Jezioro Cara[Nad jeziorem] Kły smoka

To właśnie władczynią tego jezioro według legendy miała zostać księżniczka Cara, najmłodsza z trzech sióstr. Wody tego jeziora mienią się zawsze kolorem czerni.
Awatar użytkownika
Calathal
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje: Wędrowiec , Łowca , Zwiadowca
Kontakt:

Post autor: Calathal »

To, że stojąca przed nim kobieta była smoczycą, nie sprawiało, że bał się jej. W ogóle nie obawiał się starcia z nią w ludzkiej formie, bo co z tego, że go powali i przygniecie, skoro i tak jej ciało ma słabe punkty umiejscowione w tym samym miejscu, co ciało człowieka lub elfa, więc wystarczy trafić w taki punkt, a jej ciało osłabnie na chwilę na tyle, że będzie można ją z siebie zrzucić i przejąć inicjatywę albo po prostu wstać i walczyć w taki sposób, a nie leżąc. O wiele więcej problemów byłoby z jej smoczą formą, bo ta była większa i bardziej niebezpieczna, bo w walce z nią można paść od jednego, dobrze wymierzonego ciosu. Poza tym, łuski pokrywające ciało smoka były bardzo wytrzymałe, dzięki temu zapewniając pradawnemu świetny pancerz, który wytrzyma praktycznie wszystko. Oczywiście, smoka da się dotkliwie zranić albo zabić, tylko trzeba wiedzieć jak, w końcu nie są to istoty nieśmiertelne.
        - Tego sam się domyśliłem — odparł, gdy pradawna powiedziała, że nie ma dobrego zdania na temat łowców i wyglądało na to, że odnosi się to do każdego łowcy, bez względu, czy jego terenem łowieckim są lasy, czy miejsca, w którym mogą ukrywać się smoki, bo dla niej wszyscy łowcy byli tacy sami.
        - Nie wiem, czy jest coś twardszego od smoczych łusek — powiedział po chwili. Było to prawdą, bo nie spotkał się z materiałem, który byłby bardziej wytrzymały niż łuski pokrywające ciało tych pradawnych stworzeń. Możliwe byłoby nawet to, że materiał taki po prostu nie istnieje, a patrząc na to, że zbroja ze smoczej łuski to marzenie każdego wojownika, stwierdzenie, że nie ma mocniejszego materiału, nie byłoby błędne.
        - W takim razie powinienem uważać na swoje uszy, nigdy nie wiadomo kiedy spotkam kogoś, kto będzie chciał mnie zabić i mi je uciąć — powiedział, dość poważnie w sumie, mimo że nigdy nie spotkał się z łowcą, który kolekcjonuje uszy elfów albo ogólnie różnych stworzeń.

        - Też tam kiedyś byłem — przyznał po chwili Calathal. Nie chciał mówić tego na głos, jednak wydawało mu się, że "kiedyś" wypowiedziane przez niego i to samo wypowiedziane przez smoczycę, to dwa inne okresy i jego "kiedyś" może trwać o wiele mniej niż to, o którym myślała Armita, gdy mówiła, że kiedyś była w Demarze.
        - Niedaleko... Wydaje mi się, że jeśli przejdziemy przez las, który mam za plecami i z niego wyjdziemy, powinniśmy od razu ujrzeć przed sobą mury tego miasta. Oczywiście nieco oddalone od linii drzew, jednak widoczne — odezwał się po niedługim czasie, który poświęcił na przypomnienie sobie mapy, a konkretniej fragmentu, na którym pokazany jest obszar, na którym się teraz znajduje.
        - Chcesz wyruszyć od razu? - zapytał. Siedział tu trochę czasu, zanim pradawna wylądowała na polanie, więc wydawało mu się, że jego organizm odpoczął.
Awatar użytkownika
Amrita
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Włóczęga , Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Amrita »

        Amrita uśmiechnęła się tylko, kiedy usłyszała słowa elfa. Cóż, taka odpowiedź mu powinna wystarczyć. Nie trzeba się długo rozwodzić nad myślą i jasnym stwierdzeniem, że smoczyca nie przepada za łowcami. A nawet ich nienawidzi, rzecz jasna. Nie cierpi. Lecz cóż, jaki smok lubi kogoś, kto z wielką chęcią urwałby mu łeb? No właśnie. Żaden. To chyba aż nadto oczywiste. Wiele prostych ludzi również nie ufa potworom, istotom nadnaturalnym, gdyż najzwyczajniej w świecie nie chcą stać się ofiarami paskudnego morderstwa. Wszystko można do tego porównać. Nienawiść do strachu.
        - Nie ma - stwierdziła szybko. - Chyba że jakieś magiczne bajery. Nie znam się… - powiedziała. Fakt, magia to jej ukochany przyjaciel, aczkolwiek preferowała używać jej jak najrzadziej. Ale jeśli w grę wchodziły zaczarowane przedmioty, smoczyca kojarzyła jeszcze mniej szczegółów z nimi związanych.
Uśmiechnęła się krzywo, jakby powstrzymywała śmiech, który po kilku sekundach i tak wydostał się z niej niespodziewanie. Parsknęła, kiedy ponownie spojrzała ukradkowo na elfa.
        - Wybacz - rzekła, łapiąc oddech. - Ale cóż… Śmiesznie wyglądałeś, mówiąc to. Jednakże dobra postawa! Pilnuj ich! - Nie, nie nabijała się z niego, po prostu być poważnym przy Amricie można tylko wtedy, gdy ona jest poważna.

        - Demara, to były cudne czasy… - Uśmiechnęła się pod nosem. - Aż dziw, że jeszcze ją pamiętam! - dodała, nieco bardziej rozkojarzona. - Czyli raczej niedaleko, jak widzę. - Spróbowała sobie przypomnieć dokładną mapę świata Alaranii. Teoretycznie powinna już co nieco pamiętać… Lecz w praktyce nigdy nie zwracała szczególnej uwagi na miejsca. Zwłaszcza podczas lotu.
        - Od razu! - Zaśmiała się dodatkowo. Cóż, o ile wcześniej podchodziła do mężczyzny jak pies do jeża, tak teraz wprost emanowało od niej radością. Szybkim i dość lekkim (jak na smoka!) krokiem ruszyła we wskazanym kierunku. Odwróciła się jeszcze jednak szybko do elfa, szczerząc mordkę.
- A może nieznajomy mi Calathal opowie coś o sobie, coby nie był nieznajomym? - zapytała ze śmiechem, próbując nawiązać jakąś ciekawszą konwersację.
Awatar użytkownika
Calathal
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje: Wędrowiec , Łowca , Zwiadowca
Kontakt:

Post autor: Calathal »

Ta kobieta zachowywała się nieco dziwnie, przynajmniej tak sobie powiedział w myślach. Na początku była do niego nastawiona dość nieufnie, a nawet mogłaby go zabić, gdy próbowała wyciągnąć z niego informacje, przystawiając sztylet do gardła, a później śmieje się i uśmiecha jakby to, co stało się wcześniej, nie miało żadnego znaczenia. Oczywiście, ważnym było też to, że na początku wzięła go za jakiegoś łowcę, których to nie darzyła sympatią. Amrita wydawała się świadoma tego, że jest wiele rodzajów łowców, a ona najpewniej miała styczność tylko z tymi, którzy okazywali się na tyle odważni, że zaczęli polować na smoki. W dodatku, musiała spotkać się z nimi przynajmniej kilka razy i walczyć o swoje życie, całkiem możliwym było też to, że grupka tych osobników goniła ją aktualnie albo niedawno. Białowłosy elf nie miał zamiaru o to wypytywać, bo już wcześniej domyślił się, że ten temat jest drażliwy dla pradawnej, z którą będzie podróżował do Demary.

Nie przerywał jej, gdy wspomniała o Demarze i o tym, że był to cudne czasy, bo wyglądało na to, że smoczycy zebrało się na dłuższe wspomnienia tamtych dni. Calathal nie miał też zamiaru pytać o to, jak dawno były te "cudne czasy". Wiedział, że smoki to długowieczna rasa, elfy zresztą też potrafiły żyć długo, więc stojąca obok niego kobieta mogłaby mieć setki lat na karku, a i tak wciąż wyglądałaby na dojrzałą kobietę, której ciało w ogóle nie zdradzałoby rzeczywistego wieku. Zresztą, takie rzeczy nie działy się wyłącznie u smoków, bo przecież w Alaranii żyło wiele ras, których ciało starzeje się do pewnego momentu, a później niemalże zatrzymuje się na tym momencie, jednak naprawdę jest tak, że starzeje się nadal, jedynie robi to bardzo wolno. On sam miał nieco ponad dwieście lat, a na pewno na tyle nie wyglądał.
        - To ruszajmy — odparł. Po chwili szli już w stronę miasta, o którym wcześniej wspomniał. Na początku Amrita prowadziła, jednak Cal szybko zrównał się z nią, gdy tylko droga na to pozwoliła.
        - Ehh... Nie przepadam za opowiadaniem o sobie... ale spróbuję — powiedział po chwili, westchnął także, jednak zrobił to cicho. Naprawdę nie lubił mówić o sobie. Przez chwilę nie odzywał się, co oznaczało, że zastanawia się nad tym, co może powiedzieć, a czego nie powinien.
        - Jak widzisz, jestem elfem, konkretniej mówiąc lodowym elfem, czego zresztą można domyślić się po moim wyglądzie. Rodzice nauczyli mnie wszystkiego, co sami potrafili, a łuk, który noszę przy sobie jest w mojej rodzinie od kilku pokoleń. Urodziłem się w jednej z wiosek na terenie Dalekiej Północy. Naprawdę dobrze strzelam z łuku, poza tym potrafię się też obronić w walce w zwarciu, o czym już chyba miałaś okazję się przekonać — tutaj zrobił przerwę i uśmiechnął się nieco złośliwie, tym samym przypominając o wcześniejszych wydarzeniach.
        - Hmm... Jestem poszukiwaczem przygód, a powodem, dla którego nie zostałem w miejscu, w którym się urodziłem była zaraza, który zabiła niemalże wszystkich jej mieszkańców. Możliwe, że jako jedyny przeżyłem, jednak do tej pory nie mam pewności. Wiesz... zawsze chciałem być poszukiwaczem przygód, który cały czas podróżuje po świecie, trafia w różne miejsca, spotyka różnych ludzi i tak dalej... Takie życie podobało mi się bardziej o pozostania w wiosce i przejęcia profesji myśliwego po moim ojcu — dokończył. Podał jej kilka informacji o sobie, jednak, gdy przestał mówić, spojrzał na nią pytającym wzrokiem. Oznaczało to tyle, że jeśli ma jakieś pytania to teraz może je zadać.
        - Może teraz ty opowiesz mi o sobie? — zaproponował. Coś za coś, ona usłyszała kilka informacji na jego temat, więc teraz chciałby, żeby ona się zrewanżowała.
Awatar użytkownika
Amrita
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Włóczęga , Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Amrita »

        Amrita nie mogła przestać się uśmiechać, choć w większości musiała po prostu pamiętać, by utrzymać taką postawę. Nie chciała przecież odstraszyć od siebie nikogo… Ale czy na pewno? Jeszcze kilka chwil temu była pewna, że ma do czynienia z łowcą. A teraz podążała z nim do większego miasta. Proszę, co za ciekawy obrót akcji. Smoczyca jednak miała w tym swój mały cel. Musi kogoś odnaleźć. Starszego smoka, który nie będzie wił się i parł do walki jak potrzaskany, gdyż tylko takich dotychczas spotykała, a mądrze pomoże jej opanować swoją impulsywną naturę oraz ukryje kobietę. A większość siedziała w miastach. I w górach, ale tam już nie wróci w najbliższym czasie.

        Skocznym krokiem podążała z elfem do Demary, nucąc pod nosem starą piosenkę dla dzieci i wsłuchując się w to, co ma do powiedzenia Calathal.
        - Z tego, co widzę, nikt nie lubi mówić o sobie albo po prostu ja na takich trafiam… Nie wiem. Ale dlaczego nie lubisz? - zapytała. Włączyła jej się gadanina, także teraz głównie bardzo rozmowna osoba by z nią wytrzymała. Amrita mogła się uczepić choćby jednego słowa w całym zdaniu, by potem rozwijać temat na tyle, dopóty nie zadowoli jej ostateczna odpowiedź. Wpatrywała się w elfa w oczekiwaniu na odpowiedź, jednocześnie kątem oka uważając, gdzie stawia nogę, bowiem las bywa zdradziecki. Nie mówiąc już o tym, że smoczyca paraduje na bosaka.
        - Na Dalekiej Północy żyją wszystkie lodowe elfy, czy tylko ty się tam tak urodziłeś? Bo z tego, co wiem, wiele z elfów często się miesza… Czy coś takiego - oznajmiła, próbując sobie przypomnieć stare księgi, jakie czytała za młodu. A kiedy to było, pozostanie owiane słodką tajemnicą. - Zapomniałeś dodać, żeś skromny - zaśmiała się. - Dobrze, dobrze, mów dalej. - Całą drogę smoczyca próbowała być w miarę przyjaźnie nastawiona, byleby teraz rozwiać wcześniejszą awanturę, którą zarzuciła Calathalowi. Ups.
        - Zaraza? - powtórzyła. - Współczuję… Twoi rodzice też nie żyją? Znaczy… Wybacz, to chyba logiczne… Składam wyrazy współczucia. - Lekko schyliła głowę, splatając ręce na przodzie, jak to sama nauczyła się za czasów dzieciństwa w swojej małej wiosce. Wyglądała, jakby cicho się modliła. Chociaż w jej głosie brzmiała nutka smutku, była ona po prostu sztucznie wyćwiczona przez wiele lat. Amrita widziała śmierć niemal setki ludzi, co nieco znieczuliło ją na wieść, że ktoś ponownie umarł.
        - W pełni się zgadzam. Nie wiem, jak inni mogą usiedzieć w jednym miejscu przez całe życie. Zwłaszcza, że żywot niektórych jest wyjątkowo krótki… - powiedziała, nim elf zadał swoje pytanie. - Opowiem. Jestem Amrita O’Hara i jestem groźnym smokiem. - Wyszczerzyła ząbki i zrobiła pauzę, jakby to niby miało być wszystko, co ma do powiedzenia na swój temat. - Podróżuję od… Zawsze. Odkąd tylko sięgam pamięcią. Nie jestem poszukiwaczką przygód, nie pasjonuję się niczym konkretnym. Lubię dobrą zabawę, stąd kocham festyny! - Aż zaklaskała na wspomnienie takich przyjęć. - I, co ciekawe dla ciebie, ludzie i inne stworzenia mylą mnie z elfami, póki się nie przemienię. Lub nie po siłuję z nimi na rękę. - Odsłoniła niesforny kosmyk włosów, ukazując tym lekko szpiczaste uszy. Taką formę ludzką obrała sobie już dawno. Dzięki temu mogła mylić innych i ukrywać się w wioskach.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Pogrążeni w rozmowie, podróżowali spokojnie przez las, nie niepokojeni przez nikogo. Prowadząc luźną konwersację na zmianę testowali własne nieufności względem tej drugiej osoby decydując się na zdradzenie jej o sobie kolejnej rzeczy lub też przemilczeniem jej. Podróż nie zajęła im długo, jednak słońce mimo wszystko zmieniło swoje położenie, znajdując się teraz nad nimi i przebijając z mocą przez korony drzew. Im dalej szli, tym więcej promieni wdzierało się do środka, gdyż szlak poszerzał się, a drzewa rozrzedzały, zaczynając tworzyć coś na kształt pełnoprawnego traktu prowadzącego do miasta. Elf prowadził ich sprawnie i już po kolejnym łuku ich oczom ukazały się w oddali mury Demary. Oboje zatrzymali się, wymieniając jeszcze ostatnie słowa, lecz rozstanie nie należało do zażytych, gdyż nie znali się oni zbyt dobrze. Elf odczekał jeszcze kilka chwil, odprowadzając dziewczynę wzrokiem, po czym odwrócił się i ruszył we własnym kierunku. Nie mógł być więc pewien, czy pradawna dotarła do bram miasta czy też nie.
Zablokowany

Wróć do „Jezioro Cara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości