach, pokazała mężczyźnie. Złota broszka w kształcie pióra, może nie wyglądała pięknie, ale dla Carey miała ogromną wartość.
- Właśnie tym walczę. – Zerknęła na mężczyznę, uśmiechając się do niego, kiedy widziała jego zaskoczoną minę. No tak, jak można walczyć biżuterią?
- To miecz. Nie rani fizycznie, ale uwalnia dusze od nieczystych mocy. Do tego idealnie działa na piekielnych. Ale innym nie robi krzywdy – wyjaśniła w skrócie działanie jej broni.
- Nie lubię walczyć, ale czasem trzeba. Do tego potrafię używać magii – dodała z lekkim uśmiechem.
- Chociaż pewnie nie wyglądam na osobę, która sobie radzi, co? – zaśmiała się mając na myśli stan w jakim ją zastał.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

- Zadajesz w skomplikowany sposób proste pytania - odpowiedział jej Jubei, spoglądając na nią już nieco zmęczonym wzrokiem. Nie, by sama rozmowa go męczyła, ale skrzydlata zmuszała go do wzmożone wysiłku umysłowego, a jak wiadomo, mechanizm z dawna nieużywany potrzebuje nieco czasu, by zaskoczyć.
- Sanginerów stworzył smok Urlen. W jego zamyśle mieliśmy walczyć z wszystkimi, którzy przynoszą hańbę światu. Ostatecznie, wyszło jak wyszło... - wyjaśnił genezę swojego gatunku, nie wspominając jednak o przepowiedni o "wybranym", który właśnie do walki ze wszystkimi ma ich poprowadzić. Zasadniczo, Jubei nie wierzył w tę przepowiednię, ale czuł, że połączenie myślowe między sanginerami właśnie po to istnieje, by do owej wojny w odpowiednim czasie poprowadzić. A co ich w jej czasie czeka? Zapewne nic, tyko zagłada...
- Dobro i zło istnieją od zawsze? - powtórzył jej pierwsze słowa, jednakże w formie pytania. Już kiedyś słyszał to stwierdzenie i nawet znał ciekawą odpowiedź. Tak, jako wojownik, musiał też nauczyć się nieco moralności, by nie być jedynie maszynką do mielenie mięsa. - A czy nie sądzisz, że to my, istoty nazwijmy to rozumne wprowadzamy pojęcie dobra i zła? Sądzę, że chociażby taki bazyliszek nie zastanawia się nad moralnymi kosztami swoich działań, nie sądzisz? - Proste odwołanie się do relacji drapieżnik-ofiara, zdecydowanie za prosta i Jubei podejrzewał, że skrzydlata powoła się na prawo natury "jedz albo giń", ale i na to miał już gotową odpowiedź, jeśli tylko będzie potrzebna...
- Skoro nie są źli, to dlaczego są po stronie zła? I czy wszyscy niebianie są dobrzy z natury, czy po prostu, musicie tacy być? - zapytał zaciekawiony stwierdzeniem swojego rozmówczyni. Biedny Jubei, pierwszy raz od dawno żałował, że nie spędził z Shifu dostatecznie dużo czasu by poznać jego mądrość. Może należałoby wrócić do "małego mistrza" i uzbroić się w nieco więcej wiedzy?
- No... Jak mam być szczery, to nie wyglądasz - odpowiedział prosto na jej proste stwierdzenie. Może było to troszkę nietaktowne, ale przecież sama zaczęła. - Pokażesz mi, jak władasz mieczem?
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Anielica zaśmiała się z komentarza Jubeia, który dotyczył sposobu zadawania pytań - może coś w tym było, ale właściwie nie zastanawiała się nad tym jakoś szczególnie.
- Słyszałam co nie co o powstaniu twojej rasy, ale zawsze to lepiej usłyszeć coś od kogoś, kto w tym tkwi. Wygląda na to, że zamysł powstania był całkiem podobny do tego, który dotyczy mnie, prawda? – Zerknęła na niego z lekkim uśmiechem na ustach. Los bywa przewrotny, nikt nie mógł przewidzieć tego, jaki efekt przyniesie stworzenie takiej rasy, może niektórzy przedstawiciele obdarzeni wolną wolą, chcieli być potężniejsi niż ktokolwiek przewidywał, a to skomplikowało całą sytuację? Kto wie.
- Nie uważasz, że taki bazyliszek działa instynktownie? Właśnie przez to, że nie jest tak rozumną istotą jak ty czy ja? – zapytała spokojnym tonem głodu, nie odwracając spojrzenia od mężczyzny.
- My mamy wolną wolę, możemy decydować o tym co dla nas jest dobre, a co złe, taki bazyliszek działa po prostu tak by przetrwać. – Tak przynajmniej uważała, właściwie dla niej, jej działanie było całkiem proste i logiczne.
- Piekielni walczą o to, by jak najwięcej niewinnych istnień ściągnąć do piekieł. Nie dbają o uczucia, nie dbają o to co dzieje się z daną istotą jeszcze za życia. Często wykorzystują przeróżne tortury, dla nich krzywda innych jest chlebem powszednim, żywią się cierpieniem. Czy to jest dobre? Sam sobie odpowiedz. Miałam okazję spotkać istoty piekielne, które robiły swoje, ale przy tym potrafiły pomagać nawet komuś takiemu jak ja. Aniołowie muszą dbać o to, by jak najmniej istnień ucierpiało przez poczynania tych drugich. Nie zawsze sprawy są tak proste. – Wzruszyła lekko ramionami. Gdy pierwszy raz spotkała diabła, który okazał się całkiem sympatyczną osoba, przez chwilę wątpiła w sens swojego istnienia, ale najwyraźniej nie wszystko jest tylko czarne albo białe.
- Nie wyglądam, bo wpadłam na grupę piekielnych, byłam zupełnie sama i dałam się zaskoczyć. Nie miałam zbyt wielkich szans, ale tak już bywa – powiedziała, jakby takie spotkania, z dosyć nieprzyjemnym przebiegiem, były dla niej codziennością.
- Jak władam mieczem? Teraz? – Spojrzała na niego zaskoczona, po czym jej wzrok skupił się na broszce.
- To raczej nie jest odpowiedni moment. – Zerknęła na niego nieco przepraszająco, nadal nie miała na tyle siły by pokazać mu to co potrafi.
- Może będziesz mieć okazję zobaczyć jak to działa w praktyce, ale szczerze mówiąc nie życzę ci tego – powiedziała szczerze i uśmiechnęła się lekko.
- Powinniśmy odpocząć, chyba oboje musimy nabrać nieco sił na następny dzień – dodała po chwili i westchnęła cicho.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

- Toż to powiedziałem, ale słabo wyszło. W każdym razie z nami. - Wskazał na siebie w odpowiedzi na słowa anielicy. Nie, by Jubei był jakimś pesymistą, czy smutasem, on po prostu widział co i jak. Obecnie jasnym było dla wszystkich, że projekt Ulrena się nie powiódł, a sanginerzy mieli więcej problemów przez to, niż... O właśnie. Ciekawe myśli zaroiły się w głowie wędrowca, ale nich za chwilę, bowiem należało odpowiedzieć skrzydlatej, bowiem właśnie to powiedziała, czego się spodziewał. Co więcej, dodała również ciekawą wzmiankę o piekielnych...
- No dobrze, bazyliszek to drapieżnik. Jednak z tego co mówisz, piekielny to też drapieżnik. Pytanie o dobro i zło nabiera ciekawe punktu widzenia, gdy drapieżnik ma nadwagę. Podobno... Kot jest dla wróbla potworem. Zapominamy, że to my przywykliśmy do roli kota... - pociągnął myśl, po czym, coby mu w gardle nie zaschło, pociągnął jednego głębszego z krasnoludzkiego samogonu, oczywiście Careylissii nie proponował takich trunków, nie dlatego, że była damą, ale po prostu troszku się obawiał o to, czy aby dawka nie była by dla niej za silna.
- Hmm... - Niebieskooki zmarszczył brwi i zamyślił się, w międzyczasie racząc się płynnym metalem, który palił mu gardło, po czym spojrzał badawczo na anielicę i przemówił. - Nie zrozum mnie źle, ale... Dlaczego cię nie zabili albo nie pojmali? - zapytał dość poważnym tonem. Bardzo chciał zrozumieć, jak to się stało, że urodzeni wrogowie jednak puścili luzem anielice, czy się zlitowali, czy może po prostu puścili ją na wabia? Może jednak będzie trzeba pomachać mieczem, a jeśli tak, to on woli o tym wiedzieć...
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey wysłuchała kolejnych słów padających z ust Jubeia, tym razem aż pokręciła głową, zupełnie nie zgadzając się z tym co jej przedstawił.
- Zauważ, że drapieżniki nadal kierują się instynktem. A my? Piekielni? My myślimy, rozważamy wiele opcji, nie działamy tak jak taki bazyliszek. My nie rzucamy się w wir tego wszystkiego, pchani instynktem – wyjaśniła mu swój punkt widzenia, absolutnie go nie narzucając.
- Piekielni często kierują się chęcią torturowania, zaspokojenia własnych potrzeb, które są dalekie od miłości i dobra. Ale nic na to nie poradzimy, tak już jest zbudowany ten świat. My możemy jedynie dbać o to, by ograniczyć ich niecne uczynki i dbać o tych, którzy sami o siebie nie zadbają – dodała po chwili i lekko wzruszyła ramionami. Dla niej takie działania były jak najbardziej logiczne, choć może niezrozumiałe dla innych.
Anielica przyglądała się mężczyźnie, który zaczął pić alkohol, wyraźna woń trunku dotarła nawet do jej nosa. Kolejne pytanie, które padło z ust Jubeia sprawiło, że Carey uśmiechnęła się lekko.
- Urodzeni wrogowie... Wiesz jak to może mylić? – powiedziała wciąż z tym przyjemnym grymasem na ustach. Zaraz potem trochę spoważniała i postanowiła podzielić się z towarzyszem swoimi przeżyciami.
- Nie spodziewali się mnie, tak samo ja nie spodziewałam się ich. Myślałam, że podążam za jednym piekielnym, prawdopodobnie był to Łowca Dusz, nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest śledzony. Gdy wpadłam na grupę pięciu piekielnych, przestało być tak spokojnie. Zaatakowali mnie, broniłam się, ale mieli znaczą przewagę nade mną. Czemu mnie nie zabili? Oni nie zawsze żyją tylko po to. Możliwe, że gdybym nie uciekła, zabraliby mnie ze sobą i torturowali, oni nie chcą tak szybkiej śmierci u kogoś takiego jak ja. Wiesz jakim rarytasem w piekle jest Niebianin? – zerknęła na Jubeia całkiem poważnym spojrzeniem, żeby uświadomić mu jak bardzo tamci lubują się w bólu i cierpieniu.
- Ostatkiem sił dotarłam tutaj, nie ścigali mnie, bo Łowca prawdopodobnie był ich przywódcą i uznał, że nie warto mnie ścigać, że sama prędzej czy później wpadnę w ich łapska. A drugą możliwością jest to, że miał na oku coś innego. – Wzruszyła lekko ramionami, choć wcale nie podobało jej się to co widziała wtedy.
- Udało mi się ranić dwóch z nich, więc też byli osłabieni. Mogli mnie wziąć za archanioła, a z takimi nie ma żartów – zaśmiała się, bo jej wygląd teraz do takiego archanioła miał się naprawdę nijak.
- Ale jestem cała, to chyba najważniejsze. – Ponownie zerknęła na mężczyznę i uśmiechnęła się lekko.
Zablokowany

Wróć do „Jezioro Doren”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości