Czarna Puszcza[W głębi puszczy] Na tropie

Nocne zwierzęta, pumy, nietoperze, wilkołaki, niedźwiedzie. Pułapki, mroczne jaskinie, burze, wycie wilków, istoty przerażające i potwory... to tylko przedsmak tego co spotka Cię w Czarnej Puszczy, krainie znajdującej się na północny zachód od Doliny Umarłych, świecie, którego nigdy nie pozna przeciętne stworzenie.
Awatar użytkownika
Hajime
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hajime »

- No już, koniec tego dobrego. - czarodziej poskromił swojego towarzysza od dalszego przelewania jego wilczej miłości w formie śliny na osobę pradawnego. - Ma na imię Surnah - zwrócił się do dziewcząt, po czym gestem dłoni dał znak by wilk usiadł. Zwierz posłusznie spełnił polecenie swojego pana, który nagrodził go podrapaniem za uchem.
Niebieskooki podziękował skinieniem głowy za owsiankę podaną mu przez naturiankę po czym mruknął coś na swojego pupila, który spróbował zmniejszyć odległość między swoim pyskiem, a miseczką czarodzieja. W odpowiedzi wilk podczołgał się możliwie najbliżej jasnowłosego i położywszy oboje uszu po sobie przybrał najbardziej żałosną minę biednego i zmarnowanego zwierzaka na jaką tylko było go stać.
- Nic ci to nie da… - Hajime ponownie zwrócił się do wilka, starając się nie patrzeć w jego stronę, jednak już po chwili prawa dłoń wędrowca wraz z miseczką owsianki pojawiła się przed nosem „zmarnowanej kulki futra”, która już po chwili zabrała się za wylizywanie naczynia.
- Tak wiem. – ogłosił w stronę towarzyszy posiłku, na wypadek gdyby któraś postanowiła wytknąć mu niekonsekwencję w postępowaniu, po czym wyczyszczoną przez wilka miseczkę oddał Mizuko, a sam sięgnął do swoich meneli wyciągając jedną ze starych map, którą rozłożył i krytycznie się jej przyjrzał. – Hmm, jeśli wyruszymy dzisiaj powinniśmy do końca dnia dojść do szlaku handlowego, a potem już prosta do droga do Klasztoru Mrocznych Sekretów, chyba że znacie jakąś lepszą trasę… - pytanio/stwierdzenie zostało skierowane głównie w stronę Zerr, bowiem Hajime mimo całej swojej sympatii do naturianki nie podejrzewał jej o znajomość Alarańskich „szlaków turystycznych”, ale kto wie?
Awatar użytkownika
Zerraveth
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zerraveth »

Kiwnęła głową w podziękowaniu i za miseczkę, i za zaprzestanie zwracania się do niej per "pani". Usiadła sobie trochę z dala od pradawnego i jego psa, przyglądając się i jedząc w milczeniu owsiankę. Nie czuła się jakoś nieswojo, ale te pokazy i prośby od strony pupila ją nieco denerwowały. Jako że sama po części była zwierzęciem, a raczej miała tą swoją dziką naturę smoka, to nie potrafiła siedzieć spokojnie, jak jakiś zwierzak zachowywał się no... tak. Odwróciła się w bok, by jej wzrok przypadkiem znów nie spoczął na kudłatym pupilu. Starała się skupić na jedzeniu, ignorując słowa Hajimego, póki ten nie zwrócił się do niej. Spojrzała na niego swoimi gadzimi oczami.
- Jest droga przez Mgliste Bagna, bardzo daleko od szlaków i dość niebezpieczna dla zwykłych podróżników - wzięła kolejną łyżkę owsianki, nie czując nawet jej smaku. - Jednak podróż nią aż do klasztoru zajmie o wiele krócej. - Tak, jeśli miała podróżować z tą dwójką, a raczej trójką, to mogła robić za swoistego przewodnika. Nie wiedziała, czy ktoś lepiej znał ścieżki całej Alaranii lepiej niż ona, ale mogła się pochwalić sporym doświadczeniem w wybieraniu szklaków.
Mizuko
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie Kropli
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mizuko »

Mizuko niepewnie spoglądała na przedstawiciela wilczej rasy zajadającego owsiankę z owocami. Nie wyglądał na groźnego, a wręcz przeciwnie wyglądał dość pociesznie wylizując miskę z resztek nieczęsto goszczących w wilczym menu darów pól i owoców rąk pracy ludzkiej jakim były zboża a w tym wypadku owies. Zaglądnęła do kociołka oceniając stan pozostałości po śniadaniu. Swoją porcję już skończyła z czego była zadowolona, bo lubiła jeść taka przyjemność życia. Stan resztek oceniła jako pól porcji i owe pół porcji podała pradawnemu który oddał swoją jakiemuś futrzakowi.
-Masz – mruknęła nieco naburmuszona wyciągając na wyprostowanej ręce do mężczyzny miskę z posiłkiem. – Zjedz, bo zasłabniesz jeszcze… - po czym wróciła wzrokiem do garnka starając się nie przypominać sobie i jemu kto i w jakim stanie był jeszcze wczorajszej nocy. Wobec czego zaczęła wykorzystywać magie wody do bardzo prozaicznych celów jakim było zmywanie naczyń.
Czarodziej miał racje w swoich domysłach i Mizuko nie zaznała się na geografii i topografii okolicy, temu tylko słuchała propozycji smokołaczki posyłając ukradkowe spojrzenia to jednemu to drugiemu czekając na dalsze wytyczne.
Awatar użytkownika
Hajime
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hajime »

- Mgliste Bagna... - mruknął do siebie Hajime, dosłownie trawiąc tę informację. Oczywiście smokołaczka miała rację, ta drogą będzie dużo szybsza, jednakże jak zauważyła zmiennokształtna nie należała ona do najbezpieczniejszych. Cóż z tego, że formująca się drużyna nie należała do specjalnie zwyczajnych istot, to jednak jedno spotkanie ze śmiercią w ciągu tygodnia było wystarczającą ilością atrakcji, jak na stare kości czarodzieja.
Niczego jednak nie da się wymyślić na pusty żołądek, a na pewno nic mądrego, tak więc nasz bohater odebrał z lekkim ukłonem misję podaną mu przez naturiankę, po czym zaczął jeść. Z każdą kolejną porcją jego umysł robił się jakby jaśniejszy i łatwiej mu było podejmować przeprowadzać procesy myślowe, tak więc jednym z nich się czarodziej zajął. Cóż, droga przez Mgliste Bagna nie należała do bezpiecznych, to już ustalili, jednakże wędrowanie Mroczną Puszczą też nie należało do najprzyjemniejszych metod spędzania czasu, co więcej wszystko wskazywało na to, że "kobieta" zna drogę i nie wyglądała na osobę ze skłonnościami samobójczymi więc raczej sama się w kłopoty nie wprowadzi, a nawet jeśli to chyba sobie poradzą, prawda?
Przed podjęciem ostatecznej decyzji, siwowłosy postanowił "skonsultować się" z najdawniejszym towarzyszem swoich wypraw, którego intuicja nigdy ich jeszcze nie zawiodła - tak, mowa o białyn Surnahu. Jedna krótka wymiana spojrzeń z wilkiem wystarczyła, by czarodziej nabrał pewności.
- Dobrze, ruszymy przez Mgliste bagna. - ogłosił, po czym położył na ziemi miskę, by jego towarzysz mógł ją wyczyścić (a co zrobił ze sporą radością, objawiającą się błyskiem w oczach i szeroko merdającym ogonem). Teraz pozostawało już tylko czekać na zadeklarowanie gotowości do drogi przez pozostałych...
Awatar użytkownika
Zerraveth
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zerraveth »

Skończyła jeść i wyciągnęła z kieszeni ściereczkę. Wytarła naczynie dokładnie, po czym oddała je Mizuko z dziękczynnym kiwnięciem głowy.
- Więc ustalone - zwróciła się do dwójki nowo poznanych. - Lepiej się zbierajcie. Droga do i przez bagna nam trochę zajmie. Potem powinno pójść szybko, bo trochę za bagnem wejdziemy na szlaki. Bierzecie konia ze sobą? - spytała, wskazując na wciąż śpiące zwierze. Ten pomysł raczej jej się nie podobał, bo takie zwierze może sprawiać trudności na niewydeptanym szlaku. W gorszych momentach musiałaby wciąż je trzymać we władzy uspakajających zaklęć. O psa się nie pytała. Będzie musiała go znieść, no i pewnie ni był to taki zwykły psiak co tylko merda ogonem. Może się przydać w razie niebezpieczeństwa.
Zer wytarła swoją łyżkę i schowała do plecaka. Zarzuciła go na plecy wstając i oparła się na swoim kosturze, czekając na tamtą dwójkę. Rozejrzała się po okolicy, zastanawiając się, czy nie zatrzeć choć odrobinę śladów po ognistym murze czarodzieja. Właściwie nawet nie wiedziała jak się za to wziąć.
Awatar użytkownika
Hajime
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hajime »

Widząc jak przewodniczka zbiera się do drogi, Hajime również zaczął sprzątać swoje rzeczy do plecaka, Mizuko również zabrała się za porządki, z tym że jej szło to zdecydowanie łatwiej, zamiast martwić się o miejsce w jakiejś podróżnej torbie, po prostu "wrzuciła" wszystko do pierścienia, wprowadzając czarodzieja w niemałą konsternację. "Dlaczego ja nie mam takiej zabawki?" mruknął do siebie w duchu starając się jakoś opakować swój dobytek, ale jego czworonożny przyjaciel nie specjalnie mu to ułatwiał, starając się raz po raz wścibić swój pysk do torby.
- Siedzieć! - warknął nieco już poirytowany czarodziej, na co wilk opuścił uszy w żałosnej pozie, pozwalając swojemu panu dokończyć porządki, a gdy wszystko znalazło się na swoim miejscu należało się jeszcze zająć koniem...
Hajime posłał klaczy niepewne spojrzenie. Był niemal pewien, że jeśli ją tutaj zostawią, to niechybnie padnie ofiarą jakiegoś dzikiego zwierza, co prawda podróż przez bagna nie będzie z nią łatwa, ale nie po to ją przecież ratowali, by teraz porzucić. Sekundy mijały, a jakąś decyzję trzeba było podjąć. Jasnowłosy posłał naturiance niemą prośbę o pomoc, ale ta zdążyła się już zmienić w niewielkiego wróbla i przysiąść na jego plecaku, na co ten jedynie westchnął. Musiał coś zrobić sam. Postawiony przed taką, a nie inną sytuacją niespiesznie podszedł do klaczy, która zdążyła się w między czasie obudzić i widząc zbliżającego się czarodzieja postawić uszy.
- Spokojnie... - przemówił do konia, ale ta podniosła się na równe nogi, parsknęła i cofnęła o kolejne dwa. - Nic nie rób. - zwrócił się do Zerr, po czym spojrzał zwierzęciu w oczy. Widział w nich strach, zagubienie ale i nutę ufności. Klacz wiedziała komu zawdzięcza życie, poza tym była domowa, więc nauczono ją ufności do ludzi. "I co ja mam z tobą zrobić?" zapytał sam siebie czarodziej, po czym wpadł na pewien pomysł - może i nie był najlepszym jeźdźcem, ale niewątpliwie był znawcą zwierząt i stworzeń Alaranii.
- Surnah, naprzód! - rzucił polecenie przyjacielowi, po czym ten pognał przed siebie w głąb puszczy, co w mniemaniu czarodzieja powinno nieco uspokoić klacz, a jemu dać szersze pole do manewru. Zgodnie z przypuszczeniami maga, nieparzystokopytna rzeczywiście "odprężyła" się nieco kiedy wilk zniknął jej z oczu (chociaż mogło to być za duże słowo), więc można było przejść do fazy drugiej. Jasnowłosy podszedł raz jeszcze do klaczy i przemówił do niej, ale tym razem językiem elfów. Zwierzę słysząc tę mową podniosło wysoko uszy ze sporym zainteresowaniem, a po chwili postawiło krok w stronę maga. Wszystko wskazywało na to, że po pierwsze pradawna mowa elfów jak zawsze czyniła cuda w sprawach międzygatunkowych, po drugie możliwe że klacz należała kiedyś do elfa, a przynajmniej kogoś kto znał mową starszego ludu. - Znasz te mowę, prawda? - przemówił do niej znów w narzeczu elfów (w tym przypadku leśnych) i zaryzykował wystawienie dłoni w stronę klaczy. Było to troszkę ryzykowne i mogło się wiązać z utratą palców, ale na szczęście dla czarodzieja, zwierzę pochyliło głowę i dało się pogłaskać, to przesądziła sprawę. - Ta klacz musiała należeć do elfów. Zabieram ją ze sobę. - oznajmij Zerr, której jeśli dobrze zakładał pomysł średnio się podobał, po czym znów zwrócił się do klaczy (oczywiście, po elficku) - Od teraz nazywasz się Eyva. Chodź za mną... - po tych słowach zarzucił sobie plecak na grzbiet, na szczęście jak się okazało Mizuko ważyła dokładnie tyle, ile wróbel, po czym wraz z nową towarzyszką zaczął kroczyć za Zerr...

Ciąg dalszy: Hajime (Surnah, Eyva, Mizuko) i Zerraveth
Zablokowany

Wróć do „Czarna Puszcza”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości