Jezioro Sitrina[Jezioro] Spotkanie.

Jedno z trzech legendarnie zaklętych jezior, które swą nazę zawdzięcza księżniczce Sitrinie najstarszej córce króla Filipa, jest to największe z trzech jezior, a jego tafla zawsze mieni się kolorem złota.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey miała wszystko obmyślone, a przynajmniej tak jej się wydawało. Postanowiła, że nie pokaże się Piekielnemu, a Smoka mogła spokojnie pozostawić w towarzystwie tutejszej ludności, które zapewne była nim zachwycona. Anielica przechadzała się uliczkami miasta, ale musiała mieć zachowaną szczególną ostrożność. Ba, dzięki temu mogła pomóc paru osobom, nie tylko jeśli chodzi o kwestie duchowe, ale i służyła radą, a nawet starała się leczyć ludzi, jednak nie wzbudzając w nich strachu czy też nadmiernej ciekawości. Miejscowość nie była zbyt wielka, więc większość terenu została objęta specjalną ochroną, a raczej Careylissa postanowiła wykorzystać swoje anielskie zdolności, by mieć na oku więcej ludności niż zawsze. Nie było też niczego dziwnego w tym, że bardzo szybko zdobywała zaufanie i przychylność tutejszych mieszkańców, którzy na pewno wyczuwali dobroć, jaka biła od całej postaci Skrzydlatej.

W pewnym momencie coś było nie tak. Carey poczuła coś dziwnego, coś jakby jej duszę zaczął spowijać cień.
- Derashi.. – szepnęła do siebie i próbowała zlokalizować miejsce, w którym znajdował się teraz Łowca. Nie było to łatwe, choć znacznie gorzej poszłoby w większym mieście. Carey znalazła się w pobliżu karczmy, w której przebywał obecnie Derashi. Nie mogła ot tak wejść do środka i wyrzucić go, bo był od niej silniejszy, to nie podlegało dyskusji, a do tego dochodził fakt tego co jej obiecał. Nie mogła w tym momencie zareagować, ale czuła, że robi to do czego został stworzony. Anielica stała wpatrzona w drzwi karczmy, ale znajdowała się w takim miejscu, by Derashi nie odkrył jej obecności zbyt szybko. Musiała naprawić to co wyrabiał on… Ale w taki sposób by nie wpaść w jego ręce, choć na myśl o tym co mógłby zrobić, przez ciało dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz. Jeszcze tylko tego brakowało by wspominała noc, którą spędziła w jego ramionach. Minęło sporo czasu zanim Łowca wyszedł z przybytku, w który dokonywał czegoś, na co Carey godzić się nie mogła. Kiedy odszedł i zniknął z pola widzenia Anielicy, blondynka poszła ku drzwiom do karczmy, by wejść do środka. Wewnątrz pierwsze co poczuła to pozostałość po działaniach Łowcy. Serce ścisnęło jej się przez to co zobaczyła. Żaden śmiertelnik nie mógł czuć tego co czułą teraz. Nie mogła zwlekać… Jeżeli nie zrobi czegoś, dusze przepadną, a teraz ma jeszcze czas by uchronić je od potępienia. By nie wyglądać zbyt podejrzanie, dziewczyna zamówiła lampkę wina, wdała się w konwersację z barmanem, którego dusza przybierała czarną barwę. Anielica uwalniała dobro, wykorzystywała to co Anioły mają do dyspozycji, by tylko uchronić niewinne istnienie przed wiecznością potępienia. Wino smakowało jej, co było bardzo złym znakiem. Nie miała mocnej głowy, więc musiała uważać by nie wypić za dużo. Niebiańska magia otulała duszę barmana, przeganiając powoli ciemne widmo upadku. Najgorsze było to, że coś szło nie tak, coś tutaj nie pasowało jak trzeba, więc Carey odpuściła ostateczny cios, pozostawiając sporą cząstkę magii w duchu tego biednego mężczyzny, by potem zbawić jego duszę. Podeszła też do kolejnej ofiary Derashiego, ale tym razem poszło łatwiej. Magia zmiękczyła ciemność, a moc odkupienia sprawiła, że dusza została uwolniona. Carey czuła się zmęczona co sprawiło, że lampka wypitego wina, wytworzyła lekki szum w jej głowie. Skrzydlata musiała naprawiać to co psuł Derashi, dlatego wyszła z karczmy i próbowała odnaleźć kolejne ślady jego działalności.
Łowca nie próżnował, a piekielna nić jego uczynków wskazywała Anielicy drogę, by mogła nią podążać, by uchronić od upadku tych, których upatrzył sobie Derashi. Nie było to łatwe, bo moc tego mężczyzny była wielka, ale dziewczyna starała się robić tyle ile mogła, ale pewnym było to, że kiedy Derashi zorientuje się co za jego plecami wyczynia Anielica, może wydarzyć się bardzo wiele…Trop nagle urwał się, co trochę zaniepokoiło Skrzydlatą, ale to było do przewidzenia, zrobiła już bardzo dużo, a wymagało to nakładu sporej siły. Stała teraz pod murem jednego z budynków i patrzyła na Smoka, który naprawdę robił furorę w tym miejscu. Popisywał się, ale jak było widać, sprawiało to radość nie tylko jemu, ale i otaczającym go biesiadnikom. Anielica rozejrzała się i poprzez przemykający tłum, dostrzegła Łowcę, który póki co zdawał się robić sobie odpoczynek.

Tymczasem muzyka powoli rozbrzmiewała wśród wesołego tłumu, a ludzie zaczynali radośnie obchodzić święto.
- Jeszcze! – krzyczały małe dzieci, chcąc jeszcze popatrzeć na to co robi Smok. Niektórzy odważniejsi nawet podchodzili dotknąć jego łusek, ale nikt nie myślał o tym, by zrobić temu stworzeniu krzywdę.
Anielica śmiała się widząc tak uroczą scenę i cieszyła się z tego, że Smok mógł spędzić czas wśród ludzi, do których tak bardzo go ciągnęło.
Awatar użytkownika
Derashi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 101
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Derashi »

Czuł doskonale to, co wyczynia anielica za jego plecami. Chodził i zbierał dusze, a ona...ona przybywała za późno, tylko barmana jeszcze trzymał przy życiu i kupca, który wieczorem i tak skona, by przejść do Piekieł gnany swoją zachłannością. Bo tacy właśnie byli ludzie, parszywi i przekupni. Wystarczyło obiecać im to, czego pragnęli najbardziej i od razu szli za tobą, niczym pies na sznurku. To było zabawne. Jednakże anielica w swojej ludzkiej postaci chyba nie za bardzo była rozeznana w tym co robi. Magia dobra może i podziałałaby na żywe istoty, których dusza jeszcze trzyma się ciała, jednak te...zostały już pchnięte w otchłań i bez bezpośredniego kontaktu z aniołem raczej niewiele Carey zdołała zrobić i najwyraźniej nie zdawała sobie nawet z tego sprawy. Młoda i naiwna. Przemknęło przez myśli diabła, gdy tak stał oparty o mur z założonymi rękoma i patrzył na popisy swojego podopiecznego. Słońce powoli zachodziło, więc już niedługo zbierze swoje żniwa i choć magia anielicy najwyraźniej słaba, lecz rozprzestrzeniająca się, osłabła. Urwała się tak nagle, że diabeł, choć wyczulonego zmysłu magicznego w pierwszej chwili pomyślał, iż ta delikatna istotka po prostu przedobrzyła. Sama nie potrafiła wyleczyć własnego ciała, a co dopiero innych. Derashi odwrócił się, a jego lazurowe ślepia skierowały się wprost na Careylisse. Wyłapał jej osobę bez problemu, gdyż żadna istota tutaj, prócz niego i Darasmira nie posługiwała się magią. Twarz łowcy była bez wyrazu. Pozbawiona wszelkich emocji, jakby patrzył na obcą osobę. Po chwili ponownie odwrócił się i uśmiechnął pod nosem, wyszedł z wąskiego przejścia dokładnie w tłum ludzi. Tym razem jednak nie z zamiarem pozbierania dusz, teraz to naturalnie ich czyny osądzą te dusze. Derashi zrobił po prostu coś okrutnego, co na tym poziomie magii, jaki reprezentowała anielica po prostu nie była już w stanie odwrócić. Wszedł w krąg roześmianych dzieci z fałszywym uśmiechem na twarzy, po czym zaproponował im zabawę....w chowanego. Kładąc rękę na głowie każdego z pięciorga dzieci, naznaczył je swoją magią, a następnie zamknął oczy udając, że liczy. Gdy skończył, jedno po drugim, schowane dziecko padało martwe, bez życia, a ich duszyczki po prostu ulatywały....niewinne, nieskalane, lecz zakażone złą energią diabła. Ot, popis, którym Derashi chciał pokazać słodkiej Carey, że nie z nim te numery. Nawet gdyby teraz Carey rzuciła się w pogoń za duszami, by je ratować, nie zdołałaby ocalić wszystkich. A diabeł zadowolony z siebie, nie bacząc na nic, po prostu ruszył w kierunku karczmy, słońce już prawie zniknęło, czas zagarnąć kolejną duszę i lepiej, żeby anielicy nie przyszło do głowy go denerwować, gdyż jest w stanie uśmiercić całe to miasto, no może nie za jednym zamachem, aż taki dobry nie był. Ale troje dorosłych i pięcioro dzieci naraz...czemu by nie? Kilka nocy i całe to miasto padnie trupem. Tak czy owak diabeł nie sprawdzając nawet reakcji Carey, ruszył w umówione miejsce, na spotkanie z kolejną złą duszyczką, którą zamierzał skazać na wieczne potępienie. Tak, Derashi ruszył z powrotem do karczmy.
Awatar użytkownika
Darasmir
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 130
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darasmir »

Ludzie ginęli, matki traciły dzieci, a impreza się rozkręcała. Tłum stawał się coraz bardziej rozochocony aż zaczął traktować smoka jak lokalnego bohatera. A on zdecydowanie nie miał nic przeciwko temu. W końcu ktoś rzucił ciekawy pomysł na który wcześniej wpadł Darasmir gdy rozmawiał z aniołem i diabłem, nim poszli spać. Mianowicie chodziło o konkurs picia, na który samiec z entuzjazmem przystał. Z tłumu wyszła spora grupka rosłych mężczyzn. następnie każdemu rozdano wino. Smok wypił kolejną beczkę, a grupa mężczyzn podzieliła się nią po równo. Szybko większość z nich odpadła z rywalizacji, przy wtórze odgłosów wymiotowania. Reszta jeszcze trzymała się na nogach, lecz co trzeźwiejsi uczestnicy imprezy odciągnęli ich do domów, w obawie przed ich zdrowiem. Triumfujący smok ryknął głośno lecz zaraz przestał i spojrzał się tępo na ziemię. Spróbował zrobić krok do przodu, lecz zatoczył się a tłum w ostatniej chwili rozstąpił się
-O żesz kurw... -mruknął, czując skurcze w żołądku. Pochylił się, a z pyska wyleciały mu kawałki żubra, mocno już strawione i śmierdzące spalonym mięsem. Torsje trwały jeszcze chwilę, a gdy się skończyły, smok nieco bardziej trzeźwy, choć wciąż nawalony jak stodoła rozejrzał się po okolicy. Mimo swego stanu poczuł coś dziwnego. Poczuł magię. Spojrzał się w kierunku z którego dochodziła i ruszył tam pijanym slalomem. Kątem oka dostrzegł znajomą twarz... to Derashi! Samiec ruszył za nim, lecz nie mógł go dogonić z powodu tłumu i swojego stanu.
Ej!- krzyknął do niego w języku diabłów, lecz adresat nie usłyszał. W końcu wszedł do karczmy. Smok także tam doszedł i schylił łeb by zajrzeć przez okno.
-Ej Darshshshshi. C-cso ty tutaj rrrbiszsz? -zapytał się nawalony samiec- Czszarujeszsz? Zsnów robiszsz sswoje sztuczki?
Po tych słowach Darasmir tak się roześmiał że stracił równowagę i wyrżnął łbem o budynek zbijając dwie szyby i powodując wstrząsy od których zatrząsł się cały budynek. Smok zaskoczony bólem, przysiadł na ziemi rzucając głośne, bardzo wulgarne przekleństwo.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

To co działo się w miasteczku, zaczynało wymykać się spod kontroli, chociaż... Pytanie brzmi, czy to wszystko w ogóle było kontrolowane. Smok bawił się coraz lepiej, a co za tym szło, możliwość szkód rosła z każdą minutą. Carey przewróciła oczami, bo czuła się jakby była nianią dwójki niesfornych dzieci. A co do dzieci.. Derashi postanowił udowodnić dziewczynie, kto tutaj rozdaje karty, a sposób w jaki chciał tego dokonać, był piekielnie okrutny.
- O nie.. - dziewczyna rzuciła, kiedy zobaczyła, że Łowca postanowił "pobawić" się z dziećmi w jego zabawę. Anielica próbowała przedrzeć się przez tłum, ale nie zdążyła na czas i dzieci zachęcone zabawą w chowanego, czmychnęły do swoich kryjówek, by aby na pewno nie zostały tak łatwo znalezione.
Carey stała przerażona tym do czego posunął się Piekielny... Jak on mógł być tak podły? Chociaż.. Przecież z natury jest złem wcielonym. Oczy dziewczyny zaszkliły się, a dłonie zacisnęły w pięści... Jak mógł...
- Panie... - zamknęła oczy i posłała mentalną modlitwę wprost do rąk Najwyższego. Musiałą błagać o pomoc, nie dałaby rady sama uratować tych wszystkich, niewinnych duszyczek, które na pokaz zabrał Derashi. Anielica bezgłośnie modliła się o pomoc, co czasem przynosił pożądane efekty, ale wszystko zależało od wierności sługi, dobroci, czystości serca, a i tak nie zawsze Pan reagował, bo już miał gotowy plan i nic nie działo się bez przyczyny. Licząc na to, że ta modlitwa zostanie wysłuchana, a Najwyższy wyśle najlepsze anioły by mogły dotrzeć do dusz, Carey pobiegła do dziecka, które schowało się najbliżej i wykorzystując Odkupienie oraz magię jaką posiadała, robiła wszystko by odzyskać niewinną duszę i uratować tę istotkę. Odzewu od Pana nie było, co martwiło Anielicę, ale nie mogła od niego wymagać pomocy w każdym momencie, gdy coś szło nie tak...Potem udało się jej znaleźć jeszcze jedno dziecko i powtórzyć rytuał, choć wykorzystywanie tak wielu mocy mogło skończyć się dla Anielicy bardzo nieprzyjemnie, ale nie dbała o to... Musiała uratować tyle dzieci ile będzie w stanie. Rytuał został powtórzony jeszcze trzy razy, póki Carey ledwo stała na nogach i nie dała rady wykrzesać z siebie więcej. Wciąż na ocalenie czekały dusze paru dzieci, lecz Anielica nie była w stanie nic zrobić. Teraz wszystko było w rękach Pana, który pewnie wiedział, że dziewczyna zrobiła wszystko co mogła, a przed nią wiele trudnych zadań....

Smok i Derashi zniknęli jej z pola widzenia, właściwie nie skupiła się na tym gdzie mogli pójść. Zmęczona siedziała pod ścianą jednego z miejskich budynków, unikając ludzi i próbując nieco nabrać sił po wyczerpującym zadaniu. Anielica była smutna, po prostu... Nie potrafiła uratować wszystkich dzieci, a nie była pewna czy Pan przyjdzie jej z pomocą... Derashi robił co chciał, a ona nie miała serca by go zabić... W końcu przyjdzie moment, w którym cała sytuacja postawi ją przed wyborem, który będzie wymagał od niej decyzji... Trudnej decyzji...
Anielica siedziała tak jeszcze przez jakiś czas, choć wciąż byłą wykończona tym co robiła, postanowiła wstać i odszukać dwójkę towarzyszy. Gdyby teraz doszło do jakiejkolwiek walki, dziewczyna miałaby ogromne trudności by wyjść z tego cało. Idąc wśród tłumu, nie bardzo zwracała uwagę na to co dzieje wkoło niej, nie miała nawet siły myśleć, ale energia powoli powracała do jej ciała. Nie miała pojęcia gdzie szukać Piekielnego, ale w momencie kiedy usłyszała tłukące się szkło i dość nieprzyjemny hałas, od razu skierowała się w tamtą stronę.
- Darasmir! - krzyknęła do Smoka, który był wyjątkowo pijany i dosyć niestabilny...
- Coś ty narobił... - podeszła do siedzącego Pradawnego i zadarła głowę do góry by na niego spojrzeć.
- O raaaany, ale ty cuchniesz alkoholem... - Carey zmarszczyła lekko nos i pokręciła głową.
- Nie niszcz miasta.... - rozejrzała się wkoło i dostrzegła, że straże już się zbliżały, na czele z dowódcą, ale również i oni szybko pojęli co się dzieje.
- Zostałeś tutaj przyjęty, więc po prostu siedź i nic nie rób... - westchnęła. - Chociaż mnie mógłbyś pomóc, ale teraz to za późno. - powiedziała cicho i spojrzała na zbite szyby.
- Pięknie... Czuje się jak wasza matka.. Jak nie jeden coś psuje, to drugi... Choć w twoim przypadku szkody są do naprawienia od ręki...- skomentowała i spojrzała na Smoka.
- Zostań tutaj i siedź grzecznie. Musisz odrobinę wytrzeźwieć. - uśmiechnęła się do Pradawnego i postanowiła wejść do Karczmy, w której teraz przebywał Derashi.

Anielica otworzyła drzwi budynku i weszła do środka. Czuła się nieswojo... Wciąż nie odzyskała pełni sił, a kto wie co będzie musiała jeszcze zrobić. Gdyby sytuacja była zbyt wymagająca, Anielica podjęła decyzję co zrobi by nie zabijać Derashiego, ale uratować i miasto, i jego. Posunięcie ostateczne, ryzykowne, ale efekt musiał być taki, jaki powinien. Carey bała się, ale nie z minuty na minutę strach malał, a ona była pewna, że musi odkupić również własne winy.
Awatar użytkownika
Derashi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 101
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Derashi »

Do karczmy, gdy ustalona godzina wybiła wszedł kupiec, który przyszedł tu, by wzbogacić się kosztem naiwnego młodzieńca. Tak czy inaczej nie wiedział, z kim naprawdę ma do czynienia. Z kłamcą, który nie cofnie się przed niczym. Gdy opuszczał plac czuł doskonale, jak magia niebiańskiej istoty raz za razem ratuje duszy dzieci. Ale to nie było trudne, zwłaszcza, że ich duszyczki jeszcze nie były skażone same z siebie, więc tak jak Derashi się spodziewał, Careylissa pospieszyła na ratunek z powodzeniem. W zasadzie nie dbał o te dusze i nie obchodziło go to, czy faktycznie tafią do czyśćca, czy do Piekła. Tak czy inaczej wróciły do życia z tego, co wyczuwał po powracającej do niego złej energii. Ale wracając do człowieka, któremu obiecał bogactwo. Przywitał się z nim zapraszając, by usiadł naprzeciwko niego. Iluzoryczna skrzynka, w której stworzył równie sztuczne diamenty leżała po jego prawicy. Mężczyzna z zachłannością patrzył na dość sporą szkatułkę. Jednak póki co nic nie powiedział. Gdy zaś Derashi miał się już odezwać w tym momencie właśnie całą zabawę zepsuł smok. Diabeł przyłożył dłoń do skroni i chwile je pomasował. Był na to już za stary, a jego rezygnacja wręcz kipiała z niego. Po chwili westchnął, przejechał po wieczku palcem, tchnąc w iluzje wszystkie potrzebne właściwości, plus coś, dzięki czemu dusza tego człowieka zawiąże z nim pakt. Tak czy inaczej nie powiedział, że jest jego, acz diabeł podszedł do rozbitego okna i wyjrzał na smoka. Kawałki szkła pod jego butami zachrzęściło niezbyt przyjemnie, a ludzie w karczmie z dość dziwnym zakłopotaniem patrzyli na pijanego smoka. Łowca pokręcił z dezaprobatą głową po czym zauważył zbliżającego się dowódcę.
-Wiesz....próbowałem robić to, co zazwyczaj, ale jak widać, ty się opiłeś i zamiast się bawić, szkodzisz tylko tym ludziom. Patrz...zaraz Cie oddelegują za mury, boś pijany jak kłoda.
Oznajmił mu o dziwo nie takim tonem głosu, który mógł teraz być na miejscu, czyli złym, ale wręcz odwrotnym, nieco rozbawionym z zaistniałej sytuacji, ale i zmęczonym. Używanie tyle razy magii było wyczerpujące i nigdy, diabeł nie wykraczał poza dany limit. Kątem oka zauważył, jak człowiek zachłannie sięga po szkatułkę przez niego pozostawioną, a zła energia wtłacza się do niego. Pakt został zawiązany. Derashi uśmiechnął się pod nosem, widząc, jak człeczyna wieje szybciej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Zaraz potem łowca skierował wzrok na wejście, gdzie pojawiła się anielica. Skinął jej głową. Po czym spojrzał na smoka.
-Lepiej idź spać.
Westchnął, opierając się o framugę rozbitego okna, uważając na resztki szyby.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey rozejrzała się, bo to czego dokonał Smok, przyciągnęło tłumy gapiów, którzy zaalarmowani hałasem, postanowili zobaczyć co się dzieje. Anielica uśmiechnęła się przepraszająco do dowódcy straży, który minę miał dość niezadowoloną... W końcu machnął ręką do swoich strażników i zawrócił ich by poszli na miejsce głównych obrzędów.
Anielica westchnęła i spojrzała na zniszczenia jakich dokonał Smok, a potem popatrzyła na Derashiego, który miał nie lada zabawę z tym Smokiem. Ciekawe czy często miały miejsce tak zaskakujące momenty?
- Derashi ma rację, powinieneś iść spać, zanim miasto jeszcze stoi. - Anielica odezwała się ciepłym tonem głosu i lekko dotknęła łusek zupełnie pijanego Darasmira.
- Załatwiłeś się niesamowicie... - pokręciła głową, ale uśmiechała się do niego. Delikatnie próbowała wpłynąć nieco na organizm Pradawnego, ale ilość energii jaka jej pozostała, nie pozwoliła na dokonanie jakichś cudów, może lekko wpłynęła na senność Skrzydlatego, który po niedługim czasie po prostu padł zmęczony.
- Tak będzie bezpieczniej dla nas wszystkich. - rzuciła pod nosem i przez chwilę stała jeszcze, upewniając się czy Smok aby na pewno śpi. Mieszkańcy powoli rozchodzili się, większość wracała na główny plac, by tam cieszyć się świętem i nie przejmować się problemami.
Tymczasem Anielica odsunęła się od Smoka, który spał w najlepsze. Gdyby tak mogła jeszcze wpłynąć choć trochę na jeszcze jedną osobę, która szkodziła tutejszym mieszkańcom... Byłoby naprawdę idealnie.
- To był naprawdę zły pomysł, by zjawiać się tutaj. - powiedziała do Derashiego, spojrzała też do wnętrza Karczmy, zastanawiając się ile szkód zdążył tu zrobić.
- Przestań bawić się ze mną. - odezwała się nieco innym tonem niż zazwyczaj.
- To co robisz jest najgorszym świństwem jakie możesz robić... - Anielica postanowiła wejść do środka, musiała to zrobić...
- Ale czego mogłam się po Tobie spodziewać...
Awatar użytkownika
Derashi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 101
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Derashi »

Derashi z rozbawieniem patrzył, jak anielica wykorzystuje resztki swojej energii, by uśpić Darasmira, któremu i tak niewiele było trzeba, żeby zaraz sam padł w ramiona błogiej nieświadomości. Tak czy inaczej obserwował dwójkę towarzyszy przez okno, a gdy Carey w końcu weszła do środka obejrzał się za nią, posyłając jeden ze swoich zawadiackich uśmiechów. Zaraz potem dziewczyna usiadła na miejscu, w którym jeszcze przed całym tym zamieszaniem siedział chciwy człowiek, który zapewne teraz gnał w ciemną noc do innego miasta, by sprzedać cenne przedmioty. Jakże wielki smutek ogarnął diabła, gdy uświadomił sobie, że nie będzie dane mu zobaczyć, jak szkatułka rozwiewa się, a człowiek pada martwy, a jego dusza zostaje wchłonięta przez Piekło. Jednak to odczucie szybko zniknęło i spojrzał swoimi niebiańskimi oczami na anielice, zajmując swoje stare miejsce. Zamówił u barmana dwa piwa, a w międzyczasie puścił oko do blondwłosej piękności.
-W zasadzie nie powstrzymałaś smoka, kiedy jeszcze mogłaś.
Zaśmiał się, a gdy piwa już pojawiły się na stole diabeł bez wahania sięgnął po kufel i upił spory łyk, po czym westchnął. Ci ludzie naprawdę znali się na rzeczy i stworzyli pyszny napitek. Zaraz jednak potem Derashi nachylił się nad stołem, by popatrzeć wprost w oczy Carey.
-Kochana, jestem diabłem. To co robię, zawsze jest świństwem.
Wyznał jej to takim rozbawionym głosem, że dziewczyna miała wrażenie że zaraz się rozśmieje, jednak powaga szybko powróciła na twarz Derashiego, choć jego usta były wykrzywione w delikatnym, lekko kpiarskim uśmiechu.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey siedziała przy stoliku rozmyślając nad czymś bardzo ważnym dla niej. Derashi nawet w połowie nie zgadłby co właśnie siedzi w jej głowie i czemu Anielica nie daje się temu wyrwać. Spojrzała nieco pustym wzrokiem na to, co pozostało po oknie, a potem jej spojrzenie powróciło do Łowcy, który w najlepsze zamawiał piwo.
- Zajmowałam się sprzątaniem po kimś, kto nie ma uczuć. - rzuciła do niego chłodno, kiedy szedł z piwami, by zasiąść przy tym samym stoliku co ona.
- Nie opanowałam rozdwajania się, ale jeśli to zrobię, pierwszy dowiesz się o tym. - powiedziała niby z uśmiechem, ale jej oczy były chłodne, co bardzo do niej nie pasowało.
Derashi miał bardzo dobry humor i był dumny ze swoich działań, idealnie pokazując jak słabą osobą była Anielica, a przynajmniej tak się czuła. Miała ochotę poddać się, była zmęczona tym wszystkim całą jego zabawą i graniem jej siłą, a raczej jej brakiem.
- Jesteś tylko Łowca. - odpowiedziała na jego stwierdzenie, kiedy tak bezczelnie spojrzał jej w oczy.
- Diabły mają klasę. - powiedziała i sięgnęła po piwo. Przez jakiś czas patrzyła na trunek, rozmyślając znowu o tym.
- Kiepsko czytasz w myślach, słabo odczytujesz pragnienia, skoro nie wiesz, że nie przepadam za piwem. - odrzuciła blond włosy na plecy i upiła nieco piwa, patrząc przy tym na Derashiego.
- Długo masz zamiar bawić się w ten sposób? - oparła głowę na ręce i wlepiła w niego spojrzenie, wyglądała jakby się nudziła, ale tak naprawdę była nieco zmęczona i czuła bezradność, ale uczucie było jedynie chwilową słabością.
- Czuję się bardzo niedoceniana. - westchnęła głęboko, układając w myślach poszczególne elementy nowego planu.
Awatar użytkownika
Derashi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 101
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Derashi »

Wysłuchał ze spokojem oskarżeń anielicy, po czym wzruszył barkami.
-A któż powiedział, że nie mam uczuć?
Rzucił jej zawadiackie spojrzenie.
-Znam jedną taką, co potrafi mnie zirytować i nawet wprawić w dobry nastrój, nie mówiąc już o tym, jak świetnie wychodzi jej rozbawienie mnie.
Odparł z wyraźnym podtekstem pod osobą Careylissy, jednak nie dbał o to, czy wychwyci to, czy też nie i zupełnie opacznie weźmie jego słowa. On wierzył, że jest mądrą dziewczynką i zrozumie. W przeciwieństwie do jej chłodu, Derashi wręcz tryskał czymś na kształt rozbawienia, o czym świadczyły tańczące iskierki w jego zimnych, lazurowych oczach. A może to tylko gra świateł? Zaraz jednak te światełka zniknęły, a oczy diabła na powrót stały się nieprzejrzyste. Na jego ustach jednak wciąż błądził zawadiacki uśmiech.
-Masz rację, nie jestem zwykłym diabłem, z czego powinnaś się cieszyć.
Puścił do niej oko, po czym założył ręce na kark.
-Nie czytam już w twoich myślach, szanuję cudzą prywatność, o dziwo.
Oznajmił zupełnie szczerze i poważnie, bez zbędnych kpiarskich nut.
-Jednak wątpię, by mieli tutaj coś innego. Aczkolwiek jeśli sobie życzysz, mogę załatwić coś, czego chcesz się napić.
Dodał po chwili, po czym przechylił lekko głowę, przypatrując się blondwłosej piękności, jej pytanie znów go zdziwiło, jednak zaraz potem uśmiechnął się ponownie.
-Mam przed sobą jeszcze sporo lat, więc...jeszcze długo się pobawię. A ty, Skarbie, nie powinnaś się czuć jakoś nadzwyczajnie niedoceniania. Zrobiłaś dziś kawał złej roboty, choć w twoim mniemaniu w sumie wyjdzie to jako dobra robota.
Wzruszył barkami, po czym opuścił ręce, ponownie upijając spory łyk piwa. Taak, z pewnością musi zapamiętać tą wiochę, piwo mieli tu przednie.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey siedziała wciąż zmęczona tym co miała za sobą. Patrzyła na Derashiego, którego radość zaczynała ją irytować, co było dziwne jak na nią, mało kto potrafił ją zdenerwować chyba, że był to ktoś z Piekielnych... Ci to mieli niesamowity talent do wkurzania, denerwowania, irytowania, drażnienia i tym podobnych spraw, ale nie potrafili doceniać tych, którym robili to wszystko, a szkoda. Anielica piła piwo, które może nie było najpyszniejsze, bo przecież nie ma to jak dobre, czerwone wino, ale mimo wszystko nie miała ochoty na wybrzydzanie, więc trunek powoli znikał.
- Widzisz? Co Ty byś bez niej zrobił. - uśmiechnęła się do Derashiego, doskonale wiedząc o kim właśnie mówił.
- A i pozbyć się jej też nie potrafisz. - upiła kolejny łyk piwa i zerknęła na gospodarza tego miejsca, który co jakiś czas uważnie ich obserwował.
Potem jej spojrzenie znowu powrócił od zbyt wesołych oczu Łowcy, co zaczynało coraz bardziej ją irytować. Skąd taki nastrój u Anielicy? Uosobienie dobra i ciepła, a tutaj proszę...
- Znam diabła, który jest niesamowicie sympatyczny i uwierz, poszedłby za mną wszędzie. - powiedziała, patrząc mu głęboko w oczy, mówiąc szczerą prawdę.
- Więc może wcale nie byłoby tak źle. Łowco. - zaakcentowała ostatnie słowo, a potem znowu leniwie oparła się o stół.
- I tak nie dałbyś rady czytać w moich myślach, już mnie tego nauczyłeś. - powiedziała zmęczonym głosem i podniosła na niego swoje spojrzenie.
- nie musisz udawać dżentelmena. - uśmiechnęła się wesoło, pierwszy raz w tej rozmowie. Wcale nie chciała by robił coś dla niej, bo i po co... Ależ zaczynał ją irytować. Wypiła kolejne łyki piwa. Zmęczenie i alkohol, do tego towarzystwo piekielnego. Cóż...
Na ostatnie słowa Carey, Derashi odpowiedział w taki sposób, że dziewczyna miała ochotę wstać i zwyczajnie strzelić go czymś ciężkim w głowę. W ostatniej chwili zamknęła oczy i odetchnęła głęboko.
- Stąpasz po bardzo cienkim lodzie Łowco. - powiedziała spokojniej niż wcześniej, powoli otwierając oczy i patrząc na niego.
- Z naszej dwójki, ty jesteś tym, który niszczy i to nie tylko dusze... - w jej oczach pojawiło się coś, co mogłoby zostać uznane za ogromny żal, nie złość, nie smutek, a po prostu żal. Carey odwróciła spojrzenie od Piekielnego, który tak mało rozumiał.
- Nie marnuj czasu na siedzenie z niebianką. - warknęła na niego i wstała od stolika, by iść.. gdziekolwiek... Ale jako, że nie nawykła do picia alkoholu, wino i piwo zaszumiały w jej głowie, ale starała się nie dać tego po sobie poznać, by nie pozwalać Derashiemu na kolejne kpiny.
Awatar użytkownika
Derashi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 101
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Derashi »

Derashi siedział niewzruszony słowami Careylissy, była młoda, jeszcze wiele nauki przed nią o tym, jaki świat jest naprawdę, aczkolwiek jej ślepa wiara w ludzi była nadzwyczajna, ale diabeł jej nie podzielał. Zaraz potem uśmiechnął się zawadiacko i ponownie wzruszył barkami.
-Zapewne cholernie bym się nudził.
Odpowiedział luźnym tonem, po czym dopił piwo, przemilczając tego, czy potrafiłby się jej pozbyć, czy też nie. Tego sam w zasadzie nie wiedział, a jakoś kłamać póki co nie zamierzał, ponieważ nie dawało mu to narazie żadnych rokowań. Słysząc wzmiankę o innym Piekielnym zdziwił się, jednak nie dał tego po sobie poznać a jedynie ukazał szereg białych, równych zębów.
-No widzisz, pasujesz do Piekła jak ulał. Nie jesteś zwykłą anielicą, masz takie znajomości w Piekle...no proszę, nie podejrzewałbym Cie o to, aniołku.
Tym razem to on podkreślił ostatnie słowo, dając jej do zrozumienia, że w zasadzie nie obchodzi go jej gra, był łowcą i za żadne skarby tego by nie zmienił. Przynajmniej miał wolną rękę w tym, co robił. Na jego twarzy nie znikał wciąż ten zawadiacki uśmiech, Derashi bowiem świetnie się bawił, gdy Carey, jego słodka Carey rzucała takie oszczerstwa pod jego adresem.
-No proszę. Ludzi bronisz zawsze, a ja, gdy próbuję zrobić coś dobrego, nie zostaje to docenione.
Żachnął się, krzyżując ręce na piersi.
-Ranisz moje uczucia.
Oczywiście było to rzucone teatralnym głosem, a rozbawienie, wciąż igrało w kącikach ust mężczyzny, choć już z nie takim natężeniem, jak przez ostatni czas ich rozmowy. Jej słowa były prawdziwe, on niszczył i zawsze właśnie to wychodziło mu najlepiej, nie bez powodu był Łowcą. I nie zamierzał tego zmieniać. Gdy kobieta podniosła się i on powstał, gdyż widział jej mętny wzrok, który świadczył o małym podchmieleniu. A może trochę większym, niż małym? Tak czy inaczej podszedł do blondwłosej piękności i złapał ją w pasie.
-Wynająłem pokój na górze. Pozwól, że cię tam zaniosę...
Oznajmił z wyzywającym uśmiechem, po czym schylił się, by złapać anielicę pod kolanami i wziąwszy ją na ręce przeszedł obok baru, by wejść po schodach na górę. Odnalazł dość szybko numer pokoju, by po chwili włożyć klucz do zamka i otworzyć drzwi, dopiero wtedy postawił kobietę na ziemi.
-Cóż, ja nie tracę na Ciebie czasu, o dziwo, przyjemnie mi się spędza z Tobą czas.
Ukłonił się, po czym odwrócił, by odejść.
-Spokojnie, nie myślałaś chyba, że Cię wykorzystam?
Zapytał na odchodnym, a jakiś cień zasnuł jego wzrok.
-Ja i tak wolę spać pod gołym niebem. Rozkoszuj się więc łożem, dobranoc, słodka Carey.
No i diabeł ruszył do schodów, zostawiając blondwłosą anielicę samą. Nie miał zamiaru być nachalny, a widział, że chyba ostatnio działał jej wyjątkowo na nerwy. Ale czego się spodziewała po diable?
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Anielica zignorowała słowa Derashiego, starając się skupić na tym, by wcale nie wyglądać na lekko wstawioną, bo przecież to byłaby jeszcze większa klęska, niż cokolwiek, co miało miejsce wcześniej, a przynajmniej w jej mniemaniu. Pięknie, tak się załatwić... Jeśli spotka ją kara, będzie zapewne sroga, jeśli nie gorzej...
- Nie pasuję do Piekła ani trochę. - spojrzała na niego zaskoczona tym co wywnioskował.
- To, że miałam z kimś dobry kontakt, jeszcze mnie tam nie wrzuca! - oburzyła się, choć w jej wykonaniu wyszło to bardziej komicznie niż dramatycznie, co zapewne Piekielny mógł wychwycić.
- A niektórych znajomości lepiej nie mieć. - sięgnęła po piwo, co by udowodnić, że wcale nic jej nie jest, dopiła resztę i starała się pokazać Łowcy, że jest na niego śmiertelnie obrażona. Nie wiedziała co ma teraz począć, bo w końcu była z nim znowu sama, Smok spał, a ona czuła efekty spożycia alkoholu. Derashi wciąż uśmiechał się tak, że denerwował ją tym wyrazem twarzy, choć może to nie była złość spowodowana tym jego zachowaniem, a raczej tym jak na nią działał.
- Ty robisz coś dobrego? - zapytała autentycznie zaskoczona.
- Mam wrażenie, że za dużo wypiłeś i bredzisz. - rzuciła do niego i skrzyżowała ręce, wlepiając w niego swoje jasne spojrzenie.
- I jeszcze to ja niby ranię twoje uczucia... - przewróciła oczami, zastanawiając się co on znowu kombinuje i czemu tak strasznie dobrze bawi się jej kosztem. Obiecała sobie, że więcej na to nie pozwoli, ale to później... Kiedy poczuje się lepiej. Tak czy siak, w tym wszystkim to ona wpadła jak śliwka w kompot...
- Zaraz. zaraz! Co ty wyprawiasz, nigdzie z tobą nie pójdę! - nie zdążyła się odsunąć, kiedy Łowca podszedł do niej i po prostu wziął na ręce, przypominając o tym, że wynajął pokój.
- Ja nie chcę! - powiedziała do niego oburzona, robiąc obrażoną minę, ale Piekielny wcale się tym nie przejął. Wlepiła w niego spojrzenie, a po chwili na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. Pięknie...
- Więcej tego nie rób! - powiedziała znowu będąc oburzoną, kiedy w końcu odstawił ją na podłogę. Poprawiła włosy i sukienkę, po czym odwróciła od niego wzrok.
- Za dużo sobie pozwalasz Łowco. - powiedziała do niego. Dopiero po chwili przypomniało jej się to co powiedział kiedy jeszcze byli w trójkę przy ognisku... Zrobiła wielkie oczy i zerknęła na Derashiego, a on? Uznał, że sobie pójdzie.
- Jak to? - zapytała zaskoczona, co można było odebrać jakby zawiodła się na nim, ale nie tak to miało wyjść.
- To znaczy, gdzie Ty znowu idziesz.. - powiedziała lekko rumieniąc się, ale Derashi wyszedł, twierdząc, że woli spać pod gołym niebem.
Kiedy drzwi do pokoju zamknęły się, Anielica westchnęła podirytowana.
- Pewnie, najlepiej zostawić. - mruknęła pod nosem. - Przecież po co się przejmować. - rzuciła jeszcze i podeszła do okna.
Zastanawiała się dlaczego Derashi ot tak poszedł sobie, skoro wynajął pokój dla nich. Właściwie też lubiła jego towarzystwo, choć było to bardzo niebezpieczne. Wolała by został z nią, ale z drugiej strony wiedziała, że to mogłoby skończyć się bardzo, bardzo źle.
Niebianka była pewna, że Łowca wybrał się na kolejne polowanie, unieszkodliwiając ją wcześniej. Nie była w stanie iść za nim i przeszkodzić w tym co miał zamiar zrobić. Spojrzała smutno w niebo, bo wiedziała, że to co miała zrobić, zniszczyła w każdym możliwym momencie, a kara za to zapewne ją nie ominie.
- A niech to... - powiedziała cicho, wciąż czując działanie alkoholu. Musiała coś zrobić... Nie mogła tak zwyczajnie dać mu odejść, by dokonywać tych wszystkich niedobrych rzeczy.
Carey rozejrzała się i myślała jak pozbyć się skutków ubocznych tego piwa, ale nie bardzo wiedziała jak sobie poradzić, szczególnie, że energii miała bardzo mało, więc odpadało użycie magii.
W pomieszczeniu stał parawan, a za nim balia do kąpieli, co przykuło uwagę dziewczyny. A może chwila odpoczynku pomoże nabrać sił i będzie mogła zająć się naprawianiem tego co zniszczyła?
Niewiele myśląc, dziewczyna postanowiła przygotować sobie kąpiel, by pozbyć się tego co nie pozwalało jej działać. W końcu mogła zrzucić sukienkę i przez krótki moment zapomnieć o problemach, które czekały na rozwiązanie.
Awatar użytkownika
Derashi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 101
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Derashi »

Faktycznie, może i Carey nie pasowała do Piekła, ale nie pasowała też jako prawdziwa przedstawicielka Planów. Była zadziorna, co bardzo mu się w niej podobało i nie zamierzał tracić tej cechy charakteru u niej, a dać jej chwile odsapnąć. Gdy dopiła swoje piwo z dość komicznym komentarzem, posłał jej wyjątkowo rozbawiony uśmiech, jednakowoż nie odpowiedział w żaden sposób, nawet na ironicznie stwierdzenie, że robi coś dobrego. W zasadzie...robił. Zabijał tych, którzy i tak prędzej, czy później zeszliby na złą ścieżkę. Jego ofiarami bowiem były same złe stworzenia, czysta, dobra dusza sama z siebie nigdy nie przystałaby na szemrane umowy. A więc...oczyszczał świat od tych, którzy stanowili dla niego zagrożenie. Toż to dopiero poświęcenie! Jej krzyki ludzie przyjęli z zainteresowaniem, widział też, że barman dziwnie mu się przygląda. Wzruszył barkami i stwierdził.
-Pijane kobiety...
Oznajmił, czym zasłużył sobie już na spokój. Słyszał jeszcze, jak schodził na dół jej zdziwienie i roześmiał się pod nosem. Względne bezpieczeństwo zawsze było lepsze, niż strach i obawa przed czymś innym. Gdy diabeł zszedł już na dół minął główne drzwi i wyszedł wprost na wielką górę. Górę mięśni i łusek. Darasmir spał w najlepsze, a diabeł przyjrzał się, jak na pysku smoka maluje się spokój. Pokręcił z rozbawieniem głową, nie mogąc uwierzyć w to, że ten idiota tak się upił. Zaraz jednak potem poklepał go po barku.
-No stary, żebyś ty mi się nie przyzwyczajał do takich wyskoków, bo szybciej wrócę do Piekła, niż bym chciał.
Zaśmiał się, po czym podszedł do karego konia, dał mu w końcu paszy, a gdy Omen jadł w spokoju, Omen spojrzał w okna na piętrze karczmy. W jednym z nich dostrzegł blond włosy, znikające w oknie. A więc przed chwilą ktoś, a on doskonale kto, stał w oknie. Miał nadzieję, że późna już pora nie zachęci nikogo do wychodzenia na zewnątrz. Derashi poklepał swojego ogiera po karku, po czym raz jeszcze rozejrzał się po okolicy, a widząc, że nikogo w pobliżu nie ma, udał się na bok karczmy, gdzie zrzucił z siebie skórzaną kurtkę. Zaraz potem skóra mężczyzny zaczęła opalizować czymś ciemnym, pokrywała się czarnymi plamami, aż w końcu cała postać chłopaka przyjęła barwę smoły. Na plecach pojawiło się wybrzuszenie, a następnie skórę przebiły skórzaste, duże, czarne skrzydła, a oczy z lazurowych zamieniły się na krwistoczerwone, przecinała je złotawa, pionowa źrenica. Włosy stały się takie same, jak reszta postaci - czarne. Łowca rozejrzał się, po raz ostatni upewniając, że nikogo nie ma w pobliżu i załopotał skrzydłami wzbijając się w przestworza. Nie robił tego już tak dawno, że zapomniał, jakie to uczucie. Nie zamierzał jednak długo cieszyć się tym stanem, wzleciał bowiem jedynie na wysokość okna, w którym niedawno zniknęła Carey, po czym wylądował na parapecie. Starał się to robić cicho, a widząc, że kobieta bierze kąpiel. A raczej widząc tylko rzuconą suknię, wywnioskował to, przyszło mu to łatwiej. Zaraz potem na powrót zmienił się w człowieka, jakim był wcześniej. Siedział teraz ze zwieszonymi nogami i gdyby chciał skoczyć, cóż. Z pewnością nie obyłoby się bez pewnych obrażeń. Zaraz jednak Derashi sięgnął do okna i pchnął je, by otworzyć. Jednakże zmienił jedynie pozycję, siadając na parapecie od wewnętrznej strony pomieszczenia i spoglądając w gwiazdy, pogrążył się w rozmyślaniach. Czekał, aż anielica w końcu wyjdzie i zadowoli go swoją osobą.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey siedziała w przyjemnie ciepłej wodzie, delektując się tą jakże wyczekiwaną chwilą relaksu i odpoczynku od tego co działo się wcześniej. W jej głowie pojawiały się przeróżne obrazy z tego co było, co mogło być i oczywiście nieco wybiegały w przyszłość, zupełnie kołując dziewczynę. W jej głowie znowu pojawił się Łowca, który w końcu sprowadzi na nią zgubę. Zastanawiała się, czemu ot tak sobie od niej poszedł, co znowu kombinował... Może po prostu dalej bawi się w te swoje gierki i nie da jej spokoju dopóki nie ucieknie...?
Anielica postanowiła przyspieszyć kąpiel, by jak najszybciej odnaleźć Derashiego i rozmówić się z nim, że ma już tego serdecznie dość i ma przestać być tak podłym draniem. Ale z drugiej strony, takie coś byłoby niezwykle komiczne...
Niebianka dokładnie umyła swoje ciało, to samo zrobiła z długimi włosami. Chwilę przed wyjściem poczuła coś, jakby czyjąś obecność. Derashi? Może, a zbyt wiele myślała o tym mężczyźnie, co w końcu źle się dla niej skończy.
Anielica rozejrzała się i zauważyła, że na jednym z mniejszych wieszaczków znajduje się biały ręcznik. Skrzydlata wyszła z wody, a mokre włosy oblepiły jej ciało, na co westchnęła uroczo. Odgarnęła je zgrabnie i sięgnęła po ręcznik, by owinąć się nim i zrobić porządek z blond włosami.
Po wszystkim, dziewczyna miała zamiar pójść po sukienkę i założyć ją na osuszone ciało, a potem musiała poszukać Derashiego, który zapewne teraz robił coś bardzo złego, choć nic takiego nie czuła, co było bardzo, bardzo podejrzane...Niewiele zwlekając Carey wyszła zza parawanu, nawet nie zauważając wcześniej, że ktoś znajduje się na oknie. I jej przeczucia okazały się prawdziwe.
- Derashi. - zatrzymała się gwałtownie, patrząc na mężczyznę siedzącego na parapecie.
- Długo tutaj siedzisz? - zapytała go, trzymając przy tym ręcznik, który owinięty wokół jej ciała, sięgał do połowy ud.
- Ja... ubiorę się. - rzuciła i jeszcze przez chwilę patrzyła na Łowce, po czym odwróciła od niego wzrok, podeszła do swojej sukienki i sięgnęła po nią.
- Zaczekaj tutaj. - rzuciła do Piekielnego.
Awatar użytkownika
Derashi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 101
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Derashi »

Miarowe chrapanie smoka w dole, ciche oddychanie Omena i ogólna cisza śpiącego miasta sprzyjała rozmyślaniom. Derashi więc oparł się o framugę, podkulając jedną nogę pod siebie, a drugą swobodnie opuszczając, by móc mimo wszystko czuć, że jest wciąż na ziemi. Jednakże jego lazurowe oczy skierowane były w rozgwieżdżone niebo, tam kiedyś bowiem znał pewną osobę, jednak nie wiedział, czy do tej pory przetrwała, czy też nie. Jednakże Łowca rzadko kiedy, jeśli w ogóle zagłębiał się w swoich wspomnieniach, a zwłaszcza o dawnym przyjacielu. Westchnął ciężko, słysząc, jakby za woalem rzeczywistości, jak Carey, jego słodka, niewinna anielica się kąpie. Nie miał jednak teraz ochoty, ani nastroju do wprawiania jej w zakłopotanie. Twarz Derashiego tak jak zwykle odzwierciedlała idealne piękno, jednak pozbawione jakiegokolwiek ciepła. Wyraz jego twarzy raczej przypominał greckie rzeźby, niż prawdziwego człowieka. Jedynym elementem, nie pasującym do całej tej obojętnej postawy były oczy, skupione na nieboskłonie, wyrażały zadumę i pewną nostalgię. Diabeł jednakże szybko został przyzwany do rzeczywistości przez głos Carey, zamrugał, po czym odwrócił twarz w jej stronę już z tym samym, zawadiackim uśmiechem błąkającym się na ustach i zadziornymi iskierkami w niebiańskich oczach. Widok jednak był nie tyle co piękny, a cudowny. Wszak widział już białowłosą w stroju Ewy, jednakże teraz, gdy zasłaniała swoje atuty kusym ręcznikiem, a jej mokre włosy kusząco czepiały się skóry wyglądała jeszcze lepiej, niż wtedy, gdy się poznali. Dopiero potem zdał sobie sprawę, że anielica zadała pytanie. Wzruszył barkami i uśmiechnął się do niej ciepło.
-Jakiś czas.
Odparł lakonicznie, po czym przechylił lekko głowę na bok, jakby się nad czymś zastanawiając. Gdy zaś odwróciła się, zeskoczył z parapetu i jednym, długim susem pokonał dzielącą ich odległość, łapiąc ją za nadgarstek ręki, którą sięgała po suknie.
-Po co? Tak wyglądasz znacznie...naturalniej.
Oznajmił ze śmiechem,po czym schylił się, by przejechać końcówką nosa po jej szyi.
-Trzeba ci przyznać, że po tak męczącym dniu, kąpiel zrobiła ci dobrze, wyglądasz, niczym Afrodyta, która przed chwilą narodziła się z piany morskiej. Chociaż....
Tutaj Łowca umilknął i spojrzał wprost w oczy Carey.
-Jakby Cię zobaczyła, zapewne zapadłaby się pod ziemię z podziwu dla twojej urody.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Anielica już prawie trzymała sukienkę w dłoni, kiedy poczuła dłoń Derashiego na swoim nadgarstku. Zanim się wyprostowała, przymknęła na moment oczy, bo dotyk Piekielnego wywołał w niej bardzo przyjemne uczucie, którego nie potrafiła powstrzymać. Odetchnęła głęboko i zarumieniła się, słysząc słowa Łowcy. Carey poruszyła się i niepewnie zerknęła na Derashiego, a kiedy poczuła tak delikatną pieszczotę, jej ciało mimowolnie zadrżało z rozkoszy.
Anielica w końcu odważyła się spojrzeć na niego, ale szybko odwróciła spojrzenie nie będąc w stanie reagować na kolejne komplementy płynące z jego ust. Wszystko zdawało się tkwić w miejscu, a ona nie myślała nawet o tym, by wyrwać się mu, uciec, czy zareagować w jakiś sposób. Stała otulona delikatnie ręcznikiem, z mokrymi włosami, które przylegały do jej ramion i spływały po plecach blond kaskadą.
Carey drżała lekko, zdawała się być taka niewinna... Odrobinę spłoszona, ale widać było, że chciała wybrnąć z tego jakoś, ale jak? Nie potrafiła znaleźć czegoś sensownego. Łowca zapewne użył jednej ze swoich sztuczek, ale był w tym tak piekielnie dobry, że Skrzydlata nawet nie myślała o tym, by wytoczyć swoje działa przeciwko komuś... takiemu.
Anielica podniosła spojrzenie, by w końcu zerknąć w jego lazurowe oczy, a kiedy to zrobiła... Poczuła jak wszystko inne rozpływa się i zostaje tylko on. Nie Piekielny, nie Łowca, nie jej Wróg... A zwykły mężczyzna, w którym zakochała się zwykła kobieta. Dziewczyna rozchyliła lekko usta, nie mogąc wypowiedzieć żadnego słowa, jej oddech był przyspieszony, a oczy błogo wpatrzone w Derashiego.
- Ja... - wyszeptała cicho, po długiej chwili milczenia.
- Nikt nie musi mi zazdrościć. - powiedziała cichutko, patrząc na niego i próbując odzyskać możliwość sensownego myślenia.
Carey pokręciła głową dość gwałtownie, jakby chciała wybudzić się z jakiegoś snu, wykonała również mały krok w tył, odsuwając się nieco od Łowcy, który pochłonął ją całą.
- Pójdę... założę tę sukienkę... - szepnęła do niego.
Zablokowany

Wróć do „Jezioro Sitrina”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości