Jezioro Cara[Na brzegu] Podróż

To właśnie władczynią tego jezioro według legendy miała zostać księżniczka Cara, najmłodsza z trzech sióstr. Wody tego jeziora mienią się zawsze kolorem czerni.
Awatar użytkownika
Shemhamforash
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:
Ranga: Władca Żywiołów
Kontakt:

Post autor: Shemhamforash »

Nie widział zbyt wielkiego celu w zamartwianiu się kawałkiem lustra, które nie było żadną poszlaką czy pomocą w rozwiązaniu owej zagadki. Brak magicznej aury, który to argument raz za razem przewijał się przez jego myśli, decydował o użyteczności owego ułomka. Dlatego niezależnie od dywagacji i wysnutych idei, Nemorianin czuł się niejako w obowiązku uzewnętrznić swoją prostą jak drut i dość smutną teorię, która obalałaby jakiekolwiek magiczne pochodzenie przedmiotu.
- Nieważne co to było, teraz jest jedynie kawałkiem zwykłego lustra i bez względu na wszelkie badania, takowym pozostanie. Zresztą, równie dobrze może to być kawałek lusterka szpiegowskiego, które zbiło mu się podczas upadku na ziemię.
Ot, badał niegdyś takie ustrojstwo. Niewielkie lustereczko zazwyczaj używane przez szpiegów lub skrytobójców do spojrzenia, co bądź kto znajduje się za rogiem tak, aby nie zdradzić własnej obecności. W tej chwili właśnie to rozwiązanie wydawało mu się najbardziej logiczne, choć oczywiście pewności mieć nie mógł i pewnie miał nie będzie do momentu znalezienia przedmiotu, którego ułomek był częścią. Czy było jednak warto trwonić czas na szukanie czegoś tak trywialnego? Dla niego zdecydowanie nie, choć póki co się z tym nie uzewnętrzniał.
Odpowiedź ze strony Lyry był mu bardzo, bardzo na rękę i w swym zadufaniu, pełen męskiej dumy, Shemhamforash nie mógł się powstrzymać, by nie uczynić czegoś w związku z ognistowłosą kompanką wykazującą zaangażowanie jego osobą. Tym razem jednak zdecydował się na coś znacznie bardziej subtelnego, niż uśmiech i wykorzystując swój dar, telepatycznie wysłał jej wiadomość, jednocześnie lekko wnikając w jej myśli.
Awatar użytkownika
Ivylor
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ivylor »

Słowa Shemhamforasha mocno osłabiły jej zainteresowanie kawałkiem lusterka. Wyjęła je z kieszeni, spojrzała przelotnie na swoje odbicie, po czym wrzuciła odłamek do torby, by nie zajmował już dłużej jej myśli. Zresztą próba kontynuacji rozmowy na ten, czy inny temat nie miała większego sensu, bo jej kompani sprawiali wrażenie nieobecnych duchem. Kiedy Ivylor przyjrzała im się bliżej, wyczuła osobliwe napięcie między Lyrą i Shemem... Uśmiechnęła się pod nosem. W gruncie rzeczy nie miała ochoty patrzeć jak się do siebie zalecają. Doszła do wniosku, że najlepiej będzie na jakiś czas się ulotnić.
- Chyba słyszę szmer wody, w pobliżu jest zapewne jakiś strumień, a moja klacz ciągle narzeka, że chce jej się pić - powiedziała - zjadę ze ścieżki i spróbuję znaleźć ten potok.
Faktycznie od jakiegoś czasu towarzyszyło im ciche szemranie źródła. Raczej nie mogło znajdować się daleko, ale stanowiło jedyny pretekst, który przyszedł jej do głowy.
- Death, pojedziesz ze mną? - rzuciła dziewczynie wymowne spojrzenie - A wy? Możemy was zawołać jak znajdziemy potok, jeśli wolicie zostać - zwróciła się do Lyry i Shemhamforasha.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

- Jasne, że pójdę - odparła Death. Nigdy nie była typem romantycznym, a po przejściach z Therentem romanse zbrzydły jej już całkiem. Z ulgą więc powitała słowa Ivylor, dzięki którym mogła się oddalić. - Mój koń również wydaje się spragniony.
Strumyczek nie znajdował się daleko i po chwili obie dziewczyny zsiadły z koni, by pozwolić im się napić. Death przeszła się kawałek wzdłuż wody, rozprostowując nogi. Skrzywiła się na myśl, że za chwilę znów będzie musiała wsiąść na konia.
Wtem zdała sobie sprawę, że oprócz szmeru rzeczki i parsknięć koni nie słychać niczego innego. Rozejrzała się dookoła i w oczy rzucił jej się brak ptaków, nie wypatrzyła w powietrzu nawet muszki. Gdzieś z tyłu dobiegł ją chrzęst. Może to Ivylor również zaczęła się przechadzać, jednak dziewczyna odwróciła się, rozglądając dookoła uważnie.
Zza jednego z krzaków wychylało się... coś. Zdawało się być zrobione tylko z cienia, ale też było materialne - poruszało liśćmi krzewu. Zrobiło jeden czy dwa kroki, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy, że z tyłu obserwuje go dziewczyna. Szło w stronę Ivylor. Nagle zamarło na chwilę, po czym skoczyło bez ostrzeżenia.
- Ivylor! - krzykneła Death, chcąc ostrzec towarzyszkę. - Uważaj! Za tobą!
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Shemhamforash
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:
Ranga: Władca Żywiołów
Kontakt:

Post autor: Shemhamforash »

Wystarczył jeden zalotny uśmiech i powłóczyste spojrzenie, by Ivylor oraz Death uznały, że potrzebują zostać sami. Gdyby w istocie tak było, to demon sam znalazłby sposób, żeby pozostać ze swoją rudą towarzyszką sam na sam w intymnej atmosferze, gdzie mogliby spokojnie poznać siebie nawzajem. Jednakowoż na nowo powstałą sytuację nie zamierzał narzekać, miał za to na celu wykorzystanie jej w jak najlepszy sposób, by nie zmarnować ani chwili z danej mu okazji.
Początkowo na jego twarzy zagościł wyraz lekkiego zdezorientowania oraz zaskoczenia, to prędko zastąpiło je odprężenie, a po nim wyraźne zadowolenie, którego najlepszym świadectwem był lekki uśmiech na ustach Shema. Dla zwykłej przyzwoitości odczekał, aż obie kobiety odjadą w swoją stronę, a kiedy to zrobiły, zwrócił się w stronę Lyry.
- Powiedz mi, co takiego...
Zaczął swobodnym tonem, lecz niestety nie było mu to dane, bowiem wyczulony na magię nemorianin na chwilę zamarł, zaś po kilku uderzeniach serca odwrócił się w tył, wbijając spojrzenie szmaragdowych oczu w linię drzew, która odgradzała go od połowy ich małej, czteroosobowej drużyny. I kiedy już sądził, że było to jedynie złudne wrażenie spowodowane użyciem czarów przez ciemnowłosą kobietę, krzyk Death prędko pozbawił go wszelkich złudzeń. W następnej chwili Shemhamforash zniknął sprzed oczy Lyry...
By pojawić się dosłownie kilka centymetrów przed Ivylor, zasłaniając ją własnym ciałem. Mag odruchowo ustawił się bokiem do dziwnego stworzenia, a przed nim w ułamku sekundy pojawiła się lodowa tarcza, która okazała się nie być żadnego rodzaju przeszkodą dla cienistego ogara. Ten bowiem jakby przeniknął przez barierę i pazurami rozszarpał pierś maga, z której trysnęła krew. Ten jednakże nawet się nie skrzywił, wysiłkiem woli zmuszając się do panowania nad sobą. Odruchowo wyszarpnął z pochwy miecz i wykrzyczał jedno słowo w nieznanym im języku.
- Xiez! (wym. Zee-ehs)
Słowo-rozkaz uaktywniło moc naramiennika sprawiając, że całe ciało czarnowłosego mężczyzny dosłownie w ułamku sekundy otoczyła pełna zbroja płytowa, zaś on sam trzymając w dłoni jednoręczny miecz, w głowicy którego jasno płonął duży rubin, zaatakował stwora. Ten z wyjątkową zręcznością odskakiwał i unikał kolejnych cięć zapewne wyczuwając potężną magię artefaktu, lecz jego dobra passa nie trwała zbyt długo. W końcu bowiem demon sięgnął go odcinając mu prawą przednią łapę i nim bestia zdążyła ją odtworzyć, Shem odrąbał mu głowę jednym płynnym cięciem, pozbawiając tym samym stworzenie życia.
- Xiez.
Mruknął pod nosem, a zbroja na powrót zmieniła się jedynie w naramiennik, podczas gdy on oddychając szybko z racji wysiłku spoglądał na cudaczne "coś", z jakim przyszło mu walczyć.
Awatar użytkownika
Lyra
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lyra »

Odebrała telepatyczną wiadomość Shemhamforasha, jednak nic nie odpowiedziała. Mężczyzna poczynał sobie dość śmiało i wydawał się tak pewny siebie, że gdy Ivylor zaproponowała im chwilę sam na sam, Lyra z czystej przekory chciała zaprotestować i ruszyć za pozostałymi kobietami. Powstrzymała się jednak, i kiedy Ivylor wraz z Death oddaliły się, spojrzała na Shema, mrużąc oczy i przekrzywiając głowę.
Gdy tamten znieruchomiał, wytężyła uwagę i odniosła dziwne, niepokojące wrażenie... W następnej chwili rozległ się krzyk, a mężczyzna zniknął. Lyra szybko zeskoczyła z konia, pospiesznie mówiąc do zaniepokojonego wierzchowca w mowie zwierząt. Zaraz potem pobiegła w stronę, w którą wcześniej odeszły jej towarzyszki.
Dotarłszy nad strumień, zdążyła jeszcze zobaczyć, jak oddzielona od ciała głowa dziwnego stworzenia spada na ziemię. Ciało stwora momentalnie rozwiało się niczym dym. Przeszła kilka kroków w kierunku leżącego na ziemi łba i łapy, jednak i one z każdą chwilą traciły kształty i pozory materialności, po czym również zanikły.
Chwilowo pozostawiając sprawę tajemniczego potwora, skupiła się na ludziach. Obrzuciła Ivylor uważnym spojrzeniem. Kobieta wyglądała na zszokowaną, ale chyba nic jej się nie stało. Dopiero w następnej kolejności Lyra przeniosła wzrok na Shema i odkryła, że jego pierś jest cała we krwi. Nie wydawał się jednak cierpieć z powodu odniesionej rany, która już się zresztą zasklepiała.
- Regeneracja to świetna rzecz - mruknęła, po czym dodała nieco głośniej: - Wydawał się martwy, gdy odciąłeś mu głowę. Ciekawe tylko, czy dostatecznie martwy...
Avatar by quickreaver
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

Death ruszyła ku Ivylor, niepewna nawet, co chce zrobić. Nim jednak zdołała tam dobiec, w powietrzu pojawił się Shem. Magia, jaka wytrysnęła z aktywowanego naramiennika, połączona z wcześniejszym zaklęciem oraz magią potwora sprawiła, że Death upadła na ziemię. Podniosła się zaraz, ale kiedy dobiegła już na miejsce walki, potwór zniknął.
- Władał piekielną magią - mruknęła. - Nie zdziwię się, jeśli jeszcze będziemy mieć z nim do czynienia...
Przyjrzała się śladom, jakie pozostały po potworze. Wydały jej się podobne do tych, które wcześniej dojrzała Lyra, ale nie znała się na tym. Skupiła się na powrót na Shemie i Ivylor. Kobieta była cała, a Shem zdrowiał w oczach, więc starcie zakończyło się dość szczęśliwie. Problem stanowiły konie, które odbiegły przerażone kawałek, ale chyba już ochłonęły i stały w miejscu. Death z cichym westchnięciem poszła je przyprowadzić.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Ivylor
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ivylor »

Gdy się odwróciła i ujrzała pędzący cień, poczuła jak strach na moment odbiera jej możliwość jakiejkolwiek reakcji. Nie mogła nawet krzyknąć, bo głos uwiązł jej w gardle. W ostatniej chwili pojawił się przed nią Shem i przyjął cios na siebie. Szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w walkę, jaką toczył z potworem. Słyszała jak głośno bije jej serce i uspokoiła się trochę dopiero, kiedy cień rozpłynął się w powietrzu. Zadrżała lekko na widok krwi Shemhamforasha. Wzięła głęboki oddech i podeszła do niego.
- Dziękuję - powiedziała cicho - uratowałeś mi życie, naprawdę nie wiem jak się odwdzięczę...
Nie odnajdywała się w roli przerażonej ofiary i czuła się dość niezręcznie. Zazwyczaj ratowała się sama.
- Chyba nic ci nie będzie? - spytała już nieco pewniejszym tonem wskazując na ranę, która z każdą chwilą była coraz mniejsza. Pytanie nie było zbyt błyskotliwe, ale uważała, że jest zobowiązana zainteresować się stanem zdrowia swego obrońcy. Była mu ogromnie wdzięczna, ale jakoś nie potrafiła tego okazać. Cień uśmiechu przemknął przez jej twarz, gdy przypomniała sobie sceny z książek, w których ocalone panny rzucały się w ramiona wybawcom. Nie wydało jej się to w tej chwili stosowne, ale w zamian posłała mu piękny, szczery uśmiech.
Wolała wyrzucić z pamięci ten okropny cień, nie chciała słuchać o jego ewentualnym powrocie, więc oddaliła się razem z Death, by przyprowadzić swojego wierzchowca.
Awatar użytkownika
Shemhamforash
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:
Ranga: Władca Żywiołów
Kontakt:

Post autor: Shemhamforash »

Coraz mniej mu się to wszystko podobało i coraz mniej wierzył w to, że jest to jedynie zwykła podróż. Bo jak, do ciężkiej cholery, zwykła podróż może obfitować w dwie próby zamachu na którąś z członkiń grupy i to w dodatku w odstępie czasu równemu jednemu dzwonowi, najdalej dwóm? Póki co jednak wolał się nie zdradzać ze swoimi podejrzeniami. Wystarczyło mu, że niepotrzebnie, w przypływie jakiejś głupawej potrzeby rycerskości oraz szlachetności zdradził kobietom swoje atuty, które pragnął jak najdłużej trzymać w tajemnicy przed nimi. W końcu były one trzy, a ta, której aury nie potrafił odczytać mogła kryć w sobie tajemnicę mogącą stać się przyczyną jego upadku.
- Nie spotkałem jeszcze nic, co przeżyłoby dekapitację z mojej ręki.
Odpowiedział ze spokojem Lyrze, po czym z cichym zgrzytem wsunął miecz do pochwy, by mieć obie ręce. Cóż, kurtka i koszula były rozdarte, a do tego lepkie od powoli zasychającej krwi, więc ich przydatność była niemalże zerowa. Shemhamforash zaczął więc bezceremonialnie pozbywać się górnej partii odzienia, z naramiennikiem włącznie, odsłaniając tym samym przed kobietami swe dobrze wyrzeźbione ciało poznaczone nielicznymi tatuażami, które z pewnością miały jakieś mistyczne znaczenie. Jeden znajdował się na piersi, dokładnie w miejscu serca, drugi na prawym ramieniu, zaś dwa kolejne w postaci skomplikowanych splotów owijały się wokół jego bicepsów. Rana na jego piersi goiła się faktycznie szybko, dlatego też zabrawszy swoje odzienie, zamierzał je umyć oraz wysuszyć, tak samo jak chciał obmyć z posoki samego siebie.
- Przeżyję...
Odpowiedział Ivylor dość oszczędnie, lecz delikatny, ujmujący uśmiech wraz z blaskiem w oku z pewnością wywoływały przyjemne uczucie gorąca, a może nawet wywoływały lekkie dreszcze? Tego wiedzieć nie mógł, a telepatią wolał się nie posługiwać, by nie zrazić ciemnowłosej do siebie. Po chwili nemorianin stąpając po wodzie znalazł się kilka kroków od brzegu, gdzie zaczął się myć oraz prać ubranie.
Awatar użytkownika
Megaera
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek (Przybysz)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megaera »

        Była w drodze od wielu dni. Zboczyła z kursu, kierując się ku morzu Cienia, a nie ku Jadeitowemu Wybrzeżu, jak planowała. W gruncie rzeczy, nie miało to dla niej znaczenia: w obu miejscach było tak samo małe prawdopodobieństwo złapania jej przez żołnierzy z Nowej Aerii, a ona jako uciekinierka, mogła cieszyć się wolnością, która czasami stawała się przekleństwem.
        Szła wzdłuż rzeki, co jakiś czas robiąc krótkie postoje. Jej klacz była już bardzo zmęczona, wolno i ciężko stąpała przed siebie, lecz wytrwała, słuchała Megaery, która nie narzucała jej zbyt szybkiego tempa, by oszczędzać jej siły. Kolejna godzina minęła, kolejna godzina mozolnego parcia naprzód, gdy nagle coś przerwało monotonię tej podróży. Głosy. Zdecydowanie ludzkie głosy, których właściciele musieli znajdować się niedaleko. TolNedranka wyprostowała się czujnie i zobaczyła trzy kobiety, dwie czarnowłose i jedną o włosach jak ogień, zupełnie jak włosy Megaery, i mężczyznę, który stał na wodzie. Nie zdziwiło jej to, od razu rozpoznała magię wody, którą wielu opanowało w jej rodzinnym kraju. Przez chwilę chciała po prostu minąć nieznajomych, więc lekko uderzyła piętami o boki konia. Meirwhen parsknęła i podrzuciła łbem, wyrażając swoje niezadowolenie i spojrzała wymownie na rzekę. Megaera westchnęła. Szczwana bestia z niej - pomyślała, nachylając się.
- No dobra, Meirwhen. Będzie postój - syknęła, wyraźnie niezadowolona, do ucha konia. Klacz nie zrobiła sobie nic z tego, zapewne dlatego, że nie rozumiała, co dziewczyna mówi. Megaera zsunęła się z siodła.
- Witajcie - powiedziała do kobiet i mężczyzny, choć nie wiedziała, czy usłyszał jej niezbyt głośny głos. - Napoję jedynie mojego konia... - zwierze prychnęło. - ...moją klacz - poprawiła się, a w jej głosie słychać było niesmak. - ...i ruszam w dalszą drogę - pogładziła klacz po szyi i ujęła wodze. Podprowadziła ją do strumienia i pozwoliła napić się odrobinę. Po chwili odciągnęła konia, napełniła swój bukłak i znowu pozwoliła zwierzęciu pić, lecz pomału i w małych ilościach, by koń nie dostał kolki podczas jazdy.
-Gdzie idziesz?
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
Awatar użytkownika
Shemhamforash
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:
Ranga: Władca Żywiołów
Kontakt:

Post autor: Shemhamforash »

Kiedy zmył z siebie zakrzepłą krew z zadowoleniem stwierdził, że po zranieniu nie pozostał już żaden ślad. Większym problemem było odzienie, a zwłaszcza jego ulubiona kurtka, które mocno ucierpiały w starciu z cienistą bestią. Zastanawiało go to, jakim cudem udało jej się przeniknąć jego lodową tarczę i po krótkim namyśle doszedł do wniosku, że musiała być ona za słaba z uwagi na to, jak szybko ją stworzył. Wciąż jednak stworzenie mogło posiadać jakieś właściwości, które... I w tym momencie do demona dotarło, że mogą mieć do czynienia z jakimś piekielnym pomiotem. Magia użyta do stworzenia ogara oraz nagłe zniknięcie będące z pewnością elementem użycia teleportacji dawały do myślenia. Ktokolwiek ścigał kobiety, posiadał moc, z którą należało się liczyć. A odnosząc rany, niejako stał się elementem całej rozgrywki, niezależnie od swej woli.
Kiedy skończył prać koszulę oraz kurtkę, użył bardzo niewielkiej części swej mocy, by wysuszyć obie części garderoby, z których w trakcie tego procesu zaczęła się unosić para. W końcu jednak mógł na nowo się odziać i przestać świecić muskulaturą przed kobietami. Byłby to zrobił, gdyby nie pojawienie się kolejnej nieznajomej, przez którą nemorianin poczuł się jak w jakimś haremie, gdzie to on stanowił mniejszość jeśli chodzi o płeć. Pierwszą myślą było, że jest to jakaś ich znajoma, jednakże sam wyraz twarzy oraz jej zachowanie postawiły go w stan czujności. Czysto odruchowo odrzucił ubiór w stronę brzegu, telekinezą posyłając go w stronę naramiennika, po czym wykorzystując swą moc wzniósł się w górę, unosząc się tym samym kilkanaście centymetrów nad taflą wody. Wzdłuż jego przedramion natychmiast przemknęły wyładowania elektryczne, które koncentrowały się w dłoniach maga, a szmaragdowe oczy zalśniły niebezpiecznie. Odpowiedź rudowłosej nieznajomej wcale go nie uspokoiła, bowiem po ostatnich wydarzeniach nie zamierzał ufać komukolwiek, kogo widział po raz pierwszy na oczy.
- Kim jesteś?
Zapytał stanowczym głosem, oczekując tym samym znacznie dokładniejszych wyjaśnień jej obecności tutaj.
Awatar użytkownika
Megaera
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek (Przybysz)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megaera »

        Przyjrzała się mężczyźnie z nieskrywaną ciekawością i rozbawieniem. Od razu poznała, że nie jest przeciętnym magiem, posiada moce, o jakich ona nawet nie śniła. Miał bardzo wyraźną, silną aurę i już wiedziała, że jest demonem. Był ostrożny, widział w niej niebezpieczeństwo. Bawiło ją to. Akurat w tym momencie była nastawiona tak pokojowo, jak tylko to było możliwe przy jej wybuchowym charakterze.
- Jestem zmęczoną wędrówką podróżniczką, która zatrzymała się, by napoić swego, jakże humorzastego, wierzchowca - powiedziała z lekkim uśmiechem, ignorując parskanie klaczy. - Jeśli cię to nie zadowala, mogę dodać, iż pochodzę z innego wszechświata i jestem siostrą władczyni jednego z tamtejszych cesarstw. Zbiegłą, rzecz jasna. Mów mi Megaera - straciła zainteresowanie mężczyzną i przyjrzała się innym kobietom. Dwie z nich posiadały zdolności magiczne, lecz aura ostatniej była dla niej nieosiągalna, co ją martwiło i intrygowało zarazem. Zmysł magiczny alarmował TolNedrankę. Tu się aż kotłowało od magii, a sama wniosła tu jeszcze więcej chaosu. Uśmiechnęła się lekko i odwróciła do swojego konia. Wyjęła z jednej z sakw zgrzebło i zaczęła wyczesywać brud z białej sierści zwierzęcia, gdy to zajęte było piciem świeżej wody z potoku. Następnie podeszła kilka metrów w górę strumienia, klęknęła przy brzegu i ochlapała zimną wodą swoją twarz, zmywając kurz, zaschnięty pot i zmęczenie. Podniosła się i wróciła do Meirwhen. Podała klaczy kilka twardych, zbożowych sucharów, a sama wyjęła jabłko i zaczęła je z radością konsumować, gdyż od wielu godzin nie miała nic w ustach i jej żołądek rozpaczliwie domagał się jedzenia. Oparła się przy tym o siodła swego konia i patrzyła z niekrytym rozbawieniem na reakcję czwórki nieznajomych.
-Gdzie idziesz?
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

Wróciła po chwili, prowadząc uspokojonego już konia. Skrzywiła się, widząc kolejną osobę. Owszem, lubiła towarzystwo, ale nie lubiła magii. Nieznajoma wpawdzie przy Shemie wyglądała niczym płomyk świecy przy ognisku, ale jednak wciąż byłą wyczuwalna, drażniąc już i tak poddenerwowaną dziewczynę.
Z pewną ulgą zauważyła, że rana Shema znikła już zupełnie. Nie, żeby jakoś specjalnie jej zależało, chociaż mężczyzna zyskał u niej po tym, jak rzucił się w obronę Ivylor. Wspomniana przed chwilą też wydawała się już otrząsnąć i nie wyglądało na to, by jakoś ciężko przeżyła starcie.
Reszta guzdrała się strasznie, jednak Death wsiadła już na konia. Nie podobało jej się to miejsce. Nagle koń zarżał, na sekundę stanął na tylnych nogach i rzucił się na oślep, mniej więcej w kierunku drogi. Dziewczyna nie potrafiła go zatrzymać ani tym bardziej zawrócić. Biegł długo, a kiedy wreszcie zatrzymał się, wyraźnie wyczerpany, była już gdzie indziej.

Ciąg Dalszy: Death.
Ostatnio edytowane przez Death 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Shemhamforash
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:
Ranga: Władca Żywiołów
Kontakt:

Post autor: Shemhamforash »

W gruncie rzeczy jej słowa nie stanowiły żadnego wyznacznika prawdomówności i równie dobrze mogła być królową, co morderczynią na usługach jakiegoś zniewieściałego szlachetki. Nie znał jej i nie wydawało się, by którakolwiek z towarzyszących mu kobiet widziała Megaerę wcześniej na oczy, toteż tym bardziej nie poczuwał się w obowiązku do nawiązywania jakiejkolwiek dłuższej z nią konwersacji. Niewiele myśląc mag wrócił na brzeg stąpając lekko po wodzie, a następnie przywdział podarte odzienie na sam koniec mocując skórzanymi paskami swój naramiennik. Tak samo jak nie widział sensu w rozmawianiu z rudowłosą, nie widział go w dłuższym pozostawaniu w miejscu, gdzie nastąpił atak na kolejną członkinię grupy, której pełnoprawnym członkiem był teraz również on. Tak więc po chwili Shemhamforash ponownie uniósł się w górę, kompletnie ignorując szaleńczy cwał konia Death. Było to tak dziwne i głupie zdarzenie, że po prostu zamierzał je całkowicie pominąć, brak mu było bowiem słów czy chęci na jakikolwiek komentarz.
- Ruszajmy więc, skoro wszyscy są już cali i gotowi do drogi.
Zwrócił się do Ivylor i Lyry mając nadzieję, że mogą wznowić swą wędrówkę do miasta. Co jak co, ale z każdą chwilą coraz mniej mu się tu podobało i miał nadzieję, że przynajmniej w ostoi cywilizacji wszystko się nieco uspokoi.
Awatar użytkownika
Megaera
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek (Przybysz)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megaera »

Kobieta bez aury odjechała szybko na swoim koniu i przestała niepokoić Megaerę, która w spokoju skończyła jeść jabłko i zaczęła przygotowywać się do dalszej drogi. Sprawdziła wszystkie popręgi i upewniła się, że wszystkie jej torby są porządnie przywiązane. W międzyczasie zauważyła, że mężczyzna odchodzi i mówi coś do pozostałych kobiet. Sama wsiadła na swego wierzchowca i czule poklepała go po szyi.
- No to w drogę - mruknęła, ni to do siebie, ni to do zwierzęcia i uderzyła piętami o boki Meirwhen. Klacz ruszyła stępa i już po chwili Megaera znikła za zakrętem drogi. Okrążyła jezioro Cara i Doren i skierowała się w kierunku Fargoth.

Ciąg Dalszy: Megaera
-Gdzie idziesz?
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
Awatar użytkownika
Ivylor
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ivylor »

Ivylor nie spieszyła się szukając swojego konia. Podczas krótkiej przechadzki chciała zebrać myśli. Jednak gdy wierzchowiec pojawił się na któreś z kolei zawołanie, starała się kierować prosto w stronę grupy, wiedziała, że niezbyt rozsądnie byłoby teraz wałęsać się samotnie po lesie. Kiedy dotarła do miejsca, w którym się zatrzymali, zobaczyła znikającą już między drzewami Death i jakąś nieznajomą. Mocno zdziwił ją ten widok, więc bez słowa przyglądała się jak rudowłosa wsiada na konia i również odjeżdża. Otrzeźwił ją głos Shemhamforasha. Nie czuła się dobrze w tym miejscu, więc zgodziła się, że należy ruszać w dalszą drogę. W tej chwili żałowała, że nie potrafi się teleportować, bo pragnęła jak najszybciej znaleźć się w Fargoth. Albo gdziekolwiek indziej.
- A co z Death? Gdzie ona pojechała? I kim była ta kobieta? - siedząc już w siodle, zaczęła zadawać dręczące ją pytania. Chciała jak najszybciej stłumić to irytujące wrażenie, że coś ją ominęło.
Awatar użytkownika
Lyra
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lyra »

- Ta kobieta? Jakąś podróżniczką. Albo zbiegła siostrą cesarzowej z innego świata, jeśli wierzyć jej słowom - odpowiedziała z nieznacznym uśmieszkiem, wzruszając ramionami. Nieznajoma nie interesowała zbytnio Lyry, która uznała krótkie spotkanie z tamtą za nic nieznaczący przypadek. Nie zamierzała więc rozwijać tematu. - A Death poniósł koń - dodała, również nie siląc się na żadne komentarze do tego wydarzenia. Mimo to trochę martwiła się o dziewczynę i miała nadzieję, że nie przytrafi się jej nic złego.
Zaraz potem udała się po swego wierzchowca. Bez trudu go znalazła i szybko wróciła do towarzyszy. Ona również uważała, że najwyższy czas ruszać w dalszą drogę. Liczyła, że uda im się dotrzeć do Fargoth, nie wplątując się już w żadne niezwykłe wydarzenia, których nadmiar w ostatnim czasie zaczynał ją męczyć. Ruszyła więc powoli w stronę miasta.
Wkrótce powinni pozostawić las otaczający trzy jeziora za sobą i wydostać się na otwartą przestrzeń Równiny Drivii.
Avatar by quickreaver
Zablokowany

Wróć do „Jezioro Cara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości