Jezioro Cara[Przybrzeżny fort] W poszukiwaniu odpowiedzi

To właśnie władczynią tego jezioro według legendy miała zostać księżniczka Cara, najmłodsza z trzech sióstr. Wody tego jeziora mienią się zawsze kolorem czerni.
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

[Przybrzeżny fort] W poszukiwaniu odpowiedzi

Post autor: Merithur »

        Kiedy brama została otwarta, Leinard pociągnął swoich towarzyszy do przodu. Natychmiast pojawił się przed nimi kolejny strażnik.
        -Dowódca przykazał, iżbym wiódł was do lochów-powiedział. -Znajdzie się tam miejsce dla jeszcze jednego odmieńca, a i kat się uraduje. Nudzi się ostatnio, biedaczyna. No, ale lepiej już dyrdajmy, bo chłopaki jeszcze sami opróżnią ten antałek przepalanki!
        Strażnik poprowadził ich przez fort. Była to stara budowla, co widać było po stylu jej budowania i samym budulcu-szary kamień w wielu miejscach był spękany i zmurszały. Gdzieniegdzie widniały ślady postępującej odnowy-w większości była to byle jaka ciesiołka albo baraki, które ciągnęły się po obu stronach drogi prowadzącej spod bramy do głównego placu fortu. Merithur nie przypominał sobie, żeby stały tu podczas jego ostatniego pobytu w tym miejscu, co mogło oznaczać tylko jedno. Załoga fortu znacznie się zwiększyła.
        Po chwili dotarli do centrum budowli-kwadratowego placu przed fortyfikacjami, budowanymi na podobieństwo zamku, choć adekwatnie mniejszymi. Po placu przechadzało się całkiem sporo ludzi w czarnych ubraniach. Przewodnik poprowadził Leinarda wraz z jego więźniami na lewo, w stronę koszar. Obeszli budynek drogą pod murem i dotarli do tylnej ściany fortyfikacji. Znajdowały się w niej żelazne drzwi, które strażnik otworzył.
        -To tutaj-zwrócił się do Leinarda. -Prościutko, tymi schodami w dół. Ja już wrócę sobie do kompanii, ufam, że sobie poradzicie, bo muszę jeszcze zawiadomić przełożonych o waszym przybyciu.
        Strażnik odwrócił się i zebrał się do odejścia.
        -Łap go-syknął Merithur do Leinarda. -Jeśli opisze im mój wygląd, ktoś będzie się chciał mną zając od razu, a wtedy nas odkryją. Daj mi sztylet i goń go, zanim wyjdzie na plac.
        Człowiek odłożył na ziemię ostrze i bezgłośnie pobiegł za oddalającym się strażnikiem. Elf w tym czasie podniósł z ziemi broń i włożył ją w dłonie Ellcory.
        -Przetnij mi więzy, szybko!-poprosił. -Trzeba zabezpieczyć okolicę.
-(...) Kto jest najlepszym szermierzem na świecie?
-Nie mam pojęcia.
-Nigdy nie znałeś takiego?
-Znałem wielu, którzy się za takich uważali.
-Ha! Kim byli? Jak się nazywali? Co potrafili?
-Wolnego, wolnego, dziewczyno. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Czy to takie ważne?
-Pewnie, że ważne. Chciałabym wiedzieć... kim są tacy szermierze. I gdzie tacy są.
-Gdzie są, to ja wiem.
-Ha! Więc gdzie?
-Na cmentarzach.

A. Sapkowski-,,Krew elfów".
Awatar użytkownika
Leinard
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Leinard »

        Leinard od wykonał prawie niezauważalny gest ręką. Strażnik oddalający się stanął, po czym padł na ziemię, człowiek zaś odwrócił się do elfa. Spojrzawszy w jego oczy, uśmiechnął się i powiedział szyderczo.
        - O nie! Naprawdę nie wiedziałem co robić! Gdybyś tylko objaśnił nam plan wcześniej..., a czekaj objaśniłeś.... Więc skąd miałem wiedzieć co zrobić?!
Mężczyzna spojrzał jeszcze raz w stronę trupa i od razu spoważniał.
         - Trzeba będzie gdzieś go schować. Czy wiecie jak cholernie trudno kontrolować tę moc? - powiedział półgłosem, jakby do siebie.
Nic nie było. To dopiero nadchodzi!
Awatar użytkownika
Ellcora
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Zielarz , Szaman , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Ellcora »

        Czarownica szybkim ruchem wykonała polecenie Merithura. W jej głowie kołatało teraz tysiące niepotrzebnych myśli. Chciała wyartykułować z siebie jakiś dźwięk, ale strach sparaliżował jej aparat mowy. Tak naprawdę, nie wiedziała, dokąd zaprowadzi ją znajomość z mężczyznami. Nie chciała ucierpieć przez ich plan. Nie ufała im do końca, ale to nie dlatego, że uważała ich za złych. Po prostu znała ich stanowczo za krótko, by bez mrugnięcia okiem wykonywać ich rozkazy. Brała pod uwagę głównie swoje dobro oraz rozsądek. Zależało jej na zachowaniu przede wszystkim bezpieczeństwa. Nie podobało jej się to, że na wprost nich wiecznie wyrastał jakiś strażnik. Zdawała sobie sprawę, że gdyby nie przebranie, ich misja zakończyłaby się rychłym fiaskiem. Podejrzewała, że to, co za niedługo ich spotka będzie wymagało od niej niemałej odwagi oraz ogromnej siły psychicznej.

        W skrycie podziwiała Leinarda za to, że nie zawaha się przed niczym, by chronić zarówno ją, Merithura, jak i samego siebie. Odwróciła głowę z niesmakiem, gdy z ciała strażnika trysnęła krew.

        Rozejrzała się. Nie dostrzegła niczego, co mogłoby stanowić dla nich zagrożenie, mimo to, czegoś się bała. Wykorzystując swój doskonały wzrok, ponowiła czynność. Tym razem, zwróciła uwagę na niepozorne zarośla. Ktoś lub coś kryło się za nimi.

        - Słuchajcie! - krzyknęła, by zwrócić na siebie uwagę. - Jesteśmy obserwowani- dodała szeptem. - Jesteśmy obserwowani, ale jeszcze nie wiem, przez kogo...
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        -Obserwowani?-powtórzył. -Tak, też to czuję. Co jest dość dziwne, zważywszy na to, że w pobliżu nie ma nikogo prócz nas. Lepiej wejdźmy już do środka. Nic na to nie poradzimy, a nie chcę oberwać bełtem w plecy. Sztylet zatrzymaj, może ci się jeszcze przydać.
        Elf ruszył przodem, po wąskich schodach prowadzących do lochu. Już po kilku krokach zorientował się, że coś jest nie tak.
        Wszystkie pochodnie wzdłuż schodów były zgaszone, unosił z nich gęsty, czarny dym. Przez to nieomal potknąłby się o trupa, który leżał przy ścianie. Zebrała się pod nim spora kałuża krwi, jej strumyczek ściekał w dół po kolejnych stopniach.
        Elf przyjrzał się ciału. Widać było na nim ślad precyzyjnego ciosu pod ucho, który zrzucił płaski hełm, leżący kilka stopni dalej. Cięcie z całą pewnością zadane było mieczem.
        -Ktokolwiek to zrobił, zna się na rzeczy-stwierdził Merithur. -Musiał też mieć spore umiejętności, skoro zdołał zadać tak dokładny cios na wąskich schodach. Pytanie tylko-czy był to ktoś nam sprzyjający, neutralny, czy może w ich szeregach doszło do rozłamu?
        Elf minął trupa i zszedł niżej, trzymając dłoń na rękojeści sztyletu. Jak się okazało, niepotrzebnie.
        Na ścianach wąskiego korytarza, w którym się znalazł, płonęło kilka pochodni. Dzięki refleksowi światła jednej z nich na ostrzu krótkiego miecza Merithur zobaczył kolejnego trupa, wciśniętego w kąt tuż obok schodów. Przy tym nie było wiele śladów krwi-mimo długiego cięcia na piersi podłoga była niemal czysta, rana też nie krwawiła, choć wyglądała na świeżą. Elf poszedł dalej, zajrzał do pomieszczenia pełniącego funkcję stróżówki.
        To, co się tu rozegrało, można było nazwać tylko rzezią. Pod ścianami leżało kilkanaście ciał, okrutnie pociętych, w większości rozczłonkowanych. Mimo tych obrażeń z żadnego trupa nie wypływała krew. Wyglądało to tak, jakby wszyscy zostali jej pozbawieni. Całej.
        -Wiele w życiu widziałem, ale nigdy nie spotkałem się z czymś takim-powiedział powoli Merithur. -Kto mógłby być na tak okrutny, a jednocześnie tak potężny, by rozerwać ludzi na strzępy?
-(...) Kto jest najlepszym szermierzem na świecie?
-Nie mam pojęcia.
-Nigdy nie znałeś takiego?
-Znałem wielu, którzy się za takich uważali.
-Ha! Kim byli? Jak się nazywali? Co potrafili?
-Wolnego, wolnego, dziewczyno. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Czy to takie ważne?
-Pewnie, że ważne. Chciałabym wiedzieć... kim są tacy szermierze. I gdzie tacy są.
-Gdzie są, to ja wiem.
-Ha! Więc gdzie?
-Na cmentarzach.

A. Sapkowski-,,Krew elfów".
Awatar użytkownika
Leinard
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Leinard »

        Leinard zdjął przebranie, oddał wyposażenie elfa i przeskanował okolicę.
        - Merithurze, o to że dostaniesz bełtem nie musisz się martwić. To co nas obserwuje nie potrafi strzelać, zaś jest dość silne magicznie. Nie na wrogich zamiarów, ale masz rację, winniśmy iść. - powiedział człek.
Gdy weszli, zaniepokoiła go złowroga cisza panująca w tym miejscu. Ruszył za elfem. Zauważył ciało leżące na schodach i usłyszał komentarz Merithura co do sprawcy zabójstwa. Zszedł na dół. Znalazł się w wąskim korytarzu. Spojrzał w stronę w którą obrócił głowę elf.
         Bardzo dziwne - pomyślał i szedł dalej.
Przed drzwi na końcu korytarza dostali się do stróżówki. Było pełno ciał, które mimo ciężkich ran nie krwawiły. Podszedł do jednego z nich, złapał za nadgarstek i skupił się na nim.
        - Tak jak myślałem całkowicie pozbawieni krwi, choć ich ciała nie uległy większemu zniszczeniu, mają także dziwnie ugryzienia w okolicach największych naczyń krwionośnych - powiedział, podszedł do elfa i złapał go za ramię. - Mylisz się Merithurze, widziałeś. Przypomnij sobie porażkę pod Reene. Walczyliśmy przeciw buntownikom. Poległo tedy wielu dzielnych żołnierzy - w oczach Leinarda widać było smutek. - W drugim dniu bitwy dostaliśmy rozkaz jak najszybszego odwrotu. Cztery oddziały straży tylnej zostały w miejscu bitwy, do czasu wycofania się reszty wojsk, w tym my. Nocą tego samego dnia rozpętało się piekło. Ludzie i elfy z naszej armii ginęli w niewyjaśniony sposób, mianowicie ich cała były pozbawione krwi. Pamiętasz? Wszyscy z pośród innych oddziałów zginęli. Jedynie...- dalszą rozmowę przerwał upadek Ellcory, która wyraźnie zaciekawiona opowieścią oparła się o drzwi. Spadły ze zniszczonych zawiasów i otwarły przejście ku celom.
Merithur podbiegł do kobiety i pomógł jej wstać, zaś Leinard wszedł do pomieszczenia i rozglądnął się.
        - Tu jest nawet gorzej - powiedział. - Wszyscy więźniowie zostali zabici w pen sam sposób. - Leinard, który do tej pory zachowywał spokój, przestraszył się. - Merithurze! Nie powinniśmy tu wchodzić. Jedyne stworzenie zdolne do czegoś takiego - spojrzał elfowi prosto w oczy - to wampir!
         ~ Powiało grozą ~ odezwał się głos w umyśle Leinarda
Nic nie było. To dopiero nadchodzi!
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Nagle z ciał zaczęła promieniować dziwne światło. Czerwone promienie zaczęły formować się w krąg na środku pomieszczenia. Podłoga wewnątrz niego zniknęła, zastąpiona przez eteryczną substancję. Ani Merithur, ani Leinard nie mieli pojęcia, czym ten krąg jest. Ellcora wręcz przeciwnie-rozpoznała symbole na krawędzi koła i wiedziała, że jest to potężne zaklęcie, wykorzystujące moc śmierci, od której gęsto było w tym pomieszczeniu. Podeszła bliżej i poczuła, że był to błąd.
        Promień, który wystrzelił nagle ze środka kręgu wciągnął kobietę do środka. Musiał być to teleport, gdyż Ellcora zniknęła bez śladu. Żaden z jej towarzyszy nie zdarzył przyjść jej z pomocą. W chwilę potem krąg zniknął tak nagle, jak się pojawił, a jedynym śladem jego obecności był proch, leżący w miejscu, gdzie wcześniej znajdowały się ciała.
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        Wampir. We wszystkich bajkach, baśniach czy podaniach ucieleśnienie zła. Obmierzły, naturze przeciwny twór, trup, który powstał z martwych. Niszczący życie, by przeżyć. Tak, Merithur pamiętał Renee. Chociaż chciałby zapomnieć.
        I wtedy elf zobaczył celę wypełnioną ciałami swoich pobratymców. Leżeli stłoczeni w ciasnym pomieszczeniu, okrutnie poranieni, ale bez śladu krwi w ciałach. Merithur poczuł, że coś w nim pęka. Nie wiedzieć kiedy w jego dłoni znalazł się miecz.
        -Zabiję tego skurwysyna-powiedział drżącym od wściekłości głosem. -Nie ważne, czy to wampir, człowiek czy ktokolwiek inny. Zabiję.
        Nagle z ciał zaczęła wypływać magia. Uformowała się w coś, czego elf nie znał i nie rozumiał, ale podświadomie czuł, że jest to niebezpieczne. Nie mylił się. Ellcora zniknęła, porwana przez magię, a on nie zdążył jej pomóc. Zostali sami.
        -Nie ma czasu do stracenia-powiedział do Leinarda. -Jeśli mamy mieć nadzieję na uratowanie Ellcory, musimy się spieszyć. Trzeba też pomścić moich braci. Tu nie będzie drugiego Renee, tym razem nie przegramy. Nie możemy.
        Nie patrząc na trupy, Merithur udał się do wyjścia po przeciwnej stronie lochu.
-(...) Kto jest najlepszym szermierzem na świecie?
-Nie mam pojęcia.
-Nigdy nie znałeś takiego?
-Znałem wielu, którzy się za takich uważali.
-Ha! Kim byli? Jak się nazywali? Co potrafili?
-Wolnego, wolnego, dziewczyno. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Czy to takie ważne?
-Pewnie, że ważne. Chciałabym wiedzieć... kim są tacy szermierze. I gdzie tacy są.
-Gdzie są, to ja wiem.
-Ha! Więc gdzie?
-Na cmentarzach.

A. Sapkowski-,,Krew elfów".
Awatar użytkownika
Leinard
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Leinard »

        Nim Leinard zareagował głos z jego umysłu zniknął.
        - Merithurze, coś nie daje mi spokoju... - nie zdążył dokończyć, przerwało mu pojawienie się dziwnej energii, która uformowała portal gdzie ciała zmarłych wpadły pociągając za sobą Ellcorę.
        - Co, u licha, się stało? - spojrzał na elfa ze zdziwieniem. - Nieważne, ruszajmy. Czuję, że to coś pojawi się Tu ponownie. Nie marnujmy czasu.
         Leinard wymówił słowa modlitwy i w ciszy podążył za Merithurem.
Nic nie było. To dopiero nadchodzi!
Awatar użytkownika
Falechion
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Falechion »

Falechion nie pamiętał wiele. Ledwie prześwitywało mu przez pamięć to jak opuścił warownię Nadan-Ther. Nie wiedział przez ile tak się błąkał. Pamiętał las i to jak kogoś spotkał... chyba go pojmali... Potem pustka. Stracił poczucie czasu, nie wiedział gdzie się znajduje, jak tu trafił i ile tu przebywa. Powoli odzyskiwał świadomość.

Był w jakimś ciemnym i wilgotnym miejscu. Śmierdziało stęchlizną. Rozejrzał się wokół. Nie było tu żadnych okien, a jedyne źródło świata - prawdopodobnie pochodnia - wpadało przez kraty... Mrok nie był dla niego problemem. W kompletnych ciemnościach widział tak samo jak za dnia, ale ten odór był nie do zniesienia.
- Co jest do cholery ? Jestem w lochu ? - pomyślał. Dopiero teraz zauważył, że w rogu celi kulą się jakieś dwie osoby... elfy. Wstał i podszedł do nich. Nie jadł od kilku dni, więc był osłabiony. Zachwiał się i upadł. Podniósł się i chwiejnym krokiem podszedł do tej dwójki. Tulili się do siebie, byli bardzo brudni. Ubrani byli w strzępy ubrań. Wychudzeni, z śladami tortur na ciele. Mieli zamknięte oczy... nie emanowali żadną aurą... nie żyli...

Falechion był przyzwyczajony do cierpienia, ale ten widok i tak nim wstrząsnął. Zacisnął zęby.
- Co tu się dzieje ? - Zdając sobie sprawę ze swojej sytuacji od razu oprzytomniał. Podszedł do kraty i zacisnął dłonie na szczeblach. I wtedy to zobaczył. Jakieś wyładowanie magiczne zupełnie niedaleko.
- Magia energii... - mruknął. To nie była jego myśl, lecz już przywykł do tego, że czasem pojawiają mu się odpowiedzi na pytania, których teoretycznie nie powinien znać.
- Hej, jest tu kto ?! - Zawołał w nadziei że ktoś go usłyszy, no i oczywiście że będzie mu przychylny. Tu ktoś był i to mogła być jedyna szansa na jego uwolnienie.
Ostatnio edytowane przez Falechion 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood... for the promise of power.
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        Merithur zatrzymał się raptownie, gdy tylko usłyszał wołanie. Głos dochodził z szerokiego korytarza, dobrze znanego elfowi. Tamtędy właśnie prowadzono go na tortury. Tam też znajdowały się cele dla ważniejszych więźniów. Nie zastanawiając się długo, Merithur ruszył w tamtą stronę. Miecz cały czas trzymał w pogotowiu.
        Cela, z której dobiegał głos, również była elfowi dobrze znana. Znajdowała się tuż obok mordowni, w której nie było dnia, by kogoś nie zabito lub dręczono. Krew obficie spływała po jej podłodze, podchodząc pod sąsiednią celę i przeciekając przez ściany. Merithur dobrze to pamiętał. Kiedy przez kilka dni nie dano mu wody, był zmuszony ją wypić.
        Szybko podszedł pod drzwi, zza których wcześniej dobiegał głos. Jak wiedział, wisiały one na zawiasach. Była to dodatkowa tortura dla więźniów-ktoś silny mógł je unieść i uciec. Ale dla tych, którzy trafiali do tej celi, była to próżna nadzieja. Zazwyczaj byli już oni tylko worem połamanych kości. Elf szybko uniósł ciężkie drzwi i rzucił obok. Na powitanie przyłożył miecz do gardła znajdującej się w środku istoty.
        -Dlaczego tu jesteś?-zapytał Merithur. -Wyglądasz na elfa, ale raczej nim nie jesteś. Inaczej byłbyś martwi, jak wszyscy inni. Dlaczego więc cię uwięziono?
        Elf spostrzegł, że więzień ledwo trzyma się na nogach.
        -Leinardzie, możesz go trochę wzmocnić?-zapytał. -Musi odpowiedzieć na moje pytania, a później zdecydujemy, co z nim zrobić.
-(...) Kto jest najlepszym szermierzem na świecie?
-Nie mam pojęcia.
-Nigdy nie znałeś takiego?
-Znałem wielu, którzy się za takich uważali.
-Ha! Kim byli? Jak się nazywali? Co potrafili?
-Wolnego, wolnego, dziewczyno. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Czy to takie ważne?
-Pewnie, że ważne. Chciałabym wiedzieć... kim są tacy szermierze. I gdzie tacy są.
-Gdzie są, to ja wiem.
-Ha! Więc gdzie?
-Na cmentarzach.

A. Sapkowski-,,Krew elfów".
Awatar użytkownika
Leinard
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Leinard »

        Leinard kiwnął głową na znak zgody i zachowując wszelkie środki bezpieczeństwa - wszak znajdowali się w domu wampira - podszedł do więźnia, który w tym momencie upadł na kolana, wyciągnął dłoń nad jego głowę i zaczął wysyłać energię.
         - Merithurze ten mężczyzna nazywa się Falechion i kiedyś był elfem - powiedział. - Jego ciało nie jest w żaden sposób uszkodzone, zaś energia którą mu przekazałem wystarczy by mógł normalnie funkcjonować, na razie jest oszołomiony.Nie powinno potrwać to długo. Niestety nie mogę, a dokładniej nie chcę czytać z jego umysłu. Nie jest to przyjemne doświadczenie, a i bez tego dowiemy się tego czego chcemy.
        Leinard rozglądnął się dookoła po czym na chwilę wyszedł. Nie minęła minuta, a mężczyzna był z powrotem trzymając w ręku stołek.
         - Pomóż mi go posadzić - zwrócił się do elfa. - Jeśli dalej będzie tak klęczał potrzebne będzie leczenie kolan, na co mówiąc szczerze nie mam ochoty.
Nic nie było. To dopiero nadchodzi!
Awatar użytkownika
Falechion
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Falechion »

Falechion usłyszał kroki zbliżające się w jego stronę. Po chwili ujrzał jak jakiś elf podchodzi do krat, wyważa je, i... wyciąga miecz w jego stronę i zaczyna zadawać pytania...
- No pięknie - pomyślał demon. - Najpierw więżą mnie w lochu, a teraz ratuje mnie jakiś wścibski elf... - No, ale cóż nieszczęścia chodzą parami... Jedna dobra rzecz, że przynajmniej nie wiedzą kim jest. Już miał odpowiedzieć, na te według niego bezsensowne pytania, gdy ten cały "elf-wybawiciel", mówi do kogoś coś o "wzmocnieniu". Dopiero teraz Falechion zauważył, że jest jeszcze ktoś trzeci. Jakiś człowiek-paniczek...
- Cholera... - zaklął w myślach. Że też ze wszystkich osobistości jakie mógł spotkać padło właśnie na nich. Człowiek podszedł do niego i Falechion poczuł jak przyjemne ciepło rozlewa mu się po całym ciele, odzyskiwał siły. Jednocześnie uświadomił sobie, że w tym samym momencie ten człeczyna buszuje mu po umyśle... Zdenerwowało go to. Jak ten nędzny śmiertelnik ważył się na coś takiego? Może i odzyskał sprawność ciała, ale duchowo był wycieńczony. Musiał więc cierpliwie czekać, aż ten skończy sondować mu umysł. Gdyby nie to, wbił by mu te swoje mentalne fale tak daleko świadomość, że by się nie pozbierał... Najgorsze było to, że dowiedzieli kim jest. Choć ten cały człowiek nie zapuścił się mu zbyt daleko w umysł, to jednak informacje, jakie posiadł, nie były wygodne dla demona.

- Jak już tu się spotkaliśmy, to może pomożemy sobie nawzajem... - rzekł Falechion prostując się dumnie. - Ja nie wiem, dlaczego oni mnie tu uwięzili, dlaczego jeszcze żyję, ale zdecydowanie chce się stąd wydostać... A razem mamy większe szanse.
All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood... for the promise of power.
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        -Wolałbym, żeby to on odpowiedział na pytania-powiedział Merithur. -Teraz nie jestem pewien, czy mogę mu zaufać. Tym bardziej, że wygląda mi na elfa, a nim nie jest. Demon, prawda? Bo na trupa mi jakoś nie wyglądasz, chociaż bardziej pasowałbyś do okoliczności. Pozwól, że się przedstawię, skoro znam już twoje imię. Jestem Merithur z Kryształowego Królestwa. Chociaż ci nie ufam, to wygląda na to, że jesteś wrogiem mojego wroga. A tacy są moimi przyjaciółmi.
        Elf zastanowił się chwilę nad obecną sytuacją. Nie wiedział dokładnie, na ile Leinard wzmocnił Falechiona, a ich czekało jeszcze trochę trudu. Najłatwiej i najbezpieczniej byłoby go tu zostawić, ale istniało spore prawdopodobieństwo, że wampir zgłodnieje i postanowi dokończyć dzieła w lochu.
        -Muszę ci coś wyjaśnić-odezwał się po chwili. -My stąd nie uciekamy, wręcz przeciwnie. Jeśli chcesz, możesz iść z nami, ale to narazi cię na spore niebezpieczeństwo. Możemy też zamknąć cię z powrotem, po uprzednim odebraniu ci części sił. Nie mogę pozwolić, byś włóczył się po tym forcie. Przedtem jednak powiedz-czy władasz magią? I uprzedzam-jeśli pójdziesz z nami, wystarczy jeden niewłaściwy ruch, a zginiesz. To nic osobistego, jedynie środki ostrożności. Mam nadzieję, że rozumiesz. Jeśli nie-to już twój problem. Wybór należy do ciebie.
-(...) Kto jest najlepszym szermierzem na świecie?
-Nie mam pojęcia.
-Nigdy nie znałeś takiego?
-Znałem wielu, którzy się za takich uważali.
-Ha! Kim byli? Jak się nazywali? Co potrafili?
-Wolnego, wolnego, dziewczyno. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Czy to takie ważne?
-Pewnie, że ważne. Chciałabym wiedzieć... kim są tacy szermierze. I gdzie tacy są.
-Gdzie są, to ja wiem.
-Ha! Więc gdzie?
-Na cmentarzach.

A. Sapkowski-,,Krew elfów".
Awatar użytkownika
Leinard
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Leinard »

        Leinard spojrzał na więźnia, później na Merithura i, korzystając ze swoich umiejętności wniknął w umysł elfa i przekazał mu mentalną wiadomość:
        ~ On włada magią. Demoniczną i chaosu. Nawiasem mówiąc - typową dla demonów. Pilnuj się, ja idę na korytarz.
        Mężczyzna opuścił pomieszczenie. Stał tam chwilę, gdy nagle poczuł tę samą energię, która zabrała Ellcorę. Mag który nią władał musiał być dość potężny. Leinard szybko wrócił do celi i poinformował o tym elfa.
Nic nie było. To dopiero nadchodzi!
Awatar użytkownika
Falechion
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Falechion »

Falechion natychmiast zobaczył więź mentalną miedzy tym elfem, a człowiekiem.
- Jak chcecie sobie porozmawiać, to śmiało... nie wstydźcie się. - Demon uśmiechnął się kpiąco. - Nie wiem, co wy sobie tam gadacie, ale nie podobają mi się zagrywki i tajemnice. - Demon potrafił dostrzegać magię, a ta silna, jaśniejąca błękitna linia świadczyła o tym, że ten człowieczyna wie, co robi. Trochę go to niepokoiło... na kogo on trafił. Spojrzał najpierw na Merithura, a później na Leinarda.
- Hmm... dość przeciętna... srebro i żelazo... jaśniejąca topazem... - Falechion uśmiechnął się. Srebro i żelazo znaczyło, że był po części magiem i wojownikiem... to już wiedział. Ciekawy był jednak topaz. Znaczyło to że w jego duszy jest chaos. Spodobało się to demonowi, to może być owocna współpraca. Szkoda, że mógł tylko dostrzegać barwy aur. Inne aspekty pozostawały dla niego niedostępne. Wiedział też, że włada magią życia, ale na dość niskim poziomie. Zaś ten drugi...

- Też przeciętna i znów ujrzał kolor żelaza i topazową poświatę. - W tym momencie prawie nie parsknął ze śmiechu, no to nieźle się dobrali... Może być ciekawie.
- Tak zgadza się... nazywam się Falechion i niegdyś byłem elfem... Teraz jestem... czymś innym... Co do magii, to by się coś znalazło. - Zrobił tajemniczą minę. Ta sytuacja zaczynała mu się coraz bardziej podobać.
Nagle demon poczuł się podobnie jak w Warowni, gdy spotkał się z swym bratem, jednak o znacznie mniejszym natężeniu. Jakby istota która wtedy chciała się z nim porozumieć, zrozumiała że wtedy obeszła się z nim niezbyt delikatnie, za ostro jak na jego umysł i teraz z mniejszą intensywnością dotknęła jego świadomości.
- Falechionie... wampir... uważaj... - Usłyszał znajomy, dudniący głos, który zdawał być się chórem wielu istot. Tym razem był jednak delikatny, tak że Falechion mógł go znieść. To świadczyło o potędze tej istoty. Umysł przemienionego był jak forteca. Mało kto zdołał się przez nią przebić, a ten uczynił to z łatwością, gdy demon był jeszcze w dobrej formie.

- Wampir? - Wyrwało się demonowi. Cóż niecodziennie jest się ostrzegany, przed wampirami, przez jakąś siłę. Ogromne zdziwienie wymalowane na jego twarzy powoli zamieniało się w bestialski uśmiech. Ten wyraz jego twarzy mógł zastanowić. W jednej chwili z przystojnego elfa, zmienił się z wyglądu w jakiegoś żądnego mordu psychopatę. Ale cóż... nie mógł się zemścić na swoim braciszku, który stał się wampirem, to wyżyje się na jego pobratymcu.
- Baaaardzo dobrze! To na co czekamy? Chodźmy! - Ten sadystyczny wyraz nie znikał z jego twarzy. Wręcz przeciwnie, z każdą chwilą stawał się coraz wydatniejszy.
Ostatnio edytowane przez Falechion 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood... for the promise of power.
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        - Masz wiele talentów jak widzę - powiedział Merithur do niedawnego więźnia. - Magia chaosu, demonów, potrafisz wyczuć mentalną więź... Nieźle, całkiem nieźle. Żeby było jednak jasne - gdyby przyszło ci do głowy jakoś nam zaszkodzić, bacz, że miecz można wyciągnąć bardzo szybko. A wtedy na niewiele zdają się zaklęcia.
        - Wampir? - odezwał się znów po chwili. - Pewnie tak, ale ciekawym, skąd ty to wiesz... - Spojrzał uważnie na demona. - Nieważne. Niemniej jednak muszę spytać - bili cię tu po głowie? To by tłumaczyło dlaczego chcesz się rzucać na wampira, nie bacząc na konsekwencje. Widziałeś kiedyś jakiegoś? Jeśli nawet nie, to możesz zobaczyć co zrobił z tymi tu biedakami. Całe lochy zawalone są ciałami elfów, zabitych przez jedną osobę. Tak wzmocniony wąpierz jest potężnym przeciwnikiem, nawet dla wielkiego mistrza sztuk magicznych. A gdybyś takim był, nie siedziałbyś tutaj. W dodatku nie masz broni. Jeśli mamy mieć szansę na przeżycie, do starcia musimy podejść rozważnie. Chyba, że chcesz pokazać nam jego styl walki, słabe punkty... I zginąć śmiercią bohatera. Wtedy nie krępuj się, droga wolna.
        Elf odsunął się nieco od drzwi, dając wolną drogę Falechionowi. Nagła zmiana w jego zachowaniu jednocześnie ciekawiła i niepokoiła Merithura. Może lepiej byłoby gdyby faktycznie teraz wyszedł?
-(...) Kto jest najlepszym szermierzem na świecie?
-Nie mam pojęcia.
-Nigdy nie znałeś takiego?
-Znałem wielu, którzy się za takich uważali.
-Ha! Kim byli? Jak się nazywali? Co potrafili?
-Wolnego, wolnego, dziewczyno. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Czy to takie ważne?
-Pewnie, że ważne. Chciałabym wiedzieć... kim są tacy szermierze. I gdzie tacy są.
-Gdzie są, to ja wiem.
-Ha! Więc gdzie?
-Na cmentarzach.

A. Sapkowski-,,Krew elfów".
Zablokowany

Wróć do „Jezioro Cara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości