Jezioro Doren[Jezioro] I co dalej?

Doren była "środkową" córką króla Filipa i najbardziej przez niego ukochaną, podobna do swego ojca, rudowłosa piękność, która według legendy przemieniła się w nimfę i po dziś dzień włada wodami jeziora nazwanego od jej imienia, a tafla wody mieni się tutaj zawsze kolorem czerwieni.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

[Jezioro] I co dalej?

Post autor: Careylissa »

Ostatnie dni były dla Carey totalnym pasmem nieszczęść. Nie wiedziała skąd wziął się u niej taki pech, może Pan odwrócił od niej swoje spojrzenie? Może poddał się uznając, że nie jest godna jego uwagi i nie sprawdza się jako sługa? Nie miała pojęcia…
Powolnym krokiem, w anielskiej postaci, zmierzała do jednego z trzech jezior znajdujących się na Równinie Drivii. Przez pewien czas była w stanie lecieć, lecz teraz nie miała na to siły.
Wykończona Anielica dotarła do jeziora, którego tafla mieniła się czerwienią. Carey nawet nie była w stanie cieszyć się tym niezwykłym widokiem, bo po raz kolejny jej prawe skrzydło dawało o sobie znać. Musiała odpocząć, nabrać energii na to, by w końcu móc wykorzystać nieco swojej magii, nie chciała robić tego teraz, bo skutki nadmiernego działania magią, mogły być niefortunne. Zawsze mogła wykorzystać fiolkę z krwią panterołaka, ale nie chciała marnować tego cennego płyny na siebie, może na jej drodze pojawi się ktoś, kto będzie potrzebował tego o wiele bardziej niż ona.

Było późne popołudnie, gdy Careylissa usiadła pod jednym z drzew. Jej włosy przestały błyszczeć, były oblepione brudem, posklejane odrobiną krwi, duże, anielskie skrzydła również nie wyglądały imponująco jak zawsze. Prawe wyraźnie ucierpiało podczas walki, pióra obu były brudne, straciły tę swoją naturalną biel. Spojrzenie Carey było zmęczone, widać w nim było bezradność i odrobinę czerwonych refleksów, gdy tak patrzyła na taflę spokojnego jeziora. Jasna sukienka anielicy była postrzępiona, pełna dziur, a spod niej widać było nogi pełne otarć i zadrapań. Nieciekawy widok, jeśli brać pod uwagę to kim była.
- Na Pana… - westchnęła cicho, spoglądając w górę, ale później opuściła spojrzenie. Miała zamiar odpocząć tutaj, wszystko będzie dobrze jeśli nabierze nieco energii i będzie mogła wyleczyć się magią, a potem może wejdzie do jeziora, by pozbyć się tego niepotrzebnego brudu. Niebianka była pewna, że wybrała bezpieczne miejsce, mało kto zapuszczał się w tę okolicę, dlatego uznała, że nikt nie przeszkodzi jej w odpoczynku i nie będzie musiała ukrywać swojej tożsamości.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

Polowanie na bazyliszka można było nazwać sukcesem, o ile za sukces uważamy ubicie gada i przeżycie. Pozostałe elementy, na które składały się ostatnie dni, nie napawały optymizmem. Mimo usilnych starań, a wierzcie mi, ten sanginer starał się jak tylko potrafił, nie udało mu się wytropić złodziei jego klaczy, wraz z którą przepadła większość jego majątku. Nie, by było tego specjalnie dużo, ale wór ze "skarbami" z dawnych lat zawsze ma wartość sentymentalną, nawet jeśli to w większości śmieci. Dobre to, że na polowanie zabrał wszystkie swoje droższe "zabawki", czyli miecz, sztylet, zbroje oraz co najważniejsze - buty! Spróbujcie przejść kilka staj bez naprawdę dobrego obuwia, a zrozumiecie, co mam na myśli. Po stronie strat, poza koniem rzecz jasne, należało zapisać sprzęt do gotowania (a Jubei naprawdę lubił ten garnek), kuszę, której nie zabrał z powodów oczywistych i sporo przydatnych klamotów, takich jak chociażby koc...
Z powodu powyższego, większość zapłaty za wykonanie roboty poszła właśnie na pokrycie strat. Większość rzeczy udało się nabyć od razu, ale na konia i nową kuszę jakoś zabrakło, może dlatego, że to była naprawdę chłodna noc, a Medea tak bardzo szukała ciepła? Cokolwiek to jednak nie było, w chwili obecnej nasz bohater pozostawał bez drugiego podstawowego środka lokomocji (pierwszy środek lokomocji to nogi), a jego zapasy topniały w oczach, ale co to dla wprawnego łowcy?

W zasadzie, należy stwierdzić, że Jubei całkiem dobrze polował. Niewiele stworzeń było w stanie się przed nim skryć pośród leśnej głuszy, ale brak kuszy zdecydowanie utrudniał schwytanie czegokolwiek. Jako że rybactwo nie było tym elementem sztuki przetrwania, którą znał najlepiej (a nawiasem mówiąc, zupełnie nie umiał łowić ryb), zdecydował się zaczaić na zwierzynę przy wodopoju...
Czerwone wody jeziora Daren nigdy nie były widokiem, który napawał go nadmiernym optymizmem. Może dlatego, że czerwona barwa wody przywoływała wyobrażenia ogromnej plamy krwi, a może po prostu była to woda zimna? Jaka nie byłaby odpowiedź, Jubei bardzo niechętnie czerpał z tego źródła, a o kąpieli mowy nie było, jednakże, jak się już schwytało bobra, to należało go chociaż oprawić na brzegu, coby nie brudzić sobie w obozowisku (gdy już zostanie założone, bowiem na razie nasz bohater nosił dobytek w wielkim plecaku, tak na wszelki wypadek). Obeznany ze sztuką kulinarną, zasadami przetrwania i prowadzony nosem, Jubei sprawnie wypatroszył zwierzaka, pozbawiając go jelita i innych niejadalnych elementów. Futerka jeszcze nie zdejmował, co prawda, nie był ekspertem do garbowania skór, ale na pewno znajdzie dla niego jakiś użytek. Na koniec pracy opłukał w czerwonej wodzie korpus bobra i ruszył przed siebie, z zarzuconym na ramię stworem...
Skrzydlata dziewica, znaczy się dziewczyna tak. Jubei wytężył wzrok swojego "lepszego" oka i stwierdził, że wzrok go nie oszukuje, a to, co widział wyglądało źle. Dziewczę, dość mocno zmaltretowane, z potarganą sukienką, poobcierana i te uszkodzone skrzydło. "Fellerianka... Co ją tutaj przywiodło?" - przebiegło przez myśl sanginera, który takich czy innych naturian w życiu widywał. Nigdy jednak skrzydlatej panny tak daleko od domu. Z tego, co kojarzył o "skrzydlatych ludziach", to poza swoim domem czuli się mocno zagubieni, a wygląd tej tutaj właśnie na to wskazywał. No i na jakąś przygodę, najpewniej niesympatyczną. Jubei nie był może wykwintnym detektywem, ale podejrzewał, że ta tutaj spotkała kogoś niewłaściwego... W zasadzie, nie powinien się tym zajmować, ale...
- Hej, nic ci nie jest? - zapytał stając kilka metrów od niej i sam omal nie ugryzł się w język. Po co do ciężkiej rzeżączki zajmuje sobie głowę tą fellerianką? Mało ma problemów? Samego siebie trudno wyżywić, a ta tutaj potrzebuje pomocy. No właśnie, potrzebuje pomoc, ale co z tego? Aj by to...
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey odsapnęła trochę po dosyć nieprzyjemnej podróży, teraz siedziała spokojnie, przyglądając sie swojemu ciału. Nie wyglądało to może aż tak tragicznie, ale póki co nie była w stanie opatrzyć sobie ran. Najbardziej we znaki dawało się jej skrzydło, którego złamanie naprawdę bolało. Przesunęła prawą dłonią po piórkach lewego skrzydła - wyglądało brzydko, było brudne, piórka pozlepiane… Nawet nie lśniły bielą tak jak zawsze. Anielica westchnęła cicho, bo ostatnio zdecydowanie za często pakowała się w problemy i to o dziwo nie z piekielnymi, pomijając ostatnią potyczkę. Pan wystawiał ją na ogromną próbę, a przynajmniej tak sobie tłumaczyła ostatnie otarcia o śmierć. Koniec końców pomyślała, że skoro Pan jej nie unicestwił, to nikt tego nie zrobi, bo przecież nie ma niczego gorszego, prawda?
Kolejnym przykładem pecha Anielicy był fakt, że dotąd mało uczęszczane miejsce, skupiło w sobie dwoje podróżnych. O tak, dwoje... Bo okazało się, że jednak wcale nie jest tutaj sama… Carey westchnęła po raz kolejny, miała ochotę przewrócić oczami, ale już naprawdę nie miała na to siły. Chciała zwyczajnie odzyskać energię, wyleczyć się i ruszyć w dalszą podróż, a wszystko układało się tak, że rujnowało jej plany. Kobieta chciała ruszyć się i gdzieś ukryć, ale ciało odmówiło jej posłuszeństwa. Gdyby tylko miała więcej energii to zapewne cała sytuacja mogłaby wyglądać nieco inaczej. Nie do końca była pewna z kim ma do czynienia, ale nie wyczuła by był to któryś z piekielnych, na pewno nie był to też zwykły człowiek. Mimo wszystko nie miała zamiaru jakoś rzucać się w oczy… Chociaż... To było przecież niemożliwe.
Nieznajomy zaczął przygotowywać jakieś zwierzę, Carey nie bardzo miała ochotę patrzyć na takie rzeczy, gdy była w takim stanie. Mdłości zaczynały nawiedzać ją co jakiś czas, ale trzymała się dzielnie.
Trochę zajęło mężczyźnie zorientowanie się, że nie jest sam nad tym jeziorem. Carey nie miała zamiaru być jakoś szczególnie niemiłą, to nie była jej domena, co prawda wolała być sama w tym momencie, ale nikogo nie chciała wyganiać.
Mężczyzna podszedł do niej, zatrzymał się w bezpiecznej odległości i zadał pytanie, które powaliłoby Carey, gdyby tylko teraz nie siedziała.
- Dlaczego pytasz panie? – zapytała zaskoczona jego dedukcją. Koniec końców pokręciła głową, nie chcąc być nieuprzejmą, rozejrzała się w koło, spojrzała raz jeszcze na swoje skrzydła…
- Miałam mały wypadek – powiedziała zmęczonym głosem i odetchnęła cicho.
- Muszę trochę odpocząć, a potem zająć się skrzydłem i całą resztą... - wyjaśniła, ponownie zerkając na nieznajomego. Nawet jej oczy nie lśniły tą typową, anielską poświatą. Może przez to on nie odkryje kim tak naprawdę jest Carey? Chociaż z drugiej strony anioły nie mają się czego wstydzić, gorzej jeśli ktoś inny nie ma zbyt dobrych zamiarów wobec skrzydlatych.
- Nie sądziłam, że spotkam kogoś właśnie tutaj, to jezioro najczęściej jest omijane. – Na jej ustach pojawił się lekki, uprzejmy uśmiech.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

Nie ma to jak usłyszeć pytanie w odpowiedzi na swoje pytanie, ale w sumie, czemu miałoby to go dziwić? Dziewczę wygląda jak siedem nieszczęść, a on się głupi pyta "czy wszystko dobrze?", w zasadzie więc dostał za swoje. No i jeszcze to "Panie" - taki z niego pan, jak nie przymierzając z pociągowego osła bojowy ogier, niby podobne, a jednak widać różnicę...
- Mały wypadek, tak... - odpowiedział jej drapiąc się po nieuczesanej głowie. Na jego prostu rozum, to jeśli ta tutaj skądś "wypadła" to zdecydowanie nie była to mała wysokość. Połamane skrzydło, to nawet i on rozpoznać umiał, chociaż lekarzem nie był, to jednak kończyna to kończyna. Gdy złamana, wygląda dość żałośnie i nawet jednooki sanginer potrafiłby to rozpoznać (a gdyby nie potrafił, to "fellarianka" bardzo ładnie go nakierowała słowami swymi).
Co się zaś tyczy reszty wypowiedzi, niebieskooki poskładał sobie przekazane przez dziewoje informację i to, co mu wyszło nie napawało optymizmem - otóż, ranna fellarianka, niewątpliwie po niemałych przejściach, postanowiła sama sobie pomóc pośrodku niczego, bowiem istotnie mało kto zaglądał w te okolice. Dziwna logika kierowała naturianką, ale z drugiej strony jak się jej dziwić, skoro najlepiej czuła się w otoczeniu natury, a przynajmniej tak podpowiadała Jubeiowi wiedza o tych stworzeniach. Tak czy inaczej, o ile nie posiadała umiejętności magicznych, to raczej skazywała się na śmierć. W sumie, nasz bohater nie powinien się w to mieszać, każdy ma wolną wolę i może robić (podobno), co chce, a więc...
- Istotnie, mało kto tutaj zagląda. Ja również nie spodziewałem się Fallerianki tak daleko od "domu" - odparł Jubei, jakby na przekór robiąc własnej logice. No cóż, zostawić ją tutaj na śmierć nie było czymś, co mu szczególnie odpowiadało. Bądź co bądź, miał raczej dobre serce i nie aż tak twardy tyłek, by ją tutaj zostawić samą.
- Wiesz... Może spojrzę na to twoje skrzydło, co? - zaproponował odkładając na chwile niedoszły obiad na ziemię. W zasadzie, to chyba potrafiłby jej usztywnić "machadełko", bo jeszcze kilka razy nim ruszy i bez dobrego maga się nie obejdzie...
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey przyglądała się mężczyźnie, rozpatrywała różne opcje, zastanawiała się nad jego zamiarami, rasą. Coś jej mówiło, że nie jest byle kim, znała tę rasę, ale nie potrafiła przypomnieć sobie, której z grup jest przedstawicielem. Póki co odrzuciła rozmyślania na ten temat i skupiła się na rozmowie z mężczyzną.
- Hm, tak. Moje małe niedopatrzenie i efekty są jakie są – mówiła prawdę, nie zdradzała jednak szczegółów, które doprowadziły ją do takiego stanu. Póki co nie były mu potrzebne do szczęścia, a chwalenie się jak to wpadła w solidne tarapaty, również nie było potrzebne.
Mężczyzna przyglądał się jej, zupełnie jakby rozważał to co powinien zrobić, a może myślał też kim jest kobieta siedząca przed nim? Może też nie bardzo miał ochotę pomagać jej, bo to wiązałoby się z przebywaniem z nią przez jakiś czas, co mogłoby zrujnować jego plany, o ile jakieś posiadał. Carey nie miała zamiaru nalegać na jego obecność, bo w końcu jakoś dałaby radę.
- Naturianie… - zaśmiała się cicho. Więc wziął ją za przedstawicielkę skrzydlatych! A to ci dopiero… Najwyraźniej ten anielski blask zupełnie zapodział się pod warstwami brudu i zmęczenia. Może to nawet wygodne?
- Podczas podróży można natknąć się na wiele ciekawych istot, niekoniecznie tam gdzie się ich spodziewamy – powiedziała z szerszym uśmiechem.
I jak się spodziewała, mężczyzna postanowił jednak zaoferować swoją pomoc. Nie bardzo wiedziała czy powinna zgodzić się na jego ingerencję, bo wystarczyło tylko trochę odpoczynku i może będzie potrafiła sama dać sobie radę. Z drugiej strony bolące skrzydło naprawdę nie było zbyt przyjemne…
- A potrafisz coś z nim zrobić? Złamane skrzydło nie jest wygodne, unieruchomiło mnie na jakiś czas… - westchnęła cicho.
- Nie mam siły by je opatrzyć, a mam jeszcze kilka ran, które musiałabym przemyć. Tak samo jak pióra… Tyle brudu na nich, że aż zrobiły się cięższe – zachichotała cicho, chcąc pozbyć się lekkiego stresu, który pojawił się gdzieś w środku niej.
- Ale nie chcę psuć planów… Każdy podróżny jakieś ma, a zajmowanie się mną … Chyba nie jest ich częścią. – Uśmiechnęła się lekko do mężczyzny.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

Aha, robiło się dziwnie, znaczy zachowanie dziewczyny stawało się coraz bardziej niepokojące, bo trudno było inaczej określić jej cichy śmiech, gdy wspomniał do jakiej rasy ją zaklasyfikował. Jubei nie widział w tym nic śmiesznego, przecież widział jak na dłoni, że to fellarianka (kto im nadał tak trudną nazwę?!), bo przecież nie anioł. Nie, by sanginer znał się na mieszkańcach nieba, czy też jakiegoś w życiu spotkał, to jednak ten kłębek nieszczęść nie pasował mu jakoś do opisu anielicy. Znaczy się, dziewczyna była ładna i w ogóle, no ale w łachmanach i na zadupie gdzie diabeł mówi dobranoc anioł? Niby cuda się zdarzają, ale bez przesady no...
- Co w tym zabawnego? - zapytał mimowolnie, marszcząc nieznacznie brew. Zasadniczo, dziwne zachowania prowadziły do dziwnych wydarzeń, a ta tutaj wydawała się ściągać na siebie kłopoty, a jak na siebie, to pewnikiem i mimowolnie na otoczenie, a kłopoty były czymś, czego nasz bohater nie lubił.
- Niech panienka nie filo...filozofuje, o - stwierdził Jubei, po czym przeniósł spojrzenie na złamane skrzydło. W zasadzie nie był lekarzem, ale zdarzało mu się już opatrywać złamane kończyny, ale nigdy samemu sobie. Stwierdzenie skrzydlatej, że sama chciała się zająć kończyną pozostawił bez komentarza, chociaż bardzo go ciekawiło, jak zamierzała to zrobić. Jego wyobraźnia nawet spróbowała podsunąć mu dziewczę wijące się wokoło własnej talii i próbującą usztywnić skrzydło, ale żadna z tych wizji nie była przekonująca. Za to na pewno bardzo bolesna...
Właśnie, ból. Mówi się, że "gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała", można to też rozumieć bardziej filozo... filozoficznie (trudne słowo!), jako "wszystko ma swoją cenę". Myśl ta poruszyła trybiki w głowie Jubeia, który chociaż nie był wielkim mędrcem, to jednak nie był też imbecylem i trochę już przeżył. Dziewczyna stale starała się "wysondować" jego zamiary oraz odwieść od angażowania się w coś, co mogłoby ją narazić na długi wdzięczności - słusznie! Jubei również by tak postąpił, bowiem jak wiadomo, wszystko ma swoją cenę, a ta tutaj wylądowała w bardzo niefortunnym położeniu. Poobijana, skrzydło złamane, żywego ducha nie znajdziesz i jedynie on, wielki sanginer o niespecjalnie zachęcającej aparycji - pewnie pod tą maską uśmiechu dziewczę zadaje sobie w przerażeniu pytanie "co on ze mną zrobi". W zasadzie, takie przemyślenia byłyby bardzo na miejscu, on sam też nie czułby się specjalnie swobodnie, taki bezbronny jak wydłubany z muszli ślimak na pastwie drapieżnego żuka.
Dobrze, należało podjąć jakieś kolejne kroki i postarać się dziewczyny na śmierć nie przestraszyć, a przynajmniej przekonać ją, że naprawdę nie ma co do niej złych planów. Było to ważne nie tylko po to, by móc spokojnie zająć się jej skrzydłem, ale i po to, by w przypadku przedłużenia znajomości nie obudzić się z podciętym gardłem.
- Dobrze, zagrajmy w otwarte karty. Oboje wiemy, że tutaj diabeł mówi dobranoc, więc żadne z nas nie może mieć jakiś "planów" - zaczął dość poważnie, przysiadając naprzeciwko dziewczyny, tak co by nie spoglądać na nią z góry, po czym kontynuował. - Wiem, że nic nie ma za darmo i ty też to wiesz. Przeszłaś dużo, nie wnikam. Dlatego ja postaram ci się usztywnić to skrzydło, a ty w zamian dotrzymasz mi towarzystwa i nie, nie chodzi o TE sprawy - dobitnie zaakcentował słowo "te". - Pogadamy sobie, zjemy bobra, jadasz bobry? A potem każde pójdzie w swoją stronę tak? - zakończył pytaniem, a od odpowiedzi skrzydlatej zależało, co będzie dalej...
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Anielica była przekonana, że w głowie mężczyzny odbywa się istna pogoń myśli za innymi myślami. Właściwie gdyby była na jego miejscu, zapewne sama zastanawiałaby się z kim ma do czynienia, co ten ktoś tutaj robi i cała inna seria wątpliwości, pytań i podejrzeń. Mimo to, Careylissa siedziała spokojnie, bo innego wyjścia nie miała, pozwoliła nieznajomemu na rozmyślania, przyglądanie się jej, powinien oswoić się z obecnością kogoś w takim miejscu i to jeszcze w takim stanie.
- Przepraszam, po prostu cała ta sytuacja jest trochę zabawna. – Wzruszyła lekko ramionami i machnęła ręką, nie miała zamiaru tłumaczyć mu wszystkiego, tyle wystarczy, przynajmniej na razie.
Anielica wyraźnie wprawiła mężczyznę w stan nadmiernego myślenia, kiedy oznajmiła, że sama poradziłaby sobie ze skrzydłem. Co prawda nie wyjaśniła mu w jaki sposób i to właśnie spowodowało, że miał o czym myśleć. W końcu podszedł bliżej, usiadł naprzeciwko niej i już po samej poważnej minie, kobieta domyśliła się, że czeka ich konkretna rozmowa. Nie miała nic przeciwko, sama chętnie dowie się czegoś o mężczyźnie. Właśnie dlatego nie sprzeciwiła się, tylko uśmiechnęła nieco i nie wykonała żadnego ruchu sugerującego, że ma ochotę uciec gdzie pieprz rośnie.
W pewnym momencie na policzkach Anielicy pojawił się rumieniec, na szczęście słabo widoczny spod tego brudu i lekkich zadrapań, a wszystko przez to, że wspomniał o sprawach, które przypomniały jej o czymś, o czym powinna dawno zapomnieć. Carey pokręciła głową pozbywając się niepotrzebnych myśli, a zaraz potem spojrzała na mężczyznę.
- Możliwe, że masz rację – zaczęła spokojnie, przyglądając się mu uważnie.
- Chętnie przyjmę twoją pomoc i dotrzymam ci towarzystwa. – Uśmiechnęła się lekko.
- Nigdy nie jadłam bobra… - powiedziała krzywiąc się nieco, bo właściwie nawet nie wpadła na to by jeść jakiegoś… Tyle nowości jednego dnia!
- Skoro już tak rozmawiamy… Mam na imię Careylissa. – Postanowiła wyjawić mu swoje imię, bo dlaczego miałaby tego nie robić, gdyby chciał skrzywdzić ją w jakiś sposób, zrobiłby to już dawno.
- A to dlaczego tutaj jestem, trafiłam po prostu na złe towarzystwo. – Zaśmiała się cicho, choć tym razem powiedziała tak jak było, nie wyjawiła jedynie rasy atakujących.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

- A więc ustalone - odpowiedział Jubei, starając się ubrać na twarz coś na kształt pogodnego uśmiechu, po czym podniósł się z ziemi spoglądając na leżący przy bobrze kij. Był to dobry, dębowy kij, zazwyczaj używany przez niego w podróży, tak jako podpora, jak i odganiacz natrętów. Powinien się nadać na szynę do skrzydła dziewczyny, jeszcze tylko nieco materiału i będzie ok...
- Ładne imię, ma jakieś znaczenie? Mnie zwą Jubei - odpowiedział przeglądając zawartość swojego plecaka, wyjmując z niego kolejne klamoty, a było tego sporo. Poza dużym garem, metalową manierką, krzesiwem, osełką, metalowym szpikulcem i kilkoma jeszcze dziwnymi klamotami znalazł to, czego szukał - spory kawał bandaża.
- Tak czasem bywa. Byleby to towarzystwo nie przylazło za tobą, bo nie starczy nam dla wszystkich bobra hehe... - Łowca stworów wszelakich spróbował swoich sił w żartowaniu, co niestety rzadko kiedy mu wychodziło, ale podobno rozładowuje to atmosferę, więc dlaczego by nie spróbować? Nawiasem mówiąc, było też w tym coś z zaklinania rzeczywistości, Jubei bardzo nie chciałby spotkać tych, którzy doprowadzili Cereylisse do tego dość nieciekawego stanu, bowiem mogliby chcieć odzyskać "zgubę". Wtedy pewnikiem ktoś dostałby po zębach, a woda jeziora zrobiłaby się bardziej czerwona...
- Daj spojrzeć na to latadło swoje - rzekł już poważniejszym tonem, po czym spojrzał na skrzydło anielicy, którą wciąż brał za naturiankę. Nie wyglądało to za dobrze, ale z drugiej strony nie było też to nic, czego nie widziałby wcześniej. Ot złamana ręka, a jak złamana to w środku ma kości. A jak ma kości, to trzeba dać się im zrosnąć.
- Może zaboleć. Będę ostrożny... - zapewnił skrzydlatą, po czym możliwie najdelikatniej zajął się jej "łapką". Ze sobą pewnie by się tak dzióbdział, ale jakoś nie chciał dodawać dziewczynie zbędnego bólu, a przynajmniej nie więcej niż to konieczne. Jego kij ładnie robił za usztywnienie, a bandaż pozwalał się jako tako rozwijać (będzie je musiał potem wygotować, zanotował w pamięci), tylko te pióra jakoś nie ułatwiały sprawy. Poklejone, pourywane, sam szermierz nie chciał ich więcej pozbawić dziewczyny, dlatego zeszło mu dłużej niż się spodziewał. Ostateczny wynik nie wyglądał specjalnie imponująco, ale nigdy wcześniej nie opatrywał Fellarianki, prawda?
- Chyba da radę... - rzekł nieco bez przekonania spoglądając na swoje dzieło, a przy tym gładząc brodę jakby się zastanawiał. - Coś poprawić? Lepiej powiedz teraz, zanim ci skrzydło zupełnie zesztywnieje...
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Anielica odwzajemniła uśmiech mężczyzny, kiedy wszystko było ustalone. Musiała przyznać, że jednak obawiała się nieco tej pomocy, bo ból skrzydła nie był przyjemny, a teraz ktoś jeszcze będzie nim ruszać. Ale cóż, dobrze, że jednak na świecie są jeszcze osoby, które bezinteresownie chcą pomagać innym, to niezwykle radowało jej anielskie serce.
- Masz bardzo nietypowe imię. A moje nic nie znaczy, chociaż może niewiele o nim wiem? – uśmiechnęła się weselej, przyglądając się mu z ciekawością, bo ciągle wyjmował jakieś rzeczy ze swojego plecaka. Nie spodziewała się, że mężczyzna może mieć tyle bagażu przy sobie.
- Nie martw się, nie jem dużo, bobra wystarczy nawet na dokładkę – zaśmiała się cicho i postanowiła nieco ruszyć, ale nie było to łatwe, więc szybko poddała się, bez pomocy nie da rady.
- A towarzystwo skutecznie zgubiłam, chociaż może na to nie wygląda, ale nie martw się, dbam o bezpieczeństwo… Chociaż po moim wyglądzie tego nie widać – powiedziała z uśmiechem, z drugiej strony ciesząc się, że tamci zadowoleni z tego co zrobili uciekli do swojego pana.
- Musisz mi nieco pomóc, urok wielkich skrzydeł… - westchnęła cicho i ponownie próbowała nieco przesunąć się, by ułatwić mu dostęp do złamanego skrzydła.
Mężczyzna obiecał, że będzie delikatny, ale mimo wszystko walka ze złamanym skrzydłem nie jest taka prosta, szczególnie, jeśli ktoś nie ma doświadczenia. Carey zacisnęła zęby, kiedy poczuła nieprzyjemny ból, który promieniował niemal na całe ciało. O ile byłoby jej łatwiej gdyby mogła wykorzystać magię… Anielica syknęła z bólu i przymknęła oczy, mimo to jakoś wytrzymała opatrywanie złamania i kiedy było już po wszystkim, odetchnęła z ulgą i spojrzała na Jubeia.
- Dziękuję – powiedziała spokojnym tonem głosu. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie wygląda ani trochę na niebiankę, przez moment zastanawiała się jaka będzie reakcja mężczyzny, gdy zobaczy jej prawdziwe oblicze.
Carey spojrzała na usztywnione skrzydło, nawet nie próbowała nim ruszyć, opatrunek wyglądał całkiem dobrze.
- Jest dobrze, myślę, nie trzeba niczego poprawiać. – Spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko.
- Jutro będzie już lepiej. – Oczywiście, że będzie, nabierze więcej sił i będzie mogła jakoś naprawić te rany, głównie jeśli chodzi o złamanie, resztą nie przejmowała się tak bardzo.
- Przyznam szczerze, że złamanie skrzydła to naprawdę kiepska sprawa… Czuję się zupełnie uziemiona. – Zaśmiała się cicho, bo Jubei zapewne nie wiedział jak to jest posiadać takie kończyny.
- Jak tylko wyzdrowieję, odwdzięczę się. Masz moje słowo. – Spojrzała na niego nieco poważniejszym wzrokiem.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

- Imię jak imię... - odpowiedział anielicy, próbując jak najskuteczniej zająć się jej skrzydłem. Jubei widząc i słysząc ból dziewczyny, skarcił się w duchu za opieszałość, ale nie tracił zimnej krwi. Lata spędzone na walkach z potworami i najgorszymi z nich - ludźmi, zahartowały jego psychikę, więc potrafił pracować pod presją. Nie zmienia to jednak faktu, że starał się możliwie ulżyć dziewczynie, to bardzo pomocne z jej strony, że starała się możliwie ułatwić mi dostęp do skrzydła...
- Byłaś dzielna, tak sądzę - odpowiedział gdy skrzydlata stwierdziła, że opatrunek trzyma się dobrze. W zasadzie, sam miał podobną opinię, a na pewno nie miał pomysłu co w nim ewentualnie poprawić.
- Nogi też masz dobre... Znaczy, dobrze zbudowane więc i pochodzić trochę możesz. Taka, zmiana punktu chodzenia, o - sanginer próbował jakoś podtrzymać rozmowę i nie wyjść na totalnego idiotę, co niestety nie było takie łatwe. Lata samotności i towarzystwo drzew oraz zwierząt sprawiały, że czasem z trudem przychodziły mu niezobowiązujące rozmowy. Na szczęście dla nich, Careylissa przeszła na tematy poważne, a paradoksalnie z nimi radził sobie lepiej.
- Nie składaj takich obietnic, Careylissio? - zaczął poważnie, by przy jej imieniu nieco zwątpić. Miał problem z artykułowaniem trudnych słów, a imię jego nowej towarzyszki do najłatwiejszych nie należało. Szybko jednak odzyskał pewność siebie i rozwinął przerwaną myśl. - Widzisz, słowa mają moc. Nie składaj obietnic, które mogą za tobą w przyszłości ciążyć. Tak będzie lepiej - wyjaśnił na chwilę dzieląc się ze skrzydlatą, swoją życiową filozofią. Tak, Jubei zawiódł kilka razy, nie zdołała zrobić kilku rzeczy, a przecież obiecywał... Nie, słowa i obietnice mają za wielką siłę, trzeba uważać kiedy się je składa, zwłaszcza nieznajomym.
- No, pora na bobra, prawda? - przerwał niezręczną (głównie dla niego), ciszę, po czym wstał i podszedł do gryzonia. Musiał czymś zająć myśli, a przygotowanie posiłku stanowiło zadanie skutecznie je wiążące. Należało zdjąć z wypatroszonego stworzenia skórę, następnie rozpalić ognisko i usmażyć go na nim, w sumie i trochę doprawić by się przydało...
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

- Mówią, że imię potrafi czasami zdefiniować osobę, która je nosi – powiedziała z lekkim uśmiechem, przez chwilę rozmyślając nad tym tematem. Może coś w tym było? Może odrobinka prawdy? Kto wie.
- Dzielna? – spojrzała na mężczyznę, kiedy usłyszała jego słowa. Zapewne były tylko pocieszeniem, czy dodaniem otuchy.
- Może, fakt, trochę bolało, ale tak to już jest – odparła po chwili, raz jeszcze zerkając na swoje złamane skrzydło. Na szczęście nie będzie musiała długo znosić tego usztywnienia, bo jak tylko odzyska siły, uleczy je tak jak należy i będzie po kłopocie, znowu będzie mogła swobodnie latać.
Na wzmiankę o jej nogach, Carey uśmiechnęła się szeroko, ale jednocześnie poprawiła sukienkę, czując się odrobinkę zawstydzoną, bo zapewne przyglądał się jej całkiem dokładnie.
- Nie narzekam na brak lotu, mimo wszystko. A co do reszty… Powinnam pozbyć się tego brudu i oczyścić rany. – Spojrzała w stronę jeziora, a potem znowu na Jubeia.
- Myślisz, że mogłabym wykorzystać do tego to jezioro? – zapytała ot tak, zastanawiając się nad kąpielą w tych nietypowych wodach.
Nagle spojrzała na niego zaskoczona, bo głos Jubeia stał się nieco poważniejszy, co od razu zwróciło jej uwagę.
- Nie martw się, wiem co mówię. Doskonale zdaję sobie sprawę jakie podejście do obietnic ma wiele istot. – Uśmiechnęła się ciepło, a w jej oczach przez chwilę rozbłysła mała, wesoła iskierka.
- Szczerze mówiąc, bardziej chce mi się pić nic jeść – przyznała w końcu, czując narastające pragnienie, zresztą po takich wydarzeniach było to całkiem uzasadnione.
- Później będę mogła z tobą zjeść, ciekawa jestem jak smakuje to zwierzę. – Spojrzała na mężczyznę, uśmiechając się niepewnie, bo nie do końca byłą przekonana do spożywania tego mięsa.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

- A jak definiuje twoje? - odpowiedział na wzmiankę skrzydlatej, na temat mocy imion. Nie, by jakoś się na tym znał, ale imię jakim przedstawiła się dziewczyna jakoś nie pasowało mu to naturianki, w każdym razie, z tego co o fellariankach pamiętał, to żaden się podobnie nie nazywał, ale bądźmy szczerzy: ani jego wiedza nie była jakaś wielka w tej kwestii, ani też jego pamięć najlepsza nie była...
W momencie, gdy skrzydlata zasugerowała, że powinna się umyć, Jubei na chwile znieruchomiał. Jego wyobraźnia błyskawicznie poleciała do przodu, podsuwając mu obraz nieokrytej niczym skrzydlatej, której jedyną odzieżą mogłyby być jej skrzydła, a w zasadzie tylko to jedno, które jej pozostało. Na szczęście ciemnowłosy szybko odzyskał jako taki animusz, przywołując się do porządku, bowiem bardzo nie chciał wyjść na nieokrzesanego zabijakę (a przecież zaręczał, że "takiej" formy spędzania wspólnego czasu tudzież wdzięczności od niej nie oczekuje, jakże sprzeczne było to z jego prostą naturą, eh...). Dodatkową pomocą w opanowaniu niebezpiecznie posuwających się myśli była wizja nieokrytej w nich skrzydlatej, pląsającej w czerwonej niczym krew wodzie. Widok ten był wystarczająco odrzucający, by umysł sanginera szybko powrócił na słuszne tory, chociaż coś tam po kątach mu się jeszcze kołatało, bowiem na co dzień kropelki wody opływające kształtne kobiece ciało zawsze były miłe oku...
- Em... No, pewnie można, ale ja tam tej wodzie nie ufam. Ten kolor... - Jubei złożył myśl w słowa, starając się przekazać swą wrodzoną niechęć do taplanie się w czymś co przypomina mu krew. Jeśli jednak skrzydlata uzna, że może w niej się pluskać, to cóż, nie zabroni jej, a co się tyczy spoglądania, to będzie to kwestia do rozważenia...
- Pić... - powtórzył Jubei, a jego pamięć pobiegła do zapasów i nie wyglądało to budująco. Poza naprawdę dobrym krasnoludzkim samogonem, który kopał lepiej niż najsilniejszy ogier, miał jeszcze nieco wina no i bukłak wody, w sumie w tej okolicy obowiązkowe wyposażenie. W zasadzie, zastanawiał się obecnie co będzie dla dziewczyny lepsze, niby woda, ale z drugiej strony, raczyć damę wodą niczym jakieś zwierzę? - W zasadzie, to mam nieco wina i wody... - wypowiedział, po czym zajął się opiekaniem bobra, dodając do niego jakieś zioła.
- Zobaczysz, bóbr jest niczego sobie...
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey zamyśliła się na chwilę, po czym spojrzała na mężczyznę i przemówiła spokojnym tonem głosu.
- Szczerze, nigdy o tym nie myślałam. Ale z drugiej strony, może to, że jest skomplikowane, jakoś pokazuje, że sama taka bywam? Hm, może kiedyś sam będziesz mógł to ocenić. – Uśmiechnęła się na końcu, choć był to delikatny grymas.
Anielica spojrzała na taflę jeziora, gdy Jubei w końcu był w stanie coś powiedzieć. Swoją droga, była ciekawa dlaczego zamilkł na tak długą chwilę, gdy tylko wspomniała o kąpieli?
- Może to nic takiego? Może to zwyczajne refleksy albo coś… - powiedziała spokojnie, po czym ponownie przeniosła wzrok na mężczyznę.
- Odważysz się sprawdzić tę wodę? – zapytała niewinnie, mając niemal proszący wzrok. Jak się potem okazało, wybór napoju nie był szczególnie duży, ale mimo to Carey uśmiechnęła się.
- Woda i wino, brzmi ciekawie. Ale wybiorę wodę, jeśli nie masz nic przeciwko. Niedługo dojdę do siebie i pomogę ci uzupełnić zapasy – powiedziała ot tak, nawet nie zdając sobie sprawy, że mogło to zabrzmieć trochę dziwnie, bo kto w jej stanie dochodzi do siebie w szybkim tempie?
- A co do bobra, zdaję się na ciebie – dodała szczerze i uśmiechnęła się.
Po niedługiej chwili, dziewczyna postanowiła wstać i choć trochę przejść się. Usztywnione skrzydło może i nie było najwygodniejszą opcją, ale przynajmniej nie przeszkadzało tak jak wcześniej. Ostrożnie wstała trochę krzywiąc się i próbując zachować równowagę.
- To jednak nie jest takie proste. – Spojrzała na swoje obolałe ciało, ale była przekonana, że to tylko chwilowe „cierpienie”, bo jak tylko nabierze sił, pozbędzie się wszystkich efektów nieprzyjemnego spotkania. Carey zrobiła kilka powolnych kroków, z każdym kolejnym szło jej nieco lepiej.
- Hah, będę żyć, dam radę – zaśmiała się, spoglądając na Jubeia, choć wesoło, nadal wyglądała jak siedem nieszczęść. Anielica przystanęła na chwilę i spojrzała na jezioro, które pomimo tej czerwieni, było naprawdę ładne. Przez dłuższy moment stała wpatrzona gdzieś w dal, z lekkim uśmiechem na ustach.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

- Bierz co tam chcesz - odpowiedział z nieznacznym wzruszeniem ramion sanginer, któremu naprawdę nie robiło obecnie różnicy, jaki napój wybierze skrzydlata. Co zaś się tyczy wody, to mimo wszystko urok dziewczyny nie był specjalnie dobry powodem, by się do jeziora zanadto zbliżać, poza tym, miał tutaj bobra do przygotowania, a to nie taka prosta sprawa, no chyba że...
- Co do jeziora, wiesz bobrom woda nie przeszkadza. Ja też opłukałem i ręce mi nie odpadły, tyle wiem, że zimna... - wyjaśnił niebieskooki, na swój prosty męski rozum składając wypowiedź, która powinna usatysfakcjonować skrzydlatą. Jednocześnie, w jego ciemnowłosej głowie pojawiła się myśl, troszkę w kształcie alarmowego ogniska, że ta tutaj może mu proponować wspólną kąpiel, ale on mimo wszystko tak łatwy nie jest (dzisiaj). Jako że mogło o to chodzić albo zupełnie nie, należało ze sprawy wybrnąć elegancko, a przy tym nie grubiańsko. Na szczęście dla smokookiego, nie był on tępym osiłkiem, chociaż nie wyglądał... Mimo wszystko, Jubei potrafił samodzielnie myśleć, nawet całkiem nieźle mu to wychodziło, a sytuacja robiła się niepokojąca, w każdym razie, jeśli dobrze rozumował.
- Hm, Careylissio, podczas kąpieli uważaj, by nie zamoczyć bandażu. Ja zostanę tutaj i dokończę nasz obiadek. - Jubei postanowił jednak posłać skrzydlatą na kąpiel samotnie, z przynajmniej kilku powodów. Jednym z nich było to, że nie kąpie się z nieznajomymi naturiankami przed pierwszą kolacją, a już na pewno nie na ich zaproszenie - niestety, nasz bohater był mimo wszystko dosyć nieufny względem otoczenia i w zasadzie tylko dzięki tej cesze żył.
- To jak będzie, idziesz się popluskać i zjemy? W zasadzie, powinno być wtedy gotowe... - zapytał stojącą przodem do jeziora dziewczynę. W zasadzie, było w niej coś dziwnego, nawet jak na naturiankę, a on wolał się dowiedzieć co to, metodą małych, maluteńkich kroczków, a przy tym zachowując dystans, udając że go nie zachowuje...
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

- Dobrze. Zabiorę sobie coś, tylko najpierw doprowadzę się do jako takiego wyglądu – powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy. Zapewnienia Jubeia co do wody znajdującej się w jeziorze wystarczyły Anielicy by zdecydowała się na małą kąpiel. Jedyną przeszkodą było skrzydło, dlatego postanowiła wymyć wszystko, co tylko będzie w stanie, bez narażania opatrunku na niepotrzebne zamoczenie.
W końcu Skrzydlata westchnęła cicho i skinęła głową mężczyźnie, zgadzając się na to, by po jej małej kąpieli zjedli mięso przygotowane przez niego.
- Postaram się uwinąć z tym jak najszybciej – odparła jeszcze i powoli skierowała swoje kroki do jeziora. Pierwsze wrażenie, gdy woda delikatnie obmyła jej stopy, nie było zbyt przyjemne. Woda była chłodna, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Mimo tego, kobieta zdecydowała się na wejście dalej, weszła na tyle głęboko, że tafla jeziora sięgała jej do pasa.
Carey powoli obmyła dłonie, ręce i twarz, ciesząc się kojącym działaniem chłodnej cieczy. Jak się szybko okazało, nie pozostawiała czerwonych śladów, nawet jeśli takie miała zabarwienie, które musiało wynikać z czegoś, czego nie znała. Brud oblepiający jej ciało powoli znikał, pozostawały tylko nieprzyjemne zadrapania i siniaki. Raz jeszcze przemyła twarz i odetchnęła głęboko. Później postanowiła pochylić się nieco i przemyć włosy, pozbywając się z nich błota i innych paskudztw. Zamoczone pióra powoli odzyskiwały swoją biel, lecz do ideału trochę brakowało. Zrobiła co mogła by wyglądać w miarę czysto, choć na porządną kąpiel przyjdzie jeszcze czas. Nie wiedziała czy Jubei przygląda się jej czy też nie, stała do niego tyłem, by skupić się na tym co miała zrobić. Nie chciała też widzieć jego reakcji kiedy dostrzeże blask, którym zaczynała emanować. Niebiańska poświata lekko przebijała się w jej włosach, lekko przeczyszczonych piórach, lecz do naturalnego wyglądu trochę brakowało. Chłodna woda zadziałała prawie jak lekarstwo, dodała energii Anielicy i uśmierzyła ból, choć to mogło być tylko złudne wrażenie.
Careylissa powoli odwróciła się w stronę Jubeia i zaczęła wychodzić z wody. Wyglądała nieco lepiej niż wcześniej, delikatny blask otulał jej ciało, nawet włosy nabrały nieco więcej srebrzystości.
- Więcej nie zdziałam – powiedziała spokojnym tonem głosu, przyglądając się niepewnie mężczyźnie. Czy teraz odkryje, że wcale nie ma do czynienia z naturianką? Czy ucieknie od niej? Tego nie była pewna, ale musiała zrobić to co zrobiła. Jej poszarpana sukienka była nasiąknięta zimną woda, ale dla Carey to nie był problem, uznała, że postrzępiony materiał szybko wyschnie przy płomieniach ogniska.
- Od razu lepiej – odezwała się, po czym westchnęła cicho, stawiając kolejne kroki w stronę mężczyzny.
- Nawet nabrałam apetytu. – Na jej ustach pojawił się uśmiech, który teraz nie wyglądał jak niepasujący do jej twarzy. Teraz Carey była w miarę czysta i Jubei mógł dostrzec jej jasną cerę, która nie nosiła żadnych niepotrzebnych znamion, nie licząc tych zadrapań, które i tak znikną jak tylko będzie mogła użyć nieco magii.
Awatar użytkownika
Jubei
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jubei »

Powiadają, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a podglądać nie wypada. Jednakże, w tym przypadku rzeczona ciekawość podyktowana była czystymi względami bezpieczeństwa (bo przecież lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć, z kim ma się do czynienia), a o podglądaniu też nie bardzo mowa była, bo przecież musiałby się Jubei z tym jakoś kryć i specjalnie starać, a tutaj wystarczyło jedynie przenieść spojrzenie z bobra, na jezioro. Dodatkowo, po stronie usprawiedliwiania, należy podkreślić fakt, że Careylissa wcale się z kąpielą nie kryła, więc nikt nie powinien się czuć w żaden sposób obrażony...
Jak więc na wstępie zaznaczono, Jubei co jakiś czas posłał spojrzenie w stronę "naturianki", poniekąd by sprawdzić, czy jest bezpiecznie, a poniekąd z nadzieją, że może będzie na czym niebieskie oko zawiesić. O ile w kwestii drugiej dziewczę "postanowiło" nie pokazywać specjalnie więcej niż do tej pory widział, to w kwestii bezpieczeństwa zaczęło się robić dziwnie. Im bardziej skrzydlata czyściła swą osobę, tym wyraźniejszy stawał się jej blask. Pierwotnie sanginer wziął go za grę światła i wody, ale szybko zrozumiał, że źródłem światła nie jest woda, a sama dziewczyna.
Jubei, jak przystało na łowcę potworów, nie stracił zimnej krwi, ale dostosował swoje działania do zaistniałej sytuacji. Korzystając z faktu, że dziewczyna jest do niego odwrócona plecami, wyjął swe magiczne okulary (nawiasem mówiąc, zdobył je przypadkiem dawno temu na jakiejś loterii) i spojrzał przez nie na skrzydlatą, której skóra błyskawicznie "stała się" zielona. Wzbogacony o ważne informacje, Jubei schował swój magiczny przedmiot zanim Careylissa odwróciła się w jego stronę i przeniósł spojrzenia na praktycznie gotowego bobra, którego niespiesznie zdjął znad ognia.
Gdy skrzydlata zaczęła kroczyć w jego stronę, a mokry materiał wdzięcznie przylgnął do jej osoby, Jubei skupił na niej swój wzrok. Nie było to spojrzenia nachalne, na pewno nie rozbierające ani grożące - po prostu czujne. Wiedział już, że nie ma do czynienia z naturianką, bowiem oni tak nie świecili, no chyba, że miał przed sobą pierwszy magiczny okaz. To czego dowiedział się dzięki okularom uspokajało go, bowiem dziewczyna nie wydawała się być osobą złą, a więc pozostawała tylko jedna, dosyć absurdalna, ale jednak jedyna możliwość.
- Woda wzmaga apetyt - odpowiedział jej siląc się na uśmiech. W zasadzie, nie do końca jeszcze wiedział jak z nią postępować, aktualnie walczył z tym, by nie tracić czujności i wzrokiem spoglądać w jej oczy, a przynajmniej twarz, lecz nie niżej (i pewnie gdyby nie był wysokiej klasy szermierzem i pustelnikiem, miałby z tym spory problem). By nie czynić atmosfery trudniejszą, wydobył z swego wora metalowy talerz, który równie dobrze mógł służyć do płukania złota, po czym sztyletem ukroił bobrowy ogon i przekazał go dziewczynie.
- Proszę, uważaj, jest gorące - ostrzegł ją, a samemu uciął sobie tylne łapki stworzenia, trochę w formie przekąski, po czym usiadł wygodnie i niespiesznie konsumując posiłek zwrócił się do Careylissii tymi słowami: - Jesteś aniołem, czy posiadasz umiejętność dowolnej zmiany kształtu? - zapytał trochę tak, jak pyta się o godzinę, gdy w rzeczywistości zna się ją tak mniej więcej...
Zablokowany

Wróć do „Jezioro Doren”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości